Żurnalista - Rozmowy bez kompromisów: Katarzyna Nosowska: jestem typem samotnika z natury

zurnalistapl zurnalistapl 5/14/23 - Episode Page - 2h 11m - PDF Transcript

Dzień dobry Państwu. Miło mi Państwa powitać w kolejnym podkaście żurnalisty.

Zanim zacznie się rozmowa, chciałbym Państwa w imieniu gospodarza poprosić o wystawienie oceny i obserwację podkastu.

Nie zajmie to Państwu więcej niż kilka sekund. Życzę dobrego odsłuchu.

Dzień dobry Państwu. Rozmowie żurnalisty są przeznaczone dla osób pełnoletnich ze względu na występującą w nich treść.

Pozdrawiam, Krzysztof Mozil.

Żurnalista. Rozmowy bez kompromisów.

Dzisiaj u mnie Katarzyna Nosowska. Dzień dobry.

Dzień dobry.

Czy nadal twoim typem mężczyzny jest Pan Szczęsny?

Ja to wypowiedziałam bardzo dawno temu.

Tak? To prawda.

Zgadzam się nadal, jakby z osobami, które postrzegają Pana Szczęsnego seniora jako mężczyznę.

Przestojnego, bo wręcz jest, tak, wręcz jest pristojny, natomiast na tym etapie swojego życia po prostu już jakby określanie siebie poprzez typy w ogóle mnie nie interesuje.

A wkiedy się określałaś siebie przez typy?

No nie, bo wydawało mi się, że jak powiem, jak jest mój typ mężczyzny, to w ten sposób w jakimś sensie określam siebie jako na poziomie, na tym poziomie kobiecości,

który na przykład poszukuje jeszcze nadal.

Na przykład typu, że to jest informacja do świata.

Do Pana Szczęsnego?

Nie, nie, no Pan Szczęsny był zajęty zawsze.

Ale wiadomo, że typu, że, no nie, jak dziewczyna mówi na przykład, że preferuje wzrost koszykarzy u partnerów,

no to uważam, że to jest duży błąd, bo może przegapić wspaniałą osobę, która nie jest takiego wzrostu,

a mogłaby ją dopełnić w sposób cudowny i mogłaby przejście z taką osobą przez życie wybornie,

więc odbiera sobie taką możliwość, ale na kowoż, no nie, no czasami ludzie w pewnym wieku po prostu w ten sposób opowiadają o sobie światu.

Dzisiaj nie mam typu, absolutnie, no nie.

Twój pierwszy chłopak był 7 lat od ciebie starszy, to była w ogóle bardzo interesująca relacja,

nawet z tego powodu, że podrzucał ci masę, masę książek i edukował cię mistrzem i małgorzatą z tego, co udało mi się zapomnieć.

To była taka lista, na pewno, na pewno dzięki niemu przeczytała taką książkę Lewa Ręka Ciemności Ursuli Leguim,

więc to był mi pierwszy kontekst tego typu literaturą, to pamiętam, ale to był taki ogrom książek,

wydaje mi się, że to cudowne, że spotkałam taką osobę będąc w takim wieku.

16, jak go poznałam, 17, jak powiedzmy, można by było zaryzykować twierdzenie, że przepieczętowaliśmy, że jak powiem...

Nie chcę pytać jak.

No klasycznie, no.

A jak to jest klasycznie?

No klasycznie, no, typu, że było wiadomo, że łączy nas coś więcej.

To też taki okres w twoim życiu, gdzie mówiłaś o tym, że bardzo mocno chciałaś mieć przyjaciół,

ale była jest zbyt spięta?

Ja zawsze chciałam mieć przyjaciół i myślę, że ostatnio nawet pozwoliłam sobie na taką konstatację,

że jestem osobą, która prawdopodobnie nie umie w relacje.

Ciekawe.

A w każdym razie nie we wszystkie formy relacji.

I przyjaźń ja wie mi się na dzień dzisiejszy jako niezwykłe wyzwanie.

I nie jestem w stanie stwierdzić samą pewnością, że potrafię mu podobać.

A czytałeś kiedyś o takiej przyjaźni, która mogła być się marzyć?

Bo książki jednak to jest bardzo duży fundament twojego nawet chociażby dzieciństwa.

Nie, ale bardzo mi się podoba przyjaźni, która jest opowiadana w serialu, który teraz dosłownie skończyłam drugi sezon.

Nazywa się kurde i tu także od razu.

To jest ten moment, kiedy musisz zrozumieć, że tytuł, autorzy to nie ja.

Ja też mam to samo.

To nie ja.

Ale taki na Netflixie od dwóch właśnie kurde.

Lane jest końcówka.

Coś tam jest, jak Fierry Lane.

Tak.

Tam jest przyjaźń między dwoma kobietami rozsmarowana na bardzo wiele lat.

I ona jest po prostu piękna.

Okej, tu idziesz. To też mnie zastanawiało.

No bo czytając tak dużo książek, no bo ta przyjaźń gdzieś się jednak przewija i nawet jeżeli chodzi jako dziecko i chcesz być lubiana,

to możesz na przykład patrząc na jakąś tam postać, utożsamiać ten wzór do siebie.

I może te wymagania od przyjaźni są tak duże, że wręcz niedospełnienia.

Wiesz co, wydaje mi się, że na pewno do 45. roku życia mogą kuśtykać w sensie bycia przyjaciółką

albo przyjmowania przyjaźni z czyichś rąk.

Dlatego, że to jest odkrycie naprawdę świeże w moim życiu w sensie takim...

Z ostatnich pięciu lat pochodzi.

Jest bardzo głębokie.

A mianowicie rzeczywiście nie jesteśmy w stanie zbudować żadnej relacji.

Mówię o tych romantycznych, ale też tych przyjacielskich w ogóle jakiekolwiek.

Jeżeli najpierw nie stworzymy w sobie takiego mocnego korum, mocnego fundamentu relacji samego ze sobą,

czyli moja relacja ze mną powinna być najpierw stworzona po to, żeby była w stanie bez oczekiwań,

bez napięcia, bez przemocy być w relacji z drugim człowiekiem.

To słowo przemoc też przewija się dość mocno i wydaje mi się, że zmieniło swój sens.

Kiedyś przemocu było tylko i wyłącznie to, że kogoś uderzysz.

No nie, właśnie przemoc jest znacznie subtelniejsza, potrafi być.

To jest właśnie bardzo, bardzo bolesne i też bardzo interesujące, że nam się wydaje.

Bardzo często przegapiamy faktyczną przemoc, dlatego, że ona czasami właśnie występuje w szatkach niezwykle pastelowych.

To tak samo jak z alkoholizmem i u tych ludzi wysoko funkcjonujących po prostu, że on się przejawia,

ale alkoholizm pierwotnie kojarzy nam się z kimś, kto mieszka na chodnikach.

To właśnie i to też jest błąd węśleń duży.

A jeżeli jeszcze, zahaczając o to twoje dzieciństwo, lubiłaś udawać to ulewać choroby po to, żeby mama się tobą opiekowała?

Lubiłaś chorować, przepraszam, a nie...

Lubiłam chorować, nie udawałam chorobu, bo bałam się udawać chorobę.

A jaką herbatę mama ci robiła? Pamiętasz?

Z cytryną. Była jakiś...

Z cytryną i z miodem. Nie, no zwykła czarna. To nie były czasy smaków.

Mówiałeś, że mama się tobą wyjątkowo opiekowała?

To nie było jakaś taka spektakularna forma niańczenia dzieciaka w chorobie,

tylko po prostu miłe było to, że leżałam w pościeli, że przy łóżku właśnie miałam herbatkę,

że mama wchodziła i podawała mi leki.

W zależności od wieku, albo mówiła, że trzeba pora wziąć albo podawała.

Że zawsze czytałam tę samą książkę śpiewająca lipka.

Pamiętam jakiś zestaw bajek w lnianej oprawie.

A jeszcze pierwsze dwa tomy Andersena.

Non-stop. Za każdym razem to był taki rytuał, że jak choruję, to czytam te bajki.

I to było jakieś takie urocze. Nie musiałam wchodzić do szkoły,

która była dla mnie ekstremalnie stresująca. Od zawsze odkąd pamiętam.

No i było jakoś tak... Tak jakoś miło.

To co to znaczy ekstremalnie stresująco?

Nie znosiłam chodzić do szkoły.

Dlatego, że ja miałam bardzo określone zasady podane.

W jaki sposób ma przebiegać moja edukacja.

Czyli ma być po prostu od początku ukoronowana.

Czyli ja muszę mieć po prostu czerwony pasek i chuj.

Ale ty miałeś spełniać jakieś ambicje rodziców?

Oni mieli jakieś wyobrażenie na twój temat?

Myślę, że mama mniej. Mama...

Mój ojciec miał bardzo wysokie ambicje dotyczące mnie.

Mama była sobą, która nie była w stanie zaproponować innej opcji dla mnie.

Wywalczyć powiedzmy. Tylko po prostu była jakby taka pokorna.

W względem oczekiwań wobec mnie ojca.

No i więc ona była w stresie, bo ojciec jest marinarzem, znaczy był.

Więc jego często nie było w domu, ale jego nieobecność wcale nie powodowała,

że tak się przeszedł, ponieważ mama była zestresowana tym tak samo jak ja,

że on wróci i sprawdzi oceny, kartki z wywiadówek i świadectwo ostatecznie.

Więc to napięcie, żeby broń Boże czegoś nie zawalić na tyle,

żeby nie dało się tego potem uratować, żeby ostatecznie pasek był czerwony,

to było tak duże. Ja je nosiłam w sobie i też moja mama,

która bała się, wiedziała, jak to będzie, będzie kara, nie?

co roliśnicy. Jak wyglądały twoje kontakty z roliśnikami? No bo czasami po prostu z domu chcesz uciekać, uciekasz do znajomych.

Właśnie nie, no to jest ten kurczę problem, bo jestem jedynaczką i u mnie w domu były bardzo takie specyficzne zasady.

Bardzo marzyłam, żeby mieć przyjaciół, przyjaciółki itd. To były dobre czasy na zawiązywanie takich bliższych relacji, bo było podwórko.

Można było na podwórku, nie wiem, typu budować po prostu bardzo dużą sztamę z ludźmi, tylko trzeba było na to podwórko wychodzić.

To nie jest tak, że byłam przykuta do kaloryfera, ale naprawdę wtedy, kiedy tworzyły się te wszystkie jakieś takie grubsze relacje,

ja musiałam się uczyć, no po prostu. A bardzo często też, jeżeli chciałam już uprosić, żeby pójść typu na 1 maja,

bo akurat ja mieszkam na Miedziany, na 1 maja większość mojej klasy, żeby tam pójść, dołączyć do mojej klasy chociażby,

czy dołała właśnie Agaty Kuleszy i tam tych moich takich bliższych koleżaneczek, to musiałam poprosić o to.

W sensie zapytać, czy mogę wyjść, no a jak ja prosiłam, to jakąś dziką przyjemność ta cię sprawiało powiedzenie mi na przykład.

Najpierw i tutaj coś trzeba było zrobić, a to zajmowało tyle czasu, że się rwło ciemno, już nie było koleżanek na podwórku.

A ta szkoła sprawia ci dużo trudności, jeżeli chodzi o naukę?

Nie, ja się bardzo dobrze uczyłam. Siłą chyba napędzał mnie właśnie ten stres i ten lęk,

albo to pragnienie, żeby wakacje były jakby no spokojne.

Więc uczyłam się, nie ukrywam, że jedynym przedmiotem, który tak naprawdę szczerze lubiłam, to był język polski, jedynym.

Ze wszystkich ścisłych byłam totalnym młotem, ale takim totalnym.

Problem polegał na tym, że akurat konikiem mojego ojca są ścisłe, że on uwielbiał zawsze matematykę i mówi do mnie, matematyka jest najważniejsza.

I nie wiem, czy ja się z nim zgadzam, nawet teraz tego nie wiem, ale było to dla mnie bardzo trudne.

Ja się musiałam nieźle naginastykować, żeby zdobyć oceny.

No mówiłaś o tym, że ten twój dom to taki zimny chów, a mnie zastanawiał przewrotnie, że jak miałabyś spojrzeć na to, co masz dobrego z tego domu, co naprawdę jest jednoznacznie dobre.

Traumę.

To jest dobre?

Tak, bo się okazało, że przecież, kurczę, gdyby, wiesz, to jest bardzo ciekawy moment w moim życiu, że ja na każde takie pytanie dawniej odpowiedziałabym zupełnie inaczej,

a dzisiaj po prostu przeżyłam swego rodzaju iluminacje, po prostu wiem więcej.

Jestem tego całkowicie pewna, ale wiem, że wiele osób nie przeżyło, znaczy nie zagłębiło się w sobie na tyle, żeby w taki sposób, jak ja zobaczyć traumę.

Ale jest to możliwe i może kogoś to zainspiruje, albo pozwoli mu po prostu mieć nadzieję, że kiedyś taki moment nadejdzie, że będzie można po prostu pokłonić się w swojemu cierpieniu,

bo mnie to zbudowało.

Nie, nie, to ty się zbudowałeś z tym.

Tak, ja jestem bardzo dzielną osobą, tak uważam.

Bo zazwyczaj sobie pytanie, czy chciałabyś zaćtrałmy swojemu dziecku.

Zastanawiam ja, czy jest coś takiego, co chciałabyś zaćstamtego domu swojemu dziecku?

No dałam mu tak zwane dobrobyt, bo ja dałam, że w tych ciach, że ciężkich czasach miałam w domu pomarańcze.

I sok z kartonika.

I sok z kartonika.

To bardzo dużo o tobie mówiło, ta historia o tym, że nie wyciągałaś tego soku ze względu na to, że było za mało, żeby się dzielić, dla mnie to była definicja tego jakim byłeś dzieckiem, jakim miałeś dobre serduszko.

Myślę, że w ogóle dzieci mają serduszka dobre.

No, no, no wiesz, no to kurczę, no nie, no.

Są pewne granice po prostu jakiejś, znaczy granice braku przyzwoitości.

No nie, nie można naszłopać się soczku, który jest kolorowy, jest tak niecodzienny.

Wszystko wtedy było, co było jakichś kolorowy, było naprawdę, no nie, no wiesz, tak samo jak się wstydziłam, jak mój ojciec przywiózł sobie z Ameryki sobie obrażasz.

W stanie kurde wojennym.

Szewroleta Kamaro. Pomarańczowego.

What? Rozumiesz? Rozumiesz, jak wyglądał taki samochód pod blokiem?

No rozumiem.

To jest masakra, to jest taki wstyd po prostu dla dzieci.

Nie, nie, czekaj, bo to można znacznie interpretować, to nie mógł być wstyd.

To był mega wstyd.

Rozumiesz, bo, bo, bo wiesz, to były takie czasy, kiedy ludzie po prostu byli kurde biedni, no jakiś tacy, tacy umordowani taką codziennością.

Oczywiście wspaniale potrafili sobie, to jest w ogóle uważam cudowne, radzić w tym i potrafi umait sobie jakimiś takimi, wiesz, w przeużyciu wyobraźni stworzyć sobie jakieś takie sacuszko z codzienności,

ci, którzy mieli na to ochotę pomimo przeszkód i trudności, no ale kurde naprawdę, no kurde pomarańczowy i to, ja nie wiem, czy wszyscy wiedzą, jaką wygląda.

No to jest masakra po prostu, no.

No rzucało się to w oczy.

No, najgorzej. I ludzie przychodzili po prostu z różnych części osiedla, żeby zobaczyć, czyli pielgrzymka do szewroleta, no.

Ale to jednocześnie mogłaś stać się gwiazdą.

Nie, no właśnie, nie to bardzo, bardzo zawstydzało, bo ja wiedziałam, że jest wszędzie szaro i ten pomarańcz po prostu był dobijający, naprawdę.

No ale kiedy miałeś 9 lat i jechałeś z tatą do Ameryki, czy płynęłaś, to czułaś się doceniona, zauważona.

Wydaje mi się, że mimo wszystko w takiej relacji, to nawet jak mówiłeś, że kłamałaś po to, żeby tata cię polubił, no to chciałaś być zauważona.

Nie, no ale wiesz, no to nie było tak, że córcia, tatuś zabierze cię w rejs teraz.

Ja wiem, ale dzieci to sobie wszystko inaczej potrafią.

Nie, no, ale fakty, ludzie są, ale to są. Ja nie mam o to, że w tym momencie już żadnych pretesji, natomiast, no, po prostu akurat był w Hamburgu ze statkiem wtedy, kiedy były wakacje.

Zaczęły się wakacje, bo ze szkoły nigdy bym nie wyciągnięto w rejs, ale akurat tak się to zbiegło w czasie, że mama mogła z nim popłynąć,

a że były wakacje i akurat tak się składało, że możliwy był powrót w sensie do Stanów i z powrotem w czasie wakacji, no to po prostu mnie wzięli ze sobą, no.

A może babcia nie chciała mnie pilnować wtedy, nie wiem.

Ale na pewno to nie była forma okłonu i jakiejś takiej czułości skierowana w moją stronę.

Gdybyś miała pomyśleć o czułości i utożsamia ci je w dzieciństwie, to o czym byś pomyślała?

Co było największym czułością, jaką dostała się jako dziecko?

Nie wiem, no, nie, no, czułość to nie jest. Czułości się nauczyłam później.

Ale nauczyłaś, czy ją dostałaś później?

Nauczyłam się, bo musiałam też nauczyć się, czy jej rozpoznać, czym jest czułość, ale to później znacznie.

No nie akurat wiesz, no tutaj po prostu są tacy ludzie, którzy nie są specjalnie nienialsty, no, typu...

To wynika oczywiście z czegoś, i u mojej mamy, i u mojego taty, to wynika z ich jakiegoś rozdania w dzieciństwie.

Więc, no, nie byłam, oni nie mieli w sobie, oni mieli tego w dłoniach po prostu.

Ale była też ciocia, która nie patrzyła na ciebie, no, że jak na żadne dziwne dziecko, sama zresztą o tym...

Tak, ale ciocia też nie była tulaśna, znaczy, nie tuliła mnie, no, nie, bo wtedy mama by się obraziła do...

Obrażalstw.

No ty, bo to moje dziecko jest, nie? Gdzie?

Ale, no, też on teraz tak jest, bo one cały czas są bardzo aktywnie...

Bardzo aktywnie blisko, i to jest przepiękna...

Bo między nimi też jest mała różnica w wieku, nie? Dwa lata?

Dwa lata, tak.

No i, no, jest to spektakularne rozdanko między tymi dwoma dziewczynami.

Mówię o nich dziewczyny z premedytacją, bo kiedy się...

Kiedy są u mnie wedwie, to czuję się, jakbym miała dwie córeczki nastoletnie.

No, nawet ta historia, kiedy byliście z zespołem w klubie Tehno i że mama powiedziała ci...

A, żeby podobać podą.

Tak, tak, że tylko w to lepiej podlinduje.

Nie ustająca rewalizacja, jakieś takie, to jest bardzo, bardzo fajne.

Myślę, że super, bo gdybym kiedyś napisał scenar, już oparty na ich relacji, to był świetny film, albo serio.

No, myślę, że ta wielowątkowość twojej postaci też powoduje, że tam kilka tak jakby się znalazło.

Wydaje mi się, że o miłości też mogłabyś co nieco powiedzieć.

Miałaś też taki moment, że uważasz, że musisz stać się kimś, żeby rzeczywiście ludzie cię polubili.

Tak.

Jak już da się łatwo zauważyć, stałaś się kimś.

I uwierzyłaś w to, że ludzie cię lubią?

Nie.

To tak nie działa, jak się okazuje.

Tyle lat praktyki.

To jest mit po prostu, tak.

Ja wiem, że bardzo wiele osób myśli, tak.

Mój sen też chciałby być kimś.

Spektakularnie kimś, żeby pewnie poczuć się jakoś dobrze, ostatecznie dobrze ze sobą.

Ja mu próbuję mówić, że to wiadomo, on musi przejść własną drogę, więc będzie musiał sam do tego dotrzeć,

ale jestem absolutnie pewna, że bardzo wiele osób marzy o tym, żeby stać się kimś

i tutaj sobie dowolnie wstawiają ten pułap, jakby ten sufit ich możliwości w dążeniu do tego,

by nareszcie odczuć, że są kimś, to jest różnie umiejscowiony.

Ale jedno jest pewne, jest to całkowita nieprawda.

Nie da się zbudować tego poczucia wewnątrz, że jest się kimś przy użyciu atrybutów pochodzących zewnątrz.

Jest to niemożliwe.

Wiem, bo ja naprawdę latami o to walczyłam.

Okazuje się, że jedyne, co daje szansę, to takie wypełnienie naturalnie przyrodzonej człowiekowi,

który nie poszerzy jeszcze swojej świadomości pustki, że jest to jakiś dziwny rodzaj echa wewnątrz.

My myślimy, że to chodzi o miłość, o przyjaźń, o pieniądze, o sławę, o kurde.

Nie wiem, domek, ale my czujemy ten rodzaj takiego, że tam wieje wiatr wewnątrz.

I jedynym, co można zrobić, żeby to skutecznie w sobie tam jakoś tak miłą, bułą zasklepić,

to jest zwrócić wektor w stronę wnętrza, czyli po prostu to się buduje, no nie, nie w kontakcie z rzeczywistością.

Nie, nie, dookoła siebie tylko w sobie.

Szkoda, no, czy wiesz, uważam, że wszystko dzieje się dokładnie w idealnym, perfekcyjnie skrojonym

na miarę naszego rozumienia, tempie, aczkolwiek fajnie by było pożyć sobie dłużej z taką świadomością,

ile z tego, co myślałam, jest nieprawdą, po prostu na temat wszechrzeczy życia.

Szybciej bym się wtedy sprawiła, bym się nieźle bawiła, tak jak teraz.

Nie byłaś za często bitym dzieckiem, bo powiedziałaś, że raczej to nie były...

Nie, pamiętam każdy raz.

No właśnie, ale że karano raczej ciebie długim milczeniem.

Za co cię karano?

Proszę, nie mów, że tylko i wyłącznie za oceny.

Nie, no, kurczę, no, nie wiem, no, właściwie to powód mógł być dowolny, no.

Ale zapewne były jakieś takie korowe, które się powtarzały. Miałeś głupie odzywki?

Nie, nie miałam głupich odzywek. Na pewno nigdy nie do taty.

Do mamy, jak go nie było, to mi się zdarzyło tam przypiskować.

Ale to już tak później, jak byłam chyba ciut starsza, nastoletnia.

Natomiast, no, nie, nie za odzywki.

To co, za spóźnienia? No, bo to było dla mnie też...

Za spóźnienia, o, tak.

Typu, że na przykład w szóstej klasie trenowałam pływanie i miałam...

Spisał ojciec ten godzin autobusów.

Mhm.

I obliczył dosłownie typu...

Ile jego zdaniem powinno mi zająć dojście od sprzestanka do klatki do domu?

Mhm.

I za spóźnienie? Tak. To, tak, tak, tak, to za to się karało.

Skąd to pływanie?

Ktoś tak, no, ktoś cię znamówił, sama chciałaś?

Nie. W życiu by mi to do głowy nie przyszło.

Właśnie.

Wiesz, to jest właśnie bardzo ciekawe.

To jest właśnie jeden z tych moich myków, żeby...

Żeby tata mnie polubił, czyli to była taka sytuacja.

Ja się późno nauczyłam pływać, naprawdę.

Ale jak już się nauczyłam, to pływałam ładnie.

I jakoś łatwo mi to szło.

Ładnie nie oznacza, że powinnam płyć wyczyn od razu.

To nie mogło się udać.

No nie mnie jednak...

Powinno, żebyśmy na wakacjach w Lubnewicach.

I mój ojciec stał na pomoście z takim moim wujkiem, który kiedyś trenował pływanie.

No i stali na pomoście, a ja pływałam.

I ten wujek powiedział...

Kurde, Stachło, ona świetnie pływa. Powinna trenować.

A mój ojciec powiedział...

Serio?

On, no mówię ci, no, madardo tego.

I wtedy mój ojciec zawsze...

O takich momentach, że tak jakby zapalał się.

Czyli tak jakby podobał mu się projekt mnie nowej.

I mówi do mnie...

Ty!

Jak był miły, to mówi do mnie myniasia.

Mój tak...

Ty myniasia!

Ty powinnaś trenować pływanie.

Pójdziemy sprawdzić, jak wrócimy do Szczecina,

jak tam jest, kurczę, z tym naszym basenem na WD się zapiszemy ci tam.

No i po prostu ja od razu zamiast powiedzieć...

Ja to czułam.

Czyli miałam już wtedy intuicję, że to nie jest dla mnie.

Że ja nie chcę trenować żadnego pływania.

Ale oczywiście ten myg, że mówi do mnie myniasia, czyli jest miły.

I że widać ewidentnie, że się ucieszył, że ma rodzaj jasności na tym swoim posępnym obliczu.

No to wiesz, trzeba się tego chwycić.

Bo Anusz...

Anusz, kurde, teraz już będzie zadowolony ze mnie, nie?

No i kurde, poszliśmy na ten WDS i...

O, to jest ciekawe też.

Świetna to jest ta moja droga.

Był taki trener.

Nigdy nie zapomnę, do tej pory pamiętam zapach jego wody kolońskiej.

Bo on chlał.

Teraz to już wiem.

Więc dużo się oblewał wodą, żeby nie było czuć.

Ja było czuć.

Ja dopiero później zrozumiałam ten myg, ten rodzaj miksu wody taletowej i alkoholu.

Więc ten trener mnie przyjął na ten basen, kazał mi zmienić szkołę.

Bo powiedział, że niestety będę musiała, to wszystko jest powiązane, treningi i szkoła.

Czyli opuściłam moją klasę u mnie na osiedlu, te wszystkie koleżanki.

I przeniosłam się do innej szkoły.

Kurde, to była taka masakra.

Ale w pewnym momencie byłam w takiej traumie, tak zwane odnoga traumy domowej, czyli traumu basenowa.

I tam po prostu pamiętam, że końcówka roku szkolnego, tam byłam rok.

Końcówka roku szkolnego była już dla mnie, już byłam w takim stanie,

że już nawet ja stać mnie było na to, żeby powiedzieć, że nigdy więcej tam nie pójdę.

I powiedziałam to chyba na telestanowczo i opowiedziałam też matce, co się działo na tym basenie,

że matka powiedziała do ojca, idź, zawyszli popierys stamtąd.

Trzeba ją przepisać z powrotem do naszej szkoły.

Czyli moja stanowczość, taki rodzaj pewności, że o nie, bo się zabiję.

Zabiję się, po prostu się zabiję, jeżeli tam mi każą iść.

I ona, czująca jako matka, że to jest na grubą mnie, więc ją było stać również na sprzeciw

i powiedziała po prostu, pamiętam to takim totalnie po prostu mocnym głosem, że ja już tam nie pójdę.

To co tam się działo?

No syf, no i korniki.

Co masz po tacie?

Kurde, ja mam twarz po nim.

Jesteś zachwycona.

Jezu, ale wiesz, bo to jest masakres, że jestem blondynką jak mama.

Bardzo liczę na to, że jednak poszłam w te geny z tamtej strony rodziny, bo myślę, że trochę poszłam,

bo mój ojciec w moim wieku już wygląda bardzo staro, moja babcia i jego matka też.

A ja, jak patrzę po koleżankach w moim wieku, nie mam za dużo zmarszczek, takich wiesz, konkretnych.

Więc my mamy, rodzina mojej matki ma skłonność do obwisów, ale nie do zmarszczek, czyli wola obwisy niż zmarszczek.

Więc chyba jest OK, tu się załapałam na ten pociąg, natomiast jeżeli chodzi o tak zwane rysy, jestem mega do niego podobna.

To jest niesamowite, bo teraz jak właśnie robiłam jakiś taki projekt, że zmieniłam się w faceta, po prostu przeżyłam jakiś szok.

Jestem moim ojcem. No nie wyprej się tego i mojej matce wysłałam to zdjęcie jego zbrodą, znaczy moje zbrodą.

I ona mówi, Jezus Maria Stasiek. Więc no jestem do niego bardzo podobna.

Na pewno mam takie momenty, które prawdopodobnie jakoś tak mi się...

No potężnym jakimś takim kurde, z templem odbiły, nie wiem, w ciele, w głowie, że czasami łapie się na jego gestach.

A jego takim głównym gestem jest na przykład to, itamina, żeby mi to było ostatni raz.

I jak mi się parę razy zdarzyło tak do Mikołaja mojego zrobi i nagle stoi tak, to mnie od razu zdejmuje przerażenie po prostu.

Jestem przerażona sobą i też tym jak bardzo my jesteśmy kurcze panierowani w tym wszystkim, co jest w domu.

Tak, tak, tego się nie da. Nie da się w ogóle tego pozbyć. Wydaje mi się, że możemy to kontrolować.

Ja uważam, że możemy to kontrolować. To jest tak jak nawet opowiadałaś o zazdrości, że to są nabyki, które po prostu trzeba dużo, dużo dłużej pielęgnować.

Że to nie jest tak, że dzisiaj postanawiasz i jutro się to...

Nie, tak, nie, ale jest to możliwe.

Tak, jasne, że tak, ale wydaje mi się, że jednak to są też poza tym wszystkim, że to podglądamy, mamy dużo genów, nawet ta perspektywa tego, że nagle w pewnym momencie kogoś przypomina.

A czy gesty są w genach?

Znaczy dużo więcej jest podobno w genach.

Wiem, że jest dużo w genach, ale czy gesty?

Czy palet jest w genach uniesiony?

Ale zobacz, jak to tak dobrze odwzorowujesz, to jak tego nie chcesz robić, a robić to podświadomie.

A może to przez zapatrzenie po prostu, no nie wiem.

Też w twojej książce pojawia się postać babci Jadwigi, która modliła się patrząc przez okno.

Szybtając, dobrze pamiętam.

Tak.

Same kiedyś tak robiłaś?

Nie.

A lubisz się modlić?

Nie, nie modlę. Nie modlę się w ten tradycyjny sposób.

No wiem, że na pewno nie w tradycyjny. Tutaj akurat nawet bym ci o to nie mówiła.

Ja się kontempluję. Myślę, że właśnie nie żadna medytacja, tylko kontemplacja jest taką moją dziedziną.

Wiem, że jak po prostu oddaję się kontemplację, jest to dla mnie naturalne.

I wydaje mi się, że to jest taka przestrzeń, w której jestem w kontakcie z absolutem, tak mi się wydaje.

Miejmy tego opisać. To jest taki stan, gdzie jestem bliżej esencji swojej niż ciała.

I dla mnie to jest rodzaj, nie chcę powiedzieć też, że modlitwy, dialogu, nie wiem, rozkminki,

bo ja bardzo wierzę jednak, że istnieje coś, jakaś taka jednia.

Ja bardziej tak to nazywam, to w co wierzę, jednia, czyli coś, z czego my wszyscy jesteśmy.

I myślisz tam o przeszłości, terazniejszości, przyszłości?

Nie, właśnie tam. W kontemplacji jednak, kurczę, chodzi o to, żeby po prostu spróbować intencjonalnie być teraz.

Czyli czuć, na przykład, życie w sobie.

Czyli, nie wiem, jeśli czasami zadaję pytają, czy bardziej, to nie są takie, tak zwane rozmyślania,

to jest wtedy, kiedy wspominam, albo kiedy myślę o przyszłości.

Ale kontemplacja to jest taki rodzaj bycia, po prostu bycia absolutnie perfekcyjnie obecnym.

Zawsze to miałaś w sobie, potrafiłaś już jako dziecko być taka obecna w tym czasie, w którym jesteś?

Wiesz co, jako dziecko chyba nie określałem tego w taki sposób.

Byłam po prostu zwykłym dzieckiem, ale wiem na pewno, że ten rodzaj takiego uczucia jakiegoś,

to jest w ogóle nie do opisania, zawsze miałam, kiedy marzyłam.

Czyli ja przed snem, ale też w ciągu dnia wielokrotnie oddawałam się marzenią.

Takie miałaś marzenia?

Jezu, różnorakie.

Ja naprawdę albo wyobrażałam sobie życie, życie, którego bym chciała, albo wyobrażałam sobie scenki.

I tak totalnie po prostu byłam w tym zanurzona, że ja wiem, że byłam tu i teraz, czyli w marzeniu.

A był jakiś pierwszy idol, ktoś za kimś podążałaś?

Jeżeli myślałaś o życiu, może o takim jakimś konkretnym kogoś?

Ale że bym chciała podążać?

Może nie podążać, ale kogoś, do kogo wzdychałaś.

Nie, no to wiadomo, że liczyłam na to, że widy za Kerta Kabejna, no to chyba każdy, nie?

Byłam mega rozczarowana, jak się okazało, że on z tą kartni się chajtnął, nie?

Nie, no szanuję kobiety, ale jakiś dziwnym trafem wydawało mi się, że kurczę, ja naprawdę wierzyłam zawsze w niemożliwe.

I mi się bardzo wiele niemożliwych rzeczy przytrafiało.

Wiesz, jak prześledzę tą oś swojego życia, to widzę to wyraźnie.

Więc chyba ja naprawdę wierzyłam w to, że jakimś dziwnym trafem na siebie wpadniemy i on powie, I love you.

No i to mogło się wydarzyć.

Kurde, no i się nie wydarzyło.

Uratowała byś go.

Tak, myślę, że tak.

Ty jesteś dobra w ratowanie.

Tak, jestem. Na pewno wtedy byłam świetna we współzależnieniu, bo to wiem, że się przekonałam, że jestem w tym dobra, ale potem fantastycznie bym go z tego wyszarpała.

Właśnie.

Pozwoliłabym się jemu samodzielnie z tego wyszarpać dla siebie, a potem byśmy se razem żyli.

A kto pierwszy uwierzył w twój talent albo w twoją wyjątkowość? Może to jest dużo lepsze słowo?

Bo użyłaś takiego sformowania, że byłeś zwykłym dzieckiem, a mam to, które poddaję, to wątpliwości?

Nie, no zwykłym w sensie funkcjonowania, no po prostu wszystkie dzieci marzą, wszystkie dzieci się boją, wszystkie dzieci się starają, żeby rodzice byli zadowoleni, czyli klasycznym zwykłym dzieckiem.

A kto uwierzył wtedy w twoją pierwszą, to pierwszy raz taki twój talent wyjątkowość tego, że może faktycznie może być kimś?

Nie wiem, w Szczecinie to było tak, że ludzie zawsze mieli w sobie jakąś taką nieśmiałość i na pewno nikt z tych, którzy rzeczywiście powiedzieli mi, że jestem spoko, na pewno nie myśleli o tym, że ja będę kimś, czyli że ja będę na przykład karierę jakąś robić.

Ale rzeczywiście miałam takie osoby wspierające typu, które mówiły mi, że jestem fajna, że nie wiedzieli, że jestem taka, że nie wiedzieli, że jestem dowcipna, że nie wiedzieli, że potrafię być zabawna.

To w technikum odzieżowym właśnie miałam panią od polskiego mojego chłopczyni, która była po prostu świetna i ona mnie bardzo wspierała.

Myślę, że ona by mnie wierzyła.

No i właśnie jak robiłyśmy to dziewczęca klasa, jakiś taki spektakl z dwa razy, to ja się w tym świetnie odnajdywałam, a nawet potrafiłam jakby sprawić, żeby inne dziewczyny chciały się jakoś totalnie w to bawić.

I robiłyśmy super te rzeczy.

I ja wtedy byłam rzeczywiście wczuta.

To jest tak, jakby marzenie rozgrywało się w rzeczywistości, a ja byłam całkowicie w nim zanurzona, czyli jak trzeba, bo robiliśmy taki spektakl, takie coś, kurcze, na...

Spektakl, nazwijmy to tak.

Nie, to nie było tak, ale takie coś na akademii.

To, jak miałam być tekstówkarzem z Warszawy, to normalnie po prostu nie byłam, no.

I wszyscy mówili, wow, ale zajebiście robisz tekstówkarza.

No i zapisałam się do kółka teatralnego.

I Adam Dziedziniak, taki aktor ze Szczecinia, on mi powiedział, że jestem spoko też.

To jest tapanie od polskiego, która ci powiedziała, żebyś już nie pisała tego.

Nie, ta. Ta była wspierająca, to ta imia.

No ja właśnie zastanawiałem się.

Bo ogólnie tutaj jest kilka rozjazdów, jeżeli chodzi o to pisanie.

Nie, nie, taka inna, taka ruda.

Taka ruda, ona była też polonistką, ale nie moją hałczynią i nie moją polonistką.

A pamiętasz, co tam pisałaś?

Albo o czym tam pisałaś?

Ja mam to.

Wow.

No jasne, oczywiście.

To o czym?

Straszne rzeczy.

Żałuję, a szkoda, że tego nie mam przestać, żebyś przeczytała, byś umarła ze śmiechu.

Nie, nie mogłabyś zeważyć.

Ale nie, naprawdę, jest to urocze.

No właśnie.

Ale jest to prześmieszne.

Nie zacytuję teraz żadnego fragmentu, wiem, że...

A, kiedyś brała udział w takim parastendapie i tam przeczytałam ze czytakie wierszyki.

Sala pękała ze śmiechu, więc naprawdę jest to zabawne.

No bo uczucia 16-latki, czy tam młodsze jeszcze dziewczyny.

One są zabawne dla dorosłego człowieka, ale dlatego dla tej osoby, którzy się dzieją, to są tragiczne.

Takie, jezu, ja miałam wrażenie, że po prostu...

Jezu, jako Ameryka odkryłam wyrażaniu siebie, no wtedy.

A marzyłaś tam o innym domu niż ten, który masz?

Pisałaś tam takie rzeczy, że nie chcesz tu być?

Tak, no jasne.

I czym one były poparte?

Że chcesz mieć się jak inni znajomi?

No raczej chciałam mieć zawsze tak, jak w filmie jakimś, nie jak inni znajomi.

Chociaż rzeczywiście, jak teraz myślę, to podobały mi się domy.

Koleżanek zawsze bardziej niż był i kanapki również.

Ich były fajniejsze.

A to tylko i włączy dla tego, że były nie twoje, czy dla tego żona rzeczywiście były lepsze?

Po prostu były lepsze, bo moje robią sama.

A one miały robione i były tak pięknie opakowane.

Agata miała właśnie, pakowane w taki szeleszczący celofanik.

Anka Szymańska miała w taki perfekcyjnie biały papier śniadaniowy codziennie świeży.

Czyli jak odpakowała, to ta kanapka była świeża.

A ja miałam papier śniadaniowy, ale musiałam używać go wielokrotnie.

Czyli w tłusty pakować następnego dnia od kanapki.

On był zawsze wymięty, śmierdzący.

No i sama musiałam i stać sobie po te bułki.

A i mama kazała zawsze z jakiegoś...

Ja mam to po mamie, że kazała mi kupić 10 bułek, a byłyśmy tylko we dwie.

Zawsze mówiła, i weź 10 bułek.

Ja szłam do piekarni, kupowałam 10 bułek.

A wiadomo, że kurde, nie mogą być świeże trzeciego dnia, nie?

A z kolei nie mogą się skończyć wcześniej niż trzeciego,

czy tam czartego, bo jest ich 10.

Więc kurczę, no, a Jola byś z kolei miała...

Jola miała w papier i Jola...

Nie, Jola miała w sreberko.

I miała z najpyszniejszym, robionym prezydente smalcem.

A Ty dziękujesz Bogu za tę pamięć, z czego przeklinasz za to?

Za pamięć?

Ja mam bardzo wybiórczą pamięć.

Ja pamiętam, jestem właśnie ciekawa tego klucza,

że pamiętam bardzo wybiórczo.

Na przykład kilkukrotnie byłam proszona o to,

że nie wiem, ktoś tam chciał napisać jakąś książkę,

i żebym ja udzieliła takiego wiadurzeki do książki.

I absolutnie to się nigdy nie stanie,

nigdy się nie podajemy czegoś takiego,

bo ja nie pamiętam.

Ja pamiętam bardzo szczegółowo i wyraźnie,

ale tak totalnie po prostu pewne rzeczy,

a pewnych w ogóle, chociaż jej nie mówię,

no ale wiesz, przecież pamiętasz,

a my nie, w ogóle kompletnie nie pamiętam,

w ogóle nic mi to nie mówi.

Ale nie rozumiem tego klucza,

dlaczego niektóre rzeczy pamiętam bardzo wyraźnieście

i po prostu totalnie, a niektórych,

kompletnie, a niby były ważne.

Nie masz czasami wrażenia,

że możesz w tych wspomnieniach się okłamywać

dla samego komfortu samej siebie?

Wydaje mi się, że nie, bo...

Ale co, okłambuję cię w sprawie kanapek,

że tak naprawdę one miały brzydkie kanapki?

Nie wiem, nie mam pojęcia,

pamiętaj, że cała rozmowa nie jest całym twoim życiem.

Zastanawiam.

Nie, bo mam dowód na to, że na przykład Jola Pyś,

ta, którą miała kanapeczki ze smalcem,

wyobraź sobie,

że cztery lata temu

przyjechała do mnie

i przywiozła mi Iagacie swój posłójku

smalcu od Itatusia.

Intentycznego,

więc nie wydawało mi się.

Głomuje się.

A masz pamiątki, jak szyłaś garsonkę, pamiętasz to?

Jasne, że pamiętam.

Traszny syf.

To ta garsonka dla tej cioci?

Tak, ona ją ma. Nie, nie dla tej, dla cioci ma i ona ma.

Ona ma to, mówiła mi.

Jak się tam, nie wiem, jakiś czas temu spotkałeś mi,

że cały czas to ma.

To musi też być interesujące,

bo ty nawet chyba mówiłeś, że zmieniałaś mieszkanie

ze względu na to, że lubisz zbierać.

Co zbierać?

Wszystkie rzeczy dookoła siebie, że po prostu

jak zmieniałaś mieszkanie.

To był jakiś fragment, wywiadu, ale to też było zdanie,

które nie było nie dokończone, że już w jednym mieszkaniu

się nie wszystko nie mieściło i dlatego zmieniliście

na te 120 metrowe na Gocławiu.

Tak, jeżeli dobrze pamiętam.

Nie, nie mieściło się dlatego, że

związaliśmy się jakby z Pawełem

i Paweł do,

mieliśmy tam mały pokoik

i dwa takie,

ciut większe, ale bez przesady.

I Paweł wjechał tam z całym swoim studiem,

czyli biurko,

nie wiem, komputer, konsoletka,

jakieś takie instrumenty,

strasznie dużo

i mieliśmy to wszystko w nogach.

Po czym też okazało, że on bardzo marzył

zawsze o akwarium, więc na grubo mieliśmy

dwa, 550 litrów.

Więc rozumiesz,

po prostu tam było ciasno, nie

przez to, że ja zbierałam, tylko dlatego,

że on miał szereg pasji.

A zbierasz?

Wiesz co?

Lubię,

lubię mieć

wokół siebie przedmioty, które mnie

bardzo cieszą, też nie rozumiem,

jakiego rodzaju klucz stosuję

w doborze tego. Nie mam w domu w tej chwili

ani jednej chyba rzeczy, której

nie lubię, ale też nie mam do tego

przywiązania, czyli krótko mówiąc

gdyby

przyszedł

ktoś i zabrał wszystko,

nie poczułabym

nic, żadnej jakiejś straty.

Po prostu mam

słuszka, ale

poluję na nie w internetach, no umówmy się.

To na co polujesz w internecie? Nie wiem,

jakieś starocia takie, no fajne.

Ale jakie starocia, co to są, co starają? Nie wiem,

co, pod zbanuszek, kurcze, fiżanka,

komutka,

krzesełko.

Okej, no to takie

jeszcze myślałem, że

jakieś takie lalki wintycz, bo znam taką osobę.

Nie, nie lubię takich rzeczy, boję się

lalek ułożonych w stosy na kanunach.

To właśnie, już myślałem, że

to jest ten etap wolności.

Nie, pozbędę to, że rekurz strasznie.

One toną wkurzu zawsze,

być może te osoby, które kolekcjonują lalki

wiedzą, jak o nie dbać,

ale no nie, no to są roztoczak.

A pamiętasz moment w którym

w swoim życiu, w którym poczułaś się wolno

od rodziców, że ich życie już nie jest twoim?

Słuchaj,

to nie jest, ja jeszcze tego

znaczy

na poziomie takim

głębokim, bardzo osobistym

ja

jakby podjęłam już decyzję, że to jest moje życie,

mało tego, że ja mam prawo

przeżyć moje życie, ale

no i jednak mam pewną lekcję do przerobienia,

bo mieszkamy z moją mamą,

więc

ona jest, jest, jest częścią

mojej codzienności

i no i wiadomo,

jak to mama czasami

lubi się wtrącić, nie?

Naprawdę? No tak, no.

Tego to bym już nie spodziewałaś. Ja jestem

teraz bardziej jakby pracuje

bardzo ze sobą, zresztą teraz poszłam

na rodzaj jakiejś takiej rozmowy

z osobą mądrą właśnie po to,

żeby, żeby

przepracować moją złość, która się pojawia

w takich, w takich sytuacjach, właśnie

ja tak bardzo wiem, że ja chcę żyć swoje życie,

że jak moja mama do mnie mówi

czemu tych śmieci jeszcze

nie wyrzuciliście, to ja dostaję

szału wtedy, nie? Czyli zmagam się

ze złością, która,

której nie chce w sobie mieć, no.

Czyli po prostu tak

uważam, że

żyję swoje życie,

ale okazjonalnie muszę

wypowiadać na głos,

że żyję swoje życie

i tego wolałabym już w życiu

nie doświadczać. Chciałem, żeby wszyscy

wiedzieli, że już żyję swoje życie

i że tu nie ma dyskusji, a czasami

niestety muszę to mam je powiedzieć

i czasami chuknę w tej sprawie, no.

To jest okropne. A chuka nie potacie?

No nie,

nie, nasza żeńska część

tej rodziny po prostu

chuczy w bardzo charakterystyczny sposób.

Bołbym się Ciebie.

Tata za bardzo nie chucza, nie, no, drzemy się po prostu

jak we włoskiej rodzinie po prostu, że

jak się drzemy, to się drzemy, no. Mówimy głośno,

rozmawiamy głośno ze sobą, przekrzykujemy się.

Wydaje mi się, że ja przyszłam

na taką sytuację, ja ją zastałam,

więc się musiałam nauczyć, żeby się okazjonalnie

przebić, no, z nimi się nie da rozmawiać cicho.

Mi się podobała ta historia, jak mówię,

że kocham, nie krzyczę i nie mogłem się

No nie mogę, no nie, no, bo u nas to jest rodzinne, po prostu

wszyscy się drą.

Ale sama nie lubisz, jak ktoś na Ciebie krzyczy?

No, nikt nie lubi, no.

No nie wiem, czasami to jest sposób komunikacji.

Nie, nie, my się wydaje, że nikt nie lubi.

Na pewno, no, nie, nie,

szczerze mówiąc, nie znam osoby, która by

lubiła ten rodzaj

wyrzutu takiej, takiej,

takiej substancji, jakiejś w ciele, która się

pojawia, jak jednak ktoś wrzaśnie, to, to

jest takie, ten, ten zacisk.

Nie sądzę, żeby ktoś to lubił.

Co poczułaś, kiedy wyprowadzałaście z domu rodzinnego?

Bardzo się cieszyłam.

Znaczy, wiesz, wyprowadzałam się

do wynajmowanego

takiego mieszkanka w Warszawie.

No, bardzo się cieszyłam.

To był...

Polonezem, ojca, w sensie

przeprowadzałam się.

No, zabrałam wtedy właśnie kołdę,

słynną kołdę

po babci.

Znaczy, nie po, bo wtedy ono jeszcze żyła

od babci.

Z babci domu

i...

i tam parę jakichś szpargałów,

jakichś nie wiem, jakichś w książach, jakichś

temnoty siki, coś.

Parę szmat.

No i naprawdę byłam podekscytowana.

I jak smakowała wolność?

Subcio.

I co robiłaś w tamtym okresie?

To był też taki okres poznawania siebie

na nowo?

Wiesz co, ja się chyba wtedy...

Ja się bawiłam właśnie

w film. To jest, to jest coś, co ja uprawiałam

w ogóle bardzo często w życiu,

czyli...

Bawiłam się, że jestem kimś.

I tam się bawiłam, że jestem taką osobą

z własnym mieszkaniem.

Czyli

sobie układałam te rzeczy.

Na przykład

robiłam sobie kawę

i tak, i tak szłam z tą kawą.

Ja normalnie się w taki sposób bawię.

Wiesz, że, to znaczy teraz już nie, ale jak byłam

młodsza i

i starsza również.

No nie wiem, to jest chyba kwestia

tego bawienia się

w marzenia,

w rzeczywistości. Czyli no i po prostu

no i stułam się po tym mieszkanku i

czułam się ekstra.

No też był ten epizod z studiami

szkołą filmową?

No wiem, wiem, wiem, że to było wcześniej.

Dlatego też tak sobie pomyślałem o tym, że

może gdzieś tam jednak to w tej twojej głowie

mocno istniała. Zresztą twoja mama gdzieś tam

wiedziała, że byłabyś duże lepszą aktorką,

niż

wokalistką, artystką. Tak bym to ujął,

bo ciężko ciebie chyba gdzieś tam w jednym słowie

zajęł. Nie sądzę. Mówię, mam

przyjemność znać

paru aktorów i aktorek

i mało tego,

no parę razy wystąpiłam,

wystąpiłam, czy nie zagrałam

w jakichś tam epizodach i

muszę powiedzieć, że jest to, kurczę, tak

ciężka robota. To jest w ogóle nie dla mnie.

Czyli mamy jakiegoś rodzaju wsparcie

ze strony właśnie jedni,

która gdzieś czasami

po prostu uniemożliwia

mi pewne wejście

w pewne rozdania.

Bo gdybym

chciała mi zrobić psikusa,

to ja bym się dostała tutaj szkoło teatralnej

wtedy. A jednak coś nadem

nauczywało, że po prostu postanowiłam

się nie przygotowywać za bardzo,

uczyć się pierwsza w pociągu

no i się nie dostałam

i to jest wspaniałe.

Ale wspaniałe na pewno nie było, kiedy usłyszałeś

od tacy, że nie ma teraz okresu na przeczekanie

na lepsze czasy. Że do roboty.

To właśnie, to myślę, że to było

coś bezprorodzanie.

Myślałam, że będę mogła sobie tak na

chilu

po prostu odpocząć, tak, pobyć

w domu i nic nie robić. Bardzo tego potrzebowałam,

bo mam bardzo zmęczona po maturze, jakoś tak totalnie.

No.

A jak pracowałeś na tej porczni, miałeś

taki moment, że przestraszyłaś się, że to może być twoje życie?

Tak.

Przestałam wtedy, że jeżeli nie wydarzy się cokolwiek,

to, że

myślę, że się zabiję.

Jakie często myślałam o zabijaniu się

z powodu jakiegoś takiego

przytłoczenia, rzeczywistością.

I wtedy pomyślałam sobie, że jeżeli

cokolwiek się nie wydarzy z moim życiem,

jakiegoś takiego, czego w ogóle nie jestem w stanie sobie

wyobrazić, przeczuć, co to mogłoby być.

Ale na pewno, jeżeli będzie tak wyglądało moje życie

codziennie, że będę wstawać

o szóstej,

będę w robocie, będę

wiedziałam, że nie awansuję w tej pracy, bo po prostu

byłam zacienka, bo tam się pracowało na

akord, trzeba było wpisywać dane

do tego komputera, typu odra.

Nigdy nie mogłam

jakoś przekroczyć normy, może raz.

Trzy razy.

No dokładnie, ale tak,

myślę, że mogłoby być...

Książki, wiem, że trzy.

No trzy, może trzy, może dwa.

Myślę, że trzy, tak.

W każdym razie było to strasznie skomplikowane,

nigdy w życiu bym nie

był w robocie.

Więc wyobrażenie sobie

takiej wieczności

to było straszne.

Jeszcze ten zjazd

ze szkoły aktorskiej na pocztę,

wiesz, że gdzieś tam marzenia, mimo wszystko...

Nie, no bo ja się nie dostałam.

Ja nikogo nie zakosztowałam.

Wiem, wiem, wiem, ale chodzi nawet o to,

że próbowałaś czegoś.

To jest tak, jakbyś trochę chciała zerwać owoc,

abyś spadła w trakcie.

Nie, bo ja wiem na pewno, że nie poszłam

czy tam się próbują dostać.

Nie o tym marzą.

Ludzie pragną tego, że, nie wiem,

marzą. A ja nie marzyłam.

Ja po prostu chciałam się wyrwać z domu,

a Gata jechała, to sobie pomyślałam,

o, Warszawa, wystarczająco daleko pojadę.

Mam tendencję do zaśmiewania

traumatycznych doświadczeń.

To mechanizm obronny, który ułatwia przetrwanie.

Z czego żartowałaś najwięcej w młodości tym samym?

Co przyjślać?

Bardzo często...

Mogę pytać jeden przykład.

Ja opowiadałam z tej historii z komunią.

Zawsze ją opowiadałam

prześmiesznie.

I naprawdę potrafiłam to zrobić

w taki sposób.

Mało tego, ja naprawdę opowiadając to

wierzyłam, że to jest mega zabawne.

Mega, że ja mam już

dystans, że to było dawno temu

i że w sumie można na to spojrzeć

z takiej perspektywy, która właściwie

pozwala obejrzeć to zdarzenie jako

no kurde, tak nieprawdopodobne,

że aż mega zabawne i śmieszne.

I wszyscy śmiali się ze mną

razem z tych opowieści.

Mówi, e, weź opojeckać

koło tej komunii, weź opowiedz.

A dopiero jak

postanowiłam w książce to opowiedzieć

to, no kurde, to wcale

nie było zabawne.

Kartka oddaje, kartka pokazuje

chyba prawdę, tak jak mówimy

coś czasami i chcemy opowiedzieć.

To nie, bo mogłam, ja wiem, że mogłam

to opowiedzieć również zabawnie.

Spoko, nadal bym potrafiła to zrobić,

ale ta książka nie była taka.

I mi zależało na tym,

żeby właśnie sobie to przypomnieć.

I kurde, Jezu, to był

jak jakiś taki gruby moment

pewnie w terapii.

W terapiach się ma takie momenty.

Takie zejście

wcale nieprętkie do

tamtego momentu w czasie.

Jezu, jak mi się podpalały takie właśnie

szczegóły, typu droga

z domu

do kościoła.

Po prostu zapachy się pojawiły.

Po prostu była masakra i wtedy do mnie

dotarło. Przerzekam, że fizycznie

mi się zrobiło.

Miałam dłości.

I Paweł wtedy akurat gdzieś tam,

nie wiem, objeżdżał okolicę, byliśmy

wtedy w Stanach. A ja

rozkminiałam ten temat,

jak on wrócił, to ja byłam w ogóle jakimś

wrakiem kobiety.

Jezu, co się stało? Było po mnie widać, że

gdzieś mnie zabrało w złe miejsce.

I strasznie

połakałam. Nawet teraz mi się trochę chce

połakać, że po prostu strasznie

szlochałam. I to było takie,

jakby miała w sobie stare łzy

tamtego dzieciaka i one właśnie

teraz, wiesz, tymi kanelikami

starej baby, po prostu

właśnie mogą się uwolnić.

Młode i atrakcyjnej kobiety.

Powiedziałeś, że jako dzieci rodzimy się

niewinni. I zastanawiam nie, czy jak

nasiąkałaś tym domem, to kiedy

później już się wyprowadziłaś, miałeś

decyzję? Też oddawałaś to, co miałaś

w domu? To znaczy

oddawałam. No, że właśnie, na przykład, karałaś

kogoś milczeniem chociażby. Traktowałaś

kogoś tak, jak, nie wiem, twój tata,

traktował twoją mamę czy ciebie.

Bo dzisiaj mówisz o tym wszystkim

z dużą dojrzałością.

Zresztą przewija się kilka takich rzeczy, mówisz, że

nie jesteś wszystkie odumna i zastanawiam

nie, po prostu na ile ty też nie stałaś

się tym domem w pewnym momencie swojego

życia. No, o to na pewno. Tak,

jeżeli chodzi o tak zwane milczenie,

powiedziałabym, że potrafiłam się

o błahostkę. Tak,

czyli robiłam to. Potrafiłam się o błahostkę

obrazić, nie wiem, na

cztery dni, albo na pięć.

Obrazić się.

Wiesz, to jest duża

szalancja w podejściu do czasu i

życia, żeby się obrażać na tyle

czasu, żeby się nie odzywać.

Robiłam tak.

Byłam też, mówię,

to już mama, ale to też na pewno

wpływ w ogóle tej, jakieś

konstelacji, takiej

rodzinnej, że

byłam chorobliwie zazdrosna,

ale tak typu, że teraz,

jak patrzę na to z perspektywy czasu, to

po prostu, to musiało być,

to musiało być udręka dla tych

chłopaków. Straszne.

Jak patrzysz na siebie, jak miałaś

nie wiem, 23, 25 lat, to co myślisz?

No co no, no, dzieciak, no.

Zagubiony, no kurcze

w drodze,

my świadomy

w ogóle niczego, no w drodze

do siebie, no, tak

to widzę, czyli wszystkie elementy tej

podróży, ostatecznie

sprawi już, dokulałam się

do teraz

i mam nadzieję się jeszcze trochę pokulać,

no, bo to jeszcze nie koniec tej przygody.

Na pewno nie, też. Z pracą nad sobą.

Z pracą nad sobą, jak z pracą nad sobą myślę,

że ta przygoda jeszcze będzie bardzo długo trwała,

a jak uczyłaś się przyjaźni?

Bo powiedzmy, że nas spotkała Cię

dość późno. No praktykując, no.

No to jakie popełniałaś było? Nieporadnie, no.

Nie wiem, no wiesz,

ja na przykład jestem takim

typem, że jak parę razy

poszłam

mało, parę razy

zdarzyło mi się być w sytuacji

typu terapia.

Różnego jakby rodzaju

powiedzmy nurty.

I

ja nigdy nie miałam w sobie tej takiej

jakości,

która

usadawia mnie na tym

fotelu, na tej kozecie po prostu

na lata całe, bo ja cały czas mam

blokadę i cały czas powstrzymuję

powstrzymuję

siebie i te pytania i to wszystko

i rozpacz i wszystkie te emocje wewnątrz.

Jestem jakoś tak skonstruowana,

że jestem zadaniowa.

Wiem, że potrzebuję pomocy.

Pomóż mi.

A z czym Pani do mnie przeszła?

Mądrum jest tak. Wprząt, z tym, z tym, z tym.

Wiem, że to, to, to, bo ja strasznie dużo czytałam,

czyli

myślę, że

nie zażyję mnie raczej żadny

terapeuta, bo ja znam te książki.

Ale jednak

nie jestem

jakby nie jestem wykształcona, więc po prostu

potrzebuję czasami pomocy człowieka

bardzo wierzę w

tak zwanych specjalizacji.

Wierzę, że ludzie są

do czegoś powołani i wolę przekazać,

delegować pewne tematy do ludzi, którzy

wiem, że są w tym dobrze, a nie

udawać, że ja coś sobie sama pomogę.

I czekam, bo...

Jakie błędy popełniałaś

przyjaźń? Tak, tak.

Czyli przyjaźń również.

Zapoznaję kogoś, wydaje mi się, że ja to czuję.

Czuję, że ktoś

jest jakby

miły, czyli mówi mi, że mnie

lubi. No to ja sobie myślę, a tak czuję,

tak jakby mi serce podpowiadało, o Jezu,

tak trochę rozmawiamy i na przykład te koleżonka

fajna, mówię sobie, kurczę, o, tu mamy

podobnie, o, tu mamy podobnie, o kurde

i to czytałyśmy ekstra

i ona lubi takie jedzenie.

Rozumiesz, na zasadzie wydaje

mi się, że jesteśmy tak podobne, że to nie sposób,

żeby to nie mogła być przyjaźń, rozumiem, żeby to się nie udało.

Więc wtedy

od razu tak się strasznie cieszę,

przynajmniej tak zawsze było w mojej życiu, że tak się strasznie

z tego cieszę, że mi się sobie

Jezu, nareszcie to się dzieje, więc co robię?

No po prostu

no, nie wiem, no

chyba mogłam przytłaczać sobą po prostu, no

tak mi się wydaje, czyli

taka radość, typu, na zasadzie

dobra, to,

nie wiem, to zróbmy to,

to, wiesz, typu, na przykład

często się spotykajmy,

że mi się wydawało, że tak powinno to wyglądać,

czy jak się przyjaźnimy, to powinniśmy mieć

stały kontakt. I coś okazuje,

że ja organicznie

sama

nie mogę mieć

bardzo częstego kontaktu, że to jest na mnie kłopot,

czyli rozpoznałam to w sobie, że jestem

raczej typem, no jednak

samotnika z natury,

czyli

sama ucieszona tym, że będę

się o to przyjaźnić,

mówiłam, a może dzisiaj do kina, a ona

mówiła, a może, a może dzisiaj

pójdziemy na zakupy, dobra, super, i tak

przez powiedzmy

trzy miesiące,

ale potem

przychodził taki moment, kiedy ja po prostu

organicznie potrzebowałam się oddalić

do siebie, do samotni, po prostu tak mam.

I jakoś tak się okazywało,

że no to jest

taka lekcja, którą odrabiam w nieskończoność,

że zawsze te osoby się na mnie za to gniewały.

Czyli

gniewały się na mnie za to,

albo się czuło oszukane,

że... A to są takie zasadzie,

jak przepraszam Ci przerwanie, człowiek, który jest głodny

bardzo szybko je.

No bo tak to... No to...

No tak to trochę wyglądało w tej twojej

aspektywie. No tak, więc teraz mam tak,

że po prostu bardzo

sobie cenię, czyli od razu

z punktu właściwie mówię, że jestem taką osobą

szczerze, to chyba tak za bardzo

nie szukam na życie jakichś takich

znajomych nowych.

Znaczy, bardzo jestem otwarta na takie

jakieś sprzeznaczenia ludzi, którzy się pojawią,

i to być ważne.

Ale już nie marzę o tym, żeby w skarpetkach siedzieć,

rozumiesz, pod kocykiem wkratę i

się przyjaźnić, tak jak dawniej myślałam,

że to powinno wyglądać. Już tego nie potrzebuję.

Ale teraz na przykład, jak poznaję nowych ludzi,

to staram się być uczciwa

i po prostu

mówić kim jestem od razu, czyli żeby

to było, żeby też osoba druga nie traciła

czasu na mnie, wiesz, bo jeżeli ktoś

chce, na przykład

nie wiem, hasać

na mieście i w taki sposób

czuję się dobrze z drugim człowiekiem, powiedzmy,

w znajomości, no to ja taka nie jestem.

Czyli uczciwie mówię

z czym się mnie jeno po prostu.

Mocno zmienili się ludzie w perspektywie

kiedyś, a dzisiaj?

W twoim życiu najchodzi mi nawet o persony, a o

typy osobowości.

No, tak.

Ale nie wiem, właściwie...

Jakim może typu, no właśnie, czy kiedyś potrzebowałaś

ludzi, którzy hasali po mieście

i się świetnie bawili na mieście, a dzisiaj potrzebujesz

ludzi, którzy

są domownikami i mogą zabrać Cię na spacer

serce? Wiesz co, nie, ja dawniej to miałam tak,

że ja po prostu brałam

co los przynosi,

no, typu, że ja byłam

tak łasa po prostu,

żeby tak mieć ludzi,

takich tak zwanych swoich ludzi.

No więc, wiesz, no,

sposoby na to był to, na przykład, ten nasz

otwarty dom właśnie, że, wiesz, że dużo ludzi

przychodziło, że ja zawsze gotowałam,

wiesz, typu, nie ma sprawy, wpadnijcie,

o, jest wtorek 23,

co robicie, nie ma sprawy,

wpadnijcie, ugotuję, więc ja gotowałam,

gościłam takie,

jakieś hordy ludzi, tak naprawdę

i, co jest śmieszne, miałam

wrażenie, że mamy bardzo wielu

bliskich znajomych.

No i obydwoje spawiam się właściwie,

jakby, trzeba było zderzyć, jakby, z tą taką

prawdą, że to nie był żadne bliskie

znajomości, to nie były jakieś,

wiesz, to nie miało

znakomitego gruntu, bo wiesz, my tak

naprawdę, ani oni nas, ani my ich nie znaliśmy,

ponieważ to było po prostu balangowe.

A wiadomo,

w jaki sposób się realizuje relacje

podczas balangi, no, wiesz, jakie to są rozmowy,

no, to są rozmowy, typu

kurde,

ej, chodźcie, pojedziemy,

dobra, super,

albo, ej,

chodźcie, zrobimy, nie wiem,

otwórzmy warzywniak,

dobra,

ekstra, bo musieli się się świetnie

bawić, ale to nie my,

to tak, my razem,

my czasami mówimy, ej,

chodźcie, wynajmiemy dom,

nie wiem,

na północy Nurvegi, tam jest ponoć fajnie,

ekstra,

zawsze marzyliśmy, dobra, dobra, dobra,

to jutro się zwaniamy.

No tak, to wystarczy pójść na imprezę,

trzejdźmy mi, zobaczyć, jak pijeni ludzie,

to są rozmowy, to są te przyjaźnie.

No, więc właśnie, no i taki był,

w taki sposób nam się

wydawało, jaka już parze,

że mamy dużo znajomych,

potem się okazało, że

po prostu nie przetrwały te rzeczy.

Ty jesteś dobrą przyjaciółką? Dzisiaj?

Wiesz, co ono mówię, uczciwie mówię,

że ja chyba nie umiem w to,

bo jednak, no po prostu, ja nie wiem,

jak to się robi, no sorry, jestem po prostu

w jakimś sensie, no upośledzona,

tak mi się wydaje.

Mi się wydawało, że ja wiem, że przyjaźń to jest,

wtedy, kiedy ja, nie wiem,

no nie wiem, jak ktoś potrzebuje pomocy,

to ja jestem, jak ktoś potrzebuje kasy, to ja daję,

jak potrzebuje, kurczę, nie wiem,

żeby coś, że ja jestem taka,

no rozumiesz,

czego potrzebujesz? Ja ci to dam.

Ale nie chcesz się domyślać?

No właśnie nie, współzależnienie,

gwarantuje ci

ten problem, że po prostu ja się domyślałam,

no stop, ja po prostu jestem,

teraz z tym walczę właściwie,

znaczy, układam się z tym, bo ja wiem,

to wynika nie z,

tam, z jakiejś rozczarowania

mojego małego, tylko

z szacunku do drugiego człowieka,

że po prostu

nie można, nie można

stawiać siebie w pozycji

takiej pychy, żeby

wyobrażać sobie, że my możemy coś ludziom,

że my możemy skrócić ich drogę,

że my możemy

podsypać im płatkami

te, te, te fragmenty, które są wyboiste

i oni przejdą lekko. Nie,

to jest pycha,

przypuszczam, że my to możemy komuś dać,

albo zrobić to z jego życiem.

Więc ja się wycofuję teraz na,

na, na własne jakieś pozycje,

bo tam jest dużo do roboty ciągle,

więc

odpuszczam właśnie do myślenia się,

bo czasami mogłam też przedobżyć,

zdaję sobie z tego sprawę.

Może, no nie wiem,

no mówię, nie, nie, nie rozumiem, to jest dla mnie, jak wiesz,

no typu, trochę mówię po,

bardzo, bardzo słabo mówię

po niemiecku i tak samo właśnie,

jest tutaj, no.

Coś tam, ale kurde, okazuje się, że,

że nie wiedzą Niemcy, co, co ja chciałam im powiedzieć, no.

Zawsze byłeś szczegularą

to Twoje słowo.

To co, czego, jakich szczegółów szukasz w ludziach?

Już później, już nie mówię wtedy, kiedy

byłaś taka bardzo chętna do tego,

żeby przyjmować tych ludzi do swojego serca,

ale jak już na przykład dzisiaj mówisz, że nie szukasz,

to co, czego, jakich szczegółów szukasz w ludziach?

Ja, ja szukam,

ja szukam ich

opowieści.

Jestem ciekawa,

jestem bardzo ciekawa drugiego człowieka.

Myślę, że ja bardzo lubię ludzi tak, ogólnie.

Bardzo.

I jestem ciekawa.

Prawdziwej opowieści ich,

nie wiem, lubię patrzeć, jak ludzie się wyrażają.

Bo ja wiem, że chyba w życiu o to chodzi,

żeby po prostu gdzieś to przeczytałam,

że jeżeli nie wyrażysz,

nie opowiesz siebie

za życia, to nikt cię nie opowie.

A jednak się rodzimy wszyscy

i po coś tu jesteśmy,

to, to, to trwa.

I dla mnie to jest jakieś takie

piękne określenie,

czym życie może być,

albo, albo może powinno

żeby właśnie opowiedzieć siebie, wyrazić siebie,

że to nie jest przypadek, że my się rodzimy,

to nie jest przypadek, że ty jesteś,

ja jestem, że wszyscy ci...

Ale to jest mojej wszyscy, to jest kurczę głębokie

i, i piękne.

Więc

jestem ciekawa, jeżeli ktoś chce mi

powiedzieć o sobie coś,

tak wiesz, tak uczciwie,

to ja to jestem, czyś totalnie

zaszczycona i dla mnie to jest przepiękne.

I takich rzeczy wyglądam.

A dużo ludzi chce

Tobie opowiadać swoją historię?

Dużo.

I widzisz w tych historiach dużo spójnych

podobnych rzeczy.

Mega, widzę siebie w każdej historii

i wiem, że moja historia

odzierając ją z dekoracji

jakichś takich, no wiesz, te porzeną,

mój tata wygląda taka, mama tak,

ale wiem, że po prostu

figura ojca i matki

nasze doświadczenia

są na pewnych,

na wielu kurczę

poziomach bardzo podobne, że my

ostatnio mam takie wrażenie, że żyjemy wszyscy

to jest straszne, co teraz powiem

bo wyjdę na wariatkę, ale naprawdę

rozważam, zastanawiam się nad tym,

czy naprawdę to nie jest tak, że

ta nasza rzeczywistość jest

trochę jak gra.

Dla mnie uważam, że najważniejszą,

największą odwagą w życiu jest

powiedzieć to, że zawsze możesz się mylić.

A możemy powiedzieć, że

mówiąc, że żyjemy, możemy

mylić. No tak.

Więc dlaczego to nie mogło być

taką wizualizacją? No wiesz, ale wiesz

w takim sensie, że po prostu jak patrzę

na nas

i chłopaków, i dziewczyny, i

wszystkie pozostałe,

że tak powiem,

nie jestem jakby do końca najwyżącą, więc

wszystkie osoby,

to

no to kurde myślę, że my operujemy

kilkunastoma schematami.

No jest taka książka, że jest

osiem osobowości, osiem typu osobowości.

A to nie wiem, ale

że po prostu, że na nie wiem,

jeżeli facio zdradza babkę,

to jak świat,

światem jest kilka reakcji.

I nie skoczysz wyżej, po prostu.

Więc może to jest

naprawdę tak, że jesteśmy simsami.

I możemy tylko

na przykład, jeżeli jest nam źle,

zrobić tak. I wszyscy tak robimy,

bo wszystkie simsy tak robią.

Jak się wpisuje te kody?

Co? No w simsach były kody

do gry.

Klapeucius. Nie wiem, kurde, nie zadawam

ich z trudnych pytań.

Ja dopiero co o tym

rozmyślam. Nie znam jeszcze szczegółów.

Pisałaś kody pisząc książkę,

ale co ci najbardziej dała muzyka?

Może odwagę?

No życie mi dała.

Ale też przestrzeń, żeby

być

żeby spotykać siebie

w tej wersji takiej

najprawdziwszej.

W tajem się, że kurczę, to nawet Agata

mi ostatnio właśnie powiedziała, że

że ona mój test

niesamowite, że ty, kurde,

nigdy w tekstach

nie byłaś

nie, znaczy, że zawsze byłaś

odważna i bezkompromisowa.

Że w życiu potrafiłaś się

wykulić i bać

i jakoś tak, nie wiem, klęczkować

po prostu wielu, a w tekstach

nigdy tego nie robiłaś.

I rzeczywiście tak jest, że ja w tekstach

byłam...

To jest tak jakby, nie wiem, jak mi

pisała teksty

taką częścią

nie, bo wiem, że mamy różne części

jakieś tam w sobie, wszystko to jest nami,

ale to są jednak jakieś tam

poszczególne odsłony, że jest we mnie ten

element taki najbardziej rdzenny,

taki najbardziej właśnie

pochodzący, posiadający

bezpośrednie podpięcie do tej tak zwane

jakieś jedni i że

to pisze, to mną pisze

to ja tym piszę

i tam jestem i mogę to

obserwować po prostu na

od pewnego momentu, na jakby

w tekstach, że ja czuję obecność

tej części mnie,

która, która wiedziała

szybciej niż ja wiedziałam, pewne rzeczy.

To jest ten kontakt samej

ze sobą.

Bo wydaje mi się, że to jest chyba najpiękniejszy

w tej całej historii. I tu też było coś takiego,

że jak słuchałem sobie tej muzyki,

którą pisałaś tekstów,

to zastanawiałam mnie to,

jak to było bardzo obnażające

i jak

może na początku bolesne

w wielu przypadkach. Tak, ale to też

co mi dała jeszcze muzyka, dała mi na pewno

taką przestrzeń, bo

wydaje mi się, kurczę, przeczytałam gdzieś

albo

ktoś mi powiedział, że pisanie

jako takie, naprawdę

coś, coś robi.

Czyli

żeby koniecznie

spróbować za, nie wiem, pisać,

nie wiem, po prostu strumieniem świadomości,

nie mieć notesik, żeby spisywać po prostu

wyrzucać na papier. Chodzi o

odręczne pisanie, że to

ma jakiś wpływ i że to

naprawdę jest forma

terapeutyczna pisanie. Czyli

wydaje mi się, że ja bardzo wiele z tych takich

piosenków, które w sobie nosiłam,

zdetonowałam właśnie

w tej, w tej maleńkiej

przestrzeni

tekstu piosenki na przykład. Bardzo wiele

z nich.

Że to mi przynosiło

ewidentną, po prostu ulgę. To jest tak jakby

no tak, one były

autoterapeutyczne na pewno.

Że zmagałam się po prostu

rozkminiałam pewne rzeczy i dochodziłam

do pewnych wniosków właśnie

w tekstach.

I kiedy pomyślałeś, że to może być to?

Co?

Muzyka, może być twoim życiem?

No nie no

ale to zależy

bo to miało różne odsłony, że jak

mi wtedy po tym koncercie z

Włochatem

odkurzaczem na przystanku koleś powiedział,

że ekstra śpiewałam, no to

wtedy pomyślałam sobie wow.

Jeżeli chodzi o taką muzykę

muzykę, no bo tam w chórze też

jakaś pani pochwaliła.

Mniej czułam rodzaj jakiegoś takiego, czegoś miłego.

Więc...

Ale kiedy ty coś poczułaś, nie że ktoś ci powiedział

tylko obudziłaś się i pomyślałaś sobie

to jest moje miejsce. Ja tu chcę zostać

na zawsze.

Wiesz co? Myślę, że

taką pełną

świadomość tego czym to dla mnie jest, to

zyskałam wcale nie

to było

w skali 30-lecia dosyć niedawno.

Czyli to jest parę lat

kiedy ja naprawdę zdaję sobie sprawę

z tego

czym to dla mnie jest i jakiego rodzaju to niesie

odpowiedzialność

jakie to jest

niezwykłe.

Bo ja zawsze byłam za to wdzięczna, co mi się przytrafiło.

Ja się cieszyłam, tylko ja mam wrażenie, że ja nie

tym swoim małym wtedy jakimś umysłem

nie ogarniam

jakie to jest kurde

mocarne

móc robić coś,

co się lubi robić.

A ty układasz to

z tej traumy

o której powiedziałeś

to cały swój repertuar

piosenki, wrażliwość

uważasz, że to jest utkane z tego

co kiedyś cię bolało?

Na pewno jest to utkane, tylko że teraz

ostatnie już takie rzeczy

które pisze, to one już

to już jest

moje. To już jest zupełnie inne. Tak,

bo to już jestem

ja już siebie teraz wyrażam.

Ja opowiadam siebie tak naprawdę

dawniej to po prostu

no wiesz no to jest wszystko kwestia jakby świadomości

ona ma przedziwną zdolność

do poszerzania się, jeżeli da się

temu trochę uwagi i naprawdę

no teraz to już jest moją inną świadomość niż dawniej.

I to jest też było coś takiego co wydawało mi się,

że od razu da się to usłyszeć

kiedy jest ten moment taki, że

nie chcę powiedzieć, że nowy człowiek, tylko taki

naprawiony o może w ten sposób

gdzieś tam po prostu takich trochę

dotykający problemu o drugiej

stronie. No tak, to jest bardzo

bardzo dobre słowa.

Kiedy miałabyś oddać tę traumę

i być taka zwykła, normalna bez tego czerwca.

Kiedy mnie oddała nawet jedynego dnia

swojego życia, mówię to zupełnie totalnie szczerze

po prostu jestem

ja teraz to widzę

to jest tak koronkowa robota

to życie, każde jedno

więc trudno mi na przykład

rozmawiać z osobami, które

mówią, że to jest takie nic

i nic, że tak powiem nie ma potem

a nie w ogóle, że to jest takie proste

to nie jest proste, życie jest

wiesz, jak ktoś mówi

że nie ma cudów

no to nie jestem w stanie jakby

zyskać takiej jakby

wejść w taką percepcję po prostu

bo ja wiem, że to jest

jak patrzę nawet na to moje jedno życie

małe, kurde

jak z perspektywy czasu

oczywiście, że ja patrzę jak to

kurde jest mądrze pomyślane

jak to wszystko ma głęboki sens

że nie wiem

każdy jeden element

później

pojawiał się sens, rozumiesz

czasami... ale często, że szukasz szczegółów

jesteś bardzo wynikliwa w życie

ale trzeba być w wyniki wymierzej

chodzi o własne rozdanie

niektórzy mówią, że to jest bardzo proste

ze względu na to, że nie patrzą pod lupą

ale nie, ale to nie chodzi o to, żeby właśnie

nie wiem, babrać się

w przeszłości cały czas, odnawiać traumę

absolutnie, jestem w ogóle uważam

prywatnie, ale to nie na tą rozmowę

że w ogóle nie tak

ale to nie, nie nie nie nie prawa tego tutaj

czyli, że to można zrobić

tak, jestem tego pewna

ale wydaje mi się, że jak patrzę

na moje życie, to po prostu jest to

przepiękna robota

naprawdę, to jest

znakomite, to jest bogate

kurde goberin po prostu, a nie jakaś serwetka

lniana, rozumiesz, to jest

i wiem, że każde życie takie jest

to jest w ogóle

odjazd kompletny dla mnie

dla mnie to jest piękne, że o tym mówisz

a szczególnie słysząc

najnowszą płytę i zaczyna się od tego, co ja mam

w sobie, że znowu przyszliście

no to chyba wiesz

nie, no akurat wiesz, kto tam jest dalej

no Predato Przewry to jest taki

koncept, to są właśnie ci ludzie, którzy przychodzą

ale tak

natomiast ja teraz już mam taki jakby

wiesz, no nie da się

wszystkiego opowiedzieć w piosence, to są pewne

pewne takie jakby nie wiem stop

klatki z

rzeczywistości

też muszę powiedzieć, że

na przykład częściej przebywam

jakby sama

w sobie, w tym miejscu, gdzie

mieszka obserwator

bardzo powoli zaczynam

rozumieć, że ta

pozycja jest znacznie ciekawsza niż

jakby komentatora

czyli

wiesz, jak się wycofasz jakby

napisałam ostatnio do Krzyśka Zalewskiego

to, że

jak się, jak zrozumiesz

że w sali tronowej

gdzie na tronie

zasiada ego

że w tej sali są drzwi

i skorzystasz z nich

to nagle masz dostęp do wszystkich historii

rozumiesz, bo ego

nasze, czyli to nasze

to nasze, to

co myślimy, że my tym jesteśmy, to coś

czasami

tak bardzo się jara własnymi historiami

własną codziennością i własnymi

wszystkimi rozdaniami, własnymi traumami

że traci kontakt jakby

z tym wszystkim, czyli z drugim człowiekiem

na przykład, rozumiesz, czyli jak wyjdziesz z tej sali

to nagle przed tobą się otwiera

cały świat, kurde

możliwości

i zajebistych kolorów

to jest akurat o takich osobach, które przychodzą

i sprawdzają

wiesz, to są osoby, które

no

przychodzą

i cię testują

testują twój spokój na przykład

testują czy te lekcje, które

przerabiałeś

w kontekście, nie wiem, poszerzania własnej świadomości

czy one rzeczywiście są odrobione

ale w tej podejściu filozoficznym

o którym mówisz, tacy ludzie też są potrzebni

jasne, dlatego

ja nie mówię, że

wiesz, mają

mają się zdematerializować

bez niech ten świat w ogóle nie byłby tym światem

więc to jest wspaniałe, czyli

wiesz, no można mieć też

szacunek i wdzięczność dla

testera oprawcy

właśnie, no bo wydaje mi się, że też poznajesz

w tej odsłonie siebie na nowo

no zawsze, bo każda inna sytuacja pokazuje

myślę, że sama wiesz, że gdyby ktoś powiedział

ci, że możesz być taką wersją w siebie

jak dzisiaj, to ciężko byłoby ci

wierzyć aż tak, że ta

praca, którą wykonałaś nad samą samą

jest olbrzymia

no jest olbrzymia, jestem z siebie dumna

sama w sobie muzyka, że dalej chcesz ją robić

wiesz co, ja będę ją robić tylko

dokładnie do momentu, dopóki będzie

mnie to cieszyć

wiesz, sprawdzam

czy mnie to cieszy

naprawdę komunikując się z ciałem

czyli jeżeli

czyli taki rodzaj

podjarki gilgotek

i jara mnie to

no, że użyję tego młodzieżowego

określenia, ja to czuję w ciele

po prostu, że jestem

taka, no wiesz jak dzieciak, który

ma się pójść bawić

dopóki to czuję, to będę to robiła

jak przestanę to czuć

nie będę tego robiła

wiem, że znajdę sobie coś po prostu

innego

a pisanie książek nie zostawiło takiego znaku

zapytania, czy na pewno jeszcze chce to robić

jeżeli książki poszły tak dobrze

genialnie

ale książkiem nie właśnie

widzisz, bo ty mówisz, że

padło coś takiego na początku, że

boisz się, że nie zdążysz

wszystkiego, bo tego jest tak dużo

no

jakoś kurde mam wrażenie, że

jeżeli tylko i wyłącznie dokonam

w selekcji tych rzeczy, które mnie

że ja idę za sobą, za swoim

nie wiem, wiadomo Koliowsko

zabrzmę, ale za sercem, za moim czuciem

za moim, to ja zdążę

zrobić wszystko

co to znaczy wszystko w twoim słowniku

znaczy, że mogę robić, mogę pisać książki

mogę śpiewać, mogę, nie wiem

moja menedżerka Marta

razem twarzy się na kurs w pandemii

ceramiki i jeszcze nie zeszłam

do filmicy, mam pracowienkę uszytą

jeszcze tam nie zeszłam, Marta już uczy

międzyczasie ceramiki, prawda, a ja

po prostu jeszcze nie zeszłam

ale jak teraz skończę

książkę

i wtedy będę na przykład tylko

tylko tam się działa

pośród tej gliny

nie wiem

nie wiem co jeszcze

czekam, jestem otwarta

w ogóle jestem mega otwarta

jestem ciekawa, co się wydarzy

Marta to legendarna postać, czytałem

ten fragment wypowiedzi, jaką mówiłaś

o tym, że zapinała ci ten

kombinezon wyszczuplający

tak? Marta mnie upycha

w różne elementy garderoby

zawsze mówię tak, Marta upchniesz

placy i Marta

oczywiście i upycha pracę

pytanie może wydawać się banalna

co jest najważniejsze dla ciebie na tej płycie

wydaje mi się, że też ta płyta

po tych książkach, po tym

że naprawdę te książki pokazały

bardzo duży fragment twojego życia

też mogła być zupełnie inną płytą

co jest na niej takiego dla ciebie

najbardziej fajnego, ważnego

ja te płyty pisałam

już nie dla siebie, ja pisałam

dla ludzi, nie dla wszystkich

bo wiem, że ona nie ma szansy

trafić dla wszystkich, ponieważ jakby no

dlaczego nie ma szansy trafić do wszystkich?

bo ona nie jest utrzymana

w stylistyce, która teraz jest

przez masy preferowana

to jest taka płyta jak za dawnych lat

żeby przysiąść na suchawkach sobie

może odpalić nie wiem, w samochodzie

nie wiem, ona jest taka

starodawna, ale

na pewno pisałam ją z myślą u ludziach

ja wiem, że czasami mówię

pada parę takich

nieprzyjemnych, brutalnych zdań, ale

ja zawsze

wszystkie te teksty pisałam

z taką intencją, że ostatecznie

chciałabym powiedzieć, zobacz

słuchaczu,

przyjacielu

mój bliźniak

mój obliźniaczko, bo jesteśmy

kurczę, tak wierzę, że bardzo

do siebie podobnie, tak nam blisko jest do siebie

że ja mówię, popatrz

no zobacz, ozejrzy się

jest jak jest, ale

jedno jest pewne, kurde, ty tu jesteś

po prostu takim sztusem

ja chciałabym, żeby ludzie

wiedzieli właśnie

słuchając tej płyty, że są totalnymi

gigantami, po prostu totalnymi

tylko

trzeba to dostrzec

wiesz co, przede wszystkim zrozumieć, że

wszystko to, co myśleliśmy, że wiemy

zadać temu

kłam, bo ja bardzo

bardzo, bardzo po prostu teraz się

silnie oddaję temu, żeby

jest robota bez końca, żeby

każde jedno moje przekonanie

brać po prostu na rękę

i sprawdzać

jego ciężar

i usuwać

zadać sobie trud rozpoznania

czy to jest moje

czy to jest moje, skąd ja to wiem

dlaczego ja w to wierzę

okazuje się, że uwierzyłam w taką

masę kłamstw

dotyczących samej siebie

wszystkiego, nie wiem, miłości

właśnie

wszystkiego

że wyciągam po kolei

to wszystko z tego plecaka, który

dziwigałam plece z przekonaniami

i nagle się okazuje, że każdy kolejny

krok, kiedy się pozbywasz tego, co nie jest

w ogóle twoje, no czyni

podróż zupełnie

po prostu

ekscytującą, bo jest ilżej

a teraz za chwilę pewnie przyjdzie moment

albo na bieżąco się to dzieje, kiedy będę po prostu

będę budowała swój

pogląd

więc ja potem zachęcam ludzi

do tego, żeby zrozumieć, żeby wzięć

odpowiedzialność za swoje życie, swoje

nie tam za świat, za swoje

żeby się odgruzować, żeby

no nie wiem, żeby uwierzyć

bo skoro wiesz, skoro wiele osób

wierzy swoim ojcom albo matką

że jesteś beznadziejny, bo tak potrafię

przez rodzice powiedzieć do dzieciaka

to są tylko ludzie

aż rodzice, ale

tylko ludzie w sumie, których

wylosowaliśmy, że tak powiem

po prostu jesteśmy z nich

więc jeżeli jako ludzie potrafimy

tak długo wierzyć w to, że jesteśmy

beznadziejni, że coś jest z nami nie tak, bo

albo że jesteśmy głupi, albo

że gówno wiemy

bo tak się mówi przez czasami do dzieci

to dlaczego nie mogą uwierzyć mi

ja też jestem tylko człowiekiem, ale ja mówię

kurde

błyszczysz, po prostu

tylko weź

po prostu rozbierz się

z tego, kim ci się wydaje, że jesteś

to bardzo, bardzo piękne

nawet takie w perspektywie dania

temu kogoś i opowiedzenia w ten sposób

tego, że

to może być prawda o tobie, jeżeli zaczniesz

chcieć... kurde, ja jestem tego pewna

no ja nie umiem tego udowodnić, ale z drugiej strony

to też jest jakiś mieć, że wszystko

trzeba udowadniać, nie

po prostu uwierz mi, a to się po prostu

kurde stanie, no po prostu chciałam, żeby

wszyscy to

nie wiem czy tą płytą może książką następną

może kurde, następną płytą, ale będę

nie poddam się w mówieniu ludziom, że

kurde okłomano nas

kiedy następna książka?

no plan jest ambitny, żeby była na święta

ma to sprzedażowo

bardzo ładnie? nie, w ogóle nie zależało mi

żeby była w tym roku, aż jak się nie wyrobie

no to nie będzie

a kichotem losu byłoby, gdyby

książki były twoim największym komercyjnym

sukcesem, tak jest?

no książki

tak, ludzie

no nigdy nie miałam też, już pomijając

te aspekty, jakieś takie

sprzedażowe, co oczywiście jest

powiązane, ale nigdy nie miałam tak

niezwykłego, jakiegoś silnego zwrotu

od ludzi

po płytach, jak po książkach

nigdy, po prostu

jakiś taki rodzaj

jakieś komitywy, jakieś takie

nie wiem, coś takiego się wydarzyło

między mną a ludźmi, którzy

przeczytali te książki, to jest

w ogóle jakieś niezwykłe

po prostu niesamowite

zapytam cię też pragmatycznie, jakakolwiek

twoja płyta trasa koncertowa

zrobiła tyle co książki?

nie

to też niesamowite, jak życie może

pokazać zupełnie uśmiech z drugiej strony

tak, że będąc

wokalistką i to wszystko, co się wydarzyło

patrząc z czego to się stało

tak, nawet jak gdzieś tam właśnie wywiadzie

powiedzieć, że gdyby ta propozycja przyszła dwa lata

nie by się od rzuciła

na pewno, więc dlatego ci mówię o tym, jaka to jest

koronkowa robota, kiedy jest po prostu

mądre

wszystko jest dokładnie wtedy, kiedy po prostu

ma się wydarzyć, niesamowite naprawdę

tutaj chwila przerwy, jeżeli słuchasz teraz

tego podcastu, pamiętaj by wcisnąć przycisk

obserwuj, bądź subskrybuj

zależności od tego, na jakiej platformie słuchasz

tego podcastu, będę bardzo, bardzo wdzięczny

miłego odsłuchu

tutaj wracamy, bo jeszcze bardzo interesował mnie ten

wątek, 50 latki

w środku dziecko, jak się udaje dorosło

no nie dziecko, no

no powiedziałeś, że udawałaś dorosłą

a tak, aha wtedy, to chodzi o to wypowiedne

tak, no tak

to jak się udaje dorosło, co się robi

albo gdzie jesteś najbardziej dzieckiem

no słuchaj, jeżeli

nie

jeżeli

jeżeli nie wejdziesz

w taki rodzaj, nie wiem

budowania kontaktu

z samym sobą, to po prostu będziesz

dzieckiem, czyli

no ta

taka formuła z psychologii dziecka

wewnętrznego jest, jest taki element

w nas, czyli

te wszystkie takie najbardziej skrajne

historyczne, jakieś emocje, te

szały takie, te napady w ściekłości

to te wszystkie reakcje,

które są za bardzo

zawsze mówi

do dziecko, zawsze

i ja to dowiedziałem się o tym

sprawdziłam to, rzeczywiście, wszystkie

moje reakcje takie

przesadzone

zawsze

dotyczyły dziecka we mnie, a że

przesadzone były bardzo często

z tego wyciągam wniosek, żeby

byłam po prostu skrajnie nie dojrzałą

wewnątrz, po prostu

osobą

no ale skrajnie nie dojrzałą, wychowując

dziecko, prowadząc duże

życie medialne

tak, tak, tak, tak

no i jakie były największe grzechy tego dziecka

no na przykład

na pewno mój syn zapłacił

za to, że jestem

że byłam osobą

nie dojrzałam emocjonalnie, po prostu

nie nauczoną pewnych rzeczy, no to, że

na przykład potrafiłam się na niego drzeć

na przykład

my się kłóciliśmy z synem

od jego urodzenia tylko w dwóch sprawach

bałagan i uczenie

no rozumiesz, dlaczego bałagan

dlatego, że ja byłam

nauczona, że po prostu bałagan

to jest padaka, że

jest lotnik, jest masakra

czyli rozumiesz

no nie wiem, no po prostu

albo na przykład jak nie wiem

nie wiem, no po prostu wszystko brałam osobiście

na tym polega też

bycie

w rozdaniu dziecko

wewnątrz siebie

wszystko brałam osobiście, wszystko reagowałam źle

no ta zazdrość przecież to jest klasyk

po prostu, dzieci są zazrosty

boisz się odrócenia tak naprawdę, z lęk

ale do rości też mają lęki

wszystko

wiesz co, jest taki moment

po prostu

ja go doświadczam

nieco, nie no stop

bardzo marzyła, żeby być cały czas w takim stanie

ale istnieje stan bez lęku

istnieją całkiem

długie momenty bez lęku

i to jest po prostu niesamowite

jestem dorosłym osobom, mało tego

to nie jest tak, że musi być spokojnie wokół, że ja

czuła stan bez lęku

właśnie ja doświadczam stanu bez lęku

kiedy wokół szaleje

to potrafisz zadomowić się w szczęściu

że jest normalnie

bez emocji, bez główny

no jasne, ale dla mnie szczęście to jest spokój

ja mówię, błogosławie nudę

i błogosławie spokój

nie pragnę niczego więcej w życiu

ja chcę tylko po prostu spokoju

ok

nie oczekuję, że będzie mnie cały czas uwodził los

absolutnie nie, po prostu chcę

po prostu chcę czuć życie

mnie interesuje

na kanale pana Sekilskiego jest taka rozmowa, której

mówisz, że wydarzyło się boom

był równocześnie wielki kredyt

mieszkaniowy, zero pracy

bo zrezygnowałeś wtedy z zespołu

to w jakich sytuacjach

jak ty w takich sytuacjach funkcjonujesz

jest stres duży

ogromny

no i co się dzieje w twojej głowie, jak ty reagujesz

ty potrafisz udawać, że nic się nie dzieje

funkcjonować normalnie

czy to jest rozpierdol

w tamtym momencie to był

rozpierdol po prostu

absolutnie

ale też z drugiej strony

ta sytuacja taka między mną i Pawem

ona po prostu była na tyle silnym

wiesz, na tyle silnym

uderzeniem

że wydaje mi się, że gdyby ono było lżejsze

to po pierwsze nie nastąpiłaby żadna zmiana

a po drugie

to był taki moment

kiedy ja po prostu

się poddałam, czyli puściłam

czyli

byłam jednym wielkim

nie wiem

a nie wiem

nie wiem jest

zajebistą przestrzenią po prostu

tam też może się spotkać

z absolutem

po prostu nie wiem, ja nie wiem co dalej

nie wiem kim jestem, nie wiem jak żyć

nie wiem

czyli

no

ale życie płynie jednak

słuchaj

no wiesz, to nie jest tak, że

nie wiem, po prostu

tak, ja chyba wtedy pożyczałam pieniądze

na przykład

pożyczałam wtedy pieniądze

od ludzi

przez jakiś moment

a wtedy płaczesz

i dzwonisz do ludzi, nie chcesz być sama

wtedy to byłam po prostu

w jakimś stuporze

wtedy kiedy był ten cały

Armagan

no mówiłem, była przy mnie Marta

nie wiem typu Mikołaj

wszyscy tacy najbliżsi

Marta, jedna koleżanka za mną mieszka

przeciuka, mieszkała wtedy z nami

więc była bardzo blisko

u niej też chyba coś ciepło

tak, u niej chwilę wcześniej

a potem ona się pojawia

i nagle ja jej mogę zademonstrować

perfekcyjnie, jak się ogarnia

taki dramat

czyli mogła mi pokazać

które jej proponowałam, żeby ona sobie ogarnęła

no i kurde

wiesz, ale mam wrażenie, że to jest tak jakby

czas się wtedy zatrzymał

czyli szczerze mówiąc

no byłam w jakimś rodzaju odmiennego stanu

świadomości, bo przez moje pięć dób

byłam absolutnie

w jakiejś masakrze

byłam dedem

ale pamiętam, że był ten

taki moment, kiedy po prostu

jak ta babka taka

w tym filmie

mógł się jej kochać

Julia Roberts, że ona pada

na kolana

i po prostu

się poddaje i prosiła jakichś wsparcie

no ja zrobiłam dokładnie to samo

dosłownie

po prostu zlazłam z kanapy

i walnęłam się na kolana i powiedziałem

ja nie wiem co dalej, ja nie umiem żyć

nie wiem co mam zrobić

Help

no bo tam pada takie zdanie, że

gdybyś była słabsza, to mogłabyś

tak, bo dla mnie naprawdę poczucie miałam takie, że

że albo

że albo

umrę

bo to była całkowita rezygnacja

i nie moc absolutna

albo

spróbuję inaczej

tylko że

ta świadomość, że ja spróbuję inaczej, pojawiała się właśnie po tej jednej

takiej nocy szczególnej, kiedy przyrzekam

słownie tak się odbyło, że obudziłam się rano

i poczułam głód

no

wiesz, my z Pawłem często o tym rozmawiamy

że on też uważa, że

w jego puściu na terapię

i w jego procesie całym

że no niestety nie jesteśmy w stanie

nie użyć słowa łaska

czyli krótko mówiąc

coś na ciebie spływa, ty nie rozumiesz

dlaczego teraz to umiesz zrobić

dlaczego

to jest coś większego niż my

ani mniej jesteśmy

odjechani

do żadnych kościołowalnic, po prostu nie

jesteśmy już za starzy na to, żeby się dawać złapać

na takie bajery

ale po prostu

mamy żywe dowody na to, że

kurde jest

nie wiem no, coś

potężnego

szczególnie że

nawet jeżeli mówisz o tym innym życiu

to nie było takie, że miałeś katalog

jak te inne życie wygląda, tylko ono się wydarzyło

no tak

i zupełnie zbudowało się

coś zupełnie innego, ale to jest twoje drugie życie

czy kolejne życie

wiesz co, no

chyba lepiej brzmi kolejne

kolejne

ale żyje je z pasją

ja wiem, że to jest świeżak

zupełnie, ale nawet wyglądasz na taką

ja je liczę w ogóle, po prostu ja swoje życie

dzielę na

odsłony, i ta jest po prostu

czuję się

no nowa, no po prostu

a właściwie nie nowa, tylko stara, czyli pierwotna

mam wrażenie, że ja wróciłam do

do

ja wróciłam do

do siebie, takie jak on powinnam

być

to do kiedy jest ten powrót

sprzed ciała, nie

zapowiadasz to Simsy

sprzed ciała, no ty powiesz

na takiej jednej terapii

bardzo głębokiej

kurde, mega polecam, takie coś

cofałam się

praca polega na tym, że musisz się

cofać do

czasu, w którym

nie czułeś lęku

nie miałam takiego czasu

bo nawet

kiedy, jako nie

mowlak, bo to jest taka, to jest bardzo

w Stanach to jest dosyć szanowana

forma terapia, ona się odbywa

w ultrakoncentracji, czyli

jakby

w hipnozie, ale nie jest to czary mary, tak jak ludzie myślą

a też się bałam tego, a się okazało, że to jest znakomity

terapeuta, który po prostu

super wizję ma w Stanach

i to tak działa

schodzisz jakby w czasie, po prostu

no wiesz, robisz to w mega koncentracji, czy nie

śpisz, a nie są tu żadne czary mary

w każdym razie

no

nie było takiego

w mojej takiej wyobraźni, gdzie

gdzieś tam, gdzie

rozmyślałam, gdzie próbowałam

odnaleźć siebie bez lęku

nie było takiego miejsca

w pochach, kurde, w urzeczku

to już czułam lęk

takie miałam poczucie po prostu

a jakie miałeś odsłony, bo powiedziałaś, że to jest kolejna odsłona

jakbyś tak sobie miała

patrzeć na swoje życie

no do boom

i po boom

albo nie, może bym to podzieliła tak

do wyjścia z domu

a nazwijmy te etapy

spróbujmy

jakbyś nazwała ten do wyjścia z domu

do 21 roku życia

dość kreatywnie

co jest dalej

potem do 45

a teraz

a teraz prawdziwa zabawa

a teraz prawdziwe życie

a w tym życiu jest pole do tego

żeby robić

dużo rzeczy pierwszy raz

żeby szaleć

a co to znaczy szaleć?

no to jest pytanie do ciebie

bo to twój słownik, twoje życie

zastanawia mnie, dla mnie szaleństwem jest to, żeby przeczytać książkę

że szaleństwem jest po prostu

kurde być

ale to jest

czyli krótko mówiąc

szaleć, czyli po prostu

odważnie zawiadywać własnym życie

dla mnie to jest szaleństwo w tych czasach na pewno

a jesteś odważna?

bardzo

w kwestii samej siebie teraz

dawniej nie byłam, a teraz jestem radykalnie odważna

co to znaczy radykalnie odważna?

no po prostu nie

po prostu

potrafię stanąć we własnej obronie

no po prostu

czyli już jak teraz ktoś zadzwoni

to potrafisz powiedzieć, że nie jesteś zainteresowana

nie musisz do Marty odsyłać

albo wymigiwać się

nie muszę, w trudnych przypadkach odsyłam do Marta

taki gdzie moje nie nie wystarcza

tak? a są takie przypadki?

są no

dziecko przekierowujesz do Marta?

nie, że ja mówię nie, że nie dziękuję

a ktoś ciśnie

no to wtedy mówię do Marta

chcesz ci wejść coś, powiedz tej osobie

ja próbowałam, ale się nie udało

to jak już do przodu

do związku, o którym ci mówiłem przed samą rozmową

nie masz wrażenia, że nie dałoby

się przebyć w całej takiej drogi

piękniejszej niż ta wasza?

każda droga

ma góry, doły

ale każda jest, uważam

po prostu każda droga jest piękna

to naprawdę

w sensie każda jest

dokładnie taka jaka powinna być

dostaje czasami wiadomości

od dziewczyn, od kobiet, które mówią

że kurde, nam się nie udało tak jak

wam, czyli podobny schemat

do pewnego momentu

i absolutny inny finał

czyli, że nie było powrotu

nie było przeżywania

tego wspólnego

spaceru

na przykład w tej odsłonie trzeźwej

to się nie udaje czasami

to się często nie udaje?

no wiem, ale nie ma w tym nic złego

ja uważam, że

jakby

doprowadzenie do sytuacji, w której

nie wiem, dwie strony w ogóle coś do nich zaczyna

docierać

to jest to wspaniałe ukoronowanie

pewnej wspólnej drogi, a potem

scenerusz

może być dowolny i każdy jest dobry

tak uważam

ale rzeczywiście uważam, że to jest

to jest bardzo ciekawe dla mnie

to jest niesamowita ta nasza historia

już tam

niesamowita, bo Paweł był jedną z pierwszych

osób, które poznałam w Warszawie

pierwszy

on był, on grał w zespole Achimsa

i poznałam Tomika, który teraz jest szefem

Kajaksuła, który wtedy grał na BEMB

na Achimsie

i właśnie Pawła

po prostu, kurde, poznałam ich

jeszcze jak nie mieszkałam w Warszawie

wynajmowanym, tylko jak jeszcze z Hejem

pomieszkaliśmy w hotelu garnizonowym

czyli to był ultra, to sam początek

po prostu

i pierwsze osoby, które poznałam tutaj w tym mieście

i Paweł

bardzo szybko poprosił mi o chodzenie

natychmiast

jak się tylko zakolegowaliśmy

no ale widzisz, nie był czas

musiało się wiele rzeczy

później wydarzyć i to wiesz niesamowite

kurczę, ciekaw jestem, jak by to wyglądało, gdyby

no nie, na pewno nie byłoby naszych dzieciaków

więc to jest bez sensu, po prostu

kompletnie, tak miało być

a lubisz sobie pomyśleć, co by było, gdyby?

No nie, no bo to jest bez sensu

no, wszystko jest dokładnie

A co zrobisz, wszystkie rzeczy dla sensu?

Nie, no tak wiesz, no tak

dla zabawy mogę sobie powiedzieć, o, ciekawa jestem

jak by to było nie, ale to jest

to jest, wiesz

krócioteńka zabawa, która

kompletnie nie ma żadnego sensu, wiesz, takie wyobrażanie

sobie, co by było, wiem, że to jest

naprawdę ciekawe, to jest jakieś spotkanie

a nie wiem, no

to jest szczególne spotkanie

no, tyle

tak, ale wiesz, że to wcale nie było takie

różowe, to było bardzo trudne

uważam, że było bardzo, bardzo

dużo trudnych momentów między nami

ale jednak cały czas

kurde, to było takie

no nie wiem, że aż się chciało

po prostu

nie wiem

no przełykać te różne rzeczy

gorzkie, po co się jednak

powodowało, że tak jakby, to jest tak jakby

wiesz, ja uważam, to jest

my sobie asystujemy po prostu

przy tych takich, wiesz

my sobie asystujemy

w życiu, po prostu

jestem jego asystentką

a on jest moim asystentem, my sobie

pomagamy

no, my sobie towarzyszymy

po prostu

no wiesz, no mogłabym

przerobić wszystkie lekcje z 15

innymi osobami

ale niesamowite jest to, że ja przerabiam

wszystkie lekcje z jedną

no i poznając każdą lekcję

po kolei i wydaje mi się, że jesteś nadal

bardzo uważnym uczniem

w tej szkole

jest tak, że czasami twój partner

mąż potrafi cię zaskoczyć

no jasne

tego to o to jeszcze nie wiedziałam

no jasne

no nie, no kurde, po prostu

to jest dobrze, on niedawno

powiedział do mnie, go obejrzał

mój teledys, powiedział, kurde

w ogóle się nie znałem takiej

no rozumiesz

zaskoczyć, a tak samo jak on mnie zaskoczył

tym, że

jest chudym kolarzem

no nie spodziewałem się

no, myślałem, że razem będziemy

tacy sobie, wiesz, o te linie

a on mnie po prostu

wychują

jest chudym kolarzem, mega chudym

kolarzem, no wiesz

czujesz się zostawiona?

nie, no bardzo wiesz, znamy się

już tak dobrze i tak blisko, że jara mnie to

że on się jara

cieszy mnie to

z tym synem już trochę zachaczyłaś

i wydaje mi się, że tam powiedziałeś

coś takiego, co nie da się w ogóle

syn powiedział, coś czego nie da się powiedzieć

piękniejszego, czyli dałam mu

powiedzieć, że dała mu dużo wolności

i uczyłaś, żeby nie było się mówić

a on powiedział o tym, że on się zawsze czuł kochany

i że wie, że to nie jest gwarant

bo jego znajomi tego nie zawsze to mają

wydaje mi się, że nie da się dostać

więcej w słowach niż to, co on ci

powiedział, jako macce

nie, no to jest w ogóle totalnie

wspaniały mnie, po prostu wiesz

no jestem też tak szczęśliwa

bo już teraz nie widzę w moim synu

tak banalnie syna, mam

takie momenty, takie kwokowania

typu, że jak idiotka potrafię

dorosłemu facetowi pojeść

jak mogłoś nie wypracowaną

koszulę na koncert, no wiesz

wychodzi ze mnie taka głupia

baba taka

w takich drobiazgach, ale

ogólnie no to jest bardzo

ciekawy człowiek, po prostu, że miałam

z nim w ostatnim czasie parę takich

kurde rozmów

on potrafi mnie nie zaskoczyć

wskazując

na

element

przestrzeni we mnie, której ja nie zauważyłam

a jestem bardzo

jestem jak

Małgorzata Rozenek z Białorękawiczką

zapierdzielam po sobie i cały czas sprawdzam

gdzie jeszcze można podczyścić coś

a przegapiam, kurde

i on mi to powiedział, to jest w ogóle

niesamowite, no

czyli że jego szanuje

jego szanuje jako

człowieka po prostu, który

wiesz, którego znam

pięknie, że tak ci się przygląda

pięknie, że tak ci się przygląda

no tak, no

mamy takie grube te rozmowy

co nie oznacza, że na przykład nie ma

wiesz, że nie ma też takich momentów

kiedy jest dla mnie właśnie tym trudnym

nauczycielem

typu, że

testuje mnie, sprawdza

ja w ogóle teraz chyba

właśnie zaczynam

mieć jakby prawie pewność, że

że my sobie właśnie nawzajem

służymy po prostu, że my jesteśmy

sobie potrzebni nawzajem do tego, żeby

pomagać sobie w tym

jakimś takim wzroście, no

czyli mój syn

jest też po to, a ja jestem je mu po to

bo czasami też potrafią mu pewnie

nastąpić na odciski

czyli nasze rozmowy są

raczej bardzo uczciwe typu, że

czasami nie ma przebać

no, że on mi dowali, ja czasami

ja mu coś powiem takiego

ale jest w tym szacunek i miłość

też, nie? To chyba o to chodzi

w rozmowie, bo to też nie chodzi tylko

i wyłącznie o to, żeby się głaskać po brzuszku

tylko raczej, żeby dać tej osobie

najbliższej taką perspektywę, którą

widzisz, to jako obserwator

a ta osoba może jej nie widzieć z perspektywy

dokładnie no, pierwszej

możesz powiedzieć ze względu na to, że ktoś może

kiedyś chcieć to wykorzystać przeciwko

nie, ta osoba ślepa

w tym nie ma przemocy żadnej, bo ja uważam, że

że

że przemoc można również odnotować

jakby

nawet w zwykłej rozmowie

a tutaj jest to takie

od serca

jakich marzeń nie spełniłaś

no, chciałam być modalką, nie

wszystko przed toą

tak

nie wiem, mi się wiesz

przytrafiło tyle jakichś odjazdowych rzeczy

w życiu, że

chyba nawet nie miałam czasu

jakoś wymyślać Bóg wie czego

bo moje życie to jest Bóg wie co

naprawdę, to jest niesamowite jakieś

jak tak myślę, czasami

właśnie zagatą się tam i mówimy

kurde wyobraziłabyś sobie kiedyś

wcześniej, że

kurde dwie dziewczynki z tej samej klasy

z tego samego osiedla

że z bloków nawzajem się widziałeśmy

balkony

że obie tak wylądujemy

no, jakie jest prawdopodobieństwo

to jest naprawdę dziwna historia

dlaczego z tej samej klasy

dwie, dlaczego my

dlaczego, no wiesz, wiele dziewczynch

chciało śpiewać

dlaczego, więc ja uważam, że po prostu

no to jest w ogóle jakieś

no niesamowite

co mi się przytrafiło w życiu

ale tylko i wyłącznie chyba dzięki tobie

nie brzmi to tak jakby ktoś cię wziął

za rękę i już

myślę, że

nie, ja myślę, że to wiesz, no na pewno

wierzę, że jest coś co

no, dobra nazwijmy to

bo czasami wiesz, uczę się doceniać

to mi to, że bardzo często intuicja mi

kazała gdzieś iść

że wiele osób się wiesz

pukało po głowie, a ja wiedziałam

że teraz muszę wykonać zwrot

iść tam i nie rozumiałam dlaczego

sama nie rozumiałam, a jednak szłam

i to wielokrotnie doprowadziło mnie do

no, stworzyło to

akurat ten

taką konkretnie drogę

ale wiesz, no

nie miałam czasu chyba

umarzyć o czymś jeszcze

większym, bo to jest naprawdę duże

kurde, to co mi się przytrafiło, to jest mega

no, zadałam sobie pytanie, wiedząc o tym

szczerze, no właśnie

wiesz co, może mu chciała tak naprawdę

ale to jest bardzo przyziemne i mam je chyba

od lat i może ono się kiedyś w końcu

wreszcie kurde mogłoby spełnić

że ja bym chciała

ja bym chciała mieć kawałek

ziemi

ale taki prawdziwej

ziemi, żeby

ja bym chciała chyba się trochę uniezależnić

w ogóle wiesz, tak po prostu

gdzieś uciec

gdzie? nie wiem no

po fantazji? kurde patrzę na te

miejsce, na świecie nigdzie jest zbyt wygodnie

no po prostu, jakieś takie

miejsce, no

ale to nie byłaby Polska? chyba nie

jakaś Sycylija? nie, bo

chodzi mi o to, żeby tam było na tyle

ciepło, że ja mogła po prostu tam

żyć bez ogrzewania

czyli Sycylija, no tam już jest

ciepło

nie, czy nie za ciepło, no jakiś tak, żeby

było tak po prostu idealnie, no i tam

no bo tak, bo to ja wiem, że ty unikasz sklejności

no tam bym się tak wiesz, i tak bym mogła

tak bym chciała tam dożyć

po prostu

z oczu, już może wtedy właśnie nie śpiewać

nie, po prostu

tak po prostu poczuć

kurde poczuć życie, ziemię

a ty myślisz, że tym potrafiabyś

nie śpiewać? jasne

naruzie

i co potrafiabyś uspokoić w sobie ten głód?

a ja nie mam tego głodu

to jest właśnie bardzo ciekawe

ja jestem takim typem

artystki, która

nie ma tych cech

ale paradoksem jest to, że ja wykonuję ten zawód

to kiedyś mi właśnie psycholog powie

to jest bardzo dziwne, że pani ma taki zawód

to w ogóle to jest paradoks

bo moja konstrukcja

taka

szczególnie bardzo obecna

jakby dawniej

ona w ogóle nie nadaje się do tego,

żeby stawać na scenie, w ogóle

i też moje korzyści

korzyści, które czerpie ze śpiewania

są zupełnie innej kategory, niż te takie

klasyczne

czyli mnie nie jara być je osobą popularną

w ogóle

nigdy mnie nie jarało

mnie bardzo interesuje

możliwość

przychylenia nieba komuś

ja jestem niewyobrażaną

jednak kurde muszę sweźć idealistką

nawet czasami myślę, że jestem utopistką

po prostu, że ja wierzę w rzeczy, które

po prostu

łatwiej jest wyśmiać

niż je w ogóle rozwarć

bo one są takie jakieś

nie wiem, no jestem

bardzo, no nie wiem

po prostu mam więcej wiary

w ludzi we wszystko, niż

w ogóle powinno

występować na planecie

tylko na tym polega twoja magia

nie wiem, czy w ogóle mam magia

w każdym razie ja nigdy nie pragnęłam

od tego, czego przeciętnie pragnął

wokaliści, wokalistki

czyli mnie nie smuci to, że to się skończy

jestem na to absolutnie gotowa

po prostu jestem gotowa

nie ścigam się

na lajki, bardzo mu chciałam

a czasami mówię do Marty czy Bożec

czy ta płyta komuś się w ogóle kurde przypadnie do gustu

czyli jestem teraz na takim etapie, że bardzo

marzyła o tym, ale styknie mi naprawdę

ktokolwiek po prostu

jeżeli ty mi mówisz, że jestem szczęśliwa

już tam ze cztery czy pięć osób mi powiedziało

że one ją czują, że im się podoba

że spędzają z nią dobrze czas

więc ja już jestem zarobiona

już jestem przeszczęśliwa, rozumiesz

czyli tak, na luzie mogłabym nie śpiewać

na luzie

ja bardzo...

i co, wiesz, że nic nie robisz?

co by się robiła, gdybyś nie śpiewała

ale co, dla kasy?

nie, po prostu gdybyś mogła

nie musisz nic robić, masz wybór

czyli gdybym miała tak zwane zabezpieczenie jej meryturę

to właśnie chciałabym

nic nie robić

ja zajebiście nic nie robię, lubię to i umiem

to jest fascytujące

tego się nie spodziewałem

to w totalnie umiałabym

po prostu być

wiesz, ja wstaję na przykład o 5

z minutami

ja widzę jak wstaję w słońce

ja wiem, że to brzmi

jakiegoś abstrakcyjnie

ale po prostu mnie jara

co ja z tym jara, bo to strasznie chyba chcę

żeby twoja młodsza publiczność

wciła

rezygnuję, bo to nie jest wcale fajne

jakieś ładne słowo

w każdym razie

bardzo lubiłabym po prostu żyć

a żyłaś kiedyś tak?

że po prostu żyłaś? Tak, w pandemii tak żyłam

na przykład

po prostu żyłam, teraz ostatni rok

bardzo rzadko coś takiego

robiłam na zewnątrz

dużo bardzo byłam w domu

to był wspaniały czas, ja lubię być w domu

lubię być w domu, lubię być przy obejściu

ja sama sprzątam, lubię sprzątać

żyłabym po prostu

czytałabym książki, które mam zaległe do przeczytania

uczyłabym się gliny

nie wiem

no, robiłabym

żeby przestrzeń wokół nas była

czysta i przyjazna, nie wiem, tuliłabym się

do psułów, kurczę

gdyby to było właśnie tam

gdzie nie mogę niestety niczego

sadzić u siebie, tam wiedziałce

bo ono jest leśna

ale marzyłabym na przykład poczuć

nie wiem, patrzeć jak rośnie coś

co ja osobiście od nasionka

wsadziłam, brzmi jak nawiedzona

nie bierz mi się jak nawiedzona

brzmi się jak ktoś, kto rozumie szczęście

bo to jest szczęście

bo nam wymówiono, że

to wszystko tak powinno wyglądać

ma szację, właśnie ja jestem z tych

co uważają, że bardzo nas okłamano

i szczęście to nie jest

to nie jest zamieszanie

wydaje mi się szczęście

dla mnie jest to same ze spokojem

dokładnie, i tym, że dobrze

się czujesz, nie musisz się martwić

czy my się staje ten mały fragment

dnia, że wracasz po pracy, masz te obowiązki

które musisz spełnić ze względu

na to, że to jest twoja normalna codzienność

i dostajesz te dwa dni

weekendu z perspektywy

tego całego tygodnia, to się wydaje

trochę mało czasu

a to mówisz o innych ludziach?

tak, tak, tak, normalne, zwykłe prace

no to jest przekleństwo

więc pytanie jest teraz tak

czy życie jest tym, że chodzimy do pracy?

czy życie jest tym, że żyjemy?

ja uważam, że życie jest

w życiu moim zdaniem chodzi o to, że

kurde, ja nie umiem tego jeszcze wyjaśniać

no ja mam swoje przemyślenie, ale jestem

za cienka w barach, żeby

żeby umieć to

jakoś precyzyjnie

wyłożyć, no

ja tylko czuję pewne rzeczy, ale nie umiem jeszcze o nich za bardzo mówić

natomiast wiem na pewno

że coś tu poszło nie tak

a to wiesz, jest taki serial

yellows to

zasłyszałam o nim, ale nie tak

bo to jest serial o tym

to jest serial o tym

to jest naprawdę serial o tym

i jeszcze druga sprawę, jeżeli lubisz

słowo, a lubisz

to jest napisane tak fenomenalnie

ja nie zapomniałem, że tak można

dialogi napisać do serialu

ale to Paweł mi o tym właśnie mówił, bo

właśnie oglądam teraz tą sukcesję

to jest właśnie, tam jest mództwo

predato przywr, tam jest taki typ człowieka

bardzo dużo jest tam

na artystycznej osobowości w tym serialu

ale też no z znakomite, są kurde dialogi tam

i Paweł mówi, że ktoś

bo ja nie mam facebooka, że ktoś na facebooku

powiedział, że właśnie yellows tam, że to jest

miażdżąco

tak, więc ja wiłszam

ten tytuł, ale jeszcze tego widziałam

no to mogę ci od razu powiedzieć, że też są

dwa pelikuele tych seriali

jest 1924

najpiękniejsza historykobieść o miłości

jaką w życiu widziałam

i to powinno od tego zacząć?

i jejku. Ogólnie, szczerze powiedziało się, kolejność nie ma znaczenia, szczerze powiedziało się, ale...

I to wszystko jest na tej samej pytorne.

Tak, tak, tak, naszą tajmie naprawdę, naprawdę jej rzadko polecą cokolwiek, ale to jest coś chłoniesznego do zobaczenia.

To już teraz wiem, co wynderwiła.

Nie, Jeloston, genialne. 1924, opowieść o miłości takiej, jaki wydaje mi się, że dzisiaj naprawdę jest...

Ale nawet ciężko ją zobaczyć.

Ale to, że nie widziałeś, to nie znaczy, że nie ma, no.

Tak, tak, tak, no właśnie, dlatego mówię, że to jest ciężko ją zobaczyć, bo zakładam, że może istnieć.

A jeszcze wracając do Ciebie, i tak nie wymigując się od wypowiedzi, co Ci daje dzisiaj więcej szczęścia książki czy muzyka?

No nie umiem tutaj dokonać wybor, czy robisz ten swój kuist nieszczęsny?

Nie, no, ciekawie mnie to.

Ciekawie mnie to.

Tak, po prostu, tak, mimo chodem. Wiesz, co, nie jestem w stanie dokonać wyboru, bo te rzeczy dają mi różne...

To jest różnego rodzaju przyjemność.

Na przykład bardzo mi się podoba w pisaniu książek, właśnie konsekwencją pisania książek są spotkania autorskie.

I bardzo dużo jeździmy po Polsce, za takich naprawdę maleńkich bibliotek do małych miejscowości.

To jest, no, żaden koncert mi tego nie da.

Co tam się jakby uwalnia, wytwarza pomiędzy pięć ludźmi.

To jest po prostu coś mnie to miażdży za każdym razem, takie doznanie.

Właśnie ten rodzaj jakiegoś takiego porozumienia, jakby no duszno typu, że jesteśmy...

Mam wrażenie niesamowitej bliskości z czytelnikami, którzy oczywiście...

Którym się chciało na przykład do mnie napisać, albo właśnie przejść i pogadać.

W jakiś sposób się do mnie gdzieś tam dobić, żeby ja mogło potem na to odpowiedzieć.

Żebym poczuć, że my się znamy.

Ja ich poznaję, jeśli się odważą, zagaić do mnie poza samym przeczytaniem książki.

To jest niezwykłe.

Jestem za to tak wdzięczna, że aż po prostu masakra.

Ogromnie wdzięczna.

Ale koncerty z kolei to jest inny rodzaj z kolei zwrotu.

Kurde, wiesz co?

Może i komfortowie się czuje jednak na spotkaniach autorskich.

Zobacz, jednak ten kwiz działa.

Chyba jednak tak.

Na pewno czuję większy komfort.

Zawsze to Marcin powtarzam, jak jedziemy, że czuję się totalnie na miejscu.

Na miejscu, na takich spotkaniach.

Po prostu nie niczego tam nie odtwarzam, to po prostu to się dzieje.

To tak płynie niesamowicie.

Mam wrażenie, że nie ma jakichś specjalnym flow.

Po prostu jestem i to się dzieje.

I razem jesteśmy z tymi ludźmi w tym.

I to po prostu jest niezwykłe.

To jest niesamowite.

Po prostu nie da się tego opowiedzieć.

Ale czujesz to, że ludzie ciebie kochają?

Już nie mówię o spotkaniach autorskich.

Nie, ja wiem, że ludzie po takim spotkaniu na przykład wiedzą,

oni rozumieją, co ja mówię,

co ja mam na myśli mówiąc, że jest nam do siebie blisko.

Że to są mity, że człowiek drugi stanowi dla nas zagrożenie.

Bo uważam, że w tym kierunku się stymuluje nasze myślenie.

Że drugi to jest, uważaj.

Drugi to jest konkurencja.

Jak on weźmie, to Tobie zabraknie i tak dalej.

To jest taki świat.

Moim zrajem z premedytacją się podtrzymuje ludzi w takich przekonaniach.

Ale ja się z tym nie zgadzam.

I mam pewność w sobie.

Po prostu totalną pewność, że to jest kłamstwo.

I że naprawdę jest nam do siebie blisko.

I że nie ma lepszych i gorszych.

I że nie ma tych, którzy coś więcej i tych, którzy coś mniej.

Bo też na przykład to, że ja napisałam książkę,

to nie oznaczę, że ja staję przed ludźmi,

stawiam się na kimkolwiek piedestale.

Nie, ja opowiedziałam część swojej historii.

I zawsze mówię do ludzi, że każdy człowiek,

gdyby pozwolić mu ją opowiedzieć,

swoją własną, to to by była taka książka.

Tak samo interesująca, tak samo oszołamiająca w sensie

właśnie budowania tej bliskości.

Rozumiesz?

No nie, no ale słuchaj.

W tych twoich książkach, znaczy jeden,

to, co powiedziałaś o ludziach,

od tego zaczyna się twoja druga książka.

Od tego, że zobaczyłaś, że masz dużo bliniaków.

Ona chyba tam jest ta i metafory użyłaś w bambuko,

z tego co...

Tutaj chwila przerwy.

Jeżeli słuchasz teraz tego podcastu,

pamiętaj by wcisnąć przycisk Obserwuj

bądź Subskrybuj.

W zależności od tego, na jakiej platformie słuchasz tego podcastu

jest on bardzo, bardzo wdzięczny,

miłego odsłuchu.

Więc tam była chyba ta metafora,

jeżeli chodzi o ludzi, ale w tych książkach

jeden, słychać, ee, czy słychać i czytać,

można, bo ja też słuchałem audiobooków,

że jesteś kurewsko oczytana.

Metafory, porównania.

To, jak osadzasz słowa,

jak są, jak jest budowane napięcie,

to nie jest przypadkowe i bardzo dużo ludzi

ma świetne historie na książki.

Ale pisanie w taki sposób

jest umiejętnością unikatową i wyjątkową.

No to dlatego ja na przykład pisać,

a na przykład decydują się nie pisać,

ale mi chodzi bardziej o

snucie opowieści, rozumiesz, czyli

ja bym się nie odważyła pisać,

gdybym nie miała głębokiego

przeświadczenia, że pomimo szczegółów

wszystkie te rzeczy, które ja

przeżyłam, są uniwersalne.

Mhm.

Po prostu jest, no mówić ci po prostu...

A kiedy dojrzałaś do tego,

że to jest uniwersalne?

No bo często nosimy ten ból i myślimy,

że jesteśmy w nim wyjątkowi.

No właśnie to jest...

Tak musi być.

Niektórzy tak muszą po prostu

czuć przez jakiś czas,

ale bardzo wierzę w to

i chciałabym do tego inspirować,

żeby zrozumieć, że

korzyści z odpuszczenia bólu

są znacznie większe niż

korzyści

spodtrzymywania

bólu.

Bo wiemy, ja wiem,

że mamy z tego również korzyść pewną, nie?

Mhm, czwórczą na pewno.

Różnego rodzaju.

Jakie jeszcze, jakiego rodzaju?

W twoim zdaniem.

Korzyść spodtrzymywania bólu.

Korzyść spodtrzymywania bólu.

No przecież po prostu

ego...

ego...

ego weźmie

wszystko.

Weźmie albo

podwyższenie, wywyższenie,

albo

ekstremalne poniżenie.

Ego się czuje świetnie

zarówno jako największa ofiara na całym świecie,

jak również jako największy

zwycięsta na całym świecie.

Rozumiesz?

Czyli my nie wiemy o tym,

jak nie zaczynamy jeszcze,

jakoś tak uczciwie,

czyli to chodzi o prawdę, żeby

samemu sobie powiedzieć prawdę o sobie,

że

ja musiałam się do tego przyznać, że dla

mnie bycie tą biedną,

rozumiesz,

bo tata taki był chłodna, mama

taka chłodna była i tak byłam w ogóle biedną

dziewczynką.

Ja bardzo długo się tego

nie wiedziałam o tym, ale trzymałam,

bo to

było coś.

Albo to cię określało.

Co?

Bo to też cię określało.

Tak, ale też

moim zdaniem

to jest bardzo dziwny konstrukt,

ale wydaje mi się, że ja naprawdę

po prostu

obnosiłam się z tym.

Mało tego,

ja używałam tego,

żeby na przykład

usprawiedliwość

swoją,

swoje błędy.

Hmm.

Czyli jak dochodziło

na przykład w związku

do jakiejś tam kurde eksplozji,

to ja zawsze,

ja miałam poczucie,

że mi się należy,

bo ja miałam trudne dzieciństwo.

Bo mój ból

jest ważniejszy niż twój ból.

Hmm.

Tanie to jest,

wiesz, ale uświadamia,

że to sobie właśnie,

kiedy kurde,

zaczynasz być prawdziwy,

mówić prawdę sobie,

przede wszystkim,

zanim nawet zaczniesz

komuś innemu, no.

No bo to jest nadal twoje

pierwsze życie.

Ciężko jest,

żebyś miała wnioski już

z drugiego kółka.

No wiem, no, ale mówię.

To jest tak z ludźmi,

którzy zarabiają pierwszą,

dużą kasę i kupują

bardzo drogie rzeczy,

żeby pokazać,

że to mają,

bo wcześniej na przykład

tego nie mieli.

Tak.

No i to jest ta sama droga,

tylko po prostu

w innym poziomie rywalizacji.

Tak.

No ale to,

też chyba w tej książce

mówię tam właśnie,

to jest podobne do tego,

że korzyść z bycia chorym,

że niektórzy bardzo chcą,

znaczy nie chcą,

nikt nie chce być chorym,

ale kiedy już to się dzieje,

to bardzo dziwna konstrukcja,

no to jest to,

co ja miałam,

że przecież choroba

nie jest niczym,

czego porządza człowiek, prawda,

bo nikt normalny

nie chce chorować, nie?

Ale ja jako dziecko potrafiłam

znaleźć korzyść, rozumiesz,

czyli niby cierpię,

jestem chora,

ale z drugiej strony wiem,

że uwaga nam nie idzie.

O.

Potrafiłaś każdemu wybaczyć?

Tak.

Nie, dawniej, nie,

absolutnie.

A ty miałeś tutaj taką nienawiść,

złość?

Nie, nigdy nie miałem nienawiści,

takiej żarliwej.

Nigdy nie,

w ogóle nie,

czasami pada takie pytanie,

po prostu nie jestem w stanie

rozpoznać

absolutnie nie jednej osoby,

której bym żywo nienawidziła,

ale tak typu, że

widzę, jak czasami ludzie nienawidzą,

mówią o tym,

widać to po nich.

Więc ja zawsze,

nie, ja mogą kogoś nie lubić, nie?

Albo mieć żal,

albo...

No, raczej takie tego typu,

bardzo, bardzo nie lubić,

albo mieć wielki żal,

albo wielkie wkurzenie na kogoś,

ale nie także nienawiść.

A ty sama musiałaś kiedyś

prosić kogoś o wybaczenie?

Jasne,

ja akurat

za to siebie cenię

i zawsze to miałam,

że ja potrafię przeprosić.

Potrafię,

może czasami

mi zajmowało to

bardzo dużo czasu,

ale ostatecznie

ja potrafiłam,

potrafiłam po prostu powiedzieć,

tak, przepraszam,

zrobiłam źle.

A w tej drodze

są jeszcze takie rzeczy,

które rzucają ci się od razu

w oczy, w uszy,

które chcesz jeszcze

w sobie zmienić?

Wiesz co,

chyba, no...

Ja my chyba chciałam

niej mówić.

Naprawdę?

Tak.

No to twój duży dar.

No, nie właśnie,

bo nie wiem, no...

Chciałabym niej

mniej mówić niepotrzebnie.

Ale z tego właśnie biorą się

te potrzebne rzeczy.

No właśnie nie.

To jakoś samym,

z naszą osobę,

którą mówi tylko potrzebne rzeczy?

Niewiele,

ale myślę,

że są takie osoby.

Jesteście ci mistrzowie...

Czyli chcesz być mistrzem?

Nie,

ci mistrzowie tam,

co z książki piszą,

jakieś takie mega mądre,

filozofowe,

coś i tak dalej, to...

Chociaż nie,

oni piszą grube księgi,

więc też tam,

tam się po prostu

może realizują,

jeżeli chodzi o wypowiedź.

Nie wiem, no wydaje mi się,

że czasami mogłem po prostu

darować sobie pierdzielenie, no.

A o czym lubisz sobie popierdzielić?

Nie, no właśnie, kurczę,

mam sobie ten taki element,

bardzo moim zdaniem też popularny,

widzę to u ludzi również,

czyli tu też jestem uniwersalna,

że jak już coś wiem

i coś mi pomogło,

bo sprawdziłam,

raczej nie staram się mówić

o rzeczach,

których nie sprawdziłam,

ale jeżeli coś,

kurde, gdzieś się dowiedziałam,

ktoś mi przyniósł

jakiś rodzaj, nie wiem,

rozwiązania, przetestowałam,

zadziałało,

to ja od razu chciałabym właśnie

komuś,

komuś to dać.

A to dlatego,

że masz dobre serduszki?

Nie,

właśnie to jest,

to jest pycha

i tego w sobie nie lubię,

że ja zawsze,

albo jeszcze jakieś takie,

pomimo ogromu pracy

szczątki współzależnienia,

tego elementu osobowości, nie?

Że ja muszę,

ja muszę.

Szybko, szybko,

ja to załatwię.

Nie,

właśnie tego nie lubię,

bo czasami potrafię być w tym też

jakaś taka

nosyfiasta,

typu, że czasami,

nie wiem, jak

jakaś koleżanka,

kurczę, tam coś tam,

a ja czasami właśnie,

rozumiesz,

czasami robię to z przemocą,

w takim sensie,

że jestem już tak zniecierpiwiona,

że ona nie chce mnie usłyszeć,

bo wystarczy,

kurde, wystarczy, tylko

ona mówi, że jest taka

zbragniona, zbragniona, zbragniona,

że umiera, umiera,

ja mówię,

kurde, wystarczy,

tylko weź rękę

spod stołu

i weź szklankę

i potem ją poprowadź

do ust.

Proste.

No i wtedy,

kiedy ja widzę,

że szklanka stoj,

że ona ma rękę,

którą może,

wiądź spod stołu i może,

to wtedy dostaję,

kurde, takiego rodzaju,

nastaję się tutaj

jakaś taka beznadzienie,

taka, że jestem zła.

To Kasia Grochola umiewła.

Pokazuje to.

Jak opowiadała o tym,

że kiedy odpisywała

w jakiejś już gazecie,

nie pamiętam,

jaki to był dokładnie tytuł

na rady.

Kobiet, które były bite,

które właśnie były

w związkach, gdzie facet

był uzależniony

od alkoholu

i dawa im rady.

I ona świetna rady dawa.

Tak, ja mówię, że sama

u siebie, no tak, dokładnie.

I że sama u siebie

tego nie potrafiła.

No klasyk, znam to.

Więc wydaje mi się,

że czasami takie

jest właśnie z tym,

że to jest po prostu

niewątpliwie ludzkie.

A właśnie nie,

że czasami łapie

ten taki,

taki ton.

Myślę, że dzisiaj też to

zrobiłam wielokrotnie.

Dlatego chyba musimy kończyć,

bo...

Moralizatorski?

Tak, taki...

taki...

Kurde, no...

No nie, no słuchaj,

ale twoja historia

jest unikatowa,

jest ciężka do przeżycia.

Nawet to,

jak rozmawialiśmy o twoich marzeniach,

jak zapytałem się ciebie,

jakie masz i jeszcze marzenia,

to pomysł sobie o tej całej historii,

o tym całym swoim życiu,

w takim odniesieniu

tego, że zaczynamy od zera

i co jest przed nami.

No.

I co wtedy mówisz?

Żeby ktoś chyba zapiął pasy.

No tak.

Więc...

Nie masz takiego wrażenia,

że trochę masz ten mandat

i to, że stajesz lekość idolką.

Nie chcę być niczym idolem.

Ale dobrze,

ale to nie masz na to wpływu.

Oni sobie wierzę.

Ale mogę apelować.

Możesz apelować, tak.

No apeluję.

Że my jednak, nie?

No nie dlatego,

że jeżeli płyto chcę powiedzieć

człowieku,

jesteś po prostu...

Jesteś...

Jesteś po prostu iskrą,

jesteś po prostu...

Kurde.

Uświadom to sobie, sobie.

Rozumiesz?

Mhm.

No to...

No to...

Nie mogę jednocześnie

po prostu nie apelować,

aby po prostu,

wiesz,

to jest czas,

kiedy trzeba zrzucić

wszystkie autorytety

z tych pierdzielonych cokołów.

No dobrze,

ale zobacz,

powiedzmy,

że trafiasz do dziewczynki,

która mieszka w małej miejscowości,

która potrzebuje nam

początku pierwowzoru

tego,

że można się udać.

Nie, ja bym tej dziewczynce

po prostu popatrzyła prostowo,

czy mi powiedziała,

ej,

po prostu uwierz mi.

Ale to musi tobie uwierzyć,

czyli trochę autorytety.

Ale to,

dlaczego od razu idolem?

Ale bo to słowo

nie ma takiego dużego znaczenia.

Ktoś,

kto staje się idolem

w dzieciństwie,

nie ma później

wielkiego

znaczenia

dla twojego dorosłego życia.

Skończyłaś jak Kurt Cobain?

No nie.

Przegapiłam moment.

Dobrze.

Pamiętasz taki mecz

nalegii,

że była minuta ciszy

potem,

jak kibic zginął

w jakichś tam

tragicznych okolicznościach

i powiedziała,

że wolałabyś,

żeby po tobie była minuta ciszy,

niż wzmianka

w telekspresie.

Podtrzymujesz?

Na stadionie.

Mhm.

Wiesz co,

ja się już odkleiłam

od takich masowych

różnych sytuacji.

No po prostu

już nie oglądam.

Przestałam w ogóle oglądać telewizję,

a tam w telewizji

mieszkają piłkarze

i stadion.

Mhm.

Więc ja tego nie oglądam.

Mój Paweł

niestety

mniej,

ale jeszcze.

Więc ja już nie jestem

kibicką,

ja kibicuję Pawełowi,

żeby po

takim momencie

ekstremalnego,

nerwowego poruszenia,

kiedy ogląda jakiś mecz,

wrócił jak najszybciej do siebie.

Ja jestem jego kibicem.

Paweł,

czemu,

ciągle się na to łapie.

Ja czekam

i kibicuję mu

Ej Paweł,

nie denerwuj się.

To tylko piłka nożna.

I on wie, no wiem,

ale zawsze,

no wiebrzysz,

no wiem, ale kldy.

Więc nie,

już nie mam takich marzeń.

Ażkolwiek,

nie, nie, w ogóle

nie zależy na żadnej minucie,

ani nie,

nawet sekundzie ciszy

po, po mojej śmierci.

To jest ciekawe,

bo wczoraj też o tym w jakimś wejdziem

mówiłam, mi zależy.

Bardzo mi marzyła o tym,

żeby po prostu to się odbyło w taki sposób.

Odeszłam,

informuję

mąż.

No, żona odeszła

i koniec.

Żadnych tych

obchodów,

żadnych jakichś kurde,

koncertów

wspominkowych.

Nic.

W ogóle po prostu marzyłabym o tym,

żeby to było tak,

tak jak jest,

czyli byłam

w ciele

i nie ma mnie.

I żeby uszanować

ten niebyt po prostu.

Będziesz na zawsze.

To głąga ci...

Ale mogę apelować, prawda?

Żeby nie żyć.

Ja nawet nalegę,

że nie możesz.

Będziesz na zawsze

i bardzo ciężko

na to pracowałeś,

żeby zostać na zawsze.

Bardzo.

I to bardzo ci dziękuję za dzisiaj.

Dziękuję bardzo.

Było tu ekstra.

Zrobisz się ze mną zdjęcie,

że mogła wzrócić na Instagram?

Zrobię.

Z twarzą?

Nie.

Dlaczego?

Apeluję.

Napisy stworzone przez społeczność Amara.org

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.




Możliwość przychylenia nieba komuś – tym właśnie jest dla
niej śpiew. Jedna z najbardziej zasłużonych wokalistek polskiej sceny
muzycznej. Kompozytorka, autorka tekstów, pisarka i osobowość medialna.

Jak wyzbyć się kłamstw na temat samej siebie. O podróży, w
której z plecaka wyjmuje niewłaściwe przekonania. O tym jakie zmiany pojawiły
się w życiu Katarzyny Nosowskiej.

Zapraszam do wysłuchania rozmowy.