Raport o stanie świata Dariusza Rosiaka: Raport o stanie świata - 22 lipca 2023

Dariusz Rosiak Dariusz Rosiak 7/22/23 - Episode Page - 2h 8m - PDF Transcript

Przy mikrofonie Dariusz Rosiak, dzień dobry Państwu, zapraszam na RAPORT O Stanie Świata.

To jest 513 doba pełnoskalowej wojny wywołanej przez Rosję, Ukrainie.

Rosja wycofała się z porozumienia w sprawie eksportu zboża z Ukrainy i zapowiedziała,

że wszystkie statki pływające po morzu czarnym będą traktowane jako wrogie.

Zaatakowała też odesce, niszcząc niektóre terminale zbożowe.

Ukraina zaczęła używać broń kasetową przekazaną przez Amerykanów.

Amerykanie zapowiedzieli również ze samoloty F-16 trafią na Ukrainę do końca roku.

Jak przebiega ukraińska ofensywa?

Co dalej z grupą Wagnera i jej szefem Prygorzynem?

W indyjskim stanie manipur, gwałtowne starcie między dwoma grupami etnicznymi.

Dlaczego okrutne gwałty są narzędziem wojny w Indiach?

W Hiszpanii przyspieszone wybory, czy socjalistyczny rząd Pedro Sánchez'a odda władze prawicy?

Amerykański żołnierz ucieka do Korei Północnej.

Jakie mogą być konsekwencje tej dziwnej historii?

Fala upałów w wielu miejscach na świecie.

Jak zmieni się życie ludzi, gdy letnia z piekota stanie się normą?

I jeszcze, dlaczego Toskania jest lepsza od Szwecji i Viceversa?

O tym w raporcie o stanie świata 22 lipca 2023 roku.

Serca dziękuję za wszystkie wpłaty, dzięki którym możemy tworzyć raport o stanie świata,

a jeśli ktoś z Państwa ma możliwości finansowe i chęć, by nas wesprzeć,

zapraszam na mój profil w sergisie Patronite.pl,

za jego pośrednictwem najłatwiej nas wesprzeć.

A do słuchania zapraszamy wszystkich.

To jest program dostępny za darmo i tak zostanie.

Nasz adres mailowy raport Rosiaka małpa gmail.com.

Adres naszej strony, raport o stanieświata.pl.

Adrian Bąk jest wydawcą programu Kliz Wawrza krealizatorem dźwięku.

Jesteśmy w studio efektura w Warszawie.

Zaczynamy od uporządkowania wydarzeń związanych z wojną na Ukrainie.

Nie od dzisiaj dotyczą one praktycznie całego świata.

Ostatnie dni doskonale to ilustrują.

Rosja wycofała się z wynegocjowanej przez Turcję umowy zbożowej,

umożliwiającej transport ziarna z Ukrainy,

co spowodowało natychmiastowy wzrost cen zbóż na świecie.

I oczywiście oznacza ogromne trudności dla krajów globalnego południa.

Rosja przeprowadziła również ćwiczenia na morzu czarnym z użyciem ostrej amunicji,

jasno deklarując, że każdy statek na tym akwenie

będzie traktowany jako potencjalny cel ataku.

Studio Michał Potocki z Dziennika Gazety Prawnej.

Witam Cień dobry.

Cień dobry.

Zacznijmy właśnie od tej umowy.

Wiem, że takie pytania o intencje Rosji są trudne, ale jednak je zadam.

To znaczy pytanie brzmi dlaczego Rosja się wycofała z tej umowy.

Skoro racjonalnie, że czujmując na moment,

statystyki pokazują, że rosyjski eksport zboża znacząco wzrósł,

jeden z banków rosyjskich miał też dostęp do systemu płatności słyft,

o co Rosjanom podobno chodziło i m.in. dlatego się wycofali, że tego dostępu nie mieli,

to Rosjanom najwyraźniej nie wystarczyło, a zatem dlaczego się wycofali.

To wszystkie rzeczywiście, to wszystkie przyczyny podawano oficjalnie i one są bałamutne,

dlatego że Rosjanie faktycznie żądali po pierwsze zniesienia zachodnich sankcji na eksport ich nawozów,

w których nie ma takich sankcji i takie sankcje nie istnieją

i żądali dopuszczenia Rosji El-Hozbanku, czyli rosyjskiego banku zajmującego się konkretnie transakcjami agrarnymi do systemu słyft,

chociaż wiele innych rosyjskich banków taki dostęp ma.

W związku z czym, skoro przyczyny są zmyślone, to trzeba poszukać prawdziwych rzeczywiście głębiej

i takich przyczyn jest kilka.

Po pierwsze Rosjanom w tym momencie i tak będzie co najmniej do połowy jesieni,

ta umowa zbożowań nie jest do niczego potrzebna.

Znaczy rzeczywiście Rosjanie mieli bardzo dobry urodzej w zeszłym roku,

to zboże trzeba upróźnić magazyny przed nowymi żniwami, które przecież właśnie się zaczynają,

czyli trzeba wyprzedać rosyjskie, znaleźć kontrahentów, wprowadzanie niestabilności w tym obszarze,

czy sztuczne tworzenie obrazu Ukrainy jako niestabilnego kontrahenta sprawia,

że w sposób naturalny odbiorcy ukraińskiego zboża tym chętnie będą się przerzucać na alternatywne,

czyli na przykład na rosyjskie.

Tam są też interesy osobiste, bardzo wyraźne.

W sektorze agrarnym duże znaczenie, w rosyjskim sektorze agrarnym duże znaczenie mają imperia

budowane przez ludzi bardzo bliskich do Władimira Putina

i zarazem bardzo bliskich do ministra realnictwa Dmitrija Patruszewa,

to jest syn Nikolaja Patruszewa.

Stąd podbicie cen zbóż na światowych rynkach, w tym momencie po prostu zapełni kieszenie i tych konkretnych ludzi

i w sensie szerszym zapełni kieszenie rosyjskiego budżetu, to jest istotne.

Potem jak będą nowe żniwa można będzie do tej umowy zbożowej wrócić, to jest pierwszy punkt.

Drugi punkt jest taki, że Rosjanom bardzo się nie spodobał ostatni zwrot tureckiej polityki.

Jednym z największych beneficjentów, jeśli nie w ogóle głównym, jest właśnie Turcja, tych całych porozumień zbożowych.

Co zrobili Turcy?

Turcy po pierwsze ustami Recepar Doana wprost poparli ukraińskie dążenia do członkostwa w Sojusze Północnoatlantyckim.

To po pierwsze.

Po drugie, wbrew ustaleniom zwróciły, zwrócili Turcy Ukraińcom Jeńców z półku Azof, obrońców Mariupola,

którzy zgodnie z porozumieniami o ich zwolnieniu z rosyjskiej niewoli mieli do końca wojny siedzieć w obozach internowania,

a tak naprawdę w hotelach po prostu w Turcji.

Erdoğan oddał ich zełońskiemu podczas niedawnej wizyty prezydenta Ukrainy wankarze.

No i Rosjanie musieli coś zrobić.

To jest rzeczywiście zerwanie umowy zbożowej.

Było takim pierwszym strzałem, pierwszym typem.

Zresztą jak się poczytało, tuż po tej wizyty zełońskiego wankarze rosyjskich, prokremlowskich, komentatorów czy analityków,

to oni w zasadzie o tym pisali, że to jest, że Erdoğan tak zrobił, oni pisali w ten sposób.

Erdoğan oddał Azowców, nazistów itd.

Dlatego, że wiedział, że my zamierzamy zerwać umowę zbożową i potrzebował i chciał to zrobić po prostu z wyprzedzeniem.

Chciał niejako wpuścić Rosję w taką pułapkę, że to przez to.

W związku z czym, czytając rosyjskich komentatorów, trzeba filtrować to, co oni piszą.

Tak naprawdę Rosjanie to potraktowali jako...

Ale równocześnie, jak rozumiem, to pokazuje jednak sposób myślenia Moskwy i ich argumentacje.

Zdecydowanie tak. I trzecim powodem, kończąc, to jest próba uderzenia w Ukrainy jako taką.

Zauważmy, że zerwaniu, wycofaniu się z umowy towarzyszyła eskalacja ostrzałów odescy przede wszystkim jako tego największego portu.

Jest przede wszystkim ostrzeliwana właśnie infrastruktura portowa.

A przy okazji Ukraina przecież toczy własne spory między nimi z Polską o tranzyt eksport z Boża.

Wczorajszy, jak rozmawiamy, rozmawiamy w piątek, czyli czwartkowy tweet premiera Denysa Szmyhala

w dosyć taki mało dyplomatyczny sposób podejrzający w Polskę.

Ale to jest spór nie tylko z Polską, ale też z Węgrami, Słowacją, po niekontrumuniu.

W związku z czym uderzenie z drugiej strony w umowę z Bożową pozwalającą na handel przez Morze Czarne

wprowadza Ukrainy w jeszcze trudniejszą sytuację.

Motywuje ją do jeszcze ostrzejszego traktowania sojuszników z Unii Europejskiej.

Czyli umożliwia, ułatwia eskalowanie tych sporów naszych rolniczych pomiędzy Polską.

Bo wyjaśnijmy na czym polega istota tych sporów.

Polska chce wprowadzić poważne ograniczenia przede wszystkim na obecność zbórz ukraińskich tutaj w naszym kraju

i chce kontrolować tranzyt.

Polska chce przedłużyć obowiązujący zakaz wprowadzania zboże ukraińskiego konkretnie do Polski.

Polska strona twierdzi i to, to jest prawda, że my nie blokujemy tranzytu.

Że jak zboże ma jechać gdzieś indziej, włącznie z innymi państwami Unii Europejskiej, to może sobie jechać.

Z tweet'a Smyhala wynikało coś odwrotnego.

Smyhal sugerował jakoby blokowała tranzyt, co jest nieprawdą.

Inna sprawa, że ten tranzyt przez Polskę i przez inne państwo Unii Europejskiej,

on miał trafiać do państw i zresztą też umowy o morzu czarnym, umowy o porozumienia czarnomorskie.

Zakładały, że to zboże będzie trafiać do państw trzeciego świata ogarniętych często głodem,

którym wstrzymanie dostaw z Ukrainy miałoby grozić głodem.

Tymczasem, jak się popatrzy na statystyki, to rzeczywiście większość tego zboża wcale nie trafia do Afryki i na bliski wschód,

tylko trafia do Chin, Turcji i państwu Unii Europejskiej.

Więc tam jest kilka różnych warstw.

To jest bardzo ciekawa, bardzo skomplikowana sprawa, o której można nie artykuł napisać, a pewnie całą książkę.

Co Ukraina może zrobić?

Próbowane są jakieś alternatywne drogi, zwłaszcza na tą globalne południe, które jest najbardziej medialne,

bo jak rozumiem dostarczanie zboża do Niemiec i do Włoch prawdopodobnie nie ucierpi specjalnie,

ale być może rzeczywiście dostarczanie zboża do krajów Afryki może być trudniejsze.

Czy Ukraina ma jakieś alternatywy?

Problem jest z przypustowością tych alternatyw, bo z jednej strony jest oczywiście granica lądowo.

Polska Słowacja Węgry kolej.

Problem polega na tym, że ta granica ma swoją, ona i tak jest mocno sparaliżowana ze względu na ogromne volumeny towarów,

które przez nią przejeżdżają.

Co więcej, jak wiadomo, jak widać, tranzyt zboża, czy wprowadzanie zboża, wysyłanie zboża w świat

przez Polskę Słowację Węgry i Rumunię wywołuje kontrowersje wewnątrz tych państw,

co z kolei uderza w taki konsensus, co do tego, że pomoc dla Ukrainy jest baz warunkowa, nieograniczona i tak dalej.

Z drugiej strony są porty rzeczne na Dunaju.

Ich jest kilka i Ukraina przed podpisaniem porozumień zbożowych w lipcu ubiegłego roku wysyłała zboże częściowo przez porty czarnomorskie,

które też mają, są wąskim gardłem, mają ograniczoną przypustowość.

Od strony technicznej to są dwa porozumienia.

Jedno porozumienie podpisała Rosja z Turcją i UNZ-em, drugie porozumienie podpisała Ukraina z Turcją i UNZ-em.

Porozumienie, które podpisała Ukraina obowiązuje.

Rosja się wycofała ze swojego, czyli teoretycznie Ukraina mogłaby zaryzykować,

tak jak to zresztą już raz było.

Rosja już raz się na kilka dni wycofała z tych porozumień zbożowych.

Ukraińcy i Turcy powiedzieli wtedy, sprawdzam, zignorowali to wycefanie się Rosji

i tak transporty z odesy i innych portów obwodu odyskiego płynęły przez morze czarne.

Ukraina teoretycznie może w ten sposób zaryzykować, sprawdzając, czy Rosja odważy się zaatakować statki handlowe,

często płynące pod innymi banderami, pod banderami państw trzecich.

No to jest dosyć duże ryzyko i to oczywiście jest ryzyko, które będzie musiało zostać wkalkulowane w cenę,

chociażby ubezpieczeń dla armatorów itd.

To mocno podraża koszt tego zboża, natomiast teoretycznie można sobie i to wyobrazić.

Chociaż patrząc na to, jak Rosjanie zaczęli ostrzeliwać praktycznie noc w noc infrastrukturę portową,

to ta trzecia opcja wydaje się jednak nie do zrealizowania na dłuższą metę.

Przepraszam, Rosjanie i Ukraińcy wymienili się tymi deklaracjami i jedna strona i druga będzie traktowała statki.

Strony przeciwnej w przypadku Rosji to właściwie każdy statek jako obiekt wrogi.

No rzeczywiście to by było przeniesienie tej wojny na trochę inny wymiar, prawda?

Jakby nagle się okazało, że statki płynące pod banderą panamy byłyby ostrzeliwane przez Rosjan.

Rzeczywiście tak by było, gdyby Rosjanie zaczęli ostrzeliwać i myślę, że akurat na to Rosjanie nie pójdą.

Większość statków, które obsługują porty ukraińskie to są jednak statki pływające nie pod ukraińską banderą.

Nie sądzę, żeby Rosjanie chcieli ostrzeliwać statki pływające pod banderami państw, które traktują tę wojnę albo neutralnie,

albo ignorują ją, ignorują fakty.

To są Panama, Turcja, to nie są państwa, których Rosja by jakoś bardzo chciała do siebie zrażać.

Być może Rosjanie ostrzelają jeden, drugi, ósmy statek, ale starając się wybierać statki pod banderami państw bardziej pro-ukraińskich,

albo ostrzelają je, oddadzą kilka self-ostrzegawczych, ale nie doprowadzą do jakichś zniszczeń.

To są dywagacje oczywiście, to co ja teraz mówię.

Natomiast jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby Rosjanie mieli interes w tym,

żeby na zmasowaną skalę zatapiać statki pływające pod banderami państw trzecich,

tak że biorąc pod uwagę to, jakie to są zwykle bandery.

Z drugiej strony, Ukraińcy, ogłaszając to samo, czyli mówiąc, że te statki, które będą płynąć do portów na Krymie

i do portów Morza Azowskiego, do portów na terenach okupowanych i do portów Morza Azowskiego, to już powiedziałem,

teoretycznie do tych portów pływały jednak statki przede wszystkim takich państw jak Syria, czasami Turcja,

aczkolwiek od czasu wybuchu pełnoskalowej wojny rzadziej.

Problem polega na tym, że Ukraina, deklarując blokadę wybrzeża Rosji, chyba nie jest w stanie jej przeprowadzić w sposób efektywny.

To znaczy brakuje im floty i zasoby rakiet z kolei są natelograńczone,

że raczej bezcelowe byłoby ostrzeliwanie statków rzeczywiście handlowych.

I z tego tytułu znów trudno mi sobie wyobrazić jakieś zmasowane działania przeciwko flocie handlowej z kolei tej,

która płynie do portów rosyjskich, chociaż Ukrainy zależałoby na jakiejś formie internecjonalizacji tego konfliktu,

czyli Ukraińcy myślę, że trzymają kciuki, żeby przez przypadek na przykład oberwał jakiś turecki kuter,

wymarzony scenariusz dla Ukrainy, dlatego że scenariusz odpychający dodatkowo Turcję od Rosji,

a biorąc pod uwagę, że Erdogan właśnie wygrał podwójne wybory, nie ma czynnika wyborczego.

Co sprawia, co już sprawiło, że Erdogan zaczął zupełnie inną politykę prowadzić niż prowadził przed wyborami.

Amerykanie potwierdzili, że bomby kasetowe przekazane Ukrainy są już w użyciu, przynoszą Ukraińcom dobre rezultaty.

To jest broń jak wiemy bardzo kontrowersyjna o działaniu, którego skutki są tragiczne nie tylko dla uczestników wojny,

ale również dla ludności cywilnej, czasem latami po zakończeniu działań wojennych.

Dlaczego ta broń była tak ważna dla Ukrainy?

Dlatego, że brakuje amunicji bardziej konwencjonalnej, brakuje bardziej konwencjonalnych pocisków.

Europejskie i amerykańskie zakłady produkcyjne nie są w stanie tak szybko zwiększyć produkcji,

żeby ona mogła w sposób istotny wpłynąć na przebieg trwającej kontrofensywy.

Dlatego Amerykanie zdecydowali się na dość desperacki krok w postaci wysłania na dnie amunicji kasetowej.

Amunicji, która w niektórych państwach jest zakazana.

Istnieje konwencja międzynarodowa zakazująca używania amunicji kasetowej,

której, co prawda, Ukraina, Rosja, ani Stany Znaczone nie podpisały.

Ale jest tekmat moralny, nazwijmy to.

I to wywołało zresztą kontrowersję również państwach na to.

Ta decyzja została skrytykowana przez Niemców.

Kanady iczycy do tego podeszli z dużym dystansem.

Natomiast fakt jest taki, że rzeczywiście Rosjanie zdołali się w sposób

dosyć umiejętny okopać wzdłuż południowego frontu i wzdłuż frontu donieckiego.

I przez to wymagana jest dużo większa ilość amunicji

do tego, żeby zniszczyć ich tam punkty dowodzenia, infrastruktury itd.

Z tego tytułu ta amunicja kasetowa ona może rzeczywiście przynieść dobry rezultat,

aczkolwiek efekty uboszne są takie, że te gleby, które tam są,

ta ziemia, która tam jest, zostanie skarzona na dekady.

W państwach, w których stosowana amunicja kasetowa w poprzednich konfliktach,

często te drobne elementy, amunicja kasetowa polega na tym,

że tak naprawdę jest wiele małych bomb, które są w jednym pocisku,

one się rozsypują i dzięki temu mają większe polerażenia,

ale kilka procent, Amerykanie mówią, że w przypadku ich produkcji

około dwóch procent tych małych ładunków nie eksploduje.

W efekcie one są później znajdywane przez ludzi,

którzy nie mają ich w rękach albo w momencie jakichś prac polowych potrafią wybuchać,

czyli ziemia, która była poddana bombardowaniu,

tego typu bombardowaniu jest po prostu dużo trudniejsza do wyczyszczenia

i to jest dużo bardziej czasochłonne, kosztochłonne,

więc to też pokazuje swego rodzaju desperacje.

Ciekawe czy nie desperacja Amerykanów.

John Kirby, Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego mówi,

że do końca roku F-16 samoloty obiecane trafią na Ukrainę,

równocześnie szkoleni są piloci ukraińscy,

ale czołgów Abrams, Amerykanie nie przekazali, nie ma ich na Ukrainie,

nie widać również, żeby mieli je przekazać.

Czy to jest na przykład ten przypadek,

kiedy mamy dowód na to, że ta postawa Amerykanów

staje się coraz bardziej chwiejna wobec pomocy i wobec w ogóle wojny,

czy może przejaw zaniepokojenia tym, co się dzieje,

tym, że ta kontrofensywa ukraińska nie przynosi takich skutków,

jakie sobie niektórzy wyobrażali,

czy te wyobrażenia były usprawiedliwione i realne,

to jest odrębna rzecz, ale oczekiwano,

że rzeczywiście coś takiego się stanie,

że w ciągu dwóch czy trzech tygodni przed szczytem NATO

Ukraińcy zdobędą połowę tego, co odebrali im Rosjanie wcześniej.

Jeżeli Amerykanie są zaniepokojeni, to czym konkretnie byliby zaniepokojeni?

Amerykanie żyją już też w kontekście wyborczym.

Zaraz w perspektywie kilku miesięcy ruszają prawybory.

Cała ta wielka kampania, wielka machina amerykańskich wyborów,

w których siłą rzeczy temat pomocy dla Ukrainy,

temat polityki wobec Rosji, będzie jednym z tematów kampanii.

Zresztą widać to już teraz po wypowiedziach potencjalnych kandydatów,

zarówno Dżego Bidena, na który siłą rzeczy musi się wypowiadać

na ten temat bezprezydentem, ale po stronie republikańskiej

i Trump, i jego kontrkandydaci potencjalni

bardzo często nawiązują do kwestii ukraińskich.

W związku z czym po pierwsze Amerykanie rzeczywiście potrzebują

osiągnąć szybki sukces rękami Ukraińców.

Stąd decyzja, o której mówiliśmy przed chwilą, co do amunicji kasetowej.

Ale z drugiej strony gdzieś my na zachodzie dalej mamy ten sam problem,

co w zeszłym roku to znaczy wyrysowywania sobie w głowach czerwonych linii,

których kreml przed nami nie stawia.

To znaczy na początku nawet było coś takiego,

w pierwszych miesiącach inwazji rosyjskiej było coś takiego,

że się mówili, że broń Boże żadnych samolotów nie możemy wysłać.

Nie wysyłamy ciężkiego sprzętu, nie wysyłamy czołgów,

bo to są czerwone linie, nie możemy eskalować wojny.

No wysłaliśmy czołgi koniec końców i jak widać dalej żyjemy.

Rosja nie zaatakowała naszych miast.

To samo dotyczy teraz rakiet dalekiego zasięgu ATAK-MS,

o która Ukraińcy apelują od wiodomiesięcy.

To dotyczyło bardzo długo samolotów.

Ta koalicja samolotowa na dopiero się rodzi.

Ukraińcy są już szkoleni, te szkolenia się właśnie zaczynają,

aczkolwiek spokojnie te samoloty mogłyby już służyć rok temu.

Tymczasem głównodowodzący sił ukraiński generował Eliza Użny,

podkreśla, że do kontrofensywy musi zniwelować rosyjską przewagę w powietrzu.

Żeby zniwelować przewagę w powietrzu,

potrzebuje albo nowoczesnych zachodnich samolotów.

Ukraińska flota jest przestarzała w dużej mierze zniszczona,

albo rakiet dalekiego zasięgu.

Zachód odmawia de facto,

bardzo długo odmawiał dostarczenia jednych i drugich.

Te rakiety dopiero teraz ATAK-MS,

zresztą Amerykanie nie chcą mówić do tej pory.

Brytyjczycy obiecali stormshadow i te stormshadow zresztą na Ukrainę trafiły.

One już robią, one już służą, one już wykonują swoją pracę.

Samoloty mają trafić gdzieś tam pewnie pod koniec roku.

Ukraińcy się szkolą szybciej niż przewidują programy szkoleniowe.

Tak było na przypadku patriotów na przykład.

Więc można zakładać, że ten kalendarz będzie bardziej optymistyczny,

że gdzieś tam pod koniec jesieni.

No ale nie tak to miało wyglądać.

Była duża presja na Ukraińców, żeby rozpoczęli kontrofensywę teraz,

żeby rozpoczęli kontrofensywę z utwardzeniem gruntu po roztopach,

czyli gdzieś tam w połowie wiosny.

Załóżny prosił o rakiety i o samoloty dużo wcześniej.

Gdzieś te bariery były.

Z drugiej strony jest coraz wyrażniej słuchać głosy na zachodzie o tym,

że po tej kontrofensywie przyjdzie czas na próbę podjęcia rozmów pokojowych.

Bez względu na jej efekt.

Z uwzględnieniem jej efektu, bez względu na to jaki on będzie.

Co prawda to nie jest za wcześnie, żeby oceniać efekty tej kontrofensywy Ukraińcy.

Muszą się Ukraińcy dalej wyszukują słabych punktów.

To może się skończyć ta kontrofensywa na przykład w obwodzie hersońskim w ubiegłym roku.

Ona też się zaczynała gdzieś tam, gdzieś tam pod koniec wiosny.

I efekt w postaci wyzwolenia hersonia przyniosła dopiero jedna z tego listopada.

W międzyczasie co prawda udało się odbić harkowsczyznę.

To wynikało z tego, że Rosjanie wycofali część jednostek z harkowsczyzny, żeby bronić hersonia.

Ale te efekty też były długie.

I też można było przeczytać u wielu analityków zagrań zachodnich polskich,

że kontrofensywa pod hersoniem jest fingowana, że nie ma jej, że się nie udała.

Tymczasem przyniosła skutek.

Właśnie herson został wyzwolony, ale dopiero w listopadzie.

Czy tak będzie teraz trudno powiedzieć, ale Ukraińcy, z którymi przynajmniej ja rozmawiałem

podczas ostatnich wizyt w Kijowie mówią, żeby się wstrzymać na razie z ocenami efektów tej kontrofensywy.

Niemniej presję na to, żeby po tej kontrofensywie podjąć rozmowy,

ona nawet już pod nazwiskiem takie wypowiedzi się pojawiają.

Zarówno po stronie amerykańskiej, jak i niedawno prezydent Czech Petr Pavel,

który wie o czym mówi, bo sam jest generałem, sam jest wojskowym, dobrze ocenianym,

mówią o tym, że po tej kontrofensywie przyjdzie czas na próbę podjęcia rokowań,

czy próbę powrotu do rokowań, które przecież już trwały.

No właśnie, i teraz problem polega na tym, że im więcej się uda Ukraińcom odbić,

im bardziej uda się Ukraińcom rozbić przeciwnika, tym lepszą będą mieli pozycję do podejmowania jakiekolwiek rozmów.

Jeszcze słowo na temat grupy Prygorzyna.

Mamy jego pierwsze nagranie z wideo, z Białorusi, zapewne autentyczne.

Mówi, że przyszłość grupy to jest Afryka, nie Ukraina.

Z kolei szef CIA William Burns sugeruje, że cała sprawa nie jest zakończona.

Mówi obrazowo, że Putin lubi zemste serwowaną na zimno i los Prygorzyna wcale nie jest przesądzony.

Jak ty widzisz przyszłość tej grupy, zwłaszcza w kontekście tego, co w ostatnich dniach się pojawiło,

to znaczy ćwiczenia Wagnerowców kilka kilometrów od granicy polskiej,

ćwiczenia Białorusinów kierowanych ponoć przez Wagnerowców.

Specyfika grupy Wagnera polegała zawsze na tym, że ona nigdy nie została sformalizowana,

czyli w sensie prawnym nie istnieje coś takiego grupa Wagnera.

Dlatego można w nią zrobić wszystko.

Putin ostatnio zresztą to powiedział, że przez nie ma czegoś takiego grupa Wagnera.

I rzeczywiście ona istniała nawet nie tyle obok rosyjskiego prawa, ile wbrew rosyjskie prawo przewiduje

solidny wyrok za działanie, za najemnictwo.

W związku z czym wszyscy ci ludzie powinni trafić do kolonikarnych, co byłoby o tyle paradoksalne,

że przecież duża część z nich wyszła z tych kolonikarnych po to, żeby służyć w grupie Wagnera.

Grupa Wagnera w zasadzie była podzielona na dwie części od pewnego momentu, a na pewno od 22 roku.

To znaczy pierwsza część to ci, którzy walczyli z Ukraińcami,

a druga część to są ci, którzy pilnowali interesów Prygorzyna i Rosji w Afryce.

Ta część ukraińska ona w zasadzie już nie istnieje. Ciężki sprzęt trafił w ręce Ministerstwo Obrony.

Część prawdopodobnie trafi do gwardii narodowej rosyjskiej, rozgwardii tak zwanej.

Jeśli chodzi o żołnierzy, duża część z nich prawdopodobnie i jednak mimo słów Prygorzyna

podpisze kontrakty z Ministerstwo Obrony i będzie służyć po prostu pod flagą oficjalnych jednostek,

istniejących jednostek, prawnie istniejących jednostek.

Jakaś część pewnie z Prygorzynem rzeczywiście trafi na Białoruś,

bo wygląda na to, że rzeczywiście Wagnerowcy będą szkolić białoruską armię.

Białorusi nie piszą o tym, że to może być kilka tysięcy do dziesięciu tysięcy ludzi.

Te baraki, które są budowane na Białorusi rzeczywiście wyglądają na takie, które mogłyby tę wielkość obsłużyć.

Oni mogą być rzeczywiście, oni mogą szkolić Białorusinów, ale oni mogą być też wykorzystywali do prowokacji.

Do prowokacji, od których odrzegna się zarówno Łukaszenka, jak i Putin, prowokacji wymierzonych tak w Ukrainy od północy,

do naciskania ukraińskiej granicy od północy, żeby Ukraińcy nie czuli się tam bezpiecznie,

żeby nie mogli wojska, które stoi na Wołyniu, na Polesiu skierować, chociażby do kontrofensywy, o której mówiliśmy,

gdzie by się na pewno przydały te oddziały, ale także, żeby naciskać Polskę, żeby naciskać Litwę.

Słyszałem takie głosy od przedstawicieli polskich władz zajmujących się bezpieczeństwem,

że oni nie wykluczają sytuacji, w której Wagnerowcy wezmą na siebie kuratele nad strumieniami uchodźców,

imigrantów, którzy byli przerzucani od 21 roku na Polską, Litewską i Łotewską, częściowo granice.

Być może wpłynie to na wzrost przemocy, być może wpłynie to na wzrost skuteczności,

ale najciekawsze pytanie dotyczy tego, co rzeczywiście będzie z Afryką.

Dlatego, że to są ogromne pieniądze. Wagnerowcy w Afryce nie tylko obsługują sojuszników Kremla

w postaci prezydenta Republiki Środkowa Afrykańskiej na przykład,

służąc mu jako ochrona osobista, jako szkoleniowcy dla miejscowych oddziałów wojskowych,

ale oni też zarabiają na cały ten, zarabiali na cały ten geszewt Wagnerowski,

to znaczy ściągali pieniądze, zarabiali pieniądze na eksploatacji złóż, na eksploatacji zasobów naturalnych.

To było widoczne w Republice Środkowa Afrykańskiej, ale też w Sudanie, w Mali, w różnych innych państwach.

Zresztą ten know-how starał się wypożyczyć Łukaszenka interesując się podobnymi złożami w Zimbabwe.

Być może to jest inny aspekt szkoleń, które Wagnerowcy mogą przeprowadzić na rzecz Białorusinów.

Po prostu na Białorusin może powstać podobna firma, która będzie zajmowała się interesami w Zimbabwe.

Kół chwale i ku zasobności portfeli rodziny Łukaszenki.

Myślę, że to pytanie jest otwarte. Co się stanie z Prigożynem?

Tym bardziej ostatnia rzecz, że Putin pokazał słabość.

Z jednej strony nazwał tych ludzi z drajcami narodu, a z drugiej teraz się okazuje,

że z Prigożynem i dowódcami grupy Wagnera spotykał się dosłownie kilka dni po tej próbie marszu na Moskwie, czymkolwiek ten marsz był.

A te ćwiczenia przy granicy polskiej, to ma jakieś znaczenie?

To jest przykład funkcji, jaką Wagnerowcy będą tam pełnić.

Z jednej strony to jest pomoc w szkoleniu Białoruskiej Armii,

a z drugiej strony nacisk na granice Polski, Litwy Ukrainy.

I NATO.

W tym przypadku Polski jako Państwa NATO to wzbudzenie pokój.

Po naszej stronie granicy my musimy tam wysłać na podlasie dodatkowe siły wojska, dodatkowe siły policji.

Inna sprawa, że z punktu widzenia rządu polskiego i z punktu widzenia wyborów niekoniecznie jest to niekorzystne,

dlatego że to pozwala na wytwarzanie poczucia.

Zawsze w przypadku zagrożenia można liczyć rządy, mogą liczyć na efekt gromadzenia się pod flagą, czyli na efekt postaci wzrostu poparcia.

Natomiast ogólnie rzecz biorąc to dwie funkcje tutaj są realizowane.

Po pierwsze szkolenia rzeczywiście, szkolenia Białoruskiej Armii, a po drugie nacisk nie czujcie się pewni.

Nacisk na Państwa NATO, na Polskę, na Litwy, ale też na Ukrainy od północy.

Michał Potocki z Dziennika Gazety Prawnej był gościem raportu o stanie świata. Dziękuję bardzo.

Dziękuję, do usłyszenia.

Dramatyczne rzeczy dzieją się w indyjskim stanie Manipur, gdzie od początku maja trwają starcia między dwoma grupami etnicznymi stanowiącymi większość mieszkańców Meitei i Kuki.

Zginęło dotąd ponad 130 osób, kilkadziesiąt tysięcy straciło domy.

Obie grupy dzieli wyznanie, Meitei to hinduiści, Kuki, chrześcijanie, ale tym razem to niewyznanie stoi u korzeni sporu.

Jeszcze jeden okrutny i przerażający element tego konfliktu, gwałt i przemoc wobec kobiet są na porządku dziennym, stosowane przez obie strony.

W ubiegłym tygodniu w mediach społecznościowych pojawił się film pokazujący bestialskie potraktowanie dwóch kobiet.

Policja rozpoczęła dochodzenie w sprawie zbrodni, która miała miejsce w maju swoją drogą fakt, że dopiero teraz służby bezpieczeństwa zajęły się tym bardzo głośnym przypadkiem przemocy seksualnej w Indiach budzi w kraju ogromne oburzenie.

Jest z nami Patryk Kugiel z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Witam Cię, dzień dobry.

Dzień dobry.

Może najpierw nakreślmy kontekst całej historii. To jest ponoć niezwykle piękny, malowniczy stan graniczący zmianą, czyli birmą.

Zamieszkały przez ponad 30 grup etnicznych, które od lat regularnie ze sobą walczą, tam mają miejsce jakieś rebelie, niektórzy walczą między sobą, z rządem.

Na jakim tle dochodzi do tych walk?

Na różnym, można by powiedzieć. To jest dość skomplikowana sytuacja i ja bym tego też nie sprowadzał do jakiegoś polityki rządu, która by miała to wywołać te ostatnie zamieszki.

Ja bym chciał powiedzieć o pewnym kontekście też szerszym, bo to jest konflikt etniczny o przywileje, o dochody, o ziemię, który w tej części świata, w samych Indiach, ale też w tej części Azji,

jest czymś raczej popularnym i powszechnym. Wystarczy przypomnieć to, co się działo właśnie w Birmie, kiedy większość budyjska wygnała z kraju muzułmańską mniejszość Rohingjów.

To, co się dzieje w Afryce, więc tego typu zamieszki jednak dzieją się w państwach, gdzie jest słabe struktury administracji i bieda, która sprawia, że ludzie nie mają nic do stracenia.

Jeżeli widzimy taki kontekst, to najczęściej przykładamy tą miarę wyznaniową, mówimy tutaj chrześcijanie, tu muzułmanie, tu bud dyści, tu muzułmanie, to jest taka pokusa, natomiast ona nie zawsze, a powiedziałbym nawet bardzo często, nie sprawdza się, prawda?

To jest kilka tożsamości, które na siebie się nakładają, które potęgują ten konflikt.

W samym manipurze to jest po prostu stan indyjski wielkości naszego województwa podlaskiego, czy warmińsko-mezurskiego, gdzie jest trzykrotnie więcej mieszkańców.

Mamy 3,5 miliona ludzi na dość małym terytorium, gdzie te grupy są właśnie podzielone także w tym, w tej dolinie im falu, czyli stolicy stanu, mieszka ta większość hinduistyczna mejtej, a na okolicznych wzgórzach mieszkają te plemienne społeczności kuk i trzyzol, czy tam cała masa innych.

W ogóle musimy pamiętać, że mówimy o części Indii, które są najbardziej zacofaną częścią tego państwa, najbardziej też zróżnicowaną etnicznie, religijnie i rasowo, tak?

Bo tutaj jest jeszcze ten element, że tak naprawdę kuk i to plemie mniejszościowe w zasadzie nie ma nic wspólnego z większością mejtej, tak?

Tak, że w sensie rasowym tutaj kuk i to są ludzie już typy tańsko-chińskie, więc zupełnie inny język, tak?

Tak, zupełnie inny styl życia, też wartości i na to też się nakładają właśnie te kwestie religijne, tak?

Bo właśnie to też jakieś dziedzictwo kolonializmu, bo w XIX, XX wieku właśnie w obszarach górskich, działały różne misje chrześcijańskie, protestanckie czy katolickie.

I też mało wiem, że na przykład ta część Indii jest właśnie najbardziej chrześcijańską częścią całego kraju, tak?

W wysiedni stan Nagaland jest w zasadzie w większości chrześcijański, taki jedyny stan indyjski, gdzie chrześcijański stanowią większość.

Tutaj w Manipurze chrześcijański stanowią około 40% społeczności.

Ta udział chrześcijan zwiększa się kosztem mniejszości, większości hinduistycznej, co też powoduje pewne napięcia.

Tutaj tych powodów sporu jest kilka.

Tom Iskrą, która doprowadziła do ostatnich zamieszek, jest to dostęp do takiego systemu rezerwacji, tak?

To w Indiach jest prowadzony od w zasadzie początków niepodległości tego państwa.

Jeden z największych i najstarszych na świecie programów akcji afirmatywnych, tak?

Czyli państwo gwarantuje pewnym grupom nieuprzywilejowanym dostęp do pracy, do posad w administracji publicznej, do miejsca na uniwersytecie i w różnych innych publicznych sektorach.

Więc mamy coś takiego w Indiach, jak Shaddled Tribes i Shaddled Casts, czyli takie powiedzmy spisane plemiona i spisane casty, które miały tradycyjnie zagwarantowane ileś tam miejsc tych, prawda, na uniwersytetach czy w administracji publicznej.

Nie musiały w związku z tym konkurować z tą większością i to było coś, co miało wyrównać ich szansę, tak?

Bo oni pochodzili właśnie gdzieś z terenów górskich, nie byli wedołkowani.

Trzeba było wyrównać te możliwości i to, co jakby sprowokowało dzisiejszą jakby tę kryzys, to jest to, że w marcu tego roku sąd najwyższy tego stanu Manipur nakazał przygotowanie nowych regulacji,

które dopuszczą też tą grupę większościową, czyli Matej, do tego systemu rezerwacji, tak?

Co oczywiście tej marginalizowanej grupie Kukie i innym plemionom się nie spodobało, bo uważali, że to będzie ich kosztem, także zostaną jeszcze bardziej zmarginalizowani w tym stanie, że zacznie im być odbierana ziemia,

że nie będą już mieli taką przywilejowanej pozycji, a zamieszkują dużo trudniejsze tereny górskie, prawda?

Więc to jest dla nich poważny problem i no i od tego do takich marszu w przeciwko temu orzeczeniu sąd najwyższego stanowego zaczęły się te rozruchy,

które no bardzo szybko eskalowały, tak? Do przemocy z jednej i z drugiej strony ataków odwetowych tych przypadków gwałtu.

Więc ja musimy pamiętać też o tym, że w tej części Indii, w całych tych Stanach Północno-Wschodnich, ale też w Manipurze trwała od początku lat 50.

różne grupy partyzanckie, grupy separatistyczne powstańcze, które chciały utworzyć niezależne państwo Manipury, tak?

I to jest w związku z tym jeden też z najbardziej zmilitaryzowanych regionów Indii, więc tam wojsko się widzi na ulicach.

Ja byłem w Manipurze w 2018 roku, to faktycznie wojskowych było wszędzie bardzo dużo, więc ta sytuacja była trochę napięta,

aczkolwiek no jakby na powierzchni nie wyglądało to już źle, od kilku lat ta część kraju się rozwija.

Zresztą to jest jeden z kolejnych czynników, dlaczego do tego doszło, tak?

Jakby jeżeli mamy teraz Indię, które są jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek świata, gdzie premier Modi mówi,

że tutaj Indie błyszczą, tak, że całe wszystkie regiony tego kraju będą się rozwijały,

ta cywilizacja i rozwój dociera też do Manipuru, tak?

Jest trochę więcej do podziału.

Jest trochę więcej do podziału, z jednej strony, ale z drugiej strony to też oznacza, jeżeli chcemy inwestycje,

jeżeli chcemy drogie, jeżeli chcemy fabrykę, to trzeba komuś zabrać ziemię, gdzie to wszystko się wydarzy

i najczęściej to wydarza się na tych terytoriach mało zamieszkanych przez te plamiona górskie,

w związku z tym on też się obawiają tego, a jeszcze dwa czynniki jakby wyjaśniające, dlaczego do tego dochodzi.

Musimy pamiętać też o kontekście regionalnym, to znaczy to, co się dzieje w Birmie sąsiedniej, tak?

Mamy od kilku lat w Birmie, w zasadzie wojnę domową, różnych tych plemią też górskich z Armią Birmańską,

mamy uchodźców Rohingya, których część trafiła też do południowych tych Stanów Indyjskich,

mamy ponad 50 tysięcy uchodźców właśnie z Birmy, którzy trafili do manipuru i do sąsiedniego stanu Mizoram,

więc to też powoduje presja, to są grupy, które uciekły z Birmy, które są bardzo podobne do tych zamieszkujących Indie, tak?

To są związki różne religijne, rodzinne i tak dalej, w związku z tym to powoduje też napływ broni,

napływ narkotyków, tak?

Tam się strasznie dynamicznie rozwija szlak przerzut narkotyków właśnie z Birmy dalej na północ i później do Azji, do Europy.

No a rząd indyjski też właśnie taki kierowany taką agendą modernizacyjną wypowiedział wojnę tym handlarzom narkotyków

i też coraz ostrzej zakazywał tym górskim plamionom głównie, kultywacji, uprawiania maku czy innych roślin, które później są przerabiane na narkotyki,

więc to jest zderzenie po prostu trochę też cywilizacji z tradycyjnym stylem życia tej ludności rdzennej.

To jest bardzo znaczące to, co powiedziałeś. W tych opracowaniach dotyczących konfliktu ten problem narkotykowy pojawia się bardzo silnie,

bardzo mocno jest akcentowany, jak również fakt, że mamy właśnie do czynienia z prowincją, która jest na granicy Birmy, prawda?

Potentata w produkcji opium światowego.

I nielegalna imigracja, twierdzą niektórzy, że ci baroni narkotykowi przenoszą się na tereny kontrolowane przez tych właśnie kuki,

którzy uprawiają opium i tworzą tam własne centra produkcji opium.

I to jest idla rządu, jak rozumiem, idla meite i niedoprzyjęcia, to jest coś, co powoduje, że sytuacja się zaognia.

Tak, ten handel narkotykami to jest jedna rzecz, ale jak mamy tam dotyczenia z handlem ludźmi, handlem bronią, tak?

I to działa w dwie strony.

Właśnie ta niestabilna sytuacja po biermańskiej stronie granicy, jakby ma negatywny wpływ na to, co się dzieje w manipurze, tak?

Bo te grupy zbrojne ukrywają się z kolei po stronie biermańskiej, tak?

Więc są poza zasięgiem działania władz indyjskich.

Stamtąd przygotowują jakieś ataki na posterunki wojskowe.

Tam często właśnie przygotowywany jest jakiś transport narkotyków, więc to działa w dwie strony, tak?

A to, że po obu stronach tej granicy, te plemiona górskie, to w zasadzie to są ci sami ludzie przedzieleni sztuczną granicą, tak?

To powoduje, że między nimi jest przepływ i broni i narkotyków i wszystkiego.

Dlatego ta sytuacja tam w regionie, no, na tych trudno dostępnych też rejonach, tak?

Bo to są dość wyższe sokie porośnięte dżunglą góry, więc tam, no, przez 60 lat w zasadzie indyjskie państwo

nie mogło sobie poradzić z pełnym ustabilizowaniem sytuacji.

I dopiero w ostatnich latach zaczęła się ta sytuacja poprawiać, co, jak się okazuje, było dość powierzchowne, tak?

Gdzieś pod powierzchnią tam buzowało i te procesy regionalne i procesy modernizacyjne i gospodarcze

doprowadziły do tego, że ci kukki i inne plemiona poczuły się już zagrożone i w związku z tym,

przy takiej iskrze, tak, jakby w zmianie ważnego dostępu do przywilejów dla plemion,

no, to wybuchło przemocom z jednej strony na co mejtej odpowiedzieli i oni są w większości, tak?

Mają też w większość w siłach zbrojnych, w policji lokalnej i tak dalej, więc odpowiedzieli przemocom

i mamy sytuację bardzo poważną.

I to przemocom w tym najbardziej bestialskim wydaniu, niestety, to ostatnie wideo,

które krążyło przed paroma dniami po mediach społecznościowych, okrutne, przerażające potraktowanie dwóch

czy trzech, nie do końca jasne, to jest kobiet kukki przez mężczyzn mejtej i już nie będziemy wchodzić w szczegóły,

ale to są okrucieństwa dokonywane przez mężczyzn na kobietach, po to był karać innych mężczyzn, jak rozumiem.

Kobiety są traktowane jako przedmiot w tej wojnie, gwałt jest traktowany jako narzędzie zbrodni, ale narzędzie wojny również.

To jest coś, co powtarza się, kiedy rozmawiamy o Indiach, zresztą nie tylko o Indiach, w ogóle o Azji Południowej.

Bardzo często, czy unikając może jakiś stereotypowych rozwiązań, ale czy masz pomysł na to, żeby wyjaśnić,

dlaczego do tego typu rzeczy dochodzi tam, akurat tam, zresztą nie chcę sugerować, że w Europie do tego nie dochodzi,

bo mieliśmy wojnę w bośni, gdzie do takich samych rzeczy dochodziło, więc to nie jest w żaden sposób sugestia,

że poza sferą białego człowieka do takich zbrodni wyłącznie dochodzi.

Ale prawdą jest, że akurat w Indiach bardzo często słyszymy o przemocy natle seksualnym i o poniżającym, okrutnym traktowaniu kobiet.

Skąd to się bierze, dlaczego?

Z jednej strony, ja bym podkreślił to, co powiedziałeś, także to jest powszechne narzędzie prowadzenia wojny.

I w Afryce, i w Azji, i w Ameryce Południowej, i w Europie też mieliśmy takie przypadki, tak?

I mamy przypadki na Ukrainie w tej chwili zbrodni dokonywanych przez Rosjan w ten sposób.

Dokładnie, więc to jest jakby element, z którym cały świat nie wie, jak sobie poradzić.

Po prostu kobiety są pewnie łatwiejszym celem i łatwiej tutaj przerażający efekt dokonać itd.

Dlaczego w Indiach do tego dochodzi?

Pewnie ma to związyk z patriarchalną kulturą w większości na terytorium Indii,

gdzie kobieta jednak ma niższą pozycję, gdzie ma mniej do powiedzenia,

gdzie też jest pewna frustracja seksualna wśród mężczyzn,

którzy często nie mają możliwości jakiejś kontaktów z płcią przeciwną.

I dla pewnych osób może to być jakby okazja do zaspokojenia swoich różnych popędów, prawda?

Więc to jest możliwe wytłumaczenie, ale ja bym jednak zwrócił uwagę na to,

że dlaczego my o tym się dowiadujemy w Indiach, a nie w innych państwach,

m.in. dlatego, że jednak w Indiach działają wolne media,

że działa w większości internet, że tego typu treści trafiają do opinii publicznej.

Zresztą mieliśmy tą dyskusję przecież od wielu lat i dziesięć lat temu była ta słynna sytuacja

gwałtu na studentce w Delhi, w stolicy państwa, brutalnego gwałtu, prawda?

I później ta kobieta umarła. I to wywołało ogromną debatę w Indiach, tak?

I pewne prawa zostały też zmienione w tym sensie, żeby wzmocnić pozycję kobiet, tak?

Żeby policja zawsze rejestrowała tego typu przypadki, żeby ścigała bezwzględnie sprawców, tak?

Były wypowiedzi też polityków, kampanii informacyjne w Indiach, więc ten problem jest dostrzegany,

ale jednocześnie Indusi, myślę, że w pewnym sensie słusznie zwracają uwagę na to,

że patrząc na skalę tego państwa, tak, 1,4 miliarda ludzi i liczbę tego typu przypadków,

tam jest, ten problem jest mniejszy niż w Szwecji, pewnie w Stanach Zjednoczonych,

czy w wielu innych państwach wysoko rozwiniętych.

Więc to oczywiście też to, o czym wiemy w Indiach, to jest wyszołek góry lodowej, tak?

Większość tych pewnie przypadków gwałtu się nie zdarza,

znaczy nie jest raportowane nigdzie z uwagi na obawę, o wstyd, o jakieś wykluczenie społeczne i tak dalej.

To znaczy, pewnie masz rację, ale być może warto jednak się zastanowić,

bo jeżeli te porównania się pojawiają, no jednak w Szwecji czy w Stanach Zjednoczonych

nie dochodzi do publicznego poniżania kobiet w taki sposób, jak miało to miejsce

akurat tutaj w manipurze, pytanie jest o to rzeczywiście,

czy mówiłeś o tej patriarchalnej strukturze społecznej, ale może też rodzin,

strukturze rodzin, które nie chcą wspierać pochańbionych kobiet,

bo te kobiety są chańbione po to, żeby ukarać mężczyzn.

Co samo w sobie jest konstrukcją kulturową, prawda?

To znaczy nie mogę zabić mężczyzny, więc pochańbie jego kobietę, po to, żeby jego ukarać.

No do takich rzeczy stosunkowo rzadko dochodzi w wymienionych przez Ciebie Stanach Zjednoczonych

czy Szwecji, chyba że w środowiskach imigranskich.

Mamy przykład, nie wiem, w tym roku sprawy sądowej przeciwko sprawcom gwałtów

w 2013 roku w trakcie zamieszek w stanie utar pradesz.

Tam było kilka ofiar, tylko jedna zdecydowała się wystąpić w sądzie,

bo bała się, że zamiast uzyskać sprawiedliwość będzie jeszcze bardziej pochańbiona.

No tak, ten czynnik kulturowy jest bardzo ważny.

Często się nie zgłasza tego typu przestęp z uwagi na to,

że kobieta się boi sprowadzić tą defamację, jakąś niesławe, na własną rodzinę.

To się wiąże też z tym, że taka kobieta prawdopodobnie nie znajdzie partnera męża,

jeżeli została w taki sposób potraktowana.

Mamy całą masę czynników takie kulturowe, które pewnie odgrywają tutaj rolę.

Ale ja bym nie ekstrapolował i jakoś wyciągał wielkich wniosków

z tego, co się wydarzyło akurat w Manipurze, gdzie jest sytuacja prawie wojenna,

gdzie jest po prostu przemoc za przemoc.

Przecież w tej sytuacji, o której mówimy tego nagrania wideo,

te kobiety zostały tak potraktowane, dlatego że wcześniej zabito ich ojca i brata.

I to była jakby kontynuacja dalej przemocy wobec kobiet,

ale to już było zbudowane na bazie dużo poważniejszej zbrodni jeszcze.

Co jest jednak problematyczne tutaj w tej sytuacji, jeżeli mówimy o Indiach,

faktycznie ja nie chcę tutaj zbytnio bronić też Indii,

bo najwięcej obiekcji i zarzutów możemy mieć pod adresem policji,

to o czym mówiłeś, że...

No właśnie, jak się zachowują służby bezpieczeństwa i jak się zachowuje rząd w tej sytuacji.

Więc tutaj te poszkodowane, już jakby kilka dni po tamtym zajściu,

jak doszły do siebie, zgłosiły to na policję i od tamtego czasu niewiele się w tej sprawie działo.

Dopiero upublicznienie tej sprawy spowodowało,

że tą sprawą zainteresował się sąd najwyższy Indii, zainteresował się dzisiaj.

Po raz pierwszy od dwóch miesięcy wypowiedział się w sprawie manipuru premier Indii na rendra modii

i zapowiedzieli bez względne ukaranie sprawców tego zajścia i wszystkich innych aktów przemocy,

doprowadzenie porządku w stanie manipur.

No dwa miesiące to trwało, tak? Te osoby poszkodowane

mówiły, że w zasadzie one zostały pozbawione opieki policji.

One najpierw miały opiekę policji, dopiero policjanci widząc rozścieczony tłum

zostawili te osoby na pastwę tych agresywnych sprawców i się wycofali, tak?

Więc to jest to, co też powoduje to poczucie marginalizacji wśród tych grup nieuprzewilejowanych,

marginalizowanych, tych plemion, które mówią, że one nie mogą liczyć na państwo indyjskie, tak?

Że im policja nie zapewnia ochrony, że działa w interesie tej większości

i to, jak działała policja, to na pewno Indie będą musiały wyjaśnić i wyjaśnić też światu

to dlaczego modii milczał tak długo.

Też jest zastanawiająca, aczkolwiek to jest charakterystyczne dla niego.

On nie zabierał głosu żadnych innych tego typu przypadkach napięć

między religijnych, międzyetnicznych w Indiach w ostatnich latach, tak?

On się trochę od tego dystansuje wkracza w ostatnim momencie,

jako mąż upatrznościowy, wzywając do jedności całego narodu, potępiając ataki, akty przemocy,

mówiąc o tym, że to, co się wydarzyło w manipużu okryło Hańbą, prawda, całej Indie

i on jakby będzie dążył do tego, żeby to wyjaśnić.

No ale minęły dwa miesiące, tak?

Kiedy faktycznie indijskie siły bezpieczeństwa i prokuratura i tak dalej

nie działały wystarczająco aktywnie w celu wymierzenia jakichś sprawiedliwości.

Dopiero te oburzenie świata i oburzenie całych Indii powoduje, że państwo wkracza do akcji.

To jest sytuacja bardzo trudno rozwiązywalna.

Ty mówisz o programach pomocy, tym niby mniej uprzywielojowanym,

które, no jak w tym wypadku, kończą się skutkiem odwrotnym do przewidywanego, prawda?

Państwo jest obecne, państwo, które jest coraz bogatsze, które dysponuje coraz większą ilością środków

na to, aby interweniować w życie biednych ludzi i likwidować biedę w takim kraju, jak Indie robi to, co robi,

ale to nie jest problem, który może zostać rozwiązany w ciągu, nie wiem, 10-15 lat.

No absolutnie nie. I tu jest jakby kwestia chyba zarządzania tą niestabilnością i kryzysem.

To jest jakby maksimum, co możemy osiągnąć, prawda?

Bo to, jak jak mówię, premier Modi ma takie podejście OK, te siedem stanów północno-wschodnich Indii

były zacofane, zaniedbane, zapomniane przez lata.

No i teraz musimy tam przynieść rozwój, tak? Zbudować drogi, autostrady, fabryki itd.

Tylko ten rozwój też właśnie wywołuje opór ludzi, którzy żyli w inny sposób, tak?

Z roli spolowania w tych swoich górskich wioskach, którzy nie do końca chcą oddać ziemię,

żeby tam poprowadzić jakąś nową autostradę.

Więc sam rozwój gospodarczy nie jest panaceum na całe zło, tak?

Jakby tam są też inne kwestie, tak?

Jakby to, że jest ciągle jednak silna w tej części Indii i w Nagalandzie jeszcze bardziej, w sąsiednim stanie,

to dążenie do niepodległości, tak?

To dążenie do tego, że to są ludzie praktycznie, którzy nie mają nic wspólnego z państwem indyjskim, tak?

Którzy znają inną wiarę, którzy są innej rasy, którzy mają więcej wspólnego właśnie z tymi grupami plemiennymi

po biermańskiej stronie granicy.

Tam to nie jest, tego nie można wytłumaczyć tylko jakimś upośledzeniem takim ekonomiczno-społecznym, tak?

Że wystarczy im dać pracę i to wszystko zniknie.

Tam są kwestie tożsamości, tak?

Dążenia do posiadania własnego państwa, tak?

Te napięcia między grupami większościowymi i mniejszościowymi.

I pewnie też polityka takiego, takiej hinduskości, którą sprawuje i wdraża rząd na render modiego Partii BJP,

miał jakiś pośredni wpływ na to, co się wydarzyło w ostatnich latach, tak?

Bo to jest taki, no, taka polityka, która ma trochę Indię zrobić państwem hinduskim, prawda?

Gdzie najważniejszą grupą i gospodarzami tego państwa są hinduiści, a reszta powinna się jakoś dostosować.

Więc to, że w rządzie lokalnym, na przykład nie ma przedstawicieli grup tych plemiennych, tak?

To, że w parlamencie dwadzieścia tylko miejsc posiada inna grupa niż mejtej, tak?

To pokazuje, że ci ludzie się czują marginalizowani i na to nie ma łatwego rozwiązania.

Kilka rzeczy naraz trzeba, tak? Trzeba jednak to jakoś pewnie rozwijać w dialogu z tymi grupami, tak?

Trzeba uwzględniać ich też postulaty polityczne, ekonomiczne.

Trzeba też, no, zadbać o odstabilizację regionu, bo jeżeli ten konflikt z Birmy będzie się przelewał przez granice indyjskie

i to pozostanie taki no-man's land, gdzie różne grupy rebelliantskie i narkotykowe i przestępcze będą operowały,

to to pozostanie na długo źródłem niestabilności dla samych indy, więc łatwego rozwiązania na pewno nie ma.

Dziękuję bardzo, Patryk. Kugiel z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych był gościem raportu Ostatnie świata.

Dziękuję bardzo.

Za chwilę o wyborach w Hiszpanii porozmawiamy, ale najpierw świat z boku.

Grzegorz Dobiecki dziś o wyższości Toskanii nad Szwecją oraz Szwecji nad Toskanią. Równocześnie.

Tydzień w Grecji, po drodze kawa w Serbii, siku w Macedonii i już jest materiał, już sama się pisze książka, Moje Bałkany.

Imponujące królicze tempo produkcji i reprodukcji zagranicznych reportaży w twardych okładkach.

Niektóre teksty nawet niezłe, ale cóż, Panie, kiedy gryzą się, gryzą, a też i taniej ją od nadmiaru swego,

a bo za dużo, za dużo i co dzień nowych przybywa i nikt wyczytać nie może, bo za dużo, ach, za dużo.

Co tam? Mnogość przykładów ośmiera, łatwość jeszcze bardziej.

Rodzinny urlop we Włoszech i do klawiatury, lasiaty mi racontare.

Szkoda, że dobry tytuł Italiam, Italiam, Norwit z Niemenem podkradli. Kompleksy na bok damy Ojczyzna Włoszczyzna.

Miesiąc później, parę dni na rybach w północnej Szwecji, w krajnie Samów.

Ciężka robota, hord, arbette, ale jej owoc też może swoje ważyć, więcej niż metrowy szczupak.

Taka na przykład opowieść, z chwytliwą sugestią kryminał noir, skandynawia wypatroszona.

A właściwie czemu nie studium porównawcze? Laponia i Toskania, więc śmiało Europa z góry na dół.

Ciasto działa niech rośnie na drożdżach błyskotliwych obserwacji.

Były one prowadzone według metody Samuela Pickwicka, prezesa klubu korespondentów, czyli jak sam ją nazywał, organizacji spostrzegawczej.

To niewątpliwie pramatka wielu bytów współczesnych, osobliwie ONZ,

której opracowania i raporty przypominają co do swojej przydatności Pickwickowską teorię skoku żaby.

Zatem w drogę z nieba Italia oraz Sferie są do siebie łudząco podobne, gdyż sponad chmur nic nie widać.

Żeby dostrzec różnicę wystarczy obniżyć loty.

Jeżeli architektura i natura w Szwecji nazywać surowymi, to te włoskie będą gotowane, al dente.

Katedra w Sienie jest jasna, a w Upsali ciemna.

Noce w Toskanii i Laponii odwrotnie. Upsala nie leży w Laponii, ale tam akurat nie ma katedr.

Latem na północy Szwecji nie powstają mroczne powieści ozbrodni za dużo światła, co innego zimą.

W Toskanii zima występuje w porywach i jedynie w górnych partyach.

Podobnie włoska literatura i w ogóle sztuka od razu porywa się na szczyty.

Właściwą miarę zawsze dobrze znać.

Pan Pickwick mierzył na przykład odległości między przydrożnymi kamieniami.

1530 km na południowy zachód od Warszawy, na rynku miasteczka Grewe, stolicy regionu Kianti,

stoi pomnik stylu neo-antyku mitorajskiego.

Przedstawia postać męską niekompletną za to z potężnym przyrodzeniem.

W mieście Lixele, w regionie Westebotten, od Warszawy 2200 km na północ,

nierozpoznany artysta umieścił na cokolwiek dwojga pionierów z psem.

Cała trójka kieruje się wyraźnie na krąg polarny, jak ostatnio Adam Wajrak.

Jeśli są to samowie, Wajraka Wyjąwszy, ich podstawowa komórka z pomnika,

statystycznie rzecz biorąc, stanowi spory odsetek tej nielicznej grupy ludności.

Szwedów jest w ogóle nie dużo, to ich słynny styl minimalistyczny.

Włochów jest dużo.

Co więcej, nawet jeśli gdzieś jest ich mało, to i tak jest ich tam dużo.

Z tym, że w Toskanii więcej jest turystów oraz włochów przyszywanych,

odprutych z materii najczęściej anglosasko-nordyckiej.

Może dlatego głośna rzymska kapela wzięła sobie duńską nazwę moneskin

i śpiewa po angielsku jak jaka abba.

A włoski przecież stworzony do śpiewania, to nuty zapisane słowami,

podlane winem i oliwą.

Szwedzki też ma własną melodię, trudniejszą niż Belcanto, ale po swojemu uroczą.

Cierpkości przydają jej arktyczne jagody, a słodyczy śledzie.

Kamienne murki na szwedzkich polach chronią przed śnieżną zadymką,

nie przed sąsiadami.

Wokół posesji nie ma płotów.

Kargulson i Pawla Quist nie mieliby do czego podchodzić.

W Toskanii owszem Kargulatci i Pawla Kini dalej się grodzą.

Widać własności u protestantów dostatecznie dobrze strzeże świadomość jej świętości,

katolikom potrzebne do tego jeszcze płoty.

Bez barrierek ani róż we Florensi, inaczej turyści zaraz by się rozpanoszyli,

zawłaszczyli ulica, knajpy i muzea.

Galeria uficji gorsza niż metro w godzinie szczytu.

Jak podziwiać zwiastowanie bodicielego z koniecznego dystansu, kiedy z tyłu napiera tłum.

I jak mają zachwycać wszystkie te dzieła, kiedy w przeogromnej masie swojej zachwycać przestają.

Znowu gryzą się, gryzą za dużo, za dużo.

Gombro w Pałacu Gonzala.

Co innego lapońskie szczupaki, każdy z osobna, mniejszy czy ogromny,

skończenie doskonały do zachwytów, ciszy przez te chwila przed wypuszczeniem do wody

i do wstydu z własnej hipokryzji z bałamutnej etyki, która darowaniem rybie życia

i podziwia zadawany jej ból, oto kultura i natura.

Toskania i Laponia.

Chociaż lepiej, marketingowo, bardziej nośnie brzmiałoby zdanie to Toskania,

a to Skania, że tamtędy przez południe Szwecji podróśnie wiodła.

Oj tam, Oj tam.

Uka Puścińskiego też nie wszystko się zgadzało.

Szanowni Państwo, Drodzy Patroni.

Przypominam, że w niedzielę o 11 widzimy się w Sopocie.

Szczegóły na waszych profilach na Patronite, również na naszej Facebookowej grupie.

Zapraszamy serdecznie, będziemy w trójkę z Agatą i Adrianem.

Będzie nam niezwykle miło spotkać się z Państwem i powiedzieć,

jak ważne jest dla nas to, że jesteście z nami i że to dzięki Wam istnieje raport.

Dziękuję bardzo.

RAPORT STANIE ŚWIATA

Raport o stanie świata od marca 2020 roku

rozwija się dzięki Państwa zaangażowaniu i szczodrości.

To dzięki Wam możemy opowiadać o świecie przy pomocy dźwięków.

Dzięki Wam ten program jest przygotowywany w profesjonalny sposób

z zachowaniem najwyższej jakości,

bo na nią właśnie zasługują słuchacze raportu o stanie świata.

Z serca dziękuję wszystkim Państwu za wpłaty.

Wasza chojność jest dla mnie ogromnym zobowiązaniem.

Zbiórka na patronite.pl ciągle trwa.

Zachęcam do udziału.

Najchojniejsi patroni raportu o stanie świata to

firma Ampio Smart Home.

Aureus, Leasing, Credit, Ubezpieczenia, Księgowość.

Sprawdź nas na www.aureus.pl

Hotel Bania, Termaliski w Białce Tatrzańskiej

oferujący pakiety pobytowe z termami w cenie.

Mikoż Barczewski, 2005 Global.

Firma doradcza Credo.

Galmet, polskie pompy ciepła.

Sklep internetowy GoldSaver.pl,

w którym sztapkę fizycznego złota kupisz po kawałku

i bez wydawania jednorazowo dużych kwot.

KR Group, firma outsourcingowa.

www.krgroup.pl

Razem w przyszłość.

Polsko-Japońska Akademia Technik Komputerowych

Warszawa Gdańsk Bytom.

Michał Małkiewicz.

Northmaster, marka Łodzi Motorowych z Polski.

www.northmaster.pl

Wydawnictwo Pascal, wydawca przewodnika Polska na weekend.

Firma Software Mill od zawsze zdalni programują dla całego świata.

Dom wydawniczy Muza, bo świat nie jest nam obojętny.

Pure Play, transparentna agencja mediowa Digital

i doradca w budowaniu kompetencji in-house.

Uber, myślimy globalnie, działamy lokalnie.

Agnieszka i Sławek Zabadzcy.

A także...

Budros, pompy ciepła.

Gruntowe pompy ciepła dla budynków przemysłowych i wielorodzinnych.

Kompleksowa obsługa.

Liceum Błeńskiej, Gdańsk Kowale.

Przemyślana edukacja w dobrym miejscu.

Piotr Bohnia.

Michał Bojko.

CIO Net and Digital Excellence.

Włączymy ludzi i idee.

Grupa Brokerska CRB.

Ubezpieczenie należności dla twojej firmy.

Bezpłatne porównanie ofert.

www.grupacerb.pl

DUNA Language Services.

Biorot tłumaczeń do zadań specjalnych.

www.duna.bis.

Flexi Project.

Kompleksowy i intuicyjny system do zarządzania projektami

i portfelami projektów.

JMP.

Z miłości do sportu, z najlepszych tkanin w sercu podhala

szyjemy dla was porządną odzież.

Palarnia kawy LAKAFO za Augustowa.

LSB data.

Dedykowane aplikacje internetowe dla biznesu.

Masz pomysł? Zrealizujemy go.

LSB data.com.

Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.

Wydawca książek serii Krótkie wprowadzenie.

Wszystko co trzeba wiedzieć.

Leszek Małecki.

Aplikacja Moja Gazetka.

Polska proekologiczna aplikacja zakupowa

z gazetkami promocyjnymi i nie tylko.

Moja Gazetka.

Kupuj mądrze.

Firma Prosper z Sosnowca.

Hurtownia elektroenergetyczna i właściciel marki czystus.

Firma ODO24.

Optymalny kosztowo outsourcing ochrony danych osobowych

ODO24.pl

Tatrzański festiwal biegowy.

Tatra Sky Marathon.

22 lipca biegamy w sercu Tatry i gminy kościelisko.

TIKSTOP.L.

Niezależny serwis biletowy.

Sprzedamy bilety na twoje wydarzenia kulturalne i sportowe.

Drukarnia cyfrowa.totem.com.pl

Dla nas książka zasługuje na najwyższą jakość.

Fundacja Wasowskich.

Spuścizdną Jerzego Wasowskiego i wydawca książek Grzegorza Wasowskiego.

Szczegóły na wasowscy.com.

Michał Wierzbowski.

Wayman.

Oprogramowanie wspomagające firmy inżynieryjne w zarządzaniu projektami.

Stworzone przez polskich inżynierów dla sektora projektowego.

www.wayman.software.

Zen Market.

Pośrednik w zakupach ze sklepów i aukcji w Japonii.

Zen Market.JP.

Dziękuję bardzo.

To dzięki państwu.

Mamy raport o stanie świata.

W niedzielę Hiszpanie wybiorą nowy rząd.

Będzie to przyspieszone głosowanie ogłoszone przez premiera Pedro Sanchez

po tym jakiego socjalistyczna partia PSOE

oraz inne ugrupowania lewicowe

w majowych wyborach regionalnych doznały z romotnej porażki.

W wielu miejscach kraju władzę na poziomie lokalnym przejęła prawica

w tym jej radykalny odłam.

Ruch Sanchez odczytywany jest jako ucieczka do przodu

i chęć przerwania dobrej pasy rosnącej w siłę opozycji.

Pytanie, czy rzeczywiście przyniesie mu to efekt w postaci przedłużenia rządów?

Większość sondaży wskazuje, że nie.

O hiszpańskiej politycznej układance więcej w relacji Marcina pośpiecha.

Majowe wybory do lokalnych władz dla hiszpańskiej lewicy

okazały się kubłem zimnej wody, wylanym na głowę.

Centro Prawicowa Partia Partido Popular przejęła władzę w dziewięciu regionach

spośród dwunastu, w których odbyły się głosowania.

W tym m.in. w bastionie socjalistów ekstrematurze

w której partia PSEOE rządziła praktycznie nieprzerwanie

od czasu przywrócenia demokracji w Hiszpanii w 1978 roku.

Obecnie, tylko w trzech, z dwudziestu największych hiszpańskich miast nadal rządzą socjaliści.

By uniknąć wewnętrznych partyjnych rozliczeń poklęsce w wyborach

i wyborach, to nie ma żadnych z nich,

a nie ma żadnych z nich, a nie ma żadnych z nich.

By uniknąć wewnętrznych partyjnych rozliczeń poklęsce w wyborach lokalnych,

a zarazem odwrócić niekorzystny trend,

lider PSEOE, premier Pedro Sanchez zdecydował się na pokerową zagrywkę

przyspieszone wybory.

Biorąc pod uwagę wynik ostatnich wyborów

oraz sytuację geopolityczną, w jakiej się znajdujemy,

uważam, że konieczne jest, by Hiszpanii wyrazili swoją wolę.

By jasno powiedzieli, jakie polityki i jakiego rządu chcą.

Jest tylko jeden sposób, by się o tym przekonać.

Tym sposobem jest droga demokratyczny wyborów.

Dlatego uważam, że Hiszpanii powinni przemówić

i wskazać kierunek, w którym będzie podążał nasz kraj.

Pedro Sanchezowi nieobce są niekonwencjonalne polityczne ruchy,

jak i umiejętność podnoszenia się nawet po dotkliwych upadkach.

Pytanie, czy tym razem będzie podobnie?

Ostatnie sondaże sugerują, że kampania przed niedzielnym głosowaniem

nie poszła pomyśli socjalistów.

Największym poparciem niezmiennie cieszy się centroprawicowa partii do popular,

która wyprzedza PSEOE o 6 punktów procentowych.

Sanchezowi nie pomogła też przed wyborczą debata z liderem centroprawicy.

Alberto Niuniez-Feijo dość niespodziewanie

wyraźnie zdominował zwykle doskonale wypadającego przed kamerami Sanchez'a.

Mimo sondażowej przewagi partii do popular i wygranych wyborów regionalnych,

jak ocenia w rozmowie z raportem politolog,

szef firmy doradczej B Bartlett Ramon Mateo,

trudno jednoznacznie przesądzić,

kto po niedzielnym głosowaniu przejmie lub też utrzyma władzę.

Trzeba wziąć pod uwagę dwa bardzo ważne aspekty.

Pierwszy, co oczywiste, to kto w głosowaniu będzie pierwszy,

jaką przewagę uzyska nad drugim ugrupowaniem.

Obecnie partii do popular ma dużą przewagę nad PSEOE.

Nie oznacza to jednak, że centroprawica uzyska większość,

która pozwoli jej samodzielnie sządzić.

Dlatego kluczowe będzie kto zajmie trzecie miejsce.

Na finiszu kampanii radykalnie prawicowy VOX

oraz radykalnie lewicowa partia SUMAR,

czyli ugrupowania, które mogłyby dać większość partii do popular

lub z drugiej strony PSEOE, idą web w web.

VOX ma teraz minimalną przewagę nad SUMAR,

ale właściwie możemy mówić o remisie.

To bardzo ważne, biorąc pod uwagę,

jak skonstruowany jest system wyborczy w Kiszwanii.

Partia, która zajmie trzecie miejsce w zdecydowanej większości prowincji

otrzymuje od 20 do 30 dodatkowych miejsc w parlamencie

i to one mogą decydować, kto faktycznie będzie miał większość.

Rany jest więc scenariusz, że centroprawica

spod znaku partii do popular zabierze głosę prawicowym radykałą z VOX

i ta partia spadnie na czwartą pozycję.

W konsekwencji blok prawicowy w sumie może nie mieć większości,

a więc gra toczy się teraz o to,

by zwiększać swoje poparcie,

ale nie kosztem potencjalnego sojusznika.

Utrzymanie tej równowagi jest kluczowe.

Bez względu na wynik,

Kiszpanie czekają koalicyjne rządy,

do których kraj dopiero się przyzwyczaja.

Od 1982 roku przez kolejne 3D Kady

państwem rządziła albo Centroprawicowa Partii do popular,

albo Lewicowa PSEOE.

Ten stan rozpadł się dopiero wraz z kryzysem finansowym z 2008 roku.

Wtedy na fali gniewu przeciwko finansowym elitom

narodziła się radykalnie Lewicowa Partia po Demos,

która wraz z socjalistami utworzyła rząd.

Ale sporo działo się także po drugiej stronie politycznej Bary Kadę.

W odpowiedzi na narastające separatystyczne dążenia Katalonii

powstało radykalnie prawicowe ugrupowanie VOX,

które dopiero później zaczęło głosić antyimmigranskie postulaty

oraz ostro sprzeciwiać się ruchom LGBT.

I to właśnie kwestie ideologiczne

zdominowały ostatnią kampanię wyborczą,

w tym problem przemocy wobec kobiet,

mówi Lewicowy publicysta Diego Morales.

Politycy VOX nie uznają nawet czegoś takiego

jak przemoc wobec kobiet.

Taki zwrot nie przejdzie im przez usta.

Jeśli już to mówią o przemocy wewnątrz rodziny,

co jest absurdym, bo statystyki jasno pokazują,

że to mężczyźni malitretują

i często zabijają kobiety, a nie na odwrót.

Więc nie da się tego nazwać inaczej,

a problem jest bardzo poważny.

Każdego dnia z rąk mężczyzn w Hiszpanii

nieco najmniej jedna kobieta.

Poza tym VOX chce m.in. ograniczyć kobietom

dostęp do aborcji czy prawa społeczności LGBT.

Moim zdaniem, jeśli w Hiszpanii powstanie prawicowy rząd,

w którym będzie VOX,

to cofniemy się w czasie o 40 lat do czasu dyktatury

i będzie to coś okropnego.

Paradoksalnie to właśnie sprawa ochrony praw kobiet

stała się za rzewiem ostrego konfliktu

wewnątrz Lewicowej Koalicji Rządowej,

konfliktu od którego zaczął się ostry spadek

poparcia tak dla socjalistów z PSEO,

jak i dla radykałów z Podemos.

Społeczne oburzenie wywołała historia 18-latki,

która padła ofiarą gwałcicieli

w czasie święta Sanfermin w Pampelunie.

W odpowiedzi władze postanowiły zmienić prawo.

Za reformę i ustawę zwaną solo CSC,

czyli tylko tak, znaczy tak,

odpowiadali politycy Podemos,

a cała sprawa dla rządowej koalicji

zakończyła się polityczną katastrofą.

Tak w rozmowie z Financial Times mówił

hiszpański politolog profesor Pablo Simon.

Już na samym początku w rządzie wybuchł

ostry spór między socjalistami

a politykami Podemos,

kto ma się zająć tą sprawą.

Tradycyjne feministki związane z PSEOE

nigdy nie zaakceptowały,

że ten temat przejęły osoby związane z radykalną Lewicą.

Więc na dzień dobry mieliśmy

wewnętrzną walkę w rządzie o to,

kto jest bardziej pro kobiecy.

Ale to był dopiero początek.

Zmiany przeforsowane przez Podemos w kodeksie karnym

doprowadziły do chaosu i potężnych wątpliwości

w interpretacji prawa.

To z kolei sprawiło,

że więzienia zaczęli opuszczać gwałciciele,

którym na mocy nowych przepisów

skraca nowy roki.

Oczywiście nie taka była intencja

w twórców reformy.

Ale mleko się rozlało,

a opozycja zyskała potężną broniob walce z rządem.

Co więcej,

podpowiedzialna za reformę z ramienia Podemos,

Irene Montero,

nigdy nie przyznała się do błędu.

Wręcz przeciwnie,

stwierdziła, że to wina konserwatywnych sędziów,

których określiła faszystami.

Widząc, co się dzieje,

socjaliści w pośpiechu przygotowali

nowelizację, łotającą błędy

w reformie Podemos,

ale politycy tego ugrupowania

odmówili głosowania za poprawkami.

W końcu nowelizacja przeszła,

ale dzięki głosom Centro Prawicy

z Partii do Popular.

Moim zdaniem ta sprawa była

punktem zwrotnym,

od którego zaczęła się erozja

poparcia dla Lewicy w Hiszpanii.

W Hiszpanii zobaczyli bowiem

te nieudolności rządzących.

Cene za ten błąd Hiszpańska Lewica

płaci do dziś.

Partia Podemos została zmarginalizowana

i zastąpiona przez nową formację sumar.

Rozłam w koalicji rządowej

i konieczność dobierania głosów

tak, by utrzymać większość,

spowodował, że premier Pedro Sanchez

zaczął dogadywać się z separatystycznymi

partiami z Katalonii i kraju Basków.

I to także dało paliwo opozycji.

Stowarzyszenie ofiar terroryzmu

wyliczyło, że z baskiską partią

Eacie Bildu związanych

jest 44 byłych członków ETA,

w tym siedmiu skazanych za

brutalne przestępstwa.

Dla Prawicy socjaliści stali się

wspólnikami terrorystów

spod znaku ETA.

Tak na finiszu kampanii mówił

lider Vox Santiago Abascal.

Naszym obowiązkiem jest

doprowadzenie 23 lipca

do historycznej, politycznej zmian

w całej Hiszpanii.

Mamy też obowiązek, by chronić

demokrację.

Przed kim?

Oczywiście przed Lewicą,

która uważa, że demokracja należy

tylko do niej.

Czemu tak?

Bo to Pedro Sanchez powiedział,

że tylko głosując na niego

można obronić demokrację.

Więc chciałbym mu powiedzieć,

że zdobył władzę okłamując

hiszpanów i dogadując się

z wrogami porządku konstytucyjnego

w naszej ojczyźnie.

Wszyscy doskonale wiemy,

kto w pierwszej kolejności

zagłosuje na Pedro Sanchez.

Gwałciciele i pederaści,

którzy dzięki niemu zyskali wolność

lub którym obniżono wyroki.

Poza tym wywrotowcy,

niedawidzący Hiszpanii,

a także wszyscy, którym na imię

Mohamed.

Dla nas obrona konstytucji

oznacza obronę interesów hiszpanów.

Centroprawicowa partida popular

w kampanii taktycznie dystansuje się

z tak by nie zrazić umiarkowanych wyborców.

Tym bardziej, że jak wskazują badania

w ostatnich latach nawet 10%

tzw. konserwatywnych socjalistów

porzuciło PSEOE

na rzecz centroprawicy.

Sonderze wskazują, że bliżej zwycięstwa

w niedzielnym głosowaniu jest prawica.

Niespodzianka nie jest jednak wykluczona.

Rozstrzygająca może okazać

się frekwencja,

a ta jest wielką niewiadomą.

Wybory odbywają się

w nieco dziennym okresie.

Wakacje, kiedy wielu wyborców

jest na urlopie, przez Hiszpanie

przetacza się też fala upałów,

gdzie niegdzie temperatura przekracza

40 stopni.

Jak wpłynie to na elektorad?

Spośród wielu znaków zapytania

jedno wydaje się pewne

bez względu na to, kto wygra niedzielne wybory,

temperatura politycznego

sporów Hiszpanii szybko nie spadnie.

Dla raportu o stanie świata

Marcin pośpiech.

Teraz o niezwykłej,

niewyjaśnionej historii

amerykańskiego żołnierza,

który we wtorek z nieznanych

przyczyn przekroczył granice

Korei Północnej.

Szeregowiec Travis King

brał udział w wycieczce

do strefy zdemilitarizowanej

oddzielającej obie Koreę

i przeszedł na północną stronę.

Od tego czasu nie ma z nim kontaktu

strona północno-koreańska

nie odpowiada też na próby negocjowania

tak twierdzą Amerykanie.

Ten kryzys przypada na szczególnie napięty

moment w relacjach między Stanami

i Koreą Północną. 12 lipca

Korea wystrzeliła

rakietę balistyczną, interkontynentalną.

Jej zasięg

teoretycznie pozwalał by jej dolecić

do terytorium USA, choć w tym wypadku

wylądowała ona w morzu u wybrzeży

Japonii. Jest z nami Oskar

Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw

Międzynarodowych. Witam dzień dobry. Dzień dobry.

Bardzo niejasna jest ta historia

amerykańskiego żołnierza.

Co wiemy na pewno?

Oprócz tego co powiedziałem, albo może

jakby pan mógł to przetrawestować.

Kolejne dni, kolejne godziny

dostarczają więcej szczegółów

jeśli chodzi o jego

wcześniejszą przygodę

w Korei Południowej, bo faktycznie można nazwać to przygodą.

Z jednej strony był tam z powodów zawodowych,

bo był żołnierzem

amerykańskiej armii,

ale przy okazji stacjonowania

w Korei Południowej dopuszczał się różnych

tak to nazwijmy.

I to jest też rzecz bardzo problematyczna

i trochę być może wyjaśniająca

jakie były powody jego ucieczki.

To znaczy, że on już część kary

odsiedział w

miejscu odosobnienia, bo nawet trudno

to nazwać więzieniem w Korei Południowej

za

takie

występki w stylu tam sprzeczki z policją,

pobicie kogoś,

zdefastowanie samochodu policyjnego.

Niestety takie historie

czas na jakiś czas zdarzają.

Mówimy o 28 ponad tysiącach

amerykańskich żołnierzy,

którzy czasem wychodząc na miasto

czują się zbyt pewni siebie,

więc

to jest sprawa, powiedziałbym

z tego punktu widzenia

nie jest jakaś szczególna,

no ale właśnie on przecież miał

odlecieć do Stanów Zjednoczonych, bo

i był

tutaj nie mamy też jednoznacznych

wizji tych wypadków, bo

sprzeczne historie się pojawiają, ale że

miał być przez żandarmerię wojskową,

amerykańską, odstawiony

na samolotnisko w seulu

i tak naprawdę Inchon Seult,

który jest oddalone od Centrum Seulu

o mniej więcej godzinę.

No i tamtąd uciek, uciek

i tutaj się pojawiają między innymi

zarzuty, że właśnie amerykańska żandarmeria

nie dopilnowała tego, ale z drugiej strony

on przekroczył już

przeszedł przez kontrolę bezpieczeństwa

i tam podobno już miał

powiedzieć, że zgubił paszport

i że musi po niego wrócić i

no wrócił ostatecznie na

wycieczkę, więc musiał wrócić izy

z lotniska do miasta

i z miasta następnie

do strefy zdemilitaryzowanej

i tu jest ciekawa rzecz, ponieważ takie

wycieczki ich się nie załatwia tak

od w kilkami... Nie można się dołączyć

mówiąc chciałbym się dołączyć do

wycieczki. Tak, on musiał to zaplanować

zazwyczaj, to wiem, bo sam uczestniczyłem

w takiej wycieczce, to

sprowadza się to do tego, że

trzeba zabukować

swój udział i

zazwyczaj to trwa 48-72 godziny

żeby, czy należy

przesłać swoje informacje o sobie, to musi

być sprawdzone też przez odpowiednie

służby południowo-korańskie

ale też ONZ-toskie, które nadzorują

tak naprawdę, dowództwo ONZ-toskie

nadzoruje to od strony południowo-korańskiej

to szczególne miejsce

na świecie i

więc to wymaga

wcześniejszego przygotowania, więc skoro

on pojechał na tą wycieczkę, to znaczy, że on

już wcześniej

spełnił te wszystkie formalności

więc on sobie tę

ucieczkę zaplanował, to nie był jakiś

spontaniczny efekt, że w przypływie

nie wiadomo czego on uznał, że na lotnisku

uciekam na... Właśnie zaplanował sobie, że

skorta amerykańskiej

gendarmerii nie będzie reagowała

kiedy on ucieknie, albo

zaplanował, że po prostu zostawią go

po przekroczeniu niby

po zaprzekowaniu się na samolot

przedziwne w związku z tym, że przecież

był on karanym żołnierzem, prawda?

On jechał do Stanów Zjednoczonych, żeby

odsiedzić jeszcze dalszy ciąg kar. Tak, miał

wsiąść w samolot lecący

do Dallas i tam prawdopodobnie

przegała go jakaś kara

i właśnie skoro atąd się wpisuje

tak naprawdę w podobne historie

z ostatnich kilkudziesięciu

lat, a takich historii nie było wiele, bo

siedem poprzednich było takich

osób, które uciekały

z żołnierzy amerykański, którzy

uciekali do Korei Północnej

i zazwyczaj towarzyszyły tam

właśnie jakieś problemy z prawem.

To znaczy, że oni uciekali

przed odpowiedzialnością właśnie amerykańskiego

wojskowego wymiaru sprawiedliwości

coś przeskrobali, albo

tak jak jeden z uciekinierów

z lat sześćdziesiątych Charles Jenkins, no to był

jego wyraz sprzeciwu wobec tego, że miał

z Korei polecieć

do Wietnamu, nie chciał brać udział w wojnie

w Wietnamie, więc

zazwyczaj te historie,

których jest bardzo niewiele, to

pozwolają nam ocenić, że stoją

za tym jakieś problemy z

tak naprawdę

amerykańskimi władzami, tak? To znaczy, że

on po prostu ten obywatel amerykański

nie chce ponieść odpowiedzialności za

czyny karalne w innym kraju

i wybiera wolność

uciekając do Korei Północnej.

Jakkolwiek absurdalnie to brzmi to właśnie tak.

Jak się kończyły historie tych żołnierzy?

Poza jednym przypadkiem wszyscy

zostali w Korei Północnej i tam zmarli.

Więc

jeden z głośniejszych przypadków, Joe Dreznok

uciekł w 62.

Zmarł w 2016.

w Korei Północnej, w Pyeongyangu.

Był tylko jeden przykład właśnie,

wspomnianego przeze mnie Charles'a Jenkinsa,

który w 2004.

został wypuszczony przez Koreę

Północną, ale ciekawy, że on został

wypuszczony dlatego, że był

obiektem targów północno-koreańsko-japońskich.

Jego żona japonka, którą

poznał w Korei Północnej, została

uwolniona i on,

jako członek rodziny też później do niej

dołączył i dzięki właśnie temu

Jenkinsowi wiemy, co działo

się z innymi, którzy wówczas

w latach 60. siedemdziesiątych

uciekli do Korei Północnej

i te historie ich były bardzo

różne mimo wszystko. To znaczy, że

oni początkowo byli przesłuchiwani,

bo to zawsze jest rzecz, która musi

być wykonana przez Koreę

Północną. Po prostu dla korejniczeków z Północnej

też jest zaskakujące, że ktoś takie ucieka

a później jest

próba wyciągnięcia

czegoś od tych ludzi. Ale mówimy o

szeregowcach tak naprawdę.

O osobach niższych rangą.

Oni nie mają jakiejś szczególnej wiedzy o czymkolwiek,

więc byli następnie wykorzystywani

do celów propagandowych. Część z nich została

aktorami, którzy grali

w filmach propagandowych

północno-koreańskich, grali tych

amerykańskich imperialistów, więc

stali się osobami publicznymi

w Korei Północnej.

I jak w przypadku Dreznoka, to

nawet osoba, której swoich synów

zaangażował, czy jego synowie bardziej

zostali zaangażowani w tę machinę

propagandową północno-koreańską.

Synowie też biali,

bo z małżeństwa z

Rumunką. Wiele jest takich historii

bardzo powiedziałbym wręcz

pudelkowych, jakie tam są, że to są

osoby jakieś dziwne, to są takie

Michałki z tych relacji amerykańsko-

północno-koreańskich.

Ale to też pokazuje,

że ich los jest

odmienny niż osób zatrzymanych

cywilów przez Koreę Północną

na draktorium Korei Północnej.

To są zupełnie inne case. No to są

przypadki tragiczne w większości,

prawda? Albo przynajmniej

źle się kończące. To znaczy to różnie

bywało, tak? Bo faktycznie mamy

w pamięci przypadek o to Wormbir'a,

czyli tego amerykańskiego studenta,

który zerwał plakat propagandowy

w hotelu i został zatrzymany

i zachorował. I prawdopodobnie

nie tyle, że został brzydko mówiąc

ukatrupiony przez Korańczyków z północny,

tylko oni prawdopodobnie nie potrafili

jemu pomóc. On zapadł

w śpiączkę i w stanie śpiączki

został przetransportowany

do Stanów Zjednoczonych.

Gdzie zmarł? Gdzie zmarł, tak. Więc to

jest ta historia, która daje nam ten

ogląd tego, co może się stać.

Ale tak naprawdę większość

osób

została wypuszczonych. Faktycznie

nie byli w różnym stanie zdrowia, ale zostali

wypuszczonych. I takiego skrajnego

przypadku jak Wormbir'a

nie było. Pozostałe osoby bywały różnie.

Bywały od kilkudziesięciu,

z kilkaset do kilkutysięcy dni

na terytorium Korei Północnej.

I Korea Północna często te osoby

traktowała jako osoby,

którymi, można mówiąc brutalnie,

handlowała do celów politycznych

ze Stanami Zjednoczonymi.

Bo pamiętajmy na przykład

ostatni z takich przykładów

tradycyjnego granica, ale to ze strony

Chin do Korei Północnej.

Turysta amerykański

przekroczył granicę, został zatrzymany

i to było w 2018 roku.

I on po 40 mniej więcej dniach

został oddany Amerykanom. Dlaczego?

Dlatego, że wtedy Korańczycy otworzyli się

na dialog z Donaldem Trumpem, więc

nie opłacało się

przetrzymywać je, a ci, którzy byli

dłużej przetrzymywani zostali

uwolnieni. Ale na przykład w 2009 roku

grupa, chyba trzy osoby

teraz właśnie zatrzymane, zostały

uwolnione w następstwie

misji dyplomatycznej

byłego prezydenta Bila Clintona,

który udał się do Pyeongyangu.

I to temu to było oczywiście osadzone

w relacjach

dyplomatów

ze Stanów Zjednoczonych

i Korei Północnej. Więc teraz

problematyczne jest to, że to po pierwsze,

to nie są cywile, którzy zostali

zatrzymani

przez Koreę Północną, tylko to są

Amerykanie, to jest Amerykanin, który

dobrowolnie uciekł i dodatkowo

złamał amerykańskie prawo, został

deserterem, więc no tak. Jego mogą inaczej

zupełnie traktować Amerykaniem, mimo że

widzimy te oficjalne doniesienia, że

zabiegają

jego powrót, ale problemem

jest to, że relacje

Stanów Zjednoczonych z Koreą Północną

są najgorsze od lat,

nie ma żadnych prawdopodobnie kanałów

komunikacji, więc Amerykanie

właściwie są bezradni w tej

sytuacji. Tam wspomina się o tym, że

szwedzki kanał chyba działał

do niedawna. Do niedawna, bo nie

ma szwedów w Piągiangu.

Na tym polega problem. Mało kto

został w Piągiangu zostali, na przykład

Chińczycy, Rosjanie, wątpia, aby pomogli

Amerykanom, więc Amerykanie nie mają

swoich ludzi, bo faktycznie takie

sprawy konsularne i te w przypadku

zatrzymanie amerykańskich ubywateli

to zawsze załatwiali szwedzi, ale

szwedów nie ma. I widzimy, że to

Korea Północna jest państwem od

20 stycznia 2020 roku

totalnie zamkniętym. Nikt nie wjeżdża

poza

chińskim ambasadorem, który kilka miesięcy

temu wjechał na specjalnych warunkach.

Poza tym nikt się nie przedostaje

i nikt nie wyjeżdża z

Korei Północnej, więc

jakiekolwiek

uwolnienie, nawet przeprowadzenie

negocjacji z Koreą Północną w obecnej

sytuacji jest szalenie

utrudnione. W jakim miejscu jest ten

reżim w tej chwili? To wystrzelenie

etybalistycznej w trakcie

szczytu NATO w Wilnie

pokazuje, jak bardzo

im zależy na tym, żeby wykazać, że

kontrolują sytuację, że reagują

na to, co się dzieje na świecie.

Tak, ten kontekst polityczny na pewno jest

istotny, ale wydaje mi się, że istotniejszy

jest nawet techniczny. To znaczy

te wszystkie próby służą sprawdzeniu

stanu

północnokorańskiego programu

rakietowego, który

już jest na bardzo zaawansowanym

ale to są rzeczy tak złożone, że

korańczycy muszą to ciągle testować

i mówimy tak naprawdę to, co jest

najistotniejsze w tym teście, to

pocisku chłasą 18, że to jest pocisk

na paliwo stałe. To znaczy, że to

upraszczając

może być dużo

sprawnie wystrzelone, że Amerykanie

tego nie wykryją, bo nie trzeba

tego tankować i tak dalej. Więc

niestety to

niestety z punktu widzenia

adwersarzy Korei Północnej jest

program

sukcesywnie rozwijany

i faktycznie okoliczności polityczne zawsze

są wykorzystywane

przez Koreę Północną.

Że to jest sygnał. Korea Południowa jest państwem,

które brało udział

w szczycie NATO

w Wilnie. Jest państwem, jest tak zwanym globalnym

partnerem NATO. Zbliża się

do zachodu też w tych kwestiach

bezpieczeństwa.

Korea Północna, skoro i na tym odcinku

powiedziałbym europejskim, ewidentnie jawnie,

gdzie się nie da jawni popiera

Rosję, no i sygnalizuje, że

po prostu te sprawy

ma pod kontrolą, żeby

nie zapominać o niej, ale też

z mojej perspektywy ja widzę

także jest mimo wszystko

mniejsze zainteresowanie tym, niż

jeszcze kilka lat temu. To znaczy

koreańczycy częstotliwością tych prób

też doprowadzili do tego, że my się

przyzwyczailiśmy. I to jest też dla nich bardzo

istotne, bo oni tam swoją robotę wykonują,

a że

nie zawsze temu jest nadany jakiś wielki

status polityczny, mam wrażenie, że oni

teraz nawet nie są w ogóle

zainteresowani jakimikolwiek rozmowami.

Oni się zamknęli na rozmowy

ze stanami zjednoczonymi z koreą

południową, tak naprawdę rozwijają relacje

wyłącznie z dwoma państwami, Chinami

i Rosją. I to dla nich

jest wystarczające, mimo że

ten element też bardzo

istotny może być wewnętrzny, w jakim

momencie jest ten kraj, w momencie

zamknięcia

ponad trzyletniego państwa

w warunkach pandemii,

wprowadzenia restrykcji, które prawdopodobnie

uderzyły dużo bardziej niż pandemia

w to społeczeństwo, ale to są tylko

jakieś spekulacje, jaka jest

sytuacja. Ja biorę pod uwagę, że

sytuacja humanitarna w tym kraju społeczną

gospodacza może być bardzo, bardzo zła.

A ten stan,

który pan przedstawił w tej chwili

bardzo przeszkadza

Amerykanom, to znaczy mówi pan o tym,

że my się przyzwyczajamy do tych prób,

a Amerykanie też się przyzwyczają do nich

no i wiedząc, że

nawet jeśli Korańczycy będą w stanie

wystrzelić rakietę, która wyląduje

w Los Angeles, no to tego nie zrobią.

No tak, bo to też będzie oznaczało koniec

reżimu. Co zresztą parę dni temu

na okręcie podwodnym

atomowym amerykańskim, który zawitał

do Pusanu, o tym powiedział prezydent

Korei Południowej, że

atak północnokorański oznacza koniec

reżimu, tak, więc to jest taka

retoryka południa też,

że może liczyć na wsparcie amerykańskie

i Amerykanie na pewno reagują

na to, co robi Korea Północna,

bo reakcją

jest wzmocnienie współpracy militarnej

z Koreą Południową.

Widzimy to bardzo wyraźnie od

ponad roku, od kiedy

Jęso Kioł, obecny prezydent

rządzi Koreą Południową, on jest zwolennikiem

zbliżenia ze Stanami Zjednoczonymi

i też zacieśnienia współpracy

w trójkącie, Waszyngton, Sejul

i Tokio, więc

i ta poprawa relacji

południowo-korańsko-japońskich też się to

wpisuje, więc Amerykanie jak najbardziej

reagują, natomiast

politycznie, wydaje mi się, nie nadają

takiego, takiej wagi temu

jak chociażby Donald Trump w pierwszym

roku swoich rządów, kiedy to był

w ogóle jeden z motywów przewodnich,

jego polityki zagranicznej. Co robić

z Koreą Północną? Joe Biden w ogóle tak do tego

nie podchodzi, no i sporo jest

zarzutów, że Amerykanie trochę

politycznie, dyplomatycznie uznają,

że no, co my mamy z tym zrobić?

Reagujemy

współpracą wojskową, wzmacnianiem

swojej obecności militarnej

w regionie, tyle możemy zrobić,

a bo rozmowy z tym państwem

w tym momencie są po prostu niemożliwe.

Korea Północna nie chce rozmawiać

ze Stanami Zjednoczonymi, więc to co ona

robi to nie jest element zachęty

do rozmów, tak? Ja mam wrażenie, że

to jest, weszliśmy

w taki moment relacje

Amerykańsko-Północno-Korańskich, gdzie po prostu

wedzawet przypłynie

amerykański okręt podwodny,

Korańczycy wystrzelą rakiety. Wyszelą rakiety

Amerykanie z Korańczykami z południa

przeprowadzą manewry i tak

coś za coś. To jest taka

relacja, w która oczywiście jest niebezpieczna,

bo jest ryzyko, że ktoś w końcu

przekroczy tę granicę. Na przykład,

jeśli są przeloty

amerykańskich jednostek powietrznych,

no to Korańczycy grożą, że w pewnym momencie

możemy coś zestrzelić, no, ale to

też muszą mieć świadomość tego, że to

się by spotkało z reakcją.

I muszą też się liczyć z tym, że

większe zaognienie

wcale nie byłoby pomyślił Chin,

bo to od razu angażuje też uwagę

Chin i jako państwa,

które jest jedynym traktatowym sojusznikiem

Korei Północnej,

więc to jest taka gra

do pewnego momentu, ta gra

na pięć, ale nie można przekroczyć

tej linii. Pytanie, gdzie jest ta linia, tak?

Więc to też jest tak, że w tej

relacji Korea Północna

stara się zawsze, że to ona postawi

kropkę nad i, że to ona

pokaże coś, na co nie może być

adekwatnej reakcji drugiej strony,

ale widzimy tę ogromną

mobilizację po stronie i Amerykanów

i Korańczyków z południa, żeby naprawdę

rozwinąć tę współpracę wojskową

na skalę, jakiej tak naprawdę nie było.

Może z tego nie zdajemy sprawy, jesteśmy

pochłonięci tutaj wschodnią

flanką, co się dzieje, ale tam te manewry

są pod wieloma względami

w ostatnich miesiącach, to są największe

manewry, jakie kiedykolwiek były między

Koreą Południową, a Stanami Zjednoczonymi,

więc Amerykanie robią naprawdę dużo

w tym wymiarze wojskowym,

żeby dawać do myślenia

Korańczykom z północy, że jeśli przekroczą

granice, to odpowiedź będzie

miażdżąca. Dobrze, zostawmy

północ Półwyspu Korańskiego,

wróćmy do niedawnej wizyty prezydenta

Korei Południowej, Ion

Sukjola w Polsce.

Zwracam na nią uwagę ze względu na

rozmach, już rozmawialiśmy w raporcie

o stanie świata na temat stosunków

polsko-korańskich, ale

warto przy tej okazji powtórzyć

wygląda na to, że dla obu krajów

to jest relacja bardzo ważna,

relacja przyszłościowa, strategiczna, jak to się

mówi w języku politycznym

i obie strony podchodzą

do tego bardzo poważnie

Korańczycy z pewnością.

Zdecydowanie tak, myślę, że

to, co jest wyznacznikiem tego,

że władzę Korei Południowej

i szerzej, Korea Południowa jako też

plus biznes, dużą wagę

przykładają do relacji z jakimś państwem, to jest to

ilu jest, jak liczna jest delegacja

biznesowa towarzysząca

prezydentowi. I tu

mieliśmy

przedstawicieli

około 90 różnego

rodzaju firm, włącznie z tymi największymi

gigantami południowo-korańskimi.

Więc jak najbardziej

jest Polska traktowana

przez Koreę Południową jako miejsce szalenie

atrakcyjne inwestycyjnie,

ale też są te nowe

obszary współpracy, które

bardzo wybrzmiały w trakcie tej

wizyty, bo

pamiętajmy o tym, że

prezydent Yoon najpierw polecił do Wilna,

więc jest kontekst, angażuje się

Kora Południowa

we współpracę z Sojuszem

Północnoatlantyckim,

więc jest kontekst

bezpieczeństwa. Następnie Polska,

miejsce, gdzie Korańczycy od kilkudziesięciu lat

już są obecnie inwestycyjnie

i dywersyfikują te swoje

inwestycje, zwłaszcza

jeśli chodzi o elektromobilność

baterie do samochodów elektrycznych, to jest ten jeden

w ogóle z filarów obecności

południowo-korańskiej w Europie

i to są jedne z największych zakładów

w ogóle na świecie, te które są

pod Wrocławiem, południowo-korańskie,

ale mamy też kontekst

Ukrainy, bo przecież Yoon

po wizycie w Warszawie

udał się do Kijowa

i podkreślał w trakcie rozmów z polskimi władzami,

że Polska jest naturalnym partnerem

dla Korei Południowej w procesie

powojennej odbudowy Ukrainy.

Na razie mamy ogólniki,

ale już podpisane zostały umowy

i międzyrządowe, ale też biznesowe,

że jeśli

Korańczycy mieliby wchodzić na przykład

w odbudowę infrastruktury transportowej,

infrastruktury energetycznej

budowę Smart Cities, bo takie też

projekty są planowane na przykład dla Kijowa,

to widzą

Polskę jako państwo z którego ta

ekspansja na Ukrainy by się zaczęła,

że tutaj należy

skorzystać też z wiedzy

Polaków i ze współpracy

z polskimi podmiotami, więc

widzimy Koreę Południową

jako państwo, które patrzy nie tylko na Polskę,

ale patrzy szerzej, Polskę jako członka

Unii Europejskiej, ale też

Polskę jako państwo frontowe

Sojuszu Północnoatlantyckiego

i państwo graniczące z Ukrainą,

która prędzej czy później jakoś

zacznie się odbudowywać i Korańczycy

rozstrzygają to jako szanse biznesową zdecydowanie.

I kiedy się patrzy

na te gałęzie biznesu, które miałyby się

rozwijać w tej współpracy

mówimy o przemyśle nuklearnym

oczywiście zbrojeniowym,

wiemy jak wiele broni

Polska ma zamiar zakupić

i już zakupiła w Korei

inwestycje na wielu polach

porty morskie, być może

ten centralny port lotniczy

wspomniał pan o współpracy

w dziedzinie

budowy Ukrainy,

ale to jest relacja bardzo nierówna.

Z drugiej strony my im tam przekazujemy

kosmetyki, zdaję się głównie

i tego typu rzeczy.

Nawet produkty rolne chyba nie trafiają do Korei.

To jest rzecz negocjowana, już są finalizowane rozmowy

w sprawie tego, żeby

polskie mięso różnego rodzaju trafiło

na rynek południowo-korański

co było bardzo trudne, to jest

bardzo protekcjonistyczne podejście

Korańczyków do towarów rolno-spożywczych

to tak naprawdę jest to co

polska przede wszystkim może zaoferować,

bo faktycznie ta oferta polska jeśli chodzi

o produkty rolno-spożywcze jest

atrakcyjne, w elektronice ich nie pobijemy.

No zdecydowanie nie, natomiast jest

także z jednej strony faktycznie

odnotowujemy ogromny deficyt, ponad

8 miliardów

ponad 8 miliardów dolarów

a wymiana handlowa jest

około 10 miliardów dolarów, więc

faktycznie relacja zdecydowanie

nierówna w wymiarze handlowym,

a dodatkowo w wymiarze inwestycyjnym

no jeszcze niekorzystniej

dla nas wygląda, jeśli tak

zestawimy, nasze inwestycje są

znikome, tam mówimy o firmie

Selena, od chemibudowlanej to Wimor

od branży okrętowej, ale to są

to są fistażki w porównaniu

z tym co robią Korańczycy, natomiast

jest element

bardzo istotny w tej relacji

to znaczy, że Korańczycy

oferują transfer technologii

w różnych obszarach i to jest bardzo

istotne, co wyróżnia ich

i w przemyśle zbrojeniowym, ale też

w energetyce jądrowej i też

w tych inwestycjach wysokich technologii

to znaczy, że oczywiście oni na tym

zarabiają, my jesteśmy miejscem

dla nich ekspansji na kolejne rynki, ale

my też mamy możliwość

wykorzystania współpracy

z Korańczykami dla budowy własnego

potencjału w tych obszarach, więc

oczywiście tutaj, jeśli spojrzymy

na cyferki, to faktycznie

ten deficyt jest duży, ale wydaje mi się, że

Polska

jednak traktuje tę relację jako coś, że

my ciągle możemy naprawdę dużo

uzyskać od Korańczyków

jako państwa, które

też wchodzi na te rynki, na przykład

w sektorze zbrojeniowym, oni wchodzą na szalenie

trudny rynek, zdominowany przez Amerykanów

i firmy europejskie, w tym zwłaszcza

Niemieckie i oni pokazują,

że nie tylko, że oni

wchodzą, ale że widzą

w Polsce partnera do współpracy

przemysłowej, bo to też będzie bardzo

atrakcyjne dla

Korei Południowej, żeby ich uzbrojenie

trafiało na rynki europejskie

nie z Korei, bo to płynie 8 tysięcy

kilometrów, tylko żeby były

już produkowane gdzieś w Europie

i tutaj trwają negocjacje od wielu

miesięcy między polskim

przemysłem a południowo-korańskim, żeby

udział polskich firm

w modernizacji tego sprzętu, w jego

serwisowaniu, remontowaniu i produkowaniu

był jak największy, więc

wydaje mi się, że takie jest podejście

polskich przedsiębiorstw i też polskich

władz do relacji z Korei Południowej, nie

będziemy się z nimi ścigać na

inwestycje czy konkurowanie z

elektroniką, ale wydaje mi się, że

jednak jakiś efekt synergi

w tej relacji jest jak najbardziej osiągalny.

Oskar Piotrewicz z Polskiego Instytutu

Spraw Międzynarodowych był gościem

raportu Ostanie Świata, dziękuję bardzo.

Dziękuję. Teraz czas na spotkanie z naszym

specjalistą od spraw skomplikowanych.

Doktor Tomasz Rożek,

gospodarz kanału Nauka to lubię jest z nami,

witam Cię serdecznie. Dzień dobry.

Mówię o sprawach skomplikowanych,

ale może to jest na wyrost, zaraz

wyjaśnię dlaczego.

O pogodzie porozmawiamy,

niezwykłe upały panują w wielu miejscach

Europy i nie tylko zresztą Europy.

Na południu, w Grecji,

Włoszech, Hiszpanii, na Bałkanach, w Turcji

także w Stanach Zjednoczonych

temperatury osiągają poziomy

najwyższe od początku

pomiarów, niekiedy nawet

dochodzą do prawie 50 stopni,

48 stopni.

Notowano

w takich miejscach jak Turcja

czy Hiszpania.

I teraz pytanie jest, czy to jest

coś niezwykłego Tomku,

czy raczej powinniśmy się odwołać

do klasyki

polskiej obserwacji socjologicznej.

Na pewno pamiętają państwo

cenę skotłowni w misiu

Stanisława Baryi.

Kiedy palacz mówi

odpowiadając na telefon z ADMu

jest zima

to musi być zimno. Takie są

odwieczne prawa natury.

Teraz Tomku mamy lato.

Więc musi być ciepło. No i tyle.

No można by jeszcze powiedzieć

klasykiem, że taki mamy klimat.

Tak, to już jest troszkę późniejszy klasyk, tak.

To jest późniejszy klasyk, no i właśnie

klimat.

W zasadzie nie jest rzeczywiście skomplikowana.

Robisz zawsze

przed naszymi rozmawiami ten

wstęp o bardzo skomplikowanych

sprawach. No więc temat

generalnie, klimatu, generalnie

jest dość skomplikowany,

wielowątkowy, mocno, mocno złożony.

Ale akurat odpowiedź na to pytanie

jest prosta. Patrząc tylko

i wyłącznie na temperatury w tym roku

nie musielibyśmy się niczym

przejmować. No bo mamy lato, to jest

ciepło. Po prostu jest ciepło.

Jest bardzo ciepło, tak.

Albo wchodząc gdzieś tam głębiej, można

powiedzieć tak.

Współczujemy tym, którzy mieszkają

tam, gdzie jest 45-48

stopni. No bywa.

Ale jeżeli

zaczniemy patrzeć w statystyki,

to nagle to takie

hulaj, dusza, nie ma piekła

zaczynamy to piekło

dostrzegać.

Ale to dopiero widać nie wtedy, kiedy

spojrzymy raz za okno, albo dwa

okno na termometr, tylko

gdy spojrzymy w dane statystyczne

lat wielu, wielu

wstecz. I nagle okazuje się,

że

w niektórych miejscach

na Ziemi, zaraz

powiem, co to znaczy w niektórych,

temperatury w tym roku są najwyższe

od początku regularnych

pomiarów, czy nie od 10

czy 20 lat, tylko od 19

wieku. Dlaczego mówię

w niektórych? Dlatego, że nie wszędzie

odpoczą od 19

wieku temperatury są mierzone regularnie.

A podając

temperatury średnie na świecie

no to

właśnie, trochę tutaj wchodzimy

w taki czasami na

kigrzonski grunt, albo na grunt, który czasami

jest argumentem tych, którzy

uważają, że żadnych zmian nie ma.

Mówią, ale chwileczkę.

Od jak dawna regularnie

jest mierzona temperatura? No więc

nie kilkadziesiąt lat, tylko

w niektórych miejscach bardziej

kilkaset lat. 19

wiek to są regularne pomiary

w niektórych miejscach. I

patrząc na to w ten sposób

i patrząc na rozkłady temperatury

i na amplitudy tych zmian

to nagle się okazuje, że ten rok

nie jest po prostu

wyjątkowo gorącym rokiem

na tle lat

z grubsza tak samo gorących.

Tylko

te rekordy one

pojawiają się

dużo, dużo częściej w ostatnich latach

niż kiedykolwiek wcześniej.

Innymi słowy, niemalże

każdy kolejny rok

jest goręszy

niż niemalże każdy poprzedni.

Tomku, ty wyjaśniasz w tej chwili różnicę

pomiędzy pogodą a klimatem, tak?

Tak. To, że mamy

45 stopni ciepła

nawet w Polsce, jeśli do tego by

doszło, to

może się tak zdarzyć. Natomiast

jeśli zdarza się sytuacja, w której

mamy dni

po 30 parę stopni

czy po 40 parę stopni

jak w Hiszpanii

przez cały miesiąc

i to się zdarza

trzeci rok z rzędu czy

w ciągu ostatnich 10 lat

6 razy, to to jest niezwykłe, tak?

To jest niezwykłe

i to wspiera

nie argument tego palacza

z misia, który mówi, no jest zima,

jest zimno, jest, jest lato, ma być gorąco.

Tylko raczej tych, którzy mówią

coś się zmienia

i to się zmienia w sposób bardzo wyraźny.

Ja teraz rozmawiając

z tobą, opowiadając

Państwu o tym patrzę

na taki wykres, który pokazuje

zmiany temperatury

średnie

uśrednione dla całej Ziemi

w przeciągu

roku. No to tam powiedzmy

w okolicach stycznia

przepraszam, nie no, całej Ziemi

dla północnej półkuli. Więc

w okolicach stycznia jest oczywiście

dużo, dużo zimniej, gdzieś tam

temperatura narasta, narasta, taki

pik jest w okolicach

przełomu lipca sierpnia

i później znowu opada gdzieś tam

do stycznia

czy do grudnia, no i przechodzi na styczeń

kolejnego roku. Patrzę

na te wyżarzone wykresy

i co widzę, no widzę, że

rzeczywiście w tym roku jest znacząco,

znacząco cieplej

niż kiedykolwiek przez wszystkie

pomiary. Ale poprzednim

takim rokiem, kiedy były

przekraczane te rekordy

był rok dwudziesty drugi

a rok dwudziesty pierwszy

był troszeczkę chłodniejszy

ale rok dwudziesty był jeszcze

poprzednim rekordem. Czyli

te rekordy one się nie rozkładają

statystycznie porówno

ich jest w ostatnich

latach nieporównywalnie

więc one się pojawiają

nieporównywalnie częściej

niż kiedykolwiek wcześniej

i to pokazuje nie to, że

dzisiaj mamy

albo nawet w lipcu

mamy średnią temperaturę

w Polsce wyjątkowo wysoką

tylko to, że te wyjątkowo

wysokie temperatury

w skali świata

zdarzają się dużo dużo częściej

i te kolejne rekordy

są bite w kolejnych latach.

Mamy jasność co do tego

jak ta temperatura

się rozkłada w skali

pomiarów czy w skali

ostatnich dekad czy ostatnich stuleci

jeszcze tylko jedno zdanie

tutaj chcę dopowiedzieć czy jedną informację

to nie jest tylko kwestia temperatury

bo

zmiany klimatu albo

ocieplenie klimatu

najczęściej kojarzone są tylko

i wyłącznie ze wzrostem temperatury

i ktoś powie tak

w ciągu ostatnich tam kilku lat

myślę, że kilku

temperatura średnia wzrosła

o 1,2

stopnia Celsjusza

i ktoś powie co to takiego

o dokładnie teraz mam

w ciągu 8 lat wartość globalnego ocieplenia

sięgnęła 1,2 stopnie Celsjusza

i ktoś powie co to za różnica

czy jest 20 czy 21,2

żadna różnica

bo tuż to nie jest do końca tak

bo po pierwsze mówimy o uśrednieniu

są miejsca, gdzie ten wzrost

jest znacząco większy

i takimi miejscami np. są nasze biegunę

biegun północny chociażby

więc to jest średnia

ale nawet gdyby

chodziło tylko o tą średnią

no to jeżeli ktoś ma 36,6 stopnia

Celsjusza temperaturę ciała

to jak podniesiemy to

o 1,2 stopnia

to nagle się robi 37,8

prawie 38

to już jest gorączka

ale oczywiście to jest analogia

ale przepraszam, nie wiem czy do końca trafiona

no bo czy innym jest temperatura

ziemi i powietrza, czy innym jest temperatura ciała

nie do końca jest

nie trafiona dlatego, że

zarówno globalny system

jak i system

naszego ciała one

są ustabilizowane

w jakiś warunkach

i oczywiście jak wyjdziemy

na pełne słońce

to nasz to temperatura naszego ciała

jest wyższa

i zostanie włączony mechanizm

żeby ją obniżyć

bo to niebezpieczne

jak wyjdziemy źle ubrani na mróz

to temperatura ciała nam się zacznie obniżać

jest cała masa różnych

urządzeń, nazwijmy to w cudzysłowie

mechanizmów, które zaczynają ją

podnosić

stąd jak przykład mamy drżenie

mięśli po to żeby wytworzyć

wyższą temperaturę

gdyż zmiana jakakolwiek

jest niekorzystna jest wręcz niebezpieczna

i to dokładnie

tak samo działa w przypadku Ziemi

w przypadku

całego systemu klimatycznego

który ma bezpośrednie przełożenie na życie

owszem jednorazowe

przesunięcie

nie robi dużo

ale jak zaczyna się pojawiać pewien trend

to 1,2

albo 1,5

a mówimy o uśrednionej

bo tak mówię są miejsca gdzie ten wzor

jest znacząco większy

to to robi dużą różnicę

ale to nie jest tylko

kwestia samej temperatury

to jest temperatura

w zasadzie jest tylko

takim jakby to powiedzieć

uwidocznieniem tego problemu

w naszej atmosferze

jest coraz więcej energii

ta energia jest magazynowana

w wiązaniach

w cząsteczkach tak zwanych gazów cieplarnianych

ta energia to jest energia

słoneczna, która nagrzała

powierzchnię Ziemi

została od tej powierzchni odbita

i powinna większej części

ulatywać w kosmos

niestety

część z niej

zostaje zatrzymana

w naszej atmosferze

i to skutkuje

wyższymi temperaturami

o czym rozmawialiśmy

ale to także skutkuje

znacznie częstrzymi

zjawiskami pogodowymi

w przypadku Polski

to są na przykład burze nawalne

a kiedy indziej suszę

i znowu ten temat

jest skomplikowany, bo patrząc

na statystyki tak bardzo

powierzchnie

ktoś mógłby powiedzieć, nic się nie dzieje

wszystko jest w normie

bo w Polsce średnia opadów

w ciągu roku zgrubsza jest taka sama

od dłuższego czasu

ale jak zaczniemy się w to wczytywać głębiej

to się okazuje, że może

ilość wody spadająca

na głowę jest mniej więcej

taka sama, to charakter tych

opadów zasadniczo się zmienił

burze, które kiedyś

czy deszcze, które kiedyś

trwały długo

i nie były specjalnie uciążliwe

dzisiaj są krótkie

i są właśnie burzami nawalnymi

a do czegoś takiego

nie jest dostosowana

na przykład nasza flora i fauna

woda nie zdąży wsiąknąć w ziemię

bo jej spada bardzo dużo

i ona spływa

do rzek

rzeki nie są przystosowane do przyjęcia

tak dużej ilości wody w tak krótkim czasie

więc mamy do czynienia

z powodziami

nawet takimi chwilowymi

a jak ta woda spłynie to dokładnie

w tym samym miejscu za chwilkę może być susza

to są sytuacje z którymi

wcześniej raczej nie mieliśmy do czynienia

a teraz one się pojawiają

i znowu, jakby się pojawiły

raz to to jest tak jak z tą temperaturą

może się zdarzyć

ale jak się pojawiają coraz częściej

to widzimy tą zmianę

Tomku wspomniałeś

o tym, że

możemy reagować na to

kiedy zmienia się temperatura

w bardzo prosty sposób

na przykład ubierzemy się ciepło

i nasze ciało nie będzie traciło

temperatury mimo że

na zewnątrz będzie zimno

w zasadzie nie mamy wpływu na to

jaka jest temperatura na Ziemi

to znaczy jeśli

mieliśmy na to wpływ

od 200 lat to pewnie to wszystko

co mieliśmy zrobić

aby wpłynąć na tę temperaturę

już zrobiliśmy teraz próbujemy

te skutki odwrócić

z różnymi rezultatami

ale używając tej

twojej metafory

czy tego twojego porównania

co my możemy robić

w sytuacji jak teraz

to znaczy jak możemy zmieniać

jak zmienia się nasze życie

w związku z tym wzrostem temperatury

czyli krótko mówiąc jak będziemy żyli

w świecie w którym

no choćby średnio

o stopień i dwie dziesiąte

albo półtora stopnia temperatura wzrośnie

albo na przykład o cztery

albo o pięć

no to jeden przecinek dwa to jest

uszedniona dla całej planety

dobrze jeśli chodzi o przyszłość to jeszcze ci zadam

zostawmy te liczby

uśrednienie przez cały rok

też troszeczkę nam może zmieniać

obraz całej sytuacji

natomiast

gdybyśmy popatrzyli na konkretne miesiące

to okazuje się, że ta zmiana temperatury

to ona nie wynosi jeden przecinek

dwa tylko wynosi znacznie więcej

no dobrze ale co z tym robimy

co z tym robimy

no tutaj jest cała długa lista rzeczy

które zrobić powinniśmy

a niektóre wręcz musimy

tak czysto fizjologicznie po prostu

musimy bardzo dużo pić

musimy zmienić

i będziemy musieli

ja myślę, że w przyszłości nawet niedalekiej

może się okazać, że

nasz tryb życia będzie musiał ulec

zmianie do takiego

jaki widzieliśmy na przykład w niektórych krajach

południa być może

nie tylko w Hiszpanii, Portugalii

czy krajach afrykańskich ale także

w Polsce, w Niemczech czy we Francji

będziemy mieli

to w południową siestę

nie dlatego, że jesteśmy Renivi

tylko dlatego, że funkcjonowanie

w wysokich temperaturach może się okazać

po prostu dla nas niebezpieczne

w domku super ludzie się ucieszą

dla nas, a szczególnie dla osób

starszych

przy okazji nasze społeczeństwa się starzeją

więc to dotyczyć będzie

coraz większej grupy osób

czy się ucieszą

z tego co kojarzę to to chyba

będziemy żyli jak Hiszpanie i Włosi

tak, tak

mam tutaj raczej na myśli ten

aspekt życia Hiszpanów czy Włochów

który

raczej jak żeśmy wracali

z tamtych stron to myślę, że większość

nas mówi o wreszcie chłodniej

wreszcie da się żyć

no więc może się okazać, że

no będzie tak jak kiedyś

w Hiszpanii, bo w międzyczasie

w Hiszpanii będzie jeszcze go ręce i jest

musimy pamiętać też

czy musimy się przyzwyczaić do tego

że nie tylko

sposób w jaki funkcjonujemy

taki na co dzień być może

ulegnie zmianie albo będzie musiał

ulec zmianie, ale także

nasza cała infrastruktura

będzie musiała zostać przebudowana

to jest temat

bardzo trudny

wymagający ogromnych nakładów

nie da się tego oczywiście

zrobić z dnia na dzień, ale chociażby

to o czym mówiłem w kontekście

pogody

czyli deszcze, susze, powodzie

my być może zupełnie inaczej powinniśmy

i już powinniśmy myśleć

o właśnie infrastrukturze

takiej odpornej na ekstremalne

zjawiska atmosferyczne

być może normy

tu przyznaję, nie jestem ekspertem

być może te normy już uległy zmianie

ale normy dotyczące na przykład

nie wiem spadu dachu

albo tego jak place

mają być remontowane

miejskie

albo jakie przekroje mają być kanalizacji

deszczowej, może tutaj będzie

trzeba wprowadzić pewne zmiany

bo może się okazać, że po prostu

porządna burza, która kiedyś występowała

raz w roku albo raz na kilka lat

w naszych przestrzeniach

geograficznych będzie występowała kilka

razy w roku

Tomku to wszystko opiera się na naszych

przewidywaniach dotyczących

zmian klimatu

no już nie do końca tylko przewidywaniach

to jest tylko kwestia tego co będzie

to jest moje pytanie

czy my jesteśmy

w stanie przewidzieć

jakie będą temperatury

biorąc pod uwagę, że nie jesteśmy w stanie

powiedzieć czy w Warszawie będzie padało

w niedzielę

możemy powiedzieć z pewnym przybliżeniem

ale możemy się pomylić

i bardzo często się mylimy

czy możemy przewidzieć

jakie będą temperatury

bo to o czym mówisz wymaga

dotyczących ogromnych pieniędzy

nakładów pracy

i nakładów finansowych

na wielkie dekady

czy my ciągle poruszamy się

w projekcjach obarczonych

dużym ryzykiem

niespełnienia

czy my możemy już

w tej chwili mówić o pewności

dotyczącej

przyszłych temperatur

przyszłych to znaczy takich za 20 lat

za 50 lat, za 100 lat

no wiesz, jeżeli mnie pytasz

jaka będzie temperatura

w Warszawie 21 lipca

roku 2045

nie mam bladego

pojęcia i nikt poważny

nie, ja cię o to nie pytam

ale cię pytam o ile...

ale gdybyś zapytował, bo pytasz o temperaturę

w konkretnego dnia

no jeżeli mielibyśmy zmienić sposób

budowania domu w Warszawie to powinniśmy wiedzieć

czy słusznie robimy

budując wszystkie domy

mieszkania z klimatyzacją

mieszkania z klimatyzacją mają niestety

te wadę, że klimatyzacja potrzebuje prądu

a produkcja prądu jest jednym z źródeł

problemów

chyba że znajdziemy sposób na taką produkcję prądu

żeby nie było emisji gazów cieplarnianych

wskazałeś na choćby jeden z problemów

prawda?

więc to jest trochę zapętlony

ty powiedziałeś, nie wiemy czy w niedzielę

w Warszawie będzie padało

to czy potrafimy przewidzieć temperaturę

w przyszłości

w porządku, bo to czy pada czy nie

w najbliższą niedzielę

w Warszawie albo jeszcze kolejną

to jest kwestia pogody

natomiast to czy my

odpowiednio rozpoznajemy trendy

czyli czy wiemy

jaka będzie temperatura średnio

w Polsce

za 30 czy za 40 lat

to tutaj paradoksalnie

ta pewność wynikająca

z uśrednienia jest dużo większa

niż

że próba przewidzenia pogody

za kilka czy za kilkanaście dni

więc dlatego mówię

nie wiem jaka będzie temperatura

w Warszawie w roku 1945

w lipcu

albo 5 lipca

ale patrzę na trendy

i widzę w którą stronę

ta historia

dąży, ta historia idzie

i nic nie wskazuje

na to, że

trend miałby się odwrócić

oczywiście ktoś może powiedzieć

nic nie wskazuje to być może się

odwróci

nie znajduje przestrzeni

wiedzy którą mamy

na to żeby się trend

odwrócił

znajduje mnóstwo argumentów na to

że się nie tylko nie odwróci tylko

być może będzie nawet przyspieszał

gdy porównuje się przewidywania

sprzed 20 lat

dotyczące dnia w którym

jesteśmy dzisiaj

tak raczej

żeśmy się pomylili niestety

w złą stronę

to znaczy myśleliśmy, że aż tak

szybko ten trend

związany na przykład ze wzrostem temperatury

czy z wysokością

śród oceanów

z wysokością wody

w morzach i w oceanach

że aż tak szybko to nie będzie postępowało

innymi słowy pod tym względem

jest gorzej niż przypuszczaliśmy

a nie lepiej

pomyłki jeżeli

miałyby być jakieś

i ktoś by miał być za nie rozliczany

sprzed lat 20 czy 30

to raczej myśleliśmy, że to nie pójdziesz

tak szybko a idzie

bo to widzimy

to nie jest kwestia przyszłości rozumianej

jest płasko płasko

ale z jakichś wyliczeń wynika, że będzie rosło

nie, rośnie

i rośnie szybciej niż myśleliśmy

i nic nie wskazuje na to

żeby jutro albo za 10 lat

zostało się to odwrócić

doktor Tomasz Rożek

na co dzień gospodarz kanału Nauka to lubię

od święta zresztą też gospodarz

nasz stały współpracownik

dziękuję ci bardzo

doktor Tomasz Rożek wróci

wkrótce

dziękuję bardzo

i to już prawie wszystko

w tym wydaniu

raportu o stanie świata

zapraszam serdecznie w środę

na sezon Nieugórkowy

a potem oczywiście w sobotę

kolejne wydanie naszego flagowego

programu

cieszymy się

z Adrianem Jakubowicz

cieszymy się

cieszymy się

cieszymy się

cieszymy się

cieszymy się z Adrianem Jagatą

na spotkanie z patronami

w Sopocie, przypominam to już

w niedzielę, szczegóły jeśli ktoś

jeszcze nie dostrzegł

na waszych profilach

w serwisie Patronite.pl

i na naszej stronie facebookowej

na grupie facebookowej

zapraszamy wszystkich

prosimy tylko o potwierdzenie obecności

Adrian Bąk, Krzysztof Wawrzak, Dariusz Rosiak

do usłyszenia

miłych dni z raportem

w duszach i w duszach

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

srebrna

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

To jest 513. doba pełnoskalowej wojny wywołanej przez Rosję Ukrainie. Rosja wycofała się z porozumienia w sprawie eksportu zboża z Ukrainy i zapowiedziała, że wszystkie statki pływające po Morzu Czarnym będą traktowane jako wrogie. Rosja zaatakowała Odessę niszcząc niektóre terminale zbożowe. Ukraina zaczęła używać broni kasetowej przekazanej przez Amerykanów, Amerykanie zapowiedzieli również, że samoloty F-16 trafią na Ukrainę do końca roku. Jak przebiega ofensywa ukraińska, co dalej z grupą Wagnera i jej szefem Prigożynem?


W indyjskim stanie Manipur gwałtowne starcia między dwoma grupami etnicznymi. Dlaczego okrutne gwałty są narzędziem wojny w Indiach?


W Hiszpanii przyspieszone wybory. Czy socjalistyczny rząd Pedro Sancheza odda władzę prawicy?


Amerykański żołnierz uciekł do Korei Północnej. Jakie mogą być konsekwencje tej dziwnej historii?


Fala upałów w wielu miejscach na świecie. Jak zmieni się życie ludzi, gdy letnia spiekota stanie się normą? 


I jeszcze: dlaczego Toskania jest lepsza od Szwecji? I vice versa.


Rozkład jazdy:

(2:04) Michał Potocki o obecnej sytuacji w Ukrainie

(29:19) Patryk Kugiel o starciach w Indiach

(54:22) Świat z boku - Grzegorz Dobiecki o Toskanii i Szwecji

(1:00:53) Podziękowania

(1:06:41) Marcin Pośpiech o przyspieszonych wyborach w Hiszpanii

(1:19:51) Oskar Pietrewicz o dziwnej historii z Korei Północnej

(1:43:54) Tomasz Rożek o upałach i zmianach klimatu

(2:05:01) Do usłyszenia