WojewódzkiKędzierski: Ludzie chcą polityki. Grzegorz Kajdanowicz

5/29/23 - Episode Page - 1h 24m - PDF Transcript

Wojewódzki-Kędzierski, najlepsze połączenie, którego

możesz słuchać w domu i poza domem, dzięki Play, partnerowi

podcastu.

Play.

Wchodzimy na pełnej, minęła godzina 20, poniedziałek

Wojewódzki-Kędzierski, proste ze studia na ulicy Wiertniczej.

Pan Grzegorz Kajdonowicz, dzień dobry, panie Grzegorzu,

Kajdan Zwyżkowa.

Dzień dobry, a dlaczego na pan nagle?

A to przepraszam. Grzesiek Kajdan, Kajdan Zwyżkowa u nas w

studio.

Ja bym miał pomysł na nietypowy początek, żeby Grzegorza

tak trochę wybidzie go naturalnego środowiska.

Zacznijmy od Tenisa.

Grzegorz, komu mógłbyś urwać choć jednego gema?

Idzie świątek czy Hubertowi Hórkaczowi?

No nie, to na pewno nie Hubertowi Hórkaczowi, to widać,

że panowie nie wiem, albo nie oglądacie Tenisa,

albo nie wiecie, że Hórkacz serwuje 200 na godzinę z hakiem.

Jak, nie wiem, gra forhent, to gra 130-150, to w ogóle

jest niemożliwe.

Czy chcesz powiedzieć, że Hórkacz jest tak szybki jak Piotrek Kraśko?

Nie wiedziałem jak Piotrek gra, ale słyszałem, że też próbuje,

natomiast czy Piotrek Kraśko jest szybki, nie wiem.

Dobrze, a Iga byłoby 6-0-6-0?

Na pewno byłoby 6-0-6-0, ale byłem na treningu Igii Świątek parę razy,

na Rolandzie i byłem, kiedyś graliśmy też obok siebie na takim

w klubie, w klubie, takim deski się nazywa warszawskim,

bardzo fajnym, zacnym.

Ale to już był ten...

Kort, kort, tej Igii?

To był, mówię o deskach, teraz to był czas, kiedy Iga miała 17 lat,

to było przed wygraniem pierwszego Rolanda Garrosa,

ale już wtedy była Iga, jak ktoś wiedział o co chodzi,

to ją znał, tak?

I była jeszcze ze swoim pierwszym trenerem się Szputowskim Piotrkiem,

by jej ojciec na treningu była jeszcze trener, jeden sparing partner

całym mnóstwo ludzi.

I naprawdę grała tak, to jest inny sport na żywo,

niż w telewizji, jest dużo szybszy, jest dużo mocniejsze.

I naprawdę graliśmy na korcie obok,

bo graliśmy debla z kolegami, tak trochę mocniej serwować,

trochę tak, żeby było...

To jest zaszpanować...

Trochę tak, tak, w ogóle, ale w ogóle to po prostu było...

A czy ty jak grasz ten Instytut, robisz takie...

A jeszcze jedna rzecz, zchodzimy z tego Kortu i wszyscy chłopaki

robią sobie zdjęcia, nie, no ja nie będę robił wioski.

Wszyscy teraz mają, ja nie mam.

Nie zrobiłeś sobie zdjęcie, ale co Ego cię poniosło?

Tak głupio było, bo ja też nie przypadam,

że takim siłocjami, jak ktoś przychodzi i tak chce zdjęcie,

no zróbmy sobie zdjęcie.

Ja, okej, z kim się robię, prawda?

Natomiast jeżeli ktoś mnie poprosi, ale ja mam taki problem,

żeby tak, czy mogę zrobić, żałuję tego, bo jednak...

No to jest dziennik, ono.

To było inne 17 lat, teraz to już wiadomo i...

Dlatego cię pytam, bo chyba niewiele osób wie,

że ty jednak jesteś zapalonym tenisistą.

Bardzo lubię tenis, kiedyś zacząłem grać tenis,

a zresztą jak skończyło się u nas w pracy,

mieliśmy taki czas, że graliśmy dużo w piłkę nożną,

później w koszykówkę, ale to był sport...

Zespołowe jest.

Zespołowe, ciężko było mimo, że duża firma, ciężko był taki skład

zebrać i mówię dobra, muszę się przesiąść na coś indywidualnego,

ale to już było grubo po 30, tak naprawdę.

Czyli zaczynałeś od zera po 30.

Zaczynam od zera znajomy, zresztą Wojtek,

Wojtek Oleniczak polecił mi trenera tenisem,

bo jego syn z nim grał,

umówiliśmy się na korcie.

Ten polityk?

Były polityk.

Ten były polityk?

Jesteś tak blisko z byłymi politykami?

Znam, bo się z Wojtkiem bardzo dobrze.

Ja też się znam z Wojtkiem, ale nic mi nie polecam.

Wyjeździcie na Narty razem?

Nie, na Snowboard.

Orlicytację.

Ja w ogóle nie znam ojca.

A ile razy byłeś na Snowboardzie?

Czekaj, czyli ty się Grzegorz kumplujesz z byłymi politykami?

No z Wojtkiem się kumpluję, ale teraz nie dlatego, że był politykiem,

to dlatego, że nasi synowie chodzili razem do przedszkola.

Okej.

A powiedz mi,

zadałem się jakieś pytanie w fervorze, ono przepadło,

czy ty robisz takie, jak serwujesz takie właśnie?

Tak.

Jak serwuję tak?

Jak gra mnie?

Okej.

Potrafisz dzisiaj...

To nie jest ten kanie, taki bezsens.

Nie, no oczywiście.

Regulacje oddechu, uderzenia i tak.

Widzę, że nie wiesz.

Dobra.

Ja grałem z Tenisa.

Od dziecka.

Od dziecka.

Co dzisiaj jest największą wadą, a co zaletą Iggy Świątek,

według Grzegorza Kajdanowicza?

Myślę, że bardzo małą ma wad.

Teraz, jak obserwuję, jak gra od wielu,

do mocna psychika,

może serwizm mogłaby poprawić,

jak ostatnio oglądałem.

Ja grałem świetny Forehand, świetnie się rusza.

Graś świetny Backhand, po linii, po krosie.

Myślę, że zawodnicza kompletna,

jeżeli ja mógłbym oceniać

te moje podstawowe takie skisy,

jak ty ładnie użyłeś tego określenia

w rozmowie z Piotrkiem.

Dużo oglądam Tenisa

i myślę, że Iga ma mega potencjał,

żeby być taką zawodniczką

na takim już poziomie.

Jak już spojrzymy na to z perspektywy lat,

nie wiem, Serena Williams,

czy Steffi Graf.

No to taka top, top story.

Martina Hingis ona mi się kojarzyła.

Martina Hingis też.

A nie masz takiego wrażenia,

jakbyś spojrzał i my też.

Spojrzymy na to z naszej perspektywy,

że ona ma czasami kłopoty z byciem,

a może nie kłopoty,

może ma umiejętność,

bywa trudną rozmówczeniu.

No tak bardzo sucho technicznie,

ciężko się coś wyciągnąć takiego

trochę bardziej osobistego.

No tak dużo Tenisie mówi,

ale to tak właśnie,

a dzisiaj wygrałam,

tak, tu dzisiaj nie siedział mi drugi serwis.

Ona też bardzo stanowczo

wyznacza granice.

Myślę, że to jest atut dzisiaj w dobie

social mediów,

takiej ciekawostki,

jak wyglądają lidaskalia

czy jego życie.

Zle trochę adresujesz pytanie,

bo ja w mediach social mediach

nie jestem dobry,

bo nie mam żadnych.

No i akurat ją czasem,

czasem obserwuję,

trochę czytam,

co ma do przekazania.

Myślę,

że jest pole do tego,

żeby jakoś tam poszerzyła.

Bo zainteresowanie

jest naprawdę ogromne.

To jest młoda, atrakcyjna,

fajna,

uśmiechnięta dziewczyna.

Bo to nie jest zamknięta taka

osoba, prawda?

Ona czasem

po prostu wygrana.

Czyli żar z czasami

są genialne.

Są genialne,

ale w ogóle riposta.

Tak.

Jak potrafi odpowiedzieć

komuś tam,

czy na korcie,

jak ktoś z nią po angielsku

przeprowadza wywiad,

widać,

że to nie jest wystudiowane,

przygotowane,

że ona ma po prostu

absolutnie zdolność

takiego fajnego,

fajnego popowiadania.

Wpisałem twoje nazwisko w Google.

Kliknąłem images.

I mi proszę,

ja ciebie cała paleta

Kajdanowiczu wyskoczyła.

Młodszy i starszy.

Młodszy i starszy głównie.

I chciałem się skupić

na tych młodszych.

No bo ty jesteś

jak George Clooney.

Ty wyglądasz z biegiem

coraz lepiej.

I chciałem się zapytać,

w jakim ty jesteś

teraz etapie

swojego życia.

Bo wyglądasz,

powiem ci szczerze,

najlepiej.

Też jakaś

bije od ciebie pewność siebie.

Ja mam po prostu,

jak coś,

mam jakiś taki dar,

że wyciągam takie wnioski,

one okazują się często prawdą.

Więc najlepsze przed tobą?

Panie szanowny.

Ja mam,

żebyśmy uściszyli 50 lat.

To to jest, myślę,

dla faceta bardzo,

bardzo dobry wiek,

bo już masz za sobą

jakiś taką karierę,

dość, nie wiem,

mocno rozkręconą,

tak jak mówisz,

trochę pewności siebie,

bo pracujesz w takiej

tej sferze publicznej,

dużo pracujesz na żywo,

spotykasz bardzo różnych,

mniej bardziej

interesujących ludzi,

mniej bardziej

rozwiniętych intelektualnie,

siłą rzeczy, prawda?

Więc przez te,

30 lat już mojej pracy

dziennikarskiej,

zdążyłem trochę tak

okrzepnąć w tym,

w tym wszystkim, prawda?

Uprawiam sport,

dużo sportu,

narty, tenis,

jeszcze tam parę innych rzeczy,

więc to też mi daje jakąś taką,

nie wiem, fizyczną pewność

siebie,

to też może nie najszczęśliwiej,

no zabrzmi,

ale jednak coś w tym

może jest,

czy to jest mój najlepszy okres?

Nie wiem.

Myślę bardzo dobry,

bardzo dobry.

Mam już odchowanych synów,

obaj dorośli,

22, 18,

mam dużo czasu dla siebie,

na swoje jakieś właśnie pasje,

na swoje hobby,

na to, żeby popracować sobie

kiedyś.

To ciekawa rzecz, bo Piotr

porównał cię do Kluneja,

bo rzeczywiście masz trochę

urodę amanta,

nie wiem, ktoś ci to powiedział?

Nie.

No to facet jest pierwszym

człowiekiem, który ci to powiedział.

Nie, ale to jeżeli,

bo ja kiedyś,

to ja nie wiem, kto to wymyślił,

ale tak chodziło takie,

że ja bardziej jestem

do Harrison'a Forda,

podobne jak na Kluneja.

O, ale wiesz, że tak.

I nie wiem.

Ale w prajmie,

ale w prajmie teraz.

Tak, tak.

Takim podmłodzonym,

w 20 lat 80 zagrał teraz

37-latka.

W filmie, tak?

No więc chciałbym,

chciałbym, żeby...

Ale rzeczywiście, jak się tak

przymruży oczy, i ci nałożyć

kapelusz...

Ta-da-da-da.

Ta-da-da-da.

Dać ten taki jeszcze...

No właśnie, bo ja do tego

zmierzam.

Obok Anita Werner

jesteś chyba drugim

aktorem w zespole faktów.

Aktorem?

Nie mam nic wspólnego z aktorszem.

Przepraszam.

A poczekajcie.

Ja oglądałem dla ciebie

drogówkę.

Były epizod.

No przecież oglądałeś.

Ja bym nie zagrał

to źle.

Ja tam udawałem tylko siebie

dziennikarza.

Natomiast pewnie bym tego nie

zrobił, gdyby nie

podszedł mnie bardzo

sprytnie, inteligentnie

kolega

z produkcji tego filmu.

Powiedział, że

Wojciech Smarzowski

nie wyobraża sobie, żeby ktoś

inny to zrobił.

No to co wtedy masz?

Ale ja gadałem z Wojtkiem

wczoraj i on mi powiedział...

Że to nieprawda.

Nie.

Że miałeś kłopot,

żeby wejść w rolę

dziennikarza.

Coś...

To nie jest prawda.

Bo pierwsze, nie było Wojtka,

jak to nagrywaliśmy.

No to nie śni mu.

Rozi, robiliśmy to w

studiu przed programem.

Było bardzo mało czasu.

Ja to po prostu przeczytałem te

teksty tak...

No...

Sprąpta era oczywiście, tak?

Bo to...

Ja udawałem, że czytamy sobie

jakieś...

Że to są fakty

czy jakieś programy informacyjne,

prawda?

Brandu nie mogliśmy do tego użyć.

Później jeszcze dogrywaliśmy

jakieś historie radiowe.

Ale poszło jak spłatka.

Ale...

Wracając do...

Poszło jak spłatka.

Czy stycharis?

Cholubek.

Powiedz mi...

Czy...

Jest coś wyżej

w dziennikarskiej hierarchii

w Polsce, niż prowadzenie

głównego wydania faktów?

Gdzie można jeszcze dalej

zajść?

No zależy, kto się interesuje

w jakimś dziennikarskim,

jeżeli chcesz...

Piszesz.

Jesteś, nie wiem...

Chcesz być redaktorem

na Czernym Newsweek'a

albo redaktorem na Czernym Gazety

w Morcie, albo na przykład

Gazety Polskiej codziennie.

Ale to jest takie fajne połączenie,

jakby...

Bycia znanym

i bycia fachowym

i...

Jest to bardzo funkcja prestiżowa.

Prowadzenie newsów.

Chyba na całym świecie

tak jest.

Znaczy nie może...

Nie prowadzenie, ale bycie gospodarzem.

Bycie gospodarzem, Ankorem,

jak to się mówi w Stanach.

Jeżeli...

No ja...

Całe życie to swoje zawodowe

jestem dziennikarzem

i za całe życie

jestem dziennikarzem telewizyjnym.

Siedzimy sobie tutaj w studiu,

można by uznać radiowym.

A ja nigdy nie przepracowałem

ani jednego dnia

w studiu radiowym.

Całe życie robiłem tylko

w tej telewizji,

znaczy tą pracę telewizyjną.

Więc bycie gospodarzem

czy Ankorem

w takim programie,

oczywiście jest...

Wydaje mi się z mojej perspektywy

taki top,

owde top, co ja mógłbym robić jeszcze.

Pewnie...

Co trzymam?

Można być redaktorem naczelnym,

mieć większy wpływ na

jakby to kto pracuje,

jak układasz zespół,

jak tworzysz zespół,

kogo zatrudniasz.

No to to jest pewnie...

To pewnie tak,

bo ja mam jako ten Ankor

wspomniany,

pewnie większy wpływ na te wydania

pojedyncze,

które prowadzę, prawda?

Dziś, jutro, pojutrze

i w czwartek.

Natomiast jeśli chodzi o taką politykę redakcyjną,

to raczej redaktor naczelny.

Ale zgadzasz się z takim stwierdzeniem,

w którym ja szedłem do tego zawodu

wiele lat temu,

no 10 lat

jestem od ciebie starszy,

prawie 9, 8, 7,

że dziennikarstwo to charakter?

Bez charakteru nie można być

dziennikarzem,

to na pewno,

natomiast

no...

Ty i radion, prawda?

Jeszcze rozgłośnia harcerska,

że wiadomo...

Bardzo dawno tym.

Pamiętam, że Brum

jeszcze był po rodze,

był do takie pismo trójka,

tak więc...

No to jest kakałość po tych różnych

i redakcjach,

ale też...

No tu napisałeś coś, prawda?

Tu te ledyski reżyserowałeś,

no...

Twoje portfolio jest takie,

moje jest takie,

dlatego że ja mówię.

Byłem reporterem oczywiście

niusowym,

zjeździłem pół świata też

od szczytów,

nie wiem, Unii Europejskiej

poprzez jakieś tam wizyty w Stanach,

albo w Japonii,

albo gdzieś tam

jeszcze, co też daje ci taką...

No bardzo otwartości

i to, że widziałeś,

jak to się wszystko robi.

Później,

lata, lata też temu

zostałem prezenterem,

trochę byłem z zaskoczeniami,

nie wziął ówczesny nasz szef

Adam Pieczyński,

mówi, że może ja ją chciał spróbować?

Mhm.

No też,

jak tak, to tak,

jakieś nocne wydanie faktów,

tam 23,

a później jakiś serwis,

taki...

Ale zaraz, zaraz.

Parę dni...

Całkiem niedawno u mnie

w programie w TVN-ie,

Toma Ekliz powiedział,

że ty byłeś pierwszą osobą,

która poprowadziła fakty

po jego odejściu,

nazwijmy to tak,

i wiesz, że on płakał

tego wieczoru,

powiedział to na antenie TVN-u.

Wtedy chciałem ten program z Tomkiem,

bo oglądam twoje programy,

wszystkie szczerze mówiąc,

czytam książkę Tomka,

że on płakał.

Tak, powiedział,

powiedział, że miał,

wiesz, to był zrószenie

sentymentu,

wiesz, skończył się

bardzo ważny etap

w jego życiu,

ja teraz nie ironizuję.

Ja też nie ironizuję.

Bo ciekawi mnie,

czy poczułeś te wyróżnienia

Adama Pieczyńskiego,

że poprowadziłeś

główne wydanie faktów,

poczułeś, że tam jest pierwiastek,

taki...

Ale powiedz,

zanim jeszcze dostaliśmy

do pierwszego wydania,

taki włączny,

taki właśnie, żeby spróbować,

żeby zobaczyć,

żeby trochę złapać

takiego luzu naturalnego

przed tą kamerą,

to nie jest takie proste,

jak nie wiem,

jesteś reporterem,

nawet jak gadasz,

bez promptera do kamera,

później siadasz w studio,

zupełnie inne warunki,

to nie jest...

To nie jest oczywiście aż tak,

więc potrzebujesz

trochę takiego doświadczenia.

Główne wydanie,

jak się usiądziesz

i coś pójdzie nie tak

na pierwszy rzut oka,

to się skompromitujesz,

to jest po tobie,

to nie wrócisz do tego,

do drugiego okrężenia, tak?

Albo jest za trzy lata.

Ale miałeś taki moment,

że wschodzisz z anterrii,

myślisz Jezus Maria,

to ostatnie wydanie,

jakie poprowadziłem koniec.

Są lepsze i gorsze,

oczywiście wydania,

jak zawsze,

no to jest żywa telewizja, prawda?

I są takie,

że chcesz o nich zapomnieć,

nie mówię, że się wstydzisz,

bo to nie w tych kategoriach,

ale słabe to było,

myślę sobie, ten materiał,

w ogóle nigdy się nie powinien ukazać.

No masz takie ukaca moralnego,

no ale to...

A jak rozmawiałeś

swojego czasu z Włatkiem

Frasyniukiem i on,

o strażnikach,

o żołnierzach,

straży,

granicznie powiedział,

śmieci,

to nie miałeś takiego

kaca moralnego,

kurna, powinienem zareagować.

Wiesz co,

w takich programach na żywo,

to się,

to się dzieje bardzo szybko

i generalnie dostajesz

mnóstwo komunikatów.

Jak zapraszasz Władysława

Frasyniuka,

to wierzę,

to będzie mocno rozmować.

Nie zapraszasz się,

nie zapraszasz się Władysława

Frasyniuka, żeby sobie z nim

letnio porozmawiać

albo o polityce...

Jarosław Kaczyński wie o tym

najlepiej.

Jarosław Kaczyński wie o tym

pewnie najlepiej.

To był taki czas

bardzo dużego napięcia

na tej granicy,

prawda, tam się dużo działo

i umówmy się,

że to zostało wykorzystane

też politycznie,

prawda, koledzy,

tutaj od razu się wrzucili

na Frasyniuka,

mniej więcej godzinę,

później całe to

towarzystwo,

które wspiera

usilnie rząd

dziennikarskie

albo pseudodziennikarskie,

bo tam jest wielu ludzi,

o których ja bym nie powiedział,

że są dziennikarzami.

Oczywiście to rzucili się

natychmiast, to

wykorzystali.

Słowa były bardzo mocne,

oczywiście,

ale uważam, że Władysław

Frasyniuk ma też prawo

do swoich emocji,

swojego stylu,

wrażania.

Ja pytałem o twojej odczucie,

że jak wrócimy do domu...

Ja w ogóle...

...że ja wrócimy do domu

i że...

...możesz powiedzieć,

że o Jezu powinienem

zareagować, przeprosić?

Nie powinienem powiedzieć,

panie władku Niemczej...

O jeden most za daleko,

tak?

Tak, panie władku,

jednak to są żołnierze,

o mało kim można powiedzieć

śmieć, no, publicznie.

Wiesz co, nie myślałem o tym

w ten sposób zupełnie,

trochę mi to też pewnie jakoś

uciekło w całym tym

wywiadzie.

Oczywiście z perspektywy czas,

jak później zaczęliśmy o tym rozmawiać,

no tak, oczywiście,

warto było w takim przypadku

powiedzieć,

zdestansować się, tak?

Ja uważam, że nie,

to jest pana opinia, prawda?

Pan za nią bierze odpowiedzialność,

pan daje do tego twarz,

pan daje do tego swoją nazwisko

i całą swoją historię.

Więc...

OK, ale ja uważam,

że na nasze antenie

nie powinno to paść.

Warto pewnie było się

z czymś takim znaleźć,

ale tak jak mówię,

dynamika takiego wywiadu na żywo

to czasem

uciekają ci pewne rzeczy,

które jak obejrzysz sobie

później to

przychodzi do głowy,

że warto było coś innego.

Jest nawet takie pojęcie,

nie pamiętam go teraz,

naukowe,

że jak wychodzisz po spotkaniu

czy biznesowym,

czy po robocie,

dopiero biegając po schodach

zdajesz sobie sprawę,

że powinieneś zareagować tak,

zadać do pytań i tak dalej.

Ja nigdy nie oglądam swoich wywiadów,

no właśnie, nigdy,

bo ja właśnie...

A jak bym zaczął oglądać to?

A to powinienem zrobić lepiej,

a to mogłem zadać do pytań,

lepiej, a tu mi coś uciekło

i tak...

Nie można tego tak rozpatrywać.

To jest żywa radio, telewizja

i po prostu siadamy, jedziemy,

zobaczymy, co nam z tego wyjdzie.

Szanowny,

jesteś w tym biznesie

bardzo długo.

Media chyba są taką

dziedziną życia,

które zmieniają się

dwa razy szybciej niż inne,

że to wszystko pędzi

sama technologia w ogóle nas

mnie trochę już zaczęła przytłaczać.

Ale też pogadamy o tej mentalności

i o tym

dziennikarskich ramach,

w jakich funkcjonujecie,

funkcjonujemy.

Czy taki wywiad jak z Gębarowskiego

z Krzaklewskim

teraz wywołoby jakąkolwiek burzę?

Czy po prostu nikt by na to nie zwrócił uwagi?

Może przypomnijmy,

że to naprawdę są dwie epoki historyczne,

medialne, polityczne.

No to było lata 90.

Czy to by się dziś działo?

Czy ktokolwiek by zwrócił na to uwagę?

I czy Gębarowski by pracował nadal?

Bo to tam reperkusje dla niego

były dość poważne.

Znam Piotrka Gębarowskiego,

pracowaliśmy razem w telekspresie.

Ja zaczynałem tam w ogóle pracę,

więc mieliśmy okazję pracować na żywo.

Ja myślę, że Piotrek wyszedł

trochę wtedy ze swojej roli.

Nie mam co do tego wątpliwości.

Z jakiegoś powodu

jak bardzo no przeatakował Kszakleskiego,

ale jak oglądałem to,

ja oczywiście byłem też na innym etapie kariery,

nie potrafiłbym tak ocenić tego wtedy,

bo nie robiłem sam takich wywiadów,

ani politycznych, ani nie politycznych.

Czy dziś by to uszło?

Pewnie tak, bo zależy gdzie jeszcze.

Jakby to było medium z tego mainstreamu,

a to też trochę inaczej,

na to ludzie patrzą, inaczej to oceniają.

Ja myślę, że jakby to było w telewizji,

że by to przeszłoby bez echa.

Zapewniam cię, żeby to przeszło bez żadnego.

Nigdy nie zwrócił na to.

Wagi ktoś tam by machnął ręką i pojechaliby dalej,

ale z kolei jakby to było w tych mainstreamowych mediach,

które fajnie byłoby może zaatakować,

może by było coś napisać,

może później na tych swoich Twitterach,

albo na swoich różnych mediach społecznościowych,

ci politycy pisali by o tym.

Ja na przykład po tym wspomnianym

przy Ciebie, Frasyniu Kół,

jeden z polityków, który zaraz jest wiceministrem

Spraw Za Granic, na przykład pisała o mnie

ten propagandista z TVN.

A później nie ma problemu, żeby przychodzić do Ciebie

do programu i na przykład o czymś rozmawiać.

A miałeś swój indywidualny pasek

w głównym wydaniu wiadomości?

Bo ja miałem trzy.

O, z moim nazwiskiem, z funkcjami.

Z funkcjami mojego taty.

Bez nazwiska, natomiast

występowałem bardzo często tam ze swoimi

albo zapowiedziami, albo z fragmentami

wywiadów, albo z fragmentami

faktów, to tak.

A masz jakiś, bo mój ulubiony to

jest tam opozycja madrgawki.

Takie trochę wstury doktora Hausa,

że hamstwo wyprzedza kompetencję.

Masz jakiś swój ulubiony? Nie, nie.

Nie rozbawiło, jak teraz była historia

z piątek jeszcze z tą komisją.

Tusk przyszedł na galerię samowej,

oni napisali i był uśmiechnięty,

Wiktorii pokazywał, ktoś zagadewa o nim.

Tusk wściekły.

Ludzie, no, jaki jest wściekły?

To jeszcze pogłobił się ten paskowy po prostu.

A właśnie, ale tego typu rzeczy, czy

tak zwaną *** stół był memem,

czy tam pomógł, czy był problemem, który się

rzucił jakoś cieniem na stacji?

Nie rzucił się, wydaje mi się, ja pamiętam

jak to wybuchło, bo myśmy wtedy byli

na takim wyjeździe narciarskim, integracyjnym

jeszcze wtedy, gdzieś puchar faktów, to się nazwało,

gdzieś na nartach, tam się ścigaliśmy

i w ogóle. I Kamil był z nami wtedy

i zadzwonił do niego, to siedzieliśmy w jakimś

samochodzie, jechaliśmy gdzieś i zadzwonił do

niego i taka cisza, cisza i on

mówi, o co chodzi, że wypłynęło,

że ten stół, że upie*** on, że tak,

że to w ogóle, on będzie

skończony i tak na początku, taka

konsternacja, jest może naprawdę coś się

jakiegoś takiego stało, dramatycznego,

no później to się rozeszło, prawda, to był, to był

jeden wielki mem i tak naprawdę żart,

ludzie sobie to, ale czy to jeszcze się

przeklinać, moi koledzy, przecież mamy

mnóstwo znajomych, twierdzą, że potrafisz

być pikantny w słowach. Przeklinam, tak,

bo boisz się, że ktoś cię nagra albo

może mieć taki materiał, może coś

mam to, nie, oczywiście

trzeba się liczyć z tym, że nie wiem,

telefon jest

zamontowany, tak, jakby tutaj, jakiś

Pegasus był zamontowany, no być może

taki jest, ale, ale nie możesz... A teraz

żartowałeś, czy, czy masz jakieś informacje?

Nie, no, liczę się z tym,

że rzeczywiście z jakiegoś powodu

telefonu, nie wiem, dziennikarzy, na przykład

naszej stacji, takich, takich, którzy

prowadzą, ważne programy publicystyczne,

informacyjne, spokojnie mogło być,

ale nie, żeby było jacyś, i nie mam

żadnych na to dowodów, czy mi to

przeszkadza? Nie. No dobrze, ale

jak już z tym synem, na przykładata

dzwonie Kajetan, dobrze mówię? Tak?

I mówi, tata, strasznie droga jest trawka

pożyczysz w stół, a ty mówisz, synu, pomyłka

Pamiętaj, żeby mieć się receptę

Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie

prowadzę takich rozmów

Ale dzisiejszy kwestion, nie, nie wstydę się

niczego, co, co mówię, oczywiście, że

przeklij nam czasami, oczywiście, że jak

siedzimy u mnie w pokoju, albo ktoś jeszcze

wydawca, jak ktoś tam producji, rozmawiamy

jest taka atmosfera dość

napięta, bym powiedział, no to

oczywiście, że padają tam gru przesłowali,

to jest bardzo ważne, nikogo nie obrażam w ten sposób

Ja do nikogo tego nie mówię, nikogo nie

wyzywam, jak to się nigdy nie zdarzyło, że

to jest ostatnia afera ze skwoszem i z

miesięcznikiem prezes, pokazała, że sposób

zarządzania, tak jakbym powiedział

autorytarny, dyktatorski

trochę niesmaczny, jest cholernie popularny

No tak, tylko w tej całej

historii dramatycznej jest to, że to

trwało tak długo, tyle osób

potem wiedziało, bo jak się komuś wymsknie

raz, drugi, trzeci i tak dalej, to

ja nie usprawiedliwiam, ale

jestem w stanie zrozumieć, że kogoś

ktoś stracił panowanie nad sobą, nerwy go

poniosły, a jeżeli facet,

szczerze mówiąc, poznałem go raz drugi,

może, ale nie znamy się, robi

to po prostu na taką skalę. To była metoda.

Wszystko tym wiedzą, metoda zarządzania

i jeszcze to jest w tych czasach,

jakby jesteśmy po iluś tych historiach

trudnych, prawda, powiedzmy sobie,

albo pouczających, albo

takich, które po prostu

pokazują, czego robić nie wolno,

no to ja po prostu mi ręce opadłem,

ten historii cały. A powiedz mi,

no bo jedna, jedna, mnie

uderza, mam w głowie, jak widzę

to, ale też był Kazimierz Marcinkiewicz

i Izabel, to, to u was

było, prawda? No, ale u nas

było Kazimierza dużo o swego czasu.

No tak, ale to, że oni tam sobie spijali

z dzióbków i tak dalej. Tam była jakaś

taka sytuacja, że on z Londynu wchodzi,

on jakieś buty pokazywał,

to przed tymi to ktoś

no i właśnie czy ty nie poczułeś się,

że jednak jest to zdrada

ale kogo miał zdradzić? Nie, nie, nie

nie ty, mówię tutaj, że, że wychodzą

takie rzeczy, które dzieją się tak naprawdę

poza, poza antenu

i to się, to idzie, idzie światło

czy będzie jakieś orkusje. To jest oczywiście

w porządku, pamiętacie taką pierwszą historię też z Tomkiem Lisem

jeszcze z takich pionieckich czasów, kiedy

studiuję? O kasku? Nie, o zbuczynie.

O zbuczynie, o

Johnny Glennie, że w kosmos

Johna Glenna, no to nagrała to dziewczyna,

która była dzwonkowcem, no

Tomek też lubił się nakręcać przed programem

żeby tak

podbuzować się, prawda? Ja się wyciszam, on się nakręcał

i po prostu

czasem go poniosło, prawda? Kto powinien to nagrać?

No błagam cię, bo on do takich rzeczy

robić. Oczywiście zauwał to nagrane, wyszło gdzieś tam

no i

chaj tu nie było za specjalnego, ale

mu to nie pomogło wydaje mi się. Ja mam taką propozycję

bo nasza audycja z tego słynie

żeby tutaj postawić myślnik

i do tego wrócić. Jak

mówiła do ciebie mama w dzieciństwie Grzegorzu? Grzesiu

A nie jeszcze wiem, że to nie, inaczej

nie, ale dobra nie powinienem

na mnie ojciec mówił bubu

Moja matka czasem mówiła na mnie

Gasią

Nie pytaj mnie dlaczego. Gasią? A może

tu była jakaś niespełniona miłość? To chyba było

coś z Grzesiem

że wiesz, moja mama to na pewnym etapie życia

to myślą i chciała, że miała na przykład był księdzem

w ogóle. Dlaczego? Nie wiem, no bo

Wiesz, zobacz to ja rodzina

Ja bym do ciebie przyszła z no dzieją

Wyspowiadać się

Wiesz to nie, ja rodzice pochodzi z takich

rodzin głęboko wierzących. My z bratem

o starszego rok brata chodziliśmy do kościoła tam

do chyba siedemnastego czy któregoś roku życia

po czym już daliśmy

sobie spokój, ale moja matka na pewno by się bardzo

ucieszyła, gdy miała się zdecydowanie

Czym sobie chciałeś Grzegorzu spokój? Zwiarą?

Zwiarą. Znaczy z chodzeniem do kościoła

A to, to jest różnica? Ja tak

Wiesz, to tylko wrócę do tego, bo ona mówi

No to dokładnie mówisz, do tego, tym księdzem

mógłbyś być, bo po prostu dokładnie mówisz

Ale mógłbyś znaleźć księdzem w innej telewizji

Dzieńnikarz to jest modne, mógłbyś kończyć

fakty amen, na przykład

Szczęść Boże, żeby to nie była

żeby to nie była zapowiedź, a powiedz

mi, czy ty byłeś, bo

jak się na ciebie patrzy, mamy tutaj z Piotrusiem

taki kryterium, czy ktoś stał na bramce

czy ktoś grał

i ty wyglądasz na gościa, który jako dzieciak stał na bramce

Ale mówisz na bramce

O piłce nożnej, nie, nie, w klubie, że biłeś ludzi

Wszyscy chcieli tak pomyślałem

Nie, nie, nie, wiesz co, nie

jestem, na bramce mi się zdarzało

stawać, stałem dużo na obronie

Nie, aspirowałem

do funkcji Roberta Lewandowskiego, czyli

napastnika, ale to chyba jakoś tak, że zawsze

nie wiem, to nie było

coś, co mnie szczególnie

brało, żeby

gola strzelić, podajcie mnie

a nie masz takiego wrażenia, że w tym jest

że to jest taki trochę kwantyfikator

pewnych cech psychologicznych

stadnych, wyjaśnić

To znaczy, że ktoś, kto stoi na bramce

jest trochę postrzegany jako loser

i wyobrażenie, że większość polityków prawicy i dziennikarzy

stało na bramkach

Powiedz to z czasnemu

chłopak karyzmatyczny

Ale któremu, stanemu czy młodemu?

Obu, obu, i jeszcze małemu

jakoś nazwa, lion

Tak, tak, dobrze, bo ty wyglądasz na prymusa

Byłeś prymusem jako dzieciak?

Wiesz co, dobrze się uczyłem, na to

miałem tam świadectwo jakieś czerwone paskiem, ale

ja nie byłem prymus, nie byłem typem prymusa, to znaczy

ktoś, kto siedzi, odrabia wszystkie lekcje

jest taki od początku do końca

Mówiłem bardzo matematyki, fizyki, takich przedmiotów ścisłych

Ja zawsze byłem raczej

humanistą, ta historia, jakieś konkursy

lecytatorskiej, konkursy

ortograficzne, konkurs wiedzy

o Karolu Świeczewskim i tak dalej

Udział, czyż za to cię rozliczą?

Ale moim patronom

mojej szkoły był Karol Świeczewski

I wygrałem ten konkurs i dostałem, te

jak to, Łuny w Bieszczadach, to... Był Łuny w Bieszczadach

z wata dami Karola

Potem to się nazywało... Ale czekaj talen, film

Ale czekaj, twój syn jest Karol, czy dlatego

to jest Karol?

Ale w ogóle to jest dziwne, bo tak nie wątowujcie go

Świeczewskiego

O ty nazywałeś syna Kajetan Kajdanowicz

a wiesz, że jest Kajetan Kajetanowicz

Wiemy, dlatego że jak dostajemy maile

od niego z biura prasowego

to ja tak patrzę, czego on chce znać

A, to ten

Słuchaj, czy młody prawie ksiądz

Kajdanowicz miał okres buntu

jakiś glany, skóra i rokezy

sprzeciwny

Teraz monezkę kiedyś miałem przez parę ładnych lat

Nie był przejaw żadnego buntu, tylko tak to

dobrze leżała jakiś tam biały t-shirt

jakiś tam jeans, no to robiło wrażenie

Jak tak słówkarz

Bo, poczekaj

Rozmawiam o latach osiemdziesiąt

To jest Wyszków styl?

Ja wiem

30 lat temu, właściwie wyjechałem

z Wyszkowa i wracam tam czasami, raz na miesiąc

dwa, żeby zjeść obiad u rodziców

więc absolutnie straciłem kontakt

Chciałeś być wjazdą roka

wyjść na scenę, krzyczeć do ludzi

To ja, Kajdanowicz

Nie chciałem, bo jakoś ja nie miałem takie osobowości

że stadion, scena, że tutaj

ludzie i że ja

takie ego duże, chociaż tam kiedyś

jakieś pierwsze takie były podchody próby

grania na gitarze i coś tam nawet

sobie grywałem, ale teraz w ogóle było tak dawno

że nawet podstawowych chwytów bym teraz nie

bo jak mi ktoś doniósł

że ty kiedyś w samochodzie

na głos śpiewałeś Red Hot Chili Peppers

że lubiłeś głośną słuchaj, to prawda?

Gdybyłem, gdybyłem, gdybyłem

lubiłem, tak, Red Hot Chili Peppers

lubiłem, tak, lubiłem

Ale wiesz co, bo teraz przeszedłem

jak jeżdżę samochodem, to słucham Chili Z

na przykład, i taką zupełnie

elevator music, trochę

ale ty to lubię, ja też to tego słucham

to jest taka muzyka, ale musisz to gabić, że

wieckie, które tam na przykład na swojej audycji

Dobra, wrócimy to ja chcę powiedzieć

o czym ja będę mówił

Ja powiem teraz jeszcze bardzo ważną rzecz

Nie wiem czy wiesz, ale ja

przygotowując się do rozmowy

na temat jego pracy, na temat

jego rodzin, na temat jego synów

na temat tego wszystkiego co Grzegorz wojował

w świecie, sprawdzałem w internecie, wiadomo

w internecie światłowodowym play

i wpisałem Grzegorz Kajdanowic

i było napisane co Grzegorz będzie mówił

jutro w faktach, oni już to wiedzą

Zaraz wracamy

pogadamy

z Grzegorzem o takim

spotkaniu extraterrestrial

w jego życiu już za chwilę

Bo Grzegorz musi lecieć, bo ma fakty po faktał

Ja ja mam dziś fakty

A ty? I w klak kontaktowy

Jak ojciec piją w dwóch miejscach na raz

Szybko wracamy do rozmowy

Której partnerem jest play

oferujący światłowód aż do 5 gigabitów

na sekundę

Grzegorz Kajdanowic u nas

wojewódzki kędzierskie od 20.00

jak w Onecie, jeżeli ktoś się spóźnił

na pierwsze wejście, to może oczywiście

nas odsłuchać chwilę po audycji

Jesteśmy praktycznie wszędzie dostępni

Grzegorz jest sprawa

do krajów ponad, zwiedziłeś

jego reporter, prawda?

Ty to wyliczyłeś, lepiej niż apaz, nie wiem

Tak mogło być

Dużo, dużo

Spotkałeś wielu przywodców krajów

przywodców religijnych zapewne

Byłeś w centrum wydarzeń

Czy miałeś kiedyś takie

poczucie, że po pierwsze

dzieje się coś niezwykłego, ale też spotykasz

osobę, której charyzma

wychodzi poza skalę

Że to było takie spotkanie

że naprawdę zdajesz sobie sprawę, że tu się tworzy historię

czy to byłby człowiek, który zmieścił

Na mnie bardzo duże wrażenie

większe wrażenie, niż ileś pobytów

w Watykanie, gdzieś tam na pielgrzymkach papieskich

bo jeździliśmy bardzo dużo

Robił zawsze gabinet owalny

w którym

wchodziliśmy tam, to były krótkie

jakieś tam wizyty rozmowy, trzeba było zrobić

ten foto-op, prawda? Można było tam

z prezydentem Kwaśniewskim

z którym ja jeszcze bywałem tam

coś zagadać, albo zrobić później przedwiałem

na żywale, jak byłem w gabinecie owalnym

albo w takim miejscu, gdzie się robią te

historyczne, takie konferencje

pracowałem. W sensie, że zrobię jest selfieaka

w gabinecie owalnym? Nie, wtedy jeszcze nikt nie robił

selfie, szczerze mówią. Nie było telefonów?

Nie, nie byłbyś pierwszy. Aparatów nie było

No, no, no, no, ciepło, ciepło

Było albo jakieś takie słabiutkie, albo jeszcze ich nie było

rzeczywiście. No to

poczucie, że tam się

tam zapadają takie mega ważne decyzje

to może nie w tej chwili, tam jest ten guzik

tam jest guzik, jak jest jakaś

teczka i jest ochrona i w ogóle, no to to

na mnie bardzo do takie

wrażenie, że jestem w miejscu, gdzie się

coś naprawdę ważnego działo

dzieje i będzie się działo

przez następne

wiele, wiele lat, no bo i

pojedziesz sobie do tej Brukseli, Strasburga

gdzie tam były wielokrotnie Komisje Europy, to jest

taka nuda, takie urzędnicy, urząd

dokładnie tak, urząd przychodzą

wzięli teczkę, poszli, siedli do komputera

zrobili jakieś spotkanie i to jest

właściwie wszystko, no magii tam po prostu w tym

marzaniu, to ja bym chciał, żebyśmy teraz

spróbowali znaleźć naprawdę coś takiego

prywatnie pozytywnego, bo już

prowadząc fakty, czy fakty po faktach

rozmawiałeś z Jarosławem Kaczyńskim

kiedyś. Rozmawiałem

z Jarosławem Kaczyńskim, ale to było bardzo

dawno temu i Jarosława Kaczyńska nie było

w studiu, tylko rozmawialiśmy, to jeszcze wtedy

było przez, przez

tym przekase telitarny wóz czy jakoś

tak, to to na pewno rozmawiałem z Jarosławem Kaczyński, ale

byłem też kiedyś u niego parę razy na nowogrodzkie

tylko to jeszcze były inne czasy, to były

czasy przed popisem, tak, to dwa tysiące

kiedy oni rozkręcali prawo i sprawiedliwość

tak, Lech Kaczyński był

szefem, no i rzeczywiście

startowali prawie od zera

i bardzo im zależało też na tym, żeby

żeby o tym się mówiło, prawda, to też

był inny rynek, to są jeszcze czasy

wydaje mi się, albo raczkującej

TVN 24, albo jeszcze

tuż przed TVN 24. Jakaś ludzka cecha

Jarosława Kaczyńskiego, pamiętasz?

Coś takiego prywatnego dziś. Powiem ci

ciężko, ciężko, ja nagrywałem go

w pokoju, rzeczywiście

no tak sucho się też przywitaliśmy

taki smoltok, jakiś coś, ale

nie zauważyłem, nie, nie,

ja nie mówię, że powinienem, znaczy

że musiał, tak, pewnie taki wywiadów

udzielał całkiem

sporo, ale, ale tam nie jakoś

nie mieliśmy flow jakiegoś takiego. Pan Prezydent Lech Kaczyński

nie, nie, no to

oczywiście druga strona medalu, zupełnie inna

postać, inny charakter. Z mojej

perspektywy, tak, on też często do nas przejrzał na wywiady

później, jak już był Prezydentem

to, to, to miałem zdecydowanie

mniejszy kontakt, ale jakbył minister

sprawiedliwości bardzo odbał o ten swój

PR, na tym został zbudowany przecież

na tym zbudowana

partia, prawda? Stanowci, lider

Stanowczy, szeryf,

szeryf, lider, jak coś się działo

w przestrzeni publicznej, jakieś

minister sprawiedliwości, jakiś taki case

trudny, jakieś przestępstwa, coś zaraz

zastrzymy kodeks, a występował

groził i tak dalej, no,

ale jak się z nim rozmawiał

poza tym to uśmiechnięty, taki

naprawdę czasem wyluzowany, bym powiedział

z nim

taką, taki flow można było, myślę

złapać, nawet czekając na na to

A ja mam do ciebie takie, chyba to jest

dobre określenie dzisiaj, lekko kremlowskie

pytanie, jak pozwolisz?

Czy sytuacja społeczno-polityczna, w której

dziś znalazł się TVN, także medialna

a szczególnie program Fakty

powoduje w waszym zespole

mobilizację, czy bardziej strach

przednieznanym, które

przed październikiem nadchodzi peł za

i zbliża się? Żadnego strachu nie ma

to ja cię zapewniam, zapewniam was

panowie, że nikt się nie boi, natomiast

mobilizacja jest, ale w takim sensie,

że my strasznie musimy uważać

na to, co robimy, musimy, jeżeli kiedyś

nie wiem, sprawdzałeś pewne rzeczy

w dwóch źródłach, albo trzech to teraz sprawdzasz

w pięciu, bo jakakolwiek

nasza wpadka, a jakiekolwiek skończyłoby

się zaraz procesem, z prostowaniami

i tak dalej, to zwróćcie sobie uwagę, czy

nasz, no to

zblignie w Ziobro nie jest człowiekiem z naszej

bajki, czy zblignie w Ziobro

codziennie wysyła nam prośbę

z prostowania, albo my musimy prostować

albo my przegrywamy procesy, to się zdarza

ale wyjątkowo rzadko, chodzi tylko o to,

że musisz po prostu

strasznie uważnie pisać teksty

zapowiedzi do tych tekstów, prawda, to wszystko

trzeba bardzo dokładnie sprawdzić, bo jeden

mały przecinek nie tak, albo

albo jedna nie ścisła informacja, albo

nie wiem, nieprawdziwa

możalnie, nieprzeinaczona

specjalnie skończyłaby się absolutnie

warsztaty z Rzemiosła

z odpowiedzialności etyki dziennikarskiej

tak, tylko że my jesteśmy

szczerze mówiąc, jest moja teoria, ja zawsze tak

uznawałem, że mięśnikami, my

jako dziennikarze informacyjni, czy publicystyczni

no nie, nie jesteś artystą

żadnym, jeżeli ktoś tak mówi, to albo ma duże ego

albo nie wiem, albo źle ten

nie rozumie, nie, nie do końca rozumie

ja siebie uważam, jeżeli nawet ktoś

powie, że dobrego, ale cały czas

że mięśnik o wyrównika, tak

takiego wrażenia, że dziennikarstwo, którego

cała nasza trójka się kiedyś uczyła

było traktowane jako pewien rodzaj

misji odpowiedzialności społecznej

bazującej na bardzo wysokich normach etycznych

no tak, ale to są usługi do la ludności

cały czas, tak, ale czy na przykład case

Piotrka Kraśko, którego wszyscy tutaj chyba

lubimy, nie powoduje, że

zawód dziennikarza tak odpowiedzialnego, jak wy

ląduje w takim światło cieniu

pewnej odpowiedzialności cywilnej

czy tam ja mam

swoje zdanie i

ten temat tego case'u, który mówisz

dwa case'y na pewno

trzeciego nie znam

no to dwa

rozmawiajmy o tych dwóch

mówiłem to na naszym

takim wewnętrznym spotkaniu, kiedy

sobie te rzeczy on bardziej wyjaśniał

niż my, ale my też jako dziennikarzy

jako ludzie, którzy tam pracujemy

albo 25 lat, albo 15

wyjaśnialiśmy sobie pewne historie

no to oczywiście krytyczny stosunek

natomiast, jestem

ostatnią osobą, która teraz będzie

publicznie pałowała, przepraszam

biła Piotrka, pałką po prostu

maczu go okładała go po głowie

dostał drugą szansę

został karany za to zgodnie z prawem

OK, jeżeli dostał ten drugą szansę

to znaczy, że ktoś

uznał, że facet

ma jeszcze jakąś przyszłość

w dziennikarstwie

akurat w tej firmie

w tym zawodzie dziennikarza telewizyjnego

i tyle w tej chwili

a nie było dać się policzkiem jak

chyba dwa lata temu

po chyba 17 latach pracy z faktów

odchodzi Darek Prosiecki, którego jeszcze znałem

z zetki i idzie do

spółki państwa podlegającej ministrowi

transportu, czyli polskiej agencji

żeglugi powietrznej

infrastruktury chyba? Albo infrastruktury

wiesz co, ale to był jego

wybór, to nie było tak, że on odszedł

ale masz swoje zdanie na temat jego wyboru

facet z faktów

i kiedy on idzie do spółki skarbu państwa

to tak trochę brzmi jak kabaret. Tak, tylko pamiętaj, że on

on się zawsze interesował

nie ja powinienem go tutaj albo bronić

albo tłumarć, ale on się bardzo interesował

lotnictwem i poszedł do

firmy, która się tam

ulcu. 17 lat mu zajęła

decyzja, żeby sobie uświadomić, że lubi

samolot. Myślę, że 17 lat

mu zajęła decyzja albo ostatnie kilka

to był na przykład zmęczony tą pracę

już nie chciał tego robić, tak? Trochę by się

pozmieniało życie prywatne chyba też i w ogóle

to naprawdę jest praca, która pod presją

nerwowo

no taka dyżurowa, prawda

pracuje świątek, piątek i niedzielet, to nie jest

łatwy kawałek chleba, naprawdę

zapewniałem wszystkich, bo to tam się

wydaje, że sobie usiądziesz, weźmiesz, może kartki

przeczytasz coś, to tak nie wygląda

więc być może miał po prostu dość tej roboty

i nie jest pierwszym i ostatnim

człowiekiem, który z tej roboty rezygnuje.

Rozmawiaj z Mateuszem Grzymkowskim

to jest ten człowiek, który został potraktowany

przez Kaczyńskiego ostatnio jako przedstawiciel

Kremla. Nie rozmawiałem dlatego, że

on jest z Białegostoku, jest tam na miejscu

natomiast tak, ja

przesyłam mu w takim razie wyraz

absolutnej solidarności, jeżeli

ktoś do niego tak mówi a on pracuje

w naszej firmie, to rozumiem, że to samo

mógłby pewnie ten

wspomniany przez ciebie polityk

to samo powiedzieć do mnie i oczywiście

siła, nie wiem

mówimy o reprezentowaniu Kremla, żeby było wiatr

tak, tak, tak, że jak pan tak mówi to

znaczy, że pan prezentuje na

Kremla, to jest oczywiście bzdura, nieprawda.

Ale wiesz, że miał pecha Jarosław Kaczyński, bo

mało kto wie, że Mateusz Grzymkowski był pracownikiem

diecyzalnego radia, nadzieja w Łomży.

No na pewno tego nie wiemy.

Skoro ja tego nie wiedziałem. No to ja ci mówię, że

tak było, więc trudno mu chyba

chociaż z drugiej strony.

Nie, nie, nie, nie, ale to

tak na poważnie, bo rzeczywiście widzicie,

do przestrzeni publicznej przeciekają takie

historie, później one są wałkowane,

opisywane, opowiadane, to było po prostu

nieprawdziwe

bzdurne, to się nigdy nie powinno zdarzyć.

Pomijam kultury osobistą.

Czy dla mnie to jest...

Użyje zwrotu, którego chyba nikt jeszcze w Polsce nie wymyślił.

To jest autorytarnie komiksowe, wiesz.

Niebezpieczne jednocześnie.

Ale komis zakłada, że to jest rodzaj zabawe,

a to nie jest zabawa. Właśnie to nie jest zabawa.

Właśnie, ale czy normalny obywatel traktuje

jeszcze jakikolwiek zwroty

polityków poważnie

i mówi tutaj z lewej i z prawej strony.

Ja myślę, że przede wszystkim jeśli chodzi o ten przypadek

to on też daje do myślenia,

że dzisiaj jesteśmy, mówię my,

bo ja to odbieram, że on to powiedział

do całej redakcji, do całej stacji.

Ja myślę, że do mediów poza publicznymi.

To jesteśmy w przededniu

ostrej kampanii wyboru.

To co powiedzą o nas panowie za miesiąc,

za dwa, a co powiedzą na przykład o nas

we wrześniu, albo dziesiątego października

jeżeli piętnastego będą wybory.

Nawet nie chcę o tym myśleć, natomiast nie zdejmą

nogi z gazu, tylko raczej

ten gaz nacisk.

Właśnie, jest taka teoria, że ta kampania będzie najbrudniejsza w historii.

Mamy dopiero

czerwiec, się zaraz zacznie

i że będą takie

wyciągane historie, które

nie śniły się nigdy.

Że dziadek z Wermachtusk, kiedy z 2005

roku, to jest malutki.

Nie, to jak to się mówi na wybrzeżu, jedna milionowa pikusia.

Pikusiątko.

Myślę, że coś tym może być, ale też

może nie idźmy w tą stronę,

bo tak nakręcamy to i później

do tych polityków poczekaj dociera,

że wiesz to już wszystkim powiedzieli, że taka

jaka będzie brudna ta kampania,

no to zróbmy tą kampanię, tak brudno.

Może ona nie będzie aż tak brudna, chociaż

mało jest znaków na niebie i ziemi, które

wskazywały, że tam.

Logo TVNu, ja też to wiem,

bo jesteśmy w jednej stacji, chyba oba

jesteśmy z tego dumni.

Logo TVNu nie zawsze była dobrze odbierany.

Miałeś takie sytuacje jako reporter skrajne.

Jakaś bujka, jakieś obelgi, oplucie?

Nie, no bujka nie, ale wielokrotnie

byłem opluty na manifestacjach, na przykład

najczęściej pod nie wiem, kancelarium premier

gdzie się przyjeżdżali hutnicy, rolnicy.

To jeszcze były te czasy, kiedy te manifestacje miały

swoją temperaturę i tam przyjeżdżało

naprawdę tysiące ludzi, palili opony, rzucali

rolnicy, leper jeszcze przecież jak

potrafił zrobić takie duże

naprawdę manifestacje.

Może być jak to wygląda, jak podchodzi się

twój adwersarz i. Nie, no idziesz

masz mikrofon, prawda, widać, że masz

mikrofon z logo, to przychodzi tylko ktoś

do ciebie pierwsze, co to mówi Ty Żydzie na przykład

i później. Nie masz tych rysów,

to mogę Ci zapewnić. Ale myślę, że

nie wskazam. No może nie sprawdzę

od tego drzewa. Czasem to

czy nie Żydzie, tak, a potem.

Kobiety na przykład, takie starsze panie

bo to jeszcze czasem to takie ryzykowe

manifestacje były, mówię o czasach dawno

dawno i mnie po prostu plują na Ciebie,

no tak. Panie? Tak.

Dominantą panie z plucie a Panu

mówienie Ci. No i tak

odgrażanie się albo. Tylko wiesz co, no jak jesteś

jakoś tak na, wycafujesz

się tak, nie konfrontujesz się,

nie zaczynam. Konfrontacja to najgorzej jeszcze się

na sytuacji. Tak, bo to ich jest

więcej. Przecież nie przyzdałeś tam się

bić, tak. Wycafujesz się, nic nie mówisz,

nic nie robisz, nie wchodzisz w dyskusję

Ty on Ci powie Ty Żydzie, a Ty mu powiesz

a Ty nie wiem, coś wymyślisz, prawda.

To tak nie działa teraz.

Naprawdę to trzeba. Ale macie jakieś szkolenia

z takich zachowań, bo to

jest, no to jest umiejętność

nie wiem nadsłonięcia

nastawienia drugiego policzka, bym

powiedział, chrześcijańska wartość.

No wiesz co, były takie szkolenia, jak się nie

się też sprowadza do tego, że

najważniejszym mesej czy jest taki,

żadnej konfrontacji, pierwszą lepszą

drogą wycofujesz się

wycofujesz się i odchodzisz.

Ale nasza firma też dba o to w tym

sensie, że jak trzeba, to na przykład

dostajesz ochronę. To nie będzie.

I to nie jest

i to nie jest kłopot, jeżeli jest sytuacja

taka poważna.

To jest kwestia jednego tam telefonu

i naprawdę, żeby czuć się bezpiecznie

to to jest ok.

Bardzo bezpieczny, on teraz umówie, przy trzech ochroniarzach

jak szedłem do sądu. Czy

jest jakiś ideał mediów

na których

wy się teraz wzorujecie, kiedyś było

CNN, BBC, niemieckie.

Każdy kraj ma

swoją kulturę.

To, która jest najlepsza kultura medialna

na świecie, według Ciebie.

Tak, bo ja uważam, że

prawda powinna być po prostu tutaj

na pierwszym miejscu zawsze. Mi się wydaje, że

węgierski model jest dosyć puszny.

Na pewno.

Ale dynaaktualny?

Zmierzamy do niego.

Nie myślę, że Amerykanie nadrobili tutaj bardzo dużo

pracy domowej

i te u nich media są po pierwsze bardzo różnorodne.

Po drugie to, co jest chyba najważniejsze

w tych mediach. Ono są po prostu wolne.

Ono są po prostu wolne, bo jak Amerykanie

przyjeżdżają tutaj czy jak masz ambasadorę i tak

na każdym kroku zawsze jest wolność, słowa,

demokracja. To są fundamenty

i to jest podstawowe. To bez względu na opcję polityczną.

Bez względu na opcję polityczną.

Powiedzmy, że Trump próbował

robić różne podchody pod telewizyjne

pod telewizję i pod różne inne media

krytykowo w sposób

nieprawdopodobne, ale myślę, że

te amerykańskie media

ze swoją tradycją, historią

i tę też kulturą

taką. To jest

ok. A ideałom mediów publicznych?

Też czy też jakieś zagrania?

Może. Nie, no zawsze każdy

ci powie, aaa BBC, bo tam

ale u nas nie zrobisz BBC.

Tego się nie da

tak copy-paste, tak, że pojedziesz tam

i wiesz, miesiąc się przyglądał

jak to wszystko tam funkcjonuje i przyjedziesz

tu i w Polsce, bo tak jak mówię

kultura polityczna, kultura

taka społeczna,

budujesz to i te media też na tej

bazie, prawda, one się nie biorą znikąd, że

tutaj przywieziesz, prawda,

zainportujesz. To tak

nie zadziała pomijam, że musisz mieć oczywiście

dziennikarzy i

wolę polityków, żeby taki model

wprowadzić, a myślę, że tutaj

mielibyśmy bez względu na kolor

wątpliwości. W branży

dziennikarskiej panuje ostracyzm

wobec ludzi z okolic TVP?

No, ja znam parę osób

które tam teraz pracują, bo większość to są

ludzie z, nie wiem skąd są

znikąd, nie znam, nie słyszałem

są bardzo słabi

nie wiem, poglądam czasem jakościowo

warsztatowo, no są po prostu często mierni

no, taka prawda. Ale to nie, że to nie chodzi o

wyściki jakościowe, nie? Nie wiem,

ja tylko mówię, że jeżeli oni pracują

no

czy chcemy, czy nie chcemy

w głównym ich, nie wiem, dzienniku informacyjnym

albo kanale informacyjnej

to wydaje mi się, że powinni

mieć trochę więcej doświadczenia i warsztatu,

prawda, tego nie mają.

Pytasz o ostracyzm, no ja

myślę sobie, że bardzo wielu

osób z tych okolic

nie chciałbym spotkać na swojej drodze,

ale na pewno nie wiem, czy bym podał rękę

czy nie, bo

skala hejtu i tego co wyrabiają

tam, także z nami, z przeciwnikami

politycznymi, to jest... Ale to nie jest tak.

Adam Michał Adamczyk, Danuta

Cholecka, Danuta Lewandowska

cała ta trójka o mnie dosyć ciepło i mojej rodzinie

mówiła z naszych prywatni.

Edyta Lewandowska, nie? Edyta, powiedziałam

Danuta? Edyta, przepraszam

Freud, wyparłem ją.

Pani Lewandowskiej nie znam, znam Michał Adamczyk

oczywiście, bo pracował z nami

nie na początku.

Nie wiem, czemu to dodaje

chociaż po prostu

teraz powiedzieć, że wie, co w obozie się

działo, jak to wszystko funkcjonowało.

Danuta Cholecka, ja też poznałem, jak pracowałem

na placu powstańców Warszawy, przez

3, nie mniej więcej lata, ale to była to

dla usprawiedliwienia połowa lat 90.

No, robią najgorsze

robotez możliwych. Ale to są zawodowcy

czy najemnicy dzisiaj?

Myślę, że

Adamczyk ma jakiś

warsztat, bo trochę

popracował w takich normalnych mediach

to, co robi dziś, nie wiem dlaczego

to robi, no, tak jak mówię

reszta dla mnie.

Nie wyspłabym

nikogo z nich na studia dziennikarskie

żeby uczyli czegokolwiek studentów, bo muszę

rzędzić, by z tego nie być. A czy to nie jest tak, że oni

zdając sobie sprawę, że jak zmieni się

władza, to po prostu tam

to będzie ich koniec kariery.

Mam co do tego.

Dlatego nie wierzę skoro, że będą prawicowe

i jak które dzisiaj będą

to bywają pieniądze, środki, logistykę, żeby

przetrwać. No, ale poczekaj, ale to nie

będzie na instytucji. To będzie markina degradacja.

Będzie jak to było z tym pikusiem

jedna milionowa pikusia. To jest moja.

Dlatego

używam to. Jak ja usłyszę to jutro w faktach

jeśli spalę odchodzi mi o to, że

ci ludzie będą też zdeterminowani

do tego, żeby

żeby było tak jak był. Tak.

No, ale ja co do tego nie mam wątpliwości.

Natomiast oni się później nie pomieszczą na tym

ściku tych

mediów, które dziś tak usilnie wspierają

też rząd, dlatego

także dlatego, że są po prostu

zastrzyk gotówki, jaki mają.

Jest po prostu

godny pozazdrożczeniak na media, których po prostu

nikt nie czyta albo mało kto ogląda.

Przegorsz, ale to zabawmy się trochę w socjologów.

A może oni, dziennikarze typu Adamczyk,

Choletka Lewandowska,

realizują zamówienie społeczne, by nie powiedzieć

psychologiczno-społeczne,

że ludzie chcą się czuć zaopiekowani,

w dobrych rękach wielkiego gospodarza

i włączając w wiadomości o 20.

19.30.

oni tu dostają.

A co dostają paski, że

rząd wspiera rolników

13.14 emerytura

dla

emerytów, czy tam dla seniorów.

Biorą jakiś udział w jakimś społecznym projekcie,

który właściwie ich rozumie.

To jest od początku

w dużej części, to jest po prostu propaganda.

Ja

sprawiam ludzi do krytycznego myślenia,

żeby wykonali jakąś pracę.

Coś przeczytali, coś porównali.

Z kimś porozmawiali też

na temat tego jak...

Ale to wymaga wysiłku.

Wymagamy, że człowiek tego nie chce.

Dlatego mówię, to krytyczne myślenie

i krytyczne podchodzenie do tego,

co dostajesz w telewizji, w internecie

albo w gazetach.

To jest naprawdę coś,

czym większość osób nie chce się zmierzyć.

Ale co ja mam w takim razie zrobić?

Niech będzie tak, jak będzie.

Ja tylko namawiam.

Mnie na przykład do białości rozgrzewa

historia pod tytymi, jak chodzą politycy i mówią

no tu jest TVN, mają swoją prawdę,

a tutaj w Info i w rządowej telewizji

mają swoją prawdę.

I Państwo sobie teraz możecie porównać

i wybrać tą, którą chcecie.

To zawsze wybiorą tą łatwą,

gdzie pieniądze ci dają, przynoszą ci

jakiejś przywileje, obniżają ci wieki mirtal.

Nie każą ci pracować.

Dają ci też poczucie dumy narodowej, dumy

z historii, z polskich przywódców.

Jeżeli, poczekaj, jeżeli ktoś,

ale jeżeli ktoś tak definiuje,

że ktoś tak definiuje swoje potrzeby

i tą dumę narodową, to ja życzę powodzenia.

Bardzo dużo osób tak definiuje Grzegorz.

Ale ja wiem.

Dobra, ryzyko dziennikarskie.

Mam dwa wąteczki, które chciałbym,

pojawił się w takich z House of Cards,

ale też w sukcesie dzisiaj w ogóle finał sezonu.

Nie wciągnęła mnie sukcesję.

Nie? No dobrze.

Ale jest tam taki moment, kiedy oni już siedzą,

że chcieliby wypuścić info,

że ktoś jest prezydentem, czy nie.

Czy wy,

ty miałeś kiedyś taką

sytuację, gdzie musiałeś zaryzykować,

żeby podać

coś i nie do końca jest to pewne,

ale jeżeli ty to podasz

pierwszy, no to spada na ciebie

splendor i nagle te słupki u was idą

jak dzikie.

Sztażają się, że też tak nie działa,

że jak coś podasz pierwszy, to słupki

idą i tak dalej. Była oczywiście ta

zesmolańskie.

Ja miałem wtedy, nie wiem dlaczego, ale na mnie bardzo często

wypadają takie trudne dyżury, kiedy coś

bardzo złego albo złego się dzieje

i tak było też wtedy, kiedy była

katastrofa w smoleńsku, zadzwonił do mnie Andrzej Zauha,

który był na miejscu i mówi,

że wie tak, od ludzi na miejscu,

że coś złego się stało, że tego

samolotu nie ma. I teraz co robimy?

Podajemy, nie podajemy.

No ale skąd to wiesz?

Mieliśmy taką rozmowę jedną, drugą.

Ale to musisz o poranku, nie?

Ja mówię o tym,

jak on do mnie dzwoni, że coś złego się stało.

Ja mówię, że prowadziłem fakty o 19,

ale trzeba zastanawiać.

Jarek Kuzniak prowadził w TVN 24.

Tak, Jarek Kuzniak prowadził ten poranek,

podczas którego tak, ale myśmy się też

z tą informacją wstrzymywali, bo

jest oczywiście taka

pokusa, żeby być pierwszym, to o czym mówisz,

ale są sytuacje,

w których ten wyścig jest zupełnie nie na miejscu.

Ja wydaje mi się, że to była jedna

z takich sytuacji,

no a co mówimy o informacie,

że Robert Lewandowski do Barcelonej

czy podasz pierwszy, czy nie pierwszy?

My byliśmy pierwszy.

To my, to my.

My jakby podałeś przykład

z Molejska, który oczywiście

jest to, że...

No dylemat był ogromny.

Ale czy jest tak czasami, że widz nie zdaje sobie sprawy,

że za tym co teraz fundujesz

jest

bardzo duże emocji

i widz nie zdaje sobie sprawy, że dla was

fizycznie, psychicznie trudne.

Tak jest sytuacja.

Nie do końca

wiemy o co...

Dobra, to ja ci mam tu pytanie.

Nie, 10 kwietnia miałeś takie moment, że czujesz,

że pękniesz tak, jak niektórzy nasi koleży i koleżanki.

Chciałeś taki moment, że

czułeś, że twoje nerwy, odpowiedzialność,

emocje są na krawędzi.

No to, dlatego mówię, to był bardzo trudny dzień.

Chyba jeden, jeżeli

najtrudniejszy dzień z mojej

takiej pracy dziennikarskiej, bo

później bardzo długie, ja też znałem, naprawdę znałem

wiele osób, które tam były.

To się nigdy wcześniej nie zdarzyło, ale

mi było ilość godzin do tego, żeby to jakoś przetrawić,

żeby to jakoś przygotować się do tego.

Natomiast

tak jak na co dzień,

nie mówię, że nie mam żadnej, ale

nie masz za bardzo tremę, nie stresujesz jakoś,

ale to był wtedy bardzo trudny moment

i ja nie miałem wrażenia,

że ja tam nie wiem, zacznę płakać

albo głodny się się załamie,

bo to pewnie jest kwestia też osobowości.

Ale

no mówię, to było naprawdę

takie doświadczenie.

Widać, może całe społeczeństwo wtedy pękło,

prawda, w naturalny

sposób, czy podziały polityczne

nagle skończyły nikt nie...

Futbolowe podziały.

Futbolowe padły.

Tomek, przepraszam.

Grzegorz, czy

dzisiaj misją faktów

jest informowanie?

Czy misją faktów jest polemizowanie

ze sposobem informowania wiadomości?

Absolutnie jest

informowanie.

Informowanie o tym, co się dzieje.

Nasz naród, jak wiemy, doskonalnie jest bardzo mocno

rozpolitykowane, więc

ludzie chcą tej polityki,

czasem na tym poziomie takim najwyższym,

czasem na tym takim troszkę bardziej

nie rozrywkowym, bo to

nie, ale

nie mówimy tylko i wyłącznie o tym, co się stało, nie wiem, co się dzieje w sejmie,

więc my to ludziom dajemy,

staramy się też to bardzo dobrze

opisywać, staramy się zadawać wszystkie najważniejsze

pytania

przedstawicielom władzy z czym, jak sam

wspomniałeś, apropo Kremla

i kolegiery doktora Grzymkowskiego mamy z tym

wielki problem.

Tylko on tego pytania o mało, co nie zadałby.

Znacie historię, tam było tak, że

poprosili go, żeby najpierw puścił koleżankę

i później nagle już się skończyła konferencja

i on zaczął zadawać

to pytanie i wtedy ja rosną w końcu,

to ja na to odpowiem.

Czarstwo jest watchdogiem demokracji, być powinno.

Tak, dlatego

naszą pierwszą misją to jest

jeżdżenie, łażenie,

pukanie pod drzwi, stanie pod drzwiami,

zadawanie różnym ludziom różnych

ważnych pytań i później

opisywanie tej trudnej

dla nas przecież rzeczywistości, ale to,

że my się czasem odbijamy od tych drzwi,

albo nie chcą z nami gadać,

albo nie przychodzą, nie

odpowiadają na zaproszenia.

No dobrze, ale ty mówisz o politykach, a jak wyglądało,

czy odbiłeś od prokopa, czy prokop

od ciebie w WiWie?

Wiesz co, to było tak,

że miałem udzielić tego wywiadu,

no dobra, ja tak niechętnie te

lifestyle'owe, ale Marcin Prokop, dobra, on

przyjdzie do mnie, no i tak rozmawiamy,

najpierw wstępnie, no no żeby

fajnie możeś opowiedzieć o takich

sytuacjach tam prywatnych, a coś na studiach,

a to może jakieś damsko-meskie,

ja nie opowiem tego, bo

za chwilę to po prostu wybije

i wszyscy będą sobie, ja

ze mnie po prostu robić, i będę

postrzegany jako wesoły

koleś z WiWy, który opowiada

tam o jakiś swoich prywatnych

historiach, no

ale Marcin postanowił, no i rozmawialiśmy, rozmawialiśmy

i on się poddał po prostu,

powiedział, że to jest tak słabe

to, co rzeczywiście

musiał być słabo,

to co zrobiliśmy

we dwóch, jest tak słabe, że to się nie nadaj do

publikacji, no dobra,

masz rację, no i nie poszło to,

ale nie jest płyta, bo później

przysłali taką koleżankę z WiWy,

z tą koleżanką,

robiliśmy naprawdę całkiem sympatyczne.

Co ty chcesz nam powiedzieć?

Nie chcę powiedzieć, tylko tyle. To jest koniec.

Nie przerywamy wywiadu, nie przerywamy wywiadu.

Co to się da zrobić? Czekaj,

no i tu mamy bardzo ładne koleżanki, zróbmy przerwę.

Dobra, i wracamy, bo ja chcę

trochę tego polityka alficzyn i pomęczymy

jeszcze naszego gościa, a ja bym chciał

tak zarzucić, żeby Grześka trochę speszyć.

O, o, czy...

Bo kolegów w naszym wieku, młodszych, starszych,

czy uważasz, że sukces w dziennikarstwie

zawsze oznacza sukces w życiu prywatnym?

To cię zadam takie pytanie, żebyś

się dobrze przygotował za...

Dobra? Dobra, dziękuję.

Tak, kontynuujemy, wojewódzki kędzierskiej

Grzegorz Kajdanowicz naszym gościem

obiecałem trochę polityka alficzyn

i

szanowny panie,

pytanie jest takie,

masz bardzo dużo w tym doświadczeniach

siedzisz, więc potrafisz, myślę

już przewidzieć pewne mechanizmy,

które funkcjonują wokół nas.

Co jeszcze? Ale mówisz o polityce?

W ogóle o polityce społecznych.

Nie, mamy rok 2023.

Co jeszcze nas czeka

w tym roku do grudnia?

Czy wojna się zakończy?

Czy jak będzie wyglądała sytuacja

u nas z wyborami?

Czy ryszykują się wielkie zmiany?

To czy się wojna zakończy, to pewnie

jest miliard osób,

które dużo bardziej się tym interesują,

mają dużo większą wiedzę i doświadczenia

ten temat. Jakbyś mnie pytał, to myślę,

że się nie zakończy ta wojna, że to

ona niestety będzie trwała długo.

Natomiast jeśli chodzi o wybory, to

sporo osób mi to pytanie zadaje, tak mówią,

że ty jesteś rozmawiażnym, siedzisz w tym tak,

jesteś bliżej tej całej historii.

Kto wygra te wybory?

Wróć z tym pytaniem we wrześniu,

czy pod koniec września,

wtedy będziemy wiedzieli więcej. Jeżeli ktoś dziś,

oczywiście się można zakładać

o mniejsze i większe pieniądze,

kto dziś wygra wybor, ale myślę,

że jesteśmy na początku tak długiej

i tak zaskakującej

kampanii z wieloma zwrotami,

a u nas jest tak, że Polacy

nie głosują, oni dziś nie wiedzą, na kogo zagłosują.

Polacy głosują emocjami, oni zagłosują

decyzję na kogo zagłosują,

podejmą w ostatniej chwili,

ale mówisz o niezdecydowanych.

Mówię też o tych...

Nie mówię o tym betonowym takim

elektoraciom, bo to faktycznie

to jest oceniające.

Zdecydowane.

To część oczywiście tych ludzi

oczywiście oni już wiedzą,

natomiast jeśli chodzi o tych niezdecydowanych,

albo tych, którzy nie głosują, a mamy

doskonało...

miliony ich mamy.

Więc oni chodzą do lokalu

i to jest udowodnione wielokrotnie.

Jeszcze nie wiedzą, na kogo zagłosują.

Wszyscy przypominają, że wczoraj widziałem

tego w programie i wypadł całkiem fajnie.

Wiesz, to są sympatyczne.

Zagłosuję na niego, prawda?

To gdzie jest sukces Trzaskowskiego

w konfrontacji z Dudą?

Tu jest wiele przypadków sukces...

Mówimy o sympatyczny kontra...

inny.

Widzisz, ale dla Ciebie Trzaskowski

jest sympatyczny, co można było

usłyszeć u was...

Bez kośćliwości le, doktor Kajdanowi.

Ale dla wielu Polaków to Duda

jest sympatyczny.

Chociaż oczywiście w tych sondażach

kogo byś zaprosił na Wigilia

z kim byś poszedł na, nie wiem,

podapić się wódki albo piwa

to od Trzaskowski tam większość

polityków bije na głowę.

Natomiast duża część społeczeństwa

woli Dudę niż Trzaskowskiego.

Dobrze, bo...

Nie wiem, dlaczego dzisiaj mylą mi się

i miałem intensywny weekend.

Fakty Grzegorz to program po przejściach.

Głośne, bo odejście Tomka Lisa,

głośne odejście Kamila Durczoka

to zostawia jakieś mentalne blizny

w zespole?

Myślę, że dobrze sobie z tym radzimy.

Nie mówię tego

żartobliwie. Oczywiście sytuacja

z Tomkiem to jest sytuacja z głębokiej

przeszłości.

To był 2004

dobrze pamiętam, 2004

rok.

No i wtedy byśmy na początku

tej drogi.

Nam się zawsze wydawało, że u 2007

teraz pracujemy nad tym programem

26 lat.

To są zupełnie inne

historie.

Ja bardzo żałuję, że Tomek

odszedł. Nie moja sprawa,

dlaczego tak się zakończyła

a niekdzie indziej, bo ja bardzo lubiłem

z Tomkiem pracować po prostu. To był

facet, który nie dość, że był

bardzo zdolny, miał wielki talent do

dziennikarstwa.

Miał tego drajwa, bardzo to lubił.

Nie był polski trochę, bo on bardzo pracowity

to też się w tej.

Teraz mu się odwdzięczasz za to, co napisał

o Tobie w ostatnich książkach.

Wiesz co, napisał mnie parę zdań.

Ale bardzo ciepłych.

Warsztatowo genialnych bym powiedział.

Nie o jego warsztacie.

On chyba napisał

prawdę, bo rzeczywiście lubił

ze mną pracować. Ja lubiłem pracować z nim.

A lubiłeś pracować z Kamilem

Durczakiem?

Wtedy już byliśmy na zupełnie

innym etapie, dlatego że ja prowadziłem

fakt. Pracowałem obok siebie właściwie.

A jak pracowałem z Tąbkiem Tomek, prowadził

a ja byłem reporterem, jednym z tych

kilku podstawowych. Jeździliśmy na wyjazdowe

jakieś wydania na szczyty, na pilgrzymki

papieskie itd. Więc to

to była inna zupełnie

zależność, jeżeli to jest dobre

słowo, ale mówię z Kamilem, pracowaliśmy

obok. Ja pracowałem w pędziach, w

2 środy, on pracował później, nie wiem,

czwartek, piątek itd.

Więc każdy robił swoją publicystykę, każdy

prowadził te swoje wywiady, więc

no to to była inna.

Mówi, że każdy robił swoją publicystykę.

Jak często mieliście

ostatnio, w latach ostatnich miesiącach

takie sytuacje, jak Tomasz Lis

z materiałem ochwiejącym się prezydenciak

Kwaśniewskim, chyba na cmentarzu

w Harkowie, kiedy to

właściciele TVNU stwierdzili, że nie chcą tego

materiału na antenie. Amerykanie ingerują wasze

materiały?

Nie, nic mi na ten temat nie wiadomo, żeby

ingerowali.

Nie ingerując, że tego nie puścicie.

Marcin Głutowski,

czy to była dyskusja?

To pewnie była dyskusja

na poziomie TVN24, bo to jest program

czarną i białym spróbem, ja nie mam nic

wspólnego, więc to dyskusje, czy puścić

w jakiej formie, że to był kalaudowany

wielokrotnie były, ale to absolutnie poza

mną, ja nie mam na ten temat po prostu wiedzy,

natomiast decyzja o tym, że to puszczamy,

zapadła świadomie rano, tygodnia,

kiedy to poszło wieczorem,

ja prowadziłem też fakty, rozmawialiśmy,

no dobrze, to jakoś za jawkę zrobimy, tego

pokażemy, jeżeli wchodzimy w ten, dobra,

to wchodzimy tak na, nie ukrywamy tego

i nie boimy się, że nie wpuszczamy tego

po cichutku gdzieś z boku.

Ale były takie głosy, że z perspektywy

tego, jak do dziś, szczególnie w

mediach społecznościowych, na Facebooku

działacze, politycy, pis,

rozgrywają materiał Marcina

Głutowskiego, myśli, że

stacja podjąłaby dziś decyzję,

tak, wrzucamy to, wrzucamy też...

Ja z tego nie wiem,

a z twojej perspektywy to wam pomogło, czy

zaszkodziło?

Znaczy burza była, tak?

Jest, sieci ciągle jest

burza. Nawet Morawiecki parę dni

te umówił. Znajomych też

taką, dostaliśmy taki feedback, a nie

gdybyście tego nie... Nie, to wybory, to w ogóle

przegrać, teraz wszystko, opozycja

przegra wybory, napis ma na tacy

kolejną kadencję i tak dalej.

Ja nie uważam, żeby to tak działało, tak?

To był rzetelny, dobry materiał,

a to, że ktoś go tam hejtuje, albo mówi, że to

jest, jakaś ubecka

robota, albo to jest oparte na

ubeckich papierach, archiwach i tak dalej,

no to zresztą to jest, to jest

burszci, jeżeli mogę tak się kolokwialnie

wyrazić, tym bardziej, że towarzystwo, które

tak bardzo krytykuje teraz ten materiał,

w następnym

zdaniu powołuje się na

wszystkie ubeckie papiery z IPN-u

i hejtuje tym ludzi i później

pokazuje, albo próbuje, nie wiem

kogoś upokorzyć,

kogoś poniżyć, a kogoś zwyczaj nie

zranić, no to, no tak to

niestety funkcjonuje. Powiedziałeś o politykach

na Wigilii, ja średnio mam pokusę

zaproszenia kogokolwiek na Wigilię

z tego grona,

a

ty się zastanawiasz czasami, albo pewnie

też macie badanie, dlaczego Polacy

ciebie lubią i dlaczego tobie

ufają oglądając fakty?

A nie widziałem takich badań,

nie macie wewnętrznych bad, nie no

są jakieś badania robione,

ale szczerze mówiąc, to one chyba zostają

zawsze gdzieś tam

kierownictwie naszym, to dlaczego

na swój temat znam?

Robisz, nie robię znam

koleżanki pytam

panie grze,

widocznie

albo ktoś

nie sądzę, żeby to była kwestia

lubi, nie lubi, może ktoś mi ufa

może ktoś mi wierzy, może ktoś uważa, że

jestem rzetelny, może ktoś uważa, że

mam doświadczenie i

przechodzi ze mną przez te

kolejne, nie wiem, wybory, albo kolejne

lata, od 20

trochę przyzwyczaił i trochę mówić, że

oczywiście nie polubiam się, że to jest też tak

zbudowane

nowym ludziom, myślę,

ciężko jest oczywiście, to muszą w to wchodzić

to trwa lata, tak, sukcesów

takiej robocie, z roku

na rok to się nie umie. No właśnie,

czy ty widzisz jakiegoś następce potencjalnego

takiego gościa, który siada

jest prosem, to wiadomo,

no musi być, ale ma widz do niego

te odczucia, tak jak

ma do ciebie, czy do... No i teraz tak, ja powiem,

że nie widzę, będzie źle.

Nie, ale wiesz co, nie wiem,

nie zastanawiam się.

Ja myślę, że to w ogóle nie twoja rola, żeby

szukać, żeby się rozdać. A czego nie?

Nie, nie, nie. Wiesz co, jak kiedyś,

jak jeszcze byłem przez parę ładnych lat

to też zakamina Duczeka szefem

reporterów faktów i wtedy też szukaliśmy,

ten zespół cały czas się zmienia,

prawda, tak jak mówisz, odszedł

Darek Prosiecki, ktoś jeszcze odszedł

na przestrzeni lat, więc ten zespół

się zmienia i to jest też rola

zespołowania nowych, albo zdolnych

reporterów, albo

czy prezentero z tym prezenterami

w takich faktach jest trochę inaczej, dlatego, że

on ich jest kilkoro. No i

tutaj pracują, albo długo, albo

bardzo długo, ale to jest też rola

kogoś, kto jest w zespole od samego

początku, żeby szukać też

następców. To źle brzmi, ale

nie wiem, reporterów, kolegów,

producentów, kogoś, kto będzie wartością

ktoś będzie wartością to dano, dlatego zespołu

zdolnych ludzi, dokładnie tak jest. Ja

na przykład, przepraszam jeszcze tylko, wejdę

przez kilka lat prowadziłem zajęcia

na SWP, się też na dziennikarstwie

i te doświadczenie

było, powiem szczerze, takie dość

bolesne dla mnie. Też miałem zajęcia z młodymi

studentami i też miałem wrażenie, że

już chyba zaczynam po 4-5

latach takich zajęć, rozumieć

dlaczego tak mały jest ruch w tym biznesie.

No to właśnie, to chciałem powiedzieć. Brakowało

pasji jednego słowa, determinacji.

Ja wielokrotnie...

Wielokrotnie proponowałem im, słuchajcie

pracuje w takiej stacji

jak wiecie, u nas jest nieustające

zapotrzebowanie na młodych, zdolnych

ludzi, żeby zaczynalić o swą karierę

i później masz tą ścieżkę kariery, po prostu

to jest autostrada, tylko postaraj się.

Czy autostradą jest

YouTube dziś? Czy da się być dziennikarzem

8 godzin na dobę? Nie ma opcji.

Nie ma takiej szans. No ale dziennikarzem jesteś 24 godziny

na dobę, ja wiem, że to troszkę brzmi

jak banął, ale to nie jest tak, że wyjdziesz na urlop

i cię to w ogóle nie obchodzić, wrócisz

i się wrócisz i się wszystkiego dowiesz

albo to, no nie, no nie. Ale ja byłem

2-3 dni na utce i musiałem o tobie czytać,

także nie mogłem uciec od rzeczywistości.

Pogadajmy o kosztach. Myślę, że

jesteśmy winni naszym słuchaczom. Ale o kosztach, że w sensie

hejs? Grzegosz,

przestań mierzyć swoją skalą.

Ale bo patrzymy na ciebie i podziął swą hejs.

No bo na ciebie jak się patrzy, to nie kojarzy się

z hejsem. Twoja

żona, Karolina, była

moją przyjaciółką kiedyś, wiele lat temu

jakbyśmy bardzo młodzi kierowniczką produkcji

jak pracowałem jeszcze na Voronicza, w czasach

względnie demokratycznych.

Czy to, że jesteś tu gdzie jesteś

i osiągnąłeś bardzo wyrazistą pozycję

w tym zawodzie, nie bójmy się tego słowa, karierę

kosztowało cię rodzinę, czy to w ogóle nie ma nic

wspólnego? Nie,

to nie jest takie proste.

Myśmy jakoś tam po tych latach

to się rozeszło, tak, i to

małżeństwo się rozpadło, ale nie dlatego, że ja dużo pracowałem.

Oczywiście to nie pomagało, tak, bo

przez, kiedy dzieci

były małe i w ogóle, no to ja bardzo

dużo wyjeżdżałem właśnie. Mi ciągle nie

było, pracowałem w weekendy, pracowałem w święta, to

nie pomaga, oczywiście, natomiast to bardziej

jest kwestia osobowości, kwestia

ja nie jestem pewnie najłatwiejszym

no tak, zajmijło tu gawędzimy, ale nie jestem

najłatwiejszym

człowiekiem, tak myślę. To była taka fajna

zwariowana dziewczyna, taka, jak to się mówi

do rany przyłóż, to komu się być to duża rana.

Ale ty myślisz, że w latach 90

kiedy pracowaliście jako młodzi ludzie

pełni entuzjazmu, robiści właśnie

fajne, telefeski zespół,

ja nie wiem komu te telefeski robiliście,

ale to na pewno była

fajna, fajna robota. Iera, różnym

proletariach. W ogóle poznali przecież

w telewizji, ale. Myśmy

byli te i ja i nasze dziewczyny, pamiętasz

w klubie lokomotywa na jakiejś imprezie.

A pamiętasz, że prawie mnie wtedy

zabiłeś? Możemy o tym nie mówić.

Ale co? To opowiem

tej historii. No powiedz, proszę, ja jestem

bardzo ciekaw. Byliśmy w tym klubie, tak, i wychodzimy

z dziewczynami, Kuba miał takiego

jeepa, nie wiem czy mogę, a dobra już

będzie rana, tak.

Nie siedzieli z tyłu, a to była zima, ślisko

było. Nie wiem czy on nie umiał

jeździć jeszcze wtedy, czy

przecholował, jechałeś już wielki wigury,

bo nas odwoździli do domu i wpadł

w poślisk. Nie, to nie tak było.

Daj mi dokończyć. Wpadł, poczekaj,

moja wersja, wpadł w poślisk

i wpadł na ten pas, między

zieleni, no gdzie były, drzewa.

Na szczęście nic się nie stało, ale takie dwa

bączki zrobiliśmy. Jakbyśmy uderzyli

w drzewo, to byśmy tu nie siedzieli.

Była taka historia, że siedzisz z tyłu,

żeby nie było ja nie piłem tego dnia i mówisz

to jest fajne auto, w takich warunkach świetnie się

czuję, pokażę ci co ono potrafi

i zawróciłem, bo była chyba druga w nocy.

Oświadome, to było oświadome.

Dobrze, wracając do poślisku. Był

no w generalnie, tak czy był

podkontrolą czy nie? Ogląda cię

3,5 miliona ludzi, dziennie

bardzo. To zależy, no

latem trochę mniej, zimu trochę więcej,

no ale tam powiedzmy 3, czasem

3,200, a czasem 2,5, a czasem 2,200.

Gdybyś miał taką możliwość,

że możesz przez 3 minuty

powiedzieć coś do wszystkich

Polaków, nie wiem, dokonuj się jakiś

taki technologiczny miks, political fiction

co byś powiedział, Polakom

dziś w tych

nerwowych, niecierpliwych i nieakceptowalnych czasach.

Ale to miał być jakiś taki

rodzaj, z tej segmentu.

Arek Szpakowski po meczu w Słowenii

wyrzucił z siebie te wszystkie emocje.

Wiesz co, nie wiem, to trzeba by było jakoś tam

przemyśleć, ale ja nie sądzę, żebym ja

wzywał do narodowego

znania albo do czegoś takiego,

ja wiem, co miałbym powiedzieć,

no, chciałbym to przemyśleć, no tak

nagle nic z tego, nic z owego, miałby być 3 minuty

o świecie, o Polsce,

o tym, co mają, jak mają życie.

Kochajcie się, jak macie życie.

Jak mało kto jest takim barometrem

codziennych polskich bolączek.

Nie, no, na trojów społecznych.

Pewnie tak, pewnie jakoś

to może łatwiej czytam, bo ma większą wiedzę

albo, ale nie wyobrażam

sobie, co ja miałbym powiedzieć, 3 minuty

takiego, spiczu do

społeczeństwa, który to miałby do historii

przejść, przepraszam, nie wiem.

Mógłbyś zmienić historię. Dobra, to zmieniam temat

jak często piłeś w pracy, bo

a mam informacje,

co z tobą wyciągnął.

Wiesz co, no, kiedyś

był taki zwyczaj, że jak jeździliśmy

za granicę gdzieś tam, to każdy

przywoził w grze,

mów, mów, mów. Ty mnie kompromitowałeś przed chwilą,

to ja ciebie... Pojechałeś do Stanów,

do Włoch, do Wielkiej Brytanii, no to tam

kupowało się jakiś tam alkohol i

przywoziło się

na kolegium, tam się stawiało i zresztą

później gdzieś to tam się rozchodziło po tym, ale...

Na kolegach, tak? Nie, nie.

Na kolegach się przynosiło, a to po pracy

może było... Po pracy czy przed pracą?

Na kośnieniu, gdzie przed pracą, Zwariowa?

Dobrze, nasz wspólny kolega,

szkoda, że mówimy w czasie przeszłym,

mój kumpel i kiedyś w trójce, Grzysiek Niecugow

sam mi opowiadał, że miał taki

czas, że przynosił tyle szampanów

do faktów, ile było procent oglądalności.

I mówił mi wyraźnie, że nie

byłeś ostatni, który się dotyczy

szampanów. No, ale widzisz, kamień z serca

mi spadł, bo ty mówisz o tak niskoprocentowych

alkoholach. Poczekaj, to jest preludium.

I zaraz wpadniesz po śliskach.

Historia z stresymi szampanami jest bardzo

sympatyczna, bo to dla nas oznaczało, że

ruszyliśmy z miejsca, skopyta właściwie

z oglądalnością, bo długo buksowaliśmy

gdzieś tam w okolicach

pół procenta, procenta, może później

dwóch procent, co było dla nas bardzo

bolesne i wszyscy czuli się zawiedziani, że my

dowozimy, tego wszystkiego, a później

nagle ruszyło, bo przyjechała tam

z Ameryki Południowej pani Esmeralda

opakowana w serial, trochę nam

pomogła, że...

Dodajmy, że pani Esmeralda nie była dziennikarką,

bo nie wszyscy znają ten...

Cieszę się, że nie wiem nad kim ona była.

Esmeraldo? Esmeraldo, z zawodu.

Nie wiadomo. Aktorka

Esmeraldo. Ale pomogła nam tak,

to był bardzo dobry ruch i zaczęliśmy

tą oglądalność

przyskakiwać po prostu w ciągu, nie wiem,

w budynku. I jaki był maksymalny procent?

Osiem. Czyli było osiem szampanów.

A jak było 12%?

Wtedy tym zwyczajem skończyliśmy, bo... Na pewno?

Tak.

Zostanów się Grzegorz. Nie, no najwięcej to

chyba było w ogóle, ale to już nie było

szampanów wtedy, ale chyba nasz rekord

to było około 14%. Co ty gadasz?

14%, to było bardzo dużo. I co wracaliś

do domu samochodem czy taksówką? Nie

było tych szampanów już wtedy, no

szampany się skończyły po ośmiu, 9%,

później znowu była stagnacja o stabilizacja

przez dwajn.

Czy to twoja ostateczna droga

dziennikarstwo? Czy czasami

sobie myślisz, kurczę, bladę rzucam, to robię

pensjonat, nie wiem, jadę do Włoch.

Bo wiesz, w ogóle...

Dodam takie subpytanie do tego,

co Piotr pyta, bo

jak się czyta twoją

takie twoją historię, jak wszedłeś

ten zawód, to mam wrażenie, że

zostałeś dziennikarzem trochę przez przypadek.

A dzisiaj gadam z dziennikarzem,

bo to jest pierwsza nasza taka długa

oficjalna rozmowa,

który i utonął w tym zawodzie, w takim

pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Nie, absolutnie się z tobą zgadzam, że ja

zostałem dziennikarzem przez przypadek, nie miałem

dobrego pomysłu na siebie, na jakieś studia i

myślałem, że można historia

coś, bo takie zawsze to humanizm.

Dajmy już spokój temu oksiędza.

Co był teleekspres potem studia, potem

telewizora? No nie, zacząłem,

ja do tego teleekspresu trafiłem też

przez przypadek, bo w tamtych czasach byłem na drugim

roku studiów i trzeba było sobie załatwić praktykę,

jakoś praktykę w życiu

Warszawy, gdzie siedziałeś i chodziłeś to najwyżej

kupić, coś

albo sobie znalazłeś sam. Ja zadzwoniłem

z budki telefonicznej jeszcze narzetony

wtedy na Świętokrzyskiej i do teleekspresu. Tak

po prostu. I powiedziałem, że jestem

studentem, że może ja bym tak na praktyki

tam się jakoś władza zmieniała,

szef się zmieniał. Wiedziałam, dobra, przyjdź.

Przyszedłem, zostałem tam i

po naprawdę paru miesiącach to jest to, co Kuba

powiedział, u młodych ludzi, czego im teraz

brakuje, determinacja. Ja pracowałem

w styciedzie siedem dni w tygodniu.

No, się cieszyłem, że mogę przyjść w niedzielę

w sobotę i w święta, bo nikomu się nie chciało

przychodzić, więc ja wtedy przychodziłem, czegoś tam

się uczyłem, robiłem swoje materiały, zarabiałem

bardzo przyzwoitek,

bardzo przyzwoitą kasę jak na student. Wsiągłem

w tą, w tą, w tą telewizję

zespocyjalizację też robiłem telewizyjną,

a później gdzieś na piątym

roku studiów właśnie zaczynał się TVN

mój ówczesny szef mówi, dobra, idziemy

to choć do tego TVN. Chociaż

ja przeszedłem tam, żeby było ciekawiej, zarabiając

połowę, kasę.

Ale to nie jest tak, że...

Pokerowa zagrywną? Wtedy teleexpres

no, był

program, nad programem

to było, tam prowadzącym religia

z dami pokryty. Marek Sierocki.

Marek Sierocki. To jeszcze było

to jeszcze było czas przed Polsatem, przed TVN.

To było chyba rekordy, to było 12 milionów

jakoś tak. Nawet więcej, wydaje mi się.

No dobrze, Piotr. Bo ja nie odpowiedział mi

na to pytanie, czy odpowiedział na to.

Czy Ty myślisz sobie, w pewnym momencie

powiesz dość? Nie mam

takiego planu, ponieważ też nic... On nie umie.

Poczekaj, nic nie umie.

Dokładnie tak. Ale ja nic innego nie robię.

Nie chcesz odpocząć sobie po prostu.

Zobacz, jak dobrze wychodzą.

Muzyka wyciszyła. Zobacz, jak dobrze wygląda, rumiany.

Zobacz, jak tutaj wyjesz.

Relaksuje się. Gastronomia, idź w gastronomię.

Świetnie, długo.

Nie znam się na tym.

Dobrze, dobrze. I u mnie byłeś

knajpie u kędziora, byłeś knajpie przypadek?

Nie. Nie ma takiego planu, ale

wystaną przecież, do

75. roku życia nie będę dziennikarzy,

nie będę prowadził. Nie chcesz być dla rynkingu?

Nie. Nie chcę.

Piotr, przecież Grzegorz.

Długo jeszcze będę dziennikarzem kończąc.

Dobra. Żeby nie było już nie odpowiadamy.

Ja wiem, że dziennikarze

nie lubią takich rankingów, ale to

pytanie jest na skróty ze względu na czas.

Który z polityków jest

największym bufonem? Takim arrogantem?

Nie mogę powiedzieć na nazwiska.

Jak by to było?

Byłem zdumiony, jak w swojej ostatnich książce

Tomek Lis pisze o człowieku, którego

ja uważam za mentalnego dresiarza, czyli

Joachimie Brudzińskim, że jest fajnym, towarzyskim

człowiekiem. Czytałem ten fragment. Powiem Ci,

że bardzo mocno też

mnie zaskoczył ten fragment. Ja mam wrażenie, że

to jest okropna odpowiedź.

Okazję poznać, bo najochęła Brudzińska robi kilka

wywiadów. Nigdy

nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak

na Tomek. Tomek się trochę na ludziach

zna, dlatego też siedzili. A czy to nie jest

tak, że my oceniamy często

aktorów, że jak on gra świetne role, to jest

niezwykle elekwentny i mądry

i potem jakby życie to weryfikuje?

Mówimy w to,

w audycji to sformułowanie wiele, wiele razy,

że polityka to są biznes dla brzydkich,

że oni często nie wierzą

w to, co mówią, ale mówią, bo

tak. No tak, tak

oczywiście jest, ale wydaje mi się, że ta metafora

z tymi aktorami, jeśli chodzi o polityków,

to nie działa w ten sposób.

To znaczy ja przede wszystkim jako

obie aktorskie będę reprezentował,

nie obrażajcie nas.

Nie, że większość, doskona większość polityków

nie jest w stanie ukryć tego, że

nie wiem ich możliwości intelektualne

na przykład są,

mają pewną granicę

do szli do ściany. Żeby było jasność

tak samo jak dziennikarzy,

aktorów, których tutaj Kuba reprezentuje

i jeszcze parę innych,

parę innych zawodów. To nie jest tak, że

jakookolwiek obrażam, natomiast

oni nie zagrają. Mistrza świata

jak, jak... Dobra, a co

zrobić, żeby ta klasa

polityczna

była lepsza, bardziej

jakościowa, bardziej

profesjonalna? Ja się odwołam do Stanów Zjednoczonych,

bo wydaje mi się, że tam dużo

częściej do polityki idziesz

w momencie, kiedy już odniosłeś jakiś

sukces w biznesie,

w jakimś innej działalności

spowodznej, to nie jest dla Ciebie

być albo nie być, a u nas

często jest tak, że jak jesteś tym politykiem

od dzieciaka właściwie,

to później życie poza polityką

dla Ciebie nie istnieje, nie masz pieniędzy,

nie stać Cię na nic,

no na nic to przesadziłem,

przepraszam, to oczywiście nie tak,

ale najpierw sukces

w jakiejś dziedzinie, a później polityka

i jakaś taka, jak teraz

nazwę to w górnolotnie.

W imieniu lobby muzycznego, proszę nas

nie obrażać. Służba

publiczna, służba państwowa,

tak to powinno wyglądać, dlatego w Stanach

tak jest, tak

mniej więcej tak to wygląda na u nas

słuchanie. Jest coś takiego jak

tajemnica dziennikarska.

Taka mówiąc swoim językiem

tajemnica spowiedzi. Czy masz jakąś

tajemnicę

i wiesz i Tobie to ciąży,

ale nie możesz powiedzieć. I nam powiesz

i będziemy Cię błogosławić.

Nie, nie, nie, nie. A jest jakaś granica

w ogóle tajemnicy dziennikarskiej, tak się pytam

bo nigdy

nigdy takiej historii,

zawierze swoje sekrety.

To jest jak w nas powiedzi.

Nie słyszałem o czymś tam.

A ja mam do Ciebie pytanie, bo słucha nas

bardzo dużo ludzi, którzy marzy

się ten zawód, niestety

tego zawodu uczą się patrząc na takich

ludzi, jak Ty, trochę może jak my,

czyli widzą konfiturę, która

jest na wysokiej półce, nie wiedzą

ile tych półek po drodze było

uczciwie Grzegorz. Czy można się tego

zawodu nauczyć w Twoim zdaniu?

Można się nauczyć, ale na pewno nie oglądając

na kogoś, bo nie wiem jak się zachowuje

albo jak zadaje pytania.

To zupełnie jest na odwrót, tak?

Zaczynasz to. Ale poczekaj, bo naprawdę uważasz,

że tego, że to jest, bo ja mam

cały czas... A co, myślisz, że rodzisz się z tym, to nie jest tak.

Ale czy to jest zawód dla pasjonatów, czy dla

rzemieślników?

No, ale jedno nie wyklucza drugiego. Możesz

mieć pasję, ale później, tak jak mówię,

no... Czyli każdy może zostawić

prostym, Twoim zdaniem?

I każdy pewnie może prowadzić

programy czy informacyjne, czy publicystyczne

oczywiście, że nie. Nie każdy

może widzieć roboterem, ale masz jeszcze

producentów, ludzi, którzy

pracują z drugiej strony.

A też są dziennikarzami.

Były hipis i marszałek Sejmu, Marek Kuchciński,

absolwent pomarturalnego studium ogrodnictwa.

Chcesz zostać dziennikarzem? Przyjmujesz go na starsz?

Nie. Takiego powodu.

Nie rokuje.

Nie rokuje. Poczekaj, miałem wielokrotnie

okazję z nim rozmawiać.

Mam wrażenie, że jest taki troszkę nie...

Długa ta dziennikarza musisz mieć

na jakiś taki

drive'a musisz mieć.

Musisz być taki, bystry, zbierać

szybko myśli. Czekaj, bo wiesz, obyłem marszałku

Sejmu z znanym lotniku.

Ja nie mówię tego w jakimś takim

pejoratywnym tego słowa znaczeniu, ale

jak rozmawiałem wielokrotnie z Marciem Kuchcińskim

nagrywałem go, albo nawet

wywiadów, kilka z nim zrobiłem, to nie miałem

wrażenie, że to jest ktoś, kto był się o tym

zawodzie akurat odnalazł.

Może ta polityczna ciałka

jest dla niego. Te reportaże,

byłeś reporterem, to sam się ubierałeś, tak?

Czy miałeś stylistę? Mieszmy stylistę.

Wiem, znam, ale chodzi o to, że...

Czekaj, czekaj, coś chcę.

Coś chcę. Bardzo dobrze wyglądałeś.

Moje ostatnie pytanie.

Jakie cechy zdefiniowałbyś

jako niezbędne,

żeby dojść tak daleko, jak ty

doszedłeś? Oprócz tej determinacji.

A propos tego ubioru, bo tak zacząłeś, to o co

ci chodzi? Nie, bardzo dobrze wyglądałeś.

Wieśniackie garnitury,

straszne koszule,

z takimi krapami jesionki.

Wyglądałeś, wyglądałeś jak Borewicz.

Na szczęście nie tylko ja, bo

więcej nas było w tych samych garniturach.

Khadra nasydnej to się nazywało.

Jakbyś zdefiniował talent

potrzebny do tego, żeby być

dzisiaj skutecznym? To są takie

zestaw obowiązkowych,

ale banalnych do bólu.

Metoda Kajdanowicza.

Pasja do po pierwsze, po drugie determinacja

to jest słowo klucz, pracowitość.

Cierpliwość też?

Cierpliwość tak, nie odniesiesz tego sukcesu

w dziennikarstwie w ciągu roku,

dwóch, trzech. Nie możesz zaplanować

tego, rozpisać tego. Tu jestem tu,

później jestem tu, później zrobię tak

i tak dalej. Cierpliwość tak, bo to trwa

oczywiście latami, ale jak nie jesteś

pracowity, jak nie jesteś determinowany,

jak ci się nie chce, jak tak, jak często

młodzi ludzie przychodzą i słyszę

od nich, że pierwsze co to by chcieli

mieć wszystkie wolne weekendy, bo oni chcą

iść, nie wiem, nadwisły tam. I autosłużbowe.

No autosłużbowe ubezpieczenie.

Ale na przykład, że wolne weekendy i święta

to nie chętnie, bo oni chcą iść

sobie tam nad, nie wiem, nadwisły na

piwo, na brovara, spędzicie fajnie.

A później mogą przyjść

w poniedziałek, mogą opracować.

Ale od 14 do 16.

No tak, i jeszcze w środę mogę pracować.

Bo w czwartek rano robię tiktoki.

Grzesiek, ostatnie.

Nie mów Grzesiek, mów Harrison.

Sorry, George.

Co jest najważniejsze w życiu?

Myślę, że w moim przypadku

akurat taki zdrowy balans między pracą,

która mi daje naprawdę dużo

satysfakcji.

Ale też czuję się potrzebny.

To tak też zabrzmi trochę górna lotnia.

To bardzo myśląkujące uczucie.

Mam takie poczucie,

a udanym, fajnym życiem

prywatnym właśnie

nie wiem, żona,

partnerka, dzieciaki,

jak ktoś chce mieć

piątkę dzieci, bo to

chce mieć dłużą rodzinę.

Chciałeś powiedzieć?

Na pewno?

Ja już skończyłem to w tej kwestii.

My dopiero z piątkiem się rozkręcamy.

Rzeczę Wam powodzenia, jakbyście chcieli

jakieś rady.

Ja ci zaskoczę, bo parę dni temu,

jak pływaliśmy po Zatoce

spotkaliśmy bardzo młodych ludzi

i jeden taki młody człowiek do mnie

poczuli za to mi genialne pytanie

w swojej prostocie.

Co by Pan zrobił, gdyby Pan się nie bał?

Co byś zrobił?

I wiesz, że ja to było

w piątek? A ty z nas na koszmary masz?

Nie, wiesz, no bo im o jakichś ograniczeniach,

samo ograniczeniach, o jakimś takim

auto-okaleczaniu się w marzeniach,

ale to nie jest audycja o mnie.

Co byś Grzegorz zrobił, gdybyś się nie bał?

Jeszcze to tak próbuję najpierw, żeby

odpowiedzieć na twoje pytanie, zdefiniować, co czego ja się boję.

Na pewno każdy z nas ma jakieś lęki.

Nie?

Nie. Czyli wyszel byś na ten

kord z igą świątek.

Jest wielką przyjemność? Ja cię widzę. Biały t-shirt

na to Ramonezka.

Biały polo, nie t-shirt.

Biały polo. I red hoti w głośnikach.

Dziękujemy bardzo serdecznie. To była bardzo miła rozmowa.

Mam nadzieję, że cię jutro i pojutrze

zobaczę w faktach, że cię jest... I jeszcze w czwartek.

I jeszcze w czwartek, bo rano robisz tiktoki.

A możesz nie wyciszać telefonów

w trakcie, to coś napiszem, albo coś.

I schabam.

To ja cię Grzegorz obiecał, że jutro

nas zapowie tę audycję

w faktach.

Dobra. Tak? Jesteśmy dogadani?

Jakiś taki jesteś nieprzekodany? Nie.

Słucha nas? Pozdru.

Dziękujemy.

Bardzo dziękuję za zaproszenie.

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Grzegorz Kajdanowicz często gości w domach milionach Polaków. Czy w hierarchii polskiego dziennikarstwa może być coś wyżej niż prowadzenie wieczornych “Faktów”? Zapytaliśmy o to. Rozmawiamy o pracy w ciągle zmieniających się mediach, jego początkach jako reportera telewizyjnego i o poszukiwaniu prawdy, gdy każdy ma swoją. Czego brakuje młodym ludziom, którzy chcą rozpocząć pracę jako dziennikarze? Dlaczego Tomasz Lis płakał, gdy go widział w telewizji? Który dzień w pracy Grzegorz Kajdanowicz wspomina jako najtrudniejszy? To oczywiście nie wszystkie tematy, bo wspominaliśmy o tym, że mama Grzegorza chciała, żeby został księdzem, a Kuba podczas rozmowy dostrzegł w naszym gościu urodę amanta. Ustalmy więc jedno: to bardziej Harrison Ford czy George Clooney polskiego dziennikarstwa informacyjnego? To rozmowa o pracy i pasji. Zapraszają Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski. Partnerem komercyjnym podcastu jest marka Play.