Ogarniam się: #56: Jak przestać LICZYĆ KALORIE?

Sylwia Tomaszewska Sylwia Tomaszewska 8/11/23 - Episode Page - 30m - PDF Transcript

Cześć! Ja nazywam się Sylwia Tomaszewska, a ty słuchasz Ogarniam się podcastu, w którym opowiadam, jak ogarniam zdrowy styl życia, intuicyjne odżywianie, rozwój osobisty i dbanie o siebie.

A to wszystko po to, by pomóc ci uwierzyć we własne możliwości oraz zainspirować cię do poprawy jakości twojego życia.

Na samym wstępie chciałabym zaznaczyć dla kogo jest to odcinek. Jeśli jesteś osobą, która chce przestać liczyć kalorię, ale się boi, nie wie jak.

Może jesteś osobą, która jest zmęczona ciągłymi restrykcjami, ograniczeniami i chce uzdrowić swoją relację z jedzeniem, zacząć się intuicyjnie odżywiać, to jest zdecydowanie odcinek dla ciebie.

Natomiast chciałabym też tutaj zaznaczyć, żeby nie było niedopowiedzeń, nie sądzę, że liczenie kalorii jest złe dla każdego.

Być może jesteś osobą, która wychodzi z zaburzeń odżywiania i współpracujesz z psychoterepoutów, z psychodietykiem, liczysz kalorię, by mieć pewność, że nie jesz za mało.

Być może masz jednostkę chorobową, która sprawia, że dla zachowania twojego optymalnego zdrowia niezbędne jest liczenie kalorii.

Być może jesteś sportowcem, dla którego niezbędnym elementem przygotowania do jakichś zawodów i do tego, aby robić to jak najbardziej profesjonalnie, jest uwzględnienie liczenia kalorii i makroskładników w swoim codziennym życiu.

Albo z drugiej strony, być może jesteś osobą, która ma zupełnie zdrową relację z jedzeniem, jesteś teraz na redukcji i nie masz większych emocji związanych z liczeniem kalorii.

Po prostu uczysz się świadomego odżywienia i robisz to z ciekawości, a liczenie kalorii nie wpływa na twój nastrój, na samo ocenę i życie, to super.

Jak najbardziej? Tutaj myślę, że liczenie kalorii nie musi być zawsze złe, ale jeśli właśnie to nie jest spowodowane zdrową relację z jedzeniem.

Jeśli to jest spowodowane lękiem, strachem przed przytyciem, złudnym poczuciem kontroli nad swoim życiem, nad swoim dietą, nad swoim sylwetką i tym, że liczysz kalorie obsesyjnie myśląc o swoim jedzeniu i o tym, jakich wyborów dokonujesz,

tutaj sytuacja jest zupełnie inna i mam nadzieję, że ten odcinek ci pomoże.

Ja zaczęłam liczyć kalorie bardzo wcześnie.

My fitness pal, fitatu, to wszystkie aplikacje są jak najbardziej znajome i miałam taki okres w życiu, że obsesyjnie wszystko wyliczałam.

I to się zaczęło bardzo wcześnie, może nie wiem, miałam wtedy 9-10 lat.

Chciałam ułożyć idealnie zbilansowaną dietę, odpowiednia ilość białka, tłuszczu, węglowodanów, potem doszły jeszcze na przykład do tego cukry, tłuszcze, nasycone, nienasycone i po prostu chciałam, żeby to wszystko było takie perfekcyjne.

Oczywiście nigdy nie mogłam przekroczyć swojego zapotrzebowania.

Potem oczywiście to zapotrzebowanie zaczęłam zmniejszać, bo odchudzanie i kultura diet wchodzą nam na głowę i po prostu wierzymy, że to jest coś, co powinnyśmy robić.

Potem jak już chciałam gdzieś tam z tego wyjść, już widziałam, że pojawiają się jakieś takie sygnały, które świadczą o tym, że ta moja relacja z jedzeniem i z liczeniem kaloryń nie jest zbyt zdrowa,

no to robiłam sobie notatki w telefonie, z szacowaniem, ile zjadłam, no ale wciąż to nic mi nie dawało, bo obsesyjnie się na tym skupiłam i wszystko musiało być zapisane i liczone.

Poniekąd był już to mój nawyk, bo gdy próbowałam przestać liczyć kalorie i nawet nie zapisywać tego ani w żadnej aplikacji, ani w notatce w telefonie, wtedy miałem to gdzieś z tyłu głowy.

Przecież łyżka mąki ma tyle kalorii, pół szklanki mleka ma tyle kalorii.

No i to liczby, to liczenie, ta świadomość, nadmierna świadomość tego, co ile ma kalorii, że jeśli wezmę sobie pół łyżeczki masło orzechowego, to to będzie dodatkowa ilość,

jakiś tam kalory, jakiś tam makroskładników, nie zawsze była dla mnie korzystna.

I wiem, że bardzo dużo osób, które chcą przestać liczyć kalorie, nadal podświadomie to robią i ja miałam dokładnie tak samo,

ale po pewnym czasie to podświadomie liczenie zniknęło.

Kiedyś pamiętam każdy składnik każdego posiłku i wieczorem potrafiłam sobie przypomnieć dokładnie, co jadłam i wyliczyć, ile kalory spożyłam w ciągu dnia.

Teraz wieczorami nie rozmyślam już ile zjadłam i co zjadłam.

I pamiętam ten pierwszy moment, gdy budowałam tą zdrowszą relację z jedzeniem, gdy przestawałam liczyć kalorie i ten pierwszy posiłek, o którym zapomniałam.

Pierwszy posiłek, który zjadłam, nie mając pojęcia, ile tak naprawdę miał kalory i co tam w nim było, po prostu nie pamiętałam, bo to jest nawyk naszej głowy, który my sobie wykształcamy.

Przez pewien czas świadomie skupiamy się na wartości odżywczej tych składników, tych posiłków, wpisujemy to w jakąś aplikację, wyliczamy i potem oczywiście mamy to w naszej głowie.

Pamiętamy o tym, bo przez długi, długi okres się na tym skupialiśmy.

Jednak po pewnym czasie, jeśli skupiamy się nie tyle na wartości energetycznej danego posiłku, ale na tym, co my czujemy, jak on nam smakuje, czego potrzebuje nasze ciało i zaczynamy odpowiadać na te sygnały płynące z naszego organizmu,

a nie na to, ile kalorii nam zostało i jakie makroskładniki musimy uzupełnić, wtedy przestajemy tak bardzo skupiać się na liczbach i na kaloriach, bo wsłuchujemy się w to, co mówi nasz organizm.

Zmienia się punkt, na którym my się skupiamy i tak jest to jak najbardziej możliwe, żeby dojść do tego momentu, że nawet z tego podświadomego liczenia totalnie nie skupiać się na tych kaloriach.

Warto też zaznaczyć, że jak to w życiu bywa, gdy chcemy coś zmienić, to najczęściej jest to jakiś proces.

Kiedyś było to dla mnie ogromnie trudne.

Ja nie ufałam swojemu ciału.

Bałam się też, że gdy przestanę liczyć te kalorie i kontrolować ile jem, to drastycznie przytyję.

Uwaga, uwaga, nie stało się tak.

Oczywiście moje ciało się zmieniało i moje ciało cały czas się zmienia i to jest normalne.

Nasze ciała na przestrzeni lat, na przestrzeni życia, one będą ewoluowały, będą się zmieniały i to jest okej.

Ale to, że ty kontrolujesz ile jesz kalorii, nie sprawia, że ty kontrolujesz jak będzie wyglądało twoje ciało.

I ja wiem, że czasami my sobie tak utożsamiamy to, ile ja jem, sprawi, że moje ciało będzie wyglądało w ten konkretny sposób.

Tylko nie bierzemy pod uwagę, że nasze ciało pod wpływem przeróżnych czynników będzie się zmieniało.

Zapytałam się was, czy liczycie kalorie jeśli tak, to dlaczego, jeśli nie, to dlaczego.

I osoby, które liczą kalorie często odpowiadały właśnie, że mają to poczucie kontroli.

Kontroli nad swoim ciałem, nad swoją sylwetką, nad tym, jak będą wyglądały, czy nie przytyją.

Ale tak jak mówię, jest to bardzo złudne poczucie.

Liczenie kalorii, długofalowo, nie sprawi, że czujesz się dobrze.

I naprawdę nie musisz kontrolować wszystkiego, co jesz.

Nic się nie stanie.

Twoje zdrowie nie podupadnie, bo nie masz zapisanych wszystkich posiłków w aplikacji.

I ja wiem, zaufanie tym sygnałom płynącym z naszego organizmu, gdy my na tym etapie mu nie ufamy, jest trudne.

Ale ta zmiana za przestanie liczenia i zaufanie swojemu organizmowi, słuchanie tej swojej intuicji, odżywianie się intuicyjnie,

może być game changerem, jeśli chodzi o uzdrawianie naszej relacji z jedzeniem.

Ja mam do ciebie teraz pytanie.

Dlaczego liczysz kalorie?

Odpowiedź, dlaczego?

Albo dlaczego liczyłaś kalorie kiedyś?

Co było twoim celem?

Następne pytanie.

Co się dzieje, gdy zjadłaś mniej i w aplikacji byłaś poniżej swojego zapotrzebowania?

Albo poniżej tej wartości, bo my często zaniżamy sobie to, ile my chcemy jeść danego dnia, bo chcemy schudnąć.

No i często te kalorie ucinamy o drastyczne ilości, które są dla nas niezdrowe.

No ale dobra, co się dzieje w twojej głowie, gdy zjesz mniej niż ta ustalona liczba?

Jakie emocje się wtedy w tobie pojawiają?

Co wtedy czujesz?

Jesteś z siebie zadowolona?

Czujesz, że odniosłaś sukces?

Że masz wysokie poczucie sprawczości?

Silną wolę?

A co się dzieje, gdy przekroczasz swój dzienny limit?

Co wtedy czujesz?

Pojawia się w tobie strach?

Lęk?

Obawa, że przytyjesz?

Wyrzuty sumienia?

Jesteś zawiedziona tym, że przekroczyłaś swoje zapotrzebowanie, przekroczyłaś tę liczbę?

Czujesz się z tym beznadziejnie?

Jeśli wiesz o czym mówię i doświadczyłaś kiedyś takiego stanu,

to jest to zdecydowanie znak, który powinien cię zaalarmować,

że z twoją lazją z jedzeniem coś jest nie tak.

Ma to bardzo głębokie podłoże.

Tutaj wchodzą kwestie związane z perfekcjonizmem,

z poczuciem kontroli, z poczuciem bezpieczeństwa,

z ograniczeniami, które na siebie nakładamy.

Ale odpowiedz sobie, czy ty chcesz się tak czuć do końca swojego życia?

Czy ty chcesz, aby liczby, kalorie definiowały to, jak ty się będziesz czuła?

Czy chcesz uzależniać swoje samopoczucie od tego, co zjadłaś?

Wiem, że wiele osób czuje taki wewnętrzny przymus,

żeby liczyć te kalorie, żeby trzymać rękę na pulsie.

Więc dlaczego tak naprawdę warto przestać liczyć te kalorie,

jeśli chcemy uzdrowić naszą relację z jedzeniem?

Co nam to tak naprawdę daje?

Przede wszystkim uwolnienie mnóstwa energii

i takiego napięcia, które w nas siedzi

związanego z liczeniem kalorii, z wyliczaniem wszystkiego.

Oczywiście odzyskujemy dużo czasu,

bo takie ciągłe wpisywanie, np. gdy robimy jakiś posiłek

i wyliczamy co do grama, co do niego dodaliśmy,

albo siadamy w ciągu dnia i zapisujemy,

ok, tutaj zjadłam to, tutaj tamto, w ciągu roku,

to się kumuluje do naprawdę długiego czasu.

Dla mnie ogromnie ważna też była taka wolność,

wolność w głowie, wewnętrzny spokój,

swoboda wiedzeniu. To, że zaczęłam słuchać swojego organizmu,

swojej intuicji, odpowiadać na potrzeby swojego ciała,

jeść to, co sprawia, że czuję się szczęśliwa,

że czuję się vitalna, że mam duże energii,

że naprawdę wiem, że robię coś dobrego dla swojego organizmu.

Brak ograniczeń żywieniowych, brak restrykcji,

brak tego napięcia związanego z tym,

że ja sobie myślałam, że mogłabym złamać

jakąś moją zasadę, jakąś regułę,

że mogłabym przekroczyć zapotrzebowanie.

Nie mówiąc już o redukcji stresu związanego

z jedzeniem, które ktoś przygotował, a nie ja,

gdzie nie miałam pojęcia, ile kalorii ma dany posiłek.

Czy na przykład stres związany z wyjściem do restauracji

ze znajomymi, gdzie cały dzień próbowałam jeść jak najmniej,

żeby zachować swoje kalorie na to wyjścia.

Warto też dlatego, że w związku z takim liczeniem kalorii

i ucinaniem ich i próbą kontroli wszystkiego, co jemy,

takiego bardzo restrykcyjnego podejścia do tego tematu

pojawia się też ryzyko napadów obiadania w przyszłości.

Bo na początku czujesz się świetnie licząc kalorię.

Przecież potrafisz się kontrolować, jesteś w siebie dumna,

ale potem w końcu przychodzi taki moment,

gdy twoje ciało mówi stop i czujesz się fatalnie,

bo nagle padaż w błędne koło i się objadasz.

Na przykład weźmy sobie na tapetę to, co już powiedziałam,

w wyjście do restauracji ze znajomymi.

Trzy dni wcześniej stwierdzisz, że o tutaj sobie ucinam kalorie,

będę jeść mniej, ale twoje ciało domaga się tego jedzenia

i jesteś głodna. Powiedzmy, wychodzisz w sobotę,

a w piątek wieczorem napadacie ogromny głód

i chcesz to ugasić, zjadasz wawle ryżowe, zjadasz

jakieś warzywo, owoc, coś, co jest niskokaloryczne,

mało przetworzone, nie jest zakazane.

Potem myślisz sobie, że ok, tak już przekroczyłam te kalorie,

że wciąż jestem głodna, wciąż nie jestem usatysfakcjonowana

i jeszcze wszystko, co wpadnie ci w ręce.

Potem pojawiają się ogromne wyrzuty sumienia

i następnego dnia na tym spotkaniu ze znajomymi

boisz się czegoś zjeść, no bo przecież wieczór

wcześniej miałaś napad obiadania, nie możesz się skupić

na spotkaniu, no bo cały czas myślisz o tym jedzeniu,

o tym, że jeśli coś zamówisz, coś zjeżdż, to znowu przekroczysz

zapotrzebowanie, znowu.

Inny przykład.

Masz ochotę na kanapki z serem i jajkiem

i nie możesz przecież ich zjeść, bo zostało ci już

tylko 200 kalorii do końca dnia.

Tylko pamiętaj, że nasze organizmy

nie potrzebują takiej samej ilości kalorii

i makroskładników każdego dnia.

Nasze zapotrzebowanie się różni w zależności

od bardzo wielu czynników.

Geny, nasz metabolizm, hormony, masa mięśniowa

nawet pora roku czy dzień cyklu

albo aktywność fizyczna, to ile zjedliśmy

poprzedniego dnia, to ile zjedliśmy 3 dni temu,

to jak śpimy, jak wygląda nasz dzień,

czy się stresujemy, nawet rzeczy takie jak

status społeczny, czy nasza sytuacja finansowa

to wszystko będzie wpływało na to, co nasz organizm

danygo dnia potrzebuje.

Ja dopiero teraz, gdy nie liczę kalorii

a mam dobry kontakt ze swoim ciałem

i tymi odczuciami głodu i sytości,

widzę, jak mój organizm na przykład się zmienia.

Nie w fizycznie, ale jak moje sygnały płynące

z organizmu, sygnały głodu i sytości się zmieniają,

na przykład dzień po tym, jak zjadłam dużą kolację,

byłam gdzieś na mieście, w restauracji, zjadłam dużą kolację

i następnego dnia, na przykład, nie jestem tak głodna rano

albo w ciągu dnia nie jestem głodna

i mój organizm naturalnie odpowiada na to,

jak wyglądał ten poprzedni dzień.

To nie jest coś, co ja robię świadomie,

bo kiedyś świadomie się ograniczałam,

jeśli szłam gdzieś na wyjście ze znajomymi,

no to kilka dni wcześniej jadłam mniej,

a potem kilka dni później jadłam mniej,

żeby jakoś to odpracować

i tutaj robię cudzysłów w powietrzu.

No a teraz po prostu widzę,

jak mój organizm naturalnie sobie reguluje

to, ile energii potrzebuje,

bo właśnie, być może jednego dnia

potrzebujesz bardzo dużo energii,

bo załóżmy, jesteś przed okresem

i twój organizm się tego domaga,

a następnego dnia twój apetyt jest po prostu mniejsze.

Jeśli nie, to też jest normalne,

bo ja też często tak mam, że ok,

mam dzień, gdzie zjem duża,

potem się budzę następnego dnia

i na przykład jestem bardzo głodna,

więc to zależy.

Nasz organizm będzie się zmieniał

pod tym kątem

i w zależności od dnia,

od tego, co tam się u niego dzieje,

będzie potem naprawdę, jeśli mu zaufacie,

wysyłał wam te sygnały,

czego on tak naprawdę potrzebuje

i ile chce jeść.

I ja wiem, wiem,

boicie się tej utraty kontroli,

poczucia kontroli

nad swoją wagą,

nad swoim życiem,

albo macie

taką obawę, taki strach

przed nieliczeniem,

nad utratą poczucia bezpieczeństwa.

I ja wiem, że bardzo dużo osób

boi się też, że po prostu

przytyją, gdy przestaną

liczyć kalorię.

I ja mam o tym odcinek, nazywa się

lęk przed przytyciem,

nie pamiętam, który to jest odcinek,

ale jak w piszecie albo poszukacie

na podkaście tutaj

w przednich odcinkach, to na pewno znajdziecie.

I tam dużo o tym mówię,

skąd to się w ogóle bierze,

jak zmniejszyć ten

strach, no ale

nie bójcie się jeść więcej, naprawdę

nasz organizm też ma takie mechanizmy

w sobie, które

powodują, że gdy my dostarczamy mu więcej energii,

no to automatycznie

mamy więcej energii

i na przykład nasze hormony

też inaczej funkcjonują, nasz metabolizm

czy nawet jakieś takie rzeczy

typu, że machamy sobie nóżką.

Czy nasz nic się zwiększa,

czyli taka energia,

którą

pożytkujemy na wszystko, co robimy,

to jak śpimy,

to jak właśnie, machamy

sobie tę nóżką, czy

jak chodzimy.

I to wszystko będzie sprawiało, że my też

tych kalorii będziemy po prostu przepalać

więcej, nasz organizm będzie

bardziej ruchliwy, będzie

na przykład szybciej myślał.

Gdy my po prostu będziemy czuć się lepiej nasze,

samo poczucie będzie większe,

będziemy się więcej śmiać,

co też przecież spala kalorię

właśnie ten nasz metabolizm

wróci do normy,

hormony będą lepiej funkcjonować, więc

tutaj dużo rzeczy potem

się zmienia. Czy aktywność fizyczna

treningi wyglądają zupełnie inaczej,

gdy my mamy siłę je robić,

gdy my mamy paliwo, energię

do robienia tych treningów.

Ja w okresach,

gdy jem więcej, też

mam intensywniejsze treningi,

tylko nie robię tego celowo

po prostu czuję, że mogę

więcej, że mam siłę na więcej.

I to jest też bardzo ciekawa obserwacja,

także tutaj

na spokojnie. Oczywiście może

się tak zdarzyć, że trochę

przytyjemy, ale tak jak już mówiłam

nasze ciało się zmienia.

I to, że teraz przytyjasz, nie znaczy, że

potem na przykład nie schudniesz, jedząc

intuicyjnie, bo

organizm się przyzwyczai do tego, że

ok, już nie mam tej restrykcji,

nie mam tej liczby

kalorii, nad którą muszę

się stresować i codziennie to jest to

samo, tylko po prostu on będzie

też z wami lepiej współpracował.

Ja wiem, że jest to

trudne, ale jest to możliwe.

No i teraz dam

wam też kilka takich prototypów

i wskazówek, jak to

zrobić.

Przede wszystkim

aplikacje, które służą ci do

liczenia kalorii. Usunie.

Nie potrzebujesz ich na swoim telefonie.

Usunie notatkę, gdzie

masz zapisane wszystkie swoje

posiłki z kaloriami.

Naprawdę nie jest ci

to potrzebne, żeby było na twoim telefonie

i nie potrzebujesz

widzieć tego na co dzień, nie chcesz, żeby

te aplikacje ci o tym

przypominały, żeby wysyłały ci powiadomienia,

więc po prostu je

usunie.

Kolejna rzecz, jeśli

też tak, jak ja jesteś osobą

zorientowaną na cele, lubisz

mieć właśnie jakiś cel

i sobie odhaczać, że na przykład

ok, tygodnia coś tam zrobiłam,

mieć nawyki, które codziennie

wykonujesz, to zapisz

sobie nie liczenie kalorii

jako nowy nawyk, jako nowy cel.

To jest niby coś małego

i taka prosta zmiana,

ale naprawdę może przenieść

bardzo zadowolające efekty

i właśnie ja kiedyś, jak się chciałam

odchudzać i

kontrolować to, co jem,

być pewna, że zachowuję deficyt

kaloryczny, no to właśnie

deficyt kaloryczny był moim celem i sobie to odhaczałam.

A potem, jak już właśnie zdecydowałam,

że ja nie chcę liczyć kalorii,

no to zmieniłam ten cel na

nie liczenie kalorii i tak samo

odhaczałam sobie to,

że tego nie robię i to był mój sukces.

Uświadom sobie, że nie musisz tego robić.

Naprawdę, kultura diet

wmawia nam, że liczenie kalorii

jest właściwe, dobre i konieczne

dla naszej sylwetki

i dla naszego zdrowia,

ale to nie jest prawda.

To są ograniczenia, które

są na nas nakładane, potem

my sami nakładamy je na siebie

i wierzymy, że to jest dobre,

że to jest właściwe, że to jest jedyna słuszna droga,

ale tak nie jest.

Zresztą

oceń sama, jak się z tym czujesz.

Wcześniej zadałam ci już kilka pytań,

które mogą ci naprowadzić na odpowiedź,

no ale ja zawsze jestem

ogromną propagatorką

tego, aby znajdować

swoje dlaczego

i pytać się

co jest dla mnie lepsze, co jest dla mnie dobre,

właściwe i dlaczego ja chcę coś zrobić.

Więc tutaj też myślę,

że właśnie kolejnym punktem

jak to zrobić

będzie wypisanie sobie na kartce

swoich, dlaczego, swoich powodów,

czego my chcemy przestać liczyć kalorię,

co nam to da i w tych trudniejszych

momentach zawsze możecie sobie

wrócić do tej kartki, zawsze możecie

spojrzeć na to,

dlaczego coś robicie.

Bardzo, bardzo,

bardzo ważna kwestia.

Pamiętaj, że twoje zdrowie psychiczne

jest

równie ważne, jak twoje zdrowie fizyczne,

bo bez

zdrowia psychicznego nie ma zdrowia fizycznego

i ja wiem,

że wiele osób

obawia się, że nie dostarczy odpowiedniej ilości

składników odżywczych,

że za dużo cukru

nie odpowiednią ilość białka itd.

Ale naprawdę nasz organizm

jest niesamowicie mądry

i przetrwał czasy, gdy dietyka nie istniała,

gdy ludzie mieli zerowe pojęcie

o składnikach odżywczych

i żywili się po prostu tym, co było dostępne.

Uwierz mi,

że jeśli

będzie ci czegoś brakowało, to twój organizm

da ci o tym znać.

Ja często tak mam, że na przykład mam

ochotę na szpinak,

albo na sałatkę, albo na łososia,

albo na

cokolwiek innego,

co też jest bardzo odżywcze

i na przykład na co dzień nie mam na to ochoty,

ale przychodzi taki dzień,

że ok, mój organizm po prostu

ma ochotę na ten,

załóżmy, szpinak.

To nie jest tak, że nagle będziesz miała ochoty tylko

i wyłącznie na przetworzone rzeczy,

ale tylko też naprawdę te

bardziej odżywcze składniki,

które są dobre dla naszego organizmu,

zaufaj mi, one też się będą

w twojej diecie pojawiały, nawet jeśli

nie będziesz liczyła tych kalorii.

Szczególnie na początku,

gdy zaczynasz

nie liczenie swoich kalorii,

czyli gdy przestajesz je liczyć,

możesz przecież też jeść te posiłki,

które znasz, które jesz na co dzień

i zacząć od takich małych kroczków

właśnie, żeby jest to, co

normalnie jadłaś, tylko że bez liczenia kalorii,

a potem też wprowadzać

jakieś produkty, jakieś posiłki,

których na przykład wcześniej nie jadłaś,

albo robić jakieś modyfikacje

w przepisach, to też jest świetny pomysł,

żeby

zrobić coś innego.

Na przykład jeśli jesz pancake'i,

no to być może zamiast tych pancake'ów

z bananem

zrobisz sobie pancake'i

z jabłkiem, być może zamiast

twarogu, dodasz sobie jogurt

i te małe zmiany mogą być dla ciebie

bezpieczne i komfortowe na początku,

no a potem z czasem

możesz sobie to modyfikować w jakikolwiek

sposób chcesz.

Bardzo ważna rzecz

od obserwuj profilę

z wyliczonym makro czy z niskokalorycznymi

przepisami.

Bo to kusi, bo to jest

atrakcyjne, bo

my chcemy zjeść

coś, co będzie miało mniej kalorii,

bo jest to po prostu znajome.

Więc tutaj

jak najbardziej

to czym się otaczamy, nie tylko

w naszym życiu, ale też w mediach

ma na nas ogromny wpływ, więc

polecam odobserwować te profile,

żeby takie rzeczy nam się nie

pojawiały.

Jeśli twoim celem jest zaprzestanie

liczenia kalorii, to nie chcesz, żeby

coś ci przypominało o tych kaloriach.

Chcesz się zamknąć w swojej

bańce, nie widzieć tego

robić to, co jest dobre dla

a nie to, co jest

znajome, ale wcale ci nie służy.

Następna kwestia

skup się na tym, jak dany

produkt sprawia, że się czujesz.

Na przykład mamy ciasto

i ty

z przyzwyczajenia wiesz, że ono ma

załóżmy 300 kalorii.

Ale to nie daje ci żadnego

wglądu w twoje wewnętrzne

odczucia i to, jak

sprawia, że się czujesz.

To, że ciasto,

że ten kawałek ciasta ma 300 kalorii

to jest coś zewnętrznego, to jest jakiś

fakt, ale to nie jest twoje wewnętrzne

odczucia.

Może czujesz, że to

ciasto przypomina ci dzieciństwo,

że twoja babcia

kiedyś takie piekła i

właśnie ten zapach przypomina ci

jakieś komfortowe

chwilę, chwilę bezpieczeństwa

bestroski. Czy

może z drugiej strony

po nim ciężko i akurat

dzisiaj nie masz na nie ochotę.

Zapytaj

siebie, jakie

odczucia sprawia w to biedana

rzecz, co powoduje,

jak się czujesz po danym posiłku.

Czy

jesz sałatkę, bo czujesz, że

masz mniej więcej energii,

czujesz, że odżywiasz swoje ciało

i po prostu

lubisz to uczucie,

które daje ci zjedzenie sałatki,

że na przykład czujesz się lekko.

Czy być może jesz ją

dlatego, że ma mało kalorii

i to jedyne, co pozwoliłaś

sobie zjeść. Albo

dlatego, że właśnie

to jest coś, co kultura diet

mówi ci, że powinna się jeść, bo czujesz się lekko.

Ale być może ty w tym momencie

czujesz, że chciałabyś

czuć się bardziej najedzona, chciałabyś

czuć coś w swoim żołądku

i czuć się tak przyjemnie, otulona

właśnie usatysfakcjonowana,

a nie koniecznie czuć się bardzo lekko.

To jest coś, co też na przykład różni się

w zależności od pół roku. Ja zimą

o wiele bardziej lubię jeść

ciepłe zupy, coś, co mnie

tak otuli, jest

komfortowe i właśnie

sprawia, że czuję się w dany sposób.

A z kolei latem,

np. gdy wracam w środku

dnia ze słońca, czuję, że jedyne

na co mam ochotę, to jest

jakiś koktajl, coś

zimnego, owoce,

bo gdybym zjadła taką zupę,

którą uwielbiam zimę, to po prostu

czułabym, że zaraz

się roztopię, bo wszystko

tutaj jest ciepłe. Więc to też zależy,

jak my chcemy się w danym

momencie czuć. Czasami

chcesz się czuć lekko, czasami

chcesz się czuć mocno najedzona

i to też jest ok.

Nasz organizm potrafi sobie poradzić

z tym, co my czujemy

i być może po tej saładce będziesz głodna

za godzinę, a potem o tulejącym

posiłku nie będziesz głodna przez

5 godzin i po prostu

twój organizm to wszystko sobie zbalansuje.

No i na koniec najważniejsze.

Staw czoła swojemu

strachowi i nie daj się

tym myślom o liczeniu kalorii.

Jeśli bardzo się

boisz i masz mnóstwo blokad

w głowie, które powstrzymują cię przed

spróbowaniem, możesz zacząć

od jednego dnia, jednego dnia w tygodniu,

potem trzy dni, zobaczysz

jak się czujesz, zobaczysz, że

świat ci się nie zawali, że

da się tak, bo

jeśli przed długą czas liczymy

te kalorie, to to jest coś, co my

znamy, to jest coś do czego jesteśmy

przyzwyczajeni, to jest nasz nawyk

i my nawet nie widzimy opcji, żeby nie było

tego w naszym życiu. A naprawdę

spróbujcie i przekonajcie

się sami, co potrafi

wnieść za przestanie takiej kontroli

restrykcji, ograniczeń i dieczenia

kalorii do naszego życia.

Co może nam to dać?

Mam nadzieję, że ten

odcinek był dla Ciebie pomocny

i wartościowy. Jeśli tak,

to standardowo przypominam

o możliwości ocenienia i

zaobserwowania podcastu. Bardzo

to doceniam, bardzo mi to pomaga w docieraniu

do nowych osób. No i co?

Nie będę już dłużej przedłużać

do usłyszenia w kolejnym

odcinku. Cześć!

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Cześć! W tym odcinku porozmawiamy o tym jak i dlaczego warto przestać liczyć kalorie? Co nam to daje? Co nam zabiera? Jak radzić sobie z lękiem przed przytyciem? Co zrobić gdy boimy się porzucić liczenie kalorii?


Miłego słuchania!

Zaobserwuj mnie na instagramie: ⁠https://www.instagram.com/ogarniamsie_podcast/⁠ 

Lub odwiedź na tiktoku: ⁠https://www.tiktok.com/@ogarniam_sie⁠ 

Zasubskrybuj kanał na YouTube: ⁠https://www.youtube.com/channel/UC4OgLiDvMyNE0VvCPW8x-rw?app=desktop⁠ 

Współpraca: ⁠ogarniamsiepodcast@gmail.com⁠ 

Strona internetowa:  ⁠https://www.sylwiatomaszewska.pl/⁠