Nauka To Lubię: 3xR, czyli Rosiak pyta Rożka w Raporcie – 14.04.2023 (o misji JUICE)

Nauka To Lubię Nauka To Lubię 4/14/23 - Episode Page - 22m - PDF Transcript

Doktor Tomasz Rożek jest z nami we własnej osobie.

Dzień dobry, ostatniu coraz częściej we własnej osobie.

I tak trzymać, tak trzymać.

Europejska Agencja Kosmiczna odwołała w czwartek Start Misi Juice,

czyli Jupiter Icy Moon's Explorer.

Poszukiwała się o tym, że w tym momencie

Jupiter Icy Moon's Explorer poszukiwacza lodowych księżyców Jowisza.

Piękna nazwa.

Aż żal, że odwołano, ale my rozmawiamy...

Bardziej badacza niż poszukiwacza.

Tak czy te księżyce są znalezione?

One są znalezione.

Wiadomo, gdzie są.

Zresztą dawno temu przez Galileusza.

To są księżyce tak zwane Galileuszowe,

cztery największe Jowiszowe.

Zresztą na tyle duże, że spokojnie można z ziemi zobaczyć,

nawet przez lornetkę,

a nawet kiedyś w odpowiednich warunkach takich pogodowych

zrobiłem przepiękne ich zdjęcia

z zwykłym aparatem fotograficznym,

tylko po prostu zoomem.

Także je po prostu widać.

Dobrze, ponieważ będziemy przeciągać tę rozmowę,

bo może w trakcie naszej rozmowy wystrzelić juice,

chociaż to jest mało prawdopodobne,

za chwilę o tym powiemy,

bo rozmawiamy w piątek około południa,

ale skoro już jesteśmy przy tym,

to opowiedz o tych księżycach.

To księżyca rozumiem, ale co to są lodowe,

icy moons, czyli dlaczego lodowe księżyce?

Dlatego, że one nie mają twarnego gruntu.

One są w całości kulą,

znaczy za wyjątkiem jądra samego księża,

to jest grubsza tak,

jak gdyby ziemia była pokryta w całości oceanem.

W całości.

Kiedyś była, dopóki Pan Bóg nie rozdzielił wód od ziemi.

Rozumiem, nie dam się sprowokować.

Gdyby była pokryta w całości wodą,

oceanem dużej głębokości,

na dodatek zamarzniętym o warstwie lodu,

być może kilku kilometrów,

może nawet kilkunastu kilometrów,

to byłaby planetą wodną albo planetą lodową.

Otóż niektóre księżyca Jowisza,

księżyca Jowisza,

Jowisz ma tych księżyców około osiemdziesięciu,

z tym cały czas się odkrywa nowe.

One właśnie są takimi icy moons,

czyli takimi, które nie mają twardego gruntu.

Ten grunt gdzieś tam jest głęboko,

natomiast one są w całości pokryte wodą.

I to jest woda.

To jest woda.

To jest taka sama woda, jak u nas w morzu albo w rzece?

No wiesz, bardzo rzadko u nas w rzece,

czy w morzu jest czyste H2O.

W zasadzie nie ma czystego H2O.

No po to, żeby było czyste H2O,

to można w laboratorium zrobić po prostu destylację wody,

oczyścić ją można i wtedy tak.

Ale no to jest woda.

To nie jest jakiś inny płyn, to jest woda.

Cała tajemnica to to, czy to jest woda czysta,

czy to jest woda, w której coś żyje.

Bo...

A może coś żyć?

Jak najbardziej.

Prawdopodobieństwa tego, że tam żyje,

to no jest większe niż to, że coś na Marsie żyje.

Tam warunki dla życia takiego, jakie znamy,

są nieporównywalnie lepsze niż na Marsie.

I to jest niesamowite.

To jest zamarznięta woda, jak rozumiem,

ale co, jak schodzimy niżej,

to ta woda może być odmarznięta?

Cieplutki ocean jest pod spodem.

I to jest właśnie to.

To nie chodzi o to, że tam żyje coś na tej powierzchni lodu.

To jest kawał drogi od słońca,

więc to jest lud od dosyć dużej grubości.

To nie jest lekko przymrożony ocean.

O dużej grubości.

Natomiast fizyka, która się dzieje pod nim,

jest niezwykle ciekawa,

bo my na Ziemi jesteśmy przyzwyczajeni

raczej do tego, że mamy z grubsza dwa źródła energii.

Jedno źródło energii to jest słońca,

które świeci i dostarcza nam energii,

organizmą żywym,

ale także, no nie wiem, na przykład,

naszej atmosferze.

A drugie źródło,

no to są jakieś rozpady promieniotwórcze

we wnętrzu Ziemi.

Trochę też ten gorąc to ciepło,

jakie jeszcze jest od czasów,

kiedy Ziemia się formowała.

Natomiast tam jest jeszcze trzecie źródło energii,

a mianowicie tak zwane siły pływowe,

czyli te księżyce poruszają się wokół

tak ogromnej planety, jaką jest Jowisz,

że siła grawitacji tej ogromnej planety

je trochę ściska i rozgniata,

tak jak my byśmy w dłoni kulkę z plastyliny rozgniatali.

I to dostarcza energii.

I to jest źródło energii,

które rozgrzewa w środku te oceany.

Jeżeli mamy wodę,

jeżeli mamy źródło energii,

najpewniej, bo to wynika z symulacji,

mamy z grubsza takie struktury,

jak na przykład w niektórych miejscach

na dnie ziemskich oceanów,

czyli kominy termalne,

to tam może istnieć życie.

I to życie tam

miałoby dużo większe szanse

na istnienie i przetrwanie,

niż na przykład życie na Marsie,

na dzisiejszym Marsie.

Ośiem lat ten lot będzie trwał,

takie mam wrażenie, że jeden dzień

albo nawet dwa nas nie zbawi.

Możemy poczekać, tak?

Ale chyba nie możemy czekać w nieskończoność.

Nie, nie, to jest bardzo skomplikowane.

Czy ta sonda oczywiście mogłaby szybciej tam dolecieć,

ale wtedy musiałaby mieć więcej paliwa,

więc musiałaby być większa,

więc musiałaby mieć większą rakietę,

a jak większa rakieta,

to musi mieć większe silniki,

jeszcze więcej paliwa.

To jest dość skomplikowana procedura

planowania czegoś takiego.

Natomiast ona przez sporą część

swojego lotu

nie będzie leciała w kierunku Jowisza.

Ona będzie tańczyła

pomiędzy planetami

wewnętrznymi Układu Słonecznego,

korzystając z tak zwanej asysty

grawitacyjnej, czy procy grawitacyjnej,

będzie przyspieszała,

kierując się najpierw w kierunku

Wenus, później Ziemi,

później tych asyst grawitacyjnych wokół Ziemi

będą chyba trzy oje, dobrze pamiętam,

po to, żeby przyspieszyć

na tych zakrętach, że tak to ujmę

i żeby wylecieć jak z procy już w kierunku Jowisza.

I do tego będzie potrzeba

mniej paliwa niż

dużo mniej, niż gdyby leciała

po prostu w jednej linii na Jowisza.

Tak, tak, tak.

Ale to jest kilometr, to jest miliard kilometrów, tak?

Wiesz co, mogę zaraz sprawdzić,

nie pamiętam w głowile,

to jest około miliarda kilometrów.

Ok, ok, to jest kawał drogi.

To jest kawał drogi dla,

jak gdyby też tak trochę złapania

proporcji, z Ziemi

na Słońce jest 150 milionów kilometrów.

Więc jeżeli to jest miliard, to to jest

kilkukrotnie dalej niż my mamy do Słońca,

przecież już Słońca jest kawał drogi od nas.

Tak, dobrze.

Bo jeszcze tylko jeden wątek,

bo to jest moim zdaniem niezwykle ciekawe.

Po to, żeby te asysty grawitacyjne

zadziałały, to się trzeba

strzelić dokładnie,

dokładnie w pewną

konfigurację położenia tych planet.

To nie jest tak, że ona pędzi

w kierunku Wenus, gdziekolwiek ta Wenus

jest, żeby się tam na niej

przyspieszyć. Ta Wenus musi być

w konkretnym miejscu. W efekcie

okienko startowe

dla tej misji wynosi dokładnie

jedną sekundę.

Innymi słowy, jeżeli ona

ma startować, to ona musi

wystartować

w jedną konkretną sekundę całej doby.

Bo jeżeli wystartuje 5 sekund

później albo 4 sekundy

wcześniej, to konfiguracja

planet, na których... To te półtora miliarda euro

po prostu idzie do kosza.

Nie trafi. Po prostu nie trafi.

Albo nie doleci. Albo nie przyspieszy

tak, jak powinno przyspieszyć,

żeby tam dolecieć.

Dobrze. I to może trwać w nieskończoność?

Czy kiedyś się to okienko sekundowe kończy?

Kończy się z końcem kwietnia.

Z końcem kwietnia w ogóle.

Czyli mamy dwa tygodnie na to, żeby w ogóle to się wydarzyło.

Z grubsza tak. Rozmawiamy rzeczywiście

w piątek. Start ten pierwotny

miał być w czwartek.

I w czwartek postanowiono

przesunąć, ale nie o godzinę,

bo, tak jak mówię, mamy jedną sekundę

na to, żeby w ciągu doby

to odpali się wystartować.

Ponieważ nad tym

miejscem startowym

zebrała się burza, czy po prostu było

wysokie ryzyko, że uderzy piorun

w momencie startu rakiety, to

zawsze jest bardzo ryzykowne.

Tam co prawda są instalacje. Ja o nich

opowiadałem, bo... No jak piorun uderzy, to

nie spadnie ta rakieta, prawda? Nie, nie, nie.

To chodzi o urządzenie jakiejś elektroniki,

może urządzenie do śledzenia,

to chodzi o to, że w tym

kluczowym momencie, na chwilę będzie

jakieś przepięcie albo jakieś utrata

łączności, to jest

sekwencja startu takiej rakiety

jest liczona

10 godzin wstecz, czyli innymi słowy

decyzja o tym, że

rakieta startuje, jest podejmowana

10 godzin przed startem.

I to co człowiek robi, czy

człowiek, armia ludzi,

która tam siedzi w tym centrum kontroli

lotów, to nie jest tak

w filmach, że oni decydują

poleci, nie poleci, nie,

decyzja zapada, że poleci.

Jedyne, co oni mogą zrobić,

to zatrzymać całą sekwencję.

Dobrze, ale Tomkut, czy to jest tak, że

oni odpalają tą rakietę

i potem się tylko modlą,

żeby te nasze

wyliczenia się zgadzały, bo rakieta

już i tak sama leci, czy ona jest jakby

kierowana również, skłujany

francuskiej, czyli z tego miejsca,

skąd zostanie wystrzonona. Bardzo

wysoka autonomia

pozwala pewne rzeczy

modyfikować, ale nie mówimy już

o samym starcie rakiety, to nie jest tak, że

jest ten główny inżynier, który

siedzi za joystickiem i on naciska

play i kieruje, tak, lewa, prawa,

patrzę na jakieś radarnienie,

to tak nie działa. To jest

bardzo ściśle określone i wyliczono

do ułamków sekwencja,

na tyle gęsta

co do działań i co do

testów różnego rodzaju podsystemów,

że decyzja o tym, że

rakieta startuje, zapada, tak mówię,

10 godzin przed samym startem.

Później wszystko się dzieje

automatycznie, w każdym momencie

człowiek może nacisnąć stop.

Tam jest, w tym centrum

kontrolilotu jest taki ogromny ekran,

na tym ekranie z boku

jest są wylistowane różnego

rodzaju podsystemy, które

w wyniku różnego rodzaju

testów są sprawdzane.

Im bliżej do tego startu,

to więcej kwadracików już jest

zapalonych na

świeci się na zielono,

te, które nie są przetestowane na czerwono.

Największe emocje są wtedy, kiedy

jest jeszcze ostatni ten czerwony

i wtedy, kiedy no wszyscy czekają,

żeby jakiś tam system został

przetestowany wielokrotnie, sprawdzony.

Jak on jest zapalony na zielono,

to wtedy rakieta startuje.

Jest jedna osoba, która podejmuje

decyzję, przyciskamy,

przycisk stop.

Czy jest, no nie może być zespołu,

ktoś musi to

wziąć na siebie, w którymś momencie.

Tak, czy takich przycisków to nie jest tak,

że ich jest 15 i ktoś naciska

i później sprawdzamy, kto naprawdę

nacisnął i dlaczego.

Ale to też nie jest tak, że tam siedzi jedna osoba.

To jest dosyć duża sala,

taki jak gdyby amfiteatr,

gdzie na dole są te duże ekrany,

oni tak siedzą właśnie,

jak na takiej sali wykładowej, tak mocno

po skosie, to są poszczególne

społy odpowiedzialne za poszczególne

elementy całej misji.

Wtedy kiedy jedni kończą swoją robotę,

zaczynają inni, no jak rakieta

startuje, to rzeczywiście

niektórym z nich spada kamień z serca.

Natomiast wtedy

dopiero zaczynają prace kolejne zespoły,

np. śledzące,

czy ona się dobrze porusza, czy zną się

nic nie dzieje. Później przechodzi

do jeszcze kolejnego, który odpowiada

za separację, czyli za odczepienie się

tej właściwej sądy juice, która

właśnie robi te wszystkie manewy.

A kiedy to się stanie? Wiesz co,

poszczególne elementy, one są

właśnie rozpisane na 8 lat, ta sonda

w ogóle to nie jest tak, że ona od razu

jest aktywna, ona się uaktywnia

dopiero gdzieś tam. Niemczy pamiętasz,

jak rozmawialiśmy na temat teleskopu

weba, on nie leciał tak długo,

ale on w pewnym momencie

już doleciał na miejsce

i dopiero wtedy zaczęła się

cała procedura rozkładania

lustra, czy powiedzmy tej całej

rasy, to nie jest tak, że to się dzieje

równocześnie, to jest rozpisane

na bardzo dokładnie

na cały harmonogram, więc

ta sonda... I ten zespół będzie pracował

24 godziny na dobę

przez 8 lat? Nie. Obserwując

lot.

Teraz na pewno przez najbliższy czas

będzie obserwował

i będzie sprawdzał

24 godziny na dobę.

Natomiast później pojawiają się takie

momenty, w których

jakiś czas nic się nie dzieje,

w których przez jakiś czas ono po prostu leci

w jakimś tam kierunku, później

jest kluczowy moment, na przykład asysty

grawitacyjnej, więc wtedy tak

znowu będzie szczególnie

nie wiem, to oko będzie

w tą stronę skierowane, jak się uda

znowu przez jakiś czas

przez nie wiem, kilka tygodni

może kilka miesięcy, oczywiście to

nie jest tak, że wyłączamy komputery

niech siedzie, oczywiście ktoś tego pilnuje,

ktoś to sprawdza, testuje, ale

to nie jest tak, że przez najbliższe

8 lat w centrum kontroli lotów

siedzi ten

cały zespół i śledzi.

No niektórzy już są niepotrzebni, jak na przykład

ci, którzy odpowiadają za start.

My mówimy o środku wkuru

w gujanie

francuskiej, to jest ośrodek europejskiej

agencji kosmicznej.

Ten lot, ta misja

jakie ona miejsce zajmuje

w ogóle

w planach, w budżecie

agencji.

To jest jedna z bardziej skomplikowanych misji

ze względu

na same obiekty

niezwykle trudno jest badać

księżyce jowiszowe

dlatego, że

jowisz jako planeta

jest źródłem silnego pola magnetycznego

co stanowi

ogromne wyzwanie na przykład

dla elektroniki, która znajduje się

na pokładzie. Drugim wyzwaniem

jest to, że mówimy o obiektach

bardzo dalekich.

Trzecim wyzwaniem jest to, że

po to, żeby tam dolecieć

musimy przeprowadzić

właśnie ten taniec taki grawitacyjny

we wnętrzu układu słonecznego

co wymaga niezwykłej

precyzji i wymaga niezwykłej

dyscypliny.

Warto może w tym momencie powiedzieć,

że

dużą część tych

skomplikowanych urządzeń na pokładzie

sądy wybudowali Polacy

w Polskiej Akademii Nauk

na przykład, ale też w prywatnych firmach

na przykład w firmie Astronika

i to jest powód, no nie wiem

czy tą dumę jestem w stanie

przelać na państwa, ale ja jestem w stanie

naprawdę dumny, bo to nie chodzi o to,

że wyprodukowali śrubkę, którą

ktoś przykręcił dekielek. To

jest bardzo ważne

urządzenia,

elektronikę wyprodukowano

w Polsce, stworzono w Polsce

i to jest coś bardzo, bardzo ważnego.

I teraz musimy mieć świadomość tego,

że Europejska Agencja Kosmiczna

mimo niewątpliwych

umiejętności

to nie jest agencja, która dysponuje budżetami

pozwalającymi

prowadzić programy kosmiczne

porównywalne na przykład

z amerykańską agencją kosmiczną.

Od czasu do czasu

stać nas na to, żeby

stworzyć misję niezwykle ambitną

i... Taką jak ta,

no jeżeli to jest 1,6 milionów euro

to jest bardzo dużo pieniędzy.

To jest dużo pieniędzy, to jest bardzo ambitna

misja, to jest bardzo ważna misja, trudna

misja, ale wiesz, no taką misją

też była misja chociażby Kasini,

która wiele lat temu

i tam też polskie urządzenia

grały kluczową rolę

nie tylko do leciała do

do tytana, do jednego

do jedynego księżyca,

który ma atmosferę, ale to jest też

jedyny księżyc, czyli jedyny

glob cały poza

ziemią, o którym mamy 100%

pewność, że na jego powierzchni

są zbiorniki ciecze.

Są jeziora, są

oceany, są rzeki, tyle tylko

że nie wodne, tylko

skroplanego metanu. I tam udało się

nawet wylądować.

Przeprowadzić misję lądowania

tam i rzeczywiście tamtąd

pochodzą zdjęcia z lądownika,

który tam osiadł. To też zrobiła

Europejska Agencja Kosmiczna i to było

coś absolutnie niesamowitego,

więc co jakiś czas stać nas na to,

żeby taką misję przeprowadzić,

czym pokazujemy,

że potrafimy to robić, także my

w Polsce potrafimy takie urządzenia budować,

chciałoby się,

żeby te możliwości

były po prostu większe.

Powiedzmy jeszcze, bo jeszcze jedna rzecz mnie interesuje

z takich czystomerytorycznych kwestii.

Jak te lodowe księżyce będą badane?

To przecież tam nie wyląduje

ten rakieta,

tylko ten lądownik cały,

nie wyląduje tam, co mi się nie da wylądować.

Czy da się?

Da się wylądować, natomiast...

Mówisz o ogromnym polu magnetycznym...

Da się, wszystko się da.

Wszystko się daje. Zawsze kwestia

tylko tego, jak bardzo się będziemy

starali. Myślę,

że w przyszłości tam wylądujemy.

To znaczy perspektywa

zbadania tak innego świata

od tych, które znamy

jest tak mocna,

że myślę, że wylądujemy.

I jak to będziemy badać?

To przecież nie będzie kilofa, nie będziemy się tam wbijać.

Teraz nie,

ale są misje takie rozpisane,

które zakładają

wylądowanie tam czegoś,

co się przetopi przez ten lud i wpadnie

do środka. Więc to nie jest

niemożliwe, to jest wykonalne.

Były nawet robione takie testy

na naszych biegunach, gdzie rzeczywiście

urządzenie, taki próbnik powiedzmy

wyglądało to z grubsza tak,

że coś lądowało i tak jak na

Marsie, na niektórych

z ostatniego łazika

opuszczany był malutki helikopterek,

który sobie latał,

tak tutaj może być tak, że coś wyląduje,

znaczy tutaj, mam na myśli

nie tą juice za chwilę, a ona będzie bada,

ale misje w której lądownik

ląduje i wypuszcza

coś z siebie takiego, co

może powolutku się przetapiać

przez ten gruby lud, ciągnąć

za sobą np. jakiś przewód

elektryczny, jakiś przewód,

którym będzie np.

na no onlinowo,

nie onlinowo, ale w czasie

rzeczywistym przekazywać informacje

jakieś, no najpewniej

tak, przy jakiej pierwszym misji dosyć

proste, temperaturze, może nie wiem

zasoleniu, może stężeniu, jakiś tam

różnych tych, być może się uda,

żebyc się tak długo

przetapiał aż wpadnie,

aż się przetopi do tego płynnego oceanu.

Natomiast ta misja, ona nie

będzie lądowała, ona zakończy

swój żywot na takim księżycu,

który się nazywa Ganymedes,

i która akurat nie jest lodowym księżycem

z tych, z tych

największych jowiszowych, po prostu w niego

uderzy. I się rozpadnie?

I się rozpadnie, nie księżyc,

a misja juice sonda,

ona waży 3 tony, więc to też

nie jest takie malutkie coś.

Natomiast

taki będzie koniec tej misji,

ona będzie badała z orbit

księżyców, ona będzie mierzyła

pole magnetyczne. Wspominałem o systemie

radarowym, więc będzie badała

też to.

Oczywiście, ma też na swoim pokładzie

powiedzmy przyrządy optyczne

po to, żeby robić zdjęcia, czy robić

filmy, więc to będą tego typu badania.

Żałujesz, że jesteś teraz

we fakturze, a nie w kuru?

Wiesz co, miałem bilet do kuru

i mogłem tam być.

Ale wybrałeś efekturę?

Wybrałem pozostanie, wybrałem pozostanie

w kuru, byłem niecałe

2 miesiące temu, tam miałem

wtedy komfort, bycia

i zobaczenia, jak ten

ośrodek rzeczywiście działa i wygląda.

Teraz takiego bym nie miał,

dlatego, że teraz

zaproszenie zakładało, że

będę tam niecałe 2 dni.

Więc, gdyby się okazało,

że

jeżeli się okaże, no my tego nie wiemy

w tym momencie, że misja zostanie

przesunięta jeszcze o jeden dzień, to

okazałoby się, żebym tam poleciał,

był tam w tym absolutnym

kotle, emocji,

prac i to wszystko,

po czym musiałbym wracać,

a rakieta by dalej stała na

padzie startowym.

Bardzo ci dziękuję, doktor Tomasz Rożek,

gospodarz kanału Nauka To Lubię

był gościem

raportu Ostanie Świata w osobie własnej.

Bardzo dziękuję, bardzo dziękuję za zaproszenie

i tak, w osobie własnej.

Może tylko jeszcze tak zupełnie auto-promocyjnie

na kanale Nauka To Lubię

niedawno wrzuciłem materiał filmowy

właśnie z kuru, więc jeżeli ktoś z państwa

chce zobaczyć, jak to wygląda,

o czym żeśmy rozmawiali, ale nasza

rozmowa mnie zmotywowała, żeby zebrać

te wszystkie filmy, które ja tam nakręciłem,

zmontować w jedną, większą całość,

jeżeli ktoś z państwa ma ochotę

zobaczyć, łącznie z pająkami

dużymi, chodzącymi

po różnych tam instalacjach,

to zapraszam, bo ja to tam po prostu pokazuję.

Ja widziałem i bardzo polecam.

Dziękuję ci bardzo Tomku.

Dzień dobry,

do zobaczenia.

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Europejska Agencja Kosmiczna odwołała start sondy JUICE z powodu warunków pogodowych. Celem tej misji jest badanie księżyców Jowisza – głównie Europy, Ganimedesa i Kallisto. Jaki jest plan lotu sondy? Jakich informacji możemy się dowiedzieć dzięki tym badaniom? O tym usłyszycie podczas mojej rozmowy z Dariuszem Rosiakiem w jego programie Raport o stanie świata.