Żurnalista - Rozmowy bez kompromisów: Tomasz Lis. Nie chce być już dziennikarzem?

zurnalistapl zurnalistapl 4/2/23 - Episode Page - 2h 37m - PDF Transcript

Dzień dobry Państwu. Miło mi Państwa powitać w kolejnym podkaście żurnalisty.

Zanim zacznie się rozmowa, chciałbym Państwa w imieniu gospodarza poprosić o wystawienie oceny i obserwację podkastu.

Nie zajmie to Państwu więcej niż kilka sekund. Życzę dobrego odsłuchu.

Dzień dobry Państwu. Przypominam, że rozmowy żurnalisty są przeznaczone dla osób pełnoletnich ze względu na występująco w nich treść.

Pozdrawiam i życzę miłego odsłuchu. Roxana Węgiel.

Żurnalista. Rozmowy bez kompromisów.

Dzisiaj u mnie Pan Tomasz Liz. Dzień dobry. Dzień dobry.

Dla moich słuchaczy na pewno każdy… Czemu chcę coś zdradzić?

Czy te palce mają być symbolem ekumenizmu?

Nie, one mają być symbolem wolności. Nie, bo tak rozumiałem, że Żydzi, Muzułmanie.

Tak. Tak?

One mają być takim symbolem właśnie wolności.

A to nie był wyrzut? Podoba mi się?

No nie, jak najbardziej.

Jeżeli pan rozmiękczał Pana…

Nie, no spokoj, nie spokoj.

Ja właśnie też zaczynam od rozmiękczania, bo chciałem powiedzieć, że każdy z moich słuchaczy raczej wierzy,

że jeżeli wymieniałem kogoś, dzięki komu się zainteresowałem, prasą, magazynami, gazetami i całą resztą, no to był to Pan.

To akurat każdy z tych ludzi, którzy słuchają moich podcastów, to o tym wiedzą.

Dlatego to dla mnie bardzo duży zaszczyt, że mogę z Panem porozmawiać.

Naledą to tyle na rozmiękczanie.

Miło mi, a teraz patrzę. Zaczynamy serio.

Teraz zobaczymy, jak to wyjdzie dalej.

Zapytałem Pana przed rozmowem, ale zastanawiam się, czy to Pan podtrzymuje zastanawiając się już od godziny, czy Falubas awansuje do ekstraligi?

No kurczę, jeśli ma serce mi nie krwawić drugi rok z rzędu, to tak.

Mam nadzieję, że mój dobry znajomy dyrektor sportowy Falubazu Piotr Protasewicz skompletował najlepszą drużnę, jaką się da i można dojechać do mety.

Czy się uda? Nie wiem, nie wiadomo, jest ciężko.

Ciężka jest rywalizacja, szczególnie w ostatnim fazie mistrzostw w drugiej ligi. Zobaczymy. Pierwszej ligi, przepraszam.

Żurzel to był istotny element Pana dorastania?

Żalenie.

A z kim Pan chodził na mecze?

Z ojcem. Choć pamiętam, że mój ojciec jest importowany, jeśli chodzi o Żurzel, bo jest wielkopolski.

Mama jest zielonej góry, więc pamiętam, że jak kiedyś na szkolenie wojskowe ojca wzięli na parę tygodni, to z mama uchodziłem.

A są takie mecze, które Pan pamięta dość dokładnie? Jeżeli chodzi już o system dziecka?

Pierwszego nie pamiętam, pół roku, podobno się potwornie Darwin.

Pamiętam mecz ze Stalą Gorzów, co u nas w zielonej góry ma specjalny wymiar. To był mecz z 1984 roku, na który poszedłem z dziewczyną,

której wtedy byłem bardzo zakochany. Mecz miał specjalny podtek, bo ona była zgorzowa.

A ja z zielonej góry, my przegraliśmy, to w generalnie był czas po porażek, bo ona była świetna i z powodzeniem zdała na medycyny do Wrocławia, a ja oblałem.

Ale to już taki późniejszy etap jednak. Pana życia, ta medycyna to też jest coś.

Nie no, medycyna to było egzamin, to był chyba wtedy, jeśli dobrze pamiętam, czekaliśmy na wyniki.

Pamiętam, znam tą historię, że zachleł Pan później w jednym wrocławskich barów,

ale jako dziecko był Pan potwornie nieśmiały, była taka historia, że miałem około 10 lat dostął Pan pieniądze od taty na lody.

Nie, poprosiłem o lody.

O lody.

Ojciec mi daje pieniądze i mówi, to idź sobie kupię. Nie, dziękuję.

A dalej jest Pan o tym chłopie? Z takiej nieśmiały?

Trochę tak. Ja nie lubię np. próg wejścia do miejsca, gdzie jest większość ludzi, których nie znam.

To jest taki dość wysoki.

Czyli to tylko i wyłącznie to powoduje...

To nie jest kokieteria.

Nie no, ja słyszałem historii od ludzi, którzy Pana znają, że Pan czuje się dobrze, kiedy Pan wie, że ktoś Pana zna.

A jeżeli ma Pan przeczucie, że może Pan tu być odrębną jednostką, to dalej może Pan stać w kącie jak taki chłopiec, który podpiera ścianę na dyskotece.

Bardzo chętnie.

Ja lubię kąt. W kościele 7-7 w ostatniej ławce.

A był Pan kochliwy jako dziecko?

Kochliwy? Oczywiście.

Dużo było tych dziewczyn?

Ale wiadomo, co to znaczy być kochliwym na etapie dzieciństwa.

Wamiętam, że kiedyś rodzice znaleźli jakiś mój list miłosny, z 8-9 lat miałem.

Proponowałem randkę, jakieś koleżance z podwórka.

I pamiętam, jak dziś pamiętam napisałem, że jeśli przyjdzie to na spotkanie ze mną, to duszów do piwnicy, to już pachnie tu friczem, prawda?

To będzie dowód tej miłości. Chyba nic z miłości nie wieszło.

Dziewczyna jest pianistką, wyjechała do Norwegii, a teraz mieszka w Ameryce, więc...

A co rozpalało Pana serce w młodości? Miał Pan jakieś pasje po zapływaniem?

Piłka, żurzel.

Generalnie sport we wszystkich wydaniach.

Chyba tylko sport.

A jeżeli chodzi o żurzel, nigdy Pan nie próbował jeździć jako dziecko?

Nie miałbym odwagi.

Jak w 2007 roku wróciłem poniekąd do żurzla i mój przyjaciel prezes Falubazu powiedział mi,

że chodź na trening, pojeździsz, ja wydaje chłopie, jest spokój, wyrżnę w bandę, niechło chociaż ducha na zabiesie.

Bałem się, to jest bardzo trudne, żeby położyć motocykl i wjechać, żeby zrobić łuk tak, tak jak żurzlowiec przez Wojty Robie,

czyli wejść w ślisk, bo na prostym motocyklu to nie ma sensu, więc nie, bałem się.

Jak miałe chyba sześć lat, to groziła mi operacja przepukliny pępkowej.

Lekarze powiedzieli, że można tego uniknąć, jeśli będę trenował pływanie.

Mój ojciec świetnie pływał, zresztą pokonywał w takich organizowanych mini zawodach moich trenerów.

No i ja to ja polubiłem.

To prawda, że dopóki nie przepłynął pan 30 basenów, nie mógł wychodzić z niego?

Nie, nie pamiętam tego. Czasem pamiętam, na pierwszą obozie sportowym wywieźli nas łódką na środek jeziora,

no to chłopaki dymacie się, pływa płyniemy do brzegu, to było dość daleko.

A był pan takim dzieciakiem zahartowanym? Jak pan by siebie określił w strukturze dzieci?

Ja byłem dość krótkotrzymany przez Ojca. Wielkopolali, więc generalnie był ordunk.

Taką anegdotę mogę przytoczyć kiedyś. Poszliśmy krótko, znaczy z czułością, ale krótko.

Chodziliśmy razem z Ojcem, wiele rzeczy robiłem sportowo, więc poszliśmy grać w tenisa.

Grał w tenisa, to wierzę, żeby zacząć, to trzeba naciągnąć siatkę.

Jest taka korpka i taka zębatka i taki ząbek wkłada, żeby ta siatka się trzymała odpowiednio w wysokości.

Więc kiedyś wsadziłem palec i korpka poleciała, więc za chwilę wyfrunęło kawałek mięska

i siknęła krep z tego palca, który tam dał się wkręcić.

Ojciec mnie opatrzył i mówił, że dobra, idziemy grać.

Ja mówię, dobra, ale ręka mnie boli.

On mówi, no ale co, po co ci lewa ręka?

Przecież masz gra w slajsem, więc tylko przy podwójnym backhandzie, więc nie robi dzisiaj podwójnego.

Więc poszliśmy i graliśmy te godziny od półtorej.

Bardzo mocno kochał pan swoją mamę. Nawet usłyszałem, że ponad życie mama pełniła.

Nie ponad życie, to jest formuła, że tak powiem, w której jest wszystko albo nic.

Tak bardzo, byliśmy bardzo związani. W ogóle z rodzicami, znaczy z rodzicami jestem, z mamą byłem.

A czego ma pan najwięcej ze swojej mamy?

To były dwa zupełnie inne żywioły. Tak bardzo inne, jak różne są Wielkopolska i Wileńszczyzna.

Matka mama, moja mama była fantazją, szaleństwem, uśmiechem, radością i spontanicznością.

A ojciec systematycznością, metodycznością, organizacją, strukturą.

Więc pół na pół powiedziałam, że to jakaś kombinacja. Nie jestem w stanie tego zważyć i odoszacować.

Jednak dużo więcej rzeczy, jak tak już pan wymienił, to kojarzą się jednak z tatą Stefanem.

No może.

A kim oni byli zawodowo?

Ojciec był inżynierem za technikiem. Mama była już urzędniczką w szpitalu.

I to był taki dom, w którym było bardzo dużo czasu dla pana?

Czy jednak musiał pan sobie gospodarować czas z znajomymi? Jak to wyglądało?

To bardzo dużo czasu. To znaczy to był czas, kiedy rodzice wstawali o szóstej, jechali do spad do pracy na siórną,

ale praktycznie codziennie o 15. byli już w domu.

Ja wiedziałem, że o 14. były moje obowiązki, wyjąć, odkurzać, posprzątać dom przed ich powrotem.

Ale potem czas był dla mnie, poza nauką. Mówię teraz o podstawówce, bo w ogóle niejaku pracowałem,

gdzie tak ciężko oni pracowałem, jak wtedy. Od rana do wieczora, od 15. do pierwszej nocy codziennie.

I po co? Po to, żeby oblać wiadomość medycyny, nie? Więc nie jest grzechem.

Nie zawsze robota, jak widać, ma sens. Nie zawsze przynosi efekt.

Z rodzicami był ktoś, kto był bardzo ważny w Pana życiu? Dziadkowie, ciocie, wujki.

Dziadkowie oczywiście byli ważni, ale czy bardzo ważni? Czy ponadprzecież wybitnie ważni? Nie wiem.

Bo mnie zastanawiał o to, czy też właśnie kładziono duży nacisk na to, żeby Pan się uczył.

Ale to dziadkowie niespecjalnie byli, do czego potrzebni. Babci były raczej do rozpieszczania.

Dziadek wielkopolski był też bardzo surowy, surowszy niż mój ojciec, więc tam też nie było nigdy gry.

Były tylko zadania do wykonania, do wykonywania. A ojca mamy, nigdy nie poznałem, tak jak ona nigdy nie poznała,

bo został przestrzelony. To był dziki zachód w Wielonej Górze, tuż po wojnie.

Został postrzelony zakażenie zmarł.

Ok, bo znalazłem to okres, że w liceum też Pan był papersą?

No tak, miałem. Ostatnio znalazłem jakieś zdjęcie, gdzie miałem grzywę jak Grzegorz Cichowski.

Ojciec kompletnie nie wykazywał zrozumienia tego typu historii.

No właśnie ta relacja nabierała chyba kolorytów w tamtym czasie.

Ale mama wiedziała, że to jest sobażne historie, więc czarne spodnie głupiła ona, białe buty,

nawet nie były jakieś straszne wieśniackie, też ona.

A był bunt?

Nie, jakaś nie byłem zawarnadmiernie, buntownik.

Ja jeszcze zapytałem o ten czas, który spędzają z rodzicami, więc jak mówię, była dyscyplina.

To było tak, że jak źle odrobiłem zadanie domowe, bo coś do kartka po prostu była wyrywana,

że tu jeszcze raz powtarzasz, ale to jednocześnie narzucze razem, spolt razem, spacer razem, nardy razem, więc...

A to był inteligencki dom?

Myślę, że spokojnie by go tak określić, skoro obowiązkowo czytałem politykę.

Politykę takie był bardzo przyzwoity, lewicowy dość miesięcznik zdanie.

Chodziliśmy obowiązkowo, zresztą uwielbiałem to na wszystkie filmy moralnego, niepokoju.

I obowiązkowo codziennie przez godzinę dwie słuchałem wolnej Europy, tak, to był inteligencki dom.

A jeżeli chodzi o muzykę, ona była w domu?

Poważna.

Okej, no tak, no to teraz...

Znaczy był Chopin, był Czajkowski, były opery, był Bach, Mozart, bytowym.

Ja to muzykę moich rówieśników uznawałem za hałas, jak oni mówili jakieś ACDC, czy jakieś inne vanhajne.

Ja mówię, ludzie, tego się nie da słuchać.

A oni byli uważali, że jestem szurnięty, że słucham jakiś dziwastw.

A miał pan dużo przyjaciół?

No, sporo w szkole.

A to jest bardzo interesujące, bo zazwyczaj ludzi w tamtym okresie szczególnie czasu łączyła muzyka, łączyły subkulturę.

To co, pana łączył głównie sport?

Boisko, to boisko sport, tak.

Szkoła, w której mam więcej wspomnienia, on nie był już na przykład ze studiów.

Ale ze szkoły podstawowej, czy już ze liceum?

U mnie to było niemal to samo, ponieważ moja klasa z podstawówki prawie w całości się przyniósła do pierwszego liceum.

Więc to byli prawie ci sami ludzie.

No to przechodząc już do tej medycyny, o której pan powiedział, skąd w ogóle był pomysł na to?

Rodzice uważali, że skoro mamy w Polsce nienormalnego krni, normalny kraj, bo PRL, to chociaż zawód trzeba mieć przyzwoity.

Więc stąd medycyna, po drugie, jak powiedziałem, że może w roztwo socjologii albo o filozofii, to spojrzeli nam, jak bym powiedział, że będę kuły słonia kolekcjonował.

Ale uznali, że to jakaś inflantena, aberracja, że trzeba mieć porządny zawód. Porządny zawód jest lekarz albo inżynier, ale nie filozof, filozof, albo socjolog, albo jak z nami obuździł.

A po drugie, moja dziewczyna, o której wspomniałem wcześniej, zdawała na medycynę, więc wybór był poniekąd naturalny.

Traf chciał, to było dość zabawny, że miało nazwisko na C, ja na L. I akurat we Wrocławiu, gdyby były egzaminy wstępne, ludzi na C i L wrzucono do jednej zali gimnastycznej.

Jak nas rozsadzali, to było niemal na przemienie, także siedzieliśmy bardzo blisko siebie w dwóch rzędach obok i gdybym był ławkę dalej, to prawdopodobnie byśmy nie gadali, bo byłbym teraz w szpitalu na Deżurze.

Bo chcę wierzyć, że dałabym ściągnąć, ona była świetna, a je dla mnie fizyka, chemia, biologia to były wyroki, a do tego w 1984 roku były mistrzostwa Europie w piłce, więc powiem tak, nie poświęcałem przygotowaniem do egzaminu nadmiernie duże czasu.

No to skąd pomysł później z medycyny na dziennikarstwo? Bo dziennikarstwem jakoś tam się interesowałem, w śmieszny, dzieciny sposób.

Uwielbiałem dziennik telewizyjny, który oczywiście był dość paszywym, propagandowym, biletnym, ale oczywiście nie tak paszywym jak dzisiaj, że w wiadomości. Obserwowałem pracę korespondetów zagranicznych TVP i pomyślałem sobie, kiedyś z mikrofonem chciałbym stać pod białym domem, to byłoby coś.

Więc powiedz, jak już oblam na tą medycynę, po siedzeniu przez dwa miesiące na kanapie i czytanie książki, książę, kiedy ojciec mówi, dobra, a tej zabawy, koniec.

Idziesz teraz do pracy, więc poszedłem do najbliższego zakładu pracy, czyli Brovaro, który był 300 metrów od domu, gdzie było bardzo zabawnie,

ponieważ to był jedyny zakład pracy, gdzie przyjmowali ludzi tu po więzieniach. Więc jak ktoś chciał sobie wyczyścić kartotekę, to przechodził do Brovaro.

Więc powiedziałem bardzo ciekawych kolegów pracy, którzy, mimo że alkoholu, jak to wiadomo w Brovarze nie brakowało, to uważali, że porządny pijak nie pije piwa,

więc mieli taką metodę, że było miednica przed wejściem do zakładu i druga w środku, wódkę wylewali do miednicy, gruby sfeter nasiąkał wódką, zakładali na siebie albo wrzucali do torby i wykręcali już w środku.

To nie są? Ja wiem, to można było poprawić, ale to wszystko jest dygresja. Trochę popracowałem, trochę pieniądze zarobiłem i no i był prosty wybór albo idę do szpitala na zbierać punkt,

nie wiem czy dalej jest ten system, żeby mieć parę punktów więcej za rok na egzaminie, bo paradoksalnie nie tak wiele mi zabrakło w tych testach,

ale niespecjalnie chciałem nosić kończyny na Artoped i amputowane, albo spróbuję wariantu B, czyli W, albo wariantu A, moje mama powiedziała, dobra, słuchaj, mówiłeś o tym dziennikarstwie, może spróbuj tam,

więc poszedłbym na Wydział Dziennikarstwa, był tam pan Henioł w szatni i pan Henioł mówił, no i co? Ja mówię pan, może za rok będę zdawał na dziennikarstwę i chciałem zobaczyć jak ten Wydział wyglądał,

a on mówi, co? Za rok matura? Ja mówię, nie, matura już zdałem, ale ublałem na studia, a pan Henioł z takim konfeced-konfidencjonalnym szeptem mówił, wie pan co ciekawa historia?

Tu był taki chłopak rok temu i on przez rok chodził na studia jako wolny słuchać, zdał wszystkie egzaminy po drodze, potem zdał wstępne i go przyjęli od razu na drugi rok,

mi kliknił, że to jest właściwa ścieżka, no i poszedł dokładnie z tą samą drogą, z sukcesem, nie wiem, czy pan Henioł jeszcze żyje, biorąc pod uwagę, że pił strasznie ostro,

widziałem to przez parę lat na Wydziale, to podejrzewam, że szanse są niewielkie, ale mam wobec niego bezdyskusyjnej długudzienczności.

Debitował pan w prasie tekstem na temat warszawskich barów narzędnych opublikowany, 8 listopada 1984 roku.

Potytułem w kolekcie ponaleśniki.

Dokładnie, dokładnie tak, lubi pan wspominać swoje pierwsze teksty?

Nie wiem, on był chyba dość nieporadny ten tekst, pamiętam, że puenta była strasznie nieporadna, ale tekst był wypracowany,

ja wtedy codziennie jadłem przynajmniej śniadania, a często śniadania obiadne w barach mlecznych.

Był jeden bar na przeciwko KC na Nowym Świecie, ja mieszkałem na Żurawie niedaleko.

Jak nie tam, to jadłem w tak zwanym karaluchu, tuż przy wejściu na uniwersytet,

a obiady bardzo częstej, jadłem świetnym barze mlecznym na ulicy Dobrej, w którym parę lat później powstała

pierwsza japońska restauracja w Warszawie. Tokio chyba się nazywała.

Originalnie, patrząc na to. W trakcie studiów pracował pan Doryszczo na torowiskach w Norwegii i Wielkiej Brytanii podczas pobytu w Londynie.

Ale nie, to wiem, a w podczas w Londynie dorabiał pan pracując jako ogrodnik, pracownik gospodarczy,

budowlaniec oraz był pan zatrudniony w wytwórnie naszych inniów.

Pracował w ogrodzie, zajmował się pan właśnie w Londynie. To wykuło panu też taką pracę,

z której niewątpliwie pan słynie. Wszyscy ludzie...

Ja lubię praca fizyczną, nie każdą. Jak mi ojciec brał wakacje na działkę

i obowiązkiem było pielenie, tego organicznie nienawidziłem. Ale gdy mówił, bierzesz w łopatę i masz przekopać pół działki,

to bardzo chętnie. Odśnieżanie, chętnie, pielenie, nie. Więc wyrywanie, grzebanie w ziemi niekoniecznie.

Natomiast jak jest takie roboty bardzo siłowe, jak najbardziej, a praca na torfie była diabelnie ciężka.

Ale też świetnie płatna.

To też czytałem sobie o tym, jak pan zaoszczędził 3750 dolarów już po podatkę. Tak jest.

Miał pan zawsze szacunek do pieniędzy?

Wyzapracowanych, absolutnie tak.

No ja usłyszałem, że jest pan skąpy.

Oszczędnie. Nie sądzę, nie sądzę, żeby moje dzieci to potwierdziły.

Nie zakładam, że nikt nie powie, kto jest skąpy, nie powie. Nie wydaje ponad miarę, może w ten sposób. Staram się nie przesadać.

A moje potrzeby są inaczej, powiedziałbym, umiarkowane.

Ale apetyt na życie. Mam pan duży.

No wiemy pan, raz w roku super wyjazd na jakiś super mecz, książki, praktycznie nic więcej.

A super mecz może być w Polsce?

Może być, ale może być.

Ale ja mówiłem o jakimś meczu typu Finał Ligi Mistrzów albo Finał Ligi Mistrzów.

Byłem chyba w 18 finałach.

Poza 2003 i 2004 i 2018, kiedy moja młodsza córka miała przyjęcie w dniu zakończenia szkoły i powiedziała, że mnie z nienawidzie jak pojadę, to byłem na wszystkich.

Od 2002.

A 2003 świetny.

To był ten, kiedy Bayer Leverkusen grał z realem i Zidal strzelił tą słynną bramkę, zwolę je lewą nogą, w prosto w okienko.

A jeszcze ten 2003 rok, kiedy Juventus grał z Milanem i to skończyło się w Karnych.

To był w meczu też.

To był tak.

To był w telewizji ten finał i następny, czyli to było chyba porto z Monaco.

Tych dwóch nie widziałem.

Ale wracanie się do studiów.

Same studia podsumowało pan w ten sposób, że dziennikarstwo dało panu niewiele jako studia.

Dużo więcej dało panu prawo.

Studiało pan prawo drugiego roku dziennikarstwa.

Chyba po drugim zacząłem.

Nie pomyślał pan jeszcze studiując dziennikarstwo, że dziennikarstwo może być kompletnie nie dla pana?

Nie, nie myślałem, że dziennikarstwo jest dla mnie.

Ja pomyślałem, że to jest studia, są trochę bez sensu.

Wszystko jest po łebkach.

Wszystko jest miesiąc na to, miesiąc na to, miesiąc na to.

A razem wiem, bo jest taka zasada, staraż dziennikarz powinien wiedzieć coś o wszystkim i wszystko o czymś.

Więc ja uważałem, że jestem na etapie na prostej drodze, żeby wiedzieć coś, czyli niewiele o wszystkim.

A jednak dobrze byłoby wiedzieć coś o wszystkim.

Nie mówię, że już wszystko o czymś.

Nie wiedziałem, że nie powiem, że moja wiedza prawna to jest wszystko o czymś.

Ale powiem także, że po co jako mamy w Polsce od 8 lat bardzo pomagało.

Jako student balował pan? Bawił się? Życiem? Nie przesadnie.

Oszczędnie.

Nie, oszczędnie, ale nie w sensie finansowym.

Ja uważałem, że to strata czasu.

Wolałem się uczyć, czytać, książki od czasu tego szczególnie pierwszego roku,

kiedy miałem perspektywy egzaminu wstępnego,

że nie chcę iść w razie czego to było, jak mówię, już drugie podejście,

że w razie niepowodzenia wzięliby mnie do wojska.

Nie chciałem iść do wojska.

Ja zawsze miałem wielki sentyment do Śląska, więc uważałem, że zgodnie z prawem

w razie czego pójdę na 3 lata pracować do kopalni zamiast i tam odrobie wojska.

Więc uczyłem się, przyospędziłem rok na Korzykowej i potem dalej.

Nauka, nauka, nauka.

Ja uważałem, że przyjdzie czas w życiu, żeby się wyszaleć,

ale na razie studiałem po to, żeby studiować.

A to był też ten czas, kiedy pan chodził na Żyletę?

Tak, bo ja na Żyletę zacząłem chodzić na Legię w ogóle.

Tuż po przyjeździe do Warszawa, czyli w 1984 roku.

Zresztą świetna była wtedy dużna Legii.

Jestem w stanie z pamięci skład otworzyć.

Tak, ta wtedy grał.

No tak, na Bramce grał Jadza Kazimierski, prawa obrona Dariusz Kubicki,

stoperzy Krzysztof Gawara i Andrzej Sikorski, na lewej obronie mój późniejszy dobrego kolega Darek Wdowczyk,

w pomocy Andrzej Buncoli, Jan Karaś i chyba Krzysztof Buda i Zbigniew Kaczmarek,

w ataku Darek Dziekanowski i Tomasz Arceusz, to Legii jest...

Nie, nie, tam jedna z przyśpiewmi.

Ja słyszałem jak pan śpiewał przyśpiewki, ja sobie znalazłem takie fragmenty,

że wiem, że ta żyleta to nie jest taki żart.

Wydaje mi się, że to... ale to się też w pewnym uruchomie.

To sam były. Wydaje mi się, że wtedy były lepsze przyśpiewki,

bo na przykład jak autobus ryczał i wszyscy poskakiwali w pociągach, jest tłok,

w tramwajach jest tłok, to miało to naprawdę wielki urok.

Wydaje mi się, że przez okno, czy przez balkon...

Wa, warszawa, warszawa, warszawa, warszawa, warszawa...

Legii jak... No, to jest nędzda, linia melodyczna.

Wydaje mi się, że artystycznie to jest gorsze niż było 30 lat temu.

A jeździł pan na wyjazdy?

Nie, aż tak to nie.

A wie pan, ze świata polityki, kto kibicuje Legii, jeździł na wyjazdy

i nawet był w Doniecku na meczu?

Wydaje mi się, że to może być Andrzej, poseł platformy Andrzej Boży, Halicki.

Sławomir Mencon.

Tak?

Tak, jeździł na meczu na wyjazdy.

Ale nie Mencon, ma lat?

35-7, jakoś mniej więcej...

Czyli on jest młoda Legii, a tak?

Tak, tak, tak, ale to była informacja, jak zacząłem grzebać i szukać,

że która mnie naprawdę zaskoczyła, nie mniej niż ta, że pan...

Wiedziałem, że nie Krzysztof Bosak, mój kolega ze szkoły.

A to nie kolega, tylko kolega z tej samej szkoły powiedziały.

A jeżeli chodzi o środowisko kibicowskie, to pana trochę nie pociągało,

jednak mimo wszystko, jak się tam wchodzi, to wydaje się to interesujące.

Nie, nigdy.

Kompletnie?

Nie, co sub...

No bo nie chodzi się samemu na meczu.

Ja lubię tłum, na stadionie lubię śpiewy, krzyki, przekleństwa też nie ukrywam.

Natomiast już ta subkultura już mi się zupełnie nie odpowiadała,

a ta, która jest teraz, nie odpowiada mi w ogóle,

więc jak to wszystko jest podlane nacjonalizmem, czasem czymś gorszym,

to dla mnie jest krzywe.

Wole taką sportę, niektóre powiedziałbym te oprawy bardzo mnie drażnią.

Ja uważam, że jednak nie powinno się nadmiernie mieszać sportu i polityki,

a zmierzało się to u nas solidnie.

Tak, tak, to prawda, ale chyba wtedy w tamtych czasach było dużo więcej agresji,

teraz jest dużo więcej polityki.

I narkotyków na trybunach.

Tak, tak, tak, no to też...

Ja nie było więcej agresji wtedy?

No nie, no wtedy jednak te stadiony były palone.

No czasem, czasem zdarzało się, Boże.

No właśnie, także wtedy było zdecydowanie dużo więcej agresji,

teraz jednak władze dużo mocniej zaciskają pętle na szyi kibiców,

jeżeli po prostu robią rozruby na to...

W prawdę, mówię, to nie ma wrażenie, że mają nadmiernie

zacisnięte pętle na czymkolwiek.

No nie, no jeżeli się spojrzę na to, że na widzę,

wie teraz przez to, co zrobili kibice Lecha,

od razu sektor widzewa jest po prostu zamknięty dla kibiców.

No ja jednak wiem, pan pamiętam, panie, że parę lat temu

w Warszawie się nie odbył mecz, który, znaczy, o mecz się odbył,

ale bez kibiców, który miał prawo być meczem

przynajmniej dekadem z realem.

Jak pojechali kibice do Madryzu też narobić bydła.

Więc ja naprawdę nie lubię tego.

Muszę powiedzieć, że jak byłem na finale Ligi Mistrzów

w Lisbonie w 2014, czyli wszyscy kibice z Madrytu,

połowa z Atletyko, połowa z realu,

jest zerak, jakiekolwiek agresji, wspólna zabawa

właściwie przez dwa, trzy dni pomyślałem sobie, kurczę,

jak tu finale Ligi Mistrzów grałaby z Legia z Polonią,

to by nic nie zostało z tego miasta.

Więc wolę też zabawa bardziej kulturalna i cywilizowana,

chociaż mówię, nie będę nigdy potępiał kibiców

za przekroństwa i wulgarzymy.

To też chyba kwestia obycia.

Tam już był czas się z tym obyć, ale my jednak

po prostu jesteśmy bardziej...

Jak już zagrają dwie różne polskie,

finale Ligi Mistrzów, to będzie kulturę...

Jeżeli już byśmy się obyli z tym i ten real Madryt

byłby czymś takim, co się zdarza nam regularnie,

to wydaje mi się, że taka burda na stadie Ligi...

Chciałbym mieć, przypominał, że jestem kibicem

Wisły Kraków, a tam z kibicami też nie jest niestety...

Nie mam teraz zaserwować żadnej przyśpiewki o Wisły Wiśle.

Znaczy jest kilka bardzo interesujących, nawiązujących do gwiazdy.

Jeżeli zastanowuje pan taką, to możemy to grać.

Nie wiem, wierzę tym pan chciał.

Tylko żebym miał wszystkie organizacje LGBT w tym nagłowie.

Znam te przyśpiewki, więc nie...

Ale przez chwilą mówił pan, że nie czuje pan,

że zaciska się jakiś sznur na kibicach.

A jednak sznur poprawności politycznej.

Dokładnie, nawet tutaj.

Ale nadeszła druga połowa stycznia 1990 roku,

kiedy był ten konkurs na prezentera wiadomości.

Pan nie chciał być prezenterem, pan chciał być dziennikarzem,

ale miał pan to...

Nie miałem problem poza tym wtedy, z tomatologicznym.

No właśnie, ten problem z tomatologicznym...

Mam mówić?

Ma orze palmowić.

To znaczy, problem polegał na tym, że w zielonej górze z dzień wcześniej

miałem zabieg, że tak powiem, to ząb, w którym zainstalowano mi pląby,

nie został wyrównany, tak jak powinien być.

I nie mogłem szczęki otworzyć i zamknąć prawidłowo.

Co lekko jest krępujące i deprymujące przed dzień,

przed egzaminem na cudzysłów, prezentera telewizyjna,

chociaż jest taki dowcip o tym, spotyka się parę osób

przed egzaminem na prezentera i ktoś wychodzi już po przesłuchaniu

i mówią, ty stary, co, przejęlicie?

On mówi, nie, przyjmują tylko partyjnych.

Tak, to wtedy też, bo to też był taki czas, kiedy...

Ale w każdym razie rano z homiczówki, gdzie wtedy pomieszkiwałem

przy pętli autobusu 116, pojechałem do centrum,

na Kubusia Puchatka, naprzeciwko Ministerstwa Finansów,

była spółdzielnia dentystyczna, wyjaśniłem,

że stawką jest moja kariera i proszę o wyrównanie mi tych ząbków

i jakoś podziałało.

I Deo Radaczu, pan wtedy, że może pan zrobić wielką karierę?

Nie. Wtedy chciałem się załapać do telewizji,

bo wydawało mi się, że to jest najlepszy możliwy temat, pomysł dla mnie

i najlepszy czas i to, co niemożliwe, za chwilę może być możliwe

i tu mnie nos nie oszukał.

Bo mnie zastanawiał, kiedy ten skromny chłopak zaczął zmieniać się w kogoś,

kto bardzo mocno rozumiał to, że ma umiejętności i możliwości.

Żeby nie ściemne, co zbiernie.

Akurat no, bo mówił pan o ten moment,

a ja wtedy chciałem się, jak mówię, załapać do telewizji,

ale dość szybko, jak już tam się zaczepiłem,

to pomyślałem sobie, no dobra, jak już się w to bawimy,

no to sens ta zabawa ma, że jest zostaną najlepszy dziennikarze w tym kraju, tak.

3 maja nastąpił pana debiut.

W debiucie rozmawiał pan z panem Olbrychskim.

Stresował się pan jeszcze kiedyś, jak wtedy?

No szalenie, ja wypiłem butelkę nervosolu przed tym występem.

A kiedyś jeszcze nastąpił taki stres?

W pana życiu, jak ten debiutujący?

Aż tak i nie, ale ja się zawsze stresowałem.

Nie było takiego programu, kiedy nie było zdenerwowany.

Gdy prowadziłem fakty, to chociaż robiłem to przez siedem lat, pięć razy w tygodniu,

to nie byłoby takiego programu, kiedy nie byłbym zdenerwowany przed zawsze.

Czyli jak wchodzić do domu milionom ludzi, jeśli nie jest kompletnym idiotą,

program już na żywo musi być trochę niepokojny stresu mobili żyjącego.

To pana kariera była bardzo i to bardzo szybka,

bo też szybko był wywiad z generałem Jaruzelskim, który został zacytowany w The New York Times.

To nadal ten pierwszy i ostatni raz?

Że w The New York Times, tak, zdecydowanie.

Następnie został pan korespondentem w Stanach.

Trafił pan wtedy, kiedy jeszcze Jordan i Chicago grali w play-offach

i byłymistrzostwa świata w piłce nożnej.

Czas idealny.

Ale nie do końca pan mówi prawdę.

Jak pojechałem, jak zostałem korespondentem, nie chcę przypomnieć,

czy to nie był czas, kiedy akurat Michael sobie wziął wolne na dwa lata.

Ja teraz cytuję fragment z pana książki,

więc albo pan w książce kłamie.

Albo o się mylę.

Nie, 90. 1, 2 i 3.

To były dwa, trzy pierwsze sezony,

kiedy ból się zagrali w finale.

Ja piszę prawdę w tym sensie, że załapałem się na Jordana

w czasie pierwszego mojego pobytu w Stanach.

Na przełomir od lat 92-93.

Ok, bo to jest bardzo interesujące,

bo tam pan o tym pisze, że Chicago z Jordanem grali w play-offach,

a jeszcze w międzyczasie został przerwany mecz?

To był 95. 1 sekundę.

Przepraszam, to był z kolei 96.,

ale coś pomyliłem.

To był ten moment, kiedy akurat grali bez Jordana.

Chyba się dobrze pamiętam.

96. rok tam był, bo moja żona była wtedy w ciąży,

byli w maflorodzie, tak.

Ale to chyba nie było Jordana wtedy.

Wydaje mi się, że on wrócił na sezon 90.

Nie, dobrze, 6-7-8.

Tak, oni wtedy wygrywali te trzy.

Ja to jest supersonic, chyba grać w finale.

Możliwe, właśnie pan mówił o tym przerwaniu spotkania,

po prostu, że był pościg za sezonem.

Dokładnie.

A to już mówię kompletnie z głowa.

To był jeden z piękniejszych momentów w pana życiu wtedy?

Ale to czyli...

Stany w tamtym okresie, że został pan korespondentem,

to wszystko tak się nabierało tego...

Znaczy wspaniały był też pierwszy cały rok,

kiedy byłem na stypendium, bo rok w Nowym Orlanii.

Jak pan wspominał te imprezy,

to tam wszystkie zaległości dość szybko odrobiłem.

Że tak powiem, po maksie to wyszedłem.

Z tym bardziej, że poza książką, którą pisałem,

miałem masę wolnego czasu.

Mogę robić na to, na co miałem ochotę.

Ochotę, masę czasu spędzając na oglądaniu NBA i NFL,

czyli amerykańskiego futbolu, który też uwielbiam.

No i to jest zupełnie coś innego.

Ameryka wtedy była ciekawa i nudna.

Zależy prezydentura Clintona poza wojną w Bośni.

W zasadzie nic wielkiego się nie działo.

Ameryka wtedy w to był taki okres post-zimno-wojenny.

Wydawało się, że Amerykanie będą się tylko koncentrować

przez następne dekady na bogaceniu się.

Nikt nie myślał, że tu za chwilę wyskoczą coś talibowie,

jak i 11 września, że to była kompletna abstrakcja.

To było szalenie ciekawe z punktu widzenia kogoś z Polski.

Był akurat bez naszej nadmiernej megalomanii,

akurat w drugiej powie lat 90.

Najważniejszą sprawą w amerykańskiej polityce zagranicznej

było rozszerzenie na to.

A w tym wszystkim największym stopniu chodziło o Polskę,

więc otwierało to drzwi, które normalnie byłyby zamknięte.

Tak, to bardzo ładnie opisuję to pan w historii prywatnej.

To jest bardzo fajnie ten wątek.

Jest rozpisany, jeżeli chodzi o te momenty polityczne,

o tego, co było ważne w tamtym okresie.

Chociaż mam też wyrzuty sumienia związane w dziennikarskim,

z tamtym Ameryką związane, ponieważ przez parę lat

byłem z sąsiadem Jana Karskiego,

mieszkał w bloku obok, 100 metrów dalej.

Moim bardzo dobrym znajomym, drugim,

którego uwielbiałem, był Jan Nowak Jeziorański,

więc mieszkałem z moimi znajomimi.

Byli dwa legendarni kurierzy z Warszawy,

cytując książkę Jana Nowaka,

którzy się bardzo nie lubili,

szalenie intesywnienie lubili.

To była wspaniała Polska historia dwóch w bitnych postaci,

która absolutnie zasługiwała na opisanie,

nie wpadłem na to, szkoda.

Takie błędy czasami trzeba popełnić,

żeby później móc wyciągnąć.

No ale wiesz, bo mi to, bo to było na talerze tuż obok.

Ja Łukarskiego z żoną siedzieliśmy raz na parę tygodniu.

U niego na kanapie.

W 1996 roku paraca,

korespondent pana zaczynała trochę nudzić

i też w tym samym roku 15.

Nie tak wiem dokładnie.

Dokładnie powiedziałbym, że chyba moją firmę

lekko zaczynała nudzić moja praca korespondenta,

bo przez pierwsze lata firma pozwalała mi jeździć po Ameryce,

żeby się jak najwięcej materiałów,

a potem była zainteresowana głównie tym,

żebym siedział na tyłku, odbierał pensję

i czasem relacjonował wizyt polskich polityków,

który samą pewnością najbardziej fascynującą częścią Ameryki nie są.

Ale akurat dziecko było w drodze.

I w drodze był też TVN, więc...

Tak, tak.

Nie ma tego złego co...

I też skrócona panu czas materiału,

bo tam pan miał do dwóch minut, a wtedy 90 sekund.

Tak, to nie chodziło sekundy.

Chodziło całą kształt.

Jak się wściekają, to nie wiem, jak to ci chodzi.

Masz pensję, siedzisz w ładnym mieszkaniu,

mieszkasz w pięknym miejscu i to się rzucasz.

I nie byli w stanie zrozumieć,

że ja naprawdę chciałem pracować,

ale nie zbijać bąki.

No tak, taki człowiek, który całe życie pracował,

nagle w takim miejscu.

To nawet nie była kwestia ogólnej pracowitości,

tylko jestem fantastycznym kraju.

Moi koledzy, korespondenci, jeżdżą

i robią materiały całej Ameryce,

a ja siedzę i czekam,

aż przyjedzie kurczak Grzegorz Kołodko

do Waszyngtonu.

No bez jaj.

Napisał pan też w tej książce,

że długo nie rozmawiał pan na temat finansów

z panem Walterem.

Do pieniądza były tak dobre?

Czy po prostu pana kompletnie nie interesowała,

a chciał pan zacząć coś nowego?

Myślę, że wtedy to były nadzwyczajnie dobre.

Tak jak mówiono w mieście,

nie zarabiałem 10 tysięcy dolarów

i jeszcze wtedy.

Czyli ile?

Jeśli dobrze pamiętam,

było 7, 8, 9 między nami.

Miesięcznie.

Dolaru.

Tak.

To to całkiem nieźle, jak tamte czasy.

Tak myślę.

Wystarczające, żeby mnie z niej lubić.

No to na pewno. Początek faktów

porównał pan do legendarnej walki Andrzego,

która trwa 95 sekund.

Tak.

Tylko, że byliśmy na ringu dłużej,

ale zeszliśmy też poranieni.

Ale cud się przydarzył i nazywał się

Esmeralda z tego,

z tego, co pamiętam.

I też pan Walter, bo tak jak pan o nim opowiadł,

to między słowami dało się zrozumieć w książce,

że to był człowiek, który miał też trochę wyobraźni,

bo z 19.30 przesunął

fakty na 19, a jeszcze później

w to już abstrochują do innego wątku,

że kiedy pan był w wydarzeniach,

że zegnował z jednego bloku reklamowego.

Ja to akurat syn, to Piotr.

Ale nie no, Mariusz Walter

był to bezdyskusyjnie

człowiekiem wizji wyobraźni.

Ja uważam, że największą

historii, twórcą

w historii mediów elektronicznych

w Polsce. I mówię też

i o studiu do dwa, i o TVNie,

i o TVNie 24

i o, o czym mało

kto wie, albo pamięta

w świetnych, w świetnych

filmach dokumentalnych, które robiło.

Mhm. Nie tylko czasem

o sporcie, czasem nie tylko, czasem

potrafił zrobić też świetne filmy

dokumenty o pianistach

w czasie konkursu szopelowskiego,

więc wybitny twórca,

który grał na różnych fortepianach.

A żyłowo pan kiedyś z zakończania współpracy

Stefano w ostatnim wywiadzie powiedział pan,

że tamtego rozwodu dało się uniknąć,

gdyby obie strony wykazały trochę więcej mądrości.

Że można było uniknąć.

Ale nie wiem czy na długo, powiem

czy też było, chyba ze zmęczeniem

materiału było dość solidne.

Ale pan powiedział, że tam 40%

winy było pana, co to była za wina.

40% to całkiem sporo.

No?

No myślę, że

jak się jest w korporacji

to człowiek

powinien się jednak starać

o pewien

komfort psychiczny

szefa i właściciela

i w pewnym momencie

zaczęto się w Polsce...

zaczęło się wielu...

zaczęło mówić o faktach

lisa. Więc ja

czułem, że to może być problem.

Więc można byłoby to rozmasować.

Tylko, że ja nigdy nie byłem

dobry w gry

korporacyjny. Zawsze tu przegrywałem.

Jak chodziło

o walkę od dostęp do ucha

cesarza, to to nigdy nie byłem

zbyt mocny. Ja uważałem, że ok.

Siedzę sobie tutaj na pierwszym piętrze

z koleżeństwem, robimy te fakty.

To się

broni pod każdym

względem.

Więc

to wystarczy.

W tym samym czasie

niektórzy moi

koledzy z pracy

ciężko pracowali nad

obrób, robili nad,

było obróbkę nad prezesem

próbując mówić, że

na przykład, że działa mi teraz

w stacji, bo nie chciałem

zrobić programy

informacyjnego, którym były fakty

i są

w magazynu autopromocji TVN.

Więc o łatwo kogoś

powiedzieć się. On tylko szef,

on tylko myśli o sobie i o tym programie

a nie teraz w tej stacji

i go nie obchodzi.

Więc tak kroczak, kroczki, kroczak

po kroczku sączymy

a potem jest efekt. A potem

jeszcze ten był

nieszczesny

sondaż i też przepełniło

czarę. Ale to też był taki moment, że

Pana ego trochę już buzowało

bo stawał się Pan najpotężniejszym

dziennikarzem w Polsce wtedy.

A ja prowadziłem

program, parę

pisałem czasem

artykuły

do prasy

występowałem

w radio, napisałem

książkę, która była hitem.

Ego buzowało?

Nie wiem, myślę, że

ego było pod kontrolą

a sytuacja wymknęła się z pod kontroli.

A uważa Pan, że dzisiaj pasowałby

do tej redakcji faktów, która jest dzisiejszej?

Nie, pociąg odjechał

o dwudziestu prawie

a teraz on sobie

doskonale bez ze mnie.

Ja nie specjalnie wierzę w takie powroty.

Ono zwykle są nieudane.

Czasami da się.

On jest świetnych prowadzących

chyba musiałbym

komuś usiąść na kolana

a cytując

pewnego polityka opozycji

nie chciałbym nikomu

wskakiwać na kolanka.

W jaki dziennikarz

rzeszanuje Pan z TVNu?

Monika Lejnik

Kasia Kolendę

Lubię Agata

Adamek i Radomira Wita

lubię

właściwie wszystkich lubię w faktach

lubię bardzo wielu

reporterów TVN24

A jeżeli chodzi o młodych

dziennikarzy, wychodząc

z TVNu

na kogo Pan patrzy,

że może zrobić dużą karierę?

Ja jestem trochę zaniepokojony tym

jak się w Polsce robi dużą karierę

dzisiaj w tej branży.

Jak?

Różnia. Czasem

mam wrażenie, że powstaje taka liga

ludzi, którzy polują

na nagrody

i rywalizacja

polega na tym

kogo obrzygam

od stóp do głów

żeby się na ten wypromować

a potem zebrać jakieś nagrody.

Więc

zaczynamy według mnie to

wybierać niebezpieczne rozmiary

ci ludzie sobie basują

przyznają sobie

nagrody wzajemnie

na Twitterze, podziwiają

siebie i samek siebie

i ludzi z tej ligi

wzajemnie, więc

mówię

teraz już mamy, ostatni ofiarom

był Wojtyła. Kto będzie następny?

Już nie ma dzisiaj ludzi

nietykalnych, wydaje mi się, że to co oferuje

clickbait

to jest po prostu

najbardziej atrakcyjne.

Ale to pan właściwie brutalnie

niż ja

opisał istotę w jej działalności.

Nie chodzi o prawdę,

chodzi o kliki,

o sensacyjność

i o możliwe, efektywne

zburzenie

jakichś pomników

czy midów.

Nie zawsze jest pozytywne.

Na przykład w wypadku

Wojtyły, nie rozumiem

tego, co się stało.

Też pan o tym trochę opowiadał

kiedy pan miał taką sytuację.

To nie chodzi, bo w tym od razu

słyszę już

eho co i była pedofilia

Wojtyła, ukrywał

i trzeba to

rozliczyć, nazwać,

napiętnować

i opowiedzieć.

Ja nie wzywam Panie Boże

do cenzury

kompletnie o to nie chodzi.

Tylko mówię,

po pierwsze szansunek dla historii,

szansunek dla pewnych bohaterów.

Ja przyznaję, że jak słyszę,

czytam albo słyszę

nazywanie

papieża

Bestions Wadowitz, Katem Dzieci

albo Panem Kremówką

to we mnie się krew

gotuje

i mam ochotę powiedzieć, kim Ty jesteś

gówniarą, gówniarzu,

który pozwolił, pozwolasz

na takie pod teksty pod adresem

chyba

najwybitniejszego Polaka w historii,

dzięki którym

powstała solidarność,

odzyskaliśmy wolność

i weszliśmy do Unii Europejskiej

i udało się zapobiec

w grudniu 80. roku

sowieckiej inwazji, więc

trochę pokory by się przydało.

Ale uważa Pan, że ktokolwiek racjonalny

i powiedzmy pracujący na stanowisku

dziennikarza pisał takie komentarze?

No ja, to są cytaty

poważnych ludzi?

Oczywiście, no to możemy ocenić,

że pozytywnych czy nie,

ale to są wszystko cytaty z lewicowego

miesięcznika, czy

z wypowiedzi

w radiu publicyjnym.

Ok, no to jestem trochę zaniepukany

jeszcze, że powiedziałeś, że zawsze takie

sytuacje dopiero sprawdzam.

Jest jedno rzecz, że

ludzie nie są jedno wymiarowi,

można wspomnieć

o Dmowskim

i jak nazwać go, ojcem polskiego

antysemityzmu

będzie to prawda,

ale pomijanie

wersalu

i roboty, które zrobiły dla

niepodległości Polski i dla ich

bezpieczniej granicy byłoby nieprawdziwe.

Można mówić o ojcu

niepodległości piłsudskim

albo piłsudskim dyktatorze.

Jedno będzie prawda

i drugie będzie prawda,

ale nie ułatwiają.

Można mówić o wielkim bohaterze

Polskiej Solidarności,

Polskiej Wolności i Solidarności

i Rachuwa Łęsie,

albo mówić, że kiedyś coś

podpisał.

No, lubimy

bajewski, ale

skoro już lubimy bajeczki,

to konsekwentnie, bardzo lubimy taką

postat literacką Andrzej Kmilczyc.

Zanim stał się bohaterem

pozytywnym, był bohaterem

wybitnie negatywnym, więc

życie jest

jeszcze bardziej skomplikowane

niż bajeczki.

Każda postać,

nawet te największe postacie,

jak Wojtyła, jak Wyszyński,

jak Kolbę,

jak iłsudski, czy Trzydmowski,

czy Wałęsa, czy mają także

strony ciemniejsze. A zawsze potrafił Pan

tak, to oceniać jednak młodość,

co sugeruje zero jedynkowość.

No ale ja już nie mam tego

przywileju, więc korzystam

z przywileju odrosłości.

Ale był Pan zero jedynkowlę?

I chyba nie,

w historii nie chyba nie,

wydaje mi się, że akurat

moja fascynacja

tęczą

dotyczyła,

że tak powiem, spojrzenia,

patrzenia na

rzeczywistość właśnie

tylko coś różno-kolorowego.

Możemy powiedzieć, że Martin Luther King,

wielki przywódca

walki

Czarnoskórych Amerykanów o ich prawa,

albo Martin Luther King,

który

fliktował na Mietniu, miał Roman

za romancem. Możemy powiedzieć,

że

John Kennedy,

świetny amerykański

demokratyczny prezydent,

bo John Kennedy, który miał

fiła na punkcie kobiet,

miał czery kochanki w dzień inauguracji.

A potem różne

Marilyn Monroe na

koncie. Jedna jest prawdą

i drugą.

Dlatego wydawało mi się zawsze, że to jest

domena młodych ludzi, którzy po prostu

zauważają tylko i to, co jest wyłącznie

wygodne dla ich interpretacji.

Na pewno pamięta pan zdjęcia z

Harkowa prezydenta Kwaśniewskiego

i zastanawiał mnie, czy w życiu dziennikarza

w tym momentu, że stajesz na takim

rozdroju dróg, że albo

publikujemy i wiemy, co możemy wyrządzić

tą publikacją, czy nie publikujemy.

Dużo pan razem miał taką sytuację?

No to był jeden z przypadków.

To był jeden z pierwszych też.

Tak, żeby

znowu,

według mnie Aleksander Kwaśniewski

zachował się

w ten sposób kompromitujący,

ale nawiązując do naszego wątku

sprzed paru sekund,

to mojego poczucia, że był

bardzo dobrym prezydentem

zdecydowanie lepszym,

niż się spodziewałem.

Ja jego wybór

przejąłem z bólą.

Z bólem uważałem, że pokonanie

Lecha Wałęsy w bórach prezydenckich

było po niekomu

cudzysłów niemoralne, tym bardziej, że

SLD już miało większość

w Parlament, gdzie wtedy idzie rząd

więc mówię, tylko

sprowadzanie dzisiaj Kwaśniewskiego

to chyba dzisiaj

do człowieka mema

i mówienie

o piciu wódki

byłoby w bitnie niefery

mówimy o polityce, polityku

który położył wielkie

zasługi

i dla

członkostwa Polski Nata

i w Unii Europejskiej, a potem

zapisał bardzo dobrą kartę

w czasie pomarańczowej

rewolucji 2004 roku

więc anegdota

ok, kolory ok

ale

jest ta prawda

o dużym cierze

gatunkowym, o której

nie można zapominać.

A dużo rzeczy pan nie opublikował?

W sensie? No właśnie w takim, tutaj też musiał pan

pana Waltera przekonywać do publikacji

ze względu na to, że TVN wtedy walczył

o krawo.

Koncesje kolejne, nagle nadajniki.

Nie, ja raczej nie byłem mistrzem cenzury

ja raczej

w życiu mówiłem cała naprzut

a nie zatrzymać

silniki. Pan miał pan kiedyś mentora?

Ja miałem dziennikarzy,

których podziwiałam

ale nie wiem czy któregoś

nazwałbym mentorem.

Ja już za chwilę jest pan przed wydaniu

chyba nowej książki, tak w rzeczywistości

więc czego świat się dowie, kiedy kupi

nową pana książkę?

Poznał na przykład

całą moją historię

zdrowotną ze szczegółami

bolesnymi czasem

na pewno stresującymi.

Czym będzie się różniło chociażby

o tej książki, którą przytaczam

tutaj?

W historii prywatnej

historia prywatnej miała

podwójne

znaczenie, czyli historia

nie? I historia

oglądana moimi oczami.

Wydaje mi się, że w tej książce będę ja

a mnie nie będzie historii, mnie jest

historii. Wiedzę anegdot

z postrzeżeń osobistych

moich przygód,

moich dylematów

moich

problemów rozmaitych

zdrowotnych i nie tylko.

Dlaczego nie skonsultował pan

tej książki z prawnikami?

Taj ostatniej? Taj, która wyjdzie teraz.

Wie pan,

wydaje mi się, że ja mam

jako wieloletni naczelny 2GZ

mam

całkiem, całkiem dobrego

nosa jeśli chodzi o to, co jest

procesowe, a co nie jest.

To co mogłoby być

raczej się nie znalazło.

Myślę, że to co się znalazło

jest albo nie

procesowe, albo

procesowe w takim sensie, że

wygram. Zresztą ma pan tutaj piętro

wyżej i dwa piętra wyżej

i bardzo dobrą kancelarej,

ale z czego nie będzie daleko.

Powstał rozdział w tej książce o kobietach,

ale usunął go panu, stwierdził, że

będzie z niego więcej bigosu niż pożytku.

Podsumował pan tylko tyle, że zawsze wybierał pan

silne kobiety. To czym jest dla pana silna kobieta?

Niezależna.

Kobieta, która ma swój świat,

swoje

pasje,

swoje hobby,

swoje poglądy, swoje

wyobrażenia o tym, co jest dobre,

co złe,

które nie jest łóżką.

Ja nie chciałem, nie chciałem mieć

nigdy

żonę do obiadów i nakładania

kapci, żonę,

dla której treścią

życia byłoby,

byłoby oczekiwania, aż mąż

wróci

z pracy w związku z tym, że

nami moimi były kobiety

o bardziej inne

umożliwości uważałbym, że

osoby

wybitne.

Bardzo mi się to podoba w kontrze do tego,

co Kinga Rosin napisała

jeżeli chodzi o pana,

ale cały czas czułam się niewystarczająco

dobrą matką, żoną kochanką. To trudne, jestem pewna,

że już wiem, czego nie chcę. Na pewno

nie chcę dominacji jednej strony na drugą,

ani szantażu emocjonalnego, grania na uczuciach,

wpędzania w poczucie winy, no i osadzenia

w typowych relach kobiecych i męskich.

Też mi to nie pasuje, że pani robi obiad,

ale ten zarabia.

Ja powiem, że

nie chcę teraz było błędem

taktycznym i strategicznym,

gdym publicznie wchodził z Kingą

w polemiki,

ale nie mogę o nich zauważyć, że jednak

przez siedem lat życia

obiady jadłem

zawsze w stołówce poza weekendami.

A w weekendy

jadliśmy razem w restauracjach.

Był się pan

wpierć za swoje pierwsze mążeństwo?

Nie.

Dlaczego miałem się bić w piersie?

Nie wiem, ze względu może na to, że nie wyszło.

A na to, to

ja bym powiedział, że nie,

że biłem się,

oczywiście miałem refleksję pod tym,

tak to porażka.

Jak jest porażka,

to zawsze są dwie strony,

choć jak mówi mądraść ludowa,

zawsze są odpowiedzialne

za upadek

koni smażoństwa obie strony,

ma i tościowa.

Tego nie znamem,

ale to jest

świetna, czyli to był pomysł,

że poinformować tabluidy o ślubie

z Hanią w żywę.

W ogóle nie był pomysł,

nie było takiego pomysłu.

Było tak, że siedzieliśmy w Rzymie

i

poszedł przeciech

chyba z konsulatu,

gdzie się ślub odbył

i po prostu w tym Rzymie

nie mieliśmy życia.

Telefon dzwonił co, co pół minuty,

więc w którymś tam momencie

był, ja mówię, słuchaj,

nie będzie jej mieć życia przez do niedzieli.

W niedzielę mieliśmy wracać.

Ja mówię, jest tylko jeden sposób,

żeby sobie sny poradzić.

Za chwilę odpisać na sms,

z krótkim komunikatem

tak to prawda,

więc to nie było,

to nie był press release,

albo komunika dla świata,

ale dla światego spokoju

na odczepnego potwierdzenie

tego, co i tak już wiedzieli.

Okej, bo to też mnie zastanawiał,

bo właśnie słyszałem taką plotkę,

że wysłali państwo smsa

do jednego z tabloidów.

Mówię, potwierdzam,

ale w tym sensie, że to było...

Nie od was, tylko to już było raczej wiadomo.

To było odpowiedź na po 50 telefonach

w ciągu 3 godzin.

A jakich błędów nie popełnił Pan

w drugim małożeństwie ze względu na to,

że wszego?

Nie wiem, może wiele popełniłem.

Tych samych?

Jeszcze apropo tego cytatu

z kimś.

Czy to był

cytat z

jej słynnego dzieła

co z tym życiem? Tak. A widzi Pan.

Skąd ten tytuł

powiedziałbym?

Co jednak może Pan to skomentuje,

bo widzę, że refleksja

wróciła. Nie, nie, nie.

Lepiej nie. Jak mówił

Aleksandr Kwaśniewski

nie idźcie tą drogą.

A jakie błędy

Pan najczęściej popełnił w małożeństwie?

Za późno wracałem.

Za długo biegałem.

I w pewnym momencie

z całą pewnością rzeczywiście

mam wrażenie, że

w istocie

bieganie się stało, jeśli nie

najważniejszą, ale zdecydowanie

zbyt ważną

rzeczą w moją życiu.

To były godziny każdego dnia

i jedzenie było

podporządkowanie

bieganiu.

Odpoczywanie było podporządkowane bieganiu.

Właściwie cały grafik

dzienny, tygodniowy to był

podporządkowany bieganiu. To nieumacnia

więzów i wielu moich kolegów,

którzy poszli

sport. Nie chcę psychologizować,

czy

był to efekt kryzysu

wieku średniego czy nie,

że tak powiem, poważnie

nadwieręczyło swoje więzy

rodzinne.

Czyli można powiedzieć, że sport rozbił Panu morześ?

Nie, nie można.

No ale mówi pan, że Pan biegał?

No biegałem.

A może pytanie za czym?

Nie, dopóki wie pan,

to potem pewna zima skomplikowała

i ja zawsze biegam

w okolicy Konstantinę Indyrekodomu,

lubiłem

biegać w temperaturze

minusowej, ale

uznałem, że jak będzie minus 15 to stop.

Aż przyszła chyba w 2012

roku,

przygotowywałem się do maratonu,

jest dobrze pamiętam, w Haburgu

i przyszła makabryczna

zupełnie zima, więc

schowałem się

i biegałem

na

bieżni

w Siłowni w Hajacie

i tak mi się podobało

to, że nie jest mi zimno w trakcie biegania

a tuż po sekundę

po zakończeniu treningu

bez tych

kilometra spacerów

zimnie wchodzę pod gorący

prysznic, też na tych bieżni

spędziłem następnych parę lat.

Czy kiedykolwiek związek?

Wtedy wracałem, więc prawie nigdy

nie wracałem przed 21 do domu.

A

w sobotę, sobota

i niedziela, jak pan wie

jest sobota

jako biegający,

sobotę były to moje długie wybieganie

więc 20, 25, 30

w niedzielę

ci czułem sprinty, więc

jak dorzucimy

do tego

mecze

religii angielskiej,

włoskiej,

niemieckiej i żużlowej

w soboty w niedzieletę mamy

jest, nawiasem mówiąc, w Ameryce

takie określenie

Sunday football windows

czyli kobietę, które są

porzucane przez mężców cudzysłowie

porzucani, bo one

porzucane, bo oni spędzają

całą niedzielę na oglądanie meczów futbolowych

I to z panem zostało w takim wypadku?

No to tak

A to był któryś z związków

ważniejszy od pracy?

To nie może, nie

nie wydaje mi się, żeby to była

alternatywa wykluczująca

Nie

Ja byłem prawie przekonany, że powiem pan, że

jednak praca zawsze była na 1 miejscu

Spadz praca była

zawsze

super ważna

ale myślę, że można było to powodzić

Jeśli były jakieś błędy

to nie dlatego, że pracowałem

i uważam, że praca była

rozwiązaniem problemów

praca gwarantowała

komfortowe życie

na

jakiego oczekiwały

obie strony

A jest pan romantykiem?

Ostatnio pjechać kobieta

powiedziała, że oszukiwałem

bo przecież

mówiłem, że jest to romantyczne

A zabolała

pana, kiedy Jacek Kurski

w 2018 roku nazwał

pana damskim bokserem?

Nie, nie nic

co Jacek Kurski

mógłby o nie powiedzieć

nie może, nie jest w stanie mnie

zaboleć, ponieważ jest patologicyń

kłamcy

Bo to jednak jest

powiedzmy uwłaszające

mężczyźnie i wydawało mi się, że

tak jak sobie to przeczytałem, to pomyślałem sobie

nie wiem, by dać wryj, tak?

No tak, a wtedy był pan by damskim bokserem

tutaj chwila przerwy

Jeżeli słuchasz teraz tego podcastu

pamiętaj by wcisnąć przycisk

obserwuj, bądź subskrybuj

zależności od tego, na jakiej platformie słuchasz

tego podcastu, będę bardzo, bardzo wnięczny

miłego odsłuchu

Ale boże, jest zna całą masę

przyzwoitych ludzi, którzy powinni

dać wryj koło Kurskiem

A jednak tego

nie robią?

Nie robi, co więc

tak jesteśmy skonstruowani

że po to, jak przechodzi

co do czego

to nawet

mówi się

zwykły dzień dobry, ja rozmawiałe

na przykład z Piotrem Adamowiczem

i pytałem go, czy miał okazję

kiedyś

powiedzieć

w Kurskiemu

co myśli po tych

wieloletniej kampanii

gdzie go

brata

powiedział, że kiedyś tam na stadionie leh

i coś rzucił, ale

to wystarczy

Jak Tomasz Lis uwodzi kobietę?

Zwariował pan?

No musi pan zdradzić tam, skutecznie

No właśnie, bardzo skutecznie

Jednak mierzył pan

wysoko? Nie, ale wie pan

o tym nie będę mówił

Ale porozmawiajmy o najważniejszych

kobietach

dla pana życiu

Najczęstsze zdanie, które słyszą

od pana, pana córki? To jakie?

Zdanie

Cześć kotek, czy wszystko ok?

Mówisz się, że

dzieci nie wychowuje się przez mówienie

jak mają się zachować, tylko wychowuje się

obserwując dorosłych, w których momentach

to widzi pan w swoich dzieciach

Nie wiem, czy one

obserwują mnie, mamy

nigdy dorosłych dziadków

ale ja nigdy nie miałem

potrzeby

Ja może, może

mój córki powinny odpowiedzieć na to pytanie

Ja chyba

nadmiernie ich nie strałem się wychowywać

ja raczej

byłem dobry w departamencie

rozpieszczanie, tak myślę

A jest pan dobrym, czy bardzo dobrym ojcem?

No to znowu, to są tylko

są te dwie

nie sądzi tylko...

No nie, ale zna pan to w perspektywie, chociażby swojego dzieciństwa

może pan przyłożyć kalkę i patrząc na to

Trochę inne czasy, dzisiaj myślę

trudno być

trudniej dobrym, trudno być

w czasach kwestionowania

wszystkich autortetów

trudniej być drobem niż kiedyś

Myślę, że jest dobry w tym sensie

że ja nigdy nie chciałem

żeby moje dzieci spełniały

moje marzenia

Ja zawsze chciałem, żeby one spełniały swoje

Mhm

A pan miał trochę spełniać marzenia rodziców

Nie bym tak mu nie powiedział

raczej bym powiedział, że

oczekiwania czy wyobrażania

wyobrażania

Blisko marzeń jednak

Takiego patrząc na

A pana córki mają większy talent od pana?

No, zależy do czego

Zastawmy słowo talent jako

równoznacznik

Ta młodsza córka

ma talent artystyczny

działa i myślę, że

te efekty tej działalności

niedługo będą jakoś

bardzo widoczne

Moja starsza córka

zna się doskonale

na piłce nożnej

Więc to, a to nie

przy samym sobie niesamowity

talentu

Na pewno ma

większy sportowy talent

niż ja świetnie

po mamie nie po mnie

świetnie jeździ na nartach

świetnie fruwa na

kajcie świetnie jeździ

to akurat nie są moje dystrybowanie

Więc

są to

sfery, gdzie ewidentnie ma większy talent

To ona próbowała pisać w przeglądzie sportowym

dobrze pamiętam i porzuciła już

całkowicie pisania?

Nie wiem czy myślę, że nie

ale

dostała straszny wycisk

za to

Oczywiście dostała wycisk nie za to

co pisała i jak pisała

tylko za to, co czują córką była

No to, no niestety

to jest chyba wkalkulowane

niestety w to, że jeżeli nosisz tak wielkie

nazwisko w polskiej branży

Jakie to wielkie? 3 literowe

wielkie, patrząc

na polskie radia to jest olbrzymie nazwisko

i olbrzymi bagaż tego

Wszystko, jak mówimy kolega

wszystko ma zady i walety

Chciałbym przejść do

panuńskiego udaru, udar zmienił dużo czy wszystko

Jakbym pan zapytał moją

lewą rękę, to powiedziałbym

że bardzo duże

bo właściwie nie mam

sprawności, znaczy ona ma

siły, ale nie ma czucia

Ja nie mam czucia w palcach, więc

na przykład zapinanie

koszuli się trwało trochę

zmieniło wszystko

bo

no było blisko

z taką ostatecznej

katastrofy

i jak wychodziłem

już ze szpitala, już z oddziału

nie z Ojonu

w Olszczynie, gdzie wylądowałem

i z Ojonu, w Warszawie

gdzie byłem potem, tylko już po

po oddziale

habilitacji wypinię

po miesiącu

to pani docent

ordynatorka powiedziała

no, miał pan

wielkie szczęście, ja mówię

absolutnie, no żyje, ona mówi

nie, nie w tym sensie, bo wie pan

z tym udarem

powinien pan być statystycznie

niezdolny do życia, ja mówię

ale co, w sensie wózek

ona mówi nie, o wózku

to mógłby pan

tylko pomarzyć, bo

teoretycznie

powinien mieć

absolutnie niesprawną połowę ciała

i pan o swoich siłach nigdy

będą na sam na wózek nie przedł

więc jak sobie pomyślałem po tym, że

że nawet nie śmierć, która

była realna

ale, ale

przywiązanie do łóżka, a literalnie

było, było realną

perspektywą, no to rzeczywiście

czasem

bardziej się bałem po

myśląc o tym niż w trakcie

a jest coś dobrego, co zostawił

po sobie udar?

więcej się widzi

widzi się w szpitalu

bardzo dużo

bólu

cierpienia

rozpaczy, smutku

u ludzi

widzi się ludzi, którzy naprawdę

w którym kwadrans rozwaliło się

życie dokumentnie

i którzy marzyli

by o tym, żeby

móc tak jak ja

pójść na spacer, kiedykolwiek

nie będą mieli takiej szansy, być może

i o których

nawet na salę gimnastyczną codziennie

woziliśmy na wózku

nawet tam było, ja się śmiałam, że

należaliśmy

mówiąc językiem Jarosława Kaczyńskiego

do lepszego sortu

pacjentów, ci którzy

w własnych nogach zajęcia

a koleżanki

kolegu wozili na wózkach

zmieniała się perspektywa

więc inaczej się patrzy

patrzy na ból człowiek

wiecej widzi

więcej czuje

ma większą świadomość, że to wszystko

naprawdę to i życie

jest trochę na słowo honoru

i naprawdę nie znasz

dni ani godziny

jak się zdarzyło, więc

więc więcej o tym

w moim przypadku oznaczało

też

zdecydowanie

zbliżanie się do wiary

i stwórcy

i nie było to z cyklu trwoga

jak trwoga to do Boga

bo ja jadąc

karatką 3 razy do szpitala

w sytuacjach krytycznych

nie byłem ani przerażony

ani się nie modliłem

raczej się zastanawiałem czy lekarze

w szpitalu AB

będą zostali zrobić tak jak

trzeba, to co trzeba

i czy jedziemy wystarczająco szybko

jak jechałem z

samochodem osobowym raz, trzy, dwa

do szpitala

ani nie było to po

nie miałem potrzeby

jakiejś żeby chodzić do kościoła

zaraz po i dziękować

za osalenie mi życia

potrzeby żeby dziękować

ale raczej lekarzom

lekarzom ze szpitala

z wojewódzkiego szpitala

specjalistycznego w Olszczynie

z IPIN-u

którym wylądowałem 3 razy

i ze szpitala publicznego

w Amsterdamie

byłem i jestem wdzięczny

wszyscy w każdym tych szpitali

zrobili dokładnie to co trzeba

tak szybko jak trzeba

bo w wypadku udaru

czas jak jeszcze jak wiadomo

zupełnie

udarowcy mają powiedzenie

życie to czas

jak cię przywiozą godzinę za późno

to może być katastrofa

każde 15 minut

to są kolejne miliony

zniszczony komórek w mózgu

to jest trudniejsze dochodzenie

do siebie, trudniejsza

rehabilitacja

a to i tak jest, ja to się śmieję

także pismów i o platformie

i o zwolnikach opozycji

że oni chcą, żeby było

tak jak było

ja się śmieję, że właściwie

to jest dokładne credo

ludzi, którzy się rehabilitują

żeby było tak jak było

chociaż zwykle

nie może być tak jak było A

B, a często mam wrażenie

sensem rehabilitacji

jest nawet zrozumienie

że nie będzie tak jak było

jak swoje emocje po udarze

bezpośrednio po

no jak już zrozumiał pan

co się wydarzyło i jak to jest niebezpieczne

zastanawiam

jak taki człowiek czuje strach

albo jak bardzo czuje strach

ja nie bałem się

w momencie kiedy to się działo

bałem się, strach operacyjny

czy nie jedziemy za wolno

i czy lekarz

akurat miałem farta

przynajmniej gorszym udarze

zostało się to podolszcznym

i akurat w szpitalu

do którego

mnie zawieziono

są bardzo mocni

w sprawach udarowych

więc trzeba mieć też farta

potem

ja się trochę bałem

wie pan jak moja

starsza córka weszła

na ojon

w Olszczynie

do pokoju, to od razu zemdlała

nie zobaczyłem

więc bardziej się onią bałem

niż o siebie

ale pomyślałem, kurczę

jak ja muszę teraz wyglądać

skoro ona tak zareagowała

bo za chwilę musiał ją cócić

Kto był dla pana wtedy największym wsparciem?

Wszyscy

cała rodzina się zameldowała

wtedy w Olszczynie

ja się śmiałam

że nawet ktoś chbo rzucił

że wyglądamy tak jak

tabor cygańskiego

jak mi po jednym

czy dwóch dniach

nie pamiętam dokładnie

przenieśli z ojonu

do dzielnej sali

to w zasadzie od rana do wieczora

ten pokój

był pełen

ludzi

plus czasem i rodzina

plus goście, którzy mnie

odwiedzali

a ponieważ to było

tuż przed Bożym Narodzeniem

to nawet pomyślałem sobie

że to jest pewien bonus

bo mam rozszerzone

Bożą Narodzenie

i całą rodzinę pod ręką

Bardzo ciekawa perspektywa

i wydaje mi się, że potrafi pan za

Ponieważ sobie

w rodzinach

gdzie są rozwody

w Igilie

bywają dość kłopotliwe

i w sensie

i emocjonalnym, i logistycznym

i podziały czasu

więc

powiem rzecz zabawną

że z nikim

się nie musiałem dzielić

czasem

swoim najbliższych

miałem wszystkich na talerzu

wszyscy w jednym miejscu

w hotelu chyba 2 km

więc też nie mieli daleko

rano się jak się budziłem

wiedziałem, że za chwilę

zacznie się przyjedzie wycieczka i było ok

Potem wszystkim pojawiły się

Ja poza tym mam taką dziwną

z konstrukcji, wie pan

ja lubię szpitalę

nie fajnie jest trafić do szpitala

ale mi

prawie zawsze jak trafiałem

a dużo tego było

bo jeszcze miałem

historię, jakaś rent

kardiologiczna

i historię z nyrkami

to prawie za każdym razem

wiązowało się to

albo z bólem

albo z sytuacją bardzo trudną

albo bardzo krytyczną

więc

więc za każdym razem

poczucie, kurczę, tu jest bezpiecznie

tu jestem zanim

zaopiekowany

więc tu właśnie

tu nie, że jest strach

tylko tu jest mniej strachu

Pana się albo kocha, albo nienawidzi

wtedy też, kiedy był ten najbardziej

niebezpieczny udar, było też dużo komentarzy

że to karma, że tak zasłużył

a pan kiedyś sobie dał w ogóle

jakkolwiek wymówić coś takiego?

To z dury są

to wszystkie opowieści

z tym karmem

jest burz i tatanie, moralizowanie

na ogół dotyczące

i mówią najczęściej

idioti w odniesieniu do ludzi, których nie lubią

To na pewno to ta sama

zasada, co z Janem Pawłem

drugim, że po prostu

doszukujemy się czegoś tam

po prostu sensu, tylko i włącznie dlatego, że chcemy

to widzieć

ale są dwie wersje tego przysławia

Za co przepraszam, miało to być karma

tak z ciekawości zabytnym

No to nie ja

Za to, że nie lubię mi

pisu

czyli udary

mają tylko ci, którzy nie lubią pisu

i zawały

A tam ci mają świetne zdrowie

Ja nie wiem, jakbyśmy zrobili

podsumowo zrobili statystyki

ofiar covidu

to przypuszczam, że

byłoby to kryterium dość wątliwe

Nawiasem, więc jak trafiłem do szpitala

to ktoś

nie ma akurat mniej

bo jeśli chodzi o moje poglądy

nie było problemu

No wiadomo, pana poglądy nie są znane

Ale kogoś zapytano z pacjentów

przepraszam, jaki ma poglądy

jakie pan ma poglądy

a on powiedział

A czy to ma oznaczenie

a jeden z lekarzy powiedział

wie pan, dla nas nie, ale ostatnio

pacjenci się pobili, więc staramy się

ich rozdzielać

To jest dobre

Ale ostatnio

to to w ogóle jest jakaś aberracja

bo

jeśli już mówimy o zarzutach kretynów

to niektórzy

niektórzy mi zarzucali

że

sympatycznie i publicznie

wypowiadałem się

na temat

profesora Szumowskiego

w której klinice

w Aninie byłem

w sumie prawie 3 tygodnie

tygodnie, ja jestem świetnym lekarzem

i to mnie interesuje

wydaje mi się, że to jest kompletnie aberracja

Ja jako pacjent

nie jestem

zwolnikiem

zwolennikiem

albo przeciwnikiem piszu

tylko jestem zwykłym pacjentem

profesor

też nie jest dla mnie pisowcem

albo atepisowcem

ale jest albo do dobrym

kardiologiem

nie dajmy się

zwariować

ja myślę, że biorąc

pod uwagę

jest tu kamera

biorąc pod uwagę

blizny, które tu mam

działania jak profesora Szumowskiego

i biorąc

pod uwagę

jak blisko był

strefy wrażliwej

bardzo wrażliwej

działał

jak rozumiem

przy pomocy narzędzi

narzędzi ostrych

bo do

żyły musiał mi wciskać

takie coś długości

jak się nazywa

prysznicy jest na

teraz na wężu

coś tak bardzo długiego

czym się wjeżdża

do serca

ja to myślę, że okazałem

profesorowi też

dużo, dużo

zaufania, szalenie

ale podobnie jak

w szpitalach

lekarza, o których wspomniałem

specjalistów

od neurologii

to jeśli chodzi o profesora Szumowskiego

mam duży

dług wdzięczności

ten pobyt

jest bardzo przyjemny

akurat trafiłem

przez 3 tygodnie

czterech sąsiadów

sąsiedzi też

bardzo mi się

udali

dogadywaliśmy się z łatwością

raz

nawet pogrzeszliśmy

z ostatnich

z ostatnim sąsiadów

ale myślę, że nie wiem czy jestem w stanie

tego czy powinienem to ujawniać

proszę, już teraz jak pan powiedział

a no to trzeba powiedzieć

z profesorem

od wzięzienictwa

był na łóżku sąsiednim

po jakimś

średnie udanym

a tu widzę znajomą twarz

tak

po jakimś

przegranym meczu

naszej reprezentacji

chyba z Argentyną

uznaliśmy, że

jak sobie nie ukniemy

odrobinę łyzki

co jak wiadomo w szpitalu

a szczególnie na kardiologii

wskazane nie jest, no nie zaśniemy

no i

że taką zluzowaliśmy

na momenty gory szpitalna

no to jak już mu opowiada pan o takich relacjach

to są dwie wersje tego przysłowy

że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie

albo że prawdziwi przyjaciele wybaczą ci nawet sukces

która wersja jest panu bliższa

ta pierwsza

w biedzie

tak

a ta druga

ja bym ten drugą w innej wersji przedstawił

w jakiej

ludzie nigdy nie wybaczą ci tego

co dla nich zrobiło

dlaczego

dlaczego tak jest

albo z jakich to doświadczeń też wynika

chyba nie chcę nadmiernie

ale powiem także

w ostatni rok

był dla mnie

intrygującym

interesującym

polygonem

pozwalającą

mi prześledzić

i wspaniałości

natury ludzkie

do tego jej różne deficyty

ale

ktoś mi zadał pytanie

czy się na kim zawiodłem

to

moje odpowiedź dość kategorycznie

brzmi

na nikim

czyli krótką więc jak komuś

ufałem to się

nie zawiodłem się na nikim

szanowałem

poważałem mi na kogo liczyłem

dużo przyjaciół

paru

ja jestem dość oszczędny

i w gospodarowaniu

tym słowem

i

gospodarowaniem

ja lubię swój świat

jestem raczej

dość zamknięty

w sobie

więc niekoniecznie

jestem wielkim

fanem dopuszczania ludzi

do siebie

jest skorupa

coś czy zostało

z tego powiedziałbym aspergerowego

podejścia do kupowania lodów

a jak potrzymuje pan przyjaźnie

potrafi pan dbać o to

umawiać się na to żeby być razem na kawę

no to nie jest wielki problem

oczywiście tak potrafi

no bo czasami jednak ludzie

jest taki pewien rodzaj ludzi

którzy po prostu

nie dbają o to tak

idą gdzieś tam swoim torem

a ludzie są dookoła

i to zazwyczaj ci ludzie dzwonią o

o spotkanie

ja chodzę swoimi ścieżkami na pewno

ale

moje

przyjaźnie i związki są

bardzo wieloletnie

więc

jeśli chodzi o te 3, 4, 5

najważniejszych osób

to jest tak kilkanaście

albo dwadzieścia plus

właśnie

żeby uświadomiłem parę dni temu

a propos

a to pytanie mi o tym przypomniało że muszę

zadzwonić do mojego przyjaciela z Poznania

z którym

pojechaliśmy po całej Europie

na te finały gmistrzów

że może stary

spróbujmy się

zakręcić

wokół biletów

w tym roku

w zeszłym roku jak sprawdziliśmy

finał był w Paryżu

dobrze pamiętam na Stade Franz

to już był zupełnie kosmos

uznaliśmy że są

granice szaleństwa

i te ceny to zdecydowanie

wykraczają po ponad to

w tym roku finał

jest chyba w Stambule

gdzie był mój najwspanialszy

Jurek Dudek

taki Liverpool Milan

bardzo chętnie bym pojechał do

pięknego Stambuł

na Stadion Atatürka

na ten finał ale znowu

ile

po powrze

i jakiej sumy uznamy

że to już jest przegięcie pału

i szaleństwo

jeżeli chodzi o piłkę nożną wydaje mi się

że to będzie tylko i wyłącznie następowało

coraz wyżej

w zeszłym roku to chyba było

dobrze pamiętam 5 tysięcy lojero

to wydaje mi się

że dobijemy tak niedługo do 10

jakoś telewizorów jest coraz lepsze

dokładnie ale jednak

wydaje mi się że Stadion to

Stadion na Stadion się czuje coś zupełnie innego niż piłka

prawda ale z drugiej strony

wydaje mi się że

statystycznie ćwierć finały i pół finały są lepsze

niż finały

a z natury, z kompletnie z natury

ze względu na to że są dwa mecze i dwa mecze

zupełnie inaczej się rozgrywa niż jeden w pierwsze

kiedy jest jeden zazwyczaj wyrezentuje stres

taki okres ze starszą córką

w zasadzie przez parę lat

zdzieliśmy

na weekend majowy

do Madrytu

gdzie mieli

gdzie mieliśmy zawsze pecha

bo zawsze był prawie zamknięty

było zamknięty muzeum

do którego chcieliśmy

pójść

malarstwo abstrakcyjne

ale za to nie był

zamknięty Stadion

real grał w półfinale

Gimiców raz z Bayernerem

raz z Attico Madrid

już schodząc z piłki nożnej

co jest w życiu dzisiaj dla pana najważniejsze

poza piłką?

co jest w życiu dla pana najważniejsze?

zawsze najważniejsze jest

miłość

przy czym u mnie teraz

w miłości jeszcze ma

rys, że tak powiem zwierzęcy

ponieważ bardzo

to z wiemiłości pan teraz ma

bardzo częścią

ważną mojego

o kobietach umówić

już nie będziemy mówić

nie, to pan powiedział, że pan nie napisał

ja powiedziałem, że nie będę mówił

ale ważną postacią w moim życiu

jest teraz mój pies

dobrze, że to pies, bo tak byśmy też

o nim nie gadali

pies jest boski, uwielbiam go

mam bardzo dobrą energię

jest uroczy

pięknie się śmieje

bo zwierzęta oczywiście się śmieją

pięknie mnie wita

jest nieszczęśliwy, kiedy wychodzę

z domu, też mi to okazuje

ładnie mówić, dzień dobry

czasem jak ma ochotę

to mnie podgryzano problem

bardzo

lekarze powiedzieć, że

sportem pas, ale napsa

i długie sposoby, bo mogę sobie pozwolić

więc

co dla pana znaczy dzisiaj szczęście

albo być szczęśliwym

co panu dzisiaj daje, najwięcej szczęścia

może w ten sposób

niezmiennie sport

żałuję, że Iga nie gra w majami

oglądałem mecz Magdy Linnett

uwielbiam oglądać tenis

czekam na Paryż

na kolejne, trudno jest

z ich udziałem

ćwierćwinały Ligi Mistrzów

za chwilę w kwietniu

Ligi się powoli kończą

nie zawsze oglądali

oglądanie piłki

w Jorze 16 jest takimi cierpieniami

jak ostatnie zbawiamy czy reprezentacji

bo to naprawdę był zębów

trudno być kibiciem

naszej reprezentacji

łatwo kibicować Polsce

natomiast trudno by się zachwycać grą

która jest

budzi raczej

zakłopotanie częściej niż

niż zachwyt

a nie ma pod wrażenia, że to tylko i wyłącznie

zbyt duże oczekiwania

od przeciętnej reprezentacji

w takim łańcuchu pokarmowym świata

to pokazały Mistrzostwa Świata

okazuje się, że takich piłkarzy jak my mamy

ma większość świata

każdy ma jakąś jedną gwiazdę

i kilku średniaków z różnych średnich

oczekujemy od tej reprezentacji

takich wyników jak

od Barcelony albo od innego

bardzo mocnego klubu czy bardzo innych

ja bym, ja oczekiwał

ja nie chcę, żeby każdy mecz był

taki jak

mecz Polska, Holandia w 75

chyba w piątym roku

4-1 wygraliśmy

ale chciałbym, żeby

moje dzieci raz w życiu

przeżyły to, co moje pokolenie

w 74 roku

Polska, która gra pięknie

Polska, która leje wszystkich

która się nie boi nikogo

to byłoby wspaniałe

ale zupełnie inne pytania

pan zadał

co najwięcej szczęściami

pan przynosi

chyba jak się w miarę dobrze

tuje fizycznie

co mi się od paru lat bardzo rzadko zdarzy

zdarza, to znaczy

ja się potem trzeciej udarzę

w zasadzie nigdy nie czuję

nie, ja się czasem

czuję znośnie

znaczy nie było takich sytuacji

jak

nie ma w zasadzie

takiej sytuacji, jak kiedyś był standardem

że człowiek wychodził i mówił

piękne słońce

jasne i świeże powietrze

błąd kitne niebo jest

super

nie, to jest zawsze pewnie dyskomfort

leki ból głowy

poczucie, że człowiek ma na ubie

ciężki kasz, który trzeba nosić

więc jak czasem się zdarza

że żyję jednak dobrze czuję

to jest super

co jest szczęście to będzie

jak w Polsce wróci normalność

bardzo w to wierzę

nie będzie to łatwe

ale wierzę, to jest

możliwość ponieważ

kolejnych 4 lat

tego cyrku, tego dzielostwa

nieudolności, głupoty

i kłamstw

mojej ojczyzna może

nie wytrzymać

szczęścia to jest posłuchać

przeczytać dobrą książkę

szczęście to jest

posłuchać

Bacha w wykonaniu

Grena Gulda

ukochanego przeze mnie

kanadyńskiego pianista

pianista, który grał głównie

Bacha

szczęście to zobaczysz w dobrym meczu

szczęście to jest pójść na kilkna

100 kilometrowy spacer

czuć się tak dobrze

jak się czułem w niedzielę

ja ulubię bardzo

spacere historyczne

mój teren to jest plasu Unii

powieśle tu okolicy

odnajduje ważnych

odnajdywanie ważnych miejsc

w historii Polski

w historii polskich Żydów

miałem znowu kolejne

odkrycia w czasie tego spaceru

nie wiedziałem

w której kamienicy mieszkał

Adam Czerniaków

czyli szef

Judenratu w warszawskim getcie

lubię

chodzi właśnie przez powieśle starówkę

patrzysz na ten

władz gdzie

powstańcy wchodzili do kanałów

gdzie wychodzili na Wareckiej

chodzić po terenie

getta

pójść na ulicę miłą

gdzie był

bunkier w którym zginęli

przywódcy

nie wszyscy na szczęście

ale między innymi Anielewicz

powstania

w getcie

oglądać

jest to ładnie znaczone

nawet już człowiek widzi

na placu

krasińskich

zaznaczone miejsce

przebiegał

mur getta

przypomnieć sobie o polskiej poezji

spojrzeć na tablicę

swoją drogą

jak je patrzy chodzi po tym mieście

to właściwie co 100 metrów jest

tablica

na którym albo w tym miejscu polegli

albo w tym miejscu zostali rozstrzelanie

albo bardzo często są słowa

pod tytułem

miejsce uświęceny

ofiarą Polaków

więc to miasto

literalnie jest

przyjąć to określenie uświęcone

wielką leśnią krwi

i bardzo święte

nie jest Warszawa

najpiękniejszym miastem

na świecie oczywiście

ale jest naprawdę

miejscem zupełnie niezwykłym

miastem nadzwyczajnym

ze swoją historią

charakterym

więc

pół świata widziałem

ale w tym mieście

jestem coraz bardziej zakochany

jestem tu coraz bardziej

u siebie

i coraz nowszeć

ciekawsze rzeczy tu odkrywam

Pan też napisał kawałek

swojej historii

Pan patrzy na siebie zawsze z sympatią

patrząc do tyłu?

nie zawsze z sympatią

ale często krytycznie

i na jakie fragmenty patrzy Pan krytycznie?

jak człowiek daje ciała

na wala

występuje

na poziomie substandardowym

no to nie jest powodu z

no to kiedy występował Pan

na poziomie takim?

różnie jak w pracy

nie zrobiłem

tego co powinienem

w życiu

albo

albo w sporcie pobiegałem

tak nie tak jak powinienem

ale to nie są takie rzeczy

za które można mieć do siebie pretensje

no można

ale można mieć pretensje

patrząc w stage wydaje mi się

że raczej tylko i wyłącznie z takich porażek

inteligentni

ludzie wyciągają wnioski

czasem wyciągają

czasem powileją różnie bywe w życiu

był Pan kiedyś na terapii?

miałem jedno czy dwie randki

i jak?

dlaczego tak krótko?

bo nie podobał mi się

to konwencja

a dlaczego nie podobała się Panu

konwencję? ja myślę że Pan dokładnie wie dlaczego

bo musiałem

musiałem wchodzić

na

poziom

szczerości

który był dla mnie źródłem

zażanowania

i dyskomfortu

czyli musiał się Pan trochę obnażyć

a to jest dla Pana dyskomfort

obnażanie się w perspektywie tego noży rozumie

jak jest wywiad

no to wiadomo że pewnego rodzaju obnażenie się

powoduje dyskomfort

a dlaczego?

przecież powinien pan być dumny

z tego co Pan zbudował

to nie o to chodzi

są sfery

intymności

ja jestem dość konserwatywny

całkiem konserwatywny

są sfery

strefy życia

kiedy należy

się zachować

dla siebie

podoba mi się

taka pościemliwość brytejczyków

nie zawsze, nie wszystkie emocje

muszą być na wierzchu

nie zawsze

pewne rzeczy

czy no należy się dla siebie

pewny sens

psychologiczny powinien mieć tylko jednego

widza się

bo to powstanie powstało jak sobie myślałem

o Pana karierze

i zastanawiają mnie jak Pan radził sobie

z tak dużym stresem który towarzyszył

chociażby emocją po programach

adrenalinę w takich wypadkach zalewa

alkoholem

jak było u Pana

jak brzmi pytanie

jak Pan mógł tak ci odprecyzyjnie

dużo ludzi

adrenalinę programową

zalewa alkoholem

nigdy nigdy nie zalewałem alkoholu

alkoholem, czasem po prostu sobie piłem

ale

nie określiłbym

2-3 kieliszków wina

zalewanie

znaczy musimy określić jak głębokie kieliszki Pan dał

normalne

zamykało się w butelce

ten uśmiech mówili dużo

no zwykle tak myślę

to całkiem dobrze Pan zasypiał

sportowcy mają ten problem czy nie mogą zasnąć

po meczu, wydaje mi się że taki program

Tomasz Lisna żywo, tak wielka oglądalność

tak wielki prestiż

był Pan Bogiem

nigdy nie byłem Bogiem

znaczy jeżeli chodzi o media

o zasypianiu Pan

może z Boskości

wróćmy na niezasypienie

ja wie Pan

nie mam problemu z zasypianiem

do tego stopnia

że najbardziej stresujących

momentach życia

raczej śpię

i za każdym razem jak nie wieździ

karetką to spałem

dla mnie leżeć to znaczy spać

więc ja nigdy nie miałem

problemu z zasypaniem

potężny stres w moim życiu

raczej oznacza, że się obudzę

o czwartej, piątej rano

nic nie będę mógł zasnąć

mnie stres budzi

niż wschoduje

bezsądność

ja poza tym lubię

siedzę sobie dość późno

do pierwszej i drugiej tonalu

to do której Pan wstaje

poleżeć

o której wstaje

trochę po szczerze

to musi oby Pan Lutra zapytać

no właśnie chciałem zapytać

ja teraz wstaję kiedy pieskażę

czyli od 10 grudnia

to jest jakby nos

albo łapa Lutra

wyznacza mi pobudkę

jeśli dźgnie mnie noskiem

dwa razy i kładzie mi łapę

na ręce to wiem, że to już jest ta pora

i koniec dyskusji

ostatnio muszę oddać

z wdzięcznością, że

ze zrozumieniem

podchodzi do moich potrzeb

sennych

bo ja mówię, jestem złotym

nocnym markiem

ale nie lubię

wczesnych pobudek

i dla mnie

jeśli pójdę spać

o drugiej

i obudzę się o ósmej

to jestem w najlepszym

o niebo lepszej formie

niż jeśli

pójdę o 12

i muszę wstacia piątej

a z kim nigdy Pan nie porozmawiał

a chciałby?

z Putinem

bym chciał

wydaje mi się, że to teraz nie nie robi

ale ciekawe

chciałem i starałem się, ale się nie udało

z Castro

chciałbym

z Obamą

który uważałem za

średniego prezydenta, ale wybitnego człowieka

chciałbym

z Hawlem

i z Mandelą

moi dwaj wiec bohaterowie

chciałbym z Michaelem

Phelpsem

czy najwybitniejszym od olimpijczykiem

w historii

chciałbym z Michaelem Jordanem

chciałbym z tego remułucem

nie przepadam za golfem

świetna jest ten film dokumentalny

o nim nie wiem, że pan widział

ja w ogóle lubię sportowców

sportowców sport

ale uwielbiam sportowców, rozumiem

mam dla nich szalconek

wielką sympatię

podziw

więc jestem w stanie całymi dniami

chciałbym kiedyś napisać

jedną, dwie książki o sporcie

w którym moment w Pana karierze był punktem

kulminacyjnym koroną

w dziennikarstwo

korona z ziemi

wie pan, koronę z ziemi

to ja tylko w maratonach zrobiłem

a w dziennikarstwie też miał pan moment

który zastanawiamy, który jest dla pana

najbardziej szczególny

ja mogę powiedzieć, które programy

były najtrudniejszy, to pamiętam

a które dawały pan najwięcej satysfakcji

to najtrudniejsze?

najwięcej satysfakcji

dał mi chyba

11 września

głupi odbrzmi

ja się potem z perspektywy czasów

pomyślałem sobie, że ja się dłużej

do tego programu przygotowywałem

niż biladen

biladen do zamachu

ponieważ

znałem

amerykę, znałem

amerykańską politykę

znałem waszą, kto nowy Jörg

więc łatwo było mi na żywo

przez parę godzin o tym

powiadać

rozmawiając z tą stałą pewnością

był wywiad z

Jarosławem Kaczyńskim

chyba dwa tygodnie przed wyborami

w 2011 roku

był o to tym trudniejszy, że

dzień wcześniej Faluba zdobyła

mistrzostwo

Polski

na żurżlu, co oblewałem

w budynku klubowym

do jakiejś drugiej, trzeciej w nocy

trzeba było wstać o piątek

chyba trzydzieści na samolot

z babim mostu, tak się nazywa

lotnisko pod zieloną grą

do Warszawy, więc naprawdę

już byłem solidnie zmęczony

a przed nami, przedemną

był pojedynny z politykiem

na oczach

100

mniej więcej osób

których Kaczyński

przewiózł ze sobą

w dwóch autokarach

12 lat chyba wymawia

że kiedyś publiczność

nie z mojej inicjatywy

po prostu tacy przychodzili

ci, którzy chcieli

zaśpiewali Tuskowi 100 lat

jak został przewodniczącym

Radeu Europejskiej

ale zwolnicy piszli niemniej problemy

z tym, że Kaczyński

dla własnego komfortu

przychodził ze swoimi

zwolennikami do studia

uklaskali

po każdej kropce

za czym pan najbardziej tęskni

jeżeli chodzi o pana życie zawodowe

ma pan za czym tęsknić

Ameryka

była fantastyczną przygodą

i fakty były super przygodą

nie sądzę, że mi kiedykolwiek jeszcze

jakakolwiek praca

wywoływała

we mnie takie entuzjezmy

jak właśnie praca w faktach

miałem poczucie, że robimy coś

nadwyczajnie ważnego

że to coś, co jest ważne

nawet nie tylko w kategoriach

dziennikarskich

że to jest coś

istotnego w kategoriach

państwa

czyli wolnym media

Mariusz Walters sam

powiedział, co przyjmuje

ze

z dobrociem

tych faktów nie byłoby

TVN 24

i poza tym miałem

poczucie, że to się udało

to była sukcesa

historia, która się zaczynała

w wielkich bólach

pierwsze dni i tygodnie

w miesiące były bardzo trudne

mało kto wie jak bardzo

ale de facto to jest sukces

który trwa

nie okazał się patekiem na wodzie

tylko to okazało się

udało się stworzyć

bardzo utrwałe instytucje

na rynku medialnym

myślałem, że powie pan o programie

w TVP

zastanawiałam nie to, czy później ten program

który był przejęsiony na stronę Newsweek

i platformy VOD onetu

czy to nie był błąd?

jak pan patrzy nad tak w podstawie tej wieczasu

bo co z tego co pamiętam

było 2016 rok

padła taka propozycja

wywołać też pewne innej formuły

nigdy nie miałem problemu

nie miałem też takiego

spojrzenia pod tytułem

że praca dziennikarska

to ma sens

wyłącznie wtedy kiedy jest parę milionów

świadków

dla przykładu powiem

że bezkomercyjnego

sukcesu

to co robię nie ma wartości

dla przykładu powiem, że

najlepsza książka

jaką napisałem

pod względem

sprzedaży

była porażką ewidentną

a uważam, że to była bardzo dobra robota

tak dobra, że człowiek

którego bardzo szanuję

i lubię

ostatnio

nie tylko przekonywał

mi żeby książkę wznowić

ale co więcej wykonał pracę

i dowiedział się, że dowiedział się

że mogę to wbrew temu co myślałem

zrobić

bez przeszku

do prawa autorskiej

są już moje, a nie wydawnictwo

a porażka to ile egzemplarze?

no to było

3 tysiące egzemplarzy

wydawało mi się, że

ze względu na temat

i wydawnictwo

może nie pewnie, ale

liczyłem nas zdecydowanie więcej

to bardzo interesujące

to mówię, zostało

i w oczach kogoś

o kim tu mówię

kto w tym całym procesie

Polski, wchodzenia Polski

do NATO

od degrał gigantyczną rolę

według mnie największą

to jest coś, co miało wartość

i to wartość aż taką, że

pod 20 ponad latach

jego zdaniem absolutnie

na to, żeby w przyszłym roku

w 25 rocznicach

wejścia Polski do NATO

zasłużyć na wznowienie

wyobraża sobie pan, że program wróci

do telewizji wraz z nowym rządem?

jaki program?

Tomasz Lisna Żywu

nie wiem, ja jakoś nie mam

jakichś celów

związanych z telewizją

cały czas słyszę

jakieś plotki, ale to są bzdury

z nikim nie rozmawiałem

z ze mną nie rozmawiał

ja nie mam takich celów

ani pragnie

nie wiem, czy zresztą

ale nie wyklucza pan

nie wiem, zresztą

TVP

będzie

szalenie ciężkim

radioaktywnym

terenem

w porządach PiS-u

to będzie bardzo nerwowa robota

czekolwiek się tego podejmie

nie wykluczam, że będę coś

robił w mediach, bo dlaczego nie

żebyś robił, gdyby

była jakaś propozycja

w telewizji polskiej, czy dla telewizji polskiej

ale

cholera, najpierw to trzeba wybory

wygrać

a tu mam tylko jeden głos

tutaj jak najbardziej

się z panem zgadzam

a to prawda, że chcieli odebrać panu

nagrodę Grand Pressa, kiedy pan przychodził

z Pulsatu do TVP

hmmmm

że kto chciał

no press

żeby był taki

pomysł podobno, żeby

te nagrody panu odebrać

bo poszedłem

do TVP

i żeby wykonywać

swój zawód, ok

jeśli był taki

to jest taki idiot

nie słyszałem o tym

ale jest to wystarczająco głupie

żebym, że nie powinienem był

zarzokowany, ponieważ

jak rozumiem, mój grzech nie polegał na tym, że

złamałem

zasady etyczne

że zrobiłem coś manipulowałem

skłamałem

czy naroszyłem elementarne

standardy obiektywizmu i bezstarności

tylko rozumiem, że mój grzech polegał na tym

że chciałem wykonywać swój zawód

no dobra, no rozumiem

że pan

pan Spressa mi specjalnie ukrywa

15 latach swojej sympatii

i antypatie od czasu, jak mu powiedziałem

że nie będę wżyli

tej nagrody, bo mi szkoda

weekendu

na cytanie od rana

od świtu do nocy

prac

przyjął to bardzo osobiście

na ok, nauczyłem się z tym żyć

bo też oddał chyba pan samochód wtedy

na okcjach arytatywną z tego, co pamiętam

nawet nie pamiętam, czy to był ten rok

to był ten, tak

z tego, co wydaje mi się

ale też nie dałbym sobie za to uciąć

bo tak jak mówiłem z panem

no tak, to było dużo

a propos tego nigdy ci nie wybaczą

to dzień później

przeczytałem w Rzeczpospolitej

komentarz, który napisano

że Lis dla swojej popularności

przekazał na

wielką orkiestrę

samochód, który

dostał

ja po prostu zobaczyłem ten samochód

po wejściu na sale

stał na takim podejście dużym

luksusowy, chyba

citrone, albo coś takiego

i pomyślałem sobie, że

samo nagrodę to

założyna jest

prowadziły wyróżnienie

i po prostu byłoby

nietaktowne

i niesmakne

gdyby

przyjąć jeszcze nagrodę

ten samochód warto

było już, dobrze pamiętam

120 tysięcy

miałem

jakieś 15 sekund

między skątem w którym jak zwykle

stałem

a

miejscem przy mikrofonie, gdzie się nagrodzi

odbierało, żeby pomyśleć

co mogę z tym zrobić

pomyślałem, że jedyne co mi przyszło do głowy

to ofsiak i orkiestra

i to cała historia

potem się zresztą okazało, że musiałem

dopłacić do interesu o tyle, że

wyszły jakieś historie

podatkowe

i trzeba było zapłacić za konsultacje

prawnikę od

podatków, żeby można

było bezboreśnić

ten samochód, przekazać jeszcze mi płacę

od tego podatku

No tak, to jest świetna

puenta tej historii

Zapytałem pana, za czym pan tęskie, to chciałbym zapytać

czy są rzeczy, których w życiu

zawodowym pan żałuje?

hmm

chyba nie

nie

mnie zastanawiał konflikt z Kubą Wojewódzkim

w 2014

był w 2014 roku o okładkę z panem

Lizutem

nie wiem czy pan...

to był głupi konflikt

byłem generatorem

nie wiem o co Kubie chodziło wtedy

prawda mówię, że dziś nie

bardzo rozumiem

on nalegał

na okładkę z kolegą

ja jako

znaczy musiałem brać pod uwagę ok

czy ludzie chcą

mieć na okładce

Wojewódzkiego

czy Wojewódzkiego

z kolegą

jest cały szacunkiem dla Kuby

skierować interesem pisma

ani jego

zresztą kolegę akurat lubię

więc nie było nic personalnego

przeciwko koledze

podjąłem słuszną decyzję, podjąłem taką samą

Kubą napisał wtedy, że przestał pan

dać go być redaktorem naczelnym

a stał się małym handlażem

poczuł się pan kiedykolwiek w swoim życiu handlażem?

handlażem to ja, wie pan

byłem

w roku 1956

jak i pojechaliśmy

jakąś praktykę do NRD

wcześniej

koledzy znajomimi powiedzieli

że w NRD

co chodzi w NRD

więc pojechałem na bazar

Różyckiego i nabyłem

trzy koszulki z taką kieszonki

kieszonki z siateczką

więc kupiłem te trzy koszule

a potem w Lipsku

gdzie był Luna Park musiałem stać

w miejscu gdzie był łuk

i na tym łuku stałem

z tymi koszulkami

żeby je sprzedać

poszło mi szybko

potem zaczął

runałem też wiedzę

o tym co chodzi w drugą stronę

więc okazało się

że najlepiej

się sprzedawały w drugą stronę

młęki do kawy

więc kupiłem dwa młęki do kawy

jeden dostali rodzice

drugi

dostała babcia

więc nigdy nie byłem

jeśli byłem handlażem

to dość marnym

handlażem w kontekście o którym mówił

Kuba

nie byłem nigdy

ale

wydaje mi się

że to co było to minęło

ostatnio zaprosimy do swojego podcastu

może się tam spotkałem

bo to jest bardzo interesujące

bo mnie to zastanawiało czy media

nie są pewnego rodzaju handlem

że w tej całej wypowiedzi

nie jest trochę klutego

czym media się stały

ale że

kto tu co po

ja nie wiem co miał

co wtedy przez

a czy bo chodził

to jest bardzo prosty przekaz

bo Kuba powiedział

że kupę sprzedałem tak?

tak on powiedział, że czy w pogonie za sprzedażą

naprawdę warto dymać z starych kolegów

no jeśli kolega

Kuba mówi o dymeniu

z starych kolegów

to powinien być ostrożny

w tym departamencie

dlaczego?

bo jego

wielolity przyjaciel

uważasz, że on jest

geniuszem

o który przyjaciel?

kolega figurski

mój przyjaciel

od arów

może media zresztą

nie są na miejsce

najlepszym miejscem

do pielęgnowania przyjaźni

byłbym skłonny

pod taką opinią

podpisać

myślę, że

tam te pretensje Kuba były

nieracjonalne

takie emocje

które uruchomił

sprawa

na to w ogóle nie zasługiwało

ale jeśli go to ubodło

i przeżywał to wtedy

albo potem

nie mam problemu żeby

przeprosić

wydaje mi się, że ja jestem

całkiem mocny

w przepraszaniu

i mogę podać przykład

dość znany

zresztą

kiedy dałem dupy

choć nie było to do mojej winy

ale jednak odbyło się to

w moim programie

z odczytaniem

Tuita

Kingi Dudy

Żokomego Tuiti

Tuita, kandydata wtedy jeszcze na prezydenta

Kingi Dudy

to uznałem, że bardzo źle się stało

następnego dnia

sam pojechałem na pracowstanie w Warszawy

żeby na żywo

przeprosić

Pana Andrzeja Dudę

potem

poprosiłem na żywo

żeby

pokazać tę wypowiedź

wiadomość, jak jeśli

druga strona by uznała

że to wciąż za mało

i że program

że na nadurzucie nastąpiło w programie

oglądane przez miliony

a tu ja sobie odchaczam

przeprosiny w TVP Info

a potem jak było tego mało

ponieważ wracając

do pracy na domaniewską

na celny

faktu

powiedział mi

słuchaj, możecie to zainteresuje

za chwilę

Duda przyjeżdża

do reakcji, więc schowałem się

do toalety

po to, żeby w odpowiednim

momencie, kiedy Duda wskoczył

wchodził do budynku

wyskoczyć

mógł osyć jeszcze go

przebrażać osobiście

więc mówię

za coś, co było, nie było moją

winą, bo to moja producentka

dała mi do kartki

kartkę z tym rzekonym twój dęb

nie wiedziałem o niczym

takim, po prostu to

przesytałem nic więcej

przeprosiłem trzykrotnie

dwa razy publicznie

na Twitterze kilkakrotnie

do tego ojca

zainteresowany

osobiście

przeprosząc

go uprzejmie

żeby moje przeprosiny

przekazał też

córce

wydaje mi się, że

jest to, powiedziałbym

w jakimś, mówiąc Jezuki

językiem popularnym teraz

było dość to nadmiar, ponadmiarowe

nadmiarowe

bardzo intensywne

nawet ekstenowanie

i odbiega

od wzorców

które mamy teraz

gdzie nikt nikogo nie zaprasza

rodziny Pawła Ładowicza

nikt nie przeprasza

Magdy Filić

więc

więc mówię

jak mówię kiedyś

przepraszałem też

Radka Sikorskiego

za opublikowanie

w felietonu

nieprawdziwe informacje

przekazanej mi przez

bryzyjskiego ambasadora

nawiasem

mówiąc wyborczą

powiedzieć daj spokój my

nie publikujemy

przeprosień

w tekstach nie ma takiego zwyczaju

ja mówię żułajcie dałem ciała

napisałem nieprawda

Sikorskiemu

się należąc z mojej strony przeprosinę

trzy linikowy PS

do mojego tekstu krzywdzy nikomu nie zrobi

i cieszę

że się ukazał

więc jak mówię jak zawinie

to pozwolę przeprosić

a płęta

tamtych przeprosin

o których opowiadałem była taka

że dwa lata później

gdy Kinga Duda

to zatrudniona

w jakiejś chyba dobrej kancelarii

prywatnej

i zaczęły się masowo

złośliwości w internecie

że ta coś załatwił

pracę

to czułem się zobligowany

i napisałem gdzieś publicznie

żeby odczepiali się od dziewczyny

odczepili się od dziewczyny

więc zdarza się

że politycy tej osoby

publiczne mają dzieci

zdarza się że to są zdolniane dzieci

i zdarza się

że ludzie chcą je zatrudniać

nie dlatego kimś jest matka

czy ojciec tych

tych dzieci

i na wiasę mówiący

parę dni

później pogratolowałem

jednej z moich córek

chyba

ukończenia

studiów

przynajmniej licencjatu

i prezydent Duda

pogratolował też publicznie

więc pamiętałem sobie

że ludzie o różnych

zupełnie miażdżąco

odmiennych poglądach

mogą się

czasem spotkać

na płaszczyźnie czysto ludzkiej

i

zresztą jak

przepraszałem

Andrzeja Dudę

w toalete w holu

budynku firmy, której pracowałem

to mówiłem mu

że wie pan rozumiem

przepraszam pana nie jako dziennikarz

polityka tylko przepraszam

pana jak ojciec

ojca

więc można się odnaleźć na tej płaszczyźnie

na wiasy

na wiasy mówiący ludzie

byli bardzo zdziwieni

gdyby się dowiedzieli

którzy politycy

prawa i sprawiedliwości wysyłali mi

wysyłali mi serdeczne życzenie

a kiedy wylądowałem po uderze w szpitalu

i

że tak powiem wspominam to

z wielką sympartą i zwidzęcznością

to było miłe

zupełnie naturalne i ludzkie zachowanie

lubi pan spor co już w tej rozmowie

przewija się wielokrotnie

w szatni trenerzy zarządzają

twardą ręką i zostają legendami

jeżeli chodzi chociażby teraz o Antonio Konte

stęży pełnął w afergulsonie powiem

no chociażby który nie pozwalał

na to żeby żaden inny piłkarz nie zarabiał

więcej od niego i pilnował kontraktów

żeby na przykład pięciu piłkarzy nie kończyło kontraktów

w tym samym momencie sezonu

ze względu na to żeby nie byli w stanie protestować

w drużynie bardzo trzymał to blisko

krótko

i to było dość klarowne i jasne dla wszystkich

pan rządził swoimi redakcjami

tak jak rządzi się

w klubie, w piłkarskim

różnymi, wie pan niech chyba nie miał

czegoś jednego wzorca

rządzania klubem

czyli ten model

w afergulsona

wydaje mi się trochę retro

teraz w większości szatni

to piłkarze rządzą

a nie trenerzy

ze szkodą dla klubów i drużyn

jak patrzę

na trenerów

to akurat bliski mi się

wydaje wzorzec

Hubert Wagner

trenera naszych siatkarzy

z 1976 r.

z ich przed ich rzyskami

i na ich rzyskach w Montrealu

nazywanego Katem

mimo że większość zawodników

to byli jego koledzy z parkietu

powiedział, że doprowadzi

drużynę do złota

wywalczył razem z drużyną do złoto

ale z drugiej strony

jest mi bliski model

Jürgena Klopa

który stara się być

przyjacielem

doradcą, a czasem terapeutą

ale też by z bardzo zeroidulkowy

i bardzo restrykcyjny

jeżeli się nie przestrzega zasad, które ustalił

no sorry

na tym polega praca

i wracamy jak po wybudu

i każdy trener Klop potwierdza

gramy dla tych ludzi, którzy siedzą w trybunach

oni chorują jak woły

żeby kupić sobie bilet

i usiąść na trybuny i nas oglądać

należy im się

od nas szacunek

a jedyna forma

szacunku to jest po prostu dać

na boisku z siebie

100%

jak mówią sportowcy maksa

nie zagrać na pół gwistka

nie odpuścić

nie prześlizgać się przez mecz

tylko wybróć flaki

i pojechać na końcu

jak się mówili z posportowym

a i tak powinno się też pracować

w redakcjach, w mediach

tak się powinno wszędzie pracować

gdzie

w miejscach

gdzie po drugiej

stronie są

odbiorcy, widzowie czy trynicy

oni płacą

na pensji

dzięki nim żyjemy

dzięki nim mamy

za co żyć, dzięki nim

możemy wyjeżdżać na wakacje

bez nich nasza praca nie ma sensu

bez nich

jesteśmy skazani na niebyt

głód i nieistnienie

więc tak

mnie zastanawiał to, na ile to nie jest

już właśnie podejście retro do tego

dzisiaj jest

wesołe biura, śniadania

może jest, ale z drugiej strony

my w faktach

codziennie po kolegium wszyscy jedliśmy

śniadania

aż do momentu

Tadecki się ciężko obraził

na pana z bufetu

nie wiem o co poszło, ale on jak się

zatnie to jest po prostu nie do ruszenia

i chyba przez trzy lata do końca

do końca mojego pobytu w faktach

nie schodził z tego bufetu

ani raz, ale śniadanka

śniadanka były

zawsze

ja nie jestem w ogóle w korporacji

jest takie, ta słodka

pierdząca atmosfera

w korporacji czasem

była dla mnie drażniająca

mimo że rozumiem, że

korporacje

mają swoje wymogi

swoje reguły

swój świat

i jak się w tym świecie

funkcjonuje

trzeba to przyjąć

funkcjonowałem wystarczająco

długo, żeby zdarzyć sobie z tego

sprawa i rozumieć

W czerwcu 2008 roku

w dzienniku okazało się tak, że Luizy

jeden z dwóch

najbardziej obrzydliwych tekstów

jak które

przeczytałem o sobie

bym chłopił, kto jest drugi

i moi byłej żonie

kłamstwo na kłamstwie

wszystko

to dlaczego pan nie pozwolł wtedy?

ale co miałem?

wie pan, miałem

pozwolić jakąś pancie

przepraszam

i kłócić się z nią w sądzie

czy jak napisała

lis z lisową

zażerali

sushi

a redakcji zafundowali klopsy

tego przez to upakażający

nie, no trzeba wie pan

przyjąć

dlatego ja na przykład nie jestem wrogiem

ale jestem zwolnikiem autoryzacji

w grę większące dziennikarze

za dużo

dużo razy przekręcano

moje słowa

dopisywano rzeczy, których nie powiedziałem

żebyś z tego nie wyciągać

wniosków

więc ten tekst był całkowicie

kłamliwy

nie tylko w odniesieniu do mnie

nawet nie przede wszystkim do mnie

informaterem

i byli ludzie

którzy albo wyrzuciłem z pracy

albo mieli

jakiś spór z moją

byłążoną

i niektóre rzeczy tam były

horendalne

typ gorendalne, typu

jakaś pseudohistoria

pod Han na lis nie wiedziała

to pamiętałem

i że już miała powiadać

w Ursum, Wilius Rumie

kto to był, ten kuczer

cudzysłów nie chodziło

jak to na kuczera

ten kuczer, na który był

zamach, więc

jako był żon, mąż Han na lis

mogę stwierdzić, że ona doskonale wiedziała

kto

kim był kuczera

i byłaby w stanie bardzo precyzyjnie

w określenym punkcie

Warszawy pokazać

miejsce, gdzie był

zamach na kuczere

zupełnie nawiasy, mówiąc Gresia

mało kto wierze

zamach, na kuczere był dokładnie

50 metrów

od miejsca, w którym

5 października 39 r.

stał

na trybunie Adolf Hitler

pozdrawiający

w Warszawie

przy maszerujący

po zdobyciu stolicy naszej

wojska Wermachtu, tuż

w miejscu, gdzie ulica Szopena

dochodzi do parku jazdowskiego

zupełnie na marginesie, więc

ale wykonałem dzisiaj telefon do

Chani, który trwał chyba 3 minuty

i zapytałem się

dlaczego nie podaliśmy do sądu

ona powiedziała, że ona chciała

no to trzeba było

powiedziała, że miała

chomulcowego

kojarzy palgosz

ja muszę

to odpowiednik

winytuska, rozumiem

tak, ale

nie pamiętałem, żeby chciała

może tak

natomiast prawdą jest ewidentnie

że ja uważałem, że

ładowanie się w ten proces

nie ma sensu, jakąś kłamczuchę

będę

oglądał całymi latami

będę musiał prostować

te kłamstwa

które pewnie będę wysłuchiwał

które będę wysłuchiwał

kolejne x-razy

potem

po drodze

zapomnę o sprawie

nerywam

nerywam i przejdę

ale będę musiał jeszcze

na końcu

zapłacić za to wszystko z własnej kieszeni

no, sens

to, w którą stronę zmierzają dzisiaj redakcje

to też co pan odpowiedział?

nie wiem czy można uogólniać

myślę, że jest dużo fajnych

wartościowych

które mi się podobają

które cenię jako odbiorca

czy chucha, czy telnik

ale jest bardzo duże oddziałostwo

a przede wszystkim

uważam, że

w ostatnich 8 latach

w większości media

swoje role

spełniają źle

ponoszą dużą część winy

za to, że to złot trwa już 8 lat

albo to rozgrzeszają

albo bagatelisują

albo co więcej

fundują tej władz

dymną

często za akces, pieniądze, reklamy

to, które to media?

no, większość

zaczynając

od media tak zwanych kiedyś publicznych

przez

prasę orygnowską

przez media ryzyka

przez tygodniki, przez pawane

do pisu

i otrzymujące zespołych

skerby państwa

10 milionów złotych

ja podam przykład

ja miałem paru dobrych znajomych

wśród prezesów

spółek skarbu państwa

za poprzedniej władzie

jak ja chciałem

od PZU

czy od Orlenu

kilkudziesięciu tysięcy złotych

to spotykałem się

z prezesem prezesem

Orlenu Jaskiem Krawcym

i prosiłem o 20-30 tysięcy złotych

Karnowscy czy Sakiewicz

co roku dostają

od spółek skarbu państwa

20-30 milionów

taka drobna różnica

inna apoka

no inna, inna i to różnica jest jednak

powiedział panu, jakiej media?

media ryzykowe

a to łatwo się domyślić

tak, media typu

dwie stacji

ja tylko pytam

czy jest przypadkiem, że poranne

najbardziej prestiżowe

rozmowy w dwóch

wielkikomercyjnych radiach w Polsce

prowadzą ewidentnie

zwolennicy PiS-u

czy to nie jest przypadek

a które to radia?

te dwa największe w Polsce

czy też i w jednym przypadku

zawarto otwarte deal

z nową władzą

dla świętego spokoju

w mediach publicznych

w mediach ryzyka

największych gazetach w Polsce

zostaje nam jedna stacja informacyjna

dwa tygodniki i jeden dziennik

i to jest tyle

jeśli chodzi o równowagę

w Polsce, więc jak Kaczyński bredzi

że nasi przeciwnicy

czytaty

przewaga w mediach

to jest tak

ogródna wzdóra i mostrualne kłamstwo

że tylko Jacek Kurski

mógłby wrzucić

siebie większe

ale uważam, że pan nie lubi strzał w niebo

patrząc na to, że

jeżeli ktoś by pana atakował

to też wywolał pan, żeby mówił to

wprost, to które, to stacje, którzy ten dziennik

aże

no nie, po nazwiskach nie chcę lecieć

zapraszam do dyrektury mojej książki

w której

o której Paweł Łaskawie

podaj, że 7

maja już wyjdzie

przepraszam, kwietnia wyjdzie z dukami

tuż przed

tam między innymi jest alfabet

polityków

i dziennikarzy mój

i dość szczerze

niektórych, a nawet brutalnie szczerze

oceniam

a co panu się podoba w dzisiejszych mediach?

podabają się

bardzo niektóre materiały

w TVN24

młodych, zdolnych ludzi, którzy

chcą

opisywać

zło, które reprezentuje

dzisiejsza władza

podoba, spotkałem

powiedziałem o monice

czołgasi, kolędzie

podoba mi się też zagata

Adamek i podoba mi się

Jaromir

widz, który nie ma litości dla

polityków, dla Dada

na kurtażach scejmowych

dobro roboty robi

wielu ludzi

podoba mi się

dobroż oracz

z gazetapy, gazetów wyborczej

czy gazetapy, czy z wyborczej

powinien być to, tam są różne

trochę dwie firmy, firmie

więc nawet nie wiem do kogo jest ona

teraz przygotowana

lubię Piotrka

teraz, więc

jest sporo rzeczy, które

lubię, lubię

wielu autorów polityki

tak

pan Jacek Rzekowski powiedział u mnie

że jeżeli Szymon Jadczak nie udowodni panu molestowania

o którym napisał powinien spalić się

ze wstydu i przestawić być

odpowiadając tylko stwierdzam, że pan Jadczak

wśród pytań,

które mi wysłał

w czerwcu

dobrze pamiętam

w czerwcu, tak

za

było także

pytanie dotyczące

tego

dostał bardzo kodegoryczną

odpowiedź na to pytanie

i przez zupełnie przypadek akurat

tego w jego tekście nie było

i co to była za odpowiedź?

że

to jest oszczerystwo

pomówienie

i same to oszczerystwo

i pomówienie ma charakter procesowy

dlaczego pan go nie pozwolę

ani wirtualnej Polski?

może to troszeczkę

wracamy do punktu A

spokojnie

czyli historyjski

z artykułem Dziennika

którą sam

promował i przypominał

w ostatnich chwilie, wie pan

czy ja chcę spotykać

i płacić za spotkania

z facetami, które go nie

mam ochotę w życiu spotykać

ani na ulicy, ani w kawiarni

ani nigdzie niekoniecznie

moje

adwokatki, obie pani

zadały, na czym mi to by zależe

ja mówię, żeby być święty

spokój

słuchaj, proces

jeśli ten facet

jest, a widzimy, że jest

atencjuszem, rządem, sławę

który chcesz

nabić punkty

i skakać we twoich precjach bez końca

no to proces

będzie absolutną receptą

że nie będziesz miał

spokoju przez całe lata

i jeszcze będziesz musiał

na końcu nam zapłacić, przekonał mnie

ale jednak wie pan, że gdyby

udowodnił to

pokożyłby jednak pan

że też... ja wiem

znam jakiś czas

jakiś czas przedawnień

i powiem panu, że

jako maratoniczek potrafi być

bardzo cierpliwy

ja do maratonów

się przygotowywałem

latami

bieg sam jest krótki

ale...

naprawdę potrafię w życiu

być bardzo cierpliwy

ale potrafię też długo czekać

jak trzeba

ale pamięta pan, że kiedy Czesław Michniewicz

powiedział, że pozywa Szymona Jadczaka

w środowisku wrzało

tylko skrytykowane?

Nie, Michniewicz rzucał

skrytykowany z tego, co pamiętam

za to, że chciał

pozbać z art. 212

tak, tak, tak, bardzo mam planację

więc

który jest dyskusyjny

choć na wiasy, mówiąc

moje zdanie na temat

tego art. jest inne

niż większość środowiska

nawet prawników

ja uważam, że są dziennik

podwędzę portfel

i napisał, napisze

pan zadzwonił po policję, że jestem złodziejem

to będę zapowiadał karnie

jeśli pan napisze tekst

i zniszczam już zniszczymy życie

to luzik, więc więcej, więcej

ja uważam, że 212 powinien być

w kodeksie karnym

tylko, tylko, tylko, że tak powiem

nie jest dobrze, kiedy

z 212

korzysta władza wobec dziennika

że to byłoby

to było złe, to byłoby złe

pan Jadczak napisał w zdecydowanej większości

nasi rozmówcy i rozmówczy i nie chcą podawać

się pisać pod swoim nazwiskiem

to jest człowiek miściwy, wcząż bardzo potężny

zdolny zaszkodzić każdemu, kto mu podpadnie

jest pan miściwy?

w ogóle nie jestem

a to są kolejne

znaczy, to te zdanie jest żałosne

można to napisać

o każdym, jeśli się chce

on jest miściwy

on jest mały

on jest agoncentrykiem

więc, jak

gość, który ma absolutnie

chorobują obsesję na moim punkcie

piszą ściwości

no to to jest dość groteskowe

sam pan uważa się za

gwałtownego porywczego?

ale w istocie potrafię

pamięć mam niezłą, powiem tak

uważa się pan za porywczego?

nie

a kiedy przeczytał pan

wstępniak Tomasza Sekilskiego, to co pan sobie pomyślał?

nędza

poniżej wszelkiej krytyki

dlaczego?

facet, który

o czym wszyscy doskonale wiedzieli

przez lata był moim pupilkiem

gość, który

przez kilkanaście lat

po tym, jak przestałem

przestałem

pracować w TVN

publicznie

nazywał mnie, zwracał się

do mnie tato

a ja do niego synu

próbował się kreować na ofiarę

jakiegoś mobbingu, czy

ofiary, jakiegoś nieby krzywdę przyjął

więc jest

sekielski

czegokolwiek o tym nie doznał

to powiedziałbym troski

sympaty

i

uprzywilejowego

uprzywilejowanego

traktowania, w tym sensie

uważam, że tekst był

razem braku klasy

bardzo synu

przepraszam, ale nie mogę

tego inaczej zakwalifikować

słabe

czy to pan Newsweek?

czasem zaglądam

i jak?

nie chcę recenzować

to byłoby zbyt proste

jak już mówiłem, przed chwilą w oklasie

to nie mogę

teraz dać

przykład

na przykład tej braku, nie będę recenzował

pracy

moich koleżanek i kolegów

z wieloma

z nim się regularnie spotykam

z wieloma

wciąż współpracuję na bieżąco

więc

swoje słyszę

swoje wiem, swoje mówię

ale nie muszę tak robić publicznie

jaka jest różnica pomiędzy dobrym szefem

a dobrym dziennikarzem

jaka jest różnica

że można być dobrym dziennikarzem i złym szefem

i może

bywa też odwrotnie

a pan był dobrym szefem

i dobrym dziennikarzem?

wydaje mi się, że

zawsze byłem dobrym dziennikarzem

a bywałem

z złym szefem

potrafiłem wskażeć sobie

potrafiłem nie potrzymnie dawać na sobie czasem

powiedzieć na głowę

nie wszyscy

są w stanie docenić

serdeczność, bliskość

i skracanie

skracanie dystansu

niektórzy uważają to za

słabość

i preteks

żeby skoczyć na głowę

a kim woli pan być dziennikarzem

nie?

wie pan nie

ja chyba niespecjalnie zawsze lubiłem

być szefem

pierwsza moja propozycja

żeby zostać szefem

to prezes TVP

Andrzej Zaorski

mi zaproponował

bycie szefem publicystyki

w telewizyjnej jedynce

znaczy ja powiedziałem pani prezes

ja nie chcę być żadnym

nie chcę być żadnym dyrektorem

nie chcę mieć służbowego

samochodu, teczki i pieczątki

w ogóle to nie interesuje

ja chcę być dziennikarzem

więc odmawiam

panu

po pierwsze dlatego

że mnie to nie interesuje

po drugie za dwa miesiące wyjeżdżam

na Stependium do Ameryki

i wrócę stamtąd jeszcze lepszym wynikażem

niż wyjeżdżam

i to jest mój cel

większą karierę mógł pan zrobić jako polityk?

a nigdy się pan nad tym nie zastanawiał?

nie na tyle żeby

podjąć decyzję

która by to nie byłaby błędem

powiedział pan

jakie błędy popełniłem

gdyby pan tutaj

nie wykluczał, że gdyby pan

przesłuchiwał teraz

innego lisa polityka

i zadały pan pytanie

które zadał pan wcześniej

o błędy

no to

nie wykluczałem, że wtedy bym powiedział

że zmiana zawodu

była błędem propanowaną

i to nie raz

te propozycje w części były bardzo atrakcyjne

i tyle?

i nie czułem tego

ja jestem w stanie

podejmować szalennie

ryzykowne decyzje

ale jest jeden warunk podstawy

muszę to czuć

nawet nie niekoniecznie

tylko na poziomie racjonalnej

plusy, minuty na karce

ale czuję, że to ma sen

że to wyjdzie, że to się może udać

nie czułem, nie podjąłem, nie żałuję

a jak pan chce się teraz spełniać

co pan udaje spełnienie

bo ja oglądam pana kanał

co pan daje spełnienie?

zawodowo

ja nie wiem czy jeszcze jestem dziennikarzem

nawet nie wiem czy chcę być

w sensie przynależności tego świadowiska

chcę być

niezależnym komentatorem

przedsiębiorcą

to chyba na tym etapie

mnie

bardziej rejestruje

pisać książki

a może za jakiś czas wyprowadzić

stąd do uroczego domku na Mazurach

chciałby pan napisać jakąś powieść?

nie wykluczam

i to może się wydarzyć

tak bliżej niż nam się wydaje?

tak się może wydarzyć w ciągu paru lat

co będzie z sukcesem książki, która

wyjdzie w maju?

ile egzemplarzy

pan chciałby sprzedać?

jak najwięcej

to wiem

to już ustaliliśmy

a ile to jest dużo?

duże to na pewno

kilkadziesiąt tysięcy

a ta książka będzie

niosła za sobą dużo kontrowersje?

nie tak jak niektórzy myślą

że może też tak

ja tam się specjalnie nie mityguję

a jeżeli chodzi o

to pilnowałem, pilnowałem się

żeby to nie było procesowe

ale bardzo też pilnowałem, żeby to było ciekawe

i jak pan teraz to czyta?

no bo rozumiem, że już chyba jest

całyś czy jeszcze nie? tak jest

to żałuje pan, że coś czegoś

pan nie powiedział?

nie to jeszcze przede mną

i jak pan widzi swój kanał na YouTube

żeby tego rozwijać

zobaczymy, to są pierwsze kroki

ja jestem przygotowany

do trudnych

początków

jakoś jest

niemal mój standard

że nie zaczynałem nigdy

od wow, tylko bardzo często na początku

były albo w top, albo trudności

nie to mówię, nie zrażam

więc spokojnie

step by step by step

ja się zawsze jak trenowałem jako atletykę

to się z kolegami zawsze śmialiśmy

z kogoś, kto zakładał kolce

czyli te buty

do biegania

i ruszał z kopyta i zawsze jak się tracili

te, bo ci je kolce zapalą

zapalą

maraton się nie biegnie na pierwszych sztu metrach

ani na pierwszym kilometrze

prawdziwy bieganiec się zaczyna

na 10.20.30.35

i tego panu rzecz odciąga

tej cierpliwości?

i wtedy też, żeby była pewna jestność

wtedy też zaczyna się prawdziwy ból

o którym można być

bardzo długo mówić

i jest pan na niego gotowy?

wie pan

tytuł książki

Tomasz Lisna żywy, ponieważ

choroby

i niektórzy ludzie chcieli mnie

ukatrupić

jakoś na razie się nie udało

powtarzam cały czas

że mówię dobra

4 udara

ja bardzo sobie ceniłem

wczoraj oglądałem

siedząc na kanapie

wiszący na półce

medal, który dostałem w Chicago

za

ukończenie sześciu

największych maratonów na świecie

byłem zdziwiony

jak skonstatowałem

że za tydzień

czyli za 9-10 dni

będzie

już pół roku od tego momentu

i prawie pół roku

od tej, od momentu, kiedy 3 dni później

nagle straciłem słuch

i wylądowałem

w

szpitalu

ale się śmieję, że może powinienem być

drugi medal, bo uważam, że

4 udary plus zawał, to już jest

całkiem przyzwoity wynik

to prawda, a już tak zmierzając

całkowicie do końca, bo to jest bardzo interesujące pytanie

chociaż wydaje się bardzo, bardzo proste

ale w Pana wykonaniu może być

oryginalne, jakie Pan ma marzenia?

Domek na Mazurach

chyba

więcej niż jeden

pies, 2 albo 3

raczej powiedziałbym

trochę spokoju

odzyskanie

na tyle zdrowia, żeby lekarze

nie krzyczeli do ucha, że naprawdę

już nie mogę biegać

ale

z autetycznych marzeń

jeszcze raz

popadnę czyści Pana

słuchacza czy widzów

marzę o tym, żeby w Polsce wróciła

normalność, póki rządzi

Kaczyński i jego partia normalności

tutaj nie będziemy, będziemy się

usuwać w stronę autoryterearyzmu

dyktatury

prawa, że dość nie będzie

kolejny atak na wolne media

na wolne sądy

na samorządy, na organizacje obywatelskie

na wszystko

na wszystkie fragmenty naszego

przestrzeni publicznej

gdzie jest odrobina niezależności

od tej władzy, której to

niezależności

kaczyński organiczny

nienawidzi

to jak mówię, nie będzie proste

ja nie tylko nie twierdzę, że

że zwycięstwo jest gwaranty

gwarantowane

ja uważam, jak mówię, że będzie

ale strasznie trudne

ale jednak to jest to

ten mecz, w którym inaczej

niż wczoraj na narodowym, to my

zagramy

i jak będziemy gryźć trawy, walczyli

to sukces jest możliwy, wszystko w naszych

rynkach, nie zawsze w naszej historii

tak byweło

i tego się powinniśmy

trzymać, bardzo panu dziękuję

dziękuję bardzo

i do zobaczenia

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Tomaszem Lisem. Mój rozmówca  zastanawia się czy chce być jeszcze  dziennikarzem. 

Zapytałem dlaczego Jacek Kurski nazwał go damskim bokserem, dlaczego rozpadły się jego małżeństwa i czy popełniał w nich te same błędy. 

Odpowiedział też na zarzuty Kuby Wojewódzkiego i skomentował plotki, jakby miał stracić dziennikarską nagrodę za to, że przeszedł do TVP. 

Czy chciał rządzić redakcjami jak szatniami sportowymi i czy pasuje do dzisiejszego systemu pracy redakcji?