WojewódzkiKędzierski: Jesteśmy romantyczni. Paweł Deląg

9/4/23 - Episode Page - 1h 29m - PDF Transcript

Partnerami komercyjnymi programu są marki Wedel, Play oraz Hire.

Wojewódzki kędzierski.

Jeden podcast, uprowadzących i cztery wafle.

Na wszystkie wciągające wątki zaprasza WW.

Wojewódzki kędzierski, najlepsze połączenie.

Na które zaprasza Play, partner podcastu.

Play.

Minęła 20 w poniedziałek Wojewódzki kędzierski.

Kuba jest obok mnie.

Zaraz przedstawimy goście, ale ja muszę tutaj ważną rzecz państwu powiedzieć

i prosić, żeby państwo już w sprawie tego walka nie pisali,

bo ja powiedziałem, że mam walka, który na indukcji nie działa

i dostałem kilkadziesiąt maili po tej audycji.

Ja już go oddałem, tej osobie, która napisała jako pierwsza.

Sprawa jest załatwiona, dziękuję.

A ja mam do dzisiejszego naszego gościa,

zanim go przedstawimy taką propozycję,

to będzie Paweł zależał tylko od ciebie.

Czy o Jarku, jaką mówiczu gadamy na początku, żeby mieć to za sobą,

czy możemy zostawić sobie to na koniec naszym gościem, jest Paweł Daląry.

Ej, zostawmy na koniec.

To tak się umówmy.

Ja bym, Piotr mnie pytał przed audycją, czy zaczynamy chronologicznie.

W tym pytaniu jest jakaś chronologia,

bo mnie to z jednej strony szokuje, co powiem,

z drugiej strony trochę ci zazdroszcza,

ale przede wszystkim jestem ciekaw w twojego stanu emocjonalnego,

bo ty rok temu zostałeś dziadkiem.

Czuję się zainspirowany.

Zostałeś dziadkiem?

Że zostałem dziadkiem.

Słuchaj, zupełnie nowa sytuacja, skoro nie wiadomo, co zrobić.

52, 3-letni dziadek, opowiedz, jakie to jest uczucie.

Nie opowiadaj synowi antykoncepcji?

Nie musiałem, nie musiałem, nie musiałem.

Słuchaj, chyba uczucie to jest zawsze zaskakujące.

I nigdy myślę, na to nie jesteśmy gotowi.

I wyraźnie powiedziałem w rodzinie, że zwracać się do dziadka,

może tylko Rosalia, czyli moja wnuczka.

A dla pozostałych jestem Paweł, Wujek, Tata, tak dalej.

Ale jak ona dorośnie i zacznie mówić dziadku.

Więc trochę czasu mam jeszcze, wiesz.

Na pewno trzymałaś już wnuczkę, tak, na rękach.

Jakie to jest uczucie, jednak bez fałszywej kokietelii młodemu facetowi,

mieć wnuczkę, no, Paweł.

Wiesz, przychodzi taki moment, że nagle coś się otwiera

i gdzieś myślę, że te dwie energie się spotykają,

czy jak ktoś chce, jakiś jest przepływ.

I tak już, no, jesteś.

Ale nie martwi cię to, że to jest jakaś cezura w kierunku.

Jest, no, płynie wszystko.

No, po prostu wiesz, urodzimy się, wiesz, cierpimy i umieramy.

Tak mówią akurat Polacy, mówią trochę inaczej, ale coś w tym jest.

To jest powiedzenie, to, co teraz powiedziałem, to jest cytat,

tak naprawdę z bardzo starego, ruskiego przysłowia, tak.

Radiusa, patierpieł i umierł.

Czy teraz jesteś na etapie patierpieł?

No, ale podrzucają ci już tą wnuczkę,

że na przykład tata idziemy do kina, zostaniesz jako dziewczyn.

Nie, jeszcze nie, jeszcze nie, ja się nie czuję na to gotowe.

Powiedziałem, to by jak tak naprawdę rozalia trochę podrośnie

i będzie o czym pogadnąć.

Pomaturze, pomaturze.

To bardzo chętnie.

Dobra, a ja mam pytanie, bo to jest, to mi zawsze interesuje,

bo ja, mimo, że jestem trochę starszy od twojego syna,

jak ja bym wprowadził tę sytuację mamie albo ojcu.

Jak wyglądał ten cały proces poinformowania seniora, że będzie dziadkiem?

Słuchajcie, to jest taka nasza mała tajemnicę rodzinna,

więc może tylko wspomnę o tym,

iż wszystko się wydarzyło bardzo szybko.

Będzie dziadkiem.

Tak, mniej więcej tak, dlatego, że się wydarzyło.

Nie, to, że będę dziadkiem dowiedziałem się wcześniej,

tylko to, że będzie ślub dowiedziałem się tak naprawdę 3 dni przed ślubem,

więc...

Naprawdę?

Tak.

Dobre masz relacje.

Nie odbiera telefonów.

Sytuacja była szczególna, więc zwalam to na karaptego,

że akurat nie widzieliśmy o tym,

ale już nadciągnęła tak naprawdę wojna rosyjsko-ukraińska,

raczej napaść rosyjna-ukrainy.

I to był jakiś szczególny moment,

nie wiem, dla nas wszystkich tutaj coś się zaczyna,

takiego ważnego, taki święto, jak gdyby osobiste, rodzinne,

a tutaj mamy jakieś duże wydarzenia, tak?

Więc myślę, że wszyscy bardzo mocno, żeśmy ten dzień zapamiętania,

poza tym ślub był ładny,

bo on był nieduży w gronie tak naprawdę rodziny.

A jak już tak rodzinnie rozmawiamy,

to ile miesięcy upłynęło ślubu do narodzin dziecka?

Liczy.

Prosimy o pauzę.

Dobrze, powiedz mi, czy to jest jakaś historia, której nie znamy,

czy to jest forma dumy, czy to jest forma narcyzmu,

że ty Paweł Delonk miałeś syna, masz syna, który ma na imię Paweł Delonk?

Bardzo bym ci chciał powiedzieć, że to jest forma narcyzmu,

bo wtedy bylibyśmy szczęśliwi, moglibyśmy się z tego pośmiać.

Nie.

A mówię zupełnie, wiesz, w tej chwili tak pużała temu serio,

żeby dobrze wejść w ten temat,

bo to jest w sumie to jest ładna historia,

dlatego że my z Kasią, z mamą Pawła, Kasią Gajdarską,

absolutnie nie byliśmy przygotowani na to,

że nam się urodzi syn, nie widzieliśmy jaka jest płeć

i dlatego, że Paweł się urodził w śródłym miesiącu.

Ja byłem na zdjęciach wtedy,

robiłem swój pierwszy film w Budapeszcie

i przyjechałem dosłownie na chwilę po 3 miesiącach do Krakowa,

i udaliśmy się na spacer pod Wawel

i chcieliśmy sobie pójść drogą królewską do gapiny tulekarskiego,

bo tam były przewidziane badania.

I po drodze Kasia się co rusz zatrzymywała,

mówi, że bardzo ją boli,

ale my żeśmy tą drogą królewską doszli do lekarza

i lekarz powiedział nam na miejscu,

zupełnie jak dzieci węgle,

Pani rodzi w związku z tym, co mam robić,

więc Pani lekarz pan doktoru mi powiedział,

Pan to tylko teraz może szczadeczkę przywieźć

i piżabę dla żony i mnie wypchnęli.

Potem jak już leciałem z tą szczadeczką i z tą piżamą,

to się drzwi otworzyły i usłyszałem,

ma Pan syna Pawła.

Ale Pawła bo? Także ona zawizowała nasz partnerka, Kasia.

To ładny gest.

A jakby twojemu synowi urodził się syn,

to był pomysł, żeby go nazwać Paweł?

Nie wiem, no...

Paweł ma również najmniej Stanisław na przykład

i mi się to bardzo podoba, że gdzieś imiona na przykład

przodków, męskich przodków,

przechodzą z Ojca na syna, coś jest w tym fajnego.

No, ma trochę, przepraszam Pawła za to,

przechlapane przez to, że ja jestem Paweł Delong,

a nie z Junior, więc...

A jak on gdzieś dzwoni, mówi, dzień dobry, mówi Paweł Delong,

to słyszy, o kwowari z kocham,

może bywa, może bywa, ale nic nie mówią,

ale za to sam pracuje w tej chwili dużo w branży.

A kim on jest właśnie?

On jest tej chwili asystentem reżysera,

a zaczynał tak naprawdę u mnie na moim planie zdjęciowym,

więc tam żeśmy się spotkali jakby w robocie pierwszy raz,

u mnie, czyli jakby w mojej produkcji.

I to jest super, kiedy ludzie z branży do mnie mówią,

słuchaj, fajny gość.

Okej, a ty miałeś jakąś wizję, co będą robić twoje synowie?

Chciałem, żeby byli lepsi, mądrzejsi ode mnie,

a co, że nie miałem.

No i widzisz, że na tym etapie życia, na którym są

są mądrzejsi od Delonga Senura?

Wiesz co, chyba już przestałem kategoryzować,

przestałem się jakby oceniać,

jakby wydaje mi się, że wiesz, tyle jest różnych momentów

w życiu, takich porażek, wiesz, słabych momentów,

potem, nie wiem, podnoszenia się, potem wygrywania,

że...

Każdy musi przez to przejść?

Że nie mam szacunek do tego, wiesz, jak jakby,

co sobie tam, wiesz, wybieramy, albo co nam się dam,

na tej drodze przytrafia i dla mnie z ważne to,

żeby oni się po prostu samo realizowali, tak?

No właśnie, Piotrek, jakbym ciebie zapytał,

w obraźce siebie dziesięcioletniego, jakim słowem

dzisiaj byś określił siebie dziesięcioletniego,

bo ja, na przykład, słowem, dzisiaj sobie to zapisałem,

nie, ja bym niespokojnym dzieckiem, bardzo niespokojnym.

Ja bym zagubionym, tak, ale to też można podłączyć pod to,

być niespokojnym.

Ale ty mi się kojarzysz, przepraszam,

coś masz w sobie z Piotrusia Pana,

masz coś rodzaju, wiesz, jakiegoś tam marzenia,

wiesz, masz jakąś też potrzebę mocnej manifestacji,

takiej ekspresji, ja cię teraz nie chcę analizować,

bo chodzimy tylko o to, że to jest,

to jest źródło, takie źródło, wiesz, pewnej radości,

przeprawda, no dobrze, ale to nie o mnie,

a gdybym ciebie zapytał, 10-12 masz lat,

jednym słowem, jak byś określił Paweł Adelonga w tamtym czasie?

Wydaje mi się, że z moją siostrą byliśmy

takimi bardzo wrażliwymi, wrażliwimi dziećmi,

czasami dzieci tak mówią, że mają poczucie,

że się trochę z kosmosu urwali, nie?

Pamiętam opowieść takiej jednej dziewczyny,

mojej znajomi, kiedy się urodziła córeczka

i miała dwa lata i tak przeciągając się,

powiedziała pełne zdanie, ledwo mówiła

i znowu wylądowała na tej planecie.

Bardzo mi się to spodobało.

Wydaje mi się, że ogromny impact na to potem,

jak się tam człowiek budował w swoim życiu,

ma oczywiście dom,

i u mnie w domu było trochę tak,

że jednak był ojciec ten taki,

jakby dominujący, taki wychowywany przez swojego dziada,

który z kolei był wychowywany przez bardzo ostrego swojego dziada

z XIX wieku.

W związku z tym ojciec mój dostawał klapsy i regularne lanie

ze swoim bratem Zygmuntem,

a rodzina była twarda po kolejarzy

jeszcze tam ze wschodu

i w tej rodzinie każdy musiał grać na jakimś instrumentcie

i to bez względu czy się podoba tobie, czy nie.

I też ojciec, że tak powiem,

no taką twardą rękę nie było tam takiego lania,

ale było takie, wiesz, pokaż mi udowodnij mi.

A ja jednak, wiesz,

taki byłem chętniej w książki,

chociaż w piłę bardzo lubiłem grać,

chętniej.

A cały czas szukam tego słowa.

Jeżeli ja byłem niespokojny, Piotruś był poszukując zagubiony,

to ty byłeś?

Bo to bardzo dużo znał.

Mega otwarty słuchaj, wiesz, na świat.

Znaczy, ciekawostki.

Ja pamiętam takie wydarzenie z dzieciństwa,

które bardzo wpłynęło na moje życie.

To była wizyta Krzysztofa Teodora, teplica w domu moich rodziców,

kiedy opowiadał o tym jakąś siłę ma wolne dziennikarstwo w wolnym kraju.

A był taki moment w życiu młodego Pawła Delonga,

który w jakiś sposób jest z tobą do dziś,

który był otwarciem jakiegoś,

nie okna, ale lubcika na twoją przyszłość,

jakieś spotkanie, jakaś rozmowa.

Mistrz, taka sytuacja, która nagle ci powiedziała,

o, to chyba w moim życiu może być ważne.

Ja do końca nie wierzyłem we własne możliwości.

I to chyba było właśnie związane z ojcem.

I w momencie, jak zacząłem,

przeniosłem się, zmieniłem szkołę

i trafiłem do szkoły sportowej do 61. w Krakowie

i zacząłem odnosić pierwsze sukcesy w sporcie.

To mówię, ej, mogę.

A jaka to była dyscyplina, bo tu się nie przygotowałem?

To było, to był dziesięciobój.

Mieliśmy fantastycznego mistrza.

My żeśmy nie uprawiali pełnego dziesięcioboju,

ale mieliśmy nauczyciela pana Edwarda Misia,

który był brązowym medalistą dziesięcioboju.

Mieliśmy jak postać z filmu albo z bajki pana Edwarda.

Bo bardzo fajny był gość.

Bardzo fajny gość, był Jonas.

Lubił, dawaliśmy mu tam mocno dowiwać to, ale on...

Właśnie ja miałem szczęście do trenerów, kołczów,

bo potem też jeszcze trafiłem na Ryszarda Litwina,

jakbym w 15.

A czy mówisz o szczęście trochę obok Ojca,

że oni byli...

Tak, tak, że oni taką fajną rolę.

Bo tak jak u Roberta Lewandowskiego,

no wyraźnie o tym mówi od lat.

Że trenerz...

Że trenerzy stali, bo wiesz,

Ciebie wychowały kobiety.

Często mówisz o tym w różnych wywiadach,

a jest coś takiego jak

męski wzorzec,

że ojciec jest wzorem męskości, z pierwszym bohaterem,

wzorem kumplem,

a potem często rywalem.

I brak takich wzorców powoduje,

że chłopcy są często wycofani,

albo pozbawieni wiary w własne siły.

Odnajdujesz te tropy u siebie,

że odejście Ojca mogło cię pozbawić.

Zdecydowanie wiesz,

pozostaje swoistego rodzaju taka

wyrwa, bo dobrze by było

na przykład spotkać się z Ojcem i o czymś pogadać.

Ja naprawdę nigdy nie mogłem z nim

tak naprawdę pogadać takim, jak gdyby poczucie.

Pomniał także, że on nawet by chciał,

a może po prostu nie umie, ale też

po pewnym czasie to inaczej jakby

rozumiesz, bo to się zmienia.

To ci wiele dało też,

żeby musiałeś dorosnąć.

Wiesz, jak jesteś młody,

to tego trochę nie rozumiesz,

trochę zawsze jest jakieś cierpienie z tym związane.

Musisz potem coś z tym zrobić,

coś o siebie.

A tata twoja, przepraszam, za może nie tak to, żyje?

Tak, żyje.

Nie, jeszcze raz.

Nie jest dumny syna.

On jest praziatkiem.

Musisz być bardzo dumny.

Też ma na imię Paweł?

Jandrek, Jandrek.

Jandrek jest inteligentnym facetem,

ma mnóstwo poczucia humoru,

ma poczucie rytmu, świetnie gra na perkusji.

Kiedyś byłem u niego,

to ściągnął, że tak powiem dobra,

że ja to gram ci tutaj.

Tam ściągnął przyjście rad,

bo tam, gdzie perkusja stoi

i mówi, ja to gram z najlepszymi.

I wrzucił na kaset się, rozumiesz, Joe Cocker, nie?

Okej, i grał ci, a to ładne.

Są oczywiście ładne momenty

i też trzeba sprawiedliwości

oddać ojcu, żeby tak na nim

to wszystko jakby nie wisiało,

ale na pewno myślę, że po prostu

to jest kwestia

pewnej świadomości,

że...

W istacie zdali, bo że w tej kwestii,

ja uważam, tak mam,

że nie ma jakby nic piękniejszego

jak dzieci

i dziecko w nas.

To jest coś mega,

wiesz, interesującego.

Jeszcze wybacz.

Cały kędziór.

Ostatnio ktoś mi powiedział,

daj gością, bo podobno wziąłeś

najgorsze cechy ode mnie.

Ja? Tak, daj gościem skończyć.

Szczególnie, że Paweł mówi fajne, osobiste rzeczy.

Chcielibyśmy zniknąć potem klamerką ten wolny.

Ale to jest taka jedna rzecz.

I tak mi przyszło do głowy zupełnie niedawno,

że może coś w tym jest,

że ten świat zupełnie nie zwariował

właśnie dzięki temu,

że dorośli mają dzieci.

Bo jakie historie mają

do opowiadania tym dzieciom?

Pamiętaj, komu to mówisz.

Kędziór i ja nie mamy dzieci.

Nie wykonam, że prędzej ja będę miał to dziecko.

A to z wami się tylko dzielę.

Okej, jak mówisz coś takiego, że

na pewno myślę

aby ten świat,

no to piękne życie tu się kłania

na przykład film

Belliniego, tak?

Życie jest piękne.

No ale to jest bardzo mroczny,

choć z pięknym hepiendem, ale bolesny przykład.

Tak, ale to jest to przesłanie, o którym chciałem

powiedzieć, że

chcę, żeby ten świat był lepszy

i dorośli starają się być

lepszymi ludźmi,

niż są rzeczywistości.

Jeżeli możesz swojemu synowi czołg,

to mu to załatw.

Co prawda, co prawda.

George Orrebit to jest fajny film,

małego dzieciaka.

Panie Pawle, to ja

wrócę jeszcze do tego wątku,

o który pytałem 5 minut temu.

Może po prostu

tata też musiał dorosnąć do bycia ojcem

i teraz jest najlepszy okres

jego ojcostwa i on jest na tą relację z wami gotowy.

Być może, ale myślę, że to też jest związane

z świadomością, ta świadomość się zmienia.

To jest jakaś taka moja filozofia,

nie chcę za dużo w to wchodzić, ale wydaje mi się,

że teraz się ta mówi,

jakieś dzieci turkusowe, jakieś tego,

że

faktycznie reprezentujemy, jak patrzy się

na przekrót społeczeństwa, takie

słoje

i bardzo jest ważne oczywiście to,

kim ci

przodkowie nasi byli, że to jest jakiś taki

krąg, circle of life,

że coś jest.

Zobaczamy często błędy naszych rodziców,

próbujemy się od nich uwolnić

coś.

No dobrze, a propos circle of life.

To jest takie pytanie, które dosyć często się u nas

pojawia, ale ono chyba dużo zwraca

na temat temperamentu

naszych gości.

W czasach szkoły, na przykład podstawowej,

to ty biłeś kolegów, czy raczej byłeś

bit?

Biliśmy się.

I lubiłem się bić, powiem ci szczerze.

Tak, dostawałem w ucho, ale

jednak biłem.

Pamiętam takiego jednego małego skurczybyka,

który

miał ono niewyparzany język, no mówił wszystko,

tak? Ty taki siaki owaki

w najgorszych ciężkich słowach.

Ja mówię, nie mów tak, bo ci

tym bardziej.

Im bardziej go biłeś, to tym bardziej kloj.

Po latach ja zrozumiałem Chrystę Panie, on to robił wszystko

dlatego, żeby zachować odrobinę godności.

No dobrze zrozumiałeś, bo byś

go do dzisiaj lał.

A olby siedział w TVP Info.

Takie

takie pytanie, które tutaj się sprawdza

i wielu naszych gości,

aktorów, mówi od czego zaczęła się ich przygoda

z kinem.

I pada tytuł, który też padł w kilku wywiadach

z tobą, Gwiezdne Wojny.

Pamiętasz, kiedy pierwszy raz i gdzie zobaczyłeś

Gwiezdne Wojny?

Nie, słuchaj, Gwiezdne Wojny być może,

bo dostałem w twarze od mojego kolegi, który

przynajmniej przyjaciół.

Oczy całe życie bił.

W kinie się bił.

Zresztą wleciał

jakiś gość

z mieczem, huknął niespodziewanie.

On jest bardzo

taki reagujący. On zbił profilaktycznie

ciebie.

Ale naprawdę pierwszym filmem,

który dla mnie był ważny

i na którym nie wiedziałem za bardzo,

co mam ze sobą zrobić.

To był film

złańcia Romeo i Julia,

bo mi się

zapotoczyło jak groch i to uważałem,

że tak kompletnie wiesz w tym momencie

nie na miejscu, że

trzeba

z tego filmu abliłem z klasą.

Więc jakoś trzeba to

wiesz schować.

A co, wstydziłeś się

swoich uczuć, że koledzy będą szydzili?

Tak się rozbeczałem.

Tak mnie to wzruszyło, że aż wiesz,

no.

To akurat bardzo dobra autorecenzja,

a w którym momencie życia młody

Paweł Delonk zdał sobie sprawę, że

odrobinę może bardziej przystojny niż

jego koledzy.

Wiesz co, bez kokieterii.

A bez kokieterii wiesz, to był

zawsze ogromny

też, wiesz, atut i problem

z jednej strony, bo

w jaki sposób możesz wiesz komentować

to, jak wyglądasz. No i teraz bądź facetem

jeszcze, żeby komentować, jak to wglądasz.

No poprzez efekty, jakie ta ewentualna

uroda przynosi prywatnie.

Czy w filmach

Antony Hopkins w jednej ze swoich biografii powiedział,

że są tak zwane warunki dominujące

i tam wymienił chyba Riana Goslinga,

bo zobacz, Gosling raz gra w Barbie,

a raz gra w Drive, raz gra w Lateranerze,

a raz gra w Blalalandzie.

Chodzi o to, czy tobie mówiąc prost,

ta ładna twarz, albo nazywana

twarz ładną, pomagała

czy raczej utrudniała w aktolskiej

i w życiu prywatu.

Czyli znowu w naszym kochanym kraju

myślę, że utrudniała

i tak jest.

Ale utrudniała, to znaczy co, ktoś ci powiedział

nie pasujesz do tej

stwarzy, nie pasujesz do tej roli.

Myślę, że

nie ma w ogóle pewnego typu, jakby bohaterów

albo bardzo wąski jest ten

kalejdoskop, tak, paleta

tych bohaterów męskich

i warto byłoby się zastanowić

i chęcie bym wyciągnął nas na to rozmowę

dotyczącą w ogóle tak naprawdę

archetypu

mężczyzny.

Ale kino jest umowne, Gustaw Holubek

prawo i pięć raz studenta, ma 40

parę lat jako aktor

z kinem się umawiamy

na pewno warunki. Chodzi o to czy tobie

mówiąc po prostu ktoś kiedyś powiedział

nie pasujesz do tej roli, nie pasujesz

do kina, w ogóle może jesteś

za bardzo.

Będę unikął

tego słowa za bardzo, bo on jest

mega niebezpieczny, bardziej

wydaje mi się jeszcze raz, że jest to

gdzieś przypisane

kulturowo do bohaterów, do których

my, Polacy jesteśmy przyzwyczajeni

zupełnie inne typy bohaterów

mówię nawet o fizyczności

mają nie wiem Francuzi, Amerykanie

Rosjanie

na przykład

niż Polacy.

Jeżeli byście o tym tak dobrze pomyśleli

się na tym zastanowili

jakie mamy archetypy

bo teraz o bohaterach

które byście przywołali

i serce

wam mocniej uderzyło o

to jest mężczyzna tak?

Powiedzielibyście prawdopodobnie

Daniel Olbryski

tak? My pewnie

tak, ale współczesne pokolenie na pewno już nie.

Właściwie nie ma i wydaje mi się, że nie ma

kogoś takiego. Może Boris Szydl,

na przykład w Warszawiance dla wielu ludzi z jakimś

wskaznikiem, jakiś plantyfikatorem.

To jest super.

No dobrze, ale jakie z Tobą, czy

to ci ułatwiało, czy nie, bo

tak w końcu nie zamknęliśmy tego jednym wyraźnym

stwierdzeniem. Nie, tu już powiedziałam

na początku absolutnie nie.

To nie jest, wiesz

tak myślę,

ten typ psychofizyczny, który

tutaj będzie miał łatwo, będzie miał trudność.

Paweł, tego pewnie nie pamiętasz,

bo myśmy się chyba wtedy nie znali.

Jest koniec lat 90. Nie wiem, czy Piotr pamiętasz

klub Ganziro w Warszawie.

Oczywiście. I ja pamiętam

tak, to był jakiś 29.

Byłem zgodny. I ja jestem z przyjaciółmi

i pamiętam Ciebie z Garzynosza

połowską, tańczyliście na parkiecie.

No, pamiętam to. Nic

więcej nie pamiętam i nie mówię.

Chodzi o to, że tak wtedy

i to mówię ci bardzo wyraźnie, ja popatrzyłem

i pomyślałem, o, tak powinno wyglądać gwiazdy

kina. Czułeś, to był taki moment,

w którym czułeś, że

jesteś,

no, że panujesz nad swoją karierą

i, i, i, i odcinasz ku ponad nie?

Czy to była tylko taka moja jakaś?

Wiesz, ja myślę jeszcze raz, że

do tej kariery tak na dobrą sprawę powinno

być w jakiś sposób przygotowanym.

Szkoła nam pewna, jak gdyby wiesz, nie przygotowywuję.

Nie wiem, ja jestem pozupełnie, jestem po dzienniku.

Ona nas...

Dzisiaj ma w bańce was chyba trochę, co?

Tak, ona nas, ona wiesz, mówię o tym...

Dlaczego ci nie dała szkoła w takim razie?

Na przykład, wiesz, takiego pewnego rodzaju

trwaniactwa, tak, w jakiś sposób tą karierę powinno

budować, takich elementarnych

informacji, że nie zawsze trzeba,

że czasami warto trochę poczekać,

że czasami warto wykonać

jakąś robotę.

I tego się jakby nie uczy, nie nawiguje się.

Ale Paweł, czy to nie było tak, że te

czasy w latach 90. na początku

to zupełnie były inne czasy filmowo-teatralne

aktorskie niż są teraz?

Zdecydowanie, ale teraz widzisz, jest jedna ciekawa

sprawa. Miałem taki moment, że pojechałem,

wiesz, że tak powiem, za nauką

albo za inną

świadomością do Francji

i też do Stanów Zjednoczonych.

Tam pracowałem trochę z kołczami.

I to, co mi się bardzo spodobało w aktorach

amerykańskich, niesamowita

pracowitość i pokora

i taka

pewność

taka determinacja

że za twoimi umiejętnościami

i

może przyjść sukces, duży sukces

i że trzeba na to ciężko pracować.

Że nie, że skończyłem szkoły, jestem gotowy,

tylko, że są

to jest jakby ciągła praca

i

to trochę tak jakby was nie chcieli

przygotować do jakże popularnej w tym

zawodzie porażki.

Tak, tylko, że

znowu potem przypominam tak zdecydowanie

i smak porażki, wiem, co to znaczy.

A pamiętasz, żeby pójść

trochę na skrótek, co ci powiedzieli członkowie

komisji podczas egzaminu do PWST?

Pamiętasz, bo to czasami są bardzo

mylne sygnały i często

potem przepraszają tych swoich

wybrańców, albo

niestety bywają to prorocze słowa.

W twoim przypadku, co ci powiedzieli? Pamiętasz członków

i co ci?

Pamiętam Kruszelnicka

Boże imienia, nie pamiętam w tej chwili kochana

nasza pani od wymowy

siedział na pewno

Jan Peszek,

Jerzy Trela

i była

Ania Polony, jak zobaczyłem, to mi się nogi po prostu

ugieły, bo jak zawsze widziałam na wielkim ekranie

i przed sobą, wiesz. No to przynajmniej duże

trzy nazwiska. Tak. I co usłyszał Paweł Deno?

Znaczy wiesz, ja nic z nią słyszałem,

tylko usłyszałem w momencie, kiedy

nie wiem, czy mogę zaśpiewać. To nie znajemocniejsza

rzecz. Ja powiedziałem tak oczywiście,

co pan ma. Też to wam piosenkę. A że miałem parasol

ze sobą, to przy pierwszym

pa oparmiam się na tym parasol

w tym momencie.

Nogi się rozjechały do szpach gato i słyszałem

charakterystyczne trzaśnięcie

spodni

wień. Podnieci. Tak.

I bardzo mi pomogły. Jakiś

melodramatyczny. Atmosferę

totalnie i było bardzo dużo, że tak powiem

śmiechu,

że to jest tutaj w dziurowych

portkach. Ale i co efekt był taki, że

od razu?

Naczy pękło, wiesz, jakby. Nie, pytał mnie

od czu spodnie pęku za pierwszym razem,

czy poza pierwszym razem cię przyjęli.

Tak. OK.

Mówi o tym, o tym, o tym elementie, bo on

był tak kompletnie wiesz, nieoczekiwany.

To na szczęście tak wydarzyło. Bardzo,

bardzo, bardzo, więc to było bardzo

OK, jeszcze pamiętam panią

Kruszelnicką, która do mnie mówi, bo

z Krakowa zawsze po Krakowsku mówiłem.

No, jest, jest. Więc

do mnie mówi, no, niech pan

powie, oczy

czarne, oczy czarne.

Nie, nie, oczy czarne.

A ty też mówisz. Pytanie słyszę, myślę sobie, oczy czarne.

Bardzo Krakowskie jest, nie raz na jakiś czas,

tylko raz na czas. Raz na czas.

Raz na czas, tak mówicie, prawda? Albo trzeba.

Raz na czas, trzeba zrobić czerwę. A czysteś?

Przecz przerwą. A teraz tak, żeby

ładnie tą komisję zamknąć klamrą, a

ty jesteś spełnionym aktorem, czy

po powiem ci, jak się słucha, a dzisiaj

się dużo słuchaliśmy, czytaliśmy,

to ja mam wrażenie, wybacz, szczerość, ale

wiesz, że mam do ciebie dużo, i jednak

sympatii, że ty jesteś w połowie drogi.

Bardzo mu się podoba słowo jednak.

Nie, bo ciągle mi zarzucasz, że ja

sobie zrobię ja ja. Ja się niczego nie zarzucam.

To, że nie żyję. To sobie robię żarty czasami.

Ja mam wrażenie, że ty nie, nie

czujesz, że ty jesteś spełnionym aktorem.

Tak, przynajmniej, emanuje

poza berbalna wymowa twojego wiatrza.

Ja nie zamierzam tego, wiesz, nawet ukrywać.

Ja, wiesz,

że chcę się realizować.

Czyli nie czujesz się spełnionym jeszcze.

Nie, absolutnie nie.

To do tego wróci. To teraz zrobimy dużą

kropkę i wrócimy i pogadamy, bo

jak to sam Paweł mówi,

Sky's the limit. Zaraz wracam.

Na najlepsze rozmowy

zapraszam marka numer jeden na świecie

w produkcji AGD. Hire.

Wojewódzki-Kędzierski, wracamy

po przerwie. Paweł powiedział,

to już zaczynamy nowy wątek, bo jeszcze chciałem

ogłobiszuł, to może teraz wam powiem.

Powiesz nam to na antenie.

Więc wracamy jeszcze do szkoły.

Pan Krzysztof Globisz,

postać legendarna w Krakowie i nie tak.

Majała postać. Zresztą, wiesz,

akurat to miałem to szczęście, że w latach osiemdziesiątych

teatr stary,

piwnica pod baranami,

jaszczury przeżywały swój

cały czas jeszcze

złoty wiek.

I ja w osiemdziesiątym

dziewiątym roku trafiłem do szkoły teatralnej.

Październik trwają

zamieszki,

na starowiśla i poddami.

Zomotłucze

studentów, tłum napiera

na ZOMO, my na trzecim

piętrze wychylenie, mamy zacząć

pierwsze zajęcia

w roku.

I tak naprawdę, tak trochę,

wiesz, no, głupio, że w tym oknianie

na dole

i tam też,

no i tak dalej to wszystko leciało

z tego okna. Ławki

nie jeszcze, nie, albo krzesła.

I w pewnym momencie jakiś gość wychylę

razem z nami i mówi, no,

faktycznie nieźle leją, nie?

I tak patrzymy, a to Krzysiek globisz, nie?

To powinnoś powiedzieć tak, nieźle leją.

On ma taki

tuwalny głos.

I patrząc tak w tyłu mówi,

ale jak my nie polejemy, to my tego nie zrozumiemy.

No i...

Nie wiem czy Krzysztof się na mnie się obrazi,

ale zaczęliśmy faktycznie, jakby

pierwsze, pierwszy rok studiów

w ogóle, jak gdyby super, dostałem

tą, taki,

że to chyba było do, nie, dostałem

ile to było wtedy, pół

dolara, coś takiego

na, na, na butelkę

uiski, no i tą butelkę

uiski, żeśmy rozpili, takżeśmy zaczęliśmy.

Świetna kadra. Bardzo się cieszę.

Czy ty dalej nie jesteś zapraszany

na castingi w Polsce?

Nie, znaczy

jestem może raz na rok, albo raz na dwa lata,

albo raz na pięć. A czym tłumaczysz

sobie taki stan rzeczy? Tak,

spróbujmy to zrozumieć od strony

no, fenomenu znanego aktora

i jednak ciągle zamkniętego nie mamy ciągle nowych

aktorów aż tak dużo.

I co to jest? Wiesz co, chyba najlepiej byłoby

drugich reżyserów to zaprosić

producentów, może, albo reżyserów

żeby to powiedzieli, bo

bo ja nie wiem. No ale musiałby

musisz do jakoś analizować,

bo to jest, no, stan

rzeczy, który w dużym stopniu blokuje

możliwości samorozwoju.

Wiesz co, ja robiłem bardzo dużo castingów

w ogóle w moim życiu, tylko

nie w Polsce i robiłem ich od 30

do 40 rocznie.

Alboś o self-tape'ach też?

Zanim w self-tape w ogóle się pojawia.

Bo Marcin Dorciński nam powiedział, że zrobił 1200

self-tape'ów zanim ten jeden wypalił, więc

bardzo możliwe. Ja też już nie wiem

na tych self-tape'ów, teraz wysyłam, że

zostacznie cztery czy pięć lat i wydaje mi się, że to

nie jest jakby ok, bo

mimo wszystko dochodzi do jakiegoś zderzenia

z reżyserem i z partnerem i coś się tam

dzieje, pomimo stresu

na zdjęciach próbnych. Ja

zdjęcia próbne bardzo lubię. One są mega, że

tak powiem, stresujące było, bo

zawsze chcemy dobrze wypaść. Jak chcemy

dobrze wypaść, to jest do pa i

ten, ale one gdzieś

w pewnym momencie, ja większość

swoich filmów, których zagrałem,

to wygrałem po prostu z castingów.

A w jakich castingach w Polsce byłaś,

jeżeli możesz powiedzieć, bo rozumiem,

że tych ról nie dostałeś, czy

wygrałeś?

Prawie na wszystkich, które byłem

wygrywałem, bo

na grach rodzinnych to był ostatni.

To był przedostating casting, to był

gry rodzinne, a teraz

był casting do

krew

dla Polsatu.

Zagrał w końcu Irek Czop

i chyba Mogosia Foremniak, bardzo

zresztą super, uważam, że fajna para

i Mogosią znam

się i wygrali się w Rzeczkowadzi,

nie, nie, z Mogosią graliśmy też w spektaklu

Barton

nie masz takiego

wrażenia, bo ja to

spróbowałem dzisiaj przenalizować, że

jest jakaś dziwna aura wobec

twojego nazwiska.

Zastanawiałeś się kiedyś?

No to spróbuj ją przebić, bo tak naprawdę

wolałbym nawet, żebyś ty to

spróbował zdefiniować niż ja,

bo ja nie będę na to łamą głowę,

bo o 30 lat łamie głowę

i nie wiem. Do mnie dotarły głosy,

że nie najmocniej,

nie najlepiej u ciebie z dystansem do siebie.

Myślisz, że to może być

prawdziwe?

No wiesz, chyba kilka rzeczy.

Po pierwsze, wiesz,

fajnie jest

być zabawnym i fajnie się

to jest przywilej, nie obowiązek, żebyśmy

od razu ustalili. I fajnie jest się pośmiać

nawet

samego siebie.

Tylko wydaje mi się, że jest taka też

granica, w której

my celujemy, albo Polacy celują,

albo mamy taką skłonność,

że

lubimy się

poczuć lepiej kosztobidnych.

Tak. To jest trochę nasz sport.

A jak tego nie potrafisz, to znaczy, że

wierzę, nie masz dystansu

do siebie. A ja

trochę tak szczerze mówiąc

uważam, że to jest trochę głupie.

Ale nie lubisz, czy nie umiesz?

Znaczy, nie umiem się z tego śmiać, powiem szczerze.

Nie umiem się śmiać,

że ja ci bym dwoju odwoju

odwoju, a ty ujdziesz.

Ale wstajemy na grunt faktów.

Jednym z moich ulubionych, twoich bohaterów

myślę, że Kendżorz zna,

był niejaki Jarek Psikuta, bez S.

Jarek Psikuta.

Udający, że nazwa się Keller, chłopaki nie płaczą

rok, chyba, wu tysięczny.

Byłeś człowiekiem z miasta.

I grasz postać, którą chciałby się

i to jest jak

jak z najlepszych na prawdę amerykańskich

jak z Guy Ritchie.

To wymagał dystansu

i odwagi.

I co nie chciałeś pociągnąć takich

ról? Jesteś w tym, te twoje teksty

jak są w życiu rzeczy ważniejsze

od twoich 300 baniek, na przykład

600 baniek. Albo nie będziesz

dzwoniła do byłych fagasu z mojej komórki

baby. No kurna

chciało się oglądać takiego DeLonga.

I?

No i super, słuchaj, wiesz,

że ja ten film kocham, powiem

szczerze

i

on wraca do mnie non-stop, bo

widać, że przez te 20

czy 30 lat ludzie cały czas ten film

lubią oglądać. To jest jakby

mega. Potem trafił się

jeszcze jeden film,

akurat, który miał mniejsze

odbić się z Bogusiem Lindą.

Sezon Aleścza? Sezon Aleścza.

Wiesz, tam też był jakiś fraj. On to reżyserował.

On to reżyserował, wiesz.

Ja bym przyszła propozycja

od Julka Machulskiego, żeby zagrać

w superprodukcji

i bardzo chciał, żebym tam zagrał, a ja

wtedy poczułem, że lojalnie nie mogę

zagrać w superprodukcji, w której się śmieją

filmy, w którym ja brałem udział

z uwagi, że szanuje pana Jerzego

Kawlerowicza po prostu. Do tego przejdziemy,

bo to też jest fajne. I ten.

I mam wrażenie, że Julek się na mnie

obraził w ogóle. Takie mam przynajmniej

poczucie, może się zupełnie... A szkoda, bo wtedy

to był czas, kiedy on rozdawał karty. No mega,

powiedziałem, że nie chcę tego robić

dokładnie, dlatego, że mam poczucie

jakby lojalności w stosunku do...

Ale nie czułeś się dobrze, wygłaszając

te teksty, zawsze patrzę w oczy,

kiedyś z kimś rozmawiam, nigdy

nie wykonuje, nie poczytajmy kroku. Rozumiesz,

że one są na tyle, wiesz, a my

poza tym robiąc ten film,

Piotr, przepraszam Cię. Proszę.

Proszę. Nie wiesz o tym,

że robisz film, który może stać się filmem

kultowym. Dzięki Bogu.

Po paru osób próbowało zrobić filmy kultowe.

To bardzo kultowe.

Psy trzy tak zwanym, no miały być kultowe,

a wyszły takie, jak nie wyszły.

To nie jest tak, że mówi się, że

jak jest śmiesznie na planie to główno na ekranie,

to się rzeczywiście sprawdza?

Nie wiem, ale tam była fajna energia,

wiesz, Olaf też miał coś takiego,

że potrafił jednoczyć tych aktorów,

my żeś mu zaufali, on powiedział,

Paweł, jak to zrobisz, będziesz miał

prze***ane.

Moim zdaniem nie miałeś.

Bardziej miałeś prze***ane filmować.

Mówię, no i co?

I dlaczego nie pociągnąłeś takie estetyki

w kinie, znowu nie przychodziły oferty?

Nie.

Opaki nie płaczą w roku 2000,

wiem, bo tam grała moja dziewczyna,

był wielkim sukcesem.

Były wielkim sukcesem.

No i?

Który to był rok? 2000.

Akurat Wasiek Fawadis, to miał być,

jakby dla równowagi raz coś bardzo głupiego,

a drugie coś bardzo takiego, wiesz.

A wiesz, że wielu aktorów,

swoich karier, albo o wielkim cieniu

rzuconym na ich kariery

przez film Jerzego Kawalerowicza

Fawadis, potrafisz wytłumaczyć

ten fenomen? Wielaków to mówimy? Tak.

Kto tak jeszcze mówił? Jerzy Zelnik?

Nie bardzo, zaraz przejdziemy.

Jerzy Zelnik ma inne dramaty.

Chociaż wygra w filmie Smoleńsk.

Chodzi o to, że z jednej strony wiemy,

że ten film był wielką obietnicą,

ale pamiętam taki wywiad z Jerzym Kawalerowiczem,

kiedy on wręcz się pysznił,

że on nie ogląda współczesnych film,

wtedy akurat w kinie był,

chyba Braveheart, i on mówi, że on nie ogląda

amerykańskich filmów, bo on się nie chce inspirować.

Ok, wyszło co wyszło.

Co takiego twoim zdaniem jest w filmie,

który dzisiaj oglądamy chyba

z mniejszą dozą krytycyzmu,

dlatego może nam się bardziej podoba,

ale co takiego było w filmie Kawalerowic,

co zniszczyło albo zamknęło sporo karier?

Także zwolniło twoją.

Ja myślę, że dużo złej woli tak naprawdę.

Środowisk.

Za zdrość?

Myślę, że tak.

Ty grał tam Bogusław Linda,

Trela, Pieczka, Danuta Stęka,

i mnie zaszkodziło.

Wojciech Olszanski?

Ale oni mieli zbudowane kariery

wcześniej, że ten film, to jest jakby pierwsza sprawa.

Druga rzecz,

i wydaje mi się, że po wielu, wielu latach

nawet ktoś mnie ostatnio przymuśił,

wręcz nawet na zasadzie,

choć to się pośmiejemy,

oglądając ten film,

znaczy nie, że on to powiedział,

czułem, że taka jest intencja.

Intencja Becky?

No też była intencja Becky,

ale obejrzyli ten film z Pokoju Unii,

powiedział, ty słuchaj, to jest całkiem niezłe kino.

I pamiętam, że Kawalerowicz to powiedział,

bo ja robię filmy, które będzie się oglądało

z lat 20. i z lat 50.

Tak robię te filmy, tak opowiadam.

On tam podjął jakieś decyzje,

bardzo ważne panierzy dotyczące,

na przykład, nie wiem, języka,

pewnego takiego...

na koturnach, nazwijmy to,

sposobu realizacji.

I w tym momencie, jak wychodzi jeszcze gladiator,

przepraszam ci bardzo, no to miazga, nie?

Ale co takiego zrobił Marek Winiciusz,

że Petroniusz czy święty Piotr przetrwali,

a ciebie ten film z tego, co mówisz wprost,

zmusił do szukania pracy za granicą.

Co było w tej roli, potrafisz to dzisiaj wytłumaczyć,

bo ja nie, ja nie.

Znaczy jeszcze raz, znowu wydaje mi się,

z upływem czasu, że to jest naprawdę

niezły film.

I tam nie jest tak, że...

Ty jesteś dobry?

Myślę, że panierzy mógł mi lepiej poprowadzić,

też, ale widać ogromną oczywiście potencjał

w tym, tak? Myślę dzisiaj szczerze, że...

No to jest dobry scenariusz.

Nie, jeszcze gdybym był wtedy,

że gdybym miał szansę, krótko mówiąc,

poprowadzenia aktora, to bym...

Ale to rozwijmy, co myślisz,

prowadź, to czy co?

Budował cię tak wyrazistą?

Nie, nie, on nam pozwalał, to było dosyć dużo

takiej swobody, to nie było takie

prowadzenie, pamiętam przecież

prace, nie wiem tamu, Urzławskiego,

no to było

wyraźnie jakby położone.

Mówisz o Samant? Tak, no to mówię...

Wiecie, też jest jeszcze jedna rzecz.

Do pewnych filmów myślę,

że jednak się też dojrzewa.

Ale mówisz o widzach, czy o reżyserze?

O aktorach.

Czyli ty, mając 40 lat,

bo miałeś 3 dychy, jak grałeś

w Powadi, jako 40

ale tak lepiej byś to zagrał?

Myślę, że miałbym inną świadomość,

wiesz, że, że, że

aktor ma coś takiego, tak mi się wydaje,

kiedy ma coś do powiedzenia o życiu.

A ty nie miałeś jeszcze?

Nie no, miałem, tylko nie,

zrozumie dobrze, wiesz, że, że...

A czy, bo mam wrażenie, że próbujesz

opowiedzieć, że ta rola była

albo za duża, albo źle uszyta na ciebie?

Nie, próbuję powiedzieć to,

że ona była taka, jaka była na dany moment,

prawdopodobnie lepiej tego nie można było

zrobić w takich okolicznościach

i pracy. A czy to prawda?

Jeszcze raz będę bronił jakby tego filmu,

że on wytrzymuje próbę czasu

i że niestety pewien rodzaj tej,

nie wiem, tego czegoś

na pewno się na ten film jakby

wylało, z dużą satysfakcją, że tak powiem

Polacy to, no to wywują,

a pomimo tego ten film

nie, że otworzył mi drogę, bo on nigdzie nie

otworzył drogi, ale była taka

sytuacja, że

dzięki temu filmowi otrzymywałem

faktycznie następne zaproszenia na

castingi, na rynku międzynarodowym.

A to prawda, że w Moskwie, jak była

premiera, to była owacja nastojąca?

Tak, to prawda. W tym filmie się szalenie

podobał, on się podobał. On jest jeszcze

inaczej, słuchajcie, jest film w wersji

dwugodzinnej. No i amerykański.

Amerykański. Tak.

I on jest zupełnie, to jest inny film.

To jest inny film.

Ja jeszcze nie chcę głośno mówić,

ale miałem możliwość bycia na

montażu, oglądać pierwsze

sceny, kwowadiz, to myślałem

rany. W którą stronę to idzie.

Ale twojego, czy amerykańskiego? Nie.

Naszego, polskiego.

A co, przeraziłeś się?

No tak, że to nie

są te duble na przykład.

Naprawdę? No tak.

Ale był reżyser na montażu?

Był. No to nie powiedzieć

nie reżyser.

Ale Panu Jerzemu Mistrzowi

pewnych rzeczy nie wypada mówić,

albo montażysta nie może powiedzieć.

No pogodajcie z Czarkiem Grzesiukiem, on chyba był wtedy

do grodu teraz dostał, jak to były, no to

możecie jakby na ten temat pogadać.

Pamiętam, że też Jurek

Jednorowski i Słowin, oni chcieli

mieć wersję krótszą.

Więc tak naprawdę jeszcze

raz. Myślę, że było bardzo dużo

ciekawego materiału.

Co z tego wyszło to?

Tak, tylko widzisz, Leff-Rywin wiele lat temu

opowiadał mi, że to był taki czas

w polskim filmie, kiedy polscy producenci

zarabiali bardziej w trakcie produkcji filmu,

bo nie zarabiali na jego sprzedaży, bo

nie wierzyli. To potem też niestety

dotyczyło jego w trakcie produkcji listy

Schindera, ale to jest inna historia.

Słyszałeś o tym, że budżety

tego filmu nie zawsze były zauważalne

w scenografii, w rozmachu, w scenerii?

Posłuchajmy, szczerze

nic mnie to jakby wiesz, nie obchodzi, wiesz.

Bo jednam z takich osób.

Może robią panowie pieniądze, albo nie robią

tych pieniędzy. Naprawdę

aktorów, to my jesteśmy na samym końcu.

Wtedy dobrze zarabialiś, jako

Marek Winiciusz?

Bardzo skromną stawkę miałem.

Naprawdę? No tak, wiesz.

To nie były jakieś szalone pieniądze.

Miałem dużo dni zdjęciowych,

więc nadrabiałem, że tak powiem, ilością

dni zdjęciowych.

Nie mi oceniać.

Ale zafchnął cię ten film na margines dzisiaj?

Słuchaj, czy ta kariera by się

inaczej bydź może po to trzeba? Bydź może tak?

Potem robiłem jeszcze inne filmy

po Quavadis, ale

na pewno jeszcze i do tego nawiążę

sytuacja jest taka.

Moim zdaniem próżnia zawsze wytwarza pewnego rodzaju

jakby potrzebę.

Że pewne rzeczy być może się u mnie

nie wydarzyły, gdyby nie ten film.

I tak naprawdę

może właśnie dzięki temu zrobiłem

masę innych, fajnych filmów.

WUW, wciągające

i wyjątkowe.

Nerem Rozmów, Wojewódzki, Kandzierski są w

bafle WUW.

Mówicie tutaj trochę z perspektywy branżowej,

ale w perspektywie zwykłego

polskiego widza to nagle Delong

stał się gwiazdą z dnia na dzień.

30-letni.

Czy ty byłeś gotowy na to, co

się wydarzyło? Bo byłeś wszędzie.

W każdej gazecie

byłeś zapraszany. Tak zwany chłopiec

spakatuś. Pamiętam te WiWy

magazyn sukces, zawsze były zdjęcia z tych

rautów, w tych dziwnych okularach

takich

opływowych na

te plot lub ręką. Myślę, że

naprawdę nieźle, żeśmy się bawili na

początku laty 2000. Były

fajne imprezy, były fajne lokale.

Były jakiś rodzaj

otwarcia. Myślę, że wszyscy trochę jak

dzikie, radoszmy.

No wiesz, byliśmy głodni, no to

grand zero, pamiętacie, to był kultowy

miejsc. Słuchajcie, ale to też społeczeństwo

było głodne gwiazdy, bo wcześniej tego

nie było. Nie było WiW, Gal,

imprez, nie było celebryckich ścianek

i tak dalej, więc na to było zapotrzebowanie

wielkość. No wiesz, bo na przykład rekomendacja

artystów polskich, pamiętam, że były to fantastyczne wyjazdy

i pamiętam, powiesz, o piłce nożne. Tak, tak.

I pamiętam reakcje ludzi, którzy stali, nie wiem, pod

hotelami i tam wykrzykiwali nasze imiona

i nazwiska. I to było jak gdyby, wiesz, super.

Szczerze mówiąc tak, w Polsce, jak powiesz,

czy ja się czuję gwiazdą, to jest po prostu

od razu wpadasz pod kościarkę.

Ale jak się przyzna, że

się czujesz. Tak, że się czujesz.

Ja się powinien, nie? Zapytaj mnie.

Czujesz się gwiazdą? Oczywiście.

Ale nie ma tak dużej kościarki.

Słowo gwiazda w Polsce idzie razem

ze statusem gwiazdy finansowej?

Nie, no wiesz,

popatrzcie mnie ździ, wiesz.

Kuba, nie chudajmy.

Dobra, to ja... Ty byłeś

jednym z tych, którzy kochali się poza ekranem

w Magdzie Mielce? Bardzo, oczywiście,

że tak, przecież...

Przepiękna kobieta, bardzo wielu moich kolegów

potraciło dla niej

głowy, no pewnie.

Ja się wcale nie dziwię. A ty?

Ja też, no. A nie wiedziałem

co z tym robić. Ale byłeś bliżej niż my.

Nie, bo to była piękna, wiesz.

Ale pamiętam też taką, wiesz, wspaniałą dziewczynę

w Tonezji, która obok Magdy stanęła,

to człowiek nie wiedział, wiesz,

która.

A ty byłeś fanem Perfektu? Zespołu Perfekt?

Zawsze.

A poznałeś Grzegorza Markowskiego? Tak.

Lubił cię?

Pewnie, że lubiłem.

Nie kiedyś ja miałem taki moment

dwóch, trzech spotkań towarzyskich

z Patrycją. Nie wiedziałem, jak mi zadał

pytanie, czy masz dystans do siebie, to wiedziałem, że

będą chłopaki nie płaczą.

Z Patrycją Markowską spotkaliśmy się

dwa, trzy razy i ona mi powiedziała,

gdyby mój ojciec dowiedział, że się z tobą

spotykam, to by się zabił.

Czyli rozumiem, że akceptował

ciebie i że byłeś u boku jego córki.

Trzeba Grześka zapytać, ale nie sprawiał

wrażenia, że Jezbo z tego powodu nie miło.

Nie, jest serdeczność tego gościa, jest

prawdziwość, autentyczność,

że chce się z nim gadać, jeżeli

jesteś też gościem, który nie wiem,

no to

są wspaniałe rzeczy

do opowiadania, a nie mogę

niestety tutaj na antenie. To ostatnie

takie pytanie, a miałeś okazję poznać

Jerzego Jana Kulczyka, przepraszam?

Czy nie miałeś?

Prywatnie?

No i dalej na ten temat nie pogadamy.

Dobra, to

w takim razie panie Szan. Tak, miałem, miałem, miałem.

Ale nie chcę rozwijać ten temat.

Ale to powiem Ci po jedną rzecz, bo ja

miałem wiele lat temu, kiedy on jeszcze

zajmował się dystrybucją samochodów, powiedzmy

koncernu Volkswagenu. Nie,

jest się robi Porsche i zaprosił mnie,

robił takie często imprezy

w Poznaniu i rzeczywiście przyjeżdżała

wielka limuzyna z wieloma ochroniarzami,

wychodził człowiek i w dwie minuty

zmieniał się w fanomotryzacji fajnego człowieka.

Najbogatszy Polak wtedy.

I to, w jaki sposób akceptował

nawet takich młodych ludzi, jak ja

dawało mi poczucie, że

pieniądze nie zmieniają człowieka, tylko

pokazują to, jaki jest naprawdę.

Więc rozumiem, że miałeś też z nim dobre kontakty.

Nie wiem czy dobre, ale na pewno był

człowiekiem, z którym

można było bardzo ciekawie

niespirująco porozmawiać.

Piotr, szanowny, kiedy to byłyś ostatni

raz zakochany? Był sam tutaj

Kuba wywołał ten temat. Pamiętasz taki stan?

Pewnie, że pamiętam.

Czy ty jesteś nieznośnym zakohanym mężczyzną?

Nie.

Zaraz się po płacze.

Bo wiesz, że tutaj jest trzech

mężczyzn. Pytamy Cię, nie w trybie

brukowym. Nie.

To jest fajne uczucie. Na piwo.

Piotr, kogoś ma, jak kogoś ma.

Macie kogoś. Masz kogoś teraz?

Macie siebie przede wszystkim, panowie.

Więcej niż przyjaciel, niż kochanek.

Masz partnerkę teraz? Jesteś

szczęśliwy? Myślę, że tak.

A ta miłość,

bo znowu ja tak powiem.

No kakać między

30, 40 a 50.

Wczesny, dalokształtkowy,

daląk obecny.

Jaka jest różnica w kochaniu

wtedy?

Wiesz co? Dobra, bo tak

możemy teraz ogólnie pogadać potem z ciekawe na co

bądź wyskoczymy. Ale wydaje mi się, że tak

naprawdę to prawdziwe zakochanie może

zdarzać się raz, może dwa.

W życiu. Tak, w życiu.

Ale to się zgadzam. To się zgadzam.

Że myślisz w nerkę, wyjmę,

strzelić, rozumiesz i nie wyobrażam sobie

życia bez Ciebie.

I to jest naprawdę potem ciężki knockout,

kiedy nagle się okazuje, że ono

nie.

I myślę, że coś się jednak w człowieku

kończy. Jakaś historia się

kończy. Ale myślę, że to jest śmierć

naszej najwności. Czy już

kumulacja zług doświadczeń? Nie. Myślę,

że, że, że, że coś się jednak,

coś jednak nas, przynajmniej u mnie tak to,

bo coś jednak w nas umiera.

I w jakiś sposób dojrzewamy

i ten, ten, ten, ten chłopak, o którym

mówimy, uważam, że on jest jakby

najcenniejszym elementem w ogóle, który powoduje,

że, że chce nam się w ogóle

i dobrze jest marzyć,

dobrze jest pragnąć, że coś się tutaj

następuje jakiś rodzaj zakłócenia.

Bo

chcemy być, pamiętam

tego Nikolsona, lepiej

być tak, bo

powoduje, że przez Ciebie

staje się lepszy.

I to jest

było kluczowe, że, że my

sami siebie w pewien sposób

odkrywamy dzięki

tej drugiej istocie. I teraz wrócę

do narcyzmu, to też jest taka ciekawa

sprawa. To była teza, nie diagnoza.

Ja Ci chcę taką

małą przepowiastkę powiedzieć,

że narcyz,

to jest też bardzo piękne, przeglądając się

w jeziorze, zobaczył

swoje odbicie, tak, i ten.

Ale jezioro przeglądając się

w oczach narcyza, zobaczyła swoje

odbicie, to też piękno też.

Więc, więc jest coś

w tej relacji.

Czyli co, kobieta uwypukła twoje zorówne dobre.

Jeśli na wzajem.

Że jest coś takiego, że

kiedy nie możesz oderwać oczy. Bardzo często

to jest bardzo, położył na Ciebie

Głaza.

Ty zabył.

Wszystko zaczyna się miłość.

Zaczyna się, słuchajcie, od pierwszego tak naprawdę

iskry jakby w oku.

Zakochujesz się tak, wiesz, przez oczy

uważam, że my szczęśni są absolutnie z

zrokowcami.

Przepraszam, jako najstarszy z was

mogę powiedzieć, że diagnoza

jest taka, że między 8-12 sekund

to mówię o badaniach naukowych

determinuje to,

jak będą wyglądały dalsze losy.

Oczywiście. I to pierwszy gest, pierwszy,

nie wiem, rzek, zapach.

Prawda jest taka, że to nie wiem, wybieramy,

tylko kobieta wybiera mężczyznę.

Ważne uczy.

To mamy 50% mężczyzn.

Jest jeszcze pytanie.

Ale nie tylko to się dotyczy,

dotyczy miłości, tylko w ogóle

relacji międzyludzkich.

Kto się zrobił największą krzywdę?

Jak można skrzywdzić DeLonga?

Pamiętasz ten moment, kiedy już pomyślałeś, że

kurczę, bardziej cię zaboleć nie może?

Kurczę, bardzo chęcę,

nie bym na ten temat powiedział,

cokolwiek, ale chyba książkę napisze.

Nie, nie daj rady,

żebym to powiedział, bo chyba to było

za bardzo osobiste, ale

to jest związane z zawodem oczywiście

tym miłosnym tak.

Jeszcze apropo

tego ego,

bo wydaje mi się,

że, powiedz mi, że i to nie jest

prawda, ale wydaje mi się, że

trochę się irytuje to,

że zrobiłeś bardzo dużo

rzeczy we Francji,

z ojcem Matthew Kacowica.

To, co on zrobił w nienawiści, to w ogóle

wiesz, mega rzeczy, i on też sam zagrał,

pan pier, bodajże,

filmy rosyjskie

i wiele innych,

że polscy widzowie nie znają sobie sprawy,

że ty

bardzo dużo osiągnąłeś jednak za granicą,

ale nikt tego nie widział, bo nie było dystrybucji,

rzadko te filmy są pokazywane.

Ale Piotr, tutaj tylko taki

dodał łącznik, widz to nie jest człowiek

od analizowania kariery, tylko to jest człowiek

od emocji.

Ale nie mógł mieć emocji, nie mógł mieć

emocji, bo tego nie widział.

A ja lubię patrzeć na wasze kariery, mówię tutaj

o to, że mam cały ten wachlarz,

bo może ty oderwany zostałeś

od tego wizerunku Amanta

w tych produkcjach zagranicznych,

które tak trudno wiem, bo dzisiaj szukałem

dość dużo, ciężko jest obejrzeć.

Co powiedzieć? Czy się wkurzasz na to,

że ludzie nie oglądali twoich rosyjskich?

Nie, nie wkurzam się. Ja inaczej

brutalnie zagram tym

pytaniem, chyba, jeżeli dobrze Piotr

zrozumiałem, nie masz takie uczucia,

że przez ostatnie ładne kilka, kilkanaście

lat nie zagrać w żadnym ważnym polskim filmie?

Tak jest chyba prawda, nie?

No tak,

wiesz, ale to jest

jakaś konsekwencja czegoś, nie?

I teraz pytanie jest takie, w jaki sposób

przeciąć, dostać szansę,

żeby było inaczej? No to wiesz, o tego

się wszystko zaczyna, zaczyna się od castingu

chociażby i od tego, że jakiś, nie wiem,

reżyser albo drugi reżyser weźmie

i obejrzę jakiś film.

I będzie miał na was pomysł.

Tak, albo na przykład, nie wiem,

ja przez, w teatrze tej chwili

po prostu nie,

więc

to jest taka, sprawa, że

wydaje mi się, że nie ma takiego elementarnego

zainteresowania, aktorami, mówię

zupełnie poważnie i tylko nie chodzi o moją

o moją osobę.

Przy tym na tłoku produkty, że one

są na serwisów streamingowych,

nie zgodzę się z taką tezą,

a możemy dokończyć tylko... Przerwie?

Tak, to, ale ja zaczynam

tak, bo mi wypadnie z głościa.

Dobrze, bo ja mam pomysł

na rewitalizację kariery Pawła.

Dobrze, szukamy Polskiego Tarantino, który

zrobiście trawotę w Palt Fiction.

Zaraz wracamy. Tak, jest poniedziałek,

nawet ten zegarek dobrze chodzi, chyba nie.

Słuchawki mi dzisiaj piją w uchu.

Na najlepsze rozmowy

zapraszam marka numer jeden na świecie

w produkcji AGD.

No już wchodzimy?

Już? To ja przepraszam wszystkich

gości, których nękałem i cykałem

z podniecenia, bo chciałem

tym pytaniem przyatakować.

Panie Pawle Wojewódzki-Kędzierski

nasz podcast powiedział pan o tym, że

kurcze blada

jest taka shortlista aktorów

i że w zasadzie tych castingów

w polskiej branży nie ma tyle ile powinno być.

Jak się ogląda dokument

o filmie wybitnym,

to zawsze jest o tej preprodukcji

i pokazują tych, którzy mieli

zagrać te pary castingowe,

jak wygenerowali z nich emocje.

Rzeczywiście jest taka shortlista

i kurcze ludzie spoza tej shortlisty

nie są zapraszani,

są po prostu omijani w pewnych wyborach.

Słuchajcie dużo gadamy o naszym polskim rynku

a ja mam trochę problem z tym polskim rynkiem

bo ja nic nie rozumiem tutaj co się dzieje

w jaki sposób to się wszystko odbywa

oprócz tego, że czasami naprawdę bardzo fajne

filmy powstają i uważam, że mam

super aktorów.

Absolutnie.

Ale całe moje doświadczenie

było to co, żeśmy mówili sobie wcześniej

o filmowe, to znaczy

ja jeździłem na castingi, dostawałem scenariuszy

do czytania, spotykałem się

z reżyserami, z partnerami,

były próby i z tego coś wychodziło,

czyli przy 30-40

castingach rocznie, które robiłem,

to mi wpadało od 5 do 6 filmów,

który grałem główne role, nie?

A to jest luksus teraz casting

w ogóle, w sensie, że

czasowo, finansowo...

A, że organizacja.

Myślę, że warto,

żeby to było, dlatego, że nic nie zamieni.

Self-tape też jest ciekawą formą

w ogóle pokazania

pokazania się.

Ja też zrozumiałem tak w pewnym momencie, o co chodzi

z tym self-tape'em, bo niby mamy fajnie, bo zawsze

możemy zrobić jeszcze jednego dobla,

jeszcze jednego dobla, jeszcze jednego dobla,

takiego perfekcyjnego

i gdzieś jest w jakiś sposób taka

esencja tego, co

reżyser albo castinger

drugi reżyser poszukuje, taka sama

sama esencja i to od razu jakby

widać i czuć.

Przy czym wydaje mi się, że

zawsze z czym ja się stykałem

poza Polską to

z zainteresowaniem, tak?

To znaczy, białokarta nic nie wiemy.

O, ciekawe.

O, ty.

O.

I to jest oznaka zainteresowania.

Tak, to jest oznaka.

Dostał pan rolę.

A tutaj wydaje mi się, że już wszyscy

wiedzą, wiedzą o tym, że nic więcej nie

zagraż, że jesteś w szufladzie,

że ten i

i koniec.

Wypełniałeś, wysyłaś kiedyś CV w swoim życiu?

Kiedykolwiek?

No tak, nie, nokrotnie. Dobra. To w takim razie

jakbyśmy teraz

się pobawili właśnie, że

Delong stara się o pracę, którą jest

rola w filmie. I jakie

ty, a tu ty masz?

Co byś wskazał jako swoje mocne strony?

Szczerze.

Totalne zaangażowanie

dwuobraźnia, intuicja,

dyscyplina

i

takie

umiejętność widzenia projektu

z lotu ptaka. To znaczy nie tylko

w detalach w poszczególnych scenach, tylko widzę

w jaki sposób można

postać przeprowadzić. I myślę,

że jeżeli mam

dobrego reżysera, to

mega, mega mnie

bawi, nie bawi, tylko wciąga

to zabawa

taka umysłowa, intelektualna.

A nie boisz się tego, że teraz mi tak przyszło

do głowy, że twoja taka duża świadomość

już teraz stania z obu stron kamery

nadświadomość. To może być

kłopotem dla młodych reżyserów, że

ty po prostu już zaczynasz być partnerem

albo jesteś partnerem, a oni często

pamiętasz te słynne powiedzenie, aktor jest do

grania, a...

Kuba, wiesz co, wydaje mi się, że mega

fajna rzecz, jak się potrafimy nawzajem

zainspirować. Nawet jeżeli możemy być

w różnych poziomach, nie wiem, tam komuś

się wydaje, że może mądrzejszy, ale masz większe doświadczenie,

ale w tej robocie chodzi o to, żeby

że robimy to razem.

I jeżeli mamy do czynienia właśnie

z tym narcyzmem, eglizmem i siebie po prostu

nie słyszymy, a tacy aktorzy się zdarzają

i te reżyserzy, którzy

kompletnie są zainteresowani aktorami

szczerze mówię, tylko tym, co oni chcą tam przeprowadzić

i traktują tych

aktorów, jak takie marionetki.

To myślę, że

ci aktorzy, którzy chcą

pracować na tym, co w tym

momencie

jakby powstaje, że

to jest najcenniejsze,

to oni idą jak dzieci, jak w dym

angażują się w stu procentach.

I to jest fantastyczny, radosny proces

niebolesny,

który chcesz po prostu powtarzać.

To jest taki rodzaj narkotyku,

który powoduje, że

czujesz się dzięki temu

zapominasz trochę o

sobie, zapominasz trochę o

dziennie i w stu procentach

jesteś. Dobrze, że powiedział się o narkotykach.

Jak to jest naprawdę, a może

bardziej prawdziwe jest pytanie, jak było

naprawdę z powrotem filmu

Młode Wielki, bo nagle

w 95. roku ten film

opowiedział nam o Polsce coś takiego,

co Pasikowski złapał

w psach, o Polsce niepoprawnej,

gdzieś obok

transformacji, kolorowej,

ale bardzo niebezpiecznej. Niesamowite

wyczucie tajmu,

ścigowo, świetnie zrobiany film

ścieżka dźwiękowa, hit

płyta z piosenkami, wielki przebój.

Dlaczego nie mamy dzisiaj

kontynuacji? Była Młode Wielki

jedna, druga i parę powrotów

do scenariusza.

Znasz historię?

No znam, nawet znam ostatnie

dwie wersje

scenariusza. Ale to Jarek Rzamojda

cały czas? Nic w kochani

wam niestety nie mogę powiedzieć, bo

myślę, producent Pieterza to prosił,

żeby nie wzbudzać niepotrzebnie.

Myślę, że

trzeba być sam nie samowicie. Ale Biedrona

wraca, czyli czoła postać?

Jest taka propozycja, ja z drugiej strony

jakby szanuję i patrzę na

producenta, że

stara się, tak, stara się jakby

wycisnąć z tego materiału coś, co

może być jakimś powrotem

do, sentymentalnym

powrotem, ale z drugiej strony coś, co

ma być współczesne, nowoczesne tu.

Tak? Ale to było wydarzenie

pokoleniowe. Ten film był

kulturotwórczy, bo stworzył bardzo

wyraźne postaci, które przeszły

do języka codziennego.

Czułeś, że bierzesz udział w czymś wyjątkowym,

nawet jeżeli tam nie grałeś pierwszych skrzypiec.

Nie, wiesz, myślę, że dla nas

znowu jeszcze raz, dla chłopaków

tam nie wiem, po szkole teatralnej

początek lat, połowa lat 90.

No to dla nas w ogóle

otwarcie, że

jest jakiś kapitalizm, że mogą być fajne

ciuche, że mogą być fajne fury

i że

jesteśmy tacy

szalanccy.

No właśnie, dobra słowa.

Ale byliśmy też wilczkami tak na dobrą sprawę.

Wiesz, poważne filmy robił wtedy

poświękowski i spróbować.

Jarek Jakimowicz, którego na razie wspominamy

dobrze, kiedyś byłm, że moim kolegom

opowiadał mi, że po tym filmu,

filmie wielu gangusów takich miejskich

chłopaków, traktował go wtedy jak

swojego. Ty miałeś

kontakt z takimi ludźmi, o których

trochę jest film młody wilki?

Wiesz co, jest kilka filmów.

Na przykład

gry z Europy, właśnie chłopaki nie płaczą

właśnie młody wilki

i myślę, że gdzieś tam

później jeszcze twierdzę

szyfrów, ale szczególnie te pierwsze

trzy tytuły, które

wywołują w pewnej grupie

pokoleniowej

mega fajne, że tak powiem

skojarzenia. Ja się z tego bardzo

cieszę, że to akurat zostało

mi to dane, tak, że

byłem jakąś tam częścią tego

wydarzenia i też bardziej

to doceniam dzisiaj, niż wtedy,

kiedy to się wszystko wydarzało

i to się wszystko działo. Dzisiaj

powiem, na chwilę abstrahuję

mega słuchaj, cenię sobie

każde spotkanie z aktorem

w tej chwili po 70.

Tak, bo

mam takie poczucie, że

ten dom albo ten nabiąt się po prostu

zwija. I że ci ludzie,

niosą ze sobą ten świat,

inny świat, że

ta historia przestaje się już jak gdyby

opowiadać.

Ja bym, słuchaj, chciał w pewien

sposób, że dzisiaj jak się robi

filmy, żeby nie robiły tych filmów

buty na zamówienie

w stacjach streamerowych, tylko żeby

tam naprawdę po drugiej stronie podejmowała

decyzję ludzi, którzy gdzieś

w pewien sposób potrafią wyczuć

ale czy potrafią

wyczuć? To był 95.

95. film fenomen

ale teraz przejrzyjmy się, czy ten film

też nie był przekleństwem.

Piotr Szwedes, główny

gwiazda tego filmu, utknął w serialach

Złoto Polsce, a potem na wspólnej. Jarek

Jakimowicz ogólnie zrezygnował

z aktorstwa. Darek Kordek zniknął

Zbyszek Słyszyński, zagrał we wszystkich

możliwych serialach, od Emiak Miłość

to poza lekkonoszy. Jesteś fajnym facetem.

Tomak Preniasz,

jak pewnie wiesz, zabił własną matkę i poszedł

do więzienia. Cholera, nie umiemy

eksploatować takich sukcesów?

I na końcu Paweł Delonk. To właśnie Paweł

Delonk siedzi u nas.

Co z najlepszych dowodów w upadku.

Nie, zastanawiam

mnie, że ktoś nie potrafi

tą złotą monetą obracać.

Potrafił.

Nie wiem

na co chcesz mnie teraz wyciągnąć tym

pytaniem, bo jakby konten... Czy będzie

kontynuacja tego filmu? Miejmy

nadzieję.

Jeżeli chcemy ten film

tak. O, tak. Kochani, jeżeli chcecie

ten film

to pewnie będzie. Dobrze.

Szybko wracamy do rozmowy,

której partnerem jest Play

oferujący światłowód aż do 5

gigabitów na sekundę.

Piotr. Tak.

Wrócę, wracam do tego CV.

W CV zawsze rubryka

języki. Ty grałeś po francusku,

po niemiecku,

po rosyjsku,

po grecku

i po łacinie. No tak.

I po angielsku. I pytanie z którym? Najrzadziej

gra po polsku.

W którym języku

czy w ogóle

można się czuć w języku obcym

tak sprawnie

jak w języku ojczystym?

Jest ogromna ulgaw, kiedy możesz grać po polsku.

Absolutnie.

Ale z drugiej strony każdy z tych języków

ma jakąś swoją melodykę

i jakiś tam zasób, powiedzmy czegoś,

jakieś energii, że po

angielsku będziesz brzmiał

bardziej, rozumiesz, wiesz,

tak, wiesz, kul, nie?

A na przykład

odkryłem coś dla siebie, fenomenalnego

słowicie, nie widziałem, że łacina

w ogóle może być takim

super językiem

wiesz, do dogrania, że jest jakaś

melodia. I najbardziej to było dla mnie

zabawne, że tego języka

nauczył mnie, mój znajomy,

przyjaciel

zakonnik pauliński.

Nie wiem, dlaczego na mnie pokazałeś rękę?

Bo ostatnio tak żyje.

Bo żyje w czystości

od paru nastu tygodni.

I zakonnik.

I to była zabawa.

Tam mnóstwo anegdodzi związane z tym

jak się profesorowie Sorbonne zachwycali

tym językiem, że on taki moć może

jest najbliższy tego języka,

brzmienie tego języka,

klasycznej łacinie, którą się posługiwali

w Rzymie.

A ja miałem ogromną satysfakcję,

że reżyser tego filmu

Seban Aurier

dał się

namówić

na to.

Ok, dwa słowa.

Przejechałem na

czytanie tekstu.

Zagrałem później Marka

Niaureliusza.

Viniciusza. Nie, Viniciusza Marka.

Marka Antoniusz.

Mark Antoniusz

w takiej produkcji Ledys Tandaron.

Produkcja francuska

ogromny taki dokument fomplaryzowany.

I czytamy sobie ten tekst

i tam trafiłem dzięki kwowadzi

do tego filmu tak naprawdę.

Proszę, czyli jednak kwowadzi

ma też swoje dobre strony.

Ja mówiłem od samego początku, nie słyszałeś być może

albo możecie tu nie było

chyba w tych rozmowie.

Zamyśliłem się, myślałem o młodych wilkach.

Dobrze, ale i to kończę ty.

Proszę.

Mówię do nich, jak skończyliśmy

ten tekst po francusku

mówię do nich słuchajcie chłopaki

a gdybyśmy tak to pierdyknęli po łacinie

cały ten film

i on to złapał

mówi dlaczego nie, byliśmy 2 tygodnie

przez zdjęciami.

I potem jak zobaczyłem te

monologii, cycerona

nad ciałem

zabitego Cezara

mówię w coś ty się chłopie

skopał, ale miałem im więcej to wchodziłem

to naprawdę czułem coraz większy drive

i potem pomyślałem sobie a byłoby tak

zarobiście gdybyśmy grali po prostu

w języku jakimś takim międzynarodowym

takim Esperanto wszyscy

aktorzy i to szanse byłyby równe.

Jak długo przeklinałeś ten swój pomysł?

Pierwsze 2 tygodnie

ale potem słuchaj

poszła jak z gór.

Słuchajcie to teraz robimy przerwę

zaraz wracamy, ja już mam takie pytanie

które no troszkę nas z tej Europy

przeniesie w zupełnie inne rejony

zaraz wracamy. Naprawdę masz takie pytanie?

Tak, nie mogłem.

Przepraszam ale w tym wejściu ty cyknąłeś

tak jak zrobiłeś po mojemu

wyrywałeś się. Po prostu miałem na myśli

wawle www.

Zaraz wracamy.

Poniedziałek jeżeli ktoś teraz

włączył onet to możemy wam

powiedzieć, że możecie nas słuchać

wszędzie i odsłuchać tę rozmowę

od początku bo

tutaj czas pędzi, ja jestem zły

że tyle pytań dzisiaj

widzimy, że nie padnie.

Paweł Delonk naszym gościem

ja teraz chcę zmienić troszeczkę

temat mój drogi.

Co chcesz wyjść z kariery europejskiej?

Nie nadal kariera europejska.

Tylko

trochę przewrotne pytanie.

Właśnie, co tak czy nie? Czy ty

zrobiłeś twoim zdaniem karierę europejską?

Tak czy nie? Tak.

Dziękuję, ale precyzyjna odpowiedź.

Ale taka z nutką

mała kropeczka, mała kropeczka bez

wykrzyknika. Kiedy ostatni raz

byłeś w Rosji? Pamiętasz?

Przed pandemią

ale już nie pamiętam cholera

przy jakiej okazji, przed pandemią.

Miał masz tam dużo znajomych.

Ja czuł na to. Teraz mniej.

Ale czy to było także

rankiem 24 lutego

2022 od razu

pomyślałeś

to koniec mojej kariery tam?

Czy jeszcze analizowałeś? Nie, bardzo się f**iłem

w ogóle na tą sytuację.

No i co?

I od razu wiedziałeś, że zamykasz ten

rozdział, ten taser?

To jest ewidentne.

Dla mnie wiesz, jakaś sytuacja

w ogóle totalnie absurdalna,

paradoksalna, że gdzieś

rozumiesz

niedaleko od naszych granic

od mojego domu, raptem

mamy po prostu totalną wojnę.

Strzelają, bombardują,

mordują, wjeżdżają

i jeszcze wiesz

mówią, że to wszystko nie tak.

To jest potworne w tej całej propagandzie

że ona wykrzywia

jeszcze cały obraz.

Tak, wiesz co, ja bardzo skrupulatnie

dzisiaj czytałem twojej wypowiedzi

na temat Rosji, bo jesteś bohaterem

trochę z wewnątrz, mieszkałeś w morze.

Nie mieszkałem, nigdy.

Ale mówili o to, że Pawka

mówili? Pasha.

Mówisz, że mamy kompleks Rosji.

Polacy.

Słuchaj, to jest sprawa jak do historyczna.

To nie jest, to nie,

chyba nie powiedziałem, że kompleks.

Bo ja uważam, że Rosja ma ewidentny

kompleks niższości także wobec nas.

A to nie wobec nas.

Nie wobec nas, nie wobec nas,

tylko w ogóle wobec kultury

europejskiej, bo przestała na dąże

za światem i kulturowo i geopolitycznym.

Zawsze było tak, że jeżeli przyjeżdżałeś

z cudzoziemce mogłeś liczyć na super,

że tak powiem, przywileje

w Rosję, ale z drugiej strony jest też

duża przywrotność i nie dajmy się na to

nabrać. Rosjanie bardzo

cenią i kochają

matuszkę rasiję, tak?

Oni prężą muskoły

i chcą być tak silnie jak byli za czasów

iwa na czwartego groźnego, chcą trzymać

wszystkich za mordę. Macie jakieś wątpliwości?

Panowie? Ale oni nigdy nie

przegrali żadnej wojny, słuchaj.

Przegrali jedną wojnę z cywilizacją,

nie ze sobą.

Tak, ale mówię, że wszystko... Żeby

zagłuszyć ten lęk, próbują te

wyższe sobie utrwalić, nawet kosztem

takiego narodu jak Ukrainy.

To jest moja diagnoza, bo zdziwiło mi,

że mamy kompleks Rosji.

Ja nie czuję... Ale kiedy to mówiłem?

W jakimś roku?

Może był rok 2014, albo

jeszcze wcześniej. Duże się bardzo

zmieniło i pierwsza podstawowa

rzecz i o tym należy pamiętać,

że to, co mówię, że nigdy

nie przegrali wojny, bo nigdy nie zostali

rzuceni naprawdę na kolana

przeorani. Tak jak Niemcy, czy Japończycy.

Otóż jak się patrzy na ich konflikt z Finlandią.

Ale mówisz, że przegrali cywilizacyjnie dawno.

Tak. Tylko, widzisz,

cały czas to jest jedyne

oprócz Chin Imperium,

które istnieje o tych 400

lat i jeszcze, jak jest

absurd, że tak powiem i hichot

historii, kto zbudował to Imperium,

albo kto do potężną iskrę podbudowy tego Imperium.

My. Polacy wjeżdżając

na krem zajmując krem

w roku 1609

dali

potężny impuls do tego, aby

powstało coś, co się nazywa

Święta Rusz. To jest święto narodowe

data wypędzenia nas.

I dotąd dopóki nie została pokonana

drugie Rzeczypospolita, nie było mowy

o tym, aby mogła Rosja

za funkcjonować w takim.

A co słyszałeś o sobie jako aktorze

albo czego nowego dowiedziałeś

o sobie jako aktorze podczas pobytu

za granicą, bo Piotrze

Kadamczyk opowiadał u mnie w programie z kolei,

że kiedy grał w firmach Marwella

to reżyserzy byli zdumieni,

że on w ogóle gra, że on

wyraża emocje. Oni się spodziewali, że

to będzie rodzaj statysty.

Spotykałeś się z czymś takim?

Tam jest pewien rodzaj takiej energii, kiedy mówimy.

Zresztą Francuzi też mają bardzo fajną

ja, a przynajmniej z tym się zleżałem,

że, że, że

Francuzi dziko lubią rozmawiać

i mieć takie potyczki intelektualne

i to jest tak w najprzy sposób

na naukę i języka. Dla mnie to było.

A z kolei Rosjanie ma jakiś taki rodzaj

pewnego uwielbienia i

chołbienia, spędzenia czasu razem,

gadania. Nie mówię o piciu wódki.

Mam się słabo.

Paradokalnie.

Mówię, że, że jakiś rodzaj

takiego zachłyśnięcia,

takiego wspólnego siedzenia

do rana. Oczywiście można coś tam

wypić, pogadania.

Tylko ja się poczułem

jak ta wojna by buchła zrobiony w konia,

powiem szczerze, bo

ja bardzo się na to,

nie mówię, że nabrałem, ale

emocjonalnie jest mi to bliżej.

Cała moja rodzina jest ze Wschody,

cała rodzina jest

ze Stanisławowa przed wojną

z jednej z drugiej strony. A czy to prawda, że

ty chciałeś, kiedyś zmienili się nazwisko z Delong na Delong?

Ja nie chciałem, to jest moje prawdziwe nazwisko.

Jak ono brzmi?

Delong pisana przez ON, Bronisław Delong

tak ma mój dziad, mój ojciec, bo

dlaczego nie przypraciłeś tego?

Chciałem, ale tam się w kilku filmach

to od razu by było, że coś tutaj

znowuło, nie? To w Polsce

by tak było, ale na grobie

mojego dziada jest napisane Bronisław

Delong przez ON. Czy jesteś Paweł Delong?

Czyli przyszedł Paweł Delong,

a wychodzi Paweł Delong.

Coś jakby tak, prawie jak Alan Delong.

W Francji jesteś Paweł Delag.

A w Rosji?

Paweł Delong.

A czy to prawda, że tam

w Rosji kiedyś

aktorzy byli traktowani z oglądanym szacunkiem

nawet miłością?

Odczułeś to? Tak, tak jest.

I to była, znowu teraz powiem taką jedną rzecz

do momentu wybuchu tej wojny

w roku 2022

przeora to ogromnie

scenę polityczną i myślę, że

już na zawsze skończy się też pewnego rodzaju

narracja.

Ale gdzieś w pewien sposób

była to w jakiś sposób

nie chcę powiedzieć jedna strefa

językowa, kulturowa.

Nie.

Ale gdzieś jakiś

łącznik, że tak powiem,

ja widziałem tak, dużo pracowałem

na Ukrainie, dużo pracowałem

w Białorusi.

Białorusi nie ma, to jest zupełnie

inny naród oczywiście

o innej mentalności, o innej

dynamice. Ukraińcy też.

Myślę, że

kiedyś kurcze naprawdę warto byłoby

na ten temat pierwszej pogadać

do mnie z mnóstwo powieści.

Ale pewnym elementem, który

dla mnie był

taki, jakby

bólwersujący w pewnym momencie

było to, że

raz się

żyje, tak?

Nie jesteśmy pewnie jutra, to są jakby

Rosjanie. Dzisiaj mamy, jutro

nas może nie być, tak?

Dzisiaj pijemy szampana. Do czego to

prowadzi? Do czego to prowadzi

energii, do pewnego rodzaju

sposobu, tak samo

jak teraz już aktorskie, grania

realizacji pewnych filmów.

A co, że idziemy na całość w tej chwili

tu i teraz? Tak, i nawet jeżeli mówimy

o produkcji, to idziemy też na całość

i w Polsce zawsze czułem, że takie to

jest takie

oboże, robimy kolejne filmy, wielka

tutaj, a tam nie, tam się wjeżdżało

250 filmów, się rocznie robiło

i to się po prostu

robiło, grało i nie było wielkiego, jakby

halo. I to była taka dla mnie

zdrowa energia, gdzie

no, czyłem, że, że to jest i prawdziwe

i takie. A dużo pieniędzy

straciłeś, wychodząc z tego rynku?

Większość. No tak, no wiesz.

Czy, czy twoi znajomi

ma z nimi kontakt, bo to też jest tak,

bo to jest bardzo

specyficzna historia i nam się wydaje, że

ludzie sztuki w ogóle wszyscy

taką, taką mamy percepcję, wszyscy ludzie sztuki

w Rosji

nie popierają tej wojny, co jest nieprawną,

bo, bo wielu celebrytów tam, tych

aktorów, wybitnych reżyserów mu

przyklaskuje Putinowi, ale są też pewnie

tacy, którzy piszą do ciebie i mówią

ją, Paweł, jestem w strasznej

sytuacji, nie mogę wyjechać.

Czekałem, nie. Tak bywo. Kuba, wyobraź sobie,

że pakujesz walizę, wyjeżdżasz i zostawiasz

Lamborgini, wszystko co masz. Lamborgini.

Lamborgini.

Przepraszam. Tutaj wiesz. I są tacy ludzie,

którzy się na to zdecydowali, zostawili

całą karierę, powiedzieli

dokładnie kim jest Putin, spakowali

walizę i wyjechali.

Są tacy, są tacy producenci, którzy

to zrobili,

ale są też tacy, którzy robią

dokładnie na odwrót, tak.

Są też, największa ta

masa jest oczywiście

konformistów i myślę,

że, że jakbyśmy

tak zastanowili się nad

naturą ludzką, to doszliśmy

do smutek wniosków,

też myśląc o nas.

Paweł, jeżeli ktoś

jako najstarszy znowu mówi,

uważa, że w społeczeństwie

będzie więcej idealistów,

romantyków, podążających

za ideami, a nie konformistów, to ciągle

jest, żyje w świecie baśni.

Zawsze będzie więcej oportunistów,

konformistów ludzi szukających

wygody, praktycznego dogadania

z rzeczywistością, bez względu.

I z drugiej strony jest coś,

myślę, mega niesamowitego

w Polakach. Jesteśmy

romantyczni. Jesteśmy.

Co się okazało, dokładnie tego

24 lutego

22 roku.

Tak.

I też myślę, że

w tym romantyzmie jest jakiś rodzaj pewnej

naivności, tak, i czegoś takiego,

co my jakby, wiesz, kochamy.

Ja bym wolał, żeby było więcej

tego, niż tego

nie wiem, jak to nazwać

jak byś to nazwał

filmami Patryka Wegi.

To jest

nasza prawdziwa energie.

Szybko wracamy do rozmowy, której słucha

się jeszcze lepiej, dzięki

internetowi światłowodowemu odplej.

Czy twoje dokonania, bo

strasznie goni czas, czy twoje dokonania

ryżyserskie, będę pytał, jak

wnikli wydziennikarz, to efekt

chęci samoralizacji, braku

propozycji aktorskich, czy po prostu sposób

na przeżycie. Ale uważasz, że to są dokonania?

Wiesz co, pani Basia

to użyje zwrotu, który bardzo rzadko

u którego bardzo rzadko używam

wobec sztuki w ogóle. To jest film czuły.

A jak coś jest czułe, to jest ważne

szczególnie w takcyjnych czasach, więc uważam, że

to jest coś ważnego.

Tylko ja jestem ciekaw, czy to nie jest

u ciebie jakiś rodzaj rozpaczy.

Nie, to jest chęć opowiadania historii.

Ja kocham opowiadać historię, kocham historię

i czuję się zawsze facetem, który chce

opowiadać historię.

Ale nie marzyć się coś spektakularnego?

Coś dużego?

No, coś się przygotowywuje dalej.

Coś napisałem, coś, co mam

nadzieję i słuchajcie tak najmniej po prostu

pomyślałem albo zamażyłem sobie,

że chcę opowiedzieć taką historię

i mam nadzieję, że ona będzie zajmująca

dla Polaków, nie tylko dla

Polaków, która będzie jakimś

nowym eposem. I to powstało, to jest

napisane i nawet... Jest na stole?

Tak, jest scenariusz, zostało dofinansowanie

z instytutu sztuki filmowej.

Ciężko na to pracuje w tej chwili

ponad chyba drugi rok i niestety tak

spuszczają ze mnie trochę powietrza,

ale nie zamierzam, że tak powiem szabli

składać i myślę, że to powstanie

to jest też naturalna kontynuacja

tych rzeczy nad którymi pracowałem

wcześniej od zrodzonych

do szabli zaczynając.

Myślę, że można dużo fajnych

rzeczy zrobić, wykorzystując

nasz lokalny know-how

szermierzy, jeźdźców,

aktorów.

Bo

tutaj masz, mówimy o twoich

rzeczach, które wyprodukowałeś, ale też

reżyserowałeś, występowałeś w nich, czyli

mamy tak. I zastanawiam się

nad którą z tych form się skupisz, bo

Panią Basie wspomniał, Kuba tam

Tadeusz Kuk, Pani Elżbieta w rola

głównych, Cortez w ogóle też super

muzyka, która prowadza

w tą wrażliwość, o której mówił Kuba

mamy zrodzeni do szabli, czyli tutaj

mamy Bogusława Wołoszańskiego, trochę i sensację

drówujcie z tego wieku, czyli tłumaczymy, na czym

polegała polskie, polskie rycerstwo

no i mamy też

dokumenty, human to human, czyli tutaj

polski tytuł wszystko będzie dobrze, czyli

o tych ludziach, którzy trafili do Polski

i mówisz o tym romantyzmie Polaków, którzy

im pomagają, i te pierwsze

sceny wyglądają krytwane ognia, tam

brakuje Ewangelisa. Super, że to to

weszłeś, fajnie.

Więc, która z tych form jest Tobie

najbliższa delongowi?

Słuchaj, każda, tak naprawdę,

teraz, dlatego, że w momencie, kiedy

trafiam na materiał, o którym mnie inspiruje

to po prostu

zanurzam się w tym materiale i staram się robić

to jakby uczciwie, to, że

mogę w tym zagrać, mogę, to jest bardzo

dziwnie brzmi, mogę to wyreżyserować, jestem

po prostu jakby na całość, i też szukam ludzi,

którzy wchodzą to na całość, tak

i to, co mi się udało do tej pory

i to, co mi bardziej kocham na planie zdjęciowym,

że dochodzi do integracji, bardzo szybkie

integracji. Takie jak globisz?

Jak globisz z wami? Na przykład.

Przestańcie o wódkę, że

jest rak polskiego kina.

Ale, ale wiesz,

jest w ludziach coś, co jest

inspiracją,

coś, gdzie możemy się znaleźć

razem wszyscy i możemy to

razem robić. To jest najfajniejsze.

A właśnie robienie

razem. Apple TV

przygotowuje mega serial Masters of the Air,

czyli Spielberg i Hanks,

że w niebezpieńskich pilotach walczących

w czasie II wojny światowej, wiem, że

aspirowałeś, mam kontakty

w Hollywood i wiem, że aspirowałeś

do tego filmu, odezwali się.

Chyba za mało

aspirowałem ten.

Ale wysłałeś taśmę swoją?

Tak, wysyłam, wysyłam regularnie jakieś taśmy.

Teraz ostatnio też bardzo ciekawa jakaś produkcja

przyszła, ale zobaczymy, co z tego

wyjdzie, może też jak Marcinowi przy 2000

razem. Czyli ani Spielberg, ani Hanks

i Apple TV.

Ja nie wiem, jak to się czytali.

Dobrze. A jak wygrałeś

twój pierwszy casting

w Francji do Le Femme d'Abo?

Co ich poruszyło i zdecydowało,

że to ty? Bo może to jest taki mały

zupełnie przypadkowy drogowska z dla tych,

którzy dzisiaj zamknęli cię

w szufladzie.

Co takiego? Wiesz co jeszcze raz,

wolę nie kontestować pewnych rzeczy,

ale coś zostało jakby zamknięte.

Tylko teraz, i to odpowiada to pytanie,

które pojawiło się wcześniej.

Chcę opowiadać tę historię.

Chcę mieć drużynę

na planie zdjęciowym,

który możemy razem opowiedzieć tę historię.

I może, to jest też

znowu jakaś naiwność, też romantyczność

zmienić pewne rzeczy,

żeby poruszyć po prostu serce.

Tyle. To jest jakby to coś, co chce

jakby robić. Jeżeli nie mogę tego

dostać, że tak powiem na planie zdjęciowym

też jako aktor, a odczuwam

to i udaje mi się te rzeczy robić na planie

zdjęciowym, odpowiadając

za produkcję albo wiesz reżyserię,

to zaczynają czy te rzeczy po prostu wkręcić.

To ja mam dla ciebie propozycje i to będzie chyba moje

przedostatnie pytanie, bo zdaje się,

że nie wszystko nam się zmieści,

ale to dobrze będzie czas i przestrzeń

na spotkanie jeszcze.

Coś, o czym mógłbyś zrobić dokument albo film?

Bo obaj Paweł od lat jesteśmy

stawiani jako przykład ukrywających się

homoseksualistów albo przynajmniej bisseksualistów

i nie o to mi chodzi.

Chodzi mi o próbę odpowiedzi na pytanie

dlaczego w Polsce ciągle bycie

na przykład homoseksualistą jest traktowana

jako pomysł na czyją śmierć

cywilną, nawczyłeś wykluczenie

albo kompromitację.

Czy coś takiego twoim zdaniem

to jest materiał na film?

Bo myślę, że ani ciebie, ani mnie

że dawno to nie boli, ale nie myślałeś o tym,

żeby w sztuce odpowiedzieć, nie bawić się

w pyskówki i debaty

żeby się to poglądowe, bo nie ma za bardzo

z kim, tylko żeby się wypowiedzieć na ten temat.

Może jest, tylko pytanie czy naprawdę

wiesz, mnie to interesuje

bo uważam, że właśnie tak postawienie

sprawy to jest swoistego rodzaju Bangladesh.

Sorry Bangladesh, widzisz co ja teraz

powiedziałem znowu.

Pobrawność polityczna.

Co wniemy się, co chciałeś powiedzieć

w popełniającym błądze?

Sorry, to jest jakaś taka...

Marny standardy.

Ale w skąd ludziach potrzeba

jak kogoś na siłę cały czas?

Bo dobrze jest nienawidzieć kogoś, bo dobrze jest

kogoś pokorzyć, poczuć się lepszy.

To jest nienawidź jest fajnym klejem w Polsce.

Ale to można zbudować swoją karierę

z tryktem nienawiści, na jakimś antagonizmie.

Karierę moim zdaniem politycznym.

Przekład sylwestor latkowskiego w TVP

pokazuje, że to mogliście z nim chyba

mylić. Ty miałeś okładkę, ja miałem film.

Jestem lepszy. Jesteś lepszy od mnie.

Czyli to jest dla ciebie temat, bo uważam,

że w Polsce... To jest temat, tylko czy naprawdę

chcemy to opowiadać, widzisz, ja wolę opowiadać

o tym, że człowiek jest naprawdę wierzy, jakby

ja w to wierzę albo chcę w to wierzyć

w swojej naturze lepszy.

I że można kurczę leczyć

w kosmos. Nie wiem być magalana,

chociaż tyle nieszczęścia przeniósł ten magalę

tak na dobrą sprawę. Ale można...

Mógł nie wypływać. A pewnie

kto inny by wypłynął, nie? Ale później.

Że można robić,

że jesteśmy zdolni do budowania

wspaniałych rzeczy, ale również do tego

niszczenia. Ja nie wiem wiesz,

czy w Polsce na przykład lubimy robić

filmy, żeby tak sorry

przypierdoić. I oglądam te filmy Wojtka

Smażowskiego od lat i one mnie nie poruszają.

No, bo wolę...

Paweł dom zły, nie... Poruszam, nie poruszam

nie, jak nie wiem, dzieło filmowe itd.

Ale nie jest filmem, który sprawia,

że ja się czuję lepiej. A dlatego, że jest

jednostronnie mroczny? Tak, że

ja się czuję po filmach. Wojtka nie wiem

gorzej. Ja chcę się czuć gorzej.

Ja chcę się czuć lepiej. Czyli co, czekamy

na takiego Smażowskiego, który zrobi jak Lynch

i z wypuści prostą historię, nagle?

Ale Lynch to jest, wiesz, nic na mistrze on cię

nigdy nie zostawia, rozumiesz, w takiej pewności,

że na pewno to, co obejrzałeś, zrozumiałeś.

A u Wojtka zawsze zrozumiesz

to, co on zrobił i że

świadnie zły, no. Słuchaj, chociaż ta

Wojtka, ten pomysł

na kończenie każdego filmu

kadrem z góry,

jest jakąś zabawą w formę i w

pytanie, czy my... Rzuciłeś mi koło ratunkom.

A, czy my

debatujemy o dziele sztuki,

czy może o czymś więcej?

Ja teraz coś pokrzepiającego, bo powiedział się

o mistrze, których miałeś.

Nie zmieści nam się, jaki mówisz, ale to trudno.

A on się w ogóle nie zmieści.

On już wypadł.

Z naszej szalupy. Dobra.

Szanowny panie,

powiedziałeś o tej instytucji mistrze.

Ja uważam, że ona jest trochę zapomniana, że

też mamy jakiś takim

niezdrowy stosunek do ludzi starszych,

doświadczonych i wyrzucamy ich trochę poza

margines, a ja uważam, że to jest skarp

i powinniśmy

czerpać z nich wiedzę. Czy ty masz

taką aspirację

morze albo potrzebę ludzi

inspirowania

młodych ludzi?

Czy ty jesteś dla nich, dla tych aktorów,

producentów, operatorów? No co, czy pytaj.

Przecież to jest dziadek.

Diagon może inspirować.

Diagon może inspirować.

Chodzi o to, wiesz, o co chodzi. Czy chcesz

masz jakąś misję taką dziejową, żeby

też kogoś pomóc, wyciągnąć i...

jak wiesz, jak próbujemy w ogóle...

nie wiem, tak nam się wydaje, że...

Dobra. Jeszcze raz,

nie wydaje mi się. Jest opowieść, która trwa

sobie. Ja ją

zasłyszałem albo było mi ona opowiadana

wtedy, kiedy byłem studentem.

Wielu tych ludzi, którzy byli moimi

nauczycielami, po prostu już nie ma,

nie? Jeżeli jest możliwość,

jeżeli

można coś przekazać,

opowiedzieć, podzielić się swoim doświadczeniem,

tak. Ja bardzo chęciem w tej chwili też

bym spotkał kolejnego mistrza na swojej

drodze.

I bardzo sobie to cenię.

Bardzo bym się cieszył, gdyby

tak się stało, ale... I żeby

cię troszkę lepiej poprowadził, niż

Jerzy Kawarowicz.

To nie jest możliwość, to jest po prostu...

Stawiamy kropkę, bo mamy dużo

pytań, które nie zadaliśmy.

Myślę, że kiedyś jeszcze wróci,

bo to była ciekawa rozmowa.

Ja się wiele o

Panu Pawle dowiedziałem.

Bardzo się cieszymy, że...

No i mam nadzieję, że Państwo słuchacze się

dowiedzieli, że warto to

zapoznać się z tym, co Paweł

zrobił też poza karierą aktorską.

A jako wiem, że nasi

teraz już mogę mówić, często młodzi

koledzy, twórcy filmowi

słuchają naszego podcastu, to

pamiętajcie, że najlepiej

jest czasami zajrzeć do szuflady, która

wygląda na najbardziej zakurzoną.

Paweł Denon, dziękujemy się bardzo.

Na najlepsze rozmowy zapraszam

marka numer jeden na świecie

w produkcji AGD Hire.

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Twierdzi, że w życiu można się zakochać tylko raz (albo dwa). W tej rozmowie też można. To Paweł Deląg jakiego nie znacie - od kariery aktorskiej po śmiałe plany reżyserskie. Nie lubi łatki amanta i nie może już słuchać o "Quo Vadis", ale nam opowiedział trochę więcej. Ile razy w życiu można się zakochać? Czy Polacy są romantyczni? Jak zmienił się jego stosunek do pracy w Rosji? Rozmawiamy również o jego zagranicznej karierze, bo mało kto wie, że więcej razy grał w języku innym niż polski (raz nawet po łacinie) oraz o wzruszeniach młodości, bo przyznał, że płakał na filmie "Romeo i Julia". Czy ma w sobie coś z Piotrusia Pana, czy już bardziej czuje się dziadkiem? Jakie następne filmy planuje? Partnerami komercyjnymi podcastu są marki Wedel, Haier i Play. Zapraszają Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski.