WojewódzkiKędzierski: Każdemu życzę dobrze. Jakub Żulczyk
10/16/23 - Episode Page - 1h 30m - PDF Transcript
Patrenerami komercyjnymi programu są Marhi Wedel oraz Haier.
Wojewódzki kędzierski.
Jeden podcast i półprowadzących i cztery wafle.
Na wszystkie wciągające wątki zaprasza www.
Na najlepsze rozmowy zaprasza marka numer jeden na świecie w produkcji AGD.
Haier.
Witają Was wspaniali wyjątkowi.
Wojewódzki kędzierski.
Dobry a właściwie dobry wieczór.
Dobry wieczór. Witamy bardzo serdecznie.
Minęła 21 w nowej trochę rzeczywistości naszym gościem.
Kolega literat Kuba Żulczyk.
Ja widzicie 21 mi się tak zafiksowała od wczoraj.
Każdy czekał na to kolejce we Wrocławiu.
Kuba Żulczyk naszym gościem. Witamy Cię bardzo serdecznie.
Witam Was bardzo serdecznie i wszystkich widzów i słuchaczy też witam bardzo serdecznie.
Jakie były Twoje pierwsze słowa tak?
21 10 albo 5 albo 21 i 30 sekund.
Cześć Tato.
Bo do ojca zadzwoniłem.
I co? Cześć Tato.
Jak rozmowa?
No w jakim jesteś nastroju. Świetny.
No ja w sumie też dobry.
Ale to już taka analiza.
Wiesz mój tata też kandydował.
Ja się podzieliłem z ludnością w mediach społecznościowych.
W okręgu jemu przynależnym czyli Olsztyńskim.
I w sumie to nie wiem czy tym posłem zostanie czy nie.
Miejsce miał takie nie do końca wybieralne ale zobaczymy.
Czyli środek listy.
A można powiedzieć z którego koloru politycznego?
Nie no z koloru koalicji obywatelskiej.
To super.
Jak myślisz?
Mamy dobre relacje.
Z ojcem czy z koalicją?
O do tego to wrócimy.
Kto jest twoim zdaniem waszym największym wygranym?
A kto największym przegranych tych wyborów?
Bo chyba każdy z nas ma inne zdanie.
Ja od razu zacznę od tego, że nie wiem czy wiecie.
Ale PiS-owi przybyło ponad pół miliona głosów.
A więc fanów.
Więc też ten triumf demokratyczny.
Ale z jakiej frekwencji zobacz.
No tak.
A twoim zdaniem Kuba największy beneficjent.
Największy loser tych wyborów.
Ja odpowiem inaczej.
Może odpowiem z czego to sprawia moją największą radość.
Taką typu Schadenfreude.
I co wywołuje we mnie największą radość.
Taką radość już prawdziwą.
Bo jak powiem kto jest najbardziej wygrał,
najbardziej przegrał to trochę wejdę w rolę takiego komentatora politycznego.
Ja nie jestem tak naprawdę w tym zbyt dobry.
Aż tak dobry.
Ja najbardziej się cieszę oczywiście z wyniku partii kosmonautów i płaskoziemców.
Że jest tak grubo poniżej oczekiwań.
To jest moja wielka radość i bardzo mnie to ucieszyło naprawdę.
Bo był moment rzeczywiście, że się bałem, że oni dostaną po 10-15%.
I jak został odpalony parę dni temu protoku 1% starumana korwina po aferze pedofilskiej,
to miałem coś, to już wiedziałem, że nie będzie tak wesoło.
Ale no jak zlądowali tam na 6, pewnie będzie ostatecznie tam 7 czy ileś,
to bardzo mnie to ucieszyło.
Bo uważam, że to jest jakby potworne zagrożenie i to z dwóch stron.
Raz światopoglądowo, dwa kompetencyjnie, a trzy psychiatrycznie.
To jest potworne zagrożenie.
A nie cieszy Was to, co oczywiście świadczy, że ja jestem mały i niski.
A cieszy mnie, bo jest dla równowagi co mnie cieszą, to cieszy mnie to,
że nie zmarnowałem swojego głosu, bo ja głosowałem akurat w Warszawie.
Nie mogłem na swego tatę głosować, ale głosowałem na Michała Koboskę,
którego poznałem, kiedyś był moim przełożonym.
Bardzo go szanuję, uważam, że jest osobą, która spełnia wszelkie kompetencje etyczne
i jakby takie też profesjonalne dobycia w rządzie.
Tak, ale mam wrażenie, że Michał Kobosko jest raczej mistrzem drugiego planu.
Wiesz, że on jest takim think tankowcem, intelektuals, za pleczem rządu.
Czyli najbardziej potrzebnym rodzajem człowieka w tym nadchodzącym rządzie.
A ja uważam, że nazwiska Meiza, Kowalski, Korwin, Selin, Bonkiewicz,
poza Sejmem, to będzie największa radość wczorajszego i dzisiejszego dnia,
bo jest duża szansa.
No tak, ale wiesz, to kurczę, wiesz, ja też jestem zdaniem, że to już jak gadamy o polityce,
to dogadajmy o jakichś w ogóle powiedzmy ludziach, którzy mogą ją robić,
a niektórym trzeba by było przepisać klona zepam, wiesz.
Adam Bodnar nasz kolega będzie senatorem w Warszawie z fantastycznym poparciem.
No gigantyczne, a czy kogoś wam poludzku żal, jak patrzyliście wczoraj na tę twarze?
Nie, mi nikogo nie żal.
Ale ja nie mam też w ogóle w stosunku do jakichkolwiek polityków aż tak daleko posłynie tej empatii, wiesz.
Trochę mi szkoda, znaczy szkoda.
Danuty Halecki wam nie szkoda, ona już do członków opozycji.
Wydziałem, że mój serdeczny kolega pisarz Jacek Dennell, który startował z listy Lewicy.
Ja akurat na Lewice nie zamierzałem głosować, bo nie jestem aż tak bardzo na lewo
i mam też do tej Lewicy dużo różnych zastrzeżeń, ale wciąż bardzo się cieszę,
że oni weszli i będą te koalicje współtworzyć.
Ale myślałem, że Jacek zdobędzie tam więcej głosów niż zdobył.
A twoim zdaniem to jest sukces demokratycznej opozycji ich programów,
czy raczej dowód zmęczenia i zniesmaczenia pisem, bo to chyba też warto dzisiaj zaakcentować.
I ja myślę, że ja są mądrzejsi ludzie ode mnie do wygłaszania takich stwierdzeń.
Był artykuł parę... w wakacje w tygodniku powszechnym był artykuł doktora Flisa Jarosława,
który jest chyba tak trochę bardziej na prawo, ale wydaje mi się jest bardzo obiektywnym człowiekiem,
też go serdecznie pozdrawiam, bo kiedyś pewnie doktor nie pamięta, ja byłem jego studentem na ujocie.
I on napisał, że jakby wszelkie takie parametry, typu zaufanie do rządu,
typu jakby zadowolenie w ogóle, takie życia społecznego, plus te wydarzenia geopolityczne, wszystkie,
jakby wszystkie parametry wskazują na to, że powinien pis przegrać, jakby pytanie czy przegra.
No bo to jest też coś takiego, że w normalnej demokracji po ośmiu latach jakby formuła się wyczerpuje,
po dwóch kadencjach, że coś, jeśli ona się dalej nie wyczerpuje, to znaczy, że coś jest mocno nie tak,
że na przykład mamy jakieś zawirowanie.
I mi się też wydaje jest tak, że mądrzejsi ludzie ode mnie napisali i powiedzieli kiedyś,
że wysoka frekwencja zawsze jest jakby wyrazem niezadowolenia i lęku.
Bo...
No tego lęku było dużo.
Ale to z obu stron.
Nawet z każdy, ze wszystkich.
A nie masz takiego wrażenia, nie macie Piotr Uś i Kuba, że tego pisu się nie pozbędziemy,
bo jakaś cząstka tego małego pisu tkwi w nas, jakiś rodzaj nacjonalizmu, małości, xenofobii,
egzotycznego katolicyzmu, taki gen autodestrukcji.
Znaczy, no na razie to nie ma co mówić się o pozbywaniu, to wciąż jest w dwieście mandatów.
No, 198 rano.
198 rano, to też śwież.
Nie ma co mówić się o pozbywaniu, zobaczymy co będzie, to znowu ja nie chcę być jakimś analitykiem.
Ja myślę, o Jezu, ale to też musiałbyś porozmawiać z kimś, wiesz, kurcze, kto ma to dużo lepiej o pykanę.
Ale my się wydaje, że siła pisu wynikała z tego, że oni jakby w pewnym takim kluczowym momencie,
wydaje mi się, że to był wtedy rok 2014-2015, oni przełożyli palec do czegoś,
czego reszta sceny politycznej udawała, że nie widzi,
czyli do pewnego rodzaju po prostu frustracji i niezadowolenia głównie ekonomicznego,
ludzi, których dzisiaj można byłoby nazwać proletariatem, czy też prekariatem itd.,
ludzi jakby zapomnianych i ludzi, których jeśli sięgając jeszcze parę lat wcześniej,
można było powiedzieć, że transformacja w Polsce trochę odbyła się ich kosztem.
I wiesz, i to są fakty, to nie jest propaganda, tylko to są fakty,
bo też każda propaganda musi opierać się na jakiś faktach,
chociaż przynajmniej w jakimś ułamku, bo nie możesz wyjść i wygrać wyborów,
opowiadając, że niebo jest zielone i ludzie chodzą po ulicy na górę.
Chociaż Antonie Macierewicz twierdzi, żeby kłamstwo było wiarygodne, musi być jak najdalej od prawdy
i to rzeczą realizował, chociażby w przypadku Smoleńska.
No ale to znowu, jakby też znowu skręcamy w stronę kolona zepamową.
A ja chciałbym się jeszcze jakoś taki minimum poważny na tyle, wiesz, na ile ja potrafię.
Także oni przyłożyli do czegoś palec, do czegoś, czego ja na przykład też, wiesz,
do przykład co będąc dzieckiem widziałem na własne oczy, nie?
Czyli?
Bo ja pochodzę, wiesz, z małej miejscowości i mieszkając w tej małej miejscowości,
jakby no, to już nie chcę tych miejscowości wmieniać, bo jest to dosyć takie złożone,
ale generalnie będąc dzieckiem mieszkaliśmy z rodzicami i bratem w takim mieście Nidzica,
który jest po drodze, jak się jedzie, po trasie jak się jedzie na Gdańsk.
I rodzice do dzisiaj tam mieszkają.
I ja chodziłem do szkoły podstawowej w ogóle na wsi, nie tylko na wsi pod Nidzicą,
bo mama była tam dyrektorką i to była wieś Popę Gierowska.
Łyna sama w sobie nie, ale się obok były Popę Gierowskie.
I wiesz, ja widziałem na własne oczy, nie miałem tego w domu,
ale widziałem na własne oczy jakby taką coś, co wtedy w ogóle jako dziecku wydawało mi się jakoś naturalne,
ale co było jakąś bezwględnie taką brutalną rzeczywistość.
Jakby ludzi kompletnie, wiesz, wykluczonych, pominiętych, biednych, uzależnionych,
nagle którzy, wiesz, kompletnie nie wiedzieli, co zrobić, byli zupełnie zdezorientowani,
bo cały ich przedtem dorosłe życie miało jakiś tam, powiedzmy, swój kształt
i nagle przestało mieć ten kształt.
A też w ostatecznym rozrachunku, kiedy powiedzmy przejęła władzę,
powiedzmy, solidarność i zaczęły się też trochę takie rządy ekspercko,
inteligencko, na pewno liberalne, to ci ludzie byli pominięci.
I tam był pewien kapitał krzywdy, do którego PiS umiał w pewnym momencie bardzo sprytnie się odwołać.
I wiesz, a odwrotnością tego, bo to są też takie procesy nagle odwrotnością,
było coś takiego, że zaczął się taki, w pewnym momencie, takie larum,
które mam nadzieję, że i pewna narracja, która mam nadzieję, że już się skończy,
bo wszyscy nagle chyba zobaczyli przez ostatnie lata, że ona jest samobójcza,
czyli narracja jakimś ciemnogrodzie, ludziach, którzy są głupi, więc głosują,
jakby wiesz, na przykład na prawice czy na PiS itd.
Mam nadzieję, że to, wielko nadzieję, że to zacznie się też kruszyć,
bo już chyba widać po tych wszystkich latach, jak bardzo przeciwskutecznie wiesz, to działało.
Ja bym tak reasumując, co powiedziałeś, myślę, że PiS jako jedna z niższych partii zrozumiała,
że w polityce istnieje nie tylko interes ekonomiczny, ale też emocjonalny i dali to ludziom.
Tak, ale to jest jakby, wiesz, to jest połączenie jednego z drugim, nie?
A powiedz mi, jakbym ci zadał takie pytanie, taki bohater, który ma gorzkie dzieciństwo,
nosi sukces za dziecka, ma trudne dojrzewanie, bo ma doświadcza braku autorytetu Ojca,
chodzi w wielką politykę, jest jego wielką namiętnością,
ma ciekawą chociaż trudną relację z matką, brak własnej rodziny, w pełni momencie traci brata.
Dla mnie to jest materiał na, czy dla Dostojewskiego.
Mówię oczywiście o Erosławie Kaczyńskim, czy to jest Twoim zaniem bohater literacki,
trochę tragiczny, a trochę w jaki sposób fascynujący.
Nie wiem, czy dla mnie, ale na pewno jest.
Ale to robiśmy roczne historie, takie ciemne plamy.
Kurde, nie wiem, no ten Kaczyński, wiesz co, jakby, on jest strasznie złożoną postacią,
z potwornie złożoną postacią.
Mi się wydaje, że to w ogóle on i Adam Michnik, to jest taki trochę, wiesz, Batman i Joker,
tego po prostu jakby polskiego całego życia publicznego.
Oni są trochę takim swoim rewersem, nie?
I oni są obaj potwornie złożonymi jakby postaciami, ale też są produktami pewnej jakby ery
i pewnych czasów i pewnego sposobu myślenia.
I obaj obecnie już prezentują moim zdaniem też podobny poziom takiego w ogóle braku przszczepności z bazą
i upartego tkwienia w jakichś takich schematach myślowych, które miały miejsce 30-40 lat temu.
Oczywiście u Kaczyńskiego też jest ogromny resentyment, cierpienie w ogóle i tak dalej i tak dalej.
To jest potwornie dla mnie złożony człowiek, bardzo ciekawy, który wyrządził na pewno dużo zła przestrzeni publicznej,
dużo zła w ogóle też w takim sensie w ogóle kształtu kraju, państwowości i tak dalej i tak dalej.
Ale jego, no tak, on jest niesamowicie ciekawy, to na pewno bardzo byłoby w jakiejś idealnej rzeczywistości.
Byłoby super, gdy powstał taki film kiedyś o nim tak jak, bo on na to zasługuje, żeby powstał taki film o nim nie jakaś,
kurczę, jakaś główniana parodia, jak Wega nakręcił politykę, tylko taki...
Taki vise? Trochę był taki film o tym.
Bardziej taki film, jak Oliver Stone zrobił Nixona, wiesz, z Hopkinsem.
To bardziej coś takiego.
Tak, tylko to bardzo roczne było.
Wiesz, to jest ciekawe w Kaczyńskim na przykład, że on przy całym tym swoim jakby...
Nie chcę też od jakichś... Ja nie chcę go diagnozować, wiesz, bo ja nie jestem diagnostą,
ale w tym całym jego takim zapętleniu i takiej w ogóle jego tragedii, bo to jest postać tragiczna w ogóle wiesz.
Bez wątpienia.
W każdej strony, nie? To jest człowiek, który w życiu straszliwie cierpie i się nacierpie.
Ja bym odkwił dalej w tym cierpieniu i to widać.
Ale on na przykład, wiesz, spełnia jakiś taki w moim niemaniu jeden z podstawowych parametrów osoby moralnej,
czyli jakby ma empatię w stosunku do zwierząt.
I to jest też ciekawe, tak? To nie jest facet taki, jak tam był taki jeden z pisu taki gad, co psa ciągnął, wiesz, za tym, nie?
W samochodzie.
Kaczyński jakby ma bardzo dużą empatię.
Może dlatego, że nie ma prawa jazdy.
To jest ciekawe.
Jezus.
Dobrze, ale tu postawmy myślnik, bo to jest dobre.
Wiesz, tylko, bo ja ci muszę jedną rzecz wytłumaczyć.
Ja jestem pisarzem, jestem też scenarzystą, zajmuję się opowiadaniem historii w życiu.
To jest moja właściwie, bardzo lubię wypowiadać się, wiesz, zwłaszcza w mediach społecznościowych i paplać na wiele różnych tematów
i o polityce też uwielbiam paplać i lubię nawet wyzywać polityków i chodzić potem do sądu i mam bardzo dużo różnych pasji z tym związanych.
Ale jednak, kiedy ja wchodzę w tę moją podstawową rolę, czyli autora, kogoś, kto ma opowiadać, kogoś, kto ma pisać,
to jednak dla mnie zawsze najważniejsza jest ta szarość, to coś, co nie jest czarne, ani białe, to coś, co jest takie niejasne,
bo w tym tkwi właśnie jakaś taka, no w tym w ogóle tkwi najlepsze historie się biorą z tego.
Dlatego twierdzę, że to jest fajny moment, żeby przejść trochę do literatury, bo na pewno pamiętasz takie słynne stwierdzenie Andrzeja Stasiuka,
że on nie pisze grubych książek, przeszacunek i litość dla czytelników.
My dzisiaj wodujemy twoją książkę, bo ona ma dzisiaj premierę, dawno temu w Warszawie, 794 strony.
Ty mówisz, powiedziałeś mi na tzw. Pozanteniu, że to jest mniej więcej twoja średnia.
Czarny słońca 508 stron.
Moja średnia teraz, słuchaj, bo ja myślę w ogóle takimi parametrami, które dla większości ludzi są niecztelne.
Moja średnia to jest 800 tysięcy znaków, czyli 20 arkuszy, to ja wiem ile moje książki mają tysięcy znaków.
Ja nie wiem, nie pamiętam, ile one mają stron, bo ja poobcuję z tymi plikami, wiesz.
No to ślepnąc od świata o czarne słońce, informacja zwrotna, to są takie książki na 500 stron właśnie takie średnia,
takie naprawdę grube, grubasy, no to dwie takie książki popełniłem.
Jedna to było w Zgórze Psu, na podstawie której teraz w ogóle serial też powstaje dla Netflixa, a druga to jest to.
I obie te książki chyba jakoś tego potrzebowały, no tak się jakoś zrobiło.
Chciałem zapytać, bo jeszcze jeden wątek mnie interesuje, bo też zacząłem czytać, jest ten wstęp,
który uważam, że jest jednym z lepszych wstępów, bo ja często jak czytam książkę, to mam obrazki pewne przed oczami.
I to jest w ogóle bardzo filmowy wstęp, gdzie oni w tych moczach tam dokonują egzekucji.
Mam nadzieję, że to nie jest spoiler. Kuba się zapytał o Kaczyńskiego.
Pierwsze 50 stron to nie spoiler nigdy, czy tam pierwsze 15 minut filmu to nie spoiler.
Dzisiaj nauczyliśmy się, że arkusz i pierwsze 50 stron to nie spoiler.
Powiedz mi, bo Jarosław Kaczyński jest ciekawą postacią literacką.
A czy Polska?
Człowiek jest ciekawy. Jeśli ciekawy nie jest dla ciebie synonimem, jakby w ogóle poza dobrem i złem potrafisz popatrzeć na to, to zdecydowanie
jest to nawet fascynujący to może być.
Powiedziałeś o naszym wspaniałym kraju takie zbidkie słów szlachetne męczeństwo.
I moje pytanie jest takie, czy Polska jest dla literata ciekawym krajem do opisywania?
Kurde, nie opisywałem nigdy innego kraju.
To są zagraniczne wycieczki w moich książkach, ale jakby ta Polska zawsze jest tematem.
Dlatego, że jest umęczona?
Dlatego, że ma te ciemne plamy w rzeczywistości, a to chyba jest coś, co cię w jakiś sposób wciąga?
Ja się strasznie zastanawiam od jako człowiek, który pisze książki i znowu opowiada historia,
a do tego jeszcze się wypowiada publicznie w mediach zasięgowych, to trochę mój obowiązek się zastanawiać.
Ale ja się zastanawiam, co jest w ogóle w Polsce taką zasadą, co się dzieje u nas z życiem społecznym?
Dlaczego ono wygląda tak, jak wygląda? Dlaczego my jesteśmy takim rozproszonym tym społeczeństwem?
I ja nie mówię teraz o tej polaryzacji, o tej plemienności itd.
Tylko dlaczego my tak bardzo sobie nie ufamy?
Dlaczego mamy taki duży problem z działaniem jakiegoś dobra wspólnego?
Chociaż nie zawsze mamy takie momenty chwały.
Na przykład uważam, że to, co się stało po ataku Rosji na Ukrainy, to był niesamowity moment chwały nas wszystkich.
Ja pamiętam, że dygresja tutaj leciałem do Stanów Zjednoczonych chyba trzy tygodnie po wybuchu wojny.
I Stuardesa w samolocie amerykańskim podeszła do mnie i powiedziała,
a wy jesteście z Polski, wy jesteście gwiazdy roka, wszyscy was kochają.
Nie wiem, czy teraz by to powtórzyło, ale wtedy tak było i zrobiło mi...
To znaczy od wczoraj chyba tak, od wczoraj tak.
Bardzo mi się zrobiło miło.
Natomiast mi się wydaje, że w ogóle my żyjemy jako w straszliwej traumie powojennej wciąż.
Nasze pokolenia, bo jesteśmy trochę różnych, ale nasze pokolenia wciąż żyją jeszcze w tej strasznej traumie powojennej.
I też my po prostu się wszyscy strasznie boimy i ten strach, mówiąc w wielkim skrócie, a to bardzo upraszczam,
jest nam wpajany od pierwszej klasyczko podstawowej.
Figura Niemca jeszcze dwa dni temu dominowała polską debatę polityczną.
Niemca, wroga, okupanta, utraty suwerenności.
Ale też figura roska. Wiesz, to generalnie to można szczerzej.
Idziesz do szkoły i uczysz się jakby w procesie jakby edukacji takiej obywatelskiej,
że generalnie tutaj w każdej chwili może to już nie ważne, z której strony ktoś wjechać,
zwalić i wszystko ci zabrać.
I ty albo możesz po prostu jak najwięcej zgarnąć dla siebie zabezpieczyć się i spieprzać,
albo możesz właśnie zachować się jak bohater romantyczny i oddać.
Ale my nie mieliśmy jak od tego uciec.
Z której pancery, Hans Klonsu, Jadka nie ma opcji.
Nie ma od tego uciec.
Ale jak mówimy o ucieczce od rzeczywistości, to nie masz takiego wrażenia,
że jakbyśmy sięgnęli w stare czasy to scenariusz filmu słodkogoszki pasikowskiego mógł być napisany przez ciebie?
Kurde, ja nie pamiętam zbyt dobrze tego filmu.
No film pokazujący młodych ludzi, przez młodych ludzi pokazana jest Polska.
To znaczy młodzi ludzie są papiarkiem lakmusowym, bagna, w którym przyszło im żyć.
Krzysiek Skonieczny, reżyser Ślepnoc Od Światę.
Uważa, że to jest bardzo niedoceniony film.
Jeden z najbardziej niedocenionych polskich filmów.
A ja wciąż go muszę sobie odświeżyć.
Także trudno mi jest odpowiedzieć na to pytanie.
Ja pasikowskiego pamiętam psy.
To jest film, który znam na wyrywki, widziałem go w życiu 15 razy.
Który wtedy, kiedy się ukazał.
Nie pamiętam, czy myśmy o tym nie gadali.
W ogóle moim zdaniem jest to case wściechłych psów, gdyby to był film poszedł międzynarodowo.
Nie, ale to wiesz, to kurde.
Mi się wydaje, że psy to był film, który miał niesamowicie obrazoburczą moc, jak się ukazał.
Ale może dlatego, że obrazoburczą, bo nie mówił o rzeczach, których nie ma,
tylko po raz pierwszy nazwał rzeczy, które były.
Bo ja mam takie wrażenie, wybacz u ogólnie, a wiesz, że czytam twoje rzeczy,
że ty lubisz opisywać patologię w racjach międzyludzkich.
Nie mówię o tym, że robisz to z jakimś sadyzmem,
tylko robisz to z bardzo dobrym literackim oddechem.
I zastanawiam mnie, czy analizowałeś kiedyś, dlaczego?
Czy na przykład miałeś rozmowę z psychoterapeutą?
Dlaczego w tym świecie czujesz się najlepiej?
Ja miałem w życiu jakby wiele rozmów z wszelakimi psychoterapeutami również,
także jest mi to w ogóle absolutnie nie obcy kawałek chleba.
Tylko nie pamiętam, czy ja miałem rozmowę z jakąś taką pogłębioną o tym, co pisze
i analizowaniu tego, co pisze pod tym kątem,
bo jednak jak już przychodzę albo przychodziłem,
to takie osoby to to, co w moim życiu realnym, że tak powiem się dzieje,
jest ważniejsze, natomiast bez wątpienia, wiesz,
że ja piszę z siebie i są jakieś takie poziomy,
w których to, co wymyślam, jest albo jakimś wentylem,
albo jakimś przetworzeniem, albo jakąś, wiesz,
po prostu wypuszczeniem jakiegoś takiego czarnego dymu z siebie,
który gdzieś tam siedzi i zalega to na pewno.
Ale teraz już po tych wszystkich napisanych rzeczach,
po tych kurcze 18 latach pracy twórczej, jakby to nazwać tak górnolotnie,
to na benefis może jakiś zasługuje w domu literata,
czy coś takiego, czy władza zmienia.
To wiesz, mogę powiedzieć, że mnie po prostu bardzo interesuje
jakby szeroko pojęte cierpienie, ale nawet nie cierpienie,
nawet w sensie jakiegoś tam sadyzmu, przemocy i tak dalej,
tylko cierpienie bardziej w takiej już w ogóle kategorii egzystencjalnej.
Ale właśnie dlaczego?
No, bo wiesz co, może gdzieś tam, o Jezu, wchodzimy w bardzo górnolotne,
słuchaj, rejestry, może to...
Odpowiedźmy to tak na poziomie...
Jest najbliższe myślenie o świecie jakby budyjskie,
budyźmie jest tak, że cierpienie jest czymś przyrodzonym stanem każdej istoty żyjącej
i takim cyklem, z którego w jakimś życiu musimy się wydobyć
i to mi jest najbliższe.
Cierpienie postrzegane jako w ogóle nawet nie jakiś
taki czarna noc duszy i rozpacz,
tylko cierpienie postrzegane jako świadomość śmiertelności,
jako przywiązywanie się uporczywe do czegoś, co jest tak naprawdę nietrwałe,
co, wiesz, wypełnianie sobie życia i świata
jakby nieistotnymi sprawami, aby coś zagłoszyć i tak dalej, i tak dalej.
Wydaje się, że to jest jakaś bazowa kondycja ludzka,
w której się biorą inne rzeczy.
Która z postaci, którą opisałeś, jest najszczęśliwsza w ogóle we wszystkich książkach?
Jest taka postać, którą mogą...
To jest szczęśliwa?
Tak, pod taką definicję.
To znaczy szczęśliwa...
Szczęśliwa bez kryzysów takich wiesz, czasowych, ale generalnie.
Szczęśliwa, bo ja wiesz, bo ja też na przykład uważam,
że ludzie mają fałszywą definicję szczęścia,
że mają bardzo fałszywą,
bo ludzie powszechnie kojarzą i są wtedy bardzo sterowalni,
że ludziom tak naprawdę się kojarzy szczęście,
jakby się zapytał przeciętną osobę.
Dom chroniny.
Ona by ci, moim zdaniem tak,
opisywała być jakieś figury, tak,
typu tam dom, rodzina szczęście,
jakieś tam w ogóle, wiesz, tam, nie wiem,
albo podróż dookoła świata,
coś innego niż to, co jest teraz, tak?
To by ci opisywała myśląc szczęście,
a tak naprawdę wydaje mi się, że opisywała być pewien stan,
który ludzie na przykład mają,
jak się nawciągają kokajny,
czyli mają bardzo duży wyrzut,
dopaminy i adrenaliny i serotoniny
i to się ludziom,
nawet którzy nie biorą narkotyków,
taki stan, każdy chociaż raz w życiu
takiego stanu doświadczył z jakiegoś powodu,
może bez wspomagania chemicznego
i to się ludziom kojarzy ze szczęściem.
Ale też ten stan bardzo szybko się kończy.
Bardzo szybko się kończy i wtedy go szukasz dalej, dalej, dalej.
Natomiast moim zdaniem szczęście
to jest takie umiejętność powiedzenia sobie,
a nie chcę teraz strugać dalej lamy,
bo ja tego wciąż raczej nie umiem,
ale szczęście ja bym definiowałek umiejętność powiedzenia sobie,
że tak naprawdę to, co jest teraz,
to rzeczy, na które ja mam wpływ,
okej, ja mogę zmienić na lepsze,
ale na większość rzeczy nie mam wpływu i to jest okej.
Moja definicja szczęście jest dużo prostsza.
Jeżeli budzę się rano i kładę wieczorem
i pomiędzy tymi dwoma czynnościami robię to, na co mam ochotę,
to jestem szczęśliwy i ja tak mam w swoim życiu.
Jest taka legenda w świecie literatury.
Na pewno, na pewno, aczkolwiek,
nie chodzi o to, że teraz ja personalnie coś ci przytknął,
bo tego nie wiem, ale wydaje mi się,
że i to wiem o ludziach i to też wydaje mi się,
jak opisasz, to, na co my mamy ochotę,
to jest czasami taka zdradliwa i nie do końca oczywista sprawa.
Okej, ale żeby rzeczywiście nie odchodzić za daleko literatury
w kierunku psychoterapii,
jest taka legenda w świecie literatów,
że Raymond swoją pierwszą wersję chłopów spalił,
bo był niezadowolony.
Ty miałeś taki przypadek w życiu,
że popełniłeś coś, co przeczytałeś
i w takim kawkowskim gestie pomyślałeś, nie, gówno.
Słuchaj, a to jest okej,
ja nie miałem aż tak romantycznych gestów,
chociaż zdarzało mi się książkę jakby przestać pisać,
że coś pisałem.
I jest coś takiego do połowy napisane, gdzieś w szuflędzie?
Tak, tak, tak.
Na starym komputerze, które nie wiem, gdzie jest,
ale miałem za dwie, trzy, trzy takie rzeczy,
których po prostu nie skończyłem,
bo ja miałem jakiś pomysł i nie wiedziałem,
albo jeszcze nie umiałem go do końca jakby przeprowadzić,
a też życiowo coś się tam działo.
I jakie to jest uczucie,
że masz gdzieś rozpoczętą historię,
w którą włożyłeś czas, emocje, wyobraźnię, talent?
No nie fajne, bo to jest o takiej stracie czasu,
że straciłeś na coś czas, chociaż potem,
z perspektywy czasu, to okazuje się,
że nie był to stracony czas, bo czegoś się uczyłem.
Ale wiesz, to niezadowolenie z siebie,
na przykład tę książkę odebrałem, pisałem ją strasznie długo,
strasznie się przy tym namęczyłem,
było to jednak potworne też takie,
nie chcę teraz dramatyzować,
ale było w tym bardzo dużo ciśnienia,
bo to jednak jest dalszy ciąg książki,
która była giga bez celerem, tak?
I był serial i wiadomo ten fenomen i tak dalej.
A to jest jakiś układ w kierunku,
nie dawno temu w Ameryce z Terzioleone,
to jest jakaś asociacja, jakiś link?
Jest, jest, może nie bezpośrednie,
ale bardzo mi się podobała ta zbitka wyrazowa,
bardzo mi się podobała ta parafraza,
a przede wszystkim na takim prostym,
najprostszym poziomie to jest o tym,
że akcja tej książki dzieje się w trakcie COVID-u
i pandemii,
a zacząłem łapać się na tym,
że rozmawiam z ludźmi i na przykład rozmawiamy
o tym z siecią w 2020 roku,
kiedy dzieje się akcja tej powieści,
czyli najpierw COVID, potem te, wiesz,
procesy, straj kobiet, w ogóle trybunał i tak dalej,
to wszystko i tak dalej, i tak dalej,
już na jesienik, kiedy była druga fala.
I ludzie, wszyscy z którymi rozmawiam,
mają takie poczucie, kurczę, to było 15 lat temu,
to było w jakimś innym życiu zupełnie i tak dalej.
I wtedy, jakby kiedy już ten, ta zbitka,
którą nosiłem w głowie dawno temu w Warszawie,
nabrała tego mięsa,
to już miałem to decyzję dobra, Bachto.
No właśnie nie bałeś się tego,
nie bałeś się tego umiejstawiać w czasie COVID-u,
bo to jest taki okres,
który każdy z nas chciał jak najszybciej wymazać.
I mam wrażenie, to co ty mówisz,
że wszyscy mają wrażenie,
że to było dawno temu, nieprawda,
nie chcemy od do tego wracać, w ogóle.
No to teraz sobie wrócą.
Żeby zabawić się trochę w Pasikowskiego,
znam ludzi,
dla których COVID był cudownym
odpoczynkiem, czasem chosy,
niezwykłego radości życia,
ucieczki od rytuałów i reguł,
które codziennie obowiązywały,
więc tutaj nie demonizujmy.
Ja raczej byłem ciekaw, żeby nie spojlorować,
czy COVID jest narratorem
i częścią fabuły, czy jest tylko
scenografią tej książki.
To jest bardzo dobry pytanie.
Cofnę się od dwa kroki,
tylko powiem o tym zadowoleniu z siebie,
bo nie skończyłem zdania.
Chodzi o to, że wiesz,
podstawowy taki odruch, który mam,
to jest to, że na komputerze się wszystko zgadza
i odbierasz książkę z druku
i ona jest drukowana, i ją otwierasz
i w pierwszym
ja mam w pierwszym odruchu tak, że mówię,
co to jest, kto to w ogóle napisał, dajcie spokój.
Naprawdę Was się zrobiło?
I dopiero potem potrzebuję
chwili czasu, żeby jednak
zacząć patrzeć na to inaczej.
Natomiast jeśli chodzi o COVID i odpoczynek,
to jest bardzo ciekawe.
Ja na przykład mam bardzo dużo
cech takich
adehadowych, w ogóle jestem tam człowiekiem
takim adehadowym i
mam coś takiego, co jest jednym z parametrów
o tej sytuacji
czy tej kondycji, że
ludzie, tak jak ja, mają
mnóstwo lęków antycypacyjnych potrafią mieć,
czyli na przykład takich, że coś
się stanie, ola Boga, co to będzie,
tu będzie wojna, tu coś, globalne ocieplenie,
te potrafią się w to bardzo łatwo wkręcić,
ale jak coś już się dzieje,
to nagle zaczynają zachowywać
taki dosyć duży, spokój ducha,
w tym wszystkim, większy niż inni.
Ja tak miałem na przykład z COVIDem,
że byłem
bałem się o moich rodziców
i bałem się o rodziców mojej partnerki,
ale poza tym, czy tam o babcie,
ale tak ogólnie miałem
w sobie dużo wtedy takiego zyskakującego właśnie oddechu.
Czy jest COVID w tej książce,
jest z dżumą?
Tak, tak, tak, jest z dżumą, ale też jest
pewną metaforą, jest prawdą, bo najfajniej
jest znać literaturze coś takiego, co jest prawdą,
jest czymś faktycznym
i jest metaforą jednocześnie, i tym jest COVID,
bo ten COVID jest tym strachem, nie?
Chyba musimy zrobić przerwę
tak, i wrócimy do ślepną co świateł,
bo od tego trzeba zacząć. Ja jestem ciekaw,
co poczułeś, jak postawiliś
kropkę po ostatnim zdaniu
w pierwszej części
nazwiki.
Zaraz wracamy, Kuba Żulczyk jest naszym gościem.
No dobrze, jesteśmy tutaj poza anteną,
za dużo się dzieje, więc
te przerwy chciałbym, żeby ich nie było.
Kuba Żulczyk naszym gościem
dawno temu w Warszawie
kontynuacja ślepną co świateł
i teraz tak, zabieramy się
dawno temu w Warszawie,
ale
przenieśmy się,
kiedy właśnie stawiasz ostatnią kropkę
przy ostatnim zdaniu, czy Ty
zostawiając otwarte zakończenie
cynicznie, wiesz, że
powstanie zaraz serial,
że będzie to sukcesem, stanie się
to pozycją kultową i tutaj
używam tego z lotu. Nie, no tego to
nie jesteś w stanie tego przewidzieć.
Ja się boję tego słowa nadużowanego,
często, ale najgorzej przez twórców, więc
Ale z którego słowa kultową?
Ja akurat uważam, że w tym wypadku
jest usłyszańnione, mam wiele na to argumentów.
Tworzysz coś, że serial ślepną co
świateł, no to zna się fenomenem
ten serial. Wiesz, kurcze blady, jak zaczynasz
czytać
pozycję, którą masz na biureczko
przed nosem, to jednak
widzisz te postacie z serialu też, nie?
I one mu, do ciebie
mówią. One, tam ten
Dario poprawda się... To nie da się
ubiec, ja pisałem tę książkę ze świadomością
tego, że na przykład pisząc powieść,
ale od tego nie uciekniesz.
Ja już jestem autorem, zarówno parę razy
ekranizowanym, jaki, teraz będzie
druga ekranizacja, informacja zwrotna
w listopadzie, a też już zrealizowano
trochę moich scenariuszy, no bo ja też
pracuję jako scenarzysta i
powiem Ci, że zawsze jest coś takiego, kiedy
piszesz, na przykład, powieść,
albo piszesz scenariusz,
ale jeszcze nie ma na przykład obsady,
no to jakieś tam, te figury
w głowie masz, jakieś twarze, które się
pojawiają i przylepiasz je do tych
postaci, żeby je sobie wyobrazić, żeby je
widzieć w ruchu, ale kiedy pojawia się
już obsada, kiedy widzisz to, co jest nakręcone,
to one znikają i zostają zastanane
przez tych, przez tych haktorów.
A czy to jesteś bardziej... Zastanawiasz te postaci, które oni wykreowali?
Bardziej w swojej głowie, jak Ty
siebie postrzegasz, bardziej pisarza
czy scenarzystę,
czy można nazwać ten zawód
jako taką chbrydę tego i tego.
Ja po prostu opowiadam historię, w różnych
mediach, no ja też nagrywałem,
na przykład, wiesz, oprócz tego, że pisałem scenariusze
i piszę jej, piszę książki,
to jeszcze, wiesz, na przykład nagrywałem też swój podkaz,
nagrywaliśmy z Julkiem Strachotą, co
ćpać pod... Z Wojskiem wcześniej.
Tak, ale to też były jakieś tam opowieści,
także ja po prostu gadam, opowiadam
wymyślami, to, to, to jest mój zawód.
A nie boisz się odpowiedzialności za
coś takiego, co ja zauważyłem już dawno,
że w Twoich książkach,
uzależnienie w szalakie
ma bardzo literacki aspekt,
taki poetycki,
taki między chłaską, bukowskim Hemingwayem,
Pilchem. Tak, ale...
Alkohol też jest, mam wrażenie
u Ciebie, jakąś literacką, fajną
ucieczką. Nie do końca, ja się z Tobą
zgodzę, wiesz, bo to jest...
A nie ma czegoś tak, jak w Polsce mitologia
picia, który... Jest ogromna, tylko
mi się wydaje, że to, co ja robiłem,
czy np. informacja zwrotna jest o tym
jest bardzo tak wbrew temu i w poprzek tego,
przynajmniej się starałem, żeby tak było
i na pewno to u mnie
nie ma... O, jest totalna mitologia picia
w Polsce i totalna taka, wiesz,
sublimacja inteligencka, sublimacja
picia i...
Nazywanie tego stanem baśniowym.
Jest, tak, tak, tak, to, co robił Pilch i tak dalej,
to, to, to oczywiście, że to jest
i też to...
No, no, alkohol jako sedaty, w który
po prostu wszystkie bolączki
i jakby lęki inteligencji też uśmierzał.
Ale wydaje mi się, że
u mnie to jest, znaczy też, nie wiem
no, ktoś może twierdzić inaczej.
Ja zawsze stawałem trochę w poprzek
temu i... i... i starałem się
to... to... to opowiadać
inaczej. Wydaje mi się, że
to, co napisałem, że wszystkim uzależnieniu, czyli informacja
zwrotna, nie, o której już, już gadaliśmy, jest książką
na tyle jakby taką brutalną i taką mięsistą
i dosłowną i pozbawioną jakiejkolwiek
w ogóle takiej
zaczarowywania uzależnienia, że...
że...
no, no, jest na totalnej kontrze
do tego. Natomiast no, na pewno uzależnienie
to jest, wiesz, to jest mój temat. Wisława Szymbolska
kiedyś się przyznała, że była uzależniona
od krzyle KFC, więc różne są uzależnienia.
Natomiast mnie się... ja się zastanawiam...
Don't get me started, bo to wiesz, bo to jest taki temat,
że ja mógłbym Ci teraz zrobić godzinę wykładu
i mówić Ci, co ja myślę,
czym jest uzależnienie jakby, wiesz,
to to, jak ono się zaczyna, jak ono
w ogóle pracuje, jak... jakie
ona ma podwaliny, jakieś i filozoficzne
i etyczne i jakim w ogóle jest stanem
i jakie są błędy w potocznym
myśleniu o byciu uzależnionym
i mam już jakaś część
mnie naciska ten guzik play, po którym
zaczynam mówić o tym godzinę. Natomiast, wiesz,
no, w wielkim skrócie uzależnienie jest
szukaniem ulgi. Więc jakby
to, czego jesteś uzależniony, jest dosyć
jakby wtórne
względem tego szukania tej ulgi,
tylko no są rzeczy, od których może być
uzależniony, które Cię wykończą,
a są takie, które Cię
może mniej wykończą, no. A jest taka
ulga, którą
znajdziemy w czymś, co nas nie wykończę?
Na pewno.
A czy alkohol to
jest ciągle najlepszy środek przeciwbólowy?
Alkohol, czy jest najlepszym środkiem
przeciwbólowym?
No, z takich ogólnodostępnych, to tak.
To znaczy, chodzi o to, chodzi
Ci o taką najlepszy, no, czy jakby...
Najlepszy oczywiście, składam w cudzysłów
bardzo mocno, bo wiesz, że
jak się czyta z tobą wywiady, był
taki wywiad w Newsweeku bardzo intensywny,
gęsty, mówisz o zależnieniu i o wszystkich
demonach, to ja widzę
cały warsztat mentalny twoich
powieści, ale jak ktoś tego nie czyta,
to mam wrażenie,
że jest coś kreatywnego
w alkoholizmie, który Ty opisujesz.
Taka pułapka, jestem ciekaw,
co powiesz mi na taką refleksję?
W alkoholizmie nie ma nic kreatywnego.
Nie ma nic kreatywnego
i zacząwszy od tego,
że wiesz, że jest to jeden z takich
najbardziej mitów, najbardziej takich
powielanych, że w ogóle używki jakiekolwiek
otwierają jakieś drzwi do percepcji
i pomagają, jakby Ci
lepiej
funkcjonować. To
jest nie do
końca prawda, uważam,
chociaż pewnie na temat
schodelików czy tego typu substancji
można byłoby tutaj podyskutować, ale ja się na przykład
na tym kompletnie nie znam.
Natomiast jeśli chodzi o alkohol, no wiesz,
no kurcze, to jest środek, który jest
sedatywem, to jest środek
uspokajający, bardzo silnie utumaniający
przynajmniej w pierwszym działaniu.
To jest środek depresyjny, to jest środek
jakby pozbawiający Cię
bardzo mocno takiego potencjału
intelektualnego i jakby
upośledzający Twoje ciało na wielu różnych
poziomach, także on nie pobudza
jakiejkolwiek kreatywności, ale jeśli mówimy
o tym na takim poziomie, że
jakby stało się to moim tematem
z którego ja coś zrobiłem,
coś ulepiłem, coś zacząłem, zacząłem
jakby na przykład o tym pisać, zacząłem
to tworzyć i jakby
że trochę wziąłem
to co mi się przytrafiło i to co wiem
i przekułem to coś pozytywnego
dla siebie i dla innych,
no to tak. I są też
wiesz, no informacja zwrotna,
książka powstała w taki sposób,
że ja siedząc na terapii
uzależnień, co też już chyba Wam kiedyś
opowiadałem, dostałem nagle takiego olśnienia,
że to wszystko co tu się dzieje
i to wszystko co ci ludzie mówią
i to co ja przeżywam, jest jakby
zbyt dobre, zbyt ciekawe, żeby o tym nie napisać.
To jest po prostu marnowanie materiału,
nie? I wszyscy
pisarze i autorzy tak myślą.
Ten podcast, który nagrywaliśmy
z Trachotą, no to z kolei był takim
wiesz, no kurczę, bardziej to jednak traktowaliśmy
jak taką służbę, nie? Że jednak
ale służbę dla tych,
którzy słuchali, czy też służbę dla siebie
terapytycznie? Dla ciebie też
aczkolwiek były w tym pewne ryzyka
z perspektywy czasu, bo łatwo
było wejść wtedy w pozycje
takiego też trochę guru, który wie wszystko
i sam wtedy jest też bezpieczny
i świetny i tak dalej.
Ale dla ludzi, którzy słuchali, my pomogliśmy
stary ogromnej ilości ludzi. Ja to wiem,
ja to wiem po wiadomościach, ja to wiem po
jakby jakiś
sygnałach, które dostawałem.
A może tego ludzie od Ciebie oczekują?
Może od Ciebie potrzebują
bycia takim guru? Ja nie wychodzę
ja w ogóle nie myślę o tym, czego ludzie oczekują.
Ja myślę o tym, co ja mogę zrobić, nie?
A czy ślepnąc
od świata, na przykład w wersji cyfrowej, mogłoby
być dodawane, nie wiem, w TripAdvisorze
jako przewodnik po Nocnej Warszawie?
Chyba nie.
Chyba już nie, bo jednak minęło 8 lat, nie?
Kilka klubów już nie ma.
Kilku gości wyjechało z Polski.
No tak, ale jestem zatrzymanych.
Ale nie uważa, że to jest
jakaś wizytówka dla wielu ludzi
ciągle atrakcyjna
i aktualna Warszawa.
Wiesz co, ja Ci powiem tak.
Jak wypuściliśmy serial Warszawianka
który też, ja jestem autorem
jego scenariusza i który też jest o Warszawie
a jest to trochę,
niby tej samej Warszawie, ale trochę innej
to bardzo
część odzewu na ten serial była bardzo dobra
ale część ludzi trochę na początku
zwłaszcza przez pierwsze odcinki nie skumała
i wydaje mi się, że ci ludzie też nie skumali
z tego powodu, że
pamiętali ślebnoc od świateł
i myśleli, że będzie to coś podobnego
nawet nie podobnego w sensie
tam historii gangsterskich, narkotycznych
jakichś tam, powiedzmy, takich sensacyjnych
które bez wątpienia są też tutaj
tylko bardziej podobnego
w sensie takiego demaskatorskiego
spojrzenia na Warszawę, nie?
Że ludziom to, wydaje mi się, podobało, wydawało się
że to jest bardzo sexy w tej książce w tym serialu.
Ale nie masz takiego wrażenia, że
Warszawianka to jest taki 40-latek
epoki MDMA i Spotify.
To taki miał być, to właśnie to miało to być.
Okej, ale czy ty się dobrze czujesz,
odnajdujesz w takim lekko tragicomicznym stylu
w takiej narracji anegdotycznej?
To byłoś super
to wymyślać, pisać. Bardzo dobra.
Ja się bałem jak ja się w tym odnajdę, ale to
kurczę, no
wiesz, ja uwielbiam robić rzeczy, których wcześniej nie robiłem.
Ale uważasz, że ci wyszła Warszawianka,
że to, że zrobiono 11 odcinków
z materii
która byłaby gęsta
i w twoim stylu jakby miała 5, 6?
Może, ale myślę, że nie.
Myślę, że jest super tak jak jest.
Myślę, że Warszawianka nie wyszła tylko mi
bo tam był super team, kreatywny.
Myślę, że
no na pewno by tam, wiesz,
dużo wartko
akcja tego byłaby dużo bardziej wartka
gdyby to skompresować
pewnie tak, ale nam też nie chodziło do końca
o to, żeby ta akcja była wartka.
My chcieliśmy jakby opowiedzieć
o pewnym bohaterze, o jakimś
stanie ducha i tym, jak on po prostu
powoli rzeczywistość
przesiąka w niego,
a on wsiąka w rzeczywistość.
I my chcieliśmy to jakby troszkę tak
przynajmniej ja chciałem jako autor
trochę właśnie tak rozwlec, zrobić to
bardziej anegdotycznie
i też chcieliśmy
i tutaj wszyscy byliśmy na tej samej stronie
i ja, Jacek Borsuch, reżyser
i za producentka, i za łopuch
i wszyscy mieliśmy
taką, wydaje mi się, ideę na początku
nie wypowiedzianą, a potem powiedzianą,
które było na przykład w polskim serialu
lat 70. i
80.
Czyli żeby wszystko wybrzmiało.
Tak, żeby wszystko wybrzmiało, ale też tak chcieliśmy
trochę i wiedzieliśmy, że bardzo dużo ludzi
w to nie, wiesz, nie pójdzie.
Wiedzieliśmy, że część ludzi tego nie skuma.
Wiedzieliśmy, że nie robimy coś, co nie jest dla wszystkich.
Ale wiedzieliśmy,
że ci, którzy się na to złapią
i którym się to spodoba, będą
trochę tacy zaczarowani.
A wiesz, że ten omów
była taka sytuacja, że ten pierwotnie miał być
w innej platformie, ten serial.
Tak, tak, tak.
To też sprawiło, że pojawiła się taka jakaś
legenda, przynajmniej w Warszawie
wszyscy mówią, boże, najgorszy serial
o światą się nigdy nie ukaże i tak dalej.
Nie, no co ty.
I fajnie, że on się w końcu ukazał,
ale tam już jakby
mówiło się o tym serialu
zanim się pojawi.
Ludzie straszne rzeczy potrafią opowiadać,
zwłaszcza o kimś, kto
przedtem zrobił coś fajnego.
Natomiast powód był
dosyć prosty, w Ameryce
w Stanach Zjednoczonych zapadła decyzja,
że z Europy w ogóle...
Idźbiosi wycofuje.
Wycofowane są produkcje, likwidowane są
działy produkcyjne i tak dalej,
i tak dalej.
I ktoś w Stanach Zjednoczonych popatrzył weksela
i chodzi o to, że do tam się połączyły
dwie ogromne korporacje.
Jak się łączą dwie ogromne korporacje, to w prawie
amerykańskim, czynajmniej jest tak, że jest jakiś tam
który można wpisać w stratę.
I pewne rzeczy się bardziej
opłacało, wpisać w stratę
i się ich pozbyć, niż na przykład dowieść się do końca.
To fajnie, żeby mówić o pieniądzach,
bo o Dołędze Mostowiczu
bez względu jak był
kreatywny, jak tandetny, mówiono kiedyś,
że on nie pisze, on zarabia.
Czy w przypadku Warszawianki nie było tak, że po raz pierwszy pomyślałeś,
tu jest pieniądz?
Nie, bo to nie były jakieś takie,
to nie było aż tak
intratne.
To nie było coś takiego,
to były bardzo dobre pieniądze,
po prostu bardzo dobra stawka scenariuszowa.
Bardzo w ogóle
super, ale to też nie było
tak, że, wiesz, jakieś to...
Ale promocja Warszawianki,
której była ważną częścią, była
właściwie tak popkulturowa i w mediach
i na zewnątrz, że można było odnieść wrażenie,
że wyjedziecie w trasę z tym filmem, że
nie miałaś takiego wrażenia, o,
liściło się moje, że
nie jesteś pierwszorzędnym, aktorem drugorzędnym,
czy pisarzem drugorzędnym.
To było coś, wiesz, tego było strasznie dużo,
ja to tak trochę wziąłem z dobrodziejstwem
inwentarza, momentami mnie to aż tak naprawdę
trochę męczyło, ale to też wynikało z tego, że
ten nowy nadawca dopiero startował
na polskim rynku i trochę tak naprawdę
promując ten serial, promował siebie.
I to też z tego to wynikało,
że ten jakby, to wszystko co wokół siedziało
serialu, te ogromne
autory i cała ta
w ogóle jakby taka bomba spuszczona też chodziło
o to, żeby wypromować nadawcę.
A udało się chyba wypromować też przy okazji serial.
No, nie znam,
nie znałem w sumie środowisku kogokolwiek,
kto by nie widział i nie zobaczył.
Ale ja bym zmienił temat na chwilę.
Jeżeli chodzi o kreatywność
literacką, pewnego rodzaju ferment,
umiejętność opisywania świata
i nowoczesność, to bardziej
Sanach i Podsiadło, czy Polski Hip-Hop
zdaniem Jakuba Żulczyka.
Ojej,
stawiasz mnie
w trudnej sytuacji.
Mi jednak jest bliższy polski hip-hop,
ale pytasz się o co, że
opisywanie świata?
Na przykład, w myślach jestem seryjnym
mordercą, te myśli męczą, chyba
zbyt często. A kto to powiedział? To Paluch.
To Paluch. Albo życie z gracją
maluje lata na naszych twarzach.
Ja ci powiem tak. Ja uważam, że polski hip-hop
czyta się bardzo literackie.
Ja tak myślałem kiedyś.
Ja tak myślałem kiedyś.
Znaczy, ja powiem ci, że od czasu,
bo te przekraczyłem
ostatnio w granice, skończyłem 40
lat, wciąż się czuję bardzo młodym
człowiekiem, ale nagle zrozumiałem, że
bardzo dużo rzeczy, które mnie otacza,
jakiejś takiej popkultury i tak dalej, jak zaczynam ją
śledzić, nagle rozumiem, że ona jest totalnie
nie dla mnie. Ja mogę pewne rzeczy bardzo
szanować i na przykład bardzo mi
imponuje sukces niektórych artystów,
bo mam coś takiego, że w ogóle super, że
oni istnieją. Na przykład?
Na przykład Dawid Podsiadło, którego wymieniłeś, czy Sanach,
ale z drugiej strony ci młodzi wszyscy raperzy,
jak Mata, nie wiem, czy tam B. Doez,
czy, czy, no, bierz.
Też nie chcę, żeby się
ktoś uczepił, że ja mówię
o konkretnych artystach, ale mam też
coś takiego, że to kurczę nie jest to dla mnie.
Ja nie znajduję w tym
czegoś, co
jakby gdzieś mi po prostu
wsadza gdzieś, kurczę, czy tam
już, czy palec, czy, czy, czy cokolwiek.
Jakby to, co, i w ogóle
to, na przykład, ok, Dawid
Podsiadło nie jest aż taki młody, ale
bo ma tam 10 lat, jest młodsze ode mnie,
a na przykład to, co robią artyści tacy 20-letni,
no to, kurde,
ja tego słucham, żeby się czegoś nauczyć,
ale ja już na przykład nie słucham tego, żeby
z tym...
Czy identyfikować? Ja już identyfikować,
albo z tym współgrać, nie? Takie taka
fraza, zakropione uzami
bloki, to dziesiątki albo setki
pięknych historii, tego nie nauczysz się
z teorii. Szczyl, bardzo młody
literatur.
Znaczy, jak szukamy kogoś, kogo ja szanuję za teksty w polskim hip-hopie,
kto uważa, że umie naprawdę pisać,
bo to widzisz, kurczę,
hip-hop i literatura to są dwie zupełnie różne rzeczy.
Bardzo dla wielu ludzi jest właśnie takie
stytujące przykładanie, że ten,
na przykład kawałek hip-hopowy
jest prawie tak dobry, ten tekst
jest prawie tak fajny, że już można powiedzieć, że to jest literatura,
ale to jest, kurczę, jakby w takie
ustawianie sprawy, że hip-hop to jest jakieś takie
coś w ogóle... Nieporadne dziecko.
Nieporadne dziecko, ale to nie jest
meta literatura.
Znaczy, moim zdaniem nie ma co w ogóle porównywać.
Wiesz, jest bardzo podstawową różnicą,
jest to, że hip-hop jest mówiony, a
literatura jest pisana.
I to są jakby hip-hop jest jednak
muzyką, a literatura jest literaturą.
To są w ogóle zupełnie gdzieś inne
rzeczy, które się bardzo odbija,
ale są w polskim, w ogóle
w rapie światowym, ale w polskim hip-hopie
są też goście, którzy piszą
czy też rapują teksty, które mają
literacką wartość w tym sensie, że
a, potrafią opowiedzieć historię,
dwa, potrafią jakby zrobić coś z językiem,
czego wcześniej nie było, i ja
przykład wymyślić jakieś słowo, czy zwrot,
czy zagrać czymś, czego nie ma,
nie było wcześniej jakby zmienić mowę potoczną,
to jest niesamowite,
niesamowite jakiś w ogóle taki
kamiar. A co myślisz na przykład o pato inteligencji,
Maty? Nie,
wiesz co, dla mnie na przykład takim gościem, którego ja w ogóle
strasznie, ja mam dwóch takich gości
w polskim hip-hopie, których
uważam, że są naprawdę znakomitymi
tekściarzami
i jeden jest starszy, a drugi
jest trochę młodszy i
tym starszym zawsze, przez wiele lat,
kiedy byłem dzieciakiem, potem
byłem studentem itd.
Absolutnie bezkonkurencyjny był Soku
i myślę, że
w pewnym sensie wciąż jest
i że jest to facet, który ma ogromną
umiejętność pisania
tekstu i który w swoim takim
piku, kiedy był młodszy, kiedy było tam
W.W.O. i tak dalej, to rzeczywiście
kiedy ja go słuchałem jako
bardzo młody chłopak, tam
17-18-letni, to
zdarzało mi się myśleć,
że chciałbym kiedyś
napisać coś, jakąś prozę,
która miałaby w sobie taką jakąś
trafność, którą... Każdy ponad każdy.
Opisu, którą mają niektóre jego
teksty. Ja pamiętam jakiego pierwszy razu słyszałem,
nie, wiesz, to ustrzałem ten kawałek, był taki
W.W.O.
w cytrynach odbicia, gdzie on tam się zacznę
zkie pianinko takie przyspieszone na początku
i on właśnie, że czekał na dziewczynę
przed szybą wystawową i w tej szybie wystawowej
coś zobaczył, wiesz, jakieś
właśnie swoje odbicie i pomyślał, że nie jest na sprzedaż
i zrobił taką właśnie bardzo
nawet filmową, a nie literacką
sytuację, bo w ogóle pomyślał
opowiadał historię kadrami
i wiesz, na tle polskiego
rapu wtedy, nie
dlatego jak ci wszyscy goście
wtedy rapowali, nie? Nie licząc
na tle rap 44, którzy się zachowywali
trochę jak tacy, wiesz,
baptyści w ogóle w nowo-orlańskim
postawieniu. To był rycerze zakonu Marii.
Rycerze zakonu Marii, dokładnie,
ale na tle tego polskiego hip-hopu,
wiesz, bo to kurczę jakby...
No i byli inni. Antyliro i był 2 dni wcześniej,
nie? Czytamy jakieś tego typu hita,
nagle pojawił się gość, który naprawdę potrafi
potrafić opowiadać. A ten młody autor?
Jest taki rapper, który
strasznie mu kibicuje, on już nagrał
mnóstwo płyt i w ogóle są podziękowania
w książce i on się nazywa
Kazba Waganę. I uważam, że to
jest chłopak, który
no jest wybitny w tym, absolutnie
co robi. Po pierwsze
umiał opowiedzieć świetne historie,
ma niesamowite poczucie humoru,
ma... jest niebywale inteligentny
i do tego
ma... no potrafi
wymyślać właśnie... Z podenki do
ćpania. Złowa czy zwroty,
które w ogóle jakby wcześniej, wiesz, nie było, nie?
A znasz gościa, który się nazywa Zdechuosa? Znam.
Mi się podoba, co ty k***a piłaś?
Sprytu z tobą chodzę po wodzie jak Jezus
Chrystus. Wyjebane masz, gdzie robisz siku
pod komisariatem, czy w rynku, na chodniku.
Mi się to podoba. Ja mam
z... ja go bardzo... Jest kolejny taki artysta,
że ja go właśnie szanuję bardzo i
szanuję ten sukces i w ogóle uważam, że
super. Jeszcze go pamiętam, jak on był w takim bardzo
ciężkim undergroundzie, bardzo mi kibicuje.
Ale mam coś takiego,
ja na przykład rozumiem dlaczego
nie... nie słucham
sobie tak dla przyjemności.
Mam coś takiego, że
rozumiem dlaczego na przykład osa
podoba się gośniom w moim
wieku i starszym.
Bo on uderza niektórym ludziom
w taki jarociński
sentyment bar. Achałem się w twojej
matce, to jest kawałek, który 20-30
lat temu rządziłby
na szkolnych dyskotekach. A to jest taka...
Akurat to ja nie lubię, bo to jest taka piosenka, że Biksy
bym ją... bym ją nagrać. To nie jest
koglalne. To nie jest koglalne.
Ale każdy z nas ma w sobie tą nutkę
w ten sposób. No tak, tak.
Poczekaj, to ja się odcinam
i ja nie mam nic z Biksyca.
Dobrze, no okej, okej, okej.
Ale Berlín Zachodnia.
Ale to był jeszcze żart,
a nie siedemdziesiąta płyta
z tym strasznym... Wszystko wiem, humoru.
Polecam wam piosenkę na przykład
Kazba Łagane tak z tych
ostatniej płyty. Ta ostatnia płyta
jest bardzo fajna, BNB Warsaw
i on ma tam takie w ogóle, wiesz, chciałbyś
tapetę w minionki i mroza do poczytania,
w ogóle pozdrawiam rymik, już mam roza bardzo serdecznie.
Takie jest na przykład kawałek
ostatnia guma bardzo, bardzo zabawny
a bardzo smutny jednocześnie, bardzo polecam.
Która, gdyby Afex Twin
przeczytał, że ty jesteś jego fanem
i mówi, mał Windo Likert.
Pewnie miałby to zupełnie w dupie, ale...
No poczekaj, ale poczekaj, ja się pytam Ciebie jako fana, bo mamy
swoich takich bohaterów
dzieciństwa i mówi, daje Ci Windo Likera.
Wybierz sobie, co chcesz
z tym kawokiem zrobić, do której sceny w książce
chcesz go dopasować. Masz taką scenę?
O Windo Likert akurat?
Może być Windo Likert, bo jest bardzo dla naszych słuchaczy
najbardziej takim, wiesz.
W tej książce jest taka scena, jak Pazina
idzie na
imprezę taką nielegalną,
covidową. I tam te twarzy...
Skodzi do piwnicy, skodzi do piwnicy
i tam coś się dzieje, to myślę, że
ten moment to jest Windo Likert.
Ja brzyłem ostatnio ogromne wzruszenie
związane z muzyką
Afex Twin'a,
bo wychowuje
18-latkę.
Od 10 lat dziecko, które obecnie
lat ma prawie 18.
Myślę, że słowo dziecko powinno się używać bardziej
roztropnie. No jest niepełnoletnia
jeszcze, no to dziecko. A czy ma niepełno 18?
Niepełno 18.
I brzyłem ostatnio ogromne wzruszenie,
bo Olena jest bardzo
w ogóle zafascynowana, ma
niesamowity gust muzyczny, jest zafascynowana
wieloma jakimiś takimi w ogóle
artystami bardzo progresywnymi.
Ale ostatnio też
jest Afex Twin, dlatego że jest
inna artystka, taka arka, którą ona
uwielbia, ta arka z Afex Twin'em
zrobiła sobie zdjęcie na Instagramie
i Afex Twin i tak dalej.
I ostatnio, no kojarzycie na pewno
taki najbardziej znany motyw Afex Twin'a,
który Kanye West samplował taki utwór na
Fortepian Avril XIV, nie?
Ja ostatnio w domu stoję
w domu i to leci.
I mówię, kurde to leci. Kto to puścił?
To to puścił, nie? A Olena to grała
na pianinie, nie?
Prawda czytania Afex Twin'a.
Stary, to było naprawdę, kurde.
Ale poczekaj, to teraz jeszcze...
Zaszkliło mi się oko wtedy.
Mamy jeszcze 4 minuty do kolejnej przerwy.
Czy ktoś kiedykolwiek powiedział ci
takie słowa, żulczyk?
Jesteśmy na żywo, to mogę.
Odpiękło się od Warszawy.
Ostatnio to, ostatnio Toma Kraczek
jak krytykował Warszawiankę, to podobno,
bo nie oglądałem, ale podobnoś właśnie
napisał, że jestem jakimś
przebija przez Warszawiankę
jakaś moja taka straszna frustracja
i nie zgoda na w ogóle
Warszawę i moje jakieś nielubienie
Warszawy i to, że ja te Warszawy
chcę jakby przedstawić
w ogóle w jak najgorszym
świetle.
Znaczy ja na jakimś poziomie rozumiem
to, ale na drugim, z drugiej strony
mnie to zupełnie zadziwia w ogóle, bo ja
kompletnie nie chcę ani zrobić
tej Warszawy krzywdy, a nie chcę jej szkalować.
Tylko po prostu na mnie
fascynuje jako pewne takie terytorium,
jak ja sobie w głowie zamieniam
jakiego tam city.
Ty wchodzisz w trzewia
w Warszawy, a nie opowiadasz o lukrowanym
mieście na Nowym Świecie, czy na Krakowskim
przedmieściu. Ona jest ucie brudna,
mroczna, pachnąca, seksem, alkoholem,
wymiocinami i narkotyk.
Ja dorzucę od siebie, że myślę, że za kilkadziesiąt
lat ślepnąc od świateł
na pewno będzie w jednym rzędzie ze złym
Tyrmandę.
A propos Warszawy tych czasów, które opisuję.
Mówiłem wam, że pierwsze zdanie
od świateł to jest ostatnie zdanie złego
Tyrmanda.
To jest celowe.
To jest celowe.
A propos Tyrmanda.
Ostatnio miałem takie skojarzenie, że ślepnąc
od świateł przypomina mi
trochę film Filip
według prozy Tyrmanda.
Nie widziałem jeszcze tego filmu.
Fabuła staje się protextem do opowiadania
o nastrojach i o ludziach.
Mówiąc po prostu, że bohater zbiorowy jest ciekawszy
od akcji. Czy to jest twój sposób
na to, które? Trochę?
No ja mam bohaterów raczej mocno pojedynczych
i zawsze takich indywidualnych.
Ale oni tworzą jakąś zbiorowość bardzo konsekwentną
i każdego jednak poświęcasz
jakąś nutkę uwagi, żebyśmy wiedzieli
czyuli.
Moi bohaterowie bardzo próbują się
ze sobą, chyba w każdej książce
czy historii, którą wymyśliłem.
Moi bohaterowie bardzo dużo
wysiłku podejmują
żeby się ze sobą skontaktować
i porozumieć i właśnie stworzyć tę zbiorowość
i z reguły kończyć się to bardzo źle.
Ale ty masz taką metodę pisarską
disowanie swoich bohaterów. Sam o tym mówiłeś.
Nie, już zacząłem.
Słuchajcie, 2 minuty.
Co możemy zdradzić, żeby nie spoilerować
dawno temu w Warszawie? Co możemy zdradzić?
Listapa 2020
jest prolog. Zaczyna się ta książka.
Co możesz powiedzieć do 15. strony
żeby opowiedzieć
jak to smakuje?
Mogę powiedzieć jedną rzecz.
Jedną z emocji jak już ta książka była taka
spisana.
Już ten kluczyk w stacyjce był przekręcony
i już to tak szło.
To pisanie, ta praca, tak szła
po grudach, ale szła.
I już zaczęła się
pora na zadawanie sobie takich poważnych
pytań, po co w ogóle co się dzieje, po co ja piszę
ten sequel i tak dalej.
No to jedną z odpowiedzi było na to,
że jakby fenomenem
dzięki genialnej roli Jana Frycza
stała się postać Daria. Serial Ślednoc Od Świateł
który przyszedł trochę do takiego pantheonu
polskich bohaterów masowych.
Memicznych trochę. Memicznych ludzi, zaczęli kochać
te jego teksty, te jego grebsy.
I też, a ja w pewnym momencie sobie pomyślałem
i nawet nie tyle o Dariu
co o tym takim w ogóle
upupianiu polskich bandytów
które w ogóle ma miejsce w internecie
w przestrzeni publicznej, w galach
patocelebrytów i tak dalej.
I w pewnym momencie sobie pomyślałem
ale też, że ten Dario trochę mi to symbolizuje
w głowie sobie pomyślałem, no kurde
to się wam podoba
tym się ja racie, to was cieszy
to zobaczcie co wam się podoba
i co was cieszy, pokażę wam to teraz.
Albo czekaj jak Jaś Kapela też literat
walczył Fejmem Emma
Ty byś się zgodził?
Nigdy w życiu. A za jakieś dobre pieniądze?
Za żadne pieniądze, bo jakby
moje nie, bo moje jest mi zdrowie
i życie jest mi zbyt drogie.
To jeszcze jedno ostatnie
bo jeszcze i będę
maltretował Cię
a propos tej książki, bo tak jak mówiłem
nazwijmy to brzydko jedynki.
Czy ja jako czytelnik
i są oczekiwania
na pewno, każdy ma w głowie
oczekiwania propo kontynuacji
czy Ty myślisz, że dałeś
odpowiedź
słuchaczom na to
czego oczekując Ciebie?
W sensie takim, kurczę
zrobię wam dobrze. Myślę, że na maksa.
Czyli będzie krew podłudny. Myślę, że na maksa
Myślę, że to jakby
z moim niemaniu ktoś może pomyśleć
inaczej, ktoś może być niezadowolony.
Pierwsze jakieś
exit polls nazwijmy to są takie, że
naprawdę ludziom się ta książka podoba
ale powiem Ci, że ja
nie było innego
nie byłoby
z sensu pisać tej historii, gdyby nie takie założenie, że
ja wiem się sobie tak, ja napiszę
taką książkę, wymyśle taką historię, że
ludzie to dla mnie to jest ta
właściwa historia, a ta pierwsza to był tylko
prequel.
O tym też zaraz porozmawiamy. Ile w
preorderze to daje radość
autorowi, bo tam kilkanaście tysięcy
jest. Rekord rekordów musisz
wiedzieć, że ten preorder to jest trochę inaczej
niż w muzyce dzisiaj, że w muzyce
sprzedają artyści całość nakładu
a potem to już jest tylko streaming
a my to jednak dalej sprzedajemy
trochę, a większość sprzedamy
w retail'u i ten preorder jest bardziej
taką prognozą na dalszą sprzedaż.
Sprzedaliśmy koło, wydaje mi się 13
tysięcy dzisiaj, to jest absolutny
rekord w ogóle rekordów
w tak mi się wydaje
jeśli chodzi o to. Dobrze się z tym żyje
panie autorze. Jestem
bardzo podekscytowany, czekam na to, co będzie dalej.
Dobrze, to jak się zmieniał
koledze koncept, bo wiem, że miał być
spin-off, prequel, tam dużo
w twojej głowie siedziało.
Zaraz porozmawiamy.
Za chwilę ja bym jeszcze sięgnął też, bo
ja widzę, że Dario wróci. Jakub
ma problem, że 40
ci strzeliła.
Wiesz co, ja miałem problem, powiedzmy tak
pół roku wcześniej, a jak już to się stało, to
w następnego dnia się obudziłem i w ogóle
nie miałem to odpuszczony.
Dokładnie dwie dekady starsze mówię
nie lękaj się.
Amen, zaraz wracamy.
Na wielowarstwowe i
wyjątkowe bątki, pod kaście Wojewódzki
Kędzierski, zapraszają w afle
WW.
25 lat, to prawie tyle
się znamy mój drogi Kubo.
Świerć wieku, a co jest jakaś
rocznica dziś? Nie, tyle gwarancji
daje higher na swoje sprzęty.
To jest prawie 4 razy tyle, co ja mam.
Dobrze w głowie policzyłem.
Mały suplement
do MMA, bo widzę Jakub, że coś chciałeś
dodać. My chyba cię skusiłem.
Tak, wiesz co,
po pierwsze to obiecałem
mojej partnerce, że nigdy, bo ona
właśnie jak kapela wystąpił, to się przeraziła,
że ja będę następny,
ale bo ta odpowiedź w maga rozwinięcia,
bo to jest bardzo często jestem o to pytany,
zadziwia mnie to dlaczego, co więcej.
Staram się dużo sportu uprawiać,
też po prostu, żeby żyć. I jakiś czas temu zacząłem
chodzić na box, bo to
po prostu dobra wydolność ogólnorozwojowa
i tak dalej. Fighter ze mnie absolutnie
żadne nigdy nie będzie, ale po prostu tak chodzę sobie
na treningi dla początkujących.
Ci, którzy mnie rozpoznali, to wszyscy się
pytali, czy ja w ogóle do Fame MMA się przygotowuję,
nie? To dla mnie po jakieś niewiarygodne
to dla mnie było. Takie jest trynt.
Takie jest trynt, znaczy powiem ci tak,
po pierwsze to te pieniądze, co ja bym
tam zarobił, to naprawdę ja mogę gdzie indziej
spróbować, bo to mniej więcej po prostu
sobie wyobrazić, ile by mi zaproponowało.
Sebas ten ostatnio powiedział 700 tysięcy.
Ja bym na pewno nie dostał tyle, bym nie dostał
takiej propozycji, a w ogóle też
to nie jest chyba warto 700 tysięcy,
a po drugie jednak,
kiedy ja sam zacząłem na przykład jakieś
znowu wróciłem do uprawienia jakichś sportów
walki, bo tam na studiach trenowałem tam
trochę aikido i kendo, ale to już dawno
i nieprawda, a teraz zacząłem sobie
trochę tam boxować, to mi się przypomniała
taka podstawowa rzecz na ten temat, że
jesteś amatorem i nie umiesz tego robić
i stajesz jakby do
sytuacji, jesteś z drugim amatorem
i nagle wy macie udawać
profesjonalistów i się po prostu
strasznie mocno lać, to ryzyko
tego, że ci się coś stanie,
jest jakby moim zdaniem dużo wyższe niż
profesjonaliście, którzy walczy
w profesjonalnej walce, a ja
nawet, ja nie mogę sobie na przykład
pozwolić na to
i to już jest taki powód bardzo pragmatyczny,
ale żadne pieniądze nie jest dla mnie
warte ryzyko, że ja mogę mieć trwały uszkodzenie
nadgarstka na przykład, a gdyby się okazało
albo palców, że stare ja nie mogę tego
dobrze, ale włodarze wymyślają
genialny literacki myk, walczysz
z Remigiuszem Brozem, nie, w ogóle
ja Remigiusza bardzo lubię, Kasia Bonda
ale z kobietą
to może będą są takie plany, no to
no nie, nie, Michał Rusinek
nie, nie, nie, dobrze, nie ma nikogo,
wiem, że o co ty tak naprawdę pytasz,
ty pytasz o to, czy w tym środowisku jest
ktoś, komu ja bym chciał bezpiecznie i legalnie
dać w dziup, dać w dziup
jak dobrze mi znasz Jakub
i kto osobą jest?
pomidor
kim był Jakub
nie raper pomidor z firmy
dobrze, kim był Jakub Żulczyk, kiedy miał 20 lat
bo ktoś mi mówił, że nie bardzo wiedziałeś
co zrobić ze swoim życiem w tym wieku
o, jak miałem 20 lat
połowę tego, co masz dziś
netto
miałem 20 lat, to już
zacząłem studia dziennikarskie
na Uniwersytecie Agiellońskim i bardzo
myślałem
wtedy, że chcę być dziennikarzem
prasowym, jako jedyny na studiach
wybrałem specjalizację prasową na całym
roku, wszyscy i nie wybrali
PR
a ja wybrałem jako jedyny prasową
ale nie doszło do tej specjalizacji, bo tym zmieniłem
studia po trzech latach, ale bardzo
szybko zrozumiałem, że te pragnienia bycia
dziennikarzem, które potem jakoś tam
zrealizowałem, bo ja bardzo dużo pracowałem
w różnych mediach po tej
pracy. Ja pamiętam, że przekroił
Ciebie, jeżeli dobrze pamiętam. Wprost się
pracowałem. A ty nie byłeś
przekroił? Też, ale
ja miałem wprost się taką rubrykę, która
była podobna do twojej
w polityce i co było też
ciekawe,
gadaliśmy o tym ostatnio, poniłam się, tu była też
taka rubryka, taka blokowa, która
opisywała różnych tam
celebrytów
i ja nie chciałem pisać
taki regularny felieton, bo ja wpisałem
Tomaszem Platą,
o takich właśnie pierwszych
bohaterach internetowych, zbiorowej wyobraźni
i potem oni powiedzieli, że mi
przeszedł do wprostu i ja powiedziałem,
że chciałbym pisać taki felieton, oni
powiedzieli, słuchaj, nie jesteś
jakąś super tam gwiazdną, wtedy oczywiście
nie byłem, ale fajnie piszesz, nie podskakuj,
to będziesz pisał taki felieton, ale to
powiedział wtedy, to powiedzieli do mnie we wprostie,
będziesz pisał takich felieton, jak
wojewódzki w polityce
i potem dla wielu ludzi przez dwa lata byłem
który podrabiał we wprost
wojewódzkiego polityce.
Nie, to nie ma co, ja ci tylko tak fajnie, że
możemy do tego wrócić.
Ale czy ty na przykład potrafisz wyłonić taką
kategorię, pamiętacie pewnie
Piotrś też pamiętasz, tak zwany nauczyciel
języka polskiego, czy ciebie ktoś wyłonił
wyłowił z tłumu na przykład
na poziomie liceum?
O, ja miałem...
kurczę, na poziomie liceum to nie, wiesz co, ja
na poziomie liceum to już miałem tak
kompletnie, jak już mówiłem, ja jestem
osobą adechadową dosyć w liceum,
to to już było rozgrzane do czerwoności, ja
kompletnie nie umiałem się uczyć na
skupić się na szkole, jakkolwiek.
Ja nie wiem dlaczego mnie przepuszczali z jednej klasy do drugiej.
Ostatnio miałem taką sytuację, że rodzice
robili w domu jakiś remont
i mama znalazła jakieś zeszyty moje
podstawówki z liceum i w podstawówce
to jeszcze było jak cię mogę, ale w liceum to ja
człowieku, ja nie byłem w stanie w ogóle
prowadzić zeszytu. Takie okolwiek przedmiotu.
MMM jeden taki gruby kajet,
w którym był jakiś baz groły, a jak było
się zdarzało coś takiego, że jakiś
nauczyciel mówił, że jest zeszyt do
sprawdzenia, tak kupowałem zeszyt i przepisywałem
od koleżanki i spędzałem na to cały wieczór,
żeby nie dostać pały, więc jakby w
liceum ja już byłem taki
stracony kompletnie dla tych
nauczycieli, nie było takiego
nauczyciela, co by sobie pomyślał w tym
żulczyku, jakby coś tam jest,
ale zaczęli się tacy ludzie na studiach,
zaczęli tacy ludzie pojawiać, wiesz,
kiedy...
Pamiętasz kogoś, kto pokazał palce
ludzi już w tobie, swoją własną ciekawość?
Ty jesteś w tym dobry.
To były dwie rzeczy,
takie niezwiązane ze sobą.
Była taka pani profesor, tylko mi jest o tym
głupią muć, bo ja kompletnie nie pamiętam, jak ta pani się
nazywała. I my z nią mieliśmy
na ujocie
semestr pracowni dziennikarskiej
chyba na trzecim roku i ona
ta pani
jakby, tam trzeba było oddawać różne teksty,
wiesz, tam reportaż, felieton,
coś tam, coś tam, różne, ten
notkę prasową i tak dalej, jako na zaliczenie.
Ja oddałem felieton, to ona mi powiedziała,
wie pan, co tam te takie
pana dziennikarskie umiejętności,
no to pan
się może tego nauczyć, ale pan ma bardzo duży talent literacki.
To była pierwsza taka osoba,
ale też
dwie takie bardzo ważne osoby,
które
na które ja spotkałem w życiu,
którzy byli takimi moimi
opiekunami, mistrzami
i tak dalej, no to mój pierwszy wydawca
Paweł Dunin Wąsowicz na pewno był taką osobą,
która we mnie bardzo, bardzo, bardzo
uwierzyła. W ogóle ważna osoba
i trzeba przy każdej okazji literackiej
wspominać, bo to po pierwsze mój kolega z dziennikarstwa,
poza tym facet z niesamowitym suchem
do literaty. Tak, to jedna chyba
no teraz jeszcze może Piotrek Marecki jest kimś takim,
ale on grzebie się w bardzo awangardowej literaturze,
natomiast Paweł
był ostatnią taką osobą, która w ogóle
kogoś potrafiła znaleźć,
doradzić
tą tą osobę, poprowadzić ją
przez jakieś w ogóle tam pierwsze ta,
wymyślić jej coś w ogóle, jakby powiedzieć jej
słuchaj, ten pomysł nie podoba mi się,
ale to na przykład chciałbym przeczytać,
oczywiście, że on bardzo mówił przez pryzmat
jakichś swoich zainteresowań i tego, co go tam interesowało,
ale no
kurczę, no to on miał... On cały czas wygląda
jak taki trochę freak abnegat
człowiek. Strasznie dawno z Pawełem
nie rozmawiałem. A czy...
Bo był bardzo barwną postacią, ale taką
kosklanką. Wiem, że
ostatnio dostał,
jest taka warszawska nagroda literacka i tam jest
kategoria twórca warszawski, on dostał
tę nagrodę
ostatnio.
Na najlepsze rozmowy zapraszam
marka numer jeden na świecie w produkcji AGD
Hire.
Czy pierwszym tekstem, który
się został opublikowany twoim, była ta recenzja
kultu?
Czy to było pierwszym... Portalu Relas? Tak?
To była pierwsza... Przeczycja Portalu Relas.
Wyobrażali twoją siostrę, której nie masz
w komentarzach? Tak, to mógł być mój debiut.
A ty podobno poczułeś magiczną siłę słowa?
Tak, tak.
Ja się zastanawiam, czy...
Bo ona była bardzo zjadliwa, ja staram się
ją namierzyć, ale podobno
w opisach
czytelnichów, no tam... Nie ma tym Portal
zniknął już w ogóle jakby serwera, wiesz?
No ale po twojej recenzji? Nie, nie, nie,
po prostu... Zespółkut nie zniknął po twojej recenzji.
A po co chodzi? No czy jakbyś opisał nam emocjonalny
case, znaczy co, poniosło, dzisiaj byłeś
ok, ja byłem młodym bardzo autory, miałem pierwszą swoją w ogóle
w życiu robotę za pieniądze, to ja mam...
Ja też z tym człowiekiem, ja muszę to powiedzieć, że
pierwsze w życiu pieniądze swoje własne zarobiłem pisząc,
ja nigdy w życiu nie wykonywałem innej
odpłatnie żadnej pracy, no pisząc, albo
gadając z co mnie jest pochodną pisania,
nie wiem, nie pracowałem w sklepie, nie zbierałem truskawek,
nie robiłem w ogóle żadnej z tych rzeczy,
od razu pierwszy przelewyk i dostałem na końcu
na konto własne zarobione pieniądze.
Jesteś urodzonym
literatem? Być może.
Pracowałem już w takim portalu Relas i wtedy
czytałem dużo zagranicznych
w ogóle recenzji muzycznych
w internecie na takich
portalach, typu tam pitchfork czy
Slate itd. i bardzo mi się podobał
taki zaczepny,
trochę popiepszony,
ale taki kontrowersyjny, kośliwy
styl pisania, już siuwałem
samemu go w ogóle w praktyce
jakby stosować, no i to były takie
bardzo, powiedziałbym,
no zaczepne, głośne teksty
dwudziestoletniej osoby, która chce zwrócić
na siebie uwagę, która chce
w ogóle jakby trochę też komuś przywalić,
a która chce powiedzieć
w danym momencie, co myśli i czuje
i napisałem bardzo recenzję taką
kośliwą delikatną.
Kośliwą, ale taką wiesz,
no to oczywiście, że to ktoś mógł powiedzieć, że
jakiś gówniarz po prostu się wygupia.
Płyty zespołu Kult, która wtedy była bieżąca
ja najpamiętam, co to było. Salon rekreatywny.
Może. Nie pamiętam.
Ta nie w jakiej kondycji był Kult, bo jednak
jest to zespoł już bardzo złej.
Właśnie. Bardzo złej ten zespoł.
Złej w żarówku. Ale czy żulczyk
teraz napisałby tą recenzję
niejsiadliwie.
Nie, znaczy w ogóle po pierwsze to,
kurde, nie chciałbym
dzisiaj pisać recenzji
i w ogóle to znaczy
jest coś takiego, że
w momencie kiedy zostajesz takim
twórcą jakoś tam
nazwijmy to dla kogoś istotnym
a ja w pewnym momencie się stałem
i to wtedy
zaczynasz mieć straszne opory
przed w ogóle ocenianiem
jakimś publicznym
pracy kogoś innego.
No chyba, że naprawdę jest to coś
tak karczemnego, że coś czasami się z tego
jakoś zaśmiać.
Albo, że coś jest na przykład tak wybitne
a za mało ludzi o tym słyszało
i ty chcesz pomóc jakby temu
i dalej to popchnąć.
Ale generalnie znam gości, na przykład są goście,
i wiesz, i którzy sami
np. nie wiem piszą książki i oceniają nas
w swoich tam fanpage'ach czy instagramach
książki swoich kolegów i to nawet nie są
współpracę, jakieś tylko i tak
wiesz, moim zdaniem to jest trochę takie
niefer. Czy ty masz dystans do siebie?
Czy
żulczyk to koelio dla hipsterów, czy odwiedzasz
czymgle ten profil? On niestety już jest
nie... To chyba strasznie stara historia.
To jest stare, to jest ostatni,
wpis był z 2017 roku.
To już takie usta, to już poślepnąc?
No to wzgórze psów, akurat wtedy wyszło
ostatni wpis, był coś tam, że
złodnik, gdy się nie kończy wzgórze psów, tak.
Krolley wspominał o Telemie.
No i jest twórcą w ogóle tej historii.
Stary mag, szalone, ale z ta Krolley.
Ludzie mogą nie wiedzieć, była taka postać.
Pierwszy prawdziwy satanista.
No i właśnie Pan satanista
powiedział, że musimy się skupiać
na tym, co rzeczywiście jest
umiemy robić. Tak, tak.
Na tym polegała ta filozofia, żeby
wybrać sobie swoją taką właściwą
ścieżkę. No właśnie.
Ale też pogodzić się z nią, jeśli ta ścieżka
się okazuje jakoś mało
na przykład widowiskowa albo
efektowna, nie? No to poza
pisaniem, ty masz coś takiego, co
mógłbyś robić, umyślałeś o tym?
Gdyby nagle ta Wenna
sobie poszła, gdyby ta umiejętność
nagle zniknęła u Żulczyka?
Chyba nie, wiesz.
Moja partnerka lubi moje, na przykład
lubi jak coś czasami
ugotuje, lubi moje gotowanie
i ona twierdzi, że mógłbym na przykład
pracować, gdyby wszystko inne
upadło, mógłbym pracować w gastronomii,
ale z tym w ogóle nie zgadzam, bo co innego jest
ugotować obiad dla rodzina, co innego cały dzień
siedzieć w kuchni i przygotować posiłki
dla kilkuset osób. No to są dwie
zupełnie różne, jakby w ogóle
różnica jest moim zdaniem mniej więcej
tak jak między napisaniem
SMS-a do mamy, a napisaniem
tego, no. Więc
wiesz, więc... Czyli nie masz planu
B na życie?
No nie mam, no dlatego właśnie, kurczę
bym się nie poszedł bić, bo się boję, żeby mi
złamali nadgarstek i bym musiał, nie wiem,
dyktować się w te książki, a już wtedy
one byłyby czymś zupełnie innym, wiesz o co chodzi.
Zapowiedziałem to pytanie
wcześniej, od dawno temu
w Warszawie, czy
ile razy zmieni koncept
całości, bo słyszałem, że
no było tak jak Kuba wcześniej powiedział, trochę pisanie
do szuflady, wracanie,
kiedy ta
ostateczna forma w twojej głowie się
autowała, bo kilka obci mamy, tak?
Spin-off, prequel, sequel
znaczy ja
w pewnym, słuchaj, w pewnym momencie
i to
jak trochę już ostudziło się
jakby szał na serial się ostudził
ja wydałem następne książki
najpierw czarne słońce, potem informacje
zwrotną
i zaczęły się, trochę zacząłem
wychodzić z cienia tego, tego
tego, tego, tego
niewątpliwie ogromnego, jak na polskę sukcesu
i zaczęły się już inne
rzeczy i tak dalej, i tak dalej
i w pewnym momencie powrót do tej opowieści
w momencie, kiedy
jakby ucichł chyba już, chyba
taka sytuacja, że ktoś umówi mi
zarzucić jakieś odcinanie kuponów
czy coś takiego, a też zobaczyłem, że
cały czas, że ludzie na to czekają
i w pewnym momencie stało się to
bardzo takie ekscytujące, jakby
zadanie sobie pytania, a co tam właściwie dalej się wydarzyło
i czy cokolwiek tam się dalej
wydarzyło, o
ty powiedziałaś, że
ty powiedziałaś, że to zakończenie
było otwarte, ono
nie było do końca, moim zdaniem, aż tak
otwarte, było trochę bardziej otwarte
w serialu, ale mimo wszystko
było to takie
kurczę, wiedziałeś, że to
okej, gość stoi przed jakimś wyborem
czy on ma wsiąść, czy ma nie wsiąść,
ale
z książce było tak bardziej jednak, że nie wsiadł
ale że mimo wszystko ta jego historia tutaj
dobiega jednak końca, że on jest
zaczony, że ten jego w ogóle
to, co on o sobie myślał
i to ten projekt,
który on sobie wymyślił, jakby runął
że ten człowiek jakby jest już, wiesz
jest to...
Poleciał czy nie poleciał?
A to nawet w początku nie przeczytałeś?
Ja wiem, ja się ciebie pytam.
Ja tak skończę na prologów, wiem, że
no ale widzę, że nie jest ręcznie powiedzieć, bo będzie, że
że ten... Zobaczmy, nie no
żartuję sobie z ciebie, to jest
niech, no to... Ważne, czy wrócił?
Jak, jak odpowiemy na to pytanie
to już, to pobsujemy zabawę.
Ja najbardziej
lubię takie pytania, których
nie lubię, ale które są ciekawe
i teraz na pytanie ci zadam
też będę ciekawa w Piotra odpowiedzi.
Czy
robisz sobie czasami takie w głowie zestawienia
albo myślisz taką kategorią
bez znajomości jakich książek
jako brzulczyk uzna człowieka za
nieokrzesanego literatu?
Wchodzi do mnie... Ja w ogóle nie myślę o ludziach
w takich kategoriach. Ale my rozmawiamy
i nabstrakto, bo ja na przykład mam problem, żeby
Lolite... Czy są jakieś książki?
Zderzyć z odysałą Homera, Boską Komedię
z Shakespearem, czy Dżume Kamizy,
Panią Bowary na przykład. Ale ty się pytasz mnie o to, czy...
Czy masz jakiś kanon, który uważasz, że...
Swój własny, prywatny, tak.
Tak, ale czy uważasz, że on jest...
Bo to jest trochę... Czy powinien...
Czy to powinna być lista lektur szkola obowiązku?
Odwołajmy się, nie wiem, do mitycznej antygony, że
na przykład ja wychodzę z takiego domu,
że jeżeli rzucam jakąś metaforon
za zaną skronem czy antygoną, to wierzę,
że ludzie z mojego kręgu pokoleniowego,
kulturowego wiedzą o co chodzi.
Czy ty masz taki kanon, który uważasz
za po prostu
no obowiązkowy?
Nie. Dla ludzi oświecenie.
Nie, nie. W ogóle ja nie uważam, że to,
wiesz, że ludzi, dla ludzi jest cokolwiek
jakby obowiązkowe.
I mnie bardzo na przykład irytowały takie...
Wszystkie te takie akcje,
typu nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka,
coś tam, jakby takie, wiesz...
Ja uważam, że trochę się należy
od ludzi, w tej materii
odczepić
i dać im wolny wybór.
70% Polaków nie czyta żadnej książki w ciągu
roku. Dane Biblioteki Narodowej
70%, naprawdę Kuba.
I to jest rok w rok.
Ja wiem, że dzisiaj mamy milion różnych bodźków.
Powiem ci tak, jakby ja na przykład
ogromną taką nadzieję i widzisz, bo jak zacznę
mi myśleć kanonem znowu.
Ja... Ale mnie pyta, ja pytam o kanon,
jak Kuba żulczyka lat 40.
Są dla mnie książki, które są
dla mnie strasznie ważne.
Które zrobiły, na przykład Krwawy Południk
Kormaka Makarfi, to
to jest taka książka, która
kompletnie gdzieś tam nie pokazała,
że można pisać inaczej.
Z drugiej strony Dziennik
Gombrowicza to jest strasznie
strasznie ważna rzecz.
Powieści Patricia Heismid,
Powieści Chandlera, James
Elroy to jest dla mnie bardzo, bardzo
bardzo ważny autor.
Tych autorów wymieniać Folkner.
Mógłbym tych autorów
i autorki
Sheila J. Jackson wymieniać, wymieniać
i wymieniać. Bardzo ważna jest dla
mi np. literatura Anglosaska.
Tylko ja mam coś takiego,
że
nie mam czegoś takiego, że ja uważam,
że to powinno być obowiązujące
dla wszystkich. Kiedy bym ktoś mi zadał,
które książki np. warto
czytać, jeśli ktoś już ma ten nawyk
czytelniczy i kocha literaturę
albo zaczyna ją kochać i jakie
książki ma przeczytać,
aby jeszcze bardziej ta miłość się w nim
uruchomiła i żeby pokazać moją literaturę
potrafi być fantastyczną przygodą,
to ja bym teraz bardzo dużo
książek zaproponować. Ale
wydaje mi się, że my teraz w ogóle żyjemy
w czasach innego problemu, my żyjemy
w czasach takich, aby utrzymać
u ludzi albo wychodować
jakby nawyk czytelniczy.
I teraz zobacz co się dzieje. Ja np. jestem
wielkim fanem
tej autorki i ja nie przeczytałem
żadnej książki tej autorki.
I nie wiem czy to zrobię. Nie, no chmielskie
to przeczytałem bardzo dużo książek.
Jest taka dziewczyna, którą teraz 21
lat, słuchajcie, i ona się nazywa
heryteria pisgacz. Znaczy, naprawdę się tak
nie nazywa, ale tak się nazywa. A do bitkiewiczowskiej
teników myślenie. I to jest taka dziewczyna,
która pisze książki,
taką serię książek start a fire
to się nazywa.
I ja widziałem na targach książki do
niej kolejkę. To pani pisgacz.
Kolejka do pani pisgacz, to
oraz ostatnio widziałem taką kolejkę
na targach książki, jak jeszcze mrożek
żył. 18 lat temu byłem na swoich
pierwszych targach i mrożek
podpisywał tę swoją książkę, którą napisał po
afazji. Baltazar to się poważnie nazywało
i ludzie przyszli, stali, do rotundy się
ciągnęło, bo ludzie mieli taką świadomość, że
to być może ostatnia okazja, żeby był
mróżka zdobyć autograf, to powiedzmy pani pisgacz
miała dwa razy tyle. I wiesz, i pytanie
i teraz jest straszny, tak powiedzmy, w tej
bańce literackiej, który gdzieś się tam
było przez moment straszne wzmurzenie.
Czy to w ogóle się jest literatura?
Czy to się do czegokolwiek nadaje?
Ja to zacząłem kartkować w Mpiku.
No kurczę, słuchaj
no, jakby Sylwia Plaw to to nie jest, tak?
To są jakieś takie historie, powiedzmy, bardzo dla
nastolatków, bardzo takie, to jest takie
udawanie, że jesteśmy serialem
z Netflixa, a tu się dzieje w Stanach, bo
Aterowie są Amerykanami, jest dziewczyna,
jakiś chłopak, taki zmieszk
trochę to, to wszystko jest wiele.
Saga zmieszk, tak? Trochę Saga zmieszk, tak.
Chyba nie zajrzę do pani Pisgacz.
Tylko widzisz, w momencie kiedy
ona, ta dziewczyna,
sprzedaje, ja nie znam dokładnych danych,
ale podejrzewam, że milion książek
ona już sięknęła.
Jest druga taka dziewczyna, która tam pisała taką
serię Rodzina Monet, co
słyszałem plotkę, jak ja dostaję...
Rodzina Monet?
Jest taka druga, bardzo popularna seria.
I widzisz,
i to się naprawdę sprzedaje w setkach
tysięcy egzemplarzy i czytają to ludzie
w wieku od
takim, podejrzewam, 12-18.
I moim zdaniem rozmowa
o tym, czy te książki są dobre czy złe,
czy one są wartościowo, literaturą czy
nie, jest zupełnie bezzasadna.
Może kuba zły głos, zły gust
jest lepszy od braku gustu, niech czytają
złe rzeczy, ale nie czytają.
Nawet nie jest gust, Jaku, to jest chodzi o coś takiego,
że masz, musisz w tym momencie jako autor
książek, bić się z tym.
No, tu kuba pokazuje telefon.
I masz, i trosze mi jesteśmy online.
Wiesz, i 14-letni
człowiek, jeśli
wybiera książkę
i jest w stanie w ogóle się nagle
skupić, skupić, podkreślam
na przeczytaniu 600-stronicowej książki
i robi to z własnej woli,
jakby sam u siebie
jakby hoduje nawyk sztelniczy.
Wystarczy, że 10% tych sztelników,
tych dziewczyn, zacznie czytać
potem w zbiegiem życia
poważną literaturę.
Ja mam takie pytanie, bo powiedziałeś o skupieniu,
że chciałem o okazję pogadać
z żyjącym, rozdającym
autografy i jeżdżącym na targi literatem
o kuchni trochę, o takiej
zakrystii pisania.
Nie wiem dlaczego słowo zakrystia, ale
to słowo bardziej pasuje,
niż się wydaje.
Dobrze, nie dżążmy, nie dżążmy.
Zpomniane dzisiaj Raymond kiedyś czytam jakąś.
Ale nie, to nie chodzi o jakieś tam seksualne obrzydliwości,
tylko chodzi o taki,
powiedzmy, jest mało,
jest ciasno i kusz i tak.
Dziwnie pachnie.
Wspomniane dzisiaj Raymond, pisał często w kościele,
bo tam był spokój i cisza.
Ty masz takie miejsca,
jakieś rytuały, które ci towarzyszą,
gdzie lubisz pisać, albo gdzie znajdujesz
najlepszy bezpośredni kontakt z Weną
w obraźnią sobą samym?
No mam swój taki
pokój w mieszkaniu,
w którym mieszkamy,
w którym jest jakby trudno tam wejść,
bo on jest kompletnie zawalony,
jakimiś szpargałami i mam tam taki mebel,
że mam bardzo siedzieć za dużo,
bo mam swój kręgosłup,
więc jak ja pracuję, to bardziej w takiej pozycji
półleżącej.
Mam taki mebel, który kupiłem w Seville
jakiś czas temu.
Sześć ląk.
Półkotapczan i po prostu tam,
w takiej półleżącej pozycji sobie pracuję.
Piszesz na leżąco?
Półleżąco.
To trochę jak neuron, ale Kuba tutaj
wrzucił ten kanon.
Ale w kościołach nie ten.
Ja mam straszny uraz do chodzenia do kościoła,
jak upwiesz, bo to,
ja po prostu rodzice mi kazali chodzić,
jak byłem mały i po prostu też znowu
ja byłem takim dzieckiem bardzo nad
pobudliwym i dla mnie
to znowu to nie jest historia jakiejś tam obrzydliwości,
czy o czymś tam. A tam się dużo dzieje,
wstają, siadają, wstają, siadają.
Ale dla mnie to po prostu była fizyczna tortura
w momencie, kiedy ja zaczynałem,
a to tak po trzecim, czwartym razie już
zaczynasz kumać tę kolejność,
co się wydarzy.
To jest to dla mnie fizyczna tortura tam wysiedzieć,
poza tym, że oczywiście z wiekiem
nabrałem bardzo krytycznego stosunku
do kościoła katolicy. A do którego momentu
musz szybko i w stanie wytrwać?
Ja do zbierania notacji. To bardzo
dobrze. Ja nie czułem
fizycznego takiego bólu, że muszę coś
ten, no to tak do połowy chyba.
To końca kazania.
Ja nigdy nie dochodziłem do podniesienia.
Były dwa podniesienie,
dwa klęknięcia były.
Ja byłem przed pierwszym podniesieniem
na szkórkę i byłem w taksówce.
Dobrze, kuba powiedział o tym kanonie
dobrych rzeczy. Dobre filmy i tak dalej.
A ja uważam, że
antykanon jest wręcz
wspaniały, bo możesz
na tle antykanonu
rozpoznać prawdziwe perełki.
Więc czy ty masz
takie złe rzeczy, które ciebie kręcą,
lubisz je i często się od nich odbijasz?
Ale literacko? Literacko i
filmowo też, bo tutaj mamy
do czynienia ze scenarzystą filmowym.
Ja mam jakiś taki, ja w ogóle jestem człowiekiem
bardzo przekornym. Jak coś
na coś się robi, taki w ogóle nazwijmy
to hype, a zwłaszcza
taki hype na takim, powiedzmy
lekko w takim snobistycznym
w ogóle wydaniu,
to ja rozumiem jakiś uraz i temu nie
ufam i mam takie coś,
że kurczę, lepiej nie będę po tego, po to
sięgał, bo mi się... Ja mam to samo,
że chcesz powiedzieć na odcinku, że
czekam nareszcie, że w Mficu nigdy nie
kartkowałeś Blanki Lipińskiej?
Ja mówię o rzeczach
takich, które są uznane za dobre
powszechnie, wiesz, ja mówię tam, nie wiem,
chciałem powiedzieć coś tam o pisarzu na usgardzie,
żeby ona niego straszna. I już musiałem, że nie musiał
się opaść, a nie o Blani.
O Blani to ja nic nie mam. Ale uważasz, że to
jest fajna pop-literatura?
Znaczy ja uważam, że tam jest bardzo duży problem,
widziałem film, byłem na premierze filmu,
książki, czyta moja partnerka, która
się zawodowo zajmuje krytyką filmową,
a bardzo jest sumienna w tym, co robi,
więc czytała te książki, przygotowując się
już pisania o tym filmie.
Wydaje mi się, że tam podstawowy problem jednak jest taki,
że tam...
Ale to kurze, też może jakaś kobieta powinna to powiedzieć,
że się nie czuje na siłach. Wydaje mi się, że tam jest duży problem
z tym, że ona jakieś tam, jednak rejp fantazji
opowiada, nie? I to jest takie,
do trochę dla mnie było to dziwne, nie?
Bo na przykład w tym greju, czyli tym pierwowzorze
amerykańskim, no to ta dziewczyna
poznaje tego faceta, który miał jakiś tam pałac
Sadomaso, ale to jest
Sadomaso, czyli to jest sytuacja, taka,
w której ludzie uprawiają, robią te różne rzeczy,
generalnie wszyscy jakby zainteresowali
i powiedzieli sobie, no tak,
ja chcę się w tym jakby w ogóle
obawić, a tu jest...
No tak,
w tym sensie, że
tam laska po prostu zostaje
porwana i jest tam gwałcona i tak dalej
i potem nagle się
taki synrom sztokholnski jest.
A to ładnie, że ty u Blani dostrzegasz pewien
zgrzyt, czyli jest on nas moralny.
To jest dla mnie problem tego,
tej opowieści, a tam nie, czy to jest tam zły film,
dobry film, czy dobra książka, zła książka,
to to jest zawsze...
Mówiąc, chyba jesteś całej naszej czwórki jedyny,
który widział, bo byłeś na premierze, to chyba nie wyszedłeś.
A ja w ogóle mam też super, powiem wam historię
taką raz Blania, naprawdę miałem
do niej sympatię, co powiem raz, ja nie
znam jej osobiście, pamiętam, że raz jej tam
dowaliłem, chyba nawet w waszym podkaściej tam
kiedyś dowaliłem, jak byliśmy w niu, jak powiem
w niu Wasi, ona potem się do tego odniosła,
że ja nie wiem kim jest Pan Żulczyk, ale coś tam,
na jakiś tam był leki bif,
ale bardzo szybko wygasł.
I teraz miałem też do niej, słuchajcie,
to będzie takie przekorne,
miałem do, zapołem
do niej taką przez chwilę sympatią
w momencie, kiedy
Olga Tokarczuk dostała nobla, nie?
I Olga Tokarczuk,
oczywiście wspaniale, że Olga Tokarczuk
dostała nobla, Olga Tokarczuk jest w ogóle
wspaniałą pisarką i też znam ją
osobiście, jest w ogóle taką bardzo
miłą, fantastyczną osobą.
Ok, odsuwamy to na bok teraz, tak, to już zostało
powiedziane. No ale w momencie, kiedy jakby
została, dostała nobla,
to w mańce mojej na social
media, takiej literacko-kulturalnej
zapanowało niebywałe podniecenie
i w ogóle jakby, wiesz, po prostu
tańce świętego wita i tak powiedzmy
o 12.00 byliśmy na etapie
wszyscy gratulacje, ale o godzinie 14.00
to już byliśmy na etapie, ja pamiętam
jak w 91.00 z Olga
w Parku Tatrzańskim, żeśmy w ogóle
jedli kieł Baski i Olga, wtedy
powiedziała, słuchaj, weź tam podaj mu
sztardę, ja tak zaczynam tego czytać,
już zaczynały się apokryfy, ludzie już dostali
takiego jobla, takie ekstarzy, zaczynały się
apokryficzne historie. Ja
w pewnym momencie tak z nudów
przekory, oczywiście, że
ktoś mógłby słusznie zauważyć, że mogłem
w tym momencie pójść na spacer i to lać,
ale byłem jakoś w to wkręcony. I zacząłem
wchodzić na profilę
różnych polskich autorów
i
każdy po kolei gratulował tej olce
to karczuk. Ja w momencie mówię, kurde
niech ktoś się z tego wyłamie, niech ktoś
przerwie, niech ktoś przerwie
tę karuzelę szczęścia. I słuchajcie, mówię
kto mnie nie zawiedzie, bo już byłem
wszędzie, umroza, wszędzie, każdy
gratulował olce to karczuk, mówię
Blanka Lipińska mnie nie zawiedzie,
ona tego nie zrobi, a ona wtedy
miała taką akcję, nie wiem, może
mają trasę, ale przysadam ją na instagramie
obserwować, nagrywała mnóstwo
storek, tam ze 100 dziennie, ona nagrywała
storki typu, że ona jedzie, idzie, siedzi
w aucie i mówi, kurde no umyłam auto
i popadało, no słuchajcie, no i to
jakby cały dzień na storkę, nie?
I nawet się to przyjemnie oglądało,
jakoś taką, wiesz, tak w wolnych
chwilach powiedzmy na przykład w sytuacji
odosobnienia. I raz wchodzę na ten
Instagram i wchodzę na scenie, diagram Blanki
i Blania siedzi w aucie i mówi
w ogóle do telefonu coś takiego
Olga, dziewczyno,
super, zrobiłaś to, nie?
Ja mówię, kurde Blanka, ale
poczekaj, i Ty brutusie
przeciwko mnie, nie? Ale
co ona mówi dalej? Ona mówi, podkreślam
jest dzień, w którym do Olga do Kaczyku
zostaną, i Blanka mówi tak, słuchajcie
i tak pokazuje, zuparcie, jak mi tu Olga
super zrobiła,
dziewczyny, jak chcecie dobre brwi,
to dawajcie do Olga i się rozumiem, że
ona, rozumiem, że ona po prostu robi
reklamę, jakiejś dziewczynie
co robi brwi i ma na imię Olga
i nagle ja powiedziałem sobie, dobra Blanka
naprawdę jest, nie zawiodła
śmieć dziewczyno, jest
słysz, jest super. Chciałem powiedzieć, zostawiłeś
najlepszą historię
ale na koniec
się zostawia najlepszą historię, także ja
tak naprawdę, wiesz, no, ja życzę
każdemu dobrze
i Blance Lipińskiej
też życzę
dobrze i
ona też gdzieś z wielkimi oporami
przez to, co powiedziałem o tej takim
jakieś takie dziwne
i takie, że to jest trochę skwaśniałe
na tym poziomie takim, jakieś tam idei
ale też ja ją wrzucam jednak
do, też uważam, że lepiej
przeczytać
książkę Blanki Lipińskiej
niż w ogóle nie zajmować
się uczytaniem. No, piękna
puenta. Piękna puenta. Dziękujemy.
A bardziej Blanka niż Tik Tok. To fajne, bo ja o coś
zadałem, zapytałem kilka minut
temu, ale już nie mam pojęcia co
i na pewno to nie była odpowiedź na to pytań.
Z tym przekonany przy kolejnej książce jak Kuba
jeszcze grubszej wrócimy do tego pytań. Tak
Kolejny będzie Ulises
Kuba Żulczyk, dziękujemy. Dziękuję bardzo Panowie
dawno temu w Warszawie, dawno temu w Warszawie, od dziś
w wszystkich księgarniach
stacjonarnych i e-book, jak ktoś czyta
na czytniku, też jest wszędzie
i ludzie też się pytają o audiobooka,
ale ten audiobook
będzie za jakiś czas. Zaczynamy ci takiej frekwencji,
jakiej nie życzyliśmy sobie jeszcze wczoraj.
Jak Dawid podsiadł na narodowym.
Dziękujemy bardzo. Wszystkiego dobrego.
Dzień dobry.
Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.
W dniu premiery jego najnowszej powieści, „Dawno temu w Warszawie”, rozmawiamy z Jakubem Żulczykiem. Przyznał, że pisał tę książkę bardzo długo i mierzył się też z oczekiwaniami czytelników oraz odwiecznym pytaniem: jaki ma problem z Warszawą? Wśród tematów między innymi mity związane z uzależnieniem i teorie na temat polskiego społeczeństwa. Pytamy, czy Jarosław Kaczyński to byłaby dla niego ciekawa postać literacka, a czy Blanka Lipińska interesuje go jako pisarka? Jaki jest kanon Żulczyka, jeśli chodzi o literaturę, a jakiej muzyki słucha? Czy wziąłby udział w Fame MMA i jak w Polsce zarabia się z pisania? PS Wiedzieliście, że pierwsze zdanie ze „Ślepnąc od świateł” to ostatnie zdanie „Złego” Tyrmanda? Żulczyk. Nie czytasz, Twoja sprawa. Ale posłuchać warto. Zapraszają Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski. Partnerami podcastu WojewódzkiKędzierski są marki Wedel i Haier.