zurnalistapl zurnalistapl 4/9/23 - Episode Page - 2h 1m - PDF Transcript

Dzień dobry Państwu. Miło mi Państwa powitać w kolejnym podkaście żurnalisty.

Zanim zacznie się rozmowa, chciałbym Państwa w imieniu gospodarza poprosić o wystawienie oceny i obserwację podkastu.

Nie zajmie to Państwu więcej niż kilka sekund. Życzę dobrego odsłuchu.

Dzień dobry Państwu. Przypominam, że rozmowy żurnalisty są przeznaczone dla osób pełnoletnich ze względu na występująco w nich treść.

Pozdrawiam i życzę miłego odsłuchu. Roxana Węgiel.

Żurnalista. Rozmowy bez kompromisów.

Podkast napędzany przez LabOne.

Dzisiaj u mnie Edyta Herbuj. Dzień dobry.

Dzień dobry, witaj.

Jakie masz swoje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa?

Najwcześniejsze to chyba właśnie te objęcia babcine wszystkie.

Ale tak nie do końca jestem ci w stanie powiedzieć tak z ręką na sercu, czy to są moje wspomnienia, które jeszcze we mnie są,

czy to już bardziej jest opowiadań babci, kiedy ona mi odtwarza te momenty, kiedy spędzałyśmy wspólnie czas,

na przykład idąc na pole w tej chłóście, gdzie mnie wiązała i tam robiłyśmy te różne czynności.

Wykopki, sianokosy, żniwa to wszystko i to jakoś tak jak zamykam oczy to widzę i czuję ten zapach,

ale też babcia bardzo często o tym wspomina, więc myślę, że to są nasze takie wspólne wspomnienia, które odtwarzamy.

Był jakiś zapach, który kojarzy ci się tylko i wyłącznie z dzieciństwa?

Wiesz co, właśnie to siano, takie mokre, wzrosą mi się to kojarzy, bo poranki bardzo lubiłam,

ale też świeżo pieczony chleb w takim wielkim pieców piwnicy.

Uwielbiałam to robić, uwielbiałam piec to z babcią i ten zapach, który się unosił na cały podwórze to był jakiś kosmos.

Kiedy czuję zapach świeżego chleba, świeżo pieczonego, to wracam tam do tego do mózcegły czerwonej.

Ale też ten chleb się chyba tak mocno zmienił jak czasy, w których żyjemy?

Nie zmienił się, on był wyjątkowy i jeszcze takie wiejskie masło do tego, które się roztapiały na tym jeszcze świeżym chlebie.

To po prostu aż myślińka leci, jak przypominam sobie.

On był wielki, kwadratowy, taki bochen, często popękany u góry.

No i tak się rwało z radością, żeby skosztować.

Masz dużo wspomnień?

Bardzo mam dużo wspomnień.

Ta babcia to chyba taki fundament wszystkiego, na czym budujesz całe swoje życie,

bo jednak jak sobie słuchałem o Tobie i tego jak Ty mówisz, to jednak takim fundamentem wydawała się babcia.

Bo to jest babcia od strony taty.

Tak, to jest mama taty.

A to jest babcia od strony taty biologicznego, czy taty, czy partnera Twojej mamy.

Bo to też mnie zastanawiał i to była chyba rzecz, której nie znalazłem.

A no, bardzo dobrze, że nie znalazłeś takich rzeczy, które są tajemnicą.

Słuchaj, jest to tata mój biologiczny, Zdzisław, pierworodny syn mojej babci.

No i właśnie z babcią mam taką wyjątką relację.

To też interesujące w perspektywie tego, że tata od Was odszedł,

a jednak dziadkowie zostali silnie zakorzenieni w Twoim dzieciństwie.

Wiesz co, ja mam takie poczucie, że tata nie odszedł, że tata rosteł się z mamą, ale tak naprawdę nigdy nie odszedł.

Więc ta więź jakoś z tatą i ze stroną, z rodziną, z jego strony jest bardzo silnie zakorzeniona we mnie.

Nie ma tutaj, nie mam takiego poczucia, wiesz, jakiejś takiej opuszczonej przez taty.

To miałeś cały czas kontakt z tatą?

Tak, tak.

Ok, no bo ja znalazłem na jakimś portalu plotkarskim i też to chciałam właśnie zweryfikować ze względu na to,

że ich wiarygodność jest dość niska.

No dobrze, że to masz taką świadomość i szukasz tajemnicą.

Nie, nie, no tak, tak, no bo po prostu patrzę to jak jakiś bufor pewnego rodzaju i czasami po prostu lepiej o to zahaczyć

i móc wyjaśnić taką sytuację, bo tam pojawia się taka informacja, że ty nie miałeś kontaktu z tatą,

z tatą się z tobą skontaktował, kiedy miał pracę w Warszawie.

Ja też raz przeczytałam coś takiego, to jakaś totalna bzdura, nie, nie, nie, nic takiego nie miało miejsca.

Zawsze miałem kontakt z tatą i nawet jakby był trochę mniej w domu, bo tam z mamą się nie dogadywali,

to jednak nie potrafił się tak naprawdę nawet wyprowadzić, oni po rozwodzie jeszcze mieszkali ze sobą,

tak że to ta więź była zawsze silna.

A pamiętasz ten dom? Pamiętasz, jak wyglądał?

Pamiętam, dobrze pamiętam.

I jak wyglądał? Jakbyś miała wejść teraz przez drzwi?

Dużo drewno, dużo drewno w nim było.

Skromnym był domem, mój pokój był zawsze przejazd krawiony,

bo ja w ogóle bardzo wcześnie postanowiłam, że nie za bardzo mi się ten świat wokół mnie podoba

i będę żyć na swoich warunkach i po swojemu i myślę, że ten pokój mój był zawsze takim symbolem tego.

On zawsze był pomalowany na błękitno albo na niebieskopomarańczowo.

Robiłam sobie naprawdę taką wizualizację tego, jak chcę, żeby ten świat wokół mnie wyglądał,

tak jak szybko postanowiłam, że będę tańczyć, że to jest coś, co jest mniej bliskie,

że ta ekspresja, że te latynowskie rytmy, że te bodźce, które mi pozwalają w takiej radości funkcjonować na co dzień,

był takim metodą na uszczęśliwianie na co dzień.

Więc ja pamiętam, to było mieszkanie na parterze, w osiedle na stoku.

Mój pokój był przy takiej górce pełnej zieleni i przez okno do mojego pokoju często wychodzili moi przyjaciele,

więc to była taka trochę enklawa, taki mój kawałek świata towarzyskiego pokolorowany w moim własnym osobistym stylu.

A jak w tym wszystkim odnajdował się twój brat, który jest o półtora roku starszy od ciebie?

Byliście obok siebie gdzieś podobni? Ocieraliście się o te same rzeczywistości?

Czy raczej ty miałeś swoją grupę znajomych i ja miałam kompletnie innych znajomych?

Tak, ostatnio o tym rozmawialiśmy.

Rzeczywiście, że każdy z nas trochę swój taki świat sobie stworzył.

On był sportowcem, grał w biukę ręczną,

a dla mnie ten świat tańca był tak intrygujący i hipnotyzujący,

że ja w niego wsiąkłam i wszystko całe moje życie było wokół tego,

więc to nie było mu bliskie, był innym typem.

Poza tym on jest bardzo introwertyczny i ja nie za bardzo wiedziałam w ogóle co on o mnie sądzi.

Ja bardziej czułam się jedynaczką i szukałam takich bliskich relacji właśnie w tej szkole tańca.

Tam jakby taka druga rodzina powstała, moja.

A jeżeli chodzi o szkołę, jakich ludzi do Bóg się by miałaś, jakich ludzi przyciągałaś?

Ja w ogóle dużo ludzi zawsze przeciągałam, zawsze miałam dużo ludzi wokół siebie.

Byłam taką żywotną, bardzo dziewczyną,

ale chyba większość takich ciekawych osobowości, takich barwnych ptaków było w mojej paczce.

Zawsze dziewczyny, przyjaciółki z Kielcy, my mieliśmy taką bandę nazwane,

my mieliśmy Bella Mafią i rzeczywiście to była taki rodzaj osobowości, które lubi cieszyć się życiem.

I tak, tacy ludzie byli z mi zawsze bliscy, kreatywne umysły.

Zresztą wrócę do szkoły tańca, bo myśmy tam mieli taką przestrzeń nie tylko na naukę i na rozwój i na pasję,

ale mieliśmy ciekawych trenerów.

Robert kupisz Gosianita, co ciekawe dzisiaj.

Ja będę z zupełnie innych rzeczy, ale on był bardzo kreatywny, zawsze i nas stymulował.

Więc myśmy mieli, wiesz, oprócz treningów, wyjazdy, obozy, tam się odbywały kuizy.

On nas stymulował intelektualnie.

Ta kreatywność była cały czas na bardzo takim rozbuchanym poziomie.

I ja czuję, że w tej enklawie takiego wież artystycznego funkcjonowania na co dzień,

właśnie tam się czułam najlepiej, tam się czułam najbardziej swobodnie.

I tak jak sobie dzisiaj je zamykam oczyń na to patrzę, to tam był taki rozkwi do sobowości właśnie.

To te obozy, na które jeździła i zbierać truskawki, żeby na nie zarobić?

Właśnie, trzeba było kasy mieć na nie jeszcze, a tam bida panie była, więc trzeba było trochę po swojemu kombinować.

Bardzo mi zależało, żeby zawsze być na wszystkich, ale ja też miałam duże wsparcie później od trenerów,

bo byłam takim dzieckiem, które się wyróżniało nie tylko talentem, ale dużą pracowitością.

I w momencie, kiedyś okazało, że tak finansowo trochę kiepsko,

to dostałam możliwość po prostu zarabiania też kasy w tej szkole.

Mogłam prowadzić zajęcia, dzieciakami, młodszymi, później z młodzieżą,

później ze studentami, potem...

Zkończyło się chyba na ślubach.

Śluby, te wszystkie pary, tak, tak.

No a później, wiesz, ta nie z gwiazdami ciągle uczyłam kogoś tego tańca,

ale dobrze mi to na zdrowie wyszło, mam wrażenie.

A to w domu była taka prawdziwa bieda?

Nie, po prostu było skromnie.

Wybrałam sobie taki zawód, który po prostu wymagał dużej inwestycji od samego początku,

ponieważ miałam bardzo dużą ambicję.

Chciałam być najpierw przede wszystkim międzynarodową, najwyższą klasem,

później po prostu chciałam być najlepsza i koniec.

I jakby cały czas była mnie nasycona i nie starczało mi to coś, obgałam po drodze,

tylko cały czas chciałam więcej, a to się wiązało właśnie z podążaniem

do najlepszymi trenerami, z wyjazdami, z, wiesz,

zawsze trzeba było się jak najlepiej zaprezentować na parkiecie.

To były takie dla mnie gorzkie sytuacje, że gdzieś na tych treningach

wyróżniałam się bardzo mocno, a później wyjeżdżam na turnie

i tak mi było troszkę niewyraźnie, że nie miałam szansy wyglądać tak jakbym chciała,

jak te najlepsze tancerki, które były moimi idolkami wtedy.

Nie buntowałaś się tym samym?

Jednak często dziecko nie rozumie tego, co dzieje się w domu,

tylko chce mieć właśnie to, co mają inni w danych momentach.

Wiesz co, ja do końca tego nie pamiętam, kiedyś mama mi o tym przypomniała,

że rzeczywiście potrafiłam jej dać popalić,

ale ja bardziej pamiętam siebie taką, która, wiesz,

że nie buntowałam, tylko zapieprzałam, żeby było więcej,

żeby jeszcze zdobyć więcej, żeby znaleźć sposób na to,

ale ten bunt, no, pewnie był, no bo, no bo tu kurde, on miał być werno.

Musiał być.

Pod koniec podstawówki paliłaś pierwszego papierosa, więc jednak gdzieś tam...

To mówisz?

Tak mówię.

Nie pamiętam. Pod koniec podstawówki.

Ach, dobra, kumplowałam się ze sąsiadką Monika

i to pamiętam, w którym pokoju u niej w domu to się wydarzyło.

A słuchałaś jakiejś muzyki konkretnej,

poza taką, do której można tańczyć?

Tak, ja pamiętam całe kasety ponagrywane, składanki takiego polskiego roka,

takie, wiesz, sentymentalne, cholernie,

więc tamtych czasów to była taka muzyka, która mnie kręciła.

Ale też pamiętam bardzo, od razu mam taką nutę przed w głowie,

jak mi o to pytasz, ma donna, która,

przy której te piosence pierwsze się całowałam.

Ile białeś lat?

Słuchaj, to był sylwester, ile ja miałam lat?

No, tak miałam z 13.

Tutaj chwila przerwy. Jeżeli słuchasz teraz tego podcastu,

pamiętaj, by wcisnąć przycisk Obserwuj bądź Subskrybuj.

W zależności od tego, na jakiej platformie słuchasz tego podcastu

będę bardzo, bardzo wnięczny, miłego odsłuchu.

To późno.

Późno, no da, a ty ile miałeś?

Oj, idźmy dalej.

Nie można się tak szybko kompromitować.

A słuchaj, no wiesz co, mnie zadajesz tak kompromitować?

Nie, spokojnie, dojdziemy do pierwszego seksu, wtedy będzie kompromitować.

To wtedy ja ci nie powiem.

Nie miałem z 8-9 lat, więc u mnie, ja zacząłem dość szybko.

No, więc...

Ale przyjemnie? Przyjemnie wspominasz?

Tak, przyjemnie to wspominam.

Ja też, super było.

No dobrze, to kiedy miałeś lepszy seks, to uprawiałeś?

Jeszcze nie wiem, czy jesteś, masz tak za kolegopani to samo.

Już jesteś mebidetnie. Jak będziesz wyglądała w perspektywie,

żeby mi podpuściłaś i nie odpowiedziałaś na moje pytanie,

skoro powiedziałaś, że jak odpowiesz, to ty odpowiesz.

Nie, wiesz co, nie przewiązuję już za duże uwagi do tego, jak ja będę wyglądała.

Po prostu jestem samą. Idziemy dalej, z tym razem zobaczymy.

Może przecież tak, ja tam życie przyznam.

Powiedziałaś, że taniec to też było bardzo dużo wyrzeczeń, jakich wyrzeczeń?

Co straciłaś w perspektywie dzieciństwa na rzecz tańca?

I wtedy nie traktowałam tego jako wyrzeczenia,

ale dzisiaj myślę, że mam zaległość i zbestroski, wiesz,

że za szybko, tak na poważka, wszystko zaczęłam układać w swoim życiu,

czułam, że muszę liczyć na siebie, jeśli chcę, rzeczywiście to życie po swojemu poukładać,

a wierzyłam w to, że mi się uda.

Wierzyłam w to, że nie muszę tak, jak tam dookoła,

wydawało mi się, że ludzie mają nudne życie i nie podoba mi się to

i walczą ze sobą.

I za mało się uśmiechają.

A ja miałam jakąś taką przejmującą radość życia w sobie,

że chciałam, żeby to moje życie właśnie było pełne radości.

I ten taniec mi to dawał, ale...

Ale dzisiaj myślę sobie, że za szybko dorosłam trochę,

że tej bestroski jest niedosyd w moim życiu

i nawet próbuję seznaleźć teraz jakieś momenty, kiedy mogę to nadrabiać.

Mówiłaś o tym, że za szybko dorosłaś. Zastanawiałam się...

No dzisiaj, jak sobie patrzę na dziewięcioletnie dzieci,

ja przypominam sobie, że to był moment,

kiedy ja takie poważne decyzje podejmowałam co do tego,

jak moje życie będzie wyglądać.

Ale dzisiaj uparłam i rzeczywiście tak spowodowałam,

że tak się stało.

To jest obiektywnie zaskakujące.

A rodzice byli blisko twoich sukcesów?

Rozumieli to, co robisz?

Bardziej pamiętam tatę, który był blisko,

bo on jest taką artystyczną duszem, a był muzykiem

i on też bardzo zabawowo podchodził do życia.

Więc wtedy był mi jakoś bliższy,

że to nie za dużo go było,

bo, wiesz, był muzykiem,

więc grał w takim zespole,

gdzie ciągle na jakieś okolicznościowych imprezach występowali,

więc właśnie w weekendy nie było go ciągle,

a w tygodniu mnie nie było, bo byłam albo w szkole,

albo od razu na treningu, więc tak...

Nie za bardzo byli blisko ci rodzice, szczerze mówiąc.

Myśmy tak bardziej z partnerem wtedy z Tąkiem

tak się mocno trzymaliśmy razem

i w tej szkole tańca to była taka społeczność,

kiedy tam czułam, że naprawdę jestem wśród swoich

i ci ludzie rozumieją mój świat, moje pragnienia,

moje fascynacje.

Nawet mówiłaś o tym, że z Tąkiem połączyło was najbardziej to,

że byliście z pewnego rodzaju porozbijanych rodzin,

z trudnych rodzin, które po prostu gdzieś tam mieliście mało wsparcia

i że mogliście dość mocno utożsamiać się z tym,

kim jesteście dla świata i dla samych siebie.

No wtedy, wiesz, to było mniej świadome.

Jeśli miałabym nazwać utożsamianiem,

wtedy po prostu bardzo nas ta pasja prowadziła

i ona z Tąkiem czasem rozmawialiśmy o tym,

że jemu to chyba uratowała nawet życie,

bo różne miał momenty

i ten tańc go tak zawsze jakby na właściwą drogę.

Razem z Robertem Kupiszem, który wtedy, pamiętam,

tak mocno trzymał parasol nad nim ochronny,

ale wszyscy zresztą to robiliśmy,

bo potrzebowało takiego wsparcia.

Więc tak, ten tańc był dla nas takim bardzo łączącym nas aspektem.

Kiedy pierwszy raz usłyszałaś, że masz talent?

Na pierwszych zajęciach.

To szybko.

Dosyć, no, ale w zasadę właśnie miałam 9 lat

i totalnie to wskoczyłam i wtedy usłyszałam od trenerki,

że super, tylko muszę przyjść z mamą,

bo powiedziałam, jutro dzisiaj zostaje tańczymy.

I wtedy właściwie nie wiem, czy usłyszałam,

pamiętam reakcję w jej oczach.

Pytałam mnie właśnie, gdzie uczyłam się tańca dotychczas.

A ja powiedziałam, że nigdzie,

że to są moje pierwsze zajęcia, no.

To jest bardzo interesujące.

To jest ciekawe, ale tak naprawdę

największą, wiesz, taką radochą frajdą to był pierwszy turniej.

Jak zobaczyłam w ogóle, jak te ludzie są szczęśliwi, że ja tańczę.

To było dla mnie wtedy łał.

Tak, że to może się tak jakoś, wiesz,

rozprzestrzeniać to, co ja mam tam gdzieś w środku.

A pierwszy turniej był dużo później niż pierwszy trening?

Nie, nie, nie, bo to była fajna strategia właśnie naszych trenerów.

Oni tak bardzo świadomi konfrontowali nas z takimi bodźcami,

że mogły jeszcze stymulować mocniej.

I ten pierwszy turniej był wojewódzkiem domu kultury w Gielcach

na sali lustrzanej, w sali lustrzanej.

I tam, pamiętam, myśmy ja ze swoim partnerami zajęłam czwarte miejsce,

ale zostałam misjimister turnieju.

Właśnie za jakąś taką, za jakiś taki totalny wdzięk

i radość z tego tańczenia.

A do dziadków.

To była pewnego rodzaju ucieczka?

Dlaczego tak, tak ważni są dla twojego życia?

Nie, to też mnie zastanawiało.

Jak to się stało, że wykryowali sobie tak dużą przestrzeń w twoim życiu?

Hm, mogła być, tak.

Wiesz co, tam mnie jest zawsze jakoś tak blisko do natury i ona mnie tak bardzo koi.

Więc ta babcia, która ma właściwie taką samą naturę jak ja,

to była taka kobieta, w której ja się, wiesz, przeglądałam.

Ma dostać taką innym typem kobiety, po prostu jest chłodniejsza.

I była tak bardziej skoncentrowana też na, wiesz, na domu,

na różnych takich podstawowych czynnościach matki,

żeby tam związywać końce ze sobą.

A babcia z takim sercem nadłoni z tymi żywymi emocjami byłam i po prostu bliska.

To była jakaś taka naturalna więź, która wynikała z naszych podobieństw po prostu.

Nasza natura była podobna i tyle.

Czyli ty byłaś bardziej podobna mimo wszystko do strony taty, a twój brat, Rafał,

do mamy, w perspektywie tego, że też powiedziałaś, że był introwertyczny.

A mama była chłodna czy chłodniejsza?

Mama się bardzo starała, no ale dla mnie, dla mnie to było...

Bo mogła gasić taki temperament.

Mogła gasić, no ja bardzo długo zabiegałam, wiesz, o jej większą uwagę

i jakieś takie większe okazywanie, ale później znam sobie sprawę,

że po prostu ma inną naturę.

To chyba trudne dla dziecka.

No bo nie dochodzi do ciebie tak łatwo, że mama ma inną naturę,

więc mama mnie nie pochwali na przykład za to, że wygrałam coś.

No tak, no pewnie na to, że ta mama to chcesz, wiesz, żeby była z ciebie dumna,

chcesz te rzeczy od niej słyszeć, chcesz przeglądać się w jej oczach

i ona była zajęta zazwyczajnymi rzeczami, no.

Wiem, zajmowała się twoja mama zawodowo?

Różnymi rzeczami, tylko że ona była bardziej tak emocjonalnie,

po prostu nienienie obecna, może tak.

To było chyba ważniejsze niż to, gdzie pracowała jej, wiesz.

Bo ona przez długi czas była w domu, jakbyśmy byli mali,

w jakimś sensie poświęciła się wychowaniu dzieci i była w domu i była przy nas,

ale mimo wszystko, jakiś taki rodzaj jej nieobecności był dla mnie wyzwaniem.

To jest jeszcze bardziej interesujące w odniesieniu do tego,

że szkoła tańca to duże szczęście, ale zostaje pewnego rodzaju luka,

no bo jednak później zamykają się drzwi od środka.

Jaka byłaś, kiedy zostawałaś już sama?

Słuchaj, bardzo poszukująca byłam wtedy.

I ja nie lubiłam zostawać sama, więc zawsze szukałam przygód

i myśmy mieszkali na takim osiedlu, gdzie było do oka,

bardzo żezieleni, więc ja pamiętam siebie też obcującą z tymi są naturą.

Ja łaziłam po tych górach, po tych łąkach, zbierałam konwalię,

po lesie lubiłam i mam wrażenie, że to już znalazłam sobie wtedy

jakiś taki rodzaj ucieczki do jakiego swojego wewnętrznego świata,

czyli takiej medytacji.

I to było tak jakieś kojące, ale też bardzo mocno angażowałam się w przyjaźnie,

w przyjaźnie z takimi siostrami z wyboru,

bo zawsze ta przyjaciółka dla mnie to była taka szalenie ważna.

A miłość? Byłaś kochliwa?

Słuchaj, nie wiem, jak by to nazwać.

Ja dokładnie.

Jak się zakochałam, to namen na 12 lat, więc nie byłam kochliwa,

byłam cholernie zakochana, jak bariatka, no.

A kiedy to nastąpiło? To zakochanie w tomku?

Tak, w pierwszym spotkaniu.

Czyli masz ten lat?

No właśnie, aż głupio powiedzieć, a nie wiem, czy nie powinnam do tego przyznawać,

bo to jest podejrzana sprawa.

No dobrze, nie miałeś lat, teraz już mnie zaciekawiła się.

Między 9 a 10, jak się pojawił szkole tańca.

Pamiętam pierwszy moment, jak go zobaczyłam,

to jest niedo wiary, ja pamiętam ten moment.

Pamiętam podłogę, jak się błyszczy, jak on wchodzi.

Ten wódek, tam, gdzie bierzesz turniej.

I wtedy to pomyślałaś sobie, że to może być twoj chłopak?

Kompletnie nie pamiętam, co ja wtedy pomyślałam.

Pamiętam po prostu jakieś totalnie obezwładniejące uczucie.

Że ci brakuje wiesz, a że ci zapiera, zapiera,

dęch wierciak lub zabiera ci oddech na chwilę.

Byłaś osobą pewną siebie?

W ogóle nie.

Bo Jezu, to jest moje jedno z największych wyzwań w życiu.

A najciekawsze jest to, że nikt mi w ogóle nie chce w to uwierzyć.

Że jakoś tak, chyba potrafiłam to schować głęboko w sercu,

że taka jakaś niepewność mi towarzyszy.

Kiedyś próbowałaś zrozumieć, dlaczego?

Jednak jesteś piękną, atrakcyjną kobietą,

która wtedy w tamtym okresie też nieja źle uczyła się w szkole.

Tak.

Słuchaj, zrozumiałam nawet na różnych poziomach, jak to się poukładało.

I dlaczego dużo czasu poświęciłam mnie,

dużo czasu zaangażowałam się w pewien momencie w taki rozwój osobisty,

po to, żeby parę zagadek rozwikłać w samej sobie.

I mi to bardzo pomogło, żeby tak się osadzić i zaakceptować to, co jest.

I wiesz, pewne rzeczy jesteś w stanie sobie przepracować,

a pewne rzeczy najlepsze, co możesz z nimi zrobić, to zaakceptować po prostu.

Nawet może ukochać, tak.

I myślę, że ta niepewność jest we mnie do dziś,

tylko lepiej sobie z nią radzę.

Mam więcej odwagi.

Bardzo piękna odpowiedź dookoła.

No to, co było powodem tego, żeby byłaś wtedy niepewna,

a miałaś wszystkie atrybuty do tego, żeby błyszczeć, żeby być gwiazdą.

Świetnie się uczyłaś.

Miału powiedziano ci, że masz talent.

Pierwsze zawody, czwarte miejsce.

Wszystko gra dookoła.

Jeżeli chodzi, cały czas zamykamy to w tańcu.

No i myślisz, że na tym się opiera poczucie wartości?

Jasne, że nie.

Dlatego podpuszczam cię, bo chcę usłyszeć to, co się oddziało.

Jeszcze ciekawa mam, co powiesz dalej, co takiego jeszcze...

Nie, nie. Tyle komplementów.

...odhaczyć, żeby ci się nie zgadzało, że pewność ciebie

nie do końca tutaj stabilna.

Po prostu pewność ciebie nie buduje się,

dziecko nie buduje pewności siebie na sukcesach,

powiedzmy, w sporcie.

No w ogóle na zewnętrznych wydarzeniach.

Tylko gdzieś tam...

Może jest to jakiś rodzaj poczucia bezpieczeństwa,

które się składa na to poczucie wartości.

A dobrze znosiłaś to, kiedy rodzice się rozwiedli?

Tata wiem, że jeszcze później faktycznie mieszkał,

ale kiedy się już wyprowadził,

ty dobrze znosiłaś takie tarcia między nimi?

Bardzo niedobry to znosiło.

I co to znaczy w twojej zazwyczaj?

Bardzo miałam sobie złość i głiebu na tą sytuację.

Bardzo miałam dużo niezgody.

Bardzo wewnętrznie krzyczałam,

a później już nie tylko wewnętrznie,

na to, w jakiej formie odbywałem się rozmowy w tym domu

i jak wyglądają relacje.

Bardzo to było nie...

To bardzo to było dla mnie bolesne.

Natomiast wtedy ile mniej więcej lat?

Słuchaj, to był...

W moich wspomnieniach to był po prostu...

Dzieciństwo.

Cały czas, tak.

Żałuję, że nie pamiętam jakichś wiesz momentów,

gdzieś tam czułości między moimi rodzicami.

Żałuję, chciałabym mieć takie jakieś wspomnienie,

kiedy pff, pamiętam ich takich.

Rozmawiałeś kiedyś z tatą bądź mamą?

Dlaczego się na przykład w sobie zakochali?

Tak.

No to może to było jakieś wyjście do tego,

żeby otworzyć coś,

co mogło być jakimś właśnie wspomnieniem tego,

dlaczego albo jak, kiedy było romantycznie,

kiedy było miło.

No bo jednak jako dziecko zapamiętujemy częściej traumy.

No niestety, no niestety, nie?

Ktoś to kiepsko wymyślił.

To jest wada systemowa.

To jest wada systemowa.

Zachowana w tym wszystkim.

Jestem w stanie sobie wyobrazić bardzo dużo rzeczy,

ale jak ci mam uczciwie odpowiedzieć,

to nie pamiętam po prostu takich momentów.

A łatwo zaakceptowałeś to,

kiedy mężczyzna w waszym domu?

Nigdy nie pojawił się inna mężczyzna w naszym domu.

Tak?

Ja nie wiem, czy w sercu mojej mamy pojawił się tak naprawdę

jakieś jeszcze mężczyzna.

Ale według statystyki i informacji,

które mam, to wiem, że się pojawił jednak w życiu.

Kiepskie źródła.

Naprawdę? Nie było żadnego innego partnera?

Nawet jeśli tak, to nigdy nie było...

On dopuszczony do nas.

Ja wiem, że w jakimś sensie mama chciała chronić nas.

Ale też nie wiem...

Nie wiem tego, nie wiem.

A też chyba nie mam potrzeby tego teraz rozstrzącać,

bo ja czuję, że wchodzę w strefę jej

i jakiejś tutaj...

Nie chciałabym naruszyć żadnej jej granicy.

Dlatego tylko i wyłącznie pytam o twoje odczucia,

bo ta perspektywa gniewu,

o której mówiłaś,

jak twoi rodzice się rozstawali i to wszystko się działo,

to z drugiej strony ten gniew wydaje mi się,

że potem może jeszcze bardziej potęgować,

nie godzisz się na coś,

a potem ta sytuacja jest podlewana

jeszcze większą ilością benzyny.

Wydaje mi się, że takie dziecko

potrzebuje tylko i wyłącznie stabilizacji.

Bo tak jak powiedziałeś o tej,

powiedzmy w biedzie,

czy jakkolwiek to tam ograć,

normalności powiedzmy,

to jest nieistotne, jeżeli to jest

prosta linia.

Najgorsze są po prostu spadki i nagły wzrosty.

Wydaje mi się, że dziecko oczekuje tylko i wyłącznie tego,

żeby było jednostajnie i spokojnie,

dlatego możesz się spodziewać

w domu.

Nie jestem pewna.

Nie jestem pewna.

To są takie rozmowy

o tym, że rodzice,

na przykład

mimo, że

stają się kochać, to nie rozstają się

ze względu na dzieci.

No nie, nie, no tak, o tym

w ten sposób nie myślałem po prostu,

tylko myślałem,

jakby o stabilnym poczucie

tego, że dom to jest to, gdzie jest,

że nie musisz się nad niczym zastanawiać,

tylko to wszystko jest jak stało.

Tak, że nie przychodzisz i nie myślisz, czy rodzice się kłócą, czy nie.

Czy będę miał dzisiaj przez to

słaby humor, dobry humor,

tylko po prostu przychodzisz do domu, bo to jest dom.

To jest tak, jak my dzisiaj rozmawiamy

i nie rozmawiamy przecież o wszystkim,

to tak samo dziecko też nie wie

o wszystkim, co się dzieje między rodzicami.

No tak, ale albo jest energia taka sprzyjąca,

mięka, ciepła

i bezpieczna, albo jej nie ma.

Ty dużo razy czułeś tą przyjazną,

miłą, ciepłą.

No nie, za małe.

A uważasz, że to cię zahartowało w jakimś stopniu?

Eee, życzy mnie z... Tak.

Tak, ja dzisiaj

myślę, że nie ma takiej sytuacji,

który nie umiem się odnaleźć,

nie umiem się odnaleźć, nie umiem sobie z tym poradzić.

Wydaje mi się, że dosyć

spore wyzwania miałam od początku

życia, z którymi sobie

potrafiłam

radzić i nawet miałam sobie taką

zawziętość, że sobie poradzę ze wszystkim.

Jak zareagowałaś na to, że

pojawił się jeszcze 11 lat

młodszy brat w moim wieku?

Młody, no.

Michał ściągnę na niego, mówię Michał,

chociaż jest po prostu wielkim chłopem.

Jak zareagowałaś na to?

Bo jednak to duża różnica

w wieku. Tak, nie pamiętam za bardzo

tego momentu.

Nie pamiętam.

Wiem o tym, że dzisiaj

mam

super relacje z nim.

Jest dla mnie bardzo ważny.

Wiem, że ja dla niego też

bardzo siebie dbamy wzajemnie.

A ponieważ on jest

bardziej

wylewny niż mój starszy brat, to wiem, co czuję

i fajnie ta relacja dzisiaj,

jakby ta komunikacja przebiega

między nami. A wtedy nie pamiętam.

I wtedy byłam już chyba trochę

odcięta. Ja już bardziej

w tym swoim świecie

na zewnątrz, w świecie tańca.

Ale ten świat się

trochę znowu zmienił, bo jakby nie było.

Masz tą powiedzmy 11-12

lat, od tego jest malutki brat.

To wiesz, małe dziecko

wraca wszystko do góry nogami.

Więc to było też dla mnie

interesujące. A skąd

ten wybór liceum

polygraficznego technikum, przepraszam.

Słuchaj, nie pytaj mnie. To dzisiaj

to był jakiś totalny przypadek.

Miał to związek z tym,

że w szkole

moja nauczycielka

języka polskiego,

której ja byłam bliska

i

którą mi bardzo lubiła i lubiłyśmy się

wzajemnie, uczyła też w tamtej szkole

i to było jakoś tak, że mnie namówiła,

że jeszcze chciała, żebyśmy dalej

poszły jakoś razem.

I to chyba jedyny powód,

który przychodzi mi na głowę, to jest właśnie ten.

Poza tym

abstrakcję. Bo to myślałem, że też

znalazłem na kozaczku. Mówię, że to niemożliwe,

że to się wydarzyło naprawdę.

No właśnie, prawda? To jest w ogóle

to jest abstrakcyjne totalnie.

Jeszcze czteroletnie technikum.

No w ogóle, no, no thanks.

To stracony czas.

A jest coś, co pamiętasz

z tej szkoły?

Moje oczekiwanie, aż będę

mogła wyjść i wrócić na trening.

A dalej byłaś

dobrą uczennicą?

Mnie już zaangażowano

szkołę. Nie, to już był zupełnie

etap. Już byłam bardzo

fokusowana na taniec i na to,

co jest dla mnie ważne. I wtedy

to był właśnie rozwój taneczny

i rozwój moich umiejętności był najważniejszy.

A myślałaś, albo myślałaś,

może inaczej, miałeś taki moment buntu,

że nie wiem, nie chciało ci się,

nagle przestałaś trochę trenować.

To się często zdarza w tamtym wieku.

Nie, nie miałam obet buntu

i mi się wiele rzeczy nie chciało.

Ale

nie, nie, nigdy nie miałam

takiego momentu, że mi się nie chcę trenować.

Ale chodziłaś na imprezy.

Dużo tanca, że

lubili się bawić. Ten

przykład z bliski sobie też jest

całkiem niezłym przykładem.

No, sporo

razem spędziliśmy czasu na imprezowaniu

też. Ale ja już

mam wtedy winy roli.

Jaka to rola?

No niestety, to jest rola, wiesz,

takie, takie

matkowania takiego już.

Ale to też może popchnęło cię do tej

dyjżałości, o której mówiłaś? No może,

bo trochę cały czas. No, staracie postrzegać to wszystko

jako jakąś moją indywidualną drogę, jakiś

sens, jakiś, no dużo sensu

w tym widzę i właśnie tak jak mówisz

o tym zachartowaniu mojego

mojego charakteru, no to

bardzo dużo tych sytuacji miałam, które

miały rzeczywiście i to było ciekawe.

Tomek, o to dbał. Proszę?

Tomasz, o to dbał.

I tak, w

zdarzeniu z moją jakąś taką olbrzymią

wrażliwością, empatią, którą miałam

w sobie, no to to była taka

popieprzona mieszanka, naprawdę.

Ja strasznie dużo zawsze czułam,

i to tak nie zawsze swoje.

I musiałam jakoś

nauczyć tego, jak z tym funkcjonować,

bo to było, to było z jednej strony

fajne, ale z drugiej

cholera jazda. A myślałaś kiedyś o tym,

że zabłodziłaś, że pogubiłaś się

trochę? Tak.

I kiedy to było?

No, ma to związek właśnie

z tą relacją toksyczną, w której

byłam, w której tkwiłam bardzo długo

i przekraczając też swoje granice

hardkorowo, no bo jeśli pozwalasz,

że ktoś hardkorowo przekracza twoje granice,

to to naprawdę sama je przekraczasz,

więc to był ten czas, kiedy

kiedy

wiesz, moja romantyczna natura

strasznie wziąła sobie do serca, że

w życiu to jest tylko taka jedna miłość,

że raz tylko można kochać tak naprawdę.

No i że to trzeba zrobić wszystko,

żeby to się udało.

I no i ten

ból, czyli powodował, że wiesz,

że

we właściwym momencie

nie powiedziałam

wypieprzać.

Ale dałaś się upokarzać?

Jak wiesz na to dzisiaj?

No i są wpisane w toksyczną relację, tak.

Ale inaczej

to brzmi, kiedy musisz to powiedzieć,

a inaczej brzmi. Tak, trudno mi

jest to powiedzieć, no. Tak,

jest to trudne.

Ja mam w sobie też taką, wiesz,

dumę dużą,

zaciskam zęby, dłam sobie radę,

ale to idzie mi już nie te spokój.

Ale to nie jest dobra metoda,

no nie, bo czasem trzeba po prostu krzyknąć

naprawdę czasem.

No już dzisiaj to wiem, już dzisiaj to wiem.

O Jezus, w krzyki też jest dość świetna,

to akurat nie ma żadnych wątpliwości.

Przepraszam? W krzyki jest dość świetne.

Ale co masz na myśli? No, że krzykysz potrafisz

postawić się też. Tak.

To akurat...

Ale to zdrowo. A odkąd zacząłam to robić,

zdecydowanie higienę emocjonalną

w moim życiu ma się zdecydowanie lepiej.

Bardzo mi cieszę, że dbasz o higienę.

Prawda, to jest ważna sprawa.

Zawsze marzyła się w Warszawie?

Nie, nigdy.

Nie marzyłam o Warszawie.

Zawsze marzyłam o pięknym, kolorowym, szczęśliwym

życiu.

I ten taniec był zawsze takim

drogowskazem, ale wiesz,

to ten...

nauczona doświadczeniem

kolegów z branży tanecznej

celem był Londyn.

No tam jest kolebka tańca, ten serzy.

I celem był Londyn, a Warszawa sama

tutaj przyciągnęła, zostawił z wieżem,

zawołała i

pokazała mi tyle możliwości, że nie miała

po prostu wyjścia. Trzeba było z nich skorzystać.

A mogła być tylko i wyłącznie

przystankiem?

Tak, ale... ale ja

cały czas, wiesz, jestem nienasycona

tym, co... co tutaj

jeszcze mogę

doświadczać. Nie chcę mi się iść dalej,

bo mi się tu podoba.

To bardzo rozsądne, zazwyczaj ludzie,

kiedy mają opatrzony cel,

sami idą po trupach, a dobrze jest po prostu

popatrzeć na to i nasycić

tym, co jest w danym momencie.

Tak, ale wiesz, co dla mnie cholernie ważne są relacje

w życiu. I... i nawet jak wiesz,

jakaś taki... jakaś taka

wizja kariery przed moimi oczami

się tutaj roz... roztacza,

to jest zawsze ta druga

strona relacje.

I dla mnie miłość jest świętością

po prostu. Jak jest, to znaczy, że to

jest dar i tu jest ten przystanek.

A kiedy skonsumowałaś miłość,

wróćmy do tego?

Już ty uparty ty.

Słuchaj, wciąż ją konsumuję.

A kiedy pierwszy raz?

15,5.

Zaprzecieliś na pół?

Nie, bo miałam to spisane

w pamiętniku. O, czyli prowadziłaś

pamiętnik? Tak, i to nie jeden.

Aż do pewnego momentu, kiedy przestałam go

prowadzić. A dlaczego przestałaś

pamiętniku? W związku z którymi

wszystkie ukradli wszystko przeczyta. Naprawdę?

Tak i to było też nietraumatyczne.

Boże, jak ja się wstydziłam wtedy. A co pisałaś

w pamiętniku? No właśnie,

wiesz, no, o tych wszystkich swoich uczuciach

i emocjach i mam wrażenie, że to graniczyła

z obsesją na jego punkt, gdzie miasta było

katastrofa, to jest najgorszy, co się mogło

wydarzyć, on to przeczytał, bo ja

bardzo skrywałam to wszystko w sobie.

Miałam taką bezpieczną przystań, że sobie

popisałam o tym, wiesz, ale

albo nie, że on był takim łobuzem, to

dobrze było mu odsłaniać, wiesz, całe

miękkie podbrzusze, tylko jakby trochę...

I byłaś na tyle rozsądna? Byłam na tyle

rozsądna, że dopóki

się dało, to ukrywałam to wszystko, co czuję.

A mama nie mówiła ci, że

lepiej to z nim nie?

Wszyscy mi mówi,

że to nie jest najlepszy wybór,

a z drugiej strony, jak wychodziliśmy na parkiet,

to było po prostu... magia

się działa między nami i też

na parkiecie po prostu. Ten daniec

był tak żywy

jak poruszający serca, nie tylko nasze,

że to było coś,

wiesz, to było coś metafizycznego,

było najpiękniejsze doświadczenie,

więc, więc, więc

no, weź to z tego zrezygnuj.

Byłam coraz głębiej utopiona.

A pamiętasz taki

konkurs, na którym

zasiedli dla ciebie bardzo ważni ludzie?

Może być mama, tata,

babcia, taki pierwszy?

Tak, na pierwszych

turnijach, w tych pierwszych latach

to się działo.

Pamiętam taką bandę dopingującą, no.

Bo to też jest, to są najfajniejsze,

bo sobie jest nawet mniej

chodzi o zwycięstwa, a bardziej chyba o tych ludzi.

Tak, no, ale wtedy, jak oni już byli, to ja nie mogłam

nie zwyciężyć. To już wtedy

musiałam.

To już wtedy było, była piękna pasca,

naprawdę to było takie pasmo sukcesów,

naprawdę karmiących

i takich potwierdzających, że to

dobra droga, że

że to jest, że to jest mój kierunek,

no. Pamiętasz tamtą

Warszawę, do której się przeprowadziłaś?

Ona jednak dość znacznie różni się od tego

miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj. Bardzo.

I też, wiesz, ja jestem tak w innym

momencie życia i na innym etapie innych

rzeczy doświadczam, że

ale pamiętam, z dużym sentymentem to wspominam,

bo to był ten pierwszy raz,

kiedy, wiesz, zakochałam się

po raz drugi.

To był ten pierwszy raz, kiedy

wiesz, że jednak okazało się,

że ta teoria, że to tylko raz można

nie do końca jest prawdziwa, ale luja.

Bo też

to jest tak, że ten

związek z tąkiem jest określany 12-letnim

związkiem, a tak w rzeczywistości ile

byś określiła, że ten związek miał lat?

No

przechodzimy jakieś

20. Ok, no dobrze.

Ale nigdy tego nie zliczyłam tak precyzyjnie,

tym bardziej, że to trudno jest też o precyzję,

bo myśmy cały czas się

rozstawali, burzliwie

i później burzliwie do siebie wracali,

odwalił coś,

mogę powiedzieć tak, że

jego przeprosiny były, jeśli chodzi o

spektakularność, proprzeproporcjonalne

do numeru, który odwinął.

Na przykład

zdarzało mu się przychodzić pod moje okno

kieletkie pod mój pokój

z tysiącami tulipanów,

które buchną z działek

sąsiadujących z naszym osiedlem,

niektóre były jeszcze z korzeniami, że mi brakowało

do tego,

do zapakowania tych kwiatów

i trzymam je w wannie.

Dobrze, że mamako

nie zastrzeliło.

No, prawda?

Jakoś widocznie taka

była moja droga, że musiałam na swojej skórze

tego doświadczyć i podjąć

decyzję w pewnym momencie, że jednak

to może ja jestem ważniejsza od tego drugiego

kogoś. A gdzie mieszkałaś w Warszawie?

Co było twoim pierwszym

mieszkaniem?

Na jakiej ulicy?

Przy ulicy Widok,

to tu idzie, w tym wysokim

wieżowcu

z czwórką

osób.

Z dwoma dziewczynami, dwoma chłopakami

to było pierwsze mieszkanie, a później

bardzo szybko

się to zmieniało, bo

później,

podczas kręcenia mojej pierwszej reklamy

po tygodniu pobytu

tutaj, w Warszawie, spotkałam tam

grupa artystyczna, która z Poznania

właśnie się przenosiła do Warszawy i zaproponowali

mnie w współpracę i wtedy wynajeliśmy

już wspólne mieszkanie.

Każdy miał swój pokój, że razem pracowaliśmy,

razem gotowaliśmy, to była też fajna

przygoda, taka kolonia.

To już czasy Dawida?

To pierwsze mieszkanie to czasy Dawida,

a później już bardziej

w komunietanecznej. On był

w moim życiu, ale już inaczej funkcjonowaliśmy.

Bo to są też

bardzo ciekawe czasy

w twoim życiu. Wydaje mi się, że takie,

ja myślałem, że jak powiesz mi, że zabłądziłaś,

że te początki Warszawy mogą być czymś takim?

Nie. Nie?

Wcale tam nie zabłądziłam.

Wiesz co?

To było trudne w doświadczeniu

na pewnym etapie, bo ja

za swoją, wiesz, gdzieś tam

spontaniczność, taką żywotność

i naivność

zapłaciłam właśnie

taką gorszką lekcją

w życia.

I to było później takie,

wiesz, to było smutne.

Bo jakby nie mieściło się to

wcześniej w moich kategoriach.

Jakby doświadczając tego, że ktoś

jakieś takie intymne sprawy

może użyć do tego,

żeby sobie czymś na tym

zyskać, po prostu

nie mieściło się to w moich kategoriach

czy to było...

Jest kilka takich momentów zwrotnych

w moim życiu, że rozumiałam

dlaczego ta lekcja musiała przyjść

i, wiesz, najbardziej było to bolesne,

tym więcej z tego się nauczyłam.

A dlaczego ta lekcja musiała przyjść?

Mi się wydaje, jak ja to czytałem,

to czytałem to z dużym uśmiechem na ustachimie,

dlatego że się z tego śmiałem,

a dlatego, że uważałem, że

wracamy do punktu wyjścia.

Młoda, atrakcyjna dziewczyna, która po prostu

korzysta z życia, jest szczęśliwa

a atrakcyjnie korzystaliśmy z życia

i to był taka...

naprawdę to był super czas,

jak się pozwoliście.

Ale jak czytałem, że nagrywaliście

seks w taśmie, to się chociaż uśmiech

tołem.

Słuchaj, nie wszystko, co czytasz

na tych swoich portalach, to jest...

To nie, czytałem tego na portalu.

A gdzie to czytałeś? W książce,

którą musiałem przeczytać,

żeby móc przygotować się o tej rozmowy.

No to ja nie odniosę się, nie czytałam

ale ja niestety nie widziałem filmu, a ty mogłaś

widzieć, więc wiesz... Jakiego filmu?

Aha, tego filmu, tego do mnie manego filmu.

Aha.

Pamiętam.

Cieszę się, że chociaż ktoś

się do tego przyznaje, twój uśmiech

powiedział dużo więcej niż wszystkie słowa,

które byś powiedział dookoła.

Ale wtedy właśnie był taki okres, że byłaś modelką,

statystką, wizażystką,

a na końcu zaczęłaś grać w reklamach

telewizyjnych

i tańczyć w zespole pana

nie. Ale byłeś blisko.

Właśnie, bo... Wiesz co?

Bo tak jak mówię, to ta Warszawa mnie tak zawałała,

bo to był casting pierwszy

na który ja

przypadkiem trafiłam,

bo byłam

przez kilka dni u przyjaciółki, która mieszkała

przy Rakowieckiej, a tam jest Odeon Studio

takie castingowe i właśnie była taka tabliczka,

że poszukują tańczącej dziewczyny.

I my tak dla żartu, bo Agnieszka też

tańczyła, weszliśmy na ten casting

i ja wtedy wygrałam tą reklamę i ja zobaczyłam

bo tam w karcie castingową

był napisany, jak jest wynagrodzenie,

że teraz u się na to zgadzasz, jak ja zobaczyłam,

ile mogę wygrać, dostać

pieniędzy za jeden dzień pracy.

To się zdziwiło, że w ogóle...

Ile to było?

To było chyba...

Wiesz co, nie pamiętam, wiem, że to było w tysiącach.

Ale typu 50?

Nie, nie, to nie była aż taka.

To nie była aż taka budżetowa.

Bo to była pierwsza reklama i to było dużo dla mnie

pieniędzy. No kurde, chciałabym Cię

powiedzieć prawdę i nie pamiętam...

Ale pewnie między dziesięcia a dwadzieścia?

Do mniej więcej. Właśnie tak mi się kojarzy, że jakoś piętnaście.

I wiesz, i ja

wygrałam ten

casting, dostałam tę reklamę i tam poznałam

Dawida

i tam poznałam tego Michała Wiśniewskiego,

bo tak się nazywał

twórca grupy KGS, którą zacząłam

współpracować i to się wszystko działo,

w ciągu tygodnia

to wszystko się wydarzyło. Agucjina

do mnie zadzwonił, wiedząc, że jestem

w Warszawie, przygotowywał wtedy

bardzo duży koncert, pamiętam,

dziesięć dni nagrywaliśmy go z wielkimi

międzynarodowymi gwiazdami, chyba Sylwester

Wiedyn, co się nazywało. I on wtedy robi

choreografię, wiedząc, że jestem, a znał mnie

bo byłam w czołgu w Cetanecznej

w Polsce, no to wiadomo, że mnie znał

i zaproponował mi współpracę, więc ja z Agustinem

współpracowałam przy okazji konkretnych projektów,

nigdy nie byłam, nie należałam do jego grupy.

Tylko

tylko byłam taką dochodzącą

zaprażoną, najfajniejsze, gąski.

Dużo lepiej to brzmi jednak niż dochodząca,

ale...

No tak, no tak.

Ale to bardzo dobrze, bo przynajmniej uporządkujemy

ten twój życiarz, bo też tutaj mi

niestety duże rzeczy nie grała, a wszystkie

jakie informacje można nabyć na temat, na

twój temat to są zazwyczaj kozaczki, pudelki

i pomponiki, więc... No bo jeszcze

tej książki nie napisałam, widzisz? Ja cały czas

na to czekam, uważam, że to może być

bardzo, bardzo świetny czas.

Ale to pomyślałaś już, że to jest miejsce, w którym powinnaś

być, że tutaj to wszystko nabiera

wiatrów żagle w Warszawie?

Tak, tak. Ja w ogóle nie żałuję

niczego, co się wydarzyło, było wspaniale.

I to w ogóle nie było... Ja nie wiem, ja w ogóle

się... Nie było takiego momentu, że ja się

zagubiłam, że ja zrobiłam coś, co

ci myślę, i jest jakaś siara,

że to, jak dzieja miałam rozą, czy coś.

Jedyne, co to?

W pewnym momencie chyba takie zaszczucie

przez media spowodował, że ja się bardzo schowałam.

No to wtedy można mówić o jakimś zagubieniu, bo

to się wymknęło...

spod Konkroli Zupami, tam już powstały

takie po prostu mity na mój temat,

że jakoś nie miałam

wtedy odwagi, sił, albo

nie umiałam sobie za bardzo

z tym poradzić, jak

stawić tę uczoła i...

Dlatego

postanowiłam

zapróbnić agentkę.

Świetny pomysł.

Korrespondujesz z tamtą dziewczyną, którą byłaś?

Tak.

To nie było żadnej wielkiej zmiany,

tylko raczej krok po kroku?

Wiesz co,

wielka zmiana była znowu przyszła

w związku z doświadczeniem,

które było kolejnym strzemem

w pysk.

Na otrzeźwienie,

że już tej najwności mówimy dość.

I wtedy

wiesz, ja...

Ciekawe jest to, że wspomniałeś

o Oli Kwaśniewskiej

przed rozpoczęciem naszej rozmowy,

bo wtedy to był taki moment,

że obie dostałyśmy popalić, bo to była ta sama

agentka i...

i każda z nas inaczej na to zareagowała.

Ola się trochę wycofała,

a ja się wkurzyłam i powiedziałam

koniec tego, bo teraz będzie prawda

na mój temat albo nic.

I to mi dało naprawdę dużego kopa.

Ale prawda nie jest

tak oczywista, szczególnie

na tym rynku.

Szczególnie, że wtedy portale

plotkarskie trochę raczkowały, bo to był...

Tak.

On nie było jeszcze tak rozwijały się

na naszym...

No, kiedy ty byłaś

w swoim pierwszym tańce z gwiazdami,

ale to był drugi tańc z gwiazdami, no to...

To wtedy był właśnie pik.

Dokładnie i abstrakcyjność

wpisów też była dość wysoka.

No.

Tak, ja też czułam się użyta do

kreowania

tej rzeczywistości nowej, portalowej.

Tak. A jak patrzysz na to

i patrzysz, no dzisiaj, widzisz, jak dzisiaj

te plotkarskie to się zmieniło

o 180 stopni,

to wygląda zupełnie inaczej?

Nie. Nie, nie, nie, nie.

Co się niedużo zmieniło.

Ja się zmieniłam mój stosunek do sprawy,

się zmienił. Wtedy...

Wtedy...

Wtedy...

O, mam wrażenie, że

te osoby, które tam pracowały,

nie wiem, czy powinniśmy dziennikarzami

nazywać to osoby, prawda,

ale osoby, które tam pracowały,

badały chyba granice jeszcze

i często po prostu lało się kubłami

i sprawdzali, co z tego wynika.

Dzisiaj są lepiej w tym doświadczone

i bardziej...

Prawne tam są po prostu lepsze działy prawne.

Tak. Bo te wszystkie teksty

przed publikacją przechodzą sobie

przez dział prawne.

No niech ci będzie, tak? Tak jest.

Prawę.

No dobra, no tak, no tak.

No to trochę czuć. Wtedy był hardcore bardziej.

Tak. To prawda, jak sobie

przygotowuje się, bo też dla mnie to było

interesujące, bo tak naprawdę

portale plotkarskie właśnie powstawały

na przełomie tych lat, kiedy

cała twoja kariera jest trochę w internecie.

Że od tego momentu, kiedy

zaczynałaś się robić popularna,

to wtedy też po prostu już były

portale plotkarskie.

Uczysz, czy wiesz, czy mówisz prawdę,

czy mówisz prawdę?

No bo jak bawić!

Jeszcze ja bym chciał poczuć, czy

mówisz prawdę.

Nie masz takie poczucie? Mam takie poczucie.

Powiedziałaś, kiedyś, że popularność przyjęłaś

spontanicznie. Nie jest po prostu wszystkiego,

ale to nie znaczy, że to nie jest prawda, co

o czym rozmawiamy, no. Powiedziałaś,

że popularność przyjęłaś

spontanicznie, bo przypadkowe osoby zaczęły

cię okazywać mnóstwo sympatii. Tak.

A pamiętasz, kiedy pierwszy raz zaczęłaś

czytać komentarze na swój temat?

No chyba od razu,

no bo jak już czytałam

te

doniesienia

na mój temat, to od razu

czytałam

reakcje ludzi. Tak.

Łatwo ci było znieść komentarze,

no bo komentarze na pewno nie były przychylne, bo

nie po to są te portale, żeby komentarze...

Wiedziałem, że kiedy? Na początku było super.

Na początku było super.

Ja miałam wrażenie, że po prostu super jest

być sobą, bo tyle

miłości od ludzi spłynęło.

A później się zmieniło to.

Później się zmieniło chyba bardziej

przy kolejnej edycji mojej

i tańca z gwiazdami, kiedy się zaprzyjaźniłam

z Marysią Wałęsą.

Wtedy był taki trend na świecie.

Paris Hilton, Hilton

Britney Spears, kandalistki

i polskie media uznały, że najwyższa pora,

że u nas też były takie

figury.

I rozstawiono je na szachownicy.

No.

I wtedy przestało być przyjemnie.

A pamiętasz taką sytuację,

kiedy najbardziej zmanipulowano

prawdę po to, żeby cię skrzywdzić?

Że przeczytałaś o sobie coś,

co kompletnie było odrwane?

Na przykład, że zaczynałam

swoją karierę jako tańceka erotyczna.

Mhm.

Wtedy to było jakieś dla mnie.

To było taka

abstrakcja, że ktoś mógł tak w ogóle napisać.

Wiesz, to było dla mnie

takie po całej tej drodze,

którą ja przeszłam.

Po tych latach było po prostu

godzinnych treningów w codziennie.

I tego wszystkiego, jak rzeczywiście

ja wiedziałam, że

no wiesz,

naprawdę w szacunek miałam sama

do siebie za to, co udało mi się dokonać,

czego udało mi się dokonać.

I ktoś tak po prostu jednym

zdankiem zdeprymował to wszystko.

Chciał zdepromować to wszystko, to było dla mnie

szokujące.

I musiałaś nauczyć chyba takich mediów

babci, no bo

też były gazety.

Tak, ale siebie najpierw musiałam nauczyć.

siebie najpierw przede wszystkim, bo

to, wiesz, no dla mnie to było

hardkorowe. Ja musiałam

pogodzić się z niesprawiedliwością

na świecie, to było cholernie trudne.

Jak się z tym godziłaś?

Szukałam różnych sposobów.

Na początku szukałam kogoś, kto mógłby

mnie troszkę

wesprzeć, ochronić.

Ale wszystkie drogi później

prowadziły do tego, że to jest moja robota.

Jak mi się wydawało, że znalazłam

superagentkę, która jest dla mnie tarczą,

to później się okazało, że ta tarcza była

tak solidna, że nie docierało do mnie

bardzo dużo informacji, które dotrzeć powinny

i nie tylko informacji.

Więc

wtedy postanowiłam dobra. To znaczy, że

mam się nauczyć tego sama.

Czyli, ale też były takie momenty,

że leżałaś i płakałaś?

No bo z niesprawiedliwością raczej

nie jest się łatwo pogodzić.

To były takie momenty. A najbardziej pamiętam

moment, kiedy

dotarło do mnie, że moja

agentka, którą traktowałam

jak przyjaciółkę,

tak strasznie mnie oszukała. Tak strasznie

mnie oszukiwała przez kilka lat.

Wiesz, co się wtedy stało?

Jak dostałam ten telefon, który już był

niezaprzeczalnym dowodem,

zwymiotowałam.

Nie byłam stań tego przyjąć.

Ja po prostu stałam na klatce.

Pamiętam, ochota.

I po prostu tak jak stałam,

tak zrzygałam się

przed siebie, usiadłam i zaczęłam

płakać. To był taki

szok, w ogóle taki organiczny dla mnie.

Że przyjęcie tego było

strasznie trudne.

Ale to też był taki moment, w którym

faktycznie zostałaś bez kasy?

No ten moment trwał

dosyć długo.

To był moment, kiedy

wiesz, no zmagałam się z komornikami.

Mało się siedziała obok

i wspierała, trzymałam się za ręce.

Ma dwa tysie na koncie, więc jeden

może mi ten pożyczyć, żebym jakoś

przetrwała ten czas.

To dla mnie to było

później, jak to wszystko musiałam sobie

ze sobą skleić.

To było jazda

bez trzymanki.

Ty wtedy dostawałaś

w rzeczywistości, nie na konto,

pół miliona za jeden kontrakt?

Nie, nie. To nie było takie

to była

sytuacja, gdzie uzbierało się

trochę zaległości z kilku kontraktów,

z kilku dużych

współprac, które się odbywały.

Poza tym w trakcie tam spływały

jakieś pieniądze, bo tam były różne

wersje różnych wydarzeń,

w różnych, przy różnych

podmiotach konkretnych, które

zalegały z kasą teoretycznie.

Ale teoretycznie powinnaś być,

znaczy praktycznie powinnaś być bardzo bogato?

Wtedy.

Ja byłam w dupie, kompletnie.

Ile czasu odbudowywałaś się z tamtego

incydentu?

To znaczy pytaś mnie

ile mi zajęło, żebym pogodziła się z tym,

co się wydarzyło? Pogodziła się, a potem wróciła

do normalnej kondycji finansowej.

A czytą kasę odzyskałaś?

Nie, nie odzyskałam tej kasy.

Jesteśmy w kontakcie.

I

Małgorzata cały czas twierdzi,

że najbardziej

jak się tylko da pragnie mi

oddać te pieniądze.

I od czasu do czasu

jakiś

zastrzyk

symboliczny

przepływa

do mnie, znaczy,

jakiś mały kawałek.

Ja cały czas wierzę w ludzi.

I bardzo je życzę, żeby

się ze mną rzeczywiście rozliczyła.

Bardzo je tego życzę.

Nawet chyba bardziej niż sobie.

Bo myślę, że ten dług

jest taki

jadowity i toksyczny, że nie jest

i jestem dobrze.

Ja sobie już to wszystko poukładałam

i mam w sobie balans.

I wiem, dlaczego to się wydarzyło.

Wiem, co zaniedbałam.

Bije się w pierź, że nie zaopiekowałam

się sobą, jak należy, że

racjonalne dowody na to,

że coś się już bardzo nie zgadza.

I że nie wolno tego uykać, co ona mówi.

Wiesz, jakaś ta moja chęć

uwierzenia w to, że

dobro zwycięża była

silniejsza niż te racjonalne dowody.

No.

Ale spoko, akceptuję to.

Trzeba było dostać strzała takiego,

żeby już nie było się

jak odwrócić od tej sytuacji.

To ile jesteś na minusie

w tej sytuacji?

Wiesz, co? Trzeba doliczyć

odsetki, bo to już trochę było.

A bez odsetek?

Bez odsetek

z czterysta.

Szybko jej wybaczyłaś?

Nie. Bo to miał

związek z wybaczeniem sobie też.

Byłam sobą

zażanowana.

Że doprowadziłam do takiej sytuacji.

To był długi proces,

że patrzyłam na to

tak wiesz

z pozycji jakiegoś takiego

szerszej perspektywy, zrozumienia,

świadomości, że tak wiesz,

uczymy się jednak różnych rzeczy,

że te lekcje przychodzą po coś,

że im bardziej to otpuszczę, tym więcej

zobaczę w tym mądrości dla siebie

i tej wezmę. Więc to był taki proces

równoległego

uczenia, wybaczania

takiej. Więc to nie było, nie wydarzyło się

szybko.

Ale czekam, aż usiądziemy

przy stole.

I tak jej opisałam, napijemy się w wódki

przysłowiowej, jak będziemy kwita.

I wierzę, że to się wydarzy.

Naprawdę wierzę w to.

OK.

To jestem...

Paradoksalnie mam jeszcze dużo wspomnień

z naszej współpracy. Naprawdę

bardzo dobrych.

Jest też informacja z kozaczka, więc

chciałbym ją zweryfikować.

Był jeden film, który został

publikowany w szczycie twojej popularności

i podobno wtedy TVN zrezygnował z twojego

udziału w tańcu z gwiazdami i z serialu

na wspólnej.

Nie. No też tak myślałem,

ale kompletnie był oderwany

od rzeczywistości ten

wpis i chciałem to już też po prostu zapisałem

sobie, że to weryfikujemy.

Przejdźmy do tego, co jest najciekawsze

w twoim życiu, czyli związki.

To jest bardzo interesujący temat u ciebie.

Akurat dzisiaj sobie odświeżyłem twój podcast

o seksie.

Byłam ci, że dla mnie relacje są bardzo ważne.

Widzisz? Ja mówię szczerze.

No ja wiem o tym.

Był związek z kawulem, którego z resztą bardzo

lubię i zagrałaś u niego

od ostatnich chyba jego

film. A czego zabrakło?

Bo nawet w party wtedy powiedziała, że chciałaby

iść z wziąć z Maćkiem ślub.

Czego zabrakło w tej relacji?

Ale już kawałek czasu, co?

Słuchaj, znasz Maćkę, wiesz, że on nie

lubi

tak za dużo o sobie.

Dlatego porozmawiam o tobie?

Dlatego próbujesz, że ode mnie wyciągnąć informacje.

Czego zabrakło

emocjonalnej

gotowości na bliskość?

Z twojej strony?

Nie, nie z mojej strony.

Moje potrzeby

były po prostu większe.

Ale co to znaczy?

Właśnie twoją potrzebą były ślub?

Nie, nie.

Naprawdę tak powiedziałem?

Dzisiaj jestem tym zdziwiony, ale mogłam

wtedy tak myśleć, no.

W kolejnym związku też tam już na pewno

było tak, że chciałaś ślubu.

A skąd? Zaczek, gdzie powiedział?

Nie, nie, nie, nie, słuchaj.

To był już i też kolejny, długi związku.

To był siedmioletni związek.

I tam już z tego, co wydawało mi się

z tego, co też czytałem, co ty już mówiłaś

o tym związku, to tam już były

trochę chęć na ślub

i trochę chęć na dzieci.

Nie, to nie jest prawda.

Myśmy rozmawiali

o tym i bardzo podobnie mieliśmy stosunek

do ślubu i nie było

z moich, ja wiem, że bardzo często

to było pisane gdzieś, więc może

uznało się za prawdę. Wiesz, bo to jest

często, w tamtych etapie to było tak,

że często ktoś mówił, że ty powiedziałeś coś.

No tak, to jest właśnie taki problem.

A to nie jest prawda, myśmy zawsze byli

bardzo dużo wspólnego z Mariuszem,

jeśli chodzi o stosunek do

takich formalności.

I dla nas, i dla mnie, i dla Mariusza

było bardzo

ważne w życiu, była wolność.

I jakoś w tej relacji

dużo

było miejsca na to.

Co to znaczy dużo wolności

w relacji?

Właśnie to, że wiesz,

kiedy jest potrzebna,

jest potrzeba bliskości, to jest bliskość,

kiedy jest potrzeba swojej przestrzeni, to

na jezdy, ta druga strona to rozumie, bo ma podobnie.

Ale to mieszkaliście razem, osobno?

Nie, nigdy nie mieszkaliśmy razem,

pomieszkiwaliśmy razem, ale każdy miał

swoje mieszkanie, dużo czasu spędzaliśmy

ze sobą, ale...

No bo tam było nawet o tych wyjazdach, że

kiedy miał pracę, gdzie jest za granicą, to jeździłaś

z nim?

No, tyle ile

mój kalendarz pozwalał.

No tak, bo też była się sobą...

Nie wiem, że on sobie zawsze żartował, że jestem

z nim, więc

był fajny, myśmy pasowaliśmy do siebie.

A tu czego zabrakło?

Ja przekonam, że ty doskonale sobie zdajesz sprawę.

Taka ekspertka w związki, w relacje

i w to wszystko, co dookoła siebie

obudowujesz?

Nie jestem ekspertką, po prostu...

W swojego życia jesteś.

Coraz lepiej siebie znamy, rozumiem.

I też, wiesz...

I też bardzo mocno ukształtowały mi

relacje z mężczyznami.

I akurat relacje z Mariuszem

to było 7 pięknych lat.

Bardzo

fajnie ciepło wspominam.

I...

Jakiego pytania? Co was zatem dzieliło?

Gotowość do tego, żeby

pójść grog dalej.

A grog dalej, co to było? Cokolwiek.

Cokolwiek, to też rozstaje.

No i okazało się, że właśnie to.

A bolały ci informacje, że

będzie kryzys w wieku średniego

i dlatego spotyka się z 19 lat

młodszą dziewczem?

Nie, nie bolało mnie.

To już na tamtym etapie, już to naprawdę...

Ktoś kiedyś tak im miałam wniosek,

że ilość, wiesz...

Ciosów, które przyjmujesz

jak szczepionka działają

i ja przez tę medię

naprawdę jestem zachartowana.

I jak byłam tak pewna miłości Mariusza

i na tyle miliardów sposobów

o mi to okazywał, że to, że ktoś tam coś napisał

to naprawdę nie robiło na mnie

wrażenia.

Ale ty chyba zawsze, jak już kochałaś

no, co zresztą rozmawialiśmy o tym, to już kochałaś.

No, wydaje mi się, że ty nie pozostawiałaś tam

w ogóle żadnych wątpliwości dookoła,

że po prostu, jeżeli ktoś ci powiedział, że tak jest

to tak jest. Wydaje mi się, że brałaś

to jako pewnik.

Nie, nie, to co ktoś mi powiedział.

Co chcesz oczułaś?

Temu, co ja czuję.

I serca słucham,

jakkolwiek brzmi to banalnie,

to jest, to jest moje,

to jest

moja natura po prostu.

Więc

jak ktoś pisze cokolwiek

na temat moich relacji

to się uśmiecham, myślę sobie, co wy tam wiecie.

No dobrze, a odczuwałaś kiedyś różnicę 19 lat?

To jest jednak kawałek czasu.

To jest niezaprzeczalne, że to jest kawałek czasu.

Czy znesz Mariusza?

Nie. Miałeś o okazję

co wejcokolwiek.

On ma sobie taką energię i taką żywotność,

że jeśli pytaś mnie, czy odczuwałam to,

że on był starszy i nie dążał

za mną, na przykład

z kwestii, to nie.

A w innych kwestiach też nie.

On czasami miał więcej w sobie

bezpośredzkiego po prostu głupola dzieciaka

niż ja. To ja byłam czasem zapoważka

dla niego.

I to było interesujące dla mnie serio, naprawdę

rzeczywiście tak jest.

W niektórych sprawach od to on mnie

po prostu rozbrajał

swoją taką

właśnie dziecięcością,

wiesz?

No nie chcę też tracać

jego tajemnic.

Ale takim miał alterego jarek pod jarek

i naprawdę budzał się z takim fajnym

podekscytowanym dzieciakiem.

Bardzo często był. No w pracy

były inny wiadomo, ale więcej czasu jednak

prywatnie spędzaliśmy.

I chwilę po waszym rozstaniu zgodziłaś się

na okładkę w Playboyu.

To zinterpretowały w kontekście tego, że

ty chcesz coś powiedzieć.

Bardzo fajna ta

sesja. Ja uważam, że fajna.

Tak. Jedna z ciekawszych, szczerze powiedziawszy,

bo jak jest ktoś u mnie, kto miał

okładkę w Playboyu, to zazwyczaj staram

się szukać tych egzemplarzy.

I zazwyczaj to jest wszystko na jedno kopyta.

To było bardzo, bardzo ciekawowe.

Takie było po mojemu. Chciałam, żeby kobieta

zrobiła zdjęcia. Chciałam, żeby to były

zdjęcia, które mi się podobają.

Rodzaj zdjęć, takiej sensualności,

która

jest w dobrym stylu, w dobrym smaku.

Tak, żebym właśnie, patrząc na zdjęcia,

się uśmiechała. Trochę chciałam

bzika, żeby było takiego,

jak na okładce.

Wiesz, puszczenie oka, żeby nie

za poważnie to było wszystko. I jakoś

udało mi się zrealizować to, na czym mi zależało.

Także lubię te zdjęcia.

Przyjęłaś te propozycje z dużą łatwością?

Po 10 latach

zamawiania. Wtedy jakoś poczułam, że

mam na to ochoty po prostu.

Czy to miało jakiś związek z tym,

że to był taki moment,

wiesz, że ważne

decyzje zapadły w moim życiu,

takie, gdzie stanęłam naprawdę za sobą,

za swoimi potrzebami, tak świadomie.

Był taki moment,

kiedy chyba też miałam potrzeby

tak wyrażenia tego.

I być może ten krok był

jednym z tych momentów, kiedy to zrobiłam

w takiej formie. Jakie to były

potrzeby, za którymi stanęłaś? Idealnie.

To określiła się doskonale, pewnie wiesz

o co ci chodzi.

To o co ci chodziło wtedy.

Jakie to były potrzeby?

Tak wprost.

Życzyłam,

że jestem w takim punkcie fajnej

takiej relacji

ze sobą, że potrzebowałam

doświadczyć,

poczuć, przekonać się,

jak to być z mężczyzną

naprawdę blisko.

A marzy zaksinobrody

on ma swój pokój

ciemny, do którego nie dopuszcza.

No i

nie to nie.

Chciałbym

mierzyć, że miałeś wtedy w sobie tak dużo optymizmu.

Co to było,

to było też nie trudne.

Właśnie, dobrze znosisz rozstania?

Nie umiem się rozstawać w ogóle.

W ogóle się nie umiem rozstawać.

Ja po prostu robię jakieś radykalne

cięcia, a później dopiero przeżywam

to wszystko.

Bo chyba po prostu nie za bardzo umiem

to robić. Bo tak bardzo

jestem

mocno w tych relacjach,

że jak nagle,

nawet jeśli podejmuję decyzję, że

wiem, że to jest moment na rozstanie,

to nie umiem tego dokonać, tak wiesz.

Jakoś rozsądnie

po prostu

to jest wybieganie

z domu, z mokrą głową, wiesz.

Spekularne.

Jakieś takie

no naprawdę, aż czuję, że się czerwienie.

Bo to jest takie wstydliwe dla mnie,

bo naprawdę nie umiem tego zrobić.

Parze razy w życiu już mi się zdarzyło

i za każdym razem to było właśnie takie.

Albo w środku

zamówienie taksówki, zbieranie

szybko swoich kosmetyków z łazienki.

Koniec.

Wiesz co, bo

ja jak kocham to naprawdę mocno wierzę

i dopóki mi się nie przeleję, to ja

wszelkimi możliwymi

takimi, których potrafię metodami

walczę jeszcze o to,

żeby się udało. I jak przychodzi

taki moment, że dociera do mnie,

że to już jest

kres, to

to się musi wydarzyć natychmiast, bo

nie to za dużo kosztuje.

Łatwo Ciebie rozkochać?

Żebyś tu się zakochała

w kimś?

Nie.

Nie.

Jaka dumna.

Pierwszy raz się nad... Nie wiem, czy jestem

sobie dumna, naprawdę pierwszy raz się nad tym

zastanawiam, czy to jest łatwo. Nie.

A wpadałaś z związków związek?

Czy potrafiłaś być sama?

Potrafiłam być sama.

Im dłużej tym lepiej potrafiłam,

ale...

czy...

No, na przykład, wiesz, nie dużo czasu

minęło między moim rozstaniem

z Kawulem, a poznaniem Mariusza.

Ale Kawul to był krótki

związek.

Ale ważny też.

Ważny też.

Szybciej mi się cierpli, bo

skończyła niż zazwyczaj.

Kawul wypada dość

blado, patrząc na to jazdek imię

Adada Sabi i Żerę Krusy

jest tak z tym.

Nie, nie chcę, żeby bladowy, patrzą fajny chłopak

jest, lubimy się i, wiesz...

Ale teraz energetycznie

to byście się złapali na tym samym

przelocie.

Ja znam Kawule.

Nie, no łapiemy się, mamy wspólny przelot,

tylko, wiesz, z Szacunkiem

dla partnerów, no, ja mam

Piotra, on jest z Olgą, więc po prostu

w pracy możemy się tam

badać na przelocie, no, nie?

No, a ja łascę tak międzyczasie.

W jakiejś

w Peru.

Pomidor.

A co, byłeś?

Doświadczyłeś? No to co ty tutaj

siastasz takimi? A kiedy pierwszy raz

byłeś na ja łascę?

No i żebyś wiedział, że nie byłam.

I co?

Kupię ci teraz? Kompletnie nie,

bo ci nie wierzę. No wiem,

ja wiem, że mi nie wierzę,

że to jest prawda, co mówię.

I koma byś powiedziała, że kłamie.

Bym powiedziała, pomidor, jakbym nie chciał

o tym rozmawiać z tobą. A to świetnie.

Nie mam tego doświadczenia jeszcze ze sobą. Ale to jest w planach.

Wiesz, co myślę o tym,

bo to jest fascynujące.

To są, wiesz, święte rośliny.

Na utryciele.

Słuchaj,

a ty co miałeś

tym wspólnego, że ci tak oczy błyszczą?

Nie, po prostu wiedziałem.

Wiesz, że szczególnie,

że znam kabula

w tej perspektywie,

dlatego od razu połączyłem

sobie te kropki. Ja nawet się do tego,

nawet sobie tego nie zapisałem w notatkach,

tylko tak po prostu przyszło to do mnie.

Bo kawul po prostu energo,

jeżeli chodzi o te energie, ajałaski

i te wszystkie rzeczy, jest bardzo

obfity, tak bym powiedział.

To ja nie jestem

chętna do zdradzania

czyli z tajemnic.

Dlatego nic, dlatego nic więcej nie mówię,

niż to, co powiedział u mnie

A on był w podkaście u ciebie? Tak.

O, cholera.

I co, mówię coś o mnie?

Coś na by. By. Błąd?

Na pewno nie.

Życie ci nie mówię.

Stwierdziłem, że nie będę dotykał

od rażliwych tematów.

Dlaczego mnie o niego pytasz? A odwrotnie nie.

On był u mnie w podkaście z Bogusiem,

gdzie rozmawialiśmy o sporcie. No i co?

Miałeś się traktować jak sport?

No nie.

Co to za głupie pytanie? No właśnie.

Właśnie dlatego mówię ci, że rozmawialiśmy

o sporcie. Tylko i wyłącznie wtedy.

Akurat, bo to był drugi mój podcast, gdzie rozmawialiśmy

tylko i wyłącznie o sporcie i o biznesie.

A Kabul jest świetny i w sport,

i w biznes.

I też w ogóle ty byłeś w fascynującym czasie z nim.

Bo to wtedy było też, że KSW

Już. No tak, on był w pracę albo w pracę.

No właśnie. Super było.

Świetny czas ogólnie. Jak to było naprawdę.

Musiało się naprawdę

Wam bardzo dobrze układać. Nie rozumiem twojej decyzji.

Kompletnie.

Myślę, że

on też nie rozumiał wtedy bardzo.

Ogólne decyzje.

Jak mu powiedziałam po jakimś czasie,

co mi odpowiedział na to, że je wyprowadzam.

Był bardzo zdziwiony. Nie pamiętam tego nawet.

A co odpowiedział? No nie mogę.

No nie, no teraz już jak zaczęłaś, no tak.

Bo tego może postawić w abstrakcyjnym świetle.

Nie dobra, powiem.

No powiem. No bo to właściwie nie wiadomo, co to znaczy.

Wiesz co powiedział?

Pił, pił.

I ci wierzę, bo to jest kamu.

Tak, ja tak powiedział. I to jest kamu.

No nie mógł gorzej, nie? Nie, to świetne to jest.

Nie, no w ogóle nie mógł gorzej.

To już mnie tak zirytowało, że po prostu.

No.

Także widzisz, lepiej nam idzie wycie o kumplami zdecydowanie.

Za to Piotr, jak przyszedł do babci,

to kupił Jagera

i napił się z dziadkiem.

Tak, ale najpierw

w mojej kuzyni go upili.

Piotra. Piotra.

Upili go naturalnie

z wędzonym bimbrem

z wojską.

I naprawdę było bardzo wesoło,

bo później wieczorem

spadł z łóżka z wielkim hukiem,

obudził wszystkich i mówił

papciu, to łóżko to jest jakieś popsute.

Nie, no super. Piotr jest wspaniały.

Pokochali go wszyscy na tych miast.

W ogóle to jest takie po prostu wielkie serce.

Tak ciepły człowiek.

Tak, tak, tak piękny mężczyzna, że

chociaż nie,

wiesz, nie, nie

nie do każdego od razu tak podchodzi

w otwarty sposób, ale

każdy kto miał okazję go poznać

jest, go uwielbia po prostu.

Poznają kiedyś. Poznałeś go kiedyś?

No i?

Podają mu rękę

przy lodowisku.

Jak Hania jeździła na lodowisku.

Ale twój obecny partner powiedział,

że bycie z tobą jest jak rodeo.

To w tym zastawieniu jesteś bykiem?

Ach, bo ty się spotykałeś

z jego obbyłą partnerką.

No tak.

No i co?

W tym rodeo byłeś bykiem?

No i jak tam twoje rodeo?

Przyjemniaczku, jakbyś

mnie tak ciągniesz za język.

Świetnie, bo rozmawiamy

za całą godzinę, 13 asemnych

raniów, 30 minut wcześniej,

dopiero teraz to złapałaś.

Tak, bo

w tematach swoich

ale teraz mi tak

winda dojechała.

Ale strasznie długo ta winda jeździ.

Ja mieszkałem w takim bloku, to się wyprowadziłem.

Nie, ja wokół tego tematu nie jeżdżę w ogóle.

Ja wiem, żeby się nie lubić.

Zkojarzenie.

O, widzisz prowokacja.

Nie mogę ci powiedzieć tak.

Nawet w publicznych wypowiedziach

nie brzmicie tak,

jakbyście się lubiły.

Tylko jak tak, że jesteście

szanszone do tego, żeby nie było między

wami żadnej takiej, jakby

nadinterpretacji faktów.

My nie możemy się nie lubić, bo się nie znamy.

O, to

jest bardzo dobre określenie. My się nie znamy

po prostu.

Z wyboru, wiesz.

O, i to jeszcze lepiej brzmi.

No,

to jest prawda

po prostu, nie? No, tak, tylko

Bez moją córką jakaś kobieta spędza tyle czasu,

raczej chciałabym ją poznać.

Jednak radio.

No i co na tym lodowisku?

No to w tym zestawieniu

z coś bykiem?

My się chyba wymieniamy

już dzisiaj, to jest super.

No.

I ty lubisz być?

Byłam przez dłuższy czas,

a dzisiaj jest naprawdę fajna

równowaga w tej relacji.

Akurat oglądam jelą stronę

i zawsze każdy

musi spać z tego byka.

No i super.

I lubisz spadać?

Kurde, czy lubię,

no to nigdy nie jest przyjemne

taki upadek, ale widzisz,

nawet na przestrzeni naszej rozmowy dzisiaj

okazuje się, że to potrzebne jest.

No jasne, że tak. To jest pewnego

równowaga, chodzi o to, że zawsze

będziesz upadać. Kwestia jest tego, czego się

podoba. No i czy się będziesz urzelać

i jak długo się będziesz urzelać nad sobą, że

cię tam koranko boli, nie?

Chyba gorzej jak na głowę spadniesz.

No czy tam główka.

To akurat się czasami opyla,

wiesz, na głowę. Tak?

No, bo ja mam największy problem z dogadaniem

się z ludźmi, którzy są totalnie w swojej głowie,

tylko i nie potrafią wyjść z tego

do serca, a to się musi

spotkać. I wtedy

jest to dla mnie człowiek interesujący.

Dobrze,

jak dogadujesz się z Hanią?

Bardzo się dogaduję.

Bo Kahania jest

pięknym promekiem,

po prostu takim

wiesz

z taką

żywą,

bezwarunkową miłością do mnie.

I ja do niej też, więc mamy

fajnie bardzo

komunikujemy się ze sobą. Bardzo ją czuję

i parę razy

się okazało

dla mnie dużym zaskoczeniem, jak bardzo

ona też zna mnie. Jak na przykład coś wybiera

dla mnie albo

jak on słyszy piosenkę i mówi do mnie

E, Duśka, to na pewno by Ci się spodobało.

To jest taka twoja joga, byś do tego chciała.

A tą do medytacji, albo jakiś kolczyk,

jak będzie to jakieś... Wiem po prostu, że

mnie widzi naprawdę, wie co lubię.

A ostatnio przy mojej powiedziała,

no, musisz zgadnąć, za to się przebrałam

ostatnio do szkoły na bal.

No i jestem...

Pipa lampa, bo nie zgadłam, ale oczywiście

za indiankę, wiedziałam, że będzie

szczęśliwa.

Bo jest zawsze rzecz, którą mam indiańską duszę

i... Ja nie wiem, czy to żart.

No,

też nie wiem, tak jakby

opowiada mnie o tym, ale wiadomo, że zawsze

jakby w komunikacji

z dzieckiem

trzeba mieć uważność, nie?

Widzisz w Hani Piotra?

No, jest klonem totalnym, nie można

nie widzieć w Hani Piotra.

Bardzo. Bardzo, bardzo?

Bardzo, oni fizycznie są identyczni,

w kontekście wrażliwości są bardzo podobni.

A jeżeli chodzi

o dzieci, bo to jest też akurat

bardzo interesujący temat,

bo cały czas wmawiano

tobie dziecko w brzuch. Tak,

przez całe, całe twoje życie, cały czas

mówiono, że kiedy dzieci, kiedy dzieci,

kiedy dzieci, to

ty masz jakieś marzenia związane z tym,

czy to kompletnie nie twoja bajka?

Wiesz co,

nie mam marzeń.

Jest to kompletnie moja bajka,

bo z dzieciakami mam sztamę totalnie.

Tak jak wspominałam ci, ja mam

bardzo dużą potrzebę tej wolności,

poczucia wolności, że

mnie nic nie ogranicza. I jest tutaj

pewnego rodzaju lękstem związany, że to by

było już przerobane. Już mnie

tego nie odda. Ale

chyba

jednak dojrzewam

do tego.

Żeby

nie już chyba jestem coraz bardziej

nasycona tą wolnością, teraz i inne

rzeczy kiełkują w moim sercu, inne

potrzeby. A

nie dałam się nigdy sprowokować

w kontekście, wiesz, tego wkładania

w brzuch, bo

nie interesuje mnie co inni uważają, że ja powinnam.

Ale to nigdy nie było tak w perspektywie

nawet co ty powinnaś, tylko zawsze

często zadawano tobie to pytanie.

No bo to już najwyższy czas.

A to nigdy nie myślałem o tym

w takim zestawieniu, tylko po prostu

że ja myślałem o tym

w takim zestawieniu, że mówisz o bardzo

komfortowo o tym związku.

I nie chodzi mi o to, że ty mówisz o motylach

w brzuchu, tylko ja traktuję

komfort, kiedy ludzie mówią o tym, że potrafią się

godzić.

To daje największe szanse na przetrwanie.

I na to, że odnajdujesz się w tej przestrzeni, bo

rozumiesz, że związek to jest struktura

raz lepiej, raz gorzej.

Tak. To nigdy nie jest struktura, tylko dobrze.

Tak, to w ogóle

trafiłeś chyba w dychę

z takim

doprecyzowywaniem,

że to zbliża najbardziej, zawsze po tych

momentach spornych,

które wynikają zazwyczaj z niezrozumienia

w drugiej strony.

No i wiesz, jedziesz na tej oju złości

i po prostu

strzelasz, nie? A później

jak dociera do ciebie, że

w ogóle nie chciałaś zranić tej drugiej strony

i dociera

do ciebie, że on też przecież

cię kocha i nie chce dla ciebie nigdy

czegoś, co nie będzie do ciebie dobre.

No po prostu

miłość taka jest, że

że szkoda czasu na to, żeby przeciągać

głód mnie, bo chcesz jak najwięcej

czerpać z tego, co jest, co czujesz

w pewnym momencie, co cię łączy.

Jak taka

niteczka, że brzdękasz sobie na nie

dwóch stron jest napięta, no, nie?

To jest po prostu magia.

To jest

no, no sens.

Ale magia

wywodzi się z rzeczywistości.

Tak. Magia jest magią ze względu

na to, że rzeczywistość

jest czymś, co jesteśmy w stanie określić.

I ta magia

nigdy nie jest stałą,

a jest dodatkiem do stałej. I wydaje mi się,

że

często o tym zapominamy i żyjemy tylko w momencie

oczekiwania, oczekiwania

i pierwszego zauroczenia,

a potem, kiedy przychodzi nam stoczyć się

z rzeczywistością

i popatrzeć na to i poczekać na to,

bo ta magia kiedyś się pojawia, bo są

różne etapy związków. Tak.

Nie mamy na to już wystarczająco cierpliwości

i kręcimy się

w fotelu i zaczynamy szukać

kogoś innego, bo chcemy znowu poczuć

to, co czuliśmy na samym

początku. Jesteś chyba skarzony.

Tak, jestem skarzony ewidentnie.

My tak nie mamy.

Ale marzecie, że

to jest chyba choroba dzisiejszych

czasów. Ale mówisz o takim

wyobrażeniu i oczekiwaniu

kontra rzeczywistość, bo ja miałam

na myśli brzdękanie na tej nitce,

kiedy naprawdę jesteś na Ziemi

w rzeczywistości.

I że, ale to się udaje tylko, jak

są dwie strony

obecności czystej. I na

otwartym sercu, że to po prostu płynie.

A nie, że wyobrażasz sobie

cukierkowy obrazek,

do którego chcesz doścignąć

i, wiesz, wywalasz się na pierwszym

zakręcie, jak nie jest tak, jak ty sobie wymażyłaś.

Ale każdy sobie wyobraża.

Ty też pewnie sobie wyobrażałaś. Ja też sobie wyobrażam.

Jak poznałam Piotra, nic sobie nie wyobrażałaś.

No dobrze, ale jak poznałaś Piotra, to już jednak byłaś

doświadczona w boju.

Myśmy z Piotrem mieli kompletnie

inną historię. My się śmiejemy, że

myśmy byli ze sobą od pierwszego

momentu, jak się zobaczyliśmy.

To myśmy po prostu nagle zaczęli być ze sobą

i rozmowy. I to się tak zadziało.

A dopiero później do mnie dotarło,

że tam jest, wiesz, dużo historii

Bogu i tak dalej, ale to już za późno

było, to już miłość tak wystrzeliła, że

koniec. A ślub

będzie dookoła indiańskiej muzyki?

Słuchaj, jeśli się zdecydujaby, to będzie

bardzo po naszemu. No.

Ale po naszemu to jest...

No, właśnie tak. Tak, bo macie

właśnie to, co mnie też zastanawiał, czy to

jest wspólne. Bardzo to jest wspólne.

No, zresztą mówię, jak oglądałeś

rozmowę z Tom King, do której

przyłączył się

Piotr, bo wnioskuję, że troszkę

cytowałeś tam tego. Do pamięta, że to zrobił.

Że na początku to jest trudne, a później

uuuu, indianiec

i lecisz. No to jest to

takim, wiesz, połączeniu

ze swoją dzikością serca.

A co najbardziej wzięłaś od Piotra

do swojego życia?

Wiesz co, ja się chyba

przy nim nauczyłam, nie chyba,

na pewno.

On w sprawiu, że ja zaufałam mężczyźnie

na serio.

Być może pierwszy raz.

To interesujące.

Bo wydawało mi się, że jednak

ufałaś każdemu.

Poza kawulowi, bo to tam krótkie, lepiej za to.

O i ja mam cieszyć,

jak posłucha.

W ogóle mu nie dokuczasz.

Kompletnie nie.

Wiesz co, trudno mi się było z tym

sprzątować, że mam z tym problem.

Też byłam tym zaskoczona.

Ale taka była duża rezerwa

we mnie, moim sercu, chyba po tym pierwszym

rozczarowaniu.

Kiedy się okazało wszystko trochę inaczej,

miałam nadzieję,

jakby uwierzyłam, że jest.

Jak to się wszystko rozwaliło,

po prostu, jak już nie dało się tego

poskładać, no nie?

To jest taka moja wizja,

taka idealistyczna relacji.

Takiego pobożnego życzenia,

co ona wyglądała i że zawsze wierzyłam,

że ja jestem w stanie tego stworzyć, bo przecież nie ma.

Że nie mogę po swojemu.

To później to było rozczarowanie takie,

które zostało w sercu.

I te kolejne relacje były takie...

Jak się później okazało,

troszkę zwiększym doząd dystansów

gdzieś tam w środku.

Niebezpieczne to wszystko było,

bo jak opowiadałaś o tej relacji z Tąkiem,

o tym, że płynął w używkach,

to wyglądała jak taka niebezpieczna patologia.

Taka naprawdę niebezpieczna.

Tego, że nie wiesz, co się wydarzy.

Jeszcze ty, która

wyglądałaś na taką osobę, która bierze

bardzo na siebie, że

przyjmuje jego grzechy jako

wymówki do tego...

Ja wziąłem

współodpowiedzialność za to. Myśmy byli

po prostu tylko menu rozłącznie, nie było dla mnie

ja bez Tomka.

No to jest niezdrowa sytuacja, bardzo nie polecam.

Nie, nie.

No bo jak znaleźć swoje granice, jak nie wiesz,

gdzie się kończysz, jak gdzieś jesteś po prostu

tak, tak, tak bardzo połączona

wszędzie. No nie, nie, nie idzie rady.

No to już i są tylko wasze.

No ale to jest niepokojąca.

Na tym podlegają toksyczne relacje.

To co się kiedyś imponowało

w facetach?

Eee, temperament

bardzo lubiłam taki...

taki męski temperament.

Wydawało mi się, że to jest,

że to jest, wiesz, siła

największa. A dzisiaj się uczę,

że to jest w ogóle jedna z kolorów

męskiej energii, no nie?

Ale jak jest tylko to

to znaczy nie. Jeśli jest w dysproporcji

z

umiejętnością,

wzięcie odpowiedzialności

wiesz

i paru innych rzeczy, które

dla mnie dzisiaj odwadzę

w deklarowaniu uczuć, stawaniu za nimi

i tak dalej,

to, no to ten temperament

nie starcza. Tam jeszcze musieliśmy

chyba, że, żeby była

równowaga, no właśnie taka prawdziwa

dojrzałość, świadomość.

To jak z wszystkim

zarojedynkowość, w jakiejkolwiek

kwestii, to nie jest

za mało, to tak samo jak uroda.

To jest za mało niestety,

żeby móc na tym budować coś

więcej, że trzeba po prostu

patrzeć na proporcje tego wszystkiego

jak i ktoś w rzeczywistości

jest, a druga sprawa jest taka, że

proces weryfikacyjny niestety

to czas,

czas ucieka.

Nie można nikogo zweryfikować na pierwszym

spotkaniu ze względu na to, że często

gramy, bo pokazujemy

jacy chcielibyśmy trochę być.

No zależy, mam wrażenie, że

gramy, że takie odgrywanie

się zaczyna wtedy, jak już zaczyna, że

chcesz się podobać.

Bo kombinujesz co się temu

komuś może podobać

i pokazujesz, podrasowujesz

bardziej takie swoje aspekty,

no nie, tak myślę,

bo Piotrze, który jest dzisiaj najbliżej

mojego serca i o tym

pierwszym naszym spotkaniu

to kompletnie, wiesz,

to było spotkanie biznesowe, do którego on

dołączył i niczego

po nikim nie oczekiwał

i w ogóle

nikt się nie starał, tylko zaczęliśmy się

wspierać.

Posądziłam głosze winizm i

były po prostu tarcie między nami

intelektualne bardziej

i po prostu to był taki moment

ja po raz pierwszy jakoś tak zświadomie

nagle stałam się obserwatorem swoich myśli

i nagle ja z nim gada

i mam takie coś

no jezu, o co ja się tak nie ubrałam za bardzo

takie mam jeansy, tylko i ten dir

a mogłam, kurcze jeszcze

mogłam zam umyć głowę

rano, wiesz, jakieś takie pierdoły

i ja nagle się łapię na tym, że ja słucham co ja do siebie

mówię w tej głowie, to

kurde, coś się dzieje takiego, że ja chyba myślę

o tym, czemu się podoba

w trakcie tej rozmowy, to było

pierwsze, jedyne takie moje doświadczenie

i to dzisiaj sobie myślę, że to coś wyjątkowego

naprawdę na świadomym poziomie

to się odbywało

połączone z podświadomością, nie?

A są jak coś Amanci filmowi, którzy

ci się podobają?

Mnie ciekawi twój gust

bardzo miarach bratwit

po oryginalnie

w sumie to mam, że to jest oryginalnie, wiesz i szczerze

jak pójdziesz mnie o to, to widzę jego po prostu

widzę jego rozośmiane oczy

widzę jego po prostu jakąś taką

piękną z czułością

związane coś takiego

on jest po prostu doskonałością

udał się jezuskowi

co dodajmy jeszcze dwóch

Amanci

żeby był kontrast

tak żeby ci się podobali

że mi się też podobają

kurde, czy niedostępni faceci

bratwit się całkiem nieźle

klasyfikuje w tym wszystkim

oglądałeś taki serial

Ray Donovan

tak, jasne że tak

no i on ma coś takiego, no z Rydy Mioberg

strasznie wiadomo

więc myślę, że nie dobrze to o mnie świadczy

jak go wymieniam, ale w tym kontekście

ale właśnie coś takiego

intrygująco

niedostępnego

bardzo kręcące

a to na przykład idąc tym tropem

to ten pan oglądałaś film

film Adrenalina

nie

taki łysy pan z Wielkiej Brytanii

on ma taką piękną żonę moderkę

teraz nie pamiętam jaką się niestety nazywa

ale też bardzo popularny

aktor i dużo ludzi on mówi, że jest

przystojny, ale też jest właśnie taki

bardzo swój

taki niebrado pitowy

ale nie pamiętam jak się nazywa

trzeciego

to przychodzi mi Gerard Butler

on miał parę takich fajnych

ról, albo na przykład

gladiator

z takim szlachetnym sercem pięknym

oddany swojej rodzinie

swojej wielkiej miłości

szlachetny serce

może bardzo nie będzie gladiator

chociaż tragicznie skończył, ale

on jako postawa

męska

jak ty patrzysz na swoją karierę

aktorską

Słuchaj moje doświadczenia

aktorskie nie składają się jeszcze w

aktorską karierę

Słuchaj, tak, tylko najlepsze

zapisałem plebania, kryminalni

na wspólnej, tylko miłość w

samym życiu, w klanie, w pierwszej miłości

świat według kiepskich, nowa, ojciec Mateusz

na dobrej nazwę, komisarz Alex

barwy szczęścia, jak po kochają gangstera

kariera

ja nie zagrałem w ani jednym

no dobrze, masz

słuchaj, inne masz

chyba priorytety i potrzeby

masz tutaj ilość rozmów imponującą

i to ciekawych gości, które zapraszasz

też, to dla mnie

jakby satysfakcja

ze stworzenia

z kreacji

większą satysfakcję z tego, co robię

dziś w teatrze niż

filmografii, którą ty przeczytałeś teraz

i naprawdę tego nie postrzegam jako karierę

jak zagram kiedyś taką rolę

z której będę w cholera jasna

dumna

no to wtedy możemy w tych kategoriach rozmawiać

na dzień dzisiaj, że nie mam jeszcze jej na koncie

ale jak po kochają gangstera

to świetna rzecz

świetny epizod

bardzo taki

rozwirowany, uważam, w jednej z najfajniejszych

momentów tego filmu

ale to nie jest nadal jakaś wielka rola

no ale nawet nie mówię o wielkiej roli, tylko to już

jest to bardzo potężnie

wyprodukowane

do Flix, dookoła tego naprawdę

bardzo przyjemna otoczka, wydaje mi się, że

film też odbił się szerokim echem

patrząc nad, też zagrałaś przecież

w jednej takiej produkcji, która była

bardzo mocno popularna w Rosji, w Ukrainie

Wolf Messing

tam zagrałaś też bardzo mocną scenę seksu

dobrze pamiętam? Tak, bo ja grałam wtedy

ukochaną głównego

bohatera, który był jasnowidzem

i on zawsze

podczas

takich uniesień intymnych

zostawał wizję, więc to była

to była

taka scena, gdzie była połączona

z tym, że do niego te wizje przyszły, ale to w ogóle

jest taka tragiczna historia, bo ten bohater

ten aktor w ogóle zginął tragicznie w trakcie

kręcenia tego filmu

i nie skończyły, one były te zdjęcia

i to zostało pocięte później z tego, co wiem

na serial, żeby to jakoś

uratować, no

16 odcinków z tego, co

pamiętam, no i też ta sytuacja

że po twoim tańcu

z gwiazdami, tańczyłaś z Kubą Wesołowskimi

między wami, cytuję teraz

ciebie, i skrzyło

i produkcja zaprosiła cię

na zdjęcia próbne i okazało się,

że jest super, no i tak powstała

twoja rola. Tak, została

napisana bohaterka Urszula, młoda

matka samotna wychowująca swoje dziecko

córeczkę, który

zakochuje się i gorczy tej,

jak był Wesołowski. Tak, fajnie nam się

pracowało wtedy, bo myśmy

była silna chemia.

Ale niebezpieczna?

Nie.

Bezpieczna, dla mnie bezpieczna, bo

jeszcze miałam...

Jeszcze, no, kogo?

Tomka w sercu cały czas.

I

Kuba przestał smolić cholewy, jak

pewnego razu przeszedł Tomek

na trening, żeby nam tam coś pomóc

i spożonął, aha, no

dobra, to już teraz wszystko rozumiem

no i odpuścił.

Szkoda.

Ale prowokujesz.

Nie prowokuję.

W ogóle nie prowokuję.

Słuchaj, tak, tak się, to tak wszystko

jest tak, jak ma być, no.

Jasne, że tak. Ja naprawdę jestem tak uczciwa

wobec siebie, wobec tego, co czuję, że nie mam

powodu żołować czegokolwiek, bo

co, miałam wyprodukować inne uczucia,

niż były naprawdę? Po co?

Ja tylko zaczepiam.

No wiadomo. Był moment, w którym mówię, że

jedziesz do Stanów na spotkanie w sprawie

propozycji, którą dostajesz z Hollywood, później

napisał o tym, że tej propozycji nie było.

Jaka to prawda?

No to był taki moment,

że tak lubili sobie najpierw wymyślić coś,

żeby było co później demontować.

Demontować.

O, demontować, demontować.

Zdemontować też to może. Prawda, jedna cholera.

No, czyli nie było niczego.

Nie, ja pojechałam tam na warsztat aktorskiej, żeby się

po prostu kształcić. I to propozycją

było to, że Bernard Heeler po cyklu

warsztatów w Europie zaprosił mnie

do swoich master class'a była propozycja.

Bo ty też się uczyłaś w Rzymie i w Londynie, tak?

Tak.

Dużo wyciągnęłaś z tych lekcji?

No bardzo dużo.

Dużo narzędzi do pracy ze sobą,

ale też takiego radykalnego

konfrontowania się z tym,

na co mam być gotowe, jeśli rzeczywiście

chcę grać.

Jakie masz marzenie aktorskie?

Jak tak rzeczywiście spojrzysz na swoją umiejętność

i na to, co może się wydarzyć w twoim życiu

i jaki masz apetyt na życie?

A wydaje mi się, że apetyt jest duży.

Ale mój stosunek do aktorska się zmienił

na zdecydowanie

zdrowszy, bo moje ambicje

na początku były bardzo takie

uciążliwe dla mnie,

bo...

te pierwsze zmagania właśnie to było takie

zmagania.

Próbowałaś kogoś coś udowodnić, moim zdaniem.

I też miałeś także odłożyłaś ten taniec na półkę,

tylko i wyłącznie po to, że oni nazywali cię

tancereczką i tak dalej.

Ja zanegowałam bardzo ważną część

siebie wtedy, żeby coś udowadniać.

Głupi kierunek, ale

ta tęsknota za sobą

pokazała mi właśnie, jak bardzo to jest niewłaściwe

i wróciłam

na właściwy tor, ale właśnie jak

rozmawiamy o tym, czym te doświadczenia były

wtedy, to było zawsze takim dużym

ciężarem i chęcią udowodnienia

właśnie, aż do pierwszej

roli w teatrze

dramatycznej.

W Duodramie z Małgosią Bogdańską, w Divie,

no nie, to wtedy reżyser

powiedział, że to jest dla mnie jak

zamić, że jeśli się tego podejmę,

to on mi pomoże

i zrobimy to dobrze, bo

obserwował mnie wtedy powiedział już od

dwóch lat i nieprzypadkowo

przychodzi do mnie z tą propozycją, także jakoś

tak fajnie we mnie uwierzył.

No i ta rzeczywiście krowanie tej roli

nie było wcale proste,

ale

od tego momentu już

podjąłam decyzję, że nie chcę tak hardkorowo

i że to nie musi

to doświadczenie wyglądać, że jest tak trudno

i ciężko. I dzisiaj, jak pytaś, miałby

marzoną rolę, to w której

ja

z takiego prawdziwego swojego

potencjału będę mogła

stworzyć coś

zajebistego,

co

mi da szansę, wiesz,

użyć wszystkiego, co mam,

a nie

znów

a nie

za wszelką cenę coś tam

robić.

Ja mam

tak bogate życie

swoje,

cykl doświadczeń,

które mam już za sobą, że ja mam naprawdę

z czego czerpać i jeśli myślę

o

wymarzonej roli, to właśnie taka

ona byłaby, żebym mogła z jak największej ilości

doświadczeń czerpać, które

w moim życiu były, co się uśmiechasz

do swojej własnej kartki.

Wyobrażasz sobie to

na przykład, że nie wiem

tak, bo ja myślę, że to jest

na przykład marzenie do zrealizowania, że jesteś

na przykład gdzieś tam w planecie Singly,

w listach do AEM, pojawiasz się

w takich produkcjach i po prostu pojawiasz się

regularnie, bo

to są rzeczy, wydaje mi się, że bardzo

w zasięgu

i do zrobienia jak najbardziej, a wydaje

mi się, że już aktorsko też pokazują,

że tutaj potrafisz coś.

Jesteś w fajnych miejscach, bo to zazwyczaj są

bardzo fajne, pozytywne, ciepłe filmy

dobrze odbierane przez publiczność.

Z drugiej strony pojawiają się produkcje

takie, nie wiem, ale powiedzmy

Patryka Wegi, ale już chyba

w innych reżyserów, bo wydaje

mi się, że tam jest trochę moment

zaciągnięty na chwilę, jest hamulec, ręczne,

ale pojawia się chociażby taki kawul,

który gdzieś tam zagospodarowuje

taką przestrzeń, po prostu robi to

trochę bardziej artystycznie, a mniej

komercyjnie i to byłoby coś takiego, co...

Ja myślę, że jest fajnie odważny w tych swoich decyzjach

i zrobienie 3-godzinnego filmu to odwaga.

Też, no.

Strasznie długi i wyobrażasz sobie, że to

jest kariera, o której byś mogła powiedzieć,

że chciałabyś taką?

Maćka kariera? Nie, taką, że właśnie

grasz w jakiś tam komedjach romantycznych,

grasz właśnie w takich produkcjach, jak Maćka.

Wiesz co, moje życie

mi pokazuje, że ja zazwyczaj nie idę

taką sztampową trasą, że ja muszę

mieć teraz po drodze

medieromantyczne, żeby dostać. Ja myślę, że

jak przyjdzie właściwie moment, to mogę

dostać dokładnie tą propozycję,

która będzie

tą właściwą

i nie muszę po drodze

przechodzić przez te wszystkie bramki, o których mówisz.

Ale być może tak, być może stanie się

właśnie tak, nie wiem, zobaczy, ale

nie układam tego tak w głowie.

Bardzo dużo się we mnie zmienia teraz, teraz

taki czas, kiedy ja mam wrażenie, że

że życie mi podkłada

takie projekty, żebym ja mogła w tym rozkwitać

i żebym siebie zobaczyła

jak fajna jestem w tym rozkwicie,

takim autentycznym

i żebym jeszcze bardziej zaufała sobie

i jak to się wydarzy, to przyjdzie

ta rola. I opowiem ci

wtedy o tym. Co jest

dzisiaj twoim życiem zawodowym?

No głównie teatr.

Najwięcej pracuję w teatrze,

plus programy 2

Jeden z dzieciakami,

który jest

dotyka mojej największej pasji, czyli tańca

Youth and Dance, a drugi

tańcząca ze światem, który

paradoksalnie o tańcu nie jest, ale m.in.

jest jeden z aspektów, który dotykamy.

To jest podróżnicze program.

A bałaś się, przyjmując propozycję

od TVP, że zacznie się na ciebie chociażby

lyncz? Nie.

Nie, bo jeżeli

ja podejmuję decyzje, które

czuję, że są właściwie dla

mnie, to już, wiesz co,

koncentruje się na tym, żeby

przejść z pozycji pełni, a nie ze strachu.

Żeby ta intencja była z pełni,

bo wtedy

sprzyjące są okoliczności bardziej.

A ja też nauczyłam się

kilkoma klapsami

z życia, że już nie biorę odpowiedzialności

za nie swoje tworzenie.

Biorę odpowiedzialność za to, co tworzę sama.

Jak podchodzisz do medycyny

estetycznej, to jest bardzo interesujące.

Interesujące to jest dla ciebie?

Dlaczego? Dlaczego? No dlatego, że

jesteś atrakcyjną kobietą.

Powiem to już dziesiąty razy, żeby

to podkreślić, więc tym bardziej

interesuje mnie twoje podejście do tego, jak

patrzysz na medycynę estetyczną.

Patrzę także, broni się ręką, a i nogami.

Staram się, nie, po prostu

wybieram cały czas naturalne sposoby

wspierania

swojej kobiecości,

fizyczności. Aczkolwiek

widzę zmiany, które następują.

Jedne lubię inne, nie.

Ale godzisz się z takim przemijaniem?

Co ja mam to gadania?

Mam po negocjować tej sprawie?

Wiesz co, nie godzę się w tym sensie, że

nie odpuszczam sobie. Cały czas ćwiczę

jogę, dobrze się odżywiam, jakby

dbam u siebie z wszystkimi metodami,

w które wierzę, że mają sens.

Ale wiesz, zawsze chciałabym

wyglądać pięknie

i świeżo, i żeby

ta ta moja, taka młodzieńcza

radość, która jest w sercu, też była

widoczna na zewnątrz.

Więc na razie mam

taki etap, że

cieszę się tym, co jest.

A dalej zobaczymy, no spróbuję

wytrwać.

Bo to, bo tak

powiedziałeś, jakby to było coś złego. Mi się wydaje, że to jest

po prostu już taki element

naszej codzienności ludzi,

że już jakby to jest pewnego

rodzaju wybór.

Ja mam po prostu wewnętrzny trochę konflikstem

i dlatego nie mówię, że to jest coś złego, tylko

jakby obserwuję

to, co się dzieje, obserwuję też różne postawy.

Bardzo

mi zawsze blisko do natury.

Ale

no wiem, że teraz jest

mnóstwo możliwości, bo

mnie się to kuć, wiesz, w jakim sensie, że ja bym chciała

rzeczywiście żyć w tej akceptacji,

którą bardzo wierzę.

I myślę sobie, że jak zacznę majestrować

przy swoim wyglądzie w sztuczny sposób,

to, że to będzie trochę przeciwko tej mojej filozofii.

I to się we mnie jeszcze

zmaga tak wewnętrznie, wiesz?

No mnie to zastanawiało, bo

wydawało mi się, że

ty nie korzystałaś nigdy, ale mnie bardzo łatwo oszukać

w takich kwestiach, ja się kompletnie nie znam.

Tak się nie znam, bo

to wiesz, znasz się jak zaczynasz doświadczać.

Bardzo łatwo im powiedzieć, że ktoś czegoś nie robił,

a ja sobie nie robił, no bo mi powiedział, że

nie robiła, a potem się okazuje, że jednak

coś robił, więc na tym się nie znam,

ale też to mnie zastanawiało właśnie w twojej perspektywie,

bo wydawało mi się to wszystko raczej naturalne

u ciebie.

A z drugiej strony właśnie

jeden, godzenie się na przemijanie,

a druga sprawa właśnie to, że

jak się ma taką urodę

i się do niej bardzo mocno przywyknie,

to czy właśnie

razem z wiekiem nie boi się

jakby tych utraty tej atrakcyjności,

tej świeżości takiej.

Wiesz co, świeżość tak, atrakcyjność

no właśnie zależy,

jeżeli przyzwyczajasz się do swojej

no, ona się często staje atrybutem

i to bardzo duże.

Ok, ale jeżeli opierasz

całe poczucie wartości na tym, to jest

niebezpieczne, bo wtedy już desperacko

jest niebezpieczeństwo, że desperacko zaczniesz

tego bronić, nie?

I ja dzisiaj się, wiesz

swojej kobiecości wyrażam

na wiele różnych sposobów, nie tylko

wyglądem swoim, dlatego

myślę, że do desperacji

mi jeszcze daleko, ale nie jestem takim

typem, który ci teraz powie, słuchaj

nigdy w życiu nie użyję, nie spróbuję

nawet, bo nie wiem, czy nie spróbuję.

Nie, na razie

mój wygląd jest naturalny, ale

ale wiesz,

zmienia się ta skóra

buzia.

No, no jest inaczej niż było, czasami

na zdjęciach widzę na jakimś filmie

myślę, cholerka.

Tego jeszcze wcześniej nie widziałam,

to jest taka zmiana, do której musisz się

przyzwyczaić i tak, im bardziej

jesteś uczciwy w stosunku do siebie,

uczciwa, wyobraźcie, że jesteś kobietą,

bo wy trochę inaczej nie przywiązujecie

tego tyle uwagi, prawda?

Sam to stwierdziłeś?

Chociaż nie, znam też wielu

mężczyzn, którzy

wyrażają swoje niezadowolenie

związku ze zmianami fizycznymi.

Tak, tak, właściwie to już nie

jest tak, że tylko kobiety. Wszyscy dzisiaj

chcą się podobać, no co?

A ty nie chcesz?

Jasne, że chcę, dlatego jak najbardziej pokazuje się

z każdej możliwej strony, żeby po prostu

tą atrakcyjność wypuklić.

Pogadajmy o energii, bo to jest bardzo ciekawy

temat w twoje kwestii. Bardzo mi się spodobało to,

że czytasz horoskopy i wierzysz w nie dopiero wtedy,

kiedy jest napisane coś

miłego, albo coś, co może się wydarzyć

pozytywnego w twoim życiu.

No pewnie, ale

przy muszeń moka czytam te horoskopy.

W ogóle

tak bardzo wierzę, że jesteśmy kreatorami

swojej rzeczywistości, że

obieranie się na tym, że ktoś coś ci przepowiedział

jest, wiesz, odbieraniem sobie

tej mocy.

Proszę cię, ja słyszałem historii o tym,

że zakopywałaś pieniądze na cmentarzu.

O, do mnie to jeszcze nie dotarło.

Pieniądze?

Nie, że lubisz chodzić do wróżek, to prawda.

Jakbym miał już zakopać kasy, to na pewno

nie poszłabym na cmentarz, przecież tam się umiera.

To znaczy tam się już nie żyje, generalnie.

Może tam po prostu

nikt tego nie zamierzy. A co dobrego wynika

z zakopywania na cmentarz? Nie mam pojęcia,

ale lubisz chodzić do wróżek.

Nic z tych rzeczy.

Przepraszam, ja cię przecież damy tu wywiadów

powiedzieć, że chodzisz do wróżek.

Ale miałam też tyle dowodów na to,

że czasami,

to pewnie

ludzie stają na drodze, żeby wesprzeć pewne rzeczy.

Żeby ciebie wesprzeć, zależy się

od tego, czego potrzebujesz.

Kiedyś miałam takie

chodzenie do wróżek, ja w ogóle.

Pierwszy raz byłam

kogoś, kto zajmuje się energią.

Właśnie dlatego, że życie postawiło

tego człowieka na mojej drodze.

Byłem w tramwaju, wracałam

i byłem w kompletnej rozsypce.

Zastanawiałam się, jak mam sobie pomóc,

bo po prostu

coś na kształt depresji mnie dopadło.

Z czego nie do końca zdawam sobie sprawę,

opowiadałam jej po prostu, jak się czuję.

I wtedy poczułam, jak ktoś kładzie mi rękę

na ramieniu.

Odwróciłam się, to był młody chłopak,

który powiedział do mnie,

myślę, że mógłbym ci pomóc.

Jeśli mi zaufasz, to mysiądźmy

i pogadajmy chwilę na przystanku.

No i rzeczywiście zaufałam mu,

wiedzieliśmy wtedy chwilę

i polecił mi swojego przyjaciela,

który miał wtedy taki niesamowity dar

czytania

poziomu energii

i wspierania ludzi

we właściwych

korzystaniu

z potencjału energetycznego, który jest.

No i to właśnie było po

mojej, po zakończeniu

relacji, wiesz, toksycznej

w moim życiu. I dowiedziałam się, że jestem

nienergetyczna i że dziewczyno

klapsa i trzeba wracać

do życia. No i to była moja pierwsza

styczność takimi osobami, więc

no wiesz, to nie jest kwestia, że

jestem nawiedzoną lolą,

która szuka wróżki, której powie, co

w życiu ją spotka. Ale czy ja nazwałem się

nawiedzoną lolą? Tylko nie, ja sobie

z tego teraz tak drwie, bo myślę, że

wiesz, że przesada w

żadnym kierunku nie jest dobra, ale

na przykład wtedy wiem, że ta osoba

nieprzypadkowo stanała na moja drodze

dlatego, że potrzebowałam pomocy, po którą

raczej bym nie sięgnęła, bo nie

miałam zwyczaju. Ze wszystkim

postanowiłam poradzić sobie w życiu sama.

A to nigdy nie byłeś na terapii?

Nie.

A pomyślałaś kiedyś, że mogła

być i pomoc?

Nie.

Nie. Nie.

Ale mówię to specjalnie

z taką inną, nie dlatego, że uważam, że

nie jest pomocna, bo uważam, że wielu

osobom może pomóc, tylko ja miałam

taki taką niezgodę, że z czymś

miałabym sobie nie poradzić sama

i zawsze szukałam narzędzi do tego,

żeby to zrobić

samodzielnie i tak trękiłam do szkoły

świadomego tworzenia,

gdzie nauczyłam się właśnie

medytacji na 10 poziomach

podświadomości

i tą metodą

rozwijam swoją świadomość.

Bardzo się ze sobą,

no najpierw poznałam siebie dobrze, a później

zakumplowałam i to

super zaowocowało w moim życiu.

Ciężko było się z samej ze sobą zakumplować?

No nie, na początku to jest

spotkanie z demonami

z wszystkimi, tak że sprzerąbane.

Nie jest to po prostu sprawa, ale warto, no.

Dużo tych demonów?

Wiesz, co niedużo, ale silne skurcze byki

były. Wiesz, taka

zosia samosia też wcale nie ułatwia życie,

że nie potrafisz przyjąć pomocy od nikogo, że masz

w sobie taki bunt na to, że

jak czegoś nie dostałaś

w życiu, to znaczy, że tego nie

musisz pojeżdżyć, to poradzisz bez tego.

A tam w sercu naprawdę jest taka potrzeba,

no nie, i najpierw musisz ponegocjować

z tą somu, z stroną buntowaną w sobie,

żeby się na to zgodzić, że ta potrzeba jest.

Później, że właśnie

możesz zaufać mężczyźni i nie musisz

kontrolować wszystkiego, bo naprawdę

możesz uwierzyć, że on

że on jest zfer.

Że naprawdę poszedł na piwo z kumplem?

No a przykład.

I już schodząc i powoli zmierzając do końca,

że nie ma jaką popkulturę konsumujesz.

Jakie oglądasz seriale?

Jakie oglądasz filmy? Jakiej słuchasz muzyki?

Dużo ma z energią

związku, jakby mają odpowiedź na to pytanie,

bo ma wrażenie, że wybieram

dzisiaj dosyć selektywnie to, co

czuję, że mnie karmi.

I intelektualnie,

i energetycznie,

i tak światopoglądowo.

Tutaj się czasem rozmijamy z Piotrem,

bo on lubi...

Ja lubię też oglądać dokumenty, bo to

akurat jest nasza wspólna pasja.

Ale na przykład nie rozumiem, jak można

oglądać filmy,

w których jest dużo agresji.

Więc zdecydowanie

wybieram takie, które są

karmiące,

niż... To jakie to filmy?

Na jasną stronę mocy wybieram po prostu.

Ale jasna istnieje,

dlatego że jest ciemno?

No wiem. Tu jeszcze mam...

Tu jeszcze te równowagi szukam.

Jeszcze nie na wszystko się w tym stanie zgodzić,

ale pracuję nad tym.

Tu jakie dokumenty oglądacie razem?

Słuchaj, bardzo, bardzo

uwielbialiśmy i ciągle do tego

wracamy

o

koszykarzach.

Ostatni taniec.

Ostatni taniec jest

po prostu tak ją skarbnicą

mądrości.

To jest chyba nasz ulubiony serial.

To jest jeszcze jeden świetny

o koszykówce, o legendzie

Boston Cells X, który zdobył

11 pierścieni,

11 mistrzostw.

A ty chyba pizzerc to oglądał.

I to był pan, który walczył

o równość rasową,

miał pozycję koszykarską.

Świetny dokument.

Jeden z ważniejszych, które zobaczyłem

jeżeli chodzi o to, jak człowiek wykorzystał

sport, do naprawdę

dużych rzeczy.

A jeżeli chodzi o muzykę, no muzyka powinna być ważna

w twoim życiu. Bardzo dużo jest.

Ale wiesz, co ja szukam takich

i bardzo lubię z koncertów oglądać

relacje, bo to jest wtedy

tak żywe, że

ja jestem z nimi, ja się tam przenoszę

i ostatnio na przykład natknęliśmy

na utwór, gdzie

synowie

Bobiego Marleya wiemy

utworze z Rianą.

Słyszałeś ten utwór? Nie.

Prześleci. Taka będę fajna.

Taka będzie fajna.

Ale też wiesz, te koncertowe

wersje, na przykład uwielbiam

stary koncert Moloko.

Nie wiem czy widziałeś taką czapkę,

chyba w słopocie on był, się on był.

W takiej czapce

kapitańskiej ona tańczyła

ubrana w szaty

takie zwariowane

i tam

panowie nawet

kopulowali z różnymi sprzętami

energetycznie, ale to było

taki strzał energii. Wydaje mi się,

że muzyka,

albo Queen i jego koncerty

chyba te najbardziej energetyczne

jednostki,

które tak potrafiły

polaryzować

ilość, taką rzeszę ludzi.

To są takie koncerty, do których najbardziej

wracam.

Oglądałaś film o Queen? Tak, oglądałam.

Jak? No, świetnie

bardzo mi się podobał.

O Elvisie? O,

tutaj mam wrażenie, że strzedł

jego duch po prostu, żeby się

możemy wesprzeć głównego bohateru

od tworzenia tej historii, tak jak

zresztą Merlin.

Blondynce.

No dla mnie to muzyka, ale jednak

podobało mi brudu tych postaci.

Wiesz co?

Ale myślę, że to był o tym film,

że... No to pomnij mi.

Dokument tylko o sile

tej pasji.

No i też w ciemnej stronie tego oczywiście,

ale

ja się nakarmiłam tym dla mnie, to

był po prostu totalnym,

totalna moc w tym. Ja się po prostu

boję, że

jak zrobiłam film o, kurczę, Kobylinia,

wydaje mi się, że kiedyś powstanie to, że

rob. I trochę się tego po prostu

boję. Tak, tak.

No proszę Cię,

to było na pewno.

Akurat jeszcze Elvis to już w ogóle.

Pamiętasz,

jak kończy się ten film?

No. No, jakby

co jest przyczyną śmierci?

Trochę... Niestety

ja bardzo

lubię to, że te filmy

mają być prawdą. Te filmy też mają być

pewnego rodzaju przestrogą.

Dużą przestrogą.

Czyli brakujecie tej autentycznej historii, przyczyna

skutkowości, tego, że to dla kolejnych

pokoleń. Zespół Queen

bawił się najprawdopodobniej gorzej

od zespołu Filz Polski.

Tak, że po prostu

jak pokazuje się, jak wyglądało

te życie, to zachowajmy proporcje,

bo te proporcje pokazują, że na końcu jest meta

i ona jest niezbyt przyjemna.

Bo ci ludzie bardzo szybko poumierali.

Ale nie pokazuję. Nie masz tego wrażenie

oglądając to, że jednak

przyczyna była w sposobie ich życia

takiego zakończenia.

Tak, ale ja to czytałem,

ale mam 37 lat.

Wydaje mi się, że dla ludzi, którzy mają

trochę mniej wyobraźni i gdzie

narkotyki i alkohol powinny

być zdecydowanie bardziej spychane na margines

i pokazywane, co one tworzą

w rzeczywistości. To doskonale wiesz, co one tworzą.

Więc pomyśl sobie

teraz, czy widziałaś w tych filmach

ten płacz i ten

ból, który one powodują

w rzeczywistości.

Dla ludzi bliskich dookoła tego

wszystkiego, co się dzieje.

Nie wiem, czy to jest do odtworzenia.

Ale, moim zdaniem, nawet nie spróbowano.

Nie spróbowali.

Bo za mało było w tym szoku

tego, co w rzeczywistości,

jakie spustoszenie używki tworzą

z życia i

że na końcu jednego i drugiego

jest śmierć

przedwczesna śmierć wielkich,

genialnych ludzi, którzy mogli

zmieniać świat, gdyby żyli.

Dlatego zawsze mam

takie coś, że

jeżeli chcemy pokazać prawdę

to nie bójmy się

pokazać bolesnej

i trudnej prawdy.

Żebyśmy po prostu pokazali

tego rodzaju przestrogę.

Bo to jest przestroga na koniec.

Mogłaby być.

Czasem jest, czasem nie.

Czasami to nie jest.

I taki wypolerowany pomnik

pokazuje, że miał

trochę pecha.

Wiesz co? Ciekawe jest to,

o czym teraz rozmawiamy, bo ja

mam

świadomość, bo przeżyłam to w życiu

naprawdę.

I być może dlatego nie czułam tego braku,

bo ja to doświadczenie mam w sobie.

Ciekawe jest to,

że ty to wyłapałeś,

że tego ci tam brakuje,

a ja nie.

Może mam, wiesz,

pełniony zbiorniczek.

Może tak.

No, ale ty też miałeś przecież

styczność z tego rodzaju historiami

i co jest najbardziej

hardkorowe dla ciebie, co powinno się znaleźć

w tym filmie?

Więcej płaczu bliskich ludzi.

Więcej cierpienia, które powoduje.

Bliskich ludzi, ale bliskich ludzi.

Tak, to co powodujesz,

tym swoimi decyzjami.

Że to nie jest tak, że zostajesz tym sam,

tylko radzisz strasznie tych dookoła.

Że umierasz,

ale inni żyją z tym samobójstwo.

Wiesz, ale nawet

no wiem, wiem, wiem.

Dla mnie chyba jeden z najbardziej

hardkorowych aspektów, to jest ten rollercoaster.

Mhm.

Co cię czeka po prostu, że jesteś,

dostajesz, wiesz, zbuta w serce.

Macie kiedyś,

kompletnie się nie spojrzyłeś, czy kurczę,

minutę temu było co innego.

No to teraz odpowiedzmy sama,

czy te filmy są uczciwie zrobione

w tej perspektywie.

Nie, ty mnie nie spytałeś, czy one są uczciwie zrobione.

Tylko, czy mi się podobały.

Więc mi się bardziej podobały,

niż te rzeczy.

Musisz ty żyć zgodnie z prawdą.

No to jak, jak podobało ci się, to musiałbyś być zgodne z prawdą.

To, że ja żyję zgodnie z prawdą.

Ale zacznę, jak...

Ale jesteś bardzo, jesteś bystry, proszę bardzo.

Dziękuję. I tu też możemy skończyć na bystry.

Proszę, jeśli tego potrzebujesz.

Nie, nie, nie, nie.

Nie potrzebuję tego wyzwodu.

Do końca.

Naprawdę, ja to nie jest...

Jakieś laurkowanie znów,

że ja o tej prawdzie tak mówię.

Naprawdę w nią głęboko wierzę.

Co nie świadczy o tym, że ja nie popełniam błędów

i gdzieś się nie gubię czasami.

Bo czasem nawet musisz coś przeżyć,

żeby się dowiedzieć, jaka jest prawda.

A jak nie masz odwagi i czekasz naprawdę w teorii,

no to nie robisz tego, nie doświadczasz.

Jesteś człowiekiem. No po prostu.

Mam na to zgodę.

Wiesz, te perfect picture już mi dzisiaj nie interesuje.

Zawsze kursząco, nie?

Ale to jest jakby nieprawda, to są jakieś iluzje.

Ciekawsze jest prawdziwe życie

i prawdziwe relacje z człowiekiem.

Te właśnie niedoskonałe.

Które powodują przemyślenia.

Które powodują wzrost.

A najfajniej, jak wzrastają dwie strony.

Ale to też jest nie zawsze.

Jednak to już jest pewnego rodzaju...

To jest bardzo rzadko.

Masz taką relację?

Tak. No widzisz, da się.

Ja też mam dzisiaj taką relację.

I to jest po prostu...

Ostatnio sobie uświadomiłam,

że ja w końcu...

Czy ja naprawdę zdaję sobie z tego sprawę,

że mnie się ziścił

mój wielki sen o wielkiej miłości?

To co kiedyś myślałam, że z innym mężczyznów

za wszelką cenę desperacką

w końcu stworzę.

Wiesz, rozpieprzyło się jak

domek z kart.

A dzisiaj tak kompletnie z boku

przed do mojego życia człowiek.

Pietycznie, wiesz, na przeszkodzie było

bardzo dużo.

I nagle się okazało, że my dzisiaj tworzymy

taką relację, która jest dokładnie

odpowiedzią na te potrzeby

wymarzonego związku

w moim idealnym świecie.

Ja to dzisiaj stworzyłam

i paradoksalnie właśnie nogami na ziemi.

I to będzie najpiękniejsza

puenta naszej rozmowy.

Tak myślę, że to jest w ogóle najpiękniejsza

puenta do przemyśleń, wiesz.

Że to prawdziwa, autentyczne życie.

Jest

spełnieniem.

Jest spełnieniem.

Już nawet nie trzeba dodawać czego. Jest spełnieniem.

Tylko to daje spełnienie.

A zobacz, gdzie się zapędziliśmy

jako ludzie. Ile stworzyliśmy po prostu

fałszywych obrazków? Ile czasu,

energii nas to zabiera, żeby to

zasilać

odciągający od prawdziwego życia.

Co, gdzie my

w ogóle się

zapędziliśmy?

Powiśle. Bardzo dziękuję za dzisiaj.

Dziękujemy za mnie.

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Zapraszam Państwa do przesłuchania mojej najnowszej rozmowy.