Żurnalista - Rozmowy bez kompromisów: Aneta Wrona. Jak ludzi zmienia show biznes?

zurnalistapl zurnalistapl 5/31/23 - Episode Page - 1h 44m - PDF Transcript

Dzień dobry Państwu. Miło mi Państwa powitać w kolejnym podkaście żurnalisty.

Zanim zacznie się rozmowa, chciałbym Państwa w imieniu gospodarza poprosić o wystawienie oceny i obserwację podkastu.

Nie zajmie to Państwu więcej niż kilka sekund. Życzę dobrego odsłuchu.

Dzień dobry Państwu. Rozmowy żurnalisty są przeznaczone dla osób pełnoletnich ze względu na występującą w nich treść.

Pozdrawiam, Patrycja Markowska.

Żurnalista. Rozmowy bez kompromisów.

Dzisiaj u mnie Anę Tawrona. Dzień dobry.

Dzień dobry.

Zacznę od twojego ulubionego pytania. Co lubisz?

Rozmawiać.

I co jeszcze?

Słuchać lubi. Ludzi w ogóle lubię. Naprawdę. Ludzie są moją pasją. To jacy są, kim są, dlaczego te jacy są, dlaczego tak robią, jak robią.

Zdecydowanie. To jest moje największe hobby.

A czerwone samochody?

Czerwone? Chociaż czarne. Chyba jednak czarne.

Kolory mają jakiś wpływ na to, kim jesteśmy, jak dobieramy kolory?

Wiesz co, mają kolory. Są komunikatem, jeżeli się w nie ubieramy czarny.

Zazwyczaj coś zakrywa, ukrywa i nie zwraca uwagi w przeciwnictwie do czerwonego.

Szary też jest takim kolorem, który mówi, nie macie. A żółty, tu jestem, tu jestem. Patrzcie wszyscy na mnie.

To jakie kolory były twoim kolorami twojego życia? One się zmieniały?

Tak, i czarny.

Naprawdę?

Tak.

Nigdy nie byłaś kolorową dziewczynką?

Nigdy. Nie. W szafie mam tylko czarne, białe, szare i czasami błękitne.

No dobrze, ludzie. To jest coś, co lubisz, jakaś tam powiedzmy pewnego rodzaju platforma, żeby nie traktować tego osobiście każdego pojedynczą. A co jeszcze lubisz?

Muzyka. Lubię jewiórki, lubię karmić w łazienkach. Lubię wyjeżdżać na wakacje, lubię podróże bardzo. Lubię jeść nowe rzeczy, próbować nowych smaków.

Takie banalne przyjemności, zwyczajne, ludzkie.

A kiedy zaczęłaś robić to, co lubisz?

Wiesz, się zmieniała zawód kilka razy, ale to zawsze było gdzieś wokół informacji, wokół komunikacji, wokół ludzi, wokół przekazywania informacji.

A to byłam dziennikarką, a to dyrektorką radia, a to prezenterką telewizyjną, a to dziennikarką prasową, a to rzeczniczką prasową i wykonywałam parę jeszcze innych zawodów.

A teraz uczę ludzi komunikacji. To zawsze to gdzieś było wokół ludzi, wokół gadania. Moja mama kiedyś powiedziała, że wiesz, zaczęłaś mówić bardzo wcześniej, jak miałaś parę miesięcy.

I od tej pory buziać się nie zamyka, ile trzeba mieć szczęścia w życiu, żeby ci zagadanie płacili.

No dobrze. Co nie?

Nie mam pojęcia, ale kiedy pomyślałaś sobie, że to może być twoja droga? No bo jednak nawet patrząc na to, kogo wymieniłaś, jako swoją idolkę na początku, to raczej gdzieś tam, mimo wszystko, to jest coś zupełnie innego.

Kiedyś znalazłam takie nagrania na taśmach jeszcze takich szpulowych, kiedyś takie Magda Fundy Grundig.

I moja mama nagrywała tam nie od mojego chyba drugiego roku życia, w każde moje urodziny, a któregoś raz ustwierdziłam, że podczas tych urodzin, podczas kinderbalu robiłam wywiady z moimi koleżankami w ramach tego balu urodzinowego.

I okazało się dopiero w bardzo dorosłym życiu, więc chyba za takie zalążki tego zawodu, a w takich złotych myślach w szkole pisałam, że chciałabym być aktorką i psychologiem.

I dzisiaj troszeczkę te dwa zawody włączę w swojej robocie.

To gdzie jesteś aktorką? Na jakiej przestrzeni to widzisz?

No aktorką jestem tam, gdzie uczę ludzi występować na scenie, albo gdzie uczę ludzi przemawiać, albo gdzie uczę ludzi robić show, prowadzić program w telewizji.

To wtedy te aktorskie zdolności są niezbędne.

A psychologiem, kiedy trzeba wiedzieć jakie pinkody nacisnąć w człowieku, żeby się zmienił, żeby ewaluował, żeby chciał...

Może to lepsze słowo nawet niż zmienił, bo zmienił od razu kojarzę się, tak jakby był niewystarczająco,

a on musi chyba odblokować w sobie nowe umiejętności, a nie zmienić się na przestrzeni punktu wyjścia do docelowego, bo także miałbym jakby wystarczy innym człowiekiem.

Wiesz co, ale pracując nad sobą stajesz się trochę innym człowiekiem, znaczy żyjąc się stajesz się trochę innym człowiekiem.

Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o tym, jak gdy ja zadawałam ci pytania, w jaki sposób ciebie zmieniły podkasty?

W jaki sposób ciebie zmieniła te wszystkie rozmowy, które przeprowadziły?

Przecież nikt z pęsetą przy twoim mózgu nie dłubał, a jednak sam powiedziałeś, że te rozmowy zmieniły to kim jesteś, jak patrzysz na życie.

Na świat.

Na świat, na ludzi.

No dobrze, ale to jest pewnego rodzaju droga, którą podążam.

Nie powiedziałbym, że zaorałem wszystkie rzeczy, które były wcześniej, tylko zobaczyłem inne rzeczy, które wcześniej na tym polu kompletnie były dla mnie niezauważalne, bo nawet nie wiedziałem czym są.

Ale możesz powiedzieć, że jesteś tym samym człowiekiem, którym byłeś dwa lata temu?

Tak, i mam nowe umiejętności.

I masz nowe umiejętności.

No ale sposób, w jaki patrzysz na życie albo na ludzi, jaki procesujesz, jaki przetwarzasz informacje, się zmienił, więc jesteś tym samym człowiekiem?

Tak, nadal pamiętając o tym, kim byłem.

Ok.

Wydaje mi się, że to jest istotą tego wszystkiego, że jednak mogę być kimś, kto widzi nowe rzeczy, których bym nie zauważył dwa lata temu, ale nadal z czegoś to wyrosło.

No wiesz, to jest dyskusja trochę akademicka, którą prowadzimy.

My jesteśmy rzeczywiście tacy sami przez całe życie, tylko dodajemy do siebie umiejętności, czy jednak w tej procesie zmiany, transformacji, ewolucji, stajemy się jednak kimś innym.

W całości, w kształtaucie? Tak, uważam, że tak może być, ale w perspektywie tylko dwóch lat, bo to są tylko jednak dwa lata, mogłem dorzucić coś do swojego życia, ale żeby je zmienić na to ten proces zmiany następuje chyba co siedem lat, według wielu podręczników.

No wymiana komórkowa. Tak, tak.

Więc jeżeli zastosujemy to, to wydaje mi się, że taki proces faktycznie w siedem lat możesz wywrócić swoje życie na zupełnie inną stronę, na taką, która w całości po prostu nie pokrywa się z tym, co było wcześniej.

A czego cię nauczył ostatni rok?

Spokoju.

I cierpliwości, której nigdy nie miałem. A czego ciebie nauczył ostatni rok?

Wiesz co? Cierpliwość to też jest rzecz, która dla mnie przychodzi trochę z wiekiem i ja nigdy nie należałam, nie należałam do ciebie osób cierpliwych.

Zawsze tak ja byłam szybko natychmiast i od razu, ale myślę, że to przychodzi z wiekiem ta cierpliwość i nawet lubowanie się i smakowanie się w cierpliwości.

Czyli że ludzie więcej mają przyjemności z czekania na coś, bardzo często, niż samego osiągania czegoś, albo dostawiając to, jak czekasz na prezent na przykład.

To ten czas, kiedy czekasz, oczekujesz i co tam będzie, czasami jest przyjemniejszy na poziomie neurobiologii, jest przyjemniejszy niż już sam fakt dostania tego prezentu, otrzymania tego prezentu i już.

Więc ja się nauczyłam też trochę czerpać radości z cierpliwości w oczekowaniu na coś, co ma przyjść albo po prostu w byciu.

I tego nauczył cię ostatni rok? Czy to jest dłuższy proces?

Może dłuższy.

To czego nauczył cię tak najbardziej ostatni rok?

Wiesz co? Tego, że naprawdę lubię to, co robię.

To znaczy, ponieważ...

Moja praca polega na tym, że pracuję z ludźmi, żeby pracować z ludźmi, żeby ludzi uczyć, żeby ludzi też pomagać im się zmieniać.

To ja się też sama muszę dużo uczyć.

Bo w psychologii cały czas są jakieś nowości, coś się nowego odkrywa, w neurobiologii coś się nowego odkrywa.

Ja się tego non-stop uczę, non-stop czegoś słucham, coś czytam i przetwarzam.

I moim sposobem na to, żeby to robić dobrze i żeby się cieszyć z tego, co ja robię, jest uczyć się i natychmiast przetwarzać te informacje.

I sobie ostatnio właśnie uświadomiłam, że moja praca jest najlepsza na świecie, dlatego że ja się mogę uczyć i natychmiast to wykorzystywać w pracy z korzyścią, dla tych, z których mi pracuje.

I to jest mniej najlepsze.

A jeżeli chodzi już o tych, których pracujesz, no bo szkolisz i polityków, i celebrytów, gwiazdy, można zbać, jak zbać, moralność w twojej pracy istnieje.

Są ludzie, których odrzucasz ze względu na to, że twoim zdaniem nie są w arcii albo nie chcesz im pomagać?

Zdarzyło mi się odrzucić taką możliwość z kilkoma gwiazdami.

To znaczy, mam takie dwa przypadki, kiedy odmawiam współpracę, bo pierwsze, kiedy ktoś przychodzi do mnie i mówi, chcę być sławna, albo chcę być sławna.

I zadaję pytanie, okej, ale po co?

Jeżeli ktoś mówi, no bo to jest super fajne, że będę sławna i będą na mnie patrzyli, mówią mnie kochań, ale po co?

No to jest super fajne.

To z takim kimś nie pracuje, bo uważam, że bycie sławnym dla bycia sławnym jest potrzebą, która nie do końca jest zdrowa, bo słowa zmienia ludzi bardzo.

Ale jeżeli ktoś mi mówi, chcę być sławna, bo to jest łatwy zawód, bo w ten sposób sprzedam swoje produkty, bo w ten sposób będę lepiej, nie wiem, zarabiać, będę lepiej funkcjonować w świecie itd., itd.,

chcę być bardziej lubiana, chcę być bardziej rozpoznawalna, to okej, jeżeli to jest środek do osiągnięcia jakiegoś celu.

I zażył mi się odmówić bardzo swochowanym gwiazdom, które były znane w środowisku.

Z tego, że się spóźniają, nie płacą, obrażają ludzi itd., jest kilka takich osób.

A kto w Polsce wypowiada się w taki sposób, że ręce składają się same do oklasku?

Wiesz co, no, sporo dziennikarzy.

Ale oni to powinni robić zawodowo.

No tak, aktorzy tak mówią, no niestety nie powiem ci, którego z polityków, bo jest naprawdę niewielu, którzy robią to naprawdę dobrze.

Ja w ogóle cierpię z tego powodu, że w przestrzeni publicznej ten język cały czas troszeczkę traci na szlachetności,

że już się nie zwraca uwagi, że dziennikarze mówią, że na przykład polityka albo zrobiliśmy, zdarzają się takie historie.

I to jest przykre dla mnie, ale z drugiej strony język też jest tą rzeczą, która się zmienia w dzisiejszych czasach,

która kiedyś jeszcze niedawno nie wolno było mówić w radio, w studio, ja zaczynałam pracę w radio, ale kończyłam pracę w radio.

No dobrze, i myślisz, że to jest dobra zmiana? To jest konieczna zmiana? To jest zmiana nieunikniona?

Nieunikniona, nieunikniona, absolutnie. Język jest żywym tworem, który tworzył ludzie, tworzył go ulica.

Kiedyś rozmawiałam z cudownymi paniami, które pracują w Polskiej Akademii Nauk w Radzie Języka Polskiego,

to miałam szkolenie i zapytałam panie, drugie panie, dlaczego? Powiedzcie mi, dlaczego uznałeś się, że pisze w gazecie, można?

My musimy podążać za tym, co mówi ulica, co mówią ludzie. Oczywiście to jest jakiś tam proces, nie wszystko, nie od razu, nie z pierwszego rozdania,

ale język się zmienia i będzie się zmieniał, pojawiają się w nim, jest coś takiego influencer marketing.

Przecież to jest słowo, którego nie było 15 lat temu w języku, kompletnie, a dzisiaj jest.

Tak samo jak bardzo obecne są emotikonki, myślisz, że doczekamy się czasu, że w tytułach artykułów będą emotikonki?

Wiesz, że jest to możliwe? To też jest znak czasów, ale widzisz, były takie wydania, które pokazywały,

to było w Wielkiej Brytanii i tam badano chłopców, konkretnie nastolatków.

Okazało się, że współczesne nastolatki mają 20% niższą miętość rozpoznawania ludzkich emocji mowieciała,

czyli nie wiedzą patrząc na człowieka, czy on jest zły, czy niezły, czy faj, czy jest zadowolony, czy jest niezadowolony.

Bo jak się patrzy i czyta ekrany telewizorów i jedynym wyznacznikiem emocji jest emotka, to potem nie rozpoznajesz tego w człowieku,

a tak naprawdę w komunikacji to komunikacja niewerbalna, czyli to, w jaki sposób się mówi, czyli to, co masz zawarte w intonacji głosu,

to, co masz zawarte w języku ciała, jest czasami ważniejsze, więcej waży.

No to stosujesz emotikonki?

Tak.

Od kiedy?

No, od jakiegoś czasu. Na początku byłam bardzo, jeżdżąmi byłam bardzo przeciwna, przez buźka, buźka, buźka,

brzegszewski, tam, żabka, żabka, żabka, a teraz sama stosuję emotki, nawet gify czasami wysyłam, bo to takie śmieszne jest.

Rozumiem, że poczucia twoich znajomych jest dość ubogie, ale nie każdy jest doskonałym.

Poza tobą, oczywiście.

To twoje słowa, bardzo miło mi coś z tego zrobić rolkę, a miałaś zawsze łatwość do języka?

Tak, ale to nie jest tak, że jak, że trzy z łatwością do języka, albo z umiejętnością mówienia trzeba się urodzić.

To można sobie wytrenować.

Oczywiście są dwa aspekty tego, tego treningu.

Jeden aspekt jest niewerbalny, czyli zachowania, intonacja, głosu, mowa ciała, to w jaki sposób patrzymy, w jaki sposób się uśmiechamy, w jaki sposób wystegulujemy.

To się da zrobić najszybciej.

Jak się pracuje z politykami, albo takimi wjazdami jest rady, to się właśnie od takich rzeczy zaczyna jak ma stać, jak ma popatrzeć.

W jaki sposób ma być miłym człowiekiem, mówić na uśmiechu, w jaki sposób ładnie ma mówić, w sensie ma mieć ładne brzmienie głosu.

Najtrudniej ludzi nauczyć jednak doboru słów, konstruowania wypowiedzi,

bo tutaj rzeczywiście predyspozycje naturalne się przydadzą, tzw. procesor, czyli poziom inteligencji,

a druga sprawa, to jest jednego czytanie i obycie z językiem.

To robi, tak naprawdę.

Można się nauczyć jednego przemówienia, drugiego, trzeciego to jest tak, czasem jak aktorzy,

aktorzy wspaniale mówią przepięknie z przepiękną dykcją, z przepiękną intonacją,

ale czasami jak zaczynają mówić od siebie, to trochę to traci urok.

To prawda, rozmawiałem z kilkoma aktorami we swoim życiu.

Znaczy, robisz to, co robisz mniej więcej około 15 lat, kiedy pomyślałeś, że to można zmonecyzować.

To chyba nie było tak bardzo popularną formą do tego, że ludzie chcieli się uczyć mówić,

bo wydaje mi się, że to jest taka umiejętność, która każdy wydaje się, że ma.

Tak, bo ma buzie, to może mówić.

Wiesz, rzeczywiście, jak pamiętam, z początku w ogóle swojej pracy zawodowej,

to ja nie przypominam sobie, żeby ludzie jak ja, którzy uczyli komunikacji,

którzy uczyli innych ludzi mówienia, to jest chyba zawód nowy.

Coraz częściej ludzie sobie z tego zdają sprawę, że to jest nieodzowne.

Zobacz, kiedyś rzeczywiście dotyczyło to tylko o polityków,

albo ludzi, którzy się rzeczywiście zajmowali, w telewizji występowali.

Dzisiaj wiedzą o tym prezesii firm, że do ludzi trzeba umieć mówić,

że ludzi trzeba umieć przekonać, porwać zasobu, być charyzmatycznym iderem,

być charyzmatycznym szefem firmy.

Dzisiaj media społecznościowe to wymagają, te takie wymogi stawiają,

bo przecież jak się nie ma profilów mediach społecznościowych, a jest się w biznesie,

to ta firma, ten biznes staje się no troszeczkę takim, nie wiem,

na pewno jest dobry, zdrowy, fajny i coraz więcej ludzi biznesu

wychodzi w mediach społecznościowych i się pokazuje.

Moja znajoma, która ma agencję PR-ową opowiada,

że dzisiaj w zasadzie nie ma zalecenia na działania PR-owe

bez tzw. marki osobistej prezesa, że tam musi być ta osoba prezesa.

Kiedyś ludzie biznesmeni skrywali się w ogóle w swoich biznesach,

mówiąc, że pieniądze potrzebują, czy ludziom ciszę,

a dzisiaj bardzo wiele biznesów jest firmowanych przez ludzi,

którzy te biznesy posiadają albo innym przewodzą

i świadczą o ich autentyczności, prawdziwości, uczciwości

swoją własną twarzą i swoim własnym nazwiskiem.

To nie wydaje ci się, że też jest związane subkulturowo,

że przedsiębiorcy chcą stać się gwiazdami.

Trump, takie filmy, jak Wilkes Wall Street,

że też pieniądze powodują to, że albo chcesz władzę, albo popularności.

Piesz, co mi się wydaje, że to się bardzo łączy,

że te pieniądze i władza to są takie dwa narkotyki,

które często idą w parze.

A władza jest strasznie pociągającą,

że człowiek się tylko konie trochę stanie i troszeczkę jej się ma.

To potem bardzo trudno z tej władzy zazygnować,

tak samo jak z popularności.

Jest naprawdę niewiele osób, które będąc popularne,

będąc bardzo popularne sobie zazygnowały podytanie,

to ja dziękuję, przepraszam, kasuję konto na Instagramie.

Dziękuję bardzo, dziękuję swoim followersom.

Papa Nara.

No chyba, że jest jakieś dramaty, jakaś tragedia.

Ale widzisz, bo media społecznościowe,

o których się mówi różne rzeczy i swoje dobre,

ale prawda jest taka, że jak się budujesz w mediach społecznościowych,

budujesz swoją markę,

to tam są dwa parametry,

które są bardzo istotne dla wiary godności.

Media społecznościowe buduje się w czasie,

czyli nie można sobie zrobić konto na Instagramiku dzisiaj,

prawda, z 700 postami,

znaczy można, tylko, że to będą posty opublikowane dzisiaj,

a nie siedem lat temu.

Więc ten element czasu jest istotny.

A druga rzecz to jest interakcja z ludźmi,

którzy ok, nie wszystkie kontra są prawdziwy,

ale to, że ktoś z tobą wchodzi w interakcję,

stawia ci tego lajka, coś skomentuje,

to to jest prawdziwy.

Człowiek ma jakieś zdjęcie profilowe,

ma innych ludzi wokół siebie

i to buduje wiarygodność.

I te media społecznościowe,

dlatego dzisiaj tak stały strasznie pociągające

i strasznie ważne,

bo one są czasami ważniejsze niż strona internetowa,

którą możesz zbudować,

portfolio, które możesz stworzyć,

jakiś filmik reklamowy, firmę, które możesz zrobić,

bo tam jest interakcja z prawdziwymi ludźmi

i tam jest dzianie się w czasie.

Dobrze, wróćmy do tych przedsiębiorców,

wydaje mi się, że ten temat jest interesujący,

szczególnie, że teraz Niemrafa Ubrzuska

chociażby dużo zyskuje popularności,

też przez żonę,

to się wszystko dzieje dookoła nich

i nie masz też wrażenie, że to jest po prostu

zazdrość tego, że chce być w mediach,

bo mam już...

Przedsiębiorcy po prostu, przedsiębiorcy patrzą na to

i myślą sobie, też bym tak chciał,

że też jest młodzi przedsiębiorcy, którzy wchodzą

dzisiaj na rynek, chcą tej popularności.

Oni są coraz bardziej

zainteresowani nią,

nie wiedząc też, czym się ona je,

ale to przedsiębiorcy w Polsce to

nowa grupa ludzi, którzy stają się popularni.

Wiesz, to też zmieniły media społecznościowe,

bo od czasu,

kiedy one są tak bardzo powszechne

w naszym życiu, to ludzie pokonali

bardzo wiele granic i barier

swojego własnego wstydu, albo swojej własnej prywatności.

Ja pamiętam jeszcze,

jak wiele kontrowersji

wzbudzały pierwsze publikacje

śniadanka na Facebooku,

że to powiem na ścianę

bo to ho, ho, ho, w ogóle jak się śmiejemy

w ogóle i tak dalej, ci robią to prawie wszyscy,

a przynajmniej dużo ludzi to robi.

Więc media społecznościowe nauczyły nas

trochę odsłaniania swojej prywatności,

pokazywania swojej prywatności.

No, wiesz,

co się klika na Instagramie najlepiej?

Nie mam pojęcia.

No, co się klika?

Nagość.

Tak, jakieś erotyczne,

seksualne, sensualne

czynienie i to też jest coś,

czego granica

się przesunęła bardzo.

Kiedyś jednak w przestrzeni publicznej

ludzie nie pomykali w strojach

kąpielowych, a dzisiaj na porządku dziennym

w przestrzeni publicznej.

Czyli też upraszczając twoją wypowiedź jest tak,

że ludzie chcą obserwować bogatych ludzi?

Dlatego

przedsiębiorcy chociażby zyskują popularność?

Wiesz, to ludzie chcą

obserwować ludzi

znanych, popularnych,

mających władze, którzy coś...

Ale to zawsze było.

To było zawsze. Zobacz, kiedyś do tego służyła szlachta.

Były sobie

taki paniczek, prawda, taka pancia,

królowa i tak dalej, tak dalej. To oni byli

trendseterami, influencerami.

To oni wyznaczali, jaka jest moda,

co jest fajne, co jest niefajne,

prawda, i zasadniczo byli

wzorem pewnego rodzaju, byli takimi współczesnymi,

tamtejszymi

influencerami.

No, dzisiaj

trochę jest inaczej, trochę inne są

kategorie tej popularności

i trochę inne są

trochę na czym innym

się robi te wielkie zasięgi,

że nie wnikając to,

ale ludziom zawsze byli potrzebni i dole.

Albo ludzie, których się podpatruje,

albo na których się wzoruje,

albo ich się podgląda.

Tylko teraz mamy zdecydowanie więcej danych. No dobrze, to rozłóżmy

twoich klientów na dwie kategorie.

Powiedzmy, że są policycy

i są przedsiębiorcy.

A niech zmienia zupełnie innego.

Bo pewnie to są różne umiejętności.

To nie są te same umiejętności,

nie są im pewnie potrzebne nawet w wielu kwestiach.

Te pytanie może zawierać błąd.

W przedsiębiorstwach się zmienia to,

że po pierwsze są coraz bardziej świadomi

potrzeby takich miękkich umiejętności,

nie tylko liczenia,

nie tylko tabelka, nie tylko strategia,

nie tylko...

Ale to w jakiś sposób rozmawiać z ludźmi,

to w jakiś sposób ich motywować.

Pierwsze pokolenie, które wchodzi do pracy

nie jest takie łatwe, jak moje pokolenie.

Ono nie ma w okablowaniu, trzeba pracować,

żeby nie wiem co.

A to dobrze czy źle?

Inaczej, nie wiem, czy to dobrze czy źle.

Ja bym chciała chyba być w takim...

Ja nie umiem nie pracować, umiesz?

Umiem.

Pokaż.

No gdzie ty nie umiesz?

Kiedy ostatnio nie pracowałeś?

Słucham, przez tydzień.

No nigdy jeszcze tak nie miałem.

Ale świetnie...

się bawię nie pracując.

Tutaj chwila przerwy.

Jeżeli słuchasz teraz tego podcastu,

pamiętaj by wcisnąć przycisk Obserwuj

bądź Subskrybuj.

Zależności od tego, na jakiej platformie słuchasz tego podcastu

będę bardzo, bardzo wdzięczny,

miłego odsłuchu.

Czytając książkę chociażby.

Tak, ucha.

No to jest prawdziwa zabawa.

No nie, no, serio ci pyta.

Zmienia się też to

i to jest bardzo fajna rzecz,

że współcześni i fajni managerowie,

ci tacy

świadomi

i wykształceni

wiedzą, że nie samą robotą człowiek

żyje.

Że nie samą tabelką człowiek żyje.

Że nie samym przedsiębiorcem

człowiek żyje.

Żeby

mózg ci dobrze działał i funkcjonował,

to potrzebuje A.

Czyli odpoczynku

jakiegoś

oderwania się od pracy.

Dobrego snu, dobrego jedzenia,

dobrego sportu itd.

Czyli trzeba od siebie dbać.

Ale poza tym, żeby mózg dobrze funkcjonował,

to trzeba go jakoś karmić.

Nie tylko rozrywką w postaci

XLA w pracy, ale też czasami sztuką,

czasami czymś zupełnie innym.

Ja mam ze swoimi klientami

biznesowymi tak zwane DKF,

czyli dyskusyjne kluby filmowe,

polecamy sobie seriale, polecamy sobie podcasty,

żurnalizdy na przykład świetne,

czy słyszałeś

w znakomite rozmowy.

Dobrze, ale powiedziałeś o wykształceniu,

bo widzę, że już zmierzamy do

ironii. Przepaść.

Jak wielostą, Aneta.

To jest twój ostatni przystanek.

Wykształcenie, jest ważne czy nie jest ważne?

Wiesz co, no trochę inaczej

jest ważne. To znaczy

dla mnie najważniejsza umiejętnością

w życiu związano z edukacją

jest umiejętność uczenia się.

Jest chęć uczenia się.

Jest ciekawość

tego czego się możemy dowiedzieć.

Bo teraz tak.

Wykształcenie troszeczkę

rzeczywistości niedogania,

bo

w dzisiejszym świecie, w każdego roku

znika ileś zawodów

z powierzchni ziemi, przybywa nowych

zawodów, operator drona, nie 10 lat temu

nie była, dzisiaj jest ich sporo.

I to się będzie

w ten sposób działo.

Sztuczna inteligencja, która jest już sobie całkiem

nieźle radzi, za chwilę jeszcze bardziej

wywrócił ten rynek pracy do góry

nogami, więc ludzie będą musieli coś ze

sobą zrobić. Jaki sposób się nauczyć

takich rzeczy, które robili do tej pory.

I to będzie duża rewolucja.

Mi się wydaje, że trochę

dzisiejsza edukacja

nie do końca jest przystosowana

do tego, co ludzie potem robią

zawodowo. Ale może uczą ich

się uczyć. Ale jeżeli

edukacja ma uczyć, ludzie się uczyć.

Jeżeli ma uczyć właśnie

takiego ciągu na wiedzę,

takiego, takiej chęci, dowiadywania

się, sprawdzania krytycznego.

Zobacz, to 4K, o którym mówił,

o którym pisał Harari.

Krytyczne myślenie. W dzisiejszym

świecie, w którym mamy taką ilość

fake newsów, taką ilość

dziwnych źródeł informacji. Niektóre

karmi na przykład płaskoziemców

oglądaliśmy ten sam dokument. Pamiętasz

o płaskoziemcach? Sam ci go poleciłem.

Pociękowałam ci już, nie?

Dziękuję. A to jest jedna z siedmiu

rat, który nie zastosowałaś.

Ale przejdziemy do tego braku praktyk

swoich rat. No dobrze.

Dokumenty. O płaskoziemcach.

Płaskoziemcy rosną w siłę

z roku na rok.

Jest ich więcej. Mimo, że

widać, że ta siemię jest okrągła.

Mnóstwo zdjęć, statki kosmiczne

letają. Nie, ale płaska będzie siemię

na koniec.

I to grono się powiększa. Dlatego, że

mnóstwo w internecie można

przetać informacji, czasami wyglądających

na bardzo wiarygodne albo

podpierane autorytetami z moich

profesorów, że tak to właśnie jest.

Krytyczne myślenie

w dobie fake newsa

jest umiejętnością absolutnie

niezbędną do przetrwania.

Po to, żeby się nie dać zamknąć

w algorytma. Pamiętasz social dilemma?

Też o to chcę poruszyć dzisiaj.

Pamiętasz, co robią algorytmy

jaką bańkę informacyjną

wokół ludzi. Ludzie nawet nie wiedzą,

że

i Google, i

wszystkie inne

narzędzia, które

mają te swoje algorytmy, zamykają

ich w pewnej przestrzeni.

Ale to są badania psychologiczne ze względu na to, że

chcemy czuć się komfortowo. Nie chcemy

być wyciągani z tego świata. Nie chcemy się

dowiedzieć, że możemy się mylić.

Bo my chcemy czuć się komfortowo. Internet

jest przestrzenią, w której mamy rację.

A to prawda.

Wiesz, że parę lat temu

Facebook zrobił takie badania,

które miały odpowiedzieć

na pytanie, dlaczego świat jest dzisiaj tak zantagonizowany.

Nie tylko w Polsce.

Polska jest podzielona. Stany też są podzielone.

Każdy kraj jest podzielony. Spójrz na Francję.

Tak.

Szukano odpowiedzi na pytanie,

dlaczego ludzie

dzisiaj tak strasznie się

situją? To jedna sitwa tych

zwolenników, to druga sitwa tych zwolenników.

I dlaczego to jest takie strasznie,

jak nigdy nie było wrogi, jak nigdy

nie było takie stanowcze pod tym. Nie, ten

Pan ma rację, nie, ta Pani ma rację.

I odpowiedzią na pytania

Facebooka było to,

że odpowiedzią jest Facebook.

Bo my rzeczywiście

w tych mediach społecznościowych

szukamy ludzi podobnych do siebie.

Szukamy

tego, że mamy rację.

Nie szukamy, żeby się, żeby

nic dania, żeby się nauczyć.

Dlatego to wykształcenie jest bardzo interesujące.

Kryteczne myślenie

jest potrzebne. Chęć

uczenia jest potrzebne. Umiejętność

komunikowania się jest potrzebne.

Zobacz, co się dzieje z dzisiejszym

światem, jak ludzie nie potrafią mówić o sobie.

Chociaż

może ty nie masz takich doświadczeń, bo tutaj ludzie

mówią. Właśnie.

Chociaż

zakrywają się pod wieloma metaforami,

ogólnikami, uciekają.

To prawda, ale

nie dziwię się, że czasami

nie chcą o tym mówić publicznie, bo pamiętajmy,

że poznaje ich w przestrzeni publicznej.

Nie znam ich prywatnie, więc

nie mam pojęcia. Myślę, że sama

wiesz, jak to jest, że gdybyśmy

mieli teraz rozmawiać o wszystkim,

o czym rozmawiamy, kiedy rozmawiamy

przez telefon, to nie

byłoby tak wesoło.

No dobrze, to przejdźmy.

Właśnie to.

Krytyczne myślenie jest bardzo dobre.

To jest tak, jak rozmawiałem z Kasia

Nosowską i powiedziałem, że największym odwagom

w życiu jest powiedzenie to, że niezależnie

kiedy zawsze mogę się mylić.

Nawet jeżeli uważam, że mam

piekielnie rację, że na pewno

to założenie w głowie takie,

że mogę się mylić jest

błogosławieństwem. A powiedz mi,

czy ktoś się podczas rozmowy kiedyś zmienił

zdanie na jakiś temat? Tak, Bartek Kurek.

Jak?

Z Bartkiem rozmawialiśmy o wzorze

sportowca.

Bo on mówił

o tym, że sportowiec powinien być taki,

jak Pan Bóg nakazał.

A ja mówię, że ja lubię koloryt.

Lubię szaleńców, lubię takich, którzy przychodzą

na kacu, na trening, mają pomalowane

włosy i robią show.

Bo oni często są

odpowiedzią dla tych

mniej zdolnych, dla tych szalonych.

Że

sport powinien być taką furtką

dla każdego.

A kiedy mamy wybierać tylko tych najlepszych,

tych talenciaków, tych szkolonych,

w szkółkach i takich

chłopak, który nie miał dobrego domu,

nikt go nie nauczył, nie wychował.

Ma też prawo pobyć

gwiazdą i pokazać prawdziwego siebie,

a nie być dostosowany do

takiego mundurka szkolnego

i ma być dokładnie taki sam jak reszta.

To nie o to chodzi. I wtedy

z Bartkiem doszliśmy do bardzo

podobnego zdania.

Jakie to jest rzadkie?

Że ludzie zmieniają zdanie podczas rozmowy.

Ja pamiętam czasy jeszcze, kiedy politycy,

którzy przychodzili do studia

telewizyjnego czy radiowego

z innych partii potrafili

podczas rozmowy. Ok, no no, tutaj się

z Panem zgodzę.

Dzisiaj czegoś takiego nie ma,

coś takiego nie istnieje.

No dlatego, że istnieje nakaz partyjny.

Że mówimy w ten i w ten określony sposób.

Nie możesz wyłamać się z pewnych zasad

i reguł, które obowiązują.

W tej drużynie. To jest tak jakby

stwierdziła, że uderzyłaś

piłkę ręką, ale sędzia tego nie

zauważył, to strzelisz bramkę samobójczą.

Co na to twoja drużyna?

Ja się na tym nie znam.

Nie wiem.

Dziesięciu twoich kolegów byłoby

delikatnie mocno ciebie złych. I tak samo

to działa w partii.

Wyłamanie się, teraz

zadaj to pytanie, wyłamanie się. Było

dwagą czy głupotą?

No wiesz co, ja pamiętam

w żadnej historii polityki już bez

nazwisk, że wyłamanie się było śmiercią

polityczną.

I dzisiaj raczej przynależność do

najpartii politycznej nie daje

ci zbyt dużego marginesu

na swoje własne poglądy

myślenia i swoje własne zdanie

w danej raczej

właśnie się posługują politycy

tak zwanymi przekazami dnia.

Oczywiście tworzą jakiś tam

zbiór wspólny wartości,

przekonań, programów politycznych

i tak dalej, ale

nie ma takiej swobody na to, żeby zmieniać

zdanie, żeby mieć zdanie odrębne

żeby mieć swobodę w głosowaniu

nad jakąś ustawą.

Niestety taka jest polityka. No idziesz do

korporacji, bo to są korporacje, idziesz do

korporacji, korporacja ma pewnego rodzaju

praktyki, ma pewnego rodzaju

normy i trzymamy się tego wszyscy

razem spójnie, bo jeżeli damy wyłamać

jednej personie

to wyłamię się druga, trzecia i każda

kolejna. Więc

z biznesowego punktu widzenia

a to jest biznesowe

podejście, ma to ręce

i nogi. Z wolnościowego

kompletnie nie.

Ale wracając do

tego, jak inni dzisiaj

przychodzą ludzie do pracy

to mimo ich zdjęcia opowiadają, że

nie było jeszcze takich historii

kiedy, że ktoś na przykład popisuje umowę o pracę

i nie przychodzi do pracy, bo jednak

może zmienia zdanie, albo wyczytał coś

w internecie, albo nie.

Moje pokolenie jednak miało przymus, ciężkiej

pracy i pracy w ogóle.

Dzisiaj trochę to jest inaczej.

Dzisiaj to, co na przykład jest bardzo ważne

w pracy, to jest atmosfera.

Acy są owoceowe twardki.

Acy są kazułowe

piątki. Ale czy powinniśmy to wyśmiewać?

Nie.

No, ale mówisz tonem wyśmiewającym.

To tak.

Tak przejak to, że wam sobie przeżywasz.

Bo

jak sobie pomyślisz o tym,

że te życie

ma tydzień, ma siedem dni tylko

i pięć faktycznie spędzasz tylko i wyłącznie

na pracy, wracasz, potem pierzasz, ogarniasz

obowiązki domowe, wychodzisz z psem

siadasz, jest nagle

staje się dwudziesta. I w sumie to

może chociaż jedno odcinek serialu, jest dwudziesta

pierwsza.

No i taki, wtedy rano trzeba znowu stać,

bo znowu trzeba wyjść z tym psem, zaraz masz

iść do pracy.

I dzień. I on jest razy pięć, no bo

pięć dni w tygodniu pracujesz i masz weekend.

Wiesz, ja mam

takie doświadczenia, niestety

przykre, że

w większości firm w Polsce,

znakomitej większości

korporacji, ludzie pracując

te osiem godzin dziennie, potwornie

marnują czas.

Potwornie.

W obraźce jest zebranie, w którym bierze udział siedem

osób. I to zebranie trwa dwie godziny.

Co można produktywnego

zrobić w siedem osób w dwie godziny, i jeżeli to

zebranie jest raz w tygodniu na przykład,

ludzie siedzą i powiem, a u mnie to to, a u mnie to tam,

a u mnie to coś innego.

Ma to jakąś wartość towarzyską na pewno,

ma to jakąś wartość budowania relacji,

ma to jakąś wartość tego, że ludzie

bliskość, jaką otworzą w ten sposób

przekazują sobie informacje.

Ale ja mam takie przemyślenia,

że większość spraw w firmie się

załatwić na półgodzinnym zebraniu,

jeżeli to jest zebranie cykliczne, tylko trzeba

to robić sprawnie i wiedzieć po co.

A tymczasem to jest spotkanie, zobacz,

w każdej korporacji, jak się ustawia

spotkanie z klientem, czy spotkanie wewnętrz,

to jest minimum godzina.

Z czego półgodziny jest gadaniem

o rozmaitych

rzeczach, nie? Ale niczym treściwym.

I z tego punktu widzenia

to dzisiejsze

pokolenie ma rację, żeby się nie

zapracowywać,

żeby tego nie robić,

bo efektywnie jesteś w stanie pracować,

znaczy inaczej, jesteś

poboczęty

i wyspany

i zadowolony z życia, pracujesz efektywnie

po prostu. A jak jesteś zachorowanym pracoholikiem

to twoja efektywność spada na tych miejsc.

Tylko

pytanie jest takie,

czy potrafimy znaleźć ten balans,

bo tutaj jest, moim zdaniem

problem tego, że z owocowych czwartków

nagle masz owocowe tygodnie,

bo dając

palec człowiek chce całą rękę

i tu już jest kwestia

tego, żeby mądrze zarządzać takimi ludźmi.

Wydaje mi się, że takie osoby,

kiedy trafiają do ciebie

mają pewnego rodzaju umiejętności,

właśnie kompetencje miękkie

dla miękkich ludzi, często.

Bo jednak zobacz, nawet jak to się zmieniło

w dziennikarstwie, jak wyglądały

kiedyś redakcje, jak dzisiaj

nawet pan sekielski mówi o perspektywie

Newsweek'a.

Ma to wyglądać inaczej.

Kiedyś ludźmi zarządzało się

bardzo twardą ręką,

tak samo jak wychowywało się dzieci.

W mediach tak, pamiętam te czasy.

Właśnie, więc...

Pamiętam te czasy, jak mój dyrektor pierwszy mówił

leć popiwo i przejść zrobimy, posłuchamy

twoje audycji.

I musiałam lecieć popiwo, żeby

pan dyrektor był łaskał ze mną

posłuchać mojej audycji, żeby powiedzieć, co jest

w niej dobre, a co złe.

Dzisiaj wylądowałbym w sądzie,

bo pod pręgierzem opinii publicznej.

Dokładnie, więc tutaj jest

ten problem, że musimy zrozumieć

i jaka muzyka do tego będzie najlepsza.

Wiesz co?

Tylko przez ostatnich parę dekad

w świadomości ludzi,

a szczególnie biznesów w Polsce

bardzo dużo się zmieniło. Jesteśmy bardzo młodą,

bardzo młodą w ogóle

po transformacyjnym krajem,

jeśli chodzi o kapitalizm,

biznes itd.

Jednak mamy to piętno

komunizmu z tych czasów powojennych,

gdzie...

biznes nie kwit,

ale jakiś taki mały prywatny.

I trochę jesteśmy naznaczeni

tymi czasami,

tym takim menadżerem, które z karownikiem

albo karowniczko

do poganiań, żeby było szybciej, lepiej

więcej, a nie menadżerem,

który jest liderem, który jest charyzmatyczny,

który ludzi motywuje,

który ludzi inspiruje. To się pojawiło

dopiero na przestrzeni paru

ostatnich dekad.

I dzisiaj rzeczywiście to, co się zrobiło fajnego,

to to, że firmy konkurują

o pracownika, konkurują o niego,

stwarzając atmosferę,

dając wartości w firmach,

opowiadając, że mamy jakieś rzeczy ważniejsze,

a ludzie chcą być

częścią jakiejś fajnej rzeczy,

jakiegoś fajnego, czegoś

większego niż oni sami.

Tym się różni od innych zwierząt,

że bardzo lubimy się w imia abstrakcyjnych idei

jednoczyć i tworzyć siłę.

Czyli ludzie myślą tak,

że pracując dla Samsunga

stają się trochę Samsungiem i idą z ich

bębem? Myślę, że tak.

Myślę, że tak, że to,

co oferują te wielkie, dobre,

znane bręty,

to też taką przynależność

do czegoś więcej,

trochę taki awans społeczny.

Wiesz, pracuję w Samsungu,

w Mercedesie, w Coca-Cola,

pracuję w

wytwórni Tojtojów.

Trochę

myślę, że zmienia, chociaż

nie powinno, bo na koniec dnia jest pensja

o umiejętności i tak dalej, i tak dalej.

Ale

ale

to budowanie dzisiaj

wartości w firmach, to budowanie

wartości w atmosferze, to budowanie

wartości tzw. kultury feedbacku,

że się mówi do ludzi, że się mówi, jacy są.

Wiesz, dzisiaj były takie

badania, dzisiaj młodzi ludzie

też przychodzą do pracy, nie uwierzysz po co.

Do znajomych. Też?

Na dobrze. Po mentora.

Po to, żeby mieć mentora.

Po to, żeby mieć kogoś, kto ich poprowadzi.

Po to, żeby mieć kogoś, kto ich nauczy,

kto im wskaże drogę. W naszym pokoleniu,

w moim pokoleniu tego nie było.

Do robota się przychodziło po kasiore.

Żeby zrobić

tak dalej. Chociaż ja nie przyszłam po kasiarek,

byłem bardzo zdziwiony, w pierwszym radiu

zawałali nas i

przyjechał właściciel radia z reklamów,

kołpienie, jednej dawo, pieniądza.

Wiem, że tam jest świetna zabawa, po prostu.

Wiesz, jak się dowiedziałam, że jeszcze mi za to płacą,

a to dobrze mieć dzisiaj autorytety?

A to jest bardzo dobre pytanie.

Kolejne tutaj.

Masz swoje autorytety?

To po co ci są autorytety?

Jako drogowskos.

Jak kolekcja.

Po to czytam chociażby biografię.

Wiesz, co zawsze ludzie mieli autorytety?

Tylko kwestia jakości

tych autorytetów.

Kto jest dla ciebie autorytetem?

Może być autorytetem Kardaśianka?

No jasne, ale z Kardaśianki

możesz brać tyle, czego nie weźmiesz

z, nie wiem,

z jakiejś takiej naprawdę z Jana Powa

drugiego mojej zdania w serii. A ja chcesz dokonać takiego wyboru,

jeżeli masz tylko i wyłącznie Kardaśianki

na swoim Instagramie? No dobrze,

ale ja już nie patrzę na to,

że autorytet

koresponduje z tym, co wrzucę na Instagram.

To jest historia, nie wiem,

jest mu powiedzmy, że zakładamy, że moją idolką jest Kardaśianka.

Łatwo sobie to wyobrazić.

Sprawdzam jej wywiad z Lettermanem,

bo była w programie Lettermana

Kardaśianka.

Na pewno wydała jakąś biografię

każda inna celebrytka.

Czytam tę biografię i nie czytam

o tym, jak zmienia pompersy,

tylko szukam historii,

szukam prawdy albo szukam błędów,

które wiem, że na przykład mogę powielić

podążając jej drogą.

Jeżeli stajesz się popularną osobą,

z Kardaśianki da się wyciągnąć bardzo dużo błędów.

No tak, tylko trzeba

wiedzieć, że to są błędy

i trzeba mieć odniesienie do tego.

A możesz mieć odniesienie

wtedy, kiedy A

jesteś wyedukowany, czyli czytasz coś więcej

niż Kardaśiankę, oglądasz coś więcej

niż Kardaśiankę, masz jakieś porównanie

i masz jakiś zestaw wartości.

No dobrze, ale czy ty mając autorytet

tylko i włącznie skupiałeś się życie dookoła niego?

Nie, ja miałam bardzo wielu.

Wiesz co?

To polega na tym,

że

autorytety są ci potrzebne

po to, żeby wiedzieć, do czego dążysz

albo czego nie chcesz.

Albo czego nie chcesz.

Albo pomagają cię też ustawić

priorytety twoich wartości.

Tego, co jest istotne dla ciebie, co jest dla ciebie ważne.

Proszę cię, naprawdę? Jak ktoś chce grać

jak Kurt Cobain, to nie musi brać heroiny.

No...

Ale to nie musi być

takie zerojedynkowe.

Nie?

Jeżeli moim autorytetem

podała Kardaśiankę, przepraszam cię.

Ugochamy Tuaella Fidre, ale to nie obetne

sobie nóg od kolan, tylko dlatego,

żeby być tak jak ona.

Ty facetów?

Nie podobałaś?

Do rzeczy.

Autorytety są ludziom potrzebne, są niezbędne.

One też bardzo ładnie

pomagają się stawiać ludźmi

takimi, jak chcemy się stawać.

Bo pokazują, jak to robić, bo pokazują tę drogę.

Problem z dzisiejszymi czasami

polega na tym, że te autorytety

się rozmyły. Po pierwsze, jest ich

strasznie dużo, a po drugie są oparte

właśnie... Czekaj, czekaj, jest ich

strasznie dużo? Tak, jest jej więcej,

niż kiedykolwiek zdaniem.

Ja mówię o tym wszystkim, co się dzieje na Instagramach.

Ja mówię o tym wszystkim, co się dzieje w mediach społecznościowych.

O tym mówi o tym wszystkim

ilu jest osób, ile jest osób,

które są obserwowane.

Które są, w których

biorą przykład młodzi ludzie.

Ale autoryteta może być dziadek.

Może być wujek.

Może być brat, taty.

Pokaż przeciętnego nastolatka czy

dwudziestolatka, dla którego autorytetem

jest dziadek wujek, a nie kto z internetu.

Wydaje mi się, że masa z takich

chłopaków dziewczyn, które mogą...

Ja mam nadzieję, że jest takich masa, ale

jednak myślę, że

te idole internetowi,

szczególnie dla tych ludzi, którzy

wychowali się, urodzili się, nie znają

świata bez mediów społecznościowych, bez Instagramów

itd. itd.

To prędzej tam będą mieli swoje

autorytety, nie uważasz?

Zastanawia mnie, na ile nie jesteśmy

nasączeni tą warszawską

bańką

i patrzymy na to z tej perspektywy.

Bo

jeżeli widzisz fajnego gościa,

którego wszyscy lubią w miejscowości, w której

mieszkasz, jest przyzwoitym, fajnym człowiekiem,

pomaga ludziom,

to zastanawia mnie to, że jak jesteś

fajnym dzieciakiem, czy nie możesz

sobie pomyśleć o tym, że to jest bardzo

dobry człowiek i wzór naśladowania.

Wiesz co,

ja bym też nie demonizowała tych

Instagramów, dlatego że

jest taka teoria, z którą

się zgadzam, że Instagramy

pomagają też

aspirować

i osiągnąć pewne cele,

które chce się osiągać.

Jest taka teoria dosyć ryzykowna,

że to młode kobiety,

które

właśnie aspirują poprzez

media społecznościowe do swoich

ideolek,

chcą czegoś lepszego, lepszego życia

wyjeżdżają do dużych miast, edukują

się kształcą,

więc synki ma dwa końce.

To może nie jest takie złe.

Wiesz, my często sobie rozmawiamy

o dzisiejszych czasach, jakie są, co się

zmieniło i tak dalej

i ja uważam,

że to jak się zmienił świat, to

co zrobiły z nim technologie, co

zrobiły z nich media społecznościowe

jest fajne.

Tylko trzeba do tego dojrzeć.

Ale na przykład jak patrzysz na to, co

zrobiły korporacje z dziennikarstwem.

No, to żeś mi nad tym

ten napis.

A to pierwszy dopiero?

A to pierwszy. Ja pamiętam taką sytuację,

kiedy zaczynałam pracę w radio

i właściciel tego radia

wszedł do mnie

do mojego gabineciku dyrektorskiego,

bo ja tam była mi prezenterką i dyrektorką

i powiedział, pani mi tutaj, powie

w Newsach, że moja firma tam weszła

na spółkę, do nagięte.

Ja mówię, nie no, panie prezesie w ogóle,

ani to jest dla najsyj informacje, w ogóle nie,

w ogóle absolutnie nie.

I on poszedł prosto do News Roomu

i ja mu za

przebiegłam

i po prostu swoim własnym ciałem powiedziałam,

ja albo pan

z tym Newsem, nie tam. Przyjęłaś kule.

Przyjęłam kule.

To były takie czasy,

kiedy dla mnie to było

obrona tej etyki dziennikarskiej

była absolutnie nadrzędna.

Dzisiaj bym to zrobiła sama.

Bez prośby prezesa,

zrobiłabym z tego Newsa, grzałabym

z tym cały dzień pewnie na antenie, no bo

dobro korporacyjne jest przede wszystkim.

Ja pamiętam, jak się pojawiały pierwsze relacje

z tak zwanych ramówek telewizyjnych

i podawano je w serwisach informacyjnych.

To było na początku takie jak to, jak to w ogóle

w serwisie informacyjnym mówimy o tym, że tam ha, ha, ha

gwiazdy teraz na bramówkę wiosenną

wychodzą tu taki program, a tu tak dzisiaj

jest to normalne.

To się bardzo zmieniło

od czasu, kiedy ja się zaczęłam

zajmować dziennikarstwem.

No i niestety zmieniło się

po pierwsze, pod

tak zwaną klikalność, albo tak zwaną

oglądalność, czyli pod pieniądz,

czyli tak naprawdę z zamiana

tego oglądającego czy słuchacza

na pieniądz,

na po drugie, potem jeszcze doszło

do tego polityka.

No też Fox chyba zaczął od tego,

tak mi się wydaje, że patrząc

na świat, oni byli jedną z pierwszych

telewizji, która tak mocno zaangażowała się

w politykę.

Ja pamiętam te czasy, kiedy znam dzisiejszych

dziennikarzy, tych, którzy są dzisiaj

tym pokoleniem

50-latków.

I pamiętam, że ja ich jeszcze pamiętam z czasów,

kiedy ja nie wiedziałam, jakie oni mają poglądy.

Dzisiaj już wiem.

Ale jeszcze pamiętam te czasy, kiedy patrzyłam

na nich w telewizji i byli dla mnie jeszcze

przeźro czyści.

A dzisiaj tego nie ma. No dobrze, a jak patrzysz

na to, jak się to wszystko zmieniało

i jak też dziennikarze

zostali gwiazdami,

to taki case

Kamila Durczoka jest dla ciebie zupełnie

zrozumiały, że

wydaje mi się, że

jest to taką popularność na takie duże

zaufanie publiczne, jakie on miał, czy chociażby

Tomasz Lisek, miał ten sondaż prezydencki

w tamtym okresie.

Czy to ich nie, czy to takiego dziennikarza

nie może zmieść z planszy jak każdego

innego celebryte, pomimo dużo większej

świadomości?

Wiesz co, taka popularność

musi zmienić.

To nie ma takiej siły,

żebyś to, że...

Ja pamiętam taki wywiad,

chyba z Markiem, Marek Czyszko

z Kamilem Durczokiem,

jak on mówił, że

miał takie poczucie, że jest Bogiem,

miał takie poczucie władzy,

miał takie poczucie, że posiada informacje

np. w dniu wyborów,

który ta informacja dopiero o 20

przekaże narodowi, a on już

wiedział, jakie będą wyniki sondażów

tych egzicy polowych.

I mówił o tym z autentycznym przekonaniem,

że był

pół Bogiem, albo praktycznie Bogiem,

ale władza zawsze demoralizuje,

albo taka popularność zawsze

demoralizuje, ona cię zawsze zmienia.

Nie ma siły, żeby nie zmieniła.

Nie ma takiej opcji.

Dzisiaj dziennikarze, którzy stają się

popularni, stają się

celebrytami i przechodzą na stronę

te, gdzie pokazują swoje życie

prywatne, pokazują, co gotują,

pokazują, jak biegają, jak się ubierają

itd.

To w jakiś sposób ich

zmienia i zmienia też kim

są i jaki uprawiają zawód.

Czy to jest złe? Nie wiem.

Taki świat wygląda, nie są już przeźroczyści,

nie skrywają się tylko i wyłącznie za tym,

co mówią. Kiedyś tak było.

Kiedyś dziennikarz, za moich czasów

dziennikarze w ogóle nie byli

celebrytami.

I to ci najpopularniejsi,

typu Marek Niedźwiecki czy Wojciech

Mar. To były wielkie gwiazdy,

radia, trójki wtedy, na które się wychowywałam.

Ale po pierwsze nie byli

rozpoznawali na ulicy, bo jeszcze wtedy nie było

w tej telewizji tak bardzo popularnych

i ich w tej telewizji nie było ani w internecie,

więc mogli sobie spokojnie sobie biegać

po ulicy, nikt nie wiedział, że to oni.

Dobrze, ale chyba też nie było

tak dużych kontraktów gwiazdorskich.

Nie.

Wydaje mi się, że wtedy byli dużo bliżej

ludzi, bo byli ludźmi.

Wiesz co, przede wszystkim wtedy robili

robotę, a robota dziennikarza,

wiesz na czym polega, na przekazywaniu

informacji,

na rozmawianiu, na dowiadywaniu się,

na przekazywanie tego

niusa, na

szukaniu czegoś ciekawego, czegoś

co jest warte tego, żeby to podać

dalej. No dobrze, to oni ta

Werner dzisiaj tego nie robi, im powinno

tego, że ma kontrakt gwiazdorski, wydaje mi się, że nadal to robi.

Robi, ale dodaje do tego

trochę swojej prywatności, pokazując

to co robi, w jaki sposób

żyje. A może właśnie

dlatego staje się człowiekiem.

Dlatego mówię, że to niekoniecznie musi

być bezłe, to jest inne.

Ale ta ja nie gram zerojedynkowo, po prostu

utworzyłem dyskusję, której sam

nie znam końca.

I to mnie zastanawiał, dlatego wydaje

mi się, że poza popularnością

ludzi zmieniają pieniądze.

Przecież te kontrakty

są ulbrzymie.

No i? No i to wpływa

na ich życie, wpływa

nawet na perspektywę zaufania.

Jak oni patrzą na świat,

jak oni odbierają świat, czym się otaczają,

Wojciech Mann,

czy pan Niedźwiecki, o którym powiedziałeś

wcześniej, otaczali się ludźmi

dookoła tych, których

informowali tym wszystkim.

Wiesz co, ja parę razy byłam

w swojej pracy świadkiem takiego procesu,

kiedy pracowałam za sobą

wchodzącą dopiero w przestrzeń

publiczną.

Jak taka osoba wchodzi w przestrzeń publiczną,

np. nie dostaję jakiś program w telewizji,

nie zaczynamy się gwiazdą, to na początku

jest taka, pełna pokory, pełna zachwytu,

że uoo, jestem w telewizji, uoo, babcia

mi będzie oglądała, jak fajnie, nie?

Wtedy

jest zazwyczaj karna, obowiązkowa,

trochę taka

zalękniona, co to będzie, jak się zachować

i taka trochę nieporadna

w tym nowym świecie

show biznesu.

Po czym zaczyna pracować

tej telewizji, zaczyna być rozpoznawalna,

wiesz,

znajomi, wszyscy, że tam

w ogóle fajnie oglądam, mnie tam na Facebooku

przybywa na Instagramie, przybywa

followersów, prawda, itd.

Jest tak miło,

wysyłają ci ciuchy, prezenty,

dają ci rozmaite rzeczy za darmo,

zapraszają cię

do programów, zadają ci pytania,

gdzie interesuje to ludzi,

np. nie wiem, co jesz, a w ogóle jak żyjesz,

a w ogóle jak spędzasz dzień, nie?

Nagle okazuje się, że wszyscy interesują się tym,

co ja robię w ogóle i takim,

jakim byłam dzieckiem, prawda, czy grałam

w gumę, czy grałam w piłkę,

no, w pewnym momencie

i też pamiętam

jak takie osoby, z którymi pracowałam,

kiedyś brały

jakieś serwisy plotkarskie

i czytały komentarze

na swój temat.

Umówmy się, w Polsce nie ma dobrych komentarzy,

rzadko są dobre

komentarze na takich serwisach

plotkarskich, zazwyczaj są zjadliwe,

niefajne, niemiłe

i pamiętam

i teraz patrz pod tytułem

powiedzmianęciu, dlaczego ludzie tak piszą,

dlaczego tak robią, wiesz, no bo

mają kompleksę, bo są nieszczęśliwi.

Wdziałeś kiedyś szczęśliwego człowieka

zadowolonego, pełnego

dobrego życia, który hejteruje

w internecie,

który pisze o jakiejś osobie,

który nie zna, nie zobaczył, mało tego.

Gdyby zobaczył na ulicy

taką gwiazę, to było

a tu w internecie

i tam świat się złączy.

Ale potem następuje pewnego rodzaju zmiana,

która jest zmianą też na poziomie

funkcjonowania

muzyku, nie?

Że tu dostajesz torebki

w prezencie, tu ciuchy od projektantów,

to ci zapraszają na taki bal, na taki

event, stajesz na tych, widziałeś kiedyś ściankę z bliska?

Raz.

I jak było? Nie mam pojęcia,

bo przeszedłem, bo byłem na premierze filmu,

przeszedłem bokiem i

trafiłem do sali, naprawdę nie wiem.

Nie wiesz, jak to wygląda?

Serio, serio, bo widziałem to na żywo,

widziałem to przez 6-7 sekund,

bo to był szybki krok

i tyle tego widziałem.

Ścianka zazwyczaj wygląda tak,

widzimy efekt

w ścianki w postaci zdjęcia,

albo ewentualnie takiej sekwencji zdjęcia,

albo takiego krótkiego filmiku.

Ale ścianka zazwyczaj wygląda tak,

że wchodzi sobie jakaś gwiazda,

reszta stoi w kolejce

i cierpliwie czeka,

ustawiana przez ludzi, którzy pilnują

takie tłum, po to reporterów mówi

lewo, lewo, prawo, prawo, do mnie, do mnie,

na dół, na dół. I to trwa.

To nie jest wejście

zrobienie sobie zdjęcia i to trwa.

To jest cała impreza.

Więc chodzi

sobie taka gwiaza na ścianki

i w pewnym momencie

zaczyna zauważać,

że świat zupełnie inaczej wygląda.

Ludzie dookoła tych gwiazd

zawsze mówią jej komplementy i są mieli, bo

chcą być w jej otoczeniu.

Nikt się nie sprzeciwia,

nie mówi, jak ty się zachowujesz, bo

nie chce wypaść z łaski.

Robi się taki dwór,

robi się taki pałacek.

Ludzie się przyjaźnią. Ja strasznie współczuję

z ładnym ludziom jeszcze go,

że nigdy nie mają

pewności, czy ktoś się przyjaźni

z nimi, dlatego że oni są fajni,

czy dlatego, że są znani.

Zawiesił się.

Dobrze.

Popularność też pociąga samotno.

I w pewnym momencie

taka gwiaza się budzi, patrzy w lewo,

jest niedziela, patrzy w prawo,

jest niedziela, patrzy w górę,

jest niedziela, świat jest inny.

Świat jest zupełnie inny, już jest

zakrzywiona rzeczywistość, już

zupełnie inaczej to wygląda.

I to się niestety zmienia.

I ci, którzy spali

z tego wysokiego

konia i zaliczyli bolesny

bo to troszeczkę zmienia,

ci optykę, to troszeczkę

cię deprawuje.

To troszeczkę myślenie o sobie w kategorii

boga czy półboga.

Nigdy się dobrze nie kończy.

Tym samym popularność przyciąga samotność,

bo to, co powiedziała i że nigdy

nie wiesz, czy ktoś jest z tobą, dlatego

że ty opowiadasz naprawdę dobre żarty

i potrafisz świetnie przytulić,

czy dlatego, że jesteś popularny.

Mówiła się o tym, że samotność jest

przyczyną dzisiejszych czasów

i skraca życie.

Dlaczego?

Bo

takie są badania, że

samotność jest przyczyną

przedwczesnej śmierci.

Alienacja

społeczna powoduje depresję.

To nam bardzo

pogłębiła

pandemia. Ten wskaźnik

depresji postpandemicznych,

albo postpandemicznego, tak zwanego PTSD,

Syndromeu Stresu Połurazowego.

W niektórych

doniesieniach mówi się

sięga 80% ludzkości, czyli

jesteśmy

stramatyzowani tą pandemią.

A szczególnie dotyczy to młodych ludzi,

bo

dla nich, dwa lata pandemii, lockdownów

i tej nauki zdalnej dla młodych ludzi,

to kawał życia,

tego nie znają, nie znali.

Dlatego samotność jest takim

zagrożeniem. Samotność, która

jest w takim wielkim hałasie,

w rzasku

mediów społecznościowych,

platform streamingowych,

życia, jakie

znamy, tych wszystkich boćców,

które do nas dochodzą.

I tym bardziej

ona strasznie nas w środku

w sobie samych kurczy.

Co możemy odnaleźć w samotności,

czego nie odnajdziemy dookoła ludzi?

Ty jesteś samotnikiem,

to mi powiedz.

Nie jestem samotnikiem.

Jest masa ludzi dookoła mnie,

tylko, że

rzadko znajduję czas, żeby pobyć z nimi fizycznie.

Często rozmawiam

z nimi przez telefon i dbam o to

przez narzędzia,

które stworzył XXI wiek.

Pytanie, czy to jest definicja

samotności?

To ostatnie nas byłoś w kinie.

Na Jonem Weekum.

Niedawno.

Z 3-2 miesiąca temu.

Byłeś na koncercie.

Wczoraj miałem zapraszanie do Pauliny Przybysz

i z tego miejsca przepraszam, że nie mogłem przyjść

i idę w poniedziałek na koncert Ani Wyszkoni

i na pewno przyjdę, obiecuję.

To jest pewne.

Ok.

Coś jeszcze? Jakie są pytania?

Wiesz, ta samotność

dzisiejszych ludzi

młodych,

którym zabrano 3 paki

i którym zabrano podwórka,

ale wręczono komórki.

I ja wiem, że te komórki

to są dzisiejsze, to są 3 paki,

że tam jest czas na interakcję z ludźmi,

tam jest miejsce do komunikowania się,

do namawiania się,

do zjeżania się,

do budowania relacji, do grywalizacji,

do uczenia się tych hierarchii ludzkiej.

Tam się wszystko dzieje.

Tylko z bliskością

jest gorzej.

Nie, ale ta pytanie było,

czego samotność uczy, czego nie nauczy towarzystwo ludzi.

Czy jest coś takiego, czego samotność

uczy dużo lepiej niż ludzie?

Nie, nie za odpowiedź na to pytanie.

Ty znasz?

Nie.

To jest dużo wygodniejsza pozycja.

Nie wiem, wiesz, to zależy

co się w tej samotności robi.

Jeżeli samotność służy ci do czytania

książek, super. Jeżeli samotność służy ci

do oglądania

wartościowych rzeczy, to okej.

Ale jeżeli samotność służy ci do

siedzenia w samotności

i zastanawiania się dlaczego jestem

samotny i co jest nie tak z tym światem

albo ze mną, to już nie okej.

No właśnie.

Bo to są już różne perspektywy tego

wszystkiego, no bo nawet jeżeli chciałabyś

interpretować moje życie pod samotność,

no okej, masę czytam,

masę oglądam rzeczy, które chcę oglądać,

ale jednak ja najbardziej

z tego wszystkiego lubię konsumpcję tej wiedzy,

czyli podzielenie się z tobą, jak rozmawia z tobą,

rozmawiam o tym, co oglądałem, bo nie czytałem.

To jest najprzyjemniejszy efekt.

Nie wtedy, kiedy go słucham,

ale gdybym nie miał tego czasu

sam dla siebie,

to bym tego nie przeczytał.

No

wiesz, co jest jeszcze istotne

w tej przeciwdziału

nią samotności, że

rozmawianie

w ogóle z ludźmi,

posiadanie człowieka, któremu się możemy

zwierzyć albo mu powiedzieć o sobie,

to jest antydepresant,

bo

to, co się robi

na terapii,

wierzenie, którzy ludzie chodzą na terapię

i to jest dobre.

To jest najlepsze, to jest doskonałe

wielu mojej gości

przeżyło terapię i zmieniło swoje życie.

No i co ty na ten temat sądzisz, na temat terapii?

No uważam, że

dzisiaj jest traktowane jako

ulepszenie samego siebie, że już nie kojarzy się

z ludźmi chorymi, tylko z ludźmi,

którzy chcą dowiedzieć się o sobie czegoś,

czego nie są w stanie zobaczyć patrząc w lustro.

A podstawową

wartością terapii, wiesz co?

W ogóle mówienie o tym, jak ja się czuję,

w ogóle definiowanie tego, jak ja się czuję,

co mi w ogóle jest,

zaglądanie w swoje emocje,

zaglądanie w swoje...

Ludzie nie ma pojęcia

w jakie przechodzi

stany,

nazywając pewne stany, nie wiem, zakochanie,

miłością, nienawiścią, albo zmęczeniem itd.

Na samo zmęczenie zobacz, ile może mieć stanów.

Jak wczoraj byłbyś

zmęczony, to co zrobiłeś? Poszedłeś, nas

głoszę.

To prawda.

Nie, ale jest takie zmęczenie,

że nie chcesz się myśleć, a nie nic,

a jest takie zmęczenie, że nie chcesz się

myśleć, ale możesz sobie pobiegać, a jest takie

zmęczenie, że pobiegać to nie pobiegasz, ale na przykład

coś poglądasz, to super. A jest takie

zmęczenie, które przychodzi, jak z

zatutknięciem czarodzińskiej ruszki, jak się spotykasz

ze znajomymi, nagle dostajesz drugiego biegu.

I to wszystko jest zmęczenie.

A ludzie nie potrafią nazywać swoich emocji.

Jak spotykam się ze znajomymi, to dostaję

wstecznego.

Ale nie jesteś samotnikiem.

Niu-niu-niu-niu-niu!

No, jasne, że nie.

No jasne, że nie.

Ludzie potrafią dbać o przyjaźnie?

Nie bardzo.

Nie bardzo, bo tak.

Po pierwsze, my żyjemy naprawdę w

wyjątkowych czasach. Świat się zmienia

w takim tempie. Każde czasy były wyjątkowe.

Powiedz mi, które czasy nie były wyjątkowe.

Kiedy ludzie nie robili czegoś pierwszy raz?

Te czasy są wyjątkowo, bo się tak

wyjątkowo szybko zmieniają.

No to możemy pogadać o każdej

czasach, że się wyjątkowo szybko zmieniały

w perspektywie życielu.

Dobra, no to dam ci przykład na, na przykład

na modzie. Kiedyś moda trwała 100 lat.

Masz kanon w modzie tam, 100 lat.

Potem tam 10-lecia były.

A teraz moda zmienia się

w godni. Bo jakaś

tranceterka,

influencerka włoży jakieś buty,

druga poza zdrości butów. Widziałam takich

artyków na portalu pobiedna.

Poza zdrościła butów, której poza zdrości

patanta butów i teraz wszyscy chcą mieć takie buty.

Na przykład, nie? Kiedyś moda

epoka w modzie trwała 100 lat.

Epoka w muzyce trwała 100 lat.

Kiedyś książki nawet

jak, ja zacznę, jak czytałam

te książki, to były rzeczy, które się

wydawało i kupowało, jakby na życie.

Ale przez to też chyba, że było ich mniej.

Dzisiaj konsumpcjonizm jest inny.

No właśnie.

Ale też technologii zmieniają świat w sposób

tak szybki,

jak nigdy w życiu.

Ale, Tarek, jak wymyślono

żarówkę,

to też świat się zmienił. Jak wymyślono koło,

też świat się zmienił.

No tak, tylko, że dzisiaj

to, co się stało przez ostatnie, nie wiem,

3 dekady w technologii,

przypominam, internet się pojawił.

Oni zauważyłem, a co?

Słuchaj, niektórzy zanimaturę

bez Google'a.

Naprawdę? No, słodajem.

Nie, nawet z Google'em, nie.

Więc widzisz,

to w jakiś sposób

zmienia się dzisiaj świat.

Szybkość tego, jak się pojawiają nowe rzeczy

i trzeba zaadoptować te nowe rzeczy

i to, ile my

bodźców dzisiaj przejmujemy

przez skrolowanie swojego własnego telefonu.

Niektórzy po 4 godziny dziennie.

Takie są

statystyki, że

przeciętny użytkownik telefonu 4 godziny dziennie

coś tam gapi się w ten telefonik.

A niektórzy więcej, a niektórzy wyrabiają po 8 godzin.

Więc

już sama ilość tych informacji,

ilość tych bodźców, których nie jesteśmy

w stanie przetworzyć,

sprawia, że jesteśmy mniej uważni,

mniej sfokusowani, sprawia,

że mamy trudności z słuchaniem ludzi.

Wiesz, że ludzie nie potrafią się słuchać.

Są tacy ludzie, którzy słuchają tylko po to,

żeby wyłapać mowy moment,

kiedy mogą zacząć mówić o sobie.

A Ty na tym

robisz karierę, że akurat umiesz.

Słuchać? Tak.

To czym jest przyjaźń?

Przyjaźń jest dla mnie

świadomością istnienia drugiego człowieka.

Możliwością bliskości.

Co to znaczy możliwość bliskości?

Że

możemy pogadać, że musimy się spotkać,

że możemy

pospędzać razem. Zobacz, kiedyś się mówiło,

że tam zjeżdżesz, beczkę solnisz, poznajesz

prawdziwych przyjaciół, poznajesz się w biedzie,

że jak ktoś ci tam przyjedzie,

prawda, w rurę,

jak pęknie w środku nocy itd.

Dzisiaj przed ludźmi

nie stoją takie wyzwania,

bo kiedyś w społecznościach,

które były

niewielkomiejskie,

jakby ptaka pomoc sąsiedzka,

dobro sąsiedzka była bardzo istotna

w prowincjach nawsi, to w zalszym ciągu jest

istotne, prawdziwy, żeby człowiek.

Dzisiaj

od rury masz hydraulika,

od samochodu masz mechanika itd.

Jesteśmy w stanie sobie poradzić.

Ale

bliskość, żeby z kimś siąść

i porozmawiać, i pogadać,

i popatrzeć mu w oczy i ktoś ci powie

jestem tu z tobą, jestem tu dla Ciebie,

wszystko będzie dobrze.

Nie martw się, fajny jesteś,

fajna jesteś.

Ty go nie kupisz, znaczy kupisz.

Wszystko można kupić,

przytulasy można kupić, chyba w Chinach jest taka usługa,

czy w Japonii, takie

zapodowe przytulazki.

Znaczy są jeszcze nawet,

to może być tylko i właśnie gra wstępna,

takie rzeczy też się da kupić.

Tak, takie rzeczy to,

ale to od zarania dziejów się dało takie rzeczy kupować,

naprawdę, to było, jest

i pewnie będzie.

I przyjaźń jest też to,

że ja mogę na kogoś liczyć, ale

koniecznie, że mi w środku nocy

wymieni jakąś rurę, tylko

że ja wiem, że on jest

i, że mi zna

i akceptuje mi to wszystko.

A ludzie nie wymagają za dużo od przyjaźni?

Czego za dużo?

Ty słuchałaś mojego podcastu

z Akopem, którego znasz też.

Tak.

Akopo przyjaźni mówił, że bym

to wynosił tam, gdzie się w największy góry

świata i mówił, że to jest

przyjaciel, który tam z nim wejdzie

i w ogóle wdźwignie tam mu żonę

i całą rodzinę, jak będzie potrzeba,

że przyjaciel musi

musi być właśnie od tego.

Wiesz, to może i tak,

tylko, że ja nie przypominał

sobie sytuacji, w których

na przykład moi przyjaciele musieli by coś

przenosić dla mnie.

Ja sobie zasadniczo radzę.

Wiesz, jaki jest mój warunek przyjaźń.

Żeby się nie spóźnia. Dlatego ja w ogóle nie przychodzę.

Żeby byli, żeby byli punktualnie.

Dla mnie obecność ludzi jest

przyjaźni. Uż to, że mogę na nich liczyć

to może się z nimi pośmiać.

To, że się dobrze czuje w ich towarzystwie.

Ale przyjaciel ma zmieniać twoje życie,

przyjaciel macie

pocieszać. Czy przyjaciel

ma być wtedy,

kiedy ty

stydzisz się o to poprosić. Wiem, że tam jest

w tych siedmiu radach jest to, żeby prosić o pomoc.

Ale jeżeli nie prosisz o pomoc, to przyjaciel

ma być tym, który wyciągnie do Ciebie rękę,

wiesz, że na przykład masz ten deficyz, że nie potrafisz?

Też.

Wiesz, ja powiem coś teraz bardzo

niepopularnego.

I bardzo kontrowersyjnego.

Ale

ja uważam, że

jedno z największych

wartości w naszych życiu,

jedną z nich wartości wnoszą ludzie.

Rodziny się nie wybiera. Nie wybierasz sobie tego,

w jaki rodzinie się urodziłeś

ale możesz sobie wybrać

znajomych. Czy możesz sobie wybrać

przyjaciół. I to, jaki sobie wybierasz

przyjaciół,

to jest najpoważniejsza inwestycja

twojego życia.

Najważniejszą inwestycją mojego twojego życia

uważam jest dobry partner życiowy.

Czy partnerka.

Bo to jest człowiek, którym żyjesz, na co dzień.

Na co dzień na Ciebie wpływa.

Który albo

sprawia, że się czujesz

mądrzejszy, fajniejszy, lepszy,

że się możesz wygadać,

że jesteś sobą prawdziwym

i że ktoś cię akceptuje

i czujesz się w tej akceptacji

dobrze i bezpiecznie.

Albo możesz mieć partnera, który

cały czas oczekuje zmiany.

Albo żeby było inaczej.

Albo żeby było coś takiego, co mi się podoba.

A to by nie do końca się podoba. I ty żyjesz

w ciągłym poczuciu, że jesteś

niezbyt dobry, niezbyt fajny,

niezbyt jakiś tam.

I teraz pytanie, co ci to robi

takie poczucie.

Niekompletności, niedoskonałości,

niepewności.

A ludzie żyją w takich związkach.

Może dlatego też, że

moje pokolenie

jest takim pierwszym graczej,

które ma bardzo duży dostęp

do wszystkich książek świata.

Ogląda kotki w internecie.

Bardzo dobrze znasz moje pokolenie.

Pozdrófmy Karolina, bo widzę, że ona musi

oglądać koty, bo wiesz, że ja nie oglądam

raczej kotów w internecie.

Ty pieski oglądasz.

I króliczki, ostatnio wysłałem ci

takiego fajnego, który ja tu truskawki.

To człowiek,

to jakich człowiek

ma przyjaciół, mówi dużo o nim?

Wiesz co, i mówi o nim i

jesteś sumą ludzi,

którzy cię otaczają.

Ja w to bardzo wierzę, bo my bardzo chcemy

mieć takie

przekonanie, że jesteśmy autonomiczni,

że decydujemy o sobie, że mamy zdanie

odrębne na jakiś temat, ale tak naprawdę

jesteśmy zlepkiem ludzi, którzy nas

otaczają w takiej najbliższej

w bliskości.

Przejmujemy ich poglądy,

przejmujemy ich gusta,

przejmujemy ich sposób mówienia,

przejmujemy ich sposób zachowywania

się w tych takich plemiennych,

a ludzie lubią podobnych do siebie,

ludzie się przyciągają

trochę na zasadzie podobień z nim.

I ten Facebook wracamy.

I to, w jaki sposób, jakimi ludźmi

jesteśmy otoczeni, ma na nas bardzo duży wpływ.

No bo mam wpływ na to, czy ktoś cię

będzie ciągnął na nie wiem, koncert

discopoloczny, nie wiem, koncert do klubu

jazzowego.

Tu będziesz chciał spędzić wieczór

ze swoim znajomem, i tu będziesz chciał

spędzić wieczór ze swoim znajomem,

ale to będzie trochę inny wieczór.

Albo to na przykład czy twoi znajomi

czytają książki, i na przykład czy

polecacie. Sam mówiłeś i mówiliśmy

o tym o Bydwoje dzisiaj, że wielką przyjemnością

jest uczenie się czegoś, słuchanie czegoś

i przykazywanie tego dalej.

Jak masz z kim pogadać,

to to jest fajne, a jak masz partnera

na przykład czego kompletnie nic interesuje.

I nie interesuje, co ty czytasz,

co ty oglądasz, czym ty żyjesz i tak dalej.

To o to jesteś

uboszszy.

I tego nie masz w związku.

Ja nie mówię, że każdy związek

ma polegać na tym, że ludzie ze sobą,

czyta książka, a potem rozmawiamy

w dyskusyjnych lub filmowych. Nie.

Ale to są takie rzeczy,

które jeżeli masz

od partnera, jeżeli masz taką akceptację,

jeżeli masz inspirację, masz wsparcie,

to to ci

stanowi o jakości życia

i twojego dobrostanu

również fizycznego.

A dlaczego nie zostałaś nigdy terapeutą?

Bo trzeba strasznie dużo

się umrzeć.

Myślałam o tym.

Myślałam o tym, kiedyś,

żeby zostać terapeutą,

ale obawiam się, że

trzymanie języka z ademami

i niedoradzanie ludziom

tylko i wyłącznie prowadzenie procesów

terapeutycznych mogłoby mnie przerosnąć.

Ale uważasz, że twoja praca może być

traktowana jako terapia dla wielu

twoich klientów?

Tak, jeżeli mówimy

o terapii, która jest

pewnego rodzaju procesem zmiany,

procesem uczenia się innych

rzeczy,

co ma wpływ na zachowania.

Jak na przykład

jak pracuje z ludźmi,

których uczę wystąpiń publicznych,

albo uczę komunikacji,

jak oni zacząją się lepiej komunikować,

lepiej w tym czuć, lepiej sami oceniać,

to rośnie ich pewność siebie,

to rośnie też sprawczość,

decyzyjność, dobre samopoczucie.

Pod tym względem ta zmiana

jest terapeutyczna,

ale jeżeli przychodzi ktoś z lękami

z zaburzeniami,

nie, to nie,

to do terapeuty.

Ok, teraz dłuższy cytat

z twojej wypowiedzi.

Pamiętam jak całkiem niedawno eksperci

od psychologii i socjologii grzmieli.

Media społecznościowe niszczą relacje

międzyludzkie. Są substytutem,

który nigdy nie zastąpi kontaktu

z drugim człowiekiem.

Mieli rację? Tak.

I nie.

Media społecznościowe to tylko narzędzie.

Jak młotek, na przykład. Można komuś

młotkiem wybić kolano,

a za pomocą młotka można zrobić kredens

do dużego pokoju. To jak powinniśmy

z tego korzystać?

Skąd ty to wziąć?

No, widzisz,

jak wszystko we współczesnym świecie,

które się zmienia i ewoluuje,

albo można atraktować pod tytułem

dopust boże i dlaczego tak się stało.

Albo, ok, to nauczymy się

teraz z tego korzystać.

I jest jasne, że

media społecznościowe powodują te

alienacje, depresje,

te niezdrowe wzorce

i te niefajne autorytety

niekoniecznie oparte na dobrych, prawdziwych

wartościach, które do czegoś

w życiu prowadzą. I to, że

dzisiejsze nastolatki, chyba nie wiem, 80%

wielkie się takie benelnie widziałam, chcę być

infueserem.

Nie mam pojęcia, ale Dawid posiadło

w swoim podkaście z Radkiem Kotarskim

świetnie to rozbroili.

Świetnie to rozbroili. Powiedzieli o tym,

że to nic dziwnego,

bo kiedy oni byli

dziećmi, to Dawid chciał

zostać piosenkarzem, czy tam artystą.

Radek mógł sobie, nie wiem co

Radek powiedział, ale powiedzmy, że zostać

aktorem. A dzisiaj tych wszystkich ludzi by

się w życiu w kategorie influencer.

A kim ty chciałeś zostać, jak byłeś

małym? Informatykiem.

To ci się nie udało.

Obsłużyłem tutaj dwie kamery.

Sprzęt całkiem nagrywający. Jesteśmy

tu sami. No dobrze, i nauczyłeś

nie przeklejać się do worda,

żeby była ta sama ściąka.

Właśnie. Kupuję to.

Więc z tymi influencerami,

wydaje mi się, że to jest uproszczenie,

żeby nie podzielić tego na wszystkie

kategorie, bo dzisiaj aktor,

żeby być dobrym aktorem w sieci

musi być influencerem, bo

przetłumaczmy słowo influencer.

Człowiek, który wpływa.

A aktor powinien wpływać.

Powinien.

W założeniu. A aktor powinien

aktorzyć. I przede wszystkim.

W mechanicznym myśleniu tak.

W szerokim poglądzie na to, jak spojrzysz,

że jeżeli aktor ma coś sprzedać,

to znaczy, że ma wpływ.

Na sprzedaż. Chociażby.

Bo to są teraz pomieszane dwie rzeczy.

Bo kiedyś aktor był do tego, żeby

świetnie grać, czy w filmie, czy w teatrze.

Ja pamiętam te

czasy, kiedy jeszcze

aktorze, pan Janusz Gajos.

Miałam i mówię, sobie pani będzie

tam pytała, w ogóle nie chcę, żadnego ja jestem

od grania i tak dalej, kiedy chciałam z nim

bardzo uporczywie zrobić wywiadą, kiedy on

nie udzielał wywiadów za specjalną.

A aktor jest do grania, koniec kropka. Dziękuję

bardzo.

To dzisiaj dopiero,

jakby oprócz tego, że grają

aktorzy, to też mówią

sobie, co robią i tak dalej. To się zmieniło

w tej rzeczywistości.

Nie korzystują te możliwości.

Bo

jak sobie spojrzysz na to, to dzisiaj

najpopularniejszymi ludźmi,

mówimy w Polsce, bo nie mam takiej wiedzy

na świecie, nie są aktorzy.

Kiedyś byli dużym wyznacznikiem

popularności, aktorzy, artyści

już tam obieżmy całą grupę

docelową, to byli najwięksi

celebryci w kraju.

Widzisz, bo problem polega na tym, że

dzisiaj to, co się zmieniło,

to to, że ci

dole nie mają takich wyraźnych

umiejętności.

O kiedyś, żeby zostać osobą sławną,

albo trzeba mieć talent muzyczny i coś piewać,

albo talent sportowy i coś się

kopać w piłkę, albo pisarski,

albo muzyczny i na czymś

grać.

Jakiś talent, jaką umiejętność,

a dzisiaj ludzie są znani z tego,

że są znani. Co też jest

umiejętnością.

Bo nie każdy potrafi sobie zrobić

pół banieczki obserwujących

Instagramie, prawda?

Nie każdy, bo spidziałem na liczbę, że nie każdy

ma.

To też jest osobna umiejętność,

to też jest osobna wiedza.

A może podziwiają ich

ludzie, dlatego, że widzą, że

ja też mogę taki być, bo w sumie

on tu nic nie ma.

Trochę w tym jest, no wiesz,

ci współcześnie influencerzy bardzo

chcą być ludzi, bardzo chcą być

jak inni ludzie

tak prawdziwi, tak pokazywać

to życie. Ale tacy chcą

być, czy tacy są?

Pracowałaś też z influencerami?

Wiesz co, mi się wydaje, że

dzisiaj nie da się zbudować takiego

internetowego wizerunku, takiego

influencerskiego, gdzie codziennie

przucasz jakieś storki, gdzie coś nagrywa,

gdzie się pokazujesz na całkowitej

fikcji. Były takie, wiemy

próby, bo stworzono takie

fałszywe, prawile, pamiętasz, był taki

dokument, który chyba też oglądaliśmy

razem, nie?

Ale wydaje mi się, że

dzisiaj trochę abstrakcją

jest tworzenie takiego, kompletnie

fikcyjnego wizerunku. Ludzie jednak to

zobaczą i wyczują, że to nie jest spójne,

że to nie jest prawdziwe, że to nie jest

do końca to, o co chodzi.

Bo za dużo się mówi, bo za dużo się

pokazuje i za dużo się odsłania.

No to ciekawe, bo zobacz,

więc wiesz, że jestem dokładnie taki,

jak jestem na podcastach.

Ty jesteś trochę bardziej grzeczny na podcastach,

nie mniej pyskujesz.

Dajesz mi dużo przestrzeni do pyskowania,

więc z niej korzystam. Znaczy, ja wiem,

bręzoletka się tu wkręciła, jestem ufięziona.

Jak ty to zrobiłeś? A dobra, już.

Dzisiaj like ma znaczenie?

Ma znaczenie like i to nie jest dobre.

Dlatego, że ten like,

ta nagroda,

ten mechanizm, który wytwarza

strzał dopaminowy

jest potwornie

uzależniający.

I sam wiesz,

znasz takich ludzi,

którzy budują swoją

popularność

dla niej samej.

Kto ci, którzy

odpadają u ciebie.

Od tego zaczęły się nasz podcast.

No, nie tak.

Nie do końca, bo nie chcę

z nimi pracować, ale

dzisiaj ten przymus i to

pogoń za like'iem,

pogoń za dobrym wynikiem,

jak wpadnie roleczka, czy się ogląda,

czy nie ogląda, jak się nie obejrzę,

to zróbmy inną roleczkę. Tak,

popajacujmy. Tak i taki przypalik

pokażmy, żeby tylko były.

I wiesz,

to jest pewnego rodzaju też

uzależnienie.

To są dokładnie te same mechanizmy,

które powodują uzależnienia.

Czy media społecznościowe mogą być

uzależnieniem? To było twoje następne pytanie.

Tak, mogą być uzależnieniem. I bardzo często

są. I powiem ci tak,

ja nie znam w zasadzie osoby

publicznej, która

jest w mediach społecznościowych i jest

popularna, która nie jest uzależniona

od tych mediach społecznościowych.

Odciągłego sprawdzanie, jak jest.

Odciągłego, odciągłej chęci

jeszcze, czym to jeszcze zaskoczyć,

co by tutaj podjął. I dramatu,

kiedy się zdarzy coś takiego,

że te zasięgi spadają.

Albo w ogóle nie rosną, chociaż przez chwilę.

To jest takie...

Co ja robię źle? Co teraz?

Jak to? Nie masz wrażenia,

że to może być kolejna gałąź psychoterapii,

że terapeuci mogą kształcić

się w takim odniesieniu,

żeby tym ludziom

pomagać w momencie, w którym oni już

są i nawet inną wszystko się zgadza,

ale tłumaczyć tego,

że życie jest tak skonstruowane,

że lubi nowe.

Znaczy moim zdaniem, wiesz,

uzależnienie od tego rodzaju rzeczy

już w gabinetach terapeutycznych

jest grane od jakiegoś czasu.

Szczególnie

przez ludzi młodych,

którzy nie znają świata

bezcy mediów społecznościowych

i te media społecznościowe wartościują

im świat, pokazują, jaki ma być

albo żadnie do niego nie pasują.

Zające kilka lat temu reportaż

młodych socjologów, który

czytałam o nim w Gazycie Wyborczej

i tam było

o pokoleniu przegrywów.

O nastolatkach,

które z definicji

chciały być przegrywami,

bo czuły się

niezbyt silne, żeby

udźwignąć ten przymus tego cudownego,

wspaniałego, instagramowego

świata, który dzisiaj ich otacza.

Ktoś mówi, ja nie chcę,

ja chcę być przegrywem.

Ja się nawet nie będę stara, bo ja wiem, że nie dam rady.

Tutaj chwila przerwy.

Jeżeli słuchasz teraz tego podcastu,

pamiętaj, by wcisnąć przycisk Obserwuj

bądź Subskrybuj. Zależności od tego,

na jakiej platformie słuchasz tego podcastu

będę bardzo, bardzo wdzięczny, miłego odsłuchu.

Uważasz, że dzieci powinny

mieć konta na Instagrama, Facebooka itd.?

Uważam, że nie da się

cofnąć czasów, w których

żyjemy i zmienić, ale uważam,

że

można tym...

Zakazaliśmy reklamowanie

papierosów czy alkoholu, więc

może i to potrafimy zatrzymać.

No i widzisz, i to jest kolejna rzecz.

Tak samo jak z używkami, które są

groźne dla zdrowia, a szczególnie

groźne dla młodych ludzi,

tutaj kluczem i do jednego i drugiego

jest słów na e.

Edukacją.

Potrzeba do tego edukacji, świadomości,

towarzyszenia dzieciakom w mediach

społecznościowych, towarzyszenia w ogóle

w wycieczkach po internecie, bo internet

jest niebezpieczny, tam jest wszystko.

Tam można o sobie wszystko przeczytać

albo wszystkiego się dowiedzieć.

Tam można wejść największą wzdurę,

największe kłamstwo, można je powielać

wielokrotnie i czasami być

bezkarnym.

Edukacja to jest klucz do szczęśliwego społeczeństwa.

To, o czym mówiłam

przez chwilę o krytyczne myślenie, zdolność

rozróżniania informacji

prawdziwych od nieprawdziwych.

A może stawianie ogólnie już teorii, że to

może być nieprawda,

bo jeżeli nie mamy tak dużej wiedzy,

żeby to zweryfikować,

więc ta teza już z samego

wejścia może być bezpieczną

dla nas. Co o tym sądzisz?

No bo jeżeli nie masz wiedzy o

jakieś fizyce kwantowej, a czy też

w tym artykuł?

Wiesz co, to jest też kwestia posiadania

sprawdzonych zludy informacji.

Prawdziwi dziennikarze,

dobrze dziennikarze, wiedzą,

że Niusa się sprawdza z lewa

i z prawa w takich gazetach

i w takich gazetach. I się te gazety

jak wiemy, i te źródła informacji są dosyć mocno

podzielone. Z jednej sprawdza się tylko

z lewa, a z drugiej tylko z lewa.

Tak, więc dla mnie

jedną umiejętnością

też współczesnego świata i współczesnego

człowieka jest wydobór

takich źródła informacji, gdzie możesz liczyć

na to, że tam będzie jakaś prawda.

Że tam będą informacje tylko i wyłącznie sprawdzone.

Albo umiejętność sprawdzania

takich informacji w kilku źródłach.

Ale to nie ma wrażenia, że kupujesz właśnie po to

politkę i po to kupujesz do rzeczy

żeby dowiedzieć się co jest pośrodku?

O tym właśnie mówię. O tym właśnie mówię

umiejętności czytania, umiejętności

przetwarzania i umiejętności korzystania

z rozmaitych źródłów i wyciągania z tego wniosków.

A to nie jest zbytnio popularne

dzisiaj. Bo ludzie

konsumując takie ilości informacji,

takie ilości danych jakie konsumują

nie mają czasu na to fizycznie, żeby się

powiedzieć to prawda czy nieprawda.

Zobacz ile się pojawia w takich fake newsów,

jakichś memów albo to co ostatnio sztuczne inteligencja

wyprawia. Ja robię jakieś filmiki,

jakieś reklamy tworzy, jakieś nam opowieści

tworzy itd. Jak bez refleksyjnie

to wszystko przerzucasz,

to nie masz czasu się zastanawiać czy to jest

prawda czy nieprawda. Dlatego będzie więcej.

No dlatego moje podejście wydaje się całkiem

sensowne, że podchodzisz do tego i myślisz

sobie to nie musi być prawda.

Ale mogę to się tym zainteresować.

I

bo higiena tego jest dużo prostsza

niż tego, że

ok, przeczytałam taki artykuł

więc teraz poszukam

teorii, która może go obalić.

To zajmuje

czas. A mówimy teraz o przeciętnym

odbiorcu. A przed chwilą dyskutowaliśmy

o tym czy amotykonki będą w tytułach.

Może się tak zdarzyć.

I to jest właśnie robienie

z medziusporcznościowych

narzędzie. Ja pamiętam jak mi

zszokowało, jak parę lat temu zobaczyłam takie badania,

że mileń jalsi 80%

informacji o świecie czerpią

z Facebooka. I co ja sobie myślałam?

Łohohohoho.

Pamiętasz, że to moje pokolenie.

Więc jak będziesz pluła to ostrożnie.

Nie dosięgnę.

Ale, prawda też jest taka,

że jeżeli żyjesz szybko i

jeżeli nie masz czasu na to, żeby

sobie poczytać tygodniki opinii

w wydaniu papierowym,

to używasz tych mediów społecznościowych

i internetów w ogóle do tego,

żeby sobie wybierać informacje

z lewa, z prawa, ze środka itd.

Za środka to gdzie?

I pod tym względem media społecznościowe

są bardzo fajnym narzędziem.

Bo możesz sobie je zaprogramować tak,

żeby ci podawały informacje z tego źródła

i z innego źródła i z jeszcze innego źródła.

I możesz je mieć po prostu

przerzucając

swoje konto na Facebook czy na Instagramie.

I pod tym względem są

użytecznym narzędziem.

Użytecznym narzędziem

jest wbrew pozorom też po to,

żeby podtrzymywać relacje międzyludzkie.

Bo jak sobie patrzysz, że

aaa, temu się dziecko urodziło, aaa, tutaj właśnie

sobie pojechał na wakacje, a

potem spotykasz kogoś takiego na uliczniu,

aaa, gratuluję, dzieciak ci się urodził,

nie tak to byś nie wiedział, bo nie ze wszystkimi mamy kontakt.

A to jednak trochę podtrzymuje

ten kontakt, on jest trochę pozorny oczywiście,

nie taki prawdziwy bliskości,

ale jednak wiemy, co się u naszych znajomych

dzieje.

Dawanie lajków czy komentowani

o, super fajnie, w ogóle jak miło

o, coś miłego ci się zdarzyło.

To też jest okazywanie

relacji we współczesnym świecie, wsparcia.

By pokazywania

jestem tu z tobą, ja ciebie widzę,

ja ciebie słyszę, ja wiem, co przeżywasz.

Albo

nie wiem, składanie kondolencji

z powodu odejścia kogoś

bliskiego. To jest jakaś

współczesna relacja

i nawiązywanie relacji. To nie zastąpi

tej prawdziwej relacji, prawdziwej bliskości.

Kiedy człowieka widzimy, słyszymy,

kiedy patrzymy mowoczy. Nie,

ale jest jej jakąś namiastką.

Tylko też trzeba z tego korzystać mądrze.

Ok, a kiedy kończy się to,

że my wykorzystujemy media społecznościowa,

kiedy one zaczynają wykorzystywać nas?

Wiesz, no, media społecznościowe

są tak skonstruowane, że

nam się wydaje, że to one nam służą,

a tak naprawdę my im służymy

podwójnie.

Ja myślę, że jest znowu słowa na edukacja,

a drugie słowa nasi

świadomość, tego, jak to działa,

z czym to się je, co to robi

nam. I rozsądków

w korzystaniu z tych media

społecznościowych, szczególnie jak się z młodym człowiekiem

bardzo podatnym na to,

i w jakiś sposób rzeczywistość, czy świat otaczający

się kształtuje. No bo my

nie płacimy za to fizycznie, bo

aplikacje są darmowe, ale płacimy

za to swoim czasem. Masz

takie przeczucie, że my zrozumiemy,

czym jest tak w rzeczywistości czas?

I teraz będziemy zadać

o filozofii, o czasie.

Nie, no, bo ludzie nie doceniają jednak

tej, tego, tego czasu

właśnie tego, że naprawdę

jak godzina przed telefonem jest bardzo dużo warta.

I jest ta kategoria,

którą mówię, to może poświęcenie 15 minut

dziennie czemuś, na uce czegoś

po roku robisz z Ciebie

no, jakiegoś tam fachowca.

I rzeczywiście

czas, który sprędzamy przed telefonem

na skrolowaniu, na przeglądaniu

kompletnie bezproduktywnym

no, to, to, to jest

coś, co

zmienia świat i zmienia ludzi.

Poświęcenie

takiego samego czasu na uczenie się czegoś

wartościowego, ten czas i tak upłynie.

Więc to jest wybór człowieka,

czego spędzi właśnie patrząc się,

słuchając czegoś. To jest

z takich na przykład, wiesz

jedna z rzeczy, których uczę

ludzi o tym, żeby wycisnąć

ze swojego dnia trochę więcej.

Dajemy taki przykład, że jak się wsiada

do samochodu, to zazwyczaj ludzie, co pierwsze

co robią, co co robią? Rozpalają radio.

Dobra, przyjadam, to nie wsiadam

do samochodu. Nie, wsiadam, ale nie prowadzę go.

To zaczynają dzwonić. Naprawdę? Tak.

Ludzie wsiadają do

samochodu bardzo często i wtedy mają

czas na to, żeby właśnie podzwonić

to załatwi sprawy i tak dalej.

I na przykład, jak jadą godzinę, to potrafią

te godziny przegadać, ale

załatwią te sprawy, które mają załatwi,

nie wiem, 12 minut, a reszta

tak, a już ze sobie jadę, sobie pogadam.

Miałeś takiego znajomego, który jak jeździł, to

do ciebie dzwonił. Zazwoniłaś już do niego?

Nie, nie. I

ale zrobię to.

A tymczasem

w trakcie tego dzwonienia

i gadania, bo już siedzę w tym samochodzie,

to sobie pogadam, można posłuchać

wartościowego podcastu,

można posłuchać sobie fajne książki, fajnego

audiobooka, a ten czas i tak minie.

I z jednej strony, wiesz, żyjemy

coraz szybciej, bardziej intensywnie,

a z drugiej strony pożerają nam

rozmaite rzeczy, bardzo dużo

czasu, takie bardzo bezproduktywne

i takie bardzo bezsensowne.

Ale takie rzeczy też są potrzebne w naszym życiu.

Jeżeli mielibyśmy żyć przez 24 godziny

na dobę

tylko i wyłącznie produktywnie byśmy się zajechali.

Nie no.

To też o tym mówiliśmy, że

potrzebny jest reset, potrzebne jest

coś w

czasami nieświadomy.

Co to znaczy nieświadomy?

To, że

nie patrzysz w kalendarz i musisz sobie tak

teraz

to powinienem odpocząć.

I myślisz sobie ok, to

odpocznę, chociaż mam ochotę poczytać

książkę, więc odpocznę, bo tak

jestem w kalendarzu. Czasami po prostu wydaje

mi się, że warto

znaleźć ten balans i dać się

popuchnąć w coś.

Wiesz co, ja znam

takich ludzi, sama do nich

należałam, którzy czytanie

w książki wpisywali sobie w kalendarz

po to, żeby sobie tam nie wpisać

pracy. A to praca.

No, trochę

praca, tylko jakby inna

i te prace też trzeba

rozplanować.

Ludzie też mają kłopot z odpoczywaniem.

Bo

odpoczywanie nam się kojarzy

z tym, że nie pracuje.

Ale tak, ja znam takie kobiety

mam taką koleżankę, która

po pracy przychodzi do domu i wszystko

sprzęta, pierze gotuje itd.

To jest praca.

Trochę innego rodzaju praca, ale praca.

Zadaż pytanie

ludziom, co cię relaksuje?

Co spowoduje, że spada u ciebie napięcie?

Co powoduje, że czujesz się lepiej?

Czy czujesz się zreleksowany? Czujesz się wypoczęty?

Oprócz rzeczy oczywistych, że

na przykład sen. Albo, że

na przykład

oglądanie filmów.

To ludzie też niespecjalnie wiedzą

o tych, co rzeczywiście przynosi im

ukojenie, co rzeczywiście rozładowuje im

stres, co rzeczywiście powoduje, że nie się lepiej regenerują,

lepiej się czują. Mi to

np. robią ludzie.

Fajni ludzie, którzy mi się spotykam, którzy

są mi rozmawiam, którzy mi gadam, którym się śmieję.

Którzy przychodzą punktualnie.

Albo już się chodzą. I przychodzą.

Zaskoczyłaś mnie.

Dla mnie czas relaksu to jednak

jest wymarzone,

kiedy kładę się

i patrzę w sufit.

I to też jest super fajny relaks.

Bo to jest prawdziwy relaks. Ja nie bądź

wcuję się już kompletnie. Umiejętność

też wyłączania się na chwilę albo

zatrzymywania tych pędzących koni

w naszej głowie. Medytacja do tego służy.

To jest cudowny wynalazek.

Najlepszy wynalazek po to, żeby się szybko

zregenerować. Weź w stan

medytacji i zatrzymać ten pęd

myśli, popuścić

te wszystkie napięcia, które normalnie mamy

w sobie w głowie.

Ale umiejętność, zatrzymania się

i patrzenia się w sufit to jest

coś, co przynosi

największą kreatywność.

Nagle wyskakują ci pomysły z głowy, jak

popcorn od tego gapienia się w sufit. A dzieci z czego

są bardzo, bardzo są kreatywne, z nudy.

A gdzie najlepsze pomysły

ludziom przychodzą?

W pociągu, bo tam nie ma zasięgu i się siedzi

albo pod prysznicem, bo tam nie ma telefonu.

Bo tam spada

woda, jak już ustalili państwo

Chińczycy wszyscy.

Wszyscy? Wszyscy, wszyscy, wszyscy

brali badania w tych badaniach.

Nie masz czas tego zweryfikować,

więc mogę ci powiedzieć wszystko.

To woda wpływa na

kreatywność. Jak?

Podobno.

Nawet w tych największych biurowcach zainstalowano

fontanny i zmierzono to,

czy woda

w jakiś tam, jakikolwiek sposób

uspokaja nas jako ludzi.

A to Feng Shui chyba było, tak?

Nie mam pojęcia, bo ja akurat na tym

się nie znam, a ten artykuł czytałem dawno

i to było spowodowane tym,

że ten prysznic

jest rzeczywiście studnią kreatywności.

Jeśli tak twierdzisz, to

zostaje mi się zgodzić.

Pod prysznicem wymyśliłem kolejne pytanie.

Sprawdźmy, czy jest kreatywne.

Powiedziałeś o tym, że

dużo pracodawców

sprawdza media

społecznościowe pracowników.

I żeby to jest takie prawdziwe

prawdziwe portfolio tych ludzi, kim są,

bo to też tworzy się latami

i tak dalej, i tak dalej.

A nie uważasz, że to już jest przekroczenie

pewnej granicy, że zaglądasz komuś

gdzieś?

Gdzie to jest jego przestrzeń prywatna

a nie zawodowa?

To pytanie, czy to jest

przestrzeń prywatna, czy zawodowa?

Bo jeżeli ktoś ma otwarte konto na Instagramie

czy na Facebooku, czy gdzieś tam

i publikuje swoje zdjęcia

i pracodawca może mieć do tego dostęp,

ale pytanie, czy powinienem według tego go oceniać?

Wiesz co?

No chyba tak.

Chyba ma takie prawo, jeżeli to są informacje

publiczne, bo

teraz zobacz, jak budujesz

swój wizerunek w sieci

to

albo robisz to świadomie

celowo

i robisz to dobrze,

albo nie myślisz.

Bo wszystko, co publikujemy w sieci

na profilach otwartych albo do takich,

który dostęp ma więcej osób,

to już wiadomo, że można wtedy do takich informacji

dotrzeć.

To wszystko nas świadczy.

To jest konto na Instagramie,

którym bardzo

konkretnie

i rzeczowo budujesz

swoją pracę,

prawda?

Tam nie ma przypadków.

Tu mi się coś tam zimpreski, tam fajnego

puściła i tak dalej. Nie, tam jest konkretna,

a konkretne rzeczy, tam jest dowód na to.

Jakbyśmy zapytały, kiedy ostatni raz byłem na imprezie

to ma szalą. Wczoraj.

Nie.

No dobrze.

Jeżeli ludzie

publikują jakieś rzeczy

w sieci typu, nie wiem,

dzisiaj strasznie dużo jest

takich procesów ma taką klientkę, która

jest prawniczką, która, na przykład, mówi,

że w zasadzie nie ma procesu

dzisiaj w sądach, w prawie rodzinnym

albo w kwestiach prawa

związanych z sprawą pracy,

to jest bez udziału na przykład

w mediów społecznościowych, bez udziału

jakichś screenów, sms-ów, albo komunikatorów,

gdzieś tam zawsze, w rozwodach

wszystkich praktycznie.

Jeżeli ludzie publikują na swoich

profilach otwartych

rzeczy, które oglądają potem inni ludzie

i na tej podstawie

wydają osąd,

no to kto tu jest winien?

Ten, co wydaje osąd, my zawsze

wydajemy osąd. My przez cały czas

oceniamy innych ludzi.

No stop, nawet nieświadomie,

niespecjalnie zdając sobie z tego

sprawy, jak widzimy ludzi, słuchamy, patrzymy

na nich, to my ich oceniamy. To jest

natura ludzka, tego się nie da przez kot.

Aneta, to są twoje słowa.

No więc oceniamy również po stereotypach.

Oceniamy również po stereotypach, oceniamy

po tym, co mamy w głowie, ale cały czas

oceniamy innych ludzi i cały czas jesteśmy

ocenialni przez innych ludzi. I teraz

albo możemy to robić dobrze i świadomie

w miarę sensownie, albo

zdać się na przypadek, albo ok,

mi to nie zależy.

Czyli płynąć z nurtem rzeki.

No nikt nie płynie z nurtem rzeki, wiesz, jak ja poszłam

ale ważna jest dla mnie autentyczność.

Ale co to jest autentyczność?

Nie ma czegoś takiego jak autentyczność.

Jak się ubierasz,

jak wkładasz, nie wiem, szary dres,

którym ci jest najwygodnie, ale

szarem to się nie pójdziesz na weselę, koleżanki.

Na przykład. No ty byś poszedł,

okej.

Czyli to nie jest

taka zupełna autentyczność.

Tylko jednak

jednak

dbamy o jakiś owizerunek,

strojem na przykład, to jak się

w jakiś sposób się ubieramy, to jak im mówimy językiem,

to jak się zachowujemy przy takich

ludziach, a jak się zachowujemy przy innych ludziach.

My się zmieniamy dla ludzi, my

kreujemy przez cały czas swój owizerunek.

No dobrze, powiedziałeś, że jest 7 sekund,

żeby zrobić pierwsze wrażenie. Dość krótko.

No. Co w te 7 sekund

możesz zrobić, żeby naprawdę

stworzyć całkiem niezłe pierwsze wrażenie?

Te 7 sekund

to jest ocena, która też trochę

nie jest zależna od ludzi, to znaczy

trochę ona jest taka z automatu. Ona troszeczkę

patrzysz na kogoś

pierwszy raz w życiu i za pomocą

takich bardzo zewnętrznych

cech, wyglądu, sygnałów

oceniasz innych ludzi, to jest fakt.

Tak się dzieje zawsze.

W takim świecie

natury, to jest ocena

taka na zasadzie fajny, nie fajny.

Dobry, niedobry, miły, nie miły.

W biznesie ta ocena

w tych 7 sekund to pierwsze wrażenie, to jest

kto kogo. Kto jest silniejsze.

To jest silniejsze, tak, nie?

Co można zrobić, żeby robić dobre

pierwsze wrażenie? Pierwsza podstawowa

sprawa to jest kontakt zrokowy.

Nie ma budowania relacji bez kontaktu

zrokowego. Nie ma budowania

dobrego pierwszego wrażenia

z rokiem wbitem gdzieś w podłogę

w sufit. Nie ma.

Ale sama mówiłaś też, że jeżeli ktoś patrzy się

dość obsesyjnie

w oczy, to najprawdopodobniej dlatego,

że kłamie i tylko chce wyłącznie utwierdzić

w tym, że tego nie robi.

Bo to jest taki mit, że jak ludzie

kłamią, to wzrokiem gdzieś tam

idzie. Nie, albo

gdzieś tam idzie, albo właśnie się patrzą

nie więcej w taki sposób. Tylko, że

wtedy to nie jest zbyt naturalne, ponieważ te oczy

są usztywnione. Jednak człowiek, jak się

normalnie patrzy, to trochę te oczy

brwili, trochę mu chodzą w tym kontakcie

wzrokowym, aktywnym, nie?

A takie patrzenie, tak, posprzątałam

dawciu pokój, oczywiście.

To nie da końca.

Ja posprzątam pokój.

Drugi bardzo ważny

sygnał pierwszego wrażenia

to jest uśmiech.

A tak naprawdę sympatyczny wyraz

twarzy, taki ludzki wyraz

twarzy. To nie jest taki

uśmiech przyklejony do twarzy,

tylko taki, który ma tutaj

podniesione policzki, i które ma też otwarte oczy,

otwarte oczy, czyli uniesione brwi.

Trzecia rzecz to jest postawa

wyprostowana.

A nie, nie, nie.

I ostatnia rzecz to, jak osobi

mówimy, jak się przedstawiamy, jak wymienimy swoje

imię i nazwisko. I rzeczywiście wtedy

te siedem sekund można produktywnie

wykorzystać do tego, żeby

zrobić dobre pierwsze wrażenie.

W świecie biznesu też jest bardzo ważny

uścisk dłoni, taki

rzetelny, sensowny.

Na naszej szerokości

geograficznej mniej więcej

dwa machnięcia ręką.

Im dalej na północ Europy

tym mniej tego machnięcia jest

jedno, a im idziemy dalej

na południe, tym tych

bachnięć jest więcej i czasami jeszcze do tego

przechodzi nieźwiadek.

Dobre wychowanie dzisiaj

jest traktowane snobistycznie?

Chciałabym, żeby tak było.

Chciałabym, żeby maniery,

dobre maniery, dobre wychowanie

Kinderstuba były czymś

snobistycznym. Trochę jest, bo

jak sobie patrzę na

to, na co stawiają w szkołach

prywatnych, tych szkołach

za które płacie się ciężkie pieniądze

to tam jest to

element wychowania, jest to element

edukacji.

A dla mnie dobre maniere albo Kinderstuba

to jest takie

stworzenie dobrego

komfortu w współistnieniu

ludzi.

Stworzenie takich zasad, które

dają ci poczucie bezpieczeństwa

i dają ci po prostu komfort.

Ale też życzliwość, która

jest częścią tych manier

dobrych, mówienie proszę, dziękuję,

miło cię widzieć

sprawia, że życie

jest fajniejsze. Czy z tymi

metodami, o których dzisiaj wszystkich

porozmawialiśmy, można manipulować

mi?

Jednym z największych killerów

manipulacyjnych,

o czym każdy mężczyzna wie

takim

absolutnie

niedoprzejścia manipulacyjnym

potworem.

Dwa kobieta

w mniej więcej 4-5 letnia, które mówi

tatusiu na rebelbizmi lalecka, te psesko

mozezdusy jesteś.

To są manipulatorki

najbardziej niebezpieczne na świecie,

małe córeczki, małe dziewczynki. A tak

zupełnie poważnie

my nie jesteśmy

się w stanie ustrzec manipulację

i jesteśmy manipulowani,

czyli wpływają na nas ludzie

i sami też manipulujemy.

Manipulujemy panem policjantem,

ja jechałam za szybko naprawdę.

Manipulujemy, uśmiechając się

do pani we warzywniogu,

żeby nam dała lepsze błego pomidorka,

nie

zyskujemy

i chcemy zapracować na

czyjeś uznanie i sympacje

no też czasami manipulując.

A podrywanie to co?

Jak jest jeden z najbardziej skutecznych

sposobów na podrywanie?

Słuchanie.

Mamy to. Dowiedziałem się to o tym

z twojego wykładu.

A nie z życia?

Z twojego wykładu.

Dzisiaj akurat odświeżałem.

Więc tak, wszystkie te rzeczy

i bycie miłym, i słuchanie,

i uważność, i mówienie

komplementów, i

stawianie komuś lajków, i komentowanie

może być manipulacją.

To jest narzędzie. Te techniki,

bycia, ludzi wpływania na ludzi

są narzędziem. Narzędziem, jak już wiemy,

można użyć tak, żeby sobie balnąć

w kolankę i wybić kolankę, albo można

za pomocą tego samego narzędzia

zbudować dom.

Dziękuję ci za dzisiaj, Aneta.

Cała przyjemność po mojej stronie.

Do zobaczenia.

Do zobaczenia.

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Zapraszam do odsłuchania mojej najnowszej rozmowy