Żurnalista - Rozmowy bez kompromisów: Radosław Majdan. Czym był jego rock and roll przed poznaniem Gosi?
zurnalistapl 5/21/23 - Episode Page - 1h 42m - PDF Transcript
Dzień dobry Państwu. Miło mi Państwa powitać w kolejnym podkaście żurnalisty.
Zanim zacznie się rozmowa, chciałbym Państwa w imieniu gospodarza poprosić o wystawienie oceny i obserwację podkastu.
Nie zajmie to Państwu więcej niż kilka sekund. Życzę dobrego odsłuchu.
Dzień dobry Państwu. Przypominam, że rozmowy żurnalisty są przeznaczone dla osób pełnoletnich ze względu na występującą w nich treść.
Pozdrawiam i życzę miłego odsłuchu. Roxana Węgiel.
Żurnalista rozmowy bez kompromisów.
Dzisiaj u mnie Radosław Majdan. Dzień dobry. Dzień dobry.
Już jako dorosły facet miałeś zespół rokowy, a kto pierwszy zaraził cię tym gatunkiem muzycznym?
Chyba po prostu czasem, jakich się wychowywałem, bo młodzi ludzie dzisiaj mogą tego nie zrozumieć, ale w latach 80. muzyka rokowa była czymś więcej niż tylko muzyką.
Bardzo dokładnie. Być może ja nawet wiesz co, wtedy jeszcze tego tak do końca nie rozumiałem, chociaż miałem starszą siostrę.
I to właśnie może ona spowodowała, że zainteresowałem się muzyką rokową.
Ale ja bardzo lubiłem i starałem się te teksty interpretować, rozumieć, bo były często właśnie w czasach komunizmu.
Bo to nawet rozmawiałem z Jankiem Borysewiczem i lekrość dawali jakiś numer.
To nie było to pewne, czy on zostanie zaakceptowany przez Radę Radiofonii, czy tych, którzy o tym decydowali przez cenzurę.
Więc tym bardziej mnie to nakręcało, bo widziałem w tym jakiś taki haroi z walkę o wolność, to co powiedziałeś, bo wtedy muzycy w pewnym sensie walczyli o tą naszą wolność.
Byli zażewie buntów. Ta rokowa właśnie, ta muzyka z duszą, muzyka romantyczna, ale muzyka taka z olbrzymim przesłaniem.
Czy u nas, czy w Stanach, czy w Senach Udstok, czy wojna w Wietnamie, czy walka z komunizmem to odgrywała wielkie wrażenie właśnie w emocjach młodych ludzi.
Czasami właśnie nawet była jakimś takim tą pierwszą iskrą do tego, że ludzie się buntowali.
W twoim domu słuchało się dużo muzyki?
Tak, słuchało się. Moja siostra ma netofonda kasety.
Ja zawsze się śmieję teraz, jak chłopako pokazuje kasety, to patrzą na mnie, płyty analogowe patrzą, jakbym był totalny dinozaurem.
Ale moja siostra generalnie w hipokoju zawsze pamiętam, że jak chciałem jako dzieciak posłuchać sobie muzyki, to szedłem do pokoju mojej siostry.
Jakiej siostry osłuchała muzyki takie jak ty?
Więc siostra słuchała różnej muzyki, była kobietą, więc kobiety są z natury rzeczy bardzo wrażliwe i były piosenki wolne, romantyczne.
Pewnie też z należności od nastroju, ale słuchała muzyki rokowej, polskiego roku słuchała.
Pamiętałem nawet na ścianie plakaty różnych kapel, m.in. chociażby Lady Punk, Republiki, oddziału, więc tak.
Myślę, że później, wychodząc na podwórko, wychodząc do ludzi, wtedy wszyscy słuchali muzyki rokowej.
Ja bardzo ubolewam w ogóle nad tym, że ta muzyka dzisiaj przychodzi, nie powiem swój kryzys, ale chyba po prostu taki etap w życiu się skończył.
I nie powiem czy na to nie ma mody, bo muzyka to też chyba nie jest moda, mówię, to są emocje, to są wrażenia i one wtedy po prostu takie były.
Dzisiaj chyba ludzie oczekują trochę innych emocji, dzisiaj nie ma zamiłowania do takiej jakiejś wielkiej formy buntu,
do tego, żeby muzyka była jakimś przesłaniem. Mam wrażenie, że po prostu niektórzy chcą posłuchać muzyki,
być może się zrelaksować, bo też nie chcę tutaj nikogo osłondać, ale ja cieszyłem się, jak ta muzyka wywołuje we mnie jakiś taki nastrój nostalgiczny,
albo jakąś taką bardzo mocną refleksję, albo mam gęsią skórkę i tak dalej, bo z tym jednak chyba muzyka powinna się kojarzyć.
To byłeś trochę takim artystą w tym dzieciństwie?
Myślę, że trochę miałem w sobie przez całe swoje życie jakąś taki pierwiastek, czy może powiedzieć duszę artystyczną,
chyba na bazie też tego mam w sobie dość mocno rozbudzoną empatię, staram się też bardzo naprawdę mocno,
nawet ostatnio się nad tym zastanawiałem, rozumieć ludzi i myślę, że muzyka to w ogóle jest wrażliwość,
myślę, że jeżeli słuchamy to, co powiedziałem o tej interpretacji tekstów, to jest w stanie nas uwrażliwić na wiele rzeczy,
chociaż nie zapowiadałem się, bo pamiętam, słuchaj, kiedyś miałem indywidualny dognałczania w liceum i pani od polskiego starsza kobieta,
która prosiła mnie, żebym zinterpretował wiersz i pamiętam do dzisiaj o jakichś chwili żankach,
tylko że być może zdekoncentrowałam je, że pani siedząc naprzeciwko mnie przysnęła, bo już była starszą osobą
i czytając ten wiersz patrzyłem na nią, czy wszystko ok, jakoś nie za dużo z tego wyniosłem,
więc jak ja jej powiedziałem o czym jestem wiersz, a później ona mi powiedziała o czym jest,
to pomyślałem sobie, chyba słabo mnie z interpretacją.
Może po prostu miałeś inny punkt widzenia, a dzisiaj by się to doceniało indywidualnie.
Albo tak, albo dosłownie oceniałem to na swój sposób być może bardziej męski.
A muzyka była w twoim życiu tak samo ważna jak sport?
Są muzyka zawsze mnie relaksowała, zawsze powodowała, że czułem się pełen emocji,
nawet przed słuchajem, przed meczami, kiedy jechałem swoją drogą,
jak piłkarze, no nie wiem, sportowcy są dość przesłonni, ja byłem,
więc czasami nawet tą samą drogą, te same piosenki, energia, rock'n'roll,
więc nie, ja nie wyobrażam sobie muzyki bez, przepraszam, życia, bez muzyki,
natomiast oczywiście pierwszą moją pasją w życiu był sport, był futbol, tak,
bo to już było w ogóle od kiedy pamiętam, ale tam kolejną moją pasją bezprzecznie jest muzyka.
Ale miałaś jakieś podrygi, pomysły w ogóle tego, żeby jako dziecko,
nie wiem, cokolwiek robić związanego z muzyką, czy...
Nie, nie, nie, wiesz, sport, piłka nożna tak bardzo mnie pochłonęła,
tak bardzo chciałem to robić, tak, tak bardzo wszystko, co w swoim życiu robiłem,
w żyjąc wchodząc do szkoły sportowej, uczestnicząc w tym projekcie,
została zorganizowana taka klasa właśnie Pogoń Szczecin, nasz trener był naszym wychowawcą,
aż daleko mieszkałem, bo mieszkałem na perferiach Szczecina,
gdzie powstało nowe osiedle i do szkoły jechałem ponad godzinę,
więc wracałem późno wieczorem po tych treningach w ogóle,
powiem ci dzisiaj szczerze, jak sobie przypomnę,
i jak widziałem później, po latach boisko, na którym trenowałem,
czyli taki ubity piach jak beton, ja byłem bramkażem,
więc generalnie notorycznie miałem poździerane łokcie, spuchnięte kolana i tak dalej,
to myślałem sobie, później mówię, kurczę, musiałem naprawdę być mocno zdeterminowany, żeby to robić.
No pamiętam tę historię, jak opowiadałeś, że graliście przy takiej lampie,
która zapalała się po 19, kładliście, nie pamiętam, że to jako drugi słupek,
i graliście przy jupiterach razem z kumulami.
To na podwórku, dokładnie, to były nasze mecze przy jupiterach,
natomiast mecze już takie treningowe, czy w ogóle jak już byłem tak trampkarzem i juniorem Pogoni,
to przy takiej temperaturze, czy jest tu stopniu, to czasami chmura kurzu przesłaniają nam widok piłki,
więc to też się zdarzało.
To chyba takie też wspomnienia, które budują charakter.
To wszystko, jak sobie popatrzysz, że grałeś z chłopakami, którzy byli 4-5 lat starsi od ciebie,
gdzie wykładali kasę za to, żeby po prostu...
Tak, to prawda, to masz dobrą pamięć i tak też było.
Ale to też, pamiętam, że to też skłoniło mi do tego, że sobie zastanawiam się, kurczę,
skoro ktoś taki, jak oni, gdzie wszyscy, moi jurownicy, chcieli z nimi grać, stawiam akurat na mnie,
to jest w ogóle takie rzeczy, które się działy w moim życiu wtedy jako młodego człowieka,
oczywiście nigdy nie zastanawiałem się, że to będzie moje życie, że to życie,
że piłka nożna jakoś będzie sposobem, będzie czymś co ukierunkuje mnie jako człowieka,
natomiast wiesz, na turnijach, których się pojawiałem bardzo często dostawałem nagrody najlepszego ramkarza,
bardzo dużo o mnie ludzie, gdzieś tam tacy, którzy obserwowali po prostu mało lata w długich włosach,
który grał i mówił, zobacz ten chłopak, to naprawdę jest talent i tak dalej, i tak dalej.
I tak się zastanawiałem, ciekawe czy coś z tego będzie, wiesz, bardzo wcześniej trafiłem do reprezentacji Polski,
bo już jako 15-latek, bo jest reprezentacja z kategorii jak wiekowy, tam 16, 17, 18, 19,
więc ja wszystkie szczeble kariery tej reprezentacyjnej przeszedłem, co było fajne,
bo to były takie czasy, że umożliwiało mi to jazdę podróżowanie.
I wyjeżdżałem bardzo często, raz w miesiącu, wyjeżdżam do Niemiec, Szwecji, Włoch, Anglii, Singapuru, Malezy,
ja pamiętam, że jak w liceum wracałem z Malezy czy z Singapuru, to normalnie pani na lekcji geografii
po prostu poprosiła, żebym powiedział, co widziałem i jakie przywiozłem wrażenia z wyjazdu,
więc to było dla mnie fantastyczne doświadczenie i to zostało.
To jest taka pasja, którą dzielę z moją żoną, z Małgosiągą, że my bardzo lubimy podróżować
i ja od zawsze cieszyłem się, że mogę podróżować, a później takim moim kolejnym celem
to było to, żeby gdzieś pomieszkać trochę za granicą, nie tylko jako turysta, jako ktoś,
kto jest gdzieś na chwilę, ale że na bazie mojego zawodu, który wykonuję,
żeby być z zawodnikiem klubów za granicę.
Wracając jeszcze do tego, co się działo w twoim życiu, wychowałeś się w doby komunizmu,
co już powiedzieliśmy, twój tata był marynarzem, wujek stoczniowcym, twoja babcia płakała,
jak czołgi jechały przez Szczecin do stoczni, masz dużo wspomnień z tamtego czasu.
Są mam takie flashbacki przebłyski, ja pamiętam radio wolna Europa, jak się szukało takie
szmiedzy, tymi szumami, jak jest ten głos, który coś mówi dot. sytuacji w kraju.
Te wspomniane czołgi, o którym mówisz, pamiętam, ten taki dziwny, ciężki
wargot czy głos ulica Wojska Polskiego, mieszkałem nie zaraz przy tej ulicy,
ale jakiś kawałek, więc słyszałem te właśnie czołgi, które jechały do stoczni,
ale też pamiętam, jak kiedyś pojechałem z moją mamą do centrum i strasznie szczypałem
oczy po tych zamieszkach, rozruchach, to było chyba, to było dopiero na drugi dzień,
to był gazoł zawiący, który jeszcze gdzieś tam się osadził w powietrzu i w ogóle
kompletnie wtedy tego nie rozumiałem, wiesz, z czym to się wiązało inaczej,
no poprzez opowieści i tak dalej, tak, bo my byliśmy w takim domu, tak jak powiedziałaś
poprzez ojca, poprzez mojego tatę, poprzez wujkarze bardzo mocno gdzieś sklejeni
z tą ideą solidarności, z walką, z komunizmem, mój tata był marynarzem,
więc też kiedyś mówił, że miał różnego rodzaju populicja, żeby poprawić swój byt,
ale żeby tam na kogoś doniósł i tak dalej, jak najbardziej się zawsze od tego
izolował, więc ja też z domu taki byłem i że to poczucie takiej niesprawiedliwości,
co może też być określane, jakie poczucie buntu względem tego, co ci się nie podoba
i co dzisiaj może czasami we mnie gdzieś tam w środku się gotuje, to jest chyba właśnie
na bazie tego, że mam to poczucie, bo ja to pamiętam, jak nie można było mówić
tego, co się myśli, jak za to była kara, jak ściągano piosenki to, co mówiłem
z list przebojów i tak dalej i martwi mnie, że te rzeczy, o których mówię,
które dotyczą o 80-tych mogę powiedzieć, że część z nich dzisiaj wraca
i nie jako jakieś traumatyczne refleksje, czy przypomnie sobie, tylko to się dzieje
również dzisiaj, dzisiaj też ściąga się piosenki z list przebojów, dzisiaj też
musisz uważać czasami, co mówisz, bo możesz sobie zrobić krzywdę.
Dzisiaj wielcy ludzi sportowcy boją się powiedzieć, że wspierają społeczności LGBT,
bo to może na razie ci ich politycznie cytując albo odebrać im współpracę
ze sponsorami i myślę, że chyba nie o taką Polskę chcieliśmy kiedyś walczyć,
żebyśmy musieli uważać, nie obrażając nikogo, nie robiąc nikogo mu krzywdy,
żebyśmy uważać, musieli co mówimy i ta wolność słowa,
która jest wymiana przez wszystkie rodzaje, a mam wrażenie, że paradoksalnie
czasami, że ci być może, którzy o to walczyli, być może zapomnieli, o co walczyli
albo że tak bardzo się w tą walkę zaangażowali, że dzisiaj walczą o zupełnie coś innego.
Coś, co się nazywa, pieniędzmi. Tata zaprowadził cię też na pierwszy trening Judo.
Ile myślań?
Wiesz, co byłem wtedy chyba w trzeciej albo w trzeciej,
nie, przepraszam, w czwartej klasie szkoły podstawowej, więc koło 10 lat miałem
i to byłoby ok, bo to była dynamika i nawet powiem ci, że na końcu treningów Judo
zawsze wybierało się takie pojedynki się robiło. Miałeś walkę, jeden na jeden.
Oczywiście trener sędziował i tak dalej. I też w kilka walku udało mi się wygrać.
Ja myślę, że w ogóle chyba tak jak możemy powiedzieć o kimś, że mamy do czegoś predyspozycję,
to dostaliśmy jakiś dar, to ja chyba miałem predyspozycję do sportu,
bo niezależnie, czy grałem w piłkę ręczną, w koszykówkę, w piłkę nożną, w siatkówkę,
właśnie nawet w Judo byłem elastyczny, dynamiczny,
jakiś taki bezkompromisowy wjeżdż, dzieci nie mają poczucia strachu, więc można powiedzieć,
że odważny również. No bo z tym też chyba się wiązało później moja gra jako na pozycję bramkarza,
no bo bramkarz jest w ogóle osobą, która musi być pozbawiona wszelkich bajer,
jeżeli chodzi o lęki i strach i tak dalej, więc piłka po prostu naszna wygrała, żuna.
No ale też przeprowadziliście się i chyba dlatego też Judo przestało istnieć w twoim życiu z tego, co pamiętam.
Też miałem dużo dalej, tak, natomiast wiesz, jeżeli jednak jest to twoją pasją,
to tutaj trochę, również daleko miałem, również daleko miałem natręgi piłkarskie,
ale nawet zregnowałem z koszykówki, bo w pewnym momencie grałem w Pogoni Szczecinie,
w koszykówkę i piłkę nożną i pamiętam, jak trener kazał mi wybrać,
bo w pewnym weekend był w sobotę mecz koszykówki i mecz piłki nożna
i wtedy dokonałem wyboru, że jednak będę chciał, no jakąś swoją,
no przeszłoś może za dużo powiedziane, ale że tak powiem, sport, na który stawiam, to jest futbol.
Żyłeś też osadzony w słowach mamy, że masz pamięt, że nie musisz być sportowcem,
musisz mieć jakiś inny plan, wspomniałeś właśnie Łukasza Kadziewicza,
że to była twoja taka lekka trauma.
Tak.
Co mogło być planem B tamtego chłopca?
Jest to, no właśnie chodzi o to, że...
...że nie było.
Tak.
Ale serio, to jest tak, że jeżeli...
Może nie każdy też może to zrozumieć albo inaczej,
ci, którzy mają pasy i się jej poświęcają tak naprawdę od początku do końca, to pewnie będzie łatwiej,
bo jeżeli jesteś muzykiem, jesteś aktorem, idziesz do szkoła aktorskiej, czy muzycznej
i każdy wolny czas nie spędzasz na podwórku z kolegami siedząc, nie wiem, na trzepaku,
pijąc sobie kolejne piwko, czy gdzieś tam sobie chodząc w polesie na spacery,
tylko idziesz na trening, wracasz to albo grasz na podwórku, albo znowu idziesz na trening i tak dalej,
do tego jeszcze szkoła, którą też musisz jakoś w miarę z tym pogodzić.
I...
Moja mama po prostu jak rodzic, który, że tak powiem, martwi się o przesłość swojego dziecka,
albo inaczej, chcę go przystemulować, chcę wykreować w jego głowie jakąś myśl,
wyobraźnię, że to niekoniecznie musi tak być.
To dla niej to było oczywiście taka po prostu dla mnie rada,
a synku pamiętaj, że może być różnie, a dla mnie to rzeczywiście,
jak sobie to przesłoiłem, czy przemyślałem, to był to mój...
gdzieś tam czarny sen czy scenariusz mojego życia,
no szczęście tak się nie stało.
I nawet dzisiaj myślę sobie obserwując młodych ludzi,
że ja miałem być dużo szczęścia, naprawdę.
Ludzie tacy, jak ja mają dużo szczęścia, którzy mają w sobie tą pasję,
którą czasami możesz ominąć, możesz się nie zauważyć, możesz próbować
i ktoś nie da ci wsparcia, albo ciebie po prostu nie zauważy,
bo jest za silna konkurencja, prawda?
Albo mieszkać gdzieś w moim mieście i to, co cię otacza po prostu gdzieś też
jest w stanie cię przyblokować, natomiast ja miałem to szczęście
i dlatego, no, patrząc na młodych ludzi dzisiaj,
wiadomo, nie było wtedy komputerów, tych telefonów i tak dalej,
nie mówiąc, że za naszych czasów było inaczej,
bo wiadomo, tak mówią, jak ktoś mówi, boomerzy, tak?
Ale za każdych czasów było inaczej.
Dokładnie, natomiast cieszę się, że życie, że rozdało mi coś takiego,
jak właśnie pasję, że ja mogłem ją kontynuować,
że gdzieś tam byłem w stanie iść w tym kierunku
i myślę, że to jest ciężko, jeżeli młody człowiek takie pasji w sobie nie odnajduje,
bo pytajcie, co by było, gdyby nie.
Ja sam się zastanawiam, gdzie bym dzisiaj był, co bym dzisiaj robił.
Pewnie moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej,
nie mam kompletnie pamięcia, chociaż sobie myślę,
mówiłem, może wtedy starałbym się być muzykiem,
może nie jakimś świetnym gitarzystom,
ale właśnie wtedy z racji dłużego czasu
i tak, jeżeli mielibyśmy sobie wybierać takie zajęcia z pasją,
czy to coś nas nakręca, to tak sobie zawsze myślę,
kurczę, jakbym nie był piłkarzem, to może bym gitarzystom
ze spolerakowym, a drugie sobie myślę z strony,
a może to lepiej, że nie byłem gitarzystom.
Powiem, że chciałem rock'n'roll w życiu piłkać.
To dopiero rock'n'roll w życiu, rock'n'rollowca.
Dokładnie, więc myślę, że tutaj los też dał mi pasję,
która gdzieś tam spowodowała, że musiałem bać o zdrowie.
A szkoła to był fajny czas?
Tak, moja szkoła to był fajny czas,
chociaż chyba zawsze docenia się to później.
Natomiast bardzo milę wspominam szkoły podstawową
i tą pierwszą, chociażby bardzo moją.
Numer 43, tak?
Na początku chodziłem do szkoły nr 3. Wtedy się przeprowadziliśmy,
to było od klasy pierwszej do trzeciej, później szkoła 43,
tam grałem w koszykówkę właśnie, to miałem piątą i szóstą,
czwartą i piątą, przepraszam, a szóstej klasy już do ósmy,
bo wtedy były podstawówki ośmioklasowe,
to wtedy już byłem piłkarzem Pogoni, wchodziłem do tej szkoły,
gdzie już nauczyliśmy nasz wychował, tak jak wspomniałem,
z trenerem i pamięci, do dzisiaj mam kontakt z Panią, z matematyki,
która dzwonimy do siebie wzajemnie, która w obraz sobie,
kiedyś mnie tak styrała na pierwszym spotkaniu,
jak przeszła na zastępstwo, co było moją winą,
bo ja coś tam powiedziałem pod nosem koledze o tej Pani,
ona to usłyszała i skończyło się na tym,
że jak miałem złaną nogę w ósmy oklasie i już była moją noczycielką,
to dawałem mi swoje miękkie krzesło, bo wtedy wszyscy mieliśmy
twarde, żebym wygodnie usiadł i mamy sympatyczne relacje.
I całym również było, już taki, wiesz, byliśmy dojrzeli,
żeby nam się wydawało, że jesteśmy to, co dorośli, już wtedy były, wiesz...
Ale były dziewczyny piwa, piwka?
Wiesz co, ja z tym piwem nie przesadzałem, naprawdę,
ja nigdy nie miałem jakiś taki...
Słyszałem o lubelskiej cytrynówce.
Nie do końca też, wiesz co, ja miałem na przykład takiego mojego kumpla serdecznego,
z którymi jeździłem na zgrupowania kadry tam od lat 16, 17, 18.
I zawsze był taki standard, że jak dostawaliśmy jakąś dietę,
to on zawsze pamiętam w sobie tam browarek jakiś do pokoju brał,
a ja wydawałem wszystko na ciuchę.
I to okazało się zdrowym, no, nie?
Natomiast nie miałem nigdy taki, wiesz, nawet nie lubiłem smaku piwa.
Pamiętam kiedyś, jak ze starszymi kolegami pojechałem na jakiś mecz do Turcji,
ktoś kupił podszy piwa, to myślałem, że, boże, to jest okropne.
Dzisiaj mam na to inne zdanie, bo wiadomo, być może do tego trzeba dorosnąć dojrzeć,
ale ja rzeczywiście, jeżeli chodzi o alkohol, to czerpałem przyjemność z innych rzeczy.
Oczywiście później, jak chodziłem na imprezy, nie mówię, że byłem astrenetem,
bo nim nie byłem, to jest oczywiste.
Ale nigdy wcześniej nie zaczynałem aż takiego, wiesz.
Czy jako nastolatek lubiłeś już modę?
Tak. Może też dlatego, bo miałem starszą siostrę.
Może dlatego, że dość estetycznie podchodziłem do życia.
Nie wiem, czy miałem wyczucie modu, bo dzisiaj, jak widzę swoje stare zdjęcia,
zresztą było dużo dziennikarzy, którzy pisali,
że kiedyś ubierają fatalnie, a później przeszedłem jakąś przemianę.
Chociaż uważam, że były inne czasy dzisiaj, jak widzę.
Chociażby Davida Beckham, czy Justina Timberlake i tak dalej,
byśmy mogli różne osoby, to jest to komedia, bo moda się zmienia.
I miałem taki trochę rokowy, chyba jakiś taki sceniczny,
może czasami za bardzo ofensywny, kolorowy, ale tak było.
Lubiłem to, kupować sobie ubrania.
Nie byłem taką osobą, która niezależnie, co masz na sobie,
to by wszystkim gdzieś tam czułem się dobrze.
Natomiast później się nauczyłem, że też miejsce osoby,
z którymi się spotykasz i tak dalej, i tak dalej.
Forma czasami też podkreślasz szacunek do osoby,
z którą jesteś też formą ubraniem,
albo po prostu oddajesz swój nastrój,
miejscem, który jesteś, poprzez to, jak jesteś ubrany.
A buntowałeś się w jakiś sposób?
No bo jeżeli mówisz, że żadnych problemów takich stricte, alkoholowych,
a jednak bunt mi się od razu kojarzy z tym.
Może dzisiaj śmiesznie to zabrzmi,
ale na przykład ja miałem długie włosy w szkole,
a w szkole nie można było mieć długich włosów,
więc nauczyciele dosłownie wyrzucali mnie z lekcji,
czy wypraszali mnie z lekcji,
może tak, do fryzjera, żebym poszedł obciąć włosy.
Nawet dostawiam czasowi na to kasę,
no bo oczywiście powiedziałem, że nie mam pieniędzy,
a daleko miałem do domu.
Nie chodziłem również w fartuchu,
co wtedy było o czynistościom, że musiałeś chodzić w fartuchu,
więc ten fartuch dostałem od pani z języka polskiego,
która przyniosła mi w prezencie chodźliwo pomarańczowe,
więc najbardziej wysiacki fartuch w całej szkole.
Obój niebieski jest taki naszywaną tarczą.
Też pamiętam jeszcze, jak były jakieś tematy polityczne,
jak o dzieciach w ogóle czasami lubiłem coś tam,
zabrać głos na bazie tego, co się mówiło w domu.
I myślę, że miałem swoje znanie,
jeżeli chodzi o pewne tematy,
ale później na przykład zrezygnowałem ze studiów
Instytut Kulturyficznej w Szczecinie,
takiego asa pana od gimnastyki,
który kazał też wszystkim wcinać wosy
i jeszcze do tego, żeby każdy przychodził ogolony,
co strasznie mi nie korespondowało
z moim podejściem do życia.
Z nakazem albo skreowaniem osobowości,
bo wydawało mi się, że ludzie, którzy są po IKF-ie,
tak zwanym AWF-ie, czy to są nauczyciele,
czy trenerzy, jednak chyba powinni mieć tą własną osobowość,
nie powinni się uginać.
I jednak myślę, że powinno się stawiać na coś innego,
nie na fryzurę, czy to, że jesteś ogolony,
a na to, jak jesteś wyedukowany,
albo jakim jesteś potencjałem na trenera,
bądź też nauczyciela.
I tak po prostu poszedłem do tego pana i powiedziałem,
że pan jest przeciwnikiem długich wosów,
no on mi że tak jest,
ale ja mam długich wosów,
no widzę, że masz niewinno, ja ich nie zetnę,
on to nie musisz przechodzić.
Tak się zakończyła nasza miła sympatyczna rozmowa,
no i nie przechodziła.
A łatwo było mieć takie dziecko, jak ty?
Myślę, że tak.
Myślę, że tak, wiesz co, bo myślę,
że moi rodzice widzieli w emiol brzmią determinację.
Naprawdę.
I nawet chyba wybaczali mi więcej
niż mojej siostrze i mojemu bratu.
Być może na bazie, że wiedzieli takie poświęcenie,
bo to naprawdę było poświęcenie,
to, co powiedziałem o tych warunkach infrastrukturalnych,
tych boiskach, które dzisiaj młodzi ludzie,
jakby wycinę to boisko,
to by chyba zabili się miechem trenera,
a ich rodzice po prostu zakazaliby
swoim dzieciom uprawiać sport.
Natomiast to ranny wstawanie, to 6.30,
to późne powroty.
I ta moja wiecznia coś poździeranego
i a znowu cały czas ta pasja,
to, jak o tym mówiłem, to jak się w to angażowałem,
bo jeżeli bym sobie dzisiaj tak zrobił
taką analizę swojego życia,
to czasami zdarzało mi się do pewnych rzeczy
podchodzić niepoważnie.
Natomiast bardzo poważnie traktowałem piłkę,
tak, i do dzisiaj zresztą,
jeżeli chodzi o swój sposób pracy,
co jest związane z piłką nożną,
traktuję bardzo poważnie,
więc być może to,
że widzisz mojego chłopaka młodego,
nie wiem, 9, 10, 12-latka,
który właśnie w tej całej swojej
dziecięcej przegodzie życia
nagle tak bardzo serio i poważnie
traktuje coś, co robi.
No to jednak patrzysz na niego
i czasami możesz nie dowierzać.
I chyba mojej rodzice właśnie tą olbrzymią pasję
we mnie widzieli.
Musiałeś dostać duży kredyt zaufania.
Tak, to prawda.
Wiesz co, olbrzymi dostaję.
Ja myślę, że mojej rodzice bardzo mi ufali,
naprawdę, i to było super,
bo ja nie miałem żadnych zakazów
jakichś takich większych w domu,
ale też chyba właśnie przez to,
że wiedziałem,
że co może zaszkodzić mi
jako młodemu sportowcowi,
wtedy też nie wchodziłem
w jakieś takie interakcje.
Mój koledzy dziś sobie wyjeżdżali na Biwaki
i wiadomo, brali tam zwie skrzynki piwa
na dwóch, a ja jechałem na obóz sportowy.
I to było dla mnie zupełnie normalne.
To było dla mnie ok,
byłem tam z dwa razy w życiu na kolonii,
ale już później zamieniłem to właśnie
na obozy sportowe
i mieli rodzice do mnie zaufania.
Nawet tak czasami gdzieś tam pojechałem,
czy gdzieś tam wiesz co,
nawet chyba raz, jako młody chłopak
wracaliśmy z NRD
z Pogonio Szczecin,
bo wtedy jeździliśmy często
do Unionu Berlin
i wypiliśmy sobie piwa, tak?
Nie wiem, może trzy wypiliśmy na pięciu,
ale mój tata poczuł do mnie to piwo,
jak przyjechał po mnie na stację.
I coś się mnie zapytał,
czy coś się mówi, nie,
wiesz, tak spróbowałem i tylko dalej,
nawet lekko pamiętam,
że nawet zakryciło mi się w głowie trochę,
ale nie miałem z tym
jakichś większych problemów,
bo to był tylko jakiś epizod w moim życiu, tak?
Bo później znowu były treningi,
znowu była...
do mnie powiem, że poświęcenie.
Po prostu widzieli, że jestem strasznie zaangażowany
w to, co robię.
Dobrze, to teraz już rozumiem,
dlaczego to się wszystko w później wydarzyło.
Ale powiedziałeś o swojej mamie bardzo piękne słowa,
że była najcieplejszą osobą
niewiarygodnej empatii, jaką poznałeś w życiu
i wrażliwą stronę zdecydowanie
dzieliczyłeś po mamie.
Z biegiem lat widzimy coraz więcej
w sobie, swoich rodziców,
kiedy mówisz coś do swojego...
do Jezus. Kiedy mówisz coś do swojego syna,
a słyszysz dokładnie swoją mamę w swoim głosie?
To jest co?
Ja myślę, że przez swoje zachowanie chyba widzę moją mamę,
czyli tą tak zwaną troskę,
to zmartwienie mojej małgosia.
Czasami mówisz, słuchaj, odpuść trochę,
bo musisz dać mu więcej swobody i tak dalej.
Wiesz, to się wiąże pewnie też z tym,
że no, późno zostałem tatą,
ale też z tym, że to jest mój pierwszy syn.
To jest moje pierwsze dziecko,
więc jak być może miałbym drugie,
czy trzecie, to troszeczkę już bym się zdystansował.
Ja cały czas widzę, że może sobie coś zrobić.
Oczywiście to nie jest tak, że mu dyszę na plecach,
chociaż w tomu myślą i mówią inaczej,
ale... ale...
ale moja mama była bardzo opiekunczą,
bardzo trosciwa, bardzo się od nas martwiła
i zdecydowanie mogę powiedzieć,
że moja mama była chyba najbardziej dobrym człowiekiem,
jakiego w życiu poznałem
i to, że nigdy o nim nie mówiła źle,
o to, że zawsze była bardzo taka właśnie empatyczna,
bardzo była wrażliwa, bardzo...
nawet tłumaczyła nam, jak niedobrze jest być agresywnym
do świata i do ludzi.
I przez to, że ja nie widziałem u niej takiej agresji,
że to, co powiedziałem...
u nas... ja nie przypominam sobie sytuacji,
żeby w domu omawiano kogoś,
mówiło się, że czasami dorośli ludzie zapominają o tym,
że dzieci są bardzo dobrymi słuchaczami.
I bardzo lubią słuchać to, o czym...
i chyba najbardziej dzieci lubią słuchać to,
o czym mówią dorośli.
I ja pewnie też takim dzieckiem byłem,
ale ja nigdy nie słyszałem,
żebym gdzieś tam mógłby wnioskować,
czy wyrobić sobie zdanie złe na kimś,
a mama o kimś mówiła źle.
Nie dlatego, że nie miała złego zdania o ludziach,
tylko być może po prostu miała zaufania
albo wyciągała taki wniosek,
że ludzie potrafią być również dobrze
i bardziej chciały nam przekazać te pozytywne aspekty życia
i cechy ludzkie.
I to mam zdecydowanie po niej.
W ogóle, bo jeżeli chodzi o mojego syna,
to ja dużego przytula,
ja jestem takim tatą,
że mówię bardzo długo,
że do niego kocham cię synku i tak dalej,
bo wydaje mi się to ważne.
Mówię sobie, że mama też przytula,
bo to jednak jest zupełnie inne czasy.
Tak, nie pamiętam już teraz,
mój tata był marynarzem, więc często wyjeżdżał
i miałem gdzieś zostanie takie pytanie
odnośnie takich ciepłych chwil z rodzicami.
Tak mówię, kurczę, winak, więc jest zdecydowanie
więcej mogę powiedzieć o tym,
co mi łączyło z mamą,
jeżeli chodzi o takie strony
tego ciepła,
takiej miłości rodzicielskiej,
ale też takie były czasy.
Kiedyś były podzielone role,
nie wiem, jak to się dzieci,
a tata pracował na rodzinę i tak po prostu było.
Tym bardziej, że jeżeli mój tata był marynarzem,
wiązało się to oczywiście z wyjazdami.
Ale bez wątpienia myślę,
że to taką ludzką
wrażliwość i wyrozumiałość do ludzi,
czy taką empatię,
czy po prostu ja nie mam problemu z ludźmi.
Czasami słyszymy, że ktoś mówi,
ja nie lubię ludzi, bo ludzie są w stanie zmęczyć,
bo są w stanie zmęczyć i tak dalej,
ale u mnie każdy na początku zawsze
ma, jak to się mówi, ten kredyt zaufania,
nie wiem, czy są karty, czy ja wszystkich traktuję
tak samo.
Widzisz coś, co mi się podoba we mnie,
to ja też nie mam problemu z tym, że
jak ktoś nie ma nic, to traktuję go inaczej,
jak ktoś, kto ma wiele.
Ja bardzo lubię odnajdywać właśnie w ludziach,
którzy mają wiele, którzy są w swoich dziedzinach,
wielkimi postaciami,
utalentowanymi sportowcami, muzykami.
Ja szukam w nich czegoś, co mi się zainponuje,
czy co mi się spodoba w cechach ludzkich.
Bo ok, to jest
zawód,
z założenia
co robimy, co oczywiście buduje nas jako ludzi,
ale
moja sympatia do ludzi raczej się kieruje
cechami, którzy oni są w stanie,
nie wiem, zainponować, albo pokazać,
albo gestami, albo słowami,
które wypowiadają.
I ja staram się to przekazać
mojemu synkowi.
I odnajduję się w tej roli, bo
ona mi naprawdę sprawia dużo przyjemności.
Jest sami ciężko, bo dzieci są pochłoniaczami
energii, wiadomo, są to bardziej małe,
ale
co powiedziałeś, że myślę, że to, że
dzisiaj jestem też taki dla mojego syna tak bardzo otwarcie,
mówię, że go kocham i tak bardzo chcę
gdzieś tam uczestniczyć w jego emocjach,
to jest to, co dała mi moja mama.
A ta wrażliwość też ma drugą stronę,
no bo jeżeli odchodzi ktoś tak jak twoja mama,
no to jest piekielnie duży dół.
To prawda, wiesz, to prawda.
I też,
nigdy nie jesteś gotowy na to,
kiedy odchodzi twoja mama,
która jest tak kochana osobą, która
wiesz, ja już od dawna nie mieszkam
w Szczecinie, bo
bardzo wcześniej wyprowadziłem się
z domu i z miasta, czy później
nawet mieszkałem kilka lat za granicą,
ale zawsze nawet jeżeli z mamą kilka dni
nie rozmawiałem, to zawsze wiedziałem, że to jest osoba,
która bardzo
ciepło i dużo mnie myśli, która zawsze
w każdej rozmowie podkreślała, czy
czułem tą jej bardzo dużą, tą miłość,
to zatroskanie, zawsze jak
gdzieś jechałem, to prosiłam, żebym jechał wolno,
jak miałem gdzieś jechać
i pochodłem to zawsze na mamę, a może
byś pojechał pociągiem, bo to jest bezpiecznie
itd.
I z jednej strony zdajesz sobie sprawę,
jak skonserwowany jest świat,
natomiast moja mama miała tylko 73
lata, więc to też jest coś takiego, że
jeszcze
że mogłaby
jeszcze co najmniej 10 lat pożyć,
żeby poznać lepiej mojego syna,
żeby którego zawsze też dużo
przyjemności czerpała, kiedy się spotykaliśmy
i
teraz właśnie przechodząc do chenia, tak
pomyślałem sobie, jak dziecko
małe daje ci siłę, żebyś potrafił
przejść przez tak trudny okres
w życiu, że jednak nie możesz pokazywać
3-latkowi, niespełna 3-latkowi, że
jesteś załamany, że
jesteś zrozpaczony, czy wiesz, bo to
jest taki moment, jest pogrzeb i tak dalej,
nie było go na pogrzebę,
to są zupełnie inne emocje, ale
zdecydowanie później, kiedy wróciliśmy
z Małgą się do domu, ze Stasiem i Statkiem,
to już wtedy, wiesz, to już wtedy wychowujesz
swoje dziecko, musisz się pozbierać, musisz
pokazać mu nawet, żeby
nawet on, bo on cheniu bardzo czuje emocje,
on bardzo widzi czasami, on nie lubi jak
mogło się coś tam jakieś tam dostatka, czy
dostać, a coś tam reprymendę i mu dziela, bo on
jest bardzo wrażliwym
dzieckiem, więc to też miał od razu tak
stawiało do pionu, że
właśnie tak jak powiedziałam,
że życie ma taką konstrukcję, że
ktoś umiera, ale tutaj też ktoś
urodził się i też bardzo
pomogło to, że myślę, że gdybym był,
że gdyby cheniu, że gdybyśmy
nie mieli dziecka z mogłością, to jeszcze dużo
trudniej bym przechodził ten ciężki moment.
A tak, to zawsze jest coś takiego,
że jesteś w stanie sobie to wytłumaczyć, a z drugiej
strony jesteś rodzice i musisz
stanąć, jak to się mówi, na wysokości
zadania, żeby twoje dziecko nie widziały
jakieś takiej traumy.
Też mówiłeś o tym, jak tata zawsze pomagał
mamie w gotowaniu, bo był naprawdę w to
dobry, to co najczęściej się od was
jadło, bądź kojarzycie się jedno z nasz niej z dzieciństwem.
Jest to, ja pamiętam
zupę pomidorową
i rosół, bo bardzo lubiłem zupę pomidorową,
ale też
rosół, który zawsze jadło się w niedzielę,
natomiast
też, wiesz co,
to była pierwsza
polska kuchnia, kotlety schabowe jedliśmy,
natomiast ja bardzo przypominam sobie
ciasto, które moja mama robiła takie
z czekoladą, sernik czekoladory,
który wsadzała o roztopia czekoladę,
później wstawiała do lodówki część,
a to dura była tego, to do końca życia
będę pamiętał ten najlepszy
czekoladowy torty, jaki
jadłem w życiu, byłem
w różnych krajach, próbowałem zawsze
i nigdy życie już nie zbył tak dobry,
jak ten, który robiła moja mama.
Rodzice uważali, że
życie rodzin, na to nie tylko przyjemności, ale też
obowiązk, wymiliście jakieś swoje rytuały,
nie wiem, że jedliście wszyscy razem w niedzielę,
przy jednym stole, było coś takiego?
Co my celebrowaliśmy oczywiście święta?
Jedyśmy obiady wspólnie, zawsze
kiedy wracałem
ze szkoły,
do momentu,
kiedy nie zacząłem trenować,
że rzeczywiście nie był aż taki drugi moment,
bo tak jak powiedziałem, w pewnym momencie
białem obiady w szkole i po prostu później
wracałem do domu, ale jeżeli były
wakacje, to tak,
kiedyś w ogóle były, wiesz, nawet takie rodzinne
inne czasy, to, co mówiłem, mój tata pracował
i był marynarzem,
więc był często poza
nam, więc czasami zdarzało się, że
idliśmy, ale też byłem
przyzwyczajem do tego, że to mama była,
żeby nam zrobić śniadanie, obiad
i kolacja, chociaż tata bardzo często
pomagał mamie, były to szczególnie
sobotnie albo niedzielne
obiady, ale ja zawsze będę pamiętam
święta, bo święta to była taka celebracja
i te święta pamiętam nawet z perspektywy
moich tych już wyjazdów
ze Szczecin, a kiedy wracałem, nie wiem, mieszkając
w Turcji, Grecji czy w Izraelu, że
nigdy nie mogłem się doczekać, bo te nasze
były zawsze takie
energetyczne, my
i śpiewaliśmy, ja zawsze jakieś tam karaoke
organizowałem, zawsze mieliśmy
taki wież, no jak imprezę po prostu, oczywiście
święta święta miała już tam od 11
czy 12 przychodziliśmy na tryb
po prostu taki już na pełnym
luzie i zawsze
to będzie mi się kojarzyło z taką fajną
imprezą rodziną, w bliskim gronie
moja siostra
ma dwójkę dzieci, mój brat teraz ma trójkę,
ale wtedy jeszcze nie miał,
natomiast zawsze też zapraszaliśmy takiego swojego
przyjaciela, który
miał jakieś zbyt kontakty ze swoją rodziną
i zawsze na święta był sam, więc on też zawsze był
u nas i zawsze, no takie dość
liczne też święta mieliśmy. A przez to, co
wykonywał tata zawodowo, obrakowało ci
trochę w życiu ojca?
Nie, nie mogę powiedzieć, że bym
tutaj miał jakiś brak i mój tata miał
u nas taki duży szacunek
i nawet czasami nie musiał krzyknąć, wystarczy, że
na nas spojrzał. Tak, to słyszałem,
zastanawiam, jak to wie, jak to
się stało i o ciebie spojrzenie
mówiłeś, dobra.
Pamiętam, jak raz coś tam
zdarzyło mi się to chyba raz,
coś tam do mamy, powiedziałem nie tak,
to też mi powiedział, że bym
nigdy więcej do mamy tak nie mówił,
więc u nas ogólnie był duży szacunek
do rodziców. U nas, jeżeli chodzi o taką
komunikację z rodzicami,
to nie było jakichś takich
tekstów, które mogłyby być odbierane
jako brak szacunku.
Oczywiście jest ten zwany, tak zwany
moment buntów w życiu
i wtedy, kiedy wykrzykujesz wszystko, co
ci nie leży na sercu, ja pamiętam
właśnie, jaki miałem olbrzymi żal
do rodziców kiedyś, kiedy
się zaakceptowali, że jednak muszę
ściąć te włosy, bo
mówię o nich znowu, więc nie chciałbym, żeby
ktoś mnie posądził o jakieś takie
prozaiczne czytanie
emocji, tylko to był dla mnie jakiś symbol
wolności chyba i ja naprawdę nie potrafiłem
tego zrozumieć. W czym to może
przeszkadzać i ja pamiętam,
i co to było wiele lat temu, ja byłem wtedy
chyba w szóstej czy w siódmiej klasie szkoły
podstawowej i ja pamiętam, jak mojemu ojcu
zrobiłem taką mijazdę
wywalając mu wszystko to, co w życiu robię
ja mówię, zobacz, ja nie macie zamożanych
problemów, ja chodzę rano do szkoły
trenuję i robię to, robię tamto
a wykażecie mi ściąć włosy
i ja widziałem w jego twarze, że on zrozumiał
moją gorycz, mój żal
i myślę, że żałował, że się na to
zgodził, bo
ja tak jak mówię, bo
kompletnie nie potrafiłem sobie gdzieś tam
spozycjonować tego na bazie
zrozumienia sytuacji, czy tości być czy nie
jakiegoś huligana, nie wiem,
bądziora i tak dalej, więc
mówię, tata
pojawiał się nie
też nierzadko, no bez przesady, ale
miało nas duży szacunek i zdecydowanie
wiesz, tak jak mama była
tą, która czasami na ten, zresztą
byliśmy ją w stanie,
być może tata również, ale
był takim prawdziwym tatą, który
jak to się mówi, odgrywał
pierwsze skrzywdce. Chciałbyś
bycheniał taką relację z Tadziemi, z Tasiem
jak ty miałeś i masz ze swoim rodzeństwem, były
takie momenty, że jednak się docieraliście
z rodzeństwem moim? Nie,
nie wiem, co powiem ci, że my
zawsze mieliśmy takie...
Bo to też tata mówił, że macie stać za sobą
i tak dalej. Tak, tak, tak, więc do tego
nauczyli nas rodzice, ale ja myślę, że my też
sami, ja w ogóle myślę, że dużo
zawdzięczam swojej siostrze, bo jeżeli masz
starsze rodzeństwo
to obserwujesz go. Moja siostra miała zawsze, ja
pamiętam, że były różne sytuacje
w życiu i dziś takie
nawet to stwierdzenie, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze,
że ważny jest
twarz, charakter, to, żebyś
spojrzał spokojnie w lustro,
to tego nauczyła mnie moja siostra,
bo były różne sytuacje
w życiu, ale zawsze ona była taką, wiesz,
kobietą z charakterem, do dzisiaj zresztą taką jest
i później ja uczyłem
tego młodszego brata, więc
też było mi miło, kiedy gdzieś tam
z jego strony, czy gdzieś zresztą
środowiska, w jego kierunku, mówiąc
o mojej osobie, on dostawał
znaki
po prostu takiego
szacunku spowodowanego pewnymi sytuacjami,
które miały miejsce w życiu
i też chciałem właśnie
i zależało mi na tym, żeby mój brat był
takim człowiekiem z charakterem,
a to, że się kochaliśmy wynikało tak po prostu,
bo kiedyś
mi siostra mówiła, że jak ja się rodziłem, to rodzice mówili,
że do ona dostanie nagrodę
jako nagrodę,
natomiast mi zawsze to bardzo wzruszało,
jak oni bardzo są za mną
i jak bardzo rzeczą mi dobrze względem
mojej kariery sportowej, jak bardzo denerwują się,
kiedy ktoś mi
ubliża, czy ktoś mówiło mnie źle, bo na przykład
przegrałyśmy me, czy popełniłem błąd,
to wiedziałem, że oni są
tak zawsze bardzo mocno po mojej stronie,
oni zawsze nie zrozumieją
i zawsze tak
stają za mną, tak jak właśnie rodzina powinna stać
za sobą, i zawsze
wiedzieliśmy to wzajemnie, jak mój brat miał jakiekolwiek problemu,
to ja zawsze jakieś mu powiedziałem, mówię
z tym twoim bratem,
ty musisz zawsze przychodzić do mnie wtedy, kiedy
coś ci się będzie działo, będziesz czegoś potrzebował,
to nie idź do kolegów, nie szukaj pomocy
na zewnątrz, szukaj pomocy u mnie
i też żebyś nie miał z tym żadnego problemu,
bo ja czerpie z tego przyjemność,
bo ja jako twój starszy brat
też chciałbym
w swoim poczuciu zrobić coś,
żeby tobie pomagać jako
swojemu młodszemu bratu
i takie relacje, i on mi pomaga
jajemu i tak dalej, więc mój brat wyrósł naprawdę
na fantastycznego
faceta, który ma trójkę dzieci, który zorganizował
sobie życie w Norwegii, naprawdę jestem dla niego
pojął podziwu, bo wyjechał kiedyś tam sama,
dzisiaj on pracuje jego żona,
dzieci chodzą do norweskiej szkoły i tak dalej,
więc naprawdę wszystko to sobie pokładał
i tak samo moja siostra,
więc dalej się kochamy, dalej mam ze sobą
te fantastyczne relacje,
nigdy się nie kłóciliśmy, już nie pamiętam, kiedy się kłóciliśmy,
a już na pewno nie kłóciliśmy się o takie rzeczy, które
byłyby nas podzielić względem,
nie wiem, materialnym, czy względem jakichś
takich sytuacji, które
czasami na przykład się zdarzają, jak ja
słyszałem, że ktoś nie rozmawia
ze swoim bratem 15 lat na przykład,
to tylko no, współczuję,
bo to jest jakaś sytuacja widocznie bardzo poważna,
ale nie wyobrażam sobie tego w naszej rodzinie,
żeby coś takiego miało miejsce.
Tutaj chwila przerwy. Jeżeli słuchasz teraz
tego podcastu, pamiętaj by wcisnąć
przycisk Obserwuj, bądź Subskrybuj.
Zależności od tego, na jakiej platformie
słuchasz tego podcastu, będę bardzo, bardzo wnięczny,
miłego odsłuchu.
Oni też mieli talenty sportowa?
Tak, mój brat, myślałem na początku,
że być może będzie gra w piłkę. Nawet
uprawiał w pewnym,
na początku, w pewnym okresie swojego życia
football. Moja siostra w ogóle
była utalentowaną osobą,
ale później wiesz, później
to nie jest takie proste, bo to
wiele czynników ma. Czasami tak, jak
powiedziałem o tym, że zaangażowanie tego
trenera wychowawcy, który gdzieś cię
nie było, młodyś ma to do siebie, że
daje ci różne możliwości alternatywy
i
czasami właśnie ktoś, kto się przypilnuje,
żebyś poszedł tą drogą, która
może być tą jedyną i wyjątkową,
a nie poszedł tam tymi drogami,
którymi idą twoi koledzy, twoi znajomi,
więc akurat ja miałem to szczęście, być może
oni też nie mieli takiego szczęścia, że nie spotykali
na swojej drodze ludzi, którzy by gdzieś tam się
nimi tak jakby ich sfokusowali,
zaopiekowali się w cudzysłowie oczywiście tym,
żeby poświęcili się dla kariery
sportowi, ale moja siostra w ogóle jest taką osobą
z charyzmą, z osobowością
z świetnym poczuciem humoru.
No ten już legendarny
turniej między szkolny, gdzie
reprezentowałeś szkołę podstawą numer 43
i trener Włodzimierz cię zaprosił
na testy, czy na trening do
Pogoni. Znam tę historię z tym najlepszym
meczem, w jednym z najlepszych
z twoich meczów historii, ze
Anglią, na stadionie Minwall,
jak uratować flagę
z meczu śląskim, to wszystkie history,
już wszystkie znał, ale...
To jest historia życia, to jest...
Jeżeli mogę tego nawiązać
wyszła taka książka, zadzwonił
do mnie facet, który chłopa, który pracuje
w Pogoni Szczeci, mówił, że chce napisać
książkę pod tytułem 11
wyjątkowych ludzi dla Pogoni
i chciał ze mną szczerze porozmawiać
o pewnych rzeczach i powiem ci szczerze
i on mi tą książkę przysłał. Ja nawet nie
pamiętam, że ja z nim tak szczerze rozmawiałam
o tych wszystkich sytuacjach, ale
jak czytałem ją, jak lecieliśmy na wakacje,
że te książka pojawiła w oku, słuchaj, jak przeczytam
o sobie, de facto, co
ułączyło mnie z którym Pogoni Szczeci,
jak do pewnych rzeczy podchodziłem,
przypomniałem sobie o pewnych historiach
i tak dalej i mówię, fajna jest tam moja
historia z tą Pogonią, to
to moje życie, ten mój tatułarz,
który wyrażał tą moją miłość do Pogoni,
ale takie sytuacje,
które miały miejsce...
nawet mu powiedziałem, wiesz co,
kurczę, nie spodziewałem się, że to aż tak
dobrze,
nie wiem, tak emocjonalnie
ubierzesz
w historię, bo wyszło to naprawdę super.
To była prawdziwa miłość, znaczy jest,
ale to była... I prawdziwa historia.
Tak, dokładnie, no też przecież były momenty
w Pogoni, że nie płacili, mam po półtora
roku, więc to jest też miłość
wymagająca. Tak, to prawdą, bo ja miłość
wymagająca i jak to się mówi
i też te poświęcenia,
które są, no, jak to przy każdej
miłości, nieodzowne to, to tutaj
również, no, ale takie były
i fajnie, że one już są czasami
zmierzchłymi, tak, bo wtedy piłkarze
byli bardzo wykorzystywani, nie było prawa
Bosmana, nie byliśmy w Unii Europejskiej,
więc to, jeżeli chodzi o prawo
naszych piłkarzy, czy piłkarze w Polsce,
no, byliśmy po prostu,
nie powiem, że niewolnikami, ale nie mogliśmy
o sobie decydować, tak jak teraz to jest.
A jak byłeś małym chłopcem, to tak wyobrażałeś sobie
życie piłkarza,
tak jak się potoczyło.
Chyba. Boć szczery.
To jest fajne życie, nie, bo to jest
oczywiście z jednej strony, już teraz nie chcę
mówić o tych wyzwaniach, treningu, ale o przyjemnych
stronach. To jest
zajebiste życie, naprawdę. Jeżeli
jeżeli, ja, ja
refleksję tylko taką później, jak pojechałem
na jakieś tam piątwo, czy szóstoligowy
boisko, mówię, kurczę, jak dobrze, że moja
nie wiem,
mój talent, nie wiem, to co zrobiłem, że
że, że, że to było na poziomie ekstra klasy, że jednak
to było jakieś tam, nie musiałem się
męczyć, tak, nie musiałem tego
rozdrabiać, chociaż szanuje mega, jak ludzie mają
sobie taką pasję i, i na tych boickach
czasami kwadratowych, gdzie piłka
skacze na wysokości kolany, kiedy
chcesz przyjąć i tak dalej, to,
to, to jest ten, natomiast
natomiast, w moim
przypadku ja, nigdy nie wiem,
bo jesteś młody, to sobie po prostu grasz piłkę,
natomiast później to, co przeżywasz, to cię czasami
zaskakuje, ujasz uznanie ludzi,
a jeszcze jak w takich krajach, jak Turcja, czy
Grecja, gdzie
to jest jak religia, to jest naprawdę, jak religia
i z jednej strony spotykasz się z fanatyzmem,
a z drugiej strony z taką miłością
i, i, i tak dalej, że czujesz się jak gwiazda
Roka, wiesz, i coś w tym jest.
I, jest, no ludzie
są próżni, chociaż ja nigdy nie czerpałem
z tego swojej siły, jeżeli chodzi
o, o motywację do pracy,
bo zawsze naj, najprzyjemniejsze jest to,
kiedy sam sobie zdaję sprawę, że coś ci
wyszło dobrze, a ludzie tylko potwierdzą,
wiesz, w okazywaniu tego wszystkiego, czy,
czy, czy, czy wtedy, kiedy bierzesz
poważny, łóżioł w czymś poważnym,
tak jak, jak europejskie puchary, czy jak gra
reprezentacji Polski, tak, to też jest coś, co,
co de facto jest dla ciebie taką klamrą,
warto było i udowodnieniem,
że, że to, co robisz, jest naprawdę
na jakimś takim
wysokim poziomie, a to też się wiąże
z zainteresowaniem, z
adoracją i tak dalej, i tak dalej,
poznajesz fajnych ludzi, to też
jest miłe, wiesz, jeżeli, jeżeli ktoś
normalnie, przykład, z pamiętam,
jakie grają w połku, tam są tak
zwane imprezy buzuki, tak, ale są tam zapraszani
bardzo poważni muzycy, czasami grecy,
no i kiedyś,
przychodzimy, tam kumper mnie zaprosił
i tam jestem, ja z moim kolegą z połku
i nagle przyjeżdża jedna z największych gwiazd,
on mi powiedział, że to jest, no to będę
bardzo fajna laska, atrakcyjna,
ja mówię, chodź tam do niej jakoś tam,
pójdziemy się, jakoś może zapoznamy,
mówię, co to jest niemożliwe, ona ma tyle ochrony,
naprawdę, on mówi tutaj, to jest sobie sprawy,
więc ja jako, i stoi jakiś ochroniarz,
tam przychodzimy, słuchaj, czy,
czy my mogliśmy wejść, poznać tą panią,
wiesz, o, jesteście z połku, pewnie, nie ma problemu,
i tak to, i tak to właśnie było,
że często w tym życiu, to nie chodzi o to,
żeby to wykorzystywać, ale chodzi o to,
że ci daje takie możliwości, że jesteś mądry,
że jesteś otwarty, jeżeli jesteś normalny,
nie jakimś zarozumiałem
człowiekiem, który, który napawa
się tą swoją sytuacją,
to możesz fajnie to życie spędzić,
miło i z fajnymi ludźmi,
oczywiście, później gdzieś tam dokonujesz z selekcji,
kto są ku do ciebie, jest porządką,
a kto nie, ale, ale generalnie,
jest to naprawdę jasnych stron
bycia sportowcem.
Wiem, że jak patrzysz wstecz i tak piłkarsko
to zmieniłbyś dwie rzeczy, ten mecz z Panety Naikosem
i mistrzostwo z Pogonią,
ale
byłeś wzorem do naśladowania jako sportowiec,
mówisz wcześniej o tym swoim dzieciństwie
i o tym okresie, że to był tylko i wyłącznie
fokus na piłkę, nic innego nie istniało,
a jak było później?
Generalnie, ja byłem bardzo pracowite,
jeżeli chodzi o to, to ja pamiętam treningi bramkarskie,
jak, jak tam selekcjonowano,
czy, czy, czy w ogóle, ja myślę, że
później jako trener bramkarzy na przykład
trenując różnych zawodników
na tej pozycji, bo to samo zawsze fajne relacje,
trener bramkarzy z bramkarzami
ma trochę takie relacje, jak
starszy brat z młodszymi,
chcesz im po prostu pomóc
i ja tylko jednego bramkarza miałem takiego
leniwego w swojej karierze, z którym gdzieś tam współtrenowałem,
więc sam też byłem
pracowity i moi koledzy to widzieli, bo
ja pamiętam, jak kiedyś miałem wyjechać
za granicę do Riala Antwerytu, pamiętam, jak mój kumpol
z drużyny przyszedł do mnie, powiedział, więc co?
Nawet nie spodziewałem się, że on mnie tak oceni. Mówię,
powiedział do mnie, zasługujesz na to.
Mam życzyć, żeby ci, ci wyszło.
Czyli ostatnio, Eddia Drandina wydał swoją książkę,
jeden z Brazyliczyków,
który grał wczecińskiej pogoni, i tam jakiś
rozdział o mnie mówi, że ja wychodziłem na trening
pierwsza, schodziłem z niego ostatni. Nie zawsze tak było,
ale gdzieś tam opisywał mnie jako
zaangażowanego
piłkarza w to, co,
w to, co robię. Więc to też zależy
dużo od trenera, bo, bo, bo,
jak cię zmęczy i, i tak dalej, czasami
sposobem mentalnością,
no, tylko to też musisz się jakoś tym
wszystkim odnaleźć, ale nie, ja, ja generalnie
jeżeli chodzi o to, jak do tego podchodziłem, to myślę,
że, że tak, że ja, ja byłem
pracowitym zawodnikiem, bo w brankarze po prostu
tacy są. Ale miałeś taki moment
jeszcze, będąc aktywnym piłkarzem, że bardziej
myślałeś o klubach nocnych, już używając
metafory, niż o klubach piłkarskich?
Nie, jest co, ale miałem coś takiego,
że czasami potrzebowałem resetu, bo
naprawdę, bycie brankarzem
jest to bardzo
duży bagaż emocjonalny,
jest to bardzo duża odpowiedzialność,
jest po prostu stres i, i czasami
chcesz gdzieś, wiesz, idąc
do klubu, nawet nie,
nie musiałem wychodzić tam, wiesz,
żebym mnie ktoś wyciągał, czy mam tu
na myśli oczywiście ilość wypitego alkoholu, bo to nie o to chodziło,
bardziej chyba jakiś taki reset, bardziej o
reagowanie. Natomiast, nie,
nigdy tak, bo to się nie da pogodzić,
jeżeli ktoś, wiesz, za dużo
imprezuje,
to nie jesteś w stanie wyjść na trening
i się do niego przygotować. Wiesz, są zawodnicy,
którzy np. nie wychodzą z domu, a
były takie grupy bankietowe, że nigdy nie wiedzieliśmy,
czemu oni tacy są treningi.
I to zawsze ich trzech, czy czterech,
oni po prostu imprezowali w domu, więc nigdy ich nie widziałem
na mieście, a chłopaki siedzieli w domu
i się tam delektowali,
przy różnych okazjach, więc, tak jak mówiłem,
już na wstępie, ja nigdy nie miałem jakiegoś wielkiego
zamiłowania do alkoholu, podnosiłem sobie
z nim, nim ewentualnie na imprezę, jak szedłem wtedy
nastrój, humor itd.
Natomiast też to był dla mnie taka
czasami ucieczka
od stresu, albo po prostu
sposób na to,
żeby ochłonąć z tych wszystkich emocji,
bo, tak jak mówię, no bramka się z to ktoś,
kto, no dużo, dużo, dużo
od ciebie zależy, więc też masz poczucie czasami,
że coś zrobiłeś źle, że zniewieczyłeś
w siłek zespołu itd., itd., czasami
trenera zwolniali po twoim błędzie
jednym czy drugim, albo
drużyna, wiesz, nie robiła spodziewanego
progresu.
Czy to były przyjaźnie
po karierze sportowej, czy raczej
to były przyjaźnie tu i teraz, i czas je
zatarł? Nie mam, mój taki
najserdeczniejszy przyjaciel, Maciek Stolarczyk,
z którym mieszkałem w pokoju jeszcze
w Winiurach Pogoni, to przyjaźnimy do
dzisiaj. I to tak bardzo blisko
jesteśmy jako kumple, jako przyjaciele, często
ze sobą rozmawiamy. Jarek Wastek,
z którym grałem też kiedyś w Pogoni, to
są takie moje szczęcińskie jeszcze
znajomości, czy Darek dźwigała, który
później też
spotkałem go tutaj w Warszawie, bo on jest w ogóle z Warszawy,
ale z reprezentacji mam, z Piłkiem Światowskim,
z Tomkiem Iwanem, z Tomkiem Kłosem,
to też nie spotykamy się codziennie,
ale mamy zasąg kontakt
i dażymy się szacunkiem,
czy przyjaźnią,
tak samo jak zbraćmi
żewłakowymi, żewłakowami,
barciarze wakowie,
z którymi już mieszkałem, pracowałem
z jednej stacji w kanale Plus
i tutaj też mamy jakieś takie ciepłe
relacje, więc tak, to te
przyjaźnie, czy te,
że tak powiem,
znajomości, które zostały
zawarte jeszcze za czasów takiej głębokiej kariery,
to one przetrwały, tak jak mówię,
myślę, że przykład Maćka Stolarczyka, to jest taki
osoba chyba, którą znam najdłużej z nich wszystkich
i on jest takim moim naprawdę
najbliższym przyjacielem.
Też jak już wracamy się
takiej głębokiej kariery, to powiedziałaś bardzo ciekawą rzecz,
że o korupcji,
no bo wtedy korupcja była dość
powszechnie spotykana,
powiedziała, że ona nie dotykała tylko sędziów,
ale również i dziennikarzy,
ze względu na to, że ci sędziowie dostawali
bardzo dobre oceny
za mecze, które były sprzedane.
Co myślałeś o zarzutach Szymona Jadczaka
do Krzysztofa Stanowskiego?
Wiesz co, byłem zniesmaczony,
tak jak jestem zniesmaczony
ogólnie Krzysztofem Stanowskim.
Ja nie chcę tu po raz kolejny gdzieś tam,
teraz się tam kogoś czepiać,
ale dziwiło mnie trochę,
że tam były bardzo poważne
zarzuty, że to się tak gdzieś
przeszło do porządku dziennego,
że jakoś nikt specjalnie
mówiąc tyle o trenerze Michniewiczu,
jakby nie zauważył,
kto gdzieś tam był łącznikiem
w takich sprawach, gdzie nie wysyłasz
kogoś,
kto nikt nie wie,
albo w ogóle,
no bardzo mocny materiał
i Szymona Jadczaka,
i że chodzi o takie
nakrycie czasu
na telefony,
do kogo zostały wykonywane,
w jakich aspektach, w jakich sprawach,
więc no, powiem szczerze,
że bardzo mocny artykuł, ale taki jakoś
przeszedł bez echa.
A pamiętasz tamtyj dziennikarz,
już kompletnie bez nazwisk?
Niektórych pamiętam, tak, niektórych pamiętam.
I są gdzieś do dzisiaj w media?
Chyba niektórzy gdzieś tam jeszcze się
pojawiają,
ale bardzo rzadko, bardzo śladowo.
Natomiast to,
no to taki był czas, wiesz, jak ktoś
sobie układał, ja myślę, że w ogóle to
był pakiet, że
jeżeli jakiś sędzia
decydował się na coś takiego, to też oczekiwał,
że nie przeczytała sobie w gazecie w poniedziałek, że zrobił
coś złego i...
No musiało być pewnego rodzaju ubezpieczenie.
Dokładnie tak, więc on to,
wiesz, wukupywał w pakiecie.
Dobre pakiety, co w tym czasie?
Dzisiaj w żawce
może dwa w co nie jednego, a wcześniej
to wyglądało w ten sposób.
Dobrze, zajdźmy z tego tematu.
Wrócę jeszcze do tych komunistycznej Polski
i powiedziałem, że pamiętasz poczucie niesprawiedliwości w poglądach,
że facet nigdy nie płacze, że mowieś twardy,
że nie wolno pokazywać swoich emocji na zewnątrz.
To czym jest do ciebie dzisiaj męskość, a czym była kiedyś?
To jest bardzo ciekawe w twoim odniesieniu.
Wiesz, co to jest tak, że
oddziałowujesz na to, co daje ci środowisko, tak?
I wiesz, nawet
w sensie formułowań zdań.
Dzisiaj jest tamowa inkluzywna,
która ma za zadanie nie obrażać osób, prawda?
Że dzisiaj musi się naprawdę czasami
ugryźć język albo zastanowić,
że coś, co mówiło się kiedyś,
co było normalne.
Kiedyś była książka
Muzynek Bambo w Afryce Mieszka.
Mówmy się, że dzisiaj to raczej by
czarną maskurę ten nasz koleżka.
Dzisiaj to jest zdanie za zdanie,
które generalnie jest takim
rasistowskim, czy odebranym
jako coś, co jest obraźliwe.
I to, co powiedziałeś, tak?
To są trenerzy, którzy
ostatnio rozmawiałem
w jednym z wiadów, że używali
określeń narządów płciowych
żeńskich, żeby określić, jak się zachowałeś
w danym momencie i to było notoryczne.
Czy
powiedzmy, charakteryzowanie
twojej postawy, która miała się
przejawiać jako coś, co nie jest
poparte determinacją, wolą walki,
że zachowujesz się jak...
No i tutaj wymiany były jakieś,
wież, cechy kobiece, tak?
Więc oni tak byli wychowani tak same,
jak kiedyś ludzie
zupełnie inaczej traktowali zwierzęta.
To świat w ogóle ewoluował, tak?
I w komunikacji między trenerami, a zawodnikami
również, między zdaniem w sobie sprawy
z piórytetów, to, co mówimy, że
kiedyś facet wjeżdżał, wiesz, z
drzwiami do lokalu musiał
pachnieć łyski i nikotyną,
czy wtedy to był prawdziwy twarz,
ale dzisiaj chyba, z czym się to kojarzy,
myślę, że z jakąś odpowiedzialnością,
myślę, że z charakterem, bez względem,
myślę, że z osobowością chyba,
bardzo, bardzo szaduję sobie to,
że
nie przechodzę po prostu
na porządku dziennym do rzeczy, które w mojej głowie
nie są względem
moich pröjtetów, mojego kręgosłupa
moralnego, poukładane.
Ja nie mogę, nie mogłbym tak żyć
generalnie i wydaje mi się, że to jest
jakieś świadomy, bo wtedy, że je się łatwiej,
ale wtedy też nie robisz, nie wiem,
słabszym krzywdę, czy nie wykorzystujesz ludzi,
bo myślę, że to, że ktoś do czegoś
chce dojść i jest w stanie tak bardzo
być determinowany, że opiera to na własnym
podejściu
determinacji, umiejętnościach, osobowości,
nie wykorzystuje do tego, wiesz,
nikogo innego, to też w jakimś sensie
może powiedzieć, że jest to
objaw jakiejś, jakiejś świadomości
i meskości. To, że jest tym,
to, że ktoś jest dobrym datą, myślę też,
pokazuje, że jesteś odpowiedzialny
i masz świadomość, że
dziecko to nie jest zabawka, nie jest to
chwila przyjemności, tylko coś zupełnie bardziej
poważnego. Myślę, że w ogóle
pewne z racji wieku, bo też nie chcę się teraz wymążać,
ale ja myślę, że każdy też wiek
ma swoje prawa, że jeżeli masz 20
czy 25 lat, to pewne
priorytety są dla ciebie inne. Kiedy masz
już 30, kilka
znowu inaczej patrzysz na życie, a
kiedy masz jak ja 51 lat,
to zupełnie naturalnie
jest, że pewna refleksja, pewne twoje doświadczenia,
ale mówię, ale zawsze jedno, co jest
wspólnym dla mnie mianiąwnikiem, to jest
pozytywna energia, to jest coś, że ja
nigdy się dobrze nie czułem
w jakichś takich
negatywnych relacjach, jeżeli ktoś nie
zasługiwał na to, ja nigdy nikogo pierwszy nie
zaatakowałem albo dobra, nie mówię o bójkach
podstawówce, ale to też
musiało być, że ktoś komuś zrobił
krzywdę i stawałem we bronie, natomiast
to jest zawsze coś, co jest spójne ze mną.
Ta tak zwana prawda, która
w moim przekonaniu, w moim
tłumaczeniu, broni się, która ma
powiedzieć mi, że to co
mówię, że
nie musimy mieć jakiś swój kodeks
moralny i tego się trzymać
i na świecie jest tyle zła, tyle
nieszczęścia, że naprawdę, nie wiem czy ci
mówiłem wcześniej o tym, ale postanowiłem
naprawdę nic od siebie do tego nie dokładać
i dlatego też pewne rzeczy w życiu mnie
bulwersują, czasami o tym powiem, czasami
po prostu nie mając o to wpływu
nic to nie zmieni, ale uważam, że my
powinniśmy
zabierać stanowisko czy
zdanie, jeżeli coś jest naprawdę
totalnym przegięciem, że
jest to, to nie jest chyba coś do czego powinien
zmierzać świat i
staram się tego trzymać,
natomiast wiem, że nie opisałem ci teraz
tak szczegółowo zbyt no jak...
Nie, no po prostu opowiedziałeś, tak patrząc na to, jak
powiedziałeś o tym, dzieciach i tak dalej.
Tak, że tutaj wiesz, to nie jest, czy to
jest góra mieślin, no pewnie nie do końca, chociaż
oczywiście ktoś, kto jest dobrze zbudowany też
jest i wiesz, myślę, że
myślę, że bycie prawdziwym facetem to
są chyba bardziej cechy charakteru
to, co masz w głowie niż to, co jest na zewnątrz.
A ty chodziłeś kiedyś na terapię?
Nie.
Bo też to, jak opowiadasz o tym, o tej zmianie, że
to było coś ważnego dla dwudziestolatka, dla trzydziestolatka
lubię się nicielatka, to jest czasami
niesamowite, jak się ogląda
różne rozmowy z tobą na przestrzeni lat.
Wiesz co, bo myślę, że to chyba jest
obserwacja świata i
tego, co nas otacza, to jest to samo,
jak niektórzy mojej koledzy nie mogli
zrozumieć mojej przemiany, jakbym kawalerem, a
później już przestałem nie być. Ja sam
mówię, kurczę, to jest naprawdę ok,
że tak
to się wszystko potoczyło.
Ale myślę, że to tak, jak właśnie to
przez słowie, młodość ma swoje prawa i dajmy
młodym ludzi przaleć, niech się bawią.
Oczywiście, że fajnie, jak możemy popełniać
inaczej, realizować się, czy
analizować życie na błędach innych, nie swoich,
bo czasami te błędy są bardzo kosztowne
i czasami zbyt kosztowne, czasami powodują,
że mocno cierpimy, ale tak naprawdę
chyba tylko te takie błędy, które najbardziej
zwalam się w naszej psychice, potrafią
nas wykreować i spojrzeć na to inaczej,
ale tak jak mówię, myślę, że wrażliwość,
to jest słowo klucz. Myślę, że jeżeli
jesteś w sobie pełen wrażliwości, nie wacisz
od jakąś taką tałnią sensację,
czy nie chcesz
być kimś,
kto zasłynie z jakiegoś, nie wiem,
negatywnego nurtu, bo to jest zauważalne,
a jednak masz
w sobie to poczucie
tej właśnie sprawiedliwości, to łatwiej
się żyje. Ostatnio oglądają właśnie ten film,
o którym ci mówiłem, Ted Lasso, i tam
jest taki moment z tenastego filmu, jak
koleś wychodzi do dziennikarza,
bo nie chciał z nim rozmawiać i wyciąga kartkę
z Portfala, mówi, zobacz, a już skończył karierę
ten, który piłkasz, i mówi, zobacz, miałem
wtedy 16 lat, i cytuję,
co jest napisane, i jak miał 16 lat,
czyli tam 30 lat,
czy tam 25 lat wcześniej,
i napisał to ten dziennikarz, i on mówi,
dlaczego o mnie to napisałeś?
Przecież ja, jako wtedy młody chłopak, myślałem,
byłem załamany, myślałem, że nie wiem,
że skończę karierę, i tak dalej, bo tak mnie
zszargałeś, że nie odnajdę się, on powiedział
fajny rzecz, więc co, bo ja jako młody dziennikarz
skupiłem się na złych emocjach,
i uważałem, że jeżeli napisze coś
tak złego, to będę odważny i zauważalny,
i wydaje mi się, że też na tych
złych emocjach ludzie czasami się
za bardzo koncentrują, czy chcąc właśnie
być zauważalnym, to jest taki
skrót i najprostsza linia do tego,
żeby ktoś o tobie coś powiedział, ktoś czy zauważał,
i tak dalej, ale to jest, jak to mówi moja żona,
tylko wyłącznie, a czy ona w ogóle
mówi, że to jest krótki dystans, i z nią się zgadzam,
a życie jest maratonem, i to pewnie też o tym
rozmawialiśmy, i być może właśnie znałem
sobie sprawę, już jak byłem starszym,
dojrzałym, bardziej już takim, wiesz,
człowiekiem, że rzeczywiście
życie to jest, to jest maraton, nie można
być czasami, kiedyś byłem taki bardziej, wiesz,
tu i teraz muszę coś zrobić, jak nie wyjdzie, to coś tam
i bardziej, może i porywczy,
bardziej taki, wiesz,
niecierpliwy, ale nauczyłem się
tej cierpliwości.
Heniów, w sprawie kobiet, dostobył od ciebie taką radę.
Kieruj się sercem, a nie głową.
Ty wybierałeś kiedyś głową, a nie sercem?
Co nie, ja zawsze wybierałem sercem,
bo nie wyobrażam sobie, żeby w miłości można było
wybierać głową, jednak
moje życie nie przekonało mi do tego,
że na początku jest szacunek,
zaczyna kosz lubić, później szanować,
albo odwrotnie, a dopiero później się zakochujesz,
albo się zakochujesz, albo nie, ale
to jest tak w moim przypadku, więc pewnie
jeżeli chodzi o mojego syna,
to też chciałbym, i pewnie tak będzie,
że będzie się kierował prawdziwą
miłością, bo bez tej prawdziwej miłości
to nie przetrwa, i myślę, że
miłość to jest jak sport wyczynowy, to jest
za poważna sprawa, żeby
przy okazji tylko jakiś takich mrzonek
albo innych docelowych
środków, a nie tego prawdziwego,
pasji, a tutaj miłość
mógł realizować to
przez następne wiele lata.
Każde z tych małżeństw czegoś mnie nauczyło,
to Twoje słowa. Nie chodzi mi już o jakie to były
żony, ale czego Ty się dowiedziałeś o sobie
w tych małżeństwach?
Z pierwszym zacznijmy.
Ja też nie chciałbym
ok, o pierwszej żonie powiem,
że żona była, jest
bardzo ciepłą
wrażliwą osobą. Ja bym wtedy nie dojrzałym,
miałem wtedy 25 lat
i rozstalić mi się naprawdę
bardzo, bardzo dobrych relacjach.
Do dzisiaj, jak siedzić, widujemy,
to zawsze ze sobą porozmawiamy, zawsze jest
duży szacunek
i ten czas, który gdzieś tam, bo zawsze jak się z kimś
zostajesz, no jest jakiś żal i tak dalej.
Natomiast dzisiaj tego żalu nie ma,
Sylwia ma swoje życie, ja mam swoje,
ona jest projektantką, super się realizuje,
więc ja, jeżeli mogę zawsze też gdzieś
to, to, to, to, to, to, to, to, to
to jest zawsze powiem, bo nie ciepłe słowa, bo ona po prostu
na to zasługuje, a wiem, jak zaczynała,
bo zaczynała wtedy, kiedy byliśmy razem
jako projektantka i cieszę się, że
była bardzo zdeterminowana w tym, żeby
to kontynuować. I rzeczywiście
ma piękny sklep w Szczecinie, w swojej atelier
i tak dalej, więc jest super. Natomiast
o drugie, że nie już nie chcę mówić, bo już
nie ma, nie ma. Ale czasami w czym obywała się
niedojrzałość w pierwszym małżeństwie, bo to,
co opowiadasz, to pokazuje
takiego gościa, który cały czas ciężko pracuje,
jest sumienny, na razie nie pokazuje
żadnych wyskoków, to gdzie była ta niedojrzałość.
Nie, bo to jest to, gdzie się zdarzają, bo już tak jak mówię,
no życie, jak jesteś młody, młodym
sportowcem i to, to jest
dużo pokus, tak? I czasami
masz takie wrażenie, że może jest
za wcześni, może to cię tak bardzo przytłacza,
bo, bo myślisz sobie, że wiesz, że jeżeli
w wieku 25 lat
się żenisz, to, to zaczynaszcie to, że to wszystko
już będzie tak, jak jest teraz, prawda?
Że wiesz, że, że, że dzieci i tak dalej.
I w pewnym momencie zaczynasz myśleć
trochę, może wiesz,
te szalenstwa mi ominą, że to jest
trochę tak jak ktoś, kto zostaje
wcześniej tatą, może mieć poczucie
jakiegoś tam, że kosztem nakładu
na wychowanie dziecka coś mu ucieka w życiu,
a ja już tego nie mam, bo mam 50 lat
i zdecydowanie z tego czerpie, więc,
więc wtedy też ja po prostu nie dojrzały do
prawdziwego, takiego poważnego związku.
Tak, ogólnie, tak, nie chcę tutaj mówić,
jaki popełniałem, błędy, czy, czy, czy,
czy, czy, żebyłem niecierpliwy, czy,
po prostu myślę, że takie ogólnie
ubrałem to w taką formę, bo, bo jest tym
dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo prawdy
i, i tak to było.
I wydaje mi się tak, jeżeli nawet nie
wiesz, że to kumptowość, to wydaje mi się, że w tym drugim
małżeństwie to, mimo wszystko, że trochę mniej
klasy, ale to nadal wyglądało
tak z perspektywy medialnej, tylko i wyłącznie
w perspektywie tego, że czytałem ten fragment
twojej książki o tym i tak dalej, czyta,
a ja widziałem też występ Doroty w Hate
Parku, że tam byliście dwójko młodych
i pokrzywdzonych osób, które
nawzajem się krzywdziły, takie wygląda to
z mojej perspektywy.
No i to też nie chcę nadwrężać
tego tematu, bo ostatnio coś o tym powiedziałem,
ale też nie chcę do tego za każdym razem wracać
i, i niech tak,
i niech tak zostanie.
Ale nie chciałeś zadzwonić do Doroty
i powiedzieć, słuchaj, jesteśmy dorośli.
Powinniśmy przestać już się
kąsać w mediach, nie masz takiego wrażenia,
że nie był taki moment, że była cisza,
było w miarę zgoda.
To jest trochę tak, że pewne rzeczy
wynikają z twojego charakteru,
to jest trochę tak, jakbyś powiedział
do swojego kolegi, nie wiem,
nie rób czegoś, bo to nie wypada,
albo nie rób tego, bo przecież
to i tak nic nie zmieni.
Wiesz, jak czegoś nie rozumiesz,
nie wiem, nie, nie, nie, nie.
Nie rozumiałem tego, ale generalnie tak jak mówię,
już nie chcę ci na ten temat rozwodzić,
bo to i tak nic nie zmieni.
My, no słuchaj, to taki telefon
mógłby coś zmienić. To jest co, wydaje mi się,
że pewne rzeczy zmienia po prostu
twoje życie. Ja,
poznając małgosie, że tak powiem,
doznając szczęścia,
zakładając rodzinę,
kompletnie zresytuowałem to wszystko, co było wcześniej.
Nawet jakby ktoś mi zrobił jakąś krzywdę,
nawet jakby ktoś się wiesz, już w sensie,
jeżeli chodzi o związki,
to chyba nawet bym się cieszył,
bo jestem tu, gdzie jestem, bo to wszystkie rzeczy,
które były wcześniej, złoty
i upadki itd., doprowadzają się do jakiegoś
tam momentu, tak? A jeżeli jesteś
szczęśliwy w swoim małżeństwie, masz
cudownego synka,
to jakoś tak zupełnie,
myślę, że w ogóle szczęście powoduje, że
jesteśmy w stanie wiele wybaczyć
i wiele osób, prawda? Niezależnie, co ci
w życiu zrobiły, bo jednak docelowo
czujesz się zrealizowany. Ja się czułem
zrealizowany, dlatego nie miałem potrzeby
o tym mówić przez ostatnie 10 lat
i tak na tym bym przestał.
Piękna śpileczka, Radek.
To jest śpileczka.
Trochę wiesz, w sensie
ja rozumiem, bo twoja perspektywa jest logiczna.
Ty jesteś szczęśliwy, nie myślisz o tym,
co było. Kto się jest nieszczęśliwy?
To nie, to już to wyciąga wnioski.
Ok, dobrze, to moje wnioski.
Bo wiesz, nie, bo mówię poważnie,
bo sam, jeżeli z komuś zarzucam, że ktoś
za często mówi, to też nie chce teraz ja być kimś,
kto... Kto o tym...
Nie, no spokojnie, to wiem, że...
Dlatego nie tylko... Czemu ja do pojedzenia tu?
To powiedziałeś. Tak, polecam książkę.
Wiem od naszych wspólnych znajomych,
że Gosia jest o ciebie zazdrosna.
Wszystkie żony były o ciebie zazdrosne, wszystkie partnerki?
Mogły się są nie zazdrosne.
Myślę, że tak.
Ok, nie, chcę powiedzieć, że
bez prawdziwej miłości
nie ma zazdrości.
Bo jeżeli kogoś kochasz,
no to zawsze ta zazdrość
jest obecna. Zazdrość nie powinna być chorobliwa
i to jest chyba klucz.
I też nie powinna być męcząca,
bo myślę, że czasami
jeżeli ktoś jest za bardzo zazdrosny
jest w stanie bardzo zniechęcić
drugą osobę podejrzewającą o rzeczy,
których ona nie zrobiła.
A jednak życie w związku
powinno się kojarzyć raczej
ze wzlotami, a nie z sytuacjami,
kiedy musisz cały czas coś poświęcać,
czy musisz się denerwować,
musisz się tłumaczyć, bo chyba
ludzie nie lubią się tłumaczyć z rzeczy,
których nie zrobili, prawda? To jest słabe,
bo czujesz się, że nie jesteś
winny i czas, który mógłbyś spędzić
na wielu miłych
rzeczach, aspektach życia
musisz tracić na to.
Natomiast też mam wrażenie,
że czym jesteś starszy, tym bardziej zabiegasz
o taki spokój, o taką nierwanę w domu,
bo tej energii masz coraz mniej,
masz pracę, masz dzieci
i teraz jeżeli masz jeszcze się tłumaczyć,
masz jeszcze rzeczy takie, które zupełnie są
jakieś uryjeniami,
to w ogóle może to dużo zepsuć,
więc myślę, że zazdrość tak,
i w granicach
zdrowego rozsądku. Ja też jestem ze zdrostą
o małości i to jest oczywiste
i... ale
staram się nie męczyć swoją zazdrością.
Jak wyglądało twoje życie chwilę przed Poznanią
Gosi?
Byłem w domu
bar, przez to przepełniony.
Wiem nawet, że słyszałem o tej czerwono-czarniej
wycierańsce, tam był napis Radek Majdan, czy Radzie
Majdan. Ja się nie pamiętam, rem, linceał.
Ale wiesz, to nie,
nie nawiązuje do tego baro, że mówić
i wypyty go alkoholu, bo chyba bardziej ktoś zdaje
na tym, zadowolni, bo nie mój koledz, bo wiesz, do mnie
było fajnie przejść, u mnie zawsze,
wiesz, bar w domu, dobre nagłośnienie.
I to był chyba takie czasy, wiesz,
rock'n'roll'a w moim życiu, bo już skończyłem
wtedy grać jako zawodowy sportowiec,
więc też już, no, nie musiałem się kłaść
spać o 11 czy 12, jak poszedłem spać o 2,
to nic się nie stało, więc,
więc mogłem sobie na więcej pozwolić.
Aha.
I też miałem,
jak masz koło 40 lat, to też
jesteś już chyba takim, mam wrażenie,
że facet na 30-latek to dzieciak,
a już 40-latek to już takim zaczyna
być, wiesz, bardziej
rozsądny w pewnych wyborach,
chociaż
jak jesteś sam, no to tak jak mówię, to jesteś sam,
to możesz naprawdę sobie na dużo
więcej pozwolić, a
że jesteś towarzyski, że ja byłem towarzyskim,
miałem, wiesz, fajnych
kąpli mam ich do dzisiaj, no, natomiast
nam spotykamy się już dużo rzadziej, wiesz, no,
tutaj jest serdecznego
przyjaciela Piotrka Kące czy Sebastiana Piekarka,
gitarzystów grupy Iraz, którymi też uwielbiam
spędzać czas, no, ale każdy z nas ma swoją rodzinę,
wiesz, jak jesteś sam, no to też, wiesz,
łatwiej było to wszystko generować, ten czas
dla, dla kolegów, a później jest czas dla,
już teraz jest czas dla,
dla rodziny, więc, więc
to był taki dość, dość, dość ciekawy okres
w moim życiu, generalnie, ale
myślę, że sobie,
że to też jest,
wiesz co, jakiś
mój potencjał, bo ja dzisiaj naprawdę,
ja nie mam czegoś takiego
i to też wydaje mi się,
jest jakimś takim moim wewnętrznym spokojem, ja,
ja dzisiaj mogę siedzieć,
mój koledzy idą gdziekolwiek, mogą spędzać najlepszy czas
czy ludzie, a ja siedząc z moim synkiem,
z moją rodziną, z małgosią
spędzam fantastyczny czas i ja już naprawdę
nie mam poczucia, być może właśnie dlatego,
że w swoim życiu i przyimprezowałem trochę
i się nabawiłem i byłem w różnych sytuacjach
i, i, i, i miałem ten swój czas,
tak, wiesz, przerusowując
rock'n'roll'a, to dzisiaj,
więc to wszystko, z czym się może to wiązać
i dzisiejne barycenie sobie,
nasze rodzinne wakacje, my wyjeżdżamy generalnie
na wakacje sami, bo wtedy to odpoczywamy, jesteśmy sami,
tam nie ma jakiś szaleń, zwiec,
my tam się resytujemy, my opiekujemy się
dziećmi i, i z tego czerpiemy
przyjemność, mamy trzy pse i tak dalej,
wiesz, i małgosia do dzisiaj mi mówi, że i najlepsze wakacje
to były te kampery, które pojechaliśmy
do Szwecji, a wiesz, serio,
przecież to był cały czas, trzeba coś robić,
albo jedziesz, albo parkujesz, albo rozstawiasz,
albo ci się podobały, że już planuję nasze następne,
więc bardzo by chciała jechać,
natomiast
wszystko
ma swój, swój czas,
to jest chyba taki, nie wiem, czy pojęta życiowo,
ale, ale, ale, ale chyba też taka świadomość
i, i ja też takie w swoim życiu
te, te, te etapy, które się mogły być,
dochodziłem do tego i, i dzisiaj,
jak, jak ktoś się mi naprawdę zapyta, co jest
moim największym sukcesem w swoim życiu,
to jest moja rodzina, to jest moja żona, to jest mój syn,
Stasiek, Tadek, synowi Małgosi
i, i, i z tego się cieszę,
z tego jestem najbardziej, najbardziej dumny
i myślę, że tak, jak będę jeszcze starszy,
to to, że się urodził Henioł,
to już w ogóle chyba będzie dla mnie takim
priorytetem, że, że zostawiasz,
że to wszystko i nie zapominasz,
wszystko, co w życiu osiągnąłeś, to jest coś tam,
okej, to działuj na nasze życie,
na bazie tego można robić pewne rzeczy,
ale jak patrzę na tego mojego synka, to jest
moja największa duma.
Dobrze, a jak był ten Rock'n'Roll,
już zostawiając jaki, bo opowiadasz o tym,
że był Rock'n'Roll Ministranta, ale
niestety ci w to nie wierzę.
Miałeś taki moment, że zastanawiasz,
że pociąg z rodziną odjechał?
Tak, tak, tak, miałem i nawet myślałem,
że, że to będzie bardzo trudne.
Myślę, że już byłem w
po dwóch nieudanych małżeństwach,
byłem po dwóch rozwodach
i nie miałem w sobie
takiej potrzeby, nie miałem w sobie potrzeby,
ja, ja w ogóle nie miałem,
stąd mówiłem o tym sercu i prawdziwych
uczuciach, bo ja nigdy nie miałem potrzeby
związku. Są ludzie tacy, jak widzę czasami,
którzy kończą jeden
związek i zaczynają kolejny.
Czego totalnie nie rozumiem, bo ja zawsze po jakiejś tam
związku, które miałem, nie miałem takich prawdziwych
znawców w życiu dużo, musiałem mieć taki moment
resetu, odpoczynku, wytchnienia i tak dalej
i nigdy w życiu nie mógłbym wejść
w kolejny od razu związek.
Jesteśmy różni, każdy ma inaczej.
Natomiast
zastanawiałem się, mówię, kurde, może już
nawet mój kolega mówi do mnie, słuchaj,
ty, to chyba już sobie nigdy nie znajdziesz,
mówię, super, dzięki, serio,
że tak to było, takie na zasadzie, wiesz, niby
pół żartem, ale
tak jak powiedziałem,
nigdy nie zakładałem
sobie jakiegoś, nie wiem, terminu, mam już tam,
nie wiem, 41, 2, czy 3 lata
i teraz powinien być to moment,
że już trzeba się z kimś związać, bo
zawsze podkreślałem, że lubię dzieci i chciałem
mieć swoje dzieci, więc
to też było dla mnie bardzo ważne, bo
uważałem, że jeżeli ma to przejść,
to po prostu przyjdzie, tak, że to jest
tak chyba jest z miłością i tak też się stało,
jak spotkałem w Małgosie, no to
to wszystko w ogóle przewróciło
w moim życiu do gory nogami.
Wiesz, nagle z człowieka takiego, który
sobie żyje i sobie żyje,
mam, wiesz, swoją kobietę,
która ma dwójkę dzieci,
która jest poważną osobą
i
zamieszkujemy razem,
wiesz, i mógłbym sobie wyjechać
do ciebie z tymi wazonami, to dopiero później
zdałam sobie sprawę i jak ważna
czym ja naszła w twoim życiu, czyli w moim.
Wiesz, dla niej to jest naturalne, dbała
o dobro swoich dzieci i tak dalej, ale
ale ja też dawałem sobie chyba sprawę
z powagi sytuacji.
A nie miałeś takiego wrażenia, że to jest miejsce, w którym
nie chciałem być, mając 40 i kilka lat
obudziłeś się w tym domu,
tym kawalerskim z dobrym nagłośnieniem,
z barem, z hokarami i sobie myślisz,
że ja tu nie chciałem być?
Nie, ja przyjmowałem to na zasadzie,
że to, że takie życie miałem,
to też jest
następsem tego, jest to, że tak bardzo doceniam
teraz to, co ma, że być może, gdybym
nie przeżył życie tak, jak w jakimś
w sensie... Ale to już jest refleksja po czasie, ale
jak było wtedy? A, jak wtedy.
Jest to to są różne, no czasami masz
takie, wiesz, poczucie jakiejś tęsknoty
za emocjami, za
związkiem, ale dla mnie to było
śladowe, nie miałem takich momentów,
że chodziłem załamany, wiesz,
ja już jako dziecko potrafiłem sam się ze sobą
bawić, mam jakieś to powiedziały, wiesz,
jak gdybyś mały, to ty myślałeś takie
to było niewiarygodne. Ja dzisiaj oczywiście
mówię do małgosi, że Heniu ma to po mnie, jak się bawić
sam, natomiast myślę, że ja się po prostu
ze sobą nie nudziłem, jeżeli masz pas, jeżeli masz pracę
dot.
Wiesz,
w życie w Warszawie daje ci
w ogóle to, w jakiejś weszła
polska
skale czy przestrzeń, chociażby o koncerty,
o teatry, możesz naprawdę spędzać czas, tak?
I ja go spędzałem po prostu
w różny, miły sposób,
nie wiem, czy można to nazwać hedonizmem,
że...
Nie wiem,
nie wiem.
To jestem ciekawy, co jest hedonizmem twojej skali.
Ale,
tak jak powiedziałem,
być może gdzieś tam
miałem nadzieję, że kiedyś to się zmieni,
że spotkam kiedyś kobietę, bo w pewnym
momencie to jest coś takiego,
że zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwo,
bo ja myślę, że to nie jest łatwo
spotkać kogoś, kogo tak bardzo
pokochasz
na śmierci życie.
Ktoś, kto w twoim życiu przewróci wszystko
do góry nogami,
z kim chcesz stworzyć rodzinę i wiesz, że to
jest ta osoba,
to się zdarza, ale później,
wszystkim nam wydawało się, że ten pierwszy raz,
kiedy wychodzimy za mąż, czy się żenimy,
to będzie ten jedyny jost. A później, że ci to
weryfikuje, kolejny raz ci weryfikuje, to zaczynasz
tak mówić, a może my tak jesteśmy
skonstruowani, że
nie do końca jest to tak, jak nam się
wydaje.
Czekasz na coś takiego, jak to się mówi, te porażenie
piorunem, i nagle ona przechodzi
i w moim momentie
do mnie przeszło i bardzo to dziękuję,
nie wiem, lotowi, energii
świata życia,
że spotkamy
gosie, że mamy tak cudowną
rodzinę.
Pamiętam, jak mówiłeś, to też o tym,
o rodzinie, że jak twój tata powiedział,
gosi, że dziękuję jej, że
stworzyła ci dom.
Bo pójdziesz, bo myślę, że moje rodzice
też w jakiś sposób, chociaż nie mówili mi
o tym, ale na pewno może się martwili,
bo chcieliby, żeby
sobie jakoś to poukładał,
żebym miał
właśnie już taki, wiesz, to zaczisze
domowy, żebym miał kochającą żonę
i tak dalej, tym bardziej, że
też wiedzieli, że wcześniejsze
rodzice, więc normalne jest,
że
w jakimś sensie każdy rodzic przeżywa,
jak coś tam się nie układa
w życiu swojego dziecka, kiedy ma rozwód,
tak dalej, natomiast na pewno
bardzo się ucieszyli
i moja mama zawsze chciała, żeby
miała został tatą.
Uważała, że będę czerpał
z tego dużo radości, no nie pomyliła się.
Pamiętam, jak opowiadałeś o tym, że bałeś się,
że chłopcy
gosicie mogą nie przyjąć
i tak dalej, że było dużo stresu i w tobie
i w niej, ale dzieci to tylko ja,
że dzieci, i dlatego zastanawiam mnie,
czy w chwilach złości, bo na pewno takie były,
nie było tak, że dzieci wykorzystywały
to, że nie jesteś ich tatą, żeby sprawić ci przykrość?
Nie. Nie. Nie.
Nigdy nie padło jakieś takie, wiesz,
zdanie,
bo wiesz, bo jesteśmy na etapie,
że my ze sobą żyjemy,
więc to nie jest tak, że ja tylko mogę ich chwalić
i głaskać. Są sytuacje, które można trzymać,
bo to są dzieci i to jest oczywiste.
Dzieci mają prawo do tego, żeby pewne rzeczy
robić źle, ale my dorośli, musimy
gdzieś je ukierunkować na to, żeby zdawały
sobie sprawę. Nazywa się to po prostu
wychowaniem
i staram się tutaj w tym uczestniczyć. To jest
oczywiste, bo kocham ich jakby, byli moimi
dziećmi, chociaż nie są moimi dziećmi
i też nigdy nie było moją rolą, żeby zastąpić
im tatę, bo mają tatę i go bardzo kochają
i szanują więc, więc wiesz, i
to jest na zasadzie taki, że
to jest tak, jak ja przeżywałem te swoje życie
etapami, tak na przykład, wiesz,
Stasia, gdy się ma 17 lat, to ja już też nie
rozmawiam z nim, jakby miał lat 12
czy 8, prawda? Już traktuję go jako
nastolatka, więc już mam w sposób
komunikacji z nim taki bardziej dorosły.
Wiesz, Tadek ma, no nie z pełna 13 lat,
więc, więc on jeszcze
jest taki, że no czasami trzeba
troszeczkę być bardziej
zdecydowanym, ale też wchodzić zaraz
w taki wiek, ale, ale nie mam
wątpliwości, że się bardzo kochamy, szanujemy
i oni na pewno też wątpliwości
mam nadzieję, nie, no nie mają, nie mają, a przy tym
bardzo mnie też wzrusza, jak
są
ustosunkowani do henia, jak, jak, jak
bardzo henia kochają, jak się, jak lubią się z nim
bawić, jak się nim zajmują czasami i tak dalej,
więc to jest takie bardzo naprawdę
no, gdzie, jak to się mówi,
serce się bardzo
uśmiecha. No z takich ludzi,
którzy są blisko ciebie i gości, słyszałem,
że ta wasza relacja jest bardzo,
bardzo bliska, jeżeli chodzi
o chłopców, więc też
po prostu zastanawiałem mnie te, te
słabsze momenty, też mieliście razem
wiele nieudanych prób związanych z in vitro.
Co ty wtedy czujesz? Tak egoistycznie, bo
wiem, że jak była trzecia próba,
to, to nie mówiłeś gości, ale
to jest nadzieję. Tak, więc to generalnie
rozgrywa się to w twojej głowie, ale
na zasadzie na tyle, że to nie jest
temat, który możesz rozsząszać gdziekolwiek.
Nawet powiem ci szczęście, że ja nie rozmawiałem
na ten temat, z tego, co czuję,
nawet nie chciałem obciążać tego swoich przyjaciół,
wiesz, ani rodziny, ani brata, czy siostry,
oni wiedzieli, co ja czuję, no bo,
bo to nigdy nie wiesz, każdy wyrażał, wyrażał
swoją
troskę czy życzliwość.
Wiesz, w pewnym sensie my też nie mówiliśmy,
oni, oni wiedzieli, że my się staramy,
nie próbuję, kiedy dowiedzieliśmy się od lekarza,
że jest ten pierwszy etap udany,
to, to my nie dzwoniliśmy, nie mówiliśmy
wiesz, tym naszym najbliższym,
bojąc się, że po prostu nic tego
nie wyjdzie, żeby później nie mówić im, że
ja ja, żeby, że nic z tego nie wyszło,
a taki kilka razy było i później
masz coś takiego, że po prostu boisz się,
że jesteś w taki pełnym obaw, że nawet
jak już ci lekarz mówi, jak udało nam się,
że, że, że ta procedura się powiodła
z cheniem, to też nie było tak, że od razu
wiesz, zadzwoniliśmy i ja naprawdę miałem
takie poczucie zwątpienia, mówię,
no, może po prostu, wiesz,
no, nie jest nam dane i, i jakoś zaczynałem
się z tym godzić
i,
ale nigdy nie ma czegoś, wiesz,
nawet nasza komunikacja między
no, mimo go się była taka, że
wiesz, mówię, spokojnie, dobra, spróbujemy,
już my się wzajemnie, wzajemnie
wspieraliśmy, ale każdy z nas miał też swoje
osobne, takie prawdziwe
przemyślenia, w moim przypadku, że mówię,
będzie bardzo ciężko, bo to był kolejny raz,
nie wyszło. I w końcu,
jak wychodzi, no to, to, to, to, to czekać
na taki czas, kiedy, kiedy nie boisz się cieszyć,
bo to było takie przełomowe, kiedy,
kiedy już, wiesz, chyba, ja, ja chyba miałem
wtedy, kiedy robiliśmy USB,
kiedy już widziałem na monitorze, chenia, jak jest
mały i tak dalej, jak, wiesz,
rośnie i, i, i jak już jest ten
kształt i, i, i
pamiętam uzyle, każe, co też mnie wzruszyło
i taki byłem zdziwiony, że to, to tak aż małzy
w oczach, a ja nie mam, wiesz, wtedy,
bo wtedy to było na bazie takiego leęku, że
ja jeszcze miałem po prostu to poczucie,
że, że, że czułem się
cały czas taki pełen wątpliwości,
że może to być jeszcze znowu
coś, co, co, co tam
się nie uda, nie powiedzia, ale na szczęście,
ale na szczęście
w tym przypadku już ten ostatni raz,
który robiliśmy i się zastanawiam się,
wyszło, ale zastanawiam się, czy,
bo pewnie, jakby na mnie wyszło, to robilibyśmy jeszcze raz, nie wiem,
do kiedy byśmy to robili, ale, ale na pewno
coś, co, co, co nas bardzo
wspólnie łączyło w tych emocjach, to jest to,
że chcieliśmy zrobić wszystko, absolutnie wszystko,
żebyśmy kiedyś nie mieli
do siebie wyrzutów, że mogliśmy
zrobić jeszcze coś więcej, więc ja myślę,
że, że, że tak też było, ja
nigdy po jakiej, wiesz, nie chciałem, żeby
jakkolwiek mogło się mogła poczuć z mojej strony
jakiegoś rozczarowania czy zawodu,
bo wiedziałem, że ona też to czuje, a poza tym
kobieta ma dużo ciężej przy tej metodzie
i vitro, bo są zaszczyki, cała procedura,
to wszystko się odbywa wieciele, wieje głowie,
więc ja mogę być tylko przy okazji i wsparciem,
ale nigdy nie chciałem być obciążeniem w tej sytuacji
i, i, i tak jak mówię, no tutaj
jesteś skazany i to nie jest nic złego,
ani też się nie żalę, po prostu
to jest coś normalnego, przeżywasz to we własnej głowie,
walczysz z tymi emocjami
i, i, i musisz sobie z tym poradzić, bo kobieta
i tak ma gorzej niż ty, więc
ale też masz prawo cierpieć
i cierpisz oczywiście, tak, tak, tylko mówię,
cierpisz trochę tak, wiesz, solo, jeden
ze sobą, bo, bo, bo to też jest
taki temat, że
ciężko jest o tym mówić, ciężko jest o tym mówić,
wiesz, nawet najbliższym przyjaciółom, nawet tak jak mówię
rodzinie, nawet, nawet, nawet
siostrze czy bratu, taki, taki
nie wiem, może też akurat, to nie były
taki moment, kiedy, kiedy mogłem, nie czułem się,
żeby się uzawnęciać z tym, dzisiaj o tym
mówię, bo, bo uważam, że my jesteśmy
nawet lekarzom winni, to ludziom, którzy
są zwątpieni, którzy są w takiej sytuacji,
jak byliśmy my, dlatego nigdy nie zrozumiem,
naprawdę nigdy nie zrozumiem kogoś,
kto ma dziecko,
zrodzone metodą in vitro
i się wstydzi o tym mówić, uważam, że to jest chore,
naprawdę, bo, bo
jednak, gdyby nie ci lekarze, gdyby nie
medycyna, która poszła tak bardzo
do przodu, to my byśmy nie mieli dzieci
dzisiaj z lekarzem, my, oni się bardzo
postarali o to, oni naprawdę doktor
Lewandowski i doktor Kościół zrobił
wszystko, żebyśmy mogli mieć dziecko,
więc ja, jak ja bym teraz miał udawać,
że Hania się urodził normalnie, to, to słowo
honoru nie mógłbym spojrzeć w lustro. Właśnie
przez to, że doktor Lewandowski
miał wzywoczach, kiedy mówił mi, że zostanę
tatą i nie wyobrażam sobie,
żebym mógł o tym nie mówić, a z drugiej strony pamiętam też
osoby, małżeństwa, które gdzieś tam tak,
jak my starali się, generalnie
to nie jest tak, że każe się ozewnętrznia
i ze sobą rozmawiać, która to jest próba, ale zdarzają
się osoby, które
nawiązują kontakt i była pani, która
ósmy raz ze swoim mężem, już
któremu nawet leczyli zdrowe zęby,
bo nie wiedzieli, jaka jest przyczyna,
więc ludzie przeżywają olbrzymie dramaty
starejąc się o to i chociażby nawet, żeby
komuś dać taką niskielkę nadziei, bo być może
ktoś stwierdzi, a może, jakim wyszło to
jeszcze warto ten jeden raz spróbować, i ten
właśnie jeden raz, jak w naszym przypadku
okaże się
w konsekwencji, czego narodzi się im
synek albo córeczka.
Twoja miłość dochenia już została opisana
w tysiącach słów, kiedy widzisz w nim
najbardziej siebie, tak krótko.
Nie wiem, może jak zaczyna
się czymś bawić i ma taki fokus, zaczyna
być takim dojrzałym
trzyratkiem, bo jak
coś mnie
wciągało, ja też potrafiłem bardzo mocno
odizolować się od, wiesz, takim mieć fokus,
ale z drugiej strony ja kiedyś bardzo
długo łapałem się za ucho jako dziecko, i on
jako mały też zaczynał to robić, więc też
widzisz, tak co chwila, jak się miałem wrażenie,
jak się denerwuje, że czasami ja byłem taki, że
jak coś mi się nie podobało, to też byłem
taki zdenerwowany
i być może te emocje również
cały czas widzę coś, jak kraw
piłkę również, to, no to, to jest naturalne
zupełnie, że, że jest bardzo dobry skoryt,
bardzo naprawdę coś, co
z czego się bardzo cieszę
i, i to nie jest tylko tak, bo to jest
mój syn, ale Henioł jest bardzo
dobrze skorytmowany ruchowo, jest bardzo taki
hipki elastyczny, więc być może genetycznie
też to dzieć już u potacia. A co Pogoś
ma? Wiesz co, myślę, że inteligencja,
to jest bardzo inteligentny chłopczyk,
myślę, że wrażliwość ma po nas obojku, bo to
jest też bardzo wrażliwe dziecko, tak jak mówiłem,
że nigdy nie lubi
jakiś krzyków w domu i nawet jak się tam
jakieś tak szczątkowo zdarzają, to mimo wszystko
a właśnie może dlatego, że nie jest do nich
przyzwyczajony, to zawsze też na nie reaguje,
ale też potrafi odwzajemnać emocje, on
zasypia to się do mnie w tula, przy tula się
do mnie i myślę, że te, te emocje
które pewnie też my mu przekazaliśmy,
bo kiedyś ktoś powiedział fajne zdanie o dzieciach
dzieci się nie rodzą, ani zła ani dobre,
dzieci się rodzą, a my dorośli
jesteśmy od tego, żeby je ukształtować,
więc, więc, więc
i, i wiesz co ma, i ma coś takiego
po nas, że jest taki, że lubi sobie tak jakby
robić, no nie powiem, że kawały,
ale takim jest małymi sponięż, czasami
jakiś taki prowokacyjny coś robią,
więc niku nie rób tego, on patrzy na mnie
i coś robi, ale tak moją chyba wszystkie dzieci,
więc każdy z nas widzi te, te swoje oczywiście,
ale, ale to też ma tak po nas.
Dobrze, a dlaczego nie prowadzisz
dzień dobry TVN z Gosiem?
Bo to nie było moje marzenie, bo ja mam
dzień dobry TVN jest marzeniem
mojej żony, nie wiem, czy bym
się do tego nadawał, natomiast
ja, ja zawsze chciałem
pracować w
tematyce
piłki nożnej, tak, no bo
myślę, że dobrze jest sobie powiedzieć,
że mówisz coś na czym się znasz,
albo mówisz o czymś, co robiliś
przez całe życie. Ja to robię
i, i, i
i odnajduję siebie w jakichś takich
kolejnych rolach. Kiedyś byłem ekspertem,
dzisiaj jestem okrok dalej, gdzieś
można powiedzieć, wyszedłem z tej strefy
na Fortu i, i nie wiem, jak bym się czuł
jako, nie, nie, w ogóle nawet
nigdy, nigdy się nad tym wiesz, co
nie, ja pracowałem kiedyś w kanale Plusy, to
bo moja super praca,
mam ekspertem, dzisiaj pracuję w przeglądzie
sportowym w Onecie i, i jestem już
bliżej pracy dziennikarskiej,
więc, więc, więcej
stresów, trochę więcej nerwów, w kreacji
tego, co robię, która wynika z mojego
pomysłu, no
więc, krzewezwanie, tak, ale, ale sprawia mi to
bardzo dużo przyjemności, więc nigdy nie
mam, a tu między mną mam ogością, że chcieliśmy
to robić razem, czy, czy, czy,
zróbmy coś, żebyśmy to robili razem.
To była propozycja? Nie, nie było, nie było
bo, bo też nie było takiej z naszej strony,
kiedyś może Małgosia powiedział, wywiadzie, że
wiesz, no, na zasadzie super, fajnie
rozumiemy się i tak dalej, więc fajnie, jakbyśmy
robili coś razem, ale to było tylko
na zasadzie takie jakieś refleksje, ale to
nic w tym kierunku dalej nie
nie szło, żebyśmy robili cokolwiek,
żeby to się zrealizowało.
Ja wiedziałem od razu, że ja chcę robić
zupełnie coś innego, ale też wiedziałem, że
Małgosia chce to robić i to robi.
A jak zmieniła się twoja pozycja
w szełbiznesie po spotkaniu z Małgosią?
Jakieś niektórzy twierdzą, że się bardzo
mocno podniosła, bo...
A ty tak nie twierdzisz?
To ja się na tym zastanawiam,
i to mówię zupełnie szczerze, ja,
ja nie klasyfikuję nas,
jako ludzi, ja rozumiem, że zawsze
przypatrujesz się osobom, które są w
szełbiznesie takie, że ludzie tam,
którzy organizują, i więc cieszą się, że
przyszedłeś, tak? Albo tacy, którzy...
OK, przyszedłeś, albo tacy, którzy proszą się,
żeby cię zaproszono, tak?
I nie wiem,
to nie jest ucieczka od tematu, to nie jest
czegoś, czego się wstydzę, bo, bo, bo
awansowałem w przestrzeni
szełbiznesu, bo Małgosia była...
No nie, ale słuchaj, ja bym nie traktował tego w kategorii, że
ty awansowałeś, by na siebie dobrze zadziałaliście.
Wiesz co, ja, ja podchodzę do tego tak, że
my jesteśmy przede wszystkim związkiem, jesteśmy rodziną
i wszystkie inne rzeczy są wartością dodaną.
Czy one są dobre, czy złe,
które są wartością dodaną.
I ja myślę, że byliśmy w stanie
sobie pomóc
i w różnych przestrzeniach oboje,
natomiast
względem tego, co powiedziałeś, niektórzy się na tym zastanawiają,
innym na tym bardzo zależy, i ja mówię
z ręką na sercu, nigdy nie miałem z tym jakiegoś problemu,
nigdy nie miałem na to presji, czasami była na przykład
akcja, że miałem jakiegoś kolegę,
który robił coś niżowego i nie był jakąś
wielką gwiazdą, ale nie mogłem
mu odmówić, żeby do niego nie iść, chociaż
wiedziałem, że nie będzie tam żadnych wielkich gwiazd,
bo niektórzy na to też bardzo mocno
zwracają uwagę, nie pokazuje się, gdzieś
nie ma obok mnie
wielkich, w cudzysłowie ludzi, nigdy nie było
to moim założeniem.
Ja w sobie tak w ogóle myślę, a propos tak
zamykając ten temat, że jestem
z tej przestrzeni
sport, plus
trochę muzyka.
Nie jestem z przestrzeni
show business. Jak już jest trochę muzyki,
to już jest show business. Tak, ale
jest co, ale dobra, no to jestem z przestrzeni sport
i ja sobie tak, jak kiedyś powiedziałam, jestem
w tym prawdy, mimo tego, że było parę lat
do opowiedzi na temu, że do tego show
biznesu padając sobie tak, jak się wychodzi na piwo,
żeby się zresetować, odreagować, poznać
troszeczkę innego świata, bo uważam, że
życie jest za krótkie
i nie możesz żyć w jednej przestrzeni,
tylko i wyłącznie żyć, tak w moim przypadku
sportem, piłką nożną i tak dalej. Czasami
jest się dobrze odkleić, oderwać
i zrobić sobie przyjemność
po bycia trochę w innym świecie, tak jak się
markuje, to też jesteś w innym świecie i też jest
przyjemnie. Jak skończyłeś karierę, miałeś
38 lat, zbiłem o tych
dwóch mitycznych latach, że jeszcze dałbyś
radę...
Tak jest w sumie, bo, że inni uważają inaczej.
Ja tak wsiadam. Kończąc
karierę, miałeś na koncie bliżej 5-30
milionów złotych.
To jest bardzo ważny aspekt, że
pieniądza, jak nigdy się nie rozmawiam, bo to jest
co, ja uważam, że w ogóle
pieniądze zawsze budzą jakieś takie niezdrowe refleksje
albo
założenia ktoś
w ogóle wnioski. Daję sobie radę.
Powiem tak.
Daję sobie radę i dajemy sobie radę
generalnie, więc
nie jakoś tak niespecjalnie sprawiało mi
przyjemność, mówię nie o pieniądzach, czy miałem
ich kiedyś w pogoni
mało, bo czekaliśmy jak
wstępie nasze rozmowy.
Ponad, wiesz, tak, półtora
roku na to, żeby nam wypłacili wypłatę, czy
później grając za granicą zarabiałem już znacznie
lepiej, czy grając w Wiśle Polski, jak na tamte
warunki, również mieliśmy dobre
i tak dalej, więc
jest ok.
No dobrze, inwestowałeś pieniądze?
Tak, tak.
Inwestowałem, inwestowałem i dobrze inwestowałem
źle. Miałem kiedyś
dwa lokale gastronomiczne w Szczecinie, co nie okazało
się dobrą inwestycją, miałem też kilka niech
uruchomości, co okazało się już znacznie lepszą.
Studia za tłażu też, bo chwali.
No też okazało się średnią.
Radek świetnie inwestowałeś.
Średnią.
Nie, akurat tutaj zabrakło
troszeczkę po prostu mi
wsparcia meryterocznego od kogoś, kto
mi pomógł na zasadzie z branży, ale
dobra, w każdym razie
nie było tak, że gdzieś te pieniądze
wszystkie wiesz, gdzieś przechulałem czy coś,
no generalnie
chciałbym coś po sobie zostawić
naszym dzieciom, o tak.
A jako dziennikarz czujesz się dzisiaj lepiej,
niż wtedy, kiedy trenowałeś bramkarzy,
bo o tych trenowaniu bramkarzy zawsze musisz z wielkim
zachwytem. Zastanawiam, czy dzisiaj ta praca
musi jeszcze więcej frajdy.
Tak, bo to mnie zaskoczyło, że tyle będę miał przyjemności
z bycia trenerem bramkarzy.
Natomiast
bycie takim dziennikarzem sportowym
człowiekiem, który już nie tylko odpowiada na pytania,
ale który kreuje rozmowę, jest to zupełnie
inny przedział, jest to inna praca, zupełnie
nawet, znaczy spodziewałem się,
bo to jest trudniejsze, bo mimo wszystko
to jest ciekawe,
mimo że to nie jest paradoks, ale mimo wszystko
jako prowadzącym mówisz zdecydowanie mniej niż ten, który odpowiada na swoje
pytania, ale to Ty zadajesz te pytania,
ty kreujesz tą dyskusję i to Ty masz wpływ na to, o czym
będziemy rozmawiać. To znaczy, że to Ty
musisz do tego przygotować, poświęcić bardzo dużo
czasu, żeby wiedzieć o co zapytać,
żeby wiedzieć, jak z Tobą przeprowadzić rozmowę i tak dalej,
więc ja dzisiaj się zderzam z tym
i prowadzę
również swoje programy w Onecie,
oczywiście o tematyce piłki nożnej, gdzie
w mojej kreacji jest
zaproszenie gościa do studia, łączenie, które mamy
tematy, które będziemy rozmawiali i tak dalej, zmieszenie się
w czasie. Ja pamiętam, słuchaj, Der Klassiker
pierwszy mecz, który robiłem
jako ten prowadzący, to się naprawdę
denerwowałem. Byliśmy wejście przed meczem
i po, i przed meczem byłem zdenerwowany, po mecz już
trochę to za mnie ci się nie zeszło, nawet sam się
trzęłem taki bardziej luźny i swobodny,
bo to jest naprawdę inna praca, chcesz się
zmieścić w czasie, no tobie nie muszę tego
to macie, Ty się znaszła o tym świetnie, ale
ale, ale ja jako, jako wiesz, poza tym też
jak, jak jesteś
sportowcem i to, co powiedziałem o tym poważnym
traktowaniu, poważne traktowanie ma to do siebie, że
nie chcesz rozszerować siebie, ale też
ludzi, którzy w Ciebie, na Ciebie postawili
czy tobie zaufali, bo, bo to jest taki po prostu
zawód, tak, że, że, że jednak nie dałeś
rady, a jak jesteś sportowcem, to masz
wrażenie, że zawsze chcesz dać rady i dlatego
ja na przykład bardzo dobrze zawsze staram się
przygotowywać do wszystkich tematów,
wszystkiego, co, co robię do każdego kolejnego
programu, bo właśnie nie chcę mieć poczucia
zawodu, albo żeby ktoś stwierdził, że jestem
nieprzygotowany, ale, ale jest to przyjemne,
czy bardziej niż to bycie bramkarzem,
na pewno w równym stopniu,
ale przede wszystkim odnajduje w tym coraz większą
przyjemność, bo tak jak powiedziałem, zaczęło
wów, później było trochę luzu, a później
naprawdę w pewnym dniu sędziłem,
kurczę, to jest naprawdę przyjemne, to jest fajne, siedź
sobie, wiesz, rozmawiasz, oczywiście
musisz bardzo nauczyć się słuchać, tak,
tego, kto, o czym mówi, żeby
ewentualnie na bazie dociekliwości
dziernikarski drążyć ten temat,
pewnie się tego cały czas uczę i, i, i
to jest bardzo fajna i ciekawa przygoda.
I tak jak powiedziałem, zdecydowanie
mogę powiedzieć, że wyszedłem z tej strefy
komfortu, co jest bardzo takie
fajne, że bardzo mi pomogli pewnie ludzie
z Onetu, na przykład Kamil Wolnicki, zazwyczaj
pamiętam, jak mi mówił przed tym, z tym, mówił
przed programiem, który jeszcze na początku
zbudzał moje emocje, takie, że tak, no, powiedzmy
miałem leki problemy dzień wcześniej z zaśnięciem,
powiedział do mnie zawsze, baw się dobrze,
zawsze to, i to jest takie słowo klucz, baw się
dobrze, musisz się, musisz się tym bawić, bo
wtedy znaczy, że znajdziesz w tym sens i
będziesz się po prostu tym dobrze
bawił i, i tak samo jak takie wystawianie
mnie, kiedyś pamiętam też zadzwaniu do mnie, a
mówi, chciałbyś zrobić wywiad z Robertem Kubicą?
Ja mówię, wow, akurat Aldona Marciniak
od nas jechała na wywiad, i wiesz, i coś tam
miałem do zadwienia, albo przekładają sobie
tak, bo pomyślałem sobie, że, że też
ze strony, Onetu, ze strony
właśnie Kamila jest to takie, wiesz, pogłębianie
tej, tej przestrzeni, albo wpuszczanie
mnie taką głęboką wodę, żebym się tam, wiesz, zaczynał
że tak powiem, przezwyczajecz
do, do, do warunków nowego środowiska.
Co też bardzo mi się podobało, bo widziałem
w tym jakoś takie, taki, taki, taki mechanizm,
celowe działanie, żeby wpuszczać mnie
coraz bardziej w jakieś takie pewne przestrzenie,
które są właśnie
mają dużo wspólnego z dziennikarstwem.
Też ten Onet był ci pisany,
bo kiedy były
podpisałeś umowę z Kanal Plusem, to jeszcze
nawet kiedy jej nie miałaś podpisany, Onet zaproponował
ci dużo lepszą propozycję
finansową, ale dałeś słowo w kanale?
Trzymiałem umowę, tak, tak,
miałem już umowę z kanałem i dostałem propozycję
z Onetu, i, i też
podziękowałem, bo było mi mi miło,
że, że ktoś jest moim zainteresowany,
ale jak to w życiu wiesz, zawsze trzeba się rozstawać
z szacunkiem w dobrych relacjach,
bo, bo to jest maraton,
jak już mówiliśmy, i, i
bardzo się cieszę, że, że bardzo się cieszę,
że, że w kanale tak się pożegnałem, że tak
zostałem pożegnany, że do dzisiaj mamy
bardzo dobre relacje, często zapraszam dziennikarze
z kanału Plus do swojego programu, bo są, są to
ludzie my retorycznie bardzo dobrze przygotowani,
że chodzi o piłkę nożną, czy tak samo jak
z szefostwem, z Michałem Kołdziczczykiem, który,
który był moim szefem,
do też rozmawiałem z nim w takiej,
takiej ostatnej rozmowie,
że, że, że, że, że, że, że odchodzę z kanału,
co było dla mnie też takim wieszem,
ja jestem w pewnym sensie jakimś
sentymentalnym osobom, jeżeli pracuję z ludźmi
i ich lubię, to też nie jest łatwo mi zmieniać
otoczenie, ja raczej wolę się wiązać
z miejscami, z ludźmi na dłuższy okres czasu,
niż często zmieniać miejsce pracy,
ale no, no
taka, taka była kolej tutaj, tak jak powiedziałem
w kanale, są też fantastycznie
ludzie, super dziennikarze i
trochę tak jak mówię, praca bardziej
wymagająca,
dla mnie jako dla eksperta, ale, ale,
ale też bardzo taka przyjemna i to też jest
takie, że, że, że, to jest wyzwanie,
jak coś zrobisz jednego, drugiego, trzeciego
właśnie w tej przestrzeni, tak zwanej
wyzwanie, to też masz
później takie samo zadowolenie, co też
sprawia, że, że, że czerpisz z tego radać.
A jak masz zamknąć oczy, to jakie masz
marzenia związane z karierą
dziennikarską?
Pytam Cię zupełnie poważnie.
Jest to przede wszystkim chyba takie
największe i to mówię szczerze, że
bym robił to długo.
Ja sobie wizualizowałem
siebie za 15 lat, na przykład
i, i
myślę, że
jeżeli miałbym robić to w tym miejscu,
gdzie robię przez następne ileś tam
lat, to znaczy, że, że robiłem to dobrze,
że się rozwijałem i ktoś tam był ze mnie
zadowolony i, że ja sam
się w tym też dobrze realizowałem, tak, więc,
więc generalnie chciałbym to robić jak najdłużej.
Nie mówię o jakości, bo mam nadzieję,
że, że będę się rozwijał, że, że, że
będę zwracał na pewne rzeczy
ucząc się, które teraz gdzieś tam
staram się obserwować
i, i przychodzą mi z trudyma,
a, a mam nadzieję, że będą coraz łatwiejsze,
tak samo ja chciałbym poszerzać swoje, że tak powiem
perspektywy
działania, myślę też o swoim podkaście.
No, słusznie,
ja uważam, że to bardzo dobry ów.
I mam nawet na to swój pomysł, bo też jak przychodziałem do
netto rozmawialiśmy, czy, czy, czy, że, że
że jest taka przestrzeń, więc,
więc trwało to parę miesięcy,
bo szukałem swojego pomysłu na to,
jacym mieli być to goście, o czym chciałbym
rozmawiać i, i w końcu
wymyśliłem, więc już tam jesteśmy
po rozmowie teraz, teraz, teraz, no
zaczyna to być jakimś tam projektem, więc
też byłoby mi miło, to, to jest też kolejne
sprawdzenie się, bo to już nie byłby
stricte rozmowa o futbolu, to już byłoby
szerzej, tak, bardziej taki lifestyle,
ale bezprzeczniej, jeżeli chodzi o takie moje
założenie marzenia, czy coś, co chciałbym,
żeby się spełniło, to to, żebym
pracował w tym zawodzie jak najdłużej,
bo to naprawdę jest moja pasja i naprawdę
przepis tego dużo przyjemności
i to jest coś, co słuchaj, jak kończyłem karierę,
to pamiętam, jak, jak się martwiłem
właśnie o to, co ja będę robił
później, no dobrze, może będę tam gdzieś,
wiesz, robił różne rzeczy, ale bałem się o to, że, że, że
zgubię tą pasję do życia, a jeżeli jesteś
od niej uzależniony, albo inaczej,
jesteś do niej przyzwyczajony, to później
nie łatwo jest tak, po prostu dziś
robiłem jakieś tam rzeczy, które były
jakieś tam
niezwiązane, może
stricte z futbolem,
to już nie masz tego taki, to już trochę się zaczynasz
męczyć i, i, i, i dlatego cieszę się,
że robię to, co robię, tak jak mówię, chciałbym
to robić jak najdłużej. Byłeś w tańcu z gwiazdnami,
dzisiaj wzięłbyś powtórkę? Pewnie.
Super przygoda.
Możesz to zaufać.
A ja w tym świecie się bawiłem.
Wiesz, to mieliśmy bardzo fajną ekipę,
generalnie... Czy z Izmią jelachowską
potęczyłem? Z Izmią jelachowską,
tak, i, więc to generalnie to,
i ten program jest, może tak, on jest
zupełnie jeszcze bardziej inny w środku,
nie jesteś, bo, bo, bo, bo to też Cię angażuje,
bo poznajesz fajnych ludzi, bo jesteś związany
w jakimś przedsięwzięciu,
bo, bo
pomagają Ci różni ludzie, czasami
spar, które z Tobą rywalizują, pamiętam, jak
Rafał Masera, ktoś mi tłumaczył, pomagał mi tam w
jakiś krokach, bo jest muzyka, bo jest
szebą po, po prostu, chociaż się strasznie
denerwowałem i, może tak naprawdę, jeżeli miałbym
nie wziąć udziału, to tylko dla tych nerwów,
które mnie to kosztowało olbrzymią dużą
miłość zdrowia, ale ogólnie
to była przyjemna, to były przyjemne trzy miesiące.
Okej, twoja żona zażegnała
konflikt z Kubą Wojewódzkim,
z twoim kolegą redakcyjnym.
Wasz konflikt też został zażegnany?
I mam Głasia powiedziała bardzo fajną rzecz,
że, że rozumie go,
tak, i, i, i bo, bo, bo
to wszystko było, powiedzmy,
na bazie
tego, że stanął ze swoim kobietom
i ja też to rozumiem,
i nie mamy żadnego konfliktu,
akurat mogłaśa była
u Kuby na rozmowie, ja nie, ale, ale ja nie mam do
negatywnych odczuśń.
Myślę, że jeżeli zostało to zażegnane,
jeżeli, wiesz, bardzo miło potraktował
mam go się dobrze, im się rozmawiało,
to, to tutaj ja nie jestem
ooskowy, nie rozdrapuję takich sytuacji
i, i, i tak, jest
okej. Trzy lata temu
nie wykluczałeś walki w MMR, co mnie zaskoczyło,
szczerze powiedziawszy, przygotowując się o tej rozmowy.
Czy to jest dalej aktualne?
Nie wiem, mam problem z kolanami, robiłem sobie
rękołotkę i cały czas coś mi w kolanie przeskakuje,
nie wiem, czy bym był fizycznie do tego zdolny.
To jest dobra kasa i byłbyś na to?
Ja nie wiem, czy jest aż tak dobra kasa.
No milion złotych.
Muszę się zastanowić, wiesz co,
wiesz co, w tym wszystkim jest
bardzo motywującego.
Tak naprawdę, żeby stopić w gali MMR
musiałbyś się bardzo dobrze do tego przygotować.
Czy innymi słowy musiałbyś zdawać o formę
sportową, czyli miałbym do tego, ja chodzę
sobie na siłownię kilka razy
w tygodniu tam, nie wiem,
trzy, czasami dwa, czasami cztery, czasami w ogóle,
bo mam coś tam innego do roboty,
nie wiem, że musiałbym przez pół roku
pracować bardzo ciężko, co wyszłoby mi na zdrowie pewnie,
bo, wiesz,
osiągnąłem ficylwetkę.
No tak, a później, że chcesz mieć dobrą formę
dla syna. Ale tak naprawdę,
wiesz co, bo nawet teraz, jak z tobą rozmawiam,
to jak źle coś tam,
cały czas coś mi w kolanie przeskakuje,
więc ja myślę, że ciężko by mi było
już tak fizycznie, wiesz,
ale czasami gram w piłkę i tak dalej, więc na razie,
jeżeli chodzi o sport, chyba już jeżeli chodzi o sport,
to poprzestanę na tym.
Czyli bok z małych rękawicach.
Mamy to, wiemy, jak to zrobić. Dobrze,
wypuszczamy tę rozmowę jeszcze przed tym,
jak będziemy wiedzieli, kto spada z ekstraklasy,
więc zastanawiamy twój typ. Kto spadnie?
Jako trzeci, bo w ogóle będzie spadła Bieci Lechia.
Jest to po tym, co się wydarzyło teraz,
po ostatniej kolejce,
przed ostatnią kolejką, teraz powiedziałbym,
że Śląsk na pewno, bo Śląsk grał fatalnie, grąna,
słabiej w ekstraklasie, natomiast Śląsk
zagrał, jak nie Śląsk, zagrał fantastycznie.
Natomiast Wisła Podcich dalej jest
w maradźmie i...
zastanawiamy, że albo Śląsk spadnie,
albo Wisła Podcich. Na dzień dzisiejszy uważam,
że Wisła Podcich, mimo tego, że ma dwa punkty
więcej od Śląska, żyje z bliżej spadku.
I przyrzedną Sagan.
I właśnie, ale teraz, dlatego, że przed Sagan
jest to bardzo
trudne
do naprawdę, Polska Strasa w ogóle
jest nieprzewidywalna, więc
nie wiem, kurczę, naprawdę
ja siedzę bardzo oglądam wszystkie mecze
i to, że 9 punktów w tej rundzie
zdobyła Wisła Podc,
nikt nie wie, dlaczego tak słabo, a Śląsk
grał najgorzej dla OK i tak dalej,
ale są takie zmiany na końcu.
Myślę, że Sagan ma dużo w sobie charakteru,
ma bardzo dobrą osobowość i
stąd bardzo tak szanowali go Kibice Legi,
jako byłego piłkarza LKS-u,
bo myślę, że jako trener to samo dla tej drużyni,
więc chociaż z drugiej strony ten staniu
też wydawał mi się dobrym trenerem.
Ale czasami tutaj już nie chodzi o to, że
jesteś dobry tylko nowy impuls.
Formuła się dziś wyczerpała, to prawda.
Dobrze, a dlaczego City wygra
dzisiaj z Rallem?
Bo myślę, że przede wszystkim City jest
najlepszą teraz dla mnie drużyną chyba
w Europie, a Rall jest drużyną, która
wymaga zdecydowanych zmian. To jest tak dla
mnie na wyrost, że Rall
przegrał się do meczu w Lize, w La Liga,
ma chyba 13 punktów straty
do Barcelone. Nie wiem, kiedy to się ostatnio zdarzyło
50 lat temu, może nie jestem
aż tak dobry z historii piłki hiszpańskiej,
ale tak Rallu, który
przegrał tyle spotkań, to dawno nie pamiętam,
więc wydaje mi się, że
Rall ma najmniejszy szans. Natomiast, jeżeli City
nie ma jakiegoś fatu, jeżeli ktoś tam nie robi
jakieś leleczki wbudu nad Guardiolą,
to w ogóle powinien wygrać te rozgrywki,
bo myślę, że to jest naprawdę ciekawe
czekowanie. To po drugie stronie jest Inter.
Tak, a Inter pokazał, że mimo tego, że
też gra słabo w serii, a bo trener Inzagi
prawie został zwolniony 2 miesiące temu, a dzisiaj
może być noszony na rękach. I to jest właśnie
piękno full-ballu. Natomiast myślę, że final
będzie właśnie Inter
z Manchesterem City, ale że wygra
Manchester City. Ja jestem kibicem Jowentusu
i mam nadzieję, że wygra Inter.
A Inter wygra o spółfinale
Coppa Italia z Inwentusem.
Niestety, przez przypadek, to się
wydarzyło radek. Możemy zamknąć te rozmowy
najpięknie, jak się da. Wisła
awansuje do ekstra klasy. Tak.
I mamy to. I więcej nic z niemu. Nie psuj
tego.
Tak, dziękuję.
Bardzo miło, jak
2 lata temu rozmawial się ostatnio
prawie dwa, jak ten czas szybko leci.
Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.
Życie to maraton. Kiedy zdał sobie z tego sprawę? Czy w
miłości kieruje się sercem, czy jest w niej miejsce na zazdrość?
Po raz kolejny w moim studiu, Radosław Majdan. Polski
piłkarz, ekspert telewizyjny, komentator, przedsiębiorca i osobowość medialna.