Raport o stanie świata Dariusza Rosiaka: Raport - sezon nieogórkowy - 5 lipca 2023

Dariusz Rosiak Dariusz Rosiak 7/5/23 - Episode Page - 1h 9m - PDF Transcript

To jest RAPORT O STANIE ŚWIATA.

Sezon nieogórkowy.

Dzień dobry Państwu, przy mikrofonie Dariusz Rosiak.

Sezon nieogórkowy wraca, bo wakacje wracają.

W ubiegłym roku zaprosiliśmy Państwa na dwa miesiące

rozmów o kulturze, historii, gospodarce, cywilizacji, czasem polityce,

czyli o tym o czym zwykle rozmawiamy w raporcie,

tylko dłużej i z innym jinglem na początku.

Państwo to zaproszenie przyjęli i w tym roku kolejny sezon nieogórkowy.

W lipcu i sierpniu w każdą środę zapraszamy do słuchania rozmów na raportowe tematy,

bo wbrew powszechnie panującym poglądom

nie uważamy, by latem mózg człowieka tracił swoje zwykłe właściwości

i kurczył się albo rozwadniał pod wpływem temperatury.

Dziś na początek drugiego sezonu spotkanie ze znakomitym gościem

i rozmowa na intrygujący temat.

Znajdujemy się w okresie przejściowym między kulturą pisma

a kulturą postpiśmienną.

Pisze, ciągle jednak pisze mój dzisiejszy gość.

Przed epoką pisma istniała inna metoda transferu, czyli wyzewnętrzniania przeżyć.

To była epoka oralna.

W tych trzech okresach oralnym, piśmiennym i postpiśmiennym nieszczą się dzieje człowieka,

przynajmniej te, które znamy albo których zarysy znamy.

Czym jest i czym będzie życie po piśmie?

Czy smusznie niektórzy boją się zalewu nowego barbarzyństwa?

Czy może powinniśmy się cieszyć, że wreszcie nie będzie politycznych kłótni

o listę szkolnych lektur i towarzyskiego ostracyzmu

za brak znajomości książek Krusta i Olgi Tokarczok?

O tym porozmawiamy dziś w sezonie nieogórkowym.

Sezon nieogórkowy to wakacyjna odmiana raportu Ostanie Świata,

programu wspieranego przez słuchaczy,

za wszystkie wpłaty z serca Państwu dziękuję,

a właśnie dzięki nim raport może powstawać,

jeśli ktoś z Państwa miałby ochotę dołączyć do grona Patronów.

Raportu zapraszam na mój profil w serwisie Patronite.pl

za jego pośrednictwem najłatwiej nas wesprzeć.

Kryz Wawrzak jest realizatorem dzisiejszego programu. Zaczynamy.

A moim gościem jest Jacek Dukaj, pisarz laureat wielu nagród,

przede wszystkim autor wielu książek, w tym książki,

po piśmie, a w niej fascynującego eseju, pod tym właśnie tytułem,

po piśmie. Witam Cię serdecznie.

Dzień dobry.

Próbuję pokazać dzieje człowieka jako następstwo różnych metod

transferu przeżyć, piszesz, a jako napęd tych dziejów,

instynkt wyzewnęczniania przeżycia.

Po co nam ten instynkt, po co mówimy, pokazujemy innym,

kim jesteśmy, co nam się przytrafiło,

bo po co piszemy o tym, co myślimy?

Nie ma po co. Tak jest.

My się z tym urodziliśmy. Mamy to jako gatunek.

Możemy tylko rozmety sposób to analizować.

Ja tam podaję pewne analogie, jak jest na przykład umiejętnością

tkania pajęczyn przez pająków.

To nie jest coś, czego oni się uczą od rodziców pająków.

Mają to nabywane przez transfer genów.

Ta umiejętność potem też przekazują dalej genetycznie.

To są sformatowane jak gatunek.

My jesteśmy tak sformatowani jak gatunek.

Można powiedzieć też część dziedzictwa, saków,

może nawet także innych rodzajów zwierząt,

że coś w nas, nawet bref innym potrzebom,

broń innym koniecznościom, pcha do wyzewnętrzniania,

czyli wyrzucania na zewnątrz jakikolwiek sposób

tego, co mamy w środku, w głowach.

No dobrze, a jak ja ciebie pytam po co, to co to jest?

Złe pytanie? To jest pytanie, dlaczego ja ciebie w ogóle pytam po co?

Mogę zniknęć to pytanie w ten sposób.

Po co ewolucja nas tak zbudowała, prawda?

I wtedy mogłeś się doszukiwać tam rozmaitych przyczyn.

Ale to jest dobre pytanie.

Po co mamy ręce?

Nie wiem, po co mamy ręce.

Żeby nam pozwalały lepiej żyć.

Że jeszcze tego, kto jest podmiotem w tym pytaniu,

kto jest my, to odpowiedź będzie różna.

Bo dla ludzi ręce służą do wykonywania różnych czynności,

wykonywania przedmiotów, interakcji ze środowiskiem,

bez których nie mielibyśmy cywizacji technologicznej

i w ogóle by się człowiek jako taka istota bardzo kulturyzowana

nie rozwinął, prawda?

Więc tak jakby post faktum możemy powiedzieć,

że taka jest funkcja rąk.

Ale przecież ewolucja, jeżeli możemy ją uosobawiać w ten sposób,

nie myślała sobie, że zrobię ręce dla homosapiens

po to, żeby on to wszystko zrobił, prawda?

Nie taki jest ciąg przyczny woskutkowy.

My to potem nakładamy jako naszą interpretację,

ale to po co, to twoje pytanie po co,

jest fałszywym pytaniem w tym sensie, nie?

Można sobie wyjaśnić ten sposób.

Najbardziej takie obiektywne,

na ile tu może być obiektywna odpowiedź dana,

wyjaśnienie byłoby takie,

że w toku ewolucji na różnych etapach mutacji,

daleko, daleko przed SAKami,

kiedy mieliśmy decyzje, w cudzysłowie ewolucyjne,

czy mieć 6 kończyn, 8 kończyn, 4 kończyny

przez presę środowiskową zwycięży model

dla całego ciągu poradzącego do SAKów,

w których mamy 4 kończyny.

Na dalszym etapie ewolucji,

kiedy doszliśmy już do bałby i tak dalej,

użycie górnych kończyn

stały się do tego stopnia wyspecjalizowane,

że straciły funkcje podpierania się w chodzie,

jak nogi i zaczęły służyć do innych celów,

których dalszą konsekwencją,

w momencie, kiedy homosapiens zaczął ukulturowywać,

było stosowanie rąk już do takiej funkcji,

jak teraz, czyli posługiwanie się smartfonem,

pisania na aklewaturze, pisanie piórem.

I to jest jakby ciąg zdarzeń,

których my możemy ekspoks sobie opowiedzieć,

ale do żadnego z tych elementów,

poszczególnych tym ciągów zdarzeń,

nie możemy zadawać takiego z persywaniem

go pytania po co.

Tak się zdarzały wypadki na drodze ewolucyjne,

że na końcu tego mamy taki produkt,

jak homosapiens z rękami.

Jack, my możemy, ale zostawmy to na boku.

Po coś to pytanie zadajemy,

to znaczy z czegoś wypływa potrzeba

zadania takiego pytania po co,

coś się dzieje.

Ja wiem, że to jest pytanie wypowiające

z głębokiej potrzeby poczucia sensu u ludzi.

Oni chcą mieć przekonanie,

że to wszystko nie jest przypadkowe,

że to nie jest tak, jak ja teraz opowiedziałem,

że to jest wielka loteria genów i mutacji

i my tak wypadliśmy z tej loterii,

tylko że tam jest jakiś cel,

jakiś inteligentny projektant

albo jakaś mod sens odwróca we wszechświecie

i my jesteśmy jej bezpośrednim

dzieckiem produktem, ja w to nie wierzę.

Więc jak ktoś takie rzeczy wierzy,

to to jest jakby inny dyskurs, to nie ze mną.

Wprowadzasz pojęcie myślunku,

nie myślenia, tylko myślunku.

Te różne rodzaje myślunku

odróżniają człowieka epoki oralnej,

od człowieka pisma,

od człowieka popiśmie.

Co to jest ten myślunek?

Próbujemy znaleźć jakieś

jakąś kategorię odróżniającą

nawet nie tyle typy mentalności,

bo w ramach poszczególnych tych epok

człowieczeństwa oralnego, pisma

i pospiśmiennego może znaleźć rozmaite

mentalności, osobowości,

lifestyle i tak dalej, to nie o to chodzi.

To jest bardziej znacznie szersza kategoria,

taka, która warunkuje,

jakie lifestyle, jakie mentalności,

jakie sposoby interakcji, rzeczywistością,

jakie rodzaje kultury mogą się rozwijać.

I stąd mamy myślunek oralny,

czyli ten cały ten zbiór

sposobów zachowań, warunków brzegowych,

interakcje, rzeczywistością

formatowania umysłu,

który jest charakterystyczny

dla przekazywania przeżyć informacji

symboli za pomocą

włącznie języka mówionego.

Potem mamy epokę pismienną,

w której się przekazuję głównie

za pomocą pisma, czy też przekazanie pismem

jest dominujące i formatuje nas

znacznie silniej niż przekazywanie oralnej.

To jest myślunek pisma.

I teraz przechodzimy do epoki pospiśmiennej,

który to formatowanie odbywał się

głównie za pomocą technologii,

jak ja to mówię, transferów przeżyć,

czyli takich, które trafiają do naszych wszystkich zmysłów.

Czyli tak, jak ja normalnie bym coś widział

na ulicy, tak jak już nie muszę być

na ulicy, mogę być w dowolnym innym miejscu,

a przez technologię rozmaitego transferu

dostaję ten pakiet

zmysłowy, obrazy, dźwięki,

za chwilę także inne zmysły będą w ten sposób

zaspokojane. I to już nie musi przechodzić

w żaden sposób symboliczny, bo zauważy,

że i mowa, język mówiony,

i pismo, posługuje się transferem

symbolicznym, przekaz bezpośredni,

przekaz dzięki technologii obrazów,

dźwięków i tak dalej, nie musi się

posługiwać symbolami. I to jest ta drastyczna różnica

pomiędzy obomatymi pierwszymi kategoriami

oralności i pisma

i kategorium pospliśmienną.

Przekaz pospliśmienny jest niesymoliczny.

Dobrze, zaraz dojdziemy do przekazu

pospliśmiennego, ale chciałbym, żebyś

przez moment, żebyśmy się skupili

na tych dwóch poprzednich epokach

pokrótce, o doralnej epoki

zaczynając. Pisze, że kluczem

do zrozumienia tej kultury jest

dzianie się. Człowiek w centrum

dziania się, o którym

potem opowiada, jak rozumiem.

I używa do tego

już w tej

epoce oralnej, już do tego używa

symboliki słowa. Tak, no bo

z definicji, jeżeli mówi, no to posługuje

się słowem, słowa są symbolami.

Więc jakby dla mnie to był

główny wyróżnik w tym myśleniu o

tej

paradzie rozmaitych sposobów

transferu przeżyć. Czy

człowiek jest zdolny do myślenia symbolami

czy nie jest zdolny do myślenia symbolami.

I w większości takich antropologicznych

sytuacji, nowoczesny

człowiek, czyli homosapię, z któryma

większość takich

cech, o jakie my mamy, czyli pozdajemy

jakąś ciągłość pomiędzy nim a nami

zaczyna się od momentu, w którym może się posługiwać

symbolami.

I ponieważ my nie możemy archeologicznie

dotrzeć do momentu, w którym pierwszy

człowiek wypowiedział pierwsze słowo, no bo

nie ma czegoś takiego, jak archeologia

mowy, to posługujemy się

pewnie pośrednimi znakami. Czyli

jeżeli mamy jakieś wyryte symbole

rozwyczaj na jakiś

pozostałościach

po pochówku,

czy to

ceremonialnych elementach pochówkowych

czy nagrobnych, czy jakiś symbolach

religijnych. I to myślimy sobie

OK, ten człowiek był już zdolny

do pewnego abstrachowania, był zdolny

do ujmowania rzeczy, które doświadczał

z mysłami w postaci

symboli, zastępników tego,

co widzi, słyszy

odczuwa.

I stąd jest

zasadne założenie, że był

także zdolny do wypowiadania

tych symboli w postaci słowa.

I stąd

mamy taką pośrednią archeologię

mowy.

Ale to jest ważne o tym

człowieku w centrum dziania się. To znaczy

człowiek opowiada tylko o rzeczach, które

widzi, które sam przeżył.

Jeżeli wołaś sobie, że jesteś

człowiekiem, który nie ma innego

dostępu do informacji świata

żeby przeżyć wiedzy o świecie, tylko to, co

ktoś innym upowie.

Albo ja mu coś powiedziałam, ktoś inny

powiedział.

Po pierwsze, nie ma sposobu

weryfikacji prawdy tego, co został

powiedział. Nie ma żadnego obiektywnego

nośnika. Ktoś coś powiedział, ktoś inny

chciał powiedzieć coś inaczej. Ty zapomnialiś,

powtórzyłeś, przekręcone, tamten się obudził

następnego dnia i inaczej to sam

pamiętaj, powtarzać inaczej.

Więc to zmienia, to mutuje

nieprzerwanie. Więc co zostało jako

takie mnemotechniki? I o tych

mnemotnychnikach antropologowie bardzo

dużo napisali wnioskując tak, że

właśnie z tych pozostałości materialnych.

Mnemotechniki, czyli co to jest?

Sposoby zapamiętywania ważnych

informacji, historii,

map na przykład,

kodowane symbolicznie na przykład na

paciorkach,

na układach kamieni,

na siatkach

punktów czy kresek rzeźbionych na

kamieniach. Pomocy

pamięci, dzięki którym się koduje

algorytmicznie,

rytmicznie,

czasami to czasami się używa

sprzęgów z kierunkami świata

jakieś ważne informacje.

Na przykład są teorie, że te

wielkie pozostałości

w postaci Stonehenge

i podobnych konstruktów

neolitycznych, że one są

rodzajami ogromnych konstruktów

mnemot technicznych.

Jak przekazywać informacje w dużych

czasowych i mówimy naprawdę o tysiącach

lat, kiedy nie ma stałych

miejsc zamieszkania, nie ma miast,

klemiona migrują, wszystko

się zmienia i musi mieć jakieś niezmienniki.

I przez długi czas uważano,

że człowiek najpierw przeszedł

tryb osiadły,

z trybu myśliwską łowieckiego,

zaczął uprawiać

ziemię,

stał się rolnikiem, z tego powstały

pierwsze osady miasta i dopiero potem zaczęły

powstać te miejsca kultu i te stałe

boliczne, mnemot techniczne konstrukcje.

Potem nastąpiła

w latach 70., 80., 90.,

wylew

odkryć głównie w Azji Mniejszej,

to jest taki kompleks gobetliteki

wobecnej Turcji, gdzie

podkrywano

ewidentne takie pozostałości

konstruktów sakralnych, które nie miały

żadnych dookołnych miast,

żadnych innych funkcji, a wszystko

jest zbudowane daleko przed przejściem

na tryb osiadły, czyli

łowiecko zbierackim.

Ludzie z jakiegoś powodu czuli potrzebę

do budowania w konkretnych miejscach

bardzo trwałych, symbolicznych

struktur, do których wracali

pokolenia po pokoleniach, pomimo

różnych zmian klimatycznych migracji,

ale one pełniły jakieś funkcje

właśnie symboliczne, mnemot techniczne.

Dobrze, to co jest najbardziej

istotne w tej oralnej

kulturze, w tej oralnej

epoce,

to jest chyba też to, że te słowa,

które wypowiadane były, właśnie

były przyczepione do człowieka.

Kultura pisma

to jest moment, w którym słowa

zostają oderwane od człowieka.

Istnieją same w sobie.

I chyba też

sfera przeżyć się poszerza,

w przypadku pisma, bo piszemy o

Stanach świadomości, o Stanach uczucia,

co w kulturze oralnej było

bardzo ograniczone, jeśli w ogóle my istnieją.

Jest taka radykalna teza,

dziwiona dżęsa, że w ogóle

pojawienie się

tych wyższych form

samoświadomości, takie, które, jak my teraz uznajemy

znaturalne, ja mam w głowie jakiegoś

narratora,

który opowiada mnie,

że jestem zdolny do autorefleksji,

czyli takiego spojrzenia na siebie z poziomu

meta, że ja nie tylko myślę,

ale ja myślę o tym, że ja myślę.

I jestem zdolny do wszystkich

tych procesów, które uznajemy znaturalne

w pocepsych analizy

bardzo rozwiniętych szkół

uderzenia o podświadomości, o tym, co ukryte.

Że to wszystko

pojawiło się dopiero w momencie,

kiedy człowiek wszedł

w moim językiem mówiąc myśl, jak pisma,

bo wszystkie te stany wewnętrzne

zaczęłyś być dopiero wtedy

uzewnętrzniane, że one pojawiły się

obiektywnie poza człowiekiem.

Wcześniej, w jego ujęciu

ludzie byli, jak on to mówił,

szlachetnymi automatami

w dużym stopniu

pozbawionymi współcześnie rozumianej

w samą świadomości.

Podaję to przykłady z reliktów

literatury mówiąc

podczas tym językiem epoki oralnej,

czyli wielkich dzieł

oralności, jak eposy

Homera czy stare księgi Biblii,

których opisywane zachowania

ludzi, formy kultury,

cały jakby ciągi

behaworalne, nie

wykazywały,

że te postaci

literackie mają jakiekolwiek formę

za samoświadomości.

To, co my uznajemy za samoświadomość,

było eksportowane zazwyczaj na bogów

albo na przodków, albo na coś, co

my dzisiaj tłumacząc tam te

teksty

uznajemy zabóstwa, z jakiejś dajmoniony,

prawda? Natomiast dla

ówczesnych, ja mówię ciągle interpretacją

Juliana Jensa,

to były sposoby

eksteriorowania

wyzewnętrzniania

procesów wewnętrznych,

za samoświadomością w naszym

rozumieniu tego słowa. On zaczyna

ten cały proces

analizować od momentu, w którym

archeologicznie jesteśmy w stanie pokazać,

że rozwinął się bardzo kult

przodków, do tego stopnia, że ci

przodkowie żyli

razem z żyjącymi

w tych samych przestrzeniach, domach

przeznaczonych

dla nich, albo

kontach

i z wspólnych, albo już potem

i ci z przekazów mitologicznych,

religijnych, ci przodkowie

byli uznawani za

współżyjących

z nadal żywymi,

ponieważ ci żywi ich

słyszeli, tam ci zmarli do nich, mówili.

Te głosy

bez przerwy funkcjonowały w głowach

żywych i te głosy

według naszej definicji halucnacyjne

były pierwotną formą

samoświadomości.

Czyli nie, to ja sobie coś

zdecydowałem, wyanalizowałem, miałem narrację

o samym sobie, tylko ten

Bóg, czy przodek mi powiedział

i ja byłem Jego awatarem.

Do tej pory niektórzy w to wierzą, prawda?

Że do tej pory to się zdarza.

Współcześnie mamy nakładkę tych dwóch form

myślenia, czucia, bycia.

Zarazem

mamy tą samoświadomość, nie jesteśmy

w stanie sami o siebie

powiedzieć, że jestem człowiekiem religijnym, coś tam

wierzę, uważam, że istnieje Bóg.

I zarazem

kontynuuję tą tradycję zbudowaną jeszcze

na tamtej ekstoryzacji, że

ten Bóg to bóstwo, tam te siły zewnętrzne

coś do mnie przemawiają, czegoś ode mnie

chcą. Albo przodkowie to robią.

Dobrze, ta sfera nie ma granic.

To znaczy nie ma

ta sfera opisu, ta sfera świadomości

w opisie, nie ma granic.

My kończymy właściwie na dekonstrukcji pisma

w tej chwili, prawda? To znaczy możemy

mówić o strategii pisania,

o symbolice pisania, możemy

dekonstruować tą symbolikę, możemy dochodzić

do tego, że słowa nic nie znaczą, albo że

słowa znaczą wszystko, że nie istnieje

rzeczywistość, że ona jest zawarta

w słowach. Właściwie nie ma granic

naszego podejścia do słowa, prawda?

A słowa mają konkretną

podmójotową wartość w tej kulturze

pisania. Tutaj

najbardziej radykalne

przejście pomiędzy kulturą oralną i kulturą

pisma. Z naszego punktu widzenia

o tej ludzi, którzy już żyją w schułku kultury

pisma, nastąpiło w momencie, w którym

w piśmie, czyli w zapisie symbolicznym

zaczęły się pojawiać

wyrazy, symbole czegoś,

co w ogóle nie istnieje w świecie materialnym.

I wtedy jest w stanie

wskazać na ten symbol i powiedzieć, to jest

na przykład

piękno, miłość, demokracja,

albo jakiś tam bóg. On jest zapisany.

On istnieje jako symbol, prawda?

Ale w kulturze oralnej

nie boje w stanie wskazać palce i pokazać, o,

widzę, tutaj leży ta demokracja.

Ona jest zielona, ostra,

okrągła, mogę ją podnieść. Nie ma czegoś takiego,

prawda? I więc ta cała

cywilizacja oparta na myśleniu

o abstraktach, na operowaniu na nich,

na budowaniu piętrowych metafor, na budowaniu

konstrukcji, potem matematycznych, bo

matematyka jest też bezpośrednie wykwitem

operowania na symbolach, nie?

Dlatego tak się rozwinęła w momencie,

kiedy zaczęto w ogóle zapisywać

cokolwiek liczby w formacie, najpierw

nie nadając mi się bardzo

do operowania, czyli te wszystkie rzymskie

notacje, które były bardzo trudne do

algoritmizacji, a potem miałeś

opartę na arabskich

cyfra i wynalazku

cyfry zero, która

bardzo zalgoritmizowała

cały proces.

I to zbudowało

u nas tą naturalność myślenia

o ideach, posługiwania się ideami,

aż do stopnia, w którym świat idei,

czyli rzeczy, które nie istnieją w świecie

materialnym, nie jesteś w stanie ich dotknąć,

poczuć, usłyszeć, zastąpił

nam świat rzeczywisty, czyli dla wielu ludzi

świat idei jest pierwotny wobec świata

rzeczywistego, nie.

I to jest bezpośredni produkt kultury pisma

najwyraźniejsza z mojego punktu

widzenia różnica pomiędzy kulturą pisma

i kulturą oralną.

I to, co widzimy teraz,

kiedy dla wielu ludzi urodzonych

już w świecie bardzo wysoko technologicznym,

którym ten transfer

bezpośrednie oparty na transferze zmysłowym,

bezsymbolicznym, jest naturalny,

to jest właśnie pozbywanie

się tej umiejętności,

tego naturalnego sposobu myślenia

z symbolami, ideami, kategoriami, nie.

Stąd zastęp, jak ja to

opisuję w rozmaitych dziedzinach

życia, zastępuję je myślenie uczuciami,

przeżyciami, czyli tym,

co nie wymaga operowania

abstractami, kategoriami, ideami.

I tu wchodzimy do kultury postpiśmiennej,

gdzie mówisz, liczy się

jakość przeżyć.

Jest to, co widzimy,

słyszymy, przeżywamy

i jeśli

istnieje jakakolwiek hierarchia,

to czym bardziej przeżywamy,

czym bardziej żyjemy,

to tym bardziej

jest to dobre, jest lepsze, tak?

Na pewno jest bardziej prawdziwe.

Jest bardziej prawdziwe.

Ale czy to nie jest

w pewnym sensie powrót

przynajmniej do jednego elementu

epoki oralnej, to znaczy,

że człowiek znowu jest w centrum

dziania się? Wydaje mi się,

tu jest podstawowa różnica pomiędzy tym, że

ówcześnie nie byliśmy

kocoralne, nie byliśmy w stanie w jakikolwiek

sposób zachować, zarejestrować

u zewnętrzni samych przeżyć.

Nie byliśmy w stanie ich pracować.

Nie było czegoś takiego jak przeżycie

poza człowiekiem, prawda?

Człowiek coś przeżywał, mógł co najwyżej

po tym coś opowiedzieć słowem,

ale to przeżycie nie istniało poza nim.

A teraz te przeżycia są jak najbardziej

zachowywane,

modyfikowane,

optymalizowane, kopiowane, rozprzeszczeniane

i to one są podmiotami, nie człowiek.

Człowiek jest tylko ich odbiorcą,

a coraz ta nierównowaga pomiędzy

przejcami a człowiekiem jest coraz

większa. Jest jedna rzecz,

być może tutaj warto o tym wspomnieć.

Ty piszesz o

pornografii, jako idealnym

w tym

postpiśmiennym świecie, rodzaju

transferu przeżyć. To znaczy bez kontekstu,

bez człowieka właśnie,

bez czasu, bez związków przyczynowo-skutkowych

liczy się tylko

i wyłącznie to nazwijmy

to przeżycie, czy po prostu akt.

Siła w życia,

pewien pakiet emocji to jeszcze najniższy

napędzany hormonami, instynktami,

gdzie cała reszta

jest bez znaczenia.

To jest pewien produkt naszej kultury,

który wydaje mi się ładnym

parzprototo

dla całego tego procesu. Można na nim wskalać

wiele takich związków przyczynowo-skutkowych

i treningu technologii.

Bardzo dużo tych technologii, które potem przeszły do innych

dziedzin, zostały rozwinięte i używane,

zostały w pornografii,

w przemysbie pornograficznym.

WIR w komercyjnym użytku

też zaczął się

w pornografii.

Teraz bardzo trudno jest znaleźć

jakieś dziedziny

technologii entretajmentowej

poza pornografią, gdzie faktycznie WR

jest komercyjnie

masowo używany. Ciągle to się zapowiada

a teraz weszły te okularki aerowe

APLA, ale to jest AR.

To nie jest VR, a VR jako taki

10-20 lat temu zaczął być bardzo

ostro promowany w pornografii.

Pornografia jako taka jest pewnym

wykorzystaniem

antropologicznego kształtu

człowieka, bo człowiek ma

popędy seksualne, ma

zmysły takie, jakie ma.

Istnieje kumulacja wiedzy o tym,

jaki sposób najskuteczniej go pobudzać,

jaki sposób wykorzystywać tę naturę człowieka

i pornografia jest tą dziedziną, które to się

bardzo łatwo wyraźnie ujawnia.

A ponieważ ona jakby jest

jedliwą częścią kultury człowieka, więc nie

ma o niej dużo analiz, nie mówi się o nich

w sposób otwarty, więc to nam umyka trochę.

Natomiast z punktu widzenia biznesowego

tam jest dużo takich rzeczy, które musimy

nauczyć z biznesu

pornograficznego. Inna rzecz,

że w tej chwili na skutek

innych zmiar kultura wirtywilacyjnych,

głównie tych związanych tą całą rewolucją

walk i

przesunięciem pewnej wartości w kulturze

zachodu, zmienia się myślenie

o tym, co jest

stydliwe, nieobyczajne,

normalne, nienormalne

m.in.

rodzaj promocji

sex walkingu

obecnie, który przesuwa nam

te granice

tego, co jest pornografią,

co nie jest pornografią, co jest mainstreamia,

co jest na marginesie. To jest

duża zmiana kulturowa, ja mam wrażenie,

że ona jest właśnie w dużym stopniu

związana z tym, że jako normę

promuje się rzeczy

pomuje się. Nikt tego nie pomuje.

Właśnie zmiana technologiczna to wynosi na wierzch

te rzeczy, które grają głównie

naszych emocjach. A ponieważ

pornografia jest taka, więc ona zajmuje

to miejsce coraz bardziej czołowe. Tak można

w tym sensie... I staje się częścią mainstream.

Tak, w tym sensie można

metaforycznie mówić, że

pornograficzna w cudzysłowie staje się także

polityka, bo w coraz większym stopniu widzimy,

że efektywnie, żeby oddziaływać na tłumy

wyborców, musimy się posługiwać tymi samymi

środkami bezpośredniego oddziaływania

dla emocje, instynkty, które były

skutaczne w pornografii. No tak, nikomu

normalnemu w tej chwili, jeśli jest politykiem

nie przyjdzie do głowy, żeby publikować, nie wiem,

dwudziestostronicowy program partyjny

i wychodzić z tym do ludzi przed wyborami.

Tak, chodzi tylko o to, żeby jak najsilniej

zrobić parę memów, zboćcować

największą liczbę osób do bardzo

emocjonalnego, instynktownego

odruchu. Trzymy to się już teraz różnie

od pornografii, to już bardzo wąska

różnica. To spróbujmy teraz

dokonać oceny, pewnie nie będziesz lubił

głowę, ale trudno tych trzech kultur,

przynajmniej oceny, niekoniecznie

od strony moralnej czy od strony

estetycznej, ale

krytycznej. To chyba najprostsze

słowo będzie. Wiszesz?

Ja cię muszę zapytać według względem

jakiego systemu wartości.

Względem systemu,

który każe mi zadawać to pytania.

Czyli to jest twój system wartości, człowieka

wychowanego w piśmie, tak? Tak.

Ok, no to z punktu widzenia, czy jak wychowanego

w piśmie, to odejście od pisma oczywiście z upadkiem.

Dobrze, do tego zmierzałem, bo ja chciałem

zacząć od oralnej kultury.

Dla ludzi kultury oralnej

każdy wyłom w niej

był zagrożeniem, prawda?

Tak samo, jak w tej chwili

odbieranie ludziom

takiego poczucia, że

w książkach ukryta jest

cała mądrość świata

i cała nasza przyszłość, i cała nasza

przeszłość, i cała nasza terażniejszość

dla wielu jest

zagrożeniem. Mało tego

uburza się wielu ludzi na to.

Ty teraz opisujesz reakcję

pewnych hierarchii kultury

zastanych, którzy zostały zbudowane

w kulturze pisma, wobec tego one się bronią,

bo chcą zachować swoją pozycję.

No i to jest naturalny odór, ale mu

jakby zmianie głębszej,

tej, która w przypadku zmiany

z kulturalne kultury pisma została zachowana

w dialogach platońskich,

gdzie mamy

bardzo logiczną, i ja się z nią

zgadzam argumentację o tym, że przejście

kulturalne do kultury pisma

z punktu widzenia właśnie ludzi kulturalne

jest upadkiem warbażeństwo,

ponieważ od tego momentu już nie jest

w stanie odróżnić głupca od mędrca

od człowieka, który przychodzi, recytuje

ci to, co przed chwilą przeczytała

albo czyta wprost książki, wydaje ci się

mądre, a on nic nie rozumie.

To to tekst przez niego mówi, on w głowie

nic nie ma. On jest tylko

recytatorem tego, co tekst mu

napisany,

wkłada do głowy sekundę

i dla mędrców kultury oralne,

którzy wszystko musieli mieć w głowie,

wszystko musieli zapamiętać, zrozumieć

i przekazywać takiej relacji

niż uczeń następnym pokoleniom,

coś takiego, było po prostu receptą

na produkowanie idiotów.

Jak sztąconek? Tak,

bo umieją czytać, więc jakby

idiota z tuzinem, książek pod pachą

jest staniać bardzo skutecznie udawać

mędrca. Wystarczy, żeby umie czytać.

I z punktu widzenia kultury oralnej

ta argumentacja jak najbardziej trzyma się

kupy, prawda?

Oczywiście, mało tego są pozostałości

tego podejścia,

które ciągle funkcjonują, na przykład

w Afryce, w kulturach afrykańskich

postawa

mędrca, starszego,

do którego się przychodzi po mądrości

życiowe, dalej funkcjonuje. U nas to już

w zasadzie przestało istnieć, bo starzy są

w zasadzie do strzału.

Natomiast w niektórych tych

tradycyjnych kulturach, w dalszym ciągu

to poczucie, że ktoś, kto więcej

przeżył i kto sam więcej wie,

ma znaczenie

nie tylko to, że ktoś się naczytał książek

i mówi. No bo tu jest jeszcze kwestia

rozróżnienia pomiędzy wiedzą,

którą można przekazać w zapisie

symbolicznym, w dyskursie logicznym,

sekwencyjnym, czyli de facto

w podręcznikach, czegoś tam.

I taką wiedzą, która jest ten sposób

nie do przekazania. I to są te mądrości

wschodu, gdzie znamy to w tych paradoksach

miszcza

i ucznia budyjskiego, który

zawsze ten miszcz odpowiada uczniowi

sposób niezwiązany logicznie

z poprzednimi rozmowami, czy jakby

samoprzecząc sobie. Tym niemniej w tych

paradoksach przekazuję mu jakąś wiedzę

życiową, która jest inaczej nie do przekazania.

Ale te pozwestowości, o których

ty mówisz, one są bardzo dobrze widoczne, także

w naszej współczesnej strukturze edukacyjnej.

Bo przecież cała

tradycja, zwłaszcza

edukacji wyższej uniwersytetów

została zbudowana na greckim

wzorcu oralnym, czyli

na perypatetyce Arstytolsowskiej.

Mamy miszcza

i miszcz do tych uczniów

daje jakiś wykład oralny.

Uczniowie podążają za niej, potem ten

miszcz ich testuje w formie oralnych

pytań i odpowiedzi.

I zauważy, że ten schemat

nadal funkcjonuje jako rdzeń

uniwersytecki.

W ten sposób się kształci jeszcze

studentów. Czeraz mniej, bo teraz

studenci decydują o tym czego się powinni

uczyć, które rzeczy są słuszne

i którzy wykładowcy

mają prawo, a którzy nie mają.

Ten fetysz przekazu oralnego.

W wielu dziedzinach wiedzy

teratycznie nie ma żadnego poodu,

dla którego ten uczjań

studennie powinien sobie raczej przeczytać

tego, a jeżeli ma siedzieć i słuchać

tego samego, co ten wykładowca powiedział 15 000

razy już na inny wykładach.

Dobrze, ja cały czas się zastanawiam, czy

to, co nazywasz

kulturą postpiśmienną, to nie jest

jednak wtórną oralnością, taką

postpiśmienią na technologicznych

sterydach.

Człowiek jest istotą

racjonalną, przynajmniej zakładam.

Nie, nie jest.

Ale idzie po najmniejszej linii oporu.

To znaczy, jeżeli

ma coś osiągnąć, to wybiera

taki sposób, który jest najłatwiejszy

w większości przypadków.

Wybiera taki sposób transferu

przeżyć, transferu danych,

transferu informacji, który

pozwala osiągnąć cel, który sobie

założył, w najmniej

inwazyjny sposób.

Na przykład jeżeli cel...

Takie kaneman by się z tobą radykalnie nie zgodził.

Przede wszystkim większość ludzi...

Nie, no kaneman by powiedział, że jak mam

skręcić

w lewo, to skręcę 14 razy w prawo,

żeby nie skręcić w lewo, bo w lewo jest trudniej.

Dokładnie. No to...

Pomimo tego, że w lewo może być

najbardziej racjonalnym wyborem.

To zależy jak rozumiemy racjonalność, no bo wiesz,

bo jak skręcę w lewo, to mogę wpaść pod samochód

i czemuś krzywdę zrobić.

To ładnie podsumowuje,

że człowiek jest taką istotą,

która robi to, co słuszne

i racjonalne, kiedy już wypróbował

wszystkie inne metody i już nie może nic innego

zrobić. To wtedy rzeczywiście

zrobi to, co racjonalne i słuszne.

Dobrze, czyli to nie jest oralność na

steryda w technologii.

Próbuję przestawić 2 podstawy...

Oralność nadal była myśleniem

symbolicznym. Myślenie symboliczne zaczęło się

od ralności. Pismo jest tylko rafinacją

tego zapisywanego, a nie tylko mówionego.

Przekaz bezpośredni całkowicie

rezygnuje z symboliki.

I to jest drastyczna różnica.

To jest po raz pierwszy mamy

do czynienia z sytuacją,

kiedy mamy człowieka w nowożytnym

sensie stał jego kulturą cywilizacją

i on nie musi się posługiwać symbolami.

Nigdy wcześniej

nie było czegoś takiego, bo od samego

początku, czyli najpierw musiałoby powstać

jakiejkolwiek sposoby posługiwania się

symbolami, myślenia metaforycznego,

zainteresowania sobie informacji w symbolach,

żebyśmy w ogóle zaczęli budować, mogli

zacząć budować kulturę cywilizacji.

A teraz zbudowawszy tą kulturę cywilizacji

dzięki technologii, która zwyk

produktem tej kultury cywilizacji

doszliśmy do tego etapu, w którym już

nie musimy posługiwać się symbolami.

Nie było czegoś takiego wcześniej.

Treści, które przekazujemy są

cały czas symboliczne.

Dlaczego? A skąd? Jak oglądasz filmy?

Ale w tym filmie mówię.

Ciągle tak, ale to wcale nie jest konieczne.

Po tym zauważ, to co się mówi

w filmach, do jakiego stopnia

to jest jakiś przekaz logiczny, racjonalny,

ale do jakiego stopnia, to co w postaci

bym powiedział w filmie, jest tylko

przekazem emocji.

To znaczy, jeżeli mówisz o faccie,

który zjeżdża na wrotkach

po poręczy, to owszem,

ale jeżeli mówisz o

krótkim dowcipie, czy memie,

który posługuje się

słowem, no to to słowo ciągle

jest w nim obecne. Ciągle.

To jest to oczywiście

tego wrażenia, ciągle, ale

w coraz większym stopniu.

I w coraz większym stopniu wszystkie te

przemiany technologiczne biznesowe

już są celobą

nakierowane przez

korporacje

inwestorów w kierunku

odchodzenia, odmyślenia symbolicznego

i posługują się wyłącznie przekazem bezpośrednim.

Widzimy w jakim kierunku idą inwestycje.

Nawet to... To powiedz, w jakim kierunku idą inwestycje.

To co teraz, tydzień temu

przedstawił Apple, czyli ich wersje

okularków, całego headsetu

arorowego.

No to jest następny krok

ku technologii bezpośredniego transferu

przeżyj całkowicie rezygnującego

posługiwania się symbolami.

Zauważy, że oni tam bardzo duży nacisk

postawili poświęcić na to potwórne pieniądze

na wydopowanie tego systemu,

byś w ogóle nie musiał się na interfejsie

posługiwać w jakiejkolwiek sposób

słowami, językiem.

Wszystko jest tam od razu

poprzez wzrok i kierowanie wzrokiem.

Patrz, jest na jakiś obrazek

obraca z gałki oczne

ku temu, nie tam temu. System

rozpoznaje ten ruch gałek ocznych.

Podsuwa ci tamto obrazki, tamto okienka

i ty idziesz w tamtą stronę w wyborze

aplikacji, filmów, doświadczeń

rozrywki, a nie w tamtą. Nie musisz niczego

pisać, nie musisz rozpoznawać

słów. Wyłącznie twoje

instynktowne poruszenia oczami są

odczytywane przez system i on ci nakierowuje te

wrażenia audiowizualne, które

chcesz, a nie inne. To jest

kolejny etap produkcji

konieczności posługiwania się symbolami

na rozmaitych poziomach

znaczenia symboli.

I ja nawet nie byłbym

taki ostry w tym przejściu,

że epoka posługiwana jest

definiowana przez

zaprzestanie posługiwania się

w ogóle słowem czy językiem. Nie.

Ale chodzi o to, bo tak jak w epocie

piśmiennej, nie zaprzestaliśmy przecież mówić,

prawda? Komunikacja oralna

pełniła swoją rolę, ale chodzi o to,

który rodzaj komunikacji, który rodzaj

formatowania umysłu jest dominujący,

który ustanawia standardy i wartości.

Dobrze, Jacku, to przerwimy, żeby to

wybrzmiało, co powiedziałeś, bo bardzo często

twoje myśli

są sprowadzane do tego, że Dukaj uważa, że

za chwilę przestaniemy czytać.

To ja oczywiście już rytualnie

na samym początku, jak każdy

rozmów poprzedzam takim disklanerem,

że to nie jest prawda, nie ma jakiegoś tam

w torku, za pięć lat, którym się

często budzimy i przestaniemy czytać

i mówić i będzie tylko transfer bezpośredni.

To jest stopniowa

zmiana, której główną

cechą nie jest to, że nagle wszyscy przestają

się posługiwać jednym rodzajem

transferu, a zaczynają drugim,

tylko że ten drugi rodzaj transferu

staje się dominujący, że on ustanawia

standard, że według

niego wartościujemy i te wartościowania

przechodzą także na te poprzednie

rodzaje transferu. Tak jak

zauważ, co się stało w literaturze

pisanej, prawda?

Możemy zobaczyć dokładnie, jak się zmieniał

standard, trendy,

mody, w literaturze pisanej

w powieści opisarstwie pod wpływem

wchodzenia następnych technologii

transferu bezpośredniego, czyli

fotografii, radia,

kina, telewizji, nie?

W jaki sposób np. zostały wypłukiwane

z literatury opisy?

Jeszcze w XIX wieku

były ogromną częścią literatury, ponieważ nie było

sposobu fotografowania czy

filmowania, więc żeby

czytelnik sobie zbudował

w głowie te

wizualne krajobrazy, on musiał

mieć to wszystko w symbolicznie słowach podane.

Od momentu, kiedy już nie musisz mieć

tego transferu, zostają

wypłukiwane. Co nie znaczy,

że takie fragmenty nie istnieją,

kiedy Filip Roth

w amerykańskiej sielance opisuje

na siedemdziesięciu stronach

technologie robienia rękawiczek,

które w zasadzie ten opis do niczego

nie służy, poza tym, żebyśmy

się dowiedzieli, jak się robi rękawiczek.

Zauważy, że ja mogę znaleźć piękne

konprzykłady z różnych dziedzin, np.

w literaturze fantastycznej, opisy nadal

pełnią kluczową rolę, ponieważ tam z definicji

pojawiają się rzeczy, które nie istnieją

w naszym świecie, więc nie możesz ich

fotografować, filmować, więc żeby sobie czytelnik

mógł je przedstawić, musisz je nadal opisywać,

ale ja mówię o standardzie,

ja mówię o trendzie, o tym, co jest normą.

I te normy się w sposób bardzo wraźnie zmieniają.

Dobrze, porozmawiajmy o tym, jak

się zmienia kultura, czy jak się zmieniają

normy, jak się zmienia

praktyka

życia w świecie postpiśmiennym.

Jedną

z takich rzeczy, która jest

myślę już tak bardzo widoczna,

że każdy o tym mówi,

nie mamy literatury,

nie mamy powieści, mamy seriale.

No teraz już

trochę przemija złota epoka seriali, tam z

różnych względów także. Znaczy po pięciu latach, czy po

dziesięciu przed niemie.

To będzie dwadzieścia.

Myślę, że epoka seriali, można powiedzieć,

zaczęła się w latach osiemdziesiątych.

Dynastia, tak?

Ale to było zupełnie jednak co innego,

prawda? Kiedy czekałeś

co tydzień na kolejny odcinek

i czym innym jest sytuacja, w której

możesz usiąść i poświęcić

dwa dni na obejrzenie

czterech, czy pięciu, czy sześciu

sezonów Breaking Bad, tak?

Tak, tak, ale to mówimy w tej chwili

od różnych rzeczach, o sposobie dostępu

do tych tworów kultury,

a druga rzecz to jest, w jaki sposób my powstawały

i jakie miały ambicje,

jak twórcy o nich myśleli, nie?

I ten, ja tą zmianę

zaczynam dostrzegać w latach 90.,

czyli pojawili się pierście

twórcy seriali, którzy zaczęli myśleć o nich

jako autonomiczne dziedzinie sztuki.

I widzimy

tą zmianę pomiędzy latami

dziewięćdziesiątymi, a

początkiem lat nasty, 2011,

2012, gdzie

na początku tej epoki

jeszcze seriale

aspirowały do bycia literaturą na ekranie

na ekranie telewizyjnym,

że zrobię serial

i on będzie, może tak dobry

jak powieść, nie?

I tam duża część tych autorów

synażystów

showrunnerów tych ambitnych seriali wywodziła

się z literatury.

Zazwyczaj to byli pisarze

gatunkowi albo

synaży kryminalni, polityczni.

A potem

od lat 2011,

2012

odwróciły się te wartościowania

i ja to bardzo wraźnie widziałem

w literaturze, jak to pisarze

aspirowali do tego, żeby ich powieści

były tak dobre akcje, ale

i nie tylko jakby w sposobie

promowania, ale w samej strukturze

opowieści, w opowiadaniu

na poziomie sekwencji, scen, prowadzenia narracji

na przykład bardzo wyraźną,

że co mi jest

przeplatzanie 3-4 wątków, że serial

nigdy nie idzie za jednym bohaterem.

Serial musi mieć co najmniej 3-4 wątki

pomiędzy której musisz przeskakiwać, nie?

Sekwencjonowanie. I to widzisz jako tendencje

we współczesnej powieści w tej chwili?

Oczywiście, oczywiście. Tak samo jak

takie myślenie

odcinkami i sezonami.

Myślenie kliwhangrami. Myślenie

łukami postaci.

Ale to jest paradygmat każdego scenariusza

i każdej dobrej powieści. Ludzie się zmieniają.

Skąd?

To, że tak myślisz,

to znaczy, że już zostałeś bardzo mocno

uwarunkowany przez współczesną kulturę,

która jest zbudowana właśnie na

normach kultury audiowizualnej,

bezpośredniego transferu przeżyć.

Jak sobie poczytasz powieści

Nie, to się bierze z tego, że

ja kiedyś bardzo dużo scenariuszy czytałem.

No to widzisz, no.

Ale połudź jest ten sam, bo

uczenie scenarzystów w jaki sposób

się prowadzi narrację, buduje postaci, buduje

łuki fabularne. To jest technologia.

To jest algoritmizywalne w wysokim stopniu.

W tej chwili myśmy się tak bawili

trochę już nad poprzednią

wersją tego trzatu GPT.

Tą, tą 3,5.

Już nawet w niej da się

sprąptować napisanie

standardowego, nie jakiegoś

artystycznego, ambitnego, ale tak

jest tego standardowego scenariusza

serialu Netflixowego.

Takie rowerze, jak zapodarz mu

pierwszą powę scenariusza odcinka,

to on ci napisze drugą połowę na podstawie

wąskiego tritmentu.

I ty nie jesteś w stanie odróżnić

jakości tych dialogów i scen.

Zresztą chyba literatura kryminalna,

czy powieść kryminalna. To jest taki przykład

bardzo popularnego

typu literackiego, który bardzo

wielu ludzi uprawia

w tej chwili i stosunkowo

prostego, powtarzalnego.

Tak, tak. I on dlatego

jest tak często akronizwalny.

Ponieważ tutaj istnieje bardzo duże podobieństwo

sceneria pomiędzy tym, co jest wymagane

dla dobrej struktury scenariuszowej i tym,

co się sprzedaje jako kryminal. Tutaj

kluczową zmianą było wejście

tego paradygmatu Hiroshjanej, Kambela

i tego, do jakiego stopnia

on sformatował myślenie o tym, czym

w ogóle jest dobra opowieść. I on to

sformatował pod kątem Hollywoodu.

I od tego się zaczęły te wielkie

wydowiska kina nowej przygody,

z Star Warsami i tak dalej.

Ale to bardzo szybko stało się także

dogmatem, w jakim kodzie godzaju

będzie wpowieść o Piesiarstwie, zwłaszcza

Zachodni. Jedna ważna rzecz, czy

pytanie. Seriale,

audiobooki, podcasty,

niektóre przynajmniej.

To jest coś, co czerpie

z samych

trzewi literatury, albo

przynajmniej słowa.

Kiedy niektórzy porównują sukcesje

do Shakespearea,

to dlatego, że w tym filmie są wątki

do niego kierujące.

To nie jest tak, że

wróciliśmy Shakespearea, zapomieliśmy

o Shakespeareze i zaczynamy

teraz żyć sukcesją.

Dobrze, ja dostrzegam w tym również pewien

element elitaryzmu, pewien element

tego, że jak dostrzeżemy, że to jest Shakespeare

to troszeczkę bardziej uszlachetnimy

i siebie i ten serial.

Ale generalnie my się posługujemy

narzędziami literackimi, które

stosujemy przy produkcji serialu,

czy w audiobooku to już jest

w zasadzie przeniesienie jeden do jeden, bo po prostu

czytamy książkę.

To jest bardzo duże rzecz, bo audiobook to

jest po prostu nagranie audio

książki, literatury,

która powstała jako...

Może pomieszałem, ale pytam się o to,

czy rzeczywiście jest także literatura umiera?

Zdefiniu literaturę.

Autorska, spisana

o powieści o świecie.

I o ludziach. W jaki sposób odbierana?

Przy pomocy czytania, albo

w innymi sposobami.

Jeżeli także innymi sposobami, to

cała produkcja audio wizualna, także o tym

no właśnie, to o tym mówię.

I tu rozumiem, że nie mamy problemu.

Czyli w pospismiennym świecie

istnieje miejsce na

literaturę.

Istniała przed literaturą.

Tak, w sensie oralnym.

Ponieważ literaturę jako wiedza o tym

samoświadomość literacka powstała w momencie, kiedy

dominowało pismo. I wtedy zaczęto

kodyfikować, autoanalizować,

ale już przedtem istniały

ogromne twory, które uznajemy

z arcydzieła literatury, jak właśnie Saga Ogilgameszu,

Homer,

pierwsze księgi wielkich religii,

uznajemy je za dzieła literackie, one powstały

w kulturze oralnej. Dopiero w pewnym momencie

zostały zapisane.

I przetrwały w tej formie zapisanej.

Ale wyobraźmy sobie, jaką ogromną

ilość arcydzieł słowa

mówionego nigdy nie poznamy,

bo przepadły nie zapisane.

A to przez te 100 tysięcy lat,

co najmniej 100, jeśli nie 150 tysięcy lat,

Homo sapiens w ten sposób tworzył kulturę

wyłącznie oralnie.

Mamy jakiegoś podróżnika w czasie, który jest tam

i się tam cofnąć, i usłyszeć to,

i zapisać.

Dopiero będziemy mieli eksplozję

niesamowitej ilości literatury przed literackiej,

bo literatura jest definiowana

jako posługowanie się literami,

nie posługowanie się literami, nie mnie

tworzyli literaturę, w tym sensie, jaki został

zdefiniowany w epoce pisma.

Więc możemy powiedzieć, że

istniała literatura przedliteracka

i istnia literatura postliteracka.

I teraz fakt jest taki, że nadal

żeby w ogóle tworzyć jakiekolwiek

duże dzieła

audiowizualne, musimy się posługiwać

zapisem symbolicznym.

Twórcy się muszą nim posługiwać.

Z bardzo prostej przyczyny, mianowicie te

dzieła są tworzone zespołowo.

Czyli nie może jeden człowiek

siąść w sobie i z włącznie

z poświadomości, ze snu, z tego co

ma w głowie, wytworzyć

wielkie dzieło audiowizualne. Nie ma jeszcze

takiej technologii.

Czyli czasy Francisa Forda Kopoli

scenarzystów amerykańskich, którzy

tworzyli te filmy, się kończą.

Dlaczego?

Pytam o to.

No w tym sensie, że kiedyś dobry scenariusz

był zazwyczaj dziełem jednego człowieka,

może dwóch. Ja nie mówię o scenariuszu, bo

tu chodzi o to, żeby to dzieło powstało.

Czyli musisz do tego widzieć na ekranie.

Nawet jeżeli wtedy pisał to jeden

scenarzysta, chociaż teraz też rzadko

się to zażebić, jeden scenarzysta, to też się

zadkodarzał. My tu pamiętamy, jak

ekspost, jako legendy powstające w ten sposób

dzieło, ale to zazwyczaj są

timy całe synopisarskie.

Ale powiedzmy, to nawet mamy

jednego scenarzystę na początku, ale potem

mamy tak, producentów, co najmniej

kilku, mamy reżyser.

No tak, konstrukcja filmu wiadomo. Więc to wszystko powstaje

w zespole. Żeby to, żeby zespół

stworzyć takie dzieło sztuki, czy tam się dzieło

rozrywki kultury, to oni nawzajem

muszą rozumieć, co mają robić.

Czyli muszą mieć jakąś

instrukcję przekazywaną za pomocą

języka, symboli, prawda?

No bo nie masz telepatii, oni inaczej się nie

porozumieją, prawda?

Natomiast jeżeli masz artystę, który jest w stanie

samodzielnie, własnoręcznie,

jednoosobowo wykonać jakieś dzieło, mamy

malarza, mamy poetę,

to on sam nie musi

wiedzieć, dlaczego i jak

to dzieło powstaje. On nie musi

mieć tej naświadomości, nie musi mieć tego zapisu

procedury, nie musi mieć tego symbolicznej

instrukcji. Budzi się coś

mu przyszło do głowy, maluje, nie wiem, co

namalowałem, tak mi się przyśniło. Patrzcie na to

dzieło, prawda? I to jest

ta główna różnica pomiędzy sztuką, jak

ja to mówię, tradycyjnie rozumianą z tego

natchnienia greckiego, że dnionizość tam

wchodzi, szaleje w głowie i coś powstaje.

I tym, co teraz mamy jako procedury, jako

sztuczną inteligencję,

procesującą się na ludziach, którzy

produkują kulturę.

Bo od momentu, kiedy zaczynasz spisywać

te całe instrukcje, te algorytmy

powstawania rozmaitej dzieł, sztuki,

kultury, to te algorytmy,

te same procedury stają się autorami.

A ludzie stają się tylko ich wykonawcami.

I im bardziej to się

optymalizuje, im większe jest wiedza o tym, jak

skutecznie tworzyć dobre, czyli

oglądalne, takie, które się podobają

dzieła sztuki audiowizualnej, tym bardziej

to te procedury są autorami, a ludzie są

tylko trybikami w maszynie.

I to widzimy na obecnym etapie,

jak się produkuje,

produkcje filmowe, seriale.

Ludzie są wymienni, bardzo rzadko się zdarza,

że mam jakiś serial naprawdę autorski,

czy film naprawdę autorski. To są

natomiast kultura powstaje jako produkt

maszynowy, pewnego rodzaju

skumulowanej wiedzy o człowieku, o tym, co mu się podoba,

trendów biznesowo-technologicznych

oraz rozmaitej tam wypadków

entropijnych.

Ktoś umarł, mamy

covid, mamy

jakiś konflikt biznesowy jednej, wielkiego

pracy, z drugą i to nam miesza w trybach

produkcji. I tak powstają

produkty kultur obecnie.

Co się dzieje z polityką

w czasach postpiśmiennych? Jak uprawia się polityka?

To widzimy na co dzień.

Polityka to jest grana emocja.

Bezpośrednim, takim pornograficznym

pociskowaniu mas, żeby

lubiły tego, nienawidziły tamtego.

U to samiały się z jakimiś

lifestylejami pakietami.

Polityka to samościowa, jest chyba idealna.

Tak, tak, tak.

I to nie żaden, że na perwersja

wybrig natury, tylko to jest po prostu

kumulacja wiedzy o tym, w jaki sposób

skutecznie wpływać na człowieka. Człowiek jest, jaki jest.

I po prostu coraz lepiej poznajemy, w jakiej

sposób nim manipulować.

Ale może są granice epoki

postpiśmiennej. Jak uprawiać

astronomię postpiśmienną?

Wszelkie nauki i ścisłe wymagają

myślenia symbolicznego. To są takie

dwie dziedziny. A zatem?

O tym pisałem dosyć wyraźnie, których

nie da się w ogóle pracować,

rozwijać, bez posługiwania się

symbolami. I to są wszystkie nauki i ścisłe

wymagające jakiejkolwiek podbudowy

matematycznej. Matematyka,

fizyka, logik, raczej tu wchodzi Twoja

astronomia, chemia, biologia i tak

dalej. Musisz mieć tam bardzo

rozwiniętną zdolność do myślenia

abstrakcyjnego, żeby w ogóle zrozumieć o

co chodzi w tym naukach, nie mówiąc o ich

rozwijaniu oraz prawo. Prawo w

klasycznym rozumieniu jest

czystym abstraktem.

Musi abstrahować od konkretnych spraw,

musi je posługiwać wrócznie kategoriami

procedurami po to, żeby było prawem.

Inaczej to jest po prostu wola

autarchy. I te dwie kategorie

muszą być oparte na myśleniu symbolicznym

i jest duże pytanie

w jaki sposób będzie się w takim

razie dzieliło społeczeństwo, czy będzie

tak, że będzie jakiś rodzaj

wyspecjalizowanych, tu użycła

elit, bo to jest pytanie, czy on to będą

elity, czy to właśnie będą wykonawcy

schłódzy w większości, którzy

będą musieli umieć się posługiwać

symbolami, pismem, myśleć w ten sposób

i oni będą obsługiwali tą całą substratę

technologiczną naszej cywilizacji,

dzięki której 90%

ludzkości nie będzie musiało

zajmować się takimi

męczącymi mózg

rzeczami jak liczenie, czytanie,

pisanie, to będą przeżywać.

A filozofia

filozofia będzie istnieć?

Jest jak w ogóle przedstawiać świadomość

w epoce postpiśmiennej,

czy mamy myśleć na temat tego,

jaki sens

ma życie, jaki sens

mają relacje między ludźmi?

Mogę powiedzieć serio, ja mogę powiedzieć ironicznie.

Widzisz, zadałeś to pytanie.

Zadałeś to pytanie.

Ale ja zadałem pytanie w stosunku do

kulturowych działania człowieka, nie do tego, co

ewolucja zrobiła, prawda?

No po to, że jest nam to potrzebne do życia.

Mamy taką potrzebę, żeby podpowiadać...

To jest tym podmiotem my.

My to jesteśmy ludzie.

Którzy ludzie?

No poczekaj, bo jak zresztą już tak szatkować,

no to ja oczywiście nie będę w stanie odpowiedzieć

na każde pytanie, które będzie brzmiało

dlaczego, prawda? Ja też mogę ci

podpowiadać pytanie cały czas w nieskończonej do czego.

Istnieje jakaś...

mniejszość,

do której możesz dopasować dowolnie

ekstrawaganskie potrzeby, nie?

Ale to nie znaczy, że to jest coś, co definiuje

całą kulturę człowieka.

Ale potrzeby filozofowania

generalnie ludzie nie mają,

albo mają ją w mniejszości.

Tak. I zawsze tak było.

Więc tu się nic nie zmienia.

Ci, którzy taką potrzebę mają,

czy będą mieli,

filozofia jest w ogóle możliwa.

Mogę ci zadać pytanie, a po co jest polityka tak samo?

Po co będziemy uprawić politykę,

skoro wszystko za nas zrobią maszyny?

To nie jest tak, bo... I wszystko będziemy przeżywać.

To jest dokładnie to samo.

Nie da się funkcjonować w jakimkolwiek systemie,

który ma ograniczone zasoby

i musisz decydować o podziale tych zasobów

bez rozwinięcia jakiegoś rodzaju polityki.

Polityka jest właśnie sposobem decydowania

o podziale ograniczonych zasobów.

I to się rozwija niezależnie od tego,

czy mówimy o ludziach, czy o małupach, czy na...

Może ekonomia to za nas zrobi.

Ekonomia jest ekonarzędziem do tego.

Bo możesz w różnych systemach politycznych

posługiwać się...

Masz system polityczny,

taki, o którym ekonomia staje się de facto zbędna,

bo wszystko jest podpozyskowane w oliwładcy.

Masz taki, o którym ekonomia

ma znacznie większą,

odgrodzacznie większą rolę, ponieważ system polityczny

dozwala istnienie wolnego rynku.

To powiedz, czy w ogóle będziemy filozofować?

Będziemy się zastanawiać nad tym,

po co jesteśmy, czy nie jesteśmy?

Mamy takie możliwości.

Jeżeli zachowane zostanie w jakiejś mniejszości

ludzkości, tradycja, umiejętność

myślenia symbolicznego,

to można będzie wtedy uprawiać

tradycyjnie rozumieją filozofię,

która jest opartana na oparowaniu słowem,

na oparowaniu abstractami, ideami.

Tak go rozumiemy w tym rdzeniu

greckim filozofowanie.

Ale to możemy sobie odpowiedzieć na to pytanie inaczej,

że istnieją inne rodzaje

na mysły nad

świadomością człowieka, światem,

wielkim i tymi temnicami,

do których nie mamy dostępu

poprzez uprawianie twardej nauki.

Że to są tradycje wschodnie,

które nie są oparte

na takim stopniu,

na oparowaniu słowem, a bardziej

na wglądzie w siebie,

na pewnym

stylu życia, na uprawianiu

pewnych rodzajów

medytacji,

ćwiczeń mentalnych.

I tego rodzaju

techniki związane bardziej z przeżywaniem,

bardziej w głębaniu się w samego siebie,

bardziej z operowaniem na emocjach,

na pakietach właśnie przeżyć.

One mogą bardzo dobrze się

rozwijać, być przekazywane

w bezpośrednim transferze

przeżyć, wspominięciem

operowania o symbolach.

Więc zależnie od tego, jak sobie zdefiniujesz

tę filozofię, to może odpowiedzieć tak i owak.

Ale ja mam silne przekonanie,

że

dominacja kultury opartej

w takim transferze przeżyć

i na tym, co oddziałwuje

bezpośrednio na emocje, na instynkty

stopniowo

wypłukuje potrzeby związane

z samoświadomością.

Ona w dużym stopniu służy do wytłumiania

samoświadomości, w takim stopniu,

jak na przykład posługujemy się

narkotykami, alkoholem

czy nawet do tego

służą także moim zdaniem

wyczerporące treningi, czyli rozmaite

sposoby zmęczenia ciała, tak żeby

mój mysł także przestał funkcjonować

tak intensywnie.

Odmóżdzenia się mówimy czasami o tym,

że nam potrzeby odmóżdzenia się.

O ile kultura piśmienna, ona korolowała

czy nakłaniała ci do tego,

żeby myśleć symbolami

i żeby analizować swoją świadomość,

żeby budować te piętra myślenia o swoim myśleniu,

o swoim myśleniu, o tyle kultura

podmiśmienna jest odwrócona od tego.

Ona właśnie cię zniechęca od tego.

Czy tak, jak tam próbuję na końcu

opisać Endgame, czyli jakby

idealne kultury transferu

przeżyć, to jest tak zwany przeżywacz,

czyli człowiek, który jest całkowicie

pozbawiony tych

wyższych partii samoświadomości

tego aparatu autoreflekcji.

On jest idealnym naczyniem,

naprzepływający przez niego pakiety przeżyć.

Wytwarzanych

przez tę maszynę produkowania

coraz lepszych, bo coraz bardziej

nas zadawalających tworów kultury.

I one coraz bardziej, autentycznie

nas coraz bardziej zadawalają, to nie jest oszustwo.

I my ich chcemy, więc

wolimy przeżywać to, co jest

do nas optymalizowane, niż te

przeżycia, które są dla nas

chaotycznie przypadkowo wyrzucone

przez świat rzeczywisty.

Przeżycia zoptymalizowane lepiej nam

zaspokają nasze antropologicznie

zbudowane potrzeby. My w nich

się subiektywnie zanurzamy,

spełniamy, mamy zresfakcję,

ale zarazem to one nas

wypełniają, a nas,

nasze te funkcje samoświadomościowe,

są coraz bardziej

wyciszane, wytłumiane.

Aż ten głosik całkowicie nikt nie.

I w tym momencie jakiekolwiek

zadawanie pytania o potrzeby

filozofowania, dlatego tak się

wszedłem w ciąg pytań, kto, kto, kto.

Bo dla takich ludzi

samo takie pytanie o te potrzeby

filozywania jest absurdalne.

Po co ja mam się...

Ale sam mówiłeś, że to jest proces

i ten proces nie skończy się tym,

że przestanie istnieć literatura.

Zresztą jak się teraz patrzy,

może nie na liczbę czytelników,

tylko raczej na liczbę pisarzy,

to wygląda na to, że jeszcze bardzo długo

literatura będzie funkcjonować, bo teraz

każdy pisze, jest coraz mniej

czyta, ale każdy chciałby napisać.

Wszystkim głównym zmiarom jest to, że ta literatura jest coraz bardziej

podporządkowana wartością i potrzebom

kultury pospyśmiennej. Ona ciągle

musi być spodu tego, w jaki

sposób technologicznie są tworzone

w zespołach, w procedurach

produkty kultury, musi być tworzona w ten

sposób, że mamy zapis symboliczny,

ale ten zapis symboliczny

porządkowany jest w tworzeniu

takiej tworów kultury,

które już oddziałują do nas na poziomie

emocji, audiowizualnie,

w sposób bardzo szybki, duraźny,

bez tych budowania tych długich ciągów

przyczynowo-skutkowych, wielkich opowieści,

logicznych związków, metafor

i gry na ideach.

I ta zmiana, nie zmiana tego,

że nagle wszyscy przestają czytać i pisać

i że nie posługujemy się narracjami,

tego, do czego one służą,

jakim wartością są podpozytkowane, jakie

jakości przekazują, ona jest główną zmianą

i ją widzimy już teraz. Znaczy jak sobie patrzysz

porówna sobie, jakie rodzaje

filmów dominują w kinach teraz,

versus to, co się oglądało 30-40 lat

temu, to masz

radykalną różnicę w sposobach użycia

techniki nowych narracji audiowizualnej.

To trudno temu zaprzeczyć.

I tak samo widać ewolucję seriali.

Co innego teraz jest

normą serialową, a co innego

normą serialową w tej złotej

epoce seriali.

Kiedy rzeczywiście te klasyczne seriale

z tamtego czasu powstawały

były tworzone przez pisarzy

i były adresowane do tej samej grupy

odbiorców, którzy ciągle czytali

wielkie powieści.

Dobrze, Jacku, kiedy to się wszystko wydarzy?

To znaczy kiedy... To są procesy, one

się wdarzyły na naszych oczach. Jasne, ale

ta

armia przeżywacze

zdefiniowałeś czy opisałeś

przykład takiego przeżywacza idealnego,

który przestaje w ogóle mieć potrzebę

myślenia o tym kim jest, po co jest,

dlaczego jest, tylko po prostu

przeżywa, non stop przeżywa.

Czy to widzisz w perspektywie

10 lat, 15,

20, czy może 150?

My już bywamy takim przeżywaczami.

Chwilami

wieczorem

w zmęczeniu siedzimy

przy YouTube, klikamy sobie w kolejne

klipy na YouTube, przepływają

nas bezoporowo.

Oczywiście to są chwilowe doświadczenia, nie

konsytuują jeszcze większości, ale my już

wiemy jak to działa z naszego własnego

doświadczenia. A osobiście

z nam dosyć dużo osób, którzy

sami się tak definiują,

że przepraszam, nie jestem w stanie tego

przeżytać, ale opowiedz mi to.

Albo twórców

kultury audiowizualnej, którzy nie posługują

się narzędziami opartymi na słowie,

ale są bardzo sprawni w posługiwaniu się

narzędziami opartymi właśnie

w obrazach czy dźwiękach i są

od razu w stanie montować wielkie moduły

audiowizualne i są

w tym super zdolni, to jest naprawdę bardzo dobrze

zrobione. A czy ty mniej czytasz niż czytałeś?

Ja osobiście myślę, że więcej,

ale mniej z papieru.

Papier dla mnie ma pewnie taką

trochę już rolę w fetyszu, czyli

wydzielam sobie, aha, to jest taka

powieść

eseistyka, bardzo

często też poezja, którą muszę sobie

czytać w spowolnieniu

w wyjęciu ze świata

i wtedy czytam ją włącznie

na papierze, specjalnie to kupuję wydanie

papierowe i się wyłączam.

Ale ogromna część jest przyjmowana już

w postaci tekstów na ekranie

komórki, komputera,

kin dla, czy to jest słuchania

w tle, robię coś na kąpie, a w tle

mi idzie jakiś długi

wywiad youtube'owy, nie wiem, Liesia

Friedmana czy jakiegoś tam innego.

No dobrze, to ty na siebie patrzysz, jak ona

człowieka

śmienna i czy... Ja jestem urodzony

w epoce pisma w sensu matowym przez pismo

i ja się nie zmienię, mam się...

Ale jesteś ostatnim mohikaninem pisma?

Nie, skąd? A skąd?

Znam wiele osób, które

nawet teraz próbują z wielkim wysiłkiem

wychować swoje dzieci

takiej izolacji

od nacisku kultury postwiśmiennej,

żeby one także były

klasycznymi ludźmi pisma

jeszcze za 20, 30, 40 lat, więc

to ciągle będzie trwało, tylko w coraz

węższych niszach i pod

naporem norm

kultury globalnej, które będą już całkowicie

podporządkowane kulturze

bezpośredniego transferu przeżyci.

My przecież, dlaczego my teraz rozmawiamy

tutaj z sobą, nagrywając

to formie audio, które potem

będzie dystryberowane przez rozmaitej

nośniki cyfrowe do

dziesiątek tysięcy ludzi, którzy będą

sobie słuchać w rozmaitych miejscach, domach

jako

bezcielesne głosy docierające do ich uszu,

jest transfer bezpośredni audio

możliwy wyłącznie w kulturze cyfrowej

wysoko technologicznej.

Ci ludzie nawet nie muszą wiedzieć, że my istniejemy,

słyszą tylko nasze głosy.

Świetny przykład kultury przechodzenia

od myślenia pismem, bo my gładamy

o rzeczy, które są wysokie abstrakcyjne

związane z teoriami, z pojęciami,

które nie mają przykładów

w świecie materialnym, ale już

funkcjonujący w kulturze, już cywilizacji

postwiśmiennej. I coraz więcej takich

przejść i takich ludzi

będzie dla nas naturalne.

Ja też teraz pracuję

głównie w rzucach związanych już z kulturą

postwiśmienną, ale pracuję w niej

dzięki temu, że sam się urodziłem,

byłem zromatowany wykształceniem kulturze pisma.

I to doświadczenie teraz

z kulturą postwiśmienną, czyli z grami.

I to doświadczenie jest teraz doświadczenie

powszechnym. Na tym polega teraz

cywilizacja ry przejściowej.

Że dzięki

wykształceniu, nawykom, narzędziom

pamięci kultury pisma

jesteśmy w stanie tworzyć kulturę

postwiśmienną. A napiszesz książkę

jeszcze? Pewnie tak.

Ja nie stwierdzam kategorycznie

ani tak, ani nie. Jestem bardzo tutaj

nieprzewidywalny dla samego siebie.

Po prostu poruszam się od obsesji

do obsesji. I jeżeli

mnie coś porwie i będę miał na to czas, to

dziabli wiedzą, co zrobię. Ja otrzymam

taką potrzebę, że zrobienia czegoś

samodzielnie, bo przez długi czas zajmuję się

głównie projektami zespołowymi,

co jest jakby trochę innym trwem pracy, jak

wiem, tym, którym

od pewnego momentu procedura, czyli to,

co jest zapisane jako

algorytm wykonywania

produktów, rzeczy,

działania w korporacji, w jakimś zespole

rządzi poszczególnymi ludźmi.

To jest wymóg cywilizacyjny.

Tak się pracuje, nie można inaczej.

Versus tworzenie

sztuki, która powstaje tylko jednoosobowo

o twoim mózgu i ty sam nie musisz wiedzieć

właściwie, dlaczego tak napisałeś coś, a nie

inaczej. Nie musisz się z tego tłumaczyć.

Dwa różne doświadczenia, dwie różne frajdy.

Bardzo ci dziękuję.

Jacek Dukaj był z nami, mówiliśmy

o jego eseju popiśmie,

który ukazał się

w zbiorze esejów. Popiśmie.

Mamy kilka egzemplarzy dla państwa.

Bardzo proszę

pisać do nas naznany adres

raportrosiaka maupa.gmail.com

dla niektórych z państwa

prezenty w drodze.

Bardzo ci dziękuję. Proszę bardzo.

Raportowy sezon

nieogórkowy przez cały lipiec

i sierpień. Zapraszam serdecznie

w przyszłą środę, a w sobotę oczywiście

raporty o stanie świata.

Nasze programy powstają dzięki

państwu. Dziękuję bardzo, że z nami

jesteście.

Raport o stanie świata od marca

2020 roku rozwija się

dzięki państwa zaangażowaniu

i szczotrości. To dzięki

wam możemy opowiadać o świecie

przy pomocy dźwięków.

Dzięki wam ten program jest przygotowywany

w profesjonalny sposób

z zachowaniem najwyższej jakości,

bo na nią właśnie zasługują

słuchacze raportu o stanie świata.

Serca dziękuję wszystkim

państwu za wpłaty.

Wasza chojność jest dla mnie

ogromnym zobowiązaniem. Zbiórka

na patronite.pl ciągle trwa.

Zachęcam do udziału.

Najchojniejsi patroni raportu

o stanie świata to

firma Ampio Smart Home.

Aureus

Leasing, Kredyt, Ubezpieczenia

Księgowość. Sprawdź nas

na www.aureus.pl

Hotel Bania

Termaliski w Białce Tatrzańskiej

oferujący pakiety

pobytowe z termami

w cenie.

Mikoż Barczewski 2005

Global

Firma doradcza Credo

GALMET

Polskie pompy ciepła

Sklep internetowy GoldSaver.pl

W którym sztapkę

fizycznego złota kupisz po kawałku

i bez wydawania jednorazowo

dużych kwot.

KR Group

Firma Outsourcingowa

www.krgroup.pl

Razem w przyszłość

Polsko-Japońska Akademia Technik

Komputerowych

Warszawa Gdańsk Bytom

Michał Małkiewicz

NorthMaster

Marka Łodzi Motorowych z Polski

www.northmaster.pl

Wydawnictwo Pascal

Wydawca Przewodnika

Polska na weekend

Firma Software Mill

Od zawsze zdalni programują

dla całego świata.

Dom wydawniczy muza, bo świat

nie jest nam obojętny.

Pure Play

Transparentna Agencja Mediowa Digital

i doradca w budowaniu

kompetencji in-house

Uber, myślimy globalnie,

działamy lokalnie.

Agnieszka i Sławek Zawadzcy

a także

Budros Pompy Ciepła

Gruntowe Pompy Ciepła

dla budynków przemysłowych i wielorodzinnych.

Kompleksowa obsługa

Liceum Błeńskiej

Gdańsk Kowale

Przemyślana edukacja

w dobrym miejscu

Piotr Bohnia

Michał Boyko

CIO Net

Digital Excellence

Łączymy ludzi i idee

Grupa Brokerska CRB

Ubezpieczenie należności

dla twojej firmy. Bezpłatne

porównanie ofert

www.grupacerb.pl

Duna Language Services

Biórot umaczeń

do zadań specjalnych

www.dunabis

Flexi Project

Kompleksowy i intuicyjny system

do zarządzania projektami

i portfelami projektów.

JMP

Z miłości do sportu, z najlepszych tkanin

w sercu pod hala

szyjemy dla was porządną odzież.

Palarnia Kawy La Caffo

Zaugustowa

LSB Data

Dedykowane aplikacje internetowe

i wreszcie zresztą

masz pomysł zrealizujemy go

LSB Data.com

Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego

Wydawca książek serii

Krótkie wprowadzenie

Wszystko co trzeba wiedzieć

Leszek Małecki

Aplikacja Moja Gazetka

Polska proekologiczna

aplikacja zakupowa z gazetkami

promocyjnymi i nie tylko

Moja Gazetka

Kupuj Mądrze

Sosnowca

Kurtownia elektroenergetyczna

i właściciel marki czystus

Firma ODO24

Optymalne kosztowo

outsourcing ochrony danych osobowych

ODO24.pl

Tatrzański festiwal biegowy

Tatra Sky Marathon

22 lipca biegamy

w sercu Tatry i gminy kościelisko

TIKSTO.pl

Niezależny serwis biletowy

Sprzedamy bilety

na twoje wydarzenia kulturalne i sportowe

Drukarnia cyfrowa

totem.com.pl

Dla nas książka zasługuje

na najwyższą jakość

Fundacja Wasowskich

opiekująca się z puścizną Jerzego Wasowskiego

i wydawca książek Grzegorza Wasowskiego

Szczegóły na

wasowscy.com

Michał Wierzbowski

Wayman oprogramowanie

wspomagające firmy inżynieryjne

w zarządzaniu projektami

stworzone przez polskich inżynierów

dla sektora projektowego

www.waymansoftware.com

Zen Market

Pośrednik w zakupach ze sklepów

i aukcji w Japonii

Zen Market.jp

Dziękuję bardzo

To dzięki państwu mamy raport o stanie świata

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Na początek drugiego sezonu spotkanie ze znakomitym gościem i rozmowa na intrygujący temat. Znajdujemy się w okresie przejściowym między kulturą pisma a kulturą postpiśmiennną – pisze, ciągle jednak pisze - mój dzisiejszy gość. Przed epoką pisma istniała inna metoda transferu, czyli wyzewnętrzniania przeżyć. To była epoka oralna. W tych trzech okresach – oralnym, piśmiennym i postpiśmiennym mieszczą się dzieje człowieka, przynajmniej te, które znamy, albo których zarysy znamy. Czy jest i czym będzie życie po piśmie? Czy słusznie niektórzy boją się zalewu nowego barbarzyństwa? Czy może powinniśmy się cieszyć, że wreszcie nie będzie politycznych kłótni o listę szkolnych lektur i towarzyskiego ostracyzmu za brak znajomości książek Prousta i Olgi Tokarczuk?


Gość: Jacek Dukaj