Raport o stanie świata Dariusza Rosiaka: Raport o stanie świata - 11 marca 2023
Dariusz Rosiak 3/11/23 - Episode Page - 2h 1m - PDF Transcript
Przy mikrofonie Dariusz Rosiak, dzień dobry państwu, zapraszam na RAPORT O STANIEŚWIATA!
Aleksandr Łukaszenka skazuje na długoletnie więzienie białoruskich opozycjonistów i oskarżał Ukrainę o organizację udanego ataku na rosyjski samolot.
Czy na Białorusi rzeczywiście działa ruch oporu?
I czy ukraińskie służby są tak skuteczne, by zwalczać wrogie cele również poza krajem?
Turecka opozycja wybiera lidera przed wyborami, które mają jej zdaniem odsunąć od władzy prezydenta Erdoana i jego partię, ale prezydent nie składa broni.
Holandia zapowiada wprowadzenie zakazu eksportu do Chin najnowocześniejszej technologii produkcji chipów. Czy Pekim przegrał wielką wojnę chipową?
Po ponad dekadzie negocjacji prawie 200 krajów uzgodniło porozumienie o ochronie wód międzynarodowych.
Jest nadzieja na uratowanie setek tysięcy gatunków roślin i zwierząt, których nawet nie znamy.
Dlaczego tak wiele Rosjanek w zaawansowanej ciąży podróżuje do Argentyny?
Okazuje się, że to szansa dla nich i dla ich dzieci i dla rosyjskiej mafii.
A także prawdziwe kłamstwa w sztuce i życiu.
O tym wszystkim w raporcie o stanie świata 11 marca 2023 roku.
Raport o stanie świata to program finansowany przez słuchaczy, za co serdecznie Państwu dziękuję.
Każda wpłata przyczynia się do tego, że możemy swobodnie tworzyć ten program.
Jeśli ktoś z Państwa chciałby dołączyć do grona patronów raportu, zapraszam na mój profil w serwisie patronaj.pl za jego pośrednictwem.
Najłatwiej nas wesprzeć.
Zapewne większość z Państwa wie, raport jako podcast istnieje już trzy lata.
W ubiegłym tygodniu nasze urodziny uświetlił występ Artura Andrusa z zespołem.
Jego zapis jest dostępny na moim kanale YouTube'owym, a także w formie podcastu na naszej stronie i na innych platformach streamingowych.
Polecam, bo to był super występ.
Z ogłoszeń około urodzinowych jeszcze dodam, że działa już nasz sklep.
Szczegóły w naszych mediach społecznościowych.
Link również na moim profilu w Patronite.
Mamy na razie w przedsprzedaży kupki i t-shirty, a co będzie dalej zobaczymy.
Adrian Bong jest dziś wydawcą.
Kryz Wawrzak program realizuje.
Jesteśmy w studio efektura w Warszawie. Zaczynamy!
Włatwim, chcę, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Czekam, chcę, chcę, chcę.
Serta Perener z Turcji na początek raportu i o Turcji za chwilę, ale zaczynamy od Białorusi i Ukrainy. Aleksandr Łukaszenko twierdzi, że białoruskie służby zatrzymały Ukraińca z rosyjskim paszportem, który miał być odpowiedzialny za zorganizowanie pod koniec lutego ataku na rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50 stacjonujący na lotnisku Maczuliszczy.
Według białoruskiego dyktatora atak zorganizowały ukraińskie służby, a samolot został lekko uszkodzony.
To również Ukraińcy według Amerykańskiej Gazety The New York Times stoją za wysadzeniem trzech nitek gazociągu Nord Stream jesienią ubiegłego roku, podobne rewelacje publikuje Niemiecki Dziennik Dicite.
Na ile tego typu informacje cokolwiek wyjaśniają, na ile zaciemniają obraz wojny, również działania ukraińskich służb specjalnych i jaki cel mają ostatnie pogruszki Łukaszenki oraz pokazowe procesy i skazywanie opozycjonistów przebywających poza krajem.
O tym porozmawiam z moim gościem, którym jest Michał Kacewicz z portalu Białsa. Witam Cię, dzień dobry. Dzień dobry.
Co wydarzyło się na lotnisku Maczuliszczy 26 lutego? Czy my wiemy?
Do końca nie wiemy. Mieliśmy kilka nagrań, kilka filmików z dronów, które najprawdopodobnie przelatywały czy też zaatakowały później, jak twierdzą źródła białoruskich partyzantów tzw. zaatakowały samolot Berief A-50.
Natomiast co tam do końca się stało, to nie wiemy i te wszystkie spekulacje, to cała burza chaos informacyjny, który teraz jest budowany przez wszystkie strony, ale teraz łączył się do gry Łukaszenka, ma po prostu swoje cele polityczne.
No właśnie, po co Łukaszence wersja teraz o ukraińskim terroryście? Właściwie w jakimś człowieku z rosyjskim paszportem, który był prowadzony przez ukraińskie służby?
To jest pewnego rodzaju gra Łukaszenki wobec Ukrainy i wobec Rosji, też sugerująca. Łukaszenka cały czas sugeruje, że jest w stanie w każdej chwili włączyć się w wojnę po stronie rosyjskiej i nie tylko ma instrumenty, ale też ma preteksty, zbiera te preteksty.
I cały czas je zbiera, zbiera i w pewnym momencie może powiedzieć, że to jest jakieś tam uzasadnienie. Coś tam przeleje czaregorycze. Coś tam przeleje czaregoryczy i myślę, że to jest tego typu działanie ze strony Łukaszenki, aczkolwiek...
Groteskowe są na przykład jego połajanki w stosunku do pograniczników na granicy z Rosją, bo on podobno przez Rosję przyszedł do Mińska się przedostał i w związku z tym wzmocniono posterunki na granicy z Federacją Rosyjską.
Tak, więc tutaj jest z kolei taka szpileczka wbija na Rosjanom, znaczy tutaj, tak jak mówię, Łukaszenka prowadzi tę grę również z Rosją, ale też w interesie rosyjskim, dlatego że akurat to budowane cały czas napięcie na granicy białorusko-ukraińskiej, cały czas sugerowanie, że jest możliwa inwazja spółnocy na Ukrainę,
jest w zasadzie już pewnego rodzaju modelowe od początku tej wojny, od początku rosyjskiej agresji, od momentu kiedy Rosjanie wycofali się z północy, zwłaszcza jest to po prostu budowanie cały czas nieustannie napięcia i stwarzanie takiego wrażenia, że lada chwila może to nastąpić.
Te preteksty, kolejne preteksty, kolejne incydenty, kolejne prowokacje, które się pojawiają, które się pojawiają albo rzeczywiście, albo są po prostu montowane przez białoruskie i rosyjskie służby, czy też armię, służą temu właśnie, żeby to napięcie cały czas utrzymywać, żeby w każdej chwili w zasadzie Ukraińcy cały czas się obawiali, że o, to ten pretekst to właśnie może posłużyć jako przyczyna inwazji spółnocy.
Zresztą umówmy się, że Ukraińcy też zaczęli prowadzić tego typu grę związaną z Nadniestrzem i z Mołdawią. Wspólnie z Mołdawią, wywierana jest presja na Nadniestrze.
Tutaj trochę Rosjanie sami też się podkładają, ale tak naprawdę to jest budowane tego rodzaju napięcie, które, no, karze myśleć Rosjanom, że w każdej chwili z jakiegoś tam powodu może być to zinterpretowane jako prowokacja ze strony rosyjskiej z Nadniestrza.
I Ukraińcy mogą zagrozić tej rosyjskiej grupie Wojsku Nadniestrzu właśnie.
To jest bardzo ciekawe, co mówisz, bo to świadczy o takiej asertywności służb ukraińskich na tyle, że one się czują na tyle pewne siebie, że mogą działać również poza granicami.
Zresztą one działają poza granicami, to wiemy, prawda? To jest ta metoda ukraińska, która polega na tym, że jak coś wybucha, to my w zasadzie nie wiemy, co się wydarzyło, ale przymykamy, okomurgamy i mówimy tak, tak, nie wiemy.
Od samego początku Ukraińcy mają tego typu podejście wobec właśnie różnego rodzaju, nie wiadomo czego, aktów dywersji, wydarzeń, zdarzeń, incydentów w Federacji Rosyjskiej, bliżej granic Ukrainy i dalej granicy od granicy Ukrainy, gdzieś tam w głębi Rosji, ciągle coś się przecież dzieje.
Cały czas, jeżeli, nawet, jeżeli są to sytuacje, które nie mają absolutnie nic wspólnego z działalnością Ukraińskich Służb Specjalnych.
My nie mówimy nie, my nie mówimy tak. To Ukraińcy cały czas puszczają, to cały czas sugerują, że mogą za tym stać, ale nie przyznają się do tego.
Nawet wobec ewidentnych przypadków, kiedy to, no, raczej z dużą dozą pewnością można stwierdzić, że za tym stały Ukraińskie służby, jak w przypadku incydentów, czy też wydarzeń, aktów dywersji w pobliżu granicy rosyjsko-ukraińskiej.
Czy wysadzenia mostu? Na przykład. Cały czas jest tego typu gra prowadzona. Ukraińcy się nie przyznają, sugerują, że to są jakieś zdarzenia.
Ktoś palił papierosa w pobliżu magazynu z paliwem, czy też z materiałami wybuchowymi i coś wybuchło. To w zasadzie stało się już memem, to palenie przysłowiowe, palenie w miejscach niedozwolonych przez Rosjan, przez rosyjskich żołnierzy.
Ale jest to bardzo skuteczna metoda, dlatego że ona podgrzewa cały czas pewne uczucie takiej niepewności, zarówno w rosyjskim społeczeństwie, bo jest to bardzo dwuznaczne,
ale przede wszystkim jest to uderzenie w rosyjskie służby specjalne w kontrwywiat w państwo policyjne, mówiąc szerzej, bo to jest przecież potężne, jedna z najpotężniejszych państw policyjnych na świecie, a okazuje się, że nie radzi sobie na własnym terytorium z po prostu z bezpieczeństwem publicznym.
Wróćmy do sąsiedniego państwa policyjnego. Skazania Swietłany Cichanowskiej, Pawła Łatuszki na długoletnie wyroki więzienia to dla nich w sensie praktycznym pewnie nie ma znaczenia, ma znaczenie polityczne, ma zapewne znaczenie moralne,
ale już skazanie Aleśia Białackiego ma bardzo poważne konsekwencje, prawda, i współpracowników innych działaczy takich jak Walanciń Stefanowicz, czy Ładzimier Łapkowicz, czy Zmiecier Sawajło, on akurat zaocznie.
Ci wszyscy ludzie zostali skazani na kary długoletniego więzienia, w przypadku osób, które przebywają w Białorusi, odbywają one te kary. Zwykle informuje Centrum Wiasna o tego typu wydarzeniach i o tego typu decyzjach białoruskich sądów.
To jest element tej gry, o której wcześniej wspominałeś, to znaczy Łukaszenka cały czas mówi, ja rządzę tym krajem, ja kontroluję, nie ma w moim kraju, nie ma żadnej opozycji, wszyscy siedzą w więzieniach albo siedzą za granicą.
Tak, oczywiście, jest to ze strony Łukaszenki rysowanie granic, znaczy bardzo blisko samego dyktatora, bardzo ograniczony granic, granic obrony reżimu, krótko mówiąc. Bardzo surowe wyroki, represyjna polityka od 20 roku już taka naprawdę bardzo represyjna polityka wobec własnego społeczeństwa,
wobec wszelkich niepokornych na terenie Białorusi, ale teraz w tym momencie szczególnie ma to być taka sugestia, że o ile w polityce międzynarodowej Łukaszenka też ma oczywiście ograniczone pole manewru, ale może jakieś niewielkie manewry wykonywać,
jakieś sugestie wysyłać, że ostatecznie jednak nie pójdzie z Putinem na Ukrainę, a jest w stanie pod jakimiś tam warunkami się dogadywać z Kijowem, czy też szerzej z zachodem.
No to jeśli chodzi o politykę wewnętrzną, on rysuje te granice bardzo wyraźnie, znaczy tutaj nie ma absolutnie mowy o jakichkolwiek negocjacjach, co do jakiejś liberalizacji na przykład jego reżimu, absolutnie nie ma mowy.
To jest też takie zabezpieczanie się w sytuacji polityki wojennej tak naprawdę, bo Białorusi tak naprawdę jest przecież częścią wojny Putina, tylko że nie jest bezpośrednio zaangażowana.
Więc Łukaszenka buduje sobie władzę zabezpiecza się krótko mówiąc.
Jak w ogóle wygląda w tej chwili sytuacja opozycji, czy nazwijmy to sprzeciwu wobec Łukaszenki na Białorusi, zwłaszcza interesuje mnie ta kwestia tak zwanej partyzantki,
tego ruchu partyzanckiego, o którym mówi na przykład Paweł Łatuszka poważny przecież polityk białoruski, twierdzą zwolennicy tej tezy o istnieniu ruchu partyzanckiego na Białorusi, że akces do tego ruchu jeszcze przed wojną zgłosiło 200 tysięcy ludzi,
że to ten ruch stał właśnie za atakiem na samolota 50 na lotnisku, czy możemy w ogóle jakiekolwiek wnioski z tego typu deklaracji wyciągać, czy to jest raczej element tej propagandowej gry prowadzony przez wszystkie strony?
Ja bym nie spekulował co do rozmiarów tego ruchu, bo to jest naprawdę trudne do określenia, natomiast rzeczywiście jest tak, że jest jakaś grono białorusinów, które jest gotowe walczyć,
jest gotowe ponosić cenę najwyższą za walkę z, czy z reżimem Łukaszenki, czy z reżimem Putina, i to wiemy, dlatego że to są ci białorusini chociażby, którzy walczą w szeregach sił zbrojnych ukraińskich.
To jest najbliższa liczebnie grupa, tak? Dokładnie, ponoszą ufiary, giną, walczą na najcięższych odcinkach frontowych, więc to wiemy, że są tacy białorusini. Jeżeli są tacy białorusini, którym udało się przedostać na teren Ukrainy i walczą,
no to można do mniemywać z bardzo dużą dozą pewności, że jest też tak, że na terenie białorusi są tacy, którzy są gotowi walczyć na białorusi, działają w konspiracji krótkomu, więc odpowiedzialni są, nie wiemy wiele o tych akcji dywersyjnych, o tym, jak one są przygotowywane, natomiast są one przygotowywane i one się dzieją.
No też chyba nie ma wątpliwości, że w niektórych przypadkach tutaj w jakiejś tam wsparcie ze strony walczącej Ukrainy i służb ukraińskich na pewno jest.
Nie będę ciągnął długo tego tematu, ale jeszcze o jednej rzeczy, która się przed kilkoma dniami pojawiła.
Nie będę ciągnął, dlatego że to są bardzo trudne rozmowy, trudne w tym sensie, że w zasadzie my nic nie wiemy, to, że to jest wszystko spekulowanie.
I mamy kolejne głosy na temat autorów rzekomych, wysadzenia gazociągu Nord Stream, kilka tygodni temu słynny wpis ze Imura Hersha, znanego dziennikarza amerykańskiego, który dowodził, że to zrobili Amerykanie.
Teraz pojawiają się tezy, że to zrobili Ukraińcy z terytorium Polski.
Czy to jest medialna burza, z której nic nie wynika poza tym, że jest głośno przez moment?
Czy znowu wchodzimy na teren wojny propagandowej, która się toczy, która będzie trwała? Tego typu wrzutki będą się pojawiały.
One niewiele mówią, poza tym, że ich autorzy zaklinają się na wszystkie świętości, że mają informacje z pierwszej ręki i nie mogą oczywiście ujawnić źródła,
no co jest oczywiste, nie mogą ujawnić źródła, tak jak Hersh nie może ujawnić źródła, nikt nie może ujawnić źródła.
I wszyscy wiedzą, że to są źródła, które niemalże to zrobiły.
Ja nie wierzę w tego typu zapewnienia. Uważam, że to jest jednak jakiś szum informacyjny. Mamy do czynienia z różnego rodzaju wrzutkami ze strony służb specjalnych różnych państw,
uczestników konfliktu czy też państw stojąc, wspierających uczestników konfliktu.
Więc tutaj mamy chaos, który tak naprawdę historia dopiero wyjaśni kiedyś.
Może, może, może i nie wyjaśni.
Są takie historie kontrowersyjne, które do dzisiaj nie są jasne, prawda?
Oczywiście, że tak. Tutaj jest takie bardzo łatwe oskarżenie, tak jak wcześniej były oskarżenia wobec Amerykanów, tak teraz wobec Ukrainy.
No to jest bardzo proste, dość oczywiste.
Gwoli ścisłości, żeby było jasne. Nie mamy również stuprocentowych dowodów na to, że to zrobili Rosjanie.
Śledztwo trwa w tej sprawie. Wszystko, co się mówi, to są do pewnego stopnia spekulacje mniej lub bardziej poparte faktami.
Potrzebne jest tutaj śledztwo, no jak widać się trochę przeciąga i właściwie nie wiadomo do końca na jakimś etapie nawet.
Jeśli chodzi natomiast o to oskarżenie, o te oskarżenia wobec Ukrainy formowane przez Mińsk, przez Łukaszenkę,
no to znowuż to jest ten element budowania tej kampanii nacisku i zbierania przez Łukaszenkę kart,
które może w pewnym momencie do czegoś mu posłużą.
Także to ja myślę, że to jest to jest kompletowanie talii różnego rodzaju oskarżeń wobec Ukrainy przez białoruskiego dyktatora.
Porozmawiajmy o sytuacji na froncie. Dlaczego Ukraińcy nie chcą oddać Bachmutu? Dlaczego Rosjanie tak bardzo chcą go zdobyć?
Zacznę może od tego, że Rosjanie z przyczyn czysto wojskowych takich powiedzmy operacyjnych chcą zdobyć Bachmut,
to jest właśnie ruiny Bachmutu po to żeby otworzyć sobie drogę w kierunku kramatorska i słowiańska. Oczywiście między Bachmutem a kramatorskim i słowiańskim jest jeszcze pewna odległość,
tam są małe miejscowości, tam jest... Gdzie okopią się Ukraińcy i będą się... Gdzie okopią się Ukraińcy i będą się... Powtórka z Bachmutu.
No miejmy nadzieję, że nie, ale teoretycznie tak może się właśnie stać, natomiast dla Rosjan Bachmut też ma znaczenie oczywiście oprócz tego czysto wojskowego znaczenie symboliczne.
Jest to miasto, które na początku, znaczy w XIV roku w czasie prowadzenia tej operacji tak zwanej separatystycznej przez Rosjanów w Donbasie,
no było przez pewien czas zajęte przez separatystów, nazywało się wtedy jeszcze Artiomowsk. Ukraińcy odzyskali dość szybko Artiomowski.
Artiomowsk bardzo długo wtedy w XIV roku był taką bazą powiedzmy wypadową i zapleczem frontu ówczesnego przeciwko separatystom i Rosjanom w Donbasie.
Natomiast teraz jest z drugiej strony dla Ukraińców. No już nie jest bazą, ale jest miastem frontowym, jest fierdzą, fortecą jak to często nazywa się w ukraińskich mediach.
I z dwóch przyczyn Ukraińcy bronią za wszelką cenę Bachmutu, może nawet z trzech.
Pierwsza przyczyna to jest też znowu, że czysto wojskowa nie chcą otworzyć Rosjanom drogi do tych dwóch bardzo ważnych i ostatnich dużych miast ukraińskiego Donbasu.
Kolejna przyczyna to jest, wykrwawiają Rosjan, spowalniają tempo rosyjskich działań.
No już nie ma mowy o tej rosyjskiej wielkiej ofensywie, o którą cały czas Rosjanie straszyli przez ostatnie tygodnie, jeśli nie miesiące.
Która miała nastąpić w rocznicę na przykład.
Tak, no to wszystko był element gry informacyjnej, wojny informacyjnej rosyjskiej.
Pananii nastąpiła, natomiast trwają te właśnie próby zdobycia Bachmutu i tam Rosjanie się strasznie wykrwawiają, spowalniają się ich działania, nie mogą uderzać w innych miejscach,
chociaż mówi się teraz o pewnej koncentracji znowu już pod Wuchledarem, ale Bachmut ich ewidentnie zatrzymuje.
No i kolejna rzecz, no to jest przyczyna polityczna wewnętrz Ukraińska.
Mamy różnego rodzaju pogłoski o konfliktach, one są podgrzewane przez Rosjan ewidentnie.
O konflikcie między Sztabem Generalnym, między Waleriem Załóżnym a Włodym Remy Załęskim.
Co do tego, jak postępować w przypadku Bachmutu?
Tutaj według tych pogłosek, no wojskowi chcieliby jednak przeprowadzić taktyczny odwrót.
Ta strona polityczna, czyli Załęski i jego administracja chciałaby jednak dłużej bronić Bachmutu.
Nie wiadomo na ile to jest prawda, czy ten konflikt rzeczywiście jest, czy to jest po prostu jakaś tam różnica zdań w pewnym momencie działań, bo teraz chyba już nie.
Natomiast ewidentnie dla Załęskiego to jest bardzo istotne, żeby na razie bronić dość długo Bachmutu.
Dlatego, że no to jest taki moment, kiedy pewnie na wiosnę Ukraińcy przynajmniej się przygotowywali do działań bardziej szerzej ofensywnych, zaczepnych.
I nie chcą, żeby te działania, które będą wymagały dużego wysiłku ze strony państwa, ze strony armii, były poprzedzone no jednak takim moralną porażką.
Porażką, która będzie oddziaływać na morale w pewnym sensie, no bo długa obrona i potem jednak wycofanie.
No były takie przypadki z Mariupolem, ale Mariupol był w zasadzie wskazany na porażkę, bo był otoczony.
Były takie przypadki z Siewierodonieckiem czy Dłysyczańskiem, kiedy Ukraińcy musieli przeprowadzić taktyczny odwrót z tych miast.
No ale teraz już chcą pokazać, że jednak są w stanie obronić Bachmut i mało tego lada chwila rozpocząć działania zaczepne.
Jeszcze słowo na temat tej ostatniej fali ataków rosyjskich właściwie na całą Ukrainę.
Potężne straty, zwłaszcza infrastrukturalne.
Odcięcie od prądu sporej części Ukrainy, straty również w ludziach.
Poważny był to atak rosyjski.
Co ciekawe, być może najbardziej spektakularne jest to, że my o tym mówimy jako o czymś, co jest niezwykłe, prawda?
To znaczy niby wojna trwa, natomiast tego typu ataki jeszcze kilka miesięcy temu były codziennością Ukrainy.
W tej chwili one się w zasadzie nie zdarzają, a kiedy się zdarzają to czujemy się w obowiązku i skomentować je, czy opowiedzieć o nich.
No tak, no widać, że jednak te zasoby rakiet pocisków Rosjanom się może nie wyczerpują tak dramatycznie, ale jednak to są już coraz bardziej ograniczone.
Rosjanie zaczęli używać najnowszych typów pocisków, co świadczy o tym, że...
Hypersoniczne pociski zostaną uzyskane.
No chociażby te kingzały, ale nie tylko.
Zresztą widać, że coraz więcej czasu potrzebują na przygotowywanie kolejnych ataków i kolejnych uderzeń.
Z drugiej strony chyba jednak po stronie rosyjskiej narasta takie przekonanie, że ta kampania ataków rakietowych na infrastrukturę,
oczywiście ona jest gdzieś tam z ich punktu widzenia, rzecz jasna, uzasadniona,
ale narasta takie przekonanie, że ona poniosła pewną porażkę, bo zima to był ten okres, kiedy Rosjanie chcieli zdemoralizować społeczeństwo ukraińskie tymi atakami,
uderzyć w infrastrukturę, spowodować głód, zimno i straty w ludności cywilnej i w ten sposób złamać ducha walki.
To się nie udało.
Po pierwsze jednak dużo pocisków rakiet dronów było zastrzeliwanych przez ukraińską obronę przeciwylotniczą i nadal te statystyki są jednak, mimo że wiele uderza,
no to jednak Ukraińcy odnoszą tutaj sukcesy w obronie własnego terytorium, własnych miast.
Po drugie Ukraińcy bardzo szybko naprawiają infrastrukturę energetyczną.
Jednak te miasta tam są, przestoję czasami wielogodzinne, czasami wielodniowe, jeśli chodzi o dostęp do energii, do ciepła, do ogrzewania,
ale jednak naprawiają to. To widać, że przy wielkim wsparciu z Europy, przy dostarczaniu sprzętu, pieniędzy, udaje się to robić.
I w tym sensie ta kampania zimowa ataków na miasta ukraińskie, na infrastrukturę nie przyniosła pożądanych efektów.
Bardzo dziękuję. Michał Kacewicz z Porta Lubiosa był gościem raportu o stanie świata. Dziękuję do widzenia.
Turecka opozycja wybrała wspólnego kandydata jako lidera w wyborach, które odbędą się w maju i które według opozycji mają wreszcie odsunąć
od władzy partię sprawiedliwości i rozwoju prezydenta Recepata Ipair Doana.
Kemal Kilejdarolu ma 74 lata, jest z wykształcenia ekonomistą, z doświadczenia przede wszystkim biurokratą, propaństwowcem, który wierzy, że będzie w stanie odbudować instytucje tureckie,
co ma przyczynić się do wyprowadzenia kraju z wielorakich kryzysów, które przeżywa.
Jak wygląda Turcja na dwa miesiące przed kolejnymi w jej historii przełomowymi wyborami? Opowiem nam Karol Wasilewski, analityk 4CF, firmę zajmującej się badaniami nad przeszłością
i autor właśnie wydanej książki Senopotędze Neoosmanizm w Polityce Zagranicznej Republiki Turcji. Witam Cię, dzień dobry.
Dzień dobry. Kim jest Kilejdarolu?
Przecilu opowiedziałe, że jest biurokratą, liderem Republikańskiej Partii Ludowej. Ale to mało.
Ale to jest ważne, że jest biurokratą, bo nie jest kojarzony jako osoba jakakolwiek zewnętrzna, spoza systemu, a raczej jako...
Nie chcę powiedzieć jego emanacja w perspektywie partii sprawiedliwości rozwoju, trudno takie sformułowanie, ale jako człowiek, który od dawna stanowi element tego, co możemy nazwać tureckim państwem.
No i po prostu bardzo nieciekawy biurokrat, a też tutaj powinienem dodać, bo człowiek jest postrzegany jako człowiek niecharyzmatyczny.
I gdzie się uchował przez te ostatnie 20 lat, bo jak mówisz o biurokracie pro-państwowcu, no to wcześniej czy później, a może wcześniej, powinny jego drogi Erdoana się jakoś skrzyżować.
I to jest bardzo dobre pytanie, bo ich drogi można powiedzieć się skrzyżowały, bo oni są zwarci ze sobą bardzo sztywno, bardzo ciasno powinienem powiedzieć.
Tak, w tym tańsłup mniej więcej od 2010 roku, kiedy Kemal College Darolu został liderem tej głównej partii opozycyjnej.
Tutaj powinienem dodać jeszcze, powiedziałeś, wspomnieliśmy w zasadzie oboje o tym biurokracie, ale też jest kojarzony jako człowiek, który przegrał wszystkie możliwe wybory z Taipem Erdoanem.
A teraz, dlaczego jest zwarty w tym uścisku z Taipem Erdoanem od 2010 roku i dlaczego tak świetnie się odnajduje?
To, że wielu Turków odpowiedziałoby na to pytanie w ten sposób, bo Kemal College Darolu nie stanowi żadnego zagrożenia data i Taipa Erdoana.
Przegrał wszystkie wybory, nie potrafi spowodować, że republikańska partia ludów stanie się partią pierwszą w wyborach,
a w dodatku wiele wskazuje na to, że jest alewitą, mniejszość religijna w Turcji, a mniejszość religijna, tutaj wiem, że to źle zabrzmi,
ale zdaniem wielu Turków i obserwatorów, zresztą też Turcji, raczej nie dojdzie do władzy w Turcji, raczej nie w formie prezydenta,
w postaci prezydenta, ale jest też druga część tej opowieści, ta taka bardziej dla Kemal College Darolu korzystna.
Ta opowieść brzmi o tym, że w zasadzie jest taka, że Kemal College Darolu jest absolutnym przeciwieństwem Taipa Erdoana.
Wspomniałeś o tym, że on chce odwrócić zmiany wprowadzone przez Taipa Erdoana i uzdrowić tureckie państwo.
Zmiany te mają polegać m.in. na powrocie do systemu parlamentarnego, tyle że wzmocnionego.
Żeby nie mówić Turkom, że system parlamentarny, który nie działał i Turcy mają takie głębokie przekonanie, że on nie działał, wróci.
Nie, on wróci, ale wzmocniony, działający.
Bo przypomnijmy, że Erdoan ten system 5 lat temu, o ile pamiętam, tak 5 lat temu zmienił na system prezydencji.
Można powiedzieć, że na przełomie 2017 i 2018 roku, no właśnie, wróci z drogi systemu, zawróci z drogi systemu prezydenckiego, który, jak widzicie,
choćby w obecnych uwarunkowaniach drodzy Turcy nie sprawdza się.
Ale jest też człowiekiem, który dokonął bardzo ważnej transformacji republikańskiej partii ludowej.
To ugrupowanie, które kojarzyło się wielu Turkom jako ugrupowanie totalnie antyreligijne.
Ugrupowanie, które...
To jest ta emanacja partii kemalistycznej, tak?
Dokładnie, tak.
Zwłaszcza w tym wydaniu antyreligijnym, tak, czyli w tym takim powiedzmy, no dla wielu Turków radykalnym,
ale dorozumianym, można powiedzieć, ustawieniem.
Otóż on nie uzmienił w partie socjaldemokratyczną,
w partie, która ma w sobie wkomponowany pewien też element konserwatyzmu,
w partie, która buduje koalicję i to jest w ogóle hit z partią, którą nazwalibyśmy
albo nacjonalistyczną, albo ultranacjonalistyczną.
Dobra partia.
Tak.
W partię, która uśmiecha się bardzo wyraźnie do kurdów i najprawdopodobniej zyska ich po parcie,
to jest też nowum, które można zawdzięczać kemalowy klucz na rolę,
bo dotychczas kurdowie głosowali albo na partię kurdyjskie, albo na AKP ita i PRDANA właśnie.
W partii, która jest w Sojuszu z partią SADET, która w zasadzie moglibyśmy określić
mianem tureckiego bractwa muzułmańskiego, jest to tak szeroka koalicja
i to jest ten kolejny element, który oddziela, już można powiedzieć, ostatni z najważniejszych,
odróżnia kemala koliczda rolu, tej PRDANA.
Człowiek, który buduje koalicję, nie polaryzuje.
Dobrze, ja wrócę do pierwszej części twojej wypowiedzi, bo ta druga nie jest taka jednoznaczna,
ale pierwsza część to w zasadzie były powody, dla których koliczda rolu
nie powinien zostać wybrany kandydatem opozycji.
Nie cała opozycja też, żebyśmy mieli jasność, prawda?
Tu jest sześć partii, z których tak naprawdę dwie są ważne, czyli republikanie,
ta republikańska partia ludowa, którą koliczda rolu reprezentuje
i nacjonalistyczna dobra partia.
Te cztery pozostałe to są jednak chyba mniej istotne partie,
ale ta opozycja zdecydowała się na niego, mimo że to jest człowiek, który nigdy z Erdoganem nie wygrał,
który nie ma charyzmy, który w sytuacji trudnej i w sytuacji prawdopodobnie
bardzo ostrej kampanii przedwyborczej jeszcze do tego toczonej w atmosferze tej tragedii,
która zmiotła Turcję, można powiedzieć, społecznie, czyli trzęsienia ziemi.
Będzie bardzo gwałtowna, będzie bardzo trudna dla kandydatów.
On jednak zostaje wybrany. Dlaczego on? A nie na przykład Merankary albo Mer Stambuł.
Bardzo dużo pytań tutaj zawarłeś.
Odpowiem może, zacznę na dwa sposoby. Pierwszy taki odpowiem jako turkolog.
Kemal koliczda rolu i to jest odpowiedź z turkologa, nie ma żadnych szans wygrać z ta IPM Erdoganem.
Mimo że prowadzi w tej chwili sondażach wyraźnie.
To zależy od sondaży i byłbym ostrożny wobec tureckich sondaż.
I to jest odpowiedź na to pytanie właśnie, dlaczego nie.
Nie wygra z ta IPM Erdoganem, bo jest niecharyzmatyczny, a twórcy lubią charyzmatycznych liderów.
Nie wygra z ta IPM Erdoganem, bo sama opozycja nie chciała się zgodzić na niego,
to była kwestia szalenia kontrowersyjna. Nawet mieliśmy taką dramę na przestrzeni poprzedniego weekendu,
w trakcie której meral actioner, czyli liderka dobrej partii powiedziała, czy w zasadzie za sugerowała,
że ona zaraz wyjdzie z tej koalicji ze względu na koliczda rolu i po niej wróciła,
bo podobno wiceprezydentami mają być Ekrem Imamolu i Mansur Yawash,
czyli odpowiedniobór mistrzowie Stambuł i Ankary i to miało być żądanie meral actioner,
bo jest wreszcie postacią, która nie jest liderem takim jakim jest Taip Erdogan,
a Turcy lubią wizerunek dobrego lidera.
A teraz odpowiem jako taki, no, politolog z trochę szerszym obrazem.
Właśnie Kamal Kolejczyta rolu może wygrać dlatego, że nie jest tym kim jest Taip Erdogan,
że jest politykiem, który potrafi budować te bardzo trudne koalicje w skrajnie trudnych warunkach,
warunkach które są, tu musimy oddać to naszym słuchaczom ten wizerunek dyskusji,
w ogóle jakie panują w Turcji w polityce, dyskusji, które polegają na tym, że kto nie jest obozem rządzącym,
to jest w zasadzie zdrajcą.
Narzuconych przez Taip Erdogan, etykietek, łatek czy w ogóle skanalizowania tego dyskursu w taki sposób,
że jeśli opozycja, zwłaszcza ta jedna partia, ta partia nacjonalistyczna,
zamierza trwać w tej opozycji, w której nie formalnie, ale z jeszcze jedna partia, partia prokurdyjska,
tak jak powiedziałem, ona nie jest członkiem opozycji, a na jej głosy wszyscy liczą,
to znaczy, że w ogóle drodzy państwo, to jest z rada olbrzymia,
no bo jak z terrorystami, bo Taip Erdogan nie raz mówi o ugrupowaniu prokurdyjskim,
jako po prostu przedłożonim partii pracujących w Kurdystanu,
jak z terrorystami można uprawiać politykę.
I w tych trudnych warunkach Kemal Kledzdarolu potrafił zbudować koalicję
i dowieść tę koalicję ostatecznie do etapu przeforsowania własnej kadydatury.
Kolejna sprawa jest taka, że jeśli mówimy o tym, że turecka polityka musi przejść głęboką transformację,
zawrócić z drogi polaryzacji politycznej, zawrócić z drogi tego populizmu,
który Taip Erdogan uprawia od 20 lat,
zawrócić z drogi zarządzania w ogóle za pomocą haseł, narracji, opowieści o tym,
jak wygląda świat anierealnych działań,
no to potrzebuje właśnie kogoś takiego, kto jest totalnym odwrotkiem od Taip Erdogan.
No tak, tylko że odpowiedź na to pytanie, czy na tak postawioną kwestię w zasadzie nie tylko w Turcji,
ale w każdym innym kraju, gdzie rządzą tak zwani populiści, brzmi,
kto mianowicie się tego domaga, no bo nie ludzie, którzy na tych populistów bosują.
Imer Doan pasuje. Jak sam zwróciłeś uwagę,
od 2002 roku Erdogan wygrywa wszystkie wybory, jakie są możliwe,
wielokrotnie miał przegrywać, Turcja miała się zapaść gospodarczo, zapadała się,
Erdogan wykonywał ruchy, które w całym świecie gospodarki globalnej
były uznawane za ruch szaleńca, nie przeszkadzało mu to wygrywać wyborów i kierować tym państwem.
Z jakim skutkiem, no to możemy dyskutować, natomiast jeśli chodzi o polityczny aspekt,
jeśli chodzi o jego polityczną charyzmę, to nie ma co do tego wątpliwości,
bo to jest polityk, który chyba od początku Republiki po Atatürku największy wpływ na ten kraj wybiera.
No bez wątpienia nazwalibyśmy go po pierwsze zwierzęciem politycznym
i rzeczywiście za jakiś czas będziemy debatować,
oczywiście patrząc na rezultaty tego, do czego doprowadziły rządy Tajper Doan,
na to będzie bardzo ważny wyznacznik, ale będziemy debatować kto był większy,
czy Tajper Doan, czy jednak Kemal Ataturk.
Natomiast ważne, że wybrzmiało to, że nie wszystkim przeszkadza ten Tajper Doan
ze swoim stylem polityki, ale opozycja właśnie mówi, słuchajcie,
to nie jest tak, że ten styl jest dobry dla Turcji.
Ten styl, tak, powoduje, że Tajper Doan utrzymuje się na powierzchni.
Tajper Doan, jego zaplecze klientelistyczne, jego kolesie, jego rodzina, ale nie wy.
I trzęsienie ziemi wam to pokazało.
Zobaczcie, państwo o was nie zadało, nie potrafi zadbać, nie ma zasobów.
Marnotrawi je na jakieś przygody w polityce zagranicznej, marnotrawi je na hasła Tajper Doana,
typu wyślimy wojska do Syrii do Iraku, żeby ograniczyć zagrożenia bezpieczeństwa dla Turcji.
Po co to robić, mówi opozycja?
I problem polega na tym, że przez długi czas rzeczywiście bardzo wiele obywatelom to nie przeszkadzało.
Ale kumulacja tego wszystkiego, bo oczywiście powiedziałaś o tym, że Tajper Doan ciągle,
można powiedzieć, żeby trochę ubarwić tę naszą historię, w magiczny sposób otrzymuje się na powierzchni.
No od 2018 roku na przykład seria ekspertów zadaje sobie pytanie,
jak to możliwe, że turecka gospodarka funkcjonuje?
I to prawda, że to jest coś zadziwiającego.
Wiemy, skąd ma pieniądze na utrzymywanie się na powierzchni,
między innymi ze względu na liczne, doraźne porozumienia Tajper Doana,
choćby zarabiał sałdyjsko jak ostatnio, ale wiemy też, że problemy tureckiej gospodarki pozostają nierozwiązane.
Wiemy, że tureckie społeczeństwo z powodu tych problemów cierpi.
A teraz opozycja zyska kolejny argument do tej całej swojej opowieści o Turcji,
tej opowieści, którą snuła w sposób nieefektywny.
W postaci właśnie tego trzęsienia Ziemi nie zadziałało, państwo was nie dba, to wszystko jest mit.
Każda opozycja, zwłaszcza taka, która przez 20 lat nie rządzi,
ma problem z tym, żeby przekonać ludzi, że my to zrobimy lepiej.
No więc jak klicz darolu zamierza wyprowadzić Turcję z tego stanu, w jakim się w tej chwili znajduje.
Poza tym, że powróci do ustroju parlamentarnego,
czy on ma jakieś dramatycznie nowe pomysły gospodarcze, na przykład nie wiem, co zamierza zrobić z uchodźcami.
To jest bardzo dobre pytanie.
Co zamierza zrobić z kurdami? Mówiłeś, że kurdowie się przyłączą do niego przyłączą, albo nie, to chyba nie jest jeszcze do końca pewne.
Ale to jest bardzo poważny problem.
Ja już nie mówię o dobrej partii, ale chyba sama republikańska partia ludowa,
to też nie jest do końca to, co wydaje się niektórym ludziom na zachodzie, prawda?
Że na przykład następnego dnia po zwycięstwie CHP zniknie problem przystąpienia Szwecji do NATO.
Absolutnie. Wszystko to, o czym mówisz, jest bardzo ważne, co więcej, podnoszone i przez Turków, i przez serię ekspertów.
Bo tak się składa, że największym problemem opozycji można powiedzieć w ciągu minionego roku.
Mówię, podkreślam ten miniony rok, bo to jest czas, kiedy my zdajemy sobie sprawę, że za chwilę będą wybory, nie?
Więc od tego minionego roku szczególnie głośno różni eksperci, turecy do spraw polityki mówili jak.
Zadawali te same pytania, które no właśnie zadajesz ty.
Co opozycja ma realnego do zaoferowania Turkom?
Poza no właśnie powrotem... Nie bycie merdoanem.
Tak, nie bycie merdoanem hasła powrotu, co z temu parlamentarnego zawrócenia z tej drogi.
Nic tak naprawdę, co robi opozycja, się nie przebija.
I tutaj mamy wiele różnych odpowiedzi, które są skomplikowane, nie?
Bo z jednej strony musimy uczciwie powiedzieć, a jak niby ta opozycja ma się przebić do Turków?
Bo to nie jest tak, że opozycja nie produkuje jakichś pomysłów.
Przy rozmowach tego tak zwanego stołu sześciu co chwilę pojawiają się jakieś pomysły.
Ale tak się składa, że to nie opozycja ma 90% czy 95% według różnych szacunków mediów pod kontrolą.
Nie ma swobody komunikowania tego tureckim obywatelu.
I moim zdaniem to właśnie dlatego wchodzi, wiedząc jeszcze dodatkowo,
że no rzadko kiedy pomysłami wyborczymi wygrywa się wybory,
rzadko kiedy konkretnymi rozwiązaniami wygrywa się wybory,
wygrywa się no właśnie jakimiś takimi wielkimi opowieściami o przyszłości, co wam damy, w którą stronę zmierzamy.
Być może w przypadku tureckiej opozycji idzie to zbyt radykalnie.
Bardzo dużym problemem jest również, że ona w tej opowieści nie adresuje swoje różnorodności.
To znaczy tego, czego wszyscy się spodziewamy, że jeśli opozycja wygra wybory
i gdy tylko dobierze się do władzy, natychmiast się pokłóci.
No bo jak spodziewać się, że dobra partia z Meral Actioner, która jest no nacjonalistką jakby nie patrzeć,
nagle porozumie się z ugrupowaniem prokurdyjskim i zawróci z kursu tutaj PRDANA.
Jesteś pewny, że kurdowie się przyłączą, tak?
Czy jestem pewien, nie byłbym w stanie tutaj powiedzieć,
znaczy nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi, która byłaby adekwatna dla całego ruchu kurdyjskiego
w takiej masie powiedzmy, że udzielam odpowiedzi i jestem pewien, że choćby 80% kurdów tak zagłosuje.
Ale co? Chyba większość kurdów tak jak zwykle zagłosuje na partię sprawiedliwości i rozwoju?
No i właśnie nie wydaje mi się. Wydaje mi się po pierwsze, że choćby to, że Selahatin Demirtas,
czyli ten, no można powiedzieć, był lider demokratycznej partii ludów,
były, bo od lat siedzący w więzieniu, on ciepło się zapatruje na kandydaturę College Darolu.
On ma potencjał, w sensie College Darolu, przekonania kurdów do głosowania.
Myślę, że kurdowie doświadczyli tyle, tutaj musiałbym to postopniować,
zła nieprzyjemności, bezczynności ze strony tureckiego państwa w ostatnich latach,
że są też zmęczeni tej Pemerdoane.
I tutaj właśnie też swoją drogą wchodzi nam rola innych tych mniejszych partii,
które są w tym sojuszu i oczywiście są mniej ważne, bo nie zdobędą samodzielnie 10% głosów,
ale nagle może się okazać, że ileś tam procent kurdów zdecyduje się zagłosować
na te mniejsze partie, które wyodrębniły się swoje drogo ze spartii sprawliwości rozwoju.
Jest taka szansa, że kurdowie zagłosują na opozycję, jakbym miał strzelać,
to powiedziałbym, że więcej kurdów zagłosuje w tych wyborach na opozycję niż na tajper do ana.
Wspomniałem marginalnie o tej kwestii Szwecji, zwłaszcza Szwecji,
no bo Finlandia chyba aż tak bardzo nie liczy się, jeśli chodzi o sprzeciw Turcji,
ale jak wygląda w tej chwili sytuacja?
Oni znowu zaczęli ze sobą rozmawiać, jak rozumiem Erdogan ze Szwecją,
czy do czasu wyborów nie ma mowy o tym, żeby to stanowisko Turcji się zmieniło, tak chyba należy sądzić.
W tym momencie delegacje zaczęły ze sobą rozmawiać i odpowiedzi udzielić mogę na to taki,
jak już zresztą bazujący na to, o czym rozmawialiśmy.
Jeśli nie pojawi się większy nacisk ze strony sojuszników Turcji,
tak nie sądzę, żeby można było liczyć na jakiekolwiek ustępstwa ze strony Turcji.
Czyli jeżeli Amerykanie nie wykręcą ręki Erdoganowi, także bardzo go będzie bolało?
Podobno Antony Blinken, który niedawno był w Turcji,
usłyszał właśnie ze strony obozu rządzącego, że, no nie, przed wyborami nie podejmiemy żadnej decyzji w tej sprawie.
Ale mamy bardzo świeży sygnał, który wskazuje, że Turcja zatrzymała eksport do Rosji towarów objętych sankcjami.
Tych towarów to powinien dodawać, których podobno nie eksportowała, nie?
No bo przecież cały czas mieliśmy ze strony Turcji narrację, że Turcja żadnych sankcji nie łamie.
Oczywiście tu musiałbym to rozwinąć, żeby być w pełni obiektywnym, ale w tym momencie zostawmy tylko to w postaci sygnału.
A więc Amerykanie coś wreszcie ugrali i gdzieś tę Turcję docisnęli.
Czy docisnął w przypadku Finlandii i Szwecji?
Nie jestem co do tego taki przekonany, bo nie jestem też pewien patrząc na dotychczasowe zachowanie Amerykanów,
czy ta sprawa ma dla nich aż taki, czyli jest dla nich aż tak priorytetowa, skoro Amerykanie i tak wypowiadają się o tym,
że no w zasadzie traktują Finlandii i Szwecji już jak członków Sojuszu Północnoatlantyckiej.
No tak, a na przykład Erdogan wygra wybory, jako dobry sultan wykona gest i powie dobra, no to już niech wewniach wchodzą do tego.
Może tak być, ale zasadniczo sprawa zasadza się poza tym sprzeciwiam Amerykanów na tym,
czy ta i powie Erdoganowi przed wyborami, już dzisiaj wiemy, że one odbędą się 14 maja,
dosłownie przed chwilą Taip Erdogan podpisał w tej sprawie stosowny dokument,
czy ta i powie Erdoganowi będzie bardziej się opłacała konfrontacja z zachodem, czy jednak porozumienie z zachodem.
Te sygnały o wstrzymaniu eksportu do Rosji, towarów objętych sankcjami,
mogą sygnalizować, że Taip Erdogan, zdając sobie sprawę ze swojej fatalnej sytuacji w polityce wewnętrznej,
zwłaszcza po trzęsieniu Ziemi, z tego, że skądś będzie potrzebował pieniędzy na odbodowe Turcji
i na spełnienie tych wszystkich swoich obietnic o tym, że ten region odbuduje,
ale przede wszystkim będzie potrzebował pomocy humanitarnych, która jest ciągle kluczowa,
jeśli chodzi o osoby dotknięte trzęsieniem Ziemi.
Te sygnały mogą wskazywać, że będzie szedł w kierunku jednak rozluźnienia relacji z państwami zachodnimi.
To ale niestety z Taipem Erdoganem można powiedzieć nigdy nie wiadomo, bo jeśli tylko poczuje krew,
jeśli poczuje, że mu się to opłaca, poczuje, że nie poniesie za to żadnych konsekwencji,
to jest w stanie momentalnie zmienić kurs wszystko po to, żeby utrzymać się przy władze.
Jeszcze na koniec wróćmy do opozycji.
8 marca mieliśmy bardzo gwałtowny marsz kobiet w Stambule.
W związku z tym takie moje pytanie, jak opozycja ze swoim nowym kandydatem
zamierza zaspokoić interesy nie tych kobiet, bo one z pewnością nie będą głosować na Erdogana,
nie świeckiej części elektoratu, bo będzie dokładnie tak samo,
ale tych pobożnych muzułmanów, którzy utrzymują uwładzy Erdogana
od samego początku, może wyłączając pierwsze lata, ale myślę, że i w tym czasie,
kiedy Erdogan inaczej modernizował Turcję niż przez ostatnie 10 czy 12,
ale tych ludzi, którzy uważają, że Erdogan po prostu reprezentuje dusze prawdziwej Turcji,
reprezentuje ich, reprezentuje tych ludzi, którzy boją się tego,
że zostaną wprowadzane, nie wiem, zakazy noszenia chust dla kobiet,
że ludzie religijni będą w jakiś sposób blokowani w tym kraju,
co opozycja ma im do zaproponowania?
Świetnie, absolutnie, że zadajesz to pytanie, bo wracamy takim wielkim kołem do Kemalak Lichdarolu.
On od kilku lat realizuje jeden z, można powiedzieć,
że jest to bardzo ważny element jego strategii, przekonania właśnie tych grup wyborców,
o których wspominasz, tych, którzy są najtwardczymi zwolennikami Tajpa Erdogana
i tymi, którzy no i nagłosowali na Tajpa Erdogana, bo nie ma co ukrywać, zyskali.
Zyskali upodmiotowienie, polityczne, przestaną o nim pomiatać, zyskali ekonomicznie.
Kemalak Lichdarolu mówi im przede wszystkim, słuchajcie, nie będzie rewanżyzmu.
Nie odwrócimy tych pozytywnych dla środowiska konserwatywnego zmian,
tych zmian ważnych dla waszej tożsamości.
I to jest bardzo ważne, bo dla wielu z tych Turków,
Dżepa P była po prostu partią niewybieralną ze względu na to, co powiedziałeś.
Że obawiali się, że gdy dojdzie do władzy powiedzmy ta partia postrzegana jako świecka,
czy anterligijna, no to po prostu wszystko, no po prostu zaora.
Kemalak Lichdarolu włożył bardzo duży wysiłek w to, żeby argumentować,
że no tak właśnie nie będzie. I to jest jeden element.
Kolejny element jest taki, że no ma właśnie w koalicji te ugrupowania,
które wywodzą się z Tajpa Erdogana.
Ugrupowania konserwatywne, które mogą przyciągnąć część głosów
najbardziej konserwatywnych wyborców.
To jest choćby partia szczęśliwości.
Wyborców, którzy najchętniej głosowaliby na AKP,
ale jednak już mają dość Tajpa Erdogana.
I to jest na przykład ugrupowanie Ahmeta Davutolu, też konserwatywne.
I to jest w ogóle bardzo ciekawe ugrupowanie,
które jest zarządzane przez Alego Babajana.
Widzę premiera jednego z ojców potęgi tureckiej gospodarki,
tak go się przynajmniej przedstawia.
Na tę partię mogło głosować zarówno Turcy znudzeni Tajpa Erdoganem,
ale w którym są bliskie wartości konserwatywne
i którzy chcieliby jednak zostać w tym nurcie ekonomicznym,
w którym się znaleźli.
No jaki cały, nie wiem, balejasz powiedziałbym,
nurtu, w które nazwalibyśmy liberalnym.
To jest to, co takie główne elementy strategii,
żeby tę opozycję, znaczy żeby tych ludzi przekonać.
Ale ostatnim elementem jest, i tu musimy zobaczyć,
jak ta opozycja wykorzysta, kwestie tych wyborców religijnych.
Wczoraj czy przedwczoraj, tylko proszę tego nie traktować,
jako że ja teraz portretuję tutaj opis Turcji Generalny.
To jest jednostkowy przypadek, być może nie należy wyciągać z niego wniosków,
ale dało mi do myślenia.
Widziałem wywiad z kobietą, która raczej należała do wyborców
partii sprawiedliwości i rozwoju i mówiła, że oni cały czas mówią o Al-Lahu,
ale nie zachowują się w sposób religijny i nie robią nic,
żeby rzeczywiście coś zmienić.
Samo mówienie o Al-Lahu, samo mówienie o tym, że Bóg pomoże,
że nie wiem, to jest kwestia przeznaczenia.
Tak musiało być, Bóg tak chciał, nie zmieni rzeczywistości.
I wydaje mi się, że to trzęsienie Ziemi,
oczywiście mamy jeszcze, i Turcja ma politycznie dwa miesiące
na przetrafienie pełnych skutków tego,
partia sprawiedliwości rozwoju ma dwa miesiące na odwrócenie tej narracji,
ale wydaje mi się, że to też jest takie potężne naprawdę,
czy nikt do myślenia dla Turków,
bo, cóż, zobaczyli na własne oczy, jak bardzo narracja,
ta narracja o potężnej Turcji rozkleja się z rzeczywistością.
Senopotędza, taki tytuł nosi książka Karola Wasilewskiego,
książka o polityce zagranicznej Turcji w ostatnich latach.
Polecam Państwu książkę i mamy do rozdania,
kilka egzemplarzy, bardzo proszę pisać,
raport Rosiaka Małpa, Gmail.com,
a Karolowi dziękujemy bardzo za udział w programie.
Dziękuję również.
Boby Daryn w niezniszczalnym przeboju z morzem i miłością w tle.
Dobre wiadomości morskie w drodze, a na razie świat z boku.
Grzegorz Dobiecki na co dzień gospodarz programu Dzień na Świecie
w telewizji Polsat News,
dziś o prawdzie sceny, prawdzie życia i innych zmyśleniach.
U Warlikowskiego, tak jak U Tarantino,
historia trafia na alternatywne drogi,
chociaż tu wybiera raczej skróty niż objazdy.
W Odysei historii dla Hollywoodu i Zolda Regensberg,
ta, która rzeczywiście powierzyła swoją opowieść Hannie Krall,
życzy sobie, by jej własne losy trafiły na ekran,
ale koniecznie z Elizabeth Tyler w roli głównej
w produkcji Roberta Iwanca,
według scenariusza Marka Chłaski,
przy wsparciu Roma Napolańskiego
i wszyscy spotykają się w brawurowej scenie,
nawet trochę przeszarżowanej.
Chłasko rzuca w pewnym momencie swoim prawdziwym zmyśleniem
formułką z pięknych 20-letnich.
W istocie tak komentuje spotkanie, które nigdy się nie odbyło.
I co z tego, że się nie odbyło?
Cenone vero e bentrovato.
Literatura, teatr, kino żywią się z myśleniami,
a te prawdziwe smakują im najbardziej.
Podobnie jest z mitami i religiami,
a z historią nie?
Ona też każe przyjmować nawiarę na słowo kronikaży,
że było tak, jak opowiedzieli to, co opowiedzieli im inni,
Lom kiavi lom kiavi lux, mówią Francuzi,
człowiek, który widział człowieka, który widział niedźwiedzia,
świadectwo z drugiej ręki.
A między nimi czas, w którym rodzą się zmyślenia.
Często prawdziwe.
Chłasko pisze o ubekach,
bezskutecznie namawiających warszawskich hooliganów,
by w czasie kryzysu kubańskiego
tłukli szyby w ambasadzie amerykańskiej.
Może tak było, może nie.
To tylko polityczna plotka, anegdota, historyjka,
media, erewań, odporna na badania fakt-czekingu.
Ryszard Kapuściński, zanim jeszcze wyruszy w podróż z Herodotem,
pisze o ludziach sobie współczesnych, którzy nie istnieli,
o niebyłych zdarzeniach, które widział.
Jego konfabulacji ostatecznie wykazuje Artur Domosławski,
jakby wykonywał sekcję zwłok,
czynność zarazem potrzebną i odpychającą,
nie każdy by się jej podjął.
Zwłaszcza wobec literatury świetnej,
jedno-fiction czy non-fiction,
a więc ciągle żywej.
Prawdziwe zmyślenia w wojnie futbolowej,
w cesarzu, mówią Salvadorze i Hondurasie,
o etiopii epoki Haida Selasie,
coś czego inaczej powiedzieć by się pewnie nie dało.
To są kreacje, ale nie kłamstwa,
ani żadne fake newsy.
Nie jak dziś atrapy post-prawdy,
lecz raczej meta-prawda w sublimacie.
Fake news deformuje rzeczywistość,
kieruje na fałszywe tropy.
Prawdziwe zmyślenie przeciwnie
wyznacza azymut, naprowadza na sedno zdarzeń.
Taką figurą mogą być przepowiednie,
jakie mnożą politolodze, ekonomiści
i spekulanci, prowokując ich samospełnienie.
Albo wspomniane wcześniej
wzloty historii alternatywnej
z raptownym lądowaniem na twardym gruncie.
Czy też opinie przytaczane jako
Vox Populi, jednak niezbierane
od przypadkowych przechodniów,
tylko wysnutę z rzetelnych sondaży,
tzw. sonda uliczna jest wyjątkowo
bałamutną formą dziennikarską,
więcej treści przynosi sonda do 12-nicy.
I jeszcze świeży przykład
propagandowy zabieg ukraiński.
Bavełna, dobra nazwa.
Sztabowcy załońskiego tak mówią
o wybuchach w rosyjskich bazach.
Nawet wtedy, gdy zawini ruski bałagan,
eksplozje idzie na konto Ukraińców,
a oni nie potwierdzają, nie zaprzeczają,
podtrzymują prawdziwe zmyślenie.
Również wtedy, gdy żadne eksplozji
nie było.
Tyle tylko, że przed użyciem tego zabiegu
należy wyobrazić sobie jego potencjalne
konsekwencje i skonsultować się
z poczuciem odpowiedzialności,
gdyż każde prawdziwe zmyślenie
niewłaściwie stosowane może zagrażać
życiu lub zdrowiu przekazu.
Dlatego artyści mają łatwiej.
U Warlikowskiego na scenie
mijają się Listailor, Odyseusz
i Dybuk. Wszystko jest zmyślone.
I to wszystko. Prawda.
W poniedziałek Raport o książkach,
a już dziś jest z nami Aga
taka z prolewicz. Witam Cię. Dzień dobry.
Dzień dobry. Co w programie?
Ten marcowy Raport o książkach
będzie wyjątkowy,
chociaż z drugiej strony staram się te programy
układać tak, żeby każdy odcinek
literackiego raportu
był dla Państwa
pewnego rodzaju zaskoczeniem.
W marcu będziemy mieli
taki chińsko-japoński
splot, który
utworzą
wspaniali artyści
bardzo bezkompromisowi
momentami szokujący
artyści. Ai Wei Wei
oraz Yukio
Mishima. Obaj
są znacznie kimś więcej niż
tylko pisarzami. Zdecydowanie
Ai Wei Wei, który jest
chińskim artystą
znanym państwu być może z takich
dzieł, czy też z takich
performansów, jak na przykład
upuszczenie przez Ai Wei Wei
urny z dynastii, Han
i uwiecznienie to na fotografii,
środkowy palec pokazany
w kierunku placu
Tiananmen w Pekinie,
czy też 100 milionów
ceramicznych ziarenek
słonecznika.
To chyba takie najbardziej znane na świecie
przynajmniej dzieło Ai Wei Wei,
które wystawił
w Tate Modern, w Muzeum
w Londynie.
Te drobinki ręcznie robionych
ziarenek słonecznika dla Ai Wei Wei
były taką
najbardziej sugestywną
metaforą współczesnych Chin.
Ale te Ai Wei Wei
rzeczywiście mówi o sobie, że jest artystą
i aktywistą, że te dwie role
istnieją ze sobą
w takiej symbiozie,
że sztuka nie może
być oddzielona od polityki.
Że sztuka, która
się wyabstrachowuje z rzeczywistości
z codzienności,
jest czymś niepoważnym
a wręcz mu wstrętnym.
Ai Wei Wei bardzo, bardzo krytyczny
w stosunku do reżimu
chińskiego, zresztą z tego powodu
w wielu lat nie mieszka już w Chinach.
Ale również cięte, jeśli chodzi
o zachód. Jeżeli chodzi
szczególnie o zachodnie
patrzenie na sztukę i pojmowanie
sztuki przez duże, zachodnie
galerii i muzea.
Przy toczes pamięci taki krótki
cytat z Ai Wei Wei, który powiedział, że
jeżeli ktoś wchodzi do momy,
czyli tego znakomitego nowojerskiego
Muzeum Sztuki Współczesnej
i nie czuje obrzydzenia, to znaczy, że
albo nie rozumie sztuki, albo jest
łaidakiem. Więc Ai Wei Wei jest rzeczywiście
postacią bezkompromisową,
postacią szokującą, a dlaczego
o nim mówimy? Dlatego, że...
Tylko ci przerwę nie wiadomo, co jest gorsze,
czy nie rozumienie sztuki, czy bycie łaidakiem
zwłaszcza kiedy, zwłaszcza kiedy
jesteś artystą jeszcze, prawda? A ty byłeś niedawno
w Muzeum Sztuki Współczesnej
w Starach Zjednoczonych. Co odczuwałaś
wchodząc do tego budynku?
Pozwól, że pozostawię to
bez komentarza. Wiem, że dziś
się podobało, tylko nie chcesz się przyznać.
Właśnie teraz się zastanawiam, czy jestem łaidakiem,
czy nie rozumiem sztuki. Mam nadzieję, że jednak
nie rozumiem sztuki.
Ale żarty na bok.
Ai Wei Wei napisał książkę
autobiograficzną, która niedawno ukazała się
w polskim tłumaczeniu,
nakładam wydawnictwa karakter
pt. 1000 lat trosk i radości.
I to jest książka wyjątkowa,
dlatego, że
rzadko mamy opowieść
o Chinach, o historii Chin,
o tych najbardziej mrocznych kartach
historii Chin,
relacjonowanych przez Chińczyka najczęściej.
Jednak korzystamy z opowieści
zachodnich reporterów,
historyków. Tutaj mamy bardzo szczerą
momentami bardzo intymną opowieść,
bo Ai Wei Wei
mówi o swoim ojcu, o doświadczeniu
bardzo traumatycznym swojego ojca, wybitnego
zresztą chińskiego poety.
Ai Chin, a który
właśnie ze statusu
takiego poety niezwykle
szanowanego, słynnego,
osobiście znał Pablo Neruda, osobiście znał
Mao Zetonga, został
zepchnięty na margines.
Ale nie będę państwu wszystkiego
zdradzać, natomiast bardzo cieszę się
na te rozmowy, bo to też jest taka
okazja, żeby porozmawiać o współczesnych
Chinach przez pryzmat właśnie
niezwykłej osoby.
Mówiłaś o tym, że
według Ai Wei Wei,
sztuka nie może istnieć poza polityką.
Druga postać, o której opowiesz
pokazuje, że sztuka
nie może istnieć poza życiem
prywatnym przede wszystkim, ale
także poza sferą publiczną.
No właśnie, jeżeli powiedziałam, że
Ai Wei Wei jest artystą bezkompromisowym,
szokującym, być może
radykalnym, to
brakuje mi słów, żeby opisać
Yukio Mishime.
Zresztą Yukio Mishima, jeden
z najbardziej znanych japońskich pisarzy
w jednej ze swoich
ostatnich książek Słońce i Stal
powiedział, że słowa dokonują
korozji rzeczywistości.
On był wybitnym pisarzem,
który pod koniec życia
zwątpił w sens
słów i zamiast
języka słów wybrał język
ciała. Niezwykle
fascynująca,
kontrowersyjna bardzo też postać
obsesyjnie był
zafascynowany śmiercią Yukio Mishima
od samego początku,
od początku swojego życia, o czym możemy
wiedzieć na podstawie jego pierwszej
ważnej powieści, wyznanie
maski, w której dokonuje
analizy swojego dzieciństwa, analizy
swojej młodości,
eksplorując również tam bardzo
mocno, eksplorując swoją seksualność
i od samego początku
ta seksualność jest bardzo mocno
związana ze śmiercią.
Śmierć jest dla
Yukio Mishime z jednej
strony erotyczną tęsknotą,
z drugiej strony jest jakimś absolutnym
spełnieniem piękna
z trzeciej śmierci
jest również jakimś wyrazem
doskonałego patriotyzmu.
Nic dziwnego, że skończył tak jak
skończył, a jak skończył to się państwo
dowiedzą w poniedziałek. Niektórzy pewnie
wiedzą, bo Mishima to jest jednak
znana postać,
jeśli ktoś cokolwiek wie o
kulturze Japonii to pewnie
z tym nazwiskiem się zetknął.
Dziękuję ci bardzo.
Bardzo dziękuję.
Jak zwykle pewnie też będą
kanki. Będziemy mogli posłuchać
fragmentów literackich, prawda?
Będziemy mogli posłuchać fragmentów literackich
we wspomniałej interpretacji
olgi sarzyńskiej.
To będzie znów bardzo ciekawe
zwłaszcza usłyszeć
fragmenty literackie, fragmenty
prozy Mishime w wykonaniu
kobiecem właśnie, bo to był
pisarz, który
od takiego bardzo chuderlawego,
słabego, kobiecego
jak samo sobie pisał, chłopca
pisał się pełnym muskulatury
macho
człowiekiem, który uwielbiał
męskie ciało.
I tutaj postawię kropka, a właściwie
trzy kropek. Mam nadzieję, że państwa
zachęciłam, obiecuję, że to będzie
fascynujący odcinek reportu
o książkach. Czekamy w poniedziałek
od samego rana. Mam nadzieję
będzie już dostępny, więc
zapraszam do słuchania.
Szanowni państwo, jak wspomniałem
na początku programu report
Narodzony po raz drugi jako podcast
w marcu
20. roku, ma już 3 lata
i przez ten czas prawie 7000
patronów. Wspierało
bądź wspiera nas, dzięki czemu
możemy istnieć.
Wszystko, co robimy, jest owocem
państwa ofiarności i zaangażowania.
Serdecznie za nie, dziękujemy.
Raport o stanie świata od marca
2020 roku rozwija się
dzięki państwa zaangażowaniu
i szczodrości.
To dzięki wam możemy opowiadać
o świecie przy pomocy dźwięków.
Dzięki wam ten program
może być przygotowywany w
specjalny sposób z zachowaniem
najwyższej jakości, bo
na nią zasługują słuchacza
raportu o stanie świata.
Serca dziękujemy wszystkim państwu
za wpłaty. Wasza chojność
jest dla nas ogromnym zobowiązaniem.
Zbiórka na patronite.pl
ciągle trwa. Zachęcam
do udziału w niej. Najchojniejsi
patroni raportu o stanie świata
to...
Budujemy hale. Six Construction.
Firma Ampio Smart Home
Aureus Leasing
Kredyt Ubezpieczenia
Księgowość. Sprawdź nas
na www.aureus.pl
Hotel Bania
Termal Iski w Białcy Tatrzańskiej
oferujący pakiety pobytowe
z termami w cenie.
Firma doradcza
Credo
Galmed
Polskie Pąpy Ciepła
Gdzie polek.pl
Wyszukiwarka leków w aptekach
emocjonarnych i internetowych
KR Grup
Firma Outsourcingowa
www.krgrup.pl
Razem w przyszłość
Polsko-Japońska Akademia Technik
Komputerowych
Warszawa, Gdańsk, Bytom
Michał Małkiewicz
Firma Software Mill
Od zawsze zdalni
programują dla całego świata
Dom wydawniczy
Muza, bo świat
nie jest nam obojętny.
Pure Play
Transparentna Agencja Mediowa Digital
i doradca w budowaniu kompetencji in-house.
Uber
Myślimy globalnie, działamy lokalnie.
Agnieszka i Sławek Zawadzcy
a także
Budros
Pąpy Ciepła
Gruntowe Pąpy Ciepła dla budynków
przemysłowych i wielorodzinnych
Kompleksowa Obsługa
Liceum Błańskiej
Kowale, przemyślana edukacja
w dobrym miejscu
Piotr Bohnia
CIO
Net and Digital Excellence
Łączymy ludzi i idee
Grupa Brokerska CRB
Ubezpieczenie należności
dla twojej firmy
Bezpłatne porównanie ofert
www.grupacrb.pl
DUNA Language Services
Biuro tłumaczeń
do zadań specjalnych
www.dunabis
JMP
Zmiłości do sportu, z najlepszych tkanin
W sercu pod hala
szyjemy dla was porządną odzież
Palarnia Kawy
LAKA Fozałgustowa
LSB Data
Dedykowane aplikacje internetowe
dla biznesu, masz pomysł
zrealizujemy go
LSBdata.com
Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
wydawca książek serii
Krótkie wprowadzenie
Wszystko co trzeba wiedzieć
Leszek Małecki
Aplikacja Moja Gazetka
Polska proekologiczna
aplikacja zakupowa
z gazetkami promocyjnymi
Moja Gazetka
Kupuj mądrze
Firma Prosper Sosnowca
Hurtownia elektroenergetyczna
i właściciel marki czystus
Drukarnia cyfrowa
totem.com.pl
Książka zasługuje
na najwyższą jakość.
Fundacja Wasowskich
opiekująca się z puścizdną Jerzego
Wasowskiego i wydawca
książek Grzegorza Wasowskiego
Szczegóły na wasowscy.com
Michał Wierzbowski
Wayman
Oprogramowanie wspomagające
firmy inżynieryjne w zarządzaniu
projektami stworzone przez polskich
inżynierów dla sektora projektowego
www.waymansoftware
Sławomir Zając
Dziękujemy bardzo
To dzięki państwu
Mamy raport Ostatni świata
Argentyna
paszportowym oknem na świat dla
Rosjan
W ostatnich miesiącach nie ma dnia
wiosków Buenos Aires nie lądowały
samoloty z Rosjankami
w zaawansowanej ciąży na pokładzie
W kraju obowiązuje prawo
ziemi, a to oznacza, że
osobie urodzonej w Argentynie przysługuje
automatycznie tamtejsze obywatelstwo
Dodatkowo po urodzeniu
dziecka rodzicom znacznie łatwiej
ubiegać się o
Argentyński paszport, a z nim
w przeciwieństwie do tego rosyjskiego
dużo swobodniej można podróżować
po świecie. O szczegółach Marcin
pośpiech
Argentyńskie władze w tej sytuacji
niewiele mogą zrobić
tłumaczy Florencja Carignano ze
służb migracyjnych Argentynę.
Jeśli kobieta z zagranicy chce urodzić
dziecko w Argentynie powinna
zgłosić się do konsulatu
i poprosić o wizę pozwalającą
jej na pobyt w kraju.
Sposobem na załatwienie tej sprawy
nie może być podawanie się za turystkę.
Bardzo wiele z tych kobiedy
rodzi dziecko w Argentynie, dostaje
obywatelstwo, a następnie wyjeżdżają
z kraju. Jako służba migracyjna
nie możemy jednak wiele
zrobić.
W Argentynie obowiązuje prawo
ziemi. Oznacza to, że każde
dziecko urodzone na terytorium kraju
automatycznie otrzymuje
Argentyńskie obywatelstwo.
Jego rodzicom z kolei przysługuje prawo
stałego pobytu, a w przyszłości
mogą ubiegać się o
Argentyński paszport, którego
przyznanie w podobnej sytuacji z reguły
staje się formalnością po dwóch latach
pobytu.
Argentyński paszport to z kolei dla
Rosjan przepustka do zachodniego świata,
umożliwia podróżowanie bez wizy
do 171 państw.
To dwukrotnie więcej niż w przypadku
paszportu rosyjskiego.
Z dokumentem argentyńskim Rosjanie
swobodnie mogą podróżować po Unii Europejskiej
Wielkiej Brytanii czy Japonii
mogą ubiegać się też o 10-letnią
wizę do Stanów Zjednoczonych.
Tak w rozmowie z BBC Mundo
mówiła Ekateryna, jedna z Rosjanek,
która w ubiegłym roku dotarła do
Argentyny.
Podjęłam decyzję o wyjeździe z Rosji
w ostatnim momencie. Jako, że byłam
w ciąży z pierwszym dzieckiem bardzo
obawiałam się o jego bezpieczeństwo.
Niestety nie miałam czasu
by jakoś przygotować się do wyjazdu.
Wszystko działo się bardzo szybko.
Zaczęto wprowadzać coraz
to nowe sankcje na Rosję i obawiałam się,
że jeśli będę zwlekać
to nie uda mi się wyjechać z kraju.
W Argentynie nie ma obowiązku
służby wojskowej tak jak jest
to w Rosji. To dla mnie
bardzo ważne.
Argentyna
obok Brazylii jest jedynym
państwem, które w tak łatwy i
szybki sposób otwiera Rosjaną
drogę do zachodniego świata.
Tak zwane złote paszporty
wydaje jeszcze Malta, ale w tym
wypadku wiąże się to ze sporymi
kosztami. Otrzymanie Maltańskiego,
a więc unijnego paszportu
wiąże się z koniecznością zainwestowania
w kraju, co najmniej miliona
200 tysięcy euro.
Porud w Argentynie podobny efekt
daje zdecydowanie niższym kosztem.
Mówi Latino-Amerkanistka
profesor Joanna Gocłowska-Bolek.
Wydaje się, że Rosjanki
traktują to jako taką
alternatywę. W momencie,
gdy jest sytuacja
w ich kraju dość trudna, nie wiadomo
jaka będzie przyszłość, więc
wybierają też taką możliwość.
Dotyczy to przede wszystkim
Rosjanek z dosyć zamożnych
rodzin, zdożycyleć zamożnych
środowisk. Jeszcze
w 2015 roku również
taki proceder kwitł,
ale przede wszystkim tutaj celem
były Stany Zjednoczony. Było
wiele przykładów Rosjanek,
które udawały się wszystkim do
Miami, tam miały swoje
rezydencje, wydawały na świat dziecko,
które automatycznie zyskiwały
obywatelstwo, ale później
od 2015 roku,
gdy już
sytuacja gospodacza była trudniejsza
i też takie relacje międzynarodowe
przede wszystkim kierowano się
do Argentyny,
które zawsze była liberalna, ale też
do Brazylii. Brazylia nie
prowadzi dzisiaj takich statystyk,
które wy pokazywały jaka
część dzieci urodzonych tam,
to są dzieci
obcokrajowców. Tego nie mamy
dzisiaj takich danych, natomiast wiemy,
że w niektórych miejscach, na przykład
w okolice Florianom, Polis jest aż
tyle urodzonych dzieci rosyjskich,
że wręcz zatrudniono
rosyjskojęzycznych popów,
którzy mają obsługiwać
proceder też sztu i tak dalej.
Ale procederem sprowadzania do Argentyny
ciężarnych Rosjanych zajeły
się też organizacje przestępcze,
które mają pomagać w szybkim
załatwieniu wszelkich formalności.
Według ustaleń Argentyńskich
śledczych niektóre Rosjanki
za tego typu usługi płaciły
od 20 do 35 tysięcy dolarów.
Tak w rozmowie z raportem
mówi Argentyński prawnik zajmujący się
prawem migracyjnym Christian Rubilar.
W rosyjskim internecie,
a nawet w prasie, pojawiały się
ogłoszenia, które, jak się okazało,
opłacane były przez rosyjskiego
mafioza. Proponowano w nich
wyjazdy do Argentyny oraz
szybkie załatwienie obywatelstwa.
Podawano też rady, co i jak
trzeba zrobić, by cały proceder
przebiegł bez kłopotów.
Przez wiele fałszywych informacji.
Między innymi takich, że można
otrzymać argentyńskie obywatelstwo
nie mieszkając w Argentynie.
W swojej praktyce adwokackiej
spotkałem się z wieloma Rosjankami,
które były przekonane, że mogą
przyjechać do Argentyny,
odebrać paszport i wrócić do Europy.
Tak nie jest.
To oszustwo, na które
nabrało się bardzo wiele osób.
To żerowanie na desperacji
ludzi, którzy za wszelką cenę
chcą uciec z Rosji.
Ale są i Rosja.
Niektórzy o powrocie do Europy
nie marzą. Wręcz przeciwnie
chcą pozostać w Ameryce Południowej.
Tak w rozmowie z BBC Mundo mówił
Boris. Rosyjski informatyk
obecnie mieszkający z rodziną w
Buenos Aires, ale pracujący
dla firmy z siedzibą w Paryżu.
Trudno porównać życie tutaj
z tym w Rosji.
Tam nigdy nie wiesz, co może się wydarzyć
w roku czy następnych pięciu lat.
Wiem, że na Ukrainie dzieją się
potworne rzeczy.
Także w Rosji jest źle.
Uważam, że w perspektywie
dziesięciu lat Rosja nie będzie
dobrym miejscem do życia.
Rosja nie decydują się
na przyjazd do Argentyny nie tylko
ze względu na liberalne prawo migracyjne
czy przyjazny klimat.
Znaczenie ma też stosunek
państwa Ameryki Łacińskiej do tego,
co dzieje się na Ukrainie.
Brazylia, Kolumbia, Chile czy Argentyna
nie wspominając o tradycyjnie
przychylnej Rosji, Wenezueli czy Nicaraguí
stanowczo wykluczają udzielenie
jakiejkolwiek pomocy walczącej
Ukrainie.
Przywódców Brazylii, Argentyny i Chile
w czasie niedawnej wizyty w tych państwach
do zmiany zdania bezskutecznie
namawiał kanclerz Niemiec.
Z kolei Waszyngton zaproponował
nieprzyjemnie nowoczesnego
amerykańskiego sprzętu wojskowego
w zamian za części do używanych
przez ukraińską armię poradzieckich
czołgów czy amunicję.
Ta prośba też spotkała się z odmową.
Raz jeszcze mówi latynu amerykanistka
profesor Joanna Gosłowska-Bolek.
Państwa Ameryki Łacińskiej
stosują przede wszystkim zasadę
nieinterwencji,
nieangażowania się oraz utrzymywania
równego dystansu.
Dlatego bardzo niechętnie angażują się
ze stron konfliktu zbrojnego,
zwłaszcza jeżeli sprawa, tak jak tutaj
uważają, niedotyczy i bezpośrednio.
Poza tym musimy pamiętać,
że to jest konflikt dość odległy
od nich. Również
owiane bardzo silną propagandą
rosyjską, która
w krajach Ameryki Półdniowej rzeczywiście
działa bardzo sprawnie.
Tam działa zarówno Rasia Today
w wersji hiszpańsku języcznej,
działa spódnik, działają
całe setki influencerów,
zwłaszcza influencerek, które podają
w taki sposób dość atrakcyjne
własną wersję tej historii,
ale jeszcze przed
wybuchem tego
konfliktu, czy eskalacją tego konfliktu
sprzed roku,
jeszcze wcześniej, przecież pamiętamy,
że prezydent Argentyny odbył
na początku lutego zeszłego
roku wizytę do
Rosji, był na Kremlu
i po powrocie
bardzo zadowolony, zosiągnięć, mówił, że
może traktować Argentynę
jako swoją bramę do Ameryki Półdniowej
chwalił tutaj
takie nastawienie, otwartość
na rozwój relacji
gospodarczej, politycznych, tutaj
z całą pewnością liczył.
Również na początku
jeszcze tych działań międzynarodowych,
które miały dążyć do potępienia
Rosji na forum międzynarodowym,
to również zarówno Argentyna, jak i
Brazylia, wstrzymały się
odgłosowania w ONZ
przeciwko Rosji, co prawda
później, w różnych sytuacjach
jednak, opierały taki
dyskurs przeciwko
konfliktowi i przeciwko wobodziałaniem
zbrojnym, natomiast tutaj takie
otwartości, co do na przykład
prowadzenia sanksi gospodarczych
wobec Rosji, czy izolacji
międzynarodowej Rosji, to
w krajach Ameryki Łacińskiej
absolutnie nie widzimy.
Według niedawnego badania
przeprowadzonego przez Ipsos wśród mieszkańców
Polski Łacińskiej 73%
z nich stwierdziło, że ich
państw nie stać na udzielenie
Ukrainie jakiejkolwiek pomocy.
Dla
raportu o stanie świata Marcin
pośpiech.
Teraz porozmawiamy o jednej z najważniejszych
wojen, jakie toczą się na świecie,
w każdym razie jej wpływ na nasze
życie może być ogromny.
Uwielbiamy się z
amerykańsko-chińską wojnę chipową,
w której rozgrywa się kolejna bitwa
tym razem z udziałem Holandii.
Rząd tego kraju zapowiedział, że
wprowadzi restrykcję na eksportu
rządzeń do produkcji chipów
najbardziej zaawansowanej technologii.
Tym samym holenderskie władze
poddały się presji Stanów Zjednoczonych,
które już w październiku
wydały szeroki zakaz
sprzedaży chipów, w których
znajduje się amerykańskie oprogramowanie.
Dla handlu zagranicznego opublikowanym
w środę nie pojawia się
słowo Chiny. Oficjalnie
Niederlandy nie chcą, by urządzenia
do litografii chipów produkowane
w tym kraju służyły do produkcji
systemów wojskowych i broni
masowego rażenia. Podobnie zresztą
tłumaczą swoje decyzje
amerykanie. Jednak wiadomo, że chodzi
o ograniczenie możliwości produkcji
przez Chiny właśnie chipów
najwyższej generacji.
Dlaczego Holandia, jak Chiny
będą bronić się przed decyzjami amerykanów?
Kto jeszcze uczestniczy
w tej batali?
O tym porozmawiamy za chwilę z moim gościem.
A jest nim profesor Bartosz Walter
z Wydziału Informatyki i Telekomunikacji
Politechniki Poznańskiej. Witam Pana.
Dzień dobry Państwu.
Może zanim o Holandii porozmawiajmy
o chipach. Co to jest
i dlaczego to coś jest tak ważne?
Chipy stały się
współczesną ropą naftową
nowoczesnej gospodarki,
ponieważ to dzięki nim gospodarkę
jest w stanie się rozwijać.
I to właśnie w tych chipach,
które w gruncie rzeczy są przetworzonym krzemem
z pewnymi domieszkami
obecnie upatrujemy współczesnego złota.
Chipy
i historia chipów
może sięga
połowy XX wieku, gdy opracowano
pierwsze układy salony.
Natomiast obecnie rzeczywiście
weszliśmy w fazę wojny o chipy.
Wojna tym razem nie rozgrywa się
w Europie, rozwija się między
Stanami Zjednoczonymi a głównie Chinami.
Natomiast
połem walki będzie przede wszystkim
obszar Azji Południowo-Wschodniej,
bo to tam większość tych chipów jest
produkowane. Dobrze Panie Profesorze
zaraz dojdziemy do wojny, tylko jeszcze
żeby ludzie mieli świadomość o czym my rozmawiamy.
To znaczy chodzi
o takie małe,
silikonowe tabliczki.
Jak to fizycznie
wygląda i do czego to służy? To są
układy salony, czyli niewielkie
zwykle kawałki krzemu
bardzo precyzyjnie obrobione
do których jeżeli podłączymy prąd
o odpowiednich
parametrach, jesteśmy w stanie
za pomocą tych chipów albo zapamiętać
w nich coś, albo wykonać jakieś obliczenia.
Wyścig polega na tym,
aby obliczeń było jak najwięcej
i zróżcie energii z tym związane
jak najniższe.
Chipy są wszędzie.
W byle samochodzie obecnie średnio
znajduje się od kilkuset do tysiąca
takich chipów.
Każda kolejnoga elektryczna, którą spotykamy
na ulicy, większość naszych
urządzeń domowych posiada
kilkanaście, kilkadziesiąt
tego typu urządzeń.
W związku z tym chipy stały się naszym codziennością
i w momencie, gdy ich brakuje
zaczynamy mocno to odczuwać.
Mówi pan o jakości
tych chipów, chyba też chodzi o to, żeby one
były jak najmniejsze, tak?
Oczywiście, bo wtedy można jak najwięcej
uczyć ich w urządzenie.
Na przykład takie jak telefon,
czy pilot, czy cokolwiek.
To prawda, to jest wielowymiarowa walka.
Chodzi oczywiście o miniaturyzację,
ale nie tylko dlatego,
żeby w telefonie znalazło się ich
jak najwięcej.
Mniejsze urządzenia zużywają mniej energii
na jednostkę obliczeń.
A w związku z tym, za tę samą ilość energii
jesteśmy w stanie wykonać tych obliczeń
więcej. Kto
opracuje technologie
i piszą rząd wielkości od poprzedników
ten będzie zwycięstwą globalnej boli.
Holandia jest potentatem
na tym rynku i to za sprawą
jednej firmy.
Jednej, ale za to najpotężniejsza
w Europie, firma technologiczna
i jedna z najpotężniejszych
na świecie. ASML
to jest najwięcej warta firma technologiczna
w Europie. Co ona
konkretnie produkuje?
Ona produkuje urządzenia do litografii,
czyli mówiąc potocznie do rzeźbienia
w plastrach krzemów, plastrach
półprzewodnikowych. Bo produkcja
półprzewodników polega na tym, że
bardzo cienką, dużą powierzchnię
wytworzoną z półprzewodnika
należy bardzo staramnie wygrawerować
opracować w niej ścieżki
i odpowiednie moduły.
Holandia jest w stanie dostarczyć
technologie, która wycina
w takich właśnie plastrach
ścieżki o rozmiarze pojedynczych
nanometrów.
Jeżeli ta technologia by się rozprzestrzeniła
praktycznie wszyscy graczy na węku
byliby w stanie w bardzo krótkim
czasie opracować technologie
i stać się poważniennymi udziałówcami
w globalnej grze.
Stanę Nuzjednoczonym bardzo zależy
na tym, żeby tak się nie stało. Szczególnie
mają tu na myśli Chinę. W związku z tym
stąd ten nacisk, aby
Holandia nie uczestniczyła w pomaganiu
Chinom i aby przyłączyła się
do grupy tworzonej przez Stany Zjednoczone.
Ta firma,
ESML,
eksportuje ok. 18%
swojej produkcji do Chin.
No to jest prawie 20% jednak,
czyli spora,
nie decydująca
o stanie, czy to finansowym, czy w ogóle
o stanie tej firmy.
I teraz będzie musiała występować o zgodę
na eksport technologii
zwłaszcza czegoś, co się określa
skrótem DUV, Deep Ultra Violet
Immersion Litography.
To jest właśnie ta technologia
najwyższej jakości
półprzewodników o najmniejszej wielkości.
Tak, właśnie to jest ta technologia.
Faktycznie dysponuje
nią w takim zakresie tylko Holandia
i tylko ta firma. W związku z tym
dla Amerykanów tak w kluczowe
jest utrzymanie kontroli
nad rozprzestrzenianiem takiej technologii
i sprzedawanie jej do krajów,
które mogłyby użyć tego
albo do produkcji sprzętu wojskowego,
albo po prostu
do produkcji przemysłowej
uzyskanie przewagi konkurencyjnej na świecie.
Jeszcze jedno pytanie techniczne, bo
pojawiają się czasami wątpliwości
rozwiejmy je zwłaszcza
wątpliwości ludzi, którzy nie mają o tym pojęcia.
Jak się półprzewodnik ma do chipa?
Chip składa się z półprzewodników?
O to chodzi?
Chip to jest produkt. Półprzewodnik
to jest pewnego rodzaju,
rodzaj materiału, który jest
pomiędzy przewodnikiem
a izolatorem. Czyli jest w stanie
przewodzić prąd
w pewien sposób selektywny.
Zmijać wartość.
To jest podstawa współczesnej elektroniki
przemysłowej. To jest podstawa
współczesnych komputerów.
A więc tak naprawdę to jest ten obszar
gospodarki, w którym obserwujemy
największy wzrost i to on decyduje o tym,
gdzie jest nasza cywilizacja. W związku z tym
to jest pewnego rodzaju święty
grał, którego zdobycie
pozwoli na uzyskanie
w zasadzie dominacji nad światem.
Proszę powiedzieć, czy wszyscy
nazwijmy to zachodni
albo może niekoniecznie zachodni
w tym razie demokratyczni
producenci chipów
godzą się z polityką USA.
Na przykład Korea
Południowa jest jednym z producentów,
Japonia jest jednym z producentów.
Tu słyszymy o tym, że Holandia
się tej presji amerykańskiej poddaje
czy dołącza się do Amerykanów,
najprawdopodobniej widząc
realne zagrożenia ze strony Chin,
ale czy Korea Japonia reagują
w ten sam sposób?
Może o Tajwanie wspomnimy też.
Wszystkie te kraje, czyli cały region
Azji Południowej i Wschodniej,
to są kraje, w których
w szczególny sposób
rozgryba się walka
o półprzewodniki.
Musimy sięgnąć parę lat wcześniej.
Otóż
rynek półprzewodników wygląda w tej chwili
w ten sposób, że
projektowaniem i jakby
własnością intelektualną dotyczącą
rodzajów chipów, które będą produkowane
dysponują rozwinięte kraje
głównie zachodu.
Natomiast ich produkcja
w dedykowanych bardzo, bardzo
kosztownych fabrykach, odbywa się
głównie właśnie w Azji.
Przede wszystkim, po całą rolę
wjezie tutaj Tajwan,
na którym zlokalizowane są
największe fabryki, w którym największe
inwestycje poczynione.
Tajwan zatem jest pewnego rodzaju
taką, no nie wiem, jak to nazwać,
fabryką, która dostarcza innym
odbiorcą chipy według
projektu.
Obecnie jednak Tajwan próbuje
opracowywać również własne technologie
a w związku z tym
nie jest specjalnie chętny, aby
być jedynie podwykonawcą Stanów Zjednoczonych.
Z drugiej strony,
Chiny, które chcą zostać
globalnym graczem, choć na razie nim nie są
dysponują technologią
mniej więcej o kilka,
może nawet do 10 lat
opóźniono w stosunku do tego, co
mamy dostępne na zachodzie.
Chiny często stosowały niezbyt
oficjalne, niezbyt
uczciwe metody pozyskiwania
tej technologii. To znaczy
kradły ją po prostu. Kradły ją
pozyskiwały za pomocą szpiegostwa
przemysłowego, dlatego też
m.in. na wszystkich, jak i Chiny wybierają
na Tajwan i Tarcia, które
zachodzą w tamtym iżym obszarze
powodują, że dla Stanów Zjednoczonych
ten model przestał
być utrzymywalny. Stąd też
Stany Zjednoczone, jak zresztą
inne kraje, zaczynają myśleć
o przywróceniu modelu,
w którym
produkcja odbywała by się w tym samym kraju,
w którym dany chip opracowano.
W październiku biegłego roku
prezydent Biden podpisał
umowę z rządem
Tajwanu na
inwestycje polegające na wybudowaniu
gigantycznej fabryki
w Arizonie, która
będzie dostarczać pół przewodniki według
projektu właśnie opracowanych
zjednoczonych. Jest to jeden
z większych tego typu
układów handlowych, które
Stany Zjednoczone na jeden obszar gospodarki
zawarły. W związku
z tym istnieje możliwość, że
faktycznie on zmieni
układ sił.
W przypadku Japonii, Japonia się waha,
ponieważ Japonia jest również sporym graczem
na tym rynku. Natomiast
Japonia również nie chciałaby
uzyskiwać czy tracić wpływu
na to, co się wydarzy
na świecie globalnym. O ile więc
faktycznie
Holandia, być może inne kraje europejskie
będą bardziej podatne na
współdziałanie z Amerykanami w tym
zakresie, o tyle kraje
dalekiego wschodu, w większym
stopniu będą próbowały
wbić się na niezależności. A Chinę
no cóż, za wszelką cenę będą starały
się gonić za pomocą
mniej lub bardziej uczciwych
metod i rozwiązań, po to, żeby
nadrobić te kilka
to później, które mają w stosunku do świata.
To jest możliwe? To znaczy
Chiny będą w stanie produkować cipy
tej najnowszej generacji?
Obecnie prawdopodobnie jest to niemożliwe.
Co prawda pojawiają się pierwsze
sygnały, że niektórzy producenci
chinsty są w stanie
budować cipy w technologii
tak zwanych 7 nanometrów.
Przypomnę tutaj, że obecnie
mniej więcej świat jest w stanie
produkować cipy na poziomie 3.
Być może pierwszy dostawcy na
poziomie 2 nanometrów, czyli
nadal Chiny pozostają trochę z tyłu.
Natomiast wydaje się, że
w najbliższym czasie Chiny raczej
nie będą w stanie osiągnąć tego poziomu
zaawansowania. O ile tylko
ta bariera, ten
system ochronny, który Stany Zjednoczone
starają się budować i ta
wojna handlowa, którą rozpętują
faktycznie okaże się skuteczne.
Natomiast Chińczycy
z pewnością będą starali się inwestować
gigantyczne pieniądze, aby
przestrzeń zagospodarować
i aby ten lukę zminimalizować.
Problemem chyba
również dla zachodu
jest to, że
Chiny nie można od tak po prostu
pozbawić dostępu do cipów,
dlatego że
Chiny produkują mnóstwo urządzeń,
które są używane na zachodzie. Jeżeli
nie wiem, ten łańcuch produkcji
i dostaw
zostałby
zerwany, no to my byśmy
sobie pozbawili większości urządzeń,
które są potrzebne
ludziom do życia, również na zachodzie.
To prawda, pewien
podgląd tego, co się może wydarzyć, mieliśmy
w trakcie pandemii, gdy wiele łańcuchów
dostaw, szczególnie właśnie w zakresie
półprzerodników, został
przerwanych, a choćby
przemysł motoryzacyjny, który szczególnie
jest uzależniony od właśnie dostaw
półprzerodników, w nieoczekiwany
sposób się zatrzymał. I to nie dlatego,
że nie był w stanie produkować samochodów,
tylko nie mógł wyposażyć ich niezbędną
elektronikę. I to samo mogłoby
nas czekać. Slinczycy nadal
mają duży udział w rynku produkcji
gotowych
rozwiązań, a w związku z tym
nie jesteśmy w stanie skutecznie
ich zablokować. Ale chodzi o to,
żeby zablokować ich na tyle,
aby to stan zjednoczone
posiadały nadal tą
strategiczną przewagę, jeżeli chodzi
o projektowanie i wymyślanie
nowych technologii. Strategiczna przewaga
to są CIPY, czy półprzewodniki
najnowszej generacji, tak?
Tak jest. To znaczy nie obawiamy
się, możemy, w Stanach Zjednoczonych
nie obawiają się, myślę
tego, że Chiny będą dostarczać
elektronikę o dwie, trzy generacje
późniejszą, bo ona nie zagraża
do minacji Stanów Zjednoczonych. Gra
idzie o technologie właśnie dwóch,
być może nawet mniej nanometrowe,
które
prawdopodobnie zrewolucjonizują,
będą rewolucjonizować gospodarkę
w najbliższych latach. Jak ta wojna
będzie się państwim zdaniem
rozwijała? Widzimy
to przejście Holandii
już oficjalne na stronę
Amerykanów świadczy o tym, że
chyba, że Amerykanie
mają przewagę i to mają przewagę
również polityczną. W przypadku
takich krajów, jak
Tajwan, Japonia, wspomniał pan o
Japonii, nie mówiliśmy o Korei Południowej,
która jest niezwykle asertywnym
krajem, zwłaszcza teraz, jeśli chodzi
o gospodarkę. Czy
wcześniej, czy później należy
spodziewać się tego, że one
dołączą do tego grona,
które skupiają wokół siebie
Stany Zjednoczone? Oczywiście możemy
tutaj tylko pospepulować. Ja spodziewam
się, że dosyć zdecydowane
działania Stanów Zjednoczonych
spowodują, że coraz większa dźba krajów
będzie do nich dołączać. Pytanie,
czy będą wśród nich właśnie ci
kluczowi gracze z
Azji Południowo-Wschodniej, między innymi
Korea, o której pan wspomniał. Koreja
jest tu szczególnym przykładem, bo ona
nie jest aż tak bezpośrednio zagrożona
przez rynek chiński. W Korei
również mamy do czynienia
z dużym rodzimem przemysłem, który
produkuje znaczną część PKB,
w związku z tym to Korea
będzie prawdopodobnie próbowała
pozostać graczem
takim rozdającym karty, który
balansuje pomiędzy Chinami a
Stanami Zjednoczonymi. Natomiast
zdecydowanie widzimy
powstrzanie się wojny, co oznacza,
że będzie
zarysowana linia na świecie i kraje
będą musiały decydować, czy dołączyć
do jednej, czy drugiej strony sporu.
Być może pozostanie pewna grupa
państw niezangażowanych, ale
ta grupa będzie stosunkowo
niliczna, natomiast ona pozostanie
języcznie uwagi. Bardzo
dziękuję, profesor Bartosz Walter
z Wydziału Informatyki i Telekomunikacji
Politechniki Poznańskiej. Był
gościem raportu o stanie świata. Dziękuję panu
bardzo. Piękne, dziękuję.
Teraz czas na spotkanie
z naszym specjalistą
od tajemnic wszelakich.
Doktor Tomasz Rożek jest z nami, gospodarz kanału
Nauka to Lubię i nasz stały
współpracownik. Witam Cię Tomku.
Dzień dobry, witam Cię.
Mówię, że jesteś specjalistą
od tajemnic, bo tak myślę,
że Nauka to w ogóle jest sfera
niekończącego się Poznania
i niekończącej się nie wiedzy.
A dzisiaj schodzimy
w przestrzeń, o której
zdecydowanie więcej nie wiemy,
niż wiemy, bo o oceanach
będziemy rozmawiać.
A pretekstem do naszej rozmowy
jest zawarte po 10
latach negocjacji globalne
porozumienia o morskich wodach
narodowych, czyli takich, które
pozostają poza narodową
jurysdykcją. Po angielsku to się nazywa
high seas i to jest
mniej więcej dwie trzecie
wszystkich musz i oceanów.
Czyli mniej więcej
połowa powierzchni naszej planety,
żeby była skala,
bo to tak mniej więcej wygląda.
Powiedz mi, czym to się różni
od strony prawnej, to znaczy
co można robić, na wodach międzynarodowych
można robić to, co zdecyduje
jedane państwo, do których wody należą.
A na wodach międzynarodowych, czyli na tych
high seas można robić, co się chce,
można nie wiem, łowić,
stawiać, szyby naftowe,
czy jakieś platformy wiertnicze
każdemu, komu przyjdzie na to ochota?
Generalnie to jest przestrzeń
wspólna, ze wszystkimi
dobrodziejstwami i z wszystkimi wadami
tego
stwierdzenia. Mówię generalnie, bo
są oczywiście pewne obostrzenia,
ale one
są bardzo, bardzo wyrywkowe
i nie było wcześniej
żadnego takiego
prawnego parasola nad całością.
Po to, żeby ja
wspomniałem o tym, że my nie mówimy o jakimś
kawalątku, my mówimy
o połowie powierzchni naszej planety
tak około. I żeby tą
skalę teraz jakoś pojąć,
bo ona jest trudno pojmowalna
dla wszystkich, to
na dzisiaj, czy zanim podpisano te
dokumenty, zanim
po 10 latach te państwa w końcu
do jakiegoś porozumienia doszły,
to takimi
prawami, czy jakim systemem
ochrony
było objęte niecały 1%
wód. A reszta to była
wolna Amerykanka. To była mniej
lub bardziej wolna Amerykanka, bo
jedna rzecz to to,
co można robić
i generalnie na tych wodach
takich międzynarodowych można
niemalże wszystko, a druga rzecz
nawet jeżeli czegoś nie można było
to nie ma możliwości,
żeby to sprawdzić. To znaczy my mówimy
o tak ogromnych obszarach,
że koszt wybudowania jakiegoś
systemu, trudno mi sobie
w ogóle wyobrazić coś takiego,
w ogóle nigdy nie był
nie jak rozpatrywany.
Systemu kontroli, tobie chodzi
o system kontroli, sprawdzania czy ktoś
kontroli, weryfikacji.
Specjalnie na przykład nie zanieczyszcza tych
terenów. Na przykład, ale to chodzi
też o łowiska, to też chodzi o mnóstwo
różnego rodzaju aktywności
takich ludzkich.
No nie ma sposobu na to, żeby to sprawdzić
i w zasadzie taka
główna informacja,
jaka płynie
z komentarzy dotyczących tego
o czym rozmawiamy, to taka, że
super, że w końcu udało się
dogadać jakoś. No dobra,
ale jak się dogadano, bo
wtedy było 1% a teraz będzie jak?
No a teraz cały ten
obszar zostanie objęty
ochroną. Mówimy głównie
o ochronie takiej dotyczącej
bioróżnorodności, bo to
o czym mówimy, to to to jest taki
powiedzmy odpowiednik. My
co jakiś czas, no co roku jest
kop, któryś tam tak, ostatnio
był w Egipcie, no więc
tutaj mówimy o takim kopie
który dotyczy bioróżnorodności,
czy dotyczy
życia, a nie dotyczy klimatu. Oczywiście
te rzeczy są z sobą ściśle powiązane,
bo jednym z powodów
z zanikającej bioróżnorodności
są właśnie zmiany klimatu.
To nie jest, to nie jest
jedyny powód, no bo tutaj też
do, nie wiem, bioróżnorodność
jest ograniczana
przez chociażby zanieczyszczenie
środowiska, ale jest także
przez zanikanie
czy wykorzystywanie nadmierne
chociażby siedlisk, czy takich
nie wiem, czy jak mogę nazwać takich
korytarz ekologicznych, na przykład
miejsc, którymi
odbywa się
bardzo, bo czy popularna, może to
złe słowo, ale często migracja
różnego rodzaju organizmów
wodnych z jednego
miejsca planety do drugiej,
no te organizmy, te ryby na przykład
one nie poruszają się
chaotycznie, one się poruszają
konkretnymi korytarzami, konkretnymi
miejscami, więc
takie nadmierna
eksploatacja tych miejsc, ona po prostu
zabija
i też, żeby, bo najlepiej pewne
zjawiska zrozumieć w skali
takiej, no, czy skale tych
zjawisk, najlepiej zrozumieć podając
liczby, ja myślę, że my nie mamy
świadomości na przykład tego, że w ciągu
ostatnich lat, 50
to nie całe pokolenie
straciliśmy 70%
populacji dzichich zwierząt
na tej planecie.
Ostatnie takie duże wymieranie
czy tak drastyczny spadek
bioróżnorodności na Ziemi
miał miejsce wtedy, kiedy
wyginęły dinozaury.
W literaturze naukowej mówi się,
że mamy do czynienia
z szóstym wymieraniem.
To jest coś
zupełnie niesamowitego
współcześnie
szacuje się, zaraz
powiem, dlaczego się szacuje, a nie się wie,
że rocznie
wymiera od kilku do kilkunastu
tysięcy gatunków
roślin i zwierząt. Wymiera
tak całkowicie, po prostu znikają.
I to jest setki razy więcej
niż ten, jak gdyby naturalny, bo ten
argument o naturalności
wymierania gatunków, on się w tej dyskusji
często pojawia. No właśnie chciałem
o ten argument spytać, to znaczy
na ile proces rozpadania się,
proces rozpadu
jest wpisany naturalnie
w historię Ziemi? On jest wpisany
i to, że pewne
gatunki wymierają
to jest proces naturalny.
Natomiast skala tego wymierania,
o którym teraz mówimy, jest
bezprecedensowa.
O jakiej skali mówimy, to przed chwilką
powiedziałem w liczbach, od kilku do
kilkunastu tysięcy
gatunków, roślin i zwierząt rocznie
znika całkowicie.
Natomiast, to jest o
kilkaset razy więcej
niż ten naturalny
poziom. Ten naturalny, on jest
szacowany czy oceniany
na podstawie różnego rodzaju badań,
czy wykopaliskowych,
czy powiedzmy zmienności
genetycznej. Natomiast
ten, więc ten naturalny, tak,
owszem, istnieje.
Natomiast to, co teraz mamy,
to z czym teraz mamy do czynienia
to jest kilkaset razy szybsze
niż ten poziom naturalny.
I wracając do morza
z tego, co zdołałem się
dowiedzieć, najbardziej zagrożone
gatunki to są rekiny,
wieloryby
i pewien gatunek
ślimaka morskiego.
Ale my generalnie
w ogóle
wiemy tyle, co nic
na temat gatunków zamieszkujących
oceany. To jest też pewna rzecz, która
no jest dosyć zaskakująca,
przynajmniej dla mnie, bo
znamy 230 tysięcy
gatunków żyjących w oceanach, a podobno
jest ich co najmniej 2 miliony.
Chciałem się Ciebie spytać, dlaczego my w ogóle
tak mało wiemy o oceanach?
Dlatego, że one są duże,
dlatego, że bardzo trudno jest je badać,
dlatego, że nie sposób
łatwo zaglądać
na nie
np. orbity
to jest paradoks, że
mapa ukształtowania
terenu, np.
Marsa, jest dużo, dużo dokładniejsza
niż mapa ukształtowania terenów
zalanych przez wodę na Ziemi.
A znowu, żebyśmy skalę
gdzieś tam zarejestrowali.
Ogólnie, patrząc
nie tylko na gatunki morskie, ale na
wszystkie gatunki żywe na Ziemi,
to my odkryliśmy dotychczas
między 10 a 20%
zwierząt,
które w ogóle tutaj funkcjonują.
Czyli większość tych
nieodkrytych
to są gatunki, które po prostu
których my nigdy nie odkryjemy, bo my je
wcześniej wykończymy,
zanim zdążymy je odkryć. Czyli ocean
w tym wypadku nie jest wyjątkiem, tak?
Również na lądzie żyją
gatunki, o których nic nie wiemy,
albo wiemy tyle co nic.
Morze jest nawet większym problemem,
to znaczy z gatunkami żyjącymi
w morzu jest nawet większe wyzwanie,
a im głębiej schodzimy, tym mniej
o nich wiemy. Ta liczba
10-20%
około, bo to są oczywiście szacunki,
nie da się tutaj podać dokładnej
liczby, ile znamy, ile nie znamy, bo
po to, żeby ją podać musielibyśmy
wiedzieć, ile nie znamy. Natomiast
w przypadku morza
to ten stosunek
ilości znanych, rozpoznanych
opisanych gatunków do wszystkich
on wypada jeszcze mniej
korzystnie, bo po prostu
gatunki na lądzie
one są łatwiejsze do zaobserwowania,
niż gatunki w wodzie.
My
po wodzie się poruszamy, ale tylko po
powierzchni. Nie schodzimy
za bardzo pod. Tymczasem
na lądzie
poruszamy się swobodnie.
Ale nawet
na lądzie są gatunki, które dopiero poznajemy
i to dotyczy
głównie gatunków zwierząt
takich bardzo małych, żyjących na
bardzo ograniczonych obszarach.
Wielu z nich nie poznamy
nigdy. I ta sieć
różnych zależności
biologicznych, bo powinniśmy
o niej mówić właśnie, jak o sieci.
Ona jest coraz bardziej
podziurawiona. I to jest bardzo
zła dla nas wiadomość. Natomiast
wspominałeś o dużych gatunkach.
Co do zasady
duże gatunki potrzebują więcej
przestrzeni. Duże gatunki
potrzebują większego obszaru
do znajdowania
pożywienia. Więc jeżeli pojawiają się
jakiekolwiek zaburzenia,
jeżeli pojawiają się
czynniki, które zawężają
te obszary, to
większy problem z przeżyciem
co do zasady. Oczywiście są wyjątki,
ale co do zasady mają gatunki
duże, a nie te małe, które
mogą sobie poradzić, jakoś
funkcjonować na obszarach
mniejszych. Dobrze, to na przykład
jeżeli budowana jest
platforma gazowa, czy jakieś tam
szyby naftowe na morzu,
to może wpłynąć na sposób,
w jaki poruszają się rekiny
albo wieloryby? To może wpłynąć
i to wpływa, dlatego że to
nie jest tylko kwestia jednej platformy,
która na mapie
wszechocanów będzie tak maleńką
kropeczką, że nawet jej nie zauważymy.
To jest kwestia także tego, że
do tej platformy być może musi
być podłączony jakiś gazociąg.
A jak nie gazociąg, to do tej platformy
regularnie będą przypływały
statki. Jeżeli statki są duże,
to mają też duże
zanurzenie. Być może w trakcie
budowy, w trakcie holowania,
w trakcie
ciągnięcia tego gazociągu, na jakimś tam
obszarze zostanie
zniszczona powierzchnia dna.
Jeżeli to będą statki, to one
będą hałasowały,
a to zaburza komunikację wielu
gatunków zwierząt morskich,
nie tylko ryb, ale także na przykład
ssaków. I to powoduje,
że na przykład nie są w stanie znaleźć
partnera, a więc gatunek
ma się coraz gorzej, bo
znajdują partnera przez wydawanie
odpowiednich dźwięków. Tak się poszukują,
tak sobie przekazują informacje.
To jest bardzo skomplikowany
system różnego rodzaju zależności
i my musimy mieć
świadomość, że my go dosyć
mocno naruszamy.
Ale co w tym wszystkim jest najistotniejsze,
bo często
ten argument pojawia się
nawet w ustach osób, które są
wrażliwe
na te tematy biologiczne. Mówią,
no dobrze, no ale szkoda by było
rzeczywiście, żeby
Rekin wyginął czy żeby, ale to nie chodzi
o to, to nie chodzi tylko
o tego Rekina, to chodzi o to, że on
w tej całej układance pełni
jakąś rolę. W momencie,
jeżeli on wyginie, ta układanka
zaczyna się sypać.
I to domino zaczyna się przewracać.
Świat się nie skończy od
tego, że wyginie jakiś gatunek
jednego, jeden gatunek
ślimaka. Ale
wracając do tej skali, my nie mówimy
o jednym gatunku jakiegoś ślimaka.
My mówimy o kilku, do kilkunastu
tysięcy gatunków
rocznie, które znikają.
I to jest to,
znaczy jak popatrzymy na konkretne
grupy zwierząt, to w
niektórych z nich ta sytuacja
wygląda jeszcze bardziej dramatycznie.
Jeżeli sprawy pójdą
w tym tempie i w tym kierunku
w którym idą teraz,
to w ciągu 3-4 dekad
wyginie 40%
wszystkich gatunków owadów na
tej planecie. A przecież owady
mają jakąś rolę.
Są zwierzęta, które żywią się tylko
owadami. Więc jak wyginie tyle
owadów, wyginą też te zwierzęta.
Ale też owady
np. zapylają. Jeżeli one
wyginą, to nagle się okaże,
że rośliny
nie będą owocowały, nie będą dawały
planów. Co z kolei
ma konsekwencje dla innych
zwierząt? To jest sieć. Bioróżna
rodność to jest sieć. I musimy
mieć świadomość
że my nie stoimy obok tej sieci.
To nie jest kwestia tylko
tego, że no trudno
najwyżej Rekina będziemy widzieli tylko w oceanarium.
Albo ślimaka
będziemy widzieli tylko w akwarium.
Nie, to nie chodzi o to. To chodzi
o to, że my jesteśmy elementem
tej sieci. Jeżeli ta sieć zaczyna
się rwać, a się rwie na potęgę,
to
na końcu najbardziej
obuchem dostaniemy my.
Tomku, skoro o człowieku mowa, to może
o polityce przez moment porozmawiamy,
bo skoro to są wody międzynarodowe,
na których do tej pory
trwała wolna
Amerykanka, to być może warto
zapytać jaki będzie skutek polityczny
tego
porozumienia. Bo do tej pory to było
tak, że
oczywiście ocean to jest
bogactwo. To są nie tylko ryby,
ale to są minerały,
to jest eksploatacja materiału biologicznego
np. z roślin czy zwierząt
morskich, które potem wykorzystywane jest
np. przy produkcji leków,
kosmetyków itd.
To jest także eksploatacja
minerałów znajdujących się
pod dnem.
To eksploatacja nie wygląda w ten sposób,
że
taką cieniutką łyżeczką gdzieś się tam
wbijamy. Tylko oznacza
coś w rodzaju kopalni odkrywkowej,
ale na dnie morskim.
Totalna dewa
stacja wszystkiego na dużym obszarze.
Dobrze, zwracasz uwagę na ważną
rzecz, a ja chciałem troszeczkę o czym innym
teraz porozmawiać. Stać na to
tylko najbogatszych.
Mimo, że to są wody
i to jest bogactwo, które należy do wszystkich,
czy jest pomysł
w ramach tej umowy, w ramach
tego traktatu, żeby te zasoby
jakoś dzielić od tej pory.
Wiesz coś o tym? Jeżeli
taki pomysł jest,
to ja go nie wyczytuję w dokumentach
traktatowych.
Chociaż może jest to
jeden z tych,
czy kolejny przykład,
myśmy wielokrotnie o nim mówili
o tym, no w pewnym sensie
paradoksie, w kontekście
zmian klimatu, że
zostały wprowadzane jakieś przepisy,
co do których słuszności
to panuje jakaś zgoda,
200 państw dobra, rozmawiali
dekadę. W końcu się dogadali
200 państw podpisało.
Natomiast, czy istnieje jakiś
mechanizm, rekompensaty
dla tych biedniejszych, bo może
powiedzieć ci bogaci sobie poradzą?
Czy istnieje jakiś system
rekompensaty dla tych,
dla których
eksploatacja, nawet bardzo
mocna eksploatacja
wody, czy morza, oceanu
jest kwestią być albo nie być.
Ja tego w tych dokumentach
nie wyczytałem. Być może nie trafiłem
na, wiesz ja nie wchodziłem
głęboko w te tematy prawne,
bo się na nich nie znam.
Raczej interesowałem się tą kwestią
bioróżnorodności. Być może
tam sobie... Bardzo i zwracamy uwagę, czy
staram się zwrócić uwagę na pewien
element, o którym być może się mało mówi,
a który wcześniej czy później
się pojawi po prostu. Tak jak pojawia
się przy każdej globalnej dyskusji.
Ponieważ każda globalna dyskusja
zakłada rozmowę
państw bogatych, posiadających
wysokie technologii z państwami, które są
biedne i które z tych
takich technologii korzystać nie potrafią,
nie umieją, nie mogą, bo je na to
nie stać. I ci biedni
zawsze mówią to samo, przecież to, że
tych gatunków tyle ginie, to nie dlatego,
że my coś robimy, bo myśmy
jeszcze nawet nie zaczęli. To dlatego,
że wyście coś robili.
Że wyście to zrobili i wyście
się na tym wzbogacili.
W związku z tym podzielcie się teraz
tym bogactwem, a wtedy
my nie będziemy musieli
iść tą drogą, którą
wyszliście wy. Tylko, że widzisz
w temacie klimatu chociażby, ta dyskusja
zgrubsza w tych
trzech zdaniach. Ona się toczy
od kilkudziesięciu lat.
Dziękuję bardzo, doktor Tomasz Rożek,
gospodarz kanału
Nauka to Lubię,
do odwiedzania, którego serdecznie państwa
zachęcam, nasz stały współpracownik.
Dziękuję ci serdecznie
i Tomasz Rożek wróci
Bardzo dziękuję.
I to już prawie wszystko
w tym wydaniu raportu.
Zapraszam na poniedziałek, na raport o książkach
w środę, raport na dziś.
A potem, sobotni,
raport o stanie świata
i tak dalej, i tak dalej, tak długo
jak się da. Dziękuję państwu
za dziś, dziękuję za to, że jesteście
z nami od trzech lat, a może
i dłużej.
Adrian Bąk, Agata Kasprolewicz, Marcin Pośpiech,
Chris Wawrzak, Dariusz Rosiak
i na koniec David Gray.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
I to już prawie wszystko.
Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.
Alaksandr Łukaszenka skazuje na długoletnie więzienie białoruskich opozycjonistów i oskarża Ukrainę o organizację udanego ataku na rosyjski samolot. Czy na Białorusi rzeczywiście działa ruch oporu? I czy ukraińskie służby są tak skuteczne, by zwalczać wrogie cele również poza krajem?
Turecka opozycja wybiera lidera przed wyborami, które mają – jej zdaniem – odsunąć od władzy prezydenta Erdogana i jego partię, ale prezydent nie składa broni.
Holandia zapowiada wprowadzenie zakazu eksportu do Chin najnowocześniej technologii produkcji czipów. Czy Pekin przegrał wielką wojnę czipową?
Po ponad dekadzie negocjacji prawie 200 krajów uzgodniło porozumienie o ochronie wód międzynarodowych. Jest nadzieja na ratunek dla tysięcy gatunków roślin i zwierząt, których nawet nie znamy.
Dlaczego tak wiele Rosjanek w zaawansowanej ciąży podróżuje do Argentyny? Okazuje się, że to szansa dla nich i dla ich dzieci. I dla rosyjskiej mafii.
A także prawdziwe kłamstwa – w sztuce i w życiu.
Rozkład jazdy:
(2:34) Sertab Erener - Kime Diyorum
(6:41) Michał Kacewicz o ruchu oporu na Białorusi
(26:18) Karol Wasilewski o wyborach w Turcji
(51:01) Bobby Darin - Beyond the Sea
(53:49) Świat z boku - Grzegorz Dobiecki o prawdziwych kłamstwach
(58:38) Raport o książkach
(1:05:45) Podziękowania
(1:10:41) Marcin Pośpiech o rosyjskich podróżach do Argentyny
(1:21:29) Bartosz Walter o holenderskim zakazie eksportu czipów do Chin
(1:37:05) Tomasz Rożek o ochronie wód międzynarodowych
(1:55:19) Do usłyszenia
(1:55:46) David Gray - Sail Away