Żurnalista - Rozmowy bez kompromisów: Andrzej Seweryn. Ukryta sieć legendy?

zurnalistapl zurnalistapl 9/3/23 - Episode Page - 1h 2m - PDF Transcript

Dzień dobry Państwu. Miło mi Państwa powitać w kolejnym podkaście żurnalisty.

Zanim zacznie się rozmowa, chciałbym Państwa w imieniu gospodarza poprosić o wystawienie oceny i obserwację podkastu.

Nie zajmie to Państwu więcej niż kilka sekund. Życzę dobrego odsłuchu.

Dzień dobry Państwu. Rozmowy żurnalisty są przeznaczone dla osób pełnoletnich ze względu na występującą w nich treść.

Pozdrawiam. Czesław Mozil.

Żurnalista. Rozmowy bez kompromisów.

Dzisiaj u mnie Pan Andrzej Severeń. Dzień dobry.

Dzień dobry Panu. Dzień dobry Państwu.

Ostatnio właśnie znowu rozmawialiśmy o Jeremy Sochanie, który gra w NBA i jest naszym rodakiem.

Jesteśmy po całym jego sezonie. Śledził Pan trochę NBA przez ten rok, kiedy się nie widzieliśmy?

Nie, naturalnie. Było mi smutno, że jednak Golden State, Golden State Wars przegrali.

Ale nie byli najlepsi. No krótko mówiąc, nie byli najlepsi.

A sprawdzał Pan mecze Jordana? Czy raczej śledził Pan tylko i wyłącznie to, co się dzieje tam u góry?

Bo drużyna Jordana raczej w przebudowie w tamtym sezonie.

Mecze Jordana.

Sochana Polaka.

Przepraszam, bo ja zrozumiałem. Michaela Jordana.

Nie, nie, nie. On jest w Spursach.

Dokładnie tak.

Spursi zresztą w tym roku w Play-Off ja w ogóle ich nie było.

Nie było, nie było. Oni są cały czas w przebudowie, widać, że tam jest ten zespoły zbudowany.

Popowiedz.

Popowiedz.

Ale z wątków dookoła sportowych też Polonia awansowała do pierwszej ligi.

I to jest cudowne, proszę Pana. I to jest cudowne.

I bardzo jestem zainteresowany. Kto to te plakaty na mieście rozwieszał, proszę Pana.

I kto je zaprojektował? Żeby grozić dzieciom kibiców Polonii?

Czy zawodników Polonii? Panie, co się w tym kraju dzieje?

No, to chyba działo się już od wieków, jeżeli chodzi o te kibicowskie zamieszki.

No dobrze, ale dzieciom...

Ja wiem, wiem.

...dzieciom grozi...

...to wie Pan, no...

Ale wybiera się Pan na mecz ta pierwsza liga. Wydaje się bardzo mocno.

Jest arka Gdynia Wispokraków.

Naprawdę nie kłamie. Przejrzałem program i będę mógł bodaj na wiosnę tam być na jakim meczu.

Obiecuję Pan.

Serio, obiecuję, bo się nawet z kimś umówiłem na te mecze. Z kimś, kogo spotkałem wcześniej.

Dlatego dzisiaj czarna koszula.

Ja lubię czarny kolor. Zawsze lubiłem.

A czarny humor też Pan ma?

Bardzo. Jak się tylko da.

I chyba tylko dookoła swoich ludzi.

Wie Pan, no tak, ale to jest coś bardzo zdrowego w czarnym humorze.

To jest jakiś taki, taki realizm, taki zdrowy pesymizm.

Wie Pan, ale jest przede wszystkim humorem.

I to jest fantastyczne.

Ludzie, którzy nie potrafią się śmiać, niech spadają.

Ale rozmawialiśmy też ostatnio o sprawie związanej z Johnny Deppem.

Widział Pan serię na Netflixie o tej rozprawie?

Nie, serialu nie, ale widziałem rozprawę często.

Serial jest też świetny.

Ale widziałem po prostu te fragmenty, które były puszczane w YouTubie.

Nie wszystkie, nieregularnie, ale...

Wie Pan, to co jest fajne, że za nas wykonuje robotę trochę YouTube,

w tym sensie, że wybiera fragmenty.

Ale to jest złódne.

Właśnie, właśnie, właśnie, to chciałem powiedzieć.

To jest manipulacja, naprawdę to rozumiem.

Niemniej jednak, no, to nie jest kłamstwo.

No to nie jest kłamstwo, ale polecam dokument,

bo to tam jest rozprawa, ale też pokazują właśnie, co się dzieje w mediach.

I jak to wszystko jest manipulowane, jak to jest grane.

Jak media z tego robią sobie klikniki.

Ja wiem, że ja jestem też manipulowany,

ale na szczęście mam tę świadomość.

Nie wiem, jak młodzież dzisiejsza, czy ma tę świadomość.

A oglądał Pan taki serial, Tu o Defens, podobno genialny.

To nie widziałem tego.

Wie Pan, kulisy, kulisy Tu o Defens.

No to tak samo mi się bardzo podobał ten o kulisach Formuły 1

i ten, który jest teraz o kulisach zawodników z Tenisa Ziemnego.

Genialny.

I to ta sama giba. Formuły 1 i Tenisa na pewno robiła to same.

Ja wiem, że to mam to w planie, ale wie Pan, za dużo, za dużo wszystkich.

A spraw takich społecznych, no to Kevin Spacey został uniewinniony.

To jest bardzo dużo rzeczy.

Genialne, bardzo ciekawe, bardzo ciekawe. Ciekaw jestem, co się politycznie pragnie.

Nie, nie, coś źle mówię.

Bardzo ciekaw, co ci moraliści na to dzisiaj,

ci, ci, no ci głośni, ci sprawiedliwi.

Mhm.

Ale myśli Pan, że zaczniemy spokojnie oceniać ludzi, patrząc na to,

jak duża wyrwa z życia, nie wiem, Dżonego Depa z Kevina Spacey'ego,

to są jednak tak duże wyrywy, to 6 lat trwało chyba z tego, co pamiętam,

ale mówię z głowy.

No, naturalnie, naturalnie.

No, daj Bóg, no, żebyśmy, żebyśmy spokojnie i po prostu patrzyli.

Zresztą nie tylko na, na te sprawy, te konkretne, ale...

Na wszystko.

Na wszystko, po prostu, no, dlatego, dlatego powiedziałem do tych,

powiedziałam chłopaki, zastanówcie się, prawda?

Powiedziałem to, jak...

Tak, tak, na krótkiej pytanie.

No, to tyle.

No, bo dzisiaj jest tak, że żyjemy w takim świecie, w którym chcemy wszystko tu, tu, tu,

dostajemy to od razu, więc od razu chcemy wydać osąd.

Patrzę na to w ten sposób.

Ja, ja, ja mam, mam pewien problem z tą liczbą mnogą i z tym słowem,

znaczy z tym my, wie pan, bo ja doskonale pana rozumiem.

Pan musi używać takiego języka, w którym musi pan uogólniać, prawda?

Musi ci jakąś syntezę.

Wie pan, to tak jak są tacy my, nie ma Boga, wie pan, ogłośli, że nie ma Boga.

Co to, co to w ogóle znaczy?

Rozumiem, że kościół, czy tam religia, w jakiejś części świata,

przestała być może odgrywać taką rolę, którą odgrywała kiedyś.

Ale stwierdzenie, nie ma Boga, które wszyscy ściągają od Dostojewskiego,

jest stwierdzeniem, no, powiedziałbym, naivnym.

Dlatego, że dla niektórych nie ma i nigdy nie było Boga,

niektórzy utracili Boga, przestali być przekonanymi, że Bóg istnieje,

a dla innych Bóg jest po prostu stale obecny, wszechobecny i tak dalej.

I rozwój technologii, fakt, że można sobie tweetować, czy tiktakować,

czy tam, nie wiem, co, po prostu nie zmienia u wielu z nas,

mówię, ludzkości, poglądu, odczucia, przekonania, że Bóg istnieje.

Więc myślę, że warto po prostu pamiętać o tym,

że takie uogólnienia są zawsze uproszczeniem.

Zawsze, niewątpliwie, jednak tutaj ciężko jest tak,

żeby wymienić zimienia z nazwiska i w Pesela i powiedzieć, że on tak uważa.

A dzisiaj też jest tak, że każdy uważa, że każdego głos jest ważny.

Wydaje mi się, że to jest najbardziej zgubne,

że my uważamy, że możemy skomentować wszystko.

Tak, ale wie pan, ja uważam, że każdy nasz,

że głos każdego z nas jest ważny, kiedy głosuje, kiedy i wybory są.

Proszę pana, ponieważ przekonanie, że a, mojego z niema żadnego znaczenia,

jest po prostu wyrazem pychy człowieka.

Bo to tak jakby człowiek powiedział,

no, jeżeli ja chcę, żeby zatrzymać dzisiaj jakąś tamę,

czy rzekę zatrzymać,

i jeżeli ja tak chcę, głosujemy i ludzie uznają, że nie,

to znaczy, że ja nie zdecydowałem,

a tymczasem to nie decydujemy my osobno, tylko my razem.

Każdy głos to jest taka po prostu malenka cegiełka,

która się dokłada do drugiej, do czwartej, do piątej, jest ich pięćdziesiąt,

a potem może więcej, może więcej i tak dalej.

Jesteśmy jednymi, jesteśmy elementami społeczeństwa,

a nie decydentami społeczeństwa.

No to tym bardziej lubi pan czas ten, w którym się spotykamy,

bo pomijam kontekst nawet polityczny,

ale chodzi mi o społeczny, ludzki i tożsamościowy.

Kim jesteśmy jako ludzie w 2023 roku?

Wie pan, jest taka sztuka Hugo Hofmann-Stalla,

która nazywa się Der Schwerigemann, trudny człowiek,

i to jest opowieść, które dzieje się pod koniec,

właściwie uschylku I Wojny Światowej w Wiedniu,

i to jest historia Hansa Byla, takiego księcia,

który po prostu ta sztuka opowiada,

czy iść na bal, czy nie iść na bal dziś wieczorem.

A mówiąc poważniej, oczywiście ta sztuka opowiada

po prostu o przełomie epok,

i ja marzę o tym, żeby ją wystawić w Polsce.

Myślę, że znalazłaby swoją widownię.

Jesteśmy od wielu lat na przełomie epok.

Coś strasznie się zmieniło, zmienia stale.

Ja jestem zupełnie innej epoki przecież,

przecież ja w ogóle urodziłem się jeszcze,

kiedy prawie telefonów nie było,

żeby dostać telefon, trzeba było być działaczem partyjnym.

A dzisiaj w ogóle ludzie nie wiedzą,

co to znaczy, nie mieć paszportu.

A to jest bardzo, a to jest pasjonujące.

To znaczy przełom, zmiana, co nas czeka, przecież mitu,

to też jest rewolucja, prawda?

Słyszę ciągle, koniec patriarchatu, koniec patriarchatu, prawda?

Jeżeli patriarchat jest krzywną dla kobiet,

oczywiście, że trzeba z tym kończyć, naturalnie, że tak.

Ten temat jest również tematem przełomowym, prawda?

Nie mówiąc już o sprawach polityki i o tym kryzysie,

nie wiem, jak to nazwać, prawda, ale o kryzysie demokracji,

no, bo ta demokracja ma wielu wrogów,

którzy nawet posługują się terminologią demokracji,

używają, prawda, zgromadzeń narodowych, sejmów,

czy izby reprezentantów do tego, żeby ten demokrację rozwalić.

Bardzo ciekawa, ale ja bym się już chciał też ponudzić,

wie pan trochę, wszystko to jest ciekawe bardzo.

Żyjemy w ciekawej apocie, ja bym chciał się ponudzić trochę.

Tylko czy pan jest stworzony do nudy?

Tego nie wiem, rzeczywiście dobre pytanie, być może nie,

ale, no, żeby było spokojnie i żeby było normalnie

i żeby było prawdziwie i to chciałbym.

Ale nie ma pan wrażenie, że pan jest taką osobą,

która widzi to, co jest niedoskonałe, bo lubi pan doskonałość,

lubi pan pracować nad tym, żeby było idealnie,

jednak jak tekstu powie, że pan...

Idealnie, niech mi pan wierzy, że idealnie nie,

ale normalnie z mniejszą ilością mniej hipokryzji, mniej fałszu,

żeby życie było bardziej autentyczne, to na pewno.

A kiedy było najnormalniej pana zdaniem?

Wie pan, te 20 lat to były...

Ja wiem, że tam działo wiele krzywt, to jest niewątpliwe,

ale to były... to były czasy w miarę normalne, tak.

Ja myślę, że było...

W każdym razie dla mnie, prawda?

Dla mnie...

Było lepiej, no.

To, o których mówi pan w czasach dokładnie?

Ja mówię o czasach, po wyzwoleniu, po 80-tym roku.

Dobrze, to też mnie to ciekawiło bardzo.

Też nawet wodniesiemy do takie, które zmiany pan uważa za złe.

Jak pan powiedział nawet o tym, że nie było telefonów,

ludzie nie wiedzą, co to znaczy, nie mieć paszportu,

jak pan patrzy dzisiaj na świat,

to co uważa pan za to, że ludzie coś zmieniają

i nie rozumieją, co zmieniają?

Internet miał nam pomóc i oszczędzić czas, prawda?

Podobnie komórka.

Technologia.

Tymczasem staliśmy się niewolnikami technologii.

Tracimy wiele czasu.

Każda prawda jest prawdziwa.

Kryzys pojęcia prawdy jest oczywisty.

Równouprawnienie spowodowało,

że każda opinia, każda informacja, prawda, w internecie,

równa się...

Każda informacja jest równie ważna i równie prawdziwa, prawda?

Był taki cudowny film,

który oglądałem, którego tytuły nie pamiętam,

zdaję się, że...

Kochany nasz 20 rok czy 20 bodaj,

w którym grali zresztą bardzo dobrze

i świetni znani aktorzy amerykańscy.

I tam jest taka scena grana przez cudowną

aktorkę amerykańską, znowu nazwiska nie pamiętam,

ona gra rolę rzecznika Białego Domu

i podchodzi do niej dziennikarz

i nie pamiętam dokładnie dialogu, ale sens był taki,

powiedzmy, sens, mówiło sensie.

Szanowni panie, dzień dobry.

Właśnie chcielibyśmy poznać zdanie prezydenta

na temat wojny w Ukrainie.

A ona mówi do niego, jaka wojna na Ukrainie?

No, no, panie, wie no,

istnieje w tej chwili walki...

Agresja w Rosyjsku.

I jaka agresja rosyjska?

Proszę panie, pani żartuję w tej chwili,

ale chodzi mi o to,

żeby myśmy usłyszeli opinie pana prezydenta

na temat wojny w Ukrainie.

Ona nie ma żadnej wojny w Ukrainie.

Jaka wojna w Ukrainie?

No, więc to jest, to jest świadectwo

istnienia tych, tych praw,

parallelnych, prawda,

z których jedna jednak,

z których jedna wydaje się jednak fałszywa.

To jest tak, jak z prochem.

Proch początkowo też miał służyć człowiekowi,

a koniec końców spowodował zupełnie coś innego.

I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.

Wydaje się, że nim jest internet.

No i też jest taki serial,

Ted Lasso, radek

Maidan mi mówił o tym serialu,

i tam jest taki bardzo fajny fragment,

jak jeden z dziennikarzy

podchodzi do takiego piłkarza

i zaczynając ze sobą rozmawiać,

i ten piłkarz w pewnym momencie do niego mówi,

a dlaczego napisał się mnie tak źle?

Przecież wiesz, że tu była nieprawda,

to, co o mnie napisałeś.

A on mówi, wiesz, przepraszam cię,

bo wtedy myślałem, kiedy byłem młody,

i kiedy byłbym mężczyzny,

mogę zyskać szacunek.

No tak.

I to też jest związane bardzo mocno

z czasem internetów,

a jak zmieniali się ludzie wraz z czasem?

Jeżeli chodzi o takie człowieczeństwo,

dobro, złoteż,

jak pan patrzy na ludzi dzisiaj,

tych, którzy wychowują się już w dobie internetu,

i tych, którzy dorastali razem z panem,

albo są w wieku pana dzieci?

Wie pan, nie należy do tych,

a priori narzekają na współczesność.

Pamiętam kiedyś takie zdanie,

już nie pamiętam, jakim opowiadaniu

Izaka Babla

o Rabinie, który

mówił, drogi mój,

jak można mówić,

prawda, że nie lej deszczu,

albo

nie świeć słońce,

albo nie zachodź słońce,

albo księżycu,

prawda, no nie, no to

jest coś oczywistego,

jest natura, jest

życie, które się toczy,

i pewnym sprawom

nie można

przeciwdziałać, ani się

dziwić, ani

nie potępiać,

bo jest coś naturalnego

po prostu

w życiu. To jest pierwsze takie ogólne

stwierdzenie, nie chciałem powiedzieć,

ale oczywiście

można się na coś wściekać,

no można, jak się jest słabym

to się wściekać,

można przede wszystkim analizować,

może wtedy człowiek więcej zrozumie,

co nie znaczy, że się od razu zgodzi

z jakimś zewiskiem, który musieli podoba.

Więc ja

tak na to patrzę, no oczywiście myśmy

byli inaczej wychowywani,

my, ludzie

mający

dzisiaj prawie 80 lat,

i jedni z nas

bardzo źle przyjmują

współczesność

w naszym zawodzie, na przykład.

Mnie też zdarza mówić,

a, przecież kiedyś

tożyliśmy coś tam, coś tam, no

naturalnie, ale to są moje chwile słabości,

bo to,

bo jeżeli się ma coś do zarzucenia

młodzieży,

na przykład, prawda, jaką

starzec mówimy, no to trzeba im to mówić

po prostu, zwyczajnie, po prostu,

nie trzeba, a nie

wzywać na, jako wzór

naszą młodość, ponieważ ona też

nie była...

Dlatego właśnie chciałem zobaczyć

pana optykę

tak już zupełnie, odcinając to,

że ci są młodzi, ci są starzy,

tylko wrzucając ich do tego samego

worka, patrząc na to, czym oni się różnią.

Musisz, wie pan, jak mał pan 30 lat

i wie pan, jak dzisiaj wyglądają 30-laskowie.

Różnił się pan od nich mocno?

Wie pan, no

ich w sytuacjach tych, które ja przeżyłem.

Ja nie chcę tutaj robić testów

więziennych, prawda,

czy politycznych, bo to byłoby

zupełnie niestosowne, tak wobec nich,

jak i wobec mnie, ale

czasami sobie myślę,

że warto,

żeby...

Nie no, to jest złe...

Chodzi mi o to, że

warto, żeby

ci 30 lat

kobie wyobrazili sobie, że

jest jednak dużo trudniej

w życiu, mam na myśli,

że na przykład takie, że nie mają

domów, że nie mają samochodów,

że nie mają telefonów, że nie mają

paszportów, że nie mają

tych wszystkich produktów, które

mają w sklepach itd.

Myśmy właśnie żyli

w takich warunkach, teraz, czy ja chcę

powrotu, oczywiście, że nie chcę,

no, wiadomo, że nie chcę,

natomiast jak pandemia

pokazała, wszystko to jest

wolotne.

I to jest nowe,

co się

okazało,

dlatego, że

no, w przeciągu, nie wiem, dwóch miesięcy

no, sytuacja się

radykalnie zmieniła nasza.

Wprawdzie mieliśmy co

jeść, ale to też trzeba było

organizować i organizować w sposób

szczególny, no, ale już nie mogliśmy

nigdzie jeździć, prawda,

już pewne sprawy

były ograniczane,

więc

warto z tego byłoby wyciągnąć

jakieś wnioski, ale

kiedy pytano mnie na początku

pandemii, jak pan myśli, jak

zmieni się świat w związku z pandemią

i tak dalej, mówiono mi przykłady,

prawda, o tych duchowych przemianach i tak dalej,

tak dalej, pozwoliłem sobie

realistycznie, a nie cynicznie mówić,

że nic się nie zmieni, oczywiście.

Jest prawdą, że nic się nie

zmieniło, jeśli chodzi

od taki ogląd, jeżeli tak wrażę,

z mojego punktu widzenia obywatelskiej.

Ja nie znam mechanizmów gospodarki,

nie znam mechanizmów banków,

nie wiem, czy banki na tym skorzystały,

czy nie skorzystały, czy wyciągnęły

wnioski, czy nie wyciągnęły wnioski,

wiem, że pracujemy bardziej online

i też to funkcjonuje, nasze życie funkcjonuje

i tyle.

Natomiast

no, ogólnie rzecz biorąc ludzie chcą

i szybciej, i więcej,

i dalej, i tak dalej,

no więc

nie wiem, czy wyciągamy

wnioski. Nie się wydaje

ogólnie rzecz biorąc, że

jeżeli ludzkość

nie przeprowadzi

jakiegoś samoograniczenia

swoich

chęci,

swoich ambicji,

to

świat zostanie zniszczony.

Przez nas samych

albo przez sztuczną inteligencję,

która to sztuczna inteligencja

zobaczy w nas wrogów

świata, wrogów globu.

To możliwe.

Więc tutaj ja

czuję, że już wchodzę w takie obszary,

które nie są moimi, no ale

sprowokował mnie pan i właściwie

bardzo jestem zadowolony z tego, że pan mnie

do tego sprowokował. No tak, już pan poruszył też

sztuczną inteligencję, która

ingeruje, zaczyna ingerować w kino.

Kino dzisiaj również inaczej opowiada

historię. Kino zmieniło się wraz

z ludźmi tak bardzo wyraźnie,

jak pan patrzy na te kino, w którym się pan

wychowywał i na te, które jest dzisiejsze.

Wie pan,

pominam technologię. Myślę, że tak. Myślę, że kino

jest w dużej mierze,

w takiej sferze

realistycznej,

prawdziwsze, jest mniej

infantylne.

Ja myślę, że dzisiaj mamy

większe możliwości

techniczne, to jest taka

oczywistość. Ale ludzie piszą

dobre scenariusze.

On mówi o Polsce.

Ludzie piszą dobre scenariusze.

Ludzie

niekoniecznie

muszą deklarować, że robią

film zaangażowany

społecznie, moralnie

i tak dalej, i tak dalej. Robią

filmy, na przykład

takie jak

ukryta sieć

i

pokazują obraz

społeczeństwa

czelnie,

prawdziwie

i wstrząsająco.

Pozagląda taki film na pewno

bardzo głęboko w oczy,

co widzi tylko i wyłącznie

dany człowiek. A nie to,

co widzimy my w nim.

Często jest drugie,

albo nawet i czasami trzecie dno.

Dno nas samych, tak.

Oglądam.

My się

mam ochotę

postawić pod znakiem zapytania,

ale

to już takie trochę naivne. Nie, bo zaraz.

Proszę. Ale pan powiedział, że jak się czerpie

z życia pełnymi garściami, to chodzi

w życiu też o naivność. Tak.

Więc jeżeli jest naivne, to proszę. Nie, no wie pan chodzi

mi o to, że rzeczywiście my nie znamy prawdę

u nas samych. No jasno, że nie. Po prostu.

Pozwalałem sobie na ten temat mówić,

że okazji ostatniej rodziny,

dlatego, że tam chodziło

o to, czy ja

poznałem

Zdzisława Beksińskiego.

No więc ja często odpowiadałem

na pytanie mówiąc, że

wiem bardzo dużo naturalnie o panu

Zdzisławie i jest

jeszcze wiele osób, które

wiedzą dziedzielę

raz więcej, jeśli nie więcej.

Natomiast coś wiem,

że rzeczywiście widziałem,

czy czytałem jego

literaturę, oglądałem jego malarstwo,

jego rzeźby, jego zdjęcia,

czytałem jego dziennik, czytałem

jego

jego

wierszy,

wierszy nie, wierszy nie.

Przepraszam, wierszy nie. No dużo

się o nim dowiedziałem, prawda.

Ale

i nawet

on też mówił coś, prawda.

Wiem, co mówił.

Otóż to wszystko

to są

tylko różne elementy

prawdy o nas.

Celowo używam liczby

mnogiej, a nie prawdy

o nas, bo to jest po prostu bzdura.

Lekarz zna

jedną prawdę o nas,

żona zna drugą prawdę,

dziecko zna trzecią prawdę,

publiczność za czwartą prawdę,

a dziennikarz, który mnie

ze mną rozmawia z napiątą prawdę, czy

wie pan, my

jesteśmy wszyscy złożeni

z tylu elementów, z tylu właśnie

prawd, to o tym

w sposób inny pisał

wielki przecież Gombrowicz, który

pisał o tych

pupach, prawda, o

formach,

o maskach można powiedzieć też,

ale te formy pomagają żyć,

nie tylko one czynią nas

fałszywymi. Jeżeli ja jestem dyrektorem,

to ja, to ja siłą

rzeczy jestem przez

moich

współpracowników,

prawda, którymi przewodzę,

którym dyrektoruję

czyniony

dyrektorem, ale i sam

z tego powodu czynię

siebie dyrektorem. Mówię inaczej,

gesty wykonuję

inne, zachowuję się inaczej,

zachowuję się jak dyrektor, kiedyś pamiętam

reżyserowałem film, ja

miałem tę przyjemność, zaszczet,

żeby wyreżyserować film w Polsce, kto

nigdy nie żył się nazywa,

i ja wtedy, kiedy rozpocząłem pracę

na planie, to czułem się jak

ryba w wodzie, dlatego że

ja po prostu grałem reżysera.

Wiedziałem jak się mówi,

jak się patrzy, jak się chodzi,

jak się daje uwagi

i tak dalej, jak się mówi

kamera, łączyć,

akcja, a potem się mówi

stop, jeszcze

raz, i tak dalej.

Więc

nie istnieje coś takiego

krótkowieca. Poznałem

Cię, poznałem

prawdę o Tobie, nie

przyszł głupoty kolego. To jeżeli

chodzi o prawdy, to były takie

fragmenty Pana życia, że musiał Pan

sam siebie okłamywać, albo wolą Pan

sam siebie okłamywać?

No naturalnie, że tak. I gdzie okłamuje

siebie tak wielki aktor jak Pan Andrzej

już się nie okłamuje.

A gdzie się okłamywał?

Pan myślę, że tak się działo

w życiu

prywatnym, tak się działo

czasami

nie w trakcie samej

pracy, czy na scenie, czy

przed kamerą, ale

w tej całej sferze wokół

tych prac.

Ale ja tu mam dla sobą.

Wiem, wiem, bo to też

widać w wielu, wielu rozmowach, że jest

to za Panem. Ale w naszej pierwszej rozmowie

padły takie słowa z Pana Uzz, że mężczyzną

stało się Pan niedawno. Jaka to była

zmiana w Pana życiu i czym

ona się tak naprawdę, z czym ona się wiązała?

Z zrozumieniem,

ale już nie teoretycznym, tylko praktycznym

znaczenia rodzina.

To czym ona była wcześniej, a czym

jest dzisiaj?

Dzisiaj jest naprawdę

coś, czego

chyba jednak nie mógłbym

żyć.

To znaczy, pewnie

bym przeżył, ale żyć bym nie mógł.

A kiedyś

to było jakieś tak tylko forma, wydaje mi się.

Tak to, tak to czułem. A można powiedzieć,

że dzisiaj rodzina Pana napędza

daje jeszcze cały czas

tę iskrę, którą Pan ma w sobie?

Myślę, że tak.

Tylko też nie chciałbym

z tej deklaracji tworzyć jakiegoś

wie Pan

jak to byś formułować nowego

nowej filozofii

Pana Severy.

No nie, skrajność jest bez sensu.

Ale tak, tak, tak.

To jest coś na pewno na czym można też

dobrze ruszyć. A cała reszta jest

w nas. Myślę częściej

intensywniej,

mądrzej, spokojniej

w rodzinie.

Nawiązałem już trochę do tej wypowiedzi,

że w życiu trzeba, żeby czerpać

z pełnymi garściami, trzeba być

trochę naiwnymi, nie dojrzałym. To Pan

ma cały czas to w sobie, takiego wewnętrznego chłopca.

No wie Pan, ja czasami, jak się widzę

na planie, czy w teatrze, wie Pan,

czy jak mówię, jakieś prezentuje,

jakieś teksty, gdzieś tam publicznie,

no to, no, no oczywiście, że tak,

no, oczywiście, że tak.

Mnie to przede wszystkim zachwyca ciągle,

wie Pan.

Na ten zawód. Mnie zachwycają tekst,

jakieś wiersze, które mam odzyskać.

Teraz, na przykład wczoraj

czytałem taki fragment

odprawy posłów greckich

Jana Kochanowskiego, jak wiadomo.

I taki fragment

ojczyźnie, o rządzących ojczyzną.

No, no, no, no, to jest

to jest

przepiękne, przeważne

i cieszę się, że właśnie

takie teksty mogę

prezentować, mogę

czynić, że z tymi tekstami,

znaczy, mogę czynić,

że ktoś będzie tego słuchał,

słyszał.

No, to, to przypominam

sobie tego 20-letniego

faceta, który biegał tam gdzieś

po Warszawie i mówił, jakieś wiersze,

wie Pan, w Harędzie

były takie, mówimy, organizowali

wieczory poetyckie

i pamiętam je, pamiętam je dobrze.

No, mieliśmy, wie Pan,

poczucie misji, poczucie, wie Pan,

że zbawiamy świat

i słusznie, prawda, i w

naszych wymiarach robiliśmy to.

Ta poezja była

piękna część z tej poezji

została

w naszej świadomości, część

gdzie się odeszła.

No, tak to jest.

No, co dobrze. Nie, nie, ten zawód

jest fantastyczny, wie Pan,

ten zawód rzeczywiście, kiedy

ma się możliwość uprawiania go tak

intensywnie, to on, no,

słyszał słowo, ale odmładza,

w każdym razie nie pozwala się

stażyć tak po prostu, no, bo

jak można powiedzieć, ja już wiem,

jak gra się Szekspira, albo ja już

wiem, jak gra się Fredr, no.

No, nie, no, możesz wiedzieć,

jak się mówi wiersz, prawda,

czy Fredry, prawda,

otóż to, to jest przyczyna

to powód wszystkiego złego, chodzi

łazi, cieni, albina, płacze, diabli wiedzą czego

50 lat jęczy, szlocha, 50

lat wzdycha, kocha, teraz każda

myśleć będzie, że to tak się miłość

przędzie. No, wie Pan, to trzeba

wiedzieć, że to jest

napisane wierszem, trzeba mówić, wierszem,

a nie prozą, prawda, bo

to jest również piękny, bo to

jest, bo to jest bogactwo naszego

języka, bo widz, który będzie

grał wiersz, będzie

w Jesteatu bogatszy, bo

jest wiele języków polskich,

bo jest język kochanowskiego,

Fredry, Norwida, Tuwima,

czy Himilsbacha, wie Pan, to

są wszystko języki polskie,

a nie warto chyba upraszczać

wszystkiego i mówić Szekspira

językiem Himilsbacha, czy

czy językiem Janusz Agubackiego.

No, za demonstrawo Pan

wielki pokaz miłości

do życia i tej młodości, którą

ma Pan w sobie, a marnował Pan

kiedyś życie?

No, naturalnie.

Myślę, że marnowanie życia

w Pana wydaniu może być równie ciekawym.

Nie, no wie Pan,

alkohol na przykład, ja nigdy nie byłem

poważnie jakoś zaangażowany w tę sprawę,

ale zdarzało się

i trz, trz, trz, to jest

tak bez sensu, to nic nie daje.

To tylko niszczy

narzędzie naszej pracy.

Mam o tym absolutnie

zdecydowany pogląd.

Mam na ten temat absolutnie zdecydowany pogląd.

Piję się dlatego, że

się ucieka, czy piję się dlatego,

że się celebruje sukces?

Piję się dlatego, że się piję właśnie,

właśnie na tym cała sprawa, polega.

Piję się, bo się piję. Tak, piję się,

bo się piję, bo tak jest tradycja,

bo się tak robi.

Pamiętaliśmy ostatnio,

powiedział, że Anglicy

część wielu agników

piję, żeby się upić.

Otóż nie.

Jeśli chodzi o mnie, czy o to, co przeżyłem,

to nigdy nie było to piję, żeby się upić.

Nie, tu było piję, żeby się

napić, żeby się,

żeby się napić.

Ale to sensu

moim zdaniem nie ma.

Ale co to znaczy napić? Tak zupełnie poważnie pytam.

No nie, no, ja też poważnie odpowiadam.

Nie, no, wie pan, że, że, że napić,

no w sensie, no wie pan, spotykamy się,

no to, co, no to kieliszeczek,

coś tego weł.

Jest, jest tym, coś automatycznego.

Ja teraz, kiedy odmawiam,

to czasami spotykam się z takim...

Co jest, Andrzej?

Jesteś zdrowy?

Tak, tak, tak.

Tak, to jest takie pytanie, pada często bardzo, czy jest po prostu

coś zdrowe, że nie piję.

No, wydaje mi się, że akurat, jak rozmawialiśmy o różnicach

pokoleniowych, dzisiaj młodzi ludzie już żyją

trochę w takiej świadomości, że alkohol niekoniecznie

jest taki super fajny, że jednak

widzą, że kiedyś przecież,

jeżeli chodzi o politykę, możemy to zahaczyć, że

to głupiało alkoholem.

No, naturalnie, że tak, no, ale tak jest chyba stale,

tak jest, tak jest, tak jest,

bo mi się rzeczy zawsze,

jeżeli nie alkoholem, to znajduje się

inny sposób, żeby

ugłupieć ludzi, no, nie ma co tam.

A co znalazł pan w miłości, czego nie potrafił

wcześniej znaleźć?

No, to jest

ciekawe pytanie.

Wie pan...

...

No, to jest bardzo indywidualna

sprawa. Wie pan, każdy...

tutaj...

Myślę, że...

co znalazłem, to...

to ciepło, to...

zaufalnie, a z drugiej strony

poczucie humoru.

Humor jest bardzo mi potrzebny

w miłości.

A sam pan musiał dorosnąć, musiał pan

dojrzeć do tego, żeby

dzisiaj kochać tak, jak się pan kochać dzisiaj?

O, na pewno.

O, na pewno, tak, tak, tak.

Nie zastanawiam, oczysz, czy taki człowiek

z tak dużym ego, naturalnie dużym ego

bywa za zdrosny.

Albo bywał za zdrosny.

Przepraszam, stale.

Stale.

Oczywiście.

A czym byłoby

życie bez miłości w pana wykonaniu?

Po pierwsze, nie wiem, prawda?

Nie będę tutaj filozofował.

Natomiast...

brakowałoby czegoś zasadniczego

z czego...

z czego braku...

po prostu nie zdaję sobie sprawy w tej chwili.

A czerpał pan z miłości?

Zawodowo, patrząc na...

Ależ oczywiście.

To nie jest oczywiście czerpanie wprost.

No jasno, że tak, to jest wypadkowo.

Oczywiście, oczywiście.

Miał pan kogoś w swojego rodzaju

nauczyciela w swoim życiu

czy uczył się pan wszystkiego sam?

Na swoich błędach?

Bo pan zawsze szukał ojca.

Miałem wielu nauczycieli, tak jest,

bo to było również...

również spowodowane tym brakiem ojca.

No nie, no, w zawodzie to...

to zawsze ja...

Życiowo, poszukajmy życiową, bo w zawodzie

to jest coś, co do tych mistrzów.

A mnie zastanawia, czy na przykład był ktoś taki, kto mówił

to Andrzej, nie rób tego.

Poparzysz się tu?

W życiu, nie.

W życiu

do tego, co dzisiaj mam,

do tego, co dzisiaj myślę,

do tego, do mojego stanu

to doszedłem sam.

Tak mi się dzisiaj wydaje,

bo tak mi się dzisiaj wydaje, tak, tak, tak.

Jest coś, z czego chciałby pan się jeszcze

nauczyć o życiu?

Ma pan jakiś głód?

Ja nie mam głód spokoju,

znaczy, że...

głód spokoju, ale nie, w tym sensie,

że...

jeszcze mi się zdarza,

wie pan,

się denerwować.

Jeszcze zdarza mi się mieć takie odruchy

młodzieńcze.

Jest tego coraz mniej, ale

na szczęście, ale...

ale...

chciałbym, żeby tego było jeszcze mniej.

Jak potrafi pan się, ma jakieś pan takie metody

na to, jak się uspokoić?

Oddychać.

Długo musi pan oddychać, żeby się uspokoić?

Luboko oddychać, nie, nie, wystarczy

trzy głębokie oddechy.

To co najłatwiej, jak najłatwiej pana sprowokować?

Kłamać.

No tak.

To bardzo łatwa i prosta metoda

na to, na kogoś, kto mówi, prawdę.

Powiedział pan, że dzisiaj jest pan rozumiany

przez swoje dzieci.

Pan za to długo potrzebował, żeby zrozumieć rolę ojca?

No właśnie,

właśnie to wszystko, to wszystko

było nieproste

i

trwało.

Ale dzisiaj za to, chyba,

jest pan super.

Dzisiaj jest wspaniale.

Dzisiaj jest wspaniale, mamy.

Dorosliśmy wszyscy.

A do tego potrzeba też

w rodzinku.

Ale my się szanujemy.

Z Marysią, z Janem, z Maksymilianem.

Tworzymy dobry

dobry, taki

dobry zespół.

Widzę po pana oczach.

Potrafi pan czerpać szczęście

z życia rodzinnego w taki sam sposób,

jak czerpie pan z życia zawodowego?

Nawet w tych krótkich pytaniach powiedział pan,

że jeżeli miałby pan podać coś od czegoś uzależnionym,

to powiedziałby pan o pracy.

Tak, to nie jest, to nie jest to samo.

Ta radość rodzinna jest

chyba głębsza jakoś.

Takie odpowiedzi się nie spodziewałem.

Tak, chyba ona jest głębsza, wie pan.

Ona jest związana

z dziesięcioma osobami.

Moja praca

to jest praca, która

ma inne pole

tak w momencie tworzenia,

jak w momencie eksploatacji mojej pracy.

To się rozgrywa gdzie indziej,

o tak bym powiedział.

A pan Andrzej Severy ma dużo tajemnic?

Dużo, wie pan, to się zastanawiałem,

bo wie pan, ciągle człowiek myśli, a tu cię podsłuchują,

tu cię kontrolują,

wie pan

i właściwie,

oczywiście, że mam.

Wiadomo, że mam.

Ale z takich,

wie pan,

właściwie niewiele,

ja nie mam przed

wiele do ukrywania

kurcze pieczone.

Są przecież osoby,

które na przykład w zawodzie,

które

nie ujawniają swojego życia

prywatnego, prawda?

Ja w pewnym momencie

zostałem postawiony wobec takich

takiej sytuacji,

w której

było to ujawniane, prawda?

Z różnych powodów,

z podoprzestkim,

moich,

moich

z mojego powodu

i właściwie,

no

jakoś na razie tym

nie cierpię z tego powodu,

nie wiem, czy ktoś cierpi,

znaczy

były takie momenty,

już których ktoś cierpiał,

ale no,

tylko więc naprawdę niewiele mam do ukrywań.

A ma pan ludzi, z którymi się pan dzieli

tymi tajemnicami?

No nie, no skąd?

To są już moje tajemnice.

Nie, nie, no, gdzie...

Nie, nie, nie.

Nie go by jeszcze brakowało.

Czyli zabierze pan je ze sobą do samego końca.

Mam nadzieję, mam nadzieję.

Jak pan ma tak dużo młodości

w sobie, takiego szczęścia,

ja widzę nawet to rozmawiając, to jest niewątpliwie

wielka przyjemność tak samo, jak to było za

ten, to dzisiaj, kiedy idzie pan

na premierę swojego filmu,

to robi to nadal na panu wrażenie?

Tak, oczywiście, że nie takie samo.

Jeżeli ja po raz, któryś

jestem na premierze

w kinie, prawda, w tym wielkiej sali

w złotych tarasach,

prawda,

to ten

onturarz

tej premiery

nie robi takiego wrażenia

jak pierwszym razem, kamery,

ludzie,

kobiety,

ubrane, elegancko, mężczyźni,

zapachy,

lampkawina, szampan, nie wiem

co, prawda, no to już ja przeżyłem.

Natomiast sam

akt oglądania

filmu, oglądania mojej pracy,

no to tak jak zawsze, to tak jak zawsze.

Ukryta sieć.

To dobry film czy bardzo dobry film?

Świetny film. Świetny.

Naprawdę. Nie dlatego, żeby

chciał powiedzieć bardzo dobry, bardzo dobry film oczywiście.

Świetny.

Dramatyczny,

świetnie skonstruowany,

opowiadający

ważną historię

pokazujący

niebezpieczeństwa, które czyhają na nas każdego dnia,

na każdego z nas.

Niebezpieczeństwa technologii,

niebezpieczeństwa

takiego prawdziwego świata,

w którym uczestniczymy

i nawet nie wiemy,

a ono, którym tak naprawdę nawet nie wiemy,

to wszystko może nam się wydawać,

że jest filmem o jest prawdą.

I kiedyś, proszę pomyśleć, kiedyś,

jak się mówiło o czymś,

powiedzmy w latach 50.

Załóżmy 50.

że coś jest ukryte,

coś jest

mroczne, podziemne itd.

To do tego nie

technologia.

No jednak nie.

Gdzieś wie pan, jakieś były może miejsca,

w których nie wiadomo kto z kim,

co robił, tralalala,

a jeżeli się łącza,

to w bardzo małym procescie.

A tutaj

w świecie

w współczesnym świecie

mamy do czynienia

z taką, czy że

człowiek gdzieś

wchodzi, czy ucieka,

czy jest wpuszczony

w jakiś obszar

zupełnie

po pierwsze tajemniczy, nieznanym

ale który jest bezkresny.

Tam nie ma końca.

Tam nie ma końca.

Nie ma nad tym kontroli,

który cię

porywa, z którego trudno

się wydobyć,

to pewnie jacyś filozofowie

piszą, opiszą, czy jakiejś

podjeździe opisasz.

Mam się w ogóle w ogóle takie

Matrix, nie Matrix, wie pan,

po prostu tak jakby

jak byśmy wchodzili w nasze mózgi nagle

tylko, że te mózgi byłyby

poza nami

to jest, co się dzieje,

coś czego ja nie potrafię

opisać.

Pan Stanisław Lem

że śmiercią mówił, że

on już świata nie rozumie.

On już widzi świat

tak potąstkowany,

że

bezradnio padają mu ręce.

No to jeżeli pan Stanisław

Lem coś takiego powiedział,

to co ja.

Ale wiem, że

jakieś to jest w ogóle

odlot, no odlot, no po prostu odlot.

Ale jak czytał pan scenariusz,

jak pan pomyślał, że to jest odlot?

Nie, dlatego że

wie pan, jak się czyta scenariusz

to jest się skoncentrowane

na tych literkach, na tych akcjach słowa,

w emocjach,

postaciach, relacjach między innymi i tak dalej.

Refleksja przychodzi później dopiero.

A szczególnie

jak się obejrzy taki film.

A szczególnie jak się również,

no zaczyna wiedzieć coraz więcej

o tym, co czyni technologia

dzisiaj.

No to jak się człowiek

dowiaduje o tym, że można

wejść w internet, prawda,

na jeden poziom, drugi poziom,

jakiś tam piąty poziom,

jakiejś tam, jakiejś,

jakiejś przestępcy, jakiejś gwałciciele,

jakiejś nie wiadomo wie pan,

no to jest, to jest

jakaś

tajemnica.

I też jak pan o tym wszystkim mówi, a

nie my, że wszystko się zaczyna

od tego, że główna postać, którą

gra Magda Koleśnik, pracuje

w serwisie plotkarskim. Tak, od już do.

I to się zaczyna od tego fragmentu,

tego fragmentu świata, gdzie to zahacza

o ten świat ludzi popularnych,

wielkich, w mediach i tak dalej,

i tak dalej. I to jest sprzedawane

i właśnie o to chodzi, żeby to było

bardziej, jeszcze bardziej dramatyczne,

czy bardziej zaskakujące i tak dalej.

No i ten ranking tego,

kto ma ile wyświetleń,

które się klikają, a panu zdarza się

przyglądać portale plotkarskie?

Nie. Ja mam Instagram,

natomiast

i prowadzę go wspólnie

z żona, czy żona przede wszystkim,

ale rzeczywiście

zdarza mi się patrzeć, ile było

wejść, prawda, czy tam bolu bień,

czyli to rzeczywiście zdarza mi się.

Nie, tu nie będę, nie będę kłamał.

Magda powiedziała o swojej postaci coś takiego,

że gdyby ona istniała w rzeczywistości, pisałaby

cięte i atrakcyjne teksty dla czytelnika,

to z niczego potrafiłaby stworzyć pikantny

news, płyn skandal. Uważa pan,

że to jest podatek od popularności, trzeba

to zaakceptować?

Że kto jest z niczego robi skandal

i aferę?

Szczerze powiem, ja wszy nie rozumiem

tego, co pan powiedział do mnie.

Mianowicie, że...

Spoko, nie może to domneżyć.

Czy to jest koszt uprawiania zawodu,

że ja umiem zrobić skandal?

Mówiła o podniesieniu do swojej postaci.

Że jej postać potrafiła z niczego.

To rozumiem.

Napisać artykuł, który miało

znamenie skandalu. Tak jest, to rozumiem.

I teraz pytanie jest takie. Czy osoby

popularne powinny to

na to patrzeć jako podatek od popularności,

że jesteś popularny, więc o tobie ktoś coś

takiego napisał? Czy nie powinny

się na to godzić, że dzieją się takie

rzeczy w internecie, że pisze się po prostu

nieprawdy tylko po to, żeby się ją klikało?

No nie, no po prostu nie powinniśmy się godzić naturalnie,

tylko że mnie mamy narzędzi.

A czym, co mogłoby być takimi narzędziami?

Ma pan jakiś pomysł?

No, prawo.

Jeżeli ktoś pisze o mnie kłamstwo,

czy jeżeli ktoś

publikuje

jakieś materiały

ze mną, które nie były

przygotowane

i których celem nie było

rozpowszechnianie,

powinien zostać ukarany sondownie.

Tylko to jest bardzo

i to bardzo trudne w obecnym układzie.

O, doszto.

O, doszto.

Dlatego wie pan,

nie dziwię się, kiedy ktoś mówi

milczenie,

mnie jednak ubezpiecza,

krótko mówiąc. No tak, bo

wracamy do punktu wyjścia, bo to jest to,

co było w moim pytaniu, że jeżeli powie pan cokolwiek,

to ktoś z tego zrobi na główek

strzemawy krzyknikami

i trzy wykni krzykniki dodają temu

dźwięk niż to pan, co pan powiedział.

Zresztą wie pan doskonale, że dzisiaj,

rzeczywiście, jeżeli ktoś chciałby kogoś

wykończyć, a miałby do tego narzędzia

techniczne, to może

to zrobić w każdej chwili.

Ja mogę

zostać posądzone upowiedzenie

tego, a nie tego,

zrobienie tego, a nie tego.

Wszystko jest możliwe. Dzisiaj,

dzisiaj można zmanipolować, jak się chce.

Dokładnie tak, tak jak pan powiedział, że prawcy

jest wiele. I to, co powiedział

Czercili, że na wojnie prawda

jest pierwszą ofiarą. Rozgadzam się z tym

w każdym aspekcie, a

wojna nie jest tylko wtedy, kiedy

spadają bomby. Oczywiście.

Wojny są biznesowe i tak dalej, i tak dalej.

Goda. Na początku filmu

jeden z bohaterów mierzy się z wyciekiem

prywatnego wideo do Internetu. Zna pan

tę historię doskonale. W filmie trafiamy

po nic, to po nicce do kłębka.

Pan wiedział od razu, jak to się stało? Nie chcę

do tym za dużo rozmawiać, bo to prywatne nagranie.

Tak, tak. Nie, no ja na ten temat

już się wypowiedziałem publicznie. To nie było

skierowane

do...

To było skierowane

do kogoś konkretnie, po prostu. Tak, to była

sprawa moja prywatna.

Koniec.

Natomiast to, co się okazało, później

że

moje słowa

znalazły

od

zew

u wielu,

u ludzi, obywateli

tego kraju

i te osoby dały

mi do zrozumienia,

że

myślą podobnie, jak to, co mówiłem

w czasie tego nagrania.

Dalej lubi się pan z Tomaszem Lisem?

Dalej lubi się pan z Tomaszem Lisem,

bo Tomasz Lis udostępnił to.

Ale myśmy, wie pan, ja

tego nie wiem.

Ja nigdy nie miałem żadnych relacji

z panem Lisem. Ja się chyba gdzieś tam

kiedyś w życiu poznałem,

witałem, ale myśmy się nie

spotykali.

Także nie mam żadnych relacji z panem Lisem.

A zabolała pana jakiekolwiek

wypowiedź na temat tego, bo pan powiedział, że pan

dostał bardzo dużo wsparcia.

Ale zainteresowało się tym wszystko od pana Ziobry,

chociażby. Tak, tak, nie.

Ale ja nie oglądam te info, także

tylko mi opowiadano, co tam się działo.

A to nieprzyjemne chyba? Bardzo.

Bo jeżeli nie chce pan tego oglądać, to znaczy, że też

nie chce chyba pan wiedzieć z tego, co mi się wydaje.

No wiem, ale wiem, ale

po co mi wszystkie słowa?

Natomiast

tak

było mi przykro, że sprawiłem komuś

przykrość na przykład. No to oczywiście

no, to jest jasne.

Ale właściwie dostałem

dwie, trzy wiadomości takie

powiedzmy

oburzone.

Ale to było wszystko. Dobrze, Panie

zamykamy ten temat. Ja go tylko poruszyłem

w odniesieniu do tego, że znał pan trochę

historia, a to jest nagrania.

W czasie filmu, bo wczoraj oglądałem film

to rzeczywiście myślałem o sobie.

Nic dziwnego, bo

przez część filmu. Bo też jak rozmawiałem

z produkcją, to powiedziałem, że

rozumiem. No na pewno, jak pan zobaczy

to w całości, to musi pan pomyśleć

o sobie. Tak, tak. Też szczególnie, kiedy

nie po prostu nie zrobił tego pan

sam. No ale też odnajdzie się pan w nowej

roli, bo będzie pan jurorem

tak. Tak.

Jestem bardzo, bardzo

uradowany i dziękuję bardzo

produkcji za to, że

mi zaproponowała

tę szczególną rolę.

Mam nadzieję, że

Grag Me Out

będzie takim programem, który dołoży

tę cegiełkę

do

kwestii

obecności świata

LGBT w naszym społeczeństwie

i

zrobię to z

radością. Będę musiał tylko

dobrze stanąć na wysokości zadania, bo bycie

jurorem, to nie jest

bylecoe. Tym bardziej, że

jeżeli dobrze wiem pani nosowska

i pan... Michał Szpak.

Szpak będzie. Będziemy

pracowali razem, no więc to co

poważni ludzie, więc

ja będę musiał

popracować i przygotować się dobrze

do tego. Długo się pan nad tym

zastanawiał, no bo czytałem też

o tym, że stacja, żeby znaleźć

uczestników, musiała płacić jednak bardzo duże

garze, no bo temat jest jakby nie było

niszowe i kontrowersyjne.

Ale komu płacić?

Uczestnikom, nie, uczestnikom programu.

A to nie, to nie, to nie moja

sprawa, ja nie wiem tego, natomiast

ja się w ogóle, w ogóle się nie zastanawiałem

ponieważ uważałem, że to jest, no po prostu

wspaniały, pożyteczny

pomysł.

Też mi się tak wydaje, szczególnie bardzo tożsamo

z tym, kiedy spotkaliśmy się rok temu i wtedy

kiedy powstała seria, powstała seria

królowa i to było wszystko takie piękne,

ładne i wydaje mi się, że też pod wielkim

sukcesie bardzo fajne, że

gdzieś dalej będzie po prostu

pan... Mi się bardzo podobał ten

aspekt naszej królowej,

który nazwał bym

brak agresji.

To znaczy, to nie był

film, to był film przyjazny.

To był film przyjazny również

ludziom delikatnie mówiąc

sceptycznie nastawionym do świata

LGBT. To jest

serial, który

który takie

osoby mogą

oglądać

bez...

mam nadzieję, bez bólu,

bez poczucia, że jest

dokonywana na nich jakaś agresja

i to uważam za bardzo cenne, dlatego, że

to jest

serial, który przyczynia się

do... do

dialogu naszego społecznego, a

nie jest tylko i wyłącznie

manifestacją. A na jakim etapie

jest film dokumentalny o panu?

O,

montażu. Naprawdę? Tak.

Czyli to już niedługo. No, mam

nadzieję, ale to trzeba pytać o tym

panią producent, którą jest

moja małżonka.

To będzie niewątpliwie jaka

przyjemność, to wtedy musimy się na pewno

zaprosić. Przepraszam.

Na pewno. To niewątpliwie, bo

to będzie wielka rzecz, a to

będzie też w kinach, czy jeszcze pan

nic nie wie? Nie mam zielonego o tym pojęcia.

I w ogóle nie chcę

wiedzieć, nie chcę się... Bo pan sceptyczny był, bo rozmawialiśmy

o tym chyba po ostatniej rozmowie.

Ja nie chcę się wtrącać, wie pan

do spraw montażu, do spraw wyboru

scen. Ja wiem, że materiałów jest na 10

filmów, ale

to jest sprawa

Arka Bartosiaka, reżysera

już niech

on decytuje. A o czym

są pana ulubione filmy?

Chciałbym spontanicznie strzelić

jak ktoś mówi z grubej rury

o Bogu i o śmierci.

Ale słowo ulubione jest.

My tutaj trochę mnie speszyło.

Ważne dla mnie.

Ważne dla mnie. To rzeczywiście

o Bogu, śmierci i miłości.

Ale to jest taki banał, że aż

ledwo to przeszło mi przez gardło.

Dlaczego to jest banał?

Nie wydaje pan się, że Bóg dzisiaj nie jest tak bardzo

banalny. Szczerze powiedziawszy.

Rzeczywiście.

To może w moich

kryteriach, w moim

odczuciu.

Na przykład, ty wie pan

liczbę doskonało

zanusiegu, uważając za bardzo ważny film.

I chyba taki jest.

Tak mi się zdaje.

Szkoda, że nie był pokazany

w Gdyni. Podobnie jak ukryta sieć.

Dużo pan czyta książek?

Mało. Za mało.

A jest jakaś książka?

Nie mam czasu. Tak się domyślałem.

To jest straszne.

Widzi pan, jeżeli mówcie o kosztach zawodu

uprawiania zawodu,

to oczywiście przecież ja czytam

wiele tekstów

ale

to jest okropne.

To jest okropne.

Nie można z w życiu zrobić wszystkie, bym

zapytał, czy jeździ pan na łyżwach.

No właśnie, ma paracji. Dziękuję.

To mnie usmokają.

Jednak w życie jest tak, że wybieramy

jakąś drogę. Jak pan powiedział, że o tym

jak zadałem w krótkich pytaniach, to pytanie, czy życie

jest jedno, to powiedział, że skądże?

Bo wydaje mi się, że może być ich kilka po to, żebyśmy

przeżyli jednak trochę więcej pasji, bo jeżeli

chcemy być w czymś naprawdę

doskonali. Na tyle, ile możemy oczywiście

to musimy się tam poświęcić całe życie.

No tak, ale wie pan, ale szkoda, że

nie mówię grać na pianinie.

No, szkoda.

Ale to może jest jeszcze przedpadne.

Nie, nie, nie.

Chociaż znam takie przypadki ludzi.

Oj, oj, oj, oj, niedawno

z kimś się spotkałem, kto mi opowiadał.

O, o, o, o, o.

Jakaś osoba 70-letnia zaczęła grać na fotobie.

Nieważne, przepraszam.

Ostatnio bardzo mi się spodobała

kiedy fragment wypowiedzi, gdzie pan cytował

Petra Brokkard, dobrze panu mówię.

Powiedział pan, że wywiad to swojego

rodzaju gra, to jego słowa.

Przegrał pan kiedyś w tę grę?

W wywiad?

Raz, na pewno.

I gdzie to było?

Oj, wie pan, że nie pamiętam, pod bogiem.

Nie mówię dlatego, że to nie elegancko,

ale rzeczywiście nie pamiętam.

Wiecie, rozmowa się nie kleiła,

ale nie kleiła się w sposób

tak żenujący, to było żenujące

wręcz i wywiad się nie ukazał wręcz.

O, to tego jeszcze.

Pomyślałem, że panu jest w celu uratować każdy wywiad.

Tak też myślałem

wtedy, podczas tego

tej rozmowy.

A jest coś, czego nigdy nie chciał pan

powiedzieć publicznie, ale zmienił pan zdanie?

Wie pan, że nie pamiętam.

Nie mam

taki jakiś...

Bo to mnie zastanawiał

pana, patrząc...

Nie, nie, wręcz odwrotnie.

Pan stawia bardzo dobrze granice.

Doskonale pan stawia granice.

Wiadomo, że gdzie pan wtedy mówi, że pan

ma to już za sobą, nie chce pan tego

rozszącać, zamyka pan drzwi

na klucz tam, gdzie są wszyscy inni ludzie,

gdzie innych ludzi może pan dotknąć

i tak dalej, i tak dalej.

A nie, no to...

Tak mnie wychowano, żeby

szanować ludzi.

Ale też szanuje pan siebie w tym wszystkim.

Bo...

Nie świadczy odchórzliwości tylko dojrzałości.

Dlatego mnie co zastanawiał,

czy jest coś takiego, co pan powiedział

i zapomnieł, że

nie, nie ruszę tego.

Nie będę o tym opowiadał.

No jeżeli się panu zastanawiał...

Nie mam ochoty rozmawiać

o moim, tak zwanym moim życiu

osobistym.

Uważam, że to, co

powiedziałem, jest już wystarczające

i nie ma powodu.

Przestawiliśmy te krótkie pytania,

od zaczynały się od tego, czy

jest pan dobrym człowiekiem.

Nie, czy był pan zawsze dobrym człowiekiem,

pan powiedział, że nie.

To, który moment takich pana życia

był najbardziej zgubny dla pana?

Po studiach mówił, że był pan

niesympatyczny.

Tak, no wie pan,

to może, żeby

zamknąć to, bo rzeczywiście

to nie ma co... Znaczy, wie pan,

ja przeżyłem kilka rozwodów

i nie myślę o sobie

dobrze

przy...

w tamtych sytuacjach,

od takim poziomu.

No dobrze, to zamykając powoli to.

Chciałbym pana zapytać o wybory

i prosiłbym, nie odpowiadał pan życzeniowo, ale realnie.

Kto wygra zbliżające się wybory?

A kiedy będzie opublikowany nasz rozmowa?

Trzeciego września.

Proszę pana, ja nie wiem,

kto wygra.

Ja nie wiem, kto wygra.

Ja

myślę,

że

jeszcze

wiele

się będzie działo, że

że wszystko

jest możliwe.

Moje życzenia oczywiście są

raczej znane, ja je

manifestowałem niejednokrotnie.

Jeżeli opozycja

wygra, będę

bardzo się cieszył.

Jeżeli opozycja przegra,

to będę kontynuował

to, co

odtąd robiłem.

I nigdzie się pan nie wyprowadza?

A nie, to w życiu.

Ja się już raz wyprowadzałem.

Przeżyłem 33 lata na zachodzie

w Francji.

Byłem

bardzo intensywne życie,

byłem szanowany,

ale wiedziałem, że

nie skończę tam swojego życia

i daną mi możliwość pracy

w Polsce i jestem tym

bardzo głęboko

szanowany.

To jest mój dom,

to jest mój chymnę, to jest

moja flakia, to jest mój język.

Wie pan,

jakże,

po co wyjdziesz?

Dlatego,

że

kilku panom

czy jednemu panu,

że jeden panom potrafił tak,

to wszystko załatwić,

manipulując

bardzo poważnymi procesami społecznymi,

autentycznymi, krzywdami

i dramatami itd.

Znajdując

kompanów swoich oczywiście

itd.

Nie, nie, nie.

Nie wyprowadza się pan.

Nie, nie, nie. Nikt mi stąd

nie wyrzuci.

I to dla nas wszystkich bardzo dobra wiadomość.

Dziękuję panu za dzisiaj i mam nadzieję,

że za rok również się widzimy.

Dziękuję za dzisiaj.

Machine-generated transcript that may contain inaccuracies.