Żurnalista - Rozmowy bez kompromisów: Michał Cholewa. Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę?

zurnalistapl zurnalistapl 7/13/23 - Episode Page - 2h 24m - PDF Transcript

Dzień dobry Państwu. Miło mi Państwa powitać w kolejnym podkaście żurnalisty.

Zanim zacznie się rozmowa, chciałbym Państwa w imieniu gospodarza poprosić o wystawienie oceny i obserwację podkastu.

Nie zajmie to Państwu więcej niż kilka sekund. Życzę dobrego odsłuchu.

Dzień dobry Państwu. Rozmowy żurnalisty są przeznaczone dla osób pełnoletnich ze względu na występującą w nich treść.

Pozdrawiam Adam Nergaldarski.

Żurnalista. Rozmowy bez kompromisów.

Ale jest ktoś taki, gdzie uważasz, że fajnie, że jest popularny i niesie za sobą pozytywne treści i ludzie powinni oglądać ze względu na to, żeby chociażby czegoś się dowiedzieć?

Jest swą drogą cała masa, chociażby YouTube'ów, którzy mają programy dotyczące czegoś.

Na przykład ja w swoim czasie słuchałem bardzo zainteresowane rzeczy, które są jak historia bezsensury.

Autor co prawda wyraźnie manifestuje pewne poglądy, ale też skądinąd widzę, że on zahacza o rzeczy, które mnie interesują, na tyle żebym potem sięgnął po książkę na ten temat.

Ja w ogóle mam taką teorię, że wszystkie takie wykłady, wszystkie takie kanały właśnie informacyjne i YouTube'owe służą do tego, żeby ktoś uznał ten temat.

Ten temat jest interesujący na tyle, żebym go sobie sam sprawdził, bo tam są wyraźnie ciekawe rzeczy o czymś nie wiedziałem.

No tak jak Dawid, myśliwiec, chociażby naukowy Bełko, to też coś takiego, po czym ja zazwyczaj sięgam po książki?

Tak. I to jest interesujące. Ja w ogóle bardzo mocno siedzę w fandomie fantastycznym i na konwentach, czyli na takich zlotach.

Są często prelekcje, ludzie, którzy o czymś coś lubią, opowiadają o tym, na przykład, nie wiem, opowiadają o skafandrach kosmicznych przez lata, albo o incydentach atomowych, albo o średniowiecznych bitwach.

I oczywiście w 45 minut bardzo trudna, bo zwykle taka prelekcja ma godzinę, minus ten czas, tam wejście, wyjście do sali.

Trudno powiedzieć bardzo dużo, ale można wrzucić 5 czy 6 sehaczek, gdzie szukać informacji oraz wysłać taki sygnał, patrzcie, to jest ciekawy temat.

Bardzo dobrze w ogóle się słucha ludzi, którzy opowiadają o czymś, co ich fascynuje. Ja to bardzo lubię i dlatego w ogóle lubię konwentę i lubię chodzić na prelekcje.

Ale wyciągam stamtąd zwykle bardzo wiele takich rzeczy, o których nie wiedziałem, że są ciekawe. A teraz już wiem i zaczynam gmerać.

To jest też takie, wiesz, jarające w tym wszystkim, że cały czas możesz poznawać fragmenty rzeczywistości, o których nie miałeś pojęcia o ich istnieniu, a nawet jeżeli wiedziałeś, że istnieją, to poznajesz, że jest takiej strony, gdzie one po prostu mogą coś w tobie zapalić.

A ty naprawdę chciałeś być pilotem myśliwca?

Chciałem być pilotem myśliwca, chciałem być pod astronautą właśnie, chciałem latać w ogóle, nie wydawało mi się fajne. Ja w ogóle w wieku lat siedmiu, mały, poniżej dziesięciu.

Wtedy były w Śląskim Trubie fantastyki, które się wtedy jeszcze mieściły, ma na Mariackiej, w Katowicach, a już tam dawno nie ma.

Były pokazy wideo. I te pokazy wideo były z kaset papierackich, trudno mi powiedzieć, tak naprawdę, bo to był 1987, 1987, pewnie tak.

I obejrzałem Top Gun i stwierdziłem, że to jest dokładnie fucha dla mnie. Byłbym świetnym pilotem myśliwca, bo znam wszystkie o krzyki, które oni wydawali, potem obejrzałem Top Gun jeszcze chyba z sześciu razy w życiu, a może i więcej.

A ostatnio Mawerika wcale nie stracił jakości dla mnie, przynajmniej z tym wielkim fanem.

Wtedy po prostu to oczywiście było kul, nadal to jest interesujące, bo to jest ciągle wielgachne kawał metalu, którym my się przemieszczamy.

Nauczyliśmy się tego w ciągu ostatnich 100 lat, jak sprawić, żeby on latał bardzo szybko, bardzo daleko. Rakieta jest jeszcze czymś lepszym, bo potrafimy wsiąść tutaj i polecieć na inną planetę, a na księżyc na razie,

i być może potrafiliśmy w 1969, teraz próbujemy otworzyć tę wiedzę, ale potrafimy wyrwać się z ziemi i być zupełnie gdzie indziej. Samolot i tak naprawdę i rakieta jest takie dla mnie bardzo mocny dowód na tą ludzką chęć podróży odkrywania.

Teraz też minęło 100 lat od pierwszego trankowania samolotów, powietrzu akurat czytałem sobie o tym, a ty też później sklejałeś modelę?

To złożony. To znaczy, jak gdzieś po obejrzeniu tego Tobgana, koniecznie zażyczyłem sobie mieć model samolotu F14 oczywiście, ponieważ to był samolot, który był w Tobganie.

I mój drogi ojciec zdobył mi ten model, jakiejś strasznie wypłasionej firmy Hasegawa się nazywała, bo go przywiózł chyba z zagranicy.

No ja stwierdziłem, że ten model jest nieprawdopodobnie dokładny i skomplikowany i w sumie jak się za niego wezmę, to go zepsuję, więc naturalnie zrobiłem to, co robi każdy tam ośmoletnie dziecko.

Poprosiłem ojca i ten go skleił, więc wiedziałem, że tak mu świetnie idzie i w ogóle w międzyczasie dostałem przydalsze modely, że gdyby skleił następne, to też by było super.

Więc ja podszedłem do sklejenia modeli kilka razy z umiarkowanym sukcesem, ponieważ byłem naówczas osobą, która nie miała tego podejścia elona muska, że jak się robi eksperymenty, to wiadomo, że pierwsze 200 razy nie wyjdzie, więc strasznie się trząsłem nad tymi modelami, które nie tak było łatwo dostać tych fajnych firm i były dość drogie, więc zatrudniałem ojca do tego.

I oczywiście miał w swojej bardzo powolne tempo, trzeba było pomalować, potem poczekać, aż wyschnie, potem skleje się, on też mi ograniczał ilość czasu.

I w rezultacie stałem się posiadaczem modeli, ale nigdy nie stałem się sklejaczem modeli.

Do tego stopnia, że ja sobie w wieku lat 15, czyli bardzo dawno temu, nie mówmy jak dawno, ale bardzo dawno temu kupiłem sobie na wycierce szkolnej w Londynie modele z filmu Aliens.

Ja byłem wielkim fanem i dalej jestem filmu Aliens.

Kupiłem sobie model Wachadłowca z tego filmu i transportera opancerzonego i stwierdziłem, że skleje je sam, jak się nauczę sklejać.

Ja tu teraz je mam jeszcze nie sklejone, ponieważ się nigdy nie wziąłem, ponieważ nie umiem jeszcze sklejać, a na pewno nie wiem, jestkać wystarcząco dobrze, żeby super rzadkie modele teraz zepsuć.

Czyli faktycznie to skomplikowane, taki związek na Facebooku.

Tak, mój związek z modelami jest bardzo skomplikowany, ja bardzo kocham jej modele i ładne figurki i zupełnie nie mam do nich...

Znaczy, w sumie nie wiem, czy nie mam do nich talentu, tak naprawdę, nie mam do nich na pewno umiejętności.

Ale przy Lego nie miałeś takiego, bo był taki boom na Lego, chyba nadal trwaszczę, że powiedziałeś, że nie było takiej chemii między wami?

A czy między mną i Lego?

Proszę Ciebie.

Pierwszy zestaw Lego dostałem chyba jak miałem 6 lat od tego samego ojca, który jeździł wtedy na Saksy do Angla.

Dobrze, że jest to samo chociaż tutaj.

Który jeździł na Saksy do Anglii i w tej Anglii zalabiał i kupował różne rzeczy, ale w szczególności kupował mi klocki Lego.

I moim pierwszym zestawem była Policja. Chciałem mieć Policję, bo Policję miała helikopter i samochód. W ogóle wszystko miała i byłem strasznie zachwycony tym zestawem.

I potem to się jakoś poskładało, bo Lego stały się po pierwsze, po roku 90-tym stali się nieco bardziej popularne.

Po drugie, a potem składałem pracowicie kieszonkowe, żeby mieć nowe Lego. Przechodziłem w różne fazy.

Najpierw budowałem miasto i chciałem mieć takie elektryczne klocki, które tam świeciły. Dostałem taki samochód policyjny, który śpiedził, migał.

Więc potem, jakby montuję z niego ten system migoczący, to mogę robić domki z oświetleniem. Więc je robiłem.

To było dość prymitywne oświetlenie oczywiście, bo tam była ta bateria, włącznik i jeden klock, czy tam dwa, którym mogłem przemieścić to źródło światła.

Ale bardzo byłem tym zachwycony. Potem przechodziłem na fazę Lego pirackich, które bardzo chciałem, bo miały armaty, które strzelały, miały okręty.

Też miały armaty, które strzelały. Przyznaję, że to się łatwo mi było wtedy zadowolić. A potem szedłem na Lego średniowieczne i to było już taki czas, kiedy miałem lat 14.

Byłem już zatopiony w grach fabularnych i wymyśliłem, że poza zabawą Lego, bo oczywiście miałem lat 14 w życiu, bym się do tego nie przyznał, ale dalej się bawiłem Lego.

To można używać tych rycerzy jako figurek do grania w ry fabularnym. I nawet to robiłem. Więc ja z niejaką niechęcią oddałem swoje Lego mojemu kuzynowi, jak miałem lat 20.

A teraz na szczęście, moje dzieci, mój młodsze dziecko się bardzo kochał bawić Lego i nawet umiejętnie podsuwając mu obrazki, sprawiam, że on wybiera sobie klaski, które klaska zaczyna urodziny.

Więc potem je razem składamy. Jest bardzo ambitne, jeżeli chodzi o składanie klasków Lego, więc nie mogę sobie poskładać, ale mogę się mi później bawić.

No dobrze, a jakie Lego w takim wypadku teraz wpada ci tak, że masz ochotę naprawdę?

Wiesz co, niestety z wiekiem stałem się obrzydliwe, praktyczne i wiem, że wszystkie Lego, które bym chciał, to nie powinienem ich mieć.

Tak naprawdę z wielu powodów, znaczy są dwa podstawowe, pomijając inne. Po pierwsze jest brak pieniędzy, bo są drugimi zestawami, a po drugie jest to brak miejsca, bo te zestawy też zajmują miejsce, jak się ułoża.

W płydopkach nie są takie ciekawe, więc mój młodszy potomek Grześ zażyczył sobie średniowiecznej kuźni. Bardzo zachwycony, że sobie jej zażyczył.

To jest bardzo piękna średnia wieczna kuźnia, a ja miałem dwa takie zestawy, na które się czułem. Pierwszym to oczywiście był Sokół Milenium, bo już uczykujmy się to Sokół Milenium.

To jest wielgachny i kosztuje tyle, co używany samochód, ale to Sokół Milenium z Lego.

Drugim to był taki zestaw Stady Sklepy Rybacki i on wyglądał mi tak bardzo law kraftowsko, bo on miał właśnie te wszystkie zmieszczone tam ściany.

To jest idealna taka makieta do law kraftowskich opowiadań i można byłoby pisać takie, bo teraz można pisać opowiadania w tym świecie z upełnieniem,

przejmując się prawami autorskimi, ponieważ one przeszły na domenę publiczną i patrzyć się na ten sklep rybacki i w ogóle ustawiać sobie figurki i to byłoby świetne.

Ale na szczęście jedno i drugie jest nieprawdopodobnie drogie, bo gdyby było tanie to bym sobie kupił, a potem zastanawiał się gdzie to ustawić.

A czy kiedy, ile kosztują te zestawy z Ciegowości?

Znaczy Sokół Milenium chyba kosztuje pod 3 tysiące, a Sklepy Laski chyba też kosztuje powyżej dwóch.

Od jakiegoś czasu nie sprawdzam.

W lepiej dla Ciebie?

Tak, bo to znaczy, bo najpierw bym sobie kupił, bo no sobie wyrzucał, że wydawałem tyle pieniędzy na klocki Lego,

a potem bym sobie wyrzucał, że mógłbym mnóstwo rzeczy ustawić w tych miejscach, gdzie te klocki Lego teraz stoją,

np. planszówki, które kupuje bez opamiętania, a nie potem nie gra.

Ok, a planszówki to też jest ciekawy, ciekawy wątek, bo mnie zastanawiał, bo też dużo grałeś w gry w twoje dzieciństwo,

to też poza książkami i poza też pisaniem, bo powiedziałeś, że w takim wiedziesz,

że myślałeś kiedyś, że wojna jest ponura i tak dalej i tak dalej, ale wiedziałeś na pewno, że chcesz o niej pisać.

I mówię, że pisałeś rzeczy, które trafiały do szuflady. Pamiętasz te rzeczy, o czym tam pisałeś?

O, rety. To znaczy moje pierwsze rzeczy, które pisałem z całą pewnością, nie były one ponurymi tekstami o wojnie.

Bo moje pierwsze, moja pierwsza super powieść, występowało tam śmigłowiec,

to był konkretny śmigłowiec, bo ja wtedy grałem w grę na komputerze, ojca wtedy w Amstradzie nazywał się Tato Machauki,

latało się apa, w związku z tym to był konkretny śmigłowiec, bo naturalnie to wtedy było dla mnie bardzo ważne, żeby on był konkretny.

I byli dwaj jego piloci, którzy z jakiegoś powodu nie wiem, wpadli w turkot bermudzki, wylądowali na bezludnej wyspie i tam się zepsuł ten helikopter,

miałem cały zeszyt tej książki. Wiem, że był też wielki Gorel, z którym oni walczyli.

Gorel był postacią negatywną, a ci wojskowi piloci byli postaciami pozytywnymi, co mniej więcej pokazuje, że miałem wtedy siedem lat

i nie wiedziałem za wiele, ani o pilotach wojskowych, ani o Gorelach.

I to się, to jakoś tak chyba nie skończyłem tej historii, ale potem pisałem rzeczy związane ze szkołą na ogół.

To znaczy, udawało mi się w sposób kreatywny, każde zadanie domowe, które związało się z wypracowaniem,

przerobić na opowiadanie w jakiś sposób, żeby próbować to robić, ze zmiennym szczęściem, bo czasem mi się udało i Poloniska to akceptowała,

a czasem nie, bo czasami uznawała, że jednak rozprawka na temat tam krzyżaków to nie jest to samo, co opowiadanie o rycerzach.

I jakoś to szło, potem miałem kilka takich opowiadania, które pisałem na konkursy, też były to szkolne konkursy,

a potem miałem kilka archiży, które rozpocząłem. To znaczy, miałem kilka pomysłów, żeby napisać.

Bo jeśli teraz bym się za nim już nie zabierał, ale wtedy myślałem, że to jest świetny pomysł, zawsze jest tak, że w pewnym momencie człowiek stwierdza,

że wpadł właśnie na genialny pomysł, a potem trochę poczyta i okazuje się, że ten sam genialny pomysł wpadł już 45 osób przed nim

i część z nich już nożała umrzeć ze starości, zanim się do nich dogrzebało.

No więc to odpuszczałem, natomiast strasznie długą przerwę do chyba 2007 roku.

Wow, to to wtedy faktycznie bardzo dumne. A wygrywałeś te konkursy w szkole?

Zwykle byłem gdzieś z przodu, ale wygrywam chyba tylko raz.

Ale byłeś takim dzieciakiem, który się wyróżniam, jeżeli chodzi o to pisanie, o taką wiedzę, intelekt?

No bo jeżeli miałeś siedem lat i opisywałeś historię i mówisz, że zapisałeś cały zeszyt, nie byłeś klasycznym siedmioletnim chłopcem?

To znaczy, z całą pewnością miałem inny zainteresowania niż wielu innych siedmioletnich chłopców.

Pamiętam, no i generalnie uczyłem się raczej dobrze, choć nie wiem na ile jest to kwestią intelektu,

a na ile umiejętnością zaadaptowania się do systemu.

Bo uczenie to jest to gra tak naprawdę.

Jak znasz zasady i wiesz, jak to ogarniać, to zwyczajnie jest ci łatwiej, nie zależnie od twojej inteligencji.

Natomiast wiem, że ja w wieku 13 lat, czyli w 7 klasie wtedy, odkryliśmy gry fabularne.

To znaczy, ja wiedziałem o ich istnieniu wcześniej, co jest dłuższą historią powiązaną z Rąskim Blumem Fantastyki,

ale odkryliśmy, że możemy w nie grać.

Wtedy pojawiło się takie czasopismo Magia i Miecz, które było w grach...

Jakoś sobie z tego czasopisma wyobraziliśmy, jak one mogą działać.

W sensie, jak stworzyć mechanikę. Wtedy to dla nas było bardzo ważne.

I graliśmy na przerwach.

No i faktycznie, po pierwsze było nas tylko 3, a w klasie było 32 osoby,

z czego wnioskuję, że znajdowałem się w 10% ludzi, którzy grało wtedy,

jeżeli nasza klasa była jakkolwiek przekrojowa, którzy się tym zajmowali.

A po drugie, raczej nie byliśmy z tego powodu popularni w klasie pełnej 13 latków.

Też byliśmy, ale mieliśmy dość dziwny hobby, dość faktycznie egzotyczna.

Mam wrażenie, że to nie tyle jest kwestia jakoś indywidualnego talentu,

tylko tego, że w odpowiednim momencie, w odpowiednim z punktu widzenia wpływowym na mnie,

przedstawiono mi konkretny zestaw rzeczy, które były opisywane jako rzeczy fajne.

Fajnie je robić, fajnie się tym interesować.

Bo ja funkcjonowałem w rodzinie, która była fantastyką, czytaniem przesiąknięta.

I ja to po prostu zaadoptowałem jako rzeczywistość, co jest całkowo łatwe,

jeżeli jest się dzieckiem, bo wszystko, co dziecko widzi, traktuje jako naturalną sytuację.

Wszystko, co widzi w domu, traktuje, że tak wyglądają wszystkie domy i tak wygląda rzeczywistość.

Więc ja po prostu uważałem, że to jest fajne i nie wiem, co by oczywiście było,

bo w domu kogoś, to uważasz, że na przykład świetna jest, nie wiem,

przetkówka, piłka nożna i w nią bym zainwestował cały czas.

Ale to też nie jest takie oczywiste, nie zabierałbym ci jednak tych talentów,

które posiadasz ze względu na to, że czasami dzieci chcą iść pod prąd,

chcą stać się jakimś innym niż rodzice, chcą robić woltę, chcą jednak się buntować,

chcą pokazać światu, że oni będą inni niż oni.

Ale pamiętaj, że moim największym idolem dzieciństwie był mój ojciec.

Oczywiście chciałem być taki, jak on, jak każdy, kto chce być tak, jak jego idol.

Co przekładało się na to, że rzeczy, które on robił,

wydawało mi się nieprawdopodobnie fajne i też chciałem je robić,

żeby móc je robić razem z tatą.

Więc ja tak naprawdę nie miałem prawdziwego buntu młodzieńczego,

ponieważ oznaczałoby to, że musiałbym zrezygnować rzeczy, które lubię.

Musiałbym umyśleć tylko po to, żeby się zmuntować, nie robić rzeczy,

które uznawałem już za fajne, które chciałem robić.

Więc, znaczy naturalnie, a z radością wezmę każdą informację, że mam wybitny talent,

po prostu mam wrażenie, że to nie jest aż hiproste.

No dobrze, a to czekaj, jak twój tata zbudował taką relację,

że dla dziecka nie jesteś tylko ojca, ale też jesteś idolem?

No bo to jest bardzo trudne, to już jest kompletnie nieoczywista rzecz jedna.

Myślę, że mój ojciec ma bardzo dobre zadatki na idola,

a on, to jest słowa bardzo inteligentna, bardzo czytana, pokazywał mi rzeczy,

nigdy nie traktował, w zasadzie to sąkowo szybko przez to mnie traktować jak dziecko.

To znaczy traktował mnie jak dziecko pod względem wsparcia,

ale wszystkie moje pomysły traktował jakby pochodziły od dorosłego.

Więc ja się czułem bardzo ważny, że ja rozmawiam z dorosłym osobami,

nie tylko z moim ojcem, ale właśnie z jego przyjaciółmi z fandomu.

I oni w zasadzie, on i oni traktują mnie jakby to były całkiem poważne pomysły,

wskazywali mi ich słabe i mocne punkty, albo wchodzili ze mną w dyskusję,

w żaden sposób nie zbywali mnie.

I dla mnie to był magiczny świat, w którym ja mogę rozmawiać z tym,

wtedy wyobrażam sobie, że jestem dla nich równy.

A ojciec mnie tego wprowadził, pokazał mnóstwo magicznych rzeczy dla mnie,

które nadal są dla mnie magiczne po tych wszystkich latach.

Więc w sposób naturalny był dla mnie przewodnikiem w tym świecie,

tak jak zresztą obo i rodzice mnie wprowadzi w matematykę,

którą też bardzo, bardzo kocham.

I jak gdyby okazywało się, że ja się interesuję rzeczami

i wszędzie, gdzie ja zaglądam do tych rzeczy, to mówięcie,

z albo na ten temat coś wie, albo już je robił

i był zanieszanowany.

I to było nieprawdopodobne, to jest trochę tak jakby ktoś się interesował,

nie wiem, szermierką i się okaże, że jego ojciec jest mistrzem świata

z jakiegoś powodu, o czym nie mówił mu,

no to łatwo taką osobę idolizować.

Ale też, a kim była twoja mama?

Bo jest bardzo mocno zagłuszona w każdym przekazie medialnym,

przez to, że twój tata tłumaczył książki i fantastyki,

no to siłam rzeczy, ty i tata, to jest bardzo mocno powiązane na czynia.

Mama jest, no też jest matematyczką, teraz już emerytowaną.

Myślę, że no ona z moimi zainteresowaniami per se,

w tym sensie nie miała fantastyce wielospolnego,

że ona to prawda fantastyka znała, bo chyba nie dało się w naszym domu

nie znać przynajmniej części,

natomiast to nie było jej konik, ona interesowała się historią

i tak naprawdę sprawiła, że ja też się interesuje historią,

no i bardzo pięknie potrafiło opowiadać.

No i zwłaszcza, zwłaszcza, że ja byłem pod,

znaczy mama miała na mnie bardzo duży wpływ,

no bo jednak jak rodzice się rozeszli, to mieszkam z mamą.

Mama też była nauczycielem w szkole, do której chodziłem.

Więc tak naprawdę to było i lepiej i gorzej

z punktu widzenia, wyrobienia zainteresowań,

ponieważ ja wtedy mam, widziałem głównie w takim trybie,

nazwijmy to utrzymania domu.

Byłem ja, była ma siostra, była mama, mama się zajmowała,

chodziła do pracy, wracała, na ogół była zmęczona,

tu trzeba jeszcze po prostu ogarnąć dzieci.

Natomiast tatę widziałem w takim trybie,

kiedy on się przygotował do spotkania ze mną,

z jakiegoś powodu, no bo jeździłem do niego,

więc niejako było mu łatwiej pokazywać mi fajne rzeczy,

niż mamie.

Mama mi opowiadała bardzo dużo historii,

w związku z tym ja się dużo interesowałem,

ale mama opowiadał to niejako mimo chodem

i we mnie to hobby weszło dużo bardziej miękko.

Ja się dalej historią interesuję,

ja nawet zeszną razem z tatą mamy serię

konwentowych w prelekcji o wielkich historicznych bitwach,

bo to jest ciekawe.

Zresztą bardzo trudno jest starać się

wiedzieć coś o dzisiejszym świecie,

nie zahaczając o historii.

Tak, to prawda.

Jak wszyscy jesteśmy poniekąd więźniami historii.

Jesteśmy raczej w takim kole,

że jeżeli dobrze na to spojrzymy,

to dopiero dostrzeżamy to, że to jest powtórka.

To jest powtórka pewnego rozdziału,

tylko trochę z innymi narzędziami,

ale to presja była czymś z czym byłeś zawsze związany,

sen nauczycielki w szkole,

tata, który tłumaczy książki związane z tiktem,

z gatunkiem, który później zaczynasz pisać,

więc wydaje mi się, że presja taka nałożona na ciebie

była czymś, co dostałeś od razu.

Ja nie wiem czy dam słowem to presją,

bo to jest trochę tak,

że nikt nie naciskał mnie,

żebym się interesował fantastyką

czy żebym interesował się historią.

Po prostu jak mama chciał mi opowiedzieć coś ciekawego,

opowiadała historię.

Po prostu jak pytałem tata jaką by książkę przeczytać,

on mi odruchował polecał fantastykę,

no bo on najwięcej o niej wiedział,

co oznaczało, że łatwą mu było na przykład

dobrać książkę odpowiednie dla mojego wieku.

Były też inne książki,

tylko że, ponieważ

jego wiedza na temat, nie wiem,

biografii była dużo mniejsza,

niż na temat fantastyki,

trudniej by mu było polecić jakąś,

bo nie wiedział, które są dobra, a które złe,

więc

nie wiem czy nazwą to presją na pewno wpływem,

no ale zobacz, idziesz na studia,

wybierasz to, co robił mama,

no bo matemat.

I potem zaczynasz

pisać książki,

to opiszesz gatunek, który tłumaczył tata.

Chodzi mi nawet o to w takim,

w takim odniesieniu, że nawet jak masz wywiady z tobą,

no to zawsze przewija się wątek

taty, nawet jak pytali ciebie

ostatnio gdzieś tam, że

czy tata chwalił jakąś twoją

książkę, to też zastawiałoby,

czy on nie jest takim trochę surowym

sięcielem, takim mentorem do tego,

że nie odniosło się do tego tak bezpośrednio,

że nie, no tata mówi, że to super

w ogóle, to to wszystko co pisze.

To jest też tego rodzaju

mentor.

To są dwa pytania tak naprawdę.

Pierwszy, bo presja drugiego mentora.

Więc zacznę od presji, nadal,

znaczy wydaje mi się, że jeżeli ktoś wychowuje się

w jakimś środowisku łatwiej, jest mu

odruchowo wybrać to środowisko,

można to nazwać oczywiście presją,

bo

w tym sensie jest to presja, że ma się dużo większą

podaż informacji

niejako dotyczącą tego środowiska

i widzi się

od środka.

I w tym

sensie byłem poddany presji

łatwiej by... na przykład

łatwiej byłoby mi być

dobrym z matematyki, ponieważ

łatwiej mi było uzyskać informacje dotyczące

z matematyki. Jeżeli miałem problem z geografii

byłem często odsyłany do książki.

Jeżeli miałem problem z matematyki

rodzice mi byli w stanie po prostu

wsiąść ze mną i wytłumaczyć mi.

Ja w ogóle bardzo lubiłem matematykę z tego względu, że

wymagał bardzo małej ilości wiedzy

pamięciowej.

Jak się ją zraz zrozumiało, to już potem potrafiło

się zrobić wszystko.

Więc w tym sensie

była to

presja, którą bym nazwał

dzisiaj jako człowiek od uczenia maszynowego

nazwałabym ją przeuczeniem.

Znaczy jeżeli

jeżeli ma się niezbalansowany set

zbioruczący

klasyfikator ma

to ma dużo większy szansę

nauczyć się dobrze tej klasy, której ma dużo danych.

I ja byłem dokładnie w tej sytuacji.

Więc

zresztą była to sytuacja przeuczenia niż presji.

Natomiast

co dałem w tym sensie

w tym sensie zawsze wspierał

że

że zawsze był gotów

jak gdyby wysłuchać moich pomysłów

zawsze był gotów

zawsze był gotów

wytrzymać za mnie kciuki

ale też jeżeli coś mu się nie

spodobało w tym co napisałem

albo co powiedziałem

to nie wahał się żeby mi o tym powiedzieć

żeby podjąć dyskusję na ogół.

Dlaczego to jest

zrealizowane tak?

Czy nie ma problemu w takim razie z tym i tym?

W tym sensie można go uznać zesurowego

w sensie na pewno

nie było to

bezwarunkowe wsparcie

ale nie był to bezkrityczny zachwyt.

Więc prawdopodobnie

nawet bym pisał bardzo marną książkę

to mój ojciec

nie jechałby po jej na internecie

natomiast pewnie powiedziałbym mi prywatnie

że ta książka mi się nie udała raczej.

Ale użyłby słów, że się nie udała

czy to straszne gówno?

Nie, raczej bym już użył że się nie udała.

Raczej bym powiedział gdzie

to jest osoba, która raczej unika

tak dosadnych określeń.

Poza tym ona zawsze eskaluje

rozmowę na poziom w którym trudno

zaakceptować uwagi krytyczne

a zatem bezproduktywny.

Czyli taka rozsądnie bardzo do tego pochodzi.

A siostra wybrała też takie środowisko?

To w zasadzie

mniej moja siostra

bardziej idzie

śladem mamy

to znaczy

ona

jest zajmuje się IT

w tej chwili

i ona orientuje się fantastyce

ale to nie jest tak, że ona

na przykład gra gry fabularne

masowości na larpy

gra w sporo plaszówek i bardzo mi się z nią gra

jest

nieprzyjemnie dobra w tym

więc jestem akurat bardzo

zadowolony z mojej racji siostrą

choć mogłabym z chłopie grać w plaszówki

czasami.

To mi poprawiła wasza relacja

na pewno mojego

nie cierpiało czasami

natomiast

ona nie siedzi tak głęboko

fantastyce

ma inne zainteresowania, ona się bardziej interesuje teraz sportem

ona dużo jeździ na rówę, że biega

no do tego chciałem ci pokazać

że nie zawsze trzeba wybrać ta środowisko

nawet kiedy ci imponuje po prostu

bo tak strzelałem

w śląskie, że powiedział, że wybrałaś

najbardziej sprzyjające środowisko

to zastanawiał mi, czy skutecz to i zawiera 100%

a nie, być może

po prostu ja bardziej płynę z prądem

niż mała siostra

dobrze, a jeżeli już mówił

o prądzie to widziałem różne nazwiska

które wymieniałeś, ale dlaczego tam nie było

nazwiska Rafała Ziemkiewicza? Czy ty nie czytałeś

książek Rafała Ziemkiewicza?

No przecież czytałem książki Rafała Ziemkiewicza

zanim wiedziałem, że on jest w polityce

tak naprawdę

później wkroczył w politykę?

To znaczy, mam wrażenie, że on już był wtedy w UPR

kiedy jeszcze jeździł

na konwenty

to jest bardzo dobrze

trudno mu odebrać jakość

tych książek

niestety potem

przestawił się na inne

sposoby

przekazywania informacji

i one już mi tak bardzo nie odpowiadają

więc

raczej

uważam

że wszedł w rejon, który

niespecjalnie chce przynajmniej

słuchać jego

przekazu.

Ok, no bo zastanawiałam mnie właśnie czy też

jego książki czytałeś, gdzie wydaje mi się, że

w tamtym okresie on był dość głośnym

nazwiskiem, jeżeli chodzi o ten rynek.

I Rafał Ziemkiewicz po pierwsze był

na przykład

bardzo szanowany jako autor

o polityce się z nim nie rozmawiało

już wtedy był

zaangażowany

pod koniec przomej

i on tego

tematu też nie poruszał

na wtedy.

W sensie

to był taki etap, kiedy ludzie mówili

dobrze, no jesteś tam, gdzie jesteś

po prostu nie rozmawiałem ją polityce.

Teraz prawdopodobnie to by się nie udało.

No raczej, raczej nie.

Wtedy on nie miał, nazwijmy to

poglądów, które dzisiaj bym nazwał ekstremany.

One

się zaostrzył z czasem.

Szczerze powiedział, że

trochę szkoda.

To znaczy, szkoda, że to się stało.

To, że poszedł w politykę

czy że się zaostrzył?

Że się zaostrzył.

To jest

trochę tak, że

znasz człowieka,

który, nie wiem,

powiedzmy, żeby to daleko

żeby znaleźć sobie jakieś odpowiednie

obezpieczne okazje, że nie lubi

powalczyć na ringu, bo tam

trenuje jakieś MMA, to jest jedno,

ale 5 lat później człowiek dowiaduje, że

ten człowiek, żeby sobie realizować tam swoją adrenalinę

walki, napada w dziwnych zaukach.

To już niekoniecznie chce się z tym

człowiekiem podtrzymywać znajomość.

No, rozumiem

w takim wypadku. Aluzję,

aluzję dość

to przejdźmy do samej branży.

W 2007 roku

gdzie zaczynałeś już tak pisać na szerszej

publiczności, bo to się gdzieś twoje teksty zaczęły

pisać na jakichś portalach.

Tak, to jest ten fragment świata.

To jest mięsie od 2007 roku

późnym szóstym, albo początkiem 2007

generalnie w śląskim problemie fantastyki

wtedy powstała seksja literacka. Ona powstała

wcześniej, ja po prostu na ją nie uczęszczałem.

Tak, to już 15 lat, jak zacząłeś

wczoraj coś uczęszczą. Tak, ale potem

przestałem, potem znowu zacząłem.

I zacząłem właśnie w 2008,

kiedy miałem więcej.

I

i to było

tym tam przypadkiem. W sensie ja przechodziłem do klubu

regularnie, bo

jestem do teraz pąkiem śląskiego klubu fantastyki

i zacząłem chodzić do śląskiego klubu fantastykiem

właśnie 15 lat.

Jak tylko mogłem, to znaczy

trzeba bym mieć skończone 14 lat

i ja miałem rocznikowo 15, bo ja

ukończę... 24 grudnia.

Tak, jest. Więc pośrednym w styczniu

zaraz się zapisacie.

I

i trafiłem na tą seksję przypadkiem

i akurat umawiali jakieś teksty, bo wtedy

to jeszcze był taki moment, że teksty się rozsyłomej

lami.

Ja posłuchałem tego, dowiedziałem się, jaki jest

temat na następny raz, napisałem opowiadanie.

To opowiadanie, na tym opowiadanie do teraz

siedzę, w sensie ona się

nie ukazało nigdzie.

Ale jego ogólna myśl mi się podoba

i prawdopodobnie jej przerobię, bo to jednak było

opowiadanie, które napisałem 15 lat temu.

Przez właśnie... Nie, nie, jak miałeś 15.

Nie, jak miałem 21. Aha, ok, dobra, to

z te opowiadanie, bo to jeszcze jest jedno tak,

jak już trafiłeś i byłeś bardzo pochwalony

i że tam ci pobrzuszko pogłaskali.

Tak, i

ja no się właśnie

właśnie było

dobrze, nie wiem co, zacznę mi tam chodzić na tą sekcję.

I dwa tysiące chyba właśnie siódmem

albo może ósmy, w każdym razie

wysłałem opowiadanie do

esencji, taki

sieciowy periodyk.

Znaczy nadal jest.

I to opowiadanie

zostało przyjęte, ja byłem zachwycony, miałem

publikację sieciową, bo się chwali, że jestem

co

oczywiście robiłem, ale jeszcze bardziej

to robiłem

rok później, kiedy moje opowiadanie

trafiło do antologii

fabryki słów, epidemii zarazy

ognisko 11 się nazywało

i szczerze powiedziałem, że dzisiaj napisałbym inaczej.

Tutaj chwila przerwy.

Jeżeli słuchasz teraz tego podcastu, pamiętaj by

wcisnąć przycisk obserwuj, bądź subskrybuj.

Zależności od tego, na jakiej

platformie słuchasz tego podcastu, będę

bardzo, bardzo wdzięczny, miłego odsłuchu.

Ale wtedy byłam w ciebie bardzo, bardzo tłumnym.

I to była,

potem napisałem, właśnie potem pisałem

opowiadania, które się potem rzekształciły w gambit.

I je pisałem przez jakiś czas,

głównie na sekcję, tam trafiałem na

weryfikację, bardzo dobrze je zmienić.

Jak się pisze, pisze w ogóle teksty

literackie, dobrze je zmieć

grupę, która w sposób niekoniecznie

bezkrytyczny, czy na tym tekstom przejrzy.

Sekcja literacka to

niszczące grupy fantastyki, to wtedy było

takie stado wilków, ale w sumie przyjaznych.

Co, jak się człowiek już przebił

przez te wszystkie uwagi, no to dostawał

grubą stronę uwag

albo i dwie, gdzie są błędy,

co trzeba poprawić i co jest słabe i potem

ten tekst faktycznie był lepszy.

I napisałem

zbiór opowiadań

i wysłałem go w różne

miejsce.

I te

różne miejsca mi go na ogół odbijały.

Aż w końcu

i chyba to był zresztą

Kuba Świeck spróbuj, spróbuj

z Warbuku, ale Warbuk to zupełnie

nie jest mój rejon,

bo oni nie wydają science fiction.

Na co

Kuba powiedział, niby nie,

ale sprawdź,

bo szefem Warbuka

jest Sławek Brudny, Sławek Brudny

zajmował się książkami

i sprawdź, może się uda.

No więc wysłałem i miałem akurat szczęście

jak to się mówi, jak to drugi głupi

co trzeci raz, że

Sławek akurat wtedy myślał o tym,

żeby

wydać jakąś fantastykę.

W związku z tym się wstrzeliłem

i dostałem odpowiedź

twierdzącą, tylko z uwagą, że

wypadałoby, żebym

przerobił te opowiadania

na powieść.

W związku z tym ja się wziąłem do pracy,

bo człowiek jest bardzo uskrzydlony, kiedy okazuje się,

że jego debut ma szansę być wydany

i przerobiłem je na powieść.

Przerobiłem je, no tak, że

ma wrażenie, że to zaraz widać,

że to są opowiadania, które są połączone.

Część wyleciała,

część została,

pojawił się

mi główny bohater,

ich Marcin Wiedowski

i tak się pojawił Gambit.

I wtedy to już

uznałem, że świat

leżył myxtup

i czekałem,

aż wszyscy zaczną piać zachwytu,

bo naturalnie uważałem, że to jest usłysmuć

świata i okazało się, że tego nie robią.

To był

smutny moment dla mnie.

Ale to czekaj, zastrzymają się tutaj,

jak to był smutny moment dla ciebie.

No, no słuchaj,

jeżeli człowiek wydał debiut,

ma książkę w ręku,

poprafią przekartkować, dać rodzinie,

pokazać ludziom okładkę,

to

tak naprawdę to jest taki moment, kiedy

człowiek,

jakby nie chciał trzymać dystansu, to to trudno

jest zrobić.

W związku z tym,

ja miałem wszystkie cechy debiutującego

pisarza,

to znaczy

oczekiwałem, jak to określiłeś

drapania pobrzuszku

i

odbiór gambitu,

choć generalnie był pozytywny.

W sensie to raczej do przodu wyszedł, niż

do tyłu.

Prezentował

całkiem sporo różnych uwag, od różnych ludzi

i zasadniczo wtedy

ja trochę liczyłem na to, że

on się

odbije jakimś achem

wśród znajomych, ponieważ byłem

w fandomie, to naturalnie człowiek, co by

nie powiedział, interesuje

jego to, żeby jego znajomy się podobało

to, co napisał,

ale to była taka książka, która ona

wtedy przeszła stosunkowo

wewnątrz fandomu z niewielkim echem.

Nie że całkiem, ja miałem dużo łatwym,

bardzo łatwony start, bo ja już wtedy miałem

nazwisko.

To nazwisko,

na które ja zupełnie nie pracowałem,

ale bo to był wtedy efekt pracy

mojego taty,

ale miałem łatwiej niż

wydaje mi się, łatwiej niż

wielu debiutujących pisarzy.

Ale okazało się, że on na tyle dobrze

wszedł i on wszedł wtedy

w stosunkowo niespodziewany dla mnie

rynek, to znaczy naturalnych czytelników

urbuka, którzy z fantastyką nie mają

na ogół, nie mieli wtedy na ogół

wiele wspólnego.

Na tyle, że

dostałem zielone światło na drugi tam.

I ja wziąłem te wszystkie uwagi, które usłyszałem

i stwierdziłem, że skoro już teraz

wiem, że mam drugi tam

i na pewno napisze go lepiej,

to, a przecież mam tak przekonany,

to

to teraz mogę pokusić się o to,

żeby te książki miały

nie tylko fabułę jako książki,

ale też miały spinający wątek, czyli jak my

były za rążkiem serii.

I ja ją wtedy

opracowałem, to znaczy jak wiedziałem, że

mogę napisać drugi tam, był punkt cięcia,

to

to wiedziałem już, jak ta seria się skończy.

Wiedziałem jeszcze, jak jedna porządku

myślałem, że miałam 10 tomów, potem

skończyło się na 7.

I

zacząłem, zabrałem się za pisanie,

ale ciągle jeszcze aż do 3

tomu formalnie dało się czytać

te książki bez czytania poprzednich.

Na wszelki wypadek, i na wszelki wypadek one

były domknięte na końcu.

Żeby

już, żeby jak

okaże się, że muszę być ucięty,

to, że już więcej tej serii

nie będzie, to żeby dało się powiedzieć,

że ok, ale napisałem mniej więcej to, co chciałem.

To nie byłaby prawda, ale byłoby się totalnie tak powiedzieć.

No ale dobra, to jeszcze jak jesteśmy na tym etapie,

to bardzo ciekawi mnie twoja

optyka na to od momentu, kiedy wydałeś

gambita, do dzisiaj, kiedy

zamykasz serię

i możesz teraz się bronić, teraz nie wiemy,

czy to prawda, czy to nie prawda,

jak już tak powiedziałaś, że pisałeś te

pierwsze trzy książki, tak, żeby domykać

i wtedy możecie ewentualnie legitymować się tym,

że tak miało być, teraz możemy myśleć,

że dokładnie tak samo miało być.

Jak mocno zmienił się ten rynek?

To może być ciekawe

z twojej perspektywy.

Jednak to trochę lat.

Rynek. Tak, jakbyś spojrzał

na rynek tak uczciwie, czy są w nim większe pieniądze,

czy jest większa popularność, czy media

społecznościowego

zmieniły? No pewno, to znaczy

z tych trzech rzeczy powiedziałem, że

media społecznościowe zmienił go najbardziej.

To znaczy, nie jest łatwo mówić, że są

w nim nieco większe pieniądze, bo pamiętaj, że

mnie się te książki

układają obok siebie.

One się kumulują, co oznacza, że

w tej chwili, jak dostaję rachunek,

to dostaję rachunek za 8 książek.

Wtedy dostawiam za jedną, więc oczywiście, że

mam z tego więcej pieniądzy niż wtedy, natomiast

trudno mi powiedzieć, ja nigdy nie rozbijałem.

Mam wrażenie, że

mnie się udało

przeskoczyć

ten etap, kiedy

udało mi się wejść ten etap, kiedy dało się

jeszcze stosunkowo względnie łatwo

zadebiutować.

A potem już byłem w tym rynku.

Miałem już ludzi, którzy przeczytali

te książki, którzy kupili następny tom.

Ten następny tom

napędzał sprzedaż poprzedniego, więc

to jakoś

szło.

Popularność przyszła

czasem. To znaczy, te książki na tym rynku

się działy. Ja w

2015 roku dostałem za

fortę nagrody im. Janusza Zajdla

i te

książki stały się bardziej znane

w fandomie. To mnie bardzo ucieszyło,

bo to jest moje środowisko, więc oczywiście,

że mnie interesowało, żeby

ci ludzie je

znali.

I potem już było stosunkowo

łatwo

w sensie

łatwiej.

To nie jest tak, że

dalece nie jestem najlepiej sprzedającym się

autorem fantastyki,

ale

miałem

przynajmniej pewność, że ta książka trafi

do ludzi, co było dla mnie interesującym,

że w jakiś sposób

na niej zarobię. Choć być może, gdybym

przekłół te same godziny, które pisałem

książkę na jakąkolwiek inną pracę

zarobić, to ja piszę

powoli stosunkowo.

No ale zmieniłeś praktykę pisania, czytałem sobie

tak? Tak, zmieniłem praktykę pisania i teraz

napisam szybciej książkę, liczę na to, że to

zostanie, chociaż kosztowało mnie to wiele.

No ale dobra, ale to jeszcze, co mogliście

razem z wydawcą zrobić lepiej?

Patrząc wstecz zawsze jest tak, że

można powiedzieć, a to mogliśmy lepiej, to mogliśmy

lepiej. Jest coś takiego, co się przebije od razu?

To znaczy

w wydawaniu

algorithmu wojnę.

Dziś bym powiedział

gdybyśmy

mieli

stałego, jednego grafika, który

zna cykl.

To nie jest oczywiste,

ale ponieważ

to było jednak 10 lat, to

ludzie, którzy są dobrymi grafikami

nie będą czekać

przez rok na kolejną książkę,

np. dostają pracę w GameDev, chociażby

no już ich nie mam, bo zajmują

ten swój czas czymś innym.

Nowi graficy niekoniecznie znają

cykl,

dostają jakąś informację, co

mam być, jak sobie to wyobrażamy, ale to już nie

jest to samo. To jest pierwsza rzecz.

Po drugie, media społecznościowe. Ja jestem bardzo słabym

media społecznościowych.

To nie jest mojej, jakoś

bardzo naturalne środowisko, trudno mi

pisać takie regularne wpisy, prawdopodobnie

to by bardzo reklamowo pomogło.

Gdybym to robił konsekwentnie

od początku, prawdopodobnie teraz byłoby

lepiej niż jest.

Myślę, że trzeba bym się

częściej obijał ludziom o wolę.

Być może

gdybym miał Instagrama, trafiałbym też do

ludzi, którzy używałem Instagrama.

Więc

prawdopodobnie

z mojej strony

dało się to zrobić lepiej.

Wydaje mi się, że jesteś jedynym

moim gościem, który nie ma gota na Instagramie.

No właśnie.

Chyba, że istnieje takie, o którym podglądasz.

To znaczy, istnieje tak, o którym

podglądam Instagrama, bo mam

do znajomych, którzy są na Instagramie

i

chcę ich obserwować.

Więc używam

tego mojego konta, ale to nie jest moje,

ale nic na nim nie zamieściłem nigdy.

Ono służy tak naprawdę tylko do tego, żeby mu klikować.

Ok, a żałujesz tego, że wtedy w tamtym

momencie właśnie nie założyłeś

konta, chociażby na Instagramie, kiedy

raczkował, no bo to już był ten czas,

kiedy nie prowadziłeś właśnie tego Facebooka.

Żałujesz tych rzeczy?

To znaczy, moim pewnym

problemem jest brak umiejętności,

żeby to robić.

Więc

ja skąd idąc

wiem, że ja się zastanawiam,

jak co napisać na fanpage'u.

To już mam z tym kłopot, w sensie.

No co by napisać? No przecież nie napisze 15 raz.

Moja książka została wydana,

a tu jest fajny fragment mojej książki.

No bo już teraz napisałem.

Ja wiem, że jestem matematykiem z wykształcenia

i mam też umysł matematyka, ta informacja

została raz podana, nie potrzeba jej podawać

znowu.

Natomiast Instagram wymaga

zdjęć, regularnych, albo obrazków.

Ponieważ nie rysuję,

no znaczy

oczywiście, że rysuję, ale nie chcę tego oglądać.

To musiałbym te zdjęcia jakoś robić.

I wymaga to

czasu

i ja w pewnym momencie, jak gdyby

świadomie stwierdziłem, że

to zajmuje mi więcej czasu,

niż, znaczy zajmowałoby mi więcej czasu,

niż ja mam, więc

mój Facebook

najbardziej żyje w grudniu, bo wtedy jest Mamagedon.

A poza tym pojawiają się informacje

o premierze, albo jak akurat

coś postanawiam skomentować, ale

to się zdarza relatywnie rzadko, powinienem to robić częściej.

Skąd inąd wiem, bo widzę,

jak działają takie rzeczy

i widzę, że działają.

I w tym samym umiejętności w dzisiejszych czasach

są w stanie się obronić?

Zależy. Gdzie?

W tym, co robisz?

Znaczy w pewien sposób

uważam, że są w stanie się obronić,

ponieważ nie jestem dobry

w social media, nie utrzymuję social media

w tym sensie, że

nigdy mi ich też nie prowadzi

i nadal te książki

no się sprzedają.

Więc wydaje mi się nieskromnie,

że mam jakieś umiejętności, coś się tam broni.

Właśnie nie jest to persona sieciowa,

więc musi być coś innego.

Mogę jeszcze powiedzieć, że to są okładki,

ale w życiu nie przyznam, że ktoś inny

ma prym

w sprzedaży moich książek,

ponieważ mam się naturalnie

za 8-cud świata, jak każdy twórca.

A to, jak masz

jako 8-cud świata, to jak oswajałeś się z krytyką?

Jak znosiłeś ją kiedyś, a jak znosisz ją teraz?

Zresztą krytykę można podzielić na

dwa rodzaje.

Nie bierzmy tej z kategorii

chujowe, nie będę tego czytał, tylko bierzmy

z taką rozsądną w miarę.

Najpierw, znaczy

nie było ciężko. Nie wiem, czy zawsze tak jest,

ale ciężko

do trzeciego temu byłem bardzo

defensywny, jeżeli chodzi o moje książki.

Jeżeli żyłem się

trochę, wtedy

jak gdyby

analiza tej krytyki, taka prawdziwa

była kwestią

samodystypliny.

To znaczy, ja po pierwszej chwili

kiedy czułem się

z tym, co usłyszałem, to przeczytałem

na ogół jednak mega źle

zastanawiałem się,

ponieważ skąd inąd wiedziałem, że powinienem

to zrobić, to nie był mój wybór

emocjonalny, to był taki mój wyuczony

odróg, który sobie wypracowałem

głównie na tej właśnie sekcji literackiej, gdzie

krytyki było dużo. Ona zwykle

była

życzliwa, krytyka na sieci jest mniej

życzliwa, ale często da się

coś z niej wyłuskać. W sensie

nauczyłem się próbować przynajmniej

odzierać ją z emocjonalnych

dodatków, wyciągać z tamtą

fakty.

I z tymi faktami mogę się zgodzić albo nie.

Jeżeli się z nimi zgadzałem, to sobie odnotowałem,

że coś trzeba zrobić. Jeżeli się z nimi nie zgadzałem, to zruszłam

ramionami, bo jeżeli ktoś

na przykład powiedział, że

nie zgadza się z tym, jak powiedzmy powinny

działać rakiety w przestrzeni,

no to stwierdzałem, no dobrze nie zgadza się, ale

już tym nic nie zrobię. Dlaczego? No bo one już

tak działają w tym świecie, i jak się

nagle zmienią, to będzie to bardzo duża

niespójność, już wolę utrzymać

to,

jeżeli już coś raz napisałem, w tym

świecie, no to w tym świecie, póki nie wymyślą nowej

technologii, to tak będzie działać.

Ale jeżeli ktoś na przykład napisał i ja miałem

serię taki uwag po indywicie, że to jest już zbyt

skomplikowana intryga, trudno ją śledzić.

To

stwierdziłem, że to był moment, bo ja

w kolejnych to ma, jak gdyby sobie

zaostrzałem ten poziom

skomplikowania.

To stwierdziłem, okej, dobrze, tych uwag

jest dużo tego rodzaju, to jest

ściana, nie mogę już iść dalej,

muszę się cofnąć o krok, i

kolejne to my

były. Mogę ci powiedzieć, jak na taką

dowolną digresję, że jak słuchasz tego na

przyspieszaniu 2.0, to sam to sobie

zrób z głowy po prostu, żeby połączyć te

fakty i te rzeczy, bo

ja miałem wrażenie, że słucham tych, to

w naprawdę grubym klubie.

Mój mózg musi połączyć te wszystkie rzeczy,

które tam właśnie do razu do mnie, nie bo

borduję na przyspieszaniu 2.0, ale to też

robiło przyspieszanie właśnie

w tamtym momencie, kiedy masz jeszcze mniej

czasu na to, żeby to przyswoić.

Tak, i indywid był

teraz, z perspektywy

czasu, był moim zdaniem zbyt

skomplikowany, dało się tą historię powiedzieć

prościej, dało się opowiedzieć nawet tą samą

historię, lepiej. Prawdopodobnie

dzięki temu, że był taki

feedback, jaki był, to ja byłem

w stanie wiedzieć

już, jak to pociągnąć dalej. W sensie

jak bardzo

na przykład dawkować wiedzę, jak

bardzo komplikować wątki. I sen to już

było prostsze.

No i też zebrało bardzo dobre recenzje.

Z tego, co ja czytałem,

nawet jak sprawdzałem sobie ocen

na audiotecę, gdzie słuchałem, to była

chyba jedna, dopłana i wyżej oceniana

szczerze, powiedziała, że nie pamiętam

dokładnie, ale tak mi się wydaje. To jest możliwe.

Przyznam, że nie znam ocen z audioteki.

Ja wiem, że to jest storytel.

Tak, ja słucham storytela.

Też przypadkiem, ja go dostałem

w prezencie urodzinowym

i trzy miesiące i potem jakoś tak zostałem.

Ale ponieważ ja jestem

wielkim fanem audiobuków

w ogóle, nie doszedłem

nigdy do słuchania na prędkości 2.0, także

szacunek. A wiesz, że ja się irytuję, że

nie można szybciej.

Jesteś przerażający. Bo to chodzi

o ekonomię czasu, ale te też

później, bo to jest tak, że nie zaczynasz od 2.0.

Tylko zaczynasz od 1.25.

To jestem na tym etapie.

Na 1.25 przy bardziej

skomplikowanych historiach i 1.4 przy prostszych.

To jest

mój tryb. Ja się też zaczął

strasznie łatwo wybijam

z tym, co być może zauważyłeś,

bo odpowiadałem Ci na inne pytania, a teraz jestem już

gdzie indziej.

Ale rozmawialiśmy o krytyce

i o tym, że upraściłeś historię

po tym po prostu, kiedy

ją dostałeś. Czyli widać, że krytyka

do Ciebie dochodzi, a teraz

jakie najmilsze słowa i od kogo usłyszałeś

względem swojej książek i serii.

Takie, że naprawdę pomyślałeś sobie

chciałem usłyszeć do tego gościa.

Zresztą jest zabawne, bo

miałem, bo

nie licząc ludzi, których znałem,

to miałem

2, 2 uwagi

od ludzi, którzy są

żołnierzami.

Bo marynarzem, oficerem marynarki wojennej.

A jeden to był człowiek, którego spotkałem

losowo, zdaję się na pyrkonie,

który

przyszedł o autograf.

I on powiedział wtedy

znajął

wie Pan co? Myśmy się nie znali.

Ja jestem żołnierzem

i uważam,

że to, w jaki sposób Pan opisuje

żołnierzy

i to, jakie oni mają przemyślenia

to

byłem zaskoczony, że Pan sam nie był w wojsku.

Co?

Mi nie ucieszyło, bo

ja oczywiście w wojsko

jestem prawdziwym kanałowym strategiem,

znamie głównie z

researchu. To znaczy, ja staram się czytać

książki jakieś powiązane z

rzeczywistym historiami, ale

na froncie nie byłem.

Jakby ktoś mi dał karabin, to prawdopodobnie

w Dalece nie byłbym tak sprawnek

żadnych, jak ktorekolwiek z moich postaci.

Ale chociaż teoria jest dobra.

Tak, jestem doskonałem żołnierzem

teoretykiem.

No dobrze, ale też mówię,

że tak mi się wydaje, że rozmawiałeś

z żołnierzami pisząc...

Tak, jak najbardziej. Mówiłeś o takiej

ruchomej moralności, że kiedy ona się zmieniała

w trakcie wojny tego wszystkiego i mnie

rozmawiała nawet to już w takim odniesieniu,

jak ty się zmieniałeś w trakcie pisania tej całej serii.

To znaczy, ona się zrobiła z czasem

bardziej ponura, bo ja się zrobiłem

bardziej dorosłe. To znaczy,

im więcej ja czytałem

o żołnierzach, o tym, co

się dzieje, tym bardziej

uderzało mnie,

jak bardzo tak naprawdę

ci ludzie

stają się

poniekąd wyrzutkami

społeczeństwa, które ich sam odkreowałem.

Oni tworzą żołnierze, żeby

umieli zabijać,

strzelać, jeździć, być pod

ogniem i nie trasić głowy.

Ale potem na ogół społeczeństwa nie chce

tych ludzi z powrotem, bo

no bo oni

są po jakimś czasie, kiedy zabijali

ktoś im strzelał nad głową

i

dom kuczał ogień artyleryjski

i ja ten wątek

wprowadziłem. To znaczy, że

tak naprawdę

żadna z tych postaci

nie jest postacią, która ma duże

szanse wrócić do

społeczeństwa ta wojna i całkowicie pożera,

bo nawet jeżeli oni przeżyją

to

i wrócą do domu, to oni tam zawsze będą obcy.

No ale to jest

bardzo korespondujące

z prawdą i rzeczywistością, w której jesteśmy

dzisiaj. No ja sobie sam tego nie wymyśliłem,

sobie to wyczytałem

za wspomnień z wywiadów.

To co było największym wyzwaniem piszczące

książki? Jak tak sobie pomyślisz

naprawdę o całej serii, która

no nawet patrząc na to objętościowo

jest dość gruba.

Co było takim wyzwaniem do napisania?

Wiesz co, ja

i ja lubię

intrygi.

Wiem, że to nie brzmi jak

odpowiedź na to pytanie, ale jest wstępem do niej.

Ja bardzo lubię intrygi i bardzo lubię

zwrotę akcji

i sprytna sposoby

rozwiązywania problemów.

Lubię też setting SF

i wydaje mi się, że naturalnie

łatwiej mi zrozumieć

systemu uczące, tak jak są rzeczywistość i inteligencje

względu na to, że

pracuję przy systemach uczących.

I naturalnie

to są rzeczy, które mnie interesowały w pisaniu

i strasznie fajnie się wymyślało

i trudne było dla mnie

utrzymanie

w pamięci

że oprócz tego

tam są ci wszyscy ludzie

którzy

też są w tej maszynie

że te intrygi

na nich oddziałują, że

w pewien sposób

muszę sensownie

wiarygodnie

opisać

jak oni się w tym zakadają.

Główny bohater

właściwie zaczyna

od sytuacji, w której jest bardzo pozytywną osobą

i to jest taki powiedziałbym

żołnierz

z filmów o żołnierzach w latach

być może 70-80

natomiast on

on się bardzo zapada

i w tą machinę

i w to co

co ta wojna robi

i z nimi w ogóle, z pozostałymi

i dla mnie problemem było

jak prześledzić tą ścieżkę

żeby ona nie wydawało się

zbyt skokowa, albo zbyt

zbyt

niewiarygodna, bo tam

to są poważne, znaczy pisanie

pisanie o tym

co się dzieje w człowieku, zwłaszcza jeżeli

samemu się tego nie przeżyło, a ja nigdy jak już powiedziałem

wojsku nie byłem

i jest

problematyczne, bo to musi właśnie

zachować ten sens

w dodatku

no, właściwie

wierzbowski staje się osobą złą

znaczy

można powiedzieć

jak gra fabulana jest praworządny zły

to znaczy on dokonuje złych rzeczy

ponieważ uważa, że to pomoże

ale

gdyby zaczął je robić od razu

albo za szybko to

bardzo łatwo by się straciło

sympatię czytelnika dla tej postaci

trzeba było to robić krok po kroku

ja chciałem bardzo pokazać

że wszystkie te kolejne kroki, które się robi

są małe i po każdym z nich

jesteś w stanie usprawiedliwić swój ostatni krok

a w końcu

jesteś w miejscu, w którym zupełnie nie myślałeś

że kiedykolwiek byś był

jesteś tam

samotny i jesteś

odcięty i w zasadzie otaczają cię głównie

wspomnienia ludzi, których zostawiłeś

za plecami w ten lub inny sposób

no dla mnie to jest trudny temat

w sensie do pisania

i bardzo się trzęsłem

żeby to było

żeby to było napisane

z sensem

a które wyzwanie moralne

dla jakiegoś z twoich bohaterów

było najtrudniejsze do napisania

najtrudniejsze do napisania

hmm

myślę

że

miałem kilka takich punktów

kiedy bohaterowie mieli poważne wyzwania moralne

ale

dla mnie trudno się pisało, żeby było

zabawnie inwit ten, o którym zresztą już mówiliśmy

ponieważ tam

zasadniczo

klimat inwitu jest taki, że

bohaterowie

trafiają na nowo

odkrytego planeta, która jest takim

północno-koreańskim totalitaryzmem

w zasadzie

ma złoża, które

są dla

dla unii interesujące

w związku z tym bohaterowie tam są

i musiałem przedstawić

ten reżym i przedstawić bohaterów

którzy mówią

no tak, faktycznie jest to

reżym i faktycznie tam ludzie

umierają, ale to jest ok, bo nam się to

opłaca, żeby z nimi się ławiać

hmm

i dla mnie to było samo w sobie trudne

tam się dużo

nieprzyjemnych rzeczy dzieje

ja staram się nie patować

okrucieństwem, ale

w pateksie się dużo rzeczy dzieje

no i w ostatnim domie dzieje się kilka rzeczy, których

naprawdę było mi trudno pisać

tak naprawdę

no bo to jest bardzo trudna robota

w takim stanie

gdzieś tam sobie jednak musisz to wszystko wyobrazić

no bo pisząc o tym

no to musisz trochę odczuwać

te emocje, żeby wiedząc

jak masz je przedstawić

potencjalnemu oczy talnikowi

a co jest mięsem armatnym w algorytmie wojny?

mięsem armatnym

ludzie, ale

co masz na myśli mówiąc, co jest mięsem armatnym

to znaczy co jest głównym

tematem

algorytm wojny jest tak naprawdę

serią o tym

jak

ludzkość

próbuje się ogarnąć po apokalipsie

to jest tak naprawdę książka poza apokaliptyczna

bo to zaczyna się

lata po tym

jak coś co się nazywało

dniem, czyli

co

coś mówi, że to jest błąd sztucznych inteligencji

które wykończyły ludzkości

większość

i ludzie, co teraz być może podsumowuje

moją warstwę ludzi, kiedy tylko siostrzą

snali, zaczęli walczyć o pozostałości

pomiędzy sobą

i tak naprawdę

tam są dwa wątki, pierwsze

który

ma prowadzić docelowo do

powiedzmy

zwycięstwa, możemy je do nieprzegranej

frakcji głównych bohaterów

drugi to jest

w jaki sposób człowiek się zmienia

i główny bohater jest dokładnie

on jest nosicielem

nośnikiem tego

w jaki sposób człowiek się zmienia pod wpływem

kolejnych decyzji, kolejnych

rzeczy, które się dzieją

i także on jest

nośnikiem tego, jak on

coraz bardziej okolica wokół niego

pustoszeje

kiedy on

zaczyna

gambit, to on występuje

w plutonie wojska, z pluton piechoty

i da moją dwadzieścia parę osób

kiedy kończy się

gra osumienie zerowej

no tych ludzi jest zdecydowanie mniej

i kiedy on patrzy przeszłość, on w zasadzie

na wielu etapach stracił

bardzo dużo

niestety nie mogę powiedzieć ile, bo nie chcę

spoilerować ostatniego tomu

i jest też tak

naprawdę o szczucznej inteligencji

o szczucznej inteligencji

bo ich jest wiele

i o tym jak ona mogłaby

działać, to znaczy

jak mogłaby działać świadoma

szczuczna inteligencja

co jest moim osobistym konikiem

bo to są

ciekawe rzeczy

no to przejdźmy do tej szczucznej inteligencji

co jest największym kłamstwem o szczucznej inteligencji

co możemy przeczytać, albo co jest ogólno

dostępne dla ludzi, twoim zdaniem

co jest

że czeka nas

buntmaszyn, tak naprawdę

i że może

szczucznej inteligencji

uczy się zabijać ludzi

co może nie do końca jest

kłamstwem, ale też nie jest prawdą

wydaje mi się, że to

bo myślę, że nam

mamy małe szanse, żebyśmy trafili

na szczuczną inteligencję, która się

zmuntuje przeciwko ludzkości

bo

po pierwsze nie tworzymy szczucznych inteligencji

więc my mogłoby chcieć

czegoś takiego, bo chęci

zmuntowania się przeciwko ludzkości

oznacza, że nie odpowiada ci

obecna sytuacja

a to nie są systemy, które

które

można powiedzieć, że im ktoś odpowiada

lub nie

no tak, ale też słuchając w tej twojej jednej historii

o warunkach grzygowych, o tych dronach, które latały

i kiedy miał operator przycis, który

mógł zaprzestać misji drona

to pierwsze co zrobił dron, to zabił operatora

i zadementowano tą pogłoskę oczywiście

ale zwróć uwagę, że to nie jest bunt

nie, nie, to nie jest bunt, tylko chodzi mi o to, że

z tego biorą się te plotki bardziej

oczywiście, że tak

oczywiście, że tak

mam wrażenie, to jest

jest obiegowym osipem, że tak naprawdę

Skynet w terminatorze

to jest

sztuczna inteligencja, której zadano zakończyć

wszystkie wojny na Ziemi w 20 lat, tylko nie dano jej

żadnych warunków brzegowych, w związku z tym

stwierdziła, że najprościej będzie wykończyć wszystkich ludzi

nie będzie żadnych wojen, no i się za to wzięła

i tak naprawdę

to jest nasz największy problem

że my

im bardziej

będą zaawansowane interfejsy

na przykład, nie wiem, gdyby

interfejsem to szczuczny inteligencji był

czas GPT, który teraz jest znany

także może z nim pokazać

i on będzie tylko lepszy

on nie będzie raczej świadomy

na pewno nie będzie świadomy

ale

daje

5-7 lat

kiedy on będzie potrafił idealnie

udawać świadomości

no bo nie potrafimy rozpoznać

świadomości, tak naprawdę

im bardziej

on zachowuje się jak człowiek, tym bardziej

my go traktujemy jak człowieka, szczuczna inteligencja

to nie jest człowieka

ona nie działa

tak jak my byśmy mogli

sobie

wyobrazić, jakby zadziałał

gdybyśmy mu coś rozkazali

trzeba być bardzo precyzyjnym, coś jak co rozkazami

dla Gina

jeżeli Ginowi się powie, że chce się być

szczęśliwym do końca życia, to zapyta się

czy jesteś szczęśliwy, jeżeli powie, że tak to cię zabije

co danie wykonane, prawda

i

jest i tak mają

one nie rozróżniają

na ten etapie, przynajmniej

rozwiązań lepszych i gorszych

z punktu widzenia jakichś wartości

moralnych, o ile się mnie wprogramuje wartości moralnych

jest

całe opowiadanie

niestety teraz nie pamiętam

to jest autorem, ale bo w krokach nieznane tych starych

w którym stworzono automatyczne ptaki

nazwały się gołębiami, które miały

zapobiegać morderstwom

i po czym miały poznać morderstwę

no po pierwsze był trup

obok

tego się to były dane uczące

a po drugie

podczas morderstwa człowiek wydzielał

no denerwował się, miał

podniesione różne statystyki

biochemiczne w organizmie

i to wszystko działało

do momentu

kiedy

kiedy pojawił się w danych uczących

morderca, który traktował to całkowicie

beznamiętnie, w wyniku czego

te gołębie nauczyły się

że wystarczy trup

i całkiem normalne odczyty biochemiczne

i to też jest morderstwo

w związku z tym zaczęły tępić ludzi

i popadź ich prądem, one miały

kopanie prądem

którzy

próbowali zabić muche packą

no bo trup jest

uczucia się zgadzają

bo ten system

nie traktował tego jak człowiek

który by się zastanowił

dostał konkretne polecenie i wykonywał

i dokładnie tak działają

obecne systemy na pewno

o sztucznej inteligencji

a

my traktujemy coraz bardziej jak ludzi

kiedy już jak gdyby

ogarniemy to, że można je traktować

inaczej niż dość zawodną maszynę

i są tego skutki

na przykład

to w Pakistanie zdaje się, bo Amerykanie wprowadzili

taki system

nazywał się chyba Skynet

ponieważ to totalnie nie mogło być źle

i ten Skynet służył do wyszukiwania

terrorystów, takie było założenie

ale szukał

rozpoznawał tych terrorystów po dwóch rzeczach

po pierwsze

byli w pobliżu zamachów terrorystycznych

a śledził ludzi

po telefonach komórkowych

a po drugie bardzo dużo się przemieszczali

po kraju, co w Pakistanie nie było

takie częste

i wskazywał tych ludzi

i to byli dziennikarze

i to byli dziennikarze, którzy robili dokładnie to samo

w ten sam sposób działali

ale ludzie, którzy obsługiwali ten system

bardzo łatwo przeszkoczyli

do myśli, że przecież kazaliśmy mu szukać terrorystów

a nie szukać ludzi o tych charakterystykach

więc już nie weryfikowali

to jest trochę tak, jak przez pewien czas

drony

które były wyposażone

w uzbrojenie

miały takie założenie programowe

że musi być w pętli decyzyjnej

wystrzelenia pocisku musi być człowiek

ktoś musi nacisnąć guzik

bo sam dron ma nie strzelić bez polecenia człowieka

i to brzmi dobrze

tylko jest kłopot

bo ten człowiek podejmuje

decyzje czy strzeli czynienia

na podstawie informacji, który przekazuje mu ten dron

to znaczy, że jeżeli na przykład

dron nieprawidłowo

zidentyfikuje, że ktoś ma granatnik

a jest w pobliżu naszego czołgu

to ten człowiek już nie będzie tego kwestionował

zwłaszcza, że poprzednie 5 razy się nie pomylił

zwłaszcza, że

zakwestionowanie tego

jeżeli człowiek z kolei się pomyli

kosztuje go bardzo dużo

a wykonanie polecenia drona

jest, znaczy

zadziałanie na podstawie informacji z drona

tak jakby ona była dobrą informacją

jest

czymś z czego łatwo się wykpić

bo przecież takie są procedury

w związku z tym

to nie chodzi o to, że

dron umyślnie wskaże

kogoś i powie, że on ma broń

chodzi o to, że on się pomylił

a my tego nie zauważymy

tutaj przychodzą na myśl

na przypadki

pierwsze

to jest

z dawien dawna, 88 rok

USS Fincense

to był krążownik

za to Cepelskiej, który se strzelił

irański samolot, pasażerski

ponieważ sytuacja była alarmowa, system go wykrył

i nieprawidłowo go zidentyfikował jako F-14

F-14 Iran miał

kupiony od Amerykanów zresztą

one mogły przenosić okręty

wręcz pociski, które mogły zaszkodzić okrętą

tylko, że każda weryfikacja

by wskazała różnicę

ponieważ F-14 jest wielkim

myśliwcem, ale jednak jest dużo mniej

od dowolnego samolotu pasażerskiego

ma

zupełnie inną charakterystykę rotu, prędkości

ale ludzie tego nie zakwestionowali

ponieważ

system im powiedział, więc zadziałali

człowiek ma tylko dwa tryby

nie ufać SC w ogóle, albo ufać jej bezgranicznie

stąd ludzie wjeżdżają do

na schody

a drugi przykład

kiedyś bym na konferencji

i był tam człowiek

który

opowiadał o systemie

dowodzenia jednostkami wojskowymi

który testował

jego firma

który traktował to

trochę jak

jak grę

to znaczy miał ustawionych

wszystkich żołnierzy, miał ustawione wszystkie informacje

o przeciwniku i prowadził to trochę tak jakby

grał w RTS sam z siebie i wysyłał

rekomendacje dla dowodzenia

i

i podzielono

zrobiono grywo jednej, podzielono

dowódców na dwa pokoje

czerwony, który tam miał

terrorystów

ludzi, którzy tam się sami wysadzali

słowem przykładowego

przeciwnika w tym czasie Amerykanów

a drugi, który miał Amerykanów właśnie

to pokój niebieski

i ten pokój niebieski zaczynał

przeżynać aż miło

więc oni się zaczęli zastanawiać co się dzieje

i okazało się, że ci dowódcy

nie słuchają tego systemu

bo rozkazy wydają im się bez sensu

w związku z tym powiedzieli

dobrze chłopaki, ale nie na tym polega

eksperyment, chcemy sprawdzić jak ten system działa

więc chcielibyśmy, żebyście wykonywali

te rekomendacje

to róbcie

więc oni powiedzieli dobrze

i zaczęli wygrywać

zaczęli wygrywać tak bardzo

że ta grupa czerwonych

zaczęła

przestała się odzywać do siebie

bo podejrzewali, że mają podsłuch w pokoju

więc niebiescy wiedzą

co oni robią

ale w szczególności

to był okrzyknięty wielki sukces

ale jeżeli na tym się zastanowisz

to był to wstęp

do nauczenia nie tylko przelegowych żołnierzy

ale i oficerów

że wykonuj polecenia systemu

nawet jeżeli uważasz, że są bez sensu

nawet jeżeli sam

nigdy w życiu nie wydałbyś takiego

rozkazu, bo system

wie lepiej

i technicznie, jeżeli następnym etapem będzie

że system rozpozna gromadę

choćby uchodźców

jako niebezpieczne cele

i dla wielkiego większego bezpieczeństwa

będzie wystrzelać ich

to technicznie rozpoczynamy

procedurę uczenia żołnierzy tego

żeby go posłuchali

nawet jeżeli ich własna intuicja będzie

coś innego

no bo to jest właśnie to, że stosujemy

to w życiu już dzisiaj

to co powiedziałem jest tym właśnie, że

ripska, że ci wjechać wschody wjeżdżasz

no bo po prostu tak ci kazała nawigacja

no w takim wypadku jeżeli tak ci kazała nawigacja

to jest zupełnie naturalne i nawet dzisiaj

ja tym rozmawiałem ze swoją znajomą, że

tak podświadomie działamy

nawet jeżeli w słowników piszesz jakieś słowo

i telefon ci jakimś cudem po prostu podkreśli

to uważasz, że tam jest błąd

pomimo tego, że patrzysz na to

słowo jest napisane poprawnie

bo to też powiedzieć, że sztuczna inteligencja

gubi się kiedy nie ma wąskiego zastosowania

chociażby jak gry w szachy

i to mnie zastanawiał, czy w takim wypadku

kiedy zakładamy

że myślimy, że mamy pewnego rodzaju

wiedzę

to nie powinniśmy się w takim wypadku obawiać

sztucznej inteligencji

no bo ona bez nas poniekąd

też się myli, tak samo jak my się myliby

bez niej

oczywiście, że tak

z kolei sztuczna inteligencja o wąskim zastosowaniu

jest nieprawdopodobnie dobra w tym co robi

to znaczy

w szachy generalnie wygrywa

wygo

wygrywa

więc jeżeli potrafimy

zdefiniować problem jako wąskie zastosowanie

to

to ona sobie poradzi

poradzi sobie lepiej niż człowiek

w tym sensie jest to

niejako sprzeczne

może nie sprzeczne

to co powiedziałeś

że w pewnym momencie jeżeli ja pracuję

sztuczna inteligencja jest moim narzędziem

w tej pracy

i pracuję w jakiejkolwiek firmie

to

poniekąd

pęd w pracy, żeby robić rzeczy w miarę szybko

jeżeli ja je robię dużo wolniej niż w tej

sprawia, że

weryfikowanie

tego co ona mi podaje, staje się dla mnie niewygodne

bo ja jestem wolniejszy od moich pięciu kolegów

bo

przecież

się nigdy nie myli

pracuję tu już rok

próbuje weryfikować każdą rzecz

zawsze działa

tutaj już rozmawiamy o tym

do tego nawiązywałem

w perspektywie tego, że jeżeli jest

wąskie zastosowanie, to jest właściwa

no bo jeżeli miałaby wkładać sprężynkę

w plastik, nie pomyli się

będzie robiła to też dużo szybciej

to co powiedzieliśmy, produkcja w takim wypadku

na siedem, tutaj jest po prostu dużo

bardziej

wydajna od człowieka

ale jeżeli mielibyśmy po prostu stworzyć

więcej wymiaru w tej sztucznej inteligencji

że jeżeli miałoby to być zastosowanie

w jakiejś maszynie chociażby

to po prostu powoduje to, że tych

błędów mogłyby być coraz, coraz, coraz więcej

ze względu na to, że

czym więcej rozwiązań, tym więcej

problemów, z automatu

oczywiście, tylko że pamiętaj, że

będzie też ten błęd

jeżeli mamy dużo bardziej złożony problem

choć ciągle wąski kierowanie

samochodem

są automatyczne

autonomiczne systemy, one na razie zawsze

mają mieć wsparcie kierowców

ale ludzie

robią wszystko absolutnie, żeby to oszukać

i na przykład sobie spać albo czytać gazetę

za kółkiem

i oczywiście słyszymy o wypadkach

ale jednak

nie słyszymy o masie wypadków

słyszymy o każdym wypadku, która

który się, który się wydarzy

i nie ma ich aż tak wiele

być może

gdyby ci ludzie prowadzili samochody

również by mieli wypadki

w jej stółczki, może by koło się rozjechali

to się zdarza, znaczy

nie jest nic dobrego, ale ludzie

wjeżdżają w innych ludzi samochodami

więc

więc

jeżeli globalnie

jeżeli fabryka, która ma produkować

nie wiem

co może produkować fabryka, no buty na przykład

ma

95% butów

jest dobra, a 5%

nie, to wystarczy

że w przypadku ludzko

obsłużonej fabryki jest 6%

nieprawidłowych butów z powodu jakichś ludzkich

błędów, które też na długiej linii produkcyjnej

może się coś wydarzyć

i już się opłaca

takiemu człowiekowi, który tę fabrykę ma

bo jest cały 1% jeżeli produkuje się buty

potrafię sobie wyobrazić czy nie robi się ich stół

10 tysięcy

albo 100 tysięcy, nie wiem ile się w tej butów trzeba przyznać

w każdym razie dużo

więc 1% to również może być

interesująca liczba, zwłaszcza że wtedy nie trzeba

płacić pracownikom, a trzeba płacić tylko

ludziom, którzy nadzorują ten system

czy nowymi napadami na banki będą wirusy komputerowe?

myślę, że już to jest

prawda, kiedy słyszałeś o takim napadzie

na prakiprawdziwy bank

no wiem, ale zastanawiałam mnie

czy to będzie też na taką

naprawdę skalę rozmawialiśmy

przed rozmawą właśnie tych wszystkich

atakach na wnuczka i tak dalej

ale zastanawiam nie

bo też chyba te wszystkie takie rzeczy

naprawdę duże ataki hekerskie

raczej są

markowane te banki, które zapadają ofiarami

raczej nie ma tego w takim

klasycznym internecie, albo przynajmniej się tak wydaje

może gdzieśmy coś ominęło

to znaczy, mam wrażenie, że w chwili obecnej

ludzie, którzy chcą robić napady

chcą, znaczy

chcą grać przez internet

brutalnie rzeczą mówiąc

uznali, że dużo łatwiej jest

wyciągnąć

po 100 dolarów od 10 tysięcy

ludzi, niż

zrobić jeden wjazd na bank

bo

zwyczajnie

jeżeli łatwiej jest atakować 100 tysięcy ludzi

czy na to, że 10 tysięcy się złapie, albo chociaż 5

niż atakować system bankowy

który pewnie ma jakieś zabezpieczenia

zapewne lepsze

od indywidualnego człowieka

ale

wydaje mi się, że

w chwili obecnej

cyberprzestrzeń jest

nowym polem bitwy

najbardziej, nowym polem

na pewno przestępstw

o czym każdy kto dostał

maila od

księciań nigeryjskiego, to doskonale wie

to są oczywiście primitywne skam

ale przecież skoro dalej, po tylu latach

się ciągle i czasem dostaje, to znaczy, że one wyraźnie

działają na kogoś

na tyle, że ktoś komuś dalej się opłaca

i wysyłać

ile jest przecież

ja sam otrzymałem

przynajmniej kilka telefonów

od

biura zabezpieczeń

mojego banku, który

chciał, żeby

był atak na mojej konto, więc na wszelki wypadek

proszę mi podać hasło

i numer konta

to ja to wszystko ogarnę

to

ponieważ

zakładam, że nie jestem jakimś tam super

częstym celem, to zakładam, że tego jest bardzo dużo

i ludzie się

na szczęście wiadą, odparniają

ale odparniają się powoli

łatwiej jest okraść

pojedynczą osobę niż cały bank, zwłaszcza, że teraz

zwykle w banku takim

trochę mamy rozproszone

w ogóle środki, więc to są ataki

na mnóstwo niezależnych kąt

które

mają

pewnie dobre zabezpieczenia

ale też z tymi atakami

co powiedziałaś przez telefon, to jest niesamowite, bo oni naprawdę

bardzo dobrze działają, bo oni potrafią

nawet wysłać sms

który wygląda łudząco podobnie

do tego, który dostajesz z banku

to jest naprawdę tak dobrze zrobione

że są takie ataki, które

nawet dla ludzi naszego pokolenia

i ludzi, którzy żyją w internecie

one się wydają naprawdę

całkiem i to całkiem wiarygodne

bo w księciu nigielijskim to jest skrajny przypadek

gdzie łatwo zrobić kogoś

kto się na tym nie zna

ale wydaje mi się, że to też już wchodzi na taki poziom

że chcesz oszukać

tych ludzi, którzy też się znają

i jeszcze mają taką pewność, że

ja się znam na internecie

oczywiście, że nie oszuka

tak

w tej chwili

gdyby świat przestępczy ewoluje

jest dużo więcej

przestęp z popełnianych

uliczka

jest

relatywnie mniej

znaczy ja na przykład nie czuję się

też być może nie jestem osobą, która chodzi

po takich policach

osobą, która obawia się o

swój

nazwijmy to majątek

więc jest swój stan posiadania

bo ktoś mnie napadnie w ciemnym załuku

i dziwnie noże

ale boję się

wycieku danych osobowych

boję się, że w swoim czasie

był taki

ja też ją podobałem

do tego stopnia, że to teraz wygodnie mi się używa

blika niż karty

że był cały boom na

skanery kart

w bankomatach

więc

tak teraz po prostu przestępstwa

są inne i my się też musimy na nie to stosować

skoro

przestępstwa są inne to i sposób

prowadzenia wojny może być dużo ciekawszy

potrafię sobie wyobrazić

że na przykład

żeby wrócić do tematu

na przykład nawigacji google'owskiej

to przecież ja

kiedy mam ostrzeżenie o Korku za 15 km

i że jest objazd to jadę to na objazd

a przecież nie widziałem tego Korka

nawet nie zobaczyłem pierwszego samochodu tego Korka

ale już skręcam

co oznacza, że gdyby ktoś ten system

zakował albo przepłacił google'a

bo to w końcu jest korporacja

korporacja tak jakby żyje za pieniądze

która tam chce być

siłą dobra na świecie

to potrafię się świetnie

wyobrazić, że na przykład kieruję wszystkie samochody

do małej drogi wiejskiej

którymi akurat ma przejechać kolonę pancerna

i teraz tam stoi 500 samochodów

które utknęły w Korku, bo oczywiście to była mała droga

więc

więc nie jest tak przepustowa

żeby te 500 samochodów przejechało

i tyle, a wszyscy tam pojechali

bo im system nawigacji kazał

a wiesz, że to śmieszne, bo ostatnio rozmawiałem

że zjeżdżał gdzieś do Niemiec

i w ogóle mówił mi, że nawigacja go

nagle zaczęła kierować zupełnie inną drogą

ale wiedział, że nie powinien jechać tą drogą

ale pokazywała, że może ma jechać tą trasą

bo tamta jest zawolona

gdzie też właśnie nie widział kompletnie

ani jednego samochodu

i zauważył, że dużo innych samochodów

też zjeżdża na tamtą drogę

no i tam była kontrola policji

gdzie trzepali wszystkie samochody

no proszę

i to weź już, że to było dla niego takie niesamowite

ale ta droga kompletnie nie była zawolona

tylko chodziło o to, że

tam sprawdzali wszystkie samochody

po prostu to była taka akcja policyjna

gdzie było z psami i tak dalej

przedszybywali po prostu czy

czy ludzie coś przewożą

czego nie powinni

a więc to wy nie używają nawigacji, tak?

znaczy po prostu wjeżdżają do siebie

więc raczej wydaje mi się, że

no to nie i to było coś takiego

gdzie dało mi naprawdę to do

do myślenia, jak łatwo

tutaj można po prostu sterować

a człowiek właśnie to co już rozumieliśmy

po prostu z automatu wieża

czego ludzie nie uczą się od technologii

a mogliby

wy pewnie żeby być precyzyjnym

to jest nasz cały problem

z technologią

że my

oczekujemy

że druga strona

czy to jest technologia czy inny człowiek

zrozumie dokładnie nasz punkt widzenia

po tym jak my go opiszemy

często skrótami

a te skróty są zrozumiałe, ale dla nas

ewentualnie dla ludzi z naszego najbliższego

otoczenia, którzy nas dobrze znają

i wiedzą co my skracamy

więc

wydaje mi się, że

i zresztą to się często widzi

że

dyskusje

często się zaogniają, bo dwie strony

de facto mówią

trochę innym językiem

i

kolejne etapy dyskusji wynikają z tego

że tylko się wściekają, że ta druga strona nie rozumie

mimo, że to jest takie oczywiste

i my

w pewien sposób, może jest to kwestia

tego, że my przywykliśmy

do życia

ewolucyjnie przywykliśmy

do życia w nie za dużych społecznościach

ale nie żyjemy w nie za dużych społecznościach

czyli my w olbrzymi społecznościach

a przez internet kontaktujemy się często

z ludźmi

poprzez

np. flamy, albo poprzez

to, że nasz szef

korporacji, ponieważ pracujemy na home office

a on jest w Stanach, albo w Kanadzie

którzy

nie rozumieją ani naszego kodu kulturowego

w skale niej sytuacji

albo po prostu naszego

kodu kulturowego naszej małej banki

prawdopodobnie

jeżeli ja

chcę się porozumieć

z moim kumplem

od 10 lat

jest mi to zrobić łatwiej niż porozumieć się nawet z tobą

bo

bo zwyczajnie my

wiemy, co mamy na myśli, kiedy używamy

danych słów

w związku z tym ja mogę używać masy skrótowców

i nauczę się tego robić

ale jak spotykam ciebie to ty ich nie znasz

dla ciebie ten skrótowiec oznacza coś innego

potencjalnie

zupełnie nic nie związanego z tym, co chciałem ci powiedzieć

i

jeżeli jest coś co

uczenie maszynowe

w ogóle

w ogóle

może nauczyć ludzi

to jest to, że

w komunikacji nic nie jest takie super oczywiste

no nie

komunikacja jest jednak jedną z najbardziej złożonej rzeczy

jaką ludzie

po prostu posiadamy

a technologia pomoże nam być nieśmiertelnymi

ale długowiecznymi

żyjemy dużo dłużej niż kiedyś

masa rzeczy jest

uleczalna

która inaczej by

nas zabiła

długość życia

nawet w Polsce, która nie jest

być może najlepszym na świecie krajem

jeśli chodzi o zdrowie

no to jest chyba tam 70 par lat

80 par lat kobieca

to jest bardzo długo

kiedy ja

miałem 10 lat

to

moja prababcia, która lat miała chyba 80

wtedy

była dla mnie

mega starą osobą

nieprawdopodobnie starą osobą

w mojej głowie

była takim

obrazem, to była osoba

która jednak przeżyła bardzo dużo

no bo to jest

nic nie mówię co wojnie

ale tak naprawdę

i drugą

miała

zapasem, przeżyła całe

rządy

zaprzyjaźnionego mocarstwa

i była osobą, która tym życiem

była zmęczona, to znaczy była faktycznie taką osobą

była drobna, była taka

pamiętam

nigdy nie zapamiętałem dłuższej rozmowy z nią

tak naprawdę, w sensie

rozmawiać, ale była szybko się męczyła

w tej chwili osoby, która miała lat 85

i 90, w tej chwili

mój ojciec, który dobiega 70 powoli

tak naprawdę 67

to

wydaje mi się osobą całkiem młodą

w tej chwili ja

się sobie wydaje osobą całkiem młodą

mimo, że jednak przekroczyłem 40

i to się przesuwa

my nie tylko dłużej żyjemy, ale my

dłużej żyjemy, nazwijmy to

takim etapem pełni życia

nie jest tak, że w wieku do 20

do 30 to jesteśmy jeszcze tam

potem już tak powoli przykasamy, a po 40

to jesteśmy, jeżeli widzieliście 40-latka

kiedykolwiek serial, jaki tam był obraz

osoby, która ma 40 lat

jaki teraz jest obraz 40-latków

zupełnie inny rodzaj ludzi

w związku z tym nasze życie przedłuża

oczywiście są granice biologiczne

ciało się jednak zużywa

ale będziemy nad tym pracować

ale myślisz, że to się

w jakiś sposób wydarzyć, bo mnie też zastanawiał

kiedy na przykład będziemy pół człowiekiem, pół maszyną

no bo powiedziałaś o tych wszystkich złożonych urządzeniach

które są już dzisiaj w organizmach

ale mnie zastanawia na ile cywilizacyjnie

to po prostu posunie się jednak

dalej, że będziemy potrafili chociażby

postawić człowieka, który jeździ na wózku

na nogi

wydaje mi się, że to akurat będzie stosunkowo

znaczy, może nie, nie wydaje mi się, że to będzie

stosunkowo szybko, w sensie to nie jest

wiedza, to co mówię

tylko to jest moje przypuszczenie, bo nie znam się

nie, ale

zrobiono już

protezę ręki

która przenosiła na pewno ruch nadgarstka

w sensie z nerwów, już bezpośrednio

być może

nawet zrobiono więcej, tutaj łatwo

mnie będzie zagiąć, ponieważ nie zajmuje się tym

natomiast

wydaje mi się, że zaczynamy

przynajmniej czytać te nerwy ruchowe

na tyle dobrze, żebyśmy

gdybyśmy oczywiście odpowiednio dokładne systemy

a do tego zmierzamy, bo technologia

ewoluuje szybciej niż mięso

to

będziemy w stanie prawdopodobnie zrobić, nie wiem

bioniczne nogi, które działają

które są podłączone do systemu nerwowego

w tym miejscu, w którym on jeszcze działa

no bo jeżeli jest ktoś ma złamany

krengosłup, nie wiem, na tej biesiowym

to trzeba będzie podłączać wyżej, ale

wydaje mi się, że to jest w naszym zasięgu

być może nie na najbliższych 10 lat

ale jednak

co do nieśmiertelności

w sensie takiego transhumanizmu pełnego

że przenosimy świadomość

to jest większy kłopot, bo nie do końca

wiemy, co to jest przynieść świadomość, prawda

nie potrafimy rozpoznać, czy ktoś jest świadomy

czy kogo dobrze udaje

na tym polega cała istota

testu touringa

że maszyna jest w stanie zmylić człowieka

że jest świadoma

ale dlaczego na przykład nie potrafimy

by leczyć każdej z chorób, bo to też

mnie zastanawiało już tak, wchodząc

szerzej, patrząc na to, jakie dzisiaj technologia ma możliwości

nie masz takiego wrażenia,

że to też jest coś takiego, dookoła

czego jest bardzo dużo teorii spiskowych

że potrafimy tak dużo

ale nie potrafimy wyleszyć nowotworów

jak ty na to tak patrzysz

mam wrażenie

znowu wchodzimy w etap, na którym trudno

mi powiedzieć, bo się

mało znam na medycynie

ale organizm

jest trudny

nowotwory

są podwójnie trudne

to jest kanka niszcząca

która tam się rozrasta, jak dzika

tak naprawdę bardzo wiele nowotworów

my leczymy

no wycina się je

my dbamy

tak naprawdę w tej chwili o profilaktykę

bardzo, bo jeżeli nowotwór się szybko

oczywiście może się zdarzyć, że jest

łośliwe bydle, którego się nie da

się zdarzyć załatwo

ale myśmy

przeszli w ciągu 30 lat

z tego, że AIDS choroby śmiertelnej

stały się chorobą przeplekłą

te postępy są nieprawdopodobne

jak musieliśmy wymyślić

szczekionkę na COVID to

wymyśliśmy ją w rok

to jest nieprawdopodobny sukces

to była całkiem nowa choroba, nie wiedzieliśmy

jak ona działa i zrobiliśmy to w ciągu roku

fakta jest, że myśmy szczęście, że ona nie była

śmiertelna, jak by mogła być

ale medycyna jest naprawdę szybka

po prostu wydaje mi się, że nowotwory

są trudne

i nowotwór to jest

bardzo takie

zbiorcze określenie

w sensie każdy nowotwór działa trochę inaczej

i nie ma czegoś takiego jak ogólne lekarstwo na raka

tylko jest lekarstwo

na tego konkretnego raka

i

prawdopodobnie są na tym

bardzo intensywne badania

których niestety nie czytam, więc

trudno mi powiedzieć, w którym one są miejscu

no tak, chciałem cię tylko zaczepić

bo to jest też dla mnie interesujące

patrząc na to, jak to wszystko się rozwije

o czym rozmawiamy, w jaką stronę zmierza świat

rozmawiamy o tym, że sztuczna inteligencja

może mieć świadomość, że ludzie o tym dywagują

zastanawiają się

że tak jak powiedziałeś, że

nawet w ciągu 7-10 lat ona może

świetnie, że ma świadomość, aby będziemy w stanie

w to uwierzyć ze względu na to, że

nawet my nie mamy pojęcia

czym jest świadomość, to zastanawiamy

po prostu też tak, z perspektywy

już ludzkiej patrząc na to, że

co roku wychodzi nowy iPhone, ok,

nachodzą jakieś tam minimalne zmiany

ta technologia gdzieś się zmienia, ciągle wychodzą

komputery z lepszymi procesorami

ale

dla takich wyższych rzeczy

jednak tak wydaje mi się, że

przynajmniej nie obija się to media

byśmy mogli usłyszeć o tym właśnie, że

coś

przełomowego się zmienia

ale mnie ciekawi twoja przyszłość

świata, jak ty sobie ją wyobrażasz

w krótkim i długim terminie?

To

wiele zależy, to znaczy

ja uważam, że w chwili obecnej nasza energetyka

toczy walkę

z

kryzysem klimatycznym

to znaczy

najlepiej byłoby, żebyśmy

szybko opanowali

przez pratywnie szybko rozumiem 30 lat

40, opanowali

sensownie działające reaktory

fuzyjne, opanowaliśmy tą fuzję

są nad tym pracę i

powiedziałbym

są nawet w niej sukcesy

ale

z jakiegoś powodu się

to są bardzo drogie

prace, to są nieprawdopodobnie

duże pieniądze

które przez przynajmniej dekadę

nie przyniosą jeszcze wymiarnego

efektu zwrotu

a żyjemy w świecie, w którym

rząd myśli ożyczy, każdy

rząd myśli ożycza, który może osiągnąć

w czasie swojej kadencji

a firma rozlicza się z udziałowcami

więc

tak naprawdę potrzebowało

jakiegoś tutaj wrócę

odpowiednika

elona maska energetyki

który stwierdził, że

rozumiem, mam

gigantyczne pieniądze, są tacy ludzie

na świecie, to ja je zamierzam

przerypać

na to, żeby przez najbliższe 20 lat

ogarnąć tą zimną fuzję

są, to nie jest tak, że nie ma badań

to nie jest tak, że

że nie

nie ma sukcesów, udało się

podtrzymać zimną fuzję, udało się

nawet w pewnym momencie, co rada tam

przez jakąś tam łamkową część sekundy

mieć większy zwrot energii niż się

zainwestowało

niestety do podtrzymania zimnej fuzji

bierze się dużo energii

i chcielibyśmy, żeby ona się podtrzymała

stabilnie i żeby zwracała więcej energii

niż ją wkładamy

najlepiej dziesięciokrotnie i wtedy

jesteśmy w domu, bo jeżeli by się to udało

to zasadniczo jesteśmy energetycznie

w domu, to znaczy

jesteśmy w stanie mieć mnóstwo

zielonej energii

właściwie ile chcemy

zimna fuzja to jest faktycznie taki

no

ale

istnieje bardzo dużo powodów, żeby

nie zmieniać systemu energetycznego

choćby nalegorze są

całe gigantyczne

grupy ludzi, nazwijmy to w ogólności

którzy żyją z tego, że

korzystamy z czego innego do energii

i to nie jest tak, że mi jakoś super

bardzo zależy, żeby nagle okazało się,

że ich surowiec energetyczny

jest bezwartościowy, bo

są łatwiejsze i prostsze sposoby

a

no żyjemy

w kapitalizmie

który jest w dodatku

regulowany i zbłomnie w Europie

co oznacza, że

wpływy

osób, które są

bardzo bogate są

zwyczajnie duże

i to nie jest nawet tak, że oni zabraniają cokolwiek

robić, po prostu tego nie będą chcieli

finansować, bo oni się rozliczają

z akcjonariuszami

a akcjonariusze przez, nie będą czekać

20 lat na zwrot

tymczasem sami siedzą na

górze rzeczy, które mogą się rozliczyć

bardzo pozytywnie, więc to jest

powiedziałbym, brutalnie szczuczna inteligencja

z krótkim horyzontem czasowym podjąłoby

dokładnie tą samą decyzję

no

nie zamierzamy stracić stołka w radzie nadzorczej

więc zróbmy to, co jest stabilne

w każdym razie może się okazać, że w ciągu najbliższych

20 lat będą całe rejony

ziemi, które bardzo trudno się będzie żyło

jeszcze coś nie myślimy

ludzie myślą tym cały czas

co zrobić

ale to oznacza, że pewnie zwiększy nam się

kryzys migracyjny do miejsc, w których

da się żyć, znaczy

zdala od zwrotników

to może sprawić, że na przykład

nie wiem, Europa zamieni się w twierdzę

Europa, to będzie taki

jak są te

jeżeli widziałeś Elizjum

no to nie trzeba być

na orbicie, żeby być w odciętym środowisku

ale

tak naprawdę to, że ludzi, którzy tutaj migrują

będzie mniej

nawet jeżeli faktycznie tak będzie

to nie oznacza, że będziemy w dobrym miejscu

bo przecież

na przykład Afryka czy Azja czy te wszystkie

tam stepowe rejony, które mogą

ucierpieć bardzo

to one nie służą

tylko

tylko tak, że tam siedzą ludzie

ale tam jest na przykład produkcja żywności

jeżeli na przykład

nie wiem, no wyobraź sobie co się stanie

jeżeli okaże się, że z jakiegoś powodu

wymyś sobie jakikolwiek

Ukraina przestanie produkować żywność

bez pichlerzym Europy

i problemu mamy wszyscy

czy umrzemy z tego powodu? Raczej nie

Europa jest bogata

zapewni sobie jakieś źródła, czy inni z tego powodu umrą

być może

to może nie być przyjemny świat

i kryzys klimatyczny jest dużo bardziej

niefajny niż by się mogło

niż tylko podniesienie temperatury

to, że w lesie będziemy wszyscy musieli

używać klimatyzacji

to się wyłączy, to jest bardzo duży system

naczyń połączonych. Uważam, że to jest jedno z największych

wyzwań, jakie przed nami stoi, żeby utrzymać

nazwijmy to

goograficzny status quo

nie polityczny, tylko

goograficzny właśnie

mam wrażenie

też, że

mamy szansę, żeby

żeby ciężar nazwijmy

to głównego konfliktu politycznego

przeniosł się na Pacyfik

co w końcu, w którymś momencie

na razie jeszcze oczywiście tak nie jest z oczywistych powodów

wojna w publiczu

ale to się może

w którymś momencie stać

co z jednej strony jest dobrze

było

no bo to daleko od nas

może w końcu będzie coś, co jest daleko od nas

ale z drugiej strony

tak naprawdę

to są oba dość determinowane

pasenie Pacyfiku są dwa

dość determinowane mocarstwa

które są bardzo, jeśli chodzi

przynajmniej o stronę nazwijmy to polityczną

militarną, zdeterminowane

to są zazwyczaj to znaczy, że

potencjalnie eskalacja

może nastąpić

nie będzie, że nie nastąpi

mówisz tak

jak były raczej

po takim, że to musi się wydarzyć

żyjemy w świecie, w którym decyzje

bardzo mocno się

koncentrują na pojedynczych

osobach lub małych grupach

wyobraź sobie, że na przykład

trafi się

jakieś wyjątkowo

bojowe

prezydent Stanów Zjednoczonych

przez 4 roku wygrywa Donald Trump

na przykład

i teraz pytanie brzmi

jak długo jego doradcy są w stanie go powstrzymywać

że jakichkolwiek głupich kroków

powiedzmy mnie, że głupi

nieprzemyślanych być może

bo on miał ich takich kilka

swojej poproszenie prezydentuże

uważam, że Amerykanie mają rozsądnych ludzi

też wysoko, bo człowiek

tak naprawdę

na poziom doradcy

prezydenta rzadko kiedy

dostaje się

złapanki

na poziom sztabu generalnego

też

ale

już raz social media wpłynęły

na wybór prezydenta

no przecież

cała afera kambliczna analityki

to właśnie dokładnie o to szło

i to będzie coraz prostsza

znaczy

bo jest coraz więcej narzędzi

coraz one są lepsze

a

ludzie, jak już powiedziałem

nie uczą się tak szybko

żeby je wykrywać

zwłaszcza, że

kambliczna analityka afera nie polegała

na tym, że dostawało się

jak młotkiem 30

tych 30

sloganów konkretnego kandydata

codziennie

to chodzi było o to, w jaki sposób były formułowane pytania

w jaki sposób

adresować do osoby

treści

i było takie

badanie, które właśnie mówili

że nie wiem, że są systemy, które

po twoich kilku wpisach

na facebooku znają cię lepiej niż twojej przyjaciele

w sensie potem o przepisach powiedzieć

po kilkunastu lepiej niż twoja rodzina

ale to jest nasz świat

tak, tak, my w nim żyjemy

i to będzie coraz bardziej

to będzie szło naprzód

bo Unia sobie może chcieć regulować takie rzeczy

i to jest bardzo sensowne, żeby regulować

takie systemy, ale Unia to jest tylko jeden mały

z krawy świata, Europa wcale nie jest taka duża

mamy

taką podskórną niechęć do regulacji

ale nam tak naprawdę bardzo pomagają

no i w ogóle jeżeli wierzymy

w cokolwiek, co jest za darmo

to jest nasz największy problem, bo nie dostajemy niczego za darmo

naprawdę jeżeli uważamy, że mamy media społecznościowe

za to, że tylko i wyłącznie się zalogujemy

no to właśnie my jesteśmy tym mięsem

tak, tak

to był taka moda

w swoim czasie, że

ludzie zamieszczali

jakieś takie, że nie zgadzam się

na wykorzystanie treści z moich profili

to jest takie moje oświadczenie

i każdy to, no nie każdy, ale wiele ludzi

to wklejało

podczas gdy tak naprawdę oni się na to zgodzili już wcześniej

kiedy zakładali konto, bo to jest w regulaminie

tak, to jest

spad do sklepu, wziął wszystko, ale ja się nie zgadzam

na to, żeby to to płacić, ale przecież

skorzystałeś z tej usługi

no tu jednak, żeby skorzystać z tej usługi

po prostu logujesz się, podpisujesz się

pod tym, a potem co ty nagle

nie chcesz mówić, że nie wypinasz się

z tego regulaminu, korzystając już z niego

dokładnie

i

ludźmi się

sąsąkowo podjeżdżą, znaczy

e-mas sięgni mi, sąsąkowo łatwo steruje

mówię, ja się wliczam

w tą grupę, tylko po prostu

mną się inaczej steruje niż

tobą czy z ławkiem, czy jeszcze jakimś

innym, bo trzeba wiedzieć jak

i tą wiedzę uzyskujemy

przez właśnie wielkie zbiory danych, media

społecznościowe

przez aktywność, przez mój ślad sieciowy

pewnie da się to wymyślić

teraz da się to zrobić

sztuczna inteligencja

umożliwia zrobienie tego

na masową skalę, bo

wcześniej też było wiadomo jak

próbować analizować człowieka

nie jest tak, że to

jest jakaś super stara nauka

znaczy super nowa nauka

natomiast

teraz wtedy trzeba było

na tym siąść, wziąść te wszystkiego wpisy

zastanowić się przez chwilę porobić notatki i stwierdzić

dobrze w ten sposób, no to taki ekspert

zrobił to niech on będzie

szybki w godzinę

tak, dla jednej osoby

ale teraz odspalamy system i on to robi

dla wszystkich od razu

ale w porównaniu z ekspertami ludzkimi

dużo szybciej i niech on się pomyli

w 10% przypadków, ale w 90%

się nie pomyli

więc

teraz nadeszliśmy

w takiej

inżynierii myślenia

to jest złota era

i mówię to jako negatywną

sprawę

teraz musimy sobie zadać sprawę taką

czy w ogóle prawda istnieje

to są już pytania stick te filozoficzne

czy prawda istnieje

czy dostajemy prawdę taką właśnie

jak ci zdawałem w krótkich pytaniach

czy prawda taka, która potrafisz znieść czy bolesna prawda

bo nie wiemy co jest prawdą na naszym świecie

w rzeczywistości

nie wiemy co jest poza naszą mańką

bo jesteśmy karmieni swoją

żebyśmy czuli się w tym wszystkim komfortowo

jednak to jest dość niepokojące

jak spojrzymy sobie na to

że ta demokracja, którą dostaliśmy

tylko my ją trzymamy w rękach

tak

i gdzieś po prostu te strzały

to my decydujemy do kogoś

czy tak, my uważamy, że decydujemy do kogo strzelamy

ale to ktoś nam wydał rozkaz

tak

wojna to jest taka zabawa

którą toczą starzy ludzie młodymi ludźmi

tylko i wyłącznie

dlatego też zadańcie pytanie co jest mięsem armatnym

w algorytmie wojny

już nawet w takim odniesieniu po prostu

bo mięsem armatnym tak w rzeczywistości

my wszyscy

bo jesteśmy zbyt mali

nawet jeżeli jesteśmy wykształceni

świadomi itd.

to nadal uczestniczymy w świecie

bo nie jesteśmy w stanie się wylogować z tego świata

bo wylogowując się z niego

przestajemy uczestniczyć w nim

a tutaj są nasi znajomi, przyjaciele

cała nasza świadomość tego kim jesteśmy

naszą wartością, naszą pracą

wszystko jest w świecie cyfrowym

tak, który należy do kogoś

a my tego nie zauważamy

działając na facebooku

działamy na podwórku facebooku

to znaczy on jest w stanie nas wyłączyć

jeżeli nam się

nie spodoba się temu facebookowi

to co robimy

i wyrzucić, kiedyś miałem taki zresztą rozmowę

z ojcem na temat tych takich wielgachnych galerii

w Katowicach jest Sylezja

Centrona jest wielką galerią

przynajmniej w moim rozumieniu

być może nie widziałem prawdziwych wielkich galerii

ale generalnie jest duża

i

ja tego nie rozumiałem

tak więc powiedziałem, że takie miejsca

są pewnego rodzaju problemem

dla

demokracji

w jaki sposób one są problemy

w jakiejkolwiek demokracji

technicznie rzecz biorąc

jeżeli mnie się nie podoba to co robisz

no to na przykład mogę zwłłać demonstrację

mogę to zrobić

to jest legalne w tym kraju, można to demonstrować

bo jak to mu zarejestruje to mogę to zrobić

żebym mi tam państwo zabronił

ale już

wewnątrz galerii handlowej tego nie zrobię

bo to jest prywatny teren

jak najbardziej mogą mi zabronić

tego żebym tego nie zrobił

po pierwsze tego prywatne tereny się rozrastają

a po drugie

to oczywiście można powiedzieć to robią poza galeriami

no ale fajnie

tylko że poza galeriami już nikogo nie ma

bo wszyscy są w galeriach

są teraz

teraz

czy

no jest pewnie więcej

ale powiedzmy, jeżeli masz

Facebooka, Instagrama, TikToka, tak

i YouTubea, tak

czy to mniej więcej, ty się na tym

przyznam, że ja mniej

pokrywa rynek takich sieci społecznościowych

popularnych

to wyobraź sobie, że ktoś się nie lubi

i założy ci bana w tych miejscach

to jesteś bardzo uziemiony

bo możesz co prawda dalej przekazać swoje treści

ale w miejscach, w których nikogo nie ma

ci ludzie

tylko twoi zagłożali, fajnie przyjdą do ciebie

w ten inne miejsce, gdziekolwiek będziesz

ale tutaj

tu nie możesz, a wszyscy są tutaj

to jest

trochę tak, Wojtek Odnicki kiedyś pisał

o internet strach się bać

była taka

analizę, że

tam było o

wywiadzie

że jeżeli chcesz być szpiegiem, to teraz nie jesteś szpiegiem

jak James Bond, czy jeździsz po prostu w tym

garniturze

podrywasz dziewczynę Jamesa Bond

oczywiście, bo jesteś Jamesem Bondem

i tam strzelasz do

robów, nie. Jesteś na przykład

człowiekiem, który

handluje rurami

handluje rurami, jeździsz

ten masz filmę, która handluje rurami

i idzisz na przykład do jakiegoś zaprzyjaźnionego mocarstwa

mocarstwa, który niegdyś było jeszcze

bardziej zaprzyjaźnione

handlujesz tam tymi rurami, a przy okazji szpiegujesz

to niejako robisz przy okazji, ale

naturalnie

łatwo się zweryfikować, bo ktoś

wejdzie na twój profil w Facebooku i sprawdzi

czy jesteś handlażem

rurami i wtedy masz na przykład 10 lat

historii faktycznie handlowania rurami

bo ty najpierw byłeś handlażem rurami, a potem

zostałeś szpiegiem.

Okej, ale teraz wyobraź sobie, że

cię Facebook zbanuje.

Nie możesz mieć konten na Facebooku po ci

nie wiem, nie spodobało się

coś, co napisałeś, albo po prostu

No to teraz, z punktu widzenia

tych ludzi, jesteś człowiekiem

bez śladu

twojego handlu rurami,

czy ukolwiek handlujesz. No wskóz tym

agenci kontrwywiadu

mocarstwa niegdyś jeszcze bardziej zaprzyjaźnionego

mogą stwierdzić, że

to jesteś niewiarygodny, to jesteś

jakiś podejrzanym typem, bo nie ma nic o tobie.

Jest jakaś strona internetowa

ale na Facebookie

cię nie ma.

Więc z punktu widzenia z kolejnego wywiadu

nie opłaca się ci wywerbować

bo jesteś automatycznie będzieś trudniej

nawet jak jesteś zdolnym szpiegiem

to będzie ci trudniej zaistnieć w tamtym miejscu

bo automatycznie jesteś podejrzany.

Co w szczególności oznacza, że wewnętrzna polityka

Facebooka wpływa na

zatrudnienie wywiadów w suwerennym państwie polskim.

Ale zobacz, jeszcze

odskręcając tę historię

ile razy już Facebook miał umrzeć

i upaść.

I nadal jednak masie całkiem nieźle

wprowadza sobie kolejne innowacje

i wydaje mi się, że jest tam pewien segment ludzi

gdzie cały czas

pozwalają mu całkiem

nieźle przetrwać. No i przecież

kapitał reklamowy jest tam inwestowany

ciągle olbrzymi. Facebook świetnie sprzedaje.

Tak. To jest...

czytałem sobie kiedyś o tym, że naprawdę

Facebook jest potężnym narzędziem

sprzedażowym.

Ty śledzisz też z dużym zainteresowaniem rozwój nauki.

Co teraz Twoim zdaniem jest największym odkryciem?

No w tej chwili to są

niewątpliwie wielkie modelie językowe.

Ja siedzę

w uczeniu maszynowym

i algoritm maszynycznej inteligencji

i najpierw

ten wielki boom, który się pojawił

najpierw z midi-dżurnej

i w ogóle

tymi algoritmami

do rysowania, a potem

z wielkimi modelami

językowym i jakim jeszcze NGPD.

W tej chwili to są gigantyczne pieniądze.

To jest gigantyczny rozwój

i w tej chwili jest gigantyczne zapotrzebowanie

na ludzi, którzy zajmują się

przetwarzanie języka naturalnego, bo

firmy zwietrzyły biznes, bo

on jest interesujący

z kilku względów.

Najciekawszym z mojego punktu widzenia

są tak zwane cechy emergentne, to znaczy

właściwie parametry

properties cechy.

To jest tak, że jeżeli

się ma

bo modelie językowe

mają parametry, ilość ich

z nią, np. 10 milionów

albo 10 miliardów.

Dużo.

I teraz tak. Są

zadania,

które

i normalnie jest tak, że

im większe są, to mniej więcej

przylasta ich zdolność wykonywania

różnych zadań.

Nie można mniej więcej przewidzieć, że jak gra się

dwa razy więcej parametrów, to dwa razy lepiej

będzie robić zadanie w dużym uproszczeniu.

Za którymi

nagle on mówi, ale teraz będę 10 raz lepszy.

To są tak zwane cechy emergentne.

Pojawiają się nagle.

W sensie nagle następuje

skok, który był trudny do przewidzenia

wcześniej. I to jest szalenie

interesujący temat.

Bo to w szczególności oznacza, że jak się

dołożę odpowiednią ilość danych, to następuje, jak gdyby

błysk olśnienia

w tym, nazwałbym to błyskiem olśnienia

bardziej, gdybym

wierzył świadomość sztucznej inteligencji

a nie w nią nie wierzę, więc

może to nawet nie jest kwestia wiary,

to wiem, że jej nie ma.

I to w szczególności oznacza,

że dokładając

parametry

ucząc lepiej, jesteśmy

w stanie

sprawić, że system jest nagle sprawny

w rzeczach w czymś

bardziej niż oczekiwaliśmy.

Co jest z jednocześnie

interesujące i przerażające, bo oczywiście następnym

etapem jest zastanowić się, dlaczego jeszcze

dojdzie taki system, jak się mu dorzuci parę metrów,

a wierz mi będą dorzucać, choćby po to, żeby

sprawdzić. Naukowcy są dość

beztrosty po tym względem.

I stąd jest moja teza,

że w ciągu paru lat

będzie w stanie

naprawdę dobrze udawać świadomość.

Ale jeżeli będzie w stanie naprawdę dobrze

udawać świadomość, no to przecież już

jest

już była sprawa, że jakaś

influencerka

dała

mnóstwo dolarów i mnóstwo nagrań

swoich jakiejś firmie, żeby

zrobić jej czatbota, który będzie zachował się

jak ona i wynajmuje go na minuty.

Ludzie wiedzą, że to jest czapot.

To nie jest tak, że oni myślą, że rozmawiamy z nią,

ale to im wystarczy.

Uważam,

że

to będzie szło dalej.

To jest

interesująca perspektywa,

a to tym samym jest na przykład coś,

co już moglibyśmy wprowadzić do naszego życia

codziennego, ale jako społeczeństwo się tego

trochę boimy?

Wiesz co, nasz

lęk

bierze się, to też może tak, masz lęk bierze się

z tego, że boimy się wuntu maszyn.

Rzadko człowiek się boi tego,

że on sam popełni błąd.

To śmieszne ogólnie,

patrząc tak istotnie.

Ale przecież nie my.

dwa problemy

związane z

masowym użyciem

jakichś takich

centralizowanych systemów.

Potrafię sobie wyobrazić system, którymi

patrzy na moje śmieci

i mówi mi, gdzie mam wyrzucić które.

Łatwe, łatwe.

Ale to oznacza w szczególności, że jakimś system

ma wgląd w moje mieszkanie.

Monitoruje je w jakiś sposób.

Technicznie moglibyśmy

zapobiegać przemocy domowej.

Przecież na wykrycie.

Ale nie chcemy mieć kamer w domach.

Poniekąd słusznie ich nie chcemy, bo lichowie

do czego ktoś się wykorzysta.

My

naszym podstawowym problemem

jest to,

że systemy sztucznej inteligencji w sposób

nieodwołalny.

Na razie nieodłączne są nadzorowane

przez ludzi.

A

ludzie

mają swoje interesy.

Szczerze powiedziawszy

naprawdę chciałbym

mieć do czynienia z kimś,

kto ma odpowiednią władzę

i traktuje

swoje rządzenie

jak wielką grę w SimCity, którą naprawdę

chce wygrać.

Ale ludzi jak nie myślał.

Mam wrażenie też

mamy trochę lęku

przed technologią.

Ale bo przez to, że za technologiem nadal

stoi człowiek, bo z tego nawet

bije ta twoja myśl, że

koniec końców po prostu wiemy, że

zasłaniamy kamerkę w laptopie

ze względu na to, że

słyskimy o tym, że zhakuje nas komputer,

tylko zhakuje go

inny człowiek, który po prostu

będzie próbował się

włamać nam do komputera, bo tak samo

jest to pytanie, myślałem o też

autonomicznych samochodach,

że wolimy, żeby człowiek zabił człowieka

niż żeby auto zabił o człowiek.

Są starty problemów, które wynikają

z automotycznym samochodem.

Oczywiście masz rację.

Mam wrażenie, że na ten etap

oprócz być może polskich dróg, które mają

na przykład dziwnych oznaczeń

można byłoby wprowadzić

samochody autonomiczne, one sobie radzą.

Przecież Kuba Klawiter,

gdybyś był w Stanach, ale nie pamiętam,

które to było dokładnie miejsce

i pokazywam, jak jest

aplikacja, ale Uber, gdzie autonomiczne

samochody przewożą cię z miejsca do

miejsca, ale nie pamiętam,

gdzie to dokładnie było, ale na pewno

na jego kanale na YouTube da się to znaleźć.

To znaczy tak,

coś takiego

istnieje, czego się boimy, to

jest to i będziemy się go bać

jeszcze długo. I nie tylko my, ale te firmy,

które prowadzą samochody,

że wszystko jest

dobrze, dopóki sytuacja jest normalna.

Przez normalną sytuację rozumiemy

rzeczy na drodze, to

może być korek, mogą być

dziwne rzeczy, ale ja na przykład widziałem

taki film, kiedy

policja,

która pilnowała akcji strażackiej,

próbowała zatrzymać

samochód autonomiczny, który

właśnie miał zaraz najechać na wąż

strażacki, który leżał na ziemi, no bo

oczywiście był pociągnięty z hydrantu.

I ten samochód oczywiście się zatrzymywał, jak przed nim

stał policjant i natychmiast powoli ruszał

naprzód i oni próbowali

dzwonić do operatora, żeby go

wyłączył jakoś zdalnie, bo

i nie było człowieka, do którego można powiedzieć

e panie, weźcie pan, zatrzymaj, bo

zaraz pan znajdziesz na wąż i to

jest taka sytuacja bardzo nietypowa,

która nie jest przewidziana przez system

i mam wrażenie, że tego się filmy boją,

plus oczywiście, jak zabiję

człowiek i drugiego człowieka w samochodzie, to

przynajmniej wiadomo kto jest winny.

Jeden z tych dwóch, no jeden

albo mu się rzucił pod koła,

albo ten, nie wiem, jechał po pijaku,

albo po prostu popełnił błąd

z jakiegokolwiek powodu, no ale

w przypadku jeżeli to robi to o to, że samochód to kto odpowiada

programista,

cała firma,

co jeżeli na przykład

do wyboru jest

zabicie kierowcy

albo dwóch pieszych,

bo tylko taka została

sytuacja, samochód jedzie szybko, oni wyszli

nagle, można zrobić tylko jedno z tych dwóch rzeczy,

co powinien wybrać ten system,

a musi wybrać szybko. My

poniekąd zgadzamy się z tym

przyjęliśmy społecznie

do spokojności, że ten człowiek będzie próbował

uratować wszystko i uda mu się albo nie,

ale system podejmie

decyzję, żeby kogoś zabić,

to jest zupełnie inna sytuacja.

Nie, nie, ale zobacz, bo to

jest ciekawe, w nawigacji mówimy,

że idziemy w ciemno za systemem,

a tutaj jest pierwszy raz tak,

że odwracamy sposób myślenia, że nie

myślimy o tym, że system

próbuje kogoś uratować,

tylko próbuje kogoś zabić.

Oczywiście, bo kiedy już się stanie problem,

to my bardzo łatwo jesteśmy

w stanie to

wyciągnąć, bo zresztą

w przypadku, o ile w przypadku człowieka

możemy powiedzieć, że ten człowiek źle

skalkulował, ale próbował ominąć wszystkich

i zginął albo kogoś rozjechał.

To system wybierze drogą optymalną,

jeżeli tą drogą optymalną będzie

przejść tego gościa ze sklaja,

bo wtedy zginie jedna osoba na pewno

zamiast sześciu bardzo prawdopodobnie

to on to zrobi, ale to znaczy

funkcjonalnie, że system, żeby uratować ludzi

zdecydował się, żeby na pewno

rozjechać tego gościa.

To

jest coś, z czym prawnicy firmy

będą się po prostu borykać przez najbliższe

10 lat, jak ktoś jakiego nastąpi.

No bo kto?

Programista, sama firma, właściciel

samochodu, może.

No też czytałem o programowaniu samochodu, że

programujesz samochód, no i w takim wypadku

ty bierzesz odpowiedzialność w takim wypadku,

w sensie takim, że programujesz

samochód w różnych perspektywach,

jak ma się ewentualnie zachować.

No i jeżeli wtedy w takim wypadku

ty, jako osoba,

która skonfigurowała ten samochód

i skonfigurowała jego zachowania,

no

że tak u właściciel samochodu.

No dobrze, ale czy to znaczy w szczególności

czy uważasz, że

istnieje osoba, która

zarządza

na przykład montażem

systemu sterowania, bo to nie jest tak, że one będą

różne, gdzie jeden ten sam wszędzie.

Dla

stu tysięcy samochodów

elektrycznych

bajeranskich i sautomatycznym prowadzeniem.

I ta osoba

jakie musiałaby dostać pieniądze,

żeby wziąć na siebie odpowiedzialność karną

za każdy wypadek, który spowoduje,

którykolwiek z tych stu tysięcy samochodów.

To musiałbyś projektować ktoś w więzieniu.

Już nerną było zacząć odsiadywać, tak.

Więc

raczej tak nie będzie.

Filmy będą kombinować. Poza tym jest jeszcze

jedna

sprawa. My tak naprawdę

nawet nie wiesz, jak dziwnie

systemy potrafią się nauczyć

reguł, kiedy

uczą się ich z przykładów.

Kiedyś

była taka strona z wysiąła moral-maszyn,

ale nie będę ten. Ona generalnie

dawała dokładnie takie stanariusze. Jedziesz samochodem,

w samochodzie jedzie dwa psy i kot.

Na pierwszych jest na czerwonym

świetle przechodzi staruszka.

Czy teraz wjeżdżasz w ścianę,

żeby zabić te dwa psy i kota?

Czy wjeżdżasz w tą staruszkę, żeby zabić staruszkę?

I takich pytań on losował.

Ale

dostawałeś 20.

Ci ludzie potrafili być, nie wiem,

dziećmi, kobietami, mężczyznami,

otyłymi, starymi,

szczupłymi, bandytami.

I kątka człowieka, który biegnie

z górą pieniędzy,

były psykoty,

były czerwone, zielone światło.

I ja zrobiłem

taki eksperyment, że wziąłem sobie stosunkowo

prostą regułę.

Sosunkowo prostą regułę

brzmiała tak, że

zawsze będę celować, żeby zabić mniej ludzi,

która ma eksperyment,

zwierzętami się nie przejmowałem w ogóle.

I jeżeli

będzie porówny taka sama liczba

ilość ludzi,

ludzie mi też nie przejmowali, liczymy ich na sztuki.

W sensie nie rozróżniają rodzaju ludzi.

I

a jeżeli jest porówno,

to

jeżeli

przechodzący przez pasy łamią prawo,

czyli w porządku czerwonym, to

likwiduje ich, a jeżeli nie, to

likwiduje siebie, naszej kierowca.

I

z tą dokładnie idąc za tym algorytmem,

który zapewniał mi pełną możliwość

w każdej sytuacji,

doszedłem przez te 20 pytań,

a następnie on pokazuje ci statystyki.

I gdyby system uczył się z tego,

uznałby, że

bardziej jestem

skłonny zabić chyba

sportowców niż ludzi o tyłych,

bardziej jestem gotów zabić psy

niż koty

i chyba

bardziej jestem skłonny

zabić mężczyzn niż kobiety.

Nie pamiętam dokładnie tych trzech

zasad, ale kluczem jest to,

że on wymyślił sobie,

jakie reguły stosowałem i one były zupełnie inne,

niż ja stosowałem naprawdę.

Uczył się z tych przykładów i nie nauczył się

mojej metody, która była dość prosta, tylko innej.

Teraz,

gdyby system automatyczny sterował tym samochodem

na podstawie moich odpowiedzi,

zacząłby

stosować te reguły.

No tak, ale gdybyś coś takiego konfigurował,

wydaje mi się, że jednak

ubrałbyś trochę inne

to skonfigurować.

Oczywiście. I jasne, żebym

ubrał to inne zasady.

Natomiast pytanie było, czy bym był w stanie

pomyśleć o wszystkim.

No nie, no bo nigdy

nie ma wszystkiego, bo też musiałby

uznać, że zawsze są błędy,

ludzie się mylą, będzie myliła się technologię,

ale tak w dużym skrócie uważasz,

że takie samochody

pojawią się w perspektywie

5, 10 czy 15 lat.

Takie samochody prawdopodobnie

pojawią się w segmentie premium,

w którym rozwiążą problemy prawne

z tym związane. Co z tym zrobić, jeżeli

będą wypadki i

jak to rozstrzygać. Jeżeli one zostaną

w pełni rozstrzygnięte, to one wejdą.

Brzmi jak 15 lat.

Tak, prawo i regulacje i tą różnią.

Chociaż oczywiście istnieje szansa

tzw.

dzikich pierwszych lat, kiedy

oni po trzech latach pomyślą, że już je

rozwiązali w przyszłości, a nie wprowadzą,

a na tymi przez 12 lat będą korygować te

prędkości.

Kulejnoga elektryczna

bardzo podobna.

Po początku się pojawił hulajnogi, a dopiero później

zaczęło za hulajnoga jeździć prawo.

Tak.

Zabawne

hulajnoga, nawet jeżeli porusza się z prędkością

roweru, ma zupełnie inne prawa

i obowiązki niż rowerzy.

To jest rasizm.

Jednośladowizm.

Tam naprawdę jest ciekawy.

Powoli zmierzając do końca, powiedziałaś, że

za swojego życia chciałbyś przeżyć kolonie

na Marsa?

Chciałbym pewno opuścić ziemię w tym momencie

krótko, ale oczywiście chciałbym.

A uważasz, że to jest realne?

Uważam, że mamy

szansę za mojego życia na permanentną bazę

na Marsie, jeżeli ktoś będzie odpowiednio ambitny,

bo z punktu widzenia badawczego

takiego czysto badawczego

tam się bardziej opłaca wysyłać roboty.

Roboty nie potrzebują powietrza.

Są coraz lepsze.

To jest coraz lepsze system automatyczny,

które nimi zarządzają.

Natomiast

w ludzkiej pasji

odkrywania nie chodzi o to, żeby tam jakiś

robot chodził, tylko żeby tam człowiek

postawił stopę, był na innej planecie, mieszkał

tam przez tydzień, potrafił polecieć

wrócić. To jest, jak gdyby

ideą eksploracji.

Chcemy być na nowym rądzie

jako ludzie.

I

wierzę również, że tak naprawdę

starania same, żeby to to osiągnąć

bardzo mocno podciągnął różne technologie,

które przy okazji się rozwinie,

bo przecież

na razie nie umiemy tam zawieść ludzi.

Trwa mnóstwo czasu.

Ci ludzie są poddani promieniowaniu

i chcielibyśmy, żeby umarli na przykład

choćby dlatego, że piarowo jest

słabo.

Jeżeli doleci groma datrupów

chcielibyśmy, żeby umieli wylądować

i wystartować

dużo ciekawych rzeczy można

wymyślić.

No ja bardzo

liczył, że mój ojciec

oglądał

lądowania na księżycu.

Chciałbym obejrzeć lądowanie na Marsie tak naprawdę

za mojego życia. A jeżeli już nie ja,

to chociażby moje dzieci obejrzały

za swojego życia, bo to musi być coś pasjonującego.

Ja pamiętam, że siedziałem

oglądając Pathfinder, jak lądował

jeszcze pierwszy. Kiedy dokonaliśmy

zemsty

za wszelkie filmy o inwazji z Marsa

dokonując własne inwazje przy pomocy

dmuchanej piłki, z której wyjechała wrotka.

Ale teraz już

Curiosity to był

porządny robot z laserami

atakujący na jetpackach.

Dzięki czemu

Mars jest jedyną planetą, o której

wiemy, która jest wyłącznie

zamieszkała przez roboty.

Dobrze, ale przed Marsem

teraz na twoje życie skończyłeś serię

co będzie dalej?

Wiesz co, jestem pisarzem,

więc oczywiście chcę pisać dalej.

Mam kilka pomysłów

z różnych

jak gdyby działów. Rozpatruję

na etapie planowania fabuły,

więc myślę, że

próbuję ją napisać.

Książkę Fantazy,

która porusza inny dla mnie

odpowiednio ponury temat, ale

ważny mianowicie temat okupacji.

Mam w planie

napisać zbioropowiadań, które

powiedziałbym, że czerpią z Lovecrafta.

No i będę myślał, pisarsko

będę myślał co dalej.

I oczywiście w jakiś sposób liczy na to,

że ten świat algorytmu wojny będzie się

rozrastał. W tym sensie,

że

faktycznie prowadzę wstępne rozmowy

z człowiekiem, który

zajmuje się grami planszowymi,

ale są bardzo wstępne, więc

to nie chcę być

na razie zbyt optymistyczny,

bo lepiej być pesymistyczny

i potem zachwycony,

ale jest to bardzo konkretny człowiek

i tak naprawdę wierzę w niego.

I chciałbym napisać

również kolejny zbioropowiadań

w tym świecie, bo

ja go lubię, ja go rozumiem.

To jest nieprawdopodobne zyskocznie

niewiedziałem.

Jak zaczynałem pisać, że człowiek swobodnie

porusza się w swoim świecie już, bo na tyle zna,

że ma w nim intuicję. W sensie wie, co

w tym świecie mógłby pomyśleć człowiek,

bohater, na jakiś temat.

Wie, co jest w nim łatwe, wie, co jest w nim trudne.

Co

zaczyna go czuć trochę, jak ja czuję nasz

świat. W sensie mam jakąś intuicję,

jak rzeczy działają. Być może mylną,

ale ona jest realistyczna w tym

sensie, że człowiek mieszkający

w naszym świecie może ją mieć. No bo ja ją

mam.

I jak zaczynałem

drugi, jak ten świat zaczynałem

czuć w podobny sposób, to daje

mi dużą swobodę w pisaniu.

Bo nie muszę się zastanawiać

na co by wpadli, a na co nie, bohaterowie.

O czym by pomyśleli w pierwszej

kolejności, bo to przychodzi już samo.

Trudno mi się tak naprawdę

pożegnać ze względem wojny, bo to

hawa użycia, to jest 10 lat ponad.

I

mam tam bohaterów,

którzy są być może nie najciekawszych

miejscach w swoim życiu, ale tam

dalej są. Mam też inne rzeczy.

Świat został zostawiony, bo

że osłubienie zerowej w takim punkcie, że

dużo się jeszcze nie może wydarzyć.

Bo gra osłubienie zerowej domyka

historię, ale

to jest trochę tak, jak

napisać, bo powiedziałbym

nie wiem, książkę o rewolucji

francuskiej, która kończy się po rewolucji

francuskiej, no ale

to jest francusia nadal istnieje i to jest

francusią po rewolucyjną, to jest zupełnie

inny świat niż był wcześniej.

Więc

tylko że opowiadania pisze się trudniej.

Najłatwiej napisać

serię powieści. To jest super

łatwe, bo ma się jeden pomysł

i ten jeden pomysł się realizuje po prostu

konsekwentnie. W opowiadaniach

każdy opowiadanie musi być własny.

Tak naprawdę. No dobrze, to

pojawi się algorytm pokoju?

Uważam, że

nie ma sensu, ale na pewno nie szybko.

Bo ja muszę trochę

strząsnąć sobie

trochę to poprzednią historię

żeby zacząć jak gdyby

z nowego

miejsca.

Też chcę napisać parę innych rzeczy,

a algorytm

wojny mi bardzo skutecznie zajęł cały pisarski czas,

ponieważ uważam, że no nie ma sensu

pytać się za coś innego, to póki nie skończę,

bo to byłby trochę nieuczciwe wobec

czytelników, kiedy mam

11 innych rzeczy.

To nie jest tak, że nie ma takich pisarzy

na świecie, ale nie lubimy ich za to.

Więc

pewnie to się pojawi,

bo muszę go dobrze przemyśleć.

Bo jak się mówi, że

są dwa style pisania, można być tam

architektem albo ogrodnikiem.

Architekt wszystko planuje, ogrodnik

po prostu sadzi i patrzy, co mu

rośnie, to jestem zdecydowanie

spektrum w stronę architekta.

Bardzo muszę mieć rozplanowaną

historię na początku.

I ona oczywiście trochę mutuje po drodze,

ale

realnie, jeżeli chodzi o ogólny

sens, ona się niewiele zmienia

od początku myślenia do końca.

A w tym roku jeszcze coś będzie

od ciebie?

W tym roku oczywiście będzie

łamagedon, w związku z tym będę pisał opowiadanie

łamagedonowe, tym razem ma być wesołe.

To jest

pierwsza rzecz, więc na pewno będzie to.

I

nie wiem, ile zdążę napisać

mojej super powieści fantazy,

którą planuję właśnie pisać.

Prawdopodobnie też napiszę jakieś

opowiadanie luzem, bo ja lubię opowiadanie.

Uważam, że fantastyce opowiadania są najważniejsze.

Powiedziałeś, że są sercem fantastycznym.

Tak, dokładnie.

Całe

pokolenia uczyły się na opowiadaniach.

Są, jest taka seria

z prokier nieznane siedem tomu,

bo w pierwszym wydaniu oczywiście,

bo potem zaczynają

kontynuować same genialne teksty

bardzo irytujące, bo człowiek, kiedy już

jest przekonany, że całkiem dobrze pisze,

to potem czyta i okazuje się, że

jego pomysły nie są wcale takie dobre,

a poza tym jakiś łobus

podkratwuje, a następnie cofną się w czasie

o 40 lat i napisał.

Czyli

widzisz to jednak działa już od dawna.

Tak, wyraźnie tak.

Nawet znam nazwiska tych ludzi, bo

nie.

Czyli wiesz kto ci ukradł to 40 lat

temu.

Straż to było dziecku.

Dziecku.

Można

tak robić.

Jesteś

szalenie inteligentnym

gościem, już podsumowując

tą rozmowę. Powiedz, czego na przykład

ty słuchasz jako fan audiobooków.

Takich rzeczy, które są dla ciebie

naprawdę bardzo ważnymi rzeczami, jakby się opowiedzieć

o audiobookach, filmach

i serialach. W krótkiej pigułce.

Ja

audiobookiem mam jak gdyby w dwóch trybach.

To znaczy pierwsze to słucham

jakieś książki, albo historyczne,

albo

nazwijmy to reporterskie.

Na przykład ostatnie moje, dwie ostatnie książki,

żebycie tutaj

naprowadzić, co mam na myśli, bo oczywiście

mówię niestno.

To były dwie

książki. Pierwsza była o szpiegowskich okrętach

podwodnych w Zimnej Wojnie.

Znaczy to był dokument.

A druga to była o zato, znaczy

zatonięciu USS Scorpion.

Bardzo głóźna sprawa, bardzo ciekawe śledztwo.

Powiedziałbym fascynujące, gdyby nie to, że tam

zginęła masa ludzi.

I, ale interesuje mnie w jaki sposób

ten system działa w tym.

I to jest pierwsza, że na druga to są oczywiście

książki fabularne, jak czytam słucham

w zasadzie, różnych książek.

Takie moje całą uwagę zajmują

książki nominowane w tym roku do

nagrody im. Janusz Azajla, która jest

jedną z dwóch

takich najważniejszych nagród

w fantastyce polskiej.

Jest

nagroda im. Janusz Azajla, która jest nagrodą

fanów i jest nagroda im.

Czołowskiego, która jest nagrodą

Żyli tak naprawdę.

Jest Żyli związane z ekspertami

literatury dostawcami,

które ją

przyznaje. Natomiast w nagrodzie

zajdla najpierw jest nominacja, która jest

szeroka, w sensie każdy może nominować

jakieś utwory. I w tym roku jest dużo,

bo osiem jest powieści, dziewięć opowiadań.

I jest taka inicjatywa

fanowska, która się nazywa ze wzajdla,

który polega na tym, że natychmiast, kiedy

już pojawią te nominacje, to

przed, a zanim będzie polkon, gdzie jest

drugi etap głosowania, gdzie się

wyłania teksty, które nagrodę dostaną,

to się je wszystkie czyta,

te, których się jeszcze nie przeczytało,

żeby

głosować świadomie.

Znaczy, żeby jak się

przecowo ma to głosowanie, bo tam trzeba

porządkować głosy

w kolejności. To się

jak najwięcej wie o tych tekstach.

Ponieważ ja

nieidalnie trafiłem z nominacjami,

zresztą było ich dużo, a ja mogłem te tylko pięć, więc

nawet jakbym idealnie trafił, ciągle byłbym trzy książki do tyłu,

to ja

mam do czytania dużo.

Więc wynalazłem te, które są w audiobookach

i biorę się za nie,

a równolegle

czytam we bookach, te, których się nie dało

znaleźć w audiobookach.

I to jest w tej chwili mój cały czas.

Natomiast poprzednio

z rzeczy

fabularnych,

musiałbym sprawdzić, ale zdaję się, czytałem

Kaspraryxa,

który jest bardzo sympatyczną,

znaczy trudno nazwać sympatyczną, ładną

powieścią o takim

Sherlocku Holmesie

w XVI wiecznym Krakowie.

Nie jest to Sherlock Holmes,

tylko jest Kasper Rex

oczywiście, ale

jest to o sprawach kryminalnych.

Jest to ładnie napisane.

Ja to cenię z tego względu,

że autor

bardzo ładnie ziselczował

Kraków.

Nie miałem pojęcia, jaką potęgą byli rzacy wtedy.

A się okazało,

że po weryfikacji

faktycznie byli.

I to była moja

książka, którą chyba czytam,

ostatnią z fabularnych

przed tymi nominowanymi do Zajda.

Teraz czytam te.

A filmowo? Co na to by ostatnio wywarło

jakieś wyrażenie?

Wywarło, ale

to jest trudne pytanie.

Ostatnio

widziałem

Quantum Mania, ale mam wrażenie,

że magia Marvela trochę już nam nie przygasa.

Natomiast

taki film, co byłem

na nim w kinie,

to oczywiście był mawerik, na którym byłem

dwa razy, nie trzy chyba razy nawet, bo byłem

myśliwca.

Więc oczywiście chciałem zobaczyć,

zwłaszcza, że to takie jest

pewna nostalgia, bo to dla mnie

powrót do filmu, o którym mnie zachwycały,

albo byłem mały.

Więc

to był niewątpliwie film,

który mi się podobał. Teraz

czekam na Indiana Jonesa, bo cokolwiek

powiedzieć, że one mogą nie wyjść,

i ostatnio nie były zbudowane, to to jest jednak Indiana Jones.

To nie ma opcji,

żeby go nie zobaczył w kinie, nawet jak będę potem narzekać.

Ja często narzekam, w związku z tym

jest na to szansa, ale będę narzekał,

ale zobaczy go trzy razy, bo jak

kiedyś mówiła jedna koleżanka, prawdziwy fang

Gwiezdnych Wojen, tak długo ogląda, że muszę zacznie

podobać.

Tak z Indiana Jonesem.

I jeszcze

wspomniałem Transformersy, bo byłem z

dziećmi.

Tam były

Optimus Primal,

który był wielkim gorilem

robotem. Bardzo ładny teledysk,

ale z mojego punktu widzenia

głównie to.

No to seriale?

Seriale? Ja idę,

jestem wielki,

bo Expans się skończył, ja oglądam

Expans z dużą radością, bo ja byłem

fanem serii, przede wszystkim za świat

i postacie drugoplanowe. Ja zawsze jakoś bardziej

drugoplanowałem niż pierwszą.

Ale

oglądałem i teraz czekam

na kolejny sezon

taki serial, który się nazywa For All Mankind

i on jest

o alternatywnej historii wyścigów

kosmos, który zaczyna się

w 69.

Tym, że

to Sowieci

lądują pieczni na księżycu. Póczego wyścig

się nie kończy, bo Sowieci mają zaczepkę, a

Amerykanie nie mogą teraz przerwać, bo

oni się znali.

I on się ciągnie aż

do

dolądowania na Marsie, przed 2000

roku, to jest trzeci sezon, zakładam, że

będę następny. I bardzo się czaje, bo to

jest świetnie nakręcony serial, naprawdę.

On jest fabularnie

bardzo dobrze poprowadzony i jest

bardzo dobrze zliserczowany i jestem

wielkim jego fanem.

Co jeszcze?

Ostatnio skończyłem oglądać Carnivalero,

który ma tą zaletę, naprawdę

że jest zamkniętą historią. Ma dwa sezony

i jest bardzo

ładną zamkniętą historią. Bardzo mi się

podoba i jestem takim steampankowym

trochę światem,

w którym

występuje, jest

właściwie

Londyn, który

toczy wojnę z właściwie

Rosją, taką 19-wieczną

i występuje

tam bardzo mocny montek magiczny, bo

oni toczyli wojnę również o taką

wyspertilna nog, która chyba

jest Idlandią, na której

żyją

Ferii, takie, które nam mają

skrzydełka albo fauny

i one, ponieważ ta wojna

wygrała, a ta, nazwijmy to Rosja,

to

była bardzo duża migracja do tego

Londynu i oni tam żyją,

ale nie są bardzo chętnie widziani, tam są

sprawy magiczno-kryminalne, bardzo, jest to

bardzo fajny serial, ze względu

na scenariusz,

jak i na

scenografię, która jest piękna,

wreszcie

występuje tam

niestety dwójka głównych

aktorów, którzy

potrafią znaleźć lepsze aktorów

w tym serialu

i co jeszcze

tak naprawdę

ostatnio?

Tych seriali coś ostatnio pojawiło

naprawdę dużo? Ja wiem, i człowiek

nie nadąża aż za oglądaniem

kompletnie

w swoim czasie skończyłem z dużym

opóźnieniem Andor, który

był z Gwiezdnowojennym serialem, który

jest chyba najbardziej wartym w mojego opinii, oczywiście

obejrzenia, bo to jest szpiegowski serial

w świecie Gwiezdnych Wojen, on jest dużo

bardziej

ma ten rytm

science fiction, który mi się bardziej podoba,

ten fragment Gwiezdnych Wojen.

Ok, a jakbyśmy mieli twoje książki

dorzucić jak gdzieś ekranizację

to nie miałbyś do wyboru wszystkie platformy

streamingowe. To, którą platformę

streamingową byś wybrał, do której

estetyka platformy streamingowej, bo one też

dość jasno różnią się estetyką.

Chyba w obecnej konieście powiedziałam

Apple lub Amazon.

Amazon nie ze względu na pierścienie władzy,

które mi się nie podobały, ale Amazon

ze względu na właśnie Boys'ów

i Carnival Row, a Apple ze względu

zdecydowanie na

For All Man's Kind.

Oni pokazali, że potrafią zrobić serial

o kosmosie, potrafią go zrobić bardzo

dobrze, trzymając się

raliów i potrafią utrzymać

w nim napięcie. Jestem pod dużym

wrażeniem i prawdopodobnie to byłby

mojej pierwszych roki, gdy miał wybór.

Natomiast

jestem zwolniony z tego wyboru, ponieważ

żadna stacja się do mnie z jakiegoś powodu nie

odzywa

i pewnie przez jakiś czas

jeszcze tego robić nie będzie.

A ja ci życzę, żeby

odezwali, bo uważam, że to jest

bardzo i to bardzo

interesująca literatura. Bardzo

ci dziękuję, to była bardzo

miła rozmowa.

Nieprawdopodobnie było to dobre spotkanie.

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.