WojewódzkiKędzierski: Grzechy polskiego kabaretu. Robert Górski

8/28/23 - Episode Page - 1h 36m - PDF Transcript

.

Partnerami komercyjnymi programu są Marhi Wedel oraz

Haier.

Wojewódzki Kędzierski, jeden podcast

uprowadzących i cztery wafle.

Na wszystkie wciągające wątki zaprasza

WW.

O co za emocje, minęła 20 Wojewódzki Kędzierski

pojawiamy się znowu w nowym sezonie

jesienno-zimowym w Onecie o 20 co tydzień w poniedziałki

się spotykamy. Ja na początku chyba

powiedz, że jesteś tutaj w studiach.

Mało tego z zaskoczeniem w przeciwieństwie do tygodnia

do ubiegłego tygodnia.

Jesteśmy.

Jesteś gość.

Sensacja.

Tak, przyszedł, zaraz powiemy chociaż ten głos

na słowo sensacja.

Tak, 21 wieku.

Ja chciałem powiedzieć, że WW,

a właśnie dokładnie WW wszystko widać.

Teraz na kanale YouTube Wojewódzki Kędzierski

możecie też zobaczyć nas.

To jest ta zmiana, że nie tylko gość jest gwiazdą,

ale my wspaniali wyjątkowi.

To Wojewódzki Kędzierski, tyle chciałem od siebie.

Ja chciałbym, zanim rozpoczniemy rozmowę

z naszym wspaniałym gościem, chciałbym uderzyć się w pierś,

bo w ostatnim odcinku poprzedniego sezonu

wprowadziłem państwa w błąd, co słusznie

państwo zauważyli i pisali do mnie

wiadomości prywatne.

Otóż powiedziałem, że w filmie gorączka,

ta scena Deniro patrzyła.

Ona była brakowana oddzielnie.

Nie chciałem protestować, bo to nieprawda.

Tak, to jest nieprawda, ja to zweryfikowałem

ale jest to taki mit, który gdzieś tam

w internecie krąży, ja widziałem zdjęcia, że

czy jest tak zwana?

Więc ja przepraszam za ten błąd,

następnym razem te anegdotki będę

weryfikował, a naszym gościem...

Ostatnia kwestia, myślę, że i ty,

i ja, i ta pani to zrozumieją.

Serdecznie pozdrawiamy mamę Piotra.

Ona wie, dlaczego.

Pozdrawiamy mamusie.

Robert Górski.

Witam was serdecznie.

Chodzi o to, czy palcino i Deniro grali

razem w jednym filmie?

Jedną scenę. Scena była oddzielnie

nagwana, jest taki mit.

A to nieprawda i jest jeden ciekawy

fakt, że ci ludzie, którzy byli w restauracji,

to byli tacy ludzie z ulicy, którzy

podpisywali kwit i statystowali

wielki chwil. Ja bym chciał zacząć rozmowę,

bo właściwie widzieliśmy się

Robert już w życiu parę razy prywatni

i służbowo.

Rozmawialiśmy o jądrach, więc pamiętam.

Staramy się dotykać

kontekście osobistym bardzo.

Naszych metryk. Przeciekawostki.

Obywanie jądr, co więcej swoich,

wcale tego nie zamierzamy.

Okazało się, że jądra są zdrowe

do tej pory, zresztą.

Obywanie waszą ciekawość.

Już zacząłeś to trochę pociągnę.

Czy ty na kobiety swojego życia

na mamę, na żonę i na córkę mówisz

Lachony?

Nie, nie. To już stare słowo.

Trochę się zdążyło

zestarzyć. Teraz nie wiem, właściwie

jakiego określenia używam na kobiety

żona, mama, córka.

Tradycyjnie.

Wiesz co, bo jestem ciekaw,

czy zadałeś sobie albo ktoś ci zadał

pytanie, ile twoich powiedzeń,

związków frazeologicznych, pewnych

złotych myśli, cytatów

trafiło do żywego języka, bo ja sobie

wynotowałem. No Lachony, Lachonarium

się mandero, powiedzmy, stary.

Jesteś zawieszony.

Stary chłop. Zablokowany.

Jesteś zawieszony, czy zablokowany? Zablokowany.

Jesteś zablokowany, zablokowana.

Stary chłop nie jest tak stare jak stara baba.

Nie, że gdzieś nie pije.

Byle co, byle skieliszka.

Jak twoga to do boga, jak nędza to do księdza.

Wkręca się jak walec pod górę,

ale się wkręca. Co ty wiesz

w nogach śpisz? Chcesz rzuć gumę

palcami, urwę ci łeb i będziesz

z szyją zasystał powietrze.

Tak się znudziło oddychanie prostym nosem,

na bocznych nie stoją,

martwemu by dygnął,

po co daje lać stary chleb, jak jest świeża

błoka. Tak, może jeszcze...

Kratać w gałę musi być. No tak, i po wypieczku.

Jakby Pan Jezus jak przeszedł mi

powstał stópką pogardlę. Właśnie.

Skąd? Tak, serio.

No bo to twoje.

Chociaż raz było mi strasznie miło,

jak w twoim programie usłyszałem swój żart.

To możliwe. O córce.

Pamiętasz, jak byłeś kiedyś, ja powiedziałem

jak rodzi ci się syn, to pilnujesz syn, a jak

rodzi ci się córka, pilnujesz całego osiedla. Tak, tak.

No bo jestem zbieraczem generalnie takich

historii. Część z nich rzeczywiście takich

powiedzeń wymyślam, ale część po prostu jestem

kronikażem. Słucham, co w sobie

są ludzie, ostatnio byłem na placu Wilsona,

szła przede mną matka z córką, do ptaki,

i matka mówi do tej córki,

jest jej zablokowana. Tak mi się zrobiło przyjemnie.

Naprawdę? Tak.

Potem patrzę sobie na ten sketch, on ma 21 milionów

wyświetleń, więc to chyba jakieś, nie wiem czy to jest

mój rekord, ale rzeczywiście

trochę tych powiedzeń do języka

weszło, natomiast cały czas sobie tam nasłuchuje

ostatnio usłyszałem fajne powiedzenie

piwo z rana, to krok w nieznane.

To ładne, bo to taka parafraza.

Gdzie to było zasłuszane?

To chyba jakieś jest roskie w przysłowie,

oni mają jednak, ten naród jest

trochę zesrany, ale powiedzenia mają

fajne. A stary chłop nie jest

tak stary jak stara baba?

Miałeś jakieś konsekwencje?

Nie, to sobie chyba

sam wymyśliłem, bo generalnie jak widzę

to spostrzeżenie

jest dosyć trafne, bo nie wiem do czego,

ale ludzie się cieszą, jak to powiem,

mówię na scenie, i to nie tylko faceci, bo to

jest oczywiste, ale także kobiety, więc chyba

ich bawi, jakaś ta smutna

prawda zawarta w tym żarcie.

A po co dojadać stary chleb, jak jest

świeża bułka, to trochę autobiografia?

Nie wiem,

do czego nawiązujesz, natomiast

jest to powiedzenie, które funkcjonuje.

Ja go nie słyszałem wcześniej?

Aha, no to nie wiem, no to cieszę się

w takim razie, że upubliczniłem je.

Kuba trochę wyciągnuje.

Przepraszam, przypomniało mi się to, kiedyś Siemią

powiedział na scenie. Siemią.

Wojciech Siemią, tak widziałem go,

będąc na widowni właśnie powiedział

to i sobie zapamiętałem. To pomyślałem sobie, że

pewnie wszyscy o tym zapomną, ja pewien

w jakimś czasie wykorzystam to i będę

zbytowany jako wymyślacz.

Ale żeby to jakoś zrekapitulować,

rozumiem, że dużo z nich jest autorskich

twoich, tak? No tak, już bez przesady.

Jestem takim zbieraczo-złodziejem,

ale także też czasem wykorzystuję

swoją własną wyobraźnię, no bo niektóre

rzeczy wymagają jakiegoś takiego

komentarza autorskiego, bo nie ma

nie znam jakichś powiedzeń, które

pewne rzeczy puentują. Ja miałem bardzo

podobne pytanie, a propos hip-hopowców,

bo jednak ktoś wymyślił HWDP, który używamy

prawda? To nie ja, to nie ja.

To nie ty, jestem hardcorem, daj kamienie

i wiele innych, więc

może nam powiesz

na samym początku rozmowy, żebyśmy do tego

nie dążyli przez tą rozmowę,

co jest górskiego opus magnum?

Zawsze

wydawało mi się, że sam kabaret oczywiście

jest czymś takim, co istnieje

już 20 parę lat i to

jest jakiś rekord chyba, bo rzadko kiedy

gdzieś grupy artystyczne istnieją

tak długo, chociaż rzeczywiście kłóciliśmy się

nawet się biliśmy, no ale nie było

nigdy między nami noża, no więc

to na początku myślałem sobie, że to tygodnik

moralnego niepokoju, był taki program

cykliczny za czasów, kinetrenty

w publicznej telewizji, wydawało mi się, że już

nic więcej lepszego nie udało mi się

zrobić, no potem pojawiło się to ucho prezesa

którego sukcesu się nie spodziewałem, no

i do tej pory jestem przezywany

nazywany prezesem,

kiedyś byłem badylem, potem byłem premierem

od czasu do czasu

jestem kimś

tego słowa nie mogę użyć, bo

i taki czasem zdarzają komentarze

ale krótkie?

no ale najczęściej jestem tym prezesem

ale mi się wydaje

że jak ty masz taką

społeczną konfrontację ze swoją popularnością

czyli ulica, sklep

to raczej 99%

wskazań z pozytywnych, naród cię kocha

generalnie jestem

lubiany, czasem te powody

dla których jestem lubiany się wykluczają

bo jestem, czasem uważany

za przyjękłego wyborce pisu

czasem jestem

antypisowcem według ludzi

ale takiego porządnego

taką z***** dostałem za to, że miałem

jakiś żart antyszczepionkowy

generalnie to ludzi najbardziej

poruszyło i ktoś postanowił

nazwać rzeczy po imieniu

a Żydem jesteś?

to nie, do czego ja mam krzywynos

ale właściwie od Żydów to mnie

specjalnie nie wyzywali, też ja nie czytałem

komentarzy jakoś szczególnie

czytam to pierwsze 10 one są zazwyczaj pozytywne

potem jest coraz gorzej

więc tak docieram do 10 i myślę o sobie

cały czas, że jestem jednak

lubiany, uznawany, generalnie za Polak

a masz takie sytuacje, że

np. wchodzisz do sklepu, chcesz kupić

nie wiem

bołwinę z kością a pani tak kiwa i pokazuje ci

że nie, czy nie

ja wiem tak raz, to nie chodzi o

zwykłą kiełbasę

czy niezwykłą chyba zwyczajną

nawet i pani tak rozgnając się

na około powiedziała kiwna głową, że nie

i poleciała na zaplecze

i przyniosła mi tę samą kiełbasę

ale zdaje się, że chyba świeszczą

i być może uratowała mi

może nie życie, ale fragment jego

ten spędzony w kiblu, to na pewno

no więc tak, czyli popularnością

kupujesz czas wolny

niektóre paru nieprzyjemnych

sytuacji dzięki tej

popularności, ostatnio byłem w jakimś takim smutnym

miejscu, bo w ośrodku opieki

społecznej i ta pani

się może czytam, jest dosyć poważnie

ale ta pani, z którą

rozmawiałem, dyrektor czy kierownik

już czas była poważna

w końcu pancząc na mnie nie wytrzymała

i wybuchnęła śmiechem, bardzo mi zaczęła

przepraszać, coś jej się przypomniało

widocznie zabawnego z mojej twórczości

ale nie powiedziała co

nie, ale co jakiś czas spotykam ludzi, którzy mówią mi

np. jedno zdanie z mojego skleczu

ja kompletnie nie wiem o co chodzi, bo tych

skleczów się odczeskają całe mnóstwo, oni

widzieli widocznie jakąś powtórkę w cefał

rozrywka, to kiedyś teraz gdzie indziej

więc wydaje mi się, że ja mam to wszystko

w pamięci, próbuję sobie odtworzyć z jakiego

po pierwsze o co chodziło, a po drugie

z jakiego skleczu

to mogło być, bo ja już nam napiszałem

naprawdę tyle tego, że jakiś czas temu pomyślałem

sobie, napisze

sklecze o zebraniu w szkole

i sobie wytam, że ciłem na YouTube

tekst zebranie, żeby zobaczyć, czy ktoś

już nie zrobił podobnego skleczu,

okazało się, że już ja napisałem

wszystko czy o zebraniu. A czy to to wszystko

trzymasz, czy piszesz sklec, używasz,

wyrzucasz i do tego nie wracasz?

Nie, no trzymam gdzieś tam

w komputerze. Archiwum Górskiego.

Ja piszę sobie wszystko w zeszycie i mam już

całą masę tych zeszytów, na początku wywalałem,

a potem żona mówi zostaw, może umrzesz

ale może komuś się to potem przyda,

ktoś będzie chciał na tym zarobić

dokładnie pewnie ona,

więc trzymam to. Cieszę

Twoje rozmowy z żoną i że Ty wywołałeś

temat Pani Moniki, chociaż Moniki, bo się

poznaliśmy, poznałeś osobiście Anę

Lewandowską? Nie, nie, ale

wiem o niej bardzo dużo, dzięki

książce mojej żony i

dzięki opowieściom, które nie znalazły się

w tej książce, bo się rzeczą nam ograniczoną

objętość, tak, ale przez pewien czas

była obecna w naszym domu i właściwie

wszystko kojarzyło mi się z Anią

Lewandowską i tak sobie zawsze myślałem,

że skoro Maja żona napisała

książkę o Żenie Lewandowskiego, to może

Pani Lewandowski napisz jakiejś książkę o mnie.

Ale doradzałeś jej

jakąś strategię, mówimy o książce

Imperium Lewandowska

Monice Górskiej

Chobień, Chobień Górskiej, czy

raczej mówię z żoną

napastnika Barcelone lepiej nie zadzierać

Monia, spokojnie.

Doradzimy to, żeby bowachała się

czyjechać na obóz Lewandowski, po pierwsze

strasznie ciężko o tam się dostać, jak się okazało,

więc zapisała się na kość listę

rezerwową i żałowała, że

jednak tam nie pojedzie, bo listę rezerwowała, to tylko

rezerwowała, a potem okazało się, że jednak masz

szansę tam pojechać i wtedy zaczęła

naprawdę się wahać i powiedziałem jej, jeć,

zobaczcie, co tam się dzieje, przy okazji

może tak jesteś

piękno, ale może jeszcze będziesz

sprawniejsza. A na mecz

miałyś zaproszenie? Wróciła z prawniej.

Na mecz miałyś zaproszenie czy nie? Na mecz?

Nie, nie, nie, nie byłem na

żadnym meczu, poza tym

nie wiem czyta.

To znajomość mojej żony z Lewandowską

to różne fazy na początku, bo

no, udzieliła

wywiadu i potem ta książka

wywołała, oczywiście

tego się spodziewali, chyba wszyscy

zamieszanie na pudelku i chyba Ania musi się

trochę oswoić z tą

świadomością. No wiesz, że

w atmosferze takiego kreowanego skandalu

i oczekiwania sensacji wyszła książka, która

jeżeli ma być szczera, skończyłem ją

dziś, sam kupiłem, także możesz

powiedzieć, dołożyłem się do waszego

gospodarstwa, ale także swoim, do luksusu

życia, że ta książka jest ukłonem jednej

kobiety wobec drugiej.

No więc ona nie jest plotkarska, a tak niektórzy

o niej... No nie jest to książka, którą

na przykład napisał Krzysztof Stanowski

o Natalii Janoszek

i wideo. Niestety, nie czytałem, i chyba

nie dołożę się do majątku

Pana Krzysztofa, natomiast

no, oczywiście

w mednia plotkarskie wyciągnęły

chyba sześć zdanie pochlebnych i wokół

tego cała ta dyskusja się tam potem

zaczęła toczyć, ale rzeczywiście jest to książka

głównie o tym o sukcesie kobiety, która

mogła go odnieść, ale nie musiała

bo to, że jest żoną piłkarza i ma

dostęp do pieniędzy. Jeszcze nie oznaczę, że

może te pieniądze pomnażać, albo

że odnieś się jakiś swój indywidualny

sukces, bo przecież wielu

piłkarzy ma żony

i wiele żon ma szansę zrobić

karierę u ich boku, a ona...

Na przykład w ogóle nie znamy żony

Buncola. No nie, no nie.

Właśnie Mierza Górskiego żona też nie zdana.

No to jest, chcę wam powiedzieć,

że ciekawostka, że ja reprezentuję wszystko

co w polskiej piłce jest najlepsze, bo gdyby

połączyć Kazimierze Górskiego

i Roberta Lewandowskiego powstałby

Robert Górski. A jak doszedłeś

do tego równa? Jakże karkołomnego

równa? Ewentualnie Kazimierz Lewandowski.

No, ale tak sobie zaczęła myśleć

co może być zabawnego w tym

w tym połączeniu.

No i doszedłem do takich właśnie wniosków.

Wywołaliśmy twoją małżonkę.

Małżonka też jest scenarzystką filmową.

Teraz w Gdyni będzie

film według jej scenariusza

Pana Fabickiego Leng.

Wcześniej też napisała

wywiady rzeki.

Jeżdż do Gdyni, będziesz kibicował

żonie, czy ty w ogóle kibicujesz

właśnie żonie całym sobą kiedy

coś robi? Tak, bardzo ją

wspieram. Jadę do Gdyni

pierwszy raz. Znaczy w Gdyni już byłem generalnie,

ale na festiwalu jeszcze nie.

Więc chętnie tam popatrzę jak to wszystko

wygląda.

To bardzo oczywiście kibicuję.

Chciałbym, żeby ten film był zauważony.

Nie mogę powiedzieć o czym on jest,

natomiast powiem, że jest bardzo smutny.

Więc nie ma tam

zrywania boków.

No i co, zapraszam

do kin Fabicki po paru latach

milczenia, zrobił film

gówną rolę. Gra Cielecka

w parze...

Magdalena.

Cielecka.

Pamiętasz Marlon Brando?

Nie radkiewicz.

Wiesz, że jak kończyłem tę książkę,

to mi przyszedł taki niespodziewany

wniosek do głowy.

Chciałbym, żebyś potwierdził albo sprostował,

że to jest po prostu inteligentna, książkowa

ustawka. To jest po prostu dobry sposób

na zarobienie pieniędzy. Przez obie panie.

No to nie mówisz, że nie.

No to oczywiście

jest to temat, który wiadomo

ludzi ciekawi. Pewnie wiele osób

z tego co wiem, to książka jest

teraz bezcelerem, sprzedaj się

bardzo dobrze.

To jest najlepiej niż poprzednia książka Moniki,

czyli

polscy miliarderzy.

Jakby jedna książka jest konsekwencją drugiej.

To jest wydawnictwo czerwonej czarnej.

Monika tam zaczęła pisać. Najpierw książkę

napisała o uchu prezesa,

potem o Ukrainkach.

Potem te Ukrainki często

sprzątają u ludzi bogatych, więc

był rozdział o tym,

jak wygląda życie bogatych ludzi, więc powstała

następna książka o polskich miliarderach.

Ci miliarderzy często się rozwodzą

oczywiście za szkodą

dla swoich rząd, które nie mają z prywat

takiego biznesu, jak Ania Lewandowska

i zostają nagle z niczym.

Potem powstała książka Moniki o tym, jak się

rozwodzić, rozwiedź z miliarderem i przeżyć.

A ponieważ Ania Lewandowska też jest

już na liście Forbesa, więc jest

jedną z nich.

Przypomniałam, jak Tadeusz Drozda przechodził płynnie

z jednego filmu do drugiego. To był film Las,

a jak Las to drewno.

Jak drewno to schody, zobaczmy film upadek.

Ale to się trzyma.

Kulewski jest łatwy do sparodiowania

z pastiszowania przerobienia na kabaret?

No gdzieś tam

korzystałem z jego postaci

z całej tej pary, bo to jest Kulewska

para wręcz w uchu prezesa.

I to było sympatyczne.

Ale on sam jako człowiek jest

znaczy mało nie wiemy, prawda? Powstał ten

film, którego nie widziałem, ale podobno

niewiele się dowiadujemy tam.

Już bardzo poprawny.

Tak jest taki poprawny i on tam chyba niewiele chce

o sobie mówić, a jeśli chcę to

tylko rzeczy tak powszechnie

no

które wyświadczą o tym, że jest

dobrym sportowcem i miłym człowiekiem.

Więc nie jest postacią tam z krwi i kości.

Więc nie bardzo jest się czego tam

złapać.

Może właśnie to i co nie my nie wiemy.

Walka z memami na własny temat.

Jest trochę takim, bo coś takiego robił

przez swój dział prawny. Jest takim preludzią

do niebezpiecznego i grania

z śmiesznością. Nie masz takiego wrażenia.

Poza tym on jeszcze jest piłkarzem

chyba straszne obostrzenia zresztą

co może powiedzieć piłkarz

tego klubu czego nie może i każdy wywiad

przechodzi wielostopniowo jakąś tam

autoryzacji. Nie zauważyliśmy tego.

Znowu u nas tutaj był

ale jeszcze nie był w Barcelonie. Może to był

ostatni jego wywiad. Ostatni wolny wywiad.

Ostatnia prosta w bajernie.

Słuchaj, bo jeszcze zamkniemy

temat żony, bo to jest w ogóle fajne. Ja czytałem

z wami wywiadek. Monika w ogóle słucha dzisiaj nas.

Prawdopodobnie.

Tak chociaż pewnie Malina tam drzejapę.

Malina to nie wiedział.

Czurka. Czurka.

Rozjętowałem się po słowie japa.

Dobrze, bo

ty bardzo ładnie o niej mówisz w wywiadach.

Naprawdę. I to się miło czyta. Ja

obserwuję Instagram twój, Instagram

małżonki. Dzisiaj przejrzałem.

Pytanie pierwsze.

Czy Górski teraz jest

to jest najszczęśliwszy Górski jakiego

znamy? Prywatnie.

No tak. Wydaje mi się, że tak.

Oczywiście szczęście to nie stały stan, ale

generalnie.

Ja patrzę na tego Górskiego i widzę takiego

spokojnego faceta

w kwiecie wieku. Ktoś napisał

u mnie na Instagramie Górski, drugi kabareciarz

RP, zaraz po glapińskim.

Generalnie jestem bardzo

zadowolony ze swojego życia.

Mój syn ma 19

lat, dostał się na filologię polską, czyli

idzie w moje ślady, więc

nie wiem co będzie z nim potem, bo to

nie jest zawód, który generuje.

Już Fira. Wigantyczne pieniądze, tak.

No ale taki jest porządny chłopak.

Jak rozmawiałem z kolegami,

którzy mają dzieci,

to zazwyczaj te dzieci się są źródłem

niemożliwych

chłopotów.

Oni przed nigdy do ciebie z pytaniem

tato brać narkotyki czy dopalacze?

Nie. Właśnie nie. Powiedziałem jeszcze,

że to się on sobie spróbował tego tamtego,

ale nie specjalnie mu to podeszło.

To jest dostawcą

Wesoły Hanegdot. Było ostatnio na 18

jakiejś u swojego kolegi w tłuszczu

za tłuszczem.

I

do picia to rodzice organizowali tego

18-letniego chłopaka. Do picia dla tej

młodzieży była wódka albo piwo zero.

Jest wódka zero?

To już jest next level.

Można wódkę wyzerować.

Natomiast taki był tam wybór

bardzo ciekawy jak... I co wybrała młodzież?

Młodzież wybrała wódkę.

Szokujące. Dobrze.

Dobrze. Wróćmy jeszcze na chwilkę

do żony.

Ja się trochę z tym nie zgadzam,

więc jak ty patrzysz na

swoją piękną, młodą, talentowaną żonę

zastanawiasz się

dlaczego cię kocha i za co cię kocha

i w ogóle dlaczego to ty? Dlaczego to ty?

No

Mocka jest mocza dla mnie o 14 lat.

Zawsze mi mówiła, że

w swoich równo latków uważała za głupków

i ja się z tym...

Zgadzam. Teraz się zgadzam.

Nie wiem. Coś, co mi jest chyba.

Przypomnijmy, którą ona jest rocznik. 85.

Chłopaki dowiedzieliście się o sobie.

Teraz oni są starsi. Znaczy nadal

są jej równo latkami.

Każdy razie miło spędzamy czas,

oprócz tego, że się kochamy,

to myślę, że się tak, że po prostu

lubimy, a to jest chyba kluczowe.

Co więcej, nie wiem, czy zarejestrowałeś

to, kiedy byliśmy na twarciu twojej

knajpy, byłem na niej razem z moją

żoną Moniką i moją

matką Antoniego.

W trójkę

od czasu do czasu

bo

od czasu do czasu są święta, czasem

to święta spędzamy także razem,

więc mamy powód do zadowolenia, bo

są tacy, którzy mają

którzy żyją źle

z wszystkim partnerką

i z poprzednią. To prawda.

A od Ciebie ludzie, jak chodzisz po ulicy,

wchodzisz do sklepu,

bo kiedyś Jerzy i Maciej Sztur mówili,

że mieli taką przypadłość, że jak gdzieś przychodzili,

to ludzie od razu mówili, oho,

będą jaja, będzie wesoło, sztury przyszły.

Jak wchodzi góral, to też czujesz

taką presję, że musisz być zabawny?

Z co miałem, można mówić, brzydkie

słowaczne bardzo? Kiedyś byłem na stacji

menzynowej i ktoś zostałem rozpoznany

i ktoś mnie poprosił, ty

góral, weź za p***u skacz.

Nie działem, jak się do tego do końca

odnieść, bo co to znaczy

za p***u skacz?

Na stacji menzynowej. Kradnij komuś, zawłaszcze.

Albo zepsuj.

Na powiedz skacz tak, żeby był nieśmieszny, więc

do czasu do czasu pojawiają się takie prośby

jak chcieliśmy. Zostałem poproszony

przez straźników miejskich.

Znaczy, z żonami została propozycja,

że mogę się wykupić od mandatu kawałem.

Ja nie znam kawałów,

to jest właśnie najgorsze, więc przypomniałem sobie

jakichś jeden tam o. Swój własny.

Opłacało się i odpuścili?

Tak, tak, tak, odpuścili. No, ale generalnie

poruszam się jakichś tymi ścieżkami

takimi nożeliborzy wypróbowanymi

tam już mnie wszyscy znają, więc

więc już wiedzą czego się po mnie

spodziewać i czego się nie spodziewać.

Jestem typem wodzie reja, który tam

chodzi i rozpowiada

do wcipy na prawo i lewo. Ale ty jesteś takim

stereotypowym

przykładem sateryka, który

w domu jest wygaszony, spokojny, taki cichy?

Nie, nie, nie. Przeciwnie.

Właśnie moja moja, może na wielokrotnie mnie prosi,

żebym przestał żartować, bo już

ma tego dosyć, co mnie trochę dziwi,

bo wydaje mi się, że oczywiście zdarzają się nieudane

żarty, ale większość... A daj jakiś przykład nieudanego

zakrytu homowego? Nie, no do głowy,

mi to nie przejdzie teraz,

ale czasem po prostu doprowadzam

swoje dziecko zamiast do

śmierchu, do jakichś płaczła

nawet jakiegoś

zawodzenia, więc co... Dziecko?

Dziecko, ramach rozrywki. Tak, wydawało mi się,

że to będzie zabawne, ona potraktowała

to inaczej, no więc,

ale to każdy z nas tak miał,

czasem się po prostu nie...

Operujemy na innych falach. My nie mamy dzieci.

Bardzo, znaczy nie wiem, nie każdy musi mieć,

to też... A jak na nas

patrzysz, to uważasz, że powinniśmy?

Nie znam was tak dobrze,

prywatnie, natomiast życie mi nauczyło tego,

znaczy, wiele osób ma dzieci, a nie powinno

moim zdaniem, więc, jeśli jesteście

takim przypadkiem, to gratuluję wam

dobrego wyboru. Masz

Robercie listę osób,

osób, których byś nigdy nie dotknął

swoim dowcipem? Jakąś taką w głowie, gdzieś schowaną?

W sensie,

że on nie... Nie wiem, że na przykład Lech Kaczyński,

Jan Paweł, Zedon Laskowik,

Jan Pietrzak. Nie,

to wręcz dziwnie, nie, nie mam

takie listy, o każdy można

żartować, oczywiście,

w umiejętny sposób, resztą i tak zawsze

jest, znajdzie się ktoś, kto

się obrazi, więc

czasem tak sobie myślę,

czy ta osoba,

co bym zrobił, gdyby ta osoba, o której

żartuję, siedział na widowni, czy miałbym odwagę

wtedy też, to tak powiem. No właśnie, bo chodzisz

na zoli Bożu i to mi przyszło przez

myśl, to, czy mówisz, czy tam...

Ja grałem w Kołobrzegu, tam jest ten

słynny amfiteat, i mam

taki sketch o poprawności politycznej,

kiedy rozmawiałem z moim estradowym synem

o tym współczesnym języku

o mużynie

dokładnie, że śpiąc, bo...

Afroamerykaninie. No właśnie, mój syn

ten prawdziwy też mnie tak poprawia, nie, no, ale

jestem, tej daty trochę starszej

i mi boli, że to słowo mużyn wypada

z obiegu, bo mnie kość generalnie

dobrze kojarzyło. No i

wychodzę, żeby ten sketch tam odegrać

przed ludźmi, a ochroniaczem

jest rzeczywiście... Pan

Czarnoskóry. Jak mówi koleżan...

córka mojego kolegi, Czarnoskórzyn.

O matko.

Czarnoskórzyn. No i...

No i wychodzę,

no i tak myślę sobie, no widzę, jest ten

gość, no, no, no, Czarnoskóry.

I zaczynałem

to mówić, tak, co tu zrobić,

no, co tu robić, no, ale co tu robić, no, muszę mówić

i tak mówię o tym mużynie, bo takie słowo pada

wskaczu i ten

ochroniacz patrzy się na mnie, ludzie się patrzą

na niego, ja zastanawiam się,

czy on spełnić się w roli ochroniarza,

czy przejdzie mnie, załaduje wpisk.

No i

taka dziwna sytuacja się wytworzyła,

do której nie byłem przyzwyczajony,

no, bo my wszyscy nagle żyjemy

trochę w innym kraju, prawda?

Szybko się to wszystko zmienia

i te dowcipy, które do tej pory wydawały mi się

takie niewinne, nagle

nabierają innego kontekstu, więc...

I było jakieś spięcie z Panem?

Nie, nie. A był brawo, czy...

Zachował się bardzo przyzwyczajnie.

Nie wiem, czy znał Polski, na przykład,

może to mi nie uratowało.

Ale tak naprawdę ten sketch

mówi go o bronie, tylko trzeba tam doczekać do końca.

Ale poczekaj, bo ja obejrzałem teraz

tak, twoją parę dni młynarskiego,

które jest świetne.

Parodziłowałeś też wiele innych osób, spotkałeś

kiedyś na swojej drodze kogoś?

Młynarskiego spotkałem. I co powiedział młynarski?

Bo ja myślę, że on mógł się trochę zdenerwować.

Podobno, ale to znam...

Słyszałem z relacji osób trzecich, że tam

się zeźlił.

Czy to był szoftowy sketch?

Ty go po prostu bardziej...

Trochę mnie zerytowała w pewnym momencie

jego taka...

Mentorsz to pomnikowość, auto pomnikowość.

Tak, mówi się o kimś, który jest mądry,

czasem mówi się mądry.

Prawda tak ironicznie, więc wydało mi się,

że jest trochę zbyt mądry i postanowiłem

zrobić takie coś, ale potem graliśmy

na jego beneficie w tacze

stu. No nie śpiewałem tej piosenki,

bo pomyślałem sobie, może nie zachowa się

z taką klasą, jak ten czarnoskórzyn.

Ścinamy się po nas drugi.

No i...

Nasz gościem był.

To może ja cię zapytam, czy Karol Szczasburger

nigdy nie miał do ciebie pretensji

za przedrzeźniany, jakże liczne familiady?

A Karol Szczasburger jest super gościem.

Pewnie. Był u nas.

A super dystans do siebie i jest w ogóle

genialnym gościem i

szczerze mówiąc, trochę mnie to

zdziwiło, bo znamy go ten

publiczny wizerunek z familiady, czy z tych

smutnych filmów, wydawało mi się, że

przeciwnie to jest taki człowiek, trochę

introwertyczny, taki zamknięty

w sobie tymczasem, wręcz przeciwnie

tak zabawny i kochany, że

serdecznie go poznałem.

Ale poklepał cię po plecach, powiedział Good Job?

Nie, powiedział śmiecie, się ze mnie P.

Ale powiedziałeś takie słowo

dystans, bo tak się mówi, że dystans

do siebie jest najtrudniejszym dystansem do

pokonania, ale czasami warto wybrać

w te podróż. Ty z tym swoim

doświadczeniem, no jako

nacja mamy dystans do siebie?

Nie, nie potrafi mówić w imieniu

oczywiście wszystkich.

Wydaje mi się, że tak, że

nie jest najgorzej, nie spotkałem

nigdy z tego powodu, jakieś

nieprzyjemności. Poza tym zawsze

wychodziłem z założenia, że

żeby brać się za taką robotę

jak satyryk, jak

związany z kaberytem, najpierw trzeba

mieć do siebie dystans, do siebie się

trochę pośmiać i w takiej sytuacji

ludzie też inaczej się odbierają,

skoro ja się z siebie smieję to i mogę

z was się śmiać, no śmiałem się

kiedyś z Tuska, więc

potem uznałem, mam prawo absolutne

śmiać z Kaczyńskiego

i

w ogóle to dlaczego nie, na tym polega

ten zawód, że się generalnie

trzeba nabijać z władzy, a władza jest

akurat taka jaka jest. No dobra, żarty

na swój temat słyszysz czasami?

I któryś cię w ogóle zabolał

czy, a może któryś się ktoś miał

w ogóle odwagę wziąć na swój

celownik grugórskiego?

Przypominam sobie. Nie wiem, kabaret pod wyrwi

groszem, od to, kabaret klika

no.

Nie, no nie, przypominam sobie, no są w mnie

oczywiście wytykane jakieś tam

niedoskonałości, a też mam krzywy nosa,

to że, ale to przecież to nic

bolesnego, tak, że mówię nie wyraźnie

no to, że... Nudziło ci się oddychanie

prostym nosem? Mi się zdarza.

U mnie wszyscy w rodzinie są tacy.

Twoja córka też ma krzywy nos? No na razie

ma jeszcze prosty, ale mój syn też miał na

początku prostym, potem mu się skrzywił,

naprawdę jesteście z krzywonosów?

Zresztą Monika moja żona,

która nie przecież... Ma prosty i już

ma krzywy nosa. No ma krzywy też.

Ale w którą stronę jest odchył?

Ona ma taki, taki łukowaty, ja mam bardziej

taki garbaty, powiedzmy. Ale jak się patrzy

teraz patrzy, że ci w twarz, to on jest prosty.

No, staram się patrzeć

na to... A ty pod kątem, a u was

całe życie, dobrze. Ale mam krzywę

ze mną, na przykład już widać, tak. Masz bardzo ładne,

teraz patrzy na ciebie w twarz, prosto, masz

otwórz usta. Nie wiem co mi ktoś zaproponować,

ale mówię nie.

Dzwonią do ciebie jeszcze z TVP?

Z TVP nie. Już dawno, dawno, dawno

przestali. Wiesz, tą... Nie

dodzwonilibyście, bo zdaje się, że tam

publikowałem te wszystkie telefony. A czy... A jak by

zadzwonili? No to bym powiedział, że nie

dzwoncie. A nasz niedoszły gość

Pan Bogusław,

który miał tutaj być w studio.

Wołoszański, dodajmy to.

Chwilę miała ta rozmowa się odbyć

po tym, jak wykasowało

TVP, jego

dorobek ze swojej strony, twój dorobek

jeszcze wisi na tych stronach TVP?

Przezemówiąc, nie mam pojęcia, wiesz co,

ja nie mam telewizora. Poznaję tylko

czasem po wpływach stamtjemów, czy

mnie tam puszczają, czy nie, to trochę się

pogorszyło o ustaciu, ale nie wiem, czy to jest

kwestia tylko polityki TVP, czy

czasu, bo przybywa

nowych programów, a chcę powiedzieć, że

z Panem Bogusławem Wołoszańskim, jestem doskonale

zaznany, znaczy nie znam go prywatnie,

ale wielokrotnie wracając w traskę berytowych,

włączałem sobie jakiś tam radio i on tam

wiedział, co się działo kiedyś w Berlinie,

także...

Czy możemy opowiedzieć, co się działo z

Bogusławem u nas, chcesz wiedzieć?

Słuchajcie, to też jest tajemnicza.

Robimy przerwę?

Przerwo jeszcze jedno, wepchnijmy go trochę na minę,

skoro jesteśmy przy Bogusławie.

Czy kobiety twoim zdaniem mają mniejszy

dystans do siebie, bo mam takie wrażenie,

że tak rzadko są u was na stałe.

Była moja sąsiadka Magda Sturzyńska,

była, była, nie ma.

Kasia Pakosińska, była, była, nie ma.

Jest to nas kobietami, jest gorzej.

Jest takie powiedzenie, które mówi...

No, bo się odcinamy.

Jeśli są dwie kobiety, to znaczy, że jest

o jedno za dużo, tak...

I teraz, o którą było za dużo?

Wiedzieliśmy na początku, tam,

na początku kabretu dwie, no,

ciężko, ciężko jest...

Ale Magia Sturzyńska, która fajnie...

Nie, Magia, była samodzielnie,

wspaniała ją, cudownie ją wspominam,

widzieliśmy się też niedawno,

nie odeszła po jakimś konfliktie,

przeciwnie atmosfera była naprawdę

przyjacielska, natomiast Magia

z dwóch synów, mężek,

masa, masa roboty

i pogodzić do przyjaciółki z kaberem.

To jest naprawdę strasznie trudno i tak ją podziwiałem,

że ona jest w stanie przejechać

od trzeciej w nocy do domu,

jechać gdzieś tam, żawilanów,

bo tam mieszka i być na piątej na planie

wesołych przyjaciółek, to...

Ciężki...

Ale uciekłeś od tego pierwszego elementu,

a kobiety mają mniejszy dystans do siebie?

Boż, jakiś proces będzie...

Z kobietami jest inaczej, no...

Odcinamy się już, czy jeszcze poczekamy?

Czy nie, poddajmy mu powiedzieć, potem się odetniemy.

Spektakulacje.

No, na przykład może o mojej żonie, będzie bezpiecznie,

że...

W tej skrzywym nosem.

Takim zakrzywionym, no może bez przesadku.

Jeszcze o mojej żonie.

Ja mam krzywionym, a po prostu o taki zakrzywiony.

W każdym razie mam kłopot z punktualnością,

bo kiedy wstajemy oboje o tej samej godzinie,

to jest oczywiste, że ja mogę

wyjść z domu kompletnie ubrany i gotowy

pół godziny już później, natomiast

potrzebuję dużo więcej czasu,

co powoduje masę komplikacji, to znaczy

muszę jej przynosić w hotelu śniadanie

na przykład na górę, no bo

nie jest w stanie zdążyć się tam

do dziesiątej.

I to jakoś mamy uogólnić sobie, że tak jest w ogóle?

Tak, jeśli możecie uogólnić, że...

Że kobiety są?

Są nieco inne, cytując tytuł filmu

kotelskiego.

To były baby.

No to już zgłoszamy to, czy nie?

Nie, nie, nie, jeszcze może zróbmy przerwę.

Tak, robimy przerwę.

Ja tylko zrobię mały spoiler,

bo chciałbym porozmawiać o

życiu małego robusia.

W Warszawie, o tych autobusach, w których jeździłeś.

Prawie, że kierowałem.

To jest takie powiedzenie, że kierowca autobusy

jest trochę jak polityk.

Jeden kieruje, a reszta się trzęsie i chcielibyśmy

pogadać, bo to podobno było twoje marzenie.

Żebyś kierowcą autobusu.

Żebyś kierowcą autobusy, tak, no bo mi tata całe życie jeździł,

wprowadził.

Nie, robimy kropkę.

Ja myślę, że z wypiekami na twarzy

wyczekują dalszej części tej historii.

Naszym gościem

jest Robert Górski, człowiek, który

przyszedł inny, a odejdzie

odmieniony.

Na najlepsze rozmowy zapraszam

marka numer jeden na świecie

w produkcji AGD.

Robert Górski, naszym gościem

w Wojewódzki i Kędzierskiej

miałeś być drój.

Jesteś premierowym gościem

w tym sezonie.

Jesteś premierowym gościem w Warszawie.

Tak, 71.

Ale twoi rodzice z Warszawy

nie byli i się zastanawiam, bo mama

krawcowa, ta kierowca

jak wyglądał ten

transfer właśnie ze wsi do Warszawy?

Bo też w jednym z wywiadów

powiedziałem, że to było wyzwanie

dopiero.

Nie byłem świadkiem tego, bo przeprowadzili się

do Warszawy w latach 60.

Na fali

takiej, że ludzie o dobrym

przeprowadzali się do Warszawy

żeby objąć takie stanowisko

jak kierowca autobusu. Dostawali

w krótkim czasie

mieszkanie na Brudnie.

Moje rodzice mieli z jakiegoś powodu telefon

jako jedynie bloku, w związku z tym

cały blok przychodził do moich rodziców, więc

ten przywidlej był także utrapieniem.

W związku z tym wszystkim

spędzałem wakacje na wsi

u dziadków i zawsze wydawało mi się to

oczywiste, że każda babcia i każdy dziadek

musi mieszkać na wsi, że dziadek

jest miasta, to jakiś nieporozumień.

Połazie w gminie Plewnik.

Połazie w gminie Plewnik.

Pieść połazie.

Pieść połazie.

Byłem blisko, byłem blisko. Popraw sobie

nawigację. Bardzo dobrze, ruszczy nas

nie zbomberują informatorem.

No, ale poczekaj, bo ty często

w kabarecie moralnego niepokoju tworzysz

scenki obyczajowe z życia prowincji.

Typu wizyta ojca ze wsi.

Czy twoje rodzice, przepraszam,

bywali inspiracją do takich skeczy?

O, wielokrocinne są przede wszystkim

główną inspiracją

wręcz. Czasem do nich

zaglądam.

Teraz już mniej intensywnie niż

oczywiście kiedyś, ale ciągle o nich

myślę i

to dzieciństwo i

ten czas spędzony między miastem

a wsią był bardzo dla mnie taki

płodny. Naprawdę wychowywałem się,

spędzałem wakacje

na wsi. Ale chodziłeś na

Bosła Pościernisku? Tak,

między innymi, ale też miałem

możliwość, na przykład

mówiąc szwejkiem, wyknocenia się

zastodową. Wiem, co to znaczy. Nawet

powiem wam, że w pewnym momencie nie było

innej możliwości tam, więc, naprawdę

Czy nie był to wybórko, koniecznie?

Opowiadałem ostatnio to

mojej żonie i się zdziwiła,

że między nami jest tylko 14 lat

różnicy, bo opowiadałem historię, które

są rodem

z Wiespawa Myśliwskiego. A nigdy nie miałaś

kompleksu związanych z profesjami

uliców? No, bo to jest takie modne.

Chcemy to wyprzeć, zagadać.

Właśnie nie, wręcz przeciwnie, w jakim

w pewnym momencie pomyślałem sobie, że

jestem pewien, chyba nawet dumny z tego,

że mojej rodzice... Mama Krawcowa, ta

ta kierowca autobus. Tak, uprawiali

takie zawody i ja z tego

z takiej robotniczej rodziny

jako pierwszy poszedłem

najpierw do technikum, no bo

moja mama powiedziała, że trzeba mieć zawód,

a w liceum, po liceum można zostać

tylko sekretarką. Bardzo mi to

dziwiło, ale... Koro mama tak mówiła, to

widocznie tak musi być, więc potrzebne

do technikum, żeby mieć jakiś

fakt, być może to są jakieś takie

powojenne refleksje, żeby przeżyć

wojnę, trzeba coś potrafić. Więc

skończyłem technikum, mimo to nie wiele

tam się nauczyłem, chociaż

wiem, co to jest, to karka i fryzarka i

mógłbym tam parę rzeczy zrobić. A tam był

jakiś koleżonki? Nie, tam był 30 facetów.

30 facetów, a

były trzy klasy, więc razem 90.

Nie wspominasz tego jako dramat?

No to dosyć

egzotyczne.

Co jakiś czas przychodziły do nas

dziewczyny z liceum ekonomicznego

i były wspólne dyskoteki, to tak

wyglądało tak trochę po korańsku.

Ale to uraz na semes chyba, prawda?

Wuszczają po prostu samice tam. To nie było zbyt

często. To nie było zbyt często.

Wuszczają samice. Czy ty masz jakiś

kłopot z płcią?

Płuł przycił, dobra Robert. Nie tak, to wtedy

odbierałem, że jakoś jest to takie mechaniczne

połączenie dwóch płci, żeby jednak ten naród

dalej i po raz kolejny odcinamy się od gościa.

Czy poczucie humoru jest dziedziczne?

Na przykład ty

to, które reprezentujesz masz po mamie czy

po tacie?

Na pewno nie wiemy,

to ty tak mówisz. Tak,

to moje słowa i ja tak

uważam.

To musi być pikielnie inteligentny.

Przepraszam, że tak mówię,

ale tak to wygląda.

Ciężko mi teraz to ocenić, natomiast

w czasie jakichś domowych imprez,

mój tata jakoś wokół siebie ogniskował

ludzi, opowiadał żarty

z dzisiejszej perspektywy

jakoś tam mało zabawne z mojej

perspektywy, no ale wystarczało to,

żeby rozmawiać tam towarzystwo.

Śpiewał piosenki, do tej pory co jakiś czas

musi jakaś piosenka przypomina,

staje przede mną i śpiewa.

A tak? Tak, tak,

i mówi, że jeśli chce,

mogę to wykorzystać.

A czy kiedykolwiek wykorzystałeś to,

co powiedział tata, jeden do jednego?

Który z tych żartów był dobry?

Chciałbym. No nie, to raczej jest to taki...

Folklor? Zabytki języka polskiego.

Próbowałem

znaleźć w internecie gdzie te piosenki.

Skąd ty tata je powyciągał, gdzie one są?

Ale oni ci przywozili na przykład

w słoikach jedzenie?

Tak jak w niektórych skaczach?

Do tej pory, znaczy nie tyle. Przewożą w JAPI

jadę po te słoiki.

Moja mama jest w szale gotowania.

Zawsze takim nieustannym.

Więc z dzieciństwa też pamiętam

taką szafę cukru

która stała

za firanką, za zasłonką.

Bo moja mama, bo to też pewnie jakieś

powojenne.

Pędziła nie, natomiast uważała jakoś,

że ten cukier jest walutą

w sytuacji zagrożenia.

Czyli rozumiem, że teraz też raczej cukier jest.

Wiecie co, moja mama

całą zamrażarkę

skamieniałego jedzenia.

Po pakowaniach po lodach?

Między innymi, więc

jakiś czas odrąbuje tam kawałek

i robi z tego kutlty milony. Ja tak

jem trochę z taką nieufnością, bo

nie wiem, z jakiego okresu pochodzi

to mięso. A mama makaprolity?

Ojej!

Koprolity. Koprolity.

Koprolity, czyli skamieniałe odchody

zwierzęce. Dobrze!

Kod wiesz.

Studiowałem geologię. Jak długo?

Semestr, dwa semestry.

Były jakieś koleżanki?

Tam już było więcej, tylko tam się

zmieniało, bo jednak po tym

technikom postanowiłem, że pójdę na

technikę, ale tam pomyślałem

sobie jednak, jak zobaczyłem,

z te stoły wypalone kwasami, że to nie dla mnie.

Poszedłem na geologię,

gdzie przyjmowali wszystkich

z ulicy, więc chyba ponad

tysiąc osób.

To jest takie zapotrzebowanie na geologów

w Polsce? Czy było? Było takie zapotrzebowanie

na to, żeby nie pójść do wojska, chyba

bo wszyscy wtedy się ratowali

takim skokiem.

Ja chciałem powiedzieć, że z Kubą

zwracamy uwagę na podobne

fakty, no ja też mam zapisane pytanie

czym jest Koprolit.

Ale nie sały te, że to akurat pamiętasz.

Dokładnie.

Zawsze miałem jakiś sentyment do takich rzeczy.

Mi dzieciństwo się kojarzy z kolei z Icarusem

i to w ogóle ten Icarus

węgierski, to była taka ikona warszawy.

Ty kiedyś prowadziłeś statą Icarusa

i wmachałeś tą...

Samój tata jeszcze prowadził Berliety.

Są ludzie, którzy sobie pamiętają, takie autobusy,

ale trzeszczały.

Licencja francuska.

Tak, jeszcze mój tata wcześniej jeździł

czymś, co się nazywał Szosą.

Czyli jakiś francuski taki

autobus, którego ja już nie pamiętam.

Ja też nie. I Carusem nie?

Carusem też jeździł, też

otwierałem i zamykałem drzwi.

Na pętli byłem zdziwiony

dlaczego ludzie, wychodząc nie klaszczą

mojemu tacie, że ich wszystkich tym bezpiecznie

dowiózł, bo czasu do czasu

tata mnie zabierał w taką trasę.

Jak pętla była w lesie, wtedy można było pójść

mężywy.

Tak jak w swojej gdyś tam.

Kierowca albo właśnie pójść się...

Jakim maluchem

w jakim kolorze jeździł minister

Balcerowicz?

O, tego nie pamiętam.

Natomiast... To twój sąsiad

mój sąsiad. Tak miałem

wspaniałych sąsiadów na brudnie.

To były też takie czasy bardzo demokratyczne,

kiedy wszyscy mieszkali w blokach.

Prawdopodobnie

on też miał telefon.

A to możliwe, no...

Możliwe, on mieszkał na Krasnobroczkiej 19. Ja na 17.

Obok mieszkała, jak się potem okazało,

Gnieszka, go z dyra.

W 13 mieszkał Paweł Altchamer,

więc to prawie miałem... Artystycznie.

Poważne, fajne towarzystwo.

Tak, ja

Balcerowicze zapamiętałem,

bo mieliśmy wspólnie, mój tata

z nim samochód na

strzyżony parkingu, który wspólnie strzegliśmy

raz ja, raz mój tata, raz Balcerowicz.

No i pamiętam...

Takie były duży żury? Takie były duży żury społeczne.

Patrz, Balcerowicz na prawdę zmienił oblicze polskim.

Można i było się wykupić,

chyba za stówę mógł sąsiad tam.

A czym jeździł Balcerowicz wtedy?

O, tego nie pamiętam, no, bo to byłem

tylko na zebraniu tych parkingowców,

więc nie wiem, co on

tam miał. Natomiast pamiętam,

że

to była taka, no, początki tej naszej

demokracji, wszyscy chcieli zabrać głos

na temat tego, jak powinien funkcjonować parking.

Był wśród nich jeden człowiek, który cały czas

trzymał rękę w górze, a w końcu, kiedy go

dopuścili do głosów stał i powiedział, że zapomniał, o co chciał

spytać, tak długo czynął tę rękę.

Ale pamiętam, co powiedział

Leszek Balcerowicz, zadał takie retoryczne

pytanie, proszę państwa, czy my dla parkingu,

czy parking dla nas. Piękne.

Tak, tak.

I stąd się narodziło hasło, że on musi odejść.

Więc teraz mam

taki dom na Mazura, kiedy powstało

stać o temat, czy powinien być tam

szlaban, czy nie. I też chciałem powiedzieć,

proszę państwa, my dla szlabanu, czy

szlaban dla nas.

Jesteśmy przy szlabanie, tak mi się skojarzyło.

Czy ty zanim zacząłeś występować,

oglądałeś w ogóle, kiedy

kolwiek szkło kontaktowe?

Ja byłem na całym początku

szkła kontaktowego, 17 lat.

Oj, to nawet nie pamiętam, bo to dla mnie takie

trochę polityczne do wojsów senior.

Na całym początku. Zadzwonił do mnie,

wiecie co, zadzwonił do mnie

Grzegorz Miescuków z taką propozycją,

czy bym nie wystąpił w takim programie,

który on tam

tworzy razem z Sianewskim.

Powiedziałem, że tak.

No i przyszedłem tam,

wystąpiłem parę razy.

Na początku tego programu był tam

także Andrzej Poniedzielski, to pewnie też

mało kto. Nasz serdeczny tutaj też

gość i kolega. No i wybitny,

wybitny, człowiek podczas tych pałzy.

Tak jest. No więc...

Choć trochę bagienna uroba.

No tak, taka

niestandardowa, powiedzmy. Ja tutaj cytuję Andrzeja,

bo to żeby nie było. Tak, on ma wielki dystans też

do siebie, no więc

wystąpiłem tam kilka, czy kilkanaście

razy, natomiast potem uznałem, że

moje życie wtedy arcystyczne

było tak intensywne, że jeszcze to szkła kontaktowa

22.

Więc trzeba cały dzień się pilnować,

żeby gdzieś tam piwo się nie

zaplątało do ręki, prawda, więc pomyślałem sobie,

że to chyba

to chyba dziękuję bardzo

chyba wcześniej tak mi Cugow

pomyślał. No to o mnie, więc

ja wtedy przygoda zeszkłem się.

Czekaj, czy odszedłeś, czy Grzegorz Cię...

Właściwie to tak wspólnie. On

dzwonił, ja się tam albo nie odbierałem,

albo jak odbierałem, to mówiłem, że nie mam czasu

i tak się po prostu... A czy twoim zdaniem

sprawa Dałkrzewicz versus Jacoń

stała się papierkiem lakmusowym

choroby, potytułem

polityczna poprawność do kwadratu?

No...

Tak, myślę, że

był ten kongres symetrystów

znaczy tak... Miał być.

Miał być na kampusie.

I tak sobie myślę, że to jest to samo

generalnie, to sama

przypadłość, tak że...

Ale jakby się on zdefinował, ta sama

przypadłość, czy chodzi o to, że poprawność

polityczna dziesiątkuje nasze prawo do wygłupu

żartu przesad albo własnego zdania?

Myślę, że ta poprawność polityczna, która na początku miała

szlachetny cel, czyli obronę słabszych

jakoś się przerodziła w coś

niewłaściwego, czyli

coś, co nas wszystkich

paralizuje, co nas

dzieli, tak samo jak

to pojęcie symetryzmu,

które nagle

zostało porównane do

z...

Jesteśmy szmalcownikami, tak?

No to nie, no...

To grubo. Jeżeli ktoś rozumie

gdzie się narodziła definicja

bycia szmalcownikiem, to nie powinno używać

tego porównania. Tak. No, na szczególnie

myślę, że ciężką jest pogodzić

z myślą, że

nadchodzą czas jakiegoś

że ciągnę musi być jakiś terror,

albo większość terenu rzuzuje mniejszość, albo tam

mniejszość dąży do tego, żeby być większością,

które terenu rzuzuje tych pozostałych.

Ale mnie ciekawi jedna rzecz, czy nie uważa, że

przeginanie pały jest takim samym prawem, jak

prawo wzięcia do udziału wolnych wyborach, że możemy.

A jeżeli my to możemy, to znaczy,

że przeciętni ludzie mogą to jeszcze bardziej.

Proszę bardzo, no, znaczy

zawsze pytam Cię, bo ja uważam, że

Krzysiek Dawkrzewicz nie zrobił nic złego,

po prostu

jego narzędziem jest słowo, a słowem

można czasami tą piłkę wyrzucić

za kort, nawet nie trafiać w linie, tylko w trybuny.

Bo to jest ryzyko pracy

w programie na żywo. No tak, ale poza tym

to jest program satyryczny, w satyrycznym programie

myślę sobie, można trochę więcej, to

przecież nie było.

Jeśli już uznamy, że to był żart, no to

był zupełnie niewinny

żart, natomiast konsekwencje, które poniosły

pomierne do tego, więc pomyślałem sobie, że

no tak, nie może być, bo

jakoś zawsze miałem poczucie, że trzeba stawać

w obronie tak zwanych indian, czyli

w obronie

słabszych.

Ale generalnie, a przecież

cenzura zaczyna się

od cenzurowania żartu, więc

to poczekam. Ja w ogóle nie wiem, czy to był

żart, czy to nie była parafraza.

Właśnie, to nawet nie był żart, dokładnie. To była parafraza

Kaczyńskiego. Rozmówiałeś

z panem Jaconiem? Nie.

A chciałeś, nie chciałeś? No nie, no nie mam

powodu, ale myślę sobie, że to

jest jakby większy temat,

no czy tam akurat

stacja mogła to rozwiązać w bardzo prosty

sposób doprowadzić do jakiegoś

pojednawczego spotkania, jakoś tego

ze braku, natomiast pojawił się

jakieś olbrzymie, przeprosiny

wszystkich mniejszości

seksualnych, tak jak gdyby ten

żart naprawdę w nich uderzał.

Robert, naszym narzędziem

całej naszej trójki jest język.

Nie wiem, czy inżyniera, malarza, lekarza,

nauczyciela, pozbawia się

pracy po jednym błędzie. Nie pozbawia się

chyba. No pewnie, że nie.

No to? No to co? No właśnie

pytam. No to źle się stało po prostu,

ale, więc postanowiłem w tym

nie brać. Ale czy to znowu był pretek,

żeby odejść, czy naprawdę wkurzyła Cię

cenzura? Nie, naprawdę

mnie to wkurzyło.

Dlaczego miałbyś to pretekst?

No bo już po raz powiedziałeś, że trochę

szukałeś pretekstu na początku,

no to na początku 20 lat temu.

Teraz, teraz nie, teraz zaczęłem swoje tam

spokojnie z tego z Woli Boża

jeździłeś do TVN-u. Tam jakoś

przeeksplatowywanym, przecież tam poprosiłem,

że, że chciałbym tam być,

jeśli to raz na dwa tygodnie, więc

ale odpowiadało Ci tempo

satyry, bo ja na przykład uważam ten program

zamęczący, za powolny.

Bym powiedział taki zakurzony, on jest jak

stare dekoracje w starym teatrze. Tak.

Zgadza się, myślałem sobie, że

to zależy od osobowości, że skoro

że ja tam będę, to trochę to...

Ale udało Ci twoim zdaniem.

Z tego, więc co, tak sobie, tak

myślę, wiecie co, że po jakimś czasie

to chyba raczej to nie jest moja widownia

tak naprawdę, że ja tam po prostu trochę...

A jaka jest moja widownia? Nie pasowałem.

Ja mam 50 lat, ale

wydaje mi się, że

moim odbiorcą są

ludzie, może to niekoniecznie wiek,

chodzi o jakiś rodzaj temperamentu,

patrzenia na świat

jakoś bardziej takim, może

patrzenia na świat bardziej tak

zniuansowane.

To znaczy tam chyba ludzie chcą poznawać

taką jedno oczywistość.

I mają dystans, dlatego co Ty mówisz?

I nie chcą mieć dystansu.

Ale Robert, w wywiadzie

chyba do wprost.pl

porównałeś TVN24 i TVP Info,

że są praktycznie takie same

i to we mnie obudziła się pewna

skłonność do polemiki.

Chociaż to nie jest program o nas.

Powtórzyłby dzisiaj te słowa, że

język agresji, wykluczenia, jawnej

konfrontacji, nagonki, TVP Info

jest tożsame z językiem dziennikarzy

TVN24.

Oczywiście, że nie chodzi o tę jedną konkretną sytuację.

Ale wiesz, że powiedziałaś takie zdanie.

No tak, no ale to...

Nie trochę zabolało, no to moi koledzy.

No to chodzi o

pewne uproszczenie oczywiście,

no przecież mówi się

pewne słowa, które wymagają

do precyzowania, w wywiadzie skrótki.

No chodzi o tę konkretną sytuację, że ten mechanizm,

który wyrzucił poza

TVN Dał Krzewicze, przypomina mi to,

co się dzieje. W telewizji, natomiast

w publicznej, natomiast oczywiście

w życiu tak tego nie zrównał

ze sobą, jednak

TVN robi dobrą robotę

w wielu obszarach, natomiast

takie fakty, że jest tam

człowiek, który

prowadzi te fakty, człowiek, który

też ma za uszami takie rzeczy, jak niepocenie

podatków, czy jazdy bez

prawa jazdy i to świadomie.

I on nie podnosi żadnych konsekwencji,

bo jest od nas,

a ten Krzysztof Dał Krzewicz

po prostu był dzisiaj

do tego nie ma, więc chodzi o...

Relatywizm? Nie, tak.

Tak, tak, są nasi

i są nie nasi. A jeszcze ostatnia rzecz,

bo też pytanie, czy mówiłeś to w gniewie,

może w emocjach tych dni, powiedziałeś,

to nie są dziennikarze, tylko partyjni

aktywiści. I tak jak sobie popatrzy na

Krzysia, na Konrada Piaseckiego, czy Kasia

Kolendę Zalewską, to oni nie wyglądają

i nie zachowują się jak partyjni

aktywiści, ale to jest moje zdanie, a twoje?

Znowu to

to samo, no nie porównuję jednak

tam wszystkich

i żebyś po jasny TVP,

nie ma nic gorszego niż ten cały TVP,

to co zrobił z nim Jacek Górski,

to jest Jacek Kurski, przepraszam.

Tak, właśnie. Jest miść.

Przypominam, mniej to jest

największa szkoda, jak on ten

człowiek zrobił nam

wszystkim, no bo to

nie tylko telewizja, która dostarcza

jakości artystycznych, ale także

tłucze ludziom

w głowach złe rzeczy.

Moje rodzice bez przerwy słuchają

TVP Info i widzę co, co z nimi.

Ale słuchają przewrotnie, czy naprawdę

są odbiorcami? Nie, naprawdę

słuchają. Wchodzę do nich, to

telewizja uczy na cały regulator, bo mają

kłopot już ze słuchem.

Czyli twoje rodzice wpuszczali do domu

jakimowicza?

No tak, ich wszystkich.

Wchodzę, to ich ciągle widzę

i po tym poznaję, czy oni tam są czy

już ich nie mają. A czy twoje rodzice

rozumieją twoje żarty

i to, co się dzieje na twoich występach?

Oni oglądają ciebie i mówią

o to, że synek to super bardzo śmieszne,

a... Wiesz co,

nie mają dostępu do internetu

z powodu... Odciąłeś im po prostu.

Powodu tak, różnicy technologicznej.

Nie ma światło wodu w miejscowości

twoim. No, skupili się

na telewizji, no internet tam do nich

nie dociera, natomiast

no żyją w tej

swojej bańce brudnowskiej,

w swoich rówieśników,

gdzie tam generalnie

pies dzieli i rządzi.

No i wielokrotnie tatami upominał, że bym

trochę tastował.

Tak, że co ten Robert

się wygłupia, że przecież jak tak można

i tak dalej.

I tak dalej, więc tam zostaje

czasem bęckin, ale...

No i chłócę się czasem z tymi moimi rodzicami,

ale potem już przestałem, no bo

to nie ma sensu, mama im opowiadała

jakichś gaźnikach, które tusk

albo sprzedał do nim miejsce, albo kupił

od niej coś. I co to? W pewnym momencie pada

sformułowanie zabezcen.

No i co, ja coś tam krzyczę, ale po jakimś

czasie, no, myślę sobie,

to nie ma sensu, no, to już się

zedrzemy sobie gardła i oni, i ja.

I koniec końców, i tak.

Mi mama da te ogórki i tak.

No to skupmy się na tych ogórkach, bo

oni je bardzo domy.

Prawie, że mają tą rękową

i frazeologią, i takim pożyciem

zagrożenia, że ruscy nam zabiorą, i Niemcy

przystąpią. No bo jest tak, że ta telewizja straszy.

Prawda, na tym polega ta polityka, że

przecież musimy...

Moja mama ma przekonanie, że cała

polska płonie.

Brudno nie, ale ona poza brudno nie

wyjeżdża, więc skąd ma wiedzieć, że tak

nie jest? No prawda, twoja mama tak uwaga.

Jakby na imię? Berbara.

Pani Basiu, pani tego nigdy nie usłyszy,

ale ściskam panią bardzo serdecznie.

To jest bardzo miło na scenie, z taką karkołą

mną konstrukcję tutaj stworzyłem sobie.

Z czego byś nie zażartował na scenie,

mimo że prywatnie to cię śmiesz.

No nie wiem, to staram się

ograniczać z katologii, chociaż

oczywiście to jest bardzo pociągające

prawda, bo chętnie

miło jest sobie żartować w moim

busie kabarytowym, który

na swoje potrzeby nazywamy świnio

busem.

Więc o takich rzeczach bardzo

przyziemnych, no więc staram się oszczędzać

moją widownię, rozładowując się

w naszym

samochodzie, w naszym

gronie.

Myślę też, że z czasem

trochę wolną, mimi mniej,

bo już mam siłę włosy, więc

A czy na przykład

Karol Wojtyła, Jan Paweł II

czy Bawi?

I Bawi Cię to, że

z autorytetu stał się memem?

Co do bardzo? Już nie ma nad tym kontroli

bardzo. Bawią mnie

generalnie mem żółty,

bo są

śmieszne.

Natomiast sama postać

no, pamiętam

jako dziecko, to był rzeczywiście bohater

tamtych czasów, tak jak Wałęsa

i to rzeczywiście

nie wiem, nie wypadało się z tego

śmiaźle, nie było w tych postaciach

nic śmiesznego, no to chyba takie postacie

to przechodzą kolejne fazy

przechodzenia do historii, że na początku

bohaterami, potem się je odbrują

zawia, potem się z nich

nabija, a potem

te postaci wracają chyba na takie

prawidłowe

miejsce, więc

papież chyba jest w tej fazie właśnie

przeiszczowej. A propos

właściwych miejsc, naprawdę

chciałeś pójść na nowogrodzką do prezesa

by wręczyć mu własną biografię?

No tak, tak, tak. Byłem

tam z żoną,

weszliśmy do tego. Ale byliście

znowani czy tak na rympał?

Przecież nie pamiętam, chyba

chcieliśmy się tak rzeczywiście z nim spotkać

ktoś tam dzwonił z wydawnictwa, czy prezes

będzie, czy bo chcemy mu wręczyć

książkę, mówili nam, że chyba

może będzie, może nie będzie

no więc potem tu się jakoś tak

potoczyło. No i co?

To nie było go, albo był, tylko nie otworzył

drzwi, mignął mi gdzieś tam

w drzwiach jacek

Sasin. Mignął ci

Sasin? Mignął mi tylko

Sasin. I wręczyliśmy

tę książkę

pani sekretarce, która

potem śledzimy jej losy, bo zapamiętałem

ją i jak prezes tam

odbierał,

odbierał gratulacje za zwycięstwo wyborcze, to

stała obok z kwiatami, więc jakoś tak

wrażenie, że stoję

trochę obok niego przez tę znajomość

z panią sekretarem. Ale książka dotarła

myśli, że czytał,

czy zaśmiewał skłatek. Nie mam wielonego

pojęcia. No, powiedzcie, może różnica

to nie polega na tym, że

z Tuskiem się spotkałem. Nie dałem

u książki, bo jej nie miałem, ale

uścisnąłem mu rękę, pogadaliśmy sobie

Grasio powiedział o śmieszną historię

w oczekiwaniu na Tuskę o tym,

jak był

szefem NZ-u w Krakowie

i organizowali spotkanie

koncert jakiegoś, przecież

żadnego barda

dla tych osiemdziesiątych

no i bał się, że

źle rozreklamował trochę to

nie, bo na

koncert tego barda nie przyszedł nikt,

ale na szczęście ten bardzo też nie przyszedł.

To tak jak Bogusław Wołoszański.

Słuchaj, a wczoraj

mi mignęła wypowiedzieć Tomasza

Piątkawi na jakimś

story, gdzie mówi

właśnie o prezesie, że to jest jedna

z potężniejszych i z bogatszych

postaci w Polsce

i te buty,

ten łupierz i ta taka

niedołężność to jest tylko i wyłącznie poza

pana prezesa. Czyli taki sztafasz, tak?

Że to jest imasz, że on tak naprawdę

to w tym, że... To też bardzo

spiskowa teoria, ja wierzę w to,

że on naprawdę

nie zjawiązyje butów, albo że

w jednym butie ma dwie sznurówki

złączone ze sobą, żeby zrobić

jedną długą, widzieliście

czy prezes na przykład, widzieliście

kiedyś jego zęby? Widzieliśmy. Jeszcze

troszkę widać. W jednym

zdjęciu o tym widziałem, to rzeczywiście lepiej

żeby ich nie eksponował.

W każdym razie

nie spotkałem się z nim...

Ja zęby na polityce.

Nie spotkałem się z nim, no to jest przyjemność.

On to twarzałem tę postać, bo w pewien sposób

wydawało mi się zawsze podobny do

mojego taty. Naprawdę? Tak,

myślę, że te same

rzeczy podobnie się ubierać, właściwie

nie dba o ten

kostium. Mój tat takiś

powiedział, że, no czy brzydzą

go krewetki do tego stopnia, że brzydziłby

się nad je przejechać samochodem. A co

tak powiedział? Tak, a co dopiero zjeść.

No więc

odtwarzając tę postać, myślałem

sobie o swoim tacie. A lepiej się

odtwarza postaci, które

lubisz? Czy

te, których, no nie daży

specjalnym szacunkiem?

Nie wiem. W każdym

razie łatwiej mi się grało prezesa

niż tuska.

Jeśli już mam wybierać, to co

zawsze jakoś tam wolałem tuskę, no bo

jakoś przyjemnie

wygląda no ma taką bardziej jednak

fizys

europejski.

Natomiast ten jest taki

bliższy temu prezes, co widziałem

w trakcie swoich podróży

i wakacji na wsi, więc

jakoś bliższy mojemu sercu

powiedzmy jest ten wizerunek, więc

łatwiej mi się go grało, łatwiej było mi

wejść w tę postać. A myślisz, że

zaraz zrobimy przerwa, ale jeszcze dwa

pytania, że przyszłość polityczna

i w ogóle przyniesie nam jeszcze kiedyś tak

komediową postać nieuświadomionie

komediową postać, jak prezydent Andrzej

Duda? Myślę, że

to jest apogeum, ale

ale co było

w tym, co było apogeum w tej postaci?

Dla mnie rap i ostry cieniu

było. Wiesz co, nie potrafię tego powiedzieć.

Jeszcze musisz być twardym, musisz być twardym.

Bo on co chwila dostarcza tylu nowych rzeczy, że

za chwilę będę miał swój

trzeci serzon, programu młodzi i

moralnie, kiedy znowu będę ocieplowy

do tych, naszego prezydenta

w ramach programu, cyklu

Zandrzej Mannartach, no bo nie potrafię się

powstrzymać. Ciągle wydaje mi się, że ta

postać jest za mało parodziewana,

czy tam za mało pastiszowana, czy za

mało jest

dykorzystywana przez seterków,

no bo to jest niewiarygodne źródło

po zmu. Ale myślisz, że pan prezydent

żeby nie mówić on, on w to gra,

czy on tego nie wie, że on ma taką

wiskomikę?

No ciągle myślę sobie oni jako taki postaci, która

ta, której ta prezydenta, która na prezes

spadła z nieba, jakby wiele osób

zabiega o takie stany wisko, jemu się po prostu

tak trafiło i on ciągle się nie może

trochę z tym pogodzić, jakby nie

może wierzyć.

I patrzę

na to jakąś taką fascynacją,

no bo on spotykają się z różnymi grupami

społecznymi, bo się upodawia

do tych ludzi, rzeczywiście jak Zelik

to młodzieży mówi

no to jest naturalne, że

z różnymi ludźmi mówimy, staramy się

mówić z ich językiem, ale w jego

wygłupowaniu, pamiętaj, że Zelik jak

szedł do Meksykanów, to miał też sombrero

od razu. No więc ja, mam wrażenie, że

jak on jest, odbiera wtedy filady, on

jest rzeczywiście żołnierzem, jest wyprostowany

i trzeba było to by

z tego całego strzela. A myślisz, że

historia pana prezydenta ma happy end

czy nie?

No pewnie jest heppy. Nie wiem

co będzie, trudno się wyobrazić, co

będzie dalej. Potem, ale

tyle rzeczy sobie nie wyobrażałem

i można się przecież, muszą wydarzyć

tak, no bo przecież czas

ubiegnie. A czy ja dobrze

czytam, że ty, jeszcze

przed wakacjami, właściwie już nie

przerabiałeś jego wypowiedzi, tylko brałeś

w całości. Tak, tak, tak.

Do kabaretu, on jest twoim

tekściarzem. Ale widzieliście jak on

ostatnio, zamierzam też to wykorzystać,

jak tam rozmawiał z policjantami i opowiadał

jaka ciężka jest dole policjanta,

że przecież może na niego na paść

niewinnie wyglądająca kobieta, albo

może zatekować policjanta.

Co ja mam tam na roboty? Ja mogę tylko

kopić w klej.

Ale ty chyba musisz błogosławić

każdego dnia fakt, że się urodziłeś,

że twoje rodzice urodzili cię w Polsce

w 1971 roku, przyszedłeś na świat

w tym kraju. No przecież w Szwajcarii to nie masz

jeszcze go śmiać, w Szwecji. Tak, co ja myślę,

tak, że rzeczywiście o tym

względem super tutaj jest.

Mi się w ogóle Polska podoba, zwłaszcza

od maja do połowy października uważam, że niemal lepszego

miejsca do życia na świecie niż

Polska podróżnym.

Służnych powodów, tylko u nas

są sklepy spożywcze na każdym rogu.

Jest alkohol dostępny to aż za bardzo.

Na stacjach bężynowych można kupić.

No ale w Szwecji, Norwegii byś

zwariował, bo tam w Szwecji nigdzie

praktycznie. Tam z kabaretem zwariowałem tam.

Dobra. Dlaczego słowo kabaret?

To jest poważne pytanie do facelaka.

Może w tym co mówię? Bo to jest bardzo

poważne. To jest bardzo poważne pytanie

i potem jeszcze porozmawiamy, bo wam tutaj

komu byś ręki nie podał, co cię kręci.

No i jeżeli kobiety lgną.

Gdzie jest gaźnik?

Jeśli kobiety lgną do chłopaków z poczuciem humoru

to ty jesteś kosiarzem największym w tym kraju.

I porozmawiamy też o kampanii reklamowej pewnej

tego młodego mężczyzn. Wszystko wam powiem poprzednie.

Wszystko.

Na wielowarstwowe i wyjątkowe wątki

w podkaście Wojewódzki-Kędzierski

zapraszają w afle www.

8 minut po 21

Wojewódzki-Kędzierski

pierwszy odcinek w tym sezonie

naszym gościem, pana Robert Górski

i uwaga, jeżeli na przykład teraz

dopiero włączyliście na onecie to

co mówimy na żywo, to możecie

odsłuchać chwilę po

końcu audycji

naszą audycję od początku wszędzie.

Mówi się i tak wynika z badań

też, że kobiety lgną do chłopaków

z poczuciem humoru. Poczucie humoru jest

dla nich o znakom inteligencji. Uważają,

że mężczyzna z poczuciem humoru jest bardziej

seksy. Jest humor bardziej

seksy niż tężyzna fizyczna.

Z tego opisu wynika, że jesteś

jarzem co najmniej od 30 lat.

Widzę tej opieśc w twojej postaci

bardziej niż mojej.

Na względu na ja sobie piję

i patrzę na pół panu.

Nie, odnieśmy to do ciebie.

No oczywiście, humor nie przeszkadza

i chyba jest potężnym

afrodyzjakiem

i przecież na pewno

znamy historię naszych znajomych

którzy są rzydcy jak noca

mimo to potrafią. A podajmy w naszą sukces.

To na przykład.

Nie znam

koryt Norbiego osobiści, ale mojej

szkole zy prywatii, na których szkole i wynika

baręciarze. No ale są ludzie,

którym brakuje trochę urody

ale nadrabiają to czy to inteligencją

czy to rodzajem jakiegoś wdzięku

czy tak zwaną gadaną

ale ten poczucie humoru jest oczywiście

niespędne.

A ty się księgłeś w kierunku kolegów

a tobie pomagało?

No tak myślę,

że chyba tak

myślę o mojej żonie

obecnej

i jedynej postawkońców

tak, że to. O ty wcześniej nie mieli

żony. Nie, nie, nie.

Zato ją. Myślę

dużej mierze przyciągnęło

i przyciąga do tej pory. Ona zapytała

to, którą jestem kobietą w swoim życiu

zadała takie pytanie? Nie

ale chyba jak się ludzie spotykają

tak sobie się rzeczy opowiadają o tym

co było.

Co było wcześniej.

Zacznę tak się mieszać w ogóle.

Trochę tak jakby się tłumaczył na komisariacie.

Nie byli o to.

Chcę powiedzieć, że zaproście moją

żonę to zobaczycie jaka to jest fajna

dowcipna rzecz osoba.

Przyjemnie się z takimi ludźmi po prostu

spędzać czas się może, czy szukasz obecności

takich ludzi

bo jest cała masa toksycznych

jakichś osób

przed którymi uciekasz

a takich, kiedyś spytałem moją żonę

jak ją poznałem, zadałem takie dosyć proste pytanie

czy jest normalna.

Bo tak mam wrażenie, że ilość normalnych osób

jest bardzo ograniczona.

I co powiedziała prawdę?

Powiedziałem, że tak, no ale to pytanie

jakby trochę zakławy, muszę taką odpowiedzieć

no bo każda inna wygania.

A dzisiaj byś przyznał jej rację?

Tak, tak, jest

normalna, a swoje oczywiście

wady ale nie tak wielkie

żebym to słowo normalna

przekreślił.

Szanowny panie,

a kiedy to się to się zaczęło?

Ile ty miałeś lat, kiedy

pojawiłeś się na scenie

i czy ty od razu wiedziałeś

że to jest twój sposób na życie?

No bo w kilku miejscach pracowałeś

Bogdan mówi bankowy, była taka

kampania, to ty stałeś za tym

w teamie kreatywnym, czyli w agencji reklamowej

pracowałeś. I jak na swoje czasy to

bym powiedział dosyć abstrakcyjne.

Nie jestem autorem

tego tekstu, natomiast

wymyśliłem te wszystkie telewizyjne

reklamy, które

wtedy realizowała Dorota

Kędzierzaska, którą spotkałem znowu w Gdyni

pewnie teraz bym ma tam swój

Jeszcze przecież był Kormoran

no tego trochę było. Kopierajtersko

byłeś z prawnym mężczyzną, a jednak odszedłeś.

No tak, zarabiałem

duże pieniądze,

wtedy i to tak nagle, bo w trakcie studiów zacząłem

tam pracować i nawet to mnie

trochę przeraziło i wydało mi się to

głęboko niesprawiedliwe, że

nagle zarabiałam większe pieniądze niż

mój tata wielokrotnie, wieloletni

kierowca autobusów warszawskich

i moja mama

wieloletnia

wieloletnia krawcowa.

Krawcowa damska czy męska?

A wszystko tam przyszyło wtedy chyba.

Generalnie męskie jakieś takie

skajowe kurtki.

Skajowe kurtki. Tak, które można było

kupić tam, gdzie teraz występował pod siadło,

którym rozmawialiśmy w przerwie.

Wtedy się nazywał stadion 10

lecia. Tak,

no więc

pracowałem w tej reklamie, dobrze mi się tam

powodziło, ale pomyślałem sobie, no przecież to nie dla

mnie, bo to ta praca

nie wiadomo kiedy się zaczyna, kiedy się kończy, potem

ukędy się tam spędza.

Prezentacja w poniedziałek,

weekend, w wocie.

Też trochę iznałeś tego. Tak, trochę tak.

Właśnie, więc pomyślałem sobie, no nie,

jednak polecen kabaret.

Bo jakoś

pieniądze zawsze mi lubiły, pomyślałem sobie, że

może dalej będą mnie.

Było to taka, taka ryzykowna decyzja w twoim

życiach. Wrzucam to i idę

w... No trzeba w pewnym momencie podjąć

rzeczywiście taką decyzję dosyć odważną

i kabaret, no to

może skończyć się dobrze, może skończyć się źle.

Ale pomyślałem sobie,

no, trzeba spróbować,

no bo chciałem robić w życiu

to, co lubię, nie wszyscy mają tyle szczęści,

a więc

zaczął się kabaret, a nie dało się tego

pogodzić. Ja się to napisałem, nawet kiedyś

skacze o tym, o człowieku, który ucieka

i szuka pretekstu, jak to zrobić, więc

wymyślałem najróżniejsze preteksty, jak tu

dać dyle z tej

z tej pracy. Ja jestem ciupińkę od ciebie młodszy

i nie pamiętam, to były czasy

przed-internetowe jeszcze, nie? Nie, nie było.

To był występ, o którym się mówiło, tam

przechodziła się,

tam legenda szła, nie? Po mieście.

I pytanie jest, czy wy się

staliście

taką sensacją kabaretową z dnia

na dzień? Czy był to jakiś

dłuższy proces? No dosyć

szybko się to potoczyło, bo

na drugim

trzecim roku w studiów polonistycznych

pojechaliśmy do Krakowa na festival

Paka i tam zdobyliśmy Grand Prix. Dostałem

nagrodę, dostaliśmy nagrodę Zrąk

Stanisława Tyma, czy Staszka

Tyma

Zrąk Zjacka Fedorowicza

Adama Nowaka, no więc takie takie

Dlaskowika wtedy nie było.

Od pójdol przyjechali. Tak,

tak, tak, no niestety go nie było, poznałem

go trochę później, byliśmy

razem też na scenie. No więc dostałem

z takich

rok nagrodę i dostałem

z Rąk czy Zust Stanisława Tyma

taki tekst, że witamy

na estradzie, witamy na scenie,

bo po takim

sukcesie już chyba zostanieście tutaj na stałe

No i pomyśleliśmy sobie

no tak, no to już

chyba rzeczywiście... Ale żeby nie było tak

Robert kolorowo. Ja mam takie

wrażenie, że kabaret dzisiaj przeżywa trudny

czas, bo zawsze on słysze

na rzekanie na taką słynną kabaretową

triadę. Facet przebrany

za babę, facet przebrany za księdza,

facet przebrany za geja. To są

takie figury, które są cholernie popularne.

To jeszcze jest kabare, czy to

już jest po prostu takie festy?

Do rzuca pytanie od siebie, dlaczego kabaret

stał się synonimą obciachu?

Zawsze kabaret był

sztuką ludową.

No nie dodajmy się oszukać tym kabaretem

starszych panów, jednak...

To był kabaret literacki, to chyba...

telewizyjnym, przecież

trudno mi sobie wyobrazić, żeby

oni występowali jednak w jakichś

amfiteatrakstwach, w jakichś takich

miejscach, do szerokiej publiczności.

To po prostu stęda pacześ, lotek i wasowski.

I przemora.

No więc właśnie, no ale

cóż, jak w kabarecie, jak w prawdę innej sztuce

i w piosence, i w teatrze są dobre

kabarety lepsze,

lepsi piosenkarze, gorsi piosenkarze.

Kabaret też jest taki, jak ja jest

widowniona, dostosowuje się

do widowni...

Jakie grzechy

ma polski kabaret na swoim końcu?

Oczywiście, wielekrotnie idzie na

łatwiznę, ale wiem na czym polega

ten mechanizm, gramy czasem

dla widowni

no, dosyć

prostej, szukając jej prostego żartu, no i

żeby nie zostać wygwizdanym

sklebia się tej publiczności.

Ale Robert, niedawno

świętokrzyska gala kabaretowa

polsad, kabaret młodych panów

sketch, sklep zoologiczny.

Tam jest papuga, która wykrzykuje

i *** pis. Czy hasło *** pis

jest hasłem kabaretowym?

To nie jest już łatwizna taka

która nawet mnie, wolnościowca

liberała, żenuje.

Co, no akurat tego

nie widziałem, no znam dobrze kabarek. Tam jeszcze był hasła

ziobro, ty ***, to nie jest populizm,

to nie jest łatwizna, to na żywo

wszystko, wiesz, bez cenzury w Polsce.

No tak, to, przepraszam, że tak,

to jest, to jest, to trochę

przesada, no przesada.

Ja mam czasem

czasem rzeczywiście

też boleję, powiedzmy, nad tym,

no bo to wszystko tak, że idzie na moje konto

i jak widzę

jak tam się kolezy

przybierają, czasem zbyt ryzykownie

już tak przebierają

za babę, no to akurat

nie przeszkadza, no

a ty czym to się chłoprzybierał?

Ułaga się, no nie szukaj,

nie zapłuje się, jak może.

Słuchajcie, najlepsze komedii świata, czyli

Póżarty w Turcji, no to też,

przecież tam, że poszukiwana poszukiwa.

I rozumiem, że w ten sposób tłumaczysz polski kabaret,

Robert, fajna parabola,

ale demagogią cuchnie na kilo.

Nie będę mówił, że kabaret to jest

nie wiadomo, co w każdej

w każdej odsłonie, no mogę

odpowiadać, powiedzmy, tylko za

siebie nie ma wielkiego synodu

kabaratowego, kiedy sobie tam

tłumaczymy, jak to powiedzieć.

Pracuję na swoje konto,

więc jeśli ktoś nie

lubi kabaretu tego, niech idzie na

inny, są tak, że jest kabaret hrabik

i tam nie usłyszysz prawdopodobnie o tym pisze

tego, co przed chwilą powiedziałeś.

Panie Robert,

nie lubi Pan występować solo?

Ja lubię takie... To jest kłamstwo.

Pytania, wszystkie twoje monologi

z telefonem, telefonem do taty,

do badyla, do mamy, to były

występy solo. Ale w ramach grupy,

no raczej chodzi mi o to, że

nie lubię samemu jeździć, samemu

jeść obiadów na scenę,

od czasu do czasu mogę wyjść,

tak, ale to nie, to ja

lubię takie pytanie, co by było, gdyby, nie?

Mamy, ile w grupie kabaretowej

jest osób, średnio 4,

3, dobra. I teraz tak,

kolega Górski,

ma do wybrania dream team

kabaretowy, z kim chciałby na tej scenie

się znaleźć? Mogą żyć, mogą nie żyć,

może być Dobrowolski, może być Laskowik,

kogo Pan życzy? To jest to mój dream team,

taki to był serial z Patkobiercy, tam

miałem naprawdę możliwość

występowania na jednej wspólnej scenie

z Aś Konkłaczkowską,

z Andrusem,

natomiast

bardzo lubię moich kolegów z kabretu

i tylko w takiej konfiguracji

mój kabret odniósł

sukces, ponieważ możemy się tam podzielić

rolami, tam mam, mogę być

absolutnym liderem

i ten zespół pracuje

jak dobrze ustawiony

to teraz proszę pana prowokacyjne pytanie,

który skład

kabretu

moralnego niepokoju, był składem

najlepszym?

No tam się niewiele zmienia, oprócz kobiet,

który wyrzuca rolę.

Ja się wspominam, nasz okres

z Kasią Pakosińską,

bo ten był najbardziej bohaterski, ten

pierwszy zawsze...

Tak, zawsze ta

pierwsza dziewczyna zostaje

w pamięci, ale

spodziewał ze służyńską, która miała inny temperament,

była inną postacią.

To kiedy o kolegę z zespołu

ostatni raz powiedziałaś per ch**

Wiem, o czym mówisz,

bo tak się mówi

kolega, z którymi się za chwilę będziemy

żegnać, tak się

zaspadają się zespoły wtedy,

kiedy je się osobno obiady

i mówi się o kolegę,

że je obiad osobno właśnie w ten

sposób nie, umie do takiej sytuacji

nie doszło,

czy tam jeszcze nie doszło,

na razie nie zapowiada się, żeby

tak było, jakoś to dosyć

higieniczne u nas jest, może nie występujemy

aż tak często, żeby doprowadzić

do takiego

napięcia, ale jeśli mówisz z kim

kogo tak wspominam, to zawsze

takim moim mistrzem był

Nierzy Dobrowolski, to absolutny

fenomen, kiedy słuchałem go sobie

w radio, albo są jego nieliczne

telewizyjne jakieś występy, no to

nieprawdopodobny gość

i taki pistolet, wyskotywy, inteligentny

no generalnie, coś sobie wyobrażałem,

że chciałbym być nim. A powiedz mi, bo

czy to jest tak, że dzisiaj

aktualnie, polski stand-up to

największy rywal kabaretu, czy to jest

zupełnie inna obecność sceniczna?

No jest pewnością

rywal w tym sensie, że

rzeki, które

O, idzie metaforeka.

O, nie będzie jak mentor, będzie

kiedyś. Dobra, nie rzeki,

struminy, które powodowały

ten nasz kabaret

był wielką płyną rzeką

wyska, wyskły, tak?

Bo większość ludzi

sięga, idzie do stand-upu, bo to

rzeczywiście jest... Abelard Giza, taki

klasyczny przykład. No odniosł się

powiedzmy zaczęły z ojcem

polskiego stand-upu,

no ale rzeczywiście stand-up jest dosyć

łatwy w tym sensie, że

nie czyta w tym sensie

organizacyjnym, logiszera, nie wiadomo

jakiejś sceny. Stadiony, pacze,

ślotek grają, stadiony.

Bardzo proszę, ale

poza tymi kurtkami

to handlowałeś. Jest mała gra, no

ale łatwo zacząć, no

wystarczy mała jakaś taka salka,

trzeba specjalnego podestu, wystarczy

mikrofonu, albo nawet nie to, więc to jest

bardzo takie demokratyczne i dostępne

każdemu, kabaret, no to już jest

parę osób, trzeba się spotykać na próby,

trzeba tam wyłonić

obsadę. Obsadę, no więc

wyczuwam takiego

słucha, no szalancji wobec

stand-uperów, a oni dzisiaj

naprawdę widać, że pracują,

abstrachując od poziomu różnego, to widać,

że oni traktują jako profesjonalne

zajęcie, to jest ich job.

No oczywiście, i tak

nie śledzę tego tak dokładnie, pewnie

jak wy,

ale jestem fanem

lotka, na przykład widzę to, co on robi,

to jest szalenie śmieszne i bruskotliwe

i nie głupie. Poza on ma naturalną

wiskomikę chyba i się zgodzimy, prawda?

Oczywiście, cała masa

bylecego, ale tak jak wszędzie, natomiast

ci, którzy robią karierę,

to rzeczywiście robią karierę, nie bez

powodu, no i to, że

taki patrzeć potrafi zapełnić spodek,

no to jest rzeczywiście imponujące,

tym bardziej, że wszystko dzieli się przez jeden

prawda, więc tym bardziej to

robi wrażenie. Rozumie.

Jeszcze sam przyjeżdżę na ten koncert, pamiętajcie.

Chłopaki ze stand-upów zawsze mówią

o wzorach z Ameryki,

i Karlin,

Ledy Murphy, jeszcze dawno, dawno temu.

Czy ty patrzysz

na to, co bawi ludzi

poza granicami naszego kraju?

No więc właśnie

czy nic? Właśnie nie bardzo, nie,

czy to dobrze, czy to źle, bo tak bym pewnie

albo zrzynął, a może nie wiem,

a tak sobie myślę, że może nie idę z duchem czasu,

więc nie wiem, jakoś

się zagłębiłem, zakopiałem w swojej wyobraźni.

Bo ja tak,

zmierzam do tego, że też powiedziałeś, że

na horyzoncie gdzieś fajnie by było

zrobić film, nie? Zrobić,

gdzie Górski byłby, nie, pewnie zapewne

byś to wyreżyserował, wystąpił

i też napisał.

I tak się zastanawiam,

które poczucie humoru

w gatunku komedia jest tobie najbliższe.

Ja kocham

Nagąbroń, kocham

Hot Shots, kocham tą serię

National Nampuns, i wydaje mi się, że

w polskim kinie nikt się nie podjął, kiedyś

nikt się nie podjął, nigdy

takiego

takiego wyzwania.

Czy my to potrafimy?

Czy są odbiorcy u nas na coś takiego?

Ale co Ciebie bawi?

Jestem fanem rynkiego dżerwejsa,

wszystko co robi, jest fantastyczne.

Afterlife przepiękny,

zruszający jeszcze.

No właśnie, no więc połączenie tego

błyskotywego humoru i takiego

odrzucenia tej poprawności politycznej, jednocześnie

na tych jego

stępach można się i wzruszyć

wielokrotnie

i wzruszyć

i śmiać się do tego stopnia.

Moim mistrzem jest oczywiście, czyli

czepin, a zwłaszcza film Światła Wielkiego Miasta.

Wydaje mi się to absolutny apogałą tego, co można

zrobić w humorze, jak to

i w filmie, jak zrobić

komedię, żeby

płakać i się śmiać.

Więc chciałem kiedyś zrobić

coś takiego i z taką myślą

podobnie zejdę z tego świata.

Ale skoro mówisz o czeplinie, bo

wyszła taka bardzo gruba książka

moja autobiografia, oczywiście Charlie

czeplina i on tam mówi takie słowa,

mądry humor jest w stanie wstrząsnąć każdym

absurdem, głupotą czy przesadą,

nawet dyktaturą, wierzysz w taką misję

poczucia humoru,

nawet w takich czasach, jakich my żyjemy,

które gdzieś tam troszkę rezonują czasami

może czeplina.

No właśnie, chyba nie, wydajesz do za

dużo, jak powiedziałem, pamiętam jak

wspominałem swoją przygodę

z kaberem, zrobiłem

jakiś sketch o

polityku, który

popijaku prowadził samochód, jakoś sobie

wyobraziłem wtedy, że

po tym sketch już

nastąpi cisza i żaden polityk

nie będzie prowadził popijaku, gdyż ten

sketch wstrząśnie

społeczeństwem, więc

teraz myślę sobie dużo oskromniej

o swojej

twórczości, w ogóle

o humorze, jak

powstawało ucho prezesa

też czytałem, że no to na pewno obali

rząd, czy

ten jakiś

skromny satyrek

zaczął

tą władzą

bardziej niż jakiś tam publicysta

no więc też wydawało mi się to

mocną przesadą.

Ja pamiętam taki twój sketch

bardzo chyba 2002

ławka, piękna

zagnoza społeczna, znaczy portret polskiego

społeczeństwa, Robert, 27 lat temu

nic się nie zmieniło.

Odsław do YouTube'a, jak ktoś nie oglądał.

No nic, myślę, że z tego powodu

często satrycy jakoś goszknieją, bo

chyba zaczynają te roboty z taką myślą, że

rzeczywiście mogą tym humorem słowem

zmienić świat, a

po latach okazuje się, że

ten świat skręci się

w takim samym tempie, jak wcześniej

i dochodzą do momentu, kiedy już

goszknienia i postanawiają

jak na przykład Jan Pieczak, jednak mówić

wszystko.

Mistrz Jan, mówił mi Mistrz Jan.

Bez żadnej metafory, jak Mistrz Jan

bez żadnej metafory, bez

ale ostatnio

mistrzu Janie Ładnie Tadeusz Drozda

powiedział, że występuje w TVP

może z głodu.

Dobra.

Żeby wejść na weselsze tory, u nas

kiedy był Robert Lewandowski opowiadał, że

geneza jego imienia Robert wywodzi się

z faktu, że mama i tata postanowili dać mu takie

imię, żeby było uniwersalne na całym świecie.

Czytałem o jakiejś

traumatycznej, bardziej brutalnej genezie

twojego imienia, czy to jest prawda?

Moja mama nie planowała chyba na mnie

międzynarodowej kariery.

Generalnie tak, moje imię pochodzi

od

bardzo, mojej mamie spodobało się to, że

zostało...

No nie, że został

zastrzylony Robert Kennedy, tylko że

istniał taki człowiek, jak Robert Kennedy

Nie wierzę w to.

I z tego powodu zostałem...

Ale on był zastrzeczony w 68 z tego, co pamiętam.

Jestem 71, no tak, ale...

I mama powiedziała...

No to musiała trochę poczekać, a miała w głowie...

Tata chciała mnie nazwać Franciszek.

Nie w związku z czym.

Być może też jakiś Robert Godoha miał na to wpływ.

No ale słyszałem tę historię o Robertcie

Kennedy'i i bardzo się ucieszyłem,

jak się dowiedziałem o tym, bo potem

sobie popatrzyłem na

życie i twórczość Roberta Kennedy'ego, to by na

prezent wspaniał gość...

Prawie. Na jego przemówienie po śmierci...

Brata.

Proszę? Brata? Brata?

Brata, która... Kinga, to naprawdę

takie wstrząsające, zresztą

plus ta świadomość, że on zginie miesiąc później.

Moi... Panie Robertio.

Mam...

Siej inaczej brzmi trochę, jak brzmiem o tym Kennedy.

Mam zasadę, każdego ranka staram się coś

napisać. To jest, proszę pana,

pańska wypowiedź z wywiadu.

Czy ta zasada

jeszcze obowiązuje

jeżeli obowiązuje to, co pana dzisiaj rano

napisał? Proszę bardzo, dzisiaj napisałem,

ponieważ mam

cykl

młodzi i moralni, ten program, który

zaczyna się we wrześniu, a więc co tydzień muszę

przedstawić, co najmniej 4 premierowe

skacze, a więc razem 4 razy

10, 10 nie będzie odcinków,

więc 40. To taka taśma

kabareto. Tak, tak, tak.

No więc radzę sobie

z tym pisząc cykle,

między innymi cykl z Andrzejem

i tak, z Andrzejem, więc

dzisiaj napisałem

odcinek, w którym do Andrzeja

przychodzi Zaleński.

Zaleński, no i

nasz prezydent go tam oprowadza

tak, jak przychodzą zdają i pokazujesz

im, gdzie jest łazienka,

jaka kuchnia, gdzie śpimy

i tak dalej.

No więc taki sobie odcinek

wymyśliłem, chciałem, żeby

Chycner zagrał tego Zaleńskiego,

nie wiem, czy ten numer

będzie. No więc

to napisałem

no i, no i znowu ten Andrzej

właśnie wciela się tam

żołnierza, ta, który

mógłby własnoręcznie pokonać

całą ruską armię. A daje mi się

dosyć udany. To, ale zawsze mi się udaje,

wydaje, że coś udany, prawda?

Macie pewnie to samo. Publiczność zweryfikuje.

Ja mam trójkę swoich ulubionych skaczy,

od lat kabaretu moralnego

niepokoju, na miejscu pierwszym

od lat drzwi. Dzień dobry, czy są drzwi.

Czy to jest, czy, czy tutaj jest

jakaś anegdota, że tobie coś takiego

się wydarzyło, że chciałeś kupić drzwi,

bo zawsze mnie to ciekawiło. Tak, tak, tak.

I na tu jest, prawda.

Chciałem kiedyś wydać książkę, żeby napisać

genezę moich, niektórych, w przynajmniej

skoczy, bo wydaje mi się, że to

dobry przecekt do jakiejś takiej ogólnonardowej

dyskusji. Kupowałem

rzeczywiście drzwi, każdy

w życiu, chociaż raz musi kupić drzwi,

prawda, tak mi się wydaje. Kupiłeś, kupowałeś

już drzwi? Nie, nie, miałem już w mieszkaniu

słuchajcie. Ktoś kupił za niego drzwi.

A ty? Kupowałem drzwi. No pewnie nie raz.

Tak, tak, tak. Kupowałem.

No to Piotrek, wszystko przed tobą. Tak, no i...

No więc kupowałem drzwi w krośnie,

chyba 12 par, tak się mówi.

Ja jestem 24.

Czyli ty masz pokoi, poczekaj, poczekaj,

poczekaj. Jakoś dużo

w każdym razie tych drzwi, więc strasznie

starałem się zapamiętać,

wychodząc z tego domu, do którego te drzwi były

potrzebne, jakie te drzwi są mi tam

niezbędne. No i,

poszedłem do tego faceta, który jest

przydawał, no i mówię mu, że potrzebuje

12.

Może 7, może nie był aż tak bogaton,

ale 7 tutaj też, to też dużo.

No i on zaczął mnie pytać, właśnie czy prawe,

czy lewe, no i po jakimś czasie

zgłupieliśmy, no bo

ja mu zacząłem zadawać jakieś pytania, a potem

on mnie i w pewnym

momencie miałem poczucie śmierci klinicznej,

że unoszę się nad nami

dwoma i że

nikt nic nie wie, ani on, ani ja, co

chcielibyście kupić.

Pomyślałem sobie wtedy, że napisze o tym

sketch, bo pewnie wielu ludzi

kupował drzwi stało przed takim problemem

do tej pory, że to nie wiem, które drzwi są

prawe, a które lewe.

Które są wejściowe, a które są

wyjścieowe. I tak dalej, i tak dalej.

To było wkrośnie.

Rok temu kupowałem drzwi z kolei w Olsztynie,

wchodzę do sklepu z drzwiami, ten gośmio

zobaczy, mówi o Jezu.

To znowu pan,

to pan, pan mi cały życie

mówi, bo każdy kto tu nie wchodzi

musi cytować ten panasket.

No więc

trochę się ucieszyłem, trochę zmarczyłem, że

facetowi zmarnowałem życie, mówi co

prawda to z uśmiechem, ale

nie wiem, więc to rzeczywiście coś

na rzeczy musiałem sobie znowu przypomnieć, które

są drzwi, prawe, które lewe

i znowu, i zamówiłem, przywieźli mi

inne niż chciałem.

To ciekawe, ale nie że...

A wszystkie czy jedne z dwunastu?

Nie, przywieźli mi z szybą, ja chciałem

za co przywieźli, były fajniejsze niż te, które chciałem

zamówić, więc życie jest naprawdę

przewrotnie. A Jerzyk, naprawdę

to jest postać, która... Jerzyk nie pije,

bo to jest druga,

druga pozycja na mojej liście, to jest taka postać,

to się coś takiego wydarzyło?

To się znowu wydarzyło w tym Krośnie.

Krosto! Mama Antka była z Krosta,

więc byłem tam...

Krośnie serdecznie pozdrawiam, Krosto mam

nadzieję, że w końcu dojdzie tam droga ekspresowa

S19, która

połączy rzeszów z Barlinkiem

to tam

bram, udział w takiej domowej imprezie,

że ciocia przywiozła wujka

czy wujek ciocie

no i onom zabruniła pić, no i on był

bardzo z tego powodu oczywiście zły

i wszystkim polewał, żeby się wszyscy jak

najszybciej upili, żeby ta wódka się skończyła,

żeby ta impreza się skończyła,

żeby wrócić do siebie do domu i tam spokojnie

już się... A ile...

Na bocznych nie stoją

ile jest ciebie w tym, to jest

zaczyn, to jest 20%

czy czasami jest połowa?

Wiesz co to? Ciężko mi tak

procentowo to oczywiście określić, ale to

to jest biurka różnych rzeczy,

mam oczywiście w głowie magazyn takich

takich historii, które przypominamie

sobie, bo ja rzeczywiście

bywam introwertyczne i słucham

po prostu, co ludzie mówią

i odkładam sobie w pamięci różne rzeczy

jak takie właśnie śrubki

znalezione na jezdni, że

może mi się to kiedyś przyda

i rzeczywiście potem mi się to przydaje, tak się

tak, o, wykorzystam

te śrubki, co tam tyle czasu leży.

A ktoś powiedział kiedyś przy tobie, że

jesteś zablokowany, że

to wziąłeś?

Nie, no parę osób, to w żartach

domagało się jakiś tam tantiem, między

innymi zdaje się ten

sparodziowany ten wujek, który

nie musiał się wtedy napić, no ale

chyba każdy z nas przeżył taką historię

albo był tym wujkiem, który

nie może się napić, albo bardzo chce.

Słuchaj, czy 50-latek może mieć

idola albo autorytet?

Czy to jest możliwe?

Czy ty masz jakiegoś idola jeszcze?

Zastanawiam się, no.

Bo to, jak mi się wydaje, że jednak

facety ci wyrastają z tego, w pewnym wieku.

Mhm, no cały czas myślę

o tym, o tym, o tym

nie dobrowolskim, ale myślę o Stanisławie

tej mnie, to jednak jest

super gość i tak

to zawsze mi się podobało, to co robimy

na scenie i poznają go prywatni.

To jest to samo? Chciałbym tak,

żeby mieć taki dystans do świata

i takie poczucie humo...

Taką jasność, umysł, jaką on ma

mimo swojej metryki przecież dziś?

To zawsze mi tak, imponowali ludzie

odważni, a zawsze on się jakoś

wydawał takim człowiekiem, który się nie boi.

Który się nie boi

czegoś powiedzieć, czegoś

zrobić, zarezykować

nawet licząc się z tym,

że coś stracisz.

No więc imponują mi ludzie

odważni, bo wydaje mi się,

mówiąc młodzieńcem byłem taki tchórzliwy

i sobie

wyrobiłem w sobie też jakiś rodzaj

odwagi, na przykład odwagi

mówienia prawdy.

To szczyt odwagi w twoim wykonaniu?

Kiedy Górski był najbardziej...

Dzisiejsza audycja? Postanowiłem

w pewnym momencie,

jak poznałem moją żonę

czy wtedy narzeczoną, pomyślałem sobie,

że pójdę do kościoła

i się wyspowiadam, tak żeby jakoś

wyzerować. Rozumiem, że był

kościelnego. Tak, ale

nawet nie chodzi o miotę. Jakoś potrzebowałem

takiej krechy, żebyście mi jakoś

odjęlić. Pamiętam, że byłem wtedy w Poznaniu

i jakoś pomyliły mi się

te msze,

a wyjeżdżaliśmy tam chyba o 14

i przyjadłem w jakiś rower

taki wiatur żilowy, pożucony i pognałem

do kościoła, żeby znaleźć tam

jakiegoś księdza. Konfesjonal.

Pomyślałem sobie strasznie się w ogóle

zawsze tego bałem.

Ta spowiedź była dla mnie zawsze jakąś taką

tramą. Trzeba tam pójść, gadać

z jakimiś facetami i opowiadać jakieś takie

rzeczy, czasem mądry, czasem

nie. No i

myślałem sobie, że to jest jakiś akt odwagi

tym bardziej, że byłem przeźwy. A powiedziałeś

samoprawda, czy od razu przeszedłem

do tej formułki, więcej grzechów nie pamiętam

za wszystko? Nie, no chyba powiedziałem tak wszystko,

co myślałem. Powiedziałeś się, że ksiądz mi

uciszał, że mówił ciszej, bo ludzie słyszą.

A ja takim donośnym głosem postanowiłem

tam wszystko powiedzieć. Więc jak sobie

o tym teraz myślę, że to

byłem w jakimś niezwykłym wtedy

nastroju, przepływie

odwagi.

Wiemy już, że motoryzacja

nie jest swoją pasją.

Naprawdę? Wdziałeś na parkingu?

Nie, to po to po pierwsze,

ale też w wywiadach,

nie rozróżnia gaźnika, liczby

cylindrów, nic. Tak, najgorzak mnie pytają

i na Makoni, a ja tak...

To jest najważniejsze, bo to wzbudza

respekt, urozmówcę, pamiętaj o tym.

Jaką ty masz pasję?

Wiem, to się ja raz tak szczerze.

Odpalasz seriale, nie wiem, sklejasz modelę.

Powiem, że kiedyś byłeś bardzo dobrym

perkusistą.

Co masz tutaj informacje? Byłem perkusistą.

Wiemy.

Po parę osób słodziło, że

zapytałem, jakim byłeś perkusistą, wymieniali

dwa słowa, nikt czemno albo bezstydny.

W składu prowadziłem do rozpadu tego zespołu

do którego mnie zaprosili.

Więc nie, nie, to mi

nie wyszło. Zawsze się interesowałem

historią.

To dziwne, ale historią wojny.

I teraz też śledzę

codziennie to, co się dzieje tam

na Ukrainie.

I bardzo kibicuję, żeby to się skończyło

na tych...

Czyli rozumiem, że jesteście, co mają telegram, twitterki.

Wszystko to sobie czytam, słucham.

Oudycji jestem z tym na bieżąco.

Śledzę każdy rozwalony czołg. Mam nadzieję, że

będzie ich po stronie.

Wszystkie jak najwięcej. Więc jestem w tym

bardzo mocno

zaangażowany.

No i lubię od czasu do czasu sobie,

nie wiem, poczytać

wiersze, czy z moim kolegą

może w to nie uwierzycie,

ciślakiem, on mi czasem przesyła wiersze.

Czasem znajdu własne.

Swoje też, no ale to ja poznaję, które są

jego. To lepsze.

Zawsze jest tam sentyment, że coś tam,

jak byłem mały, to na wsi coś tam się

działo, no to... On też jest ze wsi?

No tak, wychowywał się na wsi,

my wszyscy stamtąd.

Powiedzmy.

Zgubiłem myśl. A, ostatnio przesłał mi

wierszy Anę Świerczyńskiej

genialny.

Wobec tego zamówiłem sobie poezję

Anę Świerczyńskiej. Wydajem się,

że znowu

pomijana, jakoś dziwnie w podręcznikach.

A ty się wzruszasz?

Tak, że chlipiesz?

O, wielokrotnie. Tak, oczywiście

strasznie, aż mi wstyd

czasami. Po prostu tak jestem

w kinie i patrzę, że ona nie widzi, jak tam

wycieram sobie oczy, więc czasem nie wycieram

i tak co leci.

Pamiętam, bo już musimy kończyć.

Wiele lat temu napisałem o tobie, że

jesteś najdowcipniejszym człowiekiem w Polsce.

Jak przyszło nam pogadać po raz pierwszy

publicznie, to bardzo skromnie i tak wycofywałeś się

z tego stwierdzenia

komplementu. Dzisiaj już to i jesteś w stanie

przyjąć?

Najdowcipniejszy człowiek w Polsce.

No nie zgadzam.

Ładnie powieżył.

Znaczy bardzo mi miło, że drugi raz to

powtarzasz, to znaczy, że coś w tym pewnie

jest albo po prostu nie wiesz, jak skończysz

audycję. Nie, no mógłbym

skończyć tak, że pierwszym

kontakt z tobą iścieślakiem był taki, że

wszyscy mówili, nie dzwoń do kabaretu

moralnego, niepokoju, bo to są prawaki,

że wy jesteście konserwatywnoprawicowi.

Takomiliś opinie kiedyś.

Wiem, ona czasem tak

powraca. A potem jak was poznałem, w ogóle tego

nie wyczułem. Nie, nie, nie.

No, Mikołaj

ma różne poglądy, czasem

specyficzne, mówię mu, żeby jak

nauczył się już nie wpisywać

niczego na Facebooku po piaku.

Może to, to taka. Dobrze, że tam

powiedziałeś i on też się tego tak.

Taka nauczkań, więc jak coś tam napisze, nie

czytajcie tego tak, że nie wiesz. Nie do

jednego. Nie wieszcie temu, ale najlepiej

gdybyście po prostu, nie wiem, czy byliście

kiedyś na moim występie, czy nie, czy to

to wszystko tak? Tak. Mamy taką teraz

trasę Humorszą, zapraszam was serdecznie,

tym bardziej, że rzadko

trochę ten... Słuchacz też zapraszamy.

Więc

no i obejrzyjcie ten mój program, ten

numer. A, wiecie co ostatnio napisałem,

bo kupiłem na Allegro patelnię.

Co ty gadasz?

Tak, i chciałem, szukałem indukcyjnej

i przysłali mi

i tego, i nie działa.

I tak mnie to zdenerwowało,

że napisałem o tym sketch. Myślę, że

tak jak z tymi drzwiami, wiele ludzi też,

wiele ludzi zamówiło patelnię, która

nie działa na indukcji, chociaż jest napisane

wołami tam, że... Indukcyjne.

Ja mam do oddania walka, bo na indukcji nie działa

jak ktoś. A ja też oczywiście

oglądam młodych

stand-uperów kabareciarzy, bo

po co dojadać stary chleb, jak jest świeża

bułka. Proszę państwa, dziękujemy.

To był świetny otwarcie

sezonu naszego. Bardzo dziękujemy

za miłą rozmowę.

Robiłem, co mogłem, żeby

zastąpić Pana Bogusława i żeby to

zatrzeć, to

wrażenie było trochę o wojnie. Było, było.

Na koniec. Dziękuję. Bardzo dziękujemy

do obejrzenia za chwilę,

za usłyszenia.

Za chwilę nowy sezon

twój w Polsacie startuje.

10 września.

Jak mówimy, że 10 września w Polsacie

nowy sezon Górskiego, może zrobić to samo

10 września i powiedzieć, że my...

Że wy startujemy. Że my już wystartowaliśmy

z tą. Powiedz coś o naszym języku.

U nas nie było Wołoszańskiego. Nie wiem,

spróbuję. Zobaczymy, co na to

wrzeszam prawnie. Pan Solosz, Pan Solosz.

Dobrze, ale będę was na pewno miał

siły i pamięci. Dziękujemy, wiedzieliśmy, że to

Robert Górski, dobranoc.

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.

Z tej rozmowy zostanie nam w pamięci sporo zdań - również takich, od których się odcinamy. Robert Górski o tym, kto chciałby zarobić po jego śmierci, dlaczego doprowadza swoje dzieci do płaczu i czy dwie kobiety to już za dużo. Wspominaliśmy kilka inspirujących postaci, m.in. Wojciecha Młynarskiego, Andrzeja Dudę i Stanisława Tyma. Każdego z innego względu. Czy żart satyryka ma swoje granice? Jak wspomina trochę wiejskie dzieciństwo? Dlaczego to on strzegł samochodu Balcerowicza na parkingu strzeżonym? Kiedy ostatnio kupował drzwi? Zapraszamy na wyjątkowe spotkanie z najzabawniejszym człowiekiem w Polsce. Partnerami komercyjnymi podcastu "WojewódzkiKędzierski" są marki Wedel i Haier. 

#wojewodzkikerdzierski #podcast #płatnawspółpraca