Raport o stanie świata Dariusza Rosiaka: Raport o stanie świata - 6 maja 2023

Dariusz Rosiak Dariusz Rosiak 5/6/23 - Episode Page - 2h 13m - PDF Transcript

Przy mikrofonie Dariusz Rosiak, dzień dobry państwu, zapraszam na Rapport w Stanie Świata.

Koronacja Karola III w Londynie, brytyjczycy pozostają wierni tradycji, choć coraz więcej młodych ludzi ma wątpliwości,

czy jej kultywowanie warte jest pieniędzy, płaconych na rodzinę królewską.

Czy nowemu królowi uda się wyjść z cienia matki, która przez 7 dekad wpływała na obraz brytyjskiej monarchi?

I dlaczego w ogóle cały świat interesuje się tą rodziną?

Rosja oskarża Ukrainy i Stany Zjednoczone o zamach na Władimira Putina,

a Wołodymir Złański w chadze wzywa do postawienia rosyjskiego prezydenta przed Międzynarodowym Trybunałem.

Hollywood Strikes, cenarzystów filmowych i telewizyjnych, czy ich milionowe zarobki to mity?

Ropa naftowa ukształtowała współczesną cywilizację.

Porozmawiamy z autorem książki, która tłumaczy, jak do tego doszło.

Dlaczego mieszkanki Filipin, Indonezji, Indii czy Nepalu decydują się na niewolniczą pracę w bogatych krajach?

A także po co nam zwierzęta?

O tym wszystkim w raporcie o stanie świata 6 maja 2023 roku.

Raport o stanie świata to program, który powstaje dzięki dobrowolnym wpłatom słuchaczy,

jest otwarty do słuchania za darmo dla wszystkich właśnie dzięki temu, że prawie siedem tysięcy osób i firm decyduje się nas wspierać.

Bardzo dziękuję za wszystkie wpłaty, a jeśli ktoś chciałby dołączyć do grona patronów, zapraszam na mój profil w serwisie Patronite.pl.

Za jego pośrednictwem najłatwiej we sprzeciw raport o stanie świata.

Agataka Sprolewicz jest dziś wydawcą, Kryz Wawrzak program realizuje dźwiękowo. Jesteśmy w studio Efektura w Warszawie.

Cieszymy się, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze

że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest

dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze,

że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest

dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze

że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest

dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze,

że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze,

że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze, że jest dobrze,

Kazakhctors of dutch

Tompeti o tym jak dobrze być królem

Na początek raportu o stanie świata

czy dobrze to się jeszcze okaże

dziś, czyli 06 maja

Karol trzeci

który królem jest już od 8 września ubiegłego roku

gdy zmarła jego matka Elżbieta II

zostaje koronowaną głową Zjednoczonego Królestwa

Wielka uroczystość państwowa, medialna impreza oglądana zapewne z zapartym tchem w setkach krajów,

symboliczne wydarzenie, które pokazuje ciągłość tradycji monarchii zjednoczonego królestwa,

ale też wywołuje sporo pytań, wątpliwości, niekiedy krytyki wobec tej uroczystości

i pytań również o przyszłość monarchii i o tym wszystkim porozmawiamy z moim gościem,

którym jest Jakub Krupa, dziennikarz mieszkający od lat w Londynie. Witam Cię, dzień dobry.

Dzień dobry.

Czy to jest medialne widowisko dla miłośników historii z wyższych sfer?

Czy poważna państwowa uroczystość zawierająca treść społeczną, polityczną, symboliczną?

Myślę, że jedno i drugie. W różnym stopniu i w różnym charakterze, ale myślę, że jedno i drugie.

Przede wszystkim na pewno jest to coś, co moglibyśmy nazwać spektaklem państwów utwórczym,

czy takim tworzącym społeczeństwu, przypominającym to, co nas łączy w taki czy inny sposób.

Oczywiście krytyka tego, w jaki sposób to jest przedstawiona, na pewno do tego za chwilę wrócimy,

ale pamiętajmy, że w Wielkiej Brytanii jest bardzo mało tego typu uroczystości inaczej niż na przykład w Polsce,

więc okazji, żeby w ten sposób wszyscy razem wywiesili te flagi i przez chwilę pomyśleli na tym,

dlaczego tworzymy jeden kraj, zreflektować się na tym, jak ten kraj się zmienił na przestrzeni lat.

Też okazja szczególnie po śmierci królowej, ale także teraz to jest jeden z takich rzadkich okazji,

plus po prostu też okazja do tego, że pokazać, czym jest współczesna Wielka Brytania

i jaki wizerunek swój na świecie chce pokazywać.

I po tym względem ten cały festiwal niemalże, który będzie się odbywał przez weekend,

jest myślę, że w dużym stopniu, tak samo wymierzony w publiczności,

że tak powiem wewnętrzną i poddanych króla, króla, trzeciaga,

jak i tych, którzy będą to oglądali na całym świecie,

że jakby jest powód, do którego my dzisiaj o tym rozmawiamy

i pewnie rozmawiamy o tym bardzo wiele osób na całym świecie

i wiele osób na całym świecie i milionów ludzi będzie tą ceremonię oglądało,

więc myślę, że to wszystko jest w bardzo różnym stopniu rozłożone, są tak,

bo na pewno jeśli chodzi o samozjednoczne królestwo,

najbardziej zainteresowani są starsi,

często ci, którzy pamiętają jako jedni z nielicznych poprzednią koronację,

ci, którzy najbardziej popierałem w efekcie monarchie też,

mniej zainteresowani są młodzi, czy osoby z mniejszości etnicznych,

którzy mają często bardzo skomplikowany pogląd

na temat tego czym jest monarchie, na ile ją cenią, na ile chcieliby,

żeby król czy nagle następcy w rządzili Wielką Brytanię,

na ile powinniśmy tutaj mieć na przykład wbieralnego prezydenta,

w związku z czym to pewnie jest ten element, ale mam wrażenie,

że dla wielu osób nie chcę, że to już miało źle,

ani z brakiem przecunku, ani dla króla, ani dla Bożego Narodzenia,

ale trochę to jest takie, jak w społeczeństwie,

które się lajcizuje i odchodzi od religii,

przeżywa się Bożego Narodzenia, jako coś kulturowego,

niekoniecznie zawsze bardzo głęboko przeżywając na etapie literalnej

wiary w to, co się wydarzyło i myślę, że to jest trochę podobnie.

W sensie dla wielu Brytyjczyków to jest prosty okazja,

żeby się spotkać dłużej niż normalnie, bo jest już poniedziałek,

nie wolno od pracy, przypomnieć sobie o tych paru rzeczach,

które gdzieś tam mamy razem wspólnych,

ale jednocześnie nie jest to koniecznie jakaś taka aż tak głęboka

wizja przeżywania poparcia dla monarchii, padania na ziemi,

jest wrażenie, że król Karol zostanie królem,

bo jak patrzymy na statystyki, to zdecydowana większość Brytyjczyków

nie przeżywa tego razem w specjalny sposób.

Hugo wpytał o Brytyjczyków o to, jak bardzo się interesują tym tematem.

11% powiedziało, że bardzo, 24% powiedziało, że trochę,

czyli mamy łącznie 1,3, ale 2,3 powiedziało, że nie jest byt,

ale albo wręcz wcale 31%.

W związku z czym, po tym ma wrażenie, że to jest trochę fenomen bardziej

nawet kulturowy niż ten element takiego czystego poparcia dla monarchii,

który często bardzo chcielibyśmy w tym wszystkim zobaczyć,

bo ten cały spektakl, ta cała otoczka monarchii,

myślę, że cały czas gdzieś bardzo imponuje w wielomicach na świecie,

ale myślę, że w tym przypadku to staje się coraz bardziej takie obywatelskie,

czy cywilna, znacznie mniej ta tajemnica,

która będzie oczywiście jutroś pojawiała,

także w momencie tej formalnej koronacji, formalnego nazwania Karola Królem,

gdzieś myślę, że trochę nam zanika.

Mówisz o tym w wymiarze medialnym, w wymiarze symbolicznym, w wymiarze wspólnotowym.

Po śmiercie lżbiety wiele było głosów sceptycznych,

to znaczy przygotowujących Brytyjczyków i tych, których to interesuje,

na pewnego rodzaju kryzys, bo Karol to miała nie być postać tego kalibru, co matka.

Sam w przeszłości był bohaterem wielu skandali,

nie wiadomo, czy podoła, jest to skarżany o przeróżne rzeczy.

Czy te opinie o jego słabości jako króla znajdują potwierdzenie w rzeczywistości tych ostatnich miesięcy?

Myślę, że na razie patrzę tutaj na sondaże przede wszystkim.

Król Karol jest traktowany trochę jako posługując się piłkarskimi,

może sformułowaniami tymczasowy trener, który ma przeprowadzić drużyny

przez pewien okres, zanim dojdzie do tego...

Do końca sezonu.

Do końca sezonu i powołanie następnego trenera,

który ma nas sprowadzić z powrotem do Ligi Mistrzów.

I to mam na myśli oczywiście Biljama czy z Polsce Wilhelma,

który jest zdecydowanie popularniejszy od ojca.

W sensie jego notowania są znacznie lepsze,

natomiast Karol wciąż jest gdzieś tam trzeci, piąty, szósty,

jeśli chodzi o najpopularniejszych royalsów.

Jest traktowany jako ktoś, kto nie wywołuje dramatycznych kontrowersji teraz,

chociaż oczywiście ta kwestia Diana jest mu pamiętana,

który jest przyzwoitym władcą, ale w żaden sposób nikogo nie ekscytuje.

I po tym myślę, że to się niekoniecznie zmieni.

Te wszystkie dyskusje, które mieliśmy wcześniej,

o tym, że kiedy jeszcze nie był królem,

on zamierał głos na masę tematów siolawiskowych czy społecznych.

Były te sugestie, że może będzie aktywnym królem.

Na razie tego nie widzieliśmy, czy to się zmieni w następnych miesiącach,

oczywiście tego nie wiemy, ale mam wrażenie,

że jest taki element patrzenia na niego jako ktoś,

kto musi troszkę uporządkować sytuację,

jeśli chodzi o kontrowersję oczywiście kręcia Andrzeja,

czy kontrowersję wokół Harrego i Megan,

który musi ustabilizować trochę ten statek,

pokazać może troszkę nowocześniejszą formę

w kontekście oczekiwań ogólnych opinii publicznej.

Na przykład 73% obrytyczyków mówi, że rodzina musi się zmienić,

być bardziej nowoczesna. 58% mówi, że powinna liczyć mniej członków.

Możemy spodziewać się pewnych zmian,

ale mam wrażenie, że jeśli chodzi o takie rządy,

które będą gdzieś tam definiowały,

to jest trochę wyczekiwanie, że to nie jest jego rola,

że to dopiero będzie zadanie dla Wilema,

kiedy on obejmie tron.

Więc pod tym względem myślę, że on jest traktywany zupełnie inaczej.

Nie wiele tej się raczej zmieni. Ciekawe będzie to,

że z wieloma rzeczami, którymi będzie musiał się zmierzyć,

nie będzie można czekać do Wiljama,

bo oczywiście rozmawialiśmy o tym wielokrotnie,

ale kwestia przyszłości, monarchii,

czy w krajach, gdzie król jest głową państwa,

czy w szerszej wspólnocie narodów,

to te pytania padają teraz w części,

czy my na pewno chcielibyśmy być w ten sposób związani,

czy może nawet jeśli zastaniemy,

jakoś związani z Wielką Brytanią,

może pora zostać Republiką.

Na przykład w Kanadzie, wokół tej ceremonii szejszej,

czy weekendowej,

bardzo wiele głosów o tym,

że jakby odpuśćmy sobie, to w ogóle nas nie interesuje.

To nie jest temat, który jest z 14 narodów,

w których Karol będzie jest głową państwą w tym momencie.

Sześć z nich mówi, że jesteśmy w ogóle za zniesieniem tego,

że jakby to nie ma żadnego sensu,

jakby okej, związki historyczne, kulturalne

z Wielką Brytanią, super,

przyniosły nam często wiele nawet dobrych rzeczy,

oczywiście znowu możemy pewnie

oddzielną audycję nagrać o kwestiach niewolnicy

i kolonializmu,

ale czemu koniecznie on musi być naszym

królem i naszą głową państwą,

jakby to nie jest konieczne.

Nie tylko Kanada, zresztą Australię, Nawazalandę,

jakby tych głosów jest teraz więcej,

więc po tym względem próba zredefiniowaniem

monarchii zacznie się gdzieś z Karolem,

gdzie ten element sentymentalny,

który zawsze jednak bronił Alżbietę II,

znika,

ale myślę, że te kluczowe zadania trafią

dopiero do Wiljama za te,

nie wiemy ile, kilkanaście lat pewnie.

To co mówisz jest o tyle ważne,

że wymieniłeś te największe kraja tej wspólnoty,

co się po angielsku nazywa Realm, prawda?

Czyli te suwerenne państwa,

w których Karol pozostaje

głową państwa, ale to dotyczy

nie tylko tych wielkich państw,

dla których fakt, że

głową ich państwa,

głową ich narodów,

jest jakiś człowiek, który siedzi w połacu

Buckingham, kilka tysięcy kilometrów od nich,

ale te małe państwa, takie jak Jamaica,

na przykład, tak samo,

kwestionują, dlaczego my w ogóle mamy

tego typu

przymywać, który wydaje się

kompletnie anachroniczny i nikomu niepotrzebny?

Absolutnie, były ciekawe badania

zrobione przez Lorda Ashcroft'a

z ramienia partii konserwatywnej

z zesiada Izby Lordów, były wice

przewodniczącej partii,

który pytał właśnie kilkadziesiąt tysięcy ludzi,

także w tych miejscach świata

o to, co oni tym wszystkim myślały,

i na przedwie mańce usłyszono, dobra,

ale jakby co my mamy z tej relacji,

bo my dalej mamy wizy do Wielkiej Brytanii,

w związku z czym ten Polak

też o to jest politycznie nasza głowa państwa.

Bahamy mówiły, wszystko super,

ale po huraganie Dorian

przejechały do nas pieniądze ze Stanów Zjednoczonych.

W Wielkiej Brytanii nie było obecne na miejscu,

w związku z czym są te pytania o takie bardzo

praktyczne, wręcz niemalże transakcyjne

kwestie tego, co się dzieje z tą monarchią.

Myślę, że ta dyskusja oczywiście gdzieś pojawia się

Wielkiej Brytanii, kiedy mówimy o tym,

że ta cała ceremonia będzie kosztowała

do 100 milionów fontów, więcej niż

koronacja Lżbiety, więcej niż

wcześniejszymi archiowie, czy to jest dobry moment,

bo przecież jest kryzys kosztów życia, inflacja,

problemy gospodarcze, wzrost, PKB,

wszystko inne, ale myślę, że w tych

innych częściach świata jest takie pytanie,

oni ich sobie wydają te pieniądze, jak chcą,

ale co my z tego mamy? I pod tym względem

symboliczna wizyta raz na kilka,

czy kilkanaście lat i pomachanie ręką

może być traktowana jako trochę niewystarczające,

jakby wytłumaczenie tego

w związku pomiędzy Wielką Brytanią

i tym innym krajem.

Pieniądze dotyczące rodziny królewskiej

to jest temat, który wraca nieustannie,

choćby jak wspomniałeś, przy okazji

tej uroczystości, którą organizuje

i opłaca rząd z pieniędzy publicznych,

bo to jest uroczystość państwowa.

I to się, jak rozumiem, części

Brytyjczyków nie podoba bardzo.

Nawet większości.

Niektórzy się zastanawiają, zadając

to samo pytanie, o którym

wcześniej wspomnieliśmy, to znaczy

dlaczego w ogóle coś takiego

ma miejsce, prawda? Pytanie

o to słowo, które użyłeś wcześniej,

że monarchia ma być bardziej

oczesna, ale na czym zdaniem Brytyjczyków

to unowocześnienie monarchii

może polegać? Czy to jest

skierowanie tej instytucji

w takim kierunku, jak

wyglądają monarchie w Danii,

w Holandii, to znaczy

zrobienie z niej w zasadzie

no wyłącznie instytucji

fasadowej, w której

nawet głównie aktorzy

są po prostu zwykłymi ludźmi?

Tak, no nie spodziewam się, że jeśli my zobaczyli

Króla Karola za starami

latów Brytyjszaru, jest tak jak

widzieliśmy w Holandii, więc myślę, że tutaj

jest jednak to o czas zrozumienie, że

to będzie trochę inna sytuacja, ale myślę, że

na tę eksperzymy na tę ceremonię, ona wygląda

inaczej, czy też zupełnie inaczej od tego,

co widzieliśmy nawet z Kulowo-Rzbietą

drugą. No, ale to było

70 lat temu. Oczywiście,

inny świat, ale ale będzie

spojrzymy na przykład, nie tylko

mówię o tym, że będzie znacznie mniejsza,

będzie jakby mniejsza

przemarz

czy jakby trasa tej ceremonii, procesji

przez ulicę Londona będzie znacznie

mniejsza, ale nawet spojrzmy na

kwesti, jak to zostało zbudowane. Mamy

sobotę, koronację

i ten element taki bardzo uropczysty w niedzielę.

Mamy małe lunche w lokalnych

społecznościach wspierane i zachęcane

przez Buckingham Palace i innych, żeby

reorganizować. Także u mnie na mojej ulicy, która

nie jest przesadnie, mam wrażenie

podekscytowana samym Karolem

III, ale tym, że możemy się wszyscy

spotkać, dzielnica zamknie

na ulicy i pozwoli nam wystawić piknik na ulica

i pobawić się, spędzić

czas wszyscy razem na naszej ulicy

i zjeść coś dobrego.

Ten element takiej lokalnej społeczności w tym wszystkim

się znacznie bardziej przebije, czyli też taka trochę

pewnie fałszywa w pewnym sensie, ale

decentralizacja tej monarchii w sensie umówienia,

że to jednak podkreślań, że to jest jednak tylko symbol

czegoś innego. W poniedziałek

mamy dzielni służby publicznej, takie jakby wolontariusze

znowu zachęcane

przez i rząd i

Buckingham, żeby wspierać już na organizację

zadeklarować swój czas

dla czerwonego krzyża, dla ochrony nad zwierzętami,

dla ochrony nad dziećmi, dla harcerzy,

oba i liderzy największych partii politycznych

będą brali w tym udział. Jest ten

element taki

cywilny, obywatelski w tym wszystkim,

który ma wrażenie, że właśnie ma trochę

odczarować tą magię, którą zobaczymy jutro

przez resztę tego weekendu, żeby nie

pozostawić tego wrażenia, że właśnie to jest

coś kompletnie odrwanego od rzeczywistości

dla większości Brytyczeków, mamy

nie wiem, chór koronacyjny, który

został wybrany w ramach testów na terenie

całego kraju, w którym będą, nie wiem, ratownicy

Morse, rolnicy Zirlandii Punosnej, chór

LGBTQ, walijski chór, chyba górników,

przedstawiciele służby zdrowia, osoby

niepełnostrawne, gdzieś takie odzwierciedlenie

tego, czym jest

Wielka Brytania i różnych małych społeczności,

które ją tworzą. Myślę, że

odkreślanie tego w znacznie większym stopniu

będzie czymś, co będziemy widzieli często.

Ciekawe, że w tych badaniach, o których mówiłem

wcześniej, jako pozytyw o rodzinie królewskiej

było wskazywane to, że

no przecież nie widujemy premiera, czy

liderów pozycji, którzy chodzą po ulicach

i zbijają piątki z lokalną społecznością,

odwiedzają lokalne radio, wpadają do

przedszkola, odsłaniają jakąś tablicę, ale jednak

są widoczni, a widujemy członków

rodziny królewskiej, którychkolwiek z nich

byli z ich wielu, którzy jednak

próbują te relacje nawiązywać i jakby

nie żyją w tej takiej, o samotnionej

wieży w hry, jakby od tego społeczeństwa

się odcinają. I Karolowi chyba można

przyznać to, że on tego nie robi

od paru miesięcy, tylko on to robi

po prostu przez całe życie, prawda? Tak jest.

To jego fundacja,

Princess Trust, to jest instytucja,

która realnie wpływa

na życie wielu ludzi w Wielkiej Brytanii.

Absolutnie tak, i nie tylko Princess Trust

też, jakby szereg innych organizacji, które są wspierane

przez rodziny królewską, mają bezpośredni

związek, do tego stopnia, że jak patrzymy

na niedzielny koncert Winsorze, w którym będą grali

nie wiem, Andra Bocelli, Lionel Richie, Paloma 5,

Katy Perry, Take That,

ma się pojawić też komuś Puchatek, chociaż nie,

co on ma z tym wszystkim wspólnego, prawie

tylko nas tym mają związek

osobisty z królem i jego fundacjami

albo fundacjami innych członków rodziny królewskiej,

w których biorą udział, czyli krótko mówiąc

biorą udział w programach artystycznych,

plastycznych, społecznych, które mają

jednak pewnym społecznościom pomóc, wesprzeć

mieć z nim jakiś kontakt.

Więc pod tym względem, my oczywiście

szczególnie patrząc za granicy, często widzimy

Pałac Buckingham, liczącą flagę,

te talerzyki, kupki, inne gadżety,

których niewątpliwie się zarabia potężne pieniądze

z królem i jego rodziną,

natomiast pod tym wszystkim jest gdzieś

taka bardzo warstwa, że tak powiem robocza,

w sensie projektów, które faktycznie

czy samym zainteresowaniem rodziny królewskiej

przyciągają uwagę i zainteresowanie

i pewnie też pieniądze dla inicjatyw,

które są tego warte, ale też jakby

przez ich udział bezpośredni w tym, czy

jakieś takie różne publiczne formy poparcia

i pod tym względem mam wrażenie, że

tego typu monarchia, która zajmuje się

podkreślaniem tego, co jest dobre

już w tym społeczeństwie, bardziej niż próbą

projektowania czegoś centralnie na cały kraj,

myślę, że to jest element tego,

o czym mówiliśmy, czyli tych redefinicji,

w czym monarchia może być w przyszłości.

No właśnie, tak sobie myślę, że ta nasza rozmowa

też pokazuje mniej więcej,

jak wygląda to podejście do monarchii.

Z jednej strony oczywiście

będziemy się spotykać z krytyką,

z odrzuceniem, z ironizowaniem,

pewnie z tonami sarkazmu,

które zostaną wylane publicznie

i prywatnie przez wielu Brytyjczyków

w związku z tą uroczystością,

a z drugiej jest cały ten świat,

który właśnie w tej chwili zarysowałeś.

I może te wspólnotowe

doświadczenie będzie

trochę inne niż za czasów Elżbiety,

bo ona była kim innym, ona inaczej

spajała ten kraj chyba.

Absolutnie. Ale ono jest

cały czas obecne

i być może to jest też moment dumy

narodowej wynikający właśnie

z takiego przekonania, że mamy coś,

czego nikt inny nie ma

i zanim to zniszczymy,

zanim się tego pozbędziemy, to może się zastanówmy,

czy warto.

To znaczy jest faktą, że w tych wszystkich sondażach

wychodzi nawet to, że nawet jeśli spytamy

krytyków Monarchi czy Monarchy

o tym, co by z tym zrobić,

jak to rozwiązywać, oczywiście część z nich

istotna, szczególnie wśród młodszych i mniejszości

mówi, może jednak powinniśmy wybierać kogoś.

Ale nie ma absolutnie nikogo,

kto by kwestionował, że potrzebujemy

kogoś, kto jest ponad ten taki codzienny

bałagan, który się nas otacza, czy w polityce,

czy we wszystkim, szczególnie w tych czasach teraz,

kiedy w ogóle tego bałaganu i tej niej pewności

działa w Wielkiej Brytanii, myślę, że

momentami szczególnie dużo.

I jest uznanie

nawet wśród krytyków Monarchi,

że tą z tej roli

wywiązują się szczególnie dobrze.

Oczywiście mogą kwestionować wszystkie inne rzeczy,

kwestie skandali, które otaczają członków rodziny

królewskiej, kwestii kosztów,

chociaż tu też kalkulacja nie jest taka prosta,

bo przecież te wszystkie spektakle

przyciągają pieniądze, przyciągają

turystów do Centralnego Londynu,

ludzi, którzy wydają te pieniądze, zamawiają te kubeczki,

wszystkie nowe, wszystkie rzeczy.

Jeżeli nawet otworzymy dzisiaj polskie media,

większość relacji zaczyna się od tych kubeczków,

które są kompletnie nieistotne dla tej historii,

dlatego jak patrzą na to

Brytyjczycy, czy ludzie mieszkający w Wielkiej Brytanii,

ale stają się symbolem dla całej reszty świata,

więc jakby ta kalkulacja jest trudna,

ale mam wrażenie, że masa ludzi,

którzy nawet mają te wątpliwości,

jak to wszystko sobie rozłożyć,

jakie znaczenie tej rodziny powinno być w przyszłości,

jest taki element,

to jest ważne, że coś takiego się dzieje

w czasach, kiedy ta polaryzacja polityczna,

konflikty polityczne

z niestabilności na świecie jakby

stawia nam dużo znaków, zapytania nad głową,

że ta jedna rzecz

jest niezmienna i przypomina nam, że coś nas

wszystkich jednak w tym wszystkim łączy.

I myślę, że ten element jest

gdzieś strasznie istotny, i dlatego

mówię, sobota należy traktować trochę,

jak odizolowany teatr, te kwestie koronacyjne

będą na pewno piękne, zwrócić uwagę całego świata,

ale te kolejne dni

będą też ciekawym przypomnieniem

o społeczeństwie Wielkiej Brytanii.

Także z tymi, którzy się nie zgadzają,

bo w sobotę, na meczach Premier League

na przykład będzie grany chemie państwowe,

i na przykład jeśli chodzi o kibiców Liverpoolu,

spodziewam się, że będą mniej niż zachwyceni

tym, że go usłyszą, o czym na pewno

dadzą nam znać, więc te wszystkie elementy

nie zgody też myślę, że gdzieś w tym wszystkim

będą się pojawiały, zresztą samo BBC podkreślało,

że ich relacje z tych wszystkich wydarzeń

będzie, jak to określili,

zbalansywana i przedstawiała różne

punkty widzenia, w związku z czym myślę, że

fakt, że ta dyskusja się gdzieś tam będzie odbywała,

będzie samo w sobie ciekawy.

Jakub Krupa, dziennikarz mieszkający od lat

w Londynie, był gościem

raportu o stanie świata, dziękuję ci bardzo.

Dziękuję.

Rzecznik Kremla oskarżył najpierw Ukraina,

a potem Stany Zjednoczone, o zorganizowanie

ataku dronów na Kreml i próbę

zabicia Władimira Putina.

A nie Ukraińcy, a nie Amerykanie, nie przyznają się

do organizacji tego ataku,

a prezydent Załański podczas wizyty

w Międzynarodowym Trybunale Karnym w Hadze,

który wystawił list gończy za Putinem,

wyraził nadzieję, że zostanie on

osądzony za zbrodnie wojenne,

których się dopuścił.

W samej Ukrainy trwają ataki rosyjskie,

pad w Bachmucie, gdzie żadna ze stron

nie jest w stanie ostatecznie zdobyć

miasta. Nie następuje

również długo oczekiwana kontrofensywa ukraińska.

O sytuacji w tym kraju porozmawiam

z Pawłem Reszką, reporterem

tygodnika Polityka, który niedawno był

w Ukrainie właśnie między innymi pod Bachmutem.

Witam Cię serdecznie.

Dzień dobry. Zaraz o sytuacji na miejscu porozmawiamy,

ale powiedz najpierw, co myślisz

na temat tego ataku dronowego

na Kreml. Troszkę

surrealistycznie to wyglądało dziwnie dosyć.

Czy coś sensownego

da się powiedzieć na ten temat?

Można tylko się domyślać,

jak to było. Po pierwsze, ja powiem taką

swoją opinię, że jak

jedno państwo atakuje drugie państwo,

to to nie jest tak, że to państwo ma obowiązek

obronić tylko w granicach

swojego kraju operować.

Jak Rosja zaatakowała, to musi się liczyć

z tym, że działania wojenne

także mogą się przenieść na

jej terytorium, nie tylko na okupowane

terytorium. No i już się przeniosły, jak wiemy.

Tak, no na okupowane terytory, na przykład na Sebas

to pole też za granicę, więc

i stolica też nie jest bezpieczna.

I z drugiej strony

od razu wszystkim,

którzy znają trochę historię, przypomina się

Matias Rust, niemiecki pilot,

od który z akadencji

jeszcze pierwszego sekretarza

KC Kapozyter Michała Gorbaczowa

lecąc przez Helsinki

avionetką, wylądował

na placu czerwonym. No i to było

takie szok, tak,

że ten wielki związek radziecki,

który posiada pierwszą albo drugą

armię świata, z którą

może się równać tylko armię Stanów

Zjednoczonych, oczywiście to nie zawsze.

Nagle ma tak dziurawą obronę

przeciwlotniczą, że pilot

amator może sobie wylądować na

placu czerwonym. Ale w ten

czas, jak pamiętamy

ponad 2 tysiące wojskowych

straciło posady, zostały zdegradowanych.

W tym minister obrony

zokoło się nazwał, chyba marszałek

minister obrony przeciwlotniczej

no to była taki poważny skandal.

Natomiast

tutaj jest cisza, tylko

pan piesków się

wypowiedział. Wszyscy

i minister Szojgu

i szef sztabu generalnego

Gresimu wszyscy są na stanowiskach,

no więc wygląda to

troszeczkę dziwnie. Jest jeszcze jedna analogia.

Tak samo było w ten

czas, kiedy nagle się okazało,

że terroryści, czy części w cudzysłowie

zaatakowali domy

w latach 90. To był

początek panowania

Putina w Moskwie i w innych

miastach. I też nie było

jakichś specjalnych konsekwencji

generalowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo

szefowie FSB nie ponieśli

żadnych konsekwencji.

Do teraz są spekulacje

i przypuszczenia, że to samo

FSB zorganizowało te zamachy.

No więc takie mam przemyślenia.

Jak bym chciał wejść w rolę adwokata diabła,

no to można powiedzieć,

że naprawdę jest dużo innych powodów,

dla których Szojgu i cała ekipa

powinna zostać zdemisjonowana.

Jevgenii Prigozyn je dosyć

jasno wskazuje, prawda?

Jakby Putin zaczął zwalniać wszystkich

którzy teraz kierują Armię Rosyjską,

to w zasadzie by został sam chyba.

Tak, to są jego najbardziej

zaufani ludzie.

Ale też powiem Ci, że moim zdaniem

to, co opowiada Prigozyn

to nawet nie jest przeznaczone na rynek

wewnętrzny. Moim zdaniem to jest przeznaczone do wewnętrza.

Czyli ta krytyka Szojgu i...

Taka bezczelna. Tak, taka bardzo zdecydowana.

Tak, Szojgu

generałów odpowiedzialnych za operację,

szefa sztabu generalnego

taka wprost. Zresztą

czy słyszałeś, ale Prigozyn zapowiedział,

że on wyprowadza

tą swoją prywatną armię, tych Wagnerow,

tych kryminalistów

z Bachmutu, bo rzekomo nie dostaje

tyle amunicji, ile

on potrzebuje

i nie dość, że nie zdobędzie

Bachmutu, który już 5 razy chyba zdobywał

to na dodatek wyprowadza

stamtąd wojska. Ja patrzyłem

jak on zaczął ten swój

szlak bojowy na Donbasie

to oni zaczęli

w mietniu zeszłego roku, wydaje mi się

w Popasnej, którą

zdobyli. Ta Popasna to jest 30 km

od Bachmutu

i tak sobie pomyślałem jakby to

przenieść na polskie

realia. Do Bachmut

to jest miasto wielkości

Piły, koło 70 tysięcy

mieszkańców. 30 km od Piły

jest pewna jakiś złotów. No i on zdobł ten

złotów, dotarł

do Piły, przeszedł rzekę

Grdę i się zatrzymał.

Front rozciąga się na

1500 km i to jest

jedyny sukces i prigożyna

i tej armii, to że się posunął

te parę kilometrów. Fakt, że związał

siły ukraińskie. No i tak naprawdę

ta bitwa jest trochę

dla Rosji taka bezkosztowa

no bo

tam w ogóle o

życie żołnierze mało się dba

jak pod Bachmutem to zresztą widać

bo tam ukraińscy żołnierze

mówią, że czasami szturmują

stosy trupów to o tych

Wagnerowców, w których część jest

po prostu zrekrutowana z więzień

to się w ogóle nie ma. No takie

typowe mięso-armatnie.

Pozeczego ten prigożyn

Wagnerowcy moim zdaniem są tacy

bardzo użyteczni do tego, żeby

się Ukraina wykrwawiała,

żeby ta wojna się przedłużała, żeby

to tak dreptało sobie w miejscu.

Jeśli o to chodzi, no to prigożyn jest potrzebny.

A przy tej okazji

prigożyn staje się jakimś

dla opinii publicznej,

która coraz bardziej nie pokoi się

tym, co się dzieje na froncie

on może w związku z tym kim

jest, może sobie

pozwolić na krytykę wszystkich poza

Putinem oczywiście, ale może sobie pozwolić

na krytykę nawet najwyższych władz

kierujących armią. Wydaje mi się, że

jego wpływ nie jest aż tak duży

na rosyjską opinię publiczną

jak na właśnie te media społecznościowe,

jak na środowisko dziennikarskie

eksperckie. Prigożyn w ogóle

w tych badaniach popularności polityków

nie jest zauważalny.

Na pierwszym miejscu jest, jak się domyślamy

Putin, 83%

poparcia. I słuchaj, to też

niesamowite, bo jemu spadło

o kilka punktów, chyba o 5.

I wiesz, kiedy, we wrześniu

kiedy Rosjanie dostali po portkach

od Ukraińców na północy pod Iziumem

i pod Kersoniem, czyli tak naprawdę

ukraińskiemu społeczeństwu

Putin się podoba do tej pory, no póki będzie

wygrywał, a przynajmniej nie przegrywał.

Wspiało się to troszeczkę na 5%.

Ale Prigożyn mówi, że to nie wina

Putina, tylko Szojgu i generałów.

Następny jest Miszustin premier.

Kolejny jest Szojgu

i Ławrów, czyli ludzie jakby

twarde jądro w badaniach opinii publicznej.

Prigożyna w ogóle nie ma.

A nowalnemu w ciągu roku

spadło z 4%

do 1%. No taka jest

Rosja. Wróćmy do tej sytuacji

dronów, bo no możemy

przyjąć również taką

wersję, że Ukraina miała jakiś

związek z tym atakiem. Jeśli tak było,

jeśli to byli

czy to Ukraińcy, czy Rosjanie

współpracujący z wywiadem ukraińskim,

no bo taka wersja jest chyba najbardziej

prawdopodobna, tak się wydaje przynajmniej,

że to mogli zrobić ludzie, którzy

po prostu pomagają Ukrainy

od wewnątrz w Rosji. To jednak

zęłeński stąpa po bardzo

cienkim lodzie, bo te ataki

na terenie Rosji to nie jest coś,

co Amerykanie akceptują.

Te ataki mają miejsce

i ja nie tylko mówię o Sevastopolu

właśnie, czy tam Krymie, czy w terenach

okupowanych przez Rosję, ale

na terenie samej Rosji do nich dochodzi.

Ukraińcy się wypierają, że są

sprawcami, ale

no gdzieś jest granica chyba,

czy nie. Gdzie Amerykanie powiedzą,

słuchajcie, no nie, tego nie akceptujemy.

No mogą tak zawsze powiedzieć,

i Ukraina nie będzie miała wyjścia,

no cóż, cóż ci Ukraińcy

mogą zrobić, bez zachodniej

pomocy, bez amerykańskiej pomocy

długo, długo nie pociągną.

To jest oczywiste. No jest to

niesprawiedliwe, bo w sumie

dlaczego mają się bić tylko

na ich terytorium. I to jest...

No tak, z drugiej strony, jak patrzysz na to, co tam się wydarzyło,

no to nikt

sensownie chyba nie myśli, że to był

zamach na cokolwiek. To była...

Putina nie ma na kremlu przede wszystkim. To była manifestacja,

siły, manifestacja,

nie wiem, słuchajcie, my możemy

wam to zrobić. I co nam wy teraz

zrobić, prawda?

Putina nie ma na kremlu, przeważę nie ma na kremlu,

siedzi gdzieś tam w bunkrze odcięty

od świata, odizolowany, to jest

tak od miesięcy, więc ten zamach

to rzeczywiście dosyć

śmieszna teza. No ale

to też by demonstrowało, że

ta obrona przeciwlotnicza, że to wszystko to jest taki

kolos na gnianych nogach, no bo

wiadomo też, że armia rosyjska,

która nie odnosi sukcesów, też

nie jest tak, że

ta armia została w jakimś stopniu rozbita,

że oni nie mają rezerw,

no ale musimy się zapytać,

jak technologicznie

oni są w stanie się bronić, no jeżeli

rzeczywiście jakiś dron przeleciał, no to

trochę jak, no mówię, analogia

z tym rustem to się sama nasuwa.

Nagle wszyscy mówią, o kurczę, ten wielki

związek radziecki to nie jest

taki wielki i nie jest taki sprawny.

Kolejny przyczynek, prawda,

do takiej obserwacji, że

no wiadomo, że od roku

wiadomo, że ta Rosja nie jest taka, jak

się spodziewaliśmy, że będzie.

Dobrze, zmieńmy nieco to nacje

tej rozmowy, ogromne gratulacje

za nagrodę imienia Dariusza Fikusa.

Paweł Reszka

właśnie został jej lauratem za reportażę

opowieści z Ukrainy,

publikowane w polityce.

Jak chcą Państwo poznać ich smak,

to również na Facebooku Pawła

są fragmenty.

Opowieści bardzo specyficzne,

bo ty piszesz o wojnie w takim wymiarze

codziennym, nie w tym

sensie, w jakim teraz rozmawiamy.

Mówisz, że o wojnie, która dotyka

ludzi w bezpośredni sposób, ona się nie

rozgrywa na tym poziomie analitecznym.

Chociaż oczywiście analiza jest potrzebna

i dobrze, żebyśmy

z tego korzystali, ale

byłeś ostatnio pod Bachmutem

w Czasy Fiarze. Powiedz,

kiedy jedziesz do takiego miejsca, to czego

szukasz? Dziękuję za gratulacje.

To ważna nagroda dla mnie.

A jeśli chodzi o pracę, ja uważam, że

tak sobie zawsze powtarzam,

że wojna przeważnie to jest, jak

jedni ludzie w mundurach strzelają

do drugich ludzi w mundurach, a najczęściej

giną cywile. I szukam

takich opowieści, takiej wojny

z pozycji pojedynczego człowieka,

takich pojedynczych

historii. To niby jest powtarzalne,

bo ta wojna,

ja na tamtym odcinku

w Frontu, jeśli można tak powiedzieć, zaczynałem

w Siewierodoniecku. Potem

wojna pożarła raz Siewierodonieck,

potem pożarła

do tego listyczańska Siewierodoniecka

iździło się właśnie przez bachmut.

W bachmucie nigdy się człowiek nawet nie zatrzymywał.

Tam się nic nie działo.

Solidar, który został już zajęty

przez Rosjan też był takim miastem, który się po prostu omijał.

Jechało się jakąś boczną, drogą,

polną, bo tak główna była zajęta.

U mnie jest takie wrażenie, że

ta wojna pożera coraz bardziej

i coraz większe terytoria.

Miejsca, które były do tej pory

w miarę bezpieczne, od czasu do czasu

oczywiście atakowane, na przykład Kramatorsk,

tam był atak na Dworzec Kolejowy,

gdzie 60 osób zginęło,

to teraz jest regularnie

ostrzeliwany.

No i ten czas Siewier wiesz,

ono jest takie podzielone na dwie części.

Jedna część już za rzeczką, za takim kanałem,

ta dzielnica nazywa się kanał,

to już jest tak jak bachmut.

Tam już nie ma nic,

wszystko jest poniszczone,

ludzie mieszkają w piwnicach

i część czas Siewieru,

która jest przed tą rzeczką, gdzie jeszcze istnieje

życie, gdzie są dwa, trzy sklepy,

gdzie

ludzie, w jakimś sensie

przyzwyczajeni są do tych ostrzałów,

czyli do czegoś, czego nie można się

w zasadzie przyzwyczaić.

To jest to, co przebija z twoich tekstów, to znaczy

te rzeczy, które

wymykają się gdzieś w wyobraźni

stają się prozaiczne.

To znaczy zło staje się prozaiczne,

śmierć staje się prozaiczne, obcowanie

z trupami staje się prozaiczne, prawda?

Śmierć najbliższych osób

staje się prozaiczna. To jest coś,

co przebija z tych tekstów.

Dlaczego ci ludzie tam zostają? Dlaczego oni

nie wyjadą?

Różne są przyczyny. Jeden lekarz

z Konstytucji Nowki powiedział, że

jest część ludzi, którzy

zostają z przyczyn obiektywnych, nie mogą

wyjechać. No obiektywnych w ich

pojęć. W sensie takim, że fizycznie nie są w stanie

się ruszyć. Na przykład tak, na przykład ktoś

ma chorych rodziców,

których zresztą też można wywiesiać,

albo ktoś ma, na przykład ja spotkałem

na mieszka w Czesie Piarzy, powiedziała, że jej

syn zginął w nalocie i ona się stąd

nie ruszy. Bo tu jest grubsy na i

koniec. W lesiczańsku kiedyś,

jak jeszcze nie było kupowane,

spotkałem panią, której mama na jej

oczach zginęła. No powiedziała, że

40 dni zanim nie minie, zanim nie minie

ta żałoba, to ona się stamtąd nie rusza

i w ogóle nie ma szans. Ja jej nawet

proponowałem, mówię, zabierz się

ze mną. Ja cię zawiązę tak,

że wsadzę się do pociągu i będziesz

w kijowie w ciągu 24 godziny

nie było takich możliwości.

Niektóre rzeczy są też trochę takie

wymyślone, bo wszystko jakby

można obejść. Ale ok, to jest

ta część ludzi, którzy

zostają, bo mają jakiś taki powód.

Część ludzi

zostaje, bo w jakimś sensie to jest

wygodnie. Tam bardzo dużo ludzi jest

to też mówił ten lekarz, zresztą ja to też

widziałem, którym pasuje

żyć w pomocy huwańtarnej,

którzy, no tacy

powiedziałbym, królowie życia, tak?

Ja spotkałem zresztą tam

jak łaźłem po tym, że

jakiś czas

albo strzela artyleria, albo coś przeratuje.

Nagle wszyscy się rozbiegają,

a siedzi taki facet

i pali papierosa na ławce.

No więc przesiadłem się do niego,

zaczynamy rozmawiać, mówię, czy on się nie boi.

On mówi, że się nie boi,

bo już takie rzeczy to on widział.

A gdzie pan widział? A on był

czołgistą i walczył w Afganistanie jeszcze

w czasach związku

radzieckiego. No a teraz jest takim

kaskaderem życiowym. No sobie jest

w sumie

jest, bo w jakimś sensie wygodnie.

No i trzecia grupa to są ludzie,

którzy czekają aż przyjdzie Rosję.

Nie ma coś oszukiwać na Dombasie,

to nie jest wcale

rzadka postawa, choć oczywiście

teraz mocno kamuflowana.

To jest jedna grupa, o której chyba za

mało mówimy, tak mi się wydaje

o tych, którzy czekają na Rosję. No bo to jest

ważna grupa, o tym wspominasz,

w raz ujesz na to. Tak,

co też jest takie trochę paradoksalne,

bo ja widziałem

wioski mocno zniszczone

przez artyleryjski

ogień rosyjski,

gdzie talerzy, anten satelitarii

były skierowane tak, że było

wiadomo, co one odbierają.

Też widziałem w pokrowsku, np. pają, która

szeptem pytała, bo tutaj odcięli nas

co by można było zainstalować,

żeby można było sobie oglądać

1 kanał rosyjskiej

telewizji. To jest taka

grupa, której Rosja nie obrzydła,

chociaż ta grupa jest w coraz większej

defensywie i też w mniejszości,

ona się kurczy.

A ci ludzie, którzy są

pro-ukranisty nazwijmy, to z różnych

powodów, oni czekają na tą kontrofensywę,

która nigdy nie następuje?

Myślę, że

tak, że cała Ukraina czeka

na tą kontrofensywę.

A dlaczego ona na twoim zdaniem nie następuje?

To nie wiem, wiesz, ja co do tej kontrofensywy

w ogóle tak patrzę, bo kontrofensywa

powinna być czymś objętym tajemnicą,

jakąś sekretę mamy, o niej

rozmawiamy już od tygodni.

Najpierw się mówiło, że oni jeszcze nie są gotowi,

bo nie mają tych sił pancernych

zgromadzonych. Teraz podobno już 9

Brygat pancernych złożonych

też z tego sprzętu, który przyszedł z zachodu,

jest już gotowa.

Potem się mówiło, że

nie za bardzo można atakować,

ponieważ tam były roztopy

i tam w ogóle, tam jest taka dosyć specyficzna

żarnoziem, taka ciężka ziemię, że jak

to się roztopi, to potem jest

błoto, to błoto jest i jest.

A na początku kwietnia, wyobraźcie sobie,

tam spadło

chyba z 50-60 centymetrów śniegu

i to potem w ciągu 2-3 dni się roztopiło,

więc się zrobiła taka totalna Breja,

no więc to też wykluczał. On teraz już po desku.

W sumie można by było, ale ja

mówię ci, że ja jestem po prostu...

No ze prezydent załeński ostatnio mówił, że

czekają na dobrą pogodę.

Ale to rzeczywiście jest dziwne, że się

właśnie mówi w tych kategoriach o

akcji wojskowej, która

powinna być, nie wiem, objęta

tajemnicą. No właśnie. A może to jest

tak, że my się właśnie

dokładnie w tym miejscu znaleźliśmy, w której

Ukraina nie jest w stanie pokonać Rosji.

Rosja nie jest w stanie pokonać Ukrainy.

Obie strony przekają

na jakieś przełamanie, które po prostu

nie przejdzie i trzeba

usiąść do stołu. Od początku

roku się mówiło, że Ukraina

liczy na to, że uda

się usiąść do stołu w takich warunkach

korzystnych dla niej, że

powinna być jakaś kontrofensywa, żeby zająć

maksymalnie dużo terytorium, żeby

było z czym siadać do tego

do tego stołu.

Mówienie o kontrofensywie

na pewno działa na Rosjan, bo widzę, że oni

zaczęli atakować takie tyłowe

obiekty, jakieś

związane z prawdopodobnie jakiejś

bazy paliły, coś, co mogło być za plecem

do tej kontrofensywy, więc to na pewno

działa. Może tak być.

Widać, że Rosja

nie może osiągnąć

żadnych swoich celów, już nie mówiąc

o tym, żeby zająć kijów, zmienić tam

rząd, to nawet

taki cel minimum, kiedy tam

Putin dawał rozkazy, żeby

zająć przynajmniej w granicach

administracyjnych obwód doniecki, bugański

też jest już nie mówiąc o hersońskim

jest

to wykonalny. Ale Rosja ma jednak

znacznie większy

potencjał, potencjał trwania

też ma znacznie większy, bo

to się dzieje na terytorium Ukrainy

liczyć, być może

na jakieś rozbicie zachodu, zmęczenie

zachodu tą wojną. Wydaje mi się, że

ta ofensywa jest dla Ukraińców

o tyle ważna, że

oni nie mogą tak długo czekać jak

Rosja, nie dlatego, że są

mniej bitni, bo są bardziej bitni od Rosjan,

ale mają mniejszy zasób

i też zależą od sojuszników

a sojusznicy,

jak sami mówiliśmy, kiedy

zaznaczone zdenerwują się, że coś tam

po rosyjskiej stronie granicy

wybucha. Ukraińcy

wydaje mi się tego balansowania na granicy

także świadomi, więc

dla nich byłoby idealnie, żeby zdobyć

jak najwięcej terytorium,

siąść do rockowań, być może

nawet za cenę taką, że siadamy

do stołu, ale nie rozmawiamy

w ogóle na przykład o Krymie. Ten

Krym będzie poza nawiasem i kiedyś do tego

wrócimy, to znaczy my wam odbijemy. Taki wariant

myślę, że byłby możliwy, chociaż bolestny

oczywiście dla Ukrainy. I chyba

jest też świadomość, że oczywiście

ofensywa

jest trudniejsza niż obrona.

A poza tym mamy jeden strzał.

Tak? Nie zrobimy takiej ofensywy,

która się zatrzyma w połowie i wrócimy

do tego za półtora roku.

Mamy jeden strzał, to prawda jest.

I to, że łatwiej się bronić

niż atakować, to też jest prawda.

I że Rosjanie

już są psychicznie w innym momencie

niż byli jesienią,

tak gigantyczna ofensywa.

Ja widziałem jej skutki teraz.

Ja przejechałem przez te wszystkie

miejscowości. To to po prostu

jak obrazki

z filmów dokumentalnych o II Wojnie Światowe

albo jakiś szerodowiec Rajan się zaraz

włącza. Widzisz dziesiątki czołgów

spalonych. No to będę to też

jest bardzo ciekawa rzecz, bo

wojna, która się przetoczyła

przez terytorię Ukrainy

i w zasadzie od paru miesięcy już jej tam

nie ma i można by było coś odbudowywać

to też jest, wiesz, fikcja.

Bo wszystko jest zaminowane. Wszystko

ja widziałem pole,

które mi przypominało jak czasami

dzisiaj jest u krawcowej.

Kiedyś w dawnych czasach już chodziło się z bałą

do krawcowej, to krawcowa zawsze miała

taką puduszeczkę ze szpileczkami.

No to były pociski, wiesz, po gradach

w polu. Nie, że jeden grad i...

O, zobacz, jeden grad i za 30 metrów, nie.

Jeden przy drugim. Coś tam wiesz nie wybuchało.

To są po prostu miejsca wiesz nie do życia.

Byłem we wsi, która do

krawcowania tam liczyła 700,

800, 700, 800 mieszkańców,

Pani są tyścinami,

powiedzia, ee, 500.

A ilu wróciło? Od września.

Dalej, dwadzieścia,

dwadzieścia osób, nie. Bo po prostu

nie ma dokąd to wszystko jest.

Oczywiście oni, Ukraińcy też są,

to też mnie zaskoczyło, że oni są

mega, mega twardzi.

Bo jak przyjeżdżasz,

masz całą wieś rozwaloną

i Państwo jest ci w stanie wydzielić

były te OSB, paczkę wkrętów

do drewna i jakoś tam w folii, żebyś zakrył

dach, no to co robisz?

Jesteś wściekły na swoje państwo, kurde,

no co to jest? A oni, ee,

damy radę. Czyli w ogóle, wiesz,

spodziewasz się czegoś innego,

że zaczną nagle narzekać, a tu jest zupełnie

nie. No a jakoś damy radę. Nie, no i nie

jest łatwo, ale przecież coś tam

zrobimy. No i stopień zaminowania,

to jest jeden z najbardziej zaminowanych

krajów teraz na świecie, więc

w wielu miejscach znowu nie będzie

zasewny, nie będzie zasewów. Czyli

ja spotkałem takie miejsce,

taką dużą fermę,

ja jeżdżę

od jakiegoś czasu na wojnę,

ty też jeździsz na wojnę,

ale rzadko się spotyka taki widok,

ja pierwszy raz w życiu, powiem ci, widziałem

3,5 tysiąca tam przeńcy, która sobie gnie,

a obok

2 tysiące ton

ziaren słonecznika, które też sobie gnią,

bo facet tego nie sprzedał w 21

roku, w 22

roku nalot zerwało

z magazynów dachy,

woda kapu-kapu

zaczęło gnić.

Zasewów w 22 roku nie zrobił, bo po

środku wsi przebiegała linia frontu, a

w 23 roku nie zrobił zasewów,

bo wszystkie pola są

zaminowane. I jeszcze

tacy rolnicy indywidualni, to wiesz,

Polak potrafi, Ukraiński potrafi,

aaa,

benzynką podlejemy, podpalimy do

pole, co wybuchnie, to wybuchnie

potem sobie zasejemne, a takie duże gospodarstwo

2,5 tysiące hektorów, no to

już jest odpowiedzialność za ludzi,

on mówi, współwłaściciel, mówi

Panie, no ale traktorzysty nie wyśle, bo jak

wyleci w powietrze, to ja idę siedzieć.

No i to jest, wiesz, taka realność,

wieś żyła z wielkiej farmy

i kicha, trzeci rok

z rzędu, nic tam się,

nic tam się nie dzieje. Paweł Reszka

i jego opowieści o

Ukrainie, zachęcam Państwa do

czytania reportaży, w tygodniku polityka

reportaży Pawła Reszki

właśnie niedawno wrócił z Ukrainy

Laura Adnagrody, Dariusza

Fikus, a bardzo Ci dziękuję.

Dziękuję za zaproszenie.

To

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

to

Szybko złotego dla mnie

A jeśli to jest jedyna rzecz, to powiem, że to nie wierzę w to, co chcesz do ciebie

Więc nie pójdźcie, nie pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie, pójdźcie

Nie pójdźcie, nie pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

Na dnia

O, pójdźcie

O, pójdźcie

Na dnia

W ten sposób łączy dziś różne opowieści o zwierzętach w jedną z człowiekiem w tle.

On białe konie kocha najbardziej. Dostał ich pełen pociąg z Rosji.

W barterze, jak sądzą media południowo-korańskie, wysłał amunicje i broń, cenniejszą teraz dla odbiorcy niż wierzchowce.

Dobry lewy interes, także dla koni. Kim stoi i sapie, syczy i dmucha z zadowolenia.

Inni władcy mogliby brać z niego przykład, ale nie potrafią, bo nie mają serca do zwierząt.

Zgoda, czułe włoskie serca się krają.

W górach trydentu niedźwiedzica zabiła biegacza, lecz tylko z tego powodu nie można przecież uśmiercać jej samej.

Już jednak twardzi Rumunii, od podobnych rozterek są wolni.

Pewnie dlatego, że u nich żyje prawie 8 tysięcy niedźwiedzi, najwięcej w Europie, a w trydencie tylko 120.

Rumuńskie niedźwiedzie zawdzięczają swoją liczebność geniuszowi Carpath.

Nikolaj Czałsesku pozwalał im się rozmnażać, żeby dewizowie myśliwi mieli na co polować.

Potomstwo tamtych trofeów zaczęło polować na ludzi.

W ciągu ostatnich 5 lat ponad 150 razy w tym kilkunastokrotnie z konsumpcją włącznie.

Odszkodowania dla ofiar płynęły ciórkiem z kasy państwa rumuńskiego, a i utraconych obywateli było szkoda.

Państwo postawiło więc w tym roku na oszczędności w jednej i drugiej puli.

Umożliwi je odstrzał 426 niedźwiedzi.

W końcu Rumunii, a to nie Indie, gdzie obywateli aż nad to.

I z rosnącej populacji tygrysów tylko można się tam cieszyć.

Przeludnieniu da się zaradzić metodami naturalnymi.

Wyludnieniu nie bardzo.

Do ciekawszej operacji chcą włączyć rodzimą faunę władze Srilanki, zadłużone w Chinach.

Część należności państwa spłaciłyby makaki.

Niewielkie małpy z emdemicznego gatunku manga wysłane do Chin w liczbie 100 tysięcy.

Pekin się zgadza, w Kolombu zacierają ręce, manki biznes jawi się jako Golden Deal.

Na Srilance makaków manga jest ponoć za dużo.

W chińskich ogrodach zoologicznych za mało, a w laboratoriach kończy się zapas nietoperzy.

Małpi interes w zmodyfikowanej wersji powinni powielić Kolumbijczycy.

Oni zdawałoby się potrafią handlować trefnym towarem.

Tymczasem jakoś nikomu nie potrafią upchnąć narkohipopotamów.

Tych, co to je sobie w liczbie sztuk 4, sprowadził Pablo Escobar.

I które już się zmultiplikowały do 130.

Ani wygląda to ładnie, ani z nich skóra nabuty.

Tylko zagrożenie dla lokalnego ekosystemu.

W tym dla ludzi. Indie lub Meksyk ewentualnie wezmą, ale w gratisie, więc zysk z tego żaden.

Wymiernych korzyści materialnych oraz ideowych nie odniosą też dzieci z miasteczka Canterbury na Nowej Zelandii.

A mogły zdobyć 250 miejscowych dolarów składając przy tym dowód miłości do przyrody ojczystej,

zwłaszcza do ptaków, żab i jaszczurek.

Tym właśnie drobnym zjeżdżącom zagrażają zdziczałe koty rozplenione w okolicy i w całym kraju ponadmiarę.

Wobec czego Gmina ogłosiła konkurs z nagrodami pieniężnymi i dyplomami ekologicznego uznania dla dzieci do nad 14.

Wygrywa ten, kto zabije najwięcej dzikich kotów.

Podniosły się jednak głosy protestu i władzą Canterbury zabrakło śmiałości, by konkurs utrzymać.

Możliwe również, że wzięły one pod uwagę do świadczenia innych nowozeranskich gmin,

gdzie w ramach kampanii eksterminacji kotów zdziczałych zabijano głównie,

jako łatwiejsze do uka trupienia, ufne koty domowe.

Jedno od drugich z wyglądu, niczym się przecież nie różnią, różnica jest w kocie i głowie.

Te nieufne zdziczały dlatego, że pojęły do czego ludzie mogą być wobec nich zdolni,

bo mądrość zwierzęcia to więcej niż instynkt, co zauważył już Wyspiański, stwierdzając,

iż tu cytat, nie polezie orzeł w gówna.

Być może zresztą chodziło mu o coś innego, ale skąd mamy wiedzieć, co poeta miał na myśli.

W poniedziałek, drugi poniedziałek miesiąca, a zatem raport o książkach, Agata Kasprolewicz jest z nami, witam Cię.

Dzień dobry.

Co w programie?

Ten majowy raport o książkach będzie trochę inny, trochę można powiedzieć znów przewrotny,

bo zwykle robimy także, szukamy muzyki, która odpowiada czy to książką prezentowany w moim raporcie o książkach,

czy też tematą, które ty prezentujesz w raportach Ostatnie Świata, a tym razem na odwrót,

bo majowy raport o książkach inspirowany jest muzyką, muzyką inspirowaną duchowością dawnych słowian,

tak wiem, dużo tego słowa inspiracja, ale to dlatego, że te wybory literackie,

których dokonałam do najbliższego raportu o książkach, poddyktowała płyta Music Inspired by Slavs.

Inspired.

No właśnie, ta inspiracja.

Płyty, której współtwórcą jest Chris Wawrzak, znają Państwo Chris'a bardzo dobrze, jest naszym realizatorem,

ale jest również znakomitym muzykiem.

No i właśnie ta płyta to m.in. jego dzieło.

Utwory zebrane w tejże płycie to są takie muzyczne opowieści o bogach dawnych słowian, o boginiach.

To jest taka podróż do ich świata i to jest podróż indywidualna, prawda,

bo muzyka pobudza naszą wyobraźnię, dotyka tych głęboko ukrytych w nas strun,

ale obraz, który się maluje, jest częścią naszego bardzo intymnego krajobrazu i należy tylko do nas.

A opowieść o dawnych słowianach to nie są tylko i wyłącznie artystyczne inspiracje,

które są zasilane przez naszą wyobraźnię.

To jest też historia, historia, którą badają naukowcy i często się o te historie wspierają.

Czy świat dawnych słowian był prymitywny, zabobony, barbarzyński, pozbawiony duchowej głębi

i uzdrowiony dopiero przez christianizację, czy był fascynujący, bogat, skomplikowany.

O tych sporach i o tym, w jaki sposób powstawały i nadal być może powstają stereotypy mity na temat dawnych słowian,

dlaczego zawdzięczamy je naukowcom właśnie, opowie Dariusz Cikorski, autor książki religii dawnych słowian.

Ale nie wszystko musimy się spierać, nie musimy spierać się na przykład o to, że duchowość dawni słowianie czerpali przede wszystkim z natury, z przyrody.

Dlatego też przyjrzymy się drzewom z bliziutka.

Cztery strony drzewa to jest nowa książka Izy Klementowskiej, co czują drzewa, czy można się z nimi zaprzyjaźnić.

To są te pytania, które stawia w książce i zadaje je bohaterom, który łączy wielka miłość do drzew,

a drzewa kochali, drzewami się inspirowali, szukali bliskiego kontaktu z nimi, pod Warszawscy letnicy przed wojną nad Świdrem.

W Otwocku Falenicy Józefowie i dlatego, że tam przybywali, to powstawały też niezwykłe domy, piękne, drewniane, delikatne, rzeźbione, zwane Świdermajerami.

Te nazwy zawdzięczają poecie Konstantemu Ildefonsowi Gałczyńskiemu.

Dzisiaj duża część tych domów to już domy duchy, ale można je wywołać.

I to właśnie zrobimy z katarzyną chudyńską szuchnik, autorką książki Świdermajerowi.

Wszystko to w najnowszym raporcie o książkach w najbliższy poniedziałek. Bardzo serdecznie państwa majowo zapraszam.

Agata Kasprolewicz, proszę słuchać od poniedziałku. Pewnie po południu już będzie dostępny program. Dziękuję ci bardzo.

Dziękuję bardzo.

Jak już wcześniej sygnalizowałem, najbliższy tydzień upłynie nam w raporcie nie tylko pod znakiem książek, ale także Turcji.

Będziemy szeroko relacjonować sytuację w tym kraju przed wyborami 14 maja. Wyborami, które jak każde w tym kraju w ostatnich latach wydają się przełomowe.

Mogą doprowadzić do zmiany władzy. Adrian Bong jest już w Turcji, na południu kraju. Witam Cię, Adrianie.

Dzień dobry, witam Cię, witam Państwa.

Powiedz, gdzie jesteś.

Jestem w miejscu szczególnym dla Turcji, ale nie tylko dla Turcji. Jestem właśnie dzisiaj w Antiochi, czy w tureckiej Antakii, bo tak Turcy mówią na Antiochię.

Generalnie szerzej w prowincji Hatay to jest prowincja położona na południowym wschodzie Turcji.

Sama Antiocha to jest ważne miejsce historycznie, ale też kulturowo. To była jedna z pierwszych Republik Cesarstwa Rzymskiego.

To jest także bardzo istotne miejsce dla chrześcijan. To tutaj padło po raz pierwszy, a przynajmniej tak czytamy chociażby w dziejach apostolskich słowo chrześcijanin.

Tutaj nauczał święty Piotr, tutaj w jednym z drewnianych domków, podobno na starym mieście mieszkał święty Paweł.

Dzisiaj także miasto, a przynajmniej przed trzęsieniem ziemi, które właściwie zdywastowało to miasto, to było także miasto wielu kultur i wielu religii, bo poza chrześcijanami,

którzy tutaj także są obecni, był także kościół żydowski, oczywiście kościół muzułmański i to wszystko było w jednym miejscu.

Natomiast dzisiaj Antiocha na prawie trzy miesiące po trzęsieniu ziemi, bo jutro mijają również trzy miesiące od czasu tego trzęsienia ziemi,

to jest miasto widmo właściwie, miasto kompletnie zniszczone. Oczywiście takie porównania z powstaniem warszawskim,

czy z wojną, czy z przejściem Tajfunu, one pewnie są uzasadnione, chociaż wyświektane.

Natomiast to, co chyba jeszcze bardziej zaskakuje tutaj na miejscu, to nie te zniszczone budynki, nie te sterty gruzu, a to, że po prostu nie ma tutaj ludzi,

że właściwie w każdym zakątku miasta, na każdej ulicy, poza wyjątkami, o których oczywiście będziemy mówić, bo będziemy rozmawiać z Róźmi w przyszłym tygodniu, to jest po prostu miasto wymarłe.

Jakie się podzieli mieszkańcy? To w ogóle jest miasto, które przed trzęsieniem ziemi liczyło około 150-200 tysięcy osób.

Część z tych mieszkańców po prostu z tego miasta wyjechała, oni się rozproszyli po różnych miejscach w Turcji.

Wielu też zginęło samej Antaki. Część z tych mieszkańców także wyjechało za granicę.

Ci, którzy zostali, musieli zostać, chcieli zostać, to właściwie gro z tych osób mieszka w namiotach.

Tutaj są takie miasteczka namiotowe, które można spotkać właściwie na każdym kroku.

To są namioty finansowane przez ONZ, to są namioty także finansowane przez rząd tureckie, ale to są też namioty finansowane przez inne rządy.

Na przykład można tutaj znaleźć chińskie namioty, korańskie namioty, więc większość osób, które zostały po prostu żyje od trzech miesięcy,

a właściwie nawet nie od trzech miesięcy, bo te namioty nie powstały od razu, mieszka w namiotach i mieszka w takich warunkach.

Przewodniczka, z którą tutaj przyjechałem, patrząc na te obrazki, ona tutaj była wcześniej, ale ciągle się zastanawia,

jak to możliwe, że ci ludzie mogą tak na długo żyć w takich warunkach.

I Adrianie, oczywiste jest, że ci ludzie w tej chwili, no nie zajmują się wyborami, to nie jest pewnie ich główna troska w tej chwili.

To jest część kraju, która została totalnie zdefastowana w trakcie tego trzęsienia ziemi.

Jesteś tam w tej chwili, będziesz relacjonował sytuację właśnie Zantaki, zadany z tej okolicy, z prowincji Hatay

i następnie, jak rozumiem, Stambuł. I tutaj już będzie poważna polityka.

Tak, jeżeli wszystko pójdzie dobrze, oczywiście zabiorę Państwa też do Stambułu,

ale jeszcze wracając do tego, co powiedziałeś, że ludzie tutaj nie interesują się polityką,

bo oczywiście mają ważniejsze rzeczy na głowie, takie podstawowe rzeczy,

natomiast czuć tutaj taką dużą też frustrację działaniami rządu,

czy nie działaniami rządu, szczególnie w tej pierwszej fazie pod trzęsieniu,

ale o tym wszystkim jeszcze Państwu opowiem w relacjach przyszłego dnia do raportu Ostani Świata

i do raportu na dziś. I tak, zabiorę Państwa też do Stambułu,

no bo Stambuł to jest tak naprawdę wszystko, to jest mikroświat, to jest mikrokosmos turecki,

to jest miejsce, gdzie mieszają się różne wizje Turcji, nowej Turcji,

czyli tej Turcji, raczej Pataliparduana, którą próbował, próbuje,

czy nadal chce próbować wcielać w życie prezydent obecny Turcji,

ale także Turcji, którą wymarzył sobie kandydat opozycji partii

opozycyjnej, czyli Kemar Kilicztarolu, bo on z kolei ma swoją wizję Turcji,

mówi wielu bardziej demokratyczną, to wrażenie tutaj na miejscu

nie jest już takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać,

no ale o tym wszystkim mam nadzieję, powiemy w przyszłym tygodniu

w naszych relacjach z Turcji, na które już teraz bardzo serdecznie Państwa zaprasza.

Bardzo Ci dziękuję za to krótkie wprowadzenie,

rzeczywiście słyszymy się w środę, potem słyszymy się w sobotę,

wszystkiego dobrego, dbaj o siebie, zbieraj wspaniałe materiały do relacji.

Dziękuję Ci. Dziękuję.

Szanowni Państwo, takie programy wyjazdowe jak choćby ten do Turcji

możliwe są dzięki Państwu.

Raport o stanie świata istnieje dzięki słuchaczom, którzy decydują się na wspieranie

nas finansowo. Dziękuję bardzo wszystkim naszym patronom.

Dziękuję Państwa. Ten program nie istniałby.

Razem możemy wszystko.

Raport o stanie świata od marca 2020 roku rozwija się dzięki Państwa

zaangażowaniu i szczodrości. To dzięki Wam możemy opowiadać o świecie

przy pomocy dźwięków.

Dzięki Wam ten program jest przygotowywany w profesjonalny sposób

z zachowaniem najwyższej jakości, bo na nią właśnie zasługują słuchacze

raportu o stanie świata.

Z serca dziękuję wszystkim Państwu za wpłaty.

Wasza chojność jest dla mnie ogromnym zobowiązaniem.

Zbiórka na patronite.pl ciągle trwa, zachęcam do udziału.

Najchojniejsi patroni raportu o stanie świata to

firma Ampio Smart Home. Aureus, leasing, kredyt,

ubezpieczenia, księgowość. Sprawdź nas na www.aureus.pl

Hotel Bania, termaliski w Białce Tatrzańskiej,

oferujący pakiety pobytowe z termami w cenie.

Mikoż Barczewski, 2005 Global.

Firma doradcza Credo.

Galmed, polskie pompy ciepła.

KR Group, firma outsourcingowa.

www.krgroup.pl

Razem w przyszłość, Polsko-Japońska Akademia Technik Komputerowych

Warszawa Gdańsk Bytom.

Michał Małkiewicz.

Northmaster, marka łodzi motorowych z Polski.

www.northmaster.pl

Firma Software Mill od zawsze zdalni programują dla całego świata.

Dom wydawniczy Muza, bo świat nie jest nam obojętny.

Pure Play, transparentna agencja mediowa Digital i doradca

w budowaniu kompetencji in-house.

Uber, myślimy globalnie, działamy lokalnie.

Agnieszka i Sławek Zawadzcy.

Budros, pompy ciepła.

Gruntowe pompy ciepła dla budynków przemysłowych i wielorodzinnych.

Kompleksowa obsługa.

Liceum Błeńskiej, Gdańsk-Kowale.

Przemyślana edukacja w dobrym miejscu.

Piotr Bohnia.

Michał Bojko.

CIO Net and Digital Excellence.

Łączymy ludzi i idee.

Grupa Brokerska CRB.

Ubezpieczenie należności dla twojej firmy.

Bezpłatne porównanie ofert.

www.grupacerb.pl

Duna Language Services.

Biorot umaczeń do zadań specjalnych.

www.dunabis.

Flexi Project.

Kompleksowy i intuicyjny system do zarządzania projektami

i portfelami projektów.

JMP.

Z miłości do sportu, z najlepszych tkanin w sercu podhala

szyjemy dla was porządną odzież.

Palarnia kawy La Caffo z Augustowa.

LSB Data.

Dedykowane aplikacje internetowe dla biznesu.

Masz pomysł, zrealizujemy go.

LSB Data.com

Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.

Wydawca książek serii Krótkie wprowadzenie.

Wszystko co trzeba wiedzieć.

Leszek Małecki.

Aplikacja Moja Gazetka.

Polska proekologiczna aplikacja zakupowa

z gazetkami promocyjnymi i nie tylko.

Moja Gazetka.

Kupuj mądrze.

Firma Prosper z Sosnowca.

Hurtownia elektroenergetyczna i właściciel marki czystus.

Drukarnia cyfrowa totem.com.pl

Dla nas książka zasługuje na najwyższą jakość.

Fundacja Wasowskich.

Opiekująca się z puścizną Jerzego Wasowskiego

i wydawca książek Grzegorza Wasowskiego.

Szczegóły na wasowscy.com.

Michał Wierzbowski.

Wayman.

Oprogramowanie wspomagające firmy inżynieryjne

w zarządzaniu projektami.

Stworzone przez polskich inżynierów

dla sektora projektowego.

www.waymansoftware.

Dziękuję bardzo.

Dzięki państwu.

Mamy raport o stanie świata.

Opuszczają dom.

Dzieci zostawiają pod opieką sióstr lub matek

i wyjeżdżają, by zagwarantować rodzinie lepsze życie.

Mieszkanki Filipii, Indonezji, Indii, Nepalu

znajdują pracę jako pomoc domowe w bogatych krajach.

Tam często doświadczają upokorzeń i pracy ponadmiarę.

Według raportów organizacji zajmujących się prawami człowieka

kobiety nierzadko pracują od 14 do 18 godzin dziennie

przez siedem dni w tygodniu.

Często zastawki znacząco niższe,

niż gwarantowane wynagrodzenia.

Częściej niż w jakiejkolwiek zawodowej grupie

doświadczają przemocy fizycznej i seksualnej.

Anna Dudzińska opowiada dziś o dwóch miejscach,

w których zatrudnianie pomocy domowych jest powszechne.

Przeniesiemy się do Dubaju i Singapuru,

ale opowieści, które usłyszymy, mogą być wspólne

dla wielu azjatyckich krajów i tych z bliskiego i dalekiego wschodu.

W centralnie położonej dzielnicy Singapuru słychać muzykę.

Koncertu słuchają nie tylko idący z pracy mieszkańcy miasta

i turyści, dla których to miejsce jest obowiązkowym punktem

miejskiej trasy zwiedzania.

Ocet Road to miejsce nazywane Wismar Aetria.

To jest spokojna spokojna spokojna spokojna spokojna.

To jest spokojna spokojna spokojna spokojna.

To jest spokojna spokojna spokojna spokojna.

To jest spokojna spokojna spokojna.

To jest miejsce nazywane Wismar Aetria

w czerwcu ocztu.

I w ogóle mają takie miejsce.

Na Orkard Road jest takie miejsce ze schodami,

tam gdzie wszyscy się spotykają.

Szczególnie, gdy jest zbyt gorącą.

Dokładnie na przeciwko schodów jest miejsce na małostce.

A one siadają, patrzą na nas, słuchają,

pią kole, biją brawo, a czasem tańczą.

To jest spokojna spokojna spokojna spokojna spokojna.

One to pomocy domowe.

Opiekunki, nianie, powszechnie nazywane tu z angielska maic.

Ona to Julian.

Śpiewa na ulicach od czasu,

gdy postanowiła zmienić swoje życie

i bardzo często śpiewa właśnie dla nich.

Nie zobaczymy tańczących Singapurczyków,

ale one potrzebują jednej piosenki

i już są szczęśliwe.

Półtora miliona migrantów znalazło zatrudnienie w Singapurze.

Wiele z nich to kobiety.

Pomoc domowa pracuje tu w co piątym domu.

Jedna grupa ludzi wykorzystuje drugą grupę.

Tak, służę ta opinię bardzo często.

Pracują więcej niż 12 godzin na dobę.

Bywają wyzywane i poniżane.

Tak bywa w Singapurze,

a jeszcze gorzej jest w Zjednoczonych Emiratach

i innych państwach Zatoki Perskiej.

Niektórzy pracodawcy nie szanują swoich pomocy domowych.

One pracują przez wiele godzin dziennie, sąbite.

To jest często przemoc fizyczny.

Dlatego muszą uciekać do filipińskiego konsulatu.

Tam szukają pomocy i tam dostają bilet powrotny do domu.

Tyle, że jeśli doznają fizycznych obrażeń

i sprawy przyjmuje policja,

to nie mają poszportu, by wrócić do domu.

Jednocześnie nie mają żadnych pieniędzy.

Zarabiają zazwyczaj bardzo mało.

800 dirhamów, czyli 900 złotych,

ale nie dostają nawet tego.

Nie mają nic.

Nawet swoich ubrań, bo przecież uciekły.

Tyle, że relacji pomiędzy pomocami domowymi,

a ich opiekunami nie można sprowadzać tylko do stwierdzenia

o wykorzystywaniu.

Byłoby to niesprawiedliwe dla tych pracodawców,

którzy szanują pracę kobiet,

a z drugiej strony dla nich samych,

które poświęcają tak dużo dla swojej rodziny.

Julian o pięknym głosie wie to najlepiej.

Sama zatrudnia pomoc domową.

Bez niej nie mogłaby pracować

i pewnie nigdy nie zaśpiewałaby na ulicy dla migrantek.

Dla nich nie ma innego rozwiązania.

Znam takich, którzy mówią.

Biedne kobiety.

Wykorzystujecie je.

Za stosunkowe o małe pieniądze,

wnajmujesz kogoś, kto myje za ciebie toalety.

Jest ci łatwiej.

Nie mam dobrych odpowiedzi.

Nie jestem polityczką, ani ekonomistką.

Jednak gdy patrzy się na ich życie,

to często przyjazd tu jest jedynym rozwiązaniem.

Zatrudniam jedną z nich

i traktuję ją jako różną sobie.

I mówię, ja pracuję dla kogoś,

a ty pracujesz dla mnie.

Spotykam Julian w centrum Singapuru.

Uciekając przed hałasem metra

i zatłoczonych ulic,

chowamy się w miejscu, gdzie pracuje.

To uniwersytet, na którym Julian ma zajęcia

z przyszłymi przedsiębiorcami.

Czesne jest wysokie i trudno się tu dostać.

Znalazłyśmy niewielkie studio,

w którym młodzi biznesmeni

mogą w ciszy porozmawiać

ze swoimi nauczycielami.

A potem zdobywać świat.

Co tu dużo mówić?

Na tym uniwersytecie nie ma miejsca,

ani dla pomocy domowej z Indonezji,

ani dla pani z Filipin.

Szansy na taką karierę pewnie nie będą miały także ich dzieci,

za których edukacje płacą,

wysyłając co miesiąc ciężko zarobione pieniądze.

W Singapurze najmniejsze ich pensja

to w przeliczeniu 2000 zł.

W Dubaju najmniejsze to 1500,

ale nierzadko kobiety dostają znacznie mniej.

Na uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie

profesor Łukasz Fyderek nie ma studia,

którego ściany wyścielono szary maksamitem.

Gdy patrzymy na ujęciu makroekonomicznym,

akurat te dane mam przed sobą,

z których krajów najwięcej,

robotnicy nie tylko akurat domowi,

ale przesyłają środków do życia

do swoich krajów pochodzenia.

Jeżeli chodzi o kraj rozwijające się,

poza Unią Europejską i Zjednoczonymi,

to jest arabia saudyjskie,

emiratyku, Veit Katar Oman.

To jest pierwsza trójka,

a natomiast kraje, do których najwięcej tych środków wpływa,

to Indie, Egipt, Pakistanie na czwartym miejscu Filipiny.

Dla krajów o nieco mniejszej gospodarce,

takich jak Filipiny,

pływy, które sięgają rocznie 15, 10,

około miliardów dolarów,

to jest istotny element lokalnej gospodarki,

który też waży na tym,

w jaki sposób układają się relacje rodzinne,

czyli w takiej mikroskali,

ale waży też w jaki sposób kraje te prowadzą

w tym, także wobec krajów,

w których pracują pracownicy,

w tym w niemałej liczbie pracownice domowe.

Więc to jest jeden wymiar.

Drugi wymiar tego problemu,

to jest też wymiar genderowy,

to znaczy pracownice domowe są prawie wyłącznie kobietami.

I akurat to jest szczególnie istotne w przypadku Filipinek.

Lisa od 17 lat mieszka w Dubaju.

Od 17 lat u tej samej rodziny

i dzisiaj to ona pomaga innym Filipinkom.

Te, które są krzywdzone,

prześladowane, molestowane,

uciekają od swoich pracodawców

i szukają pomocy w konsulacie.

Ostatni raz, gdy byłam w konsulacie,

było ich za 300.

Jedne są odsyłane, ale przychodzą nowe,

no stop.

Mamy taką grupę i Filipinczycy przynoszą jedzenie

i ubrania, by ich wesprzeć.

A gdy ich jest za dużo,

to też na materacach, na podłodze.

To prawdziwy problem,

że ci ludzie utknęli w konsulacie.

Dorota Dropia, która zatrudniła Lisa 17 lat temu,

otrzymała nie tak dawno tytuł pracodawcy roku.

Ta sama ambasada, która ratuje swoich obywateli,

organizuje konkursy, w których

nagradzane są rodziny dochowujące

szczególnych standardów.

Statystycznie tych dobrych jest oczywiście

więcej niż złych,

ale historie, które powtarzają sobie

Filipinki, mogą naprawdę

zjeżyć włos na głowie.

Ta, którą za chwilę usłyszymy,

zdarzyła się w domu europejskiego

dyplomaty.

U nas na małym naszym osiedlu

nie było nas wiele osób, ale żeśmy się wszyscy

znali, ponieważ, tak jak mówię,

mamy małe osiedle.

Nasze Pani opiekunki się znały,

więc każdy o wszystkim wszystko wiedział,

więc dlatego też ja byłam zaangażowana.

Europejska rodzina wydawałoby się,

że ludzie na poziomie

na zewnątrz tak się zachowywali, natomiast

każdego w domu jest

to już jest całkowicie trochę inna historia,

bo tego nie wiemy.

I też mieli swoją Panią opiekunkę,

którą generalnie miała zabrany

paszport, co jest w ogóle tutaj w tym kraju

i to było, i nadal jest oczywiście

nielegalne.

No więc ta Pani miała zabrany paszport na dzień dobry,

podpisywała też umowy tak zwane imblanką,

więc ona nawet nie wiedziała, co podpisuje, więc

to była tak naprawdę umowa,

w której nie było, no, wynagrodzenia

wpisanego, nie było zakresu obowiązków, tak.

Rodzina miała trzech synów,

no, te dzieci już same w sobie miały

jakąś taką, nie wiem,

nie to, że nienawi się, ale taką zniewagę

w sobie do tej opiekunki.

Krzyczeli, kopali, gdzie są w takim

momencie rodzicy, którzy jakby,

no, chyba nie raz, nie dwa takie

traktowania były w domu i poza domem, tak,

także dorosła kobieta, która

i dziecko, ja nie wiem, szarpie,

i krzyczy, i brzydko się odzywa, tak,

też tego typu sytuacji się zdarzały.

Pani chciała odejść od nich

w proste przyczyna, głównym jej

problemem były wyjazdy z nimi

na wakacje do ich rodzinnego

kraju, gdzie ona

po pierwsze dostawała, zabierają

na jej półpensji, bo niby jedzie

na wakacje, gdzie musiała

się sama utrzymać, w kraju, gdzie

nie miała praktycznie możliwości

wyboru, bo był jeden sklep,

do którego musiała na rowerze jeździć,

leciała najtańszymi liniami

lotniczymi, jakie tylko mogły być

z przesiadką, nie wiem, dwudziestu paro godzinną

i była też sytuacja na lotnisku,

która ona mi opowiadała,

że musiała powiedzieć, do kogo leci

w tym danym kraju i

jak ona powiedziała, to bardzo ten jej

pracodawca był bardzo zły,

ponieważ w kraju, do którego leciała

osoby, które pomagają, czy są

opiekunkami, trzeba od nich

odprowadzić dość duże podatki

i ona chciała po prostu od nich odejść,

ale rodzina nie chciała, żeby

ona odeszła, ponieważ pani

uznała, że ją nauczyła gotować,

coś tam jeszcze i o jej się teraz

jak psu należy, że ona ma

zostać tyle, ile tamta sobie życzy,

więc ona niestety

nie miała wyjścia i mamowiliśmy ją,

żeby poszła do ambasady

i muszą ci oddać paszport,

bo to chodziło o paszport, o który

ona tak naprawdę zabiegała

i też tak było, więc

ten gość krzycząc do niej,

jak już musiał się pojawić w konsulacie

z paszportem, kto za tym wszystkim

stoi, no, kto za tym wszystkim

stoi, bo przecież nie ty głupia, no, więc

takie teksty już same na dzień dobry

w konsulacie, prawda, gdzie musiało się

trochę opanować i uspokoić, no,

ale dostała ten paszport.

Filipinka miała roczne zakazy

wjazdu do Dubaju. Chciała pracować

u innej rodziny i wreszcie

wysyłać pieniądze do domu, nie mogła.

To nie jest odosobniona historia.

Rodziny pracowników z Europy,

Ameryki czy Australii zatrudniają

panie do pomocy, bo ten

koszt jest dla nich nieprawdopodobniej

niski w stosunku do wynagrodzenia.

Do patologii dochodzi także

wśród rodzin arabskich. Statystycznie

93% emirackich rodzin

zatrudnia meic. Niektóre

nawet po 3 albo 4 panie.

Profesor Łukasz Fyderek podkreśla,

że nikomu tak bardzo niezależna

zmianie tego stanu rzeczy.

To jest praca, która jest tania,

jest uznana za pewien standard

społeczny, jest to jakby pomimo

tego, że z niej strony emiraty celują

i promują się jako nadzwyczaj

nowoczesny kraj, to tutaj

ta nowoczesność nie dociera do

tego aspektu życia. Cechą,

która łączy wszystkie kraje, o których rozmawiamy,

to, że są kraja mi autorytarnymi.

Ten wątek istnieje dyskursu

tylko dzięki naciskowi zewnętrz temu.

Naciskowi, czy to krajów rozwiniętych,

czy organizacji międzynarodowych,

czy też bardzo słabemu, ale też głosowi

krajów, z których pochodzą te osoby,

czyli właśnie chociażby filipin,

dyplomacja filipijska stara się,

chociażby są w niektórych krajach

otwarte gorące linie do ambasad

i stara się interweniować. Co by się musiało

stać? No to nie są kroki, które są

bardzo trudne akurat do wyobrażenia,

co jest konieczne, żeby porobić los tych

osób, czy podnieść, czy też opodatkować

w jakiś sposób ich pracę. No to jest

jedna z możliwości, ale no ustalenie

minimalnych, płacy minimalnej,

rozwinięcie instytucji,

rzecznika tych praw, umożliwienie

tym osobom się zrzeszania.

To są środki, które jakby są

od dawien dawna wspominane

w raportach, chociażby światowej

organizacji pracy. I są to środki,

które są wdrożone chociażby w krajach europejskich.

Również tu by można je

wprowadzać, no ale tak jak powiedziałem

w państwach niedemokratycznych

tego rodzaju działania są

bardzo mało prawdopodobne, że staną wdrożone.

Lisa, która od 17 lat

mieszka w Dubaju, na pocieszenie

dostała jeszcze tytuł,

który podobnie jak jej pracodawczyni

otrzymała od ambasady filipińskiej.

To nagroda dla najlepszej matki,

która w niezwykły sposób

troszczy się o swoją rodzinę.

I kiedy pytam jak bardzo do nich tęskni,

jak trudno rozmawia się

przez telefon z dziećmi, które zostawiła

Anili, otrzymuje odpowiedź

najbardziej zaskakującą z możliwych.

Prawdę mówiąc, nie tęskniłam tak bardzo,

bo przywykłam do samotności.

Nauczyłam się jak żyć

będąc samą i jak przeżyć.

Mieszkałam sama od kiedy skończyłam 7 lat.

Zaczęłam pracować, by skończyłam 11.

Nie tęskniłam do rodziny,

a rodzina była bardzo duża.

Było nas 11 ro,

a ja byłam 9 dzieckiem.

Moja mama wysłała mnie do cioci

i powiedziała, że jedzenie w Manili

nie jest za darmo i kazała pracować.

Nie miałam wyboru,

bo ona byłaby zła.

Już wtedy zostałam mate

pomocą domową.

Ale miałam szczęście,

bo moi pracodawcy nie lubili.

Do dziś wysyłają mi życzenia urodzinowe.

Jeden nawet odwiedził mnie w Dubaju.

Często mówili, że jestem ich wnuczką,

bo na Filipinach nie wolno pracować

w tak młodym wieku.

To niezgodne z prawem

i nie chcieli mieć problemów.

Tłumaczyli innym,

że jestem ich krewną z prowincji.

I tak dostawałam różne prace,

aż przyjechałam tutaj

i tu jest moja rodzina.

W życiu trzeba walczyć.

Im trudniejsze jest życie,

tym bardziej, żeby żyć.

Gdybym usiadła

i pomyślała,

jest mi smutno,

jestem samotna,

to nic by nie pomogło.

Wszystko jedno, czy jest dobrze, czy źle,

trzeba żyć.

Po 17 latach

jedyną prawdziwą rodziną

są Polacy,

dla których pracuje.

Bo najważniejsze,

żeby w drugim człowieku dostrzec człowieka,

mówi Julian

i śpiewa dla tych kobiet

na ulicach Singapuru.

Zobaczcie, co spring jest jak

na Jupiterie i Marsie.

Wiesz,

trzymaj moje ręce.

Piękne.

Dzięki.

Miałem wielki respekt

dla tych kobiet.

Mam niesamowity

szacunek dla tych kobiet,

które tak się poświęcają

i spędzają swoją młodość

z daleka od rodziny.

To jest naprawdę

altruizm.

Uwielbiam śpiewać jej

i mogę śpiewać

i jednocześnie jej

uszczęśliwić.

To jest po prostu wspaniałe.

Mój partner,

John, gitarzysta,

też jest Filipinczykiem.

Zna język, kulturę

i wie, jakie postępi mogą jej uszczęśliwić.

I razem dobrze się bawimy.

Ale tak naprawdę

to dwie najszczęśliwsze osoby,

to ja i John.

Dla raportu o stanie świata

Anna Dodzińska.

Teraz porozmawiamy

o pewnej substancji,

która dziś wydaje się

zwiastunem klimatycznej apokalipsy.

Choć przez cały XX wiek

była motorem postępu,

rodziła bogactwo i dobrobyt,

choć także bywała przyczyną

wojen i nieszczęść.

O ropie naftowej mowa,

od tytułu książki Andrzeja Krajewskiego.

Jej tytuł zaś to

ropa. Andrzej Krajewski

jest z nami, witam Cie dzień dobry.

Dzień dobry.

To jest przekrojowa historia

substancji, która chyba obok

węgla miała decydujący wpływ na to,

jak wygląda nasz świat.

Nie tylko w takim sensie ogólnym

czy filozoficznym, ale

na konkretne wydarzenia polityczne,

procesy kulturowe,

oczywiście na gospodarkę, na sposób, w jaki

jest, na naszą codzienność.

Jak zwykle z takimi rzeczami,

które nas otaczają,

przyzwyczajamy się do nich

po prostu są, bo tak

się wydaje, że zawsze były,

ale musiał zdarzyć się

ktoś, kto odkrył,

czym ta substancja może być, bo

tak jak piszesz,

przez wieki coś wypływało

z Ziemi, jakaś substancja, którą

nazywano olejem skalnym,

ale ktoś musiał

dojść do tego, co z tym olejem

skalnym da się zrobić.

I tym kimś tak się składa był

Polak, prawda?

Tak, tak, to był polski farmaceuta.

Prawdoksalnie Ignacy Łukasiewicz,

którego

fetujemy jako wynalazcy

lampy na wowej, co

jest niekoniecznie zgodnie z prawdą,

bo Łukasiewicz,

jakbyśmy to powiedzieli

w dzisiejszych słowach

przedstawił specyfikację.

To znaczy, on wynają

blacharza, który zbudował

dla niego urządzenie, którego

on zaprojektował, powiedzmy,

kształt

na zasadzie, że potrzebny jest coś,

gdzie można spalić substancję,

która pali się w wysokiej temperaturze,

które musimy mieć odpowiedniej

długości knoty, odpowiedniej

długości kominek, szkran i tak dalej.

Natomiast on to tylko

powiedział na blacharz lwowski

zbudował tą żelampę.

To najważniejsze jest coś, co

do niedawna zupełnie umykało

polskiej historiografii. Mianowicie

to, że chociaż oczywiście wszyscy o tym

widzieliśmy. Łukasiewicz

dokonał raffinacji raffinaktowej.

Jego wielkim osiągnięciem

było to, że razem ze swoim

kolegą Zaptyki wziął

substancję, która wydawała się

do niewielu rzeczy przydatna,

rozpoczął z nią eksperymenty

i udało mu się dzięki reakcjom

chemicznym rozbić ją na poszczególne

produkty, które używamy do dzisiaj.

Przyszła Pana Wtowa w wersji

pierwotnej po raffinacji

dzieli się na takie frakcje,

jak asfalt, jak

benzyna, jak nafta

i tak dalej, i tak dalej.

To jest kilka rodzajów różnych produktów,

które wszystkie używały, które

każdego mamy jakieś zastosowanie.

Ale trzeba było to zastosowanie

znaleźć, prawda? To znaczy

tutaj kluczowe było wymyślenie

po co to w ogóle ma być.

Bo do tej pory

ludziom to wystarczyło, że można

tym koła było posmarować, albo

niektórzy nawet to chyba już

desperaci leczyli jakieś choroby

dermatologiczne tą ropą.

Tak, tak. Żeby było śmiesznie,

to była historia ojca

Johna Rockefellera, który był

hosta plelem używającym

i opy naftowej jako medykamentu

i na tym zbijał pieniądze.

To tak na marginesie, natomiast

jeżeli chodzi o Łukasiewicza,

to właśnie genialność jego polega na tym,

że pierwszy stworzył nową technologię,

a po drugie od razu myślał, w jaki sposób

ją zmonetaryzować.

I stąd pomysł lampy naftowej, to była najproższa pomysł,

to po prostu spalać tą substancję.

Żeby oświetlać pomieszczenia.

Lampa naftowa miała tą przewagę nad

wcześniejszymi rodzajami lampę olejowych,

że dawa lepszy płomień

jaśniejszy, dłużej,

można było ją używać

nie kopciła, dzięki temu

można było przy niej na przykład przeprowadzić

operacje, pacjenta

w Lwowskim Wpitalu.

Więc tutaj

był pierwszy taki kog do przodu,

drugi kog do przodu, który

zrobił Łukasiewicz, to było to, że wpadł na to,

że owszem można wydobrać kopę naftową

i sam przecież

był posiadaczem szybów naftowych,

jednak ważniejsze jest posiadanie

rafinerii, która

przeprowadza

przerób produktu

i zajmuje się potem dystrybucją.

I na tym zbił pieniądze, zresztą

wszystkie koncerne naftowe,

które powstawały od czasów

standard oil, to jest znowu

razem z Rockefellera, działało na podobnej

zasadzie, one niekoniecznie

kontrolowały wydobycie,

natomiast kontrolowały rafinerię

i dystrybucję, to było najważniejsze.

Tak to właśnie przeszedłem

okrok dalej, w całej opowieści.

Ale tym łącznikiem,

który chyba nam się przyda

w tej opowieści, jest

wynalezienie innego urządzenia,

czy wynalezienie do pracowania

innego urządzenia, bo lampa naftowa

to jedno, ale

jak pojawia się samochód,

to zaczynamy o zupełnie czymś innym

rozmawiać. Tak,

bo w tym momencie jest coś,

co znowu byśmy nazwali kreowaniu

rynku, czyli pojawia się dużo

większe zapotrzebowanie.

Akurat nie. Pierwsza

rafinacja

ropy naftowej pojawia się

jako jednego z produktów i

w tym samym czasie

opracowywane są pierwsze silniki spalinowe.

No i okazuje się, że

najlepszym paliwem

dla silnika spalinowego nie jest, ani gaz,

ani

wysokoprocentowy alkohol, tylko właśnie

benzyna. To jest najbardziej

wydajne paliwo.

Też bardzo łatwe

użyć, bo łatwo

napełnić pak benzyną, łatwo

ją dostarczyć do silnika

przy pomocy pompy. Dzięki temu

powstaje samochód. I też innego

rodzaju pojazdy po tym

wiadomo. Samolot, który

z kolejnym krokiem w tej rewolucji,

a im więcej jest tych pojazdów,

tym więcej potrzebna jest paliwa,

żeby je zasilać.

I na przykład statki, prawda?

Tak, to jest też kolejny krok, bo okazuje się,

że okręty zasilane węglem

kotły węglowe nie są tak wydajne.

Nie zapewniają takiej prędkości

okrętów takiego zasięgu, więc

najpierw flota wojenna na Wielkiej Brytanii,

to po pomysł Czerwcila, potem inne

floty przebudowują się.

To znaczy albo modernizują okręty,

albo nowe już budują zaślane

kotłami opalanymi mazutem. To też

jest pochodna ropa naftowej. To jest

paliwo dla całej marnarki

właściwie dla całej floty

w końcu. Także handlowej

obsługującej

szlaki handlowe na całym świecie.

No i w tym momencie o pan naftowy

staje się paliwem strategicznym,

niezbędnym po prostu. Jeżeli chce się

być liczącym państwem

musi się mieć dostęp do opy naftowej.

Twoja książka obfituje

wiele niespodzianek,

ale na przykład dla mnie

myślę, że dla wielu czytelników taką niespodzianką

między innymi było odkrycie,

że my na samym początku byliśmy

okroko do parcia przemysłu

samochodowego na bateriach

elektrycznych. Tak, to był

fascynujący wyścig na początku XX wieku.

Kto cię już w zasadzie zaczł

pod koniec XIX wieku, bo

z jednej strony wchodził do użycia

silnik spalinowy. Silnik spalinowy był bardzo

niedoskonały. Był dzisiaj silnik elektryczny

z silnikiem doskonalszym. On jest po prostu

znakomity, który

tylko posiada jedną wadę. Mianowicie

potrzebuje paliwa w postaci energii

elektryczne. I to dostrzyknęło.

Mimo doskonałości silnika spalinowego

akumulatoru, jakie wtedy wytwarzano

oparte na płytach ołowiowych

były jeszcze cięższe niż te,

które się używały obecnie i jeszcze

wstrząsk. To zresztą było bardzo ciekawe,

że w tamtym czasie

konkurencja

między poszczególnymi pojazdami nabrała charakter

sportowego. Po prostu organizowano wyścigi.

Zresztą bardzo długie trasy liczyły

setki kilometrów. W też

czasie tych wyścigów konstruktorzy

startowali ze swoimi

pojazdami. I startowali pojazdy zasilane

silnikiem spalinowym, silnikiem elektrycznym,

także silnikiem parowym

oparany z kotłem

parowymi, konkurowany ze sobą.

No ale koniec końców zawsze te

wyścigi wygrywały auta z silnikiem

spalinowym. Dlatego, że

benzyna jest łatwo zatankować, tankuje

się ją szybko.

Bag jest prymitywny, ale doskonały.

Po prostu to jest

beczka metalowa i

wlewa się tam benzyna i on zaśla się.

A akumulator wymaga bardzo dużych

innowacji technologicznych

i to powoduje, że

jest dużo bardziej zawodny.

Więc samochody elektryczne przegały

około 1905-1910

roku, stało się niszą.

Chociaż 10

lat wcześniej liczba

samochodów elektrycznych i samochodów

spalinowych, jeżdżących po drogach

zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych

wcale dużo nie różnia się od siebie.

To po prostu wolny rynek zdecydował

co wolą klienci. A klienci

wolęlić samochody ze silnikiem spalinowym,

bo były wygodniejsze.

Fascynujące, ciekawe jakby się potoczyły

losy świata i losy gospodarki,

silnik elektryczny wygrał.

Od drugiej dekady, mniej więcej

XX wieku, już wiadomo,

że ropa to jest surowiec, który

odgrywa ogromną rolę w gospodarce,

wchodzą na scenę Brytyjczycy,

którzy dominują

wydobycie wówczasnej persji.

Odkrywane są złoża

na Bliskim Wschodzie,

w Iraku, na półwyspie

arabskim, co

wcale nie było oczywiste na początku.

My teraz kojarzymy bliski wschód,

w szczapówy separabskiej.

To nie było takie oczywiste na samym początku.

Te poszukiwania

nie były skuteczne, nie było owocne.

To były takie w ogóle dziwne

miejsce, prawda, które raczej

było znane z nomadów jeżdżących

na wielbłądach, a nie

z produkcji czegokolwiek.

To prawda. Ja bym tutaj też

nadmienił, że Węgiel

jako główny paliwo

na początku XIX wieku i potem

jeszcze długi czas,

był bardzo demokratycznym.

On występuje we wszystkich częściach świata,

m.in. zmieszczony bardzo równomiernie.

Dzięki temu nie mogło po to z dostępem

do tego rodzaju paliwa. Tymczasem

okazało się, że opa naftowa

występuje tylko w niektórych miejscach

świata i to w bardzo

zróżnicowanym stopniu. Na początku

dwa pierwsze zagłębia naftowe

to była

pęsylwania w Stanach Zjednoczonych

i Galicja, ówczesna

właśnie tam, gdzie Łukasiewicz robił swą karierę.

No a potem okazało się, że trzeba

szukać dużo zasadniejszych

wzór, żeby zaspokoić

zapotrzebowanie naopie naftowo.

I wtedy też bardzo na

prestiżu zyskała profesja

geologa. Przy czym poszukiwanie

prowadzono w różnych częściach świata

w kierunku się oczywiście

wiedzą i zebranymi informacjami

i czasu do czasu osiągano sukces

na jakiejś wyraku potem

zabia sałdyska, ale wcześniej też

persja obecnie i ran. Oczywiście

w Stanach Zjednoczonych i Wenezuela.

I te,

zlokalizowane tak

od początku XX wieku do lat

60. Największe złoża

naopie naftowe są eksploatowane

do dnia dzisiejszego

i te lokalizacje już bardzo się nie zmieniają.

Potem jeszcze doszły złoża

w Związku Radzieckim na Syberii,

ale to już są lata 50-60.

To opowiemy jeszcze o tym, jak

Związek Radziecki wszedły na tą scenę,

ale chciałbym,

żebyśmy się zatrzymali przy nazwiskach,

bo twoja książka to jest z jednej strony

opis, powiedziałbym

takiego procesu gospodarczo-polityczno-społecznego,

ale

ten proces

był wprawiany w ruch

przez wielkie postaci.

Wymieniliśmy John A. Rockefellera,

Henri Deterding,

to jest kluczowa postać dla historii

holenderskiego Shell'a.

Zresztą, kiedy mówiliśmy o samochodach,

na samym początku pojawiają się te wszystkie firmy,

które dziś znamy i które dziś jeżdżą,

takie jak Mercedes-Benz,

czy Peugeot, czy Renault,

to zwykle byli,

zwłaszcza jeśli chodzi o tych magnatów

naftowych,

nieprawdopodobnie chciwi,

przebiegli ludzie,

którzy wygrywali tylko dlatego,

że byli bardziej okrutni niż konkurenci.

Można odnieść takie wrażenie,

czytając twoją książkę,

bo walka na tym rynku była bardzo brutalna.

Trudno oskażyć tych ludzi o skropuły.

Czy Deterdinga,

czy Rockefellera, czy kilka innych postaci,

to były osoby,

które za wszelką cenę dążyły do celu,

a celem była maksymalizacja zysku,

ale tutaj były pieniądz ogromne.

To są pieniądze, które

w dzisiejszym czasom można porównać

z tymi pieniędzmi, jakie generuje

inwestycje

w nowe technologie, w internecie,

te wielkie korporacje,

typu Google, typu Microsoft itd.

No to standard, oj, czy szal,

to były, jeżeli chodzi o osoby

finansowe,

liczając inflację, korporacje

bardzo porównywalne z tymi obecnymi.

Wtedy to był właśnie ten

sam top, najbogaczych,

najpotężniejszych przedsiębiorstw. Zresztą to były

pierwsze korporacje w zasięgu światowym,

jakie powstały,

miały swoje interesy

w przeróżnych częściach świata

i zajmowały się dystrybucją

swojego produktu na wszystkie kontynenty świata.

To, że potrzebowali ludzie paliw,

te największe koncerne starało się

tych paliw dostarczyć,

po to, żeby oczywiście czerpać zyski.

To było napędzane chciwością,

ale wymagało olbrzymich też zdolności

organizacyjnych.

To było stworzenie jednak czegoś

na kształt nowoczesnej armii,

działającej bardzo

dokładnie według rozkazu,

bardzo skutecznie.

Oczywiście te koncerny toczyły walki

ze sobą, to były walki

z asad, nie strzelano do siebie,

nie zabijano się.

Walczono metodami ekonomicznymi,

czy obniżając ceny,

starają się w jakiś sposób

zaszkodzić konkurentowi

ewentualnie,

używając bardzo często przekupstwa,

zaskarbić sobie klientów,

tak, żeby nie chcieli korzystać

z tego, co oferuje konkurencja.

Standard orishary

toczyły boje przez ponad 10 lat,

zanim trochę rozstrzygnięcie

zapadło przypadkiem

i polegało na tym,

że w tę całą

sytuację wymieszało się państwu.

Konkretnie rząd amerykański, który

na początku XX wieku

tak już miał dość

dominacji wielkich koncernów,

tak jak Standard Orishary.

Todor Roosevelt, który został prezydentem

niesoprzypadkowo, bo on mówicę prezydentem

i został prezydentem

dzięki śmierci swojego poprzednika,

potem jednak wygrał wybory, a wygrał wybory

do sprawienia się z wielkimi korporacjami.

Właśniki takimi jak Standard Orishary,

bo one się przyszły fatalną prasą.

Konkuryjąc

ze sobą,

to koncerny manipulowały cenami,

a to polegało na tym, że ceny w Stanach Zjednoczonych

są wysokie, żeby można było obniżyć

ceny gdzieś indziej i wygrać konkurencję.

W związku z tym

Roosevelt obiecał wyborcom,

że rozprawi się

z bardzo nieubryjnymi korporacjami

i poczęci dotrzymał suwar. Standard Orishary

podzielony po długim procesie

w końcu wyrokiem Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych

został podzielony na

pięć konkurenujących ze sobą

koncernów naftowych, a Rockefeller

musiał się zadowolić tym, że po prostu

został udziałowcem tych koncernów.

To pomnożył jego majątek,

ale już nie kierował monopolistycznym imperium.

Fascynująca jest rola

ropy

w czasie II wojny światowej oczywiście.

Hitler stracił dostęp

do źródeł ropy, przegrał wojnę

mimo, że wcześniej

tacy ludzie, jak

Rockefeller, a zwłaszcza

Deterding, byli przecież jego

bankierami, można powiedzieć,

czy donatorami takimi osobami,

które go wspierały.

Szczególnie Deterding bardzo się

zasłużył do NSDAP,

ponieważ on od lat dwudziestych sponsorował

na nazistowskich w Niemczech

i to sponsorował

bardzo chojnie. Dzięki niemu

na kolejne kampanie wyborczynaśc,

jej pieniądze, których nie miały

innej partii politycznej.

Ostatnie kampanie wyborcze Hitlera

powodząc o żywym rozmachę.

Jak się ogląda, na przykład

pierwsze filmy Lenin i Fernstall,

to można zobaczyć, jak Hitler

przeratuje na wiece wyborcze samolotem,

wysiada z niego,

przemawia do tłumu, potem wsiada w samolot,

wręci do innego miasta i znowu wysiadę,

to wszystko trzeba było opłacić.

Stadiony ludzi,

którzy pracowali przy tym samolotem

i tak dalej, to wszystko poza pieniądze

koncernu Shell, Wetterdinga.

Notabene, koncernu

którego udzielawcamy

by przede wszystkim Holandszy i Brytyjczycy.

Taki paradoks.

Czas po II Wojnie Światowej

to jest chronika w zasadzie

kryzysów z ropą

naftową w roli głównej

od kryzysu sueskiego, przez wojnę

sześciodniową, wojnę Jomkipur, kolejne

wojny na Bliskim Wschodzie, ale nie tylko.

Chciałem spytać, jak

na historię ropy wpłynęło

pojawieniu się tego

potężnego gracza, jakim stał się

Związek Radziecki?

Na pewno to ustabilizowało.

Pojawił się nowy dostawca,

który konkursował

z krajami arabskimi

i któremu bardzo zależało

na sprzedaży swoich produktów.

Natomiast z punktu widzenia

demokracji i zachodu

to nie była zbyt doprawia to możliwość,

bo dzięki opie naftowej Związek Radzieckiej

zyskał możliwość

stałego dostępu do

twardej waluty, co było bardzo ważne,

bo Związek Radziecki nie był

na przykład w samochód wystarczalny żywnościowo.

Nigdy nie udało się na tyle rozwinąć produkcji

chronnej w kochocach, żeby

zabezpieczyć przedklęską głodu

obywatelni Związku Radzieckim,

więc Związek Radziecki cały czas musiał kupować żywność.

Musiał kupować też

różnego rodzaju rządzenia przemysłowe, techniczne

w końcu też opłacać

sojusznicze

rządy w tych państwach III świata, które

wybrały komunizm,

dostarczać im pomoc.

Generalnie w latach 60. i 70.

Związku Radzieckim

kiedy on rozszerzał swoje

strefy wpływów, no to

trzeba było skądś wziąć na to fundusze.

I te fundusze gnowiowały Opa naftowa,

a w 73.

roku nadszedł pierwszy

wielki kryzys naftowy

i Opa naftowa zdłużała w miesiąc

pięciokrotnie. I dla Związku Radzieckiego

była złota epoka. To się tak właśnie

zbiegło, że lata, końcówka

lat Grzegniowa to są najpiękniejsze

lata Związku Radzieckim.

Wspominane chyba do dziś

przez ludzi z orzewnień, tak jak

w Polsce wspominano epokę Gierka.

Po prostu było za samożnie

i za sobnie,

a pieniądze

na to były z Opa naftowej.

No tak, tylko że jest druga strona tego medalu

Związek Radziecki, a potem Rosja

to są najlepsze przykłady

tego, co opisujesz

jako chorobę holenderską.

Co to jest choroba holenderska?

Zadaje się zresztą, że Holandia sobie

z tą chorobą doskonale poradziła

jako jeden z nielicznych krajów.

Ten termin się pojawił w latach 70.

i przy okazji analizowania

kasusu Holandii.

W przypadku Holandii do nich chodziło o ropę, na to on

na to brzmi złoża gazu

koło Groeningen. To było największe złoża

gazu ziemnego w Europie i

odkryty w latach 50. pod koniec lat 50.

Holandia rozpoczęła ich eksploatację.

Na gazbo za potrzebowanie

Holandia się stała się głównym dostawcą

gazu dla uściennych państw.

To przyniosło olbrzymie wpływy do budżetu.

Tylko jednocześnie zaczęto

zauważyć, że wpływy do budżetu rosną

rosną, ale obywatele

obożają. Bo każdy przemysł

wydobywczy ma to do siebie, że on nie generuje

dużo miejsc pracy. Natomiast

zgeneruje duże pieniądze.

I już się nie opłaca inwestować

w coś innego, w przemysł

długi, bo surowce dają większy zysk.

A jednocześnie

jest jeszcze efekt poboczny.

Waluta takiego państwa jest przeważnie

bardzo mocna. Bo budzi

zaufanie, bo ma pokrycie

w dochodach, ale jak ona ma

wysoki kurs, jest mocna.

No to nie opłaca się prowadzić eksportu

w obu wysokoprzetworzonych, bo one są

za drogie. Przegrywają konkurencję

z wyrobami z nich państw.

Przemysł Holandyjski zaczął się kurczyć,

przegrywać konkurencję, bo zrobocie rosło,

ale kraj był zamożny, więc

rozdawano pieniądze

na zasadzie wypłacania

świadczeń socjalnych.

Ale w połowie z siedemdziesiątych przed kryzys

to znaczy zachód

ogarnęłał wnocześnie inflacja i stakflacja.

Pojęcie stakflacji to jest właśnie wysoka

inflacja, towarzysząca recesji gospodarczej.

No i Holandia zaczęła się

w tym momencie bardzo szybko reformować,

żeby uniezależnić się od

surowców. I Holandii to się udało,

ponieważ to był kraj, który

miał świadomość tego, że innej drogi

nie ma, jeżeli chce być

nowoczesnym krajem.

Związek Radziecki, Rosja

nie potrafiły tego wykonać, prawda?

Holandia zdiagnozowała

chorobę i rozpoczęła leczenie.

Związek Radziecki

nie przeprowadził żadnej diagnozy.

Po prostu korzystano pełnymi garściami

z pieniędzy, jakie

przyszły właściwie za pół darbo.

Trzeba było wiele inwestować

i nagle nastąpiło zderzenie

z paną. Rok 80.

81. po drodze

był w 79. i drugi kryzys na wtór.

Znowu cena ropy poszła

w górę, więc pełna

radość. I nagle rok 81.

82. i ropa na wtór bardzo

tanieje. Tanieje, co jest mocniej.

A jednocześnie w Stanach Zjednoczonych

prezydentem zostaje ronat regan. I on

otwarcie stawia kwestię, że zamierza

wygrać wojnę z Imperium Zła, bo tak

nazywa związek Radziecki. A żeby wygrać

tę wojnę, to po pierwszy raz poczyna

jest przeżycik zbrojeń.

Po drugie stara się różnymi rodzajami

sankcji

zablokować rozwój

wszelkich dziedzin

gospodarki Związku Radzieckiego, które

są bardziej

rozwinięte i wyżej

bardziej skomplikowane. I

to nakłada się na spadek cen ropy.

A kiedy już w 85.

roku sałdowie

i regan dochodzą do porozumienia, że

skarbia sałdowiska może

połoczyć przedłuższy czas

w więcej ropy, utrzymując

jej cen na niskim poziomie.

To dla Związku Radzieckiego to jest katastrofa.

W bankurstwo. Z jednej strony musi

zwielokrotnić wydatki, a z drugiej strony

zyski spadają.

Więc to jest takie

szybkie i bardzo bolestne zderzenie

ze ścianą.

Zresztą gospodarka zupełnie sobie nie radzi.

I tutaj tak pojawia się gorobacz,

w który rozpaczliwie próbuje realizować

reformy gospodarcze.

I już nic nie pomagając koło pogłębiają chaos.

A

z fina uznamy, czyli rozpad Związku Radzieckiego.

I to jest

takie właśnie podsumowanie,

że uzależnienie od co w coś jest

bardzo ryzykowną rzeczą.

Jeżeli nie ma się

pewnego umiaru, czy do wszystkim nie tworzy się

rezerw.

Ja tylko dodam tutaj, że kraje, które

bardziej rozsądnie podchodziły do polityki

i umiarą zniegnązować

skutki choroby horrendenskiej. Tak jak

Norwegi, ale też Arabia Saudiiska.

Wiele innych państworzą

olbrzymie fundusze rezerwowe.

To są fundusze, jak ten norweski

skupiające powyżej biliona dolarów

inwestowane

w bardzo wielu miejscach świata.

W to, co gwarantuje

bezpieczną inwestycję. O te aplikacji

po złoto, po

trzeciego rodzaju waluty rezerwowe.

Tak, żeby w momencie, kiedy następuje spadek

cenę słowca, długotrwały,

mieć zapas, zapas pieniądza,

pozwoli przetrwać do momentu,

kiedy cenę słowców znowu zacznie

rozsnąć. I to

pozwala zachować stabilność.

Związek Radziecki nie zrobił

czegoś takiego, no i zapłacił

za to. Swoim istnieniem.

I tutaj postawimy

kropkę

fascynująca książka,

fascynująca historia

substancji, która nas otacza

ze wsząd i która jeszcze przez

długi czas. I to jest jeszcze jeden

z wniosków, który płynie

z twojej książki, która jeszcze przez długi

czas będzie nas otaczała. To nie jest tak, że

historia ropy się kończy.

Polecam państwu bardzo.

Książkę Andrzeja Krajewskiego,

ropa, krew,

cywilizacji.

Mamy zresztą kilka egzemplarzy dla państwa.

Bardzo proszę pisać na adres

raportrosiaka małpa gmail.com.

Andrzej Krajewski był z nami.

Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

Dziękuję bardzo za zaproszenie do audycji.

Pozdrawiam.

Tysiące Hollywoodskich scenarzystów

filmowych i telewizyjnych

rozpoczęło we wtorek strike.

Najważniejszym postulatem jest podwyższenie

pensji, ale także pisarzy

niepokoi praktyka wykorzystywania

sztucznej inteligencji do wymyślania

scenariuszy na podstawie

wcześniejszych prac autorów.

Generalnie marginalizowanie pracy pisarzy

w związku z rozwojem platform

streamingowych.

Według amerykańskiej gildi pisarzy

w strikeu bierze udział 11 tysięcy

autorów.

Podobna akcja w 2007 roku trwała 100 dni,

kosztowała przemysły telewizyjno

filmowe 2 miliardy dolarów

i spowodowała poważne perturbacje

w produkcji znanych dziś

klasycznych filmów i seriali.

Czy tym razem będzie podobnie?

Rozmawiam o tym z moim gościem,

Brunon Havryluk, scenarzysta

członek gildi scenarzystów polskich

autor podcastu

Natural Born Writers.

Dzień dobry Panu. Dzień dobry.

Hollywood kojarzy nam się z milionami

bliktrem, imprezami

no i oczywiście

filmami, które gdzieś tam przy okazji powstają

filmami, które mają scenariusze

i znowu

jak nam się wydaje pisanych

przez ludzi, którzy złapali Pana Boga

za nogę i zarabiają

miliony. Jak to wygląda naprawdę?

No jak to wygląda to właśnie

właśnie widać, że kolejny strajk

tu szła piąty strajk w historii

amerykańskiej gildi scenarzystów.

Można powiedzieć, że te strajki

następują w sytuacjach,

akurat wtedy, kiedy technologia się rozwija

tak, czyli w latach 60.

to spowodowało to rozwijające się

telewizja, później w latach 80.

rynek cassette video.

W 2007 roku

no to był właśnie m.in. kwestie

DVD, kwestie tego, że

to był też dość świeży rynek

i właśnie rozwijały się wtedy pierwsze

VOD, pierwsze platformy streamingowe.

Na teraz to właśnie

można powiedzieć, że jeżeli

ilość postulatów kilkanaście lat temu

była spora, no to teraz jest dużo

większa. Myślę, że platformy

streamingowe bardzo mocno zmieniły

branżę filmową.

No widzimy to wszyscy tak

w sytuacji, kiedy chociażby

po pandemii coraz więcej osób

było się powiedzmy na kanapę

z foteli kinowych. Mniej osób

chodzi do kina, przez co też

jakby platformy streamingowe się rozwijają

i... Zaraz o tych platformach porozmawiamy,

ale jak ja słucham

uczestników tego strajku,

jak można znaleźć ich wypowiedzi

w różnych miejscach w internecie,

to jednak podstawowym

ich postulatem jest to,

żeby zarabiali więcej, oni

twierdzą, że zarabiają mało.

Ja sprawdziłem te statystyki według

amerykańskiego Biura Statystyk

Pracy. Średnia

pensja pisarza w Hollywood,

scenarzysty w Hollywood, to jest

niecałe 70 tysięcy dolarów

rocznie, co

mówiąc oględnie

nie rozbudza specjalnie wyobraźni.

Wariety i fachowe pismo

mówi o troszkę wyższych

sumach, bo tutaj

już jest mowa o tym, że

przeciętnie

autor pracujący przy

scenariuszu telewizyjnym

zarabiał około 130 tysięcy

pracując 29 tygodni

mniej więcej, a

pracujący w serialu

dla platform streamingowych, zarabiał około

90 tysięcy, to jest trochę więcej,

ale

to nie są miliony, o których

mówimy, które nam się wydają

prawda, czy to jest podstawowy

ich problem, że ludzie, którzy

no pewnie

mieszkają w Los Angeles, albo w Nowym

roku po prostu nie wiążą końca

z końcem? Myślę, że można tak powiedzieć

Platformy Streamingowe zmieniły też to

między innymi, że odcinki seriali

stają się obecnie od kilku lat coraz krótsze,

więc tak jak jeszcze kilkanaście

lat temu bardzo popularne... Ale na szczęście dla nich

jest to raz więcej tych odcinków? Tak,

jest coraz więcej, ale jednak

no ciężko jest tak wchodzić z serialu do serialu

tak jak kiedyś, powiedzmy, scenarzysta,

który dostał się do jednego serialu

pisał go przez ileś lat, jeden sezon

się pisało cały rok, czy więcej

to teraz to jest dużo krótsze, tak, więc

dochodzi do sytuacji, w których

scenarześci po napisaniu kilku odcinków

mają wiele miesięcy przerwy wolnego

zdarzało się, że słyszałem, że nawet rok

nie mają pracy. A żyć trzeba?

A żyć trzeba.

Są oczywiście coś takiego jak tantiemy,

tak, tylko musimy pamiętać, że

tantiemy można powiedzieć, że

zostały wywalczone najlepiej właśnie

za wyświetlenia

w telewizjach, kinach, za

nośniki typu DVD itd.

Teraz w sytuacji, kiedy większość osób,

może nie większość, ale coraz

więcej osób przychodzi do Internetu,

te tantiemy są z Internetu w Stanach Zjednoczonych

znacznie mniejsze, więc

scenarzyści, którzy nie mają

aktualnie nic do pisania, tak naprawdę

nic nie zarabiają, słyszałem w sytuacjach,

że nie stać ich nawet na upłacenie

czynszu, tak?

Podstawowy zarzut to jest taki, że pisanie

staje się częścią tego, co się określa

mianem gig ekonomi, prawda, czyli

ta praca od przypadku do przypadku

płaca taka, jaka jest

i w zasadzie nie ma możliwości

negocjowania. Pytanie, czy to nie jest jednak

przesada, bo guildie holiłudzkie

to są bardzo silne, poważne

instytucje związkowe.

Tak, no guildia scenarzystów

amerykańskich, no to już ma ponad 100 lat,

więc to jest długa tradycja, tak jak wspomniałem

wcześniej tych strajków już było parę.

Te związki nie nadążają za sytuacją?

Nie, myślę, że nadążają, dlatego organizują

te strajki, bo to mniej więcej wygląda tak,

że WGA, czyli właśnie guildia

scenarzystów amerykańskich, ma

kontrakt z

AMPTP, czyli związkiem producentów

studiów amerykańskich i co

3 lata ten kontrakt musi zostać odnowiony

i jeżeli pomysły na zmianę

tego kontraktu się nie podobają guildii,

no to wtedy wywołują strajk, no i teraz

właśnie do tego doszło, tak. Jakie znaczenie

w tym strajku ma

kwestia sztucznej inteligencji, bo to jest

to o czym media bardzo dużo piszą,

ale czy to rzeczywiście jest tak, że

pisarze boją się już na tym etapie,

boją się, że po prostu ich praca

stanie się zbędna,

ponieważ sztuczna inteligencja

zaś się wszystko to co zostało

napisane do tej pory

i jak dostanie polecenie

zrobienia czegoś

w podobie Breaking Bad, tylko trochę inne

to po prostu wypluje

z siebie po 15 minutach

8 sezonów.

Tak. Myślę, że

scenarzyci w Stanach raczej nie obawiają się czegoś takiego,

także nastąpi coś takiego, że ktoś

zaraz napisze serio typu Breaking Bad.

Przynajmniej na razie, tak,

w najbliższym czasie, no to mogłyby

ucierpieć jakiegoś różnego rodzaju produkcje codzienne,

telenovele, to kszoły itd.

Jednak w kwestii

sztucznej inteligencji to jest też tak, że

scenarzyci w Stanach widzą, że

to się prężnie rozwijają, oni wolą po prostu

uprzedzić skutki, które mogą

nadejść, które mogą być niekorzystne dla nich

i nawet jeżeli w tym momencie

sztuczna inteligencja nie jest w stanie napisać

nic dobrego, no to wolą to

wprowadzić. Mówiliśmy o tych strajkach

poprzednich. Kiedy 15 lat temu

wybuchł podobny strajk,

to on miał, bo chyba można tak powiedzieć

ogromny wpływ po prostu na funkcjonowanie

Hollywood. Najważniejsze

tytuły były narażone na problemy.

Daniel Craig,

czyli James Bond, mówił o tym, że musiał

pisać w sam, własnoręcznie

scenę dokładny of solest,

co prawdopodobnie odbiło się na jakości

tego filmu. Breaking Bad

miało przerwy

rozstamtych czasów. To są

bardzo poważne, konkretne

skutki, które były odczuwane.

Czy w tej chwili my stoimy

u progu tego typu sytuacji podobnej?

Myślę, że nawet może być

ciężej, bo zwróćmy uwagę,

że kilkanaście lat temu jednak tych

produkcji nie powstawał aż tyle.

Seriali powstaje coraz więcej

obecnie. Już słyszałem,

że chyba produkcja kolejnego sezonu

Cobra Kai została wstrzymana

oraz American Horror Story,

Yellow Jackets,

Big Mouth, zatrzymują się też produkcje

takie codzienne właśnie

Jimmy Kimmel Show,

program z Jimiem Falonem.

A to jest dopiero kilka dni 3

maja, czyli teraz drugiego dnia strajku

na giełdzie amerykańskiej odnotowano

10 miliardów strat

przemyśla rozrywkowym, tak?

W kapitalizacji tego przemysłu. Tak,

tak. I to drugiego dnia tak, więc

jeżeli ten strajk potrwa przynajmniej 100 dni,

a kto wie, może potrwa ci

więcej, bo były strajki, które trwały

kiedyś i 153 dni,

no to może się naprawdę

sytuacja pogorszyć.

My jesteśmy przyzwyczajeni, że te zjawiska

które wydarzają się w Ameryce

wcześniej czy później

rykoszetem trafiają do Europy

również, ponieważ Polska jest częścią

tego systemu, pewnie

do Polski. Czy rynek europejski

jest tak samo narażony

na skutki

działania platform streamingowych

czy sytuacja pisarza

człowieka, który tworzy scenariusze

jest podobna, porównywalna

z tym, co dzieje się w Hollywood?

Na pewno rozwój platform streamingowych

w Europie. No, u nas to idzie trochę wolniej,

tak, ale coraz prężniej

w Polsce mamy dość mocno rozwiniętu

platformy Netflix. Wchodzą powoli

platformy typu Disney, typu Amazon.

Myślę, że sytuacja

w Europie, ale przede wszystkim

w Polsce jest kilkukrotnie gorsza niż w Stanach, bo

trzeba pamiętać, że

scenarzyści amerykańscy wywalczyli sobie

przez te lata, chociażby

właśnie te płace minimalne, tak, że scenarzysta

nie może... i producent

nie może scenarzyście zrzeszonemu

w gildi scenarzystów amerykańskich

zaproponować niższej stawki

poniżej jakiegoś określonego poziomu.

U nas, na przykład w Polsce

nie mamy tego w ogóle uregulowanego w żaden

sposób, producent może zaproponować

nawet kilkukrotnie niższe

stawki proponują niż

średnio. Zdarza się, że

momenty, na przykład, czyli tak zwana

streszczenia scenariuszy, które się pisze

zanim się napisze scenariusz

albo prezentację i Biblię Seriali,

które się przygotowuje dla, na przykład, platform

producenci, zgłaszają się do scenarzystów

i proszę, żeby napisać je

za darmot, no bo u nas też jest

oczywiście inna sytuacja. Na rynku

mamy dużo mniejsze rynek filmowe,

ale to mocno się odbija. Kwestia

jest też u nas, chociażby

w Polsce, braku tantiem z Internetu.

Mamy taki związek, który się nazywa

Napa, tak, czyli związek autorów

i producentów audiowizualnych i on

przez wiele lat wywalczył nam tutaj

przynajmniej tantiemy właśnie

z KIN, z telewizji

również z innych nośników, no ale

mimo, że platformy coraz bardziej się rozwijają,

no to u nas w Polsce

żadni twórcy nie otrzymują i to nie chodzi tylko

z scenarzystów, ale i o reżyserów, operatorów

żadni z tych twórców nie otrzymują żadnych

tantiem z sieci, czyli, na przykład, nie wiem,

twórcy wielkiej wody serialu Netflixa,

który zdobył ogromną popularność

nie dostali nic tak za eksploatację

tej produkcji i to jest

problem, myślę, z którym

no teraz obecnie się zmagamy.

Straik w 2007 roku

mówiliśmy o tym

poważnie nadwyrężył

przemysł filmowy, czy przemysł

telewizyjny również w Stanach Zjednoczonych

jak on się skończył, to znaczy, czy

pisarze uzyskali to, czego chcieli?

Oni mieli trzy główne postulaty wtedy

w 2007-2008 roku

no jednym z nich były właśnie

większe tantiemy

znośników typu DVD Blu-ray

no i tego niestety

nie udało się uzyskać

scenarzystom. Drugim postulatem

były tantiemy z tak zwanych nowych mediów,

czyli internetu. Tutaj udało

właśnie im się wywalczyć, więc to jest myślę, że

główny taki powod do radości

dla scenarzystów wtedy.

Mieli jeszcze postulat o

prawach dla scenarzystów piszących

reality shows właśnie, wspomniane i

produkcje animowane. No tam też się wtedy nie udało.

Ale tak z mojej perspektywy

no to patrząc też na to, jak

DVD teraz już praktycznie

coraz mniej osób to ogląda, już nikt

nie kupuje, więc

no udało im się wtedy wywalczyć chyba najważniejsze

z tego, z tego wszystkiego.

No tych postulatów teraz to jest bardzo dużo, więc

pewnie trudno przewidzieć, czy rzeczywiście

uda im się te najważniejsze

zrealizować. Dziękuję bardzo

Brunon Havryluk, członek

gildi, scenarzystów Polski, autor

podcastu Natural Born Writers

Rapportu Ostatnie Świata. Dziękuję panu bardzo.

Dziękuję bardzo. I to już prawie

wszystko w tym wydaniu Rapportu Ostatnie

Świata. Przeszły tydzień rysuje się

naprawdę bogato.

W poniedziałek Rapport o książkach Agaty

Kasprolewicz w środę i w sobotę Adrian

Bąk będzie relacjonował

przygotowania do wyborów w Turcji

i będzie opowiadał o tym fascynującym

kraju. Mam nadzieję

graniczącą z pewnością, że

będą państwo z nami w tym nadchodzącym

tygodniu, bo zawsze z nami

jesteście, a ja jestem wam za to

niezmiennie wdzięcznym.

Za dziś dziękuję Agatakasprolewicz

Kriz Wawrzak, Dariusz Rosiak

na koniec Coldplay

w opowieści o królu,

opowieści nie do końca szczęśliwej,

ale królowi, karolowi

życzymy wszystkiego najlepszego.

Słyszałem, że śpiewam

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

o południach

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Koronacja Karola III w Londynie. Brytyjczycy pozostają wierni tradycji, choć coraz więcej młodych ludzi ma wątpliwości czy jej kultywowanie warte jest pieniędzy płaconych na rodzinę królewską? Czy nowemu królowi uda się wyjść z cienia matki, która przez siedem dekad wpływała na obraz brytyjskiej monarchii? I dlaczego w ogóle cały świat interesuje się tą rodziną?


Rosja oskarża Ukrainę i Stany Zjednoczone o zamach na Władimira Putina. A Wołodymyr Zełenski w Hadze wzywa do postawienia rosyjskiego prezydenta przed Międzynarodowym Trybunałem.


W Hollywood strajk scenarzystów filmowych i telewizyjnych. Czy ich milionowe zarobki to mity?


Ropa naftowa ukształtowała współczesną cywilizację. Porozmawiamy z autorem książki, która tłumaczy, jak do tego doszło.


Dlaczego mieszkanki Filipin, Indonezji, Indii czy Nepalu decydują się na niewolniczą pracę w bogatych krajach?


A także: po co nam zwierzęta?


Rozkład jazdy: 

(1:51) Tom Petty – It’s Good To Be King

(6:54) Jakub Krupa o koronacji Karola III

(25:56) Paweł Reszka o ataku dronowym na Kreml

(48:42) Michael Bublé - Hollywood

(52:45) Świat z boku - Grzegorz Dobiecki o funkcji zwierząt

(57:54) Raport o książkach

(1:01:41) Adrian Bąk z Turcji

(1:06:55) Podziękowania

(1:11:53) Anna Dudzińska o niewolniczej pracy mieszkanek Filipin

(1:30:59) Andrzej Krajewski o ropie naftowej

(1:55:44) Brunon Hawryluk o strajku scenarzystów

(2:07:44) Do usłyszenia

(2:08:28) Coldplay - Viva la Vida